Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Sporo mężczyzn trafia na portal, mając problemy ze swoimi żonami. Kiedyś wpadła mi w ręce książka: Paweł Śląski - "Hieny, modliszki, czarne wdowy". Recenzja na portalach księgarskich zupełnie nie zachęca do przeczytania, jednak ja znalazłem w niej pewne niesamowicie często powtarzające się objawy chorych męskich relacji z pewnym charakterystycznym rodzajem kobiet, które zostały oznaczone przez autora książki kryptonimem HIENY, MODLISZKI, CZARNE WDOWY.
Zachęcam do kupienia i przeczytania książki, pozwolę sobie by zachęcić, zacytować kilka istotnych fragmentów, które dla pań mogą być może obrazoburcze, ale stały się dla mnie kiedyś prawdą objawioną o co w tym wszystkim chodzi
Geneza Hieny.
Nie wszystkie kobiety mają "genotyp" hien. O dziwo, istnieje podejrzenie, że jest to zjawisko niestety idące rodzinami. Hiena jest bowiem pewną odmianą psychofaga, który niestety utrwala własny wzorzec działań wobec dzieci. Hiena może być jako psychofag również płci męskiej, tu jednak chciałbym skupić się na jego żeńskiej wersji. Ważna jest również skala zjawiska - hiena posiadająca pierwszy dan w sztuce budowania relacji z mężem będzie kobietą o niebo lepszą od tej, o której można powiedzieć, że włada umiejętnościami niszczenia mężczyzny na poziomie dana szóstego - i wyżej
Cechy charakterystyczne, wynotowane z postów naszych użytkowników:
Cytat
Od jakiegos czasu mam mały kłopot w związku,otóż moja kobieta że tak powiem nie za bardzo potzrebuje seksu...tzn. jak ja zaczne itd to jest ale ona nigdy,jakby nie potzrebowała go. Nasze rozmowy do niczego nie prowadząi konczą sie w tym temacie za zwyczaj kłótnią.
Cytat
ale jesli chodzi o jakosc seksu to...nie ma problemu,naprawde moja kobieta jest zadowolona od lat.
Cytat
Kiedys mi powiedziała ze ona z nim zerwała bo sie u niej uczucie wypaliło...ale potem jednak utrzymywała ten kontakt. On sobie znalazł po niej natychmiast dziewczyne.
i została jego żoną...a moja kobieta wtedy jak sie o tym dowiedziała to bardzo ją to zabolało..tak mi mówiła ze poczuła sie urazona ze on sobie kogos znalazł tak szybko.
Nawet kiedys jak juz z nim nie była..ale on był zareczony ze swoją nową to sie przespali ze sobą...to tez mi powiedziała i stwierdziła ze to była taka zemsta ....na nich.
Cytat
przypominam..jak nie chciała rozmawiac,jak manipulowała,jak ucieła kiedys seks...niby po dziecku bo kobieta wtedy nie mysli o tym. Ale nie moge sobie przypomniec przez tyle lat takich cech jak:
-otwartosc
-szczerosc
-serdecznosc
-taka bliskosc miedzy ludzmi
-przyjazn
-lojalnosc
Cytat
trudno walczyc z czyms czego nie mozna zidentyfikowac
Cytat
Wiec od poczatku, z zona jestesmy od 10 lat,a 8 po ślubie, wszytko zaczęło sie od tego, iż byly wieczne awantury ze nie opłacone rachunki, ze nigdzie na wakacje nie wybieram sie z rodzina itp., wiec zacząłem wiecej pracować by na to wszystko zarobić, potem ze mnie w domu nie ma (przeciez pracowałem by miec pieniążki), wiec jedno wykluczało drugie, przychodziłem zmęczony do domu po 12 godzinach pracy i oczywiście awantura ze nie zajmuje się żona dziecmi, wiecznie awantura i jak chcialem sie kochac to obraza wielka... w końcu powiedziała ze mnie ukarze i sexu w ogóle nie będzie... mam jej nie dotykać i w ogóle
Czy znasz takie zachowanie?
"Schemat po dobremu:
Wiesz, może dzisiaj nie?... Tak jakoś źle się czuję... Jestem teraz bardzo śpiąca...
Teraz nie, muszę jechać po zakupy... Nie możemy, bo jeszcze nas usłyszy (teściowa, gość,
dziecko, pies...). W taki upał? Jestem cała spocona... W taki ziąb? Jestem cała
przemarznięta... Ja, w obcym miejscu? Tak zaraz nie mogę... Boli mnie (głowa, jajnik, ząb,
ucho wewnętrzne)... Widzisz, że mam (katar, stan podgorączkowy, rozwolnienie, spuchnięte
nogi)... Coś taka jestem zdenerwowana... Jakoś nie mam ochoty... Ja już ziewam, a ty... Tak
zmęczył mnie ten wieczór...
Schemat z pretensją:
No wiesz, w takiej chwili?... Wam, facetom, tylko jedno w głowie (prawda!)... Czy ty
nie zdajesz sobie sprawy, w jakim jestem stanie?... Jeszcze może po tym wszystkim mam być
do dyspozycji?... Przecież chyba widzisz, że dopiero (weszłam, wstałam, obudziłam się,
zjadłam, płakałam, grałam na fujarce)... Czy ty nigdy nie możesz wyczuć właściwego
momentu?... Jestem całkowicie rozstrojona, a ty... Nie, po tym wszystkim, to ja nie mogę
Mówiłam ci, że tak zaraz to ja nie lubię (pewno, kupuj kwiaty, zamawiaj orkiestrę
meksykańską i oświadczaj się co akcja)... Czy ty w ogóle nie masz litości?... No wiesz, nie
przyszło by mi do głowy, że w takiej sytuacji spodziewasz się jeszcze...
Schemat z mordą:
Puść mnie! Zostaw! Nie dotykaj, bo mnie budzisz!... Może dasz mi spać?!... Pomniesz
mi spódnicę!... Tego przecież nie da się zdjąć (jak się ubrała?)!... Nie mam ochoty!...
Traktujesz mnie jak dziwkę!... Weź te ręce, bo nas widzą!... Daj mi spokój!... Może mam
jeszcze spełniać wszystkie twoje zachcianki?... Z góry ci mówię, że nic z tego nie będzie!...
Po tym, co dziś usłyszałam, to nawet nie wiem, czy kiedykolwiek będę miała ochotę!...
Śmierdzisz (koniakiem, cygarem, koniem, rybami, chlorowaną wodą z basenu)!... W tych
warunkach, chyba oszalałeś!... Psie życie, a ty jakby nigdy nic!... Przecież dopiero co
przyjechaliśmy!...
Oczywiście, do tego odpowiedni ton głosu, prychanie, syczenie, parskanie, gesty
odpychające i tak rośnie sześciometrowa domowa dżdżownica, która zaczyna zżerać swego
żywiciela. "
(...)
"Kupiła koleżanka lepsze auto. Krzywa Morda od razu. Mąż koleżanki dostał dobrą
pracę - Krzywa Morda w odmianie: na Węzeł. Hiena przytyła? Dwa krzywe ryje. Kowalscy
kupili dom letniskowy? Aż się pomarszczyła z wściekłości. Jakaś baba weszła w spódnicę i
lepiej wygląda od Hieny? - KM. R. przyjechali z Warszawy do jej Paryża i nie dość, że
siedzą w dobrym hotelu, to jeszcze robią zakupy w luksusowych sklepach? - Hienia morda
drga rytmicznie dwa razy na sekundę. I to też są MORDY za coś!
A gdy w hienim mózgu nastąpi sprzężenie: po coś i za coś? To wręcz bajka,
Panowie, to jest konglomerat myśli, to jest surrealizm eklektyczny. Myśli, które tu podam,
przebiegają przez hieni muniu z szybkością 16 klatek na sekundę:
No żyję z takim, no w takich warunkach, przecież inni, bogatsi i lepsi pożądliwie na
mnie patrzą, a znów jest pochmurno i leje, znowu trzeba wstać, a ten obiad, a te obowiązki
małżeńskie, a on mnie traktuje jak dziwkę w łóżku, a ta jego rodzina, włosy mi znów oklapły
na tej pogodzie, a te głupie jego siostry, a ta Vanessa Paradis, krowa jedna, siedzi na gałązce z
piórami w tyłku, ćwierka jak ptaszek (z dubbingu, z dubbingu), też bym tak mogła się huśtać i
ćwierkać, i dali jej za tę reklamę trzy miliony! A Marysia ma szofera, a wczoraj widziałam
babę w Rollsie z szoferem, stara, brzydsza ode mnie, a proszę. A on, ten mój, tylko tyle
zarabia, trzeba go popędzić do roboty, a nie wraca z tej roboty, co ja tu, do cholery, mam
sama robić tyle godzin, świata nie widzę, co za egoista... co za niezguła... A mam nową
zmarszczkę pod prawym okiem, chyba znów utyłam w biodrach, a ta Agnieszka to
rzeczywiście ma szczuplejsze nogi w kostkach... A Tańka szuka męża jak wściekła, a jej Tola
dopiero co umarł - **** jedna! A tej siedemnastej torebki to jednak mi nie pozwolił kupić,
sknerus jeden, a to jego całe futro to mnie tylko poszerza... I ta sieczka, ta mamałyga w hienim łbie bulgoce bez jednej sekundy wytchnienia. "
Post doklejony:
cd...
"Hienizm jest genetyczny.
Wychowanie to zaledwie 10-15 % cech hienich.
Hienizm nie słabnie z upływem pokoleń.
Hienizm jest transmitowany również w obrębie obu płci, choć w bardzo znaczącej
ilości przypadków w linii kobiecej. Hienizm domowy pustoszy i wypacza charakter dzieci,
ale głównie chłopców.
Hienizmu nie można leczyć, można tylko uniknąć życia z Hieną stosując przed ślubem
jedyny środek zapobiegawczy: dossier na Hienę lub uwzględnianie opinii ludzi starszych,
znających dobrze jamę Hien. "
"Oczywiście, wychowanie coś tam wnosi, z mych obserwacji wynika, że może
10-15%. Wnosi odwrotnie niż myślimy - cechy negatywne. Dziecko obserwujące codzienne,
bezkarne swawole i wybryki Hieny w rodzinnym domu, wyciąga fałszywe wnioski. Jeśli jest
to córka, to będzie w przyszłości próbowała grać Hienę wobec męża z samej ciekawości -
nawet jeśli sama Hieną nie jest. Zapewne po paru scenach znormalnieje, zresztą nie będzie to
trwać długo, hienizm nabyty nie jest aż taki groźny jak ten genetyczny, i da się go
zlikwidować.
Gorzej jest z chłopcem, bo ten widzi, jak matka Hiena traktuje ojca - i nic. Nic, a to
oznacza w jego małej główce: to normalne, że mój tatuś się boi, to normalne, że mamusia
rządzi, to normalne, że mamusi należy się bać... I gotowe: mamy już przyszłego pękałę,
tchórza bojącego się kobiet, a w dalszej przyszłości stuprocentowego Żebraka Łóżkowego.
Jaką dziewczynę kiedykolwiek sam poderwie? Żadnej, nigdy! I właśnie dlatego prędzej czy
później wpadnie w chwytliwe łapki Modliszki, Czarnej Wdowy lub rasowej Hieny..."
"Skąd się biorą Hieny?
Odpowiedź jest prosta: Hieny po prostu się rodzą!
Nasuwa się, oczywiście, kolejne pytanie: czy Hiena jest Hieną od samego urodzenia,
czy dopiero później nabiera cech hienich?
Jest Hieną od dziecka, bo się nią rodzi. Trudno mi było przeprowadzać obserwacje na
dzieciach i tego nie robiłem, ale stare nauczycielki, które mają swoje sposoby obserwacji,
wypracowane przez dziesiątki lat (jest to wiedza bezcenna) potwierdziły wielokrotnie moje
spostrzeżenia. Ja w swoich obserwacjach ograniczyłem się do okresu od dojrzewania
płciowego aż do starości, gdy cechy hienie są już doskonale widoczne. Oczywiście, te cechy
narastają wraz z wiekiem, rośnie też hienie knowhow. W miarę upływu czasu Hiena zyskuje
kolejne stopnie mistrzowskie - gdyż cały czas trenuje i wzbogaca swą osobowość o to, co
nazywa się w języku sportowców obyciem ringowym. Przekładając to na język walk z
kręgu azjatyckiego - mamy Hieny ze stopniami mistrzowskimi o różnej skali, a więc i Dan, 2
Dan... 7 Dan itd. Generalnie - im Hiena starsza, tym bardziej niebezpieczna!
Ktoś trafnie zapyta: czy hienizm jest trwale związany z genetyką, czy też bywa nabyty
wskutek na przykład przebywania w środowisku hienim i oddychania tą sama atmosferą w
domu (w domyśle: czy jak mamunia Hiena, to i córka też)?"
"Istnieje w przyrodzie naturalne lekarstwo, jedno jedyne lekarstwo: słuchaj, męski
głupku, co ci mówią przed ślubem! Słuchaj! Masz mieć pełne dossier na temat przyszłej żony,
łącznie z jej całą rodziną, i tylko to może cię uratować. Nie ma dossier, nie ma ślubu! Choćby
klękła przed Tobą i łzami tryskała, choćby nawet dziecko było w drodze, choćby mówiła, że
ma raka, że jej wypada pochwa (tak jedna mówiła!), że umrze, że się zabije (brawo!), że Cię
skompromituje wobec rodziny, że wszyscy się dowiedzą, że... Bądź twardy. Hiena jest Hieną,
a każda inna, normalna i wartościowa kobieta nie boi się takiego wywiadu. I dlatego, Drogi
Czytelniku, istniał w dawnych czasach swat, który wszystko wiedział, takie to były dobre,
stare czasy. Ja, rzecz jasna, nie miałem swata..."
"Poza tym kiedyś była presja rodziny wielopokoleniowej; kto by w ogóle ośmielił się
przyprowadzić do domu kobietę z cechami Hieny? Toż ciotki by ją ostentacyjnie
spłaszczyły, babcia traktowałaby ją jak powietrze, a ojciec wezwałby głupka do gabinetu i
zagroził, że go wydziedziczy. Rodzina stała w obronie mężczyzny i kobiety jak mur!
Dzisiaj nasz poczciwiec zaczyna studia poza domem, sam, bez wsparcia, a tam aż się roi od Hien. Na każdym męskim wydziale one studiują tylko po to, by zabezpieczyć sobie byt, upleść
pajęczynę i złapać naiwniaka z dobrego domu. Na co im studia? Po co? I tak ich mózg jest
lepiej przystosowany do życia; każda Hiena wie, że pozycję kobiecie daje tylko i wyłącznie
małżeństwo, a nie jakieś tam dyplomy. Dyplomy? Ha, ha - Hiena boki zrywa ze śmiechu!
Polowanie na kolegów ze studiów i w pracy jest tak intensywne, taka toczy się walka o
samca, że całe dorzecze Amazonki wygląda przy tym żerowisku jak Lasek Buloński."
"Siedzę sobie w pogodny, wiosenny dzień w bawialni mojej teściowej w
Katowicach. Cieszy me samcze zmysły aromat filiżanki z kawą, którą mi podano pod sam
pysk, miesza się to z cudowną wonią kubańskiego cygara, które sobie palę, żona krząta się
przy serwowaniu ciasta gościom, jest na obcasach, bo nie toleruję kobiecych nóg na płaskim!
Uważam, że to zbrodnia estetyczna! Naprzeciw dwie śliczne kreatury, jedna SzB, druga WB.
Przyszły, by nas zaprosić na wesele tej SzB. Już pierwszy błąd na starcie: droga SzB, po jaką
cholerę ciągniesz za sobą tego Glowonoga? Toż Glowonóg aż czyha, by ci odbić chłopa za
wszelką cenę! Obejrzałem obie, już wiem, jaki jest rozkład prawdopodobieństwa hienizmu,
ale dla pewności zagajam, patrząc na dość długie i zgrabne nogi WB:
- Pani nie lubi wysokich obcasów? Jaka szkoda, taki towar powinien być dobrze
oprawiony, bo to się lepiej prezentuje! - i pociągam dym z kaczana. SzB zaśmiała się kobiecym śmiechem, odsłoniła kawałek nogi i filuternie zapytała:
- A czy moje są wystarczająco wysokie, co pan sądzi?
Jesteśmy w domu, Panowie. SzB lubi facetów, śmieje się, reaguje poprawnie, można
się zbliżyć, ani śladu hienizmu. WB natomiast zacisnęła wargusie i powiada:
- Czy pan zawsze ocenia kobiety po butach, które noszą?
HIEEEENAAAA! Już to wiem, ale że czasem - z czystego sadyzmu - lubię palnąć
Hienkę w głupi łeb, odrzekłem:
- Ależ nie tylko ja, wszyscy mężczyźni świata! I sama pani widzi, że to działa,
koleżanka właśnie wychodzi za mąż, bo nosi obcasy, a pani nie, ma chere.
Teściowa upuściła rodową porcelanę w kuchni na podłogę, a ja znowu pociągnąłem
łyk kawy.
Głowonóg postanowił mnie zamordować wzrokiem, a SzB parsknęła śmiechem.
Czasem wystarczy zwykła słowna detekcja, bez oglądania, co jest pod płaszczem, i
bez macania. Oto stoję sobie do kasy w jakimś sklepie i kupuję wino. Sympatyczna
kasjereczka mnie obsługuje, toteż uważam za swój męski obowiązek zagadać miło do
kobietki i użalić się nad jej losem. Powiadam więc:
- Ech, co za podłe czasy w tym europejskim socjalizmie, żeby kobiety musiały
pracować za nędzne grosze, stać na nogach tyle godzin i przesuwać towar tak bez końca,
straszne, jeszcze tak atrakcyjne kobiety...
Kasjereczka się uśmiechnęła i zaszczebiotała:
- Ale co robić, co robić, proszę pana?
- Przede wszystkim, drogie dziecko, dobrze wyjść za mąż, bo mężczyzna daje
kobiecie pozycję, to jest najlepsza inwestycja.
Kobiece oczy zamrugały z nad kasy i spojrzały na mnie z wielką życzliwością. Ale
nagle z tyłu, za plecami, słyszę jazgot... Już wiem, to warczy jakaś Hiena, to ujadanie
rozróżniłbym nawet pod wodą:
- No, coś takiego! Ja nie mogę, ja nie mogę, coś podobnego, znam to, ja to znam, a
potem sobie taki zmieni karoserię na młodszy rocznik i coooo? Bez pracy i bez możliwości?
Taaak?
- Ależ karoserii nie zmieni - odpowiadam spokojnie - jeśli żona będzie stosownie
młodsza, np. o 15 lat (Hieną aż zatrzepało), wychodzicie za mąż za rówieśników idiotów,
potem on ma zaledwie 40 lat, ona aż 40, i facet wygląda na raucie jak z własną matką - Hiena
zassała powietrze ze świstem. - A może pani nie lubi mężczyzn opiekuńczych?
