Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam, musiałam się do Was wbić i komuś się wyżalić, jestem mamą prawie dwuletniego, cudownego chłopca i od dwóch tygodni jestem sama z dzieckiem.
Mój mąż dwa tygodnie temu wyszedł z domu na spotkanie z kolegą z pracy, nie wrócił na noc a następnego dnia dowiedziałam się że był w hotelu z jaką dziewczyną...
Szybka wyprowadzka (zagroził że jak się niewyprowadze to nie da grosza na kredyt i nie opłaci mieszkania), w między czasie były rozmowy i rpośby by wytłumaczył co się stało. było dobrze i naraz ode mnie odchodzi...
Podał kilka przyczyn. najpierw że nie jest stworzony do życia w zwiazku, bo zdaje sobie sprawę że ma ciężki charakter (straszny choleryk), potem że go nie przytulałam nie słuchałam , nigdzie z nim nie wychodziłam, bo mu zabroniłam wybudować dom (na który nas nie stać), teraz stanęło na tym że koś ma i jest z tą osobą od kilku miesięcy.
Powiedziała mi to w tydzień po naszej 8 rocznicy ślubu spędzonej w Krakowie, było dobrze w miarę, a na pewno było lepiej niż do tej pory, często się kłóciliśmy, a zaczęło sie wszystko od problemów z zajściem w ciążę, potemm straciłam 3 ciąże, potem dowiedziałam się że nie będę mogła mieć dzieci, od pierwszego poronienia byłam sama, nie odwiedzał w szpitalu, nie trzymał za rękę nie pocieszał , kupił nowy telewizor....
Po każdym kolejnym kopnaiku od losu było coraz gorzej, ja sie zamknęłam w sobie nie potrafiłam okazać uczuć temu facetowi, nie potrafiłam być ciepła choć bardzo się starałam, w końcu udało mi się zajść w ciąże leżałam w łóżku przez 8 miesięcy żeby tylko było dobrze (u mojej mamy bo mąż by sie mną nie zaopiekował) wpadał w tygodniu zmęczony po pracy na 5 minut a w weekendy jeździł do rodziców odpoczywac, a ja cały czas z tym wszystkim sama.
Wróciłam z dzieciątkiem po 9 miesiącach nie bycia w mieszkaniu a tam nic nie przygotowane na nasz powrót, kompletnie nic, potem doszło dziecko płaczące, które przeszkadzało mojemu mężowi, potem zaczęło się wyzywanie dziecka nawet nie będę cytować bo aż mi wstyd za niego, w miedzy czasie starałam się być przykładna żona choć wiedziałam że nie tak to powinno wyglądać, ale chciałam dla tak długo wyczekiwanego dziecka stworzyć pełna rodzinę której ja nie miałam, ciągłe kłótnie, wtrącanie się teściowej czasami doprowadzały do ranic wytrzymałości ale wciąż w tym wszystkim trwałam tłumacząc sobie że on się zmieni. Dziecko podrośnie zacznie lepiej sypiać i jakoś się ułozy.
Dziecko zaczęło sypiać, mąż zaczął częściej wychodzić, beze mnie oczywiście, między nami było ok, przez 3 miesiące...tzn bez kłótni, bez jego wybuchów złości, bez przeklinanie na malucha
I on teraz mi oznajmia że on jest ze mną nieszczęśliwy bo ja go zaniedbałam na rzecz dziecka. Czy ja jestem nienormalna czy coś nie tak z tym facetem, Nie rozumię co za kobieta idzie na układ z żonatym facetem, ojcem (jak zwała tak zwał, nigdy przy dziecku nic nie zrobił), mającym jeszcze jedno dziecko z jeszcze inną kobietą (bez małżeństwa i bez kontaktu z dzieckiem), powiedział mi dzisiaj że to jego asystentka, że ona jest wielkoduszna bo to ona go przekonuje by dawał na dziecko jak najwięcej i by miał kontakt z dzieckiem,
Ja sie pytam na jakim świecie my żyjemy i co się dzieje z ludźmi???
Obiecałam sobie że bedę twarda ale sie nie da, nie potrafię nie podejsć do tego emocjonalnie, nie potrafię podejść do tego na porządku dziennym, jak mam sobie z tym poradzić jak mam mu pokazać że jestem twarda?
