Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Poruszamy na tym forum wiele wątków,alimenty,reakcje Dzieci,Nasze osobiste zgryzoty.Czytam większość interesujących mnie postów dokłanie,staram się przedstawiac tylko i wyłącznie swój punkt widzenia,nie krytykując postawy innych.
Do tej pory jednak nie znalazłam wiele na temat samotnego Rodzicielstwa.Co to jest?Dla mnie wychowywanie Dzieci bez ojca.Z godziwymi alimentami,z uregulowanymi kontaktami ale bez ojca.Bez wzorca męskiego dla Syna i Córki.Było mi bardzo ciężko,choroba,stres,postępowanie gada,Dziadków,zmiana pracy itd .wykończyły mnie fizycznie.Decyzję o wyprowadzce 40 km od dużego miasta i zaciągnięciu kredytu hipotecznego ,podjęliśmy z gadem wspólnie.Tu,gdzie mieszkam,nie ma komunikacji miejskiej,Syn ma do szkoły pół godziny na pieszo,Córka chodziła do ogólniaka w dużym mieście.Mieliśmy wspólnie zajmowac się dowożeniem Dzieci na dworzec,zajęcia dodatkowe,korepetycje itd.No i zostałam z tym sama.Wiadomo jak jeżdżą pociągi,córka czekała na mrozach po kilka godzin,pociągi opóżnione po 3,4 godz.Rano pobudka o 5,potem ją na dworzec,powrót do domu,kąpiel,szybkie zakupy,do Syna przyjeżdżą Dziadek,ja do pracy.Ok piętnastej odbieram małego od Dziadków,wiozę do domu,odrabiaaam lekcję,wstawiam np pranie,jadę na dworzec,wracamy w trójkę do domu.Szybki obiad,na 17-ą korki córki,17.30 trening Syna,o 18-j odbieram jedno,18.30 drugie.W to jeszcze wkomponowane wizyty u psychologa,w domu jesteśmy ok 21-j wszyscy.Mały kąpanie ,chwila przytulania i spać do mojej sypialni,Córeczka wanna z wodą,nauka(matura) do póżna,kilka godz snu .Ja sprzątanie ,prasowanie i wiele innych rzeczy.Padam ok północy,zasypiam.Dostaje stopą w twarz.Budzę się.Syn płacze przez sen.Znowu skradziona godzina snu.Tak przez cały tydzień ,nawet w soboty podobnie.Powiedziałam pass.Nie dam rady sama.Odkąd gad zabiera Syna na całe trzy godziny raz w tygodniu i czasami na wekend,mam czas dla siebie.I nie mam wyrzutów sumienia.Najpierw odsypiałam,teraz robię różne inne rzeczy,ale dla siebie.Normalnie się śmieję.Czasami krzyczę.Dzieci są szczęśliwsze,a ja przytyłam i nie wystają mi już łopatki.Powinniśmy pomyśleć,że Dzieci to najcudowniejszy z cudów świata,ale zawsze mają dwoje Rodziców.Mój gad podjął decyzję z myślą o sobie.Bo się zakochał,no i nie czuł się szczęśliwy.Nigdy Nam tego nie powiedział,tylko zorganizował sobie zycie na boku.Abstrachując od tego,czy miał prawo postąpić w taki sposób,podjął decyzję za całą Rodzinę.Próbuje żyć dla siebie.Niech mu się wiedzie.Tylko,że jest ojcem.A ojcostwo to przywilej,więc niech z niego korzysta,póki może,a ja w tym czasie mam swoje własne sprawy.Czasami film oglądam w spokoju,czasami do fryzjera mogę pójść.Normalnie.Jeżeli cokolwiek może być znowu normalne.Byłam idealną żoną,nie chcę być matką polką.Moje Dzieci życie mi uratowały,zrobię wszystko dla ich dobra,staram sie wychować na mądrych Ludzi,pokazuję co dobre a co złe,pozwalam dokonywać wyborów,ale pilnuję,zeby ponosili ich konsekwencje,przedstawiam swój punkt widzenia,nie narzucam,dyskretnie kieruję.W przypadku mojej cudownej nastoletniej Córki zdaje egzamin.Mam nadzieję,że u Syna będzie tak samo.Tylko,że nie mam najmniejszej ochoty zajeżdżać się ,padać,zostać zgorzkniała,pokrzywdzoną babą,bo to nie jest dobre ani dla nich,ani dla mnie.
