Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
cześć, tak, rzeczywiście ciekawe, tylko te portale przeważnie nie piszą kszty prawdy.. trzeba mieć dystans.. nie wiem gdzie wstawić temat.. a mam problem, to STRES.. radzę sobie różnie.. dobrymi lekami jak np ***, który jest tani i skuteczny. potrafię się wtedy wyciszyć i uspokoić myśli ..
Psychopaci, z definicji, nie żyją w udanych związkach, gdyż, po prostu, nie potrafią takowych stworzyć. Więź emocjonalna czy empatia to dla nich pojęcia obce. Nie są jest w stanie obdarzyć zaufaniem drugą osobę i znaleźć w niej oparcie. Kontakt z psychopatą, podczas robienia ekspertyz psychiatrycznych w postępowaniu karnym, przypomina rozmowę z pół-człowiekiem, pół-lodem. Psychopaci, rzecz jasna, wchodzą w różne relacje, w tym seksualne, lecz mają diametralnie odmienny pogląd na sprawy seksu niż osoby pozbawione psychopatycznego rysu.
Po pierwsze, zróbmy szybki przegląd najbardziej zatrważających cech charakteru psychopatów. Według kwestionariusza do diagnozowania osobowości antyspołecznej [Antisocial Personality Questionnaire (Blackburn & Fawcett, 1999) pierwotnego psychopatę wyróżnia: wrogość, ekstrawersja, pewność siebie, impulsywność, agresja oraz niski lub umiarkowany poziom lęku. Może dopuszczać się czynów karalnych, ale nie musi, co nie umniejsza faktu, że nieustająco krzywdzi innych i sieje spustoszenie w ich życiu. W kontekście relacji seksualnych cechy psychopatów stają się niezmiernie przykre.
Dla psychopaty seks nigdy nie jest przeżyciem emocjonalnym opartym na wzajemności
Na ogół uważa się, że seks to doświadczenie intymne, przepełnione uczuciami. Przypomnij sobie jakąkolwiek popularną balladę miłosną, zasłyszaną w radio, a zrozumiesz, co mam na myśli. Celine Dion, na przykład, śpiewa o idealnej miłości bez skazy, gdzie obydwie strony darzą się głębokim uczuciem i zaufaniem; jest ono tak silne, że kochają się aż do brzasku. Psychopata byłby ostatnią osobą na świecie, która mogłaby doświadczyć tak trwałej, niewzruszonej więzi, gdyż jest on nastawiony na zaspokajanie przede wszystkim swoich potrzeb r11; kosztem innych.
Jako że psychopaci nie żyją w romantycznych, opartych na wzajemności, współzależności i szacunku, związkach, siłą rzeczy również ich życie seksualne nie może być należyte. Psychopata to profesjonalista w uwodzeniu i zaciąganiu do łóżka. Podryw w ich wykonaniu to, rzecz jasna, w większym stopniu wyrachowana gra niż normalne, przepełnione emocjami zaloty, uwieńczone seksem.
Co kręci psychopatę?
Dla psychopaty siłą napędową w procesie uwodzenia jest poczucie władzy. W ich świecie cel uświęca środki. Jeśli wyczuje, że kobieta, z którą sypia, jest skłonna bezgranicznie mu zaufać lub ofiarować mu więcej pieniędzy, to w łóżku będzie dokonywać nieziemskich wyczynów, byleby ją oczarować. Niektóre moje klientki z podziwem opowiadają o niezwykłych umiejętnościach seksualnych swoich psychopatycznych partnerów. O co w tym wszystkim chodzi?
Niemalże całe zachowanie psychopaty to wystudiowana, mistrzowska gra. Trudno uwierzyć, że grają, kiedy mówią rprzepraszamr1; z odpowiednią, przekonywującą intonacją głosu, wzorując się na aktorze, który świetnie odegrał podobną scenę w filmie, czy wyznają miłość, jakby następnego dnia miał skończyć się świat, cytując słowa piosenki zasłyszanej w radio. I zawsze ubarwiają wszystko, co tylko się da, bo doskonale wiedzą, że pierwsze wrażenie, jakie wywrą na drugiej stronie, może zwabić ją do jego kryjówki. Z seksem jest podobnie.
Przykłady psychopatycznego zachowania:
Psychopata, który usiłuje wyczyścić konto bankowe bogatej, ale podatnej na manipulację osoby, zaoferuje jej seks zawsze i wszędzie r11; i to w najlepszym wydaniu r11; jeśli tylko pomoże mu to w osiągnięciu jego celu. Ten z kolei, który cierpi na nadpobudliwość seksualną, zwabi osobę uległą, aby wykorzystywać ją seksualnie do woli i w ten sposób rozładowywać swoją nieuporządkowaną, chorobliwą energię.
Rozwiązłość oraz niezliczone, krótkotrwałe związki
Psychopaci wikłają się w wiele przelotnych relacji seksualnych lub wchodzą w krótkotrwałe związki małżeńskie r11; obydwie skłonności znajdują się w kwestionariuszu do badania poziomu psychopatii autorstwa Roberta Harer17;a [Psychopathy Checklist r11; Revised (1991)]. Wyniki badań Ali and Chamorro-Premuzic (2010) wykazują pozytywną korelację pomiędzy psychopatią pierwotną i rozwiązłością, natomiast negatywną pomiędzy psychopatią i zaangażowaniem w związku.
Rozwiązłość psychopatów nie wynika z ich umiłowania seksu. Chodzi w większym stopniu o umacnianie własnego ego, jeśli czują się odrzuceni, o dominację, albo po prostu nudę, którą często odczuwają. Dodatkowo, seks r11; w szczególności z kimś obcym r11; umożliwia im niewiarygodnie szybki dostęp do najbardziej intymnych i wrażliwych sfer drugiej osoby. Jako że psychopata ma swoją ofiarę nieustająco na oku, to jeśli postawi ją w trudnej, z emocjonalnego punktu widzenia, sytuacji, to uzyskuje nad nią większą przewagę. Na seksualne podchody psychopaty mogą być podatne osoby samotne, nawet jeśli instynkt podpowiada im, że ten nowo poznany koleś jest jakiś dziwny, albo że r11; jak to niekiedy bywa r11; rto jest zbyt piękne, by mogło być prawdziwer1;.
Psychopata w barze, w restauracji albo w innym obleganym miejscu publicznym
Bary i restauracje w godzinach szczytu to szczególnie ulubione miejsca psychopatów do namierzania kolejnej ofiary. Pod wpływem alkoholu zarówno kobiety, jak i mężczyźni łatwiej stają się łupem dla psychopaty w jego niezwykle wyrachowanej strategii usidlania. Psychopata zwykle wysyła następujące sygnały, dzięki czemu można go łatwiej rozpoznać: nadmierne, wymuszone pochlebstwa, prośba o litość lub o współczucie, teksty o odczuwaniu głębokiej, duchowej więzi z ofiarą od pierwszej chwili poznania, nazbyt wczesne wypytywanie o kwestie osobiste po to, by wykryć u ofiary jej słabe, wrażliwe punkty.
Wyszukiwanie ofiar wśród osób samotnych, depresyjnych lub zagubionych emocjonalnie
Jedna z moich klientek, która poznała swojego psychopatycznego partnera w barze, powiedziała: rPrzyszło mi na myśl, że jest on trochę nazbyt natarczywy, ale pomyślałam, że być może to tylko wrażenie, wywołane przez moją wówczas olbrzymią samotnośćr1;. Psychopaci to eksperci w czytaniu normalnych ludzi, w odkrywaniu ich słabostek, bo to pozwala im na wpędzenie ich w pułapkę. Niezmiernie ważne jest ufanie własnym instynktom w momencie, gdy ktoś próbuje nas uwieść r11; zwłaszcza, jeśli mamy wrażenie, że prześladowca jest mocno zdeterminowany, żebyśmy z nim wyszli.
