Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam serdecznie.
Potrzebuje Waszej pomocy, najchetniej wypowiedzi zdradzonych mezczyzn...
Zdradzilam swojego partnera (zwiazek od 2 lat) prawie rok temu... Wyszlo... Bardzo glupio wyszlo. Chwila slabosci, On wtedy nie mial dla mnie czasu, ja potrzebowalam wsparcia, towarzystwa...
Nie mieszkamy razem, tworzymy naprawde dziwny 'zwiazek'... Poki co nie zaglebiajmy sie w szczegoly , ok ?
No wiec, bylo pieknie, az do pewnego momentu, gdy zostalam sama, gdyz On natlok zajec, a moje potrzeby sa duze... Wtedy pojawil sie On. Jego dobry znajomy, z ktorym 2 razy poszlam do lozka...
Po tych 2 razach sama doszlam do wnioski, ze to co zrobilam bylo beznadziejnie glupie, nic niewarte...
Moj partner domyslil sie co sie stalo, lecz dluzszy czas sie wypieralam zdrady... On jednak swoje wiedzial... W koncu przyznalam sie, opowiedzialam jak to wygladalo, byly nerwy, moj placz, przepraszanie... Oczywiscie jakis czas bez czulosci, nie mowiac juz o czyms innym... Po jakims czasie, kolejnych szczerych rozmowach, juz bez nerwow zaczelismy probowac 'zabawiac sie' ze soba na nowo.
Udalo sie, jest prawie jak dawniej. Ponoc wybaczyl mi, bolalo Go to, ze oklamywalam Go przez dlugi czas, wypieralam sie wszystkiego mimo, ze ON o tym doskonale wiedzial. Zaufanie odbudowane, jednak... Z Jego strony jedynie zabawy paluszkami ze mna. Nauczylismy sie wielu rzeczy, swoimi palcami doprowadza mnie niemal do nieba... Ale chcialabym w koncu poczuc Go w sobie. Calowac...
Niestety, slysze tylko 'jeszcze nie...' Myslalam, ze to moze jakas kara dla mnie, bo wie jak uwielbiam seks, lecz wczoraj uslyszalam, ze 'ma blokade' ...
Bardzo mi brakuje seksu z Nim, Jego pocalunkow... Co do pieszczot nie mam prawa narzekac, bardzo sie stara aby mimo tego , ze 'to tylko' palce doprowadzil mnie do rozkoszy...
Myslalam moze, ze nie chce seksu, bo boi sie jakiejs choroby, nie caluje, bo brzydzi, ze tamtemu bralam do ust... (niestety od tamtego zna wszystkie szczegoly, swinia...)
Pytanie do Panow, ktorych partnerki zdradzily. Jak to wyglada z punktu widzenia faceta? Na poczatku jest napewno obrzydzenie swoja partnerka, ale gdy pozniej na nowo zaczynacie 'zabawe' dalej mozliwa jest blokada przed wejsciem w nia 'doglebie'??? Czy taka blokada minie? Co ja moge zrobic?
Wie, ze jest dla cholernie wazny, zauwazyl zmiany we mnie i widzi, ze pragne Go poczuc, calowac...
ALE 'JESZCZE NIE...' Pomocy....
Wątpię, że po tylu kłamstwach na temat zdrady, szoku z powodu :
Cytat
tamtemu bralam do ust... (niestety od tamtego zna wszystkie szczegoly, swinia...)
i po kilku miesiącach od osobistej tragedii Twojego partnera-
Cytat
Zaufanie odbudowane
.
Musiałby być nienormalny, żeby dokonał się cud odbudowania zaufania w tak krótkim czasie. Bo są takie rzeczy w psychice ludzkiej, których się nie da obejść. Zrozum, że on ma wyrwany kawał "mięcha" z serca, bo nie wiem jak Ci zobrazować stan człowieka po takiej traumie. Całe szczęście, że ma do siebie na tyle duże zaufanie, że nie zmusza się do stosunku z Tobą, bo zrobiłby tym sobie jeszcze większą krzywdę. Zaspokaja Cię palcami, bo póki co , tylko do tego jest zdolny ( i to nie jest żadna ujma dla niego). Tylko przy takich mechanicznych czynnościach , można od biedy wyłączyć mózg, a nawet jeśli nie , to nie wpływa to znacząco na sprawność manualną. On się zablokował na te "czynności" , do wykonywania których wielu ludziom potrzeba czegoś więcej, niż tylko popęd seksualny. Myślę, że Twój partner instynktownie czeka na moment, kiedy przeskoczy mu pewna magiczna zapadka w mózgu , dzięki której będzie mógł się z Tobą kochać, a nie TYLKO rżnąć. Ale to już raczej nie nastąpi, bo odarłaś Waszą sferę intymną z tej magii , a potem skoncentrowałaś się na tym, że nie jesteś zaspokajana, tak jak masz na to ochotę. Może doceń to, że on wogóle jest w stanie cokolwiek w Ciebie włożyć.