- Lubię mężczyzn, ale przede wszystkim inteligentnych i nie propagujących takich
głupot! - szczeknęła, pokazując aż migdałki wpaszczy.
- Ale coś to chyba nie działa, bo jest pani sama i nawet wódkę musi pani sama
kupować, a to nie wypada kobiecie, to nie jest w dobrym tonie, bo to męska sprawa."
Post doklejony:
cd...
"Mózg
Po przedstawieniu cech fizycznych, występujących u kobiet, a znajdujących
częściowe (podkreślam - tylko częściowe) odzwierciedlenie w hieniźmie - musimy pogrzebać
i w hienim mózgu, by zaobserwować kilka ważnych rzeczy. Weźmy pod uwagę mózg
kobiecy jako taki. Jest on całkiem inny od naszego i - zapamiętaj to, Męski Matołku - piękne
kobiece ciało wyposaża w straszliwą broń do walki: to jest NEW TERMINATOR, prawdziwy
drapieżnik, ale dla kamuflażu ma wygląd anioła! Nie wszystkie, ale tak bywa często.
Oczywiście, są też Hieny fenomenalnie szpetne i pokraczne, które również polują z
niewyobrażalną skutecznością. Cóż, natura nie przestaje zdumiewać. Generalizując, to kobieta ma bronić życia swojego i swoich dzieci, nawet kosztem
Twego życia! Taka jej rola. Ona ma obronić własne potomstwo nawet przeciwko potomstwu
innej kobiety!
Lew w stadzie jest leniwy, nie poluje, odgania przy żarciu, ale gdy grozi
niebezpieczeństwo stadu - atakuje pierwszy. I co z tego, że polegnie? Taka jego rola: padł w
boju. Podobnie u Hien. U niej zaprogramowane odruchy obronne są tak silne, że aby przeżyć
- w czasie polowania potrafi zajść w ciążę, a cel osiągnie. Wyobraź sobie, Czytelniku, że my,
męskie matołki, zachodzimy w ciążę. Takie małe, absurdalne założonko. Nie wiem, jak wy,
moi drodzy Czytelnicy, aleja ze strachu żadnej babie nawet nie dałbym się za rękę potrzymać,
gryzłbym jak zwierzę. A ich mózg kobiecy podpowiada im: Zajdź, a potem walcz!
Natomiast mózg hieni podpowiada Hienie: Zajdź, a potem zjedz go! Jest to mózg
fenomenalnie zaprogramowany do takich działań.
... Mają o wiele więcej funkcji wmontowanych w ich system
komputerowy - my w ogóle ich nie posiadamy. W ogóle! Nie wiesz, że cię boli, gdy nie masz
ośrodka bólu, nie wiesz, żeś głupszy, bo nie masz ośrodka detekcji własnej głupoty!
Już X. de
la Rochefoucauld mawiał: Nikt nie jest zadowolony z własnej fortuny, ale wszyscy są
zadowoleni z własnego rozumu, cbdo*."
"Jeśli o babę będzie starał się np. prawdziwy książę, przystojny, majętny, dobre
maniery, ale np. Kurd - baba wnet nauczy się kurdyjskiego jeszcze przed ślubem, w 6
miesięcy, jak papuga. Ma motywację i narzędzia. A samiec, hę? Nauczy się, owszem, nawet
w tydzień, po kurdyjsku, hawajsku czy w suahili, ale tylko: Ściągnij majtki, dam ci
gwoździa - i będzie to powtarzał latami. Jedna z moich znajomych Hien,
wyszła za Araba. Arab studiował wtedy w Polsce, miał dolary, ona coś tam robiła w
sekretariacie wydziału, wlazła na niego, ciąża, ślub, wyjazd do Araba. Tam rządziła,
oczywiście, mama i dawaj Hienę prostować. Arab też trochę się zmienił, zaczął wkładać
garnitur na piżamę, żreć łapami i tak dalej. Gehenna, dwie próby ucieczki, jedna udana, i oto
we Francji Hiena zostaje z kolei żoną mego przyjaciela, Irka. Ale po ledwo 2 latach język
arabski ma w małym palcu - ona, Hienka zaledwie z maturą!
Są tacy geniusze matematyczni, którzy nie wiedzą, jak liczą: oni po prostu znają
wynik i nawet nie potrafią wytłumaczyć, jak go obliczają. Spadły zapałki na podłogę i się
rozsypały, całe cbdo - co było do okazania, tekst umieszczany po dowodzie twierdzenia.
pudełko. Geniusz matematyczny powiada: 69 sztuk... - Skąd wiesz r11; pytają go
jak to policzyłeś w ułamku sekundy?. - No, nie wiem skąd - odpowiada - policzyło
mi się samo w mózgu...
Jeśli wiesz, ile jest 128 pomnożone przez 573, to nie musisz umieć liczyć, bo wiesz -
na co ci zasady mnożenia w pamięci czy na karteluszku? I właśnie babskie aplikacje w mózgu
powodują, że one pewne rzeczy wiedzą, a my musimy dopiero dochodzić, dowiadywać się. Te dodatkowe płaty mózgu powodują, że kobieta coś wie i nie musi myśleć. U mnie w
domu, ponieważ prowadzę interesy w przemyśle ciężkim, zdarza się często taki dialog:
- Kaczuniu, a co ty sądzisz o tym facecie (wspólniku, bankierze, pracowniku)? -
pytam.
- Misiu, już ci kilkakrotnie mówiłam, że to jest glista (gnida, padalec, świnia) -
odpowiada moja żona.
- Ale skąd to wiesz, tak bez żadnych podstaw? - próbuję rozwikłać tajemnicę.
- Wiem i koniec, przecież raz go widziałam... - pada prosta odpowiedź.
Potem kanalia mnie okrada, defrauduje coś w firmie, mataczy przy pieniądzach, mam
dowody, ryczę od progu, że to jednak jest świński ryj na kaczych łapach, a Kaczunia ze
spokojem powiada:
- Misiu, już dobrze, to jest oczywiste, mówiłam ci, ale zaraz każę podać do stołu i
wiesz, kazałam jednak skrócić tę zieloną suknię do tanga...
Czy męski, przeciętny matoł teraz już zaczyna kumać? Ona nie musi rozumieć, bo ona
to wie!!! Moja córka mówiła w dwóch językach od dziecka, a piłki odbitej z kozła nie umiała
złapać w ręce do szóstego roku życia, bo to taki mózg. Syn miał prawie trzy lata i ledwie
bełkotał pojedyncze słowa, ale piłkę kozłował po podłodze na siedząco, jako niespełna roczne
dziecko, bo to inny mózg."
"Od zarania ludzkości kobieta musi wszystko jakoś załatwić, bo
sama nie może ze względu na ciało. Jak zatłuc dzika w borze w zimie, by się pożywić? Jak
przynieść wiadro wody, gdy na dworze wyje śnieżyca, a lód na stawie ma pół metra? To robią
faceci i od tego są, natomiast trzeba nimi umieć posterować i to właśnie one trenują całe
życie. Całe życie trenują i dochodzą do prawdziwej perfekcji!"
"W ogóle ten kobiecy świat jest tysiąc razy twardszy i okrutniejszy. Tam, jak wśród
rodzin mafijnych, panuje równowaga terroru. One się tam wykańczają każdym słowem,
każdym gestem. Zwykła uwaga z ust Danusi, że Dzidzia ma ładną cerę, gdy obok siedzi
Irenka, która ma akurat złą cerę - jest zabójcza! (Oczywiście, my na cerę nie patrzymy, ale dla
kobiet jest to niezmiernie ważne). Słówko o wadze, słówko o tym, która za kogo ma wyjść,
albo wyszła, albo krótka uwaga, że Funia ma chudsze nogi (nie, że ma ładniejsze, tylko
CHUDSZE! Kto im to wmówił, że piękne jest chude?) - na gruncie takiej banalnej niby
konwersacji toczy się odwieczna krwawa wojna o samca i o pozycję. Dlatego ten mózg jest
inny i ma inne aplikacje.
Jack London opisał kiedyś myśl, która kołacze się w głowie ludożercy z Wysp
Salomona, gdy nagle na ścieżce spotyka innego, nieznanego mu mężczyznę. Otóż ten samiec
myśli tak: Czy on może mnie zabić? - a zaraz potem: A czyja mogę go zabić?
Z obserwacji wynika, że kobieta myśli inaczej. Pierwsze pytanie brzmi: Czy ona jest
ładniejsza ode mnie? - a drugie: Jaką ona ma sytuację? Mężatka? Wolna? Co reprezentuje
sobą jej mąż?...
Spora różnica pracy mózgu i zupełnie inne oprogramowanie. Słowiański samiec na
widok innego samca na ogół nic nie myśli, nic, po prostu nic, a to dopiero: nic!"
...
"Przy gałgankach nawet ich rozum nie działa i są systematycznie oszpecane każdego
roku przez bandy projektantów, którzy, mimo że noszą sami spodnie, to i w kobiecie chcą
widzieć chłopaka. Szczytem była ta męska kanalia, która wymyśliła rajstopy. Twierdzimy tu
zgodnym chórem z kolegami, że powinien być rozerwany końmi, zwłoki spalone, popioły
rozsypane. Rajstopy to jest Wielki Horror, kończy to się gdzieś prawie pod stanikiem, trzeba w to upychać
podkoszulki, bluzki i majty, by nie było fałd, a towarzyszą temu nadto obrzydliwe ruchy
wdziewającej, zakończone tzw. Operacją Twistowania by dobrze naciągnąć! Niektóre panie
nawet lekko podskakują naciągając część pupową. W rajstopach kobieta wygląda jak
opakowany baleron... Rajstopy nawet nie szeleszczą obiecująco jak prawdziwa pończocha.
Zresztą samo wkładanie pończoch to uczta wzrokowa dla samca, zdejmowanie też, widać
trochę ciałka, nóżka jest wymodelowana, ma swą oprawę jak diament. Ale wmówiono im i
noszą to plugastwo, rajstopy. Że co, że wygodnie? A co to nas, samców, obchodzi? Miej
wygodę i się zeszpeć, jesteśmy liberałami, najwyżej nikt się nie oświadczy, za to się
samozrealizujesz... Zresztą, jak mawia mądry, chiński naród: Kobieta nie wchodzi do
jeziora, by się wykąpać, ale dlatego, że inna kobieta tam weszła. Włożyła jedna rajstopyi
zaraza się rozszerza.
My jesteśmy równie głupi, gdy wchodzimy do sklepu wędkarskiego, myśliwskiego
lub sklepu z narzędziami. Tu też uruchamiają się zupełnie inne aplikacje mózgowe, ale biada
kumplowi, gdyby coś głupio podpowiedział, tu wyroki zapadają natychmiast i nie ma od nich
apelacji: Edek jest idiotą i nie wolno go o nic pytać!. Podstawową cechą tej inności kobiecego mózgu jest stałe, nieprzerwane, do znudzenia
myślenie o mężczyznach!
O czym myśli kobieta? Za kogo wyjdę, jak to będzie, co będzie w naszym związku w
przyszłości, o sprawach rodzinnych, o stabilności(!), o kłopotach wyimaginowanych i
rzeczywistych... Jej mózg tak jest zaprogramowany, ma silną i szybką aplikację nastawioną
na sprawy, spośród któiych najważniejszą jest związek z mężczyzną i rodzina. To jest
aksjomat. Jeśli jakakolwiek kobieta twierdzi, że tak nie jest, to albo łże w jakimś celu (by się
zbliżyć do faceta?), albo jest nienormalna. Nie normalna bo inna niż wszystkie i chyba taka
jest najwłaściwsza definicja nienormalności. Nienormalne należy omijać wielkim lukiem, na
małe łgarstwo można machnąć ręką. Podstawową aplikacją mózgu kobiety jest wyjście za
mąż!
T u z samczej grupy padnie pytanie: Ale jak często tak myślą, ile razy na godzinę?.
Na godzinę? NA GODZINĘ??? Kobieta tak myśli bez przerwy!!! Ona uczy się
geografii i myśli o facetach, pisze na komputerze i faceci jej w głowie, sporządza akt
notarialny i strzyże uchem, co też ten facet mówi do swojej adwokatki o byłej żonie. Robi
operację (narkoza, zastrzyk, zdjęcie) i omiata laserowym promieniem wszystkich obecnych
na sali operacyjnej, czy aby ten czy tamten chirurg nie wyróżnia czymś tej rudej małpy
pielęgniarki... Po wyjściu z sali jej wzrok wynajduje w poczekalni osobnika, który czeka na
kogoś - i już go ocenia po zachowaniu: czy to mąż, czy kochanek, i czy podobałby mi się?...
...
Ich ulubiony film to film o miłości (Przeminęło z wiatrem to hit nr 1). Żadni tam
kosmici, goldoraki, gangi, kowboje, a jeśli już western - to najbardziej rajcuje je wątek o
żonie szeryfa lub o podbojach miłosnych jego zastępcy. Film o biznesie odpada, film o
wyścigach też, sport też jest wymazany z aplikacji - toż mówię, że to całkiem inny świat! Ten
mózg jest znakomicie ukierunkowany na to, by kobieta została zagospodarowana i
przedłużała gatunek. One nie tworzą, bo nie mają do tego przystosowań. Ileż tam na świecie
jest wziętych malarek? Polskie znam trzy, trzecioligowe: Łempicka, Boznańska, Rychter
Janowska, choć na pewno są i inne, ale w sumie niewiele. Piszą też mamie i proszę mi tu nie
wymachiwać przed nosem twórczością pozytywistek, lichutka to literatura. Owszem, zdarzały
im się strzały, ale generalnie: żałosne ubóstwo warsztatowe. Ona nie musi tworzyć, bo my
to robimy i albo ofiarowujemy im naszą twórczość, albo przynosimy im zarobione
twórczością pieniądze... to na cholerę ona ma tworzyć?... Ona nie chce komponować operetki,
ona chce mieć na tej operetce najlepszą lożę, przystojnego samca u boku, wspaniałą toaletę i
żeby wszyscy na nich patrzyli. Kiedy klaskać? A co to ma do rzeczy!...
Powodowany pedanterią badacza muszę tu dodać jeszcze inny wątek, który zajmuje
sporą część tego kobiecego komputera - zaraz po myśleniu o mężczyznach. Otóż jest nim tzw.
negatywne myślenie o sobie. Tak, tak, Panowie! One poddają własną urodę tysiącom ocen -
na ogół krytycznych i obserwują, jak z latami ten czy tamten defekcik się zmniejszył, czy też
wyrósł jak ten Giewont. Tu chodzi o wszystko, to jest konglomerat wszystkich możliwych
ocen, a one tym żyją, one tak są skonstruowane, tak zaprogramowane, takie mają silne
ujemne sprzężenie zwrotne. Pędzą więc pytania po damskim łebku, pytania dotyczące
własnego wyglądu zewnętrznego. Pędzą jak oszalałe stado dzikich mustangów w czasie burzy
na prerii. Wzięliśmy zaledwie małą próbkę tych kobiecych myśli pod mikroskop i brzmi to
tak: jestem jednak za niska (za duża, wielgachna);
* jestem za gruba w zadku (szyi, karczychu, nogach, talii); jestem za chuda (prześwit
między nogami, szyjka, obojczyki widoczne);
mam za szerokie ramiona (zbyt kościste, zbyt tłuste); mam włosy rzadkie, za sztywne,
o złym kolorze, systematycznie mi wychodzą, ŁYSIEJĘ!!!, nie da się ich nijak uczesać, zaraz
mi klapną, a ta Ola to ma włos! mam za duże uszy, odstające, ledwie włosami mogę przykryć;
mam za duże, męskie dłonie, krótkie palce, brzydkie paznokcie, żylaste
przedramiona;
mam cellulit na nogach i na tyłku, do tego rozstępy;
mam za szeroką talię;
mam brzydkie nogi;
jestem za szeroka w biodrach;
mam za małe oczy;
mam nijaki kolor oczu;
mam za długą dolną wargę;
mam brzydkie zęby, krzywe, żółte;
mam dziąsła na wierzchu i jak się śmieję, to...;
mam paskudną cerę;
...
Aby podkreślić trafność spostrzeżeń o inności mózgu, wyciągnę na światło dnia
obserwację uczynioną w trakcie spotkania naszą klasą trzydzieści pięć lat po maturze. Była
to klasa dość wyjątkowa, o czym świadczy fakt, że wszyscy przyszli (niektórzy, niestety,
zmarli) i było nas grubo ponad trzydzieści osób. Okazało się, że znakomita większość
naszych dziewczyn przyniosła ze sobą jakieś naręcza zdjęć. Oczywiście były to te dzieciate i
mężate. A to córka z zięciem, a to mały Niuniek wnusio, a to mała Gaga z pieskiem, a to
osobnik płci nieokreślonej w kołderce, a to mój mąż, a to jak się pobieraliśmy...
Na sali lekki półmrok, ale one nawet nie wyciągają okularów. Jedna coś pokazuje,
druga patrzy i przytakuje, ale aż się trzęsie z niecierpliwości, by wyjąć swoją kolekcję i od
nowa: Tadziu, Madzia, Kaziutek... Faceci przyszli z rękami w kieszeniach i nikt nikomu
niczego nie pokazywał, a ja sobie uświadomiłem - o zgrozo - że owszem, mam w portfelu
ulubione zdjęcie żony, ale - że tak powiem - nieco prowokacyjne i ukazujące w dużej mierze
te części jej budowy, które najbardziej kocham; dość odległe od mózgu i nienadające się do
publicznej ekspozycji.
Na portalu NK pełno takich koleżanek: a to z bębnem własnym, a to babcia z
wnusiem, a to sam bęben w pieluchach. Nikt nie wie, dlaczego? To inny mózg.
...Że są słabsze lub gorsze? Nic bardziej błędnego! Czy my, Panowie, potrafimy im
dorównać w intryganctwie? Toż w historii pełno przykładów zmian dynastii i intryg, które
wpłynęły na losy świata, a zrobiła to zwykła domowa Mróweczka łapkami swego Tygryska -
gdy tylko miała okazję. Ani słabsze (mogą pracować z gorączką),ani gorsze (inność nie jest
wcale czymś gorszym), a że - i do znudzenia - myślą tylko o mężczyznach? To proste: tak je
skonstruowano, a zachował się fragment jednego z założeń konstrukcyjnych, brzmi - jesteśmy
w Księdze Rodzaju (Rdz 3,16) - tak: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła
dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad
tobą.
A że w tym momencie jakieś baby z kręgów niechcianych i wojujących dostają
spazmów i chcą mnie zlinczować za te poglądy? A co to nas, Panowie, obchodzi? A my
przedsię bywajmy weseli... My się śmiejemy śmiechem pełnym, z głębi duszy i serca, tak jak
się śmieją ludzie naprawdę wolni, nasz śmiech jest wręcz bezwstydny na tle ich gniewu.
