Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Co powoduje,ze zdradzający nie odchodzą tylko oszukują? Jest to wygoda czy strach? Grzebię w "moim"bagnie i zastanawiam się Po co kłamał? Nie prościej było odejść. Ile bólu i cierpienia zadają. Oni odchodzą szczęśliwi uwolnieni od ciężaru oszustwa, a my zostajemy z bagażem ,którego i słoń nie dżwignie. Ja tak teraz się czuje, jak słoń w za ,małym pokoju, w ciemności przyduszony ciężarem ponad siły. Nie wiem,czy coś z tego mojego bełkotu zrozumiecie. Ale ból rozsadza piersi i wiem,ze dopóki nie będzie po sprawie rozwodowej,nie minie. Bo ciągle trzeba szukać,wyciągać ,grzebać i rozdrapywać błonkę ochronną,która narasta. A siły muszę mieć jak słoń, tylko jego skóry mi brak...
Pozwoliłam sobie poprawić tytuł tak, żeby zawierał polskie znaki JW
Edytowane przez dnia 14.07.2012 15:19:52
Ten avatar bo z popiolu... W moim przypadku z bagna..
Czasami wygoda, innym razem strach, a jeszcze w następnym przypadku wszystko razem.
To słabość zdradzaczy powoduje, że ciężko nam zakończyć jedno, a rozpocząć drugie. Ale jednak jesteśmy ludzi i mamy świadomość co robimy. Dlatego fakt pozostaje faktem a czynniki do tego doprowadzające są tylko nic nie znaczącym usprawiedliwieniem. To nasz świadomy wybór co czynimy i zawsze można zadecydować inaczej, aby nie komplikować sobie życia i innym. A także możemy wyjść z tego z twarzą nie robiąc z siebie kłamcy w oczach naszych najbliższych.
A ja mysle ,ze oprocz strachu i lenistwa moralnego mozna do tej mieszanki dorzucic zwykla pazernosc na przezywanie-nie odchodza, bo maja nadzieje,ze sie nie wyda i beda mogli kontynuowac swoje podwojne zycie, ktoremu towarzyszy ten malutki, stymulujacy dreszczyk ryzka....
Fenix - też o tym myślałem dużo. Ale zacząłem w prosty sposób stawiać się w roli zdradzacza. I wiesz - jak lubisz kłamstwo i jesteś kłamstwa nauczony (a zdradzacze to właśnie kłamcy najwyższej klasy), to taka zabawa jest świetnym przypływem adrenaliny. Pomyśl - mąż/żona wychodzi do pracy, ty bierzesz np. w swojej robocie wolne i jedziesz z kochankiem/kochanką na jakiś romantyczny wypad. Wracasz do domu jakby nigdy nic. W domu masz zapewniony spokój, taki standardzik. Każdy do swoich zajęć, a ty już potajemne smski, i plany na za 2 dni, kiedy mężowi/żonie wciśniesz kit o wypadzie z koleżankami/kolegami na imprezę, a jedziesz z kochankiem/kochanką na kolacyjkę zakończonką bzykaniem, bo jakbżeby inaczej. Potem wmówisz mężowi/żonie, że cię poniosło zawsze na koniec rozmów .
