Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Jestem freedom, freedom czyli wolność. Nie jest moim celem opisywanie mojej historii od nowa, ale pokazanie procesu upadku i odrodzenia, do którego w dużej mierze przyczyniło się to forum. Dostałam tu wiele ciosów swego czasu, ale także mnóstwo mądrych rad. Poznałam kilkoro wspaniałych ludzi i jestem im winna opisania tego tak jak robię to teraz.
W wielkim skrócie było tak. Zaczęliśmy się z mężem oddalać od siebie już jakiś czas temu, było coraz więcej kłótni, coraz więcej mu się nie podobalo. Na moje pytania nie odpowiadał, jak prosiłam żeby wyjaśnił swoje zachowanie słyszałam rZamknij mordęr1;, to zdanie przewijać się zaczęło bardzo często, szczególnie podczas rodzinnych obiadów. Na początku zeszłego roku pojechal do Polski (mieszkamy za granicą), dowiedziałam się o tym tydzień przed wyjazdem chociaż bilet miał kupiony trzy miesiące wcześniej, wiedziałam o tym bo widziałam rachunek z Ryanair ale nie chciał mi nic powiedzieć. Tam podzielił nasz majątek bez porozumienia ze mną. Poczułam się oszukana, zdradzona, zawalił mi się świat. Na moje próby porozumienia nie odpowiadał. Spaliśmy w jednym łóżku i na tym kończyły się nasze stosunki małżeńskie. W kwietniu ubiegłego roku po kolejnej z awantur oddałam mu obrączkę, pierścionek zaręczynowy, całą biżuterię i inne wartościowe rzeczy które od niego dostałam, oznajmiając że od tej pory nie jest już moim mężem a nasze małżeństwo jest tylko na papierze. Myślałam że da mu to do myślenia. Nie dało. Próbowałam rozmawiać jeszcze kilka razy, bez echa. Poprosiłam żeby się wyprowadził. Ustaliliśmy że się wyprowadzi w październiku, jak syn wyjedzie na studia. Potem nastąpiła historia znana niektórym, o której nie będę się rozpisywać, wystarczy że powiem że odnowiłam kontakty ze starym przyjacielem, poszłam z nim do łóżka, a na końcu mąż się dowiedział i pękła bańka. Dodam tylko że mąż nie byłby sobą gdyby nie próbował negocjować warunków umowy, na które się zgodziłam choć były bardzo poniżające. Nie wypełniłam ich do końca bo się dowiedział i wyprowadził natychmiast.
Co się potem działo, również nie będę opisywać, każdy z użytkowników tego forum ma na ten temat jakieś doświadczenie. Oficjalna wersja dla rodziny brzmi że to przecież ja zdradziłam, i niech tak zostanie, bo to prawda, jakby nie patrzeć, rozwodu nie mieliśmy a separacja była nieformalna. Jest teraz maj 2014, jesteśmy po rozwodzie, nasze rpoprawne stosunkir1; pozostały na tyle poprawne na ile się nie widzimy. Ja pozostaję sobie w stanie wolnym i cieszę się swobodą, co robi mój eks nie chcę wiedzieć.