Różnice fizyczne i mózgowe są tak ewidentne, że ośmielę się na uproszczoną
definicję, a mianowicie: one mają to, co nam zabrano, jesteśmy więc razem formą bipolu,
który jest trwały tylko w swej formie zdwojonej.
...
Nie wolno robić z pralki telewizora ani z młota pneumatycznego odkurzacza, ta
konstrukcja się nie uda, za to wytworzy pasmo kolejnych nieporozumień. Kobieta tego nie
chce. Kobieta pragnie trzech podstawowych rzeczy: opieki, utrzymania i obrony. KONIEC.
Wnoszenie kobiety na piedestał jest niezgodne z jej instrukcją obsługi i wywołuje
bardzo mocne przeładowania elektryczne w jej mózgu, prowadzące często do reakcji
niezrozumiałych i przykrych, niemających nic wspólnego z hienizmem.
Post doklejony:
cd...
...
"Hiena, mała czy duża, zawsze poluje i zawsze jest głodna. Uznaje tylko jeden rodzaj
pożywienia: Poczciwy Chłopak z Dobrego Domu (PCDD). Jeśli do tego jest zamożny, to
wtedy zarełko nabiera szczególnie smakowitego zapachu w hienich nozdrzach. Nasz PCDD
jest namierzony wiązką radarową w kilka chwili Hiena przystępuje do ataku. Młode hieny
atakują już w szkole, bo są stworzone do zabijania i bezczelne w porównaniu z pozostałymi
dziewczętami. Ofiara jest starannie selekcjonowana brany jest pod uwagę status majątkowy
jej rodziny, pozycja społeczna, stopień naiwności, oszacowana przez Hienę niezaradność,
nieporadność męska i wreszcie cechy fizyczne: czy przystojny, czy wysportowany, etc. Tu nie
ma przypadku! To nie ty, Młody Kretynie, poderwałeś tę cycatkę, jak myślisz w swej małej
czaszeczce, to ona już dawno cię upatrzyła przy wodopoju i właśnie włazisz do paszczy
krokodyla.
Hiena na sawannie też tak przygotowuje atak: ofiara ma być słaba, pożywna, łatwa
do osaczenia i pozbawiona zewnętrznych narzędzi obrony, takich jak rogi, kły czy pazury. Ta
reguła nie zna wyjątków. Hiena nawet nie spojrzy na Kur****la czy chłopaka niezbyt
zamożnego albo takiego, co to źle rokuje na przyszłość.
Polowanie się zaczyna: Hiena po wytropieniu ofiary przystępuje do osaczania.
Zaczyna więc z chłopakiem chodzić. Włazi na niego. Lata za nim. Narzuca się. Nie ma
wstydu, zresztą kobieta na ogół nie ma wstydu i honoru, bo i po co? Kto normalny wymaga
honoru od kobiety? Co tam wstyd! Precz ze wstydem! (Moja mama, zwykle po kieliszku
szampana, powiadała złośliwie o kobietach, że wstydzą się w życiu tylko trzy razy: pierwszy
raz - gdy oddają się mężczyźnie po raz pierwszy, drugi raz - gdy muszą wziąć za to pieniądze,
wreszcie trzeci raz - gdy muszą same za to zapłacić).
Potem, gdy Hiena zmęczy się już tym chodzeniem, to kładzie się z pełnym
ryzykiem zajścia w ciążę, bo dla Hieny jest to oczywisty sposób na upolowanie PCDD.
Ściąga majty bez żadnego oporu i wkrótce: Chyba jestem w ciąży... Tuszowanie skandalu,
wpływ Hieny na chłopaka, na oburzonych sytuacją rodziców, wpływ opinii społecznej na
rodziców, ożenek... I masz, głupolu, żenisz się młodo, z rówieśnicą i z opinią społeczną.
Nachodziłeś się? Teraz ona sobie odbije na tobie wszystkie swe myśliwskie trudy, także to, że
ociągałeś się z ożenkiem. Zobaczysz jeszcze, gdzie raki zimują... Ona nakłada na palec
obrączkę, a ty nakładasz na łeb chomąto, wkładają ci do pyska kawałek żelaza, którym
wywiera się nacisk na koński pysk, munsztuk, ona bierze lejce w swe łapy od dnia ślubu i
powoli sięga po bat, którym zacznie Cię dopingować do biegu i orki na ugorze. Sam jej to
umożliwiłeś. Ty sam!!!
Jeśli PCDD jest dyskretny i - zdaniem Hieny za mało eksponuje swój związek z
Hieną, ona poinformuje wszystkich, że już skonsumowali i nadal konsumują. Następuje
kompromitacja ofiary, bo przecież nie Hieny: ona nie ma wstydu!!! Nie jest wyposażona w
płat mózgowy pt. WSTYD!!! Dowiedzą się siostry ofiary, aj ak nie wystarczy, to Hiena sama
stworzy sytuację wpadkową, by go skompromitować. Już ona to załatwi, spokojna głowa,
przyszła hienia teściowa też się dowie na 100%, bo o to właśnie chodzi. A skoro nasz
młodzian ma porządny dom rodzicielski, to rodzice, chcąc nie chcąc, będą musieli jakoś na
niego wpłynąć, by się ożenił (na ilu takich ślubach w życiu już byłem...). Tak dedukuje Hiena.
A jeśli jeszcze rodzina PCDD jest wierząca, z zasadami, to Hiena ma już koryto w zasięgu
pyska, już jest jej! - Będą się bać kompromitacji i niemoralności - dedukuje młoda Hienka i
nie myli się, niestety. Młode Hieny pustoszą męskie pogłowie już w liceum i na studiach, wyciągając
wszystkich PCDD jak dzięcioł larwy. Potem zeżrą takich i zamęczą, ale to potem. Na razie
inne dziewczęta, te normalne, nieHieny, uczą się, kończą szkoły, rozglądają się za Porządnym
kandydatem... - a tu PUSTYNIA! Hieny wszystko wyżarły do samej gleby; koniec, nie ma
towaru! Jest w tym oczywista hienia logika - one wychodzą na żerowisko dużo wcześniej niż
inne kobiety! T o jest prawdziwa ludzka tragedia, a pisząc to i ważę słowa. Gdy więc to nasze
normalne, poczciwe dziewuszysko wychodzi wreszcie za mąż, to już tylko za kogoś, kto ostał
się po intensywnym hienim polowaniu. Kto mógł pozostać? Tylko taki, którego Hieny nie
chciały, którym Hieny wzgardziły, a to nie oznacza nic innego, jak tzw. smętny kompromis:
ów wróbel w garści albo - co gorsze - KUR****EL, czyli męska Hiena, bo już tylko tacy na
rynku, na łowisku, na żerowisku zostali!!!
Pamiętajmy przy tym wciąż, że żadna Hiena nie popatrzy na Kur****la nawet przez
sekundę, bo wyczuwają się nawzajem jak złodzieje na bazarze, jak dziwki w barze. Może i
lepiej, bo wyobraźmy sobie mutantów z krzyżówek Hien i Kur****li! To już lepsza inwazja
kosmitów!
Zaczyna się piekło normalnej dziewczyny, bo jej kompromis wraca co dzień do
domu i pcha się pod kołdrę! Co za ohyda! Nawet jeśli jest miły, to przecież był tylko
wróblem w garści, głosem na pustyni. Oboje cierpią kompromis z braku ciepła,
pokrewieństwa dusz, a ona - bo kompromis nie jest z tej półki, z jakiej jej by się normalnie
należał, bo Hieny zabrały z niej już wszystko.
Bywa i gorzej - gdy nasza porządna bidula wpadnie na Kur****la. Wtedy ma ciężkie, niewdzięczne i paskudne życie; powoli umiera w tym związku. Serce się kroi na sam widok. Ale u podstaw tej prawdziwej smuty tkwi hienia aktywność już w szkolnej ławie, to one nakręcają tę spiralę tragedii, to one niszczą rynek, to one hołdują zasadzie, że pozycję Hienie daje mężczyzna i tylko to się liczy.
To Hiena ma wpisane jako pierwszą aplikację na hienim twardym dysku.
W głębi tego myślenia Hieny mają rację, bo tak jest. To przecież walka na ringu bez
żadnych reguł i ograniczeń, nawet sędziego nie ma w zasięgu wzroku. Kobiety wstydzą się do
tego przyznać, ale tak jest. To facet daje kobiecie pozycję; porządne dziewczyny późno się o
tym dowiadują, za późno. Co z tego, że ona ma doktorat i jest profesorem? Wyszła za
rzeźnika, więc chodzi na garden party z rzeźnikami i szlus, nikt na to inaczej nie popatrzy,
przecież nie weźmie swego masarza na raut u rektora wyższej uczelni... Bywa też odwrotnie.
Zgrabna sprzątaczka, myjąca podłogę w ambasadzie, wpadła panu ambasadorowi w oko;
ekscelencja zwariował i się z nią ożenił. Jest całą gębą ambasadorową, choć szydzą z niej
baby, że popełnia gafy, że źle ubrana, że głupiutka - ale na przyjęcie u premiera idzie ze
swoim starym i korpus dyplomatyczny całuje ją w rękę; właśnie ją, a nie tę od inżyniera, co
to pracował w jakimś instytucie...
Facet zatem daje pozycję i precz z tymi historiami o samorealizującej się prezesce
jakiejś firmy. Guzik prawda, Feministyczny Babi Bełkot (FB. Wraca taka z firmy do domu
w piątek wieczorem i ryczy do poduszki do poniedziałku, bo jest sama. Znam je, każdego by
zjadły z kopytami, są straszliwie głodne i zagubione, sam widziałem jak ryczą, bezradne,
nieszczęśliwe, głupie baby. Widziałem jak polują na facetów, jak się chwytają każdego rąbka
nadziei na randkę czy spotkanie, każdego telefonu i każdej kartki wysłanej do takiej z
wakacjiba, każdego miłego spojrzenia. Ciężki syndrom niedopchnięcia połączony z brakiem
stałego samca u boku. W firmie u takiej zawsze rządzi aktualny przy****s, mogę sporządzić
metrową listę z nazwiskami tych nieszczęsnych samorealizujących się. Bywa, że za cenę
wyjścia z samotności znajdują faceta o mentalności alfonsa i zawsze, w ten czy inny sposób,
utrzymują tego wieprzka. Bywa też, że wieprz dla dobrobytu żeni się z nią. Potem ona musi
walczyć, by swój czas jej poświęcał, na co on nie ma wcale ochoty - więc ona ten czas kupuje
sobie od niego, płacąc za wspólne wyjazdy...
...
Ta cała samorealizacja, to babie gadanie, ten FBB, że wcale im aż tak na facetach nie
zależy, te brednie o singielkach (kopulują na jawie bez zamążpójścia), o tych chwilowych
Jedna z takich pań zagajała: - Musimy kupić Józeczkowi kożuszek. Kupiliśmy
Józiowi mercedesa.
Kupował on, ona płaciła.
Inna SamoSięRealizująca, pani Niusia, poznała jakiegoś Austriaka, gdzieś na
egzotycznych wyspach. Po powrocie do kraju co piątek w nocy wskakiwała do auta w
Szczecinie i srututu do Salzburga na kawę, na pół godziny z faciem (wiesz, akurat jestem u
Ciebie przypadkiem, to może wypijemy kawę?). Potem powrót w sobotę całą noc,
odsypianie w niedzielę i do roboty, do samorealizacji.
Ktoś mi tu jeszcze odważy się trzaskać dziobem o honorze kobiet?
Panowie, skowyt kobiecej rozpaczy, gdy na rynku zaczyna brakować mężczyzn, już nawet nie mówię: prawdziwych mężczyzn.
Najtrafniej ujmuje to emerytowana polonistka, zadowolona ze swego udanego życia, Janina
Kluba, kobieta honorowa, co jest rzadkością. Twierdzi zatem, że zawsze gdy do szkoły
przychodził przystojny, młody wuefista, to w sekundę rozpoczynała się walka buldogów pod
dywanem o to, która ze starych ciot usiądzie na konferencji najbliżej niego. Chłopaczyna
nawet o tym nie miał pojęcia. Rekord pobiła dyrektorka szkoły, dama w wieku
przedemerytalnym, gdy ustawiła cały szkolny plan lekcji pod wuefistę. Przychodził facio do
roboty dwa dni w tygodniu, a pozostałe nauczycielki miały zajęcia od rana do nocy - jaja jak
balony! Oczywiście baby zawyły w końcu ze zgrozy i nastąpiły wydarzenia, przy których
polski sierpień r16;8o to incydent...
...
Hienka jest zawsze krytyczna, oszczercza, obmawia i intryguje, i to poza wszelkim
ludzkim wyobrażeniem. Jeśli nawet u bab jest jakaś norma, to Hienka tę normę tratuje i
przekracza tysiąckrotnie. Pamiętam kłapanie paszczami różnorakich Hien. Bo jeśli już
otwierają paszcze, to tylko po to, by kogoś obmówić. Zasada brzmi: o innej kobiecie nic, a
jeśli już, to tylko źle. Jest to też wspaniały sposób na zidiocenie męskiej ofiary, która nie
może przecież nawet w myślach przypuszczać, że temperatura w garnku idzie ostro w górę,
że napalono już w piecu, że na świecie są inne dziewczyny: miłe, wesołe i też by chętnie
poszły na spacer, i buzi by dały, aż miło. Debil męski ma tego nie wiedzieć, stąd ten wieczny
jad w głosie Hieny, jad do świata zewnętrznego. Ona nie mówi, ona prycha, parska, chrypi - z odrazą mówiąc o innej kobiecie; hienia morda krzywi się wtedy, oczy mrużą, głos zmienia i
przechodzi w mocne wibrato, Hiena wypuszcza powietrze przez nos i tak rodzi się jej
opowieść o innej dziewczynie, innej kobiecie.
Ten typ hieniego chrumkania towarzyszy mężczyźnie przez cały okres znajomości czy
też związku z Hieną. Jest nieodłącznym tłem, jak tło zapachowe. Stajnia ma swój zapach,
obora ma swój... Do dziś pamiętam zapach strychu u dziadka... W pożyciu z Hieną tłem
zapachowym jest stałe, negatywne, zajadłe obmawianie bliźnich. O innych nic, a jeśli już, to
negatywnie! Hiena rozpromienia się tylko na wieść o cudzych nieszczęściach. Stare,
słowiańskie, paskudne przysłowie (bracia Rosjanie wymyślili) brzmi: rCudze nieszczęście -
podwójna radośćr1; i Hiena tym żyje, w tym się tarza, to ją kręci."
Post doklejony:
cd...
"Młoda Hiena jest łasa na pieniądze, weźmie je od każdego bez cienia żenady, zgoła
kasę umierającej babci, chorego ojca, brata, siostry, wujka, ciotki, chłopaka, przyszłych
teściów, pożyczy od koleżanki i nie odda. Pamiętam, jak mojej byłej Hienie warknęła własna
matka (nieHiena!): - Ty to byś babcię odwiedziła, gdyby się okazało, że babcia znowu
uzbierała ci dziesięć tysięcy. Słyszałem na własne uszy i nic, lampka się zapaliła, ale za
słabo, odczułem tylko raczej niesmak i żadnej innej refleksji to nie wywołało. Hiena jest
stworzona do żarcia, ona umie tylko żreć i wydalać; ta cecha jest dość łatwo wykrywalna
nawet w młodym wieku. Wystarczy zrobić doświadczenie, niemiłe, ale przecież nie takie jak
to z żabą. Otóż bierze się podejrzaną o hienizm i obiecuje coś materialnego: naszyjnik, nową
torebkę, albo że tata wkrótce kupi nowe auto i da mi poprowadzić, to sobie gdzieś
wyjedziemy, itp.
Potem należy oznajmić rzeczowo, że, niestety, nie jest to możliwe i podać
jakiś błahy powód, koniecznie błahy. Nie mówię, co nastąpi, nie muszę! Reakcja hienia
będzie tak silna, że nawet PCDD zobaczy z bliska kły i poczuje zapach świeżej ziemi w mogile otwierającej mu się pod stopami. To nie będzie zwyczajne rozczarowanie normalnej dziewczyny, poczujesz zapach siarki! To jest doświadczenie dla twardzieli.
Można też inaczej przebadać Hienę. Ale do tego trzeba rozumu, a w wieku hieniego
pierwszego polowania młode samce z kręgu PCDD są tak głupie, że ręce opadają. Otóż namawia się kolegę, który jest wyraźnie zamożniejszy od naszego delikwenta, osaczanego już przez Hienę, żeby - jak gdyby
nigdy nic - postarał się umówić z Hieną na randkę, dyskretnie poza plecami tamtego. To się nazywa rozdzierać Hienie mózg. Hiena się usra ze szczęścia i oczywiście poleci
na spotkanie, spocona z wrażenia i z ogonem zadartym do góry. Trzeba ją wtedy trochę
napocząć, ot, posadzić na kanapie i ściągnąć bluzkę, a wtedy trzeci koleś sprowadza tamtego
hieniego chłopaka przypadkowo do kolegi preparującego Hienę na kanapie. He, he, cyrk na
kółkach, ale najciekawsze jest to - czy uwierzycie? - że ona po dwóch dniach znowu zaczyna
mizdrzyć się do... obydwóch! I czeka, czy aby czasem któryś nie pęknie... zarazem każdemu z
nich próbuje wciskać inny kit. Zaraz, zaraz, a nie wstydzi się? - spyta ktoś naiwny.
...
Szczęście innych, także i dobra materialne innych - oto powody ciężkiej depresji u Hieny.
Ona nie przeżyje powodzenia osób nawet nieznanych sobie, ją to trawi, zżera,
zatruwa, ona gnije od środka. W jej łebku rozumowanie jest proste, proces myślowy
przebiega mniej więcej tak:
- Przecież ta baba (aktorka, piosenkarka, striptizerka) wcale nie jest ode mnie
ładniejsza, a jaka głupiaaa! - to dlaczego jej płacą tyle, a ja tak nie mam? Co ona właściwie
robi? Z dubbingu też bym mogła, nogi mam ładniejsze, włosy rzadsze, ale przecież ona na
pewno nosi perukę. A ta Edyta wcale nie jest ode mnie ładniejsza, a ma męża bogatego, to
czemu ja bym miała nie mieć?
Jeden z kolegów wspominał, jak jego Hiena pochrząkiwała latami w kierunku
telewizora: - No, zdejmij już tę perukę, zdejmij!
Tu zapala się jak wielki neon przykład tej hieniej zazdrości wszystkiego wszystkim,
którzy mają się finansowo lepiej. Kupiłem już wtedy pod Paryżem spore mieszkanie
dwupoziomowe z tarasem, garażem podziemnym i do tego nowego, parometrowego citroena.
