Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Coś od wiosny 2008 roku zaczęlo się u nas dziać nie tak.. Przestaliśmy odbierać na tych samych falach. pojawiły sie jakieś drobne zadry i niewiadomo od czego. Gdy chciałem żonę przytulić to akurat nie miała ochoty, była zmęczona... No cóż.. tylko że było tak cora częściej... W lecie zaplanowaliśmy wyjazd na 2 tygodnie do Egiptu całą rodziną z synem (12 lat) miało byc tak wspaniale ... niestety tam też coś było nie tak .. po powrocie ułsyszałem, że żona jest przeze mnie ograniczana, że potrzebuje więcej swobody że tak dalej być nie może.. Zgodziłem się ,że może rzeczywiście jestem zazdrosny i że się będę starał zmienić.. Żona miała szkolenia w W-wie wcześniej wyjazd służbowy do Gdańska do [wymoderowano szczegóły, nazwę firmy.Administracja]... Byłem tak naiwny że jeszcze ją namawiałem żeby na szkolenia dwudniowe wynajmowała hotel i nie jeździła za każdym razem bladym świtem do W-wy.. Któregoś dnia powiedziała mi ze łzami że z naszego małżeństwa nic nie będzie i że mnie zdradziła... To był szok .. byłem prawie nieprzytomy... W pierwszej chwili pomyśłałem że coś sie zdarzyło jednorazowego że przeciez nic innego nie mogło być .. Powiedziałem że tylko ona się liczy.. Popłakała się i powiedziała że musi porozmawiać ze swoją matką .. pojechała jednak do niego .. Nie dobierała ode mnie telefonów.. Dopiero odebrała telefon od swojej siostry. Po rozmowie z nią obiecała że wróci i porozmawiamy.. Zastanowiło mnie że uciekła do niego a syn tak go zostawiła??? No ale to był czas że nie mogłem logicznie myśleć...Po powrocie powiedziała że sama nie wie czego chce i że musi to przemyśleć.. Domyśliłem się że tym jej wybrańcem jest jej prezes (gość ok 12 lat starszy od niej żonaty) Wtedy zrobiłem coś czego nie powinienem otworzyłem jej skrzynkę mailową. Znalazłem tam ok 350 maili od niego. Okazało się że ich romans trwał od prawie roku na całego (zostawanie po pracy w biurze wyjazd do [wymoderowano]z nim nawet potrafiła wcześniej odwieźć syna do babci i pojechać do niego przed pracą, wszystkie spotkania =sex, on pisze do niej wierszyki, facet zachwuje się jak by miał 18 lat ona jemu też wysyłała wiersze) Znalazłem też dwa maile od jej poprzedniego prezesa - wynikało z nich że ich też coś łaczyło i że to on nie chciał tego ciągnąć. Z tego co sobie przemyślałem to chyba ona prowokowała ich... A mnie tylko oszukiwała, okłamywała i to od lat dlaczego nie powiedziała że już nic dla niej nie znaczę ?? dlaczego udawała?? Jak można być z drugą osobą i cały czas kłamać?