Na przestrzeni tych kilku miesięcy od których znowu jestem w stanie samodzielnie myśleć, przeanalizowałam sytuację rsprzedr1; z tysiąc razy, drobiazgowo przeżuwając każdy kawałek informacji które zaczęły docierać do mojego umęczonego łba. Przeczytałam niezliczone ilości wpisów na różnych forach, artykułów i książek. Wspomagana wiedzą pamięć zaczęła wywalać na zewnątrz fakty które wcześniej nie miały żadnego znaczenia. Na przykład taki obrazek sprzed lat, z początku małżeństwa r11; mąż przyszedł do domu ze śladami babskich pazurów na boku. Wytłumaczył się całkiem rzeczowo i prawdopodobnie, ufałam więc po co miałam dociekać? Koleżanki w pracy, różne do niego przychodziły, on był zawsze dusza człowiek, więc przychodziły pewnie po poradę sercową, niektóre się skarżyły na mężów... A on tego wszystkiego musiał wysłuchiwać biedaczek. Pracował bardzo długo, nieraz wracał po północy, tylko cholera pieniędzy z tego jakoś nie było. Wspólnik ściemniał, robił go w balona, pieniądze będą... Nigdy nie przyszły. Zdarzyło się raz że mnie uderzył. Na odlew, tyłem dłoni. Miałam rozwaloną wargę. Dla niego nic się nie stało, on przecież nie uderzył mnie mocno, w ogóle mnie przecież nie uderzył, tak tylko ręką machnął bo jakby chciał uderzyć to dopiero bym miała! Syna tak tylko kiedyś rklepał w tyłekr1; że dziecko miało czarne siniaki, dobrze że wpadłam w porę, ale on chciał przecież dobrze... Córkę uderzył niejeden raz, rzucał się do niej z pięściami, w końcu tak jej przywalił że się zalała krwią, całe życie będę to pamiętała, całe piętro było we krwi. A ja to widziałam i bałam się zareagować. To właśnie uważam za największą porażkę swojego życia r11; że nie potrafiłam stanąć w obronie dzieci. On r11; do dzisiaj uważa że ona uciekając przed nim upadła na szafkę i uderzyła się w nos. A córka wciąż ma przed oczami pięść lądującą na jej twarzy i ja to też widziałam dokładnie. Ale on chciał przecież dobrze, my obydwie wyprowadziłyśmy go z równowagi... A ja... wspomnę tylko gwałty, szantaże, zawsze w siniakach chociaż przecież mnie nie bił, no nie, wystarczyło że ścisnął. Mąż miał drugi telefon, niby do dzwonienia jak był w Polsce, ale nosił go cały czas przy sobie i miał włożoną kartę prepaid. I oczywiście hasło. I hasło na komputer. Żeby dzieci nie zobaczyły co on tam ma. Okazało się co ma jak się wyprowadził, a zobaczyła to nasza córka. Zdjęcia gołych babek, mnóstwo ich. Mi też robił zdjęcia ukradkiem, w sytuacjach intymnych, a potem mnie nimi szantażował. I ciągle miał jakieś koleżanki, rzadko się umawiał z kolegami ale koleżanki zawsze miały do niego jakiś interes, a to się komputer zepsuł, a to co innego... ech.
Przemoc. Psychofag r11; nie wiem, za rękę go na niczym nie złapałam. Kiedyś myślałam że wszystko musi zostać w rodzinie, gówno prawda (przepraszam za wyrażenie), wcale nie musi. Ale przecież mogliby go zabrać do więzienia, w sumie za nic... tak myślałam. Za nic? Niestety teraz dopiero wiem że przemoc w rodzinie to nie jest nic i nie powinna zostawać zamknięta w czterech ścianach. Wtedy nie chciałam mieć jego na sumieniu. Teraz - mam na sumieniu własne dziecko, że nie obroniłam.
Wiem, wybrałam głupią drogę ucieczki z tego chorego układu, ale okazała się skuteczna, a ja po chwilowym na szczęście załamaniu zdrowia tak fizycznego jak i psychicznego jestem już prawie wyleczona. Za to zupełnie wyleczona z jego manipulacji. Rozpoczynam nowy rozdział w moim życiu, w którym facet niekoniecznie musi zająć miejsce. Wszystko pokaże czas. Ja miałam tę komfortową sytuację że mogłam odejść w miarę swobodnie, bez szarpaniny, dzieci dorosłe, majątek podzielony bo przecież on sam o to zadbał juz dawno temu. Żałuję że zadałam się z tamtym facetem, który okazał się po wszystkim zupełnym gnojkiem bez honoru, ale to już historia i mam nadzieję do niej nigdy nie wrócić.
Na koniec chciałam podziękować serdecznie osobom które otworzyły mi oczy na wszystkie te fakty które wcześniej zupełnie pomijałam w swojej głowie, nawet jeśli niesłusznie podejrzewam jego koleżanki to inne fakty świadczą same za siebie. A wszystkich którzy tak się kiedyś przejęli moją historią pisaną w emocjach z pozycji zaszczutego psa r11; przepraszam za tamte emocje. Teraz wiem co to znaczy uciekać do przodu, furtka do przeszłości już za mną zamknięta a ja z bagażem doświadczeń uczę się żyć dla siebie.