Porzucanie partnerów niczym bezużyteczne przedmioty
Sytuacja pomiędzy psychopatą i jego ofiarą jest równie skomplikowana jak okoliczności, w jakich znajduje się maltretowana kobieta, tkwiąca w związku z agresywnym chłopakiem lub mężem. Ofiary często utrzymują relację z psychopatami znacznie dłużej niż by tego chciały, wskutek intensywnego prania mózgu, jakiemu zostały poddane, które głęboko podkopało poczucie ich własnej wartości r11; na przykład poprzez izolowanie od rodziny i przyjaciół lub krytykowanie przy każdej, nadarzającej się okazji. Pokrzywdzone szukają pomocy psychologicznej zwykle dopiero wtedy, gdy psychopata je zostawia. To, co jest dla nich najbardziej druzgocące, to sposób, w jaki zostały porzucone r11; lekceważący i poniżający.
Proces uzdrowienia po rozpadzie związku z psychopatą
Wielu osobom jest trudno pojąć, jak można, ot tak po prostu, bezdusznie i bezwzględnie porzucić partnera. Uzdrowienie po rozpadzie związku z psychopatą zwykle wymaga od ofiary zrozumienia, z kim tak naprawdę miała do czynienia. Poznania całkowicie unikalnego psychologicznego profilu psychopaty i jego wybitnie odmiennych potrzeb. W skrócie tego, że jego emocjonalne potrzeby sprowadzają się do pielęgnowania własnego, rozbuchanego ego, kosztem innych i że pojęcie wzajemności czy obopólności jest im obce.
Psychopata nigdy nie uszanuje uczuć ofiary, a w szczególności, jeśli zostałby poproszony o wzięcie odpowiedzialności za swoje kłamliwe i bezduszne zachowanie. Nie ma co liczyć na znaczącą, trwałą, pełną zrozumienia skruchę z jego strony, gdyż jak napisała Martha Stout w książce pt. rSocjopata w sąsiedztwier1;
Od zerwania minęło 8 miesięcy. Bloga zakładam trochę dlatego, że już jestem w stanie pisać o tym wszystkim bez ekstremalnych emocji, trochę po to, żeby już przestać truć o nim bliskim ludziom, a trochę też dlatego, że wiem, że tuż o zerwaniu tego typu blogi i książki były jedyną lekturą, na której byłam w stanie się skupić dłużej niż pięć minut. I one naprawdę, bez żadnej przesady, uratowały mi życie.
To prawda, że ze związku z psychopatą wychodzi się strasznie długo. Nie czuję się jeszcze zdrowa, mimo że minęło już parę miesięcy. Nadal mam oczy dookoła głowy, boję się nawet siedzieć tyłem do drzwi, wciąż jestem czujna. Kiepsko czuję się też fizycznie, jak po jakiejś potężnej chorobie w rodzaju nowotworu. Słaba jestem, mam problemy z sercem, często trudno mi zmusić się do jedzenia, bo organizm nadal uruchamia co i rusz tryb walki. Ale już na szczęście z dnia na dzień i tygodnia na tydzień chyba normalnieję.
Jak bym opisała te osiem miesięcy?
GODZINA ZERO - moment otwarcia oczu. Totalny koszmar, a zarazem nareszcie ulga. Koszmar, bo okazuje się, że facet, który pieprzył farmazony o miłości życia, kłamał, manipulował i nie był żadnym dobrym, ale zagubionym człowiekiem, tylko wyrachowanym graczem rujnującym ludziom życie do cna wyłącznie dla własnej rozrywki. A ulga - bo nareszcie scaliły się w jedno moje "dwa życia" - to, o którym trąbiła mi intuicja i wszyscy życzliwi ludzie oraz to, którego istnienie wmawiał mi psychopata, a które okazało się jedną wielką ściemą. Dialogi, z tamtych dni:
- Spaliście ze sobą?!!!
- Nie, co ty!
- To co to wszystko znaczy?!
- Nie wiem, to wariatka, ona mną manipuluje.
- Chcesz powiedzieć, że WYDAWAŁO JEJ SIĘ, że z tobą spała?!
- Bardzo możliwe, jej się różne rzeczy wydawały.
...po kilku dniach:
- To jednak spaliście ze sobą.
- Ja tego nie pamiętam. Byłem wtedy w strasznym stanie. Skoro ona tak twierdzi, to widocznie tak musiało być, ale ja kiedy myślę o tamtym czasie, mam przed oczami czarną dziurę. Pozostaje mi prosić cię o wybaczenie.
Noc, Kiedy Do Mnie Dotarło była totalnym koszmarem. Dzwoniłam wtedy do niego wrzeszcząc i płacząc, wypaliłam dwie paczki papierosów i wypiłam prawie półtora litra wina, nie spałam do rana, czekając na otwarcie sklepu i możliwość kupna kolejnej paczki fajek. To już był koniec złudzeń, ale zarazem początek kolejnej odsłony walki o życie. Niestety nie było tak jak w scenie z filmu "Holiday", kiedy Kate Winslet wygłasza słynną kwestię zaczynającą się od słów: "Jasper, you have never treated me right", a potem wyrzuca gościa z domu, skacze pod sufit i obwieszcza światu: "I've got life to start living!". Tzn. w sensie istotnym tak to rzeczywiście było, ale nie odbyło się w ciągu dwudziestu sekund, tylko trwało... nie wiem, ile potrwa, powiem, jak już poczuję, że to rzeczywiście za mną.
0 - 4 miesiąc: Faza Rozjechanego Jeża. Łzy skończyły się dość szybko, właściwie razem z końcem tego związku. Związku WIĘZIENIA! Zaczęło się totalne odrętwienie. Ściana z niewidzialnej folii między mną a światem. Na niczym nie można się skupić, o niczym innym nie udaje się myśleć, a myślenie o tym, co się stało jest takim koszmarem, że chce się przestać istnieć, żeby przestać cierpieć. I tak dzień po dniu. Najgorzej, że nie da się jeść i spać. Po którejś nocy bez snu i nasileniu się problemów z sercem - w końcu psychiatra. Leki uspokajające i antydepresyjne na sen pomagają od razu, na nastrój chyba mniej, właściwie ogłuszają po prostu, ale w tym stanie to i tak wielka ulga. No i mogę jeść, a nawet mam wilczy apetyt i tyję, ale chrzanię to.
W tym samym czasie - stalking. Na maksa. Setki telefonów, maili, smsy, wizyty domowe, nagabywanie znajomych, przesyłki pocztowe, śledzenie w drodze do pracy, w końcu list samobójczy. Nie pierwszy, wiec tym razem nie potraktowałam go już poważnie. Tzn. potraktowałam, ale nie tak, jak by sobie tego życzył nadawca. Poszłam na policję.
4 - 6 miesiąc - Skrzydła od Psiarni. Ten dzień był zarazem straszny, jak i piękny. Miarka się przebrała. Przełamałam strach i wstyd i pojechałam na komendę. Dwóch dwumetrowych gliniarzy i ja szczebiocząca do nich: "chciałam złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa". Po wyjściu z psiarni dostałam skrzydeł. Świat stojący do tej pory do góry nogami, zaczął wracać na swoje miejsce. I chociaż kręciło mi się od tego w głowie, a błędnik szalał, to zaczynałam powoli rozpoznawać dawne kształty, wzory i kolory. W symboliczny (ale i całkiem konkretny) sposób wyszłam z roli ofiary. Skończyły się rozkminki w rodzaju: "a czy miłość to, czy nie miłość?", a w to miejsce wyświetlił się paragraf numer 190a. Nie miłość, tylko przestępstwo. Nafaszerowanej Holiłudem romantyczce poleca się numer tego paragrafu zapamiętać.