Dla zdradzaczy to dodatkowy przypływ adrenaliny - i z jednej i drugiej strony (mowa o kochankach). Nie myślą racjonalnie, tylko swoimi narządami płciowymi. Nie liczy się dla nich rodzina, są gotowi nawet ją poświęcić - bynajmniej tak im się wydaje. Mi żona po czasie przyznała, że chciała takie życie podwójne jak najdłużej prowadzić. Więc nie chciała wychodzić z układu ze mną (bo dopływ kasy, bo ojciec dziecka, bo przeżyte lata, bo jakieś tam przywiązanie) i nie chciała wychodzić z układu z nim (bo dawał to czego ja ponoć nie umiałem dać, a nagle po czasie okazuje się, że jednak umiem to też dać, wystarczyło usiąść i porozmawiac na poważnie jak dorośli ludzie, bo czuła się przy nim sobą i takie frazesy). Wiesz - powiedziałem żonie - że każdego człowieka, jakiego nie poznasz, to będzie inny i w każdym znajdziesz coś wspaniałego, ujmującego, co będzie pociągać. Ale jeśli ktoś tak chce próbowac z każdego po trochu, to na pewno nie może być w żadnym stałym związku, o małżeństwie nie mówiąc nawet. Stawiałem się w roli mojej żony, i wiesz - jakbym chciał tak kłamać jak ona, też byłoby świetnie z jakąś seksowną 25-latką brykać. Jasne, że przeżywałbym ****iste chwile, pełne adrenaliny, zakazanych przeżyć - ale ja to widzę nawet pisząc to - WSZYSTKO BUDOWAŁBYM NA KŁAMSTWIE I NISZCZENIU MOJEJ ŻONY. Po prostu byłbym zwykłym szmaciarzem robiąc to. Na siebie nie umiałbym spojrzeć w lustrze po takim czymś, jakby zostało odkryte i jakbym potem widział załamanie mojej żony. Ja z tego zdaję sobie sprawę nawet nie myśląc o zdradzie, widzę to oczami wyobraźni. Zdradzacze mają to w d(u)pie, bo to 100 % egoiści i ludzie w zdecydowanej większości z zaniżonym systemem własnej wartości.
Jak więc mają odchodzić? Przecież odejście, to przyznanie sie do własnej porażki, że dotychczasowy związek był błędem. Poza tym to budowanie nowego w zupełnej niepewności, nie wiesz kim ta osoba nowa tak naprawdę jest, może się okaże całkowitą porażką i zostaniesz na lodzie... Nie wiesz, że zdradzacze to TCHÓRZE? Tchórze, bo nie chcą ratować związku i stanąć w prawdzie i tchórze, bo nawet, gdy ten związek jest już zniszczony, to wolą w nim dalej trwać mając pewne ciepełko domowe, a na boku namiętnego posuwacza.
Powodów jest tyle ile rodzajów zdrad. Czasami to furtka zapasawo, czasami gra do końca, bo tak jest wygodnie, często z nadzieją że się nie wyda... Zależy w jakim momencie, zależy od człowieka, czy to seks, romans, czy nowy związek. W mojej opini zdradzający wypiera wszelką empatię w czasie zdrady, tworzy sobie alternatywny świat, nierealny, w który się wciąga bez końca. Leżąc w nocy i zadając sobie te pytania wciąż się będziesz nimi przywalać. Nie uzyskasz odpowiedzi innej, niż z egoizmu.
To nie kochanka, ale sypiam z nią,
Choć śmieją ze mnie się i drwią.
Fenix ja też mysle o tym. I ja podobnie jak Plemplem81 chciałam zrozumiec zdradzaczy, co oni czuja , mysla.Robiac tak jak oni predzej bym sie sama wykonczyla. Mój też nie chciał sie wyprowadzić a ja myslalam ze to resztki jakiegos uczucia do mnie a okazuje sie ze to wygodnictwo.Też myslałam gdybym np. poderwała jakiegoś żonatego mężczyzne, bo bym chciała przezyć cos innego, ale zaraz moja wyobraznia sie włącza, czy sumienie nie wiem może zasady, ja tak nie potrafie.
Aaaa - no i dodaj sobie do tego taką chorą świadomość - że masz 2 osoby do wyboru, jak nie jeden, to na pewno będzie drugi. Jak kochanek, to nowe życie, jak zepsuty model, to się skruszysz i po jakimś czasie może wybaczy. Niestety biorę poważnie to pod uwagę, że zdradzacze mają taki tok przebiegłego myślenia.
Moja narzeczona, prowadziła grę w podryw od początku naszego związku. Po prostu musiała to robić (biedactwo). Była ze mną prawie 7 lat i w końcu postanowiła się rozstać, bo te jej podrywanie, zamieniło się w prawdziwy romans, a ten z kolei w hmmm... "miłość". Miała takie zasady moralne, kościół był taki ważny i w ogóle ona była taką dobrą dziewczynką, a jednak porzuciła wszystko co dotychczas było dla niej ważne, dla żonatego kolegi z pracy. Teraz tylko czeka, żeby dostał rozwód i wtedy biorą ślub. Znają się od marca.
Do rozstania było jej ze mną wygodnie, bo na wezwanie zawsze się pojawiałem rzucając wszystko, po prostu była usatysfakcjonowana i flirty były "niewinne" bez konsekwencji, adrenalina wystarczała..