Ratujcie bo się sypie, a nie mogę bo mam synka
Właśnie dlatego że masz synka muswisz być twarda, ta mała cudowna istotka potrzebuje Ciebie najbardziej na świecie. To dla niego musisz się usmiechac i starac w miarę normalnie zyc. A mąż- myślę, że nie dorósł do bycia ojcem, mężem. Nie jest wart Ciebie. Nie wiem, co Ci więcej napisać, ale pamiętaj że o siebie tez musisz dbać- i dla synka i dla siebie samej. Pozdrawiam serdecznie
Ten facet to zwykły gówniarz i tyle. Ja mojego ex w telefonie wpisałam dawca spermy- tylko na tyle zasłużył. Bycie ojcem to przywilej, a nie obowiązek. Dasz rade, bycie samotna matką nie jest takie straszne. Ważne żebyś wystąpiła o alimenty na dziecko i zastanów się nad rozwodem z jego winy. Trzymam kciuki
To Ty rzuciłeś mną o ścianę jak szkłem, które rozbiło się na milion kawałeczków...
Nie mogłam się obronić, a Ty potraktowałeś mnie jakbyśmy nic dla siebie nie znaczyli...
Ale ja znajdę w sobie siłę i posklejam swoje szklane serce,
i udowodnię, że nie m
No niektórzy faceci nie nadają się do tego aby tworzyć rodzinę...
Kiedyś słyszałam fajną rozmowę Co najlepszego mężczyzna może zrobić dla swojego dziecka - kochać jego matkę...
Panowie często zapominają o tym, że nie tylko odchodzą od swoich złych, czy jakich tam żon. Złych bo nie potrafimy tolerować ich skoków w bok. No ale skoro jesteśmy złe to nie możemy być wyrozumiałe.
Dzisiejsze społeczeństwo zapomniało o podstawowych wartościach, widzę to szczególnie po moim exie... dziecko - wtedy kiedy mu pasuje, a tak przełóżmy weekend bo mam imprezę, a nie nie mogę się nim zająć, bo przecież muszę odpocząć, po pracy, i pewnie każda z nas dodała by sporo podobnych wymówek... tylko powiem tak drodzy Panowie... zapominacie o jednym, życie płynie dalej... i niestety za parę lat to właśnie te dzieci będą miały sporo wymówek aby nie zobaczyć się ze swoim rodzicem...
Nie zapomnę słów mojego exa po dwóch latach, że musi wszystko budować od nowa, że wszyscy na około ustabilizowani a on na wynajętym pokoju w mieszkaniu studenckim - ale zapomniał o tym, że to czego tak zazdrości teraz znajomym - on to wszystko miał... więc życie często samo przynosi sprawiedliwość - ale z czasem.
doris32 - przez tyle czasu radziłaś sobie bez męża - to i teraz dasz radę, co do wyprowadzki z domu poradź się prawnika - bo Twój mąż nie może nakazać Ci abyś się wyprowadzała z małym dzieckiem z jego własnego domu. A poza tym ma obowiązek płacenia tyle alimentów aby dziecku nie obniżył się standard życia. Ale tu prawnik i pamiętaj dzieci dają nam sporą siłę. Są siłą napędową.
Doris tak jak zawsze jestem za walką i próbą ratowania małżeństwa, tak po tym co tutaj napisałaś to radzę Ci odejdź i zacznij układać swoje życie na nowo bez niego, on się nie zmieni. Nie ma chyba nic gorszego jak facet , któremu przeszkadza własne małe dziecko i wszystko co z nim związane. Na Twoim miejscu kupiłabym bukiet kwiatów asystentce ,za to że była tak miła i uwolniła Cię od despoty.
Dokładnie jak piszą dziewczyny kopnij go w 4 litery a asystentce podziękuj.
Wyrzucanie zdradzonej żony i małego dziecka z domu no to drobna przesada. A asystentka wielkoduszna naprawdę bo pozwala aby płacił na dziecko :szoook.
Załóż sprawę rozwodową z orzeczeniem jego winy masz malucha więc dodatkowo możesz zażądać alimentów również na siebie (podejrzewam że on był głównym żywicielem rodziny) a pieniądze się wam przydadzą nie miej dla zdrajcy litości.
potem doszło dziecko płaczące, które przeszkadzało mojemu mężowi, potem zaczęło się wyzywanie dziecka nawet nie będę cytować bo aż mi wstyd za niego
Doris, niedowiary skąd takie samozaparcie w tobie by na siłę tworzyć rodzinę z "mężczyzną", który jest jeśli nie poważnie zaburzony to przynajmniej zupełnie niedojrzały.