To było sporo jak na kilkuletniego emigranta. Po robocie, w niedzielne popołudnie,
zaproponowałem własnej Hienie:
- Chodź, przejedziemy się do Vesinet (luksusowa podparyska mieścina, gdzie żyją
ludzie zamożni w willach i pałacach, o fenomenalnej architekturze) i pooglądamy sobie te
wszystkie wspaniałości, tak gustownie wybudowane.
Hiena zasapała, zatrzęsła jej się broda i oznajmia głosem jak ze studni:
- Ja nie pojadę, bo ja nie mam zamiaru oglądać szczęścia innych...
....
Młoda Hiena niezwykle skutecznie wysysa czas każdemu PCDD. Chłopiec nie ma
czasu? Tym lepiej, jest pod kontrolą! Stała kontrola, telefon, randki, bywanie, wakacje,
odwiedziny... Hiena oplata jak dusząca liana. Nieustannie pyta: A co robisz?, rA kiedy
będziesz mógł?... No i żadnych koleżanek i kolegów, zaczyna ich wycinać, gdy tylko
zaczyna chodzić z PCDD. Trzeba go trzymać z dala od możliwości porównań i konsultacji.
- A nauka? - spyta jakiś naiwniak. Drogi naiwniaczku, Hiena manaukę... wiesz, gdzie?
Głęboko w miejscu ciemnym i ciepłym, a jak się trafia okazja wyjść za mąż za naszego
PCDD, to macha ręką na studia, na liceum, na wszystko. Z przeprowadzonego rozeznania
wynika ewidentnie, że Hieny kończą naukę w tej samej sekundzie, w której dopadają swoją
ofiarę.
...
Potem czeka go kilkaset pogadanek, jak to ona dla niego nie zrobiła doktoratu, nie
skończyła studiów, nie ma matury (wstawić tu można obojętnie co, bo i tak jest to bełkot), a
do tego nie wyszła za tego: dentystę, prezesa, ministra (wstawić obojętnie co, bo to jest dalej
bełkot), co to się jej oświadczył, czy o nią się starał! Aż mnie trzęsie ze śmiechu! Raz się z
taką Hieną w tłumie gdzieś tam ktoś przywitał i może przez dwie sekundy patrzył dłużej w jej
stronę, ale hieni radar natychmiast zareagował i przekazał wiadomość do centrum szybkiego
reagowania: jest branie! Spławiczek drgnął! Patrzy na mnie! Kocha mnie!
... On już nie ma na nic czasu - podstawowe posunięcie
Hieny po zdobyciu ofiary.
Nie ma czasu, więc nie pozna innej! Nie ma czasu, więc nie będzie się zastanawiał! Nie ma czasu, więc nie pogada ani z matką, ani z ojcem! Nie ma czasu, więc do kolegów nie
pojedzie! Nie ma czasu, więc nie myśli i nie porównuje! Hienie właśnie o to chodzi. W ten
sposób jawi się, niczym Afrodyta z morskich odmętów, nowa teoria względności (starą teorię
niejaki Einstein skutecznie spopularyzował jako swoją, ba! niektórzy twierdzą, że po prostu
ukradł, a pierwotnie była to matematyczna definicja Poincarego Lorentza): W miarę zmniejszania się odległości pomiędzy hieną a jej ofiarą czas i przestrzeń
doznają tak silnego zakrzywienia, że czas przestaje płynąć w głowie ofiary i go nie ma,
natomiast przestrzeń zostaje zredukowana gęstniejąc, aż do osiągnięcia swego minimum
objętości w ich pierwszym wspólnym mieszkaniu.
...
Oczywiście Hiena nie ma szans na oszukanie babci PCDD; babcia wyczuwa hieństwo
nawet przez ścianę. Ale czy my, idioci, w wieku dwudziestu kilku lat, jeśli babcia jeszcze żyje
- idziemy do niej kiedykolwiek na konsultację? Dlatego powtarzam raz jeszcze, jesteśmy
debilami pozbawionymi co najmniej kilku płatów mózgowych i dlatego Hieny uważają nas za
przysmak. Wystarczyłaby przecież opinia babci, sprzątaczki, kucharki w domu; te opinie są
bezcenne ze względu na proste kryteria męskiej oceny: twarz, nogi, cycki, tyłek... Bywa często i tak, że to rodzice popełniają fatalny błąd i nie interweniują: Ma
wykształcenie, głupi nie jest, chyba widzi. Potem jeszcze miałby do nas pretensje - myślą
sobie. Ale on nie widzi, wykształcenie tu na nic, myśli nie mózgiem, tylko kroczem i zostanie
pożarty. A potem wszyscy biadolą, że u Antosia w małżeństwie taka tragedia! Tak źle żyją!
Co ona wyprawia?...
...
PCDD pochodzi z normalnej, tradycyjnej rodziny i to jest warunek konieczny dla Hieny, by
się mogła pożywić. Hiena nie zapoluje nigdy na chłopca z rodziny patologicznej, ubogiej albo
pachnącej klubowymi igraszkami typu: każdy z każdym. Taka głupia to ona nie jest, o nie!
Nawet Hiena wyczuwa pismo nosem i odpuszcza takiego delikwenta. Nawet zwykła Hiena
wie, że coś jest nie tak i ustawia się zadkiem do wiatru. Nie na Hienę taka krzywa śruba w
łeb! Może tego nie widać, ale jest nas spora grupa uważających, że istnieje moralność,
wierność i godność. Jesteśmy takimi ciemniakami, że z dużą niechęcią (nawet z odrazą)
podchodzimy do kobiety, którą już ktoś posuwał, jako do przyszłej żony. Straszne!? Są
oczywiście wyjątki, ale normalnego faceta to dręczy, bo nie uznaje wspólnoty tyłka i temu
podobnych. Każdy normalny facet jest zazdrosny o przeszłość kobiety (kobiety na odwrót,
myślą wyłącznie kategoriami przyszłości, o nią są na swój sposób zazdrosne, przeszłość
mężczyzny mało je interesuje).
Jeszcze częściej zdarza się, że nasz delikwent pochodzi z rodziny ludzi wierzących,
monoteistów i przykazania coś dla niego znaczą. Nie morduj, nie kradnij, nie cudzołóż, nie
kłam i nie pożądaj, szanuj ojca swego i matkę swoją. Te wszystkie bariery czynią życie
wspaniałym, ale Hiena nie respektuje żadnej z nich, żadnej! To daje jej wszystkie atuty do
hieniej łapy. PCDD jest nadziany skrupułami jak kapłon kaszą i wie, że dłubie z kobietą bez
formalnego związku. A ona jego skrupuły jeszcze sprytnie pogłębia. Gdyby był cynikiem (a
zdarza się czasem taki lowelas z dobrego domu)-jego cynizm wybiłby hienie kły na starcie i
nie byłoby jej już łatwo, sama miałaby powody do obaw - i słusznie!!! Dlatego ten podręcznik
jest skierowany do dżentelmenów z naszego środowiska i czytanie go przez osobników ze
środowisk wymienionych powyżej nie ma sensu: strata czasu, szkoda drzew nad Amazonką
na papier. To nie do was, playboye, lowelasy, młodzi starcy. To jest przewodnik - detektor
temperatury, o charakterze specjalistycznym, i nic tu po zoofilu czy klubowiczu. A że nie ma
to jak doświadczenie ludzi starszych, przypomnę to, co śp. mama wbijała mi w tępy leb,
podstawową zasadę oceny tych, które zbyt łatwo ściągają majty:
- Synu, kobieta, która łatwo ci ulegnie, ulegnie równie łatwo prawie każdemu po
ślubie i ta reguła nie zna wyjątków.
...
Wreszcie wyjaśnienie natury biologicznej. Dojrzewający chłopaczyna ma takie
ciśnienie na wentyl, że myśli o tym co parę minut, roznosi go, zaciemnia pracę płatów
mózgowych, wszyscy starsi doskonale o tym wiedzą. Co innego dziewczyna. Ona, jeśli myśli
co parę minut, to tylko o tym, kto z nią się kiedyś ożeni i jak ma być w tym związku. Ciśnienia na pipkę nie odczuwa żadnego i wręcz uczy się tych przeżyć w miarę upływu lat. Są
i takie, które mimo długiego i dzieciatego związku nigdy tej chęci w sobie nie wytworzą (i
proszę mi tu nie chrzanić o wyjątkach spoza rozkładu Gaussa, wyjątków znam sporo - ja
sam). I dlatego właśnie ściąganie majtek, dlatego właśnie gaciówa w wykonaniu Hieny jest
tak ohydna: bo ona wcale nie musi, ona to robi w sposób WYRACHOWANY.
Nasz PCDD to na ogół chodząca poczciwość i ufność, podlana sosem domowego
ciepła - bo jest tata i mama, i jest normalnie. W dodatku nie ma on przecież najmniejszego
doświadczenia w braniu cięgów za nic...
Żyje sobie chłopaczyna radośnie jak ten szczygieł w pogodny ranek i nawet mu do tej małej, ptasiej główki nie przyjdzie, że tuż obok czają się organizmy, dla których taki szczygiełek jest celem życia, jedyną szansą na
przetrwanie! Po stronie Hieny trwa już tymczasem podchodzenie zdobyczy, słowa: Albo on,
albo ja przelatują przez hieni łeb 10 razy na minutę i patrzy na szczygiełka cała uśliniona.
Żeby jeszcze Hiena posiadała jakieś znaki charakterystyczne, ostrzegające o śmiertelnym
niebezpieczeństwie, jak grzechotka na ogonie grzechotnika, jak jaskrawe łuski na grzbiecie
arizońskiej jaszczurki czy te ostre kolory trujących amazońskich żab. Żeby chociaż
wydzielała jakiś zapach odstraszający, albo miała wytatuowane na czole HIENA, żeby,
żeby... Ale i tak nie wiem, czy coś by to dało, bo r11; niestety nasz PCDD jest w okresie parcia
na wentyl tak bezkrytycznie durny, że ręce opadają i na nic tu nawet zasieki z drutu
kolczastego czy pola minowe: A stracę najwyżej nogę, ale sobie dzisiaj podmucham -
brzmi radosny świergot w jego łepetynie."
Post doklejony:
cd...
"Ktoś zapyta rzeczowo: A czymże ta Hiena natychmiast atakuje?. Odpowiadam:
WSZYSTKIM! Hiena zrobi wszystko, by się pokazać jako uległa. Będzie udawać, że lubi łowić ryby, że śmierdząca sala judo to jej marzenie, że zbiera muszle, że chciałaby grać w dbdelandzie na tubie, że ma poglądy polityczne jak rodzina PCDD. Jeśli potrzeba, to się przechrzci, przejdzie na judaizm albo zostanie muzułmanką, a nawet wstąpi do jakiejś trudnej do zdefiniowania mniejszości religijnej - jeśli tylko osaczanie ofiary tego wymaga. Zrobi wszystko, od gaciowy po robienie na drutach, będzie nawet udawać głupszą, niż jest. Zrobi dosłownie wszystko!!!
Ale... tylko do ślubu! Tylko i wyłącznie do ślubu, bo to jest plaśnie taka gra, która ma
tylko jedną regułę: Do ślubu robię wszystko, pełzam, chodzę na czworakach i ćwierkam, a
po ślubie za te moje upokorzenia zapłacicie z nawiązką.
...
Hiena, w odróżnieniu od wszystkich innych normalnych dziewcząt, kpi i wyraża się niezwykle cynicznie o wszystkich mężczyznach. Że głupie to jakieś takie, że naiwne, że faceci to w ogóle debile - i ten jej bełkotliwy warkot zawsze znajduje ujście zarówno wobec koleżanek, jak i nawet facetów - niby że to w żartach. W gruncie rzeczy odzwierciedla on zawartość mózgu Hieny, bo nie jest ona w stanie
kontrolować się do końca: Z obfitości serca usta mówią... Ma więc swoje wpadki i wiele
pań twierdzi, że w okresie, kiedy przyjaźniły się w szkolnej ławie z Hieną (nie mając o tym
bladego pojęcia), doznawały też tego dziwnego uczucia wewnętrznego rozdarcia Hien (lr17;ęffet
du dechirement): z jednej strony hieństwo goniło za chłopakami jak opętane, a z drugiej - nie
lubiło się z nimi przyjaźnić i obmawiało ich bez chwili wytchnienia Przy każdej okazji. A
przecież każda normalna dziewczyna lubi chłopców, nawet się z nimi chętnie przyjaźni,
chociaż nie biega za nimi jak opętana.
...
Chociaż polując poniży się do każdej niewyobrażalnej sytuacji, to w gruncie rzeczy nienawidzi swej zdobyczy. BO HIENA NIE LUBI MĘŻCZYZN! Ona się mizdrzy do nich, ale ich nie lubi! W hienim domu po zamążpójściu królują koleżanki i to one są do niego zapraszane. Często te koleżanki same nie są Hienami i nie rozumieją, co jest grane. Nawet służąca będzie Hienie bliższa niż jej własny stary, bo Hiena tak naprawdę nie lubi samców.
...
Hiena nie lubi także komplementów. W głębi duszy gardzi męskimi oznakami
zachwytu, bo jej mniemanie o sobie jest najważniejsze i z pogardą przyjmuje opinie samcze,
nawet te pochlebne. Skrzywi na raucie mordę w czymś na kształt uśmiechu, że niby sprawiło
to jej przyjemność, ale tak naprawdę od progu znowu poluje i nie ma czasu na takie głupstwa,
bo właśnie sam prezes znanej firmy spogląda w jej kierunku...
...
Wreszcie przychodzi czas na wabienie zdobyczy. Przy czym nie da się powiedzieć, że
rodzaj męski wymaga jakiegoś specjalnego wabienia! Łapie się sam na płynący obok
spinning, cóż tu się wiele rozpisywać... Wszystkożerność młodego samca jest tak wielka, że
w jednej chwili jest zakochany i to wcale nie dlatego, że miała fenomenalne nogi, cyce jak
dwie rakiety bojowe, a twarz anioła. Wcale nie! Znane światu są liczne przypadki, gdy
niezwykle przystojny PCDD pada łupem ekstremalnie szpetnej i pokracznej Hieny. To
straszliwe ciśnienie na wentyl powoduje w jego mózgu rodzaj wybielania, wręcz
koloryzowania ponurej, szarej i szpetnej Hieny w nadziei na rychłą konsumpcję. Poza tym
przyzwyczaja się do jej wyglądu. Wreszcie, PCDD nie ma doświadczenia z dziewczynami.
On jest jełop nad jełopy i nawet nie przypuszcza, że się im bardzo podoba, że inne
dziewczyny też by go chętnie zagospodarowały.
...
HIENY SĄ WSZĘDZIE i dopinają swego prawie zawsze.
Oczywiście tak skuteczny drapieżnik musi być odpowiednio wyposażony przez
naturę. Hiena jest więc wyposażona w dodatkowe oprogramowanie, nieznane nie tylko innym
dziewczynom, ale też do końca i jej samej, i choć robi to po części instynktownie, to program
działa fenomenalnie. Ze wstępnych badań nad tym dodatkowym programem wynika, że
działa on mniej więcej tak: Gdzie pływają grube ryby? - Przecież nie można liczyć na metrowego szczupaka w
słonej wodzie albo w płytkim bajorku! Hieni program podpowiada słusznie: Zlokalizuj
żerowisko grubych ryb. Na co biorą grube ryby? - Przecież nie można liczyć na szczupacze branie, gdy na
haczysiu jest nabity kawałek ziemniaka. Mamy więc odpowiedni dobór przynęty: gaciówy,
poparte podkładaniem się we wszystkim i aktywnym wabieniem, co w języku wędkarskim
nazywa się sypaniem zanęty. Jak grubą rybę zaciąć? - To też nie takie proste. Zatniesz za słabo, to rybę zaboli i
urwie się z haczyka. Zacięcie musi być pewne i skuteczne, choćby ciąża, choćby presja opinii
publicznej... Jak doholować do ołtarza i nie zerwać żyłki? - To się zdarza...
...
Pozwolę tu sobie poczynić uwagę o naturze kobiecej. Istnieje coś takiego jak
Bezwzględność Kobieca. Nam, mężczyznom, nie wstawiono tego podprogramu w prostackie
czaszki. Generalnie Bezwzględność Kobieca nie dopuszcza wyjątków i powoduje, że odbicie
innej faceta, nawet przyjaciółce, nie stanowi problemu moralnego. Bezwzględność wyłącza
wszelkie skrupuły, nawet gdyby poszkodowana skamlała, umierała, a z nią wianuszek dzieci
...
Zatem stało się - Hiena doholowała upolowaną ofiarę do przystani, czyli do ołtarza
albo przed oblicze urzędnika stanu cywilnego. Małżonek ma już munsztuk w pysku, chomąto
na grzbiecie, może orać. Hiena trzyma bat i lejce, może powozić.
...
Oczywiście, że po wyjściu za mąż każda Hiena przestaje pracować. Każda!!!
Przestaje, poza rajdami do firmy naszego PCDD, no bo wiadomo: pańskie oko konia tuczy.
Jeśli gdzieś w kosmosie jest Hiena, która już odhaczyła naszego PCDD i nadal biega
do roboty, to tylko dlatego, że tam, w tej robocie jest szansa na jeszcze grubszą rybę i
polowanie trwa nadal.
Jeśli Hiena skutecznie zapoluje w firmie na Grubą Rybę i zapewni sobie silną pozycję - czy to po ślubie, czy nawet przed, to pamiętajcie, że wyrówna rachunki z wszystkimi wrogami i ich los będzie straszny, a do tego jeszcze z wrogami wyimaginowanymi. W Hienim łbie wrogiem jest każdy lepiej wykształcony i każda ładniejsza lub młodsza kobieta - nawet tam niepracująca, będąca tylko żoną pracownika. Zacznie się Noc św. Bartłomieja i ta reguła nie zna wyjątk
Panie R...dzisiaj wieczorem skończę...książka jest genialna...depiero teraz zrozumiałem, że uniknąłem kilka razy hien... Panie Boże dzięki ci... czyżby muzułmanie mieli rację ?
Ramirez, a co z modliszkami, czarnymi wdowami, bluszczami ?
Ten Paweł to musiał trafić na wyjątkowo perfidną babę, że pod jej kątem klasyfikuje resztę; Musiała go nieźle wyssać ze wszystkiego, zanim się obudził;
Tak prawdę mówiąc to żadne odkrycie, tylko mało kto nazywa rzeczy po imieniu; Łatwiej dostrzec hienizm patrzac populacyjnie, bo indywidualnie różnie się nasila;
Że hienizm uwarunkowany jest genetycznie? jasne, że tak. Taki mechanizm wykształciła dla kobiet ewolucja, taka jest ich biologia. Mają zakodowane cele życiowe i muszą je jakoś zrealizować. Strategia się sprawdza. Te, które mają mało hienizmu lub z nim przesadzą, nie radzą sobie w życiu, skazane są na klęskę; pierwsze nie wykorzystują szans jako nierozgarnięte, drugich prawdziwe intencje są zbyt widoczne i odstraszają;
Tomy by można napisać na ten temat. To z odmiennych zaprogramowanych celów wynikają odpowiednie postawy.