Problem, który się jaskrawie rysuje w Twojej wypowiedzi to Twoje egocentryczne i niedojrzałe podejście do drugiego człowieka.
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
Jak walczyć z jego blokadą? Nie walczyć! Nie da się!
Facet wbrew pozorom to nie mniej wrażliwe stworzenie od kobiet, o czym sam się boleśnie przekonałem. Facet też odczuwa smutek, żal, ból itp. I potrzebuje czasu, żeby się z tym uporać. Ile? Nie wiadomo...
To naprawdę nie jest kwestia kary, czy innego celowego postępowania z jego strony. Po prostu "nie przerobił" jeszcze tego w sobie. Być może z Twojej perspektywy minęło już wystarczająco dużo czasu, ale z jego strony jeszcze nie. Musisz dać mu czas, tyle czasu ile on potrzebuje. Niczego nie przyśpieszysz, nie jesteś w stanie.
Moja żona też by chciała, żeby już "było jak dawniej", żebym "dał już spokój". Taka postawa tak naprawdę jeszcze pogarsza sprawę, zamiast pomóc, budzi irytację i inne negatywne emocje. Musisz być cierpliwa i jeszcze raz cierpliwa.
Niestety, odbierasz konsekwencje swojego postępowania... Nie naciskaj, nie przyśpieszaj. Wszystko "siedzi" w jego głowie i tylko on sam może to sobie poukładać. Jedyne, co możesz zrobić, to nieustannie odbudowywać jego zaufania.
I błagam - nie staraj się bagatelizować sprawy! Nie daj mu odczuć swojej irytacji, zniecierpliwienia - czymś takim jeszcze bardziej pogorszysz sprawę. A mówię to z własnego doświadczenia...
asiet napisał/a:
tamtemu bralam do ust... (niestety od tamtego zna wszystkie szczegoly, swinia...)....
Bardzo przepraszam, ale kto jest tą świną ? ja widzę tylko jedną.
Czego nie rozumiesz ? Zraziłaś go do seksu z tobą. Sprzedałaś waszą bliskość i intymność. Facet widocznie nie jest ruchaczem, ta sfera była dla niego ważna, połaczona z uczuciami do ciebie. Zniszczyłaś ją.
Jakoś mu na tobie zależy, że sprawia ci przyjemność. Sobie nie może jej sprawić, bo czuje, że było by to oszustwo, szanuje się, nie tak jak ty siebie i jego.
Chyba poznaje cię na nowo i sprawdza jaka jesteś, czy ci na nim zależy, czy tylko na seksie z kimkolwiek ? To nie kara dla ciebie.
Jeśli zależy ci na nim, będziesz czekać, nie biorąc innych fiutów do ust, aż uzna że jesteś jego, a to co się stało wiele cię nauczyło.
Q... znowu mam ochote spytac "Ty tak powaznie piszesz ?".
Pierwsze spostrzezenie:
Cytat
Nie mieszkamy razem, tworzymy naprawde dziwny 'zwiazek'... Poki co nie zaglebiajmy sie w szczegoly , ok ?\[ciach]
Pomocy....
.. ze przeczysz sama sobie. To znaczy omijasz to, co najistotniejsze sadzac, ze moze jakos, gdziestam.. jest "3rd party solution", ktore zadziala jak szczepionka przeciwko HIV i bedzie mozna baraszkowac z cpunami. Krew czlowieka normalnie zalewa.
Otoz w szczegolach wlasnie tkwi odpowiedz na Twoje pytanie. Nie tworzysz z kims prawdziwego zwiazku, a chcesz eksperymentowac na reakcjach typowo zwiazkowych ? ALbo inaczej: uwazasz ze zwiazek jest dziwny, a chwile potem kament, ze.... jest dziwny. No to moze "puk, puk, obudz sie, juz czas" ?