Ale sie rozpisałam,sama siebie ostatnio nie poznaję.Lustro mówi,że to ja,ale to chyba jakaś inna ja.Ale dobrze mi z tym.
Dlatego właśnie nie mogę odejść od mojej zdradliwej żony ,nie wyobrażam sobie abym wrócił do domu inie zastał w nim moich dzieci,chociarz napewno obyłyby sie i bezemnie-najmłodsza córka ma14 lat
Jeśli szczęście dzieci to dla Ciebie leszek63 to twoje szczęście, to nie ma sprawy, jeśli to szczęście tworzone tylko dla dzieci to kiepsko dla Ciebie.
Życie takie to życie w traumie, a w życiu niestety trzeba być czasem egoistą, ażeby być choć trochę szczęśliwym.
Mój dzień jako mama i tata - wygląda tak ....rok temu ,,mój niewierny maż " wyszedł do pracy- tylko zapomniał z niej wr. został ze swoja starsza partnerka - o której się dowiedziałam tydzień wcześniej( miał podwójne życie , ale twierdził , że to tylko kolezanka) Tak wiec odszedł od nas Zostałam sama z 2 małych dzieci ( córeczka - roczek i synek 8lat) oraz pies( przybłęda- którego przyprowadził), zostałam bez pracy( sprawa w Sądzie Pracy) i z długami ( bo gad zamiast płacić np za czynsz- dawał pieniadze prawdopodobnie pani ławnik- swojej partnerce) dzień wczesniej jeszcze był wzorowym tata i meżem Tak wiec w sposób tchórzowski odszedł - a ja wstawałam w nocy do córeczki, do synka- bo płakał za tatą , płakałam- a raczej wyłam z bólu również ja, cały rok to zajęcia synka, szkoła , odrabianie lekcji, próby w kościele - przed komunia ,...i walka w Sądzie ( w Sadzie Pracy, oraz z gadem) W czerwcu minął rok jak odszedł Ja mam kochane, mądre dzieci ...nie jest lekko , ale wychowuję je sama Gad ich nie chce znać , nic go nie obchodzą - nawet nie był na komunii synka , córcia jest coraz grzeczniejsza, a synek pomaga, nawet pies stał się posłuszny pozbyłam sie długów, wygrałam w Sadzie I instancji - w Sadzie Pracy - mam nadzieje , ze nie dł. wr do pracy, maluję obrazy i wystawiam( to moja pasja i zawód) jestem juz spokojniejsza, pogodziłam sie z życiem i z tym , ze mialam obok kogos - kto nie miał sumienia, takiego robala...przykro mi tylko , ze moje dzieci maja tylko mnie, ze nie maja taty - ale tez mam nadzieję , ze jeszcze ktos nas pokocha- prawdziwą miłoscia i będzie prawdziwym ojcem dla moich dzieci- bo przecież - to nie sztuka spłodzić , ale sztuka jest wychowanie
niepewność to najgorsza zaraza, stabilizacja w związku ,to jest to czego każdy szuka, niepewność ,że zdarzy się następna zdrada, to jest to czego nikt nie chce.
