Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Dwa tygodnie temu odkryłam że mąż ma romans z koleżanką z pracy. Mąż powiedział że z nią już zerwał i że naprawimy nasze małżeństwo. Ja bardzo Go kocham i podjęłam decyzję że wybaczam i chcę z nim być. Po paru w miarę normalnych dniach mąż stwierdził że musi sobie wszystko przemyśleć, że rozłąka nam dobrze zrobi i wyprowadził się do rodziców. Wrócił po czterech dniach i wyjechaliśmy na święta. Ogólnie było ok, nie licząc drobnych spięć. Po powrocie mąż powiedział że coś się wypaliło, że kocha mnie mniej, ale na obecną chwilę zostaje ze mną z powodu strachu o moje zdrowie ( jestem w kiepskiej kondycji psychicznej) oraz z powodu tego że jest mała iskierka którą może można jeszcze rozpalić.
Dodam że sam zaproponował terapię małżeńską( na którą idziemy jutro) i że może się udać.
Mówi też, że jest egoistą i że może chce być sam.
Dodam, że ja bardzo Go kocham i będę walczyć z całych sił. Nie wiem co mam myśleć?! Wiem, że muszę czekać na jutrzejszą wizytę u lekarza ale strasznie się jej boję. Co myślicie o takiej sytuacji?
Kochać go możesz. Ale nie angażuj się w walkę o związek za wszelką cenę. To nie tylko nie ma sensu > ale może Cię wykończyć. I nie spodziewaj się cudów w trakcie i po terapii. Terapia małżeńska to angażowanie trzeciej strony bardziej w charakterze mediatora niż uzdrowiciela. Mam jeden wniosek i sama powinnaś na niego wpaść. Akurat dokładnie w momencie gdy wrócił od rodziców zdecydował się zaproponować terapię... Tak? Ciekawe czym mu zagrozili.... Może wydziedziczeniem? Poznaj ten powód. Dowiesz się czy faktycznie warto się produkować i walczyć.
Akurat Jego rodzice są przeciwko mnie. Uważają, że jakby miał w domu wszystko to nie szukałby u innej. Generalnie są po stronie męża.
Ja już łapie się wszystkiego. Ja naprawdę bardzo Go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Niego. Wczoraj mąż powiedział, że nawet jeżeli nie pokocha mnie bardziej to nigdy mnie nie zostawi. Nawet jeżeli On będzie mniej szczęśliwy to ważne żebym ja była. A ja naprawdę jestem szczęśliwa tylko z Nim. Wiem, że to chore ale nie umiem inaczej. Dobija mnie to wszystko, ale kiedy tylko mąż wraca z pracy jestem spokojna. Wierze że może się stać takim człowiekiem jak kiedyś.
Tak się składa, że Twoja historia nie różni się od wielu innych tutaj zamieszczonych. Niestety, bo przeważnie źle się one kończą dla zdradzonych.
To Ty odkryłaś zdradę, Ty wpadłaś w pułapkę rozterek i depresji, to Ty chcesz ratować wasz związek. Usłyszałaś, że to skończone, ale. .. Dla poprawienia Twojego stanu psychicznego terapia małżeńska bez żadnych gwarancji. Cholerna klasyka gatunku.
Dla Twojego dobra poobserwuj męża czy czasem nie wycisza sprawy, albo nawet nie brnie dalej w to bagno. To jakby nie było kłamca. A zaufanie choć pewno chciałabyś mieć popłynęło daleko.
Okres zaraz po jest jednym z najgorszych. Potrafimy wtedy oszukiwać sami siebie.
Sama już nie wiem. Ta moja miłość do Niego jest naprawdę albo bardzo duża, albo chora. W jednym momencie, kiedy powiedział że zostaje, przestałam myśleć o tamtej kobiecie, zaczęłam trochę ufać i przestałam sprawdzać. Wierzę, że jeżeli zostanie to przekona się że jednak mnie kocha. Dziś rano przy śniadaniu było jak kiedyś. Rozmawialiśmy normalnie, nawet o wyjeżdzie majowym na weekend. Nadzieje umiera ostatnia.
Jeśli oczekujesz, ze ja np. oświadczę "słuchaj Kate! uda się!" A według mnie z jego strony to jest takie trochę bierne ratowanie. Nie masz pojęcia co on robił przez te kilka dni jak był u Twoich teściów. Może kontaktował się z latawicą i dostał też jakieś ultimatum. No bo skoro się dowiedziałaś > już jej zdaniem nie musieli się ukrywać. Poznaj przyczynę.
