Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
przenoszę tu dyskusję z komentarzy pod historią pt.:"tu można wieszać psy"
bob-bob napisał:
Cytat
(...) jeśli w związku weźmiesz dwoje ludzi, kobietę i mężczyznę, to pełne zrozumienie jest możliwe pod warunkiem odrzucenia emocjonalności jako sposobu na świat. Bo emocje są zawsze przypisane do osoby je odczuwającej. A to oznacza egoizm. Bo Twoje emocje zawsze będą ważniejsze od emocji drugiej strony, bo swoje czujesz, a tamtych nie.
I jakie argumenty byś nie przytaczała, o nieciekawym świecie z ograniczonymi emocjami, to wątpię, żebyś znalazła jakąś alternatywę. Bo w emocjach nie ma moralności. Albo myślenie racjonalne, porządek, ład, brak zdrad i konkretne rzeczy spajające związek. Albo emocjonalność, która dziś jest wewnątrz, a jutro może być poza związkiem.
W dziwne mieszanki - trochę emocji, trochę rozumu - nie wierzę, bo coś zawsze weźmie górę.
zgadzam się bob z tym tokiem myślenia że emocje często utrudniają porozumienie
ale dwoje ludzi nie jest równych dwojgu ludziom,
różnią ich osobowości, doświadczenia,wychowanie itp.
dla jednej pary złotym środkiem porozumienia jest wyeliminowanie emocji
a dla innej emocje moga być przydatne w zrozumieniu swoich reakcji lub dla ich wywołania(!)
jak to możliwe?
mój mąż jest bardzo emocjonalnym i mało racjonalnym facetem,
wydaje mi się że tu ja jestem "facetem" mimo wrodzonej i nabytej sporej dawki mojej babskiej emocjonalności
nie rozumiem jeszcze mechanizmów(pewnie z powodu emocji), które utrzymują nasz związek na powierzchni ale czym więcej ich mu dawkuję tym więcej racjonalności pojawia się potem w naszych rozmowach. Tak jakby dawały mu bodziec do przemyślenia..
Na pewno macie rację w tym co piszecie z Marta ale to daje dobry efekt w Waszym przypadku,
w drugim związku, gdy pierwszy się rozpadł z winy nadmiaru szkodliwych emocji,
gdy zasady układa się od nowa,razem i razem dochodzi do wniosku że trzeba poświęcić emocje,
odsunąć je na bok i zastąpić racjonalnym myśleniem bo nie można ryzykować że one znów "zjedzą" nasz związek,
nie wyobrażam sobie jakoś tego w praktyce u mnie bo ja czuję się uzależniona od emocji,
mi osobiście one pomagają.
Przykład: racjonalnie myśląc druga zdrada to brak perspektyw dla mojego związku, nie można już nic wskrzesić, nawet nie należy bo to będą tylko ułudne emocje sprzed zdrady i związek długo nie "pojedzie" na emocjach.
Ja wybrałam sposób zmiany mojego związku oparty na sporym dawkowaniu emocji,
ponieważ racjonalne myślenie nie zdało egzaminu, widać każdy przypadek jest inny,
z moim mężem niczego w racjonalnej rozmowie nie uzyskałam bez wcześniejszej jazdy emocjonalnej.
Dlatego
nie zgadzam się w tym kontekście z Twoja poprzednią wypowiedzią:
bob-bob:
Cytat
kobiecie trzeba zaproponować edukację i nauczyć ją nieemocjonalnego widzenia świata.
a tym kto ma ja tego nauczyć, przewodnikiem i mistrzem ceremonii ma być mężczyzna
jestem wielką przeciwniczka generalizowania, wolę rozkładać pojedyńcze przypadki na czynniki pierwsze, lubię indywidualne podejście,
generalizujesz w moim odczuciu kobiety jako emocjonalne skupisko w którym trudno o jedno składne zdanie z jasnym przekazem zrozumiałe dla mężczyzny
i mężczyzn jako układ jasnych sygnałów i tych, którzy potrafią jedynie nadawać na wspólnych falach zrozumienia, ten świat jest uporządkowany, nie szargają nim niepotrzebne emocje,
kobieta może zdobyć klucz do tego świata w którym jedynie może być szczęśliwa kiedy w końcu oczyści się w magicznej rzece męskiego racjonalizmu,
moim zdaniem to nieprawdziwy obraz, niektóre kobiety potrafią być dalece bardziej zrozumiałe i racjonalne od niejednego faceta (nie mówię o sobie)
i o wiele mniej emocjonalne(z mieszanką racjonalizmu) od niejednego "emotka" płci brzydkiej(to o mnie i mężu)
W końcu wiem co mi nie pasowało w bobowej koncepcji, nie chodziło mi o feministyczny bunt
pt." nie będzie mnie facet uczył jak żyć w związku"
ale u mnie w związku jest inaczej (trochę mi to zajęło od wczoraj bo emocje utrudniły zrozumienie)
teraz Ben
Cytat
Tylko widzisz Finka ja tu z Martą i Bobem rozmawiam o tych porządnych kobietach. O tym że nawet fajna babka może Cię zdradzić, dlatego że po pewnym czasie związku gdy wszystko powszednieje każdy obcy wywołuje w niej większe emocje niż ty a ona widząca świat inaczej niż ja nie doceni (bo nie pomyśli) co ma i nie będzie zdawać sobie sprawy z tego jak mnie skrzywdzi (bo nie myślismiley
Jeśli emocje są ponad wszystko dla człowieka i nie potrafi nad nimi zapanować to jest to problem, jak pisałam mój mąż ma tę przypadłość,
myślę że zgodzisz się że to nie problem płci.
Jako kobieta (emocjonalna) nie stawiam doznawania intensywnych emocji ponad szczęście kogoś kto mi ufa.
Lubie racjonalne myślenie ale nie odrzucam emocji,
mam nadzieje że napisałam zrozumiale
Edytowane przez finka dnia 25.01.2009 16:12:08
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Arcyoryginalne stwierdzenie, to tak jakbym napisał: "lubię jak ludzie są równi, ale nie odrzucam też apartheid'u".
Myślę, że nie potrzeba więcej w tym temacie pisać. To nie jest kwestia lubienia.
Idźmy dalej, definicje. Finko, przede wszystkim nie myl posiadania emocji od decydowania emocją. Nie stawiaj znaku równości pomiędzy kobiecą emocjonalnością a popędem seksualnym u faceta. Różnica jest diametralna, facet który zdradza w efekcie popędu seksualnego wie, że zdradza. Kobieta widząca emocjonalnie świat układa w nim sobie zabawki jak chce. Jeśli zdradza, to te zabawki są już tak poukładane, że właściwie ona tam jest bez winy, "skazana" na szczęście.
W efekcie takiego widzenia, facet który zdradził, może w oparciu o swoją moralność sam przyznać się żonie, bo go to męczy, albo też od początku kłamać, budować całkiem sprytne wykręty itd.
Kobieta emocjonalna, która zdradziła, może mieć ewentualne wyrzuty dopiero wtedy, kiedy ktoś jej uzmysłowi czyn. Bo jej miarą są tylko własne emocje, ukierunkowane na nią. A ona w tych emocjach jest zawsze kryształowa. Jeśli coś jest nieprzyjemne, jest pomijane milczeniem, albo przeinaczane. Prawda, rzeczywistość, są nieistotne.