Nie wiem, czy sajko dowiedział się o złożeniu przeze mnie zawiadomienia na policji, faktem jest, że przestał mnie nachodzić. Pisał nadal, ale już rzadziej. No i wtedy zaczęłam chyba przeżywać... żałobę po rozstaniu. Po początkowej euforii, odzyskaniu poczucia godności, nabraniu odrobiny nadziei na lepszą przyszłość, zaczęły przychodzić fazy totalnej, fizycznej wręcz tęsknoty. Plus gigantyczna wściekłość. I Bogu dzięki za nią, bo to ona dodawała mi siły i to dzięki niej udało mi się zachować konsekwencję i nie odzywać do gada. Nie mogę nie wspomnieć o książce "Moje dwie głowy" Mai Friedrich. Bez dwóch zdań, uratowała mi życie. Gdyby nie wpadła mi w ręce, prawdopodobnie jeszcze długo zastanawiałabym się, o co tu, do jasnej cholery, chodzi. A potem sto razy bym do niego wracała, sto razy uciekała, a w końcu została porzucona i prawdopodobnie wylądowała w psychiatryku na długo. O ile nie stałoby się coś jeszcze gorszego. Oprócz książki Mai, życie uratowali mi też bliscy - rodzina i przyjaciele. Ich ciepło, serdeczność, wsparcie w chwilach, kiedy czułam się jak ostatnia szmata, cierpliwość w pocieszaniu i wysłuchiwaniu po tysiąc razy tych samych historii zaczynających się od słów: "No ale jak on mógł?!". Pomógł mi też Pan Bóg
Udało Ci się. Uciekłaś. Wyczołgałaś się z pola bitwy, jesteś ciężko ranna i masz chyba gangrenę w nodze. No ale uratowałaś życie. Z początku przeżywasz euforię - radość, że dałaś radę, że potrafisz o siebie zawalczyć, że nie zgodziłaś się na poniewieranie, że rozpoznałaś wroga i potrafiłaś go pokonać. Później wracają złudzenia. Czy na pewno dobrze zrobiłaś, a może da się go wyleczyć, a może naprawdę jestem przewrażliwiona, a może poszli do lasu (proszę wyguglać stosowny dowcip o studni i Niemcach). Potem czytasz coraz więcej o zjawisku psychopatii - wypisz wymaluj, wszystko pasuje. Już nie masz ochoty wracać i "naprawiać związku", ale ogarnia Cię wściekłość i przerażenie. Jak on mógł, jak ja mogłam. Trwa to jakiś czas, międlisz w głowie te pytania, aż w końcu za którymś razem mówisz sobie: "no srak", trudno, jakoś widocznie mógł i ja też mogłam. Ale już nie mogę.
Zostawiasz przeszłość za sobą, już jej nie międlisz bez przerwy, ruszasz dalej. Obraz krzywdziciela powoli zaczyna zaczyna zacierać się w Twojej pamięci, emocje już Cię tak potwornie nie zżerają, zdrowiejesz. Cieszysz się momentami normalności tak, jakbyś ich nigdy wcześniej nie zaznała. Jara Cię spokojnie przespana noc, dobra kawa, ludzka życzliwość i nowa szminka. Wszystko przed Tobą, jesteś silną kobietą sukcesu i niestraszny Ci żaden wróg.
Myślisz, że tak już będzie zawsze, a tu jednak w pewnym momencie przychodzi KAC. Kac, jak to kac, ma objawy także fizyczne - boli Cię głowa, jest Ci słabo, śpisz bez przerwy, nic Ci się nie chce, najchętniej nie wychodziłabyś z domu już nigdy, drażni Cię hałas, ludzie, zwierzęta, rośliny, drobnoustroje, wszystko. Myślisz sobie: co jest, do cholery? Przecież jestem najsilniejszą kobietą świata, pokonałam wroga, pokonałam swoje słabości, a tu jakiś kolejny dół i nic mi w życiu nie smakuje? Skąd zatem kac?
Wydaje mi się, że źródeł może być tu kilka. Po pierwsze - organizm po takiej walce potrzebuje naprawdę długiego czasu, żeby się zregenerować. Z początku o tym wiesz i obchodzisz się z nim jak z jajkiem. Po pewnym czasie jednak, gdy tylko poczujesz się trochę lepiej, a Twoje myśli będą w stanie skupić się chwilę dłużej na czymś niezwiązanym z tematem psychopaty, zapragniesz "nadrobić" stracony czas, odzyskać normalność i siebie. Możesz wtedy zacząć imprezować ponad miarę, pracować na poczwórnych obrotach bądź nagle postanowić rzucić wszystko i otworzyć firmę / wyjść za mąż za poznanego dzień wcześniej Latynosa. Jeśli przegniesz z tempem "odzyskiwania siebie", możesz z powrotem wpaść w doła. Twoja psychika po tak traumatycznym doświadczeniu, jak związek z psychopatą, jeszcze długo będzie odzyskiwać równowagę. Za tym idą także reakcje ciała. Ono nadal potrzebuje łagodnego traktowania, choć pozornie czujesz się już lepiej i nudzi Cię już życie pensjonariusza zakładu dla chorych na płuca emerytów. Namawiam jednak do stopniowego rzucania się w "wir życia" - ze świadomością, że organizm rekonwalescenta nie jest w szczytowej fazie swojej odporności.
Inna przyczyna spadku formy wynika ze spojrzenia trzeźwym okiem na bilans zysków i strat. Te ostatnie potrafią potężnie przytłoczyć. Myślę, że także i tutaj warto dać sobie czas na "pozbieranie się", zaakceptowanie faktu, że spotkała Cię ogromna krzywda, ale zarazem uświadomienie sobie, że uniknęłaś jeszcze gorszego nieszczęścia - tkwienia w tym g... do końca swoich dni. To oznacza, że masz potężny potencjał, który z pewnością nie raz jeszcze w życiu wykorzystasz. Tylko na razie odpocznij. Nie warto rozpoczynać kolejnej bitwy tuż po wygraniu poprzedniej. Najpierw leczenie ran pajęczyną i niedźwiedzim tłuszczem oraz picie pokrzepiających rosołów.
Spadek formy to także przejaw frustracji spowodowanej koniecznością chwilowego życia na niższych obrotach. Jeśli zawsze byłaś bardzo aktywna, żywa, radosna, wszędzie było Cię pełno, a po nieprzespanej nocy potrafiłaś jeszcze ogarnąć audyt w firmie, a wieczorem pójść na imprezę, stan, w którym nigdy tak naprawdę nie jesteś wypoczęta, niewiele rzeczy Cię cieszy, wyglądasz na 100 lat, a czujesz się na 200, faktycznie może być nieprzyjemny. Zaakceptuj jednak, że on naprawdę jest przejściowy. Tyle że "przejściowy" nie oznacza: "do pozbycia się w dwa tygodnie". Traumę po psychopacie podobno leczy się około roku, a nawet dwóch. Oczywiście z czasem nie jest ona już tak intensywna, jak na początku, jednak warto wiedzieć, że nawet pół roku po rozstaniu jesteśmy jeszcze osobami chorymi (związek z psychopatą potrafi wywołać PTSD, czyli zespół stresu pourazowego - taki sam jak ten przeżywany przez weteranów wojennych) i wymagamy traktowania nas (choćby przez nas same) z większą łagodnością.