Jednak gdy zmieniła swoje podejście do życia, czyt. pieniądze, pieniądze, pieniądze ja już nie wystarczałem mimo usilnych starań. wtedy niewinny flirt, który był nieodłącznym elementem jej życia, zmienił się w romans,bo "On jest w stanie zapewnić mi przyszłość", a ja nie..
Wydaje mi się, że póki czuła się bezpieczna i były zaspokajane jej zachcianki to wybierała mnie, bojąc się niepewnego faceta.
Jak odeszło bezpieczeństwo i potrzeby przerastały moje możliwości nie bała się porzucić wszystkiego i zakochać się :cacy
A ja bym obstawiała, że chodzi o zwykłe tchórzostwo. Żeby przyznać się do zdrady i towarzyszących temu okoliczności trzeba umieć udźwignąć własne czyny. Jeśli nikt nie wie, że zdrada ma miejsce, to nie ma jej konsekwencji, czyli tak jakby nic się nie działo. Gdy wszystko wychodzi na jaw ciężar tego co się zrobiło potrafi być zabójczy. Nie każdy potrafi wziąć na siebie odpowiedzialność za wyrządzone krzywdy. Łatwiej jest obarczać winą zdradzonego, kłamać i tworzyć własną rzeczywistość. Po prostu łatwiej.
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
JW dzięki,że poprawiłaś nie zwróciłam uwagi,na tytuł. Rzuciłam ten temat i widzę,że przemyślenią macie takie jak ja. Czyli wygodnictwo,egoizm,strach przed utratą"twarzy". Dreszczyk emocji.. Tak a wystarczyło po prostu porozmawiać... Dzięki za Wasze wypowiedzi,bo wiem dzięki nim,że początek zdrady to błędy obojga,ale dalsza podłość to tylko zdradzacze...
Ten avatar bo z popiolu... W moim przypadku z bagna..
Nie wiem, czy zadawanie tego typu pytań ma sens. Tyle ile ludzi, tyle odpowiedzi. A właściwie nie ma odpowiedzi na pytania: dlaczego? co mogłam zrobić inaczej? jakim trzeba być człowiekiem żeby tak postępować? dlaczego to spotkało właśnie mnie? czy mój związek i wspomnienia to kłamstwa? Jak mógł kochać sokoro zdradzał? I milion innych pytań w podobnym tonie zadawanych podczas bezsennych nocy. Po co? A po to aby zrozumieć. Tyle, że tak jak nie ma jednoznacznych odpowiedzi tak nie do końca można zracjonalizować to co się stało.
Sama to robię. Stawiam pytania i nie otrzymuje odpowiedzi, rozkładam wszystko na czynniki pierwsze. Co mi to daje? Tylko tyle i aż tyle, że wyciągam z tego jakąś naukę na przyszłość.
Nie ma co się zadręczać. Na niektóre pytania nigdy nie uzyska się odpowiedzi
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
Masz rację NataliaK ja też nie dostaję odpowiedzi,napisałam,bo serce boli. Nie ufam nikomu,aby powiedzieć. No jedynie dorosłym dzieciom,bo 6scio letnie za małe,aby zrozumieć. Boli to kłamstwo, Bo po co kłamac. Tego uczyłam dzieci,żeby nie kłamac. A teraz okazuje się,że ojciec wyniesiony na piedestał,okazał sie podłym,zakłamanym człowiekiem. Wyrzekł się dzieci,które ujęły się za prawdą. Oddając córce stary telefon ustawił powitanie..RODZINA MIŁOŚĆ. A teraz... Nie ma odpowiedzi na te pytania. Człowiek,ogromnej wiary, katolik, zabił naszą rodzinę. W imię czego? I nie chodzi o samą zdradę,ale o te lata kłamstw,że kocha nad życie,że tylko ja dzieci.... A teraz... Ja wiedziałam,co się dzieje. Mówiłam nie kochasz odejdż.. Chciał dowodów, dostanie je teraz. Tylko,że jak to robił,nie brał pod uwagę dzieci i tych dorosłych i tych małych. On wziął kredyt,ale do końca życia będziemy płacić wszyscy(on może nie). Moje córki wyjdą okaleczone z domu. Jak maja zaufać swoim chlopakom. Uwierzyć ,że jak dziś mówi,że kocha a jutro brzydzi się tobą... Żal mi dzieci, bo przecież teraz musiały wybrać. On ,albo ja... Ale to dzięki nim jestem tu ,gdzie jestem. Po ich słowach "Mamuś zostaw go... On nie jest wart,aby walczyć o niego... Będziesz w życiu jeszcze szczęśliwa... " I o ironio ja chcialam to bagno czyścić on nie.. Ale one zdecydowanie powiedziały NIE. I powiedziały jeszcze jedną rzecz MAMUS WALCZYMY O NAS DLA NAS ON NIECH ZOSTANIE SAM. Oczywiście będzie ,albo z jedną,albo drugą bo są co najmniej dwie.... Konsekwencje jego działań. Oprócz rozbitej naszej rodziny- jego rodzice przekleli(dosłownie niech was szlag trafi) moje córki,synek dostał tiku nerwowego oczek, a ja wiadomo... Bo tragedia nie dotyka tylko zdradzonej strony,ale i rodziny.Stąd pytanie czy ten słoń wystarczy na to,aby to wytrzymac...