Dwa cytaty:
Cytat
nie rozumiem jeszcze mechanizmów(pewnie z powodu emocji), które utrzymują nasz związek na powierzchni
Cytat
racjonalnie myśląc druga zdrada to brak perspektyw dla mojego związku
Finko, wiele związków trwa w oparciu o przyzwyczajenie, wzajemne zależności (finansowe, wspólne interesy itp.), dzieci czy chociażby wygodę jednego z partnerów. Cechuje je brak bliskości między ludźmi, a trwać tak można latami. Rzecz jest możliwa dzięki zmniejszaniu wymogów co do partnera, wiesz, dawne ideały idą na bok, a człowiek bardziej zainteresowany jest konserwowaniem układu, niż budowaniem jakiejś wartości.
Kolejna, ważna sprawa:
Cytat
generalizujesz w moim odczuciu kobiety jako emocjonalne skupisko w którym trudno o jedno składne zdanie z jasnym przekazem zrozumiałe dla mężczyzny
i mężczyzn jako układ jasnych sygnałów i tych, którzy potrafią jedynie nadawać na wspólnych falach zrozumienia, ten świat jest uporządkowany, nie szargają nim niepotrzebne emocje,
Finko, nie mam na myśli kobiet jako ogółu. Mam na myśli taki podzbiór kobiet, które w efekcie braku elementu ojca w wychowaniu, w przekazaniu racjonalnego widzenia świata, reprezentują głównie postrzeganie emocjonalne. Nic nie pisałem o facetach, więc to Twoja nadinterpretacja. Tak jak pisałem , linię podziału widzę w emocjonalnym postrzeganiu świata, nie w płci.
Cytat
kobieta może zdobyć klucz do tego świata w którym jedynie może być szczęśliwa kiedy w końcu oczyści się w magicznej rzece męskiego racjonalizmu,
Tak Finko, potwierdzam. I wcale nie chodzi mi o mężczyznę r11; partnera czy męża, ale o mężczyznę r11; ojca. Tak samo kaleki na emocjonalności może być chłopak wychowywany bez matki. Tak samo kaleka pod względem emocjonalnym (ale w drugą stronę, nie będzie znać niczego poza emocjonalnym podejściem do świata) dziewczynka, jeśli w wychowaniu nie będzie aktywnej roli ojca.
Problemem jest nasza rzeczywistość, tradycja rodzinna, w której ojciec "nie miesza się". Co więc zrobić z kobietą wychodzącą z domu rodzinnego, ukształtowaną w emocjonalny tylko sposób postrzegania? Udawać, że jest OK? Dopasowywać do niej faceta, którego po jakimś czasie, kierując się emocjonalnym postrzeganiem i tak zdradzi?
Czy też facet powinien polować na te szczególne sztuki, które oprócz emocjonalnego widzenia boją się świata (bo nie są w stanie emocjonalnie go ogarnąć, być może sparzyły się i boją), facet staje się dla nich pępkiem rzeczywistości, dla niego gotowe są zamienić się w "robota domowo-kuchennego", ważne, żeby był ich obrońcą przed rzeczywistością.
Czy to jest faktycznie trudne dla dorosłej kobiety radzić sobie w życiu podobnie jak facetowi? Jeśli nie, to co przeszkadza?
Cytat
W końcu wiem co mi nie pasowało w bobowej koncepcji, nie chodziło mi o feministyczny bunt
pt." nie będzie mnie facet uczył jak żyć w związku"
Nie znam się na ruchach feministycznych, czyżby były one także wymierzone w rolę mężczyzny jako ojca
Emocje zawsze utrudniają porozumienie. Emocje to jest coś zmiennego i krótkotrwałego. Jedno błędnie wypowiedziane słowo mężczyzny do kobiety może zepsuć cały dzień. Wczoraj gadałam z Bobem o jego byłej dziewczynie i taki dobry przykład: chcieli mieć romantyczny wieczór, ona robiła specjalnie dla niego naleśniki, ale coś tam chciała unowocześnić i dodała jakiś składnik, który spowodował, że te naleśniki były niezjadliwe. Bob nieświadomy kobiecych uczuć i emocji w tamtym czasie, powiedział, że te naleśniki są niedobre i cały piękny nastrój diabli wzięli, koniec, nacisnął przycisk, którego nie wolno było ruszać. Gdyby tego nie zrobił spędziliby miły romantyczny wieczór. A przecież nie miał złych zamiarów, kochał ją tak samo jak ona jego i podejrzewam, że równie mocno miał ochotę spędzić romantyczną i upojną noc co ona. Zatem co im przeszkodziło Finko?
Czasem patrzę na swoich rodziców, kiedy tata coś tam radzi mamie, a ona w pewnym momencie zaczyna traktować go jak wroga i on nie wie co się dzieje i się wycofuje cichcem, albo wkurza i stwierdza, że z głupią baba nie ma co gadać i sobie idzie. Gdzie oni mają szanse na zrozumienie się. Co więcej moja mama uważa, że świetnie się dogadują, a tata nie. Jak to jest możliwe?
Nie dalej jak wczoraj przyszedł do mnie kuzyn po poradę lekarską i powiedział coś co mi się wydało durnowate z punktu widzenia medycznego, skoczyła mi emocja i nie tłumacząc niczego warknęłam na niego, a on nie próbował dalej pytać, tylko się wycofał i wyszedłby nie rozumiejąc tematu, gdyby nie to, że Bob sprowadził mnie w dwóch słowach na ziemię.
Przykładów takich mogę mnożyć, bo jest to codzienność emocjonalna życia kobiet.
Także tak, emocje zawsze utrudniają porozumiewanie.
Cytat
ale dwoje ludzi nie jest równych dwojgu ludziom,
różnią ich osobowości, doświadczenia,wychowanie itp.
Finia w mojej ocenie to jest pitolenie. Powiedzmy sobie tak: pies psu nie równy, jeden w łatki, drugi w zielone kropki, jeden ma długi ryjek, drugi krótki ogonek, jeden ze schroniska po przejściach, drugi wypieszczony u swojej panci od urodzenia, ale wszystkie tak samo szczekają, tak samo merdają ogonami, tak samo warczą itd - mają ten sam system porozumiewania się. System jednoznaczny, w którym nie ma pomyłek.Człowiek nieco rożni się od psów zdolnością abstrakcyjnego myślenia. To inteligencja czyni rzeczy wieloznacznymi. Ale wiedząc to można wykorzystać tę zdolność do ułatwienia porozumiewania, eliminując na ile to możliwe jak najwięcej labilnych, wieloznacznych czynników. Takie są moim zdaniem emocje. Fałszywe jest zatem interpretowanie emocjonalne, bo emocja przeinacza, rzuca inne światło na rzeczywistość, na fakty.
Oczywiście, słowo eliminować jest może za mocnym słowem, w końcu emocje są elementem na stale powiązanym z człowiekiem, ale ogarnąć emocje, nie pozwolić im rządzić to jest prawdziwie cechą ludzką, bo możliwe tylko do zrealizowania przez używanie inteligencji.