Gdy ochłonołem po przeczytaniu tych maili powiedzialem jak zamierza zakończyc nasze małżeństwo? odpowiedziala ze nie chce odemnie odchodzić i że tamto to było zauroczenie i pomyłka z jej strony... Postanowiłem dać szansę trzeba przyznać że zaczęła wcześniej wracać z pracy skończyły się wyjazdy ale pewnego dnia znalazłem erotyczny gadżet (sex pilot) a jej prezes miał za kilka dni urodziny.. Powiedział że z koleżanką miały go mu dać i tak na prawdę od niej miał on dostać magiczną kulę. Gdy się żachnąłem na to jaki to prezent kupila powiedziała że przecież nie myślę chyba że oda mu się przewiązana wstążką i załączy do tego sex pilota...Od ponad miesiąca trawmy w zawieszeniu... Myśle, ze czeka na coś .. obiło mi sie o uszy że ten jej kochanek rozwodzi się może czeka na potwierdzenie jego rozwodu ... Przez cały czas jestem jak pusty w środku myślę że to tylko sen i ze się obudze ale wiem że nic z tego nie będzie tylko nie rozumiem dla czego robi to w ten sposób? Przecież mamy syna i tak na prawdę na nim to się najbardziej odbije to tylko dziecko... Przecież chyba będzie potrzebowała mojego wsparcia w rozmowie z synem... Chyba że jestem powietrzem i ze nie zależy jej nawet na tym jak to przeżyje syn. Więcej czasu z synem spędzam ja. Ona i tak wraca z pracy ok 17-18 i to ja odrabiam z nim lekcje robię obiady sprzątam. Ona przychodzi je obiad i kładzie się i odpoczywa.. Wcześniej też tak bywało ale wtedy rozumialem że ciężko pracuje dla rozdziny.. teraz myślę już coś innego... Jak można być z kimś 17 lat (13 lat małżeństwa) i traktować w ten sposób drugą osobę ? Jak coś było nie tak można szczerze powiedzieć... Też będzie bolało ale zostanie chociaż szacunek dla wspólmałżonka a tak czy musi zostać tylko żal i nienawiść..????
Próbujesz podejść do sprawy racjonalnie. Jednak w takiej sytuacji zawsze zwyciężą emocje. Zadajesz pytania, na które nie ma odpowiedzi... Tak jakbym widziała siebie pół roku temu...
Twoja żona poharatała Cię strasznie. Czytając Twojego posta odnoszę wrażenie, że Ty całe swoje życie podporządkowałeś rodzinie. Wiem co robi Twoja żona, jakie miała potrzeby, jak Ty realizowałes jej potrzeby, ale nie ma w tym wszystkim Ciebie. Ty robiłeś co mogłeś, żeby było dobrze, tymczasem okazało się, że nie tego potrzebowała. Tylko dlaczego Ty o tym nie wiedziałeś? Trudno cokolwiek osądzać, ale wydaje mi się, że Twoja żona ma problem sama ze sobą. Ona sama nie wie czego chce. Z jednej strony adoracja, łatwy związek z drugiej niestety obowiązki względem rodziny. Pomyśl, przecież kochanek nie będzie od niej wymagał bezwzględnej lojalności, nie będzie rozliczał z czasu... Pewnie, że najlepiej rozstać się pozostawiając w pamięci to co dobre. Ale to nie jest łatwe. Wspomnienia maja to do siebie, że bolą. Teraz musisz dać sobie czas. Poczytaj na forum o etapach po zdradzie i daj sobie prawo do przeżycia ich. Daj ochłonąć trochę emocjom i wtedy podejmij decyzję co dalej z Waszym zwiazkiem. Być może znajdziesz w sobie dość siły, żeby Wasze małżeństwo trwało nadal, być może podejmiesz decyzję o rozstaniu. Jedyne czego jestem w tej chwili pewna, to to, że musisz zacząć widzieć w tym wszystkim siebie, w dość egoistyczny sposób. Twoje potrzeby są tak samo ważne jak wszystko inne, a w tej chwili jeszcze ważniejsze.
Fakt, że dziecko odbiera takie kryzysy rodziców w sposób traumatyczny. Ale wiekszą traumą jest życie z nieszczęśliwym, sfrustrowanym rodzicem. Z drugiej strony... Dzieci mają to do siebie, że któregoś dnia wyfruwają z domu. Za jakiś czas Twój syn będzie Cię potrzebował w inny sposób, będzie miał swój świat, do którego ograniczy Ci wstęp. Wtedy zostaniesz tylko Ty i żona. Czy tego chcesz?
Pomyśl, jak wspaniałym jesteś człowiekiem. Pomyśl ile osób jeszcze o tym nie wie.
Myślę, że uporasz się z tym, w sposób który będzie dla Ciebie najlepszy. Czasem pomaga psycholog, czasem przyjaciel, ktoś z rodziny. Mnie pomogło to forum.
