Nawigacja

Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie. Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i

Tomek040184

20.09.2024 01:07:22

Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer

Archiwum shoutboksa

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

O nie! Ta strona potrzebuje włączonej obsługi języka JavaScript!

Twoja przeglądarka nie obsługuje tego języka lub ma wyłączoną jego obsługę. Włącz wykonywanie kodu JavaScript w swojej przeglądarce internetowej, aby skorzystać ze wszystkich funkcji strony
lub skorzystaj z programu obsługującego język JavaScript, np. Mozilla Firefox, Apple Safari, Opera, Google Chrome lub Windows Internet Explorer w wersji wyższej niż 6.

Zobacz temat

Zdrada - portal zdradzonych» Forum dla zdradzonych i zdradzających» Zostałem zdradzony(a) - ogólne pogaduchy

załamany :(

Started by betrayed on 15.11.2010 16:38:53

There are 34 posts in this thread and it was viewed 16005 times

Strona 1 z 2: 12

Who posted:

Deleted_User 22
betrayed 8
pskow 2
kobieta33 1
Tulia 1

betrayed	#1 Dodany dnia 15.11.2010 16:38:53
Nowicjusz Postów: 8 Data rejestracji: 15.11.2010 15:32	Na wstępie chce się przywitać gdyż jestem nowym użytkownikiem tego forum , a niestety bardzo bym chciał nim nie być , ale stało się po 10 latach małżeństwa dowiedziałem się ze od blisko dwóch lat żona mnie zdradza Historia wygląda mniej więcej tak : małżeństwo nasze powstało dość wcześnie z racji iż spłodziliśmy wspaniałego synka , na początku było ciężko lecz jakoś zaczęło się wszystko układać no i pojawił się kolejny kochany smyk w naszym życiu . Niby wszystko było ok , aczkolwiek od samego początku naszego związku było strasznie mało uczucia z mojej strony nie mówiłem ,nie zapewniałem że kocham mało przytulałem żonę , po prostu byliśmy razem mieliśmy dom dzieci ale nic pyzatym w sumie nas nie łączyło ,bynajmniej tak sobie teraz to tłumaczę . No i po tych 10 latach małżeństwa ja już zacząłem nie wytrzymywać z żoną która to coraz częściej wracała zdenerwowana z pracy , spięta wszystko wkoło Ją denerwowało . Zacząłem drążyć co się dzieje bo ja już tak nie mogę , no i przyznała mi się że pojawił się ktoś w jej życiu ( wiem kto :-\ ) , zapewniała na początku że to tylko przyjaciel , ale w końcu spytała się mnie " czy można kochać dwie osoby bo ona tak ma " dla mnie odpowiedź jest oczywista że albo się kogoś kocha albo nie no i wydaje mi się że takim uczuciem można darzyć tylko jedną osobę, nie mówię tu o miłości do brata czy siostry bądź rodzica . W tej sytuacji ja zrozumiałem jak bardzo ja Ją kocham , ale zrozumiałem też po tym pytaniu że łączy ich coś więcej niż przyjaźń skoro jej się wydaje że kocha też tego drugiego . Ja zacząłem się zmieniać przez lęk że mogę ją stracić z oschłego , wiecznie czepiającego się o byle co męża bo taki niestety do tej pory byłem w kochającego , okazującego uczucia faceta aż w końcu ona się przyznała że łączyło ich coś więcej ale że już jest niby wszystko skończone , aczkolwiek nie powiedziała że tego żałuje co mnie boli najbardziej . Ogarnęła mnie złość straszna ale miłość do niej wygrała staram się wybaczyć bo zapomnieć nie da rady na pewno. Obydwoje stwierdziliśmy że łączy nas jednak jakieś uczucie i chcemy spróbować zbudować nasz związek na nowo . Z tym że ja nie bardzo potrafię teraz cieszyć się chwilą obecną a wiecznie wybiegam w przyszłość która nie maluje mi się kolorowo , są tylko wiecznie czarne scenariusze które budzą we mnie straszną huśtawkę nastrojów , co szkodzi i mi i mojemu związkowi , wiem że nie zapomnę bo zbyt bardzo to boli ale może ktoś podpowie jak się w jakiś sposób pogodzić , pozbierać po tym wszystkim , bo szczerze che uratować swoje małżeństwo aczkolwiek boje się że to teraz przeze mnie ono nie przetrwa .