Ostatnia przyczyna kaca wiąże się z ostatecznym porzuceniem nałogu. Długi czas po zakończeniu związku spędzamy przecież na wertowaniu kolejnych publikacji o zjawisku psychopatii. Jest to oczywiście konieczne i musi potrwać nawet parę miesięcy. Kiedy zaczniemy mieć tego tematu powyżej uszu, a wieści o tym, co słychać u naszego "eksa" nie będą w nas wywoływać już emocji, oznacza to, że zamknęłyśmy kolejny etap zdrowienia. Paradoksalnie jednak, mogą nie towarzyszyć temu pozytywne objawy, ale możemy nagle zmierzyć się z nudą, spadkiem energii czy poczuciem pustki. Dlaczego? Ano dlatego, że w trakcie wertowania publikacji, wciąż znajdowałyśmy się w klimacie emocjonalnym, jaki towarzyszy związkowi z psycholem - czyli utrzymywałyśmy w organizmie stan podwyższonej adrenaliny, od której najprawdopodobniej jesteśmy uzależnione. Nieprzyjemne objawy odstawienia chwilę potrwają, ale także i one miną z czasem. Znajdziemy zdrowsze źródła adrenaliny - takie, które nie zagrażają naszemu zdrowiu i nie naruszają szacunku do samych siebie. Ale to jest proces, który musi trochę potrwać. Podstawowa zasada - konsekwencja. I dużo cierpliwości do siebie
Są ludzie, ktorzy tak bardzo nienawidzą siebie, że postanawiają przestać być....ludźmi. To olbrzymia niedojrzałość emocjonalna i dowód nieprzepracowania pewnych doswiadczeń. Ludzi takich cechuje brak umiejętnosci wyciągania wnioskow z poniesionych konsekwencji. Żrodła wlasnych frustracji i kompleksów spowodowanych niepowodzeniami w relacjach interpersonalnych odreagowują na otoczeniu i ....sobie. Zazwyczaj substancjami psychoaktywnymi (alkohol, narkotyki). Bardzo czesto mają radykalne poglądy, zostają fanatykami, kierują sie odrealnioną skrajną ideologią by mieć zawsze adwersarzy do toczenia wojen z przeciwnikami swojego sposobu myslenia. Jest to dla nich źródło adrenaliny, której potrzebują.
Są egoistami. Skupiają sie na swoich potrzebach. Przyczyną tego jest wlaśnie niechec do samego siebire Sprawia ona, że odczuwają coś w rodzaju wewnetrznego ciernia. On rani nie tylko ich, ale tez tych, którzy odważą się do niego zbliżyć. Wynajdują pasje, z ktorych czynią sens życia by wypełnic pustkę. Swoje życie sprowadzają do popędów. Plytkich, krotkich, ale silnych emocji. Popadają w nałogi. Uzależniają sie. Od rzeczy. Czynnosci. Z zewnątrz nie są nudnymi ludźmi. Wręcz przeciwnie. Każdy wypity kieliszek, butelka piwa, kazda wygrana, nowy zakup, nowa ryzykowna sytuacja, przypadkowy seks to strzal endorfin, serotoniny. Ich celem jest stymulowanie mechanizmu nagrody. Odczuwanie szczęścia. Mechanizm nagrody jest stale wewnętrznie stymulowany jedynie w jednej sytuacji - poczuciu własnej wartości i relacji wzajemnej milosci. Ludzie ze zniszczonym poczuciem wlasnej wartosci są zewnatrzsterowni. Potrzebują bodźców z zewnatrz, by choc przez chwilę odczuwać stan szczescia. Nie potrafią uczynic źródła szczęścia z poczucia własnej wartości i relacji uczuciowej, bo sami je sobie rujnują. Traktując ludzi źle. Karmią się nienawiścią, uprzedzeniami, destrukcją. Im więcej wysyłają złej energii tym bardziej ona do nich wraca. To jest przyczyna dlaczego sami siebie postrzegają jako przegranych. Bo na skutek swoich działań nie uwzględniających odczuc i uczuć drugiego człowieka doznają regularnie odtrącenia. I są samotni. Ale przez to też usprawiedliwiają wszystkie kolejne negatywne zachowania. "Zawsze taki byłem". "Jestem frajerem" "zawsze bylem odtrącany". Jakość życia zależy od sposobu myślenia. Kiedy myśli się o sobie dobrze i chce się być dobrym, przyzwoitym człowiekiem świadomie odcina się od negatywnych zachowań. Otwiera na drugiego czlowieka. Relacje miedzyludzkie to system naczyń połaczonych. Odwrotnie dzieje sie kiedy o sobie samym ma sie zle zdanie. Takie myslenie o sobie prowokuje, motywuje albo usprawiedliwia zachowania, ktore prędzej czy później odbiją sie negatywnie na niechęci do siebie. Tacy samotni na wlasne życzenie ludzie pragną miłości. Ale ich własnie najtrudniej kochać.
Tak bardzo nie wierzą, że na nią zasługują, że traktują ją jak pięknego ptaka, ktory pojawil sie na chwile.
Mają wrażliwosc na wewnętrzne piekno: ciepło, dobroć, wrażliwośc, wspolodczuwanie, troskę, serdecznosc. I mają ich głód. Bo im samym tego brakuje. To ich najwiekszy deficyt.
Obdarowani plomiennym uczuciem nie wierzą, ze moglo ich to spotkać. Silą rzeczy nie angażują się. Raniąc niemiłosiernie kogoś, komu pozwolili sie pokochac. Objawia sie to brakiem wzajemnosci, determinacji, współodczuwania.
Ewentualnych przyczyn odrzucenia nie upatrują w sobie. To zrujnowaloby ich ego. Szukają winy w otoczeniu, czesto zakladając urojoną niewiernosc parntera ("skoro odchodzi pewnie jest ktos inny".
Łatwo się domyślić, że niesprzątany dom w bajce o rannym ptaku to metafora sumienia gospodarza. To ono wciąż zaśmiecane jest żródłem frustracjir30;.
Kręcą się na karuzeli własnych lęków i braku wiary w bycie człowiekiem, który zasługuje na miłość. Swój świat zbudowali w oparciu o coś, co nazwę mechanizmami obronnymi szczęścia. Sa to zachowania destrukcyjne. Krzywdzące. Słabości. Jest ich wiele. Niektore wynikają z trwałych deficytów osobowiści . Inne to wyuczone postawy w obronie sumienia i ego przed konsekwencjami własnej głupoty, słabości i bezmyślności.
Należą do nich:
- brak zaangażowania uczuciowego (chlód), obojetnosc
- egoizm, skupienie na wlasnych potrzebach
- alkoholizm, narkotyki
- wyznawanie ideologii opartych o nienawiść
- zdrady, niewierność
- agresja , przemoc
- brak empatii
- brak szacunku do ludzi
- tchórzostwo i brak odpowiedzialnosci
- klamstwa i manipulacje
- pogarda, brak tolerancji dla osob o innych pogladach (tolerancja nie jest tożsama z akceptacją i aprobatą!)
Ktos, kto posiada te cechy (oby nie wszystkie na raz!) nigdy nie bedzie szczesliwy.
Jeśli trafilas/es na kogos takiego kto nie potrafił docenić Twojego uczucia zastanów sie, czy nie byłaś/eś z kims kto po prostu sam sobie nie daje prawa byc szczęsliwym. Kto nie kocha sam siebie. Twoja miłość nic nie zmieni. Ty wciąz jesteą raniony/a. Nic nie zmienisz dopóki on/ona nie pokocha sam siebie. Nie rozpadnie się i nie zbuduje na nowo.
https://siekieryszplikiogien.blogspot.de/2016/10/
Post doklejony:
Po czym poznać, że twój partner to psychopata
Wiele osób twierdzi, że ich byli partnerzy to psychopaci, ale co należy zrobić w sytuacji, kiedy twój mąż naprawdę okazuje się jednym z nich? Pisarka Jen Waite odpowiada na to pytanie w swojej nowej książce A Beautiful, Terrible Thing (Piękna, straszna rzecz). Przez kilka lat jej życie przypominało bajkę: była aktorką i modelką, mieszkała w Nowym Jorku ze swoim czarującym mężem, ukochanym pasierbem i malutkim dzieckiem. Jednak miesiąc po porodzie Waite odkryła, że przez cały okres trwania ciąży jej mąż miał romans. Jak twierdzi Waite, podczas jej porodu wielokrotnie rozmawiał przez telefon ze swoją kochanką, a płatny urlop ojcowski wykorzystał na schadzki ze swoją młodą rprzyjaciółką".