U mężczyzn wykształciły się prostsze mechanizmy, bo i cel jest prostszy do realizacji;
Np. w przypadku konkurencji sprawdzają się dwie proste strategie. Bardziej ryzykowna bezpośrednia konfrontacja napędzana testosteronem i adrenaliną.
Krótka piłka i klarowny przekaz. Nie koniecznie rozwiązania siłowe. Czasami tylko jasne ustalenie swojego podmiotu zainteresowań i załatwia to sprawę; na zasadzie, nie krzyżuj mi planów, jesli chcesz tylko pobzykać, bo ja chcę ją włączyć do swojego stada; to ja będę ponosił koszty, więc wara;
Po sukcesie, wtedy w blasku dnia i przy wszystkich można pokrywać samiczkę i się z tym obnosić ;
Druga, bardziej opłacalna, to wstrzyknięcie genów samiczce, którą opiekuje się ktoś inny. Czysty zysk. Bardziej charakterystyczne chyba dla samców beta i tych, którzy nie znają osobiście przywódcy stada, można udawać, że jest niczyja i że chce się taką zgarnać do swojego stada lub nawet nie, zależy od samiczki;
Nawet w erze antykoncepcji strategia się sprawdza, choc lekko nie jest, ale zawsze zdarzy się taka, którą się zapłodni, nawet jak sie nie chce;
Kobiety unikają bezpośrednich konfrontacji, bo w ich przypadku to nic nie da. Wypracowały i wyssały z mlekiem matki cały szereg zachowań manipulacyjnych. Jak można coś ustalać z drugą manipulantką, która będzie chciała ją przechytrzyć ?
Manipulacje i nieczysta walka o samców zaczynają się już w podstawówce; To płeć żeńska dominuje w wyrafinowanych świńskich zagrywkach, często pośrednio i długodystansowo na swoją korzyść;
W intrygach, kłamstwach, manipulacjach, plotkach, sterowaniem opinią innych, mało który facet dorówna;
Stąd wynika taka regułka, że przyjaźń mędzy facetami jest możliwa, między kobietami nie; 10x częściej kobieta podprowadzi faceta swojej najlepszej przyjaciólce i jeszcze znajdzie na to usprawiedliwienie z którym będzie czuła sie dobrze; jak sprytna, to przez kłamstwa i naginanie faktów, dla zrobionego świństwa uzyska akceptację otoczenia;
To pozyskanie najlepszych genów umożliwiających przetrwanie potomstwa i zdobycie zasobów na ich odchowanie determinuje całym zachowaniem kobiet;
Nic więc dziwnego, że wszystkie prędzej czy później są materialistkami. Dojrzewają do tego. Taka jest biologia.
Wcześniejsze przekonania kształtowane pod wpływem tzw. miłości ustępują pragmatyzmowi i wyrachowaniu. Nic dziwnego, ze z hipokryzją spotykamy się na każdym kroku;
Emocje, które miały usidlić samca opadają, a zastępują je uczucia wobec potomstwa; stąd bierze się niezrozumienie, rozbieżność oczekiwań, manipulacje i dorabianie ideologii ustawiające faceta w jednej konkretnej roli; zapewnienia zasobów wystarczających do odchowania potomstwa; zaspokajanie jego potrzeb i oczekiwań ma na celu tylko jego utrzymanie przy sobie;
Te bardziej pewne siebie, które już dobrze wiedzą na czym stoją, bo w urabianiu są dobre, nie będą się zmuszały do zaspokajania potrzeb faceta. Jak chce, może znaleźć sobie inną, niech tylko spróbuje, jak taki odważny, bo wie, że od niej sie nie uwolni; za wszelką cenę będzie walczyć o jego zasoby (zakodowane mają, że za brak podporządkowania się, karą jest puszczenie faceta w samych skarpetkach), do których jej zdaniem ma święte prawo. Przecież w tym celu prawie każda kobieta wychodzi za mąż (część odkrywa to potem). A jak są dzieci, to argumenty są po jej stronie; i tak zostaną z kobietą, więc na to konto będzie można coś pociągnąć;
Przy czym dla kobiety naprawdę nie jest istotne z kim ma to potomstwo; przecież zawsze jest jej; ale to, że jest konkretnego samca daje profity, argumenty do wyciągania zasobów samca; wszystko ma być podporządkowane jej (pod hasłem dbania o rodzinę, dzieci i współodpowiedzialność);
Większość mężczyzn czuje sie oszukana, jak się połapie o co w tym wszystkim chodzi; Mało który wie w co się ładuje na starcie; Statystycznie za krótkie chwile uniesień myśląc, że będą trwały wiecznie staje się manipulowaną, podporządkowaną dojną krową;
Większość kobiet szybko się orientuje, na czym facetom najbardziej zależy, bo są stosunkowo prości i wykorzystuja to umiejętnie, mniej lub bardziej stosując handel wymienny i różnego rodzajun szantaże, wzbudzanie poczucia winy itd..;
Im kobieta rządzi się bardziej emocjami, tym bardziej podoba się facetom, ale i tym bardziej podlega prawom biologii i wpadają, jak śliwka w kompot;
To na czym komu najbardziej w życiu zależy widać świetnie przy rozstaniach. Mało który facet, może ktoś zna, dba o to, aby zabezpieczyć sobie przyszłość kosztem byłej partnerki. Który facet walczy tak zaciekle o alimenty? Alimenty na siebie, to ujma na honorze, kobiety nie mają z tym najmniejszego problemu. To jasne jak słońce, że im sie należy, to jak aksjomat, przecież po to właśnie wychodziły za mąż, żeby mieć środki do życia dla siebie i dla potomstwa; Czy to nie hienizm ?
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Ja miałem mniej szczęścia - więc potwierdzę tylko - można mieć takiego pecha, jak się zostanie upolowanym przez Hienę, cytaty wrzucam przećwiczone na własnej skórze i mi znajomych w 90% opisywanych tu przypadków - więc to nie jest jakiś SF z kosmosu.
cd...
"Do tego kręgosłup moralny, przykazanie jasno powiada: nie cudzołóż i nikt takiemu nie pospieszy z pomocą, nie wyjaśni, nie uświadomi,
co robić. A sam temat jest trudny i wstydliwy. Idź i powiedz kumplom, że Hiena nie ściągą majtek, albo czyni to rzadko i tylko w jednej pozycji. Idź i przyznaj się, popatrzą z politowaniem i ze zgrozą - nawet jeśli u nich jest tak samo... Pogrążysz się w jeziorze wstydu.
Przypominam po raz kolejny, że Hiena nigdy w życiu nie wybierze faceta, który w sekundę zastosuje zasadę nutrii: nie ma ****ci - nie ma chlebusia. NIGDY, ta reguła nie zna ani jednego wyjątku. Wszyscy potencjalni poeci, malarze na dorobku, jacyś chłopcy nierokujący
finansowo, z rodzin biednych, wreszcie nałogowi podrywacze, seksoholicy i różni tam wolni dłubacze - Was Hiena nigdy nie zaszczyci swym wyborem, bo wtedy nie może boksować z dwóch rąk. Hiena wybiera tylko PCDD!
...
Sprawę należy omówić na płaszczyźnie hieniej seksualności, czego konsekwentnie unikałem, od początku wiedząc, że właściwy moment nadejdzie, i oto nadszedł w podskokach.
Pierwszy aksjomat i jedyny aksjomat w tej sferze: HIENA JEST A S E K S U A L N A.
Hieni mózg jest pozbawiony obszarów wiążących się z przyjemnościami łoża, jest to całkowicie zgodne z logiką jej wyposażenia i oprogramowania.
Zwrócę jednak uwagę, że pod pojęciem aseksualności dokonałem uproszczenia, nie twierdzę, że Hiena to całkowicie, do końca, kawał drewna i kropka. Niekoniecznie aż tak, ale pod tym względem jest mocno [u]upośledzona wobec normalnych kobiet, a jeśli przyłożyć do tego męski łokieć zapotrzebowania, to dętka, zapotrzebowanie zerowe. [/u]W świecie nutrii nie przeżyłaby nawet tygodnia miodowego.
Ten stan mózgu jest niezwykle potrzebny Hienie, by się nim posługiwać bez żadnych zakłóceń. Jak miałaby dręczyć wstrętami faceta, gdyby sama zaczynała się łasić do niego już po dwóch dniach?...
Jak miałaby go konsekwentnie wykańczać, gdyby sama miała ochotę na przyjemności łoża z nim właśnie? Jak dokonywać manipulacji głodowo-łóżkowych, gdyby jej samej chodziło to po głowie? Po prostu tak się nie da. Dlatego z natury jest wyposażona w stłumiony instynkt namiętności, ale za to jej mózg jest wolny od tego bagażu, tak silnie działającego na mężczyznę.
Zresztą, aby wreszcie zeżreć faceta, nie można go ani lubić, ani odczuwać z nim jakichś doznań w sferze cielesnej. No co, zarżniesz ukochaną kozę, co się łasi i codziennie Cię wita? A oswojonego kogutka, co to przybiega na wołanie, wsadzisz do gara?
Otóż hienie doznania seksualne są o wiele słabsze od doznań innych kobiet. Kłopoty z dojściem, jakieś niekończące się gry wstępne, zawsze pewna apatia ruchowa i brak spontanicznej fantazji - a już o wzniosłych powtórkach z kolejnymi sukcesami mowy nie ma, choćby zatrudnić do tej roboty szwadron ułanów kresowych. Jej jest to niepotrzebne i traciłaby na tym jej zdolność myśliwego.
...
Typowe przejawy:
- Kupiła nowy ciuch goląc domowy budżet - podmuchasz, ale uwaga, jeśli marudziłeś przy zakupach lub nie wyraziłeś podziwu - guzik z pętelką.
- Nowa kuchnia o, to szansa na dłubanie, wprawdzie będziesz oddawał dług przez kilka miesięcy, ale to nie jej problem.
- Jest gustowny brylancik? - jest i gacióweczka.
- Nowy samochód, jeszcze pachnący skórą? - To na tej skórze, z tyłu, raz, maksimum dwa razy - małe kotłowanko.
- Wyjazd na Hawaje? - owszem, jest czukuczuku, ale tylko w pierwszy wieczór, potem Hiena nie ma już do tego głowy, poluje i obserwuje.
- Kolacja, muzyka, tańce, kwiaty... No, coś tam w ten sposób użebrzesz, ale pod warunkiem, że nie było na parkiecie Jadzi z prezesem, bo wtedy rkaplicar1; na 2 tygodnie.
Tu co wrażliwsi Czytelnicy zakrzykną: Kto tak da radę? Można przecież oszaleć od wydatków, no i hoduje się najzwyczajniej dziwkę!
Ależ, Panowie, dacie radę, dacie... Jak się już jest w hieniej paszczy, w pajęczynie Czarnej Wdowy czy kleszczach Modliszki, czy Wy wiecie, jak to mobilizuje? Ho, ho, ho! Nawet nie przypuszczacie, na ilu etatach można pracować, ile długów można narobić, że można kraść dla Hien...
...
Otóż przyszły teść wygłosił do mnie krótkie przemówienie:
Widzisz, chłopcze, ja tu jeszcze żyję w tym domu, ale tylko dlatego, że zgodziłem się skapitulować, nic nie znaczę, znoszę wszystko, żyję w psychicznej niewoli u mego oprawcy... Patrząc na Ciebie wiem, że jesteś inny i ty tak nie dasz rady, ty się tak nie skundlisz i dlatego jako dżentelmen i człowiek honoru muszę cię przestrzec, że idziesz na szafot albo dopiekła domowego, które skończy się źler1;. Tyle pan pułkownik. A ja, panie Henryku, i tak się ożeniłem.
No i zaczęło się, krzywa morda, pretensje o wszystko, wydawanie rozkazów, kpienie, ośmieszanie, spojrzenia pełne politowania w gronie przyjaciół i rodziny, wycięcie całej mej rodziny, wyizolowanie mnie od wszystkich bliskich, fochy w łóżku. Na początku zacząłem wracać później do hieniej i mojej jamy. Eksplozja Hieny: - Tak, tak, bo pewnie masz dziwkę i u niej siedzisz!
Potem zacząłem zatrzymywać kumpli po pracy, a jak nie chcieli zostać, to stawiałem im wódkę. Erupcja Hieny: - Tak, tylko wóda i dziwki cię
interesują, a ja tu czekam. Tłumaczę, że tak nie jest i włażę do łóżka, ale, niestety, podenerwowany tym jazgotem - nie mogę! Nie staje mi! A Hiena zaczyna ujadać:
- A widzisz, łajdaku, nawet nie możesz z własną żoną!!!
Oczywiście, że potrafią KAŻDEGO doprowadzić do impotencji, KAŻDEGO, i proszę mi tu nie szpanować, Panowie, sam byłem na upokarzających badaniach, zastrzyk w rurę, strzykawa w małego - ohyda, a przecież byłem zdrowy jak komandos.
Ciąg dalszy opowieści pana Trawickiego:
- Wreszcie kiedyś nie wytrzymałem. Hamowałem się, bo było już dziecko; to mnie podłamywało i dlatego miękłem. Ale któregoś wieczoru, gdy rzuciła się na mnie, to ja łap za gardło jedną ręką, sru o ścianę łbem, drugą ręką łap za nóż i do gardła. Mała zapłakała, nóż mi wypadł, wyszedłem, jak byłem, w piżamie i boso na 20-stopniowy mróz i już nigdy tej Hieny nie widziałem.
Tyle opowieść sąsiada. Trzeba jednak dodać, że już po latach, gdy trwał w cudownym związku z inną kobietą, ona właśnie, jego druga żona, zwierzyła się mojej mamie, że jak była Hiena dzwoni raz na miesiąc do męża w sprawie córki (utrzymywał ją po królewsku i kształcił), to mąż najpierw robi się siny, potem purpurowy i nie może mówić do telefonu.
Podsłuchałem tę rozmowę jako mały łeb i rechotałem wyobrażając sobie sąsiada, jak pęcznieje i się dławi, bawiło mnie to. Los jednak jest okrutny. Po latach i po rozwodzie (uciekłem grabarzowi spod łopaty) bywało, że dzwoniła do mnie moja była Hiena. Ku zgrozie żony i bliskich, musiałem natychmiast pędzić do łazienki, żeby się wyrzygać. Tak to działa! I to nie są żarty!
...
Dopełniając tych rozważań należy też zapytać: czy hienizm nie traci na sile w miarę upływu pokoleń? Przecież nawet syfilis jest niewidoczny w czwartym pokoleniu! Odpowiedź jest ponura i na korzyść syfilisu. Otóż nie, hienizm nic a nic nie traci na sile i potrafi się ujawniać ze straszliwą mocą nawet wtedy, gdy czasem, jakimś cudem, przeskoczy jedną generację! To tak jak z syndromem samobójczym: jeśli takowy jest w
rodzinie, to się ujawni i w kolejnych związkach małżeńskich. Samobójcy na ogół mają w swej przeszłości jakiegoś innego samobójcę. Zauważyli już to przed stuleciami ortodoksyjni Żydzi i ze wspomnień opowiadanych w polskich małych miasteczkach wynikało, że ślub religijny w
tej społeczności stawał pod znakiem zapytania, jeśli w jednej z rodzin był samobójca.
...
Panowie, to jest genialne, w ten sposób eliminuje się zbyt Poważne zakłócenia genetyczne w danej społeczności. Ale kto walczy dzisiaj z hienizmem? Pytam, kto? Jak eliminować hienizm?
...
Hiena, mała czy duża, zawsze poluje i zawsze jest głodna. Uznaje tylko jeden rodzaj pożywienia: Poczciwy Chłopak z Dobrego Domu (PCDD). Jeśli do tego jest zamożny, to wtedy żarełko nabiera szczególnie smakowitego zapachu w hienich nozdrzach.
... Czytelnik może odnieść mylne wrażenie, że Hieny polują głównie w szkole, po krótkim pościgu dopadają ofiarę, a potem jakiś ślub nastolatków - nad czym tu więc załamywać ręce, o czym tu gadać? Otóż nie zawsze tak jest!
Hieny polują do skutku nie limitując łowów w czasie. Bywa często i tak, że łowy się przeciągają, zwierz jest marudny i z rozmaitych powodów się nie żeni.
...
Hiena poluje ... na boku, ale nie przerywa związku, stara się utrzymać wróbla w garści za wszelką cenę.
Tu popełnia błąd, jak zresztą wiele kobiet. Drogie Panie, samiec na ogół (powtarzam - na ogół), bez wyjątkowego ciśnienia w ogumienie i bez Waszych prowokacji, szanuje teren drugiego samca. Tak jest od wieków i proszę po raz kolejny nie podawać mi przypadków spoza rozkładu prawdopodobieństwa Gaussa, sam je znam sto razy lepiej od was. W konsekwencji Hiena, która się afiszuje z nabitym już na haczyk, ..., straszliwie osłabia swoje szanse na inne branie - ale ona tego nie wie! Często kobiety tego nie wiedzą. Męski mózg potrafi wymyślać brednie w takich sytuacjach; kiedy więc zjawi się na przyjęciu piękność z jakimś karłem pod rękę, to wielu przystojnych samców mówi sobie: Psiakość, karzeł, autentyczny karzeł, ale jakie on musi mieć wyposażenie, że taaaka laska z nim się afiszuje, nic tu po mnie. I dudy w miech. Ona
zaś przyszła z karłem, bo karzeł stanowił tylko pretekst, by nie iść samotnie na przyjęcie. W jej głowie karzeł nie stanowi najmniejszej przeszkody, aby ktoś do niej podszedł i ją poznał.
Patrzy po sali i myśli: No co, nie widzicie? Jestem! Przyszłam! Kto mnie chce?. W JEJ GŁOWIE KARŁA NIE MA! Przyszła z nim - ale go nie ma! Naprawdę nie ma, to jest szczere. I na tym wpada. U mężczyzn to nie tak jak wśród kobiet, że po trupach do celu, a odbić innej męża to nawet nie jest warte jednej nanosekundy myślenia. Tego nie mamy w naszym programie.
Hienka jest zawsze krytyczna, oszczercza, obmawia i intryguje, i to poza wszelkim ludzkim wyobrażeniem. Jeśli nawet u bab jest jakaś norma, to Hienka tę normę tratuje i przekracza tysiąckrotnie.
Oto hienie wspomnienie z liceum, przy głosie moja własna była Hiena, wiek - wtedy - 20 lat:
- Jak ta Krajewska stała z tymi swoimi biodrami i chudymi nogami przed chłopakami, to odwracała się zawsze do nich bokiem, nogi zawijała dookoła, zarzucała włosem i nikt nie widział, że jest pokraczna!
- A ta Ewa, to wyglądała zupełnie jak borsuk, jak nutria, nie, raczej jak bóbr. Tak! Jak bóbr!