Deleted_User	#2 Dodany dnia 15.11.2010 18:22:50
Fusionista Postów: 25533 Data rejestracji: 01.01.1970 02:00	Popełniałeś błędy. Twoja żona zaczęła szukać gdzieś indziej bo przestała być dla Ciebie wartościowa...? Czuje się niekomfortowo bo unikacie dyskusji i rizmów z tym zaganianym do granic możliwości świecie. Odpowiedź na pytanie: 'czy mozna kochać dwie osoby' > nie. Zawsze jedna będzie miała jakoś mniej... Jeśli do niczego między nimi nie doszło to postaraj się zmienić! Zaskocz ją. Zaskocz żonę jekimś niebywałym romantycznym zachowaniem. Butelka wina i tort z wbitymi tyloma świeczkami ile miesięcy lub lat jesteście razem. Może nie wszystko stracone?
	Web

betrayed	#3 Dodany dnia 15.11.2010 19:06:02
Nowicjusz Postów: 8 Data rejestracji: 15.11.2010 15:32	Cytat milord napisał/a: Popełniałeś błędy.... ...Jeśli do niczego między nimi nie doszło to postaraj się zmienić! Właśnie z tych błędów zdałem sobie sprawę ale niestety już za późno bo doszło między nimi do rzeczy które tak bardzo mnie bolą i tak ciężko wybaczyć , przyznała się do tego a ja o szczegóły już nie pytałem bo nie wiem czy bym to zniósł . Postanowiłem jedynie dać nam drugą szansę , z tym że z upływem czasu odkąd się dowiedziałem zamiast się cieszyć z tego iż naprawdę między nami jest teraz zupełnie inaczej mógłbym rzec że tak jak zawsze bym chciał , to ja na wyrost snuje sobie w głowie jakieś czarne scenariusze .

Deleted_User	#4 Dodany dnia 15.11.2010 23:21:51
Fusionista Postów: 25533 Data rejestracji: 01.01.1970 02:00	No i całkiem wymijająco piszesz... No doszło. pewnie... Albo i nie... No ale ja nie rozumiem czy jesteś pewien, ze doszło czy nie... A jak doszło > to jak daleko zaszło? Faktem jest, że błędy popełnione nie zawsze muszą skutkować mordem. Czujesz się beznadziejnie i ja to wiem. Niepewność jest potworem z otchłani. Dobij go i dowiedz się co jest grane.
	Web

betrayed	#5 Dodany dnia 16.11.2010 11:56:25
Nowicjusz Postów: 8 Data rejestracji: 15.11.2010 15:32	Cytat milord napisał/a: No i całkiem wymijająco piszesz... No doszło. pewnie... Albo i nie... No ale ja nie rozumiem czy jesteś pewien, ze doszło czy nie... A jak doszło > to jak daleko zaszło? Faktem jest, że błędy popełnione nie zawsze muszą skutkować mordem. Czujesz się beznadziejnie i ja to wiem. Niepewność jest potworem z otchłani. Dobij go i dowiedz się co jest grane. Wydaje mi się że w miarę jasno napisałem iż wiem że doszło między nimi do czegoś więcej , wiem że z nim spała piszę tylko że nie pytałem już o szczegóły (jak często itp,) bo tego bym chyba nie dał rady przełknąć Po tym jak się dowiedziałem zrozumiałem iż też jest w tym trochę mojej winy bo nie byłem zbyt kochającym a bynajmniej okazującym tą miłość mężem . I tak jak pisze postanowiliśmy po rozmowie że coś nas jednak łączy i chcemy spróbować od nowa , i nie powiem zaczyna się układać o wiele milej i przyjemniej niż przed zdradą , ale mimo to ja ciągle się boje że jednak ją stracę choć widzę że Ona się też stara , nie wraca już do tematu , ale ja czasami czuje jakby się strasznie bardzo do tego zmuszała np że jak mówi że mnie kocha to nie mówi tego szczerze bo tak czuje tylko dlatego żeby ratować sytuacje, nie wiem byś może sobie już po prostu snuje w głowie jakieś urojenia . Ale właśnie przez te urojenia boję się że wszystko spierniczę tym razem ja