Zaraz po wykryciu zdrady rozmawiałam z mężem. Powiedział że się zakochał, ale już chciał z nią skończyć bo męczyło Go to psychicznie. Po powrocie od teściów powiedział, że tamta była porażką i nie wie co w niej widział i że zaczęła Go denerwować i On chce być chyba sam. Wiem, że nie mają ze sobą kontaktów. Nie rozumiem tylko tego że twierdzi że chce być sam! Przecież przez tyle lat był w związku i wiem że potrafi być super facetem. Czy naprawdę uczucie może się wypalić tak do końca?! Tego nie rozumiem. Nie wiem jak z Nim rozmawiać bo na każde moje wypowiedzi reaguje, że jest egoistą i zawsze był. A ja wiem, że to nie jest prawda!
Milord może mieć nosa;
Klasyczne teksty gimnazjalisty, któremu mózg zlasowało;
Klasyczna reakcja zdradzonej, jak zwykle pogarszająca sprawę; Kto przetłumaczy niby zakochanej kobiecie, że powinna zareagować odwrotnie, jak każdą swoją komóreczką jest przekonana, że dobrze robi ?
Jedna z opcji;
Uciekł w popłochu gadając trzy po trzy, żeby na spokojnie wszystko przemyśleć, czyli co ?, mało miał czasu do myślenia jeśli chodzi o związek ?
Uciekł na spokojnie przemyśleć, co robić jak się wydało i obmyśleć strategię, aby spaść na 4 łapy i jak najmniej stracić;
Ponieważ w miarę stabilny i najlepszy układ się rypnął, coś trzeba zrobić; Najlepiej dobrą minę do złej gry;
Nie chce uchodzić za winnego i rozwodu z jego winy w papierach, więc dziwnie szybko wyjechał z tą terapią;
No bo kieskpie wytłumaczenie, że coś tam się wypaliło, czy zadziałały siły nieczyste; nikt mu nie powiedział, że chodzi o jego dojrzałość, choć do egoizmu się przyznał i co z tego?;
Terapia może być tylko zasłoną dymną i punktem strategii;
Gdy jednak nie ma planu zostawienia żony, jak terapeuta zadziała swoją czarodziejską różczką, żeby był szczęśliwy, to zobaczy, czy mu pasuje ?;
jak nie, to może być jego świetne usprawiedliwienie, że przecież zrobił wszystko i się starał, ale nie wyszło;
Przecież powiedział wyraźnie i dobitnie po ustaleniu taktyki:
Cytat
Po powrocie mąż powiedział że coś się wypaliło, że kocha mnie mniej, ale na obecną chwilę zostaje ze mną z powodu strachu o moje zdrowie ( jestem w kiepskiej kondycji psychicznej) oraz z powodu tego że jest mała iskierka którą może można jeszcze rozpalić.
Czyli, bez owijania w bawełnę, kocha inną i jest tego pewien.
Nie chce uchodzić za kutafona, więc rozwlecze to w czasie, zostanie, aż żonka trochę dojdzie do siebie i się z tym oswoi, liczy że terapia ją ustawi;
Nie jego, on nic nie musi, on wie kogo kocha i z kim chce być;
A iskierka, to takie stwierdzenie, że cuda się zdarzają, żeby jeszcze nie odbierać nadziei; najpierw trzeba wykazać, że się nie klei;
Nikt mu nie powie, że się nie starał; to, że ktoś czekał na niego, nikt nie musi wiedzieć;
tak to troche wygląda...;
Post doklejony:
Cytat
Nie rozumiem tylko tego że twierdzi że chce być sam!
Klasyka, jak u większości.
Nie powie Ci przecież, że chce być z kimś innym lub, że z Tobą nie chce już być;
Cytat
Czy naprawdę uczucie może się wypalić tak do końca?! Tego nie rozumiem.
Przynajmniej Ty nie klep jak papuga tego bełkotu przedszkolaka; Mnie od tego mdli;
Pozytywne uczucia to emocje; rządzą się takimi samymi prawami jak każde inne; jeśli ktoś zupełnie jest pozbawiony nad nimi kontroli, lata jak ta szmata czy gazeta przy każdym podmuchu wiatru; czasami zupełnie nie wiedząc co się z nim dzieje;
Możesz wpłynąć na jego emocje, co nie jest łatwe, gdy ktoś jest w coś bezkrytycznie zaangażowany, no i nie wiadomo czy warto ?