- A pamiętam, Magda to tylko za chłopakami latała, no, ale miała pryszcze, chłopaki od niej uciekali...
- A polonistka, Jolka Nowak, to mnie nienawidziła, bo byłam ładniejsza.
- A ta Basia to miała kłopoty zdrowotne w czasie dojrzewania (laska!) i wiesz? Ona nie ma w ogóle macicy! (śmiech, Panowie, jak gdzieś słyszymy bełkot - to śmiech). Ten typ hieniego chrumkania towarzyszy mężczyźnie przez cały okres znajomości czy też związku z Hieną. Jest nieodłącznym tłem, jak tło zapachowe.
Chciwość towarzyszy Hienie od wczesnej młodości do końca życia.
Jest jej podstawową siłą napędową, podstawowym paliwem. Hiena chce wszystko, zaraz, więcej, natychmiast, jeszcze więcej i to chciejstwo nie jest niczym limitowane. Najlepiej czuje się w roli nadczłowieka, bo nie wystarczy, że ona ma coś wreszcie - tak jak tamta, rinnar1;. Hiena tak nie chce, ona chce, by ta inna nic nie miała, by wszystko poszło w jej własną paszczę.
Szczęście innych, także i dobra materialne innych - oto powody ciężkiej depresji u Hieny. Ona nie przeżyje powodzenia osób nawet nieznanych sobie, ją to trawi, zżera, zatruwa, ona gnije od środka.
....
Braki na żerowisku Hieny tłumaczą zawsze na swój sposób, zachowało się dla potomności kilka takich bełkocików:
- Skandal, kazali mi nosić teodolit jak wszystkim!
- Kierownik dobierał się do mnie, wyobrażasz to sobie?
- Szef mi coś zlecił, a nie powiedział, że to pilne, to robiłam w naturalnej kolejności i się obraził...
- Atmosfera była nie do zniesienia (baby ją namierzyły i wygryzły).
- Ta Aśka zmuszała całe biuro, by dla niej pracować (Aśka trzyma się lepiej od Hieny).
- Tam pracują same dziwki, ja tak nie mogę (silna konkurencja).
W wypadku zakończenia pracy jest praca następna i wszystko zaczyna się od początku.
...
Przyjęcie urodzinowe z tańcami. Trzydziestoletnia Hiena spędziła dwa dni u kosmetyczki i fryzjera. Owszem, fryzjer opitolił ją nieco niezgodnie z hienim wyobrażeniem, ale skompensowała tę traumę nowymi szmatami i jest na przyjęciu. A tam gwarno, a tam radośnie, sala rzęsiście oświetlona, na parkiecie tańczy ładna laseczka, radosna, nogi długie, tyłeczek zgrabny, nieźle ubrana, w ramionach pięćdziesięciolatka w świetnym garniturze, jak wieść niesie - właściciela i prezesa fabryki. Hienie opada twarz, Hiena dostaje drgawek, Hiena robi ryj do lubego. Hiena nie chce ani jeść, ani pić, ani tańczyć. Toż na jej oczach rozgrywa się dramat: tamta ma takiego faceta, a ona jest z mężem ledwo na dorobku! Świat się wali na łeb, zaciska wargi i tylko trwa, rzucając na nich badawcze spojrzenia. Bez kija nie podchodź! Wreszcie pada rozkaz: Może wreszcie poprosiłbyś mnie do tańca?. Mężuś prosi z ulgą pod czaszką - może jednak zelżało? Nie wie, troglodyta, że nic nie zelżało, tylko ona chce pokazać się tamtemu i zobaczyć, czy czasem spławiczek nie drgnie i jaka jest szansa wydłubania przynęty. Ale tamten nie patrzy, więc rośnie ciśnienie w hienim łebku: Ach, on ani spojrzy na nią, tylko śmieje się do tej swojej Jadzi! Hiena ni z gruchy, ni z pietruchy przerywa taniec i schodzi pierwsza z parkietu, z paroksyzmem wściekłości na gębie, a za nią podąża truchtem ogłupiały partner. Cisza, Hiena posapuje, bek na końcu nosa (polowanko na nic, od razu w łeb, to boli). Pada kolejny rozkaz: Wracamy!!! No to wracają, a Hiena nagle w aucie zadaje właściwe pytanie: Słuchaj, czy według ciebie ta Jadwiga jest ładniejsza ode mnie? Facet myśli: Jaka, u diabła, Jadwiga? Aaa, ta od prezesa? - No wiesz, niezła sztuka - odpowiada szczerze. No, chłopie, to już masz Krzywą Mordę na 10 dni.
... Polowanie trwa, oczywiście bez wiedzy aktualnego samca u jej boku. Kto mu to powie? A uwierzy? A kopnie w ****sko? A rozwiedzie się z marszu? Pocieszyć możesz się, Jeleniu, tylko tym, że nawet gdy upoluje lepszego, z większym portfelem, to... no... tak, oczywiście! Ten bażant też nie będzie miał własnej wyspy na Karaibach i własnego jachtu zacumowanego w Monte Carlo, z lądowiskiem dla helikoptera!
...
Mój były wspólnik, ... przyjął do roboty pomoc księgową, panią Halinkę, biurwę. Na jakim śmietniku on to wygrzebał, tego nikt nie wie, ale serce nie sługa, tym bardziej że jeśli wierzyć nostalgicznym wspomnieniom niektórych pracowników, to dysponowała ona złotą du *ą. ... Tłumoczek był pierwszorzędny, ani polszczyzny, ani algebry, a jeszcze do tego nie nadążała z niczym za resztą biura, nawet zwykły dow**** biurowy był dla niej nieszczęściem, bo nie wiedziała, kiedy się śmiać. Bardzo szybko wykoncypowała, że wszyscy są przeciwko niej, i że to jest na pewno zmowa. Idiota tak myśli zawsze! (Na poczcie robi mi urzędas na złość! W banku znęcają się nade mną! Linie lotnicze też są przeciwko mnie! Wszyscy mnie nienawidzą i ja ich wszystkich też nienawidzę!).
Wraz z upływem czasu okazało się, że dla niej każdy pracownik z wykształceniem jest zagrożeniem i zaczęło się... przyjmowanie idiotów. Tylko idiota wydaje się bezpieczny (to pozory, wystarczy obejrzeć genialny film francuski Le diner des cons) dla innego idioty. Można nawet posługiwać się inną nomenklaturą naturalisty: półidiota, ćwierćidiota itp.. W ten sposób firma zaczęła karleć, a jej ludzkie filary zaczęły odchodzić. Nastała ponura epoka Kuciapizmu i wsteczniactwa. ...
... firma weszła w koszący lot pingwina, zaczęła karleć jak starzejąca się gwiazda i zdychać. Widzicie? Zwykły matoł, a rękami swego przyd upasa w zarządzie wyrżnął inteligencję; bolszewicy też sobie poradzili z kontrrewolucją... choć byli i zawszawieni, i nigdy niemyci.
To zjawisko skarlenia często pojawia się w wielkich korporacjach, jeśli gdzieś rządzi ba ba. Ba ba nie znosi jakiejkolwiek konkurencji i to w czymkolwiek. Jeśli zjawisko dodatkowo wzmocnimy charakterem Hieny, to powstaje naprawdę zabójcza maczuga i wszyscy nią oberwiecie, którzy byliście świadkami, nawet biernymi, walki Hieny na żerowisku w firmie.
...
Hiena, jak każda niewiasta, odzyskuje głos po ślubie. Generalnie wiąże się to z niewyobrażalnym awansem społecznym - ze statusem mężatki. U nas, samców, ożenek nie wywołuje poczucia zwycięstwa i euforii. Nic się nie zmienia. U kobiet ma to zupełnie inny
wymiar! Tam świat jest pełen piranii i kobieta niezamężna stoi o dziesięć pięter niżej od tej, która wyszła za mąż, nawet za menela, a o piętnaście pięter niżej od tej, która ma w związku małżeńskim dzieci, niechby i pokraki, ale ma! Nie wolno tutaj, Panowie, nawet na chwilę
uwierzyć kobiecym zaprzeczeniom: łżą tak jak oddychają. Pani prezes prosperującej firmy ze swoim przy****sem jest gnojona w ułamku sekundy przez sprzątaczkę, która wyszła za mąż i MA MĘŻA, a niechby i pijaka. Jeśli do tego jest czeredka dzieci, niechby i wiecznie głodnych, to i tak pozycja społeczna pani sprzątaczki jest w kobiecym świecie wysoka. Ja wiem, to są jaja jak arbuzy, ale tak jest w świecie kobiet i my, samce, możemy się z tego zarykiwać śmiechem. U bab tak jest, bo - przypomnijmy sobie - celem życia baby jest małżeństwo, a dla nas to jest
niezrozumiałe: to żaden cel. (Wśród mężatek też są kategorie, w zależności od tego, czy i ile mąż zarabia, jakie ma stanowisko, pozycję, wygląd, manieiy itd., czy Duduś chodzi do przedszkola z językiem angielskim, czy Marysia chodzi na balet i fortepian, etc.). Oczywiście wiemy to wszystko z opowieści tych kobiet normalnych, które nam to cierpliwie wyłożyły przy ciastku i kawie ...- chyba nikt nie podejrzewa, że my, samcza grupa badaczy, sami na to wpadliśmy...
...
Wstrzymajmy na chwilę narrację i zastanówmy się, czy w ogóle istnieje na tej ziemi jakakolwiek metoda na młodego PCDD? Jak mu obrzydzić Hienę, Modliszkę czy Czarną Wdowę i wyrwać go z paszczy, kleszczy, pazurów?
Może prewencja - tak ulubiona przez światowe lewactwo - to zapobieganie czemuś czy Jakiejś sytuacji? Co robić? Kolega wpadł, grzęźnie, jest pożerany żywcem - a my co? Wysysanie czasu właśnie trwa. Załóżmy, że jesteśmy starsi i chcemy go uchronić przed taką śmiercią. Nasz syn, młodszy brat chodzi z Hieną!!! Kto ma pomysł? Uwaga, Hiena demoluje i niweczy na randkach wszystkie nasze wysiłki: majty w dół i kto ma rację?
Z przeprowadzonych badań wynika, że jest tylko jeden sposób, który działa, wprawdzie nie na 100%, ale przecież gdy prawdziwa Czarna Wdowa ugryzie, to też nie zawsze udaje się ofiarę matować. Skuteczność mojego lekarstwa oceniam na niecałe trzy czwarte delikwentów. Jest to skuteczność bardzo wysoka. Otóż należy wykazać temu głupkowi PCDD, że to jest kawał ku rw isz ona, i że ona właściwie dmu cha się z każdym. A nawet kumple opowiadają taką dykteryjkę, że kiedyś, razu jednego... To jest wspaniałe lekarstwo, śmiertelnie poraża afekt do Hieny, nasz PCDD odskoczy od niej, nie ożeni się! I o to chodzi. A jeśli nie, to jest łachmytą psychicznym i niech go Hiena żre, ile wlezie. W najbrutalniejszym ujęciu brzmiało to kiedyś tak:
- Józek, ty ciężki idioto, toż mówimy ci, że jakbyś zliczył te człony męskie, które już tam penetrowały, to byś Kulę Ziemską opasał na równiku...
Odskoczył, ufff... Ale to musi być zaaplikowane zdecydowanie, bez żadnych upiększeń, bez niedomówień, bez cienia litości bez znieczulenia, inaczej nie działa! Zastrzyk z ogromnej strzykawy z grubą igłą, dawka odwrotnie proporcjonalna do wagi mózgu samca...
Post doklejony:
cd...
"... podstawowa cecha Hienia (Kur****le też ją posiadają). Brak cienia litości nad zapracowanym mężczyzną i totalny brak szacunku dla jego wysiłków.
...
Wszystkie opisane tutaj zdarzenia muszą się rzecz jasna odbić na ciele i rozumie dowolnego samca hodowanego na hieniej farmie. I niestety - odbijają się. Jedne rany goją się szybciej, inne wolniej, a inne wcale. Bywa też i tak, że przygnieciony hienim wyzyskiem i dręczeniem osobnik woli wreszcie wódę, zostaje kloszardem, skacze do wody czy też się wiesza.
Hieniarz też długo siedzi w celi, tyle że bez krat, ma tu też Krzywą Mordę ... tu też padają komendy, znikąd tu nadziei, też samotność i trawiący latami głód za wolnością i normalnością. Czym to się różni od pudła? - Że ma prawo do zarabiania na Hienę? I co jeszcze? - Że może pogłaskać dzieci po główkach, gdy śpią?
Jego wyczerpany organizm poszukuje normalności rodzinnej i stara się pożywić choćby jej kruszynami, niejako na zapas. Z drugiej zaś strony tłoczą się w tej łepetynie myśli pełne żalu, a w jeszcze innych obszarach mózgu pączkują myśli o samoobronie, by przeżyć.
W tej straszliwej gęstej mieszance słyszy głos swego dziecka, docierają jakieś kolory i dźwięki z pięknego świata, ale jest to niewyobrażalnie stłumione, a w miarę upływu lat hieniego terroru staje to się coraz bardziej obce. Ludzki dramat. Ludzka tragedia. Ohyda spustoszenia.
...
... Hiena ... zaczyna ona szczególnie intensywnie polować i bywa, że odhacza kogokolwiek.
Wiadomo, szybka gacióweczka na nieznanym terenie. Mąż mnie zostawił, jestem w rozpaczy... Klient na chwilę, ale jednak. Dziesiątki przeprowadzonych rozmów potwierdzają, że Hienę to bardzo stabilizuje (ją też chcą, aha!), ale w swej hieniej naturze popełnia błąd nad błędami - ona tego specjalnie zbyt mocno nie ukrywa.
A ponieważ mniema, że jest najpiękniejsza i że bez niej świat byłemu Hieniarzowi się zawali - po tylu latach z tym niewolnikiem sama w to uwierzyła - to czasem nawet stara się, aby i on się o tym dowiedział! ... On ma być zazdrosny i negocjować! Hieniarz dowiaduje się w końcu, ale... nie tylko że o nią już nie walczy i nie jest zazdrosny, to jeszcze wykonuje ten straszliwy zamach nogą i...
W środowisku aktorskim, w bidetowej prasie, wśród ludzi znanych z ekranów aż się roi od Hien i od Hien porzuconych. Taka porzucona, ... staje się niestrudzenie nikczemna i przez długi czas opluwa swego byłego, wchodząc mu w życie i próbując rozmontować jego kolejny związek.
Hiena nigdy nie powie publicznie, że właśnie dostała kopa. Nigdy! Zawsze będzie truła, szczególnie do mediów i do znajomych, że to ona położyła kres
temu związkowi. Żeby ją obnażyć i ten jej kolejny Bełkot Rozwodowy (BR) wystarczy stwierdzić, kto po rozstaniu ożenił się czy też wyszedł za mąż, on czy ona. Jeśli siedzi sama, to już wszystko jest jasne - jakiś facet zasunął jej straszliwego kopa z woleja...
Post doklejony:
cd...
"Aksjomat l
Proszę przyjąć jako aksjomat następującą informację: Hiena w trakcie rozwodu posunie się do KAŻDEJ PODŁOŚCI.
Jeśli ma cokolwiek na byłego, jakiekolwiek materiały obciążające, to je wykorzysta, a inne dossiers - fikcyjne - stworzy przy pomocy adwokatów.
Aksjomat 2 Nie ma na świecie polubownego rozwodu z kobietą!
NIE MA! Przyroda zna tylko jeden jedyny wyjątek, gdy rozwód przebiega szybko i łagodnie. Muszą wtedy być spełnione następujące warunki:
- Jest to Kobieta Honorowa ?
Albo:
- Kobieta kogoś ma i ten ktoś jest co najmniej na poziomie jej męża.
- Ten ktoś ma jasną sytuację własną, a więc jest perspektywa na poślubienie go.
- Ten ktoś w sposób jednoznaczny wyraził chęć poślubienia tejże kobiety.
Gdy kobieta naprawdę chce rozwodu, to szuka tylko guzika do naciśnięcia, by ten były wyparował. A nawet, jakby go tam trochę bolało, to nic. To, że cierpi, nie ma znaczenia, bo już jest jej obcy, upolowała innego.
Aksjomat 3 Sąd ds. Rodzinnych jest Twym wrogiem.
... Hiena pogrywa dziećmi z kilku oczywistych powodów - oczywistych dla kobiet, nie dla nas, tępaków:
- poprzez dzieci włazi w Twoje nowe życie, wie wszystko i jest w nim ciągle obecna, ciągle ma z Tobą kontakt;
- poprzez dzieci dużo się dowiaduje i może lepiej prowadzić wojnę, a Ty sam jej to podajesz na tacy;
- wykańcza przy okazji tę, która Cię uratowała, bo przed takimi spotkaniami u tatusia czy z tatusiem - w jej Hienogrodzie ma miejsce tresura potomstwa, które nawet nie zdając sobie z tego sprawy zaczyna pustoszyć Twój nowy dom, Twój nowy związek.
Hiena wie, że mężczyzna silnie przywiązuje się do dzieci i tu go powinno zaboleć
Dzieci często nic nie znaczą dla Hieny. Nic a nic. To jest najzwyklejsze narzędzie pracy, zwykły odkurzacz, i gdyby znalazł się w tym okresie jakiś superfacet (gdyby... he, he), oświadczył się Hienie i postawił warunek, że ma się pozbyć tego potomstwa z tamtym, to masz w pól godziny całą czeredkę związaną szpagatem i gotową do odbioru na własnej wycieraczce.
...
W procedurze rozwodowej, a nawet grubo przed nią, wysłuchasz Hieniarzu, całego cyklu bajdurzenia na temat rzekomych Hienich chorób i wszelkich zadrapań dzieci.
...
W stosunkach rodzinnych też nastąpią zmiany, bo dopiero wtedy poznasz swoją rodzinę w pełnej krasie i bez makijażu upiększającego. Jedno jest tylko pewne: matka i ojciec staną za Tobą murem, bo ich Hiena tyle razy upokorzyła, tyle razy obraziła i tyle razy zraniła, że masz podporę, która się nie zachwieje.
...
Razu jednego, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w grodzie króla Kraka, żył sobie przemiły PCDD, którego kochający rodzice zapisali do szkoły koedukacyjnej i tam poznał złotowłosą królewnę, która na jego widok zaraz zdjęła mąjtaski... "
............................................................
Yorik - hienizm objawia się w bardzo wielu płaszczyznach - stąd stopniowanie go: od 1 do 8 i wyżej w stopniach DAN. Modliszki i Czarne Wdowy - to te, którym udało się nas facetów wykończyć, wysysając ze zdrowia i majątku, a czasem doprowadzając nawet do śmierci.