No to teraz nareszcie rozumiem, dlaczego pozwalałaś tak sobą tutaj pomiatać. Szczerze mówiąc dziwiłam się temu trochę , bo kolidowało mi to z tym, co sobą reprezentujesz ( ja Ciebie uważam za normalną , ciepłą i fajną babkę, której się w pewnym momencie kolejności powinności pomieszały ) , ale a drugiej strony myślałam, że to z Twojego poczucia winy po zdradzie .
W pewnym sensie Ciebie rozumiem , bo sama sobie czasem myślałam, że gdyby mi w odpowiednim momencie przyszedł do głowy jakiś skok w bok, to miałabym bezapelacyjną motywację do rozwiązania swojego chorego układu z eksem i wyskoczenia ze związku , w którym zdychałam na długo przed tym, kiedy wyszło na jaw, że do jego "zasług" mogę dopisać zdrady. Być może dzięki takiej zdradzie wygrałabym normalne i spokojne życie dla mnie i dzieci, kiedy jeszcze był na to czas. Choć z drugiej strony nosiłabym szkarłatną literę i piętno tej, która rozbiła rodzinę dla łajdactwa. I nigdy bym się nie dowiedziała, że puściłam kantem kogoś, kto się łajdaczył bezoporowo od lat. On żadnych dylematów, poza tym jednym jak się z tym tak dobrze kamuflować, żeby nikt nie wiedział.
Wracając do Ciebie : nie Ty pierwsza i nie ostatnia zbuntowałaś się przeciw "porządkowi" rzeczy właśnie w taki sposób. Nie był co prawda najmądrzejszy, ale jeżeli prawdą jest to , co się działo w Waszej rodzinie, to trudno wymagać , żeby po tylu latach takiego syfu, coś w końcu w ogłupionym człowieku nie eksplodowało.
Zresztą, najważniejszy jest efekt końcowy. Zdrada w niektórych przypadkach nie jest nożem wbijanym w czyjeś plecy, ale nożycami które odcinają toksyczne syjamskie bliźnięta od siebie, czyli tzw. partnerów życiowych . Teraz już chyba możesz zamknąć ten rozdział i żyć dla siebie. Czasu nie cofniesz, a dzieci możesz wspierać do końca życia, niezależnie od tego, czego kiedyś doświadczyły.
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
Barbaro F
Jestes manipulatorka. Gdyby zestawic wszystkie Twoje wpisy tutaj, dotyczace Twojej historii to az bije po oczach, az szkoda to komentowac. Jestes intelgentna, powinnas zrozumiec, ze wartoscia jest wyciaganie wnioskow ze swoich bledow, a nie brniecie w piramide usprawiedliwien, chyba ze jest Ci samej z soba tak zle, ze wolisz sie oszukiwac. Nawet gdyby przyjac ten tekst powyzej za dobra monete, to zadaj sobie pytanie. Trudno Ci bylo zadbac o godnosc swoja i swojego dziecka ( wg Twoich słow), ale zupelnie latwo przyszlo Ci wypiac tylek dla obcego faceta, oszukujac swoja rodzine. Czy to przywrocilo Ci godnosc?
Lagos,
Chyba zbyt pochopne wnioski.Zastanow sie jaka bylaby Twoja ocena gdyby posty freedom/barbaryF pojawily sie na portalu w odwrotnej kolejnosci.
Zostaly napisane juz po wszystkim -zdaje sie ze rozwod nastapil dopiero niedawno-wiec nie mogly miec prawie zadnego wplywu na realna sytuacje.
Wpisujesz sie niestety w mainstream portalowy,ktory xdradzajacym odmawia nawet prawa do obrony.
Masz prawo do takiej opinii i na szczescie jest ona wywazona i rzeczowa.
Mam nadzieje ze nasz pprtalowy celebryta tym razem nie urzadzi nagonki.
Trola zrobic adminem -kuriozum.