To życie z dzieckiem, które zupełnie nie rozumie świata;
Cytat
Nie wiem jak z Nim rozmawiać bo na każde moje wypowiedzi reaguje, że jest egoistą i zawsze był. A ja wiem, że to nie jest prawda!
Może nie był, ale jak widać jest, jak ta lala..;
Po co Ci egoista fruwający w obłokach ?
Wyczuj, gdy mu podziękujesz za nieudany związek, to się ucieszy, bo na to czeka, czy go zaskoczysz ?
Mało tego, wybiela się przed opinią , (rodziny, znajomych? ,mąż kochanki też się dowiedział? ).
Gra rolę nieszczęśliwego misia i tak cierpiąc razem zrozumiecie albo jego zdradę, albo jego zakochanie, albo bylejaką miłość do Ciebie. Rzeczywiście z tym jego egoizmem prawdę powiedział. Ostrożnie z tym wybaczaniem na wyrost, bo coś tu bardzo śmierdzi. To jakaś gra na Twoich emocjach.
Kochanka nie ma męża! Nie widział się jeszcze z rodziną i znajomymi, ale mówi, że trochę będzie mu wstyd ale to nie ich sprawa. To wszystko jest bardzo dziwne. Czasami zaczyna żartować że chyba zwariował albo ma jakieś problemy psychiczne. Przez te parę dni usłyszałam od Niego tyle przykrych rzeczy, że myślę że jakby chciał odejść to po prostu by to zrobił. Nie wiem co robić! Przed chwilą dowiedziałam się jeszcze że mam problemy zdrowotne i czeka mnie natychmiastowa operacja, decyzję muszę podjąć w ciągu tygodnia. Nie wiem czy Mu mówić? Jak reagować? Przez to wszystko to ja zwariuje, nie On!
Jeśli ma jeszcze jakieś dobre odruchy dla zwierząt, to z litości z Tobą zostanie, gdy mu powiesz; Gdy nie powiesz, będzie Ci samej ciężko;
Powinnaś się od niego odciąć zupełnie. Na jakiś czas powinien przestać istnieć; ale czy jesteś w stanie ?
Porządnie powinien poczuć Twój brak, wtedy byś dużo się dowiedziała i w zależności od tego podjęła dalsze decyzje;
Cytat
Przez te parę dni usłyszałam od Niego tyle przykrych rzeczy, że myślę że jakby chciał odejść to po prostu by to zrobił.
Nie czytasz ze zrozumieniem; jakie ma plany nie wiesz; wiadomością o operacji napewno go na jakiś czas zatrzymasz,
Chociażby dlatego, żeby nie miał poczucia, że wpędził żonę do grobu; lub żeby tak mówili inni; aż taki głupi to on chyba nie jest;
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Nie jestem w stanie odciąć się od Niego! Nie umiem tego wytłumaczyć, ale czuję się jakby moje życie miało się skończyć wraz z końcem tego związku. Byłam nawet raz u psychologa, który powiedział mi to samo, że nie ma u mnie słowa JA; jest tylko MY. To była moja pierwsza i ostatnia wizyta. Zastanawiałam się nawet czy nie spotkać się z tą latawicą, ale nie wiem czy to ma sens?! Mówiłam mężowi że jeżeli idziemy do terapeuty tylko po to żeby mnie było lepiej to że ma mi powiedzieć wprost że nie chce tego naprawiać i że jeżeli na pierwszym spotkaniu się tego dowiem to wyjdę, więc psychicznie dalej będę wrakiem.
Pani jest niezamężna więc jest prawdopodobna opcja, że wzięli na przeczekanie; bo to co mówi wpuszczaj jednym uchem a drugim wypuszczaj;
Macie dzieci ?
Nie wiem co powiedzą inni, ale ja bym poszedł w stronę obojętności, nic mu nie mówił, zero bliskości, zajął się sobą z nastawieniem, że na niego nie można liczyć.
Jest szansa, że poczuł by dopiero co traci, bo do tej pory świat kręci się wokól niego; jest jakaś sznasa że dało by mu to do myślenia i to on zaczął by się naprawdę martwić jak ma wypić to piwo którego naważył;
Teraz ma to głęboko;;
Post doklejony:
Cytat
Byłam nawet raz u psychologa, który powiedział mi to samo, że nie ma u mnie słowa JA; jest tylko MY. To była moja pierwsza i ostatnia wizyta.
To jest Twój prawdziwy problem. Od początku to widać. Czemu nie kontynłowałaś terapii ?
Teraz jesteś bezradna;
Twoim jedynym ratunkiem jest postawienie na JA !!!