Deleted_User	#6 Dodany dnia 16.11.2010 14:36:50
Fusionista Postów: 25533 Data rejestracji: 01.01.1970 02:00	Ale emocje zostaw sobie na później... Jestem dla Ciebie kompletnie obcym facetem i sam widzisz jak ciężko jest się przyznać przed obcą osobą do sobie wiadomych faktów... A co dopiero przed ukochaną osobą bądź samym sobą? 10 lat związku... Stało się 2 lata temu... To już 2 lata! Kłamstw, wymijających odpowiedzi i tych wszystkich niepewności z tym związanych. Czeka Cię rozmowa. Rozmowa wyjaśniająca wszystko co zaszło (i jak do tego doszło) przez te ostatnie feralne 2 lata. Inaczej będziesz się dowiadywał na raty jak to było i to tylko pogłębi ból. Rozmowa, której się boisz jak diabli > bo nie chcesz wiedzieć szczegółów. Co myślała, co robili, jak do tego doszło, czy ten "przyjaciel" jest ciągle obecny w jej życiu, jaką żona w tym wszystkim przewidziała rolę dla Ciebie itd. Jeśli taka rozmowa odbędzie się >raz a dobrze< będziesz wiedział ostatecznie (i żona również) czy jest sens ratować Wasz związek i zacząć niejako od zera. Jeśli wyłacznie Ty będziesz chciał go ratować to nic z tego nie będzie. Może skończy się na życiu "obok". Oboje trochę nabroiliście ale Twoja żona zamiast z Tobą porozmawiać w kulminacyjnym momencie > uciekła w ramiona innego... Zmieniacie się oboje. Na lepsze > i dobrze. Ale czy żona zmienia się bo zrozumiała swój błąd czy też coś się jej namieszało w romansie? Będzie miała odwagę opowiedzieć Ci wszystko szczerze? A Ty będziesz w stanie tego wszystkiego wysłuchać? I przytulic po tym wszystkim i powiedzieć, że ją kochasz? Na te pytania musisz sobie odpowiedzieć szczerze. Życzę powodzenia!
	Web

betrayed	#7 Dodany dnia 25.11.2010 16:14:14
Nowicjusz Postów: 8 Data rejestracji: 15.11.2010 15:32	Witam , podjąłem rozmowę jak radził milord , wyjaśniliśmy sobie w sumie chyba wszystko , ja pytałem o szczegóły , odpowiedzi bolały jak jasna cholera ale Ją widać było że też , w początkowej fazie na drugi dzień po rozmowie zaczęło mi się wydawać że wszystko do końca już się spie...yło :-( Lecz stwierdzam że sytuacja trochę jednak się wyklarowała i tak jak wcześniej nie wiedziałem wszystkiego to miałem częściej jakieś załamania nastrojów tak teraz bardziej staram sobie to co się stało sobie wytłumaczyć i jakoś mi się udaje czasem tylko na chwile coś mi się skojarzy i zaboli ale wydaje mi się że zdarza się to coraz rzadziej mam nadzieje że za jakiś czas już tak nie będzie to wracać i mnie dręczyć . Najgorsze jest to że ciągle zamiast żyć chwilą nie myśleć w przód to ciągle pisze na wyrost jakieś czarne scenariusze :-( ale mam nadzieje że i to minie . A podbudowuje mnie to że tak jak napisał Milord: "I przytulic po tym wszystkim i powiedzieć, że ją kochasz?"tak udało mi sie przytulić i powiedzieć że kocham a teraz wiem że kocham bardzo mocno