Lagos,
Proszę nie używaj w moim kierunku imienia które nie jest moim, jestem freedom, napisałam to już.
Piszesz że wartością jest wyciąganie wniosków ze swoich błędów, to przyjmij do wiadomości że ja je wyciągnęłam. Łatwo przyszło mi wypiąć tyłek do obcego faceta... Hm... Przypominam Tobie że Ty również nie miałeś rozwodu kiedy obrałeś swą słynną drogę rozwiązywania problemów i "naprawiania" małżeństwa.
Czy przywróciło mi to godność? Nie jestem pewna czy kiedykolwiek tak naprawdę tę godność utraciłam. Byłam w czarnej doopie, wylazłam z niej o własnych siłach i nie wlezę do niej nigdy więcej na własne życzenie. To co się stało nie miało znaczenia dla finału historii bo byłby on taki sam, najwyżej troszkę odwleczony w czasie.
To prawda, oszukiwałam sama siebie, szukając rozwiązań pod wpływem emocji, przerażona, niepewna, zastraszona. Ktoś kto nie miał do czynienia z manipulatorem nie jest w stanie tak naprawdę wczuć się w sytuację. Lagos, Ty nie wiesz kto to jest manipulator. I życzę Ci żebyś nie musiał tego wiedzieć.
Post doklejony:
Aha, i jeszcze żeby było jasne, w sprawie zdrady odpowiadam tylko za siebie. Nikomu rodziny nie rozbiłam, moja była juz rozbita, nikogo do seksu nie zmuszałam ani nie namawiałam a jeżeli ktoś uważa że przeze mnie rozbił się czyjś związek to niech się ten ktoś zastanowi czy związek z osobą która tak łatwo ulega wpływowi chwili to jest to o co naprawdę w życiu chodzi.
Widzę, że koniecznie chcesz zniechęcić do tego miejsca wszystkich, którzy je kochają . Rzadko tu zaglądam, ale widzę że nawet po prawie roku, nic się nie zmieniło. Zawsze sobie jakiś obiekt znajdziesz, czyli to nie ja byłam problemem tylko Ty , niesłusznie obrywałam za i przez Ciebie, zszargałam sobie nerwy próbując obnażyć najgorszego trolla jaki się przyssał do tego portalu. Jak zwykle najpierw zaczepki, a później starym zwyczajem pójdą w ruch sławetne kilometrowe wypracowania w dziale " Do adminów ", nafaszerowane tendencyjnie pasującymi Tobie cytatami powyrywanymi z kilku ostatnich lat , które sobie interpretujesz na swoją modłę. I Twoje żądania banów dla wszystkich, którzy w przeciwieństwie do Ciebie cenią ten portal i wkładają w niego serce, a nie jad i prowokacje.
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
Jejku jak sie cieszę ze napisałas ciąg dalszy swojej historii, nawet nie wiesz freedom jak czekałam. Ciekawa byłam czy tym razem tez bedzie nowa historia, nowe fakty i nowe usprawiedliwienia i nie pomyliłam się- SĄ
Wsciekasz sie na lagosa ze pisze do ciebie pod starym nickiem, ja uwazam ze zwrocił uwage na uczciwosc dla wszystkich ktorzy nie znają twojego manipulanctwa tutaj.
Lagos żólwik
Pirania, Twoja inteligencja wprost powala. Nie ma nowej historii. Jest jedna historia. W każdej historii są jakieś nowe fakty, więc nie rozumiem o czym Ty w ogóle piszesz. Nie wściekam się na nikogo, bo mam to wszystko głęboko w ... ale nie będę się posługiwać Twoją polszczyzną. Forum mi pomogło, czy się Tobie podoba czy nie, a jeśli nie potrafisz zrozumieć prostych rzeczy to sorry. I dobrze że wróciłaś do starego nicka, z tym nowym nie było Ci do twarzy
No jedna z wysokim ilorazem inteligencji wystarczy. A nick..? ja nie udawałam ze jetem kims innym jak ty, wiec nie porownuj sie.