Cytat
mój mąż jest bardzo emocjonalnym i mało racjonalnym facetem,
wydaje mi się że tu ja jestem "facetem" mimo wrodzonej i nabytej sporej dawki mojej babskiej emocjonalności smiley
nie rozumiem jeszcze mechanizmów(pewnie z powodu emocji), które utrzymują nasz związek na powierzchni ale czym więcej ich mu dawkuję tym więcej racjonalności pojawia się potem w naszych rozmowach. Tak jakby dawały mu bodziec do przemyślenia..
Nie rozumiem o czym piszesz, za mało danych.
Cytat
pierwszy się rozpadł z winy nadmiaru szkodliwych emocji
Nie Finia, mój rozpadł się(pomijając fakt, że mój facet był rąbnięty w głowę), dlatego że moje silne emocje blokowały możliwość porozumienia się. Bo ja mówiłam po babsku przez emocje, a on nie pojmował co mówię i traktował to jako wybryk natury, którym nie należy się przejmować - nie było możliwości porozumienia. Bob z kolei spaprał swój związek już na początku, ale przez co? Ano przez kobiece emocje. Ona wychodziła do niego z emocjami, drobne rzeczy, on nie widział w tym wartości, nie wiedział, że to ważne dla kobiety, ona zaczęła się odsuwać, podejrzewam, że nie rozumiała co się dzieje, kobiece emocje - miłość własna były zranione, więc potoczyło się to bardzo naturalnie, ale niezauważenie dla Boba. Zatem, co doprowadziło do braku porozumienia? Ano emocje. Gdyby kobieta potrafiła interpretować co on dla niej robi, a nie wyciągać wnioski o zaangażowaniu na podstawie tego czy mu smakują specjalnie dla niego zrobione paskudne naleśniki mogłoby być nieco inaczej.
Cytat
nie wyobrażam sobie jakoś tego w praktyce u mnie bo ja czuję się uzależniona od emocji,
mi osobiście one pomagają.
To słowo "czuję" jest tutaj kluczowe. Finia, oceniasz emocjonalnie swoją emocjonalność. To jak kręcenie się za swoim ogonem. Ale powiem tak: dopóki emocje rządzą dopóty tak to się postrzega. I ja tez się tak czułam, że to potrzebne, że właściwie to powietrze, że bez tego to bez sensu. Tyle, że nie jest możliwe wyciąć z siebie emocje i tego nie powinnaś się obawiać, chodzi o to, żeby górą był rozum.
Cytat
Przykład: racjonalnie myśląc druga zdrada to brak perspektyw dla mojego związku, nie można już nic wskrzesić, nawet nie należy bo to będą tylko ułudne emocje sprzed zdrady i związek długo nie "pojedzie" na emocjach.Ja wybrałam sposób zmiany mojego związku oparty na sporym dawkowaniu emocji,
ponieważ racjonalne myślenie nie zdało egzaminu, widać każdy przypadek jest inny,
z moim mężem niczego w racjonalnej rozmowie nie uzyskałam bez wcześniejszej jazdy emocjonalnej.
Podejrzewam Finiu, że właśnie dlatego te emocje są Ci tak niezbędne, bo nigdy tak naprawdę nie pogodziłaś się ze stratą związku i Tomanka, a myśląc racjonalnie nie powinnaś już z nim być. Dostosowałaś swój sposób myślenia, żeby wyszło Ci to co miało wyjść, tzn. rozmawiając racjonalnie z Tomankiem wychodził rozpad związku, więc uciekasz się do tego, co daje Ci nadzieję, że się uda, czyli do emocji.
Cytat
przewodnikiem i mistrzem ceremonii ma być mężczyzna
Nie mężczyzna ogółem, ale ten który ma szeroko pojętą świadomość tego co się dzieje, a o to jest dużo łatwiej mężczyznom z racji pewnego braku, braku ślepej emocjonalności, mającej swoje źródło (tak de facto) w instynkcie macierzyńskim. Mężczyzna ma taką możliwość, żeby pomóc kobiecie trochę szerzej spojrzeć na świat. Powinno to się dokonać w procesie wychowawczym przez ojca, a nie partnera, tylko to jakoś na razie nie zdaje egzaminu. Ale idą nowe czasy, jesteśmy ogólnie wszyscy bardziej świadomi, więc może i to się zmieni.
Cytat
niektóre kobiety potrafią być dalece bardziej zrozumiałe i racjonalne od niejednego faceta
Ależ oczywiście i może sprecyzujmy które. Są to z reguły kobiety na kierowniczych stanowiskach, kobiety politycy wysokiej klasy etc. Takie, które przeszły pewna drogę rozwoju i doszły do czego doszły. Czy na skutek mężczyzn, czy może innej gospodarki hormonalnej, czy może na skutek wysokiej inteligencji i zdolności wnikliwej obserwacji i wyciągania wniosków, a może to złożenie tych czynników? Nie wiem. Prawda tez jest taka, że nie jest ich aż tak znowu wiele.
Myślę,że będzie ich coraz więcej, bo jak już mówiłam czasy się zmieniają i jesteśmy coraz bardziej świadomi/me. Do tego mimo, że do momentu rozszerzenia przez kobietę spojrzenia na świat ta emocjonalność ją blokuje, to po przejściu tego etapu staje się jej atutem w budowaniu szeroko pojętych relacji międzyludzkich, którego nie ma i nigdy mieć nie będzie mężczyzna.
Zauważyłem coś, dlatego pozwolę sobie na małego offtopa, mam nadzieję że nie zgarnę za to od Finki bana
Bob wszedłem na forum i już teraz wiem dlaczego my potrafimy się z taką łatwością dogadać. Bo ty mój brat jesteś. Trzeba było od razu mówić że Ty z Gdyni tej
Arka - Lech - takich braci się nie traci
Marta też z Gdyni, czy "importowana"?
A żeby nie było totalnie nie na temat, to napiszę że ja też jestem cholernie emocjonalny...
...na stadionie
Podejrzewam Finiu, że właśnie dlatego te emocje są Ci tak niezbędne, bo nigdy tak naprawdę nie pogodziłaś się ze stratą związku i Tomanka, a myśląc racjonalnie nie powinnaś już z nim być. Dostosowałaś swój sposób myślenia, żeby wyszło Ci to co miało wyjść, tzn. rozmawiając racjonalnie z Tomankiem wychodził rozpad związku, więc uciekasz się do tego, co daje Ci nadzieję, że się uda, czyli do emocji.
Czy jest jeden właściwy sposób na udany związek? ja uważam że nie, w dłuższych związkach, nie takich, które trwają dopiero od 2,3 lat ale z o wiele większym stażem ludzie znają się na tyle dobrze że mogą POZWOLIĆ sobie na emocje i nie muszą ich się bać.
Z pierwszą częścią Twojej wypowiedzi się zgodzę, nie pogodziłam się ze stratą tego związku, jak wiesz podjęłam walkę o moje małżeństwo od samego początku, jak niejedna osoba na forum i myśląc racjonalnie nie powinnam już być z mężem.
To nie jest już tylko walka o fizyczne istnienie związku ale o jego lepszą jakość,
na zasadzie dobrowolności, nie szantażuję go emocjonalnie odebraniem sobie życia jeśli się wyprowadzi to nie jest tak że tylko emocje już są w tym związku, jest dużo konkretnych rozmów,
dużo bliskości i mówienia sobie prawdy.