Dowody zdrady męża zbierała przez kilka miesięcy. Zgłębiając jego kłamstwa, odkryła, że mężczyzna, za którego wyszła, cierpiał na zadziwiająco częstą przypadłość: był psychopatą, kimś, kto kłamie bez wyrzutów sumienia i odmawia wzięcia odpowiedzialności za własne czyny (albo wręcz nie uważa ich za nic złego).
Według artykułu w rPsychology Today" rpsychopatia jest jednym z najtrudniejszych do wykrycia zaburzeń psychopatologicznych. Psychopata może wydawać się zupełnie normalny, nawet wręcz czarujący. Jednak w rzeczywistości w ogóle nie ma sumienia i empatii, przez co manipuluje ludźmi, bywa absolutnie nieprzewidywalny i często (chociaż oczywiście nie zawsze) popełnia przestępstwa". Chociaż ludzie najczęściej utożsamia psychopatów z brutalnymi przestępcami lub seryjnymi mordercami, większość z nich żyje między nami i nikt nie zdaje sobie z tego sprawy. Neurobiolog Kent A. Kiehl uważa, że mniej więcej jedna na 150 osób zalicza się do tej kategorii.
W swojej książce Waite opowiada o rozpadzie swojego małżeństwa oraz o tym, w jaki sposób uporała się z konsekwencjami poślubienia prawdziwego psychopaty. Podczas rozmowy telefonicznej podzieliła się kilkoma radami, jak zauważyć, że twoja druga połówka ma psychopatyczne skłonności.
Broadly: Jakie są oznaki tego, że osobą, z którą się spotykasz, może być psychopatą?
Jen Waite: Już na samym początku związku pojawiają się pewne charakterystyczne sygnały ostrzegawcze. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że najpowszechniejsze jest coś, co nazywam: rmiłosnym bombardowaniem": nieustanny zalew pochlebstw, uwagi i wspólnego spędzania czasu. Na początku wydaje się to trochę przytłaczające, ale wkrótce człowiek się do tego przyzwyczaja. To trochę jak narkotyk r11; po pewnym czasie potrzebujesz swojej dziennej dawki. Czujesz się adorowana, jak centrum wszechświata, zupełnie, jakbyś była w filmie. Warto jednak spojrzeć na z boku i zastanowić się przez chwilę, czy naprawdę powinnaś czuć tak silne emocje po zaledwie kilku tygodniach. To ważny sygnał.
Na co należy jeszcze zwrócić uwagę?
Inną rzeczą, której doświadczyłam na własnej skórze, to granie na litość, wymyślanie różnych rzewnych historyjek. Możesz zauważyć, że działania psychopatów nie zawsze są zgodne z ich słowami, ale kiedy zwrócisz im na to uwagę, w odpowiedzi usłyszysz jakąś smutną historię, która w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z tym, o co ich oskarżasz. To narzędzie, którego używają, aby zrobiło się ci ich żal. Nagle to oni stają się ofiarami i zupełnie odwracają role w rozmowie. Mój były mąż często to robił. Oni w pewien sposób żerują na empatii i poczuciu winy, które od razu zaczyna odczuwać normalna osoba.
Czy powtarzają pewne schematy zachowań?
Postaraj się być jak najbardziej obiektywna i dowiedz się jak najwięcej o ich przeszłości. Związki wielu psychopatów są dokładnie takie same, ponieważ ciągle powtarzają pewien schemat zachowań. Jeśli rzekomo mają dużo rszalonych" byłych, w ich życiu pojawiło się wiele osób, od których nagle się kompletnie odcięli, z rodziną nie są w dobrych kontaktach i z praktycznie z nikim się nie przyjaźnią, najprawdopodobniej skaczą z osoby na osobę, po drodze niszcząc te relacje.
Co byś doradziła ludziom, którzy są w związku z psychopatą albo wciąż utrzymują z nim kontakt?
To bardzo skomplikowane, ponieważ w ogóle nie przypomina to normalnego zerwania. Psychopata żeruje na cudzych tragediach i będzie chciał cię jak najbardziej unieszczęśliwić. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że bardzo pomaga bycie naprawdę nudnym. Nie odpowiadaj na dramatyczne wiadomości, które z pewnością zaczniesz dostawać. To bardzo nieprzyjemne, nie będę kłamać.
Czy rozmawiając z ludźmi o psychopatach, zauważasz, że istnieją na ich temat jakieś błędne założenia?
Sporo osób nie wie, że wielu z nich może wydawać się zupełnie normalnymi osobami: sympatycznymi, czarującymi i atrakcyjnymi. Nie wszyscy są seryjnymi mordercami, mimo że większość z nas właśnie tak wyobraża sobie typowego psychopatę. Rzeczywiście, wielu seryjnych morderców jest psychopatami, ale pośród nas chodzi wiele osób z podobnymi skłonnościami, tylko ich po prostu nie kręci mordowanie innych. Nie, oni wolą niszczyć innych emocjonalnie lub finansowo. Niekoniecznie zabijają ludzi, ale z pewnością rujnują im życie.
Jeśli jesteś obecnie w związku z osobą, którą podejrzewasz o psychopatię lub zdarzyło ci się to w przeszłości, więcej informacji możesz znaleźć na stronie internetowej Waite .
Po pierwsze nie dajmy się zwieść pozornemu nadzwyczajnemu urokowi osobistemu.
Po drugie sprawdzajmy, czy historie opowiadane przez osobę trzymają się kupy, bo jak pisałam w poprzednich moich notkach, psychopaci gubią się często w swoich kłamstwach.
Po trzecie brak lęku można czasami odebrać jako odwagę, jest to szczególnie ważne w przypadku kobiet, którym może zaimponować taki nieustraszony, męski osobnik.
Po czwarte psychopaci bardzo często nadużywają alkoholu i nietypowo się po nim zachowują, np. stają się agresywni (a może alkohol to przyczyna jakiegoś upośledzenia mózgu, a co za tym idzie psychopatii?).
Po piąte psychopaci uwielbiają niebezpieczne, pełne mocnych wrażeń sytuacje, często łamią prawo.
Po szóste, mimo przeciętnej inteligencji mieli trudności ze skończeniem szkoły lub z utrzymaniem lub podjęciem stałej pracy.
Po siódme psychopaci dużo mówią, przeskakują z tematu na temat, są bardzo elokwentni, opowiadają niesamowite historie a przy tym ich ruchy są jakby teatralne i wyuczone, jakby odgrywali cudze emocje.
Po ósme bardzo często (z powodu deficytu lęku) przekraczają w trakcie rozmowy przestrzeń osobistą rozmówcy. Za bardzo się przybliżają, patrzą się nieustannie w oczy, mają "przeszywające spojrzenie".
Pewnie niektórzy zauważyli, że wzór człowieka proponowany przez media, pop-kulturę to właśnie taki psychopata - no, może w mniej skrajnej wersji.
Skłonność do ryzyka bierzemy za akty odwagi, mówimy, że ktoś taki jest "szalony". Modne jest tez nieprzejmowanie się niczym i nikim, takie luzactwo.
Jest też moda na "zdrowy egoizm" cokolwiek to pojęcie oznacza, mnie nie przekonuje.
Kłamstwa, skłonność do manipulacji uważane są za zdolność do przekonywania innych, dobre umiejętności wywierania wpływu itd.