Ciekawe z czym tobie dobrze jest do twarzy?o wiem, z kłamstwem, ściemnianiem, naginaniem rzeczywistosci do własnych potrzeb, i moze jeszcze z wyjątkową krytyką wszystkich ktorzy nie mają zamiaru cie głaskac, niezaleznie jakie fakty przedstawisz.
freedom napisał/a:
Lagos,
(...) Przypominam Tobie że Ty również nie miałeś rozwodu kiedy obrałeś swą słynną drogę rozwiązywania problemów i "naprawiania" małżeństwa.
Z tego, co pamiętam, to jednak Lagos grał w otwarte karty. Chyba nieco inaczej niż Ty, freedom
freedom napisał/a:
Lagos,
(...) Przypominam Tobie że Ty również nie miałeś rozwodu kiedy obrałeś swą słynną drogę rozwiązywania problemów i "naprawiania" małżeństwa.
Z tego, co pamiętam, to jednak Lagos grał w otwarte karty. Chyba nieco inaczej niż Ty, freedom
JW chyba za daleko idący wniosek.Nie pamiętam szczegółów historii lagosa. Nie jestem pewien jak to wyglądało.Ale tu już tezeusz zwrócił kiedyś uwagę - co prawda pod innym nickiem- na poważny problem.
Kiedy , jakie okoliczności upoważniają nas do dania wiary partnerom , którzy będąc formalnie w związku z kimś innym twierdzą ,że parą są tylko formalnie.Czy każdy z nas czeka na potwierdzenie statusu z USC ?
I drugi problem.Kiedy przestaje nas wiązać przysięga czy choćby kiedy przekraczana jest granica za którą lojalność nie obowiązuje?
Zdrada ? Ale czy tylko ? A może przemoc ?Albo moment gdy ustaje uczucie ? Albo gdy przestajemy być wobec drugiej strony w porządku?
Zdrada to jedna z gorszych rzeczy , które drugiej osobie można zrobić.
I oczywiście to ,że freedom zdradziła jest faktem.I nie zamierzam pochwalać tego.
Nie wiem czy nie widzicie podwójnych standardów obowiązujących tutaj.
Jestem absolutnie nowy jako zarejestrowany użytkownik. Niemniej jednak chyba od ponad dwóch lat zaglądam tu od czasu do czasu.
Jakoś nie chciało mi się reagować na zwykłe przepychanki, wkręcanie publiki i ambiwalentne podejście moderatorów i gwiazd tego portalu. Jak coś było szyte grubymi nićmi to czasem można to było traktować jako zwykły show i nawet mieć z tego uciechę bez uczestnictwa w spektaklu.
A teraz do rzeczy albo ad rem.
Śledziłem wątki Iwony, BarbaryF, Otoja i teraz Freedom.
i wątku: Zdradziłam i się wydało
znalazłem i zapamiętałem, o zgrozo, wypowiedź ex MężaIwony
"Sorry ze musze cos dopowiedziec i przepraszam ze dopiero teraz ale dopiero przeczytalem ostatnie wypowiedzi i kochanka mojego najwiekszego wroga napisala ze mialem sie wyprowadzic z wlasnej inicjatywy!! Zdumiewajace bo o ile ja pamietam gdy zalozylem swoje konto gdy ona juz posiadala i mielismy wspolne to wpadla w furie i kazala mi sie wyprowadzac co powtarzala sukcesywnie bo poczula sie zdradzona finansowo ze podzielilem wszystkie nasze pieniadze na pol i dom byl obslugiwany ze wspolnych wplat na wspolne konto to tylko kwoli scislosci bo widze ze ze chwile dowiem sie ze to ja ja zawiozlem do niego otworzylem mu rozporek a jej .... i kazalem to robic a teraz sie czepiam!!!"
A z drugiej strony, w/w wzmiankowana I, BF,O...JA, Fr...dom na wstępie pisała:
Po tym wszystkim widzę jaka byłam głupia, że przez chwilę zauroczenia zniszczyłam całe nasze małżeństwo, i to z człowiekiem z którym tak naprawdę mnie nic nie łączy. Kocham mojego męża, nie wyobrażam sobie życia z nikim innym, ale widzę że raczej to nie jest możliwe żebyśmy byli razem. Próbuję i będę próbowała wszystkiego żeby jednak nie odszedł, ale nie chcę żeby to wyglądało że robię to z poczucia winy, że pragnę się zrehabilitować.