Jak ktoś miał w swoim otoczeniu Hienę za żonę czy szwagierkę, czasem i teściową, może ocenić ją po skali cech jakie tu zostały zebrane i opracowane - to czasem całkiem długa lista. ;-)
Jak ktoś ma pecha i został upolowany - to niestety, w takim związku musi nauczyć się nosić spodnie. Dla świata stanie się często tyranem, ale ma szansę na kontakty z dziećmi i zdominowanie Hieny i postawienie jej do pionu. Shakespeare co prawda dał nam nadzieję w Poskromieniu Złośnicy, ale napisał też Hamleta: Be, or not to be ;-)
Nic tak też nie wkurza Hienki, jak rozpracowanie jej metod i zagrywek - gdy te stają się nieskuteczne, a my zyskujemy odrobinę spokoju, choć często żyjemy z potworem.
Najgorsze, że się przyzwyczajamy, lub jesteśmy nawet po części nieświadomi własnego losu skazańca żywiciela. Nawet wtedy, rozstanie będzie zawsze bolało.
Kobieta składając pozew rozwodowy NIGDY nie robi tego pod wpływem impulsu. Jest to STARANNIE PRZEMYŚLANA decyzja, będąca wynikiem WIELOMIESIĘCZNYCH a nawet WIELOLETNICH przygotowań. Najsmutniejsze jest to, że mężczyźni bardzo często nie są świadomi, że ich hiena już dąży do rozwodu. Owszem, zdarzają się zgrzyty, iskrzenia, ale gro mężczyzn nie przeczuwa jaki jest tego finał.
Co bardziej wyrachowane i "nowoczesne" kobiety przygotowują się do rozwodu "fabrykując dowody" dla sądu. Poprzez fabrykację uznaję wyrachowane, prowokowane zachowanie naginające rzeczywistość i nie mające nic wspólnego z obiektywnie pojętą prawdą WYDARZENIA O KONSEKWENCJACH PRAWNYCH, które inicjują kobiety. Oto niepełna ich wyliczanka:
1) NA NIEBIESKĄ KARTĘ, czyli przemoc w rodzinie.
2) Programowanie wybuchów GNIEWU w miejscach publicznych / przy świadkach.
Prywatnie w domu żona nachalnie, uporczywie "truje" mężowi z byle powodu. Większość po jakimś czasie nie wytrzymuje i zaczyna reagować wybuchami gniewu, podniesionym głosem itp. Kolejnym krokiem żony jest delikatne "trucie" w towarzystwie rodziny i przyjaciół. Reakcją męża jest wybuch gniewu, podniesiony głos, krzyk - generalnie awantura. Dla osób postronnych - kobieta coś spokojnie powiedziała, maż-cham indyczy się i awanturuje. Nie mają pojęcia, że męża odpowiednio przez długi czas zaprogramowano jak psa Pawłowa na taką reakcję. Mamy więc świadków, którzy w najlepszej wierze potwierdzą wersję żony w sądzie.
3) Prowokowanie sytuacji konfliktowych z rodziną małżonka.
Prowokacyjne, tendencyjne i długotrwałe psucie relacji z rodziną męża, najczęściej z teściową i teściem. O cokolwiek. Po eskalacji konfliktu - histeryczne żądania poparcia własnego stanowiska od męża. Późniejsze żalenie się koleżankom i przyjaciółkom o problemie. One będą później świadczyć, również w dobrej wierze ... Bardzo często spotykana sytuacja.
4) Przeinaczanie faktów / odkręcanie kota ogonem.
Kupiłeś laptopa, a ona chciała przystroić mieszkanie. Masz hobby/pasję która wymaga wydatków, a ona chciała jechać na wycieczkę do Egiptu? Chomikujesz na koncie, a ona chciała kupić komplet mebli w stylu Ludwika XVI? Wiedz przyjacielu, że właśnie 'rujnujesz życie rodziny i przekreślasz jej przyszłość poprzez egoistyczne skupienie się na własnych zachciankach, zamiast na łożenie pieniędzy na rodzinę. Zabawne że "cel rodzinny", w tym przypadku oznacza "egoistyczną zachciankę kobiety". Te wakacje w Egipcie to przecież dla cementowania wspólnych więzów Skutek - rozkład pożycia i brak widoków na harmonijny rozwój małżeństwa do którego się przykładasz, ergo - twoja wina...
5) embargo na seks.
Klasyk. Z byle powodu.
Na te statystyczne 20 kobiet tylko jedna, powtarzam jedna!, nie miała już nowego, czekającego na nią partnera. Pozostałych 19 kręciło już sobie nowe lokum u boku kolejnego faceta, ciągle będąc w pierwszym związku małżeńskim. Tzw. syndrom miękkiego lądowania albo małpy, która nie puści z ręki gałęzi dopóki nie trzyma pewnie w łapie drugiej.
6) Na WABIK tzw. ustawka.
W wersji podstawowej "biednej", metoda "na wabik" polega na testowaniu męża poprzez dalsze koleżanki i znajome żony. Gdy dochodzi do jakiejś chemii, wówczas na sygnał zatrudniany jest detektyw i on dokumentuje "dowody zdrady".
Ramirez, miej litość dla siebie . Przejdź na jakieś przyjemniejsze lektury, bo inaczej grozi Ci dożywotnie starokawalerstwo. Na safari tym swoim camperem zmierzasz ?
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
Ksiazka fajnie napisana z niesamowitym poczuciem humoru moze dlatego zdenerwowaly mnie w niej tylko dwie rzeczy:
Po pierwsze zdanie: "On ma dopiero 40 lat ona az 40"- rozumowanie zywcem wziete juz nawet nie z glebokiego PRLu ale z XIX wieku. Obserwacja rzeczywistosci przekonuje ze "slowianskie" (cyt z autora) samce w wieku 40 lat lat prezentuja powierzchownosc wskazujaca na AZ 40 zas slowianskim samicom zdarza sie czesto spalniac kryteria slowa DOPIERO lol
Druga sprawa to glebokie przekonanie autora o tym ze kobiety (hieny?) marza o stworzeniu domowego stada ze starym, nadzianym dziadem. Juz w mlodym wieku nalezy sprokurowac sobie roznice wieku ktora sprawi ze kobieta dochodzac do wieku az 40 lat bedzie spokojna gdyz jej luby, zamiast skokow w bok jedyna trase ktora bedzie pokonywal to ta do wychodka i z powrotem podpierajac sie przy tym kijem brrr przerazajaca wizja. Pomijam juz fakt ze nie tak latwo o starego dziada jakby wydawac sie moglo.
kobieta dochodzac do wieku az 40 lat bedzie spokojna gdyz jej luby, zamiast skokow w bok jedyna trase ktora bedzie pokonywal to ta do wychodka i z powrotem podpierajac sie przy tym kijem brrr przerazajaca wizja. Pomijam juz fakt ze nie tak latwo o starego dziada jakby wydawac sie moglo
Laura85 napisał/a:
Ksiazka fajnie napisana z niesamowitym poczuciem humoru moze dlatego zdenerwowaly mnie w niej tylko dwie rzeczy:
Druga sprawa to glebokie przekonanie autora o tym ze kobiety (hieny?) marza o stworzeniu domowego stada ze starym, nadzianym dziadem. (...) Pomijam juz fakt, ze nie tak latwo o starego dziada jakby wydawac sie moglo.
Hop, hop... skaczę jak osiołek ze Shreka... :brawo
Nie, z tego co zapamiętałem, to autor uważa za strategiczny błąd kobiet (w tym sporej ilości hien), wchodzenie w związek z równolatkiem. Faceci to w sporej większości wzrokowcy, ich biologiczne starzenie to proces przebiegający często wolniej i mniej dotkliwie - nawet siwizna, łysinka czy zmarszczki - mogą nie być jakimś problemem dla nich w zainteresowaniu sobą młodszych od siebie kobiet.
Wystarczy być tylko przystojnym, męskim i wyglądać np. tak: http://www.elsbastards.cat/files/2014...069f0c.jpg
Może gdyby ktoś przeprowadzał badania statystyczne, mogłoby się okazać, że sporo problemów ze zdradzającymi mają właśnie panie - równolatki, gdy ich partnerzy zaczynają oglądać się za dużo młodszymi, chudszymi, atrakcyjniejszymi - gdy oni faceci są po czterdziestce, lub tuż przed.
Ale ten kij ma dwa końce - zbyt młoda partnerka lubiąca zabawę i "dojrzały mężczyzna", gdy temu się marzy spokój, książka, komputer czy telewizor - to wtedy ona często szuka wrażeń często poza domem.
Będąc jeszcze przed pięćdziesiątką, mając EX 11 lat młodszą - coś przecież o tym wiem... A przecież było tak pięknie...
Chyba nikt rozsądny nie chciałby jednak podzielić losu premiera Marcinkiewicza - taki romantyczny związek był wspaniały póki były pieniądze i endorfiny, i już go nie ma. "Stara" żona Marcinkiewicza utraciła męża na rzecz atrakcyjniejszej i młodszej kobiety. Logiczny więc wniosek, że kobieta w związku lepiej jak ma "zapas czasu", by jej mężowi przeszedł spokojnie kryzys wieku średniego, gdzie jeszcze jest zmotywowany do udowadniania sobie własnej męskości - by była dla niego WYSTARCZAJĄCO atrakcyjna, a on dla niej WYSTARCZAJĄCO niezbyt stary.
Ostatnio to słowo WYSTARCZAJĄCO bardzo mi się podoba, ponieważ daje sporą elastyczność wyobrażeń - dla jednych będzie to rok, a dla innych 20 lat i więcej .
Wtedy, fajnie byłoby znaleźć najkorzystniejszą medianę dla różnicy wieku gwarantującej obu stronom satysfakcjonujący trwały związek.
W jakiej więc grupie wiekowej powinno szukać się kolejnej partnerki/partnera po rozstaniu? Może to temat dla przyszłej ankiety
Rozmawiając kiedyś na czacie - same dziewczyny określały, że tak góra 5 lat starszy przyszły mąż mógłby dla nich być, ale najlepiej z 5 lat młodszy, przystojny, umięśniony... Ryzykantki
Dobre pytanie: w jakiej grupie wiekowej?
Jakis czas temu poszukujac przewodnika dla mojego osobistego dwuosobowego stada (ja i syn) natknelam sie na problem ktorego istnienia nigdy bym nie podejzewala. Otoz na okolo 10 zgloszonych kandydatur tylko jeden slownie JEDEN legitymowal sie data urodzenia uprzednia do mojej. Zostal przyjety jak ustawa w sejmie w pierwszym czytaniu i to bez poprawek jako jedyny kandydat spelniajacy kryterium wiekowe . Jakas teoria na ten temat? Dlaczego mlodsi faceci szukaja starszych od siebie kobiet? Dodam ze w wieku 32 lat kobieta niekoniecznie szuka 5-7 lat mlodszego
Laura85 napisał/a:
Dobre pytanie: w jakiej grupie wiekowej?
Jakas teoria na ten temat? Dlaczego mlodsi faceci szukaja starszych od siebie kobiet? Dodam ze w wieku 32 lat kobieta niekoniecznie szuka 5-7 lat mlodszego
Stawiałbym na teorię na rzecz męskiego hienizmu, ewentualnie na rzecz złego napoczęcia
Za męskim hienizmem przemawiałaby teoria zgodna ze staropolskim przysłowiem: "U wdowy chleb gotowy".
Taka kobieta ma z reguły ustabilizowaną sytuację materialną, ma mieszkanie lub dom, jej oczekiwania nie są tak jak potrafią przerażać oczekiwania kobiet młodszych: "a teraz kochany, jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby"
Młoda dziewczyna oczekuje od swojego nieopierzonego jeszcze faceta, że ten stanie na wysokości jej oczekiwań i zapewni "gniazdo", czyli mieszkanie, plus do "gniazda", czyli na życie i przyjemności. To może być źródłem stresu i niskiego poczucia własnej wartości - gdy ciężko w dodatku w polskich warunkach temu sprostać.
Dodatkowy stres to zagrożenie niechcianą dzietnością - dojrzała kobieta zgodnie z założeniem, jest "bezpieczniejsza" w seksie - potrafi się już zabezpieczać i ma regularne i przewidywalne okresy. Miałem kumpelę, która w swej młodości miała przez ponad 3 tygodnie w miesiącu okres - więc jej chłopak nie był z tego powodu zbytnio szczęśliwy. Dopiero po porodzie - zaczęło być stabilnie i przewidywalnie.
Jeśli taki młody człowiek stanął kiedyś wobec takich zobowiązań budowy "gniazda" i poległ - z miłą chęcią zwróci wzrok w kierunku partnerki, dla której będzie w dodatku atrakcyjniejszy fizycznie od jej równolatków - a więc będzie miał nad nimi swą męską przewagę - a to też łechce próżność, oraz nie będzie zmuszony do zobowiązań, wobec których czuje się słaby. On - śmiało pozwoli się takiej starszej od siebie kobiecie... zaopiekować.
Druga kwestia - złego napoczęcia, może mieć za czynnik decydujący o dokonanym wyborze - często pierwsze przeżycia seksualne z lat młodzieńczych. Kiedyś kumpel mi opowiadał, że jego pierwszy kontakt seksualny nastąpił już w szkole podstawowej... z zasobną w biust nauczycielką języka polskiego Kiedy przyszło mi kiedyś naprawiać jego komputer, jego ukryta kolekcja pornoli przedstawiała wyłącznie leciwe gwiazdy porno, grubo po 60-tce. Takie pierwsze doznania pozostają często już na całe życie. Wtedy, zgodnie z tak postawioną teorią, taki mężczyzna będzie szukał kobiety dojrzałej, która "wpisana" jest jako pierwsza w jego wzorzec uzyskiwania przyjemności.
Pozostałe przypadki to ta chemia lub wibracja/inteligencja kobiet, która jest często dla nas mężczyzn niepojęta. Po prostu - chce się tej, a nie innej - i może być starsza - jest to wtedy bez znaczenia, bo stanowi często atrakcyjne wyzwanie... intelektualne dla mężczyzny, zakończone jej zdobyciem i uwieńczone seksem.
Jasny gwint Ramirez chyba trafiles w 10! Faktycznie: zaden z Tych 10 nie mial mieszkania, kazdy byl chetny wprowawdzic sie do mojego w jak najkrotszym czasie i kazdy zarabial mniej niz ja. Na dodatek wszyscy byli zle napoczeci cos mi sie zdaje ze wdepnelam na mine. Z mila checia przeczytalabym w calosci ta ksiazeczke o hienach problem tylko ze mieszkam za granica jak ja zdobyc?
Niestety - w życiu non stop spotykamy się z matematyką wyboru - a ta jest dla nas boleśnie prawdziwa i zawsze objawia nam... jakość naszych genów. Niestety - tysiące lat doboru genetycznego partnerów wypracowało pewne reguły, według których dokonują się te wybory... poza naszym świadomym Ja.
Ludzie (zarówno kobiety i mężczyźni) ZAWSZE optymalizują swój wybór, ale tylko kobiety są prawdziwie hipergamiczne (instynktownie szukają zdrowszych genów niż własne, by ludzkość nie wyginęła). Różnicą są progi dopuszczalnej do zaistnienia seksu atrakcyjności, które są inne dla obu płci.
Może to będzie dla Ciebie teraz szokująca wiadomość. W czasach równouprawnienia statystyczne kobiety nie poślubiają mężczyzn, którzy są dla nich silnie atrakcyjni seksualnie.
Odkąd kobieca seksualność została w pewien sposób wyzwolona, tworzy to sytuacje, w których większość kobiet uprawia seks z mężczyznami, którymi nie jest już szczerze zainteresowana. Ryzykowna teza?
To jest sytuacja bardzo podobna do takiej, w jakiej być może teraz jesteś - skoro tu trafiasz.
Przeciętny mężczyzna odczuwa satysfakcję uprawiając seks z przeciętną kobietą, ale kobieta nie odczuwa zbytnio tego, uprawiając seks z zupełnie przeciętnym mężczyzną - czuje się niedowartościowana.
Hipergamia - oznacza "zainteresowaniem osobą o wyższej wartości seksualnej niż własna" (w skrócie SMV). W dawnych czasach kobieta była gorsza od mężczyzny w wielu aspektach, a przynajmniej w walce mieczem. Była tego świadoma, nie protestowała, nie miała żadnych kompleksów z tego powodu. Dzięki temu mogła na mężczyznę patrzeć z fascynacją - i społeczną, i seksualną - mężczyzna zapewniał byt i obronę potomstwa.
Dzisiaj, kiedy kobiety wywalczyły sobie prawa do równouprawnienia, zmieniły rolę i znaczenie mężczyzn, przez co paradoksalnie ta hipergamia nie pozwala im tych mężczyzn już zwyczajnie wielbić - jest to dramat współczesnych czasów, który jest źródłem nieszczęśliwych związków.
Hipergamia mówi o tym, że kobieta kocha tylko kogoś, kto ma wyższą od niej wartość "na rynku seksualnym" - ale na szczęścia sama jeszcze określa tę wartość.
W każdym miejscu i czasie, w każdej sytuacji i okoliczności, wszyscy dążymy do NAJLEPSZEGO. Mogą to być pieniądze, wygląd, majątek, umiejętności, wiedza, a nawet pozycja i znajomości. Ale przede wszystkim wybieramy najlepsze geny dla własnych dzieci. Patrząc na hipergamię skupiamy się na zdobywaniu ważnych cech, które będą dodawały nam schodków w naszym progu atrakcyjności. Całe szczęście, że wśród ważnych cech jest przeogromny wybór - inaczej rozmnażalibyśmy się dokładnie niczym stado wilków, gdzie prawo do potomstwa ma tylko jeden dominujący samiec.
Mężczyźni
Mężczyźni mają dużo szerszy zakres "filtrów atrakcyjności" niż kobiety. To oznacza z reguły mniejsze wymagania, by chcieć iść do łóżka. Jedno jest piękne: większość mężczyzn jest zainteresowana większością kobiet. Mężczyzna zawsze będzie zainteresowany kobietą powyżej jego SMV (Seksualna Wartość Rynkowa), czy kobietą na tym samym poziomie SMV, a także troszkę poniżej tego progu. Mężczyzna nigdy nie będzie uprawiał seksu z kobietą, którą nie jest zainteresowany seksualnie. Nigdy nie zainwestuje w nią, nigdy nie będzie zaangażowany.
Mężczyzna może być zainteresowany kobietą o niższej wartości seksualnej niż on sam. W praktyce wygląda to tak: wyjściową będzie teoretyczna SMV równa +0, czyli gdy kobieta z mężczyzną mają prawie równy poziom wartości seksualnej. Mężczyzna także będzie zainteresowany kobietami SMV +1, +2, +3, ale też -1, choć często w wielu przypadkach niższą -2, czyli - gdy kobieta jest od niego mniej atrakcyjna.