Nie neguj proszę użyteczności emocji w stawianiu na nogi mojego małżeństwa, to nie jest zaznaczam znajomość od kilku miesięcy, jest co ratować, okoliczności są inne niż u Was.
To nie jest tak że nadzieja na udanie się eksperymentu jest tylko w mojej głowie,
gdybym nie widziała efektów dawno straciłabym tę nadzieję.
Wspaniale że u Was odsunięcie emocji stało się sposobem na budowanie związku ale wychodzisz z założenia że to najlepszy patent dobry dla każdego.
WY możecie sobie na to pozwolić bo w Waszym związku żadna ze stron nie zdradziła,
przykład:
bob, bez przemyślenia, mówi do Ciebie:"zmień może kolor włosów na ciemniejszy?"
czy wywoła to u Ciebie silne negatywne emocje? wątpię
ja na taką uwagę męża zareaguję bardzo emocjonalnie bo skojarzenie z kolorem włosów tamtej będzie ode mnie niezależne.
Rozmowa będzie bardzo emocjonalna
a potem nastąpi rozładowanie emocji, adrenaliny nam nie brakuje, nie ma czasu na nudę.
Może dlatego że tak długo się znamy emocje nie przeszkadzają nam w porozumieniu nawet po tych traumatycznych przejściach.
marta:
Cytat
Emocje zawsze utrudniają porozumienie. Emocje to jest coś zmiennego i krótkotrwałego. Jedno błędnie wypowiedziane słowo mężczyzny do kobiety może zepsuć cały dzień.
bez schematów, ja tak nie mam, nie psuje mi to całego dnia, wyjaśniamy sobie niekiedy sporną kwestię w emocjach sięgających do zenitu aby za godzinę śmiać się z tego.
Przez 15 lat nie pamiętam cichego dnia ani "półdnia",jesli mąż wychodzi wkurzony, dzwoni on lub ja do niego w przeciągu godziny, nienawidzę takich syt. wolę dobrą kłótnię, oczyszczającą atmosferę niż bezpłciową ciszę w której umierają emocje.
marta:
Cytat
Mężczyzna ma taką możliwość, żeby pomóc kobiecie trochę szerzej spojrzeć na świat.
zgadzam się że to rola ojca ale w przypadku pokazywania świata małej jeszcze córce,
ojciec pozwala na więcej, nie drży tak nad nią jak matka, prawda,
w związku mężczyzna zatraca tę zdolność, nawet sobie z niej nie zdaje sprawy bo jest zajęty sobą.
Zresztą nie na tym dla mnie polega związek oparty na miłości i zrozumieniu, akceptacji swoich charakterów, jeśli weźmiemy się w związku na przerabianie partnera wg. siebie i swoich wymagań w końcu może się to skończyć buntem,
może nie w każdym bo nie ma schematów
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Pozwolę sobie coś napisać, bo Marta do netu siądzie dopiero po 16-tej
Ale odpowiem nie na to powyższe pytanie, lecz na 2 inne
1. Czy jest jeden model związku? Na czym polega udany związek?
Finko, jak sięgam pamięcią, to miałem jeden konkretny model związku. Gdzie dwoje ludzi jest bardzo blisko umysłem ze sobą. I do tego dążyłem. Związek klasyczny, z podziałem przestrzeni na "nasze wspólne" i "moje prywatne" mi nie odpowiadał. Kiedy w poprzednim związku na takim etapie podziału utknęło i nie dało się ruszyć dalej - odczułem porażkę. Taki podział pojawia się wtedy, kiedy nie ma absolutnego zaufania, absolutnej akceptacji. Gdzie człowiek w pewnej przestrzeni musi grać rolę żony, męża.
Być może to też może napawać szczęściem, ale ja do takiej grupy nie należę. Być może mój pogląd jest pochodną mojej świadomości.
Owszem Finko, zgodzę się, że mogą być różne modele związku, zależne od potrzeb wewnętrznych każdego z nas, wynikające z doświadczeń i rozwoju wewnętrznego.
Porównałbym to do wychowywania dziecka - jeden rodzic może być naprawdę blisko z dzieckiem, drugi po prostu je "hodować". Wszystko zależy od pojmowania świata przez rodzica, doświadczeń, wiedzy. Jak ze wszystkim.
Można lizać cukierek przez papier i zachwycać się smakiem, można też delektować się nim w jamie gębowej.
2. Szczęście w związku
Sprawa jest nierozerwalnie związana z kobiecą emocjonalnością. Prawie od początku z Martą dyskutowaliśmy jak ogarnąć następującą sytuację: realnie w związku jest stan wegetacji. Facet zdradza żonę regularnie. Żona w oparciu o wewnętrzny świat emocji widzi zaś wzorcowe małżeństwo, czuje miłość i jest szczęśliwa.
Pytanie, czy ważniejsze jest jej poczucie szczęścia, czy też rzeczywistość, która ma miejsce.
I prawdę mówiąc nie doszliśmy do jakiejś jednoznacznej odpowiedzi. Z jednej strony coś podpowiada, że ten fałsz nie powinien mieć miejsca. Z drugiej - każdy człowiek ma prawo do szczęścia. Jeśli stwarza ułudę, w której to szczęście osiąga - trudno.
Teraz Finko złóżmy te obydwa elementy razem. Jak dla mnie wychodzi tragedia. Dla kogoś innego może wyjść całkiem udany związek, przynajmniej z kobiecego punktu widzenia, a i facet chyba będzie szczęśliwy, bo może sobie pobzykać na boku.
Oddzielną kwestią jest, czy byłoby tyle bzykania na boku, gdyby kobieta nie siedziała w swoim emocjonalnym matrixie, ale chyba mogę napisać, że ten matrix sprzyja modelowi takiego męskiego bzykania. Postawię pytanie, czy przypadkiem facet nie robi tego w efekcie kobiecego matrixa? Bo on nie wytwarza swojego, żyje w rzeczywistym świecie.
Cytat
w przypadku pokazywania świata małej jeszcze córce,
ojciec pozwala na więcej
Finko, mówimy bardziej o roli ojca wtedy, gdy dziewczynka staje się kobietą i zmienia się gospodarka hormonalna. Wcześniej przed tym dziewczynka widzi świat tak samo jak chłopiec.
Czy jest jeden właściwy sposób na udany związek? ja uważam że nie,
Finia, to zależy co się kryje pod "udany związek". I to również zależy co się dla kogo liczy czy poczucie szczęścia czy też rzeczywistość. Związki faktycznie są rożne, gdybym nie zostawiła poprzedniego faceta, to pewnie całkiem by mu pasowało przebywanie w takim układzie. To jest to dokładnie o czym pisał Bob wyżej. Wracam do przykładu moich rodziców, gdzie mama twierdzi, że dobrze się dogadują, tata, że nie, mało tego mama twierdzi, że jest szczęśliwa i maja bardzo udane małżeństwo, ale nie chce wiedzieć czy mój tata jest z nią szczęśliwy, bo mogłoby się okazać, że nie jest, a to zepsułoby jej szczęście. Ale z kolei jak pytam taty czy on jest szczęśliwy to mówi, że szczęście to ułuda, bo czegoś takiego nie ma. I teraz jak patrze na to z boku to jakaś paranoja wychodzi. Dla mnie to oni nie są w związku,ale w jakimś dziwnym układzie rożnych zależności, a są już ze sobą dziesięciolecia i generalnie to zewnętrznie fajne małżeństwo. Ale jak zaczniesz ich pytać oddzielnie, to wychodzi to co wychodzi.