Póki co jestem z Tobą tak jak chyba wszyscy, którzy znaleźli sie tutaj i tak jak Ty potrzebowali wsparcia.
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
To przykre że coś się kończy i to w sposób nie przewidywalny, gdy wcześniej nie ma wyraźnych oznak końca - brak kłótni - gdy niby wszystko jest normalne a pewnego dnia okazuje się, że całe to szczęśliwe życie było jednym kłamstwem..... Że żona cały czas męczyła się ze mną ? Czy tylko tak było jej wygodnie... W pracy była adorowana a w domu przecież byłem ja który miał nad wszystkim pieczę... Momentami myślę że chodzi jej tylko o kogoś kto zapewni jej odpowiedni standart materialny - dlatego obydwaj kochankowie to prezesi firm w których pracowała... i obydwaj żonaci. Co do tego czy ją kocham - gdy by to pytanie padło miesiąc temu odpowiedział bym mimo wszystko twierdząco czy jej wybaczę - nie wiem - próbuję - ale żeby wybaczyć to ta osoba musi chcieć wybaczenia musi zrozumieć że zrobiła coś złego i nie mówię tu o tym, że przestała mnie kochać, zbładziła czy jak to jeszcze wytłumaczyć ale o tym jak to zrobiła jaki ból spowodowała. A ja myślę, ze ona nie poczuwa się do winy.. zrobiła to bo tak chciała i może żałuje ale dopiero teraz gdy zobaczyła że uczucia to taki odbezpieczony granat i że tym się bawić nie można.... Zdrady nieoczekiwałem nawet w najgorszych koszmarach... No ale od miłości do nienawiści tylko krok... Najzabawniejsze jest w tym to, ze chyba chciała odejść jeszcze przed świetami ale jak to powiedziała: nie spodziewała się że cała rodzina stanie po mojej stronie (jej matka, siostra , brat) odpowiedziałem wtedy że przecież nie jesteśmy na froncie, nie jesteśmy po przeciwnych stronach... Po przeczytaniu tych jej maili już wiem, ze to wojna i to najgorsza bo domowa w której nie ma żadnych zasad.... Wojna bo dla niej nie ma już od dawna rodziny jest tylko ten jej kochanek. Na marginesie nie wiem czy on chce ją razem z dzieckiem bo w mailach wygląda wszystko tak jak by była sama (przeprowadź się choćby jutro , wyjedźmy na wycieczkę dokąd kolwiek we dwoje...) nie pojawił się syn w tych mailach ani razu... Najbardziej boli to że nie mogę do niej dotrzeć zrozumieć ją co czuje? czego chce? Wiem że opinia innych ludzi dużo dla niej znaczy ale jest to takie fałszywe (zrobię to na co mam ochotę ale żeby się tylko nie wydało bo co ludzie powiedzą ?) Cholera rób co chcesz ale ponoś konsekwencje tego i nie udawaj matki polki i skrzywdzonej żony!!!! Udawanie, udawanie i tylko udawanie nawet wtedy gdy myślałem że jest szczera po co to wszystko...???
dlaczego nie postawi sprawy jasno: Skończyło się musimy porozmawiać jak to zakończyć. Jest przecież kwestia syna, podziału majątku i całej tej przez kilkanaście lat budowanej wsplnoty...
Powiedziała: nie spodziewałam się, że przeczytasz moje maile.....
A co ja mam powiedzieć: nie spodziewałem się że będziesz się puszczać i mnie okłamywać....A tak pięknie zawsze mówiłaś: zawsze możemy szczerze porozmawiać.. Później okazło się że do swoich kochanków też mówiła: brakuje mi szczerej rozmowy z tobą...no tylko co znaczy szczera rozmowa czy ona to wie????