ZGadzam sie z moja zona zdradzaczka - nie powinniscie tworzyc zwiazku w ogole. Dziwne dzieci, dziwny zwiazek, dziwny swiat, dziwna ciaza.... i znowu dziwne dzieci. Czym wy chcecie swiat nakrecac - pierwiastkiem dziwnosci ?
W kwestii Twojego pytania, ktore niezmiernie CIe interesuje - odpowiem tak: ono jest niewazne z wlasciwego punktu widzenia. DLatego, ze SA WAZNIEJSZE RZECZY do ogarniecia w pierwszej kolejnosci. Twoj partner brzydzi sie Toba i koniec, nie zmusisz nikogo ani do kochania siebie na sile, ani do odrzucenia obrzydzenia - bo to tkwi w jego glowie. I dopoki sobie chlopak z tym nie poradzi (samemu trudniej, a Twoja pomoc to jak niedzwiedzia przysluga - widze), nic z tym nie zrobisz.
Ty zacznij w pierwszej kolejnosci od siebie. Nie przeszlas calego procesu uswiadomienia sie, jak i nauki plynacej ze zdrady. Przykladem jest chocby wyzwisko
swinia" w strone kolegi, zamiast siebie. Powtorze wiec: obudz sie i dorosnij - znaczy sie: dojrzej. Na razie operujesz niedojrzalymi zachciankiami, myslami itd. Najpierw piszesz "On" duza litera - i dotyczy to Twojego chlopaka, potem nagle "On" zmienia sie w bzykacza, ktorego tzreba (?!) darzyc az tak wielkim szacunkiem obdarzania go wielka litera, az w koncu staja sie swinia. Pokrec sie jeszcze troche w kolko, to moze sie lepiej poczujesz - tak ?
Rada dla Twojego chlopaka: przyslij go tutaj, jesli go kochasz, to powinnas mu pomoc. A nic lepszego nie mozesz w tym zakresie zrobic.. oprocz psucia soba, oczywiscie.
Zdradzilam swojego partnera (zwiazek od 2 lat) prawie rok temu... Wyszlo...
A GDYBY NIE WYSZŁO?
Gdzie byś była teraz? Jaki byłby wasz związek?
Cytat
Bardzo glupio wyszlo. Chwila slabosci, On wtedy nie mial dla mnie czasu, ja potrzebowalam wsparcia, towarzystwa...
Uzasadnienie popełnienia owego czynu jak dla mnie wyjątkowo infantylne....sugeruje wyjątkowy brak dojrzałości.
Chłopak jest wrażliwy , chyba zrozumie, że tak się nie da żyć i zechce w końcu którąś z kobiet zaszczycić swoim penisem a nie tylko palcami.
henryjeweller napisał/a:
Nie tworzysz z kims prawdziwego zwiazku, a chcesz eksperymentowac na reakcjach typowo zwiazkowych ?.
Nasz zwiazek naprawde nie jest typowy, tylko nie wiem czy szczegolowe wyjasnienie w czyms pomoze.
Naprawde strasznie to wszystko i ja przezylam. Kawal szmaty byl ze mnie, w ogole nie pomyslalam o Jego uczuciach... Nie ukrywam, bylam glupia i infantylna. Oczywiscie nie usprawiedliwiam siebie. Z Nim, wyjasnilismy juz prawie wszystko. Dlugie, szczere rozmowy bardzo pomogly, ale jak widac, On blokade ma caly czas i wcale mu sie nie dziwie. Chcialabym tylko dowiedziec sie, czy moge mu jakos w tym pomoc? On nas nie skreslil, widzi we mnie poprawe, widzi ze cholernie mi zalezy i zrozumiala swoj blad... Wiem, to sa tylko moje slowa... Ale cholernie mi zalezy, chce mu pomoc i nie chodzi tu tylko o mnie, o moja chcice... Widze, ze siedzi w Nim to strasznie... Szczegoly tego wszystkiego sa potrzebne? Musze zaznaczyc, ze to naprawde strasznie zagmatwane...
Dziekuje za juz dana mi pomoc, slowa krytyki oczywiscie rowniez jak najbardziej zrozumiale...
No to jak mamy pomoc - dywagujac teoretycznie ?