Finko dla mnie liczą się suche fakty, tylko to co się dzieje. Najgorsza prawda, ale prawda. Nie cenię i boję się ułudy jaką niosą ze sobą emocje. Myślę, że siedzę na górze złota, a w rzeczywistości siedzę na górze błota - tego się boję. Emocje są o tyle niebezpieczne, że nie opierają się na faktach, tylko na naszych chceniach. Dlatego niebezpieczne jest ich używanie do budowania czegokolwiek, bo może się okazać, że zbudowaliśmy nie na skale, ale na piachu i nie z betonu, ale z błota. Do tego wszystkiego do chodzi moja obserwacja ludzi i schematy, z których bardzo rzadko ktoś się wyłamuje. Właściwie jak dotąd nie zaobserwowałam w moim otoczeniu ludzkiego zachowania, które by mnie zaskoczyło. Istnieje taka możliwość, że po prostu mało widziałam. Ale w tym co myślę opieram się tylko na swoich doświadczeniach i obserwacjach. Gdybym znała inne przypadki, które mogłabym podać jako pozytywną motywację do budowania związku po zdradzie, to z całą pewnością bym do nich sięgnęła.
Cytat
Nie neguj proszę użyteczności emocji w stawianiu na nogi mojego małżeństwa
Nie mogę nie negować, ani negować. Nie uczestniczę w Twoim małżeństwie i nie umiem powiedzieć do czego, jak bardzo i w jaki sposób używasz emocji. Ja tylko uważam, że z kierowania się emocjami, zamiast faktami nie wychodzi nic dobrego. Nie spotkałam jak dotąd takiego przykładu. Ale jest to tylko moje widzenie świata i ono nie zmieni również rzeczywistości, a zatem jeśli masz rację to Wam się uda.
Czego szczerze Wam życzę.
Cytat
wychodzisz z założenia że to najlepszy patent dobry dla każdego.
To nie jest założenie a priori, ale wniosek a posteriori. Po moim związku jednym nieudanym, drugim udanym i po tym co widzę dookoła. Tak praktycznie najlepszy patent dla każdego, ale nie żeby utrzymać konkretny związek, tylko żeby znaleźć spokój i szczęście.
Cytat
bez schematów, ja tak nie mam,
Finia, to był przykład jeden z trzech( a tak naprawdę z wielu). Służący zobrazowaniu durnowatości emocji i problemów, które stwarzają w porozumiewaniu się.
Na dalszą część Bob odpowiedział, nie chodzi o zmiany pieluch przez ojca, ale towarzyszenie wtedy kiedy wreszcie budzi się kobieta i gdzieś w hormonach topi się mózg, wtedy kiedy młoda kobieta uczy się relacji damsko-męskich, wtedy kiedy powinna uczyć się samodzielnie myśleć, a nie samodzielnie odczuwać.
marta09876 napisał/a:zależy co się dla kogo liczy czy poczucie szczęścia czy też rzeczywistość.
a może rzeczywiste poczucie szczęścia?
możemy tu wejść w dyskusję co to szczęście
ale przyjmijmy ze to ten zwykły błogi spokój i brak większych zmartwień,
nigdy nie zależało mi na trwaniu w moim małżeństwie dla samego trwania,
bycie obok mnie nie interesuje natomiast życie w matrixie nie satysfakcjonuje,
dzieki emocjom można dotknąć pokładów uczuć z których sobie na co dzień w normalnej sytuacji nie zdajemy sprawy,
szkoda że mój maż nie chce tu pisać, choć podczytuje ale jego zdaniem sytuacja u nas jest taka że nie wyobrażmy sobie życia bez siebie gdy jest dobrze i myślimy o rozstaniu w chwilach złych...
mamy te same wnioski, rozmowaimy o tym i jak na razie szukamy najlepszego wyjścia dla nas.
Cytat
Finko dla mnie liczą się suche fakty, tylko to co się dzieje. Najgorsza prawda, ale prawda. Nie cenię i boję się ułudy jaką niosą ze sobą emocje. Myślę, że siedzę na górze złota, a w rzeczywistości siedzę na górze błota - tego się boję.
dla mnie też Marto,
emocje pomagają dotknąć tego co naprawdę czujemy, to się kryje głęboko,
potem gdy opadną można to odkryć i już racjonalnie postanowić co z tym dalej zrobić.
Cytat
Emocje są o tyle niebezpieczne, że nie opierają się na faktach, tylko na naszych chceniach.
emocje nierzadko kreują fakty
nasze życie jest zależne od emocji
jak wiemy są emocje pozytywne jak i negatywne
pozwolę sobie na cytat:
"Emocje negatywne mają za zadanie sprowokować jednostkę do przerwania aktywności, która stała się przyczyną tych emocji bądź przerwania kontaktu ze źródłem tych emocji. Jednak emocje ujemne mogą trwać przez pewien okres czasu, nawet gdy ich przyczyna straci swoją moc oddziaływania. Wyrazistym przykładem tego zjawiska są wszelkie urazy psychiczne powstałe w wyniku traumatycznych wydarzeń w życiu człowieka.
Charakterystyczne dla emocji pozytywnych jest z kolei wzbudzanie tendencji do podtrzymywania danej aktywności lub określonego kontaktu. Przy czym utrzymywanie się działania czynnika (zespołu czynników) wywołującego emocje dodatnie, przy zachowaniu wszystkich cech tego czynnika, może powodować stopniowy zanik tej emocji." http://www.psychologia.net.pl/slownik.php?level=27
one są niezbędne i nie do wyeliminowania, lepiej nauczyć się robić z nich korzyść.
Najlepiej żeby było jak najwięcej tych pozytywnych, ale i do nich można się przyzwyczaić więc może użyć tych negatywnych aby wzmocnić odczuwanie pozytywnych?
"Emocje stanowią niezbędny element psychiki człowieka, służą przystosowaniu się do otoczenia, ukierunkowują jego działania, pełnią ważną rolę w procesie uczenia się. Procesy emocjonalne o tak złożonym przebiegu i zróżnicowanej charakterystyce są znamienne tylko dla istoty ludzkiej, określają jej indywidualność i istotę. "
marta:
Cytat
Po moim związku jednym nieudanym, drugim udanym i po tym co widzę dookoła. Tak praktycznie najlepszy patent dla każdego, ale nie żeby utrzymać konkretny związek, tylko żeby znaleźć spokój i szczęście.
Nie wiem czy o to Ci chodziło ale ja nie szukam szczęścia i spokoju w drugim człowieku, tu dochodzimy do sedna,
dla mnie to nierealne, możliwe jest jedynie harmonijne dzielenie razem życia dostarczające pozytywnych emocji
Edytowane przez finka dnia 27.01.2009 18:13:14
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Finko, pozwolę sobie odpowiedzieć na Twój post, bo to ja swoimi słowami zapoczątkowałem ten temat. A widzę, że chyba nie byłem dość precyzyjny, bo to co piszesz jest trochę o czym innym.