A moja historia jest hmmm zabawniejsza ja też jestem sama.Mam dwie córki jedna 11 druga 9 lat w tym rok młodsza będzie mieć komunie a ja no cóż zostałam sama w 14 tygodniu ciąży z trzecim dzieckiem. I to bardzo bolało on nawet nie uwierzył że jestem w ciąży myślał chyba że sobie to wymyśliłam żeby do mnie wrócił.A le ja wcale tego nie chce bo po co żeby mnie kłamał i oszukiwał żeby dzieci patrzyły na nasze kłutnie nie potrzebne mi to.Teraz potrzebuje spokoju a nie wiecznej nerwówki.Jeśli chodzi o wizyty u dzieci no cóż na początku ja sama go prosiłam żeby je odwiedzał bo córki strasznie za nim były a on z wielką łaską to robił. Zabierał na godzinę dwie albo przyjeżdzał do domu na chwile i tyle. A jak słyszałam teksty " tatuś was kocha" to żygać mi się chciało i śmiać z tego jak jest wredny i kłamliwy. Ja mam przyznane tylko 500 zł alimętów i jak się rozstawaliśmy obiecał że będzie dopłacał te 300 zł żebym mogła sobie jakoś poradzić ale cóż obiecanki cacanki jak to napisał mi kiedyś w sms dostaje to co mi się należy całe 500zł więcz czego chce i to ma być miłość ojcowska chęć wsparcia i pomocy??? Na szczęście sama pracuje i chociaż czasami bardzo mi ciężko bo hmmm ciąża czasami daje mi popalić to zaciskam zęby i znoszę wszystko z wysoko podniesioną głową . A po jego ostatniej wizycie i po wrednych złośliwych sms zerwałam z nim całkiem kontakt i powiedziałam mu że nie życzę sobie kontaktu z nim, jak przychodzi się do córek i zamiast pytać się co u nich wysyła się przy nich sms do swojej kurewny to przechodzi to wszelkie granice a potem to ja wysłuchuje od dzieci pretęsje że on nawet nie słuchał co do niego mówiły. Nie musi ich odwiedzać z łaską one potrzebują uwagi a nie żeby tylko przyszedł i tyle nie potrzebny im taki ojciec.Teraz 26 września mam sprawę o alimęty i pewnie dopiero wtedy się zobaczymy Taki z niego wspaniały ojciec ale cóż jak już tu powiedziano każdy potrafi zrobić ale gorzej z wychowaniem
Dziś już wiem, że smotnego rodzicielstwa nie da się sobie wyobrazić, to trzeba przeżyć.
Płacz i radości dzieci, ich choroby, szkoły, obowiązki, a przy tym samej zachować twarz, uśmiech na niej (choć często wymuszony), chęć do wstania każdego poranka.
Trudne, choć nie niemożliwe...
Tylko jak z tego wszystkiego wykrzesać poczucie spełnienia, radości, że zrobiło się coś wyjatkowego, wspaniałego- bo przecież każde z naszych dzieci zasługuje na wspaniałą indywidualność, na godny start w dorosłe życie...mimo zawdou ze strony jednego z rodziców.
Ktoś mi kiedyś poradził: "nie staraj się być nikim innym, ani nikim więcej dla nich (dzieci) - to i tak niemożliwe, ale bądź najlepszą matką jaką potrafisz".
I tego się trzymam.
________________________________________
nie trać czasu z kimś, kto nie ma go, aby spędzać czas z Tobą
anwoll75 bardzo miło mi się czytało Twój wpis.Cieszę się, ze mimo wielu przeciwności jesteś wspaniała mamą, kobietą, masz swoja pasję. Bardzo Ciebie podziwiam za siłę i odwagę. Masz kochana dużo siły w sobie. A on... właściwie nie ma nad czym ubolewać. Jego strata.
Ja obecnie po roku, doszłam do siebie, nie cierpię z jego powodu on dla mnie jest nikim, to śmieć. Choć do dziś próbuje mnie zniszczyć i przewrócić nasze życie do góry nogami, to ja się nie dam!!! Teraz wniósł sprawę do sądu o kontakty, strasznie się boję, bo chce koniecznie zabierać dziecko do tej larwy, boję się o syna. Już doszedł do siebie jest znów radosny mądry kochany i co teraz?? Ta suka go zniszczy.