betrayed	#8 Dodany dnia 01.12.2010 16:25:54
Nowicjusz Postów: 8 Data rejestracji: 15.11.2010 15:32	Co robić , pomóżcie Braknie mi sił do walki . Chodzi o to że choć generalnie wszystko jest jakby ok , żyje mam się teraz milej o wiele,oboje zrozumieliśmy swoje błędy , to ja ciągle mam obawy jakieś i wydaje się że żona jest ze mną z litości , ze względu na dzieci , że choć pomimo tego że mówi że mnie kocha to nie czuje tego że jej uczucie do mnie wygasło , a mówi tak bo być może na nowo chce je obudzić w sobie , a widzę jeszcze że do niego coś czuje , że nie może zapomnieć i że pomimo tego iż rzekomo wybrała mnie że chce naprawić nasz związek to tak naprawdę nie może się wydostać z tamtego A ja nie daje rady się z nią dzielić (nie chodzi tu o fizyczne dzielenie bo wiem że to niemożliwe gdyż tamten wyjechał daleko, co tłumaczę sobie że to też taka szansa dla nas w sumie ) i walczyć o nią choć bardzo ją kocham i z całego serca pragnę z nią spędzić resztę życia to czuje jak powoli opadam z sił i się poddaje

Deleted_User	#9 Dodany dnia 01.12.2010 20:19:39
Fusionista Postów: 25533 Data rejestracji: 01.01.1970 02:00	>>>>>>>Chodzi o to że choć generalnie wszystko jest jakby ok <<<<< A potrafisz dać teraz po ty rozmowach całego siebie tak z siebie na maxa? Tak żeby zrozymiała, że Ci zależy? Dać siebie tak by zabolało dawanie siebie?Jeśli po tym wszystkim nie będzie jej zależeć to przykro mi to mówić (pisać) ale to będzie koniec. Daj jej to co lubi... Różę, ciastko, siebie... Poddawanie się zostaw sobie na koniec. I nie błagaj. Wskrzeszanie miłości nie jest łatwą sprawą.
	Web

betrayed	#10 Dodany dnia 01.12.2010 20:43:05
Nowicjusz Postów: 8 Data rejestracji: 15.11.2010 15:32	Dzięki Milord za odezwy człowiekowi naprawdę jest łatwiej jak ktoś go w pewnym stopniu wspiera jakoś wspomaga .

Deleted_User	#11 Dodany dnia 01.12.2010 21:26:56
Fusionista Postów: 25533 Data rejestracji: 01.01.1970 02:00	No to do dzieła! Ostateczna decyzja > czy ratować czy... należy zawsze do Ciebie. Tym bardziej, ze to Ty tu jesteś i Ty szukasz pomocy. Wierz mi, Gdyby twoja żona znalazła się tu pierwsza i naopowiadała jaki to z Ciebie fajans i czemu tak postąpiła tak gładko by to nie poszło ;-). Zostałaby zbluzgana i wtopiona w asfalt. Daj siebie na maxa. później się zobaczy... Nie wspomagam cię. Stawiam się w Twojej sytuacji i staram się w tym wszystkim wyjść na ludzi. Jesteś gość, że postanowiłeś wybaczyć. Ja... Chyba bym się nie zdobył na taką wyrozumiałość
	Web