Czy istnieje jakaś rehabilitacja? Czy mężczyzna jest w stanie przebaczyć kobiecie zdradę i to jeszcze taką? Czy da się odbudować zaufanie? Co mam robić żeby dać mu przez to przejść jak najbardziej łagodnie? Boję się go skrzywdzić jeszcze bardziej. Panowie, którzy przeżyliście zdradę małżonki, macie jakieś spostrzeżenia, uwagi?
Bardzo żałuję tego co zrobiłam i zapłacę za to zo zrobiłam, płacę każdego dnia. Ale widok męża który cierpi, choć może nie pokazuje tego otwarcie, boli mnie stokrotnie bardziej.
Ludzie czy tu jest jakiś lekarz specjalista? Przecież jest potrzebny na tychmiast. Przynajmniej jakiś sanitariusz ze specjalizacją z Tworek. Borderline plus zaburzenia osobowości. Nie będę sięgał do innych źródeł na forum bo to przekracza granice dobrego obyczaju.
I REKONSTRUKCJA też chyba potrzebuje natychmiastowej pomocy. Elektrowstrząsy albo zimna kąpiel?
Przyjmowanie w dobrej wierze kalumni na temat byłego, jednak użytkownika tego portalu, graniczy z paranoją.
A teraz grzecznie poproszę o zbanowanie mnie i dalsze noszenie na rękach Waszej ulubionej I...., Barb...F, O...ja, Freedom.
Post doklejony:
Cytat
Maziwony dnia październik 05 2013 09:22:33
....... Piszecie wiele rzeczy jedne sa trafne drugie nie bo nie macie pelnego obrazu a cala prawda nigdy nie jest znana do konca . Zostaliscie przez nia czesciowo zmanipulowani poprzez dozowanie wam niepelnych informacji aby znow okazalo sie ze ona winna tak naprawde nie jest tylko sa winni inni.
...........Tym bardziej ze zrobila to z moim najwiekszym wrogiem a miedzy mna a nia byo ok 2 dni przed wyjazdem kochala sie ze mna ...........ona do Krakowa do niego zolnierzyka i po sciagnietym imlancie gdzie ja musialem uzywac prezerwatywy on nie musial wiec jak wrocila i znow sie kochala ze mna to narazala cala rodzine.............
on spal z moja zona ktora przez 20 lat twierdzila ze sie jim brzydzi i nigdy by go nie dotknela
barbaraF dnia październik 07 2013 10:03:00
Mój maz sie wlasnie wyprowadził. Cicho, nad ranem, bez ostrzeżenia. Nie mam już wiecej nic do dodania w tym temacie...
barbaraF dnia październik 14 2013 14:41:59
......... Faktycznie moje zachowanie może sprawiać wrażenie manipulacji i szantażu smiley Dla mnie jest to tylko wylanie swoich emocji, inaczej gotowa byłabym roznieść wszystko w pył. Co do drugiej sprawy, cóż, zanim cokolwiek miało się wydarzyć (czyli jakis czas przed urodzeniem się myśli o zdradzie), mąż powiedział mi że nie może żyć ze mną a beze mnie też nie.
barbaraF dnia październik 14 2013 23:09:14 Tak wiec, maz sie wyprowadzil, przynajmniej wiem ze nie spi pod mostem bo to najbardziej nie dawalo mi spac. Wlasnie odjechal, spedzilismy pare ladnych godzin ze soba, ustalilismy "program wizyt" i program naprawczy na poczatek. Przygotowalam dla nas razem workshop
Maziwony dnia październik 16 2013 13:44:23
Sorry ze musze cos dopowiedziec i przepraszam ze dopiero teraz ale dopiero przeczytalem ostatnie wypowiedzi i kochanka mojego najwiekszego wroga napisala ze mialem sie wyprowadzic z wlasnej inicjatywy!! Zdumiewajace bo o ile ja pamietam gdy zalozylem swoje konto gdy ona juz posiadala i mielismy wspolne to wpadla w furie i kazala mi sie wyprowadzac co powtarzala sukcesywnie bo poczula sie zdradzona finansowo ze podzielilem wszystkie nasze pieniadze na pol
Barbaro - co jest prawdą a co fałszem ?