Oleczka,przykro mi bardzo.Ale brutalnie,nie masz wyjścia ,Dziecko będzie widywało sie z larwą,Ty mozesz tylko byc przy nim jak wróci,i odpowiadac na pytania,które Ci zada.Strasznie to niesprawiedliwe,ale nie mamy na to wpływu.A z doświadczenia własnego wiem,że uregulowanie kontaktów nie jest jednoznaczne z odwiedzinami .Mój gad nie korzysta z przywileju jaki ma.To znaczy korzysta,ale w 50%.Ale pewnie to tez mu sie znudzi.Tylko,że dopóki mój Syn się cieszy z czasu spędzanego z ojcem ja sie cieszę,ze jest szczęśliwy.No i larwy przez półtora roku nie poznał.A tu nie mam nic przeciwko temu.Trzymaj się i powodzenia
Zaraz , zaraz Monika 1970 - nie koniecznie Oleczka musi sie zgadzać na to , aby jej dziecko miało kontakty z lalwą....Oleczko, jeżeli powiesz w Sądzie o tym co wam ta,, pani " robi, jaką jest osoba .....to nie jest środowisko dla dziecka- pewnie będziecie mieć Ośrodek Diagnostyczny - ale ty nie musisz się zgadzać na kontakty twojego dziecka z ta osóbką ...co ona ma do twojego dziecka....ona juz zamieszała, zabrala ojca małemu.....miałam badania w Ośrodku i wiem , ze z ojcem maly ma prawo się spotykać , ale nie z ta lalwą
Wiem,że trudno jest to przełknąć,ale czy Dzieci larw nie mieszkają z gadami?Nic na to nie poradzimy.A o tym,co czują Ludzie zdradzeni,jak ich Dzieci zostają ze zdradzaczami i ich kochankami,wiedzą najwiecej Panowie.Niełatwe.Ja nie mam nic przeciwko ,żeby mój Syn spotykał się z larwą,bo to nie ode mnie zależy.NIE MAM na to wpływu.Jeżeli Mały będzie chciał ,to mogę się wściekać w samotności,ale nie przy nim.A moja larwa nie tylko zabrała mu ojca,ale też wygodnie wydała w ciągu kilku miesięcy kilkadziesiąt tysięcy z rodzinnych pieniędzy.A może spojrzeć na to tak:lafiryndy chciały tatę,niech biorą tez resztę, a my w tym czasie zafundujmy sobie zasłużony odpoczynek.A jak Dziecko wróci,to możemy ylko być.I nic nie robić przeciwko Dzieciom.Długo nie dopuszczałam do siebie takiej myśli.Nie było to proste.I zawsze się tego bałam.Odkąd powiedziałam tatusiowi osobiście,że się zgadzam,a larwie telefonicznie ,problem zniknął.Temat odwiedzin i lafiryndy zniknął...........Bo po co jej facet z DZIEĆMI?Ona chciała tylko przystojniaka z forsą na stanowisku,a całej reszty nie brała pod uwagę.A DZiecko?Dopóki cieszy sie na spotkanie z ojcem ,niech bywa z nim tam,,gdzie mu to sprawia przyjemność.
Wszystko zależy od sytuacji i z jakimi lalwami spotykaja sie nasi zdradzacze ...ja Moniko wybacz , ale nie pozwolę aby moje dziecko miało kontakt z ta ,,pania" dlaczego?- gdyż jest osobą nie odpowiedzialną, pije, żle się prowadzi, organizuje popijawy itd , moj maż z dziećmi sie nie widział ponad rok( sam nie chce- już mi na tym nie zależy) Gad stracił głowę dla imprez, picia z pania ławnik do której własny syn sie zwraca,,stul dziób...itd Moje dziecko to mądry , mały człowiek, dobrze się uczy...ja dbam o jego bezpieczeństwo i nie pozwole go narazić na takie emocje - zwiazane z patologicznym zwiazkiem ...to powiedzialam w Ośrodku ( ale i tak nie ma o czym mówić- gad juz dzieci nie ma....a o córeczce mówi,, 2 ciaża, i że musi zrobić badania- bo nie wie czy to jego dziecko.....nic na silę....myśle , że jako rodzice nie musimy się na wszystko zgadzać , dla Sadu ważne jest dobro dzieci i nie,,tatusiów"
oczywiście, ze nie dopuszczę aby mój syn poznał ta niezrównoważoną pannę. I choćby nawet Sąd jakimś cudem pozwolił aby mój syn spotykał się z tą panną, to przysięgam na wszystko, ze spakuję się w jedną walizkę i spier.... z tego kraju!!!