betrayed	#12 Dodany dnia 19.10.2011 17:39:25
Nowicjusz Postów: 8 Data rejestracji: 15.11.2010 15:32	Witam wszystkich blisko rok temu napisałem w tym wątku o mojej sytuacji , to było ciężkie 10 miesięcy naprawdę porażka . i postanowiłem zajrzeć tu , teraz jeszcze raz żeby jednak napawać zagubionych optymizmem że teraz już wiem że jest możliwość odbudować wszystko po takiej traumie jaką jest zdrada . Owszem wymaga to ogromnej siły ale tą siłę daje miłość Miłość przezwycięży wszystko uwierzcie Pierwsze miesiące były porażką , ale na szczęście się nie poddałem i teraz widzę i czuje i wiem czym jest prawdziwa miłość , fakt jest taki że cała ta sytuacja dała mi do zrozumienie jak ja kocham żonę , Ona zresztą też ukarała się sama tym wszystkim bo zrozumiała też chyba wiele W każdym bądź razie teraz już z dnia na dzień jest coraz lepiej,nie ukrywam blizna jest i zostanie ale z blizną można żyć trzeba ją tylko na tyle zaleczyć żeby nie dawała o sobie znać. Ja teraz zaczynam rozumieć co znaczy szczęście , teraz wiem już że o miłość trzeba dbać że człowiek który nie czuje się kochany wcześniej czy później zacznie się rozglądać na boki w poszukiwaniu miłości i wiem też że właśnie warto dbać o uczucie bo ono owocuje coraz bardziej i coraz bardziej jest wspaniałe , naprawdę przeżywam teraz wszystko od nowa i w końcu wierze w te motylki w brzuchu Pozdrawiam wszystkich i życzę wam siły w walce o miłość i jeśli widzicie choć odrobinę szansy próbujcie ratować swoje związki naprawdę warto