- mąż się wyprowadził cichaczem 7.10 czy 14.10, z własnej woli czy zmuszony przez Ciebie ??
- mąż nie chciał z Tobą żyć czy też kochaliście się bezpośrednio przed Twoją kolejną wyprawą do kochanka ?
- wybrałaś na kochanka największego wroga Twojego męża, pytałaś dlaczego to zrobiłaś - chciałaś upokorzyć mężą ...? i to na "żywca" z perspektywą zarażenia męża chorobami które mógł mieć kochanek lub ...przywiezienia mężowi dziecka jego wroga do wychowania ?
- 20 lat mówisz że kogoś byś się nie tknęła a potem wskakujesz mu do łózka .
Co jest prawdą a co fałszem ?
Przecież manipulujesz tu nami.
Po co weszłaś na to forum ?
Mam wrażenie że to była próba "katharsis", pokazania swojej historii zdrady w taki sposób żeby usłyszeć kilka słów które uspokoją Twoje sumienie. Stworzą w Tobie pozytywny obraz siebie po zdradzie.
Dalej myślisz tylko o sobie.
Dopóki tak będzie, nici z tego związku, a przyszłe też pod znakiem zapytania
Dobrze się orientujesz w temacie freedom , zbyt dobrze.
Ja nie zamierzam bronić tego co zrobiła- to się obronić nie da.
Tylko jej prawa do bycia traktowaną tak samo jak inni.
Tu ktoś napisał ,że jechano by po niej nawet jakby podała przepis na ciasto.
Jak w tytule mister SKOOBIE.
Mam około 1000 bookmarks'ów i tylko od moich szarych komórek zależy do których zaglądam ponownie. Ale one są, zawsze pod ręką. Oczywiście mówię o bookmarks'ach.
Szare komórki rządzą się swoimi własnymi prawami. A na koniec zagadka.
Co jest najlżejszego na świecie?
Co jest najcięzszego na świecie?
Zagadka oczywiście dla wszystkich.
Uwaga na słownictwo.Tu jest jeden taki purysta - który zna jeden język obcy , którym w jego wypadku jest polski ; ) - tworzący ad hoc teorie na temat ( dowolny) na przykład ubogiego słownictwa emigrantów.
Wiesz nie znam z tego co z freedom piszecie tej historii jak się okazuje.Dwie rozbieżne wersje.Ale zastanawia mnie dlaczego emocjonalnie nie możesz się od tego odciąć.Skoro nie dało rady się dogadać w realu to tym bardziej przed publiką tutaj nie wygląda to na możliwe.
A propos bookmarks'ów. Swoich nie liczyłem ale 1k mam z całą pewnością.Ani jeden z nich nie linkuje do tego portalu.
A propo's bookmarks'ów za przeproszeniem.
Daleki jestem od przepisywania się z niejaką itd.
Ja tylko ośmieliłem się zacytować to co na stronach tego portalu było pokazane od dawna.
Jeżeli uważasz że tekst wstępny do tego tematu/ wątku jest na poziomie to odpowiedz pozytywnie na pierwsze zaproszenie Tej Pani na czacie.
Generalnie to jednak temat należy do typu IGNOR>
Ale to może ja się mylę i osoby typu rekonstrukcja mają rację.
Ja pamiętam ze nasza freedom, otoja, barbara F podawała przepis na kaszanke, ale jakos z przepisu nie skorzystałam, i tak mam problemy z niestrawnoscią
Kom każdy ma prawo się wypowiedzieć i mieć swoje zdanie. Nie powiem zaczyna mnie denerwować ta zmiana nicka kolejne pod nią historie bez wyjaśnienia ,że to ciągle ta sama osoba. Niestety nie jestem taka lotna abym szybciutko załapała, że pisze ta sama osoba.
