Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
witam wszystkich,
Juz od paru dni czuje potrzebe,zeby ktos mi doradzil, bo nie wiem, jak mam sie zachowywac w moim zwiazku. Czytalam juz wiele artykulow na temat zdrady i co dalej....no tak, ale co zrobic, jak ten, co zdradzil zachowuje sie, jakby sam nie wiedzial czego od zycia chce.
Oszczedze wam mojej historii, dowiedzialam sie o zdradzie przypadkiem z wiadomosci, ktora wyskoczyla na ekranie telefonu meza ´´ja tez cie kocham´´ od niejakiej Marty. Moj maz prawie natychmiast sie przyznal. Kolezanka z pracy, pare miesiecy to juz trwalo...Dodam, ze mamy malutkie dziecko, teraz ma 9 miesiecy.
Najpierw byl szok, a potem rozmowy. Bylismy wtedy na wakacjach. Ustalilismy,ze maz odejdzie z pracy. Nie bylo zle, ja oczywiscie cierpialam, ale myslalam, ze dam rade.
Wrocilismy z wakacji, poszedl do pracy i od razu zmiana frontu. Ze nie zmieni pracy, dopki nie znajdzie nowej, a na pytanie, jak widzi nasz zwiazek mowi, ze obecnie ´´jest na ziemi niczyjej´´.
Przyznam szczerze, ze nie tak to sobie wyobrazalam. Mialo byc ciezko, ok, ale....to?? Mielismy sprobowac razem odbudowywac zwiazek, ale ja tego z jego strony nie widze. W koncu sie wkurzylam i od soboty praktycznie sie do niego nie odzywam, on jest neutralnie mily.
Zeby przez to przejsc, ja potrzebowalabym od niego przede wszystkim zapewnien, wsparcia, czulosci...a tak, po prostu gasne. Skoro on jest na ´´ziemi niczyjej´´ ja tez nie bede go blagac, zeby ze mna zostac.
oczywiscie bardzo mi zal Malego...ale nie wiem...nie wiem juz jaka strategie stosowac. Raz mi zal, drugi mnie wscieklosc ogrania, ale nie tak za to, ze zdradzil, ale za to jak teraz sie zachowuje.
Czy mam walczyc, byc obojetna, strac sie byc mila i czekac, az go oswieci, czy poslac go do...????
Bede wdzieczna za rady i wasze doswiadczenie...ja powoli trace nadzieje
Skoro jest mentalnie na ziemi niczyjej to chyba odczuwa dysonans mieszkając z Tobą czyli jego cielesna powłoka powinna też na ziemi niczyjej się znaleźć.
Wiem, ze to najprostsze rozwiazanie, najszybsze, ale ciezko tak wyrzucic kogos z kim sie tyle lat zylo w zwiazku i na dodatek ma sie dziecko...prosze o jakies konkretne rady...
Wrócil do pracy i zmiana frontu... czy może wrócil do Marty i zmiana frontu?
Tak czy inaczej pokazalaś mu że i tak go nie zostawisz, to po co ma się starać i walczyć o Ciebie?
Sama piszesz z prośbą o konkretne rady...
Czy wyrzuć go z domu to malo konkretnie?
Ty chcesz poznać magiczny czar dzięki któremu Twojemu mężowi będzie na Tobie zależalo. Nie ma takiego zaklęcia.
Dodatkowo on jest bezkarny i robi co chce (ziemia niczyja- jeszcze jedno kretyństwo do kolekcji), nie liczy sie z Tobą, bo jesteś niekonsekwentna.
Ustaliliście że odejdzie z pracy, i co? Nie odszedl a Ty co na to? Nic.