Przyslij chlopaka tutaj, przeciez on jest zdradzony. Ty mozesz co najwyzej czekac na akt laski z jego strony, az mu sie wreszcie polepszy. Przyspieszanie tego to jak wymazywanie swojej winy, nie sadzisz ? Twoja chec niech zostanie checia, a nie presja na partnera, by cos zmienil. Pomoc - oczywiscie, ale z wylaczeniem wlasnych interesow. Potrafisz tak ? Nie sadze. Poza tym publiczne forum moze posluzyc jako wizyta u psychologa, gdzie padaja pytania, jakie w zwiazku czesto sa przemilczane albo ignorowane; co w efekcie da przemyslenia, do ktorych nie dochodzicie i nie doszlibyscie bedac jedynie we dwojke.
asiet napisał/a:
Ponoc wybaczyl mi, bolalo Go to, ze oklamywalam Go przez dlugi czas, wypieralam sie wszystkiego mimo, ze ON o tym doskonale wiedzial. Zaufanie odbudowane,
nie wiem czemu nie ma mojego wczorajszego wpisu, może coś poknociłem
"ponoć" to właściwe słowo do zaistniałej sytuacji, ponoć ci wybaczył i ponoć zaufanie odbudowane.
Otóż jeśli o mnie chodzi, to ani ci jeszcze nie wybaczył, ani to zaufanie nie jest odbudowane, jakby tak było, to nie było by tego co jest teraz.
Jak ci naprawdę wybaczy, to wtedy dojdzie do pełnego zbliżenia, a do odbudowy zaufania, to jeszcze długa droga.
W życiu trzeba być jak kaczka, nad wodą niby nic, a pod woda nóżki pracują.
Dziekuje za wszelka pomoc. Naprawde zaluje tego co zrobilam... Niestety, to sie nie odstanie. Pozostalo mi jedynie czekac i starac Go wspierac, nie nalegac tylko odbudowywac to, co jednym slowem spierd...
Dzis rozmawialismy, powiedzial ze to co teraz ze soba robimy nie jest wbrew Niemu, ale niektorych rzeczy nie da sie przeskoczyc. Czyli Panowie, tylko czas i dawac z siebie w codziennym zyciu jak najwiecej? Cholernie mnie boli, gdy uswiadomiliscie mi jak bardzo Go skrzywdzilam. Tamten skok uwazam za wieeelkiii blad, siedzi to rowniez we mnie. Dlaczego aby cos docenic musimy najpierw to stracic? Nie mam tu na mysli seksu, tylko uczucia... Powiem tylko tak: glupota nie zna granic...
Oczywiscie nie usprawiedliwiam siebie, teraz zalezy mi tyllko i wylacznie na Jego uczuciach... Pozdrawiam.
Witam. Wczoraj uslyszalam, ze Jemu nie chodzi o to, ze przespalam sie z tamtym... Tylko o to, ze tak dlugo Go oklamywalam... Powiedzial rowniez, ze rozumie, bo jestem kobieta i kazda w koncu ulegnie wiec tego za zle mi nie ma... Nie konczy mi w ustach ani nie uprawiamy seksu, bo nie chce byc jak tamten. Wg Niego nie ma roznicy ... Sam stwierdzil, ze ma w DNA jedna komorke wiecej przez co jest bardziej skomplikowany... Poprosil bym tamtego juz nie rozpamietywala, bo denerwuje Go, ze 'to we mnie siedzi' .
Boze, czy ja moge w jakis sposob udowodnic Mu, ze cholernie mi zalezy? Ze nawet nie ma porownania do Niego a tamtego drugiego?
Wierzcie mi, po ostatnich postach tu, gdy szukalam pomocy na Jego 'blokade' wszystko do mnie wrocilo ze zdwojona sila...
ja ci odpowiem jako ta której mąż robił to co ty temu drugiemu panu-branie do buzi..... żeby sie z nim pocalować minęło 2 miesiące i jak mnie dziś całuje w usta to nie zamykam oczu bo widze jej.ci..ę....o sexie nie ma mowy, nie zadowalam go reka bo musiałbym sobie ją odciąć....więc ciesz sie z tego co ten czlowiek ci daje bo i tak dostałas od niego mega dużo a powinnaś kopa.... i czekaj i nie naciskaj...choc może warto czasem kokietować i podrywać oczywiście jego...na mnnie to jakoś działa pozytywnie
Post doklejony:
Cytat
asiet napisał/a:
... Nie konczy mi w ustach ani nie uprawiamy seksu, bo nie chce byc jak tamten.
no ja już tego nie skomentuję.... szczęka mi opadła.... widze, że to co zrobił mój mąz to normalnie pikuś i ja się czepiam tylko.....jak tak można ja sie tylko pytam? jak? ja sobie nie wyobrażam, ze miałabym jakiemuś facetowi wziąc do ust a ta tu z kończeniem wyjechala.......ludu mój ludu....