"Życie chwilą", hedonistyczne podejście do życia bez względu na skutki też jest obecnie modne i jest to styl życia psychopatów. Liczne, krótkotrwałe związki seksualne bez żadnego zaangażowania emocjonalnego to dzisiaj symbol wyzwolenia i bycia "cool".
Kombinatorstwo, kłamstwa, przekupstwa itd. niektórzy nazywają "zaradnością życiową". Tak więc nasza kultura promuję typ psychopaty, pełno jest tego zresztą w filmach czy grach komputerowych. Jeśli odebranie komuś życia (nawet w świecie wirtualnym) sprawia komuś kupę radości i śmiechu to chyba już jest coś bardzo nie tak.
A przecież niemal wszyscy uwielbiają filmy Tarantino, w których zabicie człowieka jest jak pójście do sklepu. Zatem z niebezpiecznych, bezwzględnych ludzi bez sumienia robi się bohaterów. Nic dziwnego, że stają się oni idolami w prawdziwym życiu. Ja tam nie szukam tych "doskonałych" nieustraszonych "bohaterów".
A poddenerwowani, speszeni chłopcy na randkach wydawali mi się zawsze bardzo słodcy i bardzo ludzcy. No, chyba że któryś z nich też był psychopatą i udawał takiego bo mnie wyczuł
Ja jednak byłabym skłonna upierać się, że mąż Joli jest zaburzonym psycho.
Wiem.
Osoby z "postpsychofagozą" tak mają. Specjalnie użyłem tego podwórkowego określenia. Nie możesz przykładać żadnych skali do kogokolwiek bez rzetelnej diagnozy dyskryminacyjnej i wykluczenia u siebie PTSD. W sumie wszystkie osoby z tego forum mogły by u siebie to sprawdzić w celu ustalenia zachowań tendencyjnych a tym samym ustalenia obszarów braku zachowania obiektywizmu.
Cytat
Taką siłę i przebiegłość by wyniszczyć drugiego człowieka maja tylko psychole.
Nie.
Taką siłę mają też np. wszyscy zakochani i bez trudu niektórym przypisze się cechy psychopaty, a wyniszczanie innych nie jest ich celem, tylko za wszelką cenę zaspokojenie własnych potrzeb bez względu na wszystko. Często odsłaniana jest wtedy ta ciemna strona natury.
Sporo osób zdradzonych choć wcześniej nie byli, to klasyczni psychopaci (większość tylko okresowo), destrukcyjna siła rażenia dla siebie i otoczenia ogromna, nie rzadko znęcanie się nad swoją ofiarą bardzo przebiegłe i wyrafinowane, czasami długotrwałe. Część osób przenosi to nawet do następnych związków.
Cytat
Obojętne psycho, socjopata czy cham, cwaniak,szon ? Ale właściwie jakie to ma znaczenie ?
Bardzo duże.
Może czas najwyższy, byś to w końcu zaczęła rozróżniać, dla swojego dobra i innych. A najlepiej znalazła sobie inne hobby. Nie zamykaj sobie drzwi do w miarę normalnego życia.
Wrzucając wszystko do jednego wora zwiększasz zasoby z których selektywnie wybierając tylko to co Ci pasuje tworzysz na swój użytek schizofreniczną zakłamaną rzeczywistość. Subiektywnie manipulujesz faktami dokonując analizy tendencyjnej, bo w takim układzie jest to bardzo proste. Przykładasz jedną jedyną znaną Ci foremkę do wszystkiego, jeśli choć trochę pasuje to wpychasz na siłę, aż piszczy.
W takim układzie Inteligencja emocjonalna jest zaburzona, jak nie ma akademickiej, to co zostaje?
"Psychofagologia" jest dobra na chwilę, jako koło ratunkowe, nic poza tym, zwłaszcza dla kobiety, bo mężczyźni cenią sobie raczej kobiety bez dysfagii
PS. Bardzo ciekawe zagadnienia, ale koniecznie trzeba mieć do nich duży dystans: Scharakteryzować osobowość psychopatyczną jest niezwykle trudno, a to z tego powodu, że do końca nie wiadomo, czy można daną psychopatię zaklasyfikować już do jednostki chorobowej, czy też nie. Kolejną sprawą jest to, że przy błędnej diagnozie na podstawie pozorów można jednostce zrobić wielką krzywdę. Osobowość psychopatyczna to taka osobowość, u której występują poważne deficyty, czyli braki. To braki w wielu dziedzinach, które tworzą pewien cały system.
Edytowane przez Yorik dnia 13.12.2017 21:20:44
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
bo mężczyźni cenią sobie raczej kobiety bez dysfagii
Dysfagia jest w większości wyleczalna, wystarczy laryngolog, gastrolog a czasem chirurg lub inny specjalista. Choć nie wiem jaki związek ma psychopata z zaburzeniami przełykania ? Lubisz termin "oralny" ale że ze wszystkim Ci się kojarzy ? :niemoc
Cytat
W takim układzie Inteligencja emocjonalna jest zaburzona, jak nie ma akademickiej, to co zostaje?
Jest jeszcze inteligencja seksualna. :cacy
„Nie mogę wrócić do wczoraj, bo jestem już inną osobą”
–Lewis Carroll–
Czyli powinieneś też wiedzieć, że osoby z "postpsychofagozą" we wczesnym etapie nie mają zbytnio siły na nową walkę ,utarczki słowne czy uszczęśliwianie na siłę. Jak zwał tak zwał.
Nijak też mi nie przemówisz, nie przyspieszysz procesu dochodzenia do siebie jak i nie określisz terminu, że :
Cytat
Już czas...
Cytat
Sporo osób zdradzonych choć wcześniej nie byli, to klasyczni psychopaci (większość tylko okresowo), destrukcyjna siła rażenia dla siebie i otoczenia ogromna, nie rzadko znęcanie się nad swoją ofiarą bardzo przebiegłe i wyrafinowane, czasami długotrwałe.
Moja wiedza na ten temat jest z goła zupełnie inna.Przyczyną psychopatii jest bowiem "wadliwy mózg", pewne nieprawidłowości neurologiczne głównie w obrębie płata czołowego.Praktycznie od narodzin i dopiero zanika powoli ok 50 roku życia.
Psychopatia to trwałe zaburzenie osobowości dotykające według badań od dwóch do trzech procent społeczeństwa,nie przychodzi sobie i nie odchodzi.
Nie ma psychopatii okresowej.
Cytat
Może czas najwyższy, byś to w końcu zaczęła rozróżniać, dla swojego dobra i innych. A najlepiej znalazła sobie inne hobby. Nie zamykaj sobie drzwi do w miarę normalnego życia.
Wrzucając wszystko do jednego wora zwiększasz zasoby z których selektywnie wybierając tylko to co Ci pasuje tworzysz na swój użytek schizofreniczną zakłamaną rzeczywistość.
Skąd wiesz czy czas najwyższy? ja uważam ,że to proces i nie można w tym wypadku iść na skróty.Nie krzywdzę przy tym innych a jedynie sugeruję gdy widzę niepokojące objawy.
Owszem zgodzę się z Tobą nie można wszystkich wrzucać do jednego wora, nie można też lekceważyć wczesnych symptomów.
Czy naprawdę trzeba komuś zacząć pomagać dopiero gdy sięga dna? chyba lepiej zapobiegać niż leczyć? A wiedzę myślę, że mam i to nie książkową a praktyczną.
Dlaczego jej nie wykorzystać?
Zawsze będę ta z "postpsychofagozą" ?
Staram się być bardzo ostrożna w "diagnozowaniu" tych ludzi.Nie mam też do tego prawa. Gdybym to robiła nie byłabym dziś w tym miejscu w którym jestem.A uważam, że całkiem dobrze sobie radzę.
Nie czuję się jak skaner albo tomograf, po wstępnej analizie "obiektu", z maszyny nie wyskakuje mi wydruk z napisem: "wynik: negatywny.Nic w tym rodzaju
Cytat
W takim układzie Inteligencja emocjonalna jest zaburzona, jak nie ma akademickiej, to co zostaje?