Post doklejony:
PLEMPLEM pieknie napisane samo sedno tego szajsu
Fenix, masz mądre, ciepłe dzieciaki, z ukształtowanym systemem wartości. Nie martw się na zapas, jak to odbije się na ich dorosłym życiu. Po sobie wiem, że jako dorośli ludzie będą mieć ogrom motywacji i samozaparcia, by żyć inaczej niż pokazał im ojciec, jakby na przekór chcieli pokazać całemu światu, że można cenić prawdę, że można być uczciwym, że można być wiernym...Przeszłam przez piekło zdrady w dzieciństwie...Rodzina ze strony ojca, po rozwodzie, zupełnie mnie i moje rodzeństwo odsunęła. Od kiedy zrozumiałam, co latami serwował nam ojciec, kołatała mi w głowie myśli "ja wam jeszcze pokażę" gniewnie rzucana przed siebie...
Zobaczysz, będą Ci podporą i dumą...
Co do słonia...Zdradzający nie odchodzą, bo nie chcą rezygnować z czegoś, co często latami się sprawdzało. Po co rezygnować ze stabilizacji, bezpieczeństwa, ugotowanego obiadu, uprasowanej koszuli, przychylności opinii sąsiadów (taka przykładna, zgodna rodzina), zawartości konta w banku, obecności dzieci na co dzień, ukochanego psa (*kolejność przypadkowa)...Po co ryzykować utratę tego, co wyżej, kiedy to nowe obarczone jest dużą niewiadomą, kiedy ograniczając się do chwil pozbawionych trosk, może być tylko przyjemnością. Po co, kiedy można zjeść i mieć...
Wybór nie jest wskazany, bo trzeba byłoby z czegoś zrezygnować, a zdradzacze chcą dla siebie wszystkiego co naj...Wybór w takiej sytuacji byłby wzięciem na siebie odpowiedzialności za siebie, za rodzinę...W jakim celu? Komu to potrzebne?
A że wydaje się nie tak trudnym ukrywanie czasem latami drugiego życia...no...nikomu krzywdy przecież nie robi...
Dopiero postawieni przed wyborem, bo prawda w końcu i tak wygląda na światło dzienne, muszą go dokonać lub ktoś dokonuje go za nich...
To jest bardziej skomplikowany koktail i rolę adrenaliny w tym połączeniu ciężko określić. Gdyby dominowała, to wartościowsze dla takich osób było by pływanie z rekinami, swobodne skoki spadochronowe, wspinaczka i wiele innch rzeczy. I nie chodzi tu o dostępnosć sytuacji stymulujących.
Cytat
...po czasie przyznała, że chciała takie życie podwójne jak najdłużej prowadzić.
To jest dynamiczny proces podlegający pewnym schematom i uwarunkowaniom. Cięzko to wszysko dostrzec, nawet z pomocą zdradzającego, który często sam siebie nie rozumie. Po czasie próbuje to wszystko jakoś wytłumaczyć. Jedni idą na łatwiznę, stąd głupie odpowiedzi. Inni bardziej drążą, więc są mądrzejsze. Stąd problemy z uogólnianiem.