A po co ma stawiać sprawę jasno? Ona jest na etapie: chcę zjeść cukierka i mieć cukierka. Ona tego nie skończy. To Ty musisz znaleźć siłę. Przepraszam, ale dosłownie mówiąc, musisz babę posadzić i bardzo konkretnie powiedzieć jej o co Ci chodzi. Potrzebuje czasu na ułożenie sobie Twojej decyzji w głowie, daj jej czas, oczywiście w rozsądnej ilości. Przygotuj się do tej rozmowy. Masz być rzeczowy i konkretny i przede wszystkim spokojny. Ona musi poczuć, że Ty podjąłeś decyzję i będziesz konsekwentny. Nie pytaj jej dlaczego. Jakakolwiek odpowiedź nie zmieni faktów. Nazwij rzeczy po imieniu: oszustwo, zdrada, komformiz... Tak czujesz i tego nie zmienią obietnice poprawy. Poczytaj o uzależnieniu od partnera i wykrzesaj w sobie siłę do walki ... o siebie. Nie walcz z nią, walcz właśnie o siebie.
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
wiem że to głupie ale nie mam na tę rozmowę ani sily ani chęci moim zdaniem i tak się to szybko rozwiąże samo... Jak już pisałem jej kochanek się rozwodzi a potem to już tylko krok z jej strony (rozwód) pewnie powie że nie widzi przyszłości bo to ja jestem zazdrosny itd.
Kiedy jej powiedziałem, ze jej kochanek się rozwodzi zapytała skąd o tym wiem ? I ze ona o tym nic nie wie.. Powiedziałem że ONA przede wszystkim powinna o tytm wiedzieć.. Potem powiedziała coś w stylu że nie chce ode mnie odejść że wie że będzie ciężko i nie wie czy to się uda i że pewnie niebędzie ani ze mna ani z nim... Tak więc czekam na jej ruch bo to chyba długo nie potrwa... w czerwcu jej siostra ma wesele a ona jest śwaidkową moze o to chodzi?
ostatnio mówi o planach na lato, zakupach sprzętu do domu, co trzeba w domu zrobić (a wcześniej stawiała mi zarzuty że nie poświęcałem jej czasu zajmując się pracami domowymi ogrodem itd)
O CO TU CHODZI?????
Przemyśl, czego Ty chcesz. I tak jak Ci pisałam, powalcz trochę o siebie.
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
semper fi napisał/a:ostatnio mówi o planach na lato, zakupach sprzętu do domu, co trzeba w domu zrobić (a wcześniej stawiała mi zarzuty że nie poświęcałem jej czasu zajmując się pracami domowymi ogrodem itd)
O CO TU CHODZI?????
wiesz ona takim planowaniem może chcieć poprostu uśpić Twoją czujność, ja bym na Twoim miejscu sceptycznie do tego podchodził, bo nie bez sensu planować skoro i tak za jakiś czas wyjdzie wszystko inaczej niż oboje to sobie zaplanowaliście. podobny przypadek był również na forum, żona też planowała urządzenie domu itd a ostatecznie jakoś nie paliła się do powrotu do swojego męża od którego się wyprowadziła aby przemyśleć co czuje do niego.
Są chwile że bym to wszystko rozpieprzył, powiedział wszyskim jaka jest naprawdę żeby zobaczyli jaka jest zakłamana i podła... Ale potem przychodzi opamiętanie - nie pierze się swoich brudów przy wszystkich a tym bardziej jak ktoś by jescze coś powiedział synowi.. To była by dopiero tragedia... Matka to jednak matka...
SemperFi, to nie Twoje brudy, tylko jej. A Ty chcesz czarować rzeczywistość. Trochę tego nie rozumiem, przecież ona robi to, co robi, jest jaka jest. Jeśli jej nie zależy na potencjalnej opinii, to dlaczego Ty masz ją chronić?
Mi się wydaje, że od tego trzeba zacząć, od nazywania rzeczy takimi, jakie są. Bez zastanawiania się, kto słucha. Gdyby każdego złodzieja nazywać złodziejem, być może liczba kradzieży by spadła.
bob
może masz rację to nawet było by to najprostsze i pewnie wylał bym częśc tej żółci z siebie... Moje skrupuły wynikają z tego żeby synowi ktoś nie wyklarował jak postąpiła jego matka..
semper fi napisał/a:
Moje skrupuły wynikają z tego żeby synowi ktoś nie wyklarował jak postąpiła jego matka..