To Twój osąd i domniemana wiedza. Mimo to jednak wolę tą emocjonalną
Cytat
"Psychofagologia" jest dobra na chwilę, jako koło ratunkowe, nic poza tym, zwłaszcza dla kobiety bo mężczyźni cenią sobie raczej kobiety bez dysfagii smiley
Pozwól, że sama będę decydowała na jak 'długą chwilę " będzie trwała moja "Psychofagologia"
Koło ratunkowe? być może ale i potrzeba nagłaśniania tego groźnego zaburzenia jak i pomoc innym których to dotknęło.I wcale nie musi to oznaczać, że zamknę się na zawsze w tym świecie.Kiedyś puszczę,może.
Cytat
bo mężczyźni cenią sobie raczej kobiety bez dysfagii smiley
Szczerze? Najmniej interesuje mnie co ceni sobie KTOKOLWIEK we mnie.
O akceptacje niczyją nie zabiegam bo nie muszę.Nie zmuszę nikogo, żeby mnie chciał,sam musi mnie chcieć.
Najważniejsze bym czuła się sama z sobą dobrze, na innych przyjdzie czas.Może do tego czasu będę po dysfagii i zacznie mnie obchodzić co też cenią sobie mężczyźni
Cytat
Bardzo ciekawe zagadnienia, ale koniecznie trzeba mieć do nich duży dystans:
Scharakteryzować osobowość psychopatyczną jest niezwykle trudno, a to z tego powodu, że do końca nie wiadomo, czy można daną psychopatię zaklasyfikować już do jednostki chorobowej, czy też nie. Kolejną sprawą jest to, że przy błędnej diagnozie na podstawie pozorów można jednostce zrobić wielką krzywdę. Osobowość psychopatyczna to taka osobowość, u której występują poważne deficyty, czyli braki. To braki w wielu dziedzinach, które tworzą pewien cały system.
Zgadzam się w zupełności i ufam temu, że Twoje uwagi do mnie są jedynie i tylko z troski o mnie
Jeśli masz za sobą toksyczny związek i jesteś na etapie składania się w całość po tym traumatycznym doświadczeniu, to prędzej czy później pojawi się u ciebie etap gniewu. Jeżeli to ty zerwałaś z toksycznym partnerem, to zapewne w ten etap wkroczysz z większą łatwością. Porzuconym partnerkom psychopatów dojście do tego momentu zajmuje zwykle trochę więcej czasu, bo niestety często są to osoby mające problemy z samym odczuwaniem gniewu (w końcu przez lata chorej relacji uczą się tłumić "negatywne" emocje, więc i po zakończeniu takiego związku dominujący będzie raczej smutek, rozpacz, żal, tęsknota). Jednak prędzej czy później każdy chyba dociera do tej ważnej emocji.
Faza gniewu
To zupełnie zdrowe i normalne, że gdy zaczynamy sobie uświadamiać, jak bardzo zostałyśmy oszukane przez osobę, której tak głęboko zaufałyśmy, jak ogromna była warstwa różnego rodzaju kłamstw i manipulacji, ile czasu zmarnowałyśmy dla kogoś, kto od początku miał nas gdzieś, to... zaczynamy odczuwać potężny gniew, wściekłość, a czasami wręcz nienawiść. Masz do tych emocji pełne prawo i jeśli tak czujesz, to możesz się z tego cieszyć. Gniew to emocja, która daje ogromną siłę, przysłowiowego kopa w dupę do wprowadzenia zmian. Oznacza też, że pewne sprawy wreszcie do ciebie dotarły, oznacza rezygnację z iluzji i zaprzestanie wmawiania sobie że "może on wcale nie chciał i tak naprawdę był dobry, tylko wszystko tak jakoś samo wychodziło na odwrót".
Z gniewem jest jednak pewien problem. To bardzo potężna emocja, która potrafi być bardzo wyniszczająca i domaga się natychmiastowego wyrażenia. Czy miewałaś w takich chwilach wrażenie, że dosłownie cię nosi i najchętniej zaraz do niego pojedziesz sprzedać mu sierpa prosto w jego parszywy nochal i wyszczerzone zębiska? Ja też. Świadomość doświadczonej krzywdy domaga się wyrównania, naprawy, albo... zemsty. Już chyba wiesz, że naprawy się nie doczekasz. Nie ze strony kogoś, kto wyrządzał krzywdę świadomie i z premedytacją. Nie ze strony kogoś, kto jest niezdolny do odczuwania wyrzutów sumienia. A zatem pozostaje zemsta?
Czy mogę z nim wygrać?
Załóżmy, że opracowałaś już wspaniały plan w jaki sposób mu teraz dokopiesz i chcesz wdrożyć to w życie z przeświadczeniem, że gdy to zrobisz, na pewno ci ulży. Czy to ma sens, czy w ogóle możesz z nim wygrać? Rozczaruję cię - ale nie możesz, a przynajmniej nie w taki sposób, jak byś tego chciała. Możesz rzecz jasna podjąć teraz wiele działań, które będą miały sens i które będą jakąś formą wygranej, na przykład:
- Możesz wygrać sprawę rozwodową i uzyskać orzeczenie o jego winie, możesz zawalczyć o korzystny podział majątku, możesz pozbawić go prawa do opieki nad waszymi dziećmi lub ograniczyć mu spotkania z nimi - o takie rzeczy na pewno warto zawalczyć dla dobra twojego i dzieci.
- Możesz ostrzec przed nim wspólnych znajomych, wyjaśnić im z kim masz do czynienia - to też warto zrobić, nie tylko żeby odciąć mu drogę manipulacji tobą poprzez te osoby, ale również aby je uchronić przed przyszłym wykorzystywaniem ze strony psychola.
- Możesz nawiązać kontakt z byłymi partnerkami psychopaty, albo nawet ostrzec przed nim jego obecną dziewczynę - oczywiście licząc się z ryzykiem, że któraś z nich może się okazać na tyle naiwna, że wszystko mu powtórzy, lecz mimo wszystko może być warto uświadomić je z kim miały/mają do czynienia (naprawdę zdziwisz się ilu doświadczyłyście wspólnych toksycznych zachowań ze strony psychopaty), a jeśli nawet któraś z nich ci nie uwierzy, to chociaż zasiejesz ziarno wątpliwości - później będzie już wiedziała gdzie szukać pomocy, gdy sama będzie uciekać ze swojego piekła.
Możesz pójść jeszcze dalej i zrobić o wiele więcej podobnych rzeczy. Tylko, że są tu pewne problemy, z których musisz zdać sobie sprawę.
1. Brak autorefleksji psychopaty
Widzisz, przede wszystkim psychopata nie jest osobą, która kiedykolwiek przyzna "przepraszam, uświadomiłem sobie że byłem świnią, wygrałaś". (Chyba, że zrobi to na pokaz, aby znów się do ciebie dobrać i za jakiś czas zgnoić cię jeszcze bardziej). Jeśli chcesz, aby on odczuł swoją przegraną i wyciągnął z niej wnioski aby się zmienić, to coś takiego nigdy nie nastąpi. Psychopata nie potrafi czuć też strachu. Nawet gdybyś zawaliła mu na głowę cały świat, to uzna to za wspaniały argument do manipulacji kolejną ofiarą ("najdroższa, jestem taki biedny, moja chora psychicznie ex partnerka właśnie zawaliła mi na głowę cały świat, czy przygarniesz mnie?" - znana śpiewka, co?). Czego byś nie zrobiła, on i tak poszuka sposobów, aby jakoś obrócić to na swoją korzyść.