Dla mnie osobiście takie zachowanie ojca wobec małego, płaczącego dziecka to PATOLOGIA!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ty jesteś matką, twoim OBOWIĄZKIEM jest chronić swoje dziecko przed wszystkim co złe, ojciec dziecka jest złym człowiekiem, to nie ulega żadnej wątpliwości.
Najrozsądniejsze co możesz zrobić to w trosce o dziecko i siebie samą rozstać się z mężem, oczywiście regulując wszystkie prawne sprawy.
Kochance należy być tylko i wyłącznie wdzięczną, że otworzyła ci ostatecznie oczy.
Dziękuję za słowa otuchy, najgorsze jest to że po wczorajszym spotkaniu z nim mimo tego że obiecałam się trzymać mocno i nie dać mu się wyprowadzić z równowagi to znowu zadawałam niepotrzebnie pytania na które on spokojnie odpowiadał, a ja aż gotowałam się w sobie, po tym spotkaniu zaczęłam mieć znowu wyrzuty że może to faktycznie ja byłam zimna i go zaniedbałam??
Nie mam siły, nie wiem co robić denerwuje mnie jego spokój i to że wszystko zwala na mnie, nie widzi ani trochę winy w sobie i swoim postępowaniu. Dziś dowiedziałam się że ta jego asystentka jest powodem slinienia sie połowy jego zakładu, ale nikt o nich nie wie...
Jesli chodzi o żywiciela rodziny, ja też pracowałam z tym że nie zarabiam tyle ile on, i nie pochodzę z bogatej rodziny jak on.
Byłam dziś u psychologa potrzebowałam się wygadać, potrzebowałam wszystko z siebie wyrzucić ale czuje niedosyt, chyba niewiele mi to pomogło,
Post doklejony:
jeśli chodzi o moje samozaparcie, wychowywała mnie tylko mama, bo ojciec był alkoholikiem który lał swoje dzieci i żone. Jestem wdzięczna mamie że wychowała mnie na porządną i wydaje mi się wartościową a na pewno uczciwą kobietę. Obiecałam sobie że dobierając partnera na całe życie wybiorę dobrze, tak żeby moje dziecko miało pełna i kochajacą rodzinę, nie udało mi się ... jestem beznadziejna...
doris32 - to nie Ty jesteś beznadziejna - wybierając partnera wybierałaś faceta, którego uznałaś za najbardziej wartościowego faceta, że ma wpojone wartości rodzinne, pewnie jeszcze jego rodzice zrobili na Tobie dobre wrażenie i miałaś w nich na początku oparcie i wiedziałaś, że będą Was wspierać.
NIE TY JESTEŚ BEZNADZIEJNA, TYLKO ON.
A test, że połowa się na jej widok ślini - no cóż, uroda przemija - i do każdego związku przychodzi codzienność.
Ja zawsze tym pięknym zadbanym paniusią życzę aby zamieszkały z tymi opranymi, wyprasowanym, wykarmionymi Panami Piotrusiami. I ciekawe czy będą tak zachwycone jak będę musiały prać sprzątać i gotować...
Jeden tekst mi się spodobał Pań z forum - kiedy przy kochance zaczyna się pierdzieć???? bo przy żonie no to notorycznie
doris emocje beda Toba szarpac przez jakis czas, kilka miesiecy moze kilka lat , zalezy jak sobie to wszystko wytlumaczysz i ulozysz.On ...hmmm nawet nie warto pisac o nim, bo to jest o Tobie.Pierwsze co(wiem z autopsjii)-organizacja.Finanse.Odwrocenie swojej uwagi od emocji, ktore ciagna w dol.Szukaj tego co daje Ci sile, szukaj tego co sprawia,ze mimo wszystko chcesz wstac rano, chcesz sie usmiechnac.Male rzeczy, drobiazgi-robia ogromna roznice.Malymi kroczkami buduj od podstaw-ja tez tak budowalam.Planuj z malym wyprzedzeniem ale pamietaj ,ze Twoja przyszlosc czeka na Ciebie gdzies tam.Mysl o tym i tylko o tym-jak chcesz zeby wygladala reszta Twojego zycia i daz do realizacji.
Jesli uda Ci sie, nie zamknac samej siebie w tym okropnym halasie wlasnych mysli-wyjdziesz z matni szybciej niz myslisz......
Zasada jest tylko jedna-nigdy sie nie poddawaj.NIGDY.