Myślisz, że 12-latek jest durniem i nie widzi jak wyglądają relacje pomiędzy rodzicami. W twoim interesie jest, ażeby poznał prawdę, a nie półprawdę lub ćwierć prawdę, gdyż w przeciwnym wypadku może Ciebie obwiniał za rozpad małżeństwa rodziców ("tatuś już nie kocha mamusi, dlatego mamusia musiała odejść od tatusia do wujka. syneczku zamieszkasz z mamusią i wujkiem ? to dobrze).
Imponuje Twoja troska o syna. Stawiasz w potrzeba siebie zawsze na następnej pozycji, zawsze ktoś inny jest ważniejszy, nie mówię, że to źle, tyle tylko z tego wynika, że ktoś inny by to docenił.
Nie zrobiła tego Twoja żona więc może syn w przyszłości będzie Ci wdzięczny za to, że robiłeś dla niego więcej niż ktoś inny jest poświęcić swojej rodzinie.
Zdefiniowałeś już to co się wokół dzieje, teraz pora na trudne decyzje. Sugerowana potrzeba rozwiązania problemu już, chyba bardziej potrzebuje Twojej oceny co do czasu, bo sam musisz wiedzieć czy jesteś na to gotowy, aby podjąć decyzje, o nawet rozstanie.
Z Twoich wypowiedzi wynika pewne rozchwianie i chyba nie wiesz jak pokierować dalej sprawami, czemu tak na prawdę nie wiele osób z doświadczeniem się dziwi.
triglav1965
Jasne że uczciwie byłoby powiedzieć że to nia jest moja wina że to nie ja zdradziłem, że tak naprawdę największą stratę to ja poniosłem (rodzina, syn, dom, dotychczasowe życie, wiarę w ideały) ale to się nie da powiedzieć dziecku, tym bardziej że w przypadku rozwodu moje szanse na to, ze to ja będę opiekunem syna są żadne...(((
Powiedzieć mu wszystko jak dorosłemu ? i co ma żyć z tym wszystkim z matką i "wujkiem" pod jednym dachem - co tak będzie uczciwie ?
Mało i tak będzie miał przeżyć ? Mam zrzucić na niego ocenianie matki? To przecież prosta droga do jego buntu a i tak za chwilę wkroczy w wiek buntu....
semper fi napisał/a:
w przypadku rozwodu moje szanse na to, ze to ja będę opiekunem syna są żadne...
W trakcie rozwodu psycholog przeprowadza wywiad z dzieckiem, badając jego relacje z każdym z rodziców. Jeżeli syn 12letni wyraźnie oświadczy, że chce być z Tobą - Sąd nie może zlekceważyć jego głosu.
Nie jestem poza tym przekonana, że kochanek zechce przyjąć Twoją żonę z dzieckiem, być może Twoja żona stanie przed wyborem - samotne życie z dzieckiem bez męża i kochanka, dostatnie życie z kochankiem. Postawa Twojego syna może tutaj mieć decydujące znaczenie.
Mam wrażenie, że postanowiłeś oddać wszystko walkowerem.
Wygląda to dokładnie tak jak przedstawił mój przedmówca. Przy ustalaniu opieki nad dzieckiem brana jest pod uwagę opinia biegłego psychologa.
Nie chcę Ci mówić kolejnych psychologicznych stwierdzeń. Dam Ci przykład z własnego życia.