Spotkanie z tą panią, gdy dałaś im 4 dni na ujednolicenie zeznań raczej nic nie da; Tak Ty im dałaś. Na wiele rzeczy pozwoliłaś i pozwalasz, bo jesteś ubezwłasnowolniona;
Musi do ciebie w końcu dotrzeć, że to jest gra o związek , który aktualnie nie istnieje; Im mniej Ci będzie zależeć, tym większa szansa, że zacznie zależeć drugiej stronie;
To może znajdź sobie kochanka, który da Ci bliskość? zaczniesz męża mniej kochać i będzie Ci znacznie lżej; zaczniesz jaśniej myśleć;
Ale wcześniej wypadało by zebrać dowody jego zdrady i złożyć pozew rozwodowy do sądu, żeby nie zwalił wszystkiego na Ciebie, bo to mu chyba będzie na rękę ;
Cytat
Mówiłam mężowi że jeżeli idziemy do terapeuty tylko po to żeby mnie było lepiej to że ma mi powiedzieć wprost że nie chce tego naprawiać i że jeżeli na pierwszym spotkaniu się tego dowiem to wyjdę, więc psychicznie dalej będę wrakiem.
Stanowczo za dużo gadasz !
Tym właśnie załatwiłaś sobie niepewność wszystkiego;
Jaką będziesz miała teraz pewność, że nie powie Ci prawdy, bo nie chce, żebyś była wrakiem?
Terapia to nie spowiedź, ludzie miesiącami chodzą i kłamią, bo coś chcą ugrać; nie każdy się kapnie;
Nie mamy dzieci; i prawda jest taka że nigdy nie chcieliśmy ich mieć. Tak ustaliliśmy przed ślubem i było ok. Nawet teraz kiedy pytałam czy może chce mieć dziecko odpowiadał że chyba oszalałam. Mąż był zawsze najważniejszy dla mnie. Moje całe życie kręci się wokół Niego! Nawet teraz dbam żeby miał wszystko w domu. Mąż nigdy przez 9 lat nie robił sobie sam jedzenie, nie prał, nie prasował itd W domu wszystkim zajmowałam się ja ( zrzucanie węgla, koszenie trawy, remonty, WSZYSTKO). Będzie mi ciężko się zmienić, tym bardziej że robiłam to wszystko z ochotą. Szczerze?? To liczę że może jutro u terapeuty dowiem się całej prawdy; bo przecież taki terapeuta wie jak i o co zapytać?!
To gdzie on taką drugą mamusię znajdzie ?
Zacznij być do diaska w końcu żoną, nie matką !!!
Widzisz, gdybyś miała dzieci, to jest szansa, że w głowie by Ci się trochę naprostowało;
Jak zwykle związek był i jest chory i to są tego efekty; To musiało się stać;
Gdybym był wolny, to trzymał bym kciuki, zeby Cię zostawił;
Ja bym Cię chętnie przygarnął;
Życie jak w Mardycie
Węgiel, remonty i trawę wziął bym na siebie;
Nawet jedzenie Ci czasem zrobił;
Powiedz, jeszcze, że nie marudna w łóżku jesteś i na mrugnięcie spełniasz wszystkie zachcianki, a nawet inwencję wykazujesz, to może się rozwiodę
Ratunku, potrzebne są do tego wątku kobiety, które wiedzą o co chodzi, bo mi niezręcznie uświadamiać kobietę, jak ma z księciem postępować;
Książe Pan , normalnie z Iczynowego lasu; Kopciuszka sobie przysposobił, który w wykorzystywaniu odnajdował miłość;. Szok !
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Mąż zna bardzo dobrze słowo JA. Dla słowa My robi niewiele, dla słowa Ty co robi? Wiem jak bardzo ciężko przejrzeć na oczy. Robisz same dziwne rzeczy. Chcesz jego i jego miłości, wybaczyłaś na dzień dobry nawet nieczekając na jego skruchę, prośbę o danie szansy. Sam tak zrobiłem i zakosztowałem na własne życzenie niepotrzebnie różnych jazd. Nawet pozwalasz mu na ranienie się słowami, wyżalanie . A gdzie Twój ból , rozterki i nadzieje? Dopiero przyciśnięty do muru i z wiedzą , że Cię straci może się obudzić. Może , nie musi.