Tak, wszyscy dobrze Ci radzą. Spakuj go kiedy będzie w pracy, zadzwoń po taksówkę żeby odwieźć walizki i poproś żeby odebrała je pani Marta. W tym czasie zmień zamki i bądź nie ugięta. Ja tego nie zrobiłam i do dziś żałuję, mój ex nawet powiedział później do mojej siostry: gdyby mnie chociaż wyrzuciła z domu z hukiem to miałbym do niej szacunek, że coś zrobiła by mnie otrząsnąć, a tak? Poniżała się i tyle.. Takie jest myślenie zdradzaczy w trakcie ogłupienia inną d...pą.
Nie znam Twojego męża,nie wiem,co lubi,nie mam pojęcia jakim jest człowiekiem i co go interesuje.
Tego nikt z Nas nie wie,pewnie dzisiaj nawet Ty mówisz,że go nie znasz.
Wydaje mi się,ze powinnaś sobie sama zadać pytanie czego chcesz.
Trudno jest nagle przestać kochać,wystawiać od razu za drzwi,kogoś z kim sie chciało zestarzeć.
To najszybsze,ale czy najlepsze????
Chyba nie.Jestem marzycielką,to prawda,tutaj przez wiekszość moich postów ,zamiast rozumu,przebijają się emocje.Jednak nie zmienie nigdy zadania,że jak Człowiekowi na czyms zależy,to powinien walczyć.Z całych sił.Najwyżej przegra,ale przynajmniej nie walkowerem i nigdy sobie nie bedzie zadawał pytan,co by było gdyby....
Tak na marginesie,ja walczyłam i.....przegrałam.Dawno to było,aż się teraz uśmiechnęłam pod nosem.Pamiętam tamto uczucie---porażka.Tak myślałam.Dzisiaj mówię,że jeżeli porażki potrafi się przekuć w sukces,wyciągnąc z nich wnioski,to nie jest się przegranym.
Emilita,jeżeli Ci zależy na nim -to walcz.Nie odpuszczaj.
Na pewno nie zatruwaj życia w domu i nie rób wojen.Spróbuj raz jeszcze na spokojnie pogadać,może przypomnij mu dziewczynę,w której się kiedyś zakochał.
Nie mam pojęcia jak to zrobić,na to powinnaś poszukać sposobu sama.Inwencja twórcza kobiet jest ....nieograniczona.
Wiem,że ciężko jest w momencie szoku zachować zdrowy rozsądek,schować dumę do kieszeni,jeszcze trudniej walczyć,jednak jestem taką optymistką,że gdzieś w środku wierzę,że takie rzeczy się udają.
Tu,na tym forum,są ludzie,którzy sklejali swoje związki i im się udało.
Wiesz co????
W tym życiu tak juz jest ,że czasem"ciężko razem żyć,a osobno zle".
Czas ma to do siebie,że nawet największą miłość pogrzebie,to wiadomo od zawsze,czas tez daje spojrzenie z innej perspektywy na przeszłość.
Nie umiem Ci przedstawić konkretów JAk,ale mam nadzieję,że przynajmniej pokazałam,że warto.Warto dla samej siebie,żeby nie mieć poczucia,że coś się odpuściło.
emilita napisał/a:
Zeby przez to przejsc, ja potrzebowalabym od niego przede wszystkim zapewnien, wsparcia, czulosci...a tak, po prostu gasne.
Skoro on jest na ´´ziemi niczyjej´´ ja tez nie bede go blagac, zeby ze mna zostac.
Czy mam walczyc, byc obojetna, strac sie byc mila i czekac, az go oswieci, czy poslac go do...????
Bede wdzieczna za rady i wasze doswiadczenie...ja powoli trace nadzieje
W życiu zawsze jesteśmy SAMOTNI - czasami nam się tylko wydaje że nie. Żyjemy w fajnej iluzji, swoistym zauroczeniu, że jest ta "druga połówka". Ale tak na prawdę dalej jesteśmy SAMOTNI, tyle że z kimś obok nas. Czasami nasza iluzja pryska, gdy okazuje się, że ta "nasza połówka" ma zupełnie inny sposób na życie.
Wtedy, pojawia się ZAWIEDZENIE - a wraz nim wszelkie uczucia, które mu towarzyszą.