Edytowane przez marswiatek dnia 27.09.2012 11:47:50
To,co dzieje się w sypialni między dwojgiem Ludzi tylko tam i miedzy nimi powinno pozostac.Trafiłaś na wyjątkowego drania.I tyle.Nie usprawiedliwiam Cie,bo nie ma usprawiedliwienia dla zdrady,jednak powiem,ze zawsze kibicuję tym,którzy próbują ratowac związki,bez wzgledu na to,z której sa strony.Przeczytałam Twój post i .....wróciły moje wspomnienia.Dla mnie sypianie z e mną i larwą było osobistym wielkim upokorzeniem,bo ja sex traktuję nie jako czysto techniczne wydarzenie,dla mnie jest to coś więcej.
Chyba po prostu Twój partner czuje sie bardzo upokorzony.Na to jest tylko jedno lekarstwo;czas wymieszany z cierpliwością.
Słowa krytyki,które tu padły pod Twoim adresem są jak najbardziej zrozumiałe,wypowiadają się Ludzie,którzy sa z tej drugiej strony,któzy niejednolrotnie czuli sie jak Twój partner.Więc emocje pewnie sa bliższe jego emocjom niz Twoim.
Zastanawia mnie jedno;
Wiele tu postów,wielu ludzi,rózne języki,rózne sposoby wypowiadania się....Ale Twój język (branie do buzi)jest chyba na dolnej granicy dobrego smaku.
Wszystko mozna nazwać ładniejszymi słowami.Nie pozuję na śięta,bo nie jestem,bliżej do bram piekła niz chmurek w niebie,czasem zdarza mi się używać słów nawet ordynarnych,umiem mówić o seksie-----ale nigdy nie posunęłabym sie do uzywania tego typu słów ,bo ,w moim odczuciu,przekonaniu,rysuja obraz dziewczyny .........
A Twój partner mówi o wybaczeniu,ale miota się sam ze sobą.To oN przede wszystkim potrzebuje czasu,Ty tylko możesz być w codziennym życiu,na nic nie naciskac,być.
Choć masz rację, to takie stawianie sprawy zawsze budzi mój sprzeciw. Dlaczego? Bo jego draństwo widzę w czymś innym niż Ty. Nie w tym, że powiedział, bo to akurat dobrze zrobił, tylko w tym, że przeleciał dziewczynę kolegi (o ile tu "dobry znajomy" jest synonimem kolegi, a nie na przykład dobrze znanego wroga). Ale jeśli on jest świnią, to kim jest ona - cudowną krzyżówką świni z amebą?
Zwracam tu uwagę na coś jeszcze, poza problemami z seksem, jej facet zakwalifikował ją do kategorii bezmózgich debili (Powiedzial rowniez, ze rozumie, bo jestem kobieta i kazda w koncu ulegnie), a wraz z nią chyba wszystkie przedstawicielki płci żeńskiej.
Że z nią seksować nie chce to mnie nie dziwi, przecież to zrzygać się można, i rady na to nie znam. Dziwię się mu tylko, że nadal jest z kimś kogo się brzydzi i kogo uważa za debila :niemoc
Że z nią seksować nie chce to mnie nie dziwi, przecież to zrzygać się można, i rady na to nie znam. Dziwię się mu tylko, że nadal jest z kimś kogo się brzydzi i kogo uważa za debila :niemoc
tak sobie pomyślalam dokładnie to samo...niestety .... choc wiem, ze z obrzydzeniem mozna powalczyć ...no ale jakies granice są.....jestem w stanie zrozumiec jeden wyskok na 'zwykły' sex ale takie allinclusive to juz ...no nie wiem co...a może ja z innej planety i teraz to normalka ...obty nie ;D
Nawet świnia skrzyzowana z amebą nie powinna opowiadać niczego ,co sie dzieje w sypialni.Powiedziałeś to,co ja ,tylko bardziej dobitnie Rbit....Hmmmm,moze rzeczywiście czasem jestem zbyt delikatna....
Inaczej;
-puscic sie z kumplem męza---nie ma okreslenia
-Puścic sie z kumplem męża,który w dodatku mu opowiada szczegóły----to uposledzenie,na które nawet współczesna medycyna nie zna określenia.
-puścić się--to nazywamy zwykłym ****....