Problem widzę w emocjonalnym postrzeganiu świata, nie w emocjach jako takich. Ja jestem normalnym facetem, czuję w sobie uczucia miłości, nienawiści, złości. Ale równolegle do tych emocji staram się postrzegać świat myślą. Ewentualne moje emocje nie są dla mnie drogowskazem. Znacznie bardziej liczą się fakty, bo nie są obarczone ciężarem "chcenia".
Matrix definiuję jako trwanie w życzeniowym widzeniu świata, wynikającym z TYLKO emocjonalnego postrzegania. Przykład (kobiecy): przez miesiąc zdradzał mnie mąż, jak się dowiedziałam o tym po 3 miesiącach, to powiedział, że to pomroczność jasna, że tak naprawdę kochał tylko mnie.
Postrzeganie "matrixowe": chcę, żeby nadal był ze mną, chcę , żeby mnie kochał (bo czuję i jedno i drugie emocjonalnie), więc tak, mówi prawdę.
Postrzeganie racjonalne: poza synem jednego z byłych prezydentów nie ma pomroczności jasnej. Nie można nie wiedzieć, co się robi przez 4 tygodnie. Nie można potem udawać idioty jakby nic się nie stało i dalej sobie żyć z żoną, bo jeśli tak, to tylko wtedy kiedy się jest kłamcą i oszustem. A co to za miłość, kiedy się osobę kochaną zdradza, okłamuj i oszukuje.
W tym widzę problem. Analogicznie w drugą stronę, kiedy to kobieta zdradza, nie będę pisał przykładów, bo są dostępne 2 opisy takich zdrad w komentowanych zdradach. Widać z nich jasno, że świat się widzi życzeniowo i winni są wszyscy dookoła, a sama zainteresowana jest "bohaterką prawdziwej miłości".
Co więcej, są pewne znamiona takiego widzenia życzeniowego świata, np. w postach używa się liczby mnogiej, pisząc za siebie i za partnera - podejrzewam, że partner po prostu nic nie mówi, więc kobieta sobie to co trzeba dośpiewuje. A przecież chociażby z różnicy płci wiadomo, że nie postrzega się sytuacji tak samo.
Podsumowując, Finko, ciekawy post o emocjach, ale nie na tym problem polega. Problemem jest kolorowanie świata/związku kredkami tak, żeby wyszło, że jest miło i fajnie.
Cytat
szkoda że mój maż nie chce tu pisać, choć podczytuje ale jego zdaniem sytuacja u nas jest taka że nie wyobrażmy sobie życia bez siebie gdy jest dobrze i myślimy o rozstaniu w chwilach złych...
Tak, to jest jego teoria, a sama wiesz, jak wyglądała rzeczywistość.
"Po czynach ich poznacie". I na tych czynach bym się opierał, bo słowa to tylko słowa.
Były przypadki tutaj na forum, że facet, który zdradzał, gadał co tylko trzeba było żeby uzyskać cel. A celem było utrzymanie żony. I to jest fakt, nie emocjonalna interpretacja.
Też jakiś czas temu wałkowaliśmy temat jakie są znamiona żałowania za zdradę. Człowiek, który po zdradzie przechodzi do porządku dziennego kocha przede wszystkim siebie. I to też jest fakt.
Jeśli zdradzający po fakcie zdrady obiecuje poprawę, a następnie ukrywa część faktów w temacie zdrady i nadal kłamie, nie chce poprawy, jedynie mówi to, co jest dla niego samego wygodne. I to jest fakt.
Teraz wszystkie powyższe rzeczy można rzecz jasna zinterpretować jako sygnały miłości, potrzeba dwóch rzeczy:
1. kobiety z emocjonalnym widzeniem świata
2. chęci u tej kobiety, żeby tak te rzeczy interpretować.
I to nazywam matrixem. Fakty są nieistotne, istotne jest to, co się czuje.
Może ktos mi odpisze co o tym mysli jestem kobieta po przejsciach związałam sie z meżczyzną bylismu ze soba cztery lata w miedzy czasie zaczęło sie cos psuc norma wyprowadził sie i zaczął sie koszmar bylismy nie bylismy ze soba któregos dnia napisał bo wie dobrze jaka jestem że poszedł do knajpy tam poznał jakas panienke balety knajpy i całował sie z nia możecie sie smiac że tylko całował dla mnie to była zdrada
Ewcia200, opisz swoją historię w części "Wasze zdrady", postaraj się pisać z podziałem na zdania, będzie łatwiej odczytać innym osobom. Ten akurat wątek jest poświęcony na nieco inny temat.
Finia, użyłaś zestawienia dwóch słów, które są w sprzeczności. Poczucia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Rzeczywistość oznacza prawdziwość, oznacza, że coś nie dzieje się tylko w obszarze emocjonalnym, ale też fizycznym.
Prawdziwa miłość - rzeczywista, przekłada się na fizyczne zdarzenia, które w jakiś sposób ją określają.
Mogę mieć poczucie, że jestem kochana, tymczasem ktoś może mnie oszukiwać, ze względu na korzyści albo sama się mogę łudzić z różnych innych względów, a rzeczywistość pozostaje ta sama - ten ktoś mnie nie kocha.
Mogę sobie wyobrazić kobietę bitą przez męża, którą w szampański nastrój wprawiałby tydzień bez bicia, a ekstazę wywoływałoby jego przychylne słowo. Ale oceniając rzeczywistość, to sytuacja tej kobiety byłaby okropna, mimo poczuć szczęścia w danym momencie.
Zatem poczucia i rzeczywistość są to dwie różne rzeczy. Albo się odczuwa, albo ocenia na sucho to co jest. Nie da się zrobić miksu z tego.
Cytat
dla mnie też Marto
Być może Finko, ale wychodzi nam coś innego, a to znaczy, że przynajmniej jedna z nas postrzega rzeczy emocjonalnie .
Cytat
nasze życie jest zależne od emocji
Z tym się nie zgadzam. Po to mamy to to między uszami, żeby tego używać. To, że emocje są obecne nie oznacza, że należy się nimi kierować. Wszak w podobny sposób jest obecna zdolność logicznego myślenia, analizowania i wyciągania wniosków. Dlaczego, więc nie zrobić z tego zdolności nadrzędnej nad emocjami? Zwłaszcza, że więcej z tego pożytku, lepiej się to sprawdza w życiowych potyczkach. Dodatkowo emocje dopasowują się do postrzegania rozumowego. Jeśli np, zrozumie się, że coś jest złe, to nie można mieć do tego pozytywnych emocji, raczej rodzi się wstręt.
Cytat
Emocje negatywne mają za zadanie sprowokować jednostkę do przerwania aktywności
Gdyby to działało, to zdradzani nie mieliby problemu z odejściem od swoich partnerów. Patrzenie przez emocje wykrzywia rzeczywistość w taki sposób, by zabezpieczyć czy uratować nasz wewnętrzny emocjonalny poukładany na sposób nam wygodny, choć często mający mało wspólnego z rzeczywistością, świat.