Dlaczego nie odchodzą?
Wygoda czy strach ? Też, i wiele innych powodów, które są istotne, póki zaangażowanie w kogoś nie osiągnie odpowiedniegom poziomu, by wszystko można poświęcic. Często takiego poziomu nigdy nie osiąga, lub na krótko. Dotychczasowe lata życia są jak kotwica. Na oceany strach popłynąć, zawsze w zatoczce bezpieczniej. Ciężko szukać następnej zatoczki, bo niepweność. Lepiej ściągnąć kogoś do swojej. Tylko niestety robi się za ciasno i ryzyko kolizji drastycznie wzrasta.
Nie będąc jeszcze w całości pochłoniętym, mają pełną świadomość, że taki układ się skończy. Oczywiście są to w stanie zrobić w każdej chwili i wszysko wróci do starego porządku. No ale, ale, ale przecież nie muszą już w tej chwili, bo wszystko się udaje ukrywać. Już niedługo, ale jeszcze nie teraz. Nawet nie wiedzą, ze z każdym spotkaniem jest coraz trudniej, no bo jak można tak nagle zostawić bliską osobę z która jest przyjemnie i która sprawia, że chce nam się żyć.
JW ma nadzieję,że nie mylisz się w końcu one są już dorosłe,więc i obraz sytuacji pełny.
Yorik cos w tym jest co napisałes. Zrobić wszystko,aby nic się nie zmieniło. I port to idealny przykład,w naszym było ciasno jak cholera ,a ja jeszcze zaczęłam stawać okoniem. O wybór prosiłam dwa lata,ale słyszałam tylko,że ubzdurałam sobie. W marcu zrozumiałam,że on albo odwleka decyzję,albo chce ,aby ktoś inny za niego to wywlekł. Dla mnie zrobiło się na tyle ciasno,że zrozumiałam iż nie jest to już mój port. Tylu ludzi tyle mądrych ciekawych słów, a zarazem tyle w tym ludzkich tragedii.... Jakby się przyjrzeć to pewnie same SŁONIE chodzą po ziemi
Ten avatar bo z popiolu... W moim przypadku z bagna..
WSZYSTKO BUDOWAŁBYM NA KŁAMSTWIE I NISZCZENIU MOJEJ ŻONY
Swietne. Ale czy tylko egoizm i zaniżona wartość o tym decyduje ?
Parę innych rzeczy bym dopisał, ale co jest dominujące to ciężko określić. Czy egoizm połaczony z zaspakajaniem próżności ? Napewno nie najlepsze relacje i brak wiezi emocjonalnej, to brak jednej z naturalnych blokad.
NataliaK,
Cytat
Jeśli nikt nie wie, że zdrada ma miejsce, to nie ma jej konsekwencji, czyli tak jakby nic się nie działo.
Tak tylko się wydaje tym co broją. Do głowy im nie przyjdzie, że zmiany wprowadzają już od początku.
Cytat
Na niektóre pytania nigdy nie uzyska się odpowiedzi
. Możliwe, ża odpowiedzi są tak proste, że ciężko w to uwierzyć, a doszukiwanie się logiki tylko jeszcze wszystko komplikuje.
Merlin,
Cytat
kompletny brak przewidywalności konsekwencji swoich czynów.
. Dobra uwaga. Ucieczka przed myśleniem co będzie dalej? Przewaznie liczy sie tu i teraz. Łapanie chwil. Zaangażowanie jest na tyle duże, że uniemożliwia mobilizację do wysiłku umysłowego na rzeczy nie do przełknięcia i wytłumaczenia. Łatwiej nie mysleć i dbac tylko żeby się nie wydało.
Fenix,
Cytat
Oddając córce stary telefon ustawił powitanie..RODZINA MIŁOŚĆ.
. Zdziwiło mnie. Nikt normalny, nie mający dylematów i czyste sumienie chyba takich rzeczy nie robi ? Nie musi sobie w ten sposób przypominać, co jest w życiu najważniejsze.
Fenix, niesamowite. Miał dwie ? ? ? Nie chciał czyścić ?