pskow	#13 Dodany dnia 19.10.2011 21:47:10
Użytkownik Postów: 192 Data rejestracji: 24.08.2011 20:03	@betrayed. To co piszesz jakby mi dodawało otuchy. Przed rokiem pewnie byłeś w podobnym stanie do mojego. Rożnica jest to, że ty pisałeś czarne scenariusze na przyszłość, ja tej przyszłości wogóle nie widzę i żyję tylko przeszłością. Piszę tu na forum różne farmazony, sam chcę w nie uwierzyć. A wczoraj miałem ścinkę z żoną. Ona ma już trochę dosyć. Po dwóch miesiącach denerwuje ją to ciągłe powracanie do przeszłości. Ona chce myśleć o naszej wspólnej przyszłości, a nie "przez całe życie katować się" tym o czym z takim trudem zapomniała. Jednak ja ciągle mam niedosyt, ciągle nie rozumiem tego co się stało. Ciągle też nie mogę się pogodzić. I coś jeszcze we mnie siedzi, czego nie potrafię wyrazić. No i spaliśmy oddzielnie, a dziś pyta się mnie czy ja ją "jeszcze chcę"? Wczoraj powiedziałem żonie zły, że wkurza mnie tym, iż już po dwóch miesiącach ma dość. A przecież nie obgadaliśmy wszystkiego -brak czasu. Powiedziałem jej, tak sobie strzelając na bazie własnej intuicji, że na normalizację może liczyć po 3-5 latach. Połamałem ją chyba tym. Teraz mi mówi, że możemy rozmawiać, ale na spokojnie. A ja niestety jestem zgryźliwy, czasami zdarzają się wybuchy. Dużo rozmawiamy też i na spokojnie, ale czasem nie mogę powstrzymać ekspresji. @Bartayed, jak przełamałeś ten impas pierwszych miesięcy? Co robiłeś by poprawić samopoczucie? Jak na tę bliznę nie zwracać uwagi? Jak pogodzić się,że Ona, jedyna kobieta mojego życia, esencja ostoja mojego dorosłego życia zakochała się w jakimś dupku. Takim dupku z prawdziwego zdarzenia, choć mojego wzrostu, wieku, "przystojniaku". A jaki wykształcony ten dupek i jaki wrażliwy! Zawsze myślałem, że fizyczność zdrady boli bardzo. Ale to przerobiliśmy dokładnie. Wczoraj poszło o aspekt psychologiczny, o pierwsze spotkanie w realu, 6,5 roku temu. O w zasadzie cały dzień, który mu poświęciła i kiedy padł na nią urok, który trwał 2,5 roku, aż do "skonsumowania"(4 lata temu). Nie chciała do tego wracać, a przecież wówczas nic się nie stało. Po prostu"piękny dzień" z "miłym, wrażliwym, inteligentnym, ciekawym" facetem. A potem wróciła do "wrednego" męża. I była ze mną tak długo prowadząc swój romans od czasu do czasu na GG i jeszcze raz w realu, jeszcze raz "niewinnie". Było między nami w tym okresie dobrze i źle, było też nieraz cudownie, a mimo wszystko to serduszko nie nakłoniło jej do wyznania mi prawdy, iż coś ciągnie ją na zewnątrz, że nie jestem tym jedynym. Tego nie rozumiem, że kilka razy była zła na niego, bo np długo się nie odzywa i przeżywała to "odrzucenie" ze strony kochasia nie dzieląc się tym problemem ze mną-mężem. A ja w tym czasie mówiłem jej o wszystkim, była moja przyjaciółką. I ufałem! Miąłem jej archiwum GG pod ręką. Mogłem zajrzeć (swoją drogą dziwna niefrasobliwość, nie? , może ufała w moją ufność ). Mogłem się wszystkiego dowiedzieć. Zrobiłem to dopiero 2 miesiące temu, jak domyśliłem się w wyniku jakiś dziwnych reminiscencji po małej sprzeczce. 4 lata od zdrady to w sumie dobre i szczęśliwe lata. Po diabła ja się tego domyśliłem!? Zdradziła ją w dużej mierze jej dobroć, jej zmiana. A teraz mam za sobą 2 miesiące bylejakości, w tym połowa może w koszmarnej postaci. I mówisz @bartayed, że będzie lepiej? Jedna rzecz w Twojej wypowiedzi mnie zaniepokoiła. Że ktoś niekochany wcześniej lub później zacznie się rozglądać na boki. Czyli żadnej nauczki? Moja żona mówi mi, że choćby nie wiem co, to już nikogo poza mną w swoim życiu nie chce wogóle widzieć. Może warto to sprawdzić? Odejść na rok? Bo coś mnie parzy w moim małżeństwie. Nie wiem co. A może ja jestem zakompleksiony po prostu. Moja żona sprawdziła jak to jest z innym, a ja nie. Ja nie wiem czy jestem w stanie spodobać się jakiejś kobiecie. Zawsze takich sytuacji niejednoznacznych unikałem, nie mówiąc o ich prowokowaniu. Może jestem po prostu dupa? Może to mnie boli? Po co ja to piszę? @bartayed, cieszę się, ze Wam się udało. Moja żona na razie jest piękna. Pociąga mnie fizycznie niemiłosiernie. Ale co będzie jak się zestarzeje i będzie brzydka? Czy będę chciał być z niewierną, brzydką żoną? Bo on przecież ją miał w stanie najlepszego rozkwitu! Jej oczka, uszak, szyje ....., wycałował jej kosteczki w rajstopkach. Zdrada to KOSZMAR! @betrayed, czy pobicie takiego dupka dało by Ci jakąś satysfakcję? I na tym pytaniu zakończę. Dzięki za ten wpis po roku!

Deleted_User	#14 Dodany dnia 21.10.2011 01:59:26
Fusionista Postów: 25533 Data rejestracji: 01.01.1970 02:00	Pskow "Będę gwiazdą na Twym niebie , będę zawsze..." Sumptuastic - Kołysanka... słucham to każdego dnia... This user has been deleted!
	Web

Deleted_User	#15 Dodany dnia 21.10.2011 11:17:12
Fusionista Postów: 25533 Data rejestracji: 01.01.1970 02:00	,,Jak wytłumaczyć Tobie mam,że jesteś wszystkim tym,co mam, tym,co jest dobre i co złe,uwierz tak bardzo kocham Cię" Chłopaki,czas najwyższy,żebyście zaśpiewali to komuś innemu
	Web