Cytat
one są niezbędne i nie do wyeliminowania, lepiej nauczyć się robić z nich korzyść.
Wg mnie najlepiej nauczyć się nimi NIE kierować, a pożytek robić z nich pod dyktando rozumu.
Finka częściowo życie jest zależne od emocji, ale najważniejsze, aby to były te dobre emocje, a nie złość, nienawiść itp.
Pod wpływem tych złych emocji popełnimy błędy i to czasami takie, że nie można już ich naprawić.
Zgadzam się z bob-bob, że należy patrzeć na świat rozumem, ale czy wtedy nie było by mniej związków małżeńskich?
Zapewne odpowiesz , że i mniej rozwodów- może, ale człowiek lubi uczyć się na błędach, wtedy nabiera większego doświadczenia i tak przez całe życie.
Podobno to mężczyźni częściej posługują się rozumem, a kobiety emocjonalnością swego rozumu ,
a co można powiedzieć o mężczyźnie którego zapytawszy czego on oczekiwał od swojej partnerki odpowiedział -żebyś mnie kochała
czym jest miłość, jeśli odrzemy ją z emocji? znam kogos kto byłby dla mnie idealny. dlaczego mój rozum nie przekonał mnie, abym go pokochała? brakuje związku chemicznego? pierwiastka z tablicy Mendelejewa? lepiej byłoby kochać bez emocji. lepiej jest nie cierpieć, ale cieszę się, że umrę znając gorzko-słony smak łez.
marta09876 napisał/a:Z tym się nie zgadzam. Po to mamy to to między uszami, żeby tego używać.
Martuś emocje zaczynają się tam właśnie między uszami,
używamy rozumu a one idą za każdym razem w ruch, są nierozłącznie związane z procesem myślenia z postrzeganiem świata,
nieemocjonalne postrzeganie świata jest dla mnie jak serce, które bije lecz nie pompuje krwi..
lecz to co napisałaś poniżej :
Cytat
To, że emocje są obecne nie oznacza, że należy się nimi kierować.
jest prawdą i sednem wg. mnie,
myślę że mamy podobne w sumie zdanie lecz inaczej je interpretujemy i stąd dyskusja
pisząc że nasze życie jest zależne od emocji nie mam na myśli tego że one determinują niepodzielnie nasze poczynania i przyszłość,
idą w parze z rozumem i potrzeba w tym duecie równowagi,
emocje i rozum, jak konie ciągnące wóz,
jeden biały-rozum, drugi kary-emocje,
biegną razem, wóz jedzie bezpiecznie,
jeden z nich skręca, wierzga, przyspiesza - wtedy mamy problem i wóz się przewraca,
Cytat
Wszak w podobny sposób jest obecna zdolność logicznego myślenia, analizowania i wyciągania wniosków. Dlaczego, więc nie zrobić z tego zdolności nadrzędnej nad emocjami?
królestwo temu kto to potrafi w miłości
pięknie ujęła to jagódka poniżej, zacytuję:
Cytat
znam kogos kto byłby dla mnie idealny. dlaczego mój rozum nie przekonał mnie, abym go pokochała? (...)
lepiej byłoby kochać bez emocji. lepiej jest nie cierpieć, ale cieszę się, że umrę znając gorzko-słony smak łez.
wyższość rozumu w sprawach przyziemnych jest możliwa ale również niełatwa:
=ostatni przykład z mojego zycia:
Ikea, wiadomo-zatrzęsienie mebli, wybieram stolik,
1.ten ładny szklany ale niepraktyczny,
2.ten drewniany, solidny ale drogi,
3.tamten pośredni, tani,ładny ale sklejka,
emocje każą mi wybrać ładny albo drogi, rozsądkiem kupuję tani aby się nie zadłużyć
za tyle ile przeznaczyłam na ten cel, serce "krwawi" gdy rezygnuję z szklanego
jakoś to przebolę-to tylko stolik.
W miłości u mnie takie coś nie przejdzie
one rządzą a rozum śpi(przebija się z miernym skutkiem).
Cytat
Emocje negatywne mają za zadanie sprowokować jednostkę do przerwania aktywności
marta:
Cytat
Gdyby to działało, to zdradzani nie mieliby problemu z odejściem od swoich partnerów. Patrzenie przez emocje wykrzywia rzeczywistość w taki sposób, by zabezpieczyć czy uratować nasz wewnętrzny emocjonalny poukładany na sposób nam wygodny, choć często mający mało wspólnego z rzeczywistością, świat.
również mnie to zastanowiło, ma to sens ale widać miłość rządzi się innymi prawami,
rozum wariuje jesli emocje negatywne mieszają się z równie silnymi pozytywnymi,
teraźniejszymi i z przeszłości.
dopisane:
Bob poprawiam się ku uciesze:
to co dzieje się w naszym życiu jest zależne od naszego rozumu i emocji
oraz od równowagi między nimi
opracowałam taki finkowy wzór:
emocja powoduje-->reakcję, rozum determinuje-->działanie.
Edytowane przez finka dnia 31.01.2009 03:39:40
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.
Finia, z Twojego postu wynika, że emocje żyją własnym nieposkromionym życiem, a ja się z tym nie zgadzam. Natomiast zgadzam się z:
Cytat
są nierozłącznie związane z procesem myślenia
I tu jest sedno. Wszak znane są sposoby na poprawienie sobie nastroju przez tzw. myślenie pozytywne. Emocja idzie za myśleniem, to znaczy myślenie ją modyfikuje tak, żeby do niego pasowała. A nad myśleniem mamy całkowitą kontrolę, jest zależne od nas. Zatem jeszcze raz wracam do przykładu, jeśli zrozumiemy, że coś jest złe, to rodzi się wstręt, a nie pozytywna emocja. Tylko trzeba chcieć - kierowanie się myśleniem jest TYLKO kwestią chcenia, a my kobiety nie wiem dlaczego mamy taki opór do zaczęcia. Być może dlatego, z tego co tutaj widać na forum, że wszystkie jakoś gloryfikujemy to czucie, jakby było ważniejsze od myślenia i bardzo rzadko w interpretacji jakiejś sytuacji dotyczącej nas samych jednak stwierdzamy, że rozum ważniejszy.
Co do postu Jagody: Co to znaczy idealny facet, do którego nie czuję emocji? No to chyba nie taki idealny znowuż (może poukładany?,ale jaka to wartość?) Powiem tak emocje do mojego faceta wynikają z tego, że uważam go za: inteligentnego, mądrego życiowo, prawego itd, jest dla mnie niezwykły pod wieloma względami. Nie od początku o tym wiedziałam i też póki się o tym nie przekonałam, póty nieszczególnie czułam do niego w związku jakieś pozytywne emocje,a negatywne jak najbardziej, bo nie rozumiałam wielu jego zachowań.
(dla tych którzy nie znają naszej historii spotkaliśmy się jako lekarstwo na swoje nieudane, właśnie zakończone związki). Zatem emocje idą za myśleniem, a przynajmniej mają taką możliwość. Nie wiem jak wy, ale przed Bobem, kiedy w mojej obecnej ocenie byłam zupełnie bezmyślna, potrzebowałam, żeby te emocje które przeżywam aż mnie zatykały, wtedy dopiero rzecz, której dotyczyły była ważna i prawdziwa. I oczywiście przejechałam się solidnie na kilku płaszczyznach życia, ponieważ moje zakompleksienie, niskie poczucie wartości i związane z tym emocje wyznaczały mi kierunki na absurdalne w rzeczywistości dla mnie drogi życiowe.