To miała byś walke z wiatrakami. Jedną cieżko z głowy wybić. Przy dwóch, jeśli się zaangażował w obie, to trochę od schematów odbiega.
To prawda, to straszny policzek nie tylko dla osoby zdradzonej, ale wsystkich członków rodziny. Dzieciaki raczej dobrze oceniły sytuację. Z wiekiem się wiecej wie, ale nie zawsze idzie to w parze przejrzystością oceny.
Czyżby jego rodzice obarczyli odpowiedzialnością jednoznaczne stanowisko waszych dzieci za dalszy ciąg wydarzeń ?
Chyba ich też nie znałaś. Czy to czasami nie oni powinni czuć się choć troche odpowiedzialni za swoje dziecko, które źle wychowali ?
Powinno być im wstyd i zająć się wami jak tylko mogą. Być blisko. Trzymać zawsze waszą stronę i tworzyć rodzinę. Znam takie przypadki.
Zastanów się, czy to nie ich bezradność i chęć naprawienia tego w najprostszy sposób ?
Synek dostał tiku nerwowego oczek. Wiem, ze łatwo się mówi, ale czy nie za bardzo skupiłaś się na sobie, zapominajac o ochronie dzieci, które tego nie mogą zrozumieć ? Już wiesz gdzie powinnaś skierować energie. Wiem, ze potrzebne ci wsparcie, ale to ty musisz być teraz najsilniejsza w rodzinie, bo masz dla kogo być silna.
Dzieciaki wychowałaś świetnie. To wartość ponadczasowa.
Jesteś mądrą kobietą, więc nie daj się zawładnąć prymitywnym emocjom.
Zdrada jest bardzo podstępna dla zdradzającego. Są święcie przekonani, że dokonuja tylko suplementacji tego co już mają. Na początku nie zakładają, że cokolwiek ulegnie zmianie. Na początku zmiany są niedostrzegalne. Jak już je widać wyraźnie, okazuje się, że zmienili fundamenty dotychczasowego życia, wszystko na czym kiedyś im i ich bliskim najbardziej zależało. Najczęściej to sens życia razem.
Post doklejony:
Cytat
W marcu zrozumiałam,że on albo odwleka decyzję,albo chce ,aby ktoś inny za niego to wywlekł.
W przypadku żon i matek, jak i mężów i ojców waga tego jest znaczna. Udowodnienie ewidentnej słabości, bezradności, braku odpowiedzialności, braku zdecydowania i świadomości ochrony rodziny wiele przekreśla.
Yorki tutaj nie ma wszystkiego a wiec:
Jezeli chodzi o jego rodzicow jestem wariatka bo ich syn tak mowi,to ze go znaja nie ma nic do rzeczy.
Wiedza,że bil mnie przez te lata ze nie jest dobrym czlowiekiem a teraz jestem popierdo... wariatka.
Bo u nich najwazniejsze,ze wyszlo na zewnatrz a oni pod samym oltarzem w kosciele. Mnie wyzwali od wariatek a jego siostra,ktora 3miesiace temu mowila,ze jestem najlepszym czlowiekiem pod sloncem miesiac temu ze zapierd... mnie siekiera. A jezeli chodzi o synka to tiku nerwowego dostal jak maz mnie wyrzucil z domu na 2 tyg i kazal sie leczyc. Z malym ja bylam ciagle i to co sie wydarzylo tak wplynelo na niego. Jak lekarze powiedzieli ze jestem zdrowa a sytuacja jest chora to jego plan runal. Bo chcial doprowadzic do UBEZWLASNOWOLNIENIA mnie odebrac synka i zamnknac w szpitalu. Tak to wyglada na teraz i juz widze ze synek dzis mial wrocic do domu z wakacji z tata i nie chce go odwiezdz To w telegraficznym skrocie
Ten avatar bo z popiolu... W moim przypadku z bagna..
Witaj Fenix,nie jesteś tutaj jedyną wariatką.
Teraz postaraj się nabrać wiary we włąsne siły.Nie poddawaj się,jak na razie widać,że jesteś wściekła,to dobry znak,ale zły doradca.Nie ma słów,których byś juz nie usłyszała,wszystko zostało powiedziane,może jeszcze tylko,że nie można się poddawać i nie ma takiego bagna,z którego Człowiek sie nie podnosi.