Pozostajesz więc dalej samotna, tylko już bez iluzji i zauroczenia, pozostajesz samotna i już bez iluzji wsparcia jakiego oczekiwałaś.
To ze swoją samotnością musisz sobie wtedy poradzić - i nauczyć się ją akceptować. Jak ją zaakceptujesz, to masz szansę spojrzeć na... zgoła muzułmański UKŁAD: Ty i On, z zupełnie innej perspektywy.
Pojawia się nowa LISTA SPEŁNIENIA.
On: wraca do domu, nie pije, przynosi pensję, robi zakupy, opiekuje się dzieckiem, wypełnia rodzinny czas, itd...
Pojawia się nowa LISTA BRAKU.
On już jest na niej spoza iluzji, jako ten kochający, jedyny, wspaniały.
Nasze EGO, które kochało jego starania i miłość, usycha - bo jakaś inna to nagle zabrała. Ale to nasze zranione EGO naszej miłości własnej boli, i możemy w pewnym zakresie nad nim zapanować. To zranione EGO boli, to ono oczekuje czasem ZEMSTY, ukorzenia, pokajania się, błagania, czołgania się i przepraszania, itd...
Jeżeli to EGO zapanuje teraz, to ułatwisz mu dokonanie wyboru. Zrobisz mu piekło w domu, pokażesz swoją zranioną twarz. Z drugiej strony często będzie go kusił miodek tej innej, może wypindrzonej, uśmiechniętej, zawsze gotowej na seks, bez obowiązków domowych - sama rozrywka i luzik.
Prymitywny samiec łatwo dokonuje wyboru w takich warunkach - jego EGO powie sobie i go nawet łatwo przekona: co się facet będziesz męczył. Zostaw heterę, będzie rozwód, dzieciaka i tak od czasu do czasu zobaczysz, a tam czeka na ciebie zabawa.
Po zdradzie, trzeba samą siebie przekonać, czy dalej go chcemy, przeliczyć jego "wartość samca", czy może ma iść precz. Jak potrafisz sobie odpowiedzieć szczerze na to pytanie - to możesz wybrać tylko dwie logiczne drogi - zostać heterą na koniec, by poszedł sobie precz, albo zmienić taktykę, by mu nie ułatwiać decyzji.
Teraz to Ty musisz zdecydować, czy walczyć o zachowanie tego małżeństwa i o ojca dla dziecka.
Jeżeli on tam ma inną panią i jej miód - to nie ułatwiaj mu i jej zadania, ale bądź logiczna. Sama zadaj sobie pytanie - czy dalej go chcesz. Jeśli tak, to nie licz na jego błagania, czołganie się, bieganie na kolanach. Tego nie będzie. Albo Ty dokonasz wyboru, albo pozwolisz na to, by on tego wyboru dokonał - gdy go do niego de facto ZMUSISZ.
Schowaj żal, zmień nastawienie.
Buddyści to mają fajnie - oni potrafią sobie wmówić, oj tam oj tam nic się nie stało, jak to fajnie, że jakaś kobieta dała ci mężu ukochany, dodatkowe chwile szczęścia, więc cieszę się razem z tobą.
Muzułmanki też mają fajnie - one między sobą też mogą mówić o szczęściu, gdy są traktowane równo, a mąż akurat ma na inną smaka.
My mamy przerąbane - bo taka jest nasza kultura, że nasze EGO nie toleruje innych na NASZYM TERYTORIUM.
Tak MOA jest marzycielką Czasem marzenia zamieniają się w rzeczywistość. :cacy
Z moich postów czasem wynika że jestem zwolennikiem ostrego cięcia,
ale tak naprawdę tak nie jest.
Jestem zwolennikiem terapii szokowej wobec zdradzającego oraz podbudowania psychicznego zdradzonego. Każdy z nas wie co przeszedł albo przechodzi. To jest walka z samym sobą nie o związek ale, o swoją godność, o przyszłość i bezpieczeństwo dzieci itd.