Kom jesteście po rozwodzie po co Twoje komentarze? Wiem jest coś takiego jak chęć pokazania to nie ja to on czy ona jest winna. I tak jak na wytłumaczenie zdrady fredom nie ma nic tak samo Ty nie masz nic na wytłumaczenie rękoczynów wobec byłej żony i dzieci . Nie miałeś i nie masz prawa pchnąć kogokolwiek nawet małym palcem ręki, ja gardzę takimi ludźmi. Koniec kropka. Tutaj też chcesz udowodnić ,że ona jest chora psychicznie a Ty bez skazy?
Tak naprawdę jedyną osobą która daje mi pocieszenie jest mój mąż i myśl że mi tego zabraknie jest nie do zniesienia.
Cytat
Maz zdazyl tez porozmawiac z corka i troszke ja ustawic do pionu, zeby tu sie nie odbyla zadna tragedia, bo to jest to czego ja sie bardzo obawiam - zostac z nia sama. Moj stan psychiczny jest na razie bardzo slaby, to jest tragedia jak ja sie potrafie zachowac teraz, boje sie siebie. Nie wiem ile corka wyniesie z tej rozmowy z ojcem, bede starala sie jej schodzic z drogi po prostu,
Dwa cytaty powyżej z wątku Barbary F. Obraz męza jakze inny od tego przedstawionego w tym watku. I zadziwiajaca rzecz, corka która nieraz była bita przez tego okrutnego dla całej rodziny ojca, nie ma zrozumienia dla matki ( w innym miejscu Barbara F pisze wrecz, ze wyzywa ja od najgorszych), ale wysłu****e napomnień taty, któremu nie podoba sie jej stosunek do mamy.
Co takiego sie stało, że obraz męża w oczach Barbary F tak radykalnie sie zmienił? Po prostu nie dał jej szansy, na co liczyła, nie potrafi więc z godnością sie rozstać tylko zaczyna robić z niego potwora. Zresztą lepsza jest wersja, że wyrwało sie do wolności z toksycznego związku, niz ze jest sie kopniętą w doopę zdrajczynią i do tego jej zdrada znajduje usprawiedliwienia, którego Barbara F tak bardzo pragnie.
Jeszcze jeden cytat z watku Gwałt w młżeństwie założonego przez Barbarę
Cytat
Wiele jest artykułów w sieci na ten temat, jednak jakoś trudno bylo mi wyłowić sedno problemu. Czym tak naprawdę jest gwałt w małżeństwie?
Gwałt z prawnego punktu widzenia to kontakt seksualny wbrew woli drugiej osoby. No dobrze, i co? Przecież zdecydowana większość kobiet zgadza się czasami na współzycie wbrew sobie. Czy musi dojść do "rozlewu krwi" żeby ten rodzaj przemocy fizycznej można było uznać za gwałt? Czy przysłowiowe "rozłożenie nóg" w celu zaspokojenia męża to też już gwałt? Przecież kobieta postępuje wbrew sobie.
Jak uważacie, jak to rozgryźć, jak rozdzielić problem gwałtu małżenskiego od, powiedzmy, tolerowania niepożądanych zachowań? Gdzie jest granica i czy jakakolwiek istnieje?
Barbara F-freedom oskarzyła w tym watku męza o gwałty...
Skoobi ja też broniłem prawa Barbary F do bycia na tym forum, tym bardziej ze wiele razy wypowiadała sie z sensem, i nadal jej tego nie odmawiam, ale nie mozna być slepym na jej manipulacje.
Niestety wpisuje sie ona w dośc częsty schemat, że oprawca próbuje zrobić siebie ofiarę i to w cyniczny sposób.
Barbaro F
Nie wiem jaki jest Twój mąż, pewnie miał udział w rozpadzie waszego małżeństwa, być może nie mały, ale to nie jest powód by tak wobec niego postepowć, bo jednak nie chciał dać Ci szansy.
Nawet jesli nie wszystko było ok, to Ty masz to już za sobą, więc nie mścij sie na nim. Żyj swoim zyciem i bądź na prawde freedom.