Można wybaczyć wiele,tak mi się wydaję,są w końcu tacy,tutaj,na portalu,którzy wybaczają zdradę,udało im sie jakoś poskładac swoje życie z tym samym Człowiekiem,tylko czy to JAKOŚ jest w pełni satysfakcjonujące?Czy nawet po latach nie przychodzi im do głowy zastanawiająca mysl,co zdradzacz(płeć obojetna)robił w sypialni(zwał to jak zwał,nawet możemy powiedzieć,że na siedzeniu samochodu)z tym trzecim.
Jestem Kobieta,dla mnie wystarczająco upokarzający był fakt,że tkwiłam w trójkącie,na którego zgody w żaden sposób nie wyraziłam.I to nie tylko upokorzenie.Obrzydzenie.Własciwe słowo.Zgoda,można z obrzydzeniem powalczyć,ba,nawet mozna je zwalczyć,ale klapek w mózgu nie da sie pozamykać.Nie takich.
I najważniejsze chyba;
jak juz kogoś tyłek swędzi i zapomina,że od myslęnia ma szare komórki,to niech przynajmniej resztką samoinstynktu zachowawczego się pokieruje i kumpli męża albo koleżanki żony omija z daleka.Nie bierz **** z własnej grupy.
Ale co ja tam wiem,nie dośc,że jestem kobieta,właśnie skończyłąm lepić setkę pierogów,to jeszcze niedzisiejsza jestem:niemoc
ja to sobie mysle tak wg siebie oczywiście
przypadkowy 'czysty" sex...można z czasem wybaczyć....
oralny nieskończony!....możliwe ze mozna, nie wiem bo dopiero się staram ale może sie nie da i nie dam rady.....
oralny skończony bym na miejscu zdradzonego! nie wybaczyła mówicie co chcecie ale to jest już dla mnie tak osobiste- powiem niemożliwe - że bym taką na zbity pysk wyrzuciła....
a już powtórka drugi raz to szczyt czegoś- zdradzaczowi sie spodobało....
a pretensje do kochasia, ze powiedział facetowi szczególy..... jak miał czelnośc puknąc jego laskę to i mu się pochwalił że taki kwiat ma pod nosem.......
ja to sobie myśle, że ty zle forum wybrałaś....dawaj tu swojego faceta to mu podpowiemy co zrobić .... z tobą
Tak, perfidnie zdradzilam. 2 razy. On, dowiedzial sie o tym od razu, ja Go oklamywalam i zaprzeczalam jeszcze kilka miesiecy. Dlaczego? Bo sie balam, bo bylo mi wstyd. Stracil do mnie zaufanie, ja stracilam szacunek do siebie...
Nie tworzymy 'typowego' zwiazku. On jest ode mnie starszy. Ma zone, ktora o nas wie i z ktora czasami wspolnie sie zabawialismy. Taki, milosny trojkat. Chore? Mozliwe. Dziwne? Owszem.
Cholernie mi na tych ludziach zalezy, im na mnie w jakis sposob rowniez. Ten, z ktorym poszlam do lozka jest naszym szefem. Typ, ktory kazda musi zaliczyc... Ja niestety po 2 latach, w momencie slabosci rowniez uleglam. Reszte juz znacie.
Zona podeszla do tego spokojnie, obydwoje wiedzieli ze taki moment wczesniej czy pozniej nadziejdzie, bo znaja doskonale tego czlowieka. Ona sie z tego smieje, miedzy nami nic sie nie zmienilo, chodzi mi o Niego. Jej meza, a mojego 'legalnego kochanka'. Oczywiscie na poczatku zero czulosci, bo 'nie bedzie dotykal nieswojej wlasnosci', z czasem gdy sobie wyjasnialismy zaistniala sytuacje na nowo zaczynalismy sie ze soba bawic...
Czy takie wyjasnienie tego, w czym zyje cos zmieni? Pewnie zaraz mnie pozrecie, ze jak ja moge zyc w takim 'zwiazku', jak Jego zona moze... Oni sa ze soba bardzo dlugo, maja luzne podejscie do 'tych' spraw, laczy nas jakas wiez i nie mamy oporow by zabawic sie w 3. Tak jak powiedzialam, cholernie mi na tych ludziach zalezy. Jest mi tu dobrze, i chcialabym odbudowac nasze relacje na nowo.
Uzyskam pomoc, czy juz w ogole mnie spalicie na stosie? Dodam tylko, ze ja sie w to malzenstwo nie wpieprzylam na sile.