Walki o związek nie ma, bo on nie istnieje od momentu zdrady, to bardziej można to nazwać próbą rozpoczęcia od nowa, to bardzo trudne
zadanie, czasem niemożliwe. Ja próbowałem na początku ratować związek, ale po walce z samym sobą, doszedłem do wniosku, że lepiej
żyć samemu lub spotkać kogoś kogo można obdarzyć zaufaniem.
Moja sytuacja okazała się beznadziejna, a po czasie doszedłem do wniosku że w cale nie przegrałem, tylko jestem wygranym.
Powodzenia we właściwym wyborze i nie przejmuj się wszystko będzie dobrze.
Jeżeli moje marzenia przerodzą się w rzeczywistość,to nie będę najszczęśliwsza na świecie.
Dokąd marzę,czuję,mam bliskie cele,realizuję je,dokąd jestem potrzebna na świecie,dokąd mam kogo kochać,komu dawać i od kogo brać,dokąd chcę rano wstać,dokąd wiem kim jestem----jestem młoda.
A marzenia???
Niech każdemu się spełniąsą piękne
Tak poważnie Piotr,to myślisz podobnie do mnie,nie wolno się nigdy poddawać,trzeba walczyć,jeżeli się czegoś chce,trzeba walczyć,życie nie daje nic ot tak sobie,czasem tylko pożycza.
W tedy przegrana jest sukcesem----bo człowiek się nie poddał.
zastanów się czego chcesz? Walczysz czy się rozstajesz z mężem? W jednym i drugim przypadku na początek spakowanie Pana Męża i walizki za drzwi za kilka dni. Przez te kilka dni sprawdzasz czy nadal się kontaktuje z kochanką(dyktafon wrzuć do czegoś z czym jeździ do pracy, np rozpruj torbę z laptopem). Będziesz wiedziała na czym stoisz i ewentualnie będziesz miała dowody do rozwodu gdyby Twój mąż okazał się niereformowalny.
Nie proś o rozmowę, nie mów, że możesz dać szansę, nie próbuj go zrozumieć - to nie skutkuje. Jemu potrzebny jest kubeł zimnej wody. Dlatego pakuj jego walizki, rób dziką awanturę(choćby udawaną ) i poinformuj go, że np w niedzielę ma się wyprowadzić. Do tego czasu dyktafonik i podsłu****esz co mówi swojej qurewnie. A konsultacje odbyć się będą, wierz mi.
Mój mąż mi powiedział, że gdybym go wyrzuciła w momencie gdy romans się dopiero szykował to by do niczego nie doszło. Nie było by żadnego romansu trwającego trzy miesiące...romansu, którego trudno później było przerwać
Przeczytaj sobie posty Eda65 w skrócie, na temat i z humorem wskazówki co powinnaś zrobić
Dziekuje za wasze odpowiedzi. Samo to, ze ktos mnie przeczytal i doradzil jakas dziwna ulge mi sprawilo...
Wiem, ze mozecie miec racje z ta terapia szokowa, ale chyba nie w przypadku mojego meza. Wydaje mi sie, ze tylko bym mu ulatwila decyzje odejscia, taki on juz jest, czeka, az inni podejma decyzje za niego!
Tak tez bylo jak mnie zdradzal. Nagle stal sie dla mnie niemily, prowokowal do klotni, przeczytalam gdzies, ze tak sie niektorzy zdradzajacy usprawiedliwiaja: taka z niej wiedzma, to nic dziwnego, ze ja zdradzam. I tak by bylo, gdybym go ´´spakowala´´. No tak, znow wiedzma, nic dziwnego, ze o nia nie walczylem.