A propos tego co między uszami, o ile jeszcze dobrze pamiętam zajęcia z prosektorium to mamy takie gówienko (1x1cm) w mózgu o nazwie ciało migdałowate, występuje w parzystej liczbie i jest mediatorem emocji,a do tego, żeby te emocje przetworzyć i przerobić na zachowanie służy już kora mózgowa, elegancko pofałdowana i znacznie większa . Innymi słowy zawsze wychodzi efekt przemyślany, a nad tym jak już pisałam mamy kontrolę, tylko trzeba sobie to uświadomić i chcieć zacząć używać w inny sposób kory mózgowej.
Cytat
idą w parze z rozumem i potrzeba w tym duecie równowagi
Też tak sobie kiedyś myślałam, pani psycholog też wkładała mi tak do głowy, ale ja się z tym nie zgadzam. Jak ma wyglądać ta równowaga? W taki sposób, że raz kieruje się emocją innym razem myśleniem, tak na zmianę po równo, w poniedziałek myślę, we wtorek odczuwam? Bo jeśli nie na zamianę, to znaczy, że oba stany występują równocześnie i któryś musi być nadrzędny w podejmowaniu decyzji. Któryś z nich determinuje to co robimy. Albo emocja zmienia widzenie rzeczywistości albo rozum jej na to nie pozwala. Tak mi się wydaje.
Cytat
królestwo temu kto to potrafi w miłości
Bob rządzi , zresztą myślę, że znalazłoby się kilku facetów, którzy to potrafią. Czy ja to potrafię? nie wiem, jestem teraz zupełnie innym człowiekiem niż kiedyś, ale nie rozpadał mi się w tym stanie związek, żebym mogła powiedzieć, że na pewno tak.
Cytat
rozsądkiem kupuję tani aby się nie zadłużyć
za tyle ile przeznaczyłam na ten cel, serce "krwawi" gdy rezygnuję z szklanego
Znane z życia wzięte, ale ja z kolei nauczyłam się podejmować decyzje, nie żałując, tego czego nie wybrałam czy nie mogłam wybrać. Z racji tego, że tego po prostu nie ma, a to co wybrałam jest i jest rzeczywiste, tu i teraz.
Cytat
również mnie to zastanowiło, ma to sens ale widać miłość rządzi się innymi prawami,
rozum wariuje jesli emocje negatywne mieszają się z równie silnymi pozytywnymi,
teraźniejszymi i z przeszłości.
I to jest wg mnie faktyczny problem. To, że emocjonalnie trudno jest odróżnić to co się dzieje teraz od tego co się działo kiedyś. Dlatego dla własnego dobra - rozum,myślenie, logika, rozum,myślenie, logika, rozum, myślenie, logika....
PS Jagoda bardzo Cię tutaj brakowało i Twojego spojrzenia na sprawy, cieszę się, że znowu jesteś
'Człowiek jest to substancja, której istotę stanowi myślenie.' Myśl może kreować emocje lub je interpretować. Nie zawsze myśl jest pierwotna, a emocja wtórna. Ale nawet jeżeli emocja pojawia się pierwsza, od myśli dzielą ją ułamki sekund. O naszym losie nie decydują ślepe i ciemne fluidy lecz my sami r11; nasza świadomość, doświadczenie, logika. Myśl nie zawsze jednak idzie prostą drogą. Czasami zadanie, które musimy rozwiązać jest trudne. Mamy za mało danych lub zbyt wiele niewiadomych. Lub nie wiemy, że dysponujemy błędnymi danymi. Sięgamy wtedy po cały arsenał nieracjonalnych środków poznawczych r11; wrażenia, intuicję, wiarę, przeczucie, nadzieję, pragnienie. Jeżeli dochodzimy do szczęśliwego finału będziemy zadowoleni z naszej metody. W obliczu klęski nastąpić powinno przewartościowanie, analiza błędów. Oświeceniowy racjonalizm kontra romantyzm. 'Czucie i wiara silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko.' Filozofii romantycznej zawdzięczamy arcydzieła i kilka nieudanych powstań. Ale ilu jest wsród nas artystów? Zdaje się, że większości chodzi o stabilizację, bezpieczeństwo i równowagę. Jeśli tak jest należy z całą mocą odrzucić czucie i wiarę, a polegać na szkiełku i oku. Niejednego metafizyka zaprowadziła w najdalsze piekielne kręgi parząc skrzydła w locie ku słońcu. Niejeden w ramach rekonwalescencji siedzi teraz w starym dresie i klepie w klawiaturę, szukając pomocy w wirtualnym świecie. Nie skazujmy się na klęskę. 'Człowiek może znieść bardzo dużo, lecz popełnia błąd, sądząc, że potrafi znieść wszystko.' 'Człowiek jest tylko trzciną, najsłabszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą...'. Pozdrawiam.
Jagodo, wydaje mi się, że to nie do końca jest problemem. To, co piszesz powyżej, to wybór: po jednej stronie 'czucie i wiara', po drugiej 'szkiełko i oko'. Pomijam tutaj całą otoczkę historyczną tamtego czasu jak również to, że główną sprawą w tamtych rozważaniach był sposób podejścia do utraconej wolności ojczyzny, czy romantyczny zryw, bazujący na emocjach, czy też pozytywistyczne przygotowanie mas do tego, bo 'szkiełko i oko' pokazuje, że się "nie da" inaczej.
Pomijając tą otoczkę, to piszesz o wyborze między jednym a drugim. Natomiast dyskusja wystartowała od emocjonalnego postrzegania świata, gdzie człowiek obdarzony takowym nie ma wyboru, nie zdaje sobie sprawy, że można 'myśleć', a nie tylko 'czuć'.
Więc można by dojść z Twojego powyższego postu, że samo czucie nie jest takie złe. I owszem, z tym mogę się zgodzić, ale pod warunkiem że jest się w takim stanie świadomości własnej, że ma się ten wybór. Wtedy można decydować. Bo problemem nie są emocje same z siebie, ale brak wybory wynikający z ograniczonego sposobu widzenia świata.
Romantycy widzieli świat rzeczywisty, 'czucie i wiara' był ich wyborem. Mickiewicz mógł to porównać bo znał obydwa. Dla emocjonalnej kobiety nie ma wyboru, bo takie widzenie świata jest jedynym, który ma. Więc to zupełnie inna bajka.
Myślę że problem emocjonalnego postrzegania świata przez kobietę jest wielce szerszy niż nam się wydaje, nie wystarczy sama emocjonalność do zdrady, można jeszcze dodać tu temperament osoby, jej inteligencję i osobowość czyli pewne właściwości określające wzorce jej zachowania, postawy i uczuć, spójne w różnych sytuacjach i w różnym czasie.
Edytowane przez finka dnia 31.01.2009 19:20:04
niekontrolowane emocje zawsze robią z człowieka idiotę więc nie trać okazji aby milczeć.