Niestety życie jest inne niż sobie wyobrażamy. Ja złapałem żonę na zdradzie (chyba) z kolegą z pracy. A mamy 3 letnią córkę. Teraz żyję ze świadomością że jestem rogaczem i nie wiem czy dam radę utrzymać ten związek. Wizyta u psychologa nic nie dała. Jestem jak dziewica, z jednej strony chciałbym się rozstać, z drugiej się boję co dalej. Zastanawiałem się nad zemsta i pójściem na k...y, ale to nie w moim stylu.
A Ty znajdź dobrego adwokata i tyle. Jeśli nie masz dowodów zainstaluj na kompie keyloggera i wszystko samo sie zapisze.
Jesteś na tyle młodaa że masz szansę jeszcze sobie życie ułożyć...
Pozdrawiam.
Ja sie pytam na jakim świecie my żyjemy i co się dzieje z ludźmi???
Przez lata zadawałem sobie to samo pytanie
Po zachowaniu ludzi doszedłem do wniosku iż większość to egoiści i materialiści. Moralność jest im obca a nawet traktowana jako relikt zacofania. Myślenie w kategoriach że swoim postępowaniem krzywdzę drugą osobę uważa się za słabość. Ironią jest fakt że ci ludzie uważający się za mocnych psychicznie jednocześnie są tak słabi iż nie potrafią oprzeć się lansowanemu stylowi życia.
Cytat
I on teraz mi oznajmia że on jest ze mną nieszczęśliwy bo ja go zaniedbałam na rzecz dziecka.
Jeśli tak odczuwał to jego zasraną powinnością było z tobą o tym rozmawiać.
Jak może mieć pretensje do żony że poświęca czas dziecku!
Niech ten ****ek dorośnie !!
Doris jeżeli Cię stać wynajmij detektywa w tydzień zbierze dowody na zdradę dodatkowo nagraj wasze rozmowy dyktafonem i składaj pozew ze względu na to że on zarabiał lepiej możesz go podciągnąć na alimenty na siebie (spadek standardu życia). Jesteś młoda masz synka nie warto dla takiego kmiota się poświęcać. Teraz jest asystentka, później będzie koleżanka a później włosy wypadną a on zostanie sam. Jak napisała adzia jeżeli nie będzie walczył o normalne stosunki z synem za parę lat chłopak nie będzie chciał znać "tatusia".
A d..ek będzie kimś kto zostawił własne dziecko dla d....ka. No bo w sumie najważniejsze że połowa zakładu się ślini. A ta panna jeżeli ma zasady jakiem ma i jest taką gwiazdą to twój Pan niedługo może zostać stałym bywalcem naszego forum, czego mu życzę
doris32, Nie możesz wmawiać sobie winy za to co on zrobił! Poza tym, jak sam stwierdził, nie jest stworzony do życia w związku! Będziesz dawała mu szans na powrót - a on będzie za każdym razem to wykorzystywał. Wiem co mówię, bo byłem w podobnej sytuacji. Za dużo pozwalałem. Zdradzacze mają to do siebie, że w swoim zaślepieniu obciążają winą za rozpad związku właśnie drugą stronę - znajdują najgorsze wykręty nie widząc niczego złego w swoim postępowaniu. ie możesz do tego dopuścić, żebyś myślała "co złego zrobiłam/czego nie zrobiłam". Spójrz prawdzie w oczy: on nigdy Cię nie kochał. Jak mógł nie podtrzymywać Cię na duchu w momencie kiedy najbardziej tego potrzebowałaś??? Jak mógł wyzywać, kiedy dziecko - owoc Waszej miłości płakało? Ojciec? Mąż? Głowa "rodziny"? DU***EK! Niedojrzały odłam! Właśnie przez takich jak on my, fajni faceci (a tak mi się wydaje, że jestem) wkładani jesteśmy do jednego worka jako "samcy alfa"... bez uczuć, bez serca, bez wrażliwości.
Nie poddawaj się! Walcz! A masz dla kogo!
A młoda s*ku kopnie go w d*pę jak tylko coś będzie nie tak, nie będzie miał czasu, żeby podjechać, żeby zawieźć, żeby kupić. Ona nie ma nic do stracenia, a jemu też się tak wydaje.
Głowa do góry! To ich (zdradzaczy) najbardziej wk***rwia, kiedy my, zdradzeni, zaczynamy być szczęśliwi bez nich!
Doris znam taki typ człowieka jak Twój mąz... a tacy ludzie (przekonałam sie na własnej skórze) sie nie zmieniaja.