Nie mam nic przeciwko kontaktom ojca z synem, ale nijak ma się do tego ta psychicznie niezrównoważona panna, która wrzeszczała przy dziecku do mnie, już nie będę tu na forum powtarzała się- jak. Do dziś mój syn pamięta sceny z jej udziałem. Ba! boję się o syna! W końcu tatuś ma wysokie alimenty do płacenia, a to idzie ze wspólnej kasy jej i jego. Nasuwają mi się różne wyobrażenia względem mojego syna, aby skończyło się płacenie na niego.... cóż -przypadek, wypadek. ???/
Dużo się słyszy to tu to tam. Nie narażę swego jedynego dziecka, nie pozwolę.
Dziewczyny,Rozumiem Was,tak myślałam sama,wiem,że to niełatwe,ale niestety są sprawy ,na które nie mamy wpływu.Możemy tylko sądownie co niektóre załatwic.Z resztą trzeba sie pogodzić i zacząć żyć,bo sfiksujemy.A larwy?No cóż,zawsze będą larwami....
Kiedyś myślałam i postępowałam tak jak niektóre tutaj dziewczyny.....to było kiedyś.... i dobrze ,bo zrozumiałam ,że dzieci mimo wszystko muszą mieć kontakt z ojcem...to jest ich ojciec najbliższa im osoba i jeśli one chcą tego kontaktu nie mam prawa im tego utrudniać.Stało się rozpadła się nasza rodzina ,ale on ojcem ciągle jest.Mimo żalu potrafię potrafię spojrzeć na sytuację inaczej ....kierując się dobrem dzieci.
Są różne sytuacje i czasami ogarnia mnie złość i jest mi przykro ,że dzieci widują w towarzystwie ich ojca obcą babę..,ale co mam zrobić? muszę akceptować to ,bo i tak nie mam wpływu na to.
Mam wrażenie, że nie do końca Isiu i Moniko nas rozumiecie( mam na myśli mnie i Oleczkę- odważę sie tu napisać , również o niej- bo mamy dosć podobną sytuacje ) Isiu , ja chciałam aby on pozostał ojcem- nie wiem czy znasz moją historię , ale w skrócie - to on sie od dzieci odwrócił, dokładnie rok i 3 miesiące ich nie widział , nie był nawet na komunii synka( zaproszenie mu wysłałam) , nie był w Ośrodku Diagnostycznym - to on podjął decyzje nie bycia ze mna i z dziećmi......jeszcze nie tak dawno - to mnie bolało- teraz juz nie ....synek też wie , ze tak jego ojciec zdecydował, a on ma godność - jak ja i o miłość żebrać nie będzie, córeczka - ma 2 latka i pewnie by go nie poznała.....gdyby jednak zechciał spotykać sie z dziećmi , nie zabroniłabym mu( mimo, ze robi nam wiele złego, mimo, ze chce- odgraża sie , ze nas zniszczy, z poda o podział mieszkania..itd) jednak chrońmy nasze dzieci, co ma jakaś dziwka do naszych dzieci...czy według was ja, czy Oleczka powinniśmy zezwolić na kontakty z ta panią i tym samym narażać nasze dzieci?, przecież osoby nie odpowiedzialne, spożywające alkohol nie mogą się zajmować dziecmi
Monika1970 napisał/a:
Dziewczyny,Rozumiem Was,tak myślałam sama,wiem,że to niełatwe,ale niestety są sprawy ,na które nie mamy wpływu.Możemy tylko sądownie co niektóre załatwić.Z resztą trzeba sie pogodzić i zacząć żyć,bo sfiksujemy.A larwy?No cóż,zawsze będą larwami....