2. Emocjonalna zależność od psychopaty
Zemsta to wciąż pewna forma zależności. Może już od dawna wiesz co to za dupek, może już się wygrzebałaś z dołka po chorej relacji, jesteś pewna że nie chcesz z nim być, ale mimo to wciąż o nim myślisz i knujesz jak tu mu dokopać. A zatem... niestety nadal nie jesteś wolna. "Zaraz, zaraz" - możesz w tym miejscu zaprotestować - "przecież przed chwilą pisałaś, że uważasz gniew za niezbędny etap zdrowienia, a teraz nagle stwierdzasz że to brnięcie w dalszą zależność, zdecyduj się może, co?" Tak, uważam, że gniew to ważny etap zdrowienia, ale nie końcowy etap. Trzeba przez niego przejść, dać mu ujście, powściekać się, a potem... iść dalej. Chyba nie chciałabyś przeżyć całej reszty życia myśląc o tym, jak bardzo pragniesz zemsty? Poza tym od nienawiści jest niebezpiecznie blisko do miłości.. Przypomnij sobie z jaką łatwością przechodziłaś od rozpaczy do euforii, od gniewu do czułości, gdy wybaczałaś mu kolejne chore zachowania. Bo to nie nienawiść jest przeciwieństwem miłości. Tym przeciwieństwem jest... obojętność.
3. Odsłanianie się na atak
Psychopata bardzo chętnie się zemści na kimś takim, jak ty teraz - na osobie, która nie doceniła jego wspaniałości i doskonałości, która ośmieliła się zerwać z jego smyczy. On tylko czeka, aż zrobisz coś głupiego (a pod wpływem tak silnych emocji, jak gniew, łatwo działać pochopnie), czeka aż stracisz kontrolę (a łatwo ją stracić przy psychopacie, który jest mistrzem gry na cudzych emocjach). Z przyjemnością ci takie momenty wygarnie, albo zrobi z ciebie niezrównoważoną szaloną babę - przed rodziną, znajomymi, przed sądem... Poza tym ujawnienie mu tego, co cię boli i pokazanie przy nim twoich prawdziwych emocji tylko odsłania cię na nowe formy ataku. Możesz być pewna, że on wyłapie i wykorzysta każdy twój słaby punkt, tak samo jak robił to dotąd.
Co zatem zrobić, jak żyć?
Kilka moich propozycji:.
- Nie tłumić gniewu w sobie, nie udawać że go nie ma. Bo on i tak będzie. Nie zniknie, tylko będzie wyniszczał cię od środka. Gdy napada cię ogromny gniew, pozwól sobie się pozłościć.
- Możesz się komuś wygadać (np. bliskiej przyjaciółce) i wykrzyczeć jak bardzo psychola nienawidzisz. (Tylko może nie rób tego codziennie, bo dziewczynę przestraszysz ).
- Możesz zastosować "technikę pustego krzesła". Polega to na tym, że siadasz na krześle, a naprzeciwko stawiasz drugie - puste i wyobrażasz sobie, że siedzi na nim twój były partner psychol. Siedzi i nie może się odezwać, więc będzie słuchał wszystkiego co powiesz. Teraz możesz mu wszystko wygarnąć. Prawdopodobnie poczujesz po tym ulgę.
- Weź kartkę i napisz list do swojego "cudownego księcia". Napisz mu co czujesz, czym cię skrzywdził i jak bardzo to bolało. Możesz napisać co o nim teraz myślisz i w ogóle wszystko, co tylko zechcesz. Ale na koniec wyrzucasz list do kosza, w żadnym razie go nie wysyłasz.
- Bardzo zdrowy i oczyszczający emocjonalnie jest... sport. Poszukaj sobie formy aktywności, którą polubisz, a która pozwoli ci się "wymęczyć". Może być to taniec, bieganie... cokolwiek. Ja zaczęłam trenować sporty walki, które z jednej strony pozwalają mi wyrażać złość, a z drugiej zwiększają pewność siebie i poczucie mocy.
- Zasada "zero kontaktu" (o której już wcześniej pisałam) jest przez cały czas absolutną podstawą!
II - "Wygrywanie" w trakcie związku
Znam niestety przypadki osób, które świadomie tkwią w związku z psychopatą i chcą w takiej relacji pozostać nawet wiedząc, z kim mają do czynienia. Takie osoby często w jakiś sposób starają się pracować nad sobą, dostrzegają wiele chorych zachowań partnera i jego manipulacji, ale mimo to nie chcą zdecydować się na odejście.
"Nauczyłam się obojętności na jego zachowania. To przyjemne obserwować, gdy on próbuje bezskutecznie mnie wytrącić z równowagi."
"Próbował mnie znów oszukać, ale bez trudu rozpracowałam jego kłamstwo. Był bardzo zmieszany, tym razem to ja wygrałam."
Jeśli jesteś jedną z takich osób, które świadomie postanowiły żyć z psychopatą w przeświadczeniu, że mogą z nim "wygrywać", to powinnaś zadać sobie parę pytań:
- Czy normalny związek na pewno powinien się opierać na prowadzeniu wojny i wygrywaniu kolejnych bitew? Czy "partner" to na pewno synonim słowa "przeciwnik"?
- Czy to na pewno o takiej formie relacji marzysz? Czy uważasz, że nie zasługujesz na coś więcej?
- Czy na pewno można powiedzieć, że "wygrałaś", skoro mieszkasz ze swoim wrogiem i jesteś od niego bardzo mocno zależna emocjonalnie? (Sama wiesz że jesteś, skoro nie potrafisz po prostu odejść.)
Asymetria ataku i obrony
Jest jeszcze jedna z przyczyn dlaczego w takiej sytuacji nigdy nie wygrasz z psychopatą. Ty jesteś osobą posiadającą emocje, która pragnie dobra, ciepła, miłości. On jest nieludzką istotą pozbawioną tego typu pragnień, której celem jest manipulacja i osiąganie korzyści kosztem innych. On nigdy się nie załamie i nie musi się w tym celu specjalnie starać, tak po prostu działa jego mózg. Z kolei ty musisz ciągle walczyć, aby utrzymać się na powierzchni.
Wkrada się tu taki standardowy problem dotyczący tematu obronności w ogóle - asymetria ataku i obrony. Najłatwiej mi będzie wyjaśnić to na przykładzie. Załóżmy, że chcesz zabezpieczyć twierdzę przed zdobyciem przez wrogą armię. Aby to zrobić, musisz zadbać o każdy słaby punkt - o zapasy żywności i stały dostęp do świeżej wody, o morale załogi twierdzy, o silne mury, o mocną bramę, o obronę przed atakami z powietrza, o to by nie dało się zrobić podkopu, o nieprzekupność strażników przy bramach itd. To całe mnóstwo czynników, którym trzeba wciąż poświęcać uwagę. Nawet gdy zadbasz o sto, to nie będziesz spokojnie spać po nocach zastanawiając się, czy nie zapomniałaś o sto pierwszym. A co musi zrobić atakujący? Wystarczy, że znajdzie jeden, tylko jeden jedyny słaby punkt i skutecznie go wykorzysta. W dowolnym momencie, najprawdopodobniej takim, gdy będziesz chwilowo osłabiona.
Widzisz już analogię? Mieszkając i starając się wygrywać z psychopatą, jesteś w sytuacji dowódcy oblężonej twierdzy (któremu w dodatku nikt nigdy nie przyjdzie z pomocą). Jeśli masz szczęście, możesz tak wytrwać długo. Miesiąc, może pół roku, rok.. ale w końcu twój wróg znajdzie sposób na sforsowanie tylnej bramy i leżysz.
Największą wygraną jest gdy... uświadomisz sobie, że wcale nie musisz z nim wygrywać. Że samo odejście i odcięcie kontaktu z psychopatą jest już całkowicie wystarczającym sukcesem, bo w tym momencie wygrywasz swoje życie, a to wcale nie jest za mało.