Kiedy rozpadało się moje pierwsze małżeństwo, córka miała 7 lat. Rozwód był z powodu zmiany orientacji seksualnej mojego męża, który po 10 latach bycia razem, stwierdził, że jest gejem. I tu pojawił się problem: powiedzieć dziecku prawdę, czy zawoalować i powiedzieć we właściwym momencie. Tylko kiedy jest ten właściwy moment? Moi przyjaciele (w wiekszości psycholodzy, psychiatrzy) podzielili się dość równo na dwa obozy. Jedni mówili, że powiedzieć prawdę, drudzy, że absolutnie. A ja, że nie udało mi się ustalić, kiedy jest "właściwy moment" postanowiłam powiedzieć prawdę. Usiedliśmy z małą oboje i usłyszała o tym od nas a nie od "życzliwych". To była spokojna ale rzeczowa rozmowa na poziomie 7-latka. Przyjęła to równie spokojnie, zadawała pytania, na które my odpowiadaliśmy. Uwierzyła w to, że mimo rozwodu nadal ma oboje rodziców, którzy ją kochają. Dzisiaj córka ma 18 lat i jest młodą, rozsądną kobietą. Przeszła przez okres dojrzewania i buntu normalnie, w każdym razie wcale nie inaczej niż dzieci z pełnych rodzin.
Czasem tak bywa, że małżeństwo sie kończy. Dzieci wcale nie muszą przeżywac koszmaru. Ten koszmar fundują im niedojrzali dorośli, którzy używają dzieci jako karty przetargowej. Dobrze, że stawiasz na swoje relacje rodzicielskie. Jednak wszystko sprowadza się do jednego: wasz problem sam się nie rozwiąże i rozmowy nie da się uniknąć. Czekanie na cud, na samorozwiązanie, jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Ty się spalasz a żona jeszcze bardziej nie wie czego chce.
Cóż, liczę, że jednak podejmiesz jakieś kroki. No chyba, że potrzebujesz czasu na przyjęcie do wiadomości co się tak naprawdę wydarzyło w Twoim małżeństwie.
Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radoś
kasia767
widzisz to nie tak że ja nie potrafie przeprowadzić rozmowy z żoną, rozmawialiśmy już nie raz ale wydaje mi się że ona tak na prawdę tego nie żałuje (nie usłyszałem tego od niej, te kilka słów że to było zauroczenie jakoś mnie nie przekonało) Myślę że to dalej trwa może wygaszone spowolnione. Jak już pisałem ten gość powiedział swojej żonie że sie chce z nią rozejść (nawet chyba dzwoniła do mojej ślubnej z wyrzutami) i nie wiem czy ich rozwód już nie jest w toku... A ja no cóż czekam ... Z tego co on pisał w mailach on długo czekać na moją żonę nie zamierza tak więc samo się wyjaśni niedługo... Okaże się czy mnie znowu okłamała....
kasia767
jeszcze jedno myślałem, że biegły pyta dzieci powyżej 13 lat...
Jedna rzecz jeszcze mnie zastanawia w zachowaniu mojej żony: właściwie teraz to wygląda (dla mnie oczywiście - może się mylę) tak jak by żona odsunęła się od syna mówi że w tym wieku dziecku bardziej jest potrzebny ojciec.. jak idziemy na tenisa, bilard to idziemy sami - ją to nie "bawi" . Wieczorne kładzenia i przytulanie do snu to też moje zadanie. Odpytywanie lekcji też ja, ją to denerwuje. Jest w stosunku do syna bardziej oschła, bardziej jak przełożony niż matka.. nie wiem może jestem przeczulony... Ale trzeba przyznać że sprawdzanie lekcji lepiej jej wychodzi.. Ja pytam i jak powie że nie ma zadanego to na tym poprzestaję ona nie wierzy i przegląda książki i zeszyty.. To jest bardziej praktyczne..
Odsunięcie od dziecka - to reakcja na słowa kochana,który potrzebuje Twojej żony do bzykania, a nie chce pełnić roli ojczyma.
Ona przygotowuje się do roli partnerki kochanka i wypiera ze świadomości fakt istnienia obowiązków macierzyńskich, skoro dziecko stanowi przeszkodę do połączenia z kochankiem.
Jest w lekkim rozkroku, nie jest do końca pewna czy kochanek ją zechce, więc czeka na jego decyzję, a ty tolerujesz ten stan rzeczy.
Lepiej sprawdza zadania - gdyż posiadła umiejętność oszukiwania i wie, że dziecko też ukrywa fakt konieczności odrobienia lekcji.