Moniko1970 ale ja żyje i mam się dobrze! Tylko ten pajac przeszkadza nam, utrudnia i próbuje nas jak sam powiedział i uczciwie uprzedził-zniszczyć. Po ponad roku nagle zapragnął widzeń. Okej niech ma niech naprawia to co spiep.... ale jak tu się ma ta dama?? Czy moje dziecko ma pragnienie ją widywać? NIE! I ja o to zadbam z pewnością.
Anwoll75, masz racje, podpisuje się pod TWOIM WPISEM!
Annwol ja Ciebie doskonale rozumiem i Twoją sytuację.Ojciec Twoich dzieci nie chce się z nimi widywać i to jest jego wybór.Żadna kochanka/ partnerka tak na prawdę nie ma wpływu na to.To wybór i decyzja Twojego męża.
Myślisz ,że kochanica mojego ex męża jest zadowolona z tego ,że on co drugi weekend a teraz co tydzień spotyka się z dziećmi? ...raczej nie....Próbowała go odciągnąć od dzieci zabraniając przywozić dzieci na weekendy do mieszkania tam gdzie razem mieszkają...więc spędza te dni z dziećmi u swojej matki.Kiedy jest ciepło i jedzie z nimi na działkę ...myślisz ,że ta larwa tam jest? nie....niestety nie.....Tak jest teraz .ale jeszcze parę miesięcy temu wpitalała się wszędzie gdzie sie tylko dało....
Myślisz ,że ja na początku całej tej sytuacji byłam taka układna i bez problemu dawałam ojcu dzieci? nie ...nie dawałam ...bo chciałam go ukarać za to co nam zrobił....ale zrozumiałam ,że tym właśnie krzywdzę dzieci,......a tej larwie tylko ułatwiam...bo widzisz jeśli wzięła sobie żonatego faceta ,to i ojca o tym ona nie może zapominać i konsekwentnie co weekend ma o tym przypominane.Tak samo kiedyś nie chciałam żadnej pomocy z strony jego matki ....a co ją też ukarzę ,że wychowała takiego syna i nie będzie miała kontaktu z wnuczkami.....Potrzebowałam czasu i zmusiła mnie sytuacja ,że korzystam z tego.Dzieci są w wieku przedszkolnym ja pracuję ...jak zachorują zawożę je do byłej teściowej lub ona do mnie przyjeżdża.Stosunki się unormowały jak opadły emocję.Potrafię spojrzeć na to wszystko inaczej i mówię tu osobie.
Nie chcę się rozpisywać Annwol ,ale ja też doznałam wiele upokorzenia i podłości ze strony byłego męża.Nie było kolorowo ,włóczyliśmy się po sądach ponad rok....sprawa o podział majątku oraz alimenty była upokarzająca dla mnie....ale cóż przetrwałam ......
Na dzień dzisiejszy on sam podniósł i to znacznie wysokość alimentów...pomaga mi w ważnych i mniej ważnych sprawach.....potrafię z nim rozmawiać bez emocji ......choć czasami nienawidzę go z to co zrobił......
Wiem ,że nie można pisać posta pod postem ...przepraszam adminsmiley
Annwol ,jeśli ojciec dziecka zadaję się z patologią ,to owszem ,ale masz takie prawo ze względu na dobro dzieci ,zabronić kontaktów z dziećmi w obecności tej pani......ale najpierw to ojciec musi chcieć widywać się z nimi...a potem składa się wniosek o ustalenie kontaktów w sądzie i uzasadniasz dlaczego, żądasz widzeń w takiej czy innej formie...