Próby stworzenia zwiazku opartego na zaufaniu,przyjażni,miłości itd. tez spełzaja na niczym przy takim człowieku.
Masz najwiekszy skarb jaki kobieta może dostac od życia... synka wiec po co Ci niedojrzały egoista który ma w nosie Ciebie i dziecko?
Zacznij życ swoim nowym lepszym życiem bez drania,bo sie wykonczysz.
Pozdrawiam i życze duuuuuuzo siły
betrayed40 napisał/a:
Doris jeżeli Cię stać wynajmij detektywa w tydzień zbierze dowody na zdradę dodatkowo nagraj wasze rozmowy dyktafonem i składaj pozew
Nie stać mnie na to, poza tym nie wiem czy coś by mi to dało, mam sms'a od niego, bo pytałam dlaczego mi to zrobił, napisał jedynym powodem jest to że mam kogoś,zachowałam tego sms'a ale czy to coś da,
On wszystkim mówi że to my wspólnie postanowilismy się rozstać, gdy ostatnio powiedziałam że nie prawda ja nic nie postanowiłam tylko zostałam postawiona przed faktem dokonanym, bez jak on twierdzi szans na dalsze dyskusje to się uniósł i powiedział że w sądzie mam iść na ugodę i powiedział że chyba nie mam zamiaru bawić się w orzekanie o winie, poczułam się jakby mi zagroził...
Pytanie dlaczego ja mam składać pozew, to nie mi się odwidziało małżeństwo, choć tak naprawdę zawsze ja miałam powód żeby kopnąć go w d..ę...ale mimo wszystko próbowałam ratować i poprawiać to co sie dało ratować, choć on twierdzi inaczej. Prosiłam żeby spędzał z nami więcej czasu, prosiłam o wyjazdy na weekend stać nas na to było, to on oczywiście ale do swoich rodziców, ja tam nie chciałam jeździć bo po 1 wtrącanie sie we wszystko teściowej, po 2 mój szanowny małżonek znikał pod pretekstem że musi coś zrobić z samochodem a ja jak zwykle zostawałam z dzieckiem sama...
Prosiłam o spacery z nami powiedział że takie spacery go nie bawią, próbowałam, on ostatnio mi powiedział że widocznie sie za mało starałam skoro nie potrafiłam go przekonać... czy ja tu jestem jakaś durna i faktycznie muszę iść na jakiś kurs obsługi facetów...
Choć przysięgam (i przepraszam Was porządnych) ale chyba nigdy w życiu nie zaufam już żadnemu facetowi. Mój mąż był moim pierwszym i ostatnim. I tyle mi wystarczy...
Jeśli chodzi o finanse mamy mieszkanie na kredyt, wystawił je na sprzedaż ale teraz kiepsko na rynku i nie wiem jak to będzie. on szczodrze zaoferował się że będzie wszystko opłacał, choć raz juz powiedział że mam płacić wszystko po połowie, ale potem zmienił zdanie, także w tym temacie też nie czuję sie bezpieczna bo nie wiem co on jeszcze wymyśli.
Bardzo boję sie spotkania z nim w piątek, ma przyjść do dziecka, nie wiem jak mam panować nad emocjami..., a wyjść nie mogę bo moja mama zostając z nim w domu chyba dostałaby zawału z nerwów.
Doris, do piątku postaraj się pożyczyć od kogoś dyktafon, minikamerę, cokolwiek. Zgrywaj wszystko, ale nie może się o tym dowiedzieć! Jeśli twierdzi, że "chyba nie mam zamiaru bawić się w orzekanie o winie", to znaczy, że wie o swojej winie i próbuje wymóc na Tobie zeznania. Nie pozwól na to! Wina MUSI być po jego stronie. Inaczej nie dosyć, że nic nie ugrasz (a to przecież nie Twoja wina) to jeszcze w ewentualnym przyszłym związku (nie mów, że to niemożliwe, życie lubi płatać figle) będziesz śmiało mogła pokazać swoją wierność. Z drugiej strony, sprawy z orzeczeniem trwają zdecydowanie dłużej, ale w tym przypadku ja osobiście bym czekał. Nie masz nic do stracenia!
Z drugiej strony - zawsze możesz "dostać" alimenty na siebie w przypadku, kiedy wina będzie po jego stronie.