Nie zrobił sobie sam jedzenia, nie kosił trawy, węgla nie zrzucał??? Dziewczyno, Tobie nie terapia małżeńska jest potrzebna a indywidualna, bo coś z Tobą jest nie tak. Takie cudo sobie wzięłaś że tylko leży i pachnie, jeszcze pewnie mu kanały w telewizorze przerzucasz żeby sobie odciska na paluszku nie narobił. Wiadomo dlaczego wrócił. tamta mu śmierdzących majciorów nie chciała prać to wrócił do służącej, a i tak będzie robił co chciał, a Ty jak niewolnica będziesz na każde jego skinienie i jeszcze będziesz się cieszyła że Ci rzuci jakiś ochłap od czasu do czasu.
Otrzeźwiej kobieto, wyrzuć to ścierwo ze swojego życia, zacznij dbać o siebie a o tego darmozjada to już niech się inne głupie zatroszczą. Nie daj sobie zmarnować życia, nawet dziecka Ci nie chce dać, to nie prawda że nigdy nie chcieliście mieć dzieci, to on nie chciał, prawda?
Ty masz bardzo poważny problem sama ze sobą, jesteś od padalca uzależniona jak kot od kocimiętki. Uciekaj moja droga, uciekaj dalej niż gdzie pieprz rośnie, jeszcze temu gnojkowi kiedyś podziękujesz za uwolnienie z więzienia. A od terapeuty sie niczego nie dowiesz, jak tu ktoś wcześniej wspomniał, terapeuta nie jest od rozwiązywania Waszych problemów, on tylko pomaga w porozumieniu, jakiekolwiek ono nie jest.
Najgorsze jest to, że ja naprawdę nie chcę bez Niego żyć! Wiem, że w wielu rzeczach macie rację, ale ja naprawdę byłam szczęśliwa jeszcze dwa tygodnie temu. Mąż twierdzi że psuło się już dawno, ale ja twierdzę że to tylko Jego usprawiedliwienie, tego co zrobił. Wiem, że nikt tego nie rozwiąże za mnie, ale sama już nie mam siły, dlatego jestem na tym forum.
Kate, musisz uwierzyć że to co przeżywasz jest zupełnie normalne. I zupełnie standardowo musisz przez to przejść, poczytaj sobie etapy po zdradzie http://www.zdradzeni.info/forum/viewt...ead_id=350
I uwierz mi, naprawdę to nie jest najgorsze, że Ty nie chcesz bez niego żyć. Najgorsze jest to że Ty chcesz z nim żyć. Wiesz, żyjemy w kuturze gdzie raczej dominuje pojęcie związków partnerskich, gdzie każdy wnosi coś do wspólnego gniazdka, pielęgnuje się je wspólnie, dba o nie. Ja u Ciebie takiego partnerstwa nie widzę. Jesteś uzależniona od chorej miłości i to aż bije po oczach jak się Ciebie czyta. Pierwsze co powinnaś zrobiś jak się trochę otrząśniesz, to zacząć dbać o siebie. I nie mam na myśli tylko dbania fizycznego, fryzjerki, kosmetyczki, te sprawy. Głównie mam na myśli rozwój duchowy, żebyś nabrała wiary w siebie, w swoją wartość, że da się żyć samemu i to całkiem nieźle. Że do szczęścia naprawdę nie jest nam potrzebny żaden facet, szczególnie taki jak ten Twój, książę z psia mać bajki. Żeby poczuć prawdziwe szczęście, musisz pokochać sama siebie. Tylko wtedy będziesz szczęśliwa, gdy nie będziesz zależała od jakiegoś pożal się borze (nie poprawiać!) księciunia.
Poczytaj na początek te etapy po zdradzie. Może uda Ci się dostać książkę "Moje dwie głowy", albo przynajmniej wejdź na bloga o tym samym tytule. Zajrzyj do wątku Taishy http://www.zdradzeni.info/forum/view...rowstart=0, wejdź na czat, porozmawiaj z kimś "na żywo".
Kobieto, zajmij się sobą, sobą, sobą. Nikt nie da Ci tyle miłości ile jesteś w stanie dać jej sama sobie.
Idź zatem na tą terapię małżeńską. Spróbuj nie żyć tylko i wyłącznie swoją nadzieją, podtrzymując ją masz pewność, że będzie jeszcze bardziej boleć. Tak jak każdy gest i słowo z jego strony. Bo on nie zmądrzeje, na siłę też go nie zatrzymasz. Daj mu się wykazać, nawet zdrowo popalić.
I rzeczywiście terapia indywidualna, tylko dla Ciebie, nawet z włączeniem leków antydepresyjnych. I czas na przeżycie i przemyślenie, bo na tę chwilę jesteś tak rozdarta, że sama nie zdajesz sobie sprawy czego chcesz, co jest dobre dla Ciebie.