Nie dam mu tej satysfakcji. Nie bedzie miec tak latwo. Zaczynam miec przeblyski, male, ale zawsze, jakiegos juz bardziej jasnego myslenia i teraz kombinuje, jak zrobic, zeby to jemu bylo ciezko.
tyle czasu czekalam na magiczne ´´kochanie, przebacz mi, bede walczyl o nasz zwiazek, bo nie moge bez ciebie zyc´´. I sie naczytalam jak to trzeba druga szanse dac. Zastanawiam sie, czy w moim przypadku nie bedzie najlepiej po prostu zagrac, uwiesc znowu i z hukiem rzucic, jak tylko stane na nogi (niestety jestem od niego dosc zalezna, musze najpierw zrobic pewne kroki ku mojej wolnosci). To wlasnie drugi powod, dla ktorego tak latwo nie moge go spakowac.
taki mam plan, jak mam chwile przeblyskow.
i zla jestem, wsciekla jestem, ze tak sie dalam zrobic, durna idiotka.I pomyslec, ze dla niego zostawilam rodzine, przyjaciol, wszystko, zeby tylko z nim byc, 3000 km od domu....
najgorsze, ze pewnie juz nikomu nie zaufam...wy zaufaliscie?
Moa po prostu Cię uwielbiam!komentarz postawił mnie na nogi,Jak tylko opisałam swoją sytuacje,to większośc głosów było za tym,żeby zdradzającego mężusia kapnąc w d... i po sprawie.A co jeśli kocha się tak bardzo,że łączy nas tak wiele-20 lat w małżeństwie.On pierwszy i jedyny męzczyzna w moim łóżku.I jak go tak po prostu wyrzucić ze swojego serca?Walcze,chociaż tez jest mi przykro,że On nie leży u mych stóp z gozdzikiem w zębach.Dla czego faceci nie potrafią kajać się przed nami,nie wyrazaja uczuć,?Mój mąz wiem ,ze cięzką pracą wynagradza mi mój ból,ale to nie wszystko-prawda?Tez czekam na słowa,gesty.Jestem dwa miesiae "po zdradzie".jak się ułoży -nie wiem,ale czy będe szczęśliwsza bez Niego?
No cóż renea72miło powitac Cie w gronie moich wielbicieli
Jak się kogoś kocha tak bardzo,że bez niego brakuje tchu,że bez niego człowiek się dusi,nie może oddychać,jak się kogoś kocha tak bardzo,że bez niego nie ma siły się wstać z łózka,nie czuje się głodu ani pragnienia,jak się kogoś kocha tak bardzo,że każdy dzień bez niego jest pusty---to trzeba walczyć.
Trzeba walczyć o każdy oddech,o każdy dzień,o każdą chwilę...
O wszystko....
Nie wiem dlaczego zdradzający nie potrafią się kajać,żaden ze mnie psycholog,potrafię tylko przyjąć do wiadomości,że dla nich to tez nie łatwa sytuacja.Wiedzą,że narozrabiali i pewnie jak najszybciej chcieliby przejśc nad wszystkim do porządku dziennego.
Problemem jest jednak to,że zdradzony nie jest Jezusem ,żeby od razu wybaczać,ani nie ma Alzheimera,żeby od razu zapomnieć....
Znowu więc w traumie po zdradzie przewinie się słowo CZAS.
Łatwo jest odejść,łatwo jest wyrzucić kogoś za drzwi,ale cholernie trudno spróbować żyć raz jeszcze,na nowo pokochać,mając inny obraz człowieka.
Cięzko jest patrzeć na miłośc i zastanawiać się nad jego wyborem,zrozumieć dlaczego ta miłość mogła zadać cios w plecy.Jeszcze ciężej jest przy braku zaufania,niedomówieniach,żalu,rozgoryczeniu walczyć o tę miłość,bez gwarancji,że ta walka się powiedzię,że nie polegniemy ,że Nasz świat nie rozsypie się raz jeszcze.
Zdrada to cios,bez wątpienia mocno nadwyrężający poczucie wartości zdradzonego.Z tym prawie zerowym poczuciem własnej wartości,z całym mnóstwem wątpliwości-albo pomimo tego--znajduje się jeszcze odrobinkę siły ,żeby walczyć o miłość....