Deleted_User	#16 Dodany dnia 21.10.2011 11:24:22
Fusionista Postów: 25533 Data rejestracji: 01.01.1970 02:00	Dzieje się tak Betrayed, Pskow bo nie pojmujecie jednej ważnej kwestii. Miłość... Ona ma wiele imoin i przeistacza się w trakcie bycia z sobą. Tu nie chodzi o początkową ekscytację kupna nowego samochodu To jak to jest. Kupujemy nowe autko. Rany ale bajery. Szyby, klima, ABS, ESP, podgrzewane fotele. I patrzymy z wyższością na tych, którzy woskują Trabanta. Ale zaraz. Chwilunia. Nasza bryka też wymaga woskowania. Ten Trabant mimo swojego wieku prezentuje się o wiele lepiej niż nasz bryka. Ktoś o nią dba. Jakbyście się poczuli oddając swoją ukochaną Skodę w ręce kierowcy testowego? Ano właśnie. Tylko, że on to zrobił bez pozwolenia. Po prostu wsiadł i drifting. Bryka jest zachwycona. No to może dobrym lekarstwem jest jakiś szaleństwo od czasu do czasu? No proszę. Pskow np. Kiedy ostatnio zaszaleliście? Ale tak na maxa. Kochałeś się kiedyś z żoną na ukwieconej łące? Dobre wspomnienia są świetnym hamulcem w sytuacji niebezpiecznej. Nawet Trabant od czasu do czasu potrzebuje gazu do dechy. Inaczej się zamuli Skok w bok jest potrzebny. Ale skok w bok nie musi oznaczać zdrady i kierowcy testowego. Równie dobrze może to być coś co zapadnie w pamięci a zrobiliście to razem Myślisz, że przegrałeś PRZEGRANY... Teraz dopiero masz prawdziwe pole do popisu Ona nie chce? A co by powiedziała na cichego wielbiciela i okazałbyś się nim na końcu TY? Wyobraź sobie, że ona się w Tobie na nowo zakochuje nie wiedząc, że to TY. Przeszłości nie da się wykreślić. Ale można ją potraktować markerem
	Web

Deleted_User	#17 Dodany dnia 21.10.2011 11:37:36
Fusionista Postów: 25533 Data rejestracji: 01.01.1970 02:00	Dżizuś, @milord życie to nie zabawa, lubisz te obrazowe porównania i niech Ci będzie ale czasem te Twoje drifty bywają nie do zniesienia. Ukwieconej łąki w listopadzie nie znajdziesz. Sprawdź czy masz grunt pod nogami, niebezpiecznie jest zbyt często lewitować .
	Web

Tulia	#18 Dodany dnia 21.10.2011 11:39:14
Weteran Postów: 948 Data rejestracji: 03.11.2009 15:01	mamy pazdziernik, milord, skad pskow wezmie ukwiecona lake?? wspominalam juz, ze jestes mistrzem metafory? ;> w zasadzie w tej wersji to nawet metafury....

Deleted_User	#19 Dodany dnia 21.10.2011 12:24:39
Fusionista Postów: 25533 Data rejestracji: 01.01.1970 02:00	A niech Was... Tylko i wyłącznie pragmatyzm i realizm... Zero miejsca na romantyzm i odrobinę szaleństwa. Potraficie wytknąć niewłaściwą porę roku ale orzeł w świeżym śniegu już przeraża. To jakaś różnica jest>?
	Web

Deleted_User	#20 Dodany dnia 21.10.2011 12:36:49
Fusionista Postów: 25533 Data rejestracji: 01.01.1970 02:00	Ha,ha,zamiast łąki postarajcie się o worek płatków kwiatów,wystarczy poprosić w kwiaciarni,a za kilka dni będzie gotowy do odbioru.Łąkę zróbcie sami,to na pewno działa. No i obiekt sobie znajdzcie,bo piorun dwa razy w to samo drzewo nie trafia
	Web

Strona 1 z 2: 12

Przejdź do forum:

Nawigacja

Ostatnie artykuły

Ostatnio na forum

Aktywne tematy !!!

Urodzinowi solenizanci

Logowanie

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Metoda 34 kroków

Zobacz temat

załamany :(

Ostatnie newsy

Ostatnie artykuły

Najnowsze tematy