Podsumowując: dowody, dowody i jeszcze raz dowody. Pytaj go sms-ami (przemyślanymi) o to kiedy wróci do domu, że czekasz z kolacją... wysyłaj późno (22.00-23.00). Jeśli odpisze, że nie wraca na noc - masz piękny dowód! Potem tylko fotografuj te sms-y (makro w aparacie). Na zdjęciach niech będzie jego numer, data i godzina... Każda jego odpowiedź jest na wagę złota. Nie poprzestawaj na tym jednym sms-ie.
Jest w takim stanie emocjonalnym, że nawet się nie zorientuje, że go wrabiasz. A Ty działaj. Wszystko na Twoją przyszłość, a przede wszystkim na przyszłość Twojego syna. Jak dorośnie - nie będzie miał pretensji, że nic nie zrobiłaś (a będziesz miała dowody...).
Dowody dobrze chowaj, najlepiej w 2 egzemplarzach, w dwóch różnych miejscach (masz chyba jakąś bliską osobę, przyjaciółkę?).
Trzymaj się! Będzie dobrze.
Doris widzę, że "mimo wszystko" chciałabyś sobie trwać w tym nieudanym układzie. Wciąż wymieniasz jaka ty byłaś wspaniała i wyrozumiała a jaki on niewdzięczny.
Bycie męczennicą nie robi na nikim wrażenia, a zwłaszcza na takim typie mężczyzny jakim jest twój mąż....zapewniam cię.
Myślę, że podświadomie kopiujesz ten męczeński wzorzec kobiety z twojego domu rodzinnego, naśladujesz matkę która trwała w toksycznym związku mimo oczywistych wskazań na opuszczenie ojca alkoholika i przemocowca. W związku z powyższym ....niestety masz Doris wysoki próg akceptacji dysfunkcyjnych zachowań u partnera i widzisz mimo oczywistych przeciwskazań wciąż nadzieję na "szczęśliwą rodzinę".
Na siłę, przy zaangażowaniu tylko jednej strony nie da się takiej rodziny stworzyć. Zdaje mi się, że do końca nie rozumiesz w jakim tkwisz układzie.
Póki co weź sobie do serca dobre rady od kris & betreyed...tak na wszelki wypadek
ps. Kris..serce się raduje jak szybko się uczysz!!! Idziesz jak burza
doris32 - nie wyrażaj zgody na sprzedaż mieszkania, bo jeszcze Ty będziesz musiała płacić podatek od wzbogacenia. Tym bardziej, że nie wiem czy minęło 5 lat od jego zakupu. Potem kolejny podatek od tego jeżeli za otrzymaną kwotę nie kupisz mieszkania w przeciągu 2 lat. Przerabiałam to z moim exem. Poza tym nie potrzebnie się wyprowadzałaś, to Was dom i połowa należy Ciebie.
Czytając Twoją opowieść to tak jakbym swoją pisała 2 lata temu. Na wszystko była kasa tylko nie na wspólne wyjazdy. Bo który facet twierdzi, że ma pieniędzy aby wyjść z żoną do restauracji czy kawiarni - a kochankę zaprasza - głupota do potęgi entej.
A co do tego - Ty nie potrzebujesz rozwodu, niech on go składa, Ty wystąp tylko o alimenty na zabezpieczenie podstawowych potrzeb rodziny.
A jeżeli jesteś w stanie spisz na papierze postanowienia Wasze odnośnie deklaracji w jakiej kwocie będzie płacił alimenty i jak widzi wizyty z dzieckiem - jeżeli się dogadacie - wszystko pójdzie na jednej sprawie. Ale pamiętaj w pieniążkach nie walczysz o siebie - tylko o dziecko.
A co do Twojego męża - hmmm - decyzja zależy od Ciebie - za parę lat będzie żałować, tak jak mój teraz. Dwa lata czekałam. A to jak będzie dalej nie martw się, z każdym dniem powoli będzie lepiej. Będą gorsze chwile i to nie jedne, ale się nie załamuj... życie toczy się dalej.
Ja powiem Ci z swojego doświadczenia, rozwiodłam się, sprzedałam dom, który budowaliśmy z exem.... i pozamykałam cały rozdział życia z nim związany.
Teraz jestem szczęśliwie zakochana z wzajemnością, kupujemy dom i spodziewamy się dziecka - więc dla każdego jest szansa na ułożenie sobie na nowo życia nawet jak trafi się na takich głupków jak nasi mężowie (u mnie już na szczęści były)
Trzymam kciuki abyś znalazła w sobie dużo siły i zaglądaj do nas.... widzisz każdy podpowie Ci jak sobie poradził z tym. Bo zdrada i rozwód nie kończą życia jedynie je zmieniają