Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam
Witam wszystkich. Nie wiedziałem że istnieje takie forum, dopiero niedawno w związku z tym że znalazłem się w nieciekawej sytuacji zacząłem szukać informacji na ten temat i trafiłem tutaj. Chciałbym się was poradzić i poznać wasze zdanie, co myślicie o mojej sytuacji. Pokrótce opiszę o co chodzi i proszę was o opinie, bo będąc w środku tego bagna przeżywam cały czas pewne huśtawki dotyczące tego, co mam zrobić. Otóż jakiś czas temu zorientowałem się, że moja żona prawdopodobnie ma romans z jednym starszym ode mnie gościem. Trwało to kilka miesięcy. Jestem raczej przekonany, że do kontaktu fizycznego pomiędzy nimi nie doszło, ale też na 100 % nie mogę tego wykluczyć. Większość rzeczy sobie wyjaśniliśmy, bo gdy się zorientowałem co jest grane postawiłem sprawę jasno r11; powiedziałem co wiem i co dla mnie to znaczy. Później spłynęły do mnie dodatkowe informacje i teraz wiem, że nie o wszystkim mi powiedziała, ale nie mam jej jak tego udowodnić. W każdym razie sprawa się wysypała, przez jakiś czas ona jeszcze utrzymywała z nim kontakt, nazywając to różnie. W pewnym momencie przyznała, że to co między nimi było można by (według moich kategorii i mojego sposobu rozumienia pojęć) nazwać romansem ale bez seksu. Ale ona nie nazywałaby tego romansem, chociaż przyznała, że była z nim bardzo blisko emocjonalnie. Więc jak dla mnie to był romans a ona zwyczajnie nie chce się do tego przyznać i tak tego nazywać, ale już mniejsza o to. Jeżeli kobieta tak definiuje pojęcie romansu, to ja mogę nazwać to tylko obłudą i hipokryzją. W pewnym momencie jednak powiedziała mi, że całkowicie zrywa z nim kontakt. Co najlepsze, powiedziała, że nie robi tego ze względu na mnie, tylko robi to dla siebie. Przyjąłem to do wiadomości, choć nie ukrywam, że mnie to zabolało.
Myślałem, że na tym koniec, że jakoś sobie to do końca wyjaśnimy i poradzimy sobie z tym, tym bardziej że deklarowała że mnie kocha, że nie wyobraża sobie bycia z kimś innym, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, itd. Jak się jednak okazało kończenie tamtej sytuacji okazało się początkiem wchodzenia w nową relację, a w zasadzie powrotem do kogoś z przeszłości. Z racji opisanej sytuacji nabrałem większej podejrzliwości w stosunku do niej i niejako przypadkiem dowiedziałem się, że odnowiła kontakt z facetem, z którym kiedyś była w bardzo bliskim związku. Pokrótce- to było 15 lat temu, byliśmy jeszcze <20, ale od jakichś dwóch lat byliśmy parą. Po tym jak wyjechałem na studia ona poznała jego i wiem, że to co między nimi się pojawiło było bardzo silne. Z pewnych względów jednak ona wróciła do mnie. Wtedy przyznała mi się do zdrady, bo przespali się ze sobą. Daliśmy sobie czas, nasz związek przetrwał, potem się pobraliśmy. Z tym chłopakiem nie utrzymywała żadnego kontaktu przez ostatnie ..naście lat. Aż do teraz. Po tym jak zaczęła rodbijaćr1; od tego pierwszego gościa, o którym napisałem, nawiązała bardzo bliskie kontakty z tym chłopakiem z przeszłości. Ten kontakt miedzy nimi ma dość intymny charakter. Wiem, że wspominają jak to kiedyś między nimi było, żałują, że im się ze sobą nie poukładało, pojawiają się wątki typu sny o charakterze erotycznym ze swoim udziałem, planują spotkanie na kawęr30;. Jak do teraz kontaktu między nimi na pewno nie było, bo mieszkamy bardzo daleko od siebie. Spodziewając się, że tym razem znowu nie powie mi prawdy udaję na razie głupiego, nie daję nic po sobie poznać, że cokolwiek wiem lub podejrzewam. Ona zachowuje się też jakby nigdy nic, niby wszystko jest między nami jak wcześniej- rozmawiamy o różnych sprawach, okazujemy sobie czułości jak zawsze, przytulamy, jest seks. Niby nic się nie zmieniło. Poza tym że ja wiem co się dzieje. Nawiasem mówiąc, nawet nie sądziłem, że umiem tak stwarzać pozory. Nigdy nie potrafiłem ukrywać uczuć, zawsze było po mnie widać, kiedy coś mnie dręczyło, gdy byłem przygnębiony czy zmartwiony. Teraz ciężko mi z tym, ale postanowiłem że poczekam żeby dowiedzieć się, co tak naprawdę jest między nimi. Albo inaczej r11; co tak naprawdę jest między nami. Chciałbym dowiedzieć się, co ona czuje do mnie. Bo co ja czuję do niej r11; tego byłem zawsze i raczej do dziś jestem pewien. Kocham ją i szanuję jako moją żonę i matkę mojego dziecka. Zawsze myślałem o niej jako o osobie, z którą spędzę resztę mojego życia.
Nie chcę żeby to zabrzmiało jako przechwalanie się ale przez kilkanaście lat naszego małżeństwa poza tym że pracuję i głównie na mnie spoczywa finansowe utrzymanie nas to bardzo angażuję się w to co dzieje się w domu. Rodzina zawsze była dla mnie najważniejsza i dla żony z wielu rzeczy zrezygnowałem. To zwykle ja sprzątam w domu, przynajmniej w większości pomieszczeń. Piorę i prasuję dla wszystkich. Nie umiem gotować więc ona to robi, i to w zasadzie, poza opiekowaniem się dzieckiem gdy ja jestem w pracy jest jej jedynym większym obowiązkiem. Cały pozostały po pracy czas (a mam to uregulowane i rzadko pracuje więcej niż 9h dziennie) poświęcam dziecku i oczywiście jej, spędzając czas z rodziną. Wszystkie sprawy formalne i urzędowe są na mojej głowie, bo ona pod tym względem jest osobą mniej zaradnąr30; Nie piję, nie chadzam do kolegów, nigdy nie podniosłem na nią głosu, nie wdawałem się nigdy w żadne romanse czy zdrady (chociaż okazji nie brakowało), bo za bardzo ją szanuję i mam zasady. Może nie jestem szalony i za bardzo spontaniczny (poza seksem). Wiem że jestem spostrzegany jako człowiek pewny, solidny, zrównoważony, spokojny, godny zaufania. Co do tego jak układa nam się w łóżku- to ja zawsze miałem i mam większe potrzeby, lubię wprowadzać coś nowego, tu lubię poszaleć. Tu ona jest bardziej stonowana i wycofana, ale staram się z nią zawsze rozmawiać, żeby wiedzieć czego ode mnie oczekuje. Szkoda jak dla mnie tylko, że oczekuje tak niewieler30; Zawsze uzyskiwałem zapewnienia, że jest jej ze mną dobrze w łóżku. Nigdy do niczego jej nie zmuszałem, i tu przyznam, że jest mi z tym często źle bo mam ochotę na seks, a wystarczy że na nią spojrzę i wiem, z nic z tego nie będzie, bo ona ochoty nie ma. Ale nigdy nie szukałem sobie poza małżeństwem tego, czego mi w małżeństwie brakowało (mam tu na myśli seks). Jakoś pogodziłem się z tym, ze ona po prostu ma mniejsze potrzeby, może pod tym względem po prostu się nie dobraliśmy.
Powyższy akapit napisałem nie po to żeby się chwalić czy przekonywać kogoś, jaki to jestem wspaniały. Mam też swoje wady czy nawyki, które trudno mi zmienić. Po prostu zależy mi na tym, żeby jak najlepiej przedstawić wam moją sytuację. Uważam po prostu, że na pewno moja żona nie musi szukać sobie kogoś, bo jej mąż jest złym człowiekiem, pije, bije, zdradza, nie ma czasu dla żony, nie angażuje się w życie rodziny lub po prostu jest nieobecny. Pewnie też dlatego postanowiłem, że chcę poczekać i zobaczyć, co moją żona czuje do niego. Może to on jest miłością jej życiar30; może żałuje, że wybrała kiedyś mnie, może idealizuje teraz, po tych latach ze mną, jego i to co było pomiędzy nimir30; byliśmy wtedy młodzi, beztroscyr30;. może jej się znudziłem, spowszedniałem, może potrzebuje wrażeńr30;. Mam takie poczucie, że patrzę i godzę się na to że moje małżeństwo może się całkowicie rozlecieć, ale z drugiej strony jak teraz wiem jak i o czym oni teraz ze sobą rozmawiają, to nie wiem, czy przez te wszystkie lata z moją żoną żyliśmy w prawdzie. Czy to co nas łączyło rzeczywiście było? Zaczynam w to wątpić. Mam nieraz ochotę już teraz zareagować, ale boję się, że znów mnie okłamie i tylko będzie się lepiej ukrywać. Nie wiem co lepsze. Na razie czekam na rozwój sytuacji.
Kiedyś, kiedy zastanawiałem się nad tym, co zrobiłbym, gdyby moja żona mnie zdradziła, bez wahania powiedziałbym, że bym odszedł. Nie potrafiłbym wybaczyćr30;. A terazr30; sam już nie wiem. Miotam się sam ze swoimi myślami. Chyba dlatego też potrzebuję jakiegoś jednoznacznego sygnału, co tu jest grane. To wszystko nie jest takie proste, jak kiedyś mi się to wydawało. Przede wszystkim teraz mamy dziecko, które potrzebuje nas obydwojgar30;
Jeszcze jedno. Zdaję sobie sprawę z tego ze powyższy opis sytuacji jest trochę chaotyczny, może dla czytających niejasny czy niepełny. Postanowiłem napisać na tym forum, ponieważ jestem sam ze swoim problemem. Mam przyjaciół, ale na razie raczej nie chcę nikomu znajomemu o tym wszystkim mówić. Dwa miesiące temu zacząłem pisać bloga, bo stwierdziłem, że przynajmniej w ten sposób będę mógł wyrzucić z siebie trochę tych myśli, które mnie dręczą. Stwierdziłem też, że jakoś to sobie ułożę, bo żeby napisać, to muszę najpierw przemyśleć. Zrobiłem kilka wpisów, które skomentowała jedna osoba, z którą potem trochę w komentarzach popisałem. Tak więc na tym blogu i w komentarzach do niego jest dużo bardziej precyzyjny opis całej pierwszej jak i drugiej sytuacji i moje wcześniejsze przemyślenia na temat tego co dzieje się w moim związku. Nie wiem, czy wolno na tym forum podawać linki do innych stron, dlatego tego nie robię. Postanowiłem jeszcze raz to wszystko opisać, natomiast proszę o informację czy wolno tu podać jakiś odnośnik do bloga, żeby ktoś kto jest zainteresowany i chciałby coś mi napisać, mógł bardziej szczegółowo poznać moją sytuację. Jeżeli będzie można to wrzucę w komentarzu link do mojego bloga. Zależało by mi na Waszych opiniach na tym forum a nie na blogu, bo widzę, że tu dużo osób zagląda. Potrzebuję oceny osób z zewnątrz, potrafiących z dystansem spojrzeć na moją sytuację. Co Wy o tym myślicie? k
Witaj kamyk..;
Opis jest całkiem dobry i wygląda na klasykę. Jest całkiem sporo elementów klasycznych dla takich sytuacji.
Jeśli to nie reklama, a link do Twojego opisu możesz podać, jednak wydaje mi się, że lepiej jak zostaniesz przy tym i będziesz udzielał odpowiedzi nawet przeklejając stamtąd.
Tak na szybko. Stanąłeś w poważnym momencie swojego życia i będziesz musiał odpowiedzieć sobie na wiele ważnych pytań na które do tej pory nie miałeś czasu. Musisz szybko ocenić wasz związek, siebie i żonę.
Najlepiej będzie jak odsuniesz decyzję co dalej i zobaczysz co przyniesie życie. Nie możesz być oczywiście zupełnie bierny.
Klasyczne rozwiązanie jest takie: zbierasz jak najwięcej informacji, mocnych dowodów, jak stać Cię na detektywa, wynajmij.
Jak będziesz miał konkrety, zdecydujesz co z nimi zrobić. Mogą być tylko dowodem dla Twojej małżonki i pozbawią ją wciskania Tobie kitu lub dowodem dla sądu, jeśli zdecyzujesz się na rozwód.
Bez dowodów, będziesz jak dziecko we mgle, bez żadnych argumentów, a żona zrobi z Tobą co zechce.
Jeśli teraz narobisz szumu, to się odkryjesz, żonka się wykpi jakąś bzdurą i będziesz żył do końca w niepewności. Jak zdobędziesz mocne dowody, pozbawisz ją możliwości ruchu. Odsłonisz to co jest teraz dla niej piękne i zobaczysz, jak będzie reagować. Jak to co zrobiła postrzegać. To będzie chwila prawdy dla niej i dla Ciebie.
Chyba w tym przypadku, najlepiej wytrzymać do spotkania i zrobić wejście smoka !!!;.Tak aby był to dla niej pożadny wstrząs...Koniecznie przeczytaj historię Lw-i. Inne też Ci się przydadzą.
Jeśli załatwisz to na miekko, polegniesz.
Tyle na razie...
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Kamyk niestety ale muszę się zgodzić z Yorikiem (którego opinie cenię). Nic na szybko pochopnie jedyne co możesz teraz zrobić obserwuj. Zdradzisz się zejdzie do podziemia nabierze podejrzeń stanie się ostrożniejsza.
Bardzo ważne zbieraj dowody, takie na jakie cię stać. I uwierz w opowieściach żony nie jesteś taki cudowny. Zapewniam wiem co mówię. Nie pijesz możliwe w jej opowieściach jest inaczej, dbasz o dom - jesteś leniem który nic w domu nie robi tak po krótce.
Moim zdaniem i to co wyczytałem na naszym forum: podejście na miękko oznacza klęskę - sromotną zaznaczam. A i jeszcze jedno napisałeś że żona przed ślubem zdradziła Cię. Nie wierzę za bardzo w zdradę emocjonalną nie zakończoną w łóżku. Z mojego doświadczenia mogę stwierdzić (również zdanie terapeuty)). Jeżeli kobieta zdradza męża mając dzieci musi być bardzo zaangażowana w związek. Nowy oczywiście. A Twoja historia niestety klasyka.
Pamiętaj uderzyć możesz dopiero jak nie dasz drugiej stronie żadnej szansy na wygraną nawet cienia nadziei. Wygrać możesz jedynie rozdając karty (zaznaczam moja opinia)
Poczytaj wpis wyżej i jeszcze wyżej choć zasadniczo różnią się podszeptami z tym co dalej, dają kilka wskazówek, które warto zastosować. Swoją drogą zasadnicze pytanie postawione w tytule wpisu ma swoją logikę a zarazem jest niej pozbawione. Wiem, ze brzmi paradoksalnie. Poskładaj kamyk fakty. Zdrada w waszych początkach, romans za kilkanaście lat i na dokładkę kłamstwo, bo widocznie bycie w stanie bujania w obłokach Twojej Pani się spodobało. Dobrzy faceci dostają niestety mocno po doopsku i chyba wpiszesz się w kanon a ja daje pod przemyślenie, czy pierwotne Twoje poglądy na zdradę nie są najwłaściwsze. Często myślę, że większa część tych zagubień nie zasługuje na żadne szanse. Tak po prostu, aby nie tracić czasu.
Często myślę, że większa część tych zagubień nie zasługuje na żadne szanse. Tak po prostu, aby nie tracić czasu.
To niestety chyba jest prawda, ale podejmowanie decyzji w emocjach jest ostatnią rzeczą jaką powinno się robić. Wiele rzeczy sie może tylko wydawać. Najbliższy czas sam pokaże jaki jest werdykt.
Można strzelić sobie samobója, a potem żałować. Tak samo rozstania jak i pozostania.
Lepiej miec czas na ostateczne rozwiązania (zebrać dobre karty, w odpowiednim momencie rzucić na stół i zobaczyć co się będzie działo i jak się sprawy mają), chyba że działo się wcześniej już na tyle źle, że wszystko od razu jest jasne.
Wtedy faktycznie szkoda czasu, zbędnych emocji i zdrowia.
Edytowane przez Yorik dnia 07.03.2013 21:11:55
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Teraz ciężko mi z tym, ale postanowiłem że poczekam żeby dowiedzieć się, co tak naprawdę jest między nimi. Albo inaczej r11; co tak naprawdę jest między nami. Chciałbym dowiedzieć się, co ona czuje do mnie
Kamyk, nazwij rzeczy po imieniu i zrozum, że czym wcześniej przestaniesz się łudzić, że może coś ci się wydaje, tym lepiej dla ciebie.
Żona jest wyraźnie poszukująca, z jednej znajomości, którą ty nazywasz romansem a ona zaprzecza takiemu jej definiowaniu, wchodzi automatycznie w następną relację z innym mężczyzną - za twoimi plecami, w tajemnicy, skutecznie przy tym grając oddaną małżonkę, czyli zachowanie pozorów jest dla niej istotne, pewnie chce trwać w małżeństwie lecz z pragmatycznych powodów bardziej niż uczuciowych, tak przypuszczam.
To co ona robi to jest nielojalność i nieuczciwość pod każdym względem.
Obojętnie czy dokonała się już penetracja, wg ciebie jako ostateczność przypieczętowująca te układy, ona ciebie zdradziła...w końcu, czy zdradę do końca definiuje długość męskiego penisa.....żeby było do końca?
Zgodzę się z poprzednikami, nie odkrywaj kart.
Czekaj cierpliwie na rozwój wypadków, a w międzyczasie odpowiedz sobie na pytanie, co będzie, jak ona pójdzie o krok za daleko.
Zgadzam się również z tym co mówią w kwestii zdrady emocjonalnej nieskonsumowanej . W tym wypadku jest to mało prawdopodobne, jakiekolwiek nie były by powody rozpoczęcia romansu, czy zbyt dużej "przyjaźni" meta jest zawsze w łóżku, choćby kobita tak jak i w Twoim przypadku, z mężem to tylko raz na tydzień bo ma małe potrzeby, z kochankiem zawsze smakuje inaczej.
Także zaciśnij zęby, zbieraj informacje i zadecyduj co dalej, argumentów obawiam się, będziesz miał aż nadto.
W życiu trzeba być jak kaczka, nad wodą niby nic, a pod woda nóżki pracują.
Kamyk, Chciałbym dowiedzieć się, co ona czuje do mnie
Kamyk uwierz mi, lepiej nie wiedzieć. Po co Ci to ?
Najpewniej ma kłopoty z czuciem. Dziś czuje tak, jutro inaczej, to co wczoraj, to już nie pamięta....;..
Ostatnia rzecz, to myśleć o tym co ona czuje.
Ważniejsze jest to, co Ty czujesz i co podpowiada Ci głos rozsądku ?
Margaret, Obojętnie czy dokonała się już penetracja, wg ciebie jako ostateczność przypieczętowująca te układy, ona ciebie zdradziła...w końcu, czy zdradę do końca definiuje długość męskiego penisa.....żeby było do końca?
Tezeusz już bardzo fajnie zwrócił na to uwagę.
Tak więc właściwie jest już wszystko jedno ,,czy zdradzi do końca", bo jak nie zdradzi, bo coś jej przeszkodzi, to z pewnością by zdradziła i duże prawdopodobieństwo, że zrobi to i tak w innym terminie.
Już po ptakach, więc nie ma co rozważać mniejszego zła...;..bo go chyba nie ma.
Teraz to już tylko trzeba patrzeć na korzyści, a jakoś tak wygląda, że większe będą z tego jak ,,zdradzi do końca" . Tak, żeby nikt nie miał wątpliwości co uczyniła. Taki tam mały paradoks.
Pewnie powie, że według męża kategorii i sposobu rozumienia pojęć można nazwać to romansem z seksem. Ale dla niej to zapewne nie bedzie żaden romans i żaden seks
Tylko ciekawe co ? pewnie chwilowe niezobowiązujące relacje z drugą osobą, a ten seks, to nic nie znaczy, bo to ćwiczenia w ramach utrzymania odpowiedniej sylwetki
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
kamyk czego żona NIE czuje do Ciebie jest oczywiste.Ja proponuje by jak najszybciej żona podała swoje definicje zdrady/będzie ich chyba kilka/zapisz je przy niej i powieś w widocznym miejscu.Zapytaj ją w chwili kiedy atmosfera między wami będzie mało napięta,może powiedz coś o zdradzie u znajomych -niech poda swój pkt widzenia.
Jestem, jestem... Może pomyśleliście, że rzucił gość temat i umknął jak przeczytał co mu napisano, albo mu nie zależy ... Jestem i będę śledził to forum, chociaż rzadko mam możliwość usiąść do kompa i coś napisać. Dziękuję za komentarze. O coś takiego właśnie mi chodziło, chce się po prostu przekonać czy utwierdzić w przekonaniu, że w tym kierunku działania, na jaki się w zasadzie zdecydowałem jest sens. I czytając Wasze posty dochodzę do wniosku, że chyba nie ma czegoś takiego jak pozbieranie się po zdradzie... Ja nie wiem, co w przyszłości zrobię r11; nie wiem czy będę chciał się rozwieść, czy dla dobra dziecka zostanę, choć już nic nie będzie wyglądać tak jak przedtem, nie wiem... ale jeżeli będę podejmował jakieś decyzje to na podstawie twardych konkretów i faktów, a nie domysłów i podejrzeń. Na pewno jednak nie będę żył w kłamstwie. Może wyda wam się to nieprawdopodobne, ale w moim najbliższym otoczeniu nie było i nie ma rozwodów, choć zapewniam, obracam się w środowisku dalekim od ideałów...Mnóstwo rzeczy muszę brać pod uwagę podejmując następne kroki... Nie zależy mi na efektownym końcu na zasadzie wszystkie karty na stół, nie chcę jej niszczyć, zabrać wszystkiego, a byłoby co ...Czasem mam poczucie, jakbym świadomie dążył do jakiegoś rodzaju destrukcji w tym sensie, by stało się coś nieodwracalnego, czego nie będę potrafił wybaczyć...Może o to mi chodzi? Jestem naprawdę nieźle zamotany w tym, czego chcę i do czego dążę, czasem zastanawiam się czy to co czuję i robię jest normalne... Tylko co jest normalna reakcją na fałsz, obłudę i takie zakłamanie?
Zastanawiam się (a w zasadzie mam ogromną ochotę to zrobić) w jaki sposób spier..ć dobre samopoczucie i spokój życia tego gościa, bo wiem, że ma żonę i dzieci. Może ktoś pomyśli, że chcę się na nim zemścić za tamto kiedyś i za to teraz...może i tak. Powstrzymuje mnie tylko myśl, że co ta dziewczyna i ich małe dzieci winne, że z niego kawał sq...
Co do tematu założonego przeze mnie wątku zdaję sobie sprawę, że można dyskutować nad jego logiczną konstrukcją i semantyką użytych w nim pojęć. Niemniej jednak został on tak sformułowany celowo i dla mnie pytanie to ma sens r30;
Chcę również podkreślić odnośnie mojego wpisu na tym forum i kwestii mojego bloga r11; na pewno nie jest to żadna reklama mojego bloga, "jakieś "lokowanie produktu" nie zależy mi na tym, żeby ktoś komentował mi bloga czy coś takiego. Tak jak napisałem, wolałbym żeby dyskusja na ten temat toczyła się na tym forum. Nie wiem jak to się stało, że kiedyś nie trafiłem tutaj, zwyczajnie chciałem z siebie wyrzucić trochę tych emocji które we mnie siedziały i uporządkować swoje myśli, dlatego założyłem blog. Rzadko pisywałem, bo nie mam czasu i możliwości posiedzieć przed komputerem. Zależało mi oczywiście również na tym, żeby dostać jakieś wirtualne wsparcie w tym sensie, że ktoś napisze mi co o tym myśli, podpowie co powinienem zrobić, pomoże mi zrozumiećr30; nigdy nie przypuszczałem, że coś takiego mnie spotka. Dostałem komentarze i wsparcie (bardzo cenne) od jednej osoby. Nawiasem mówiąc, jej sugestie idą w tym samym kierunku co Wasze. Zależało mi jednak na tym, żeby ktoś jeszcze postarał się spojrzeć na moją sytuację, być może jeszcze z innej strony, i wtedy trafiłem na to forum. Mój blog zawiera po prostu dość szczegółowy i bardziej chronologiczny zapis tego co się działo, tego co się dowiadywałem oraz moich przemyśleń i wątpliwości na ten temat, dlatego zastanawiałem się czy mogę tu podać link.
Czy ma sens dowiedzieć się, co ona do mnie czuje? Jak dla mnie ma. Nawet jeżeli będzie to bolesna lekcja. Jakby nie było, chcę wiedzieć, jak mam nazywać to co działo się między nami przez ostatnie kilkanaście lat...
Pozdrawiam. jeszcze raz dziękuję za Wasze rady i sugestie, każda jest dla mnie bardzo cenna...
Post doklejony:
Cytat
1234554321 napisał/a:
kamyk czego żona NIE czuje do Ciebie jest oczywiste.Ja proponuje by jak najszybciej żona podała swoje definicje zdrady/będzie ich chyba kilka/zapisz je przy niej i powieś w widocznym miejscu.Zapytaj ją w chwili kiedy atmosfera między wami będzie mało napięta,może powiedz coś o zdradzie u znajomych -niech poda swój pkt widzenia.
To chyba odpada...Podejrzewam, że w definicji takiej mieściło by się jedynie to, co dla niej byłoby korzystne....Dlatego wolę, by zamiast niej "przemówiły fakty".Pozdrawiam
kamyk zrozum nie chodzi o zabieranie wszystkiego itp.Zdrajca/kłamca nie ma skrupułów. Może ty nie chcesz jej niszczyć ale ona zniszczy ciebie jeżeli bedziesz grał fer. Wiem z mojego doświadczenia i gdy czytam to forum. Zastanów się czy nie lepiej rozegrać wszystko mądrze? Przecież nic nie stoi na przeszkodzie (w razie Niemców) że oddasz jej co bedziesz chciał (lub co uznasz za stosowne) Teraz jeżeli jest tak jak zakłada kilku z przedmówców twoja osoba ma dla niej niewielkie znaczenie.
Rozegrać wszystko mądrze...właśnie tak bym chciał. Teraz z perspektywy czasu uważam, że właśnie przy tym pierwszym gościu zareagowałem za szybko, zbyt impulsywnie....wyprztykałem się z argumentów co ona wykorzystała. Zaczęła się lepiej kryć, ale dalej kłamała. Dlatego teraz zgrywam frajera. W sumie... może okaże sie, że przez te naście lat naszego małżeństwa byłem frajerem...
A co myślicie o tym, by już po odkryciu kart namieszać w życiu tamtego sq..?Poinformować o wszystkim- mam na myśli fakty- jego małżonkę? Myślę, że sprawiłoby mi satysfakcję, gdyby i jego świat się zawalił. Chyba że źle diagnozuję sytuację na razie, bo może między nim i jego oną nic już nie ma...
moim zdaniem małżonka onego wiedzieć powinna i nie w celu spierdziulenia życia kochasiowi ale by nie była frajerką.Możesz jej pomóc /dowody/a może również ona pomoże tobie.Ty trochę życia ze zdradą w tle zmarnowałeś może ona będzie chciała to rozegrać szybciej.Jak poczytasz to forum to zobaczysz że często zdrada mimo długiego jej trwania jest dla zdradzanego jak grom.Innym razem ktoś ,coś...ale zdrajca zaprzecza a inni mówią niemożliwe.Pomoc się przydaje.
kamyk najpierw zbierz dowody, później poinformował bym jego Panią co z tym zrobi jej sprawa. I nie dla tego aby zniszczyć jego świat ale po prostu że ona zasługuje aby znac prawdę. Stare powiedzenie "kim jest wróg mojego wroga....)
Poczytałem sobie trochę Waszych historii. Generalnie faktycznie utwierdzają mnie w przekonaniu, że wybrałem właściwe rozwiązanie- czekać i zbierać informacje. Czy je wykorzystam, to inna sprawa. Uświadomiłem sobie jednak jedną bardzo ważną rzecz, lub może inaczej, potrafię teraz nazwać to co w jakiś sposób powstrzymywało mnie od tego i powodowało, że odczuwałem coś w rodzaju przymusu zareagowania, zrobienia czegoś, przerwania tego, powiedzenia że wiem... Cały czas towarzyszyło mi poczucie, że przecież ja też oszukuję udając, że o niczym nie wiem, niczego się nie domyślam, itd. To chyba takie idealistyczne założenie, że przecież skoro kocham, to powinienem o nią walczyć, zrobić wszystko by została ze mną, nie pozwolić by posunęła się za dalekor30; Myślałem o tym w ten sposób, że przez to, że pozostaję bierny daję jej przyzwolenie na to by mnie zdradzała. Stoję z boku i przez to że nic nie robię po prostu przyglądam się z pełną świadomością, jak do końca rozlatuje się moje małżeństwor30; chyba dlatego czułem się współwinny i walczyłem z ochotą wykrzyczenia tego co wiem i zażądania, by się określiła, wybrała mnie lub jego. Trochę jednak sam, a trochę dzięki Waszym doświadczeniom dochodzę do przekonania, że to by niczego nie zmieniło. Najwyżej w bardziej wyrafinowany sposób dalej by mnie okłamywała. Skoro w ogóle to robi, to pewnie to co było między nami gdzieś po drodze się skończyłor30;.a ja tego nie zauważyłem. Albo po prostu nigdy tego nie było. W każdym razie nie będę miał spokoju, jeżeli się tego nie dowiem.
Odnośnie żonki tamtego gościa, tak czy inaczej noszę się z zamiarem powiedzenia jej. Faktycznie jednak poczekam z tym, aż będę miał więcej konkretów i informacjir30; Nie powiem jej teraz, nie znam jej, nie wiem do końca jak jest między nimi i nie wiem jak mogłaby zareagować. Może ona nie wytrzymałaby, powiedziała jemu i przez to ja nigdy nie poznałbym prawdy? Tak z całokształtu, jak o tym myślę, to chyba idę w kierunku zakończenia w kategorii małego rtsunamir1;. Żeby stało się nieodwracalne i żeby nie było co zbieraćr30;
Kamyk, Tak z całokształtu, jak o tym myślę, to chyba idę w kierunku zakończenia w kategorii małego rtsunamir1;. Żeby stało się nieodwracalne i żeby nie było co zbierać
Tak to wygląda, ale nie zakładaj niczego. Twoim celem jest doprowadzić do teakiej sytuacji, aby nikt nie miał wątpliwości, co jest grane od jakiegoś czasu, przerwanie tego mocnym cięciem, bo ile czasu można tak żyć.
Do tego trzeba się trochę przygotować. Masz czas, żeby poinformować żonkę gościa w odpowiednim monencie.
Efekt tsunami ?
W końcu skończy się chory dla Ciebie układ, w którym się męczysz, a to jest najważniejsze.
Wielu opcji nie ma, żonka się ucieszy, że się wydało i będzie jej na rękę się rozstać, albo najprawdopodobniej będzie próbowała załagodzić sytuację.
Po tsunami, możesz potrzymać gościa w niepewności, zanim zorientujesz się co u niego ?
Im większy spokój i powściągliwość u Ciebie tym lepiej..., bo wieksza kontrola sytuacji..
Ty już zostałeś nieźle zaskoczony, ale się trzymasz, zobacz jak to zadziała w drugą stronę......
Masz okazję dobrze się przyjrzeć, jak wygląda ździwienie, a może nawet szok ?.
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Żeby stało się nieodwracalne i żeby nie było co zbierać Może to i sposób, ale wierz mi, że można użyć innych metod, które mniej kosztują, człowiek ma tą możliwość, że jest podobno istotą rozumną. To podobno, to stąd, iż zdradzający to też ludzie, chociaż w nich upatruję bardziej brakujące ogniwo w teorii Darwina, coś miedzy małpą a homo sapiens, niby to chodzi wyprostowane, ale używać mózgowia nie potrafi. Zdradzacze wybierając igraszki perfidnie kpią sobie z swoich najbliższych całą resztę da się ogarnąć, ale ta zabawa na uczuciach, brak szacunku i robienie z kogoś ''podludzia'' rani najbardziej.
No i myślałem, że czekanie coś mi rozjaśni a tu zonk! Naprawdę te sprawy chyba lubią się komplikować. Mam kolejny problem i liczę na jakąś mądrą radę. Otóż niespodziewanie dowiedziałem się o pewnym fakcie, który zataiła przede mną małżonka, a sprawa jest na 100% potwierdzona. Mianowicie, kilka miesięcy temu ona umówiła się z tym facetem, z którym wtedy pisała (odsyłam do mojego pierwszego wpisu na forum, żeby zorientować się o co chodzi). Do tego spotkania z jakichś względów nie doszło, ale to już było wtedy, gdy ja wiedziałem o jego istnieniu, byliśmy z żoną po kilku rozmowach na temat tego co robi, gdy wiedziała ze nie chcę by się z nim kontaktowała, a mimo to umówiła się z nim i zależało jej żeby przyjechał. Generalnie spotkanie było dobrze pomyślane i zorganizowane, niczego bym się nie domyślił. Z tego co się dowiedziałem, to on nie mógł/ nie chciał przyjechać. Może wystraszył się, że a się dowiem i tam wpadnę, bo wiem że się mnie bał (a ja wcale nie jestem taki groźny:cacy). Problem polega na tym, że to nie ten gość, na którym tak naprawdę mi zależy, żeby dowiedzieć się co chodzi. Bardziej zależy mi tak jak pisałem na tym facecie, który jest ''starą miłością mojej ślubnej, z którym teraz tak namiętnie się komunikują (ostatnio trochę przystopowali, nie mam nic nowego więc siedzę cicho). No i sedno problemu czy zrobić ''coming out'' teraz odnośnie tamtej starej historii, czy jednak poczekać tak jak założyłem na dalszy rozwój wydarzeń z tym drugim? Który jeszcze raz podkreślam jest dla mnie ważniejszy. Obawiam się, że jak wyjdę teraz z tym, czego się dowiedziałem, to się wystraszy i może odbić od tego aktualnego amanta, albo co bardziej prawdopodobne, będą się jeszcze bardziej ukrywać. I nigdy nie poznam prawdy o osobie, z którą żyłem naście lat. Mam takie wahania, bo jest mi jednak ciężko z tym wszystkim, chciałbym to mieć wszystko za sobą, a z drugiej strony za punkt honoru stawiam sobie odkrycie całej prawdy o niej i tym gnoju, z którym teraz flirtuje, przekraczając jak dla mnie granice.
stary ,czekaj cierpliwie serio bardzo serio pisze,Ona w pewnym momencie pomysli ze niczego sie nie domyslasz a tu bedzie lipa na calego .Zbieraj dowody wszystko jak jezdzi autem GPS ,dyktafon wszystko czym dysponujesz . I jak juz bedziesz mial dowod to szybko z zona tamtego zlapac i udusic tyfusa i tyfuske