Warto walczyć.Z druga kobietą,z przeciwnościami losu,z odległością,ze wszystkim.Warto.
Bo jak się kogoś kocha,to prędzej czy pózniej wybacza się,nie zapomina,ale wybacza.
Tak,jestem stuknięta marzycielką,idealistką,może dla co niektórych kretynką,ale jestem przy tym szczęściarą wierzącą w miłość.W odpowiedzialność.W szacunek.W honor .W dumę.
Ale przede wszystkim w siebie.
Jeżeli chociaż po części ktoś myśli jak ja,to pewnie się zgodzi,że nikt Nam w życiu nie daje nic ot tak sobie,sami musimy wiedzieć,czego chcemy,sami musimy po to sięgać.
Nawet jak jest zle,jak jest ciężko,jak nas wszystko przygniata,jeżeli nam na czymś zależy---trzeba walczyć.
Wyrzuć z domu,wylać kubeł pomyj,nawet zemścić się,wykrzyczeć ból całemu światu ----zawsze się zdąży.
Trzymam renea za Ciebie kciuki,powodzenia Dziewczyno
należę do osób, które próbują ratować swój związek
jak chcesz ratować to niestety terapia szokowa (to niedawno przyznał mój mąż ). Mój mąż po tym jak romans wyszedł na jaw bił się w piersi, że tu już zakończone. Ja byłam gotowa wybaczyć, zmienić w sobie to, przez co doszło do tego (jego zdaniem). Po kilku dniach stwierdził, że nie jest pewien, czy kocha ją czy mnie. Gdy rodzina zaczęła się domyślać to znów zmiana frontu; że jednak nie potrafi żyć beze mnie. Ja się starałam i wyglądało na to, że on też się zaczyna starać. Robił takie rzeczy, że oczy otwierałam ze zdumienia: kolacje przy świecach, winko przy kominku itd. Nigdy wcześniej tak nie postępował.
Jednocześnie romans trwał w najlepsze. Nie potrafił tego przerwać. Strasznie idealizował kochankę, była dla niego boginią bez skazy; moim przeciwieństwem. Co zrobiłam? Uknułam plan. Doprowadziłam do takiej sytuacji, gdy klapki mu spadły z oczu. Bo niestety Twoje starania będą na nic, jeśli on idealizuje kochankę. On zobaczył jaką osobą jest kochanka. I w tym momencie walizki za drzwi. Zobaczył, że jestem na tyle silna, że mogę go zostawić; może stracić rodzinę. I co będzie miał? Kochankę, której się przestraszył...i która okazała się strasznie wadliwa w ekstremalnej sytuacji
Walcze,chociaż tez jest mi przykro,że On nie leży u mych stóp z gozdzikiem w zębach.Dla czego faceci nie potrafią kajać się przed nami...
... bo nie muszą, nie musi Twój mąż, ponieważ...
Cytat
..jeśli kocha się tak bardzo,że łączy nas tak wiele-20 lat w małżeństwie.On pierwszy i jedyny męzczyzna w moim łóżku.I jak go tak po prostu wyrzucić ze swojego serca?Walcze,chociaż tez jest mi przykro...
Jak widzisz wszystkie odpowiedzi sa w Tobie. Twój maż widzi jak bardzo Ci zalezy na nim, pomimo tego co zrobił, nie ma wiec powodu zeby sie kajał, najmniejszego. Bądź idelistka, walcz o swoją miłość...fajnie to brzmi, ale jest totalnie do doopy. Mrzonki o wielkiej miłosci, która przetrwa wszystko powinny Ci wyparowac w momencie, kiedy dowiedziałaś sie o zdradzie, jesli pokazesz,ze zasługujesz na szacunek, że potrafisz funkcjonować bez niego masz szanse go odzyskać. W przeciwnym razie bedziesz tylko elementem tła, bo prawdziwe życie toczy sie gdzie indziej.