Mężczyzna - samiec Alfa - taki brutal z testosteronem - 9 lub 10 (w skali 1/10) będzie miał dużo szerszy zakres zainteresowania seksualnego kobietami. Taki mężczyzna zainteresuje się seksualnie kobietami 10,9,8,7,6, a nawet 5. Mężczyzna 5 (czyli przeciętniak), jeśli jest "wyposzczony" - zainteresuje się kobietą np. z SMV = 2. Mężczyzna z SMV = 2, ma już bardzo mały zakres wyboru, ponieważ będzie mógł uprawiać seks z kobietami o SMV 2 i 1. Te kobiety są wtedy poniżej jego progu wartości seksualnej (SMV), ale nie poniżej progu atrakcyjności (czasem mimo, że będzie to kobieta 1 - to i tak będzie zaspokajać go seksualnie).
Weźmy przeciętnego mężczyznę o SMV = 5. Bez zająknięcia zainteresuje go kobieta o SMV = 6 i wyżej. Będzie także zainteresowany odpowiedniczką, czyli SMV = 5. W wielu przypadkach zainteresuje się kobietą 4, czasami też 3. Jego najlepszą relacją będzie relacja z kobietą 4, ponieważ kobieta zrealizuje w nim swoją hipergamiczną naturę zdobywając samca o "wyższej wartości seksualnej na rynku". Ponieważ on jest 5, nie będzie mógł utrzymać relacji z kobietą 6 i wyżej przez zbyt długi okres czasu - i jego związek się rozleci.
Kobieta 5 także po pewnym czasie związku nie będzie usatysfakcjonowana mężczyzną 5, ponieważ kobiety nie są zainteresowane swoimi odpowiednikami SMV. Takie związki jeśli powstają - z reguły nie są trwałe.
Kiedy dochodzi do małżeństwa, priorytetem mężczyzny jest to, by był zainteresowany seksualnie kobietą. Mężczyzna nigdy nie poślubi kobiety, z którą nie chce uprawiać seksu. Dla mężczyzn seks jest zero-jedynkowy. Albo chcą seksu, albo nie.
Kobiety
Kobiety mają znacznie wyższe wymagania i tym samym węższy zakres, w którym będą chciały uprawiać seks. Typowa kobieta NIE JEST zainteresowana większością mężczyzn.Progi atrakcyjności dla niej są równe lub powyżej jej własnej SMV.
Hipergamia tego wymaga. Progiem zainteresowania dla kobiety będzie więc SMV +1,+2,+3 i wyżej.
Ona nie jest prawdziwie zainteresowana SMV +0 (odpowiednik własnej atrakcyjności) i NIGDY nie jest zainteresowana kimś o niższej atrakcyjności (SMV -1 i niżej).
Weźmy przykład kobiety o SMV 6. Będzie bardzo zainteresowana mężczyzną SMV 9. Spodoba jej się też mężczyzna SMV 8 i 7. Troszkę zainteresowania wykrzesa w sobie do mężczyzny o SMV 6. Aczkolwiek ona nigdy nie zainteresuje się mężczyzną o SMV 5 i niżej.
Dopuszczalna granica atrakcyjności seksualnej płci przeciwnej dla kobiet jest SMV+0 (w przeciwieństwie do np. -2 mężczyzn).
Próg atrakcyjności kobieta ustawia na +1, ale to nie znaczy, że nigdy nie dopuści do siebie mężczyzny o niższej atrakcyjności. Mężczyzna może nadrobić swój brak atrakcyjności tym, co kobieta potrzebuje społecznie.
W większości zawiera się to w 3 składniowych: pieniądze, zasoby i zaangażowanie.
Są jeszcze inne "wymagania" typu wiek, przeszłość seksualna, chęć na posiadanie dzieci, poglądy, presja kulturowa i rodziny. Kobieta może iść ze swoją naturą na kompromis interesując się gorszym wg niej mężczyzną, dając mu pozory miłości.
Kobiety mają też inne podejście do seksu niż mężczyźni.
Hipotetyczna kobieta SMV 6, chciałaby seksu z mężczyzną SMV 7, ale tak naprawdę to pragnęłaby seksu z mężczyzną przynajmniej o SMV 8 i 9 (10 powiedzmy zostawia sobie na fantazje erotyczne). Mogłaby też uprawiać seks z mężczyzną o SMV 6, czy nawet niektórymi SMV 5 ale tylko wtedy, gdyby nadrobili braki wymaganiami społecznymi którymi są: pieniądze, stabilizacja, zasoby, zaangażowanie (miłość mężczyzny do kobiety, nie na odwrót).
Ona kompletnie nie chce uprawiać seksu z mężczyzną o SMV 4 i poniżej (no chyba, że jest bodatym miśkiem, ale wtedy w łóżku zaciśnie zęby, a podczas stosunku będzie myślała o jakimś przystojniaku) - ale przeważnie będzie zawsze bolała ją głowa.
Bolesna prawda prowadząca często do zdrad i rozstań: kobieta SMV 6 pragnie seksu z mężczyzną przynajmniej o SMV = 8 i wyżej, i właśnie dlatego mężczyzna SMV >= 8 nie musi nic wnosić do związku, by kobieta go pragnęła - masz swojego brutala, drania z testosteronem, któremu prawisz: "Kocham pana, panie Sułku". :cacy:cacy. Mężczyzna o SMV 6 musi nadrabiać innymi cechami, by ona się "przemogła". Mężczyzna SMV 5 i niżej będzie jej przynosił zasoby, ale ona nigdy naprawdę tego seksu z nim nie będzie chciała. Zwiąże się z nim, on dostanie czasem seks, ale nie będzie to prawdziwa jej chęć - a po dziecku będzie z tym już realny problem - tak rodzą się żebracy łóżkowi, których seksualnych potrzeb żona nie chce akceptować.
Prawda o prawdziwych mężczyznach
Im wyższe SMV posiada mężczyzna, tym mniej musi wnosić do relacji by mieć seks. Im niższe SMV, tym mężczyzna musi więcej wnosić np zasobów, by to dostać. Będzie pracował, inwestował i będzie aktywnie zaangażowany. Ona jednak nie będzie nim prawdziwie zainteresowana, tylko jego zaangażowaniem i odnoszonymi korzyściami!!!
O męskich wyborach
Mężczyzna będzie optymalizował, czyli wybierze sobie najlepszą kobietę na którą go w danym momencie stać, ale tylko taką, która będzie dla niego atrakcyjna seksualnie. Jeśli progiem mężczyzny o SMV 5 jest kobieta o SMV 4, to wybierze sobie najlepszą kobietę o SMV 4 spośród możliwych. Tak wygląda w realnym świecie optymalizacja męska - szukanie najlepszej, ale na swoim progu lub niżej.
Dla kontrastu - kobieta, która jest sporo poniżej jego progu SMV - nie ma mu nic do zaoferowania, więc niczego od niego nie dostanie, nie wzbudzi zainteresowania, zaangażowania.
Co się dzieje z mężczyznami, którzy nie mogą uprawiać seksu z kobietami z którymi chcieliby to robić? Obywają się bez - lub uciekają w pornografię, zdrady, prostytucję.
Dla kobiet jest to bardziej skomplikowane. Oczywiście do samego seksu kobieta mężczyznę zawsze znajdzie, ale sprawa ma się inaczej, gdyby chciała z takim się związać lub takiego poślubić. Na świecie nie ma aż tak dużo mężczyzn z SMV 8, 9 czy 10, którzy byliby zainteresowani kobietami 5 i niżej (a te kobiety są właśnie nimi zainteresowane prawdziwie). Najbardziej atrakcyjni mężczyźni są NIEDOSTĘPNI. Albo zajęci, albo nie chcą się wiązać - prowadząc często bogate życie seksualne. Kobiety wtedy decydują się na rolę kochanki - lub zdradzają. W konsekwencji, większość kobiet nie może poślubić mężczyzn których ich podświadomość pragnie. Jeśli chcą związku - obniżają poprzeczkę, będąc w nich często realnie nieszczęśliwymi.
Kobiety chcące związku idą więc na kompromis, rezygnując z najbardziej atrakcyjnych i seksownych mężczyzn, których mogą zdobywać. Kobieta wtedy tylko obniży swoją skalę wymagań SMV, by mieć związek, rekompensując to sobie zasobami mężczyzny i jego zaangażowaniem, jego "pozostałymi" cechami, ale nie oznacza tego że będzie nim zainteresowana, zauroczona, prawdziwie zakochana. To, że on będzie posiadał dla niej ważne cechy społeczne kwalifikujące do związku wcale nie znaczy, że ona będzie nim seksualnie zainteresowana. Często nazywa się to związkami z rozsądku, małżeństwami z rozsądku.
Kobieta jest skłonna do coraz większych negocjacji, poświęceń i zmniejszenia wymagań progu SMV wraz z postępem jej wieku. Wtedy będzie skłonna do związania się z mężczyzną, z którym MOŻE uprawiać seks, rezygnując z mężczyzn, których podświadomie PRAGNIE do seksu.
Mężczyzna o wysokim SMV, z którym ona pragnie zawsze uprawiać seks, wystarczy by był sobą przez cały czas, by utrzymać jej stałe zainteresowanie. Mężczyzna, z którym ona jedynie mogłaby uprawiać seks bez prawdziwego pragnienia, musi wnosić do związku dużo więcej. Jeśli nie uda mu się to z jakiegoś powodu (traci pracę, majątek, sprawność), jego małżeństwo i relacja jest praktycznie skończona.
Kobiety nieatrakcyjne fizycznie i będące świadome swoich słabszych genów, najczęściej nie patrzą na atrakcję seksualną mężczyzny (mówią: "ja nie patrzę na wygląd, ma dla mnie małe znaczenie lub żadnego". One ustawiły sobie SMV na poziomie 1, dzięki czemu będą zainteresowane mężczyznami od SMV 2 wzwyż. Czasami nazywają siebie romantyczkami.
Mężczyźni nie postępują tak jak kobiety. Jeśli nie pragną seksu z daną kobietą, to jej nie pragną. Nie ma tu miejsca na kompromisy. Mężczyźni nie uprawiają seksu, gdy tego autentycznie nie chcą. Mężczyźni nie oferują zasobów, pieniędzy i zaangażowania (adoracji, chęci związku) kobietom, z którymi nie chcą uprawiać seksu. Mężczyźni nie poślubią kobiety, z którą nie chcą uprawiać seksu. Jeśli mężczyzna podjął decyzję by uprawiać seks z daną kobietą - to znaczy, że ona jest dla niego seksualnie atrakcyjna. Mężczyzna nie zrobi raczej niczego dla kobiety dla niego nieatrakcyjnej.
Jeśli chodzi o relację seksualną, kobiety nigdy nie idą na kompromis. W każdym wieku szukają najlepszego możliwego dla nich mężczyzny, który ma od nich wyższą wartość.
Będą uprawiały seks z mężczyznami SMV +2, +3 ponieważ znaleźć takiego, to dla nich żaden problem. SMV +1 czasami dostaną od nich seks, ale za kwiaty i prezenty. Mężczyźni z SMV +0 i niżej - nie dostaną od nich niczego, choć... te kobiety będą od nich wymagały mocnego zaangażowania się: "adoruj mnie, a być może może uczucie się pojawi, bo przecież liczy się charakter".
Jest spotykana reguła - atrakcyjna kobieta z reguły trzyma w swoim otoczeniu kilku adoratorów - którymi nie jest zainteresowana, uprawia seks z niezainteresowanymi związkiem samcami Alfa, czekając na takiego Alfę, z którym chętnie by weszła w związek i urodziła mu silne dzieci. Co ciekawe - gdy on się nie pojawi, wtedy kobieta decyduje się na zerwanie relacji seksualnej z przypadkowymi alfami od łóżka i seksu, na rzecz samca beta, którym nie jest aż tak zainteresowana, a który chce z nią związku i rokuje na dostatnią stabilizację życia.
Marny jest nasz los, panowie Beta, gdy stajemy się takim wybrańcem... Tracimy naszą miłość, lub jesteśmy na straconej pozycji - pomiatani, spychani na margines związku.
I tu pojawia się proza życia i prawdziwy dramat - kobiety wchodzą w prawdziwe związki wyłącznie z mężczyznami, którymi nie są seksualnie zainteresowane na wysokim poziomie. Ona może uprawiać seks z mniej atrakcyjnymi, ale tylko wtedy kiedy ci wniosą coś dodatkowego - choćby samym sobą jako bycie "zaślepką" na brak tzw. faceta.
Brutal i drań
Mają dzieci! Wyglądają na szczęśliwą "rodzinkę". Wniosek otoczenia? Kochają się. Zwykle jest to nieprawda i to ze strony kobiety. Winą niekochania obarcza mężczyznę, często oskarża, że się zmienił na gorsze, ponieważ nie zna swojej hipergamicznej natury i weszła w związek z kimś, kto nie był dla niej wystarczająco atrakcyjny seksualnie.
Mężczyźni także są obarczani winą, gdy byli w związku za dobrzy. Co to oznacza? Że mężczyzna oferował "zasoby" kobiecie, gdy ona ich NIE CHCIAŁA. Nie chciała, nie ceniła, ponieważ nie była nim prawdziwie zainteresowana. Okłamywała jego i często przy tym siebie. To jest ta przyczyna, dlatego też kobiety zostają przy mężczyznach, którzy je bardzo źle traktują. Z tymi mężczyznami łączy je emocjonalnie prawdziwa genetyczna seksualna więź dominanta. Są oni wciąż atrakcyjni seksualnie. Społecznie może atrakcyjni nie są, ale to się NIE LICZY dla kobiety, choć ona pragnęłaby i atrakcji seksualnej i pozycji społecznej (mężczyzna 10, dobry i zaangażowany). Dostaje więc tylko seks.
Kobiety często po ślubie i po porodzie przestają chcieć uprawiać seks (skarżąc się na klasyczną wymówkę - ból głowy. Wcześniej - dawały go tylko po to by uzyskać ślub, zmienić swój status społeczny, pozyskać nierzadko pieniądze. Seks był celem samym w sobie, a nie ich pragnieniem. Czasami go uprawiają, ale nie dlatego że chcą, a dlatego - że czasem muszą się też rozładować.
Wskaźnik zdrad wśród kobiet sięga ponad 30%, ale ponad 50% - gdy mężczyzna ma równy lub niższy status społeczny niż kobieta (nie może nadrobić seksualności pieniędzmi). Kobieta jeśli dostanie wybór atrakcyjniejszego mężczyzny, z łatwością zerwie obecny związek. Stąd może też wzięło się przeświadczenie o przechodzeniu kobiety z gałęzi na gałąź - gdy tkwi w jednym związku, ale zrezygnuje z niego tylko wtedy, gdy może znaleźć się w kolejnym nowym.
Podsumowując - bolesna prawda jest taka: większość kobiet poślubia mężczyzn, którymi nie jest często poważnie zainteresowana seksualnie. Gdy ma szansę na "lepszą ofertę", rzadko która rezygnuje ze spełnienia się w związku, gdy jej moralność nie jest żadnymi regułami życia społecznego ograniczana. Zawsze więc stajemy się niejako ofiarami popełnianych kompromisów. Łatwiej jest je popełniać - gdy wiemy już, jakie atawistyczne mechanizmy nami rządzą w życiu.
Na podstawie: http://www.samczeruno.pl/index.php?op...Itemid=101
Może coś w tym jest, gdzieś to słyszałem, ale bez klucza do oznaczania atrakcyjności, wartości rynkowej- SMV ciężko to przełożyć na zastosowania praktyczne; Sam oceniając w skali 1 do 10 bardzo się starając, spokojnie mogę się pomylić o jakieś 3 punkty w obie strony
Hmm..inne też będę miał SMV dla kobiety ubranej i rozebranej.
I niekoniecznie tendencja w górę, więc to nie będzie błą stały
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Yorik - mała pomyłka logiczna. Nigdy sami dla siebie nie ustalimy SMV (na szczęście ) - on jest niczym ocena nas. W dodatku - nigdy nie jest ustalany raz na zawsze. Każdy może mieć "systemy maskujące" - które na chwilę podniosą jego SMV, jednakże w realnym życiu, ta ocena może szybko sięgnąć gleby
W dodatku SMV jest dynamiczny. Ja mogę mieć dla wielu kobiet zarówno SMV=1 jak i wyżej - to zawsze wynika z ich "obliczeń", nigdy moich.
Cały tekst można jednak sprowadzić do kilku najważniejszych faktorów, przynajmniej dla nas mężczyzn:
1. Dziewczyny od początku posługują się własnym "koprocesorem matematycznym" błyskawicznie wyliczającym nasze SMV. Często popełniają zgniły kompromis, a potem są nieszczęśliwe, często zamieniając nas w żebraków łóżkowych, lub przehandlowując seks za to, co chcą uzyskać.
2. Mężczyzna może nadrobić swój brak atrakcyjności tym, co kobieta potrzebuje społecznie: finanse, pozycja, poczucie stabilizacji, itd..
3. Im wyższe SMV posiada mężczyzna, tym mniej musi wnosić do relacji, by mieć seks.
4. Większość kobiet nie może poślubić mężczyzn których ich podświadomość pragnie. Jeśli chcą związku - obniżają poprzeczkę, będąc w nich często realnie nieszczęśliwymi - co bardzo łatwo potrafią okazywać z upływem czasu.
5. Mężczyzna daleki od bycia samcem Alfa - jeśli nie uda mu się pozyskiwać akceptowalnego poziomu zasobów na rzecz kobiety z jakiegoś powodu (np. traci pracę, majątek, sprawność), jego małżeństwo i relacja są praktycznie skończone.
6. Kobiety nigdy nie idą na kompromis. W każdym wieku szukają najlepszego możliwego dla nich mężczyzny, który ma od nich wyższą wartość SMV, a przynajmniej od już zdobytego przez nie partnera. W związku z tym, głupotą jest zakładać, że jeżeli na kobietę nie zostaną narzucone normy moralne wynikające np. z religii - to możemy w związku spocząć na laurach i temat zdrady nigdy nie będzie nas nie dotyczył. Będzie - dlatego tutaj trafiliśmy.
7. Jeśli doświadczasz zdrady tracąc czujność - zaniedbano utrzymania pozycji własnego SMV lub pozwolono, by atrakcyjniejsza w "kalkulacjach" żony konkurencja "zabrała" nam ją.
Taka jedna uwaga, do tych Waszych męskich dywagacji. Opierają się one na nieuzasadnionym założeniu, że seks dla pań to jakaś ciężka orka, niewdzięczny obowiązek, przykry wysiłek, który one wykonują tylko z interesownych powodów . Szkoda w takim razie, że nie spotkaliście na swych życiowych ścieżkach pań, które seksują się , bo lubią i traktują seks w sposób naturalny . Dziwne w tym jest to, że ja w swoim dłuuugim życiu nie miałam okazji poznać nawet jednej kobiety, dla której seks byłby "be" i narzekałaby na nadmiar tego "obowiązku". Natomiast znam niejedną panią, która cierpiała z powodu deficytów seksu w stałym związku i to raczej im machano tym seksem przed nosem, jak osłu marchewką na długim kiju.
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni