Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Ania31 - siedzę sobie w pokoju i czytam Twojego posta. Piję kawę, zajadam sałatkę. Rozglądam się i widzę tyle rzeczy, które nas łączą. Za kilka godzin pojadę po Nią do pracy, a potem spędzimy razem wieczór, ona zadowolona, ja z gigantycznym ciężarem na swoich barkach. I tak już idzie piąty miesiąc - w tle korensponduję z dziewczyną, z którą najchętniej bym się spotkał już dziś, porozmawiać, bo jest wspaniała. Zamiast tego posrałem się, za przeproszeniem, jakiś czas temu i teraz zrobiło mi się za wygodnie, by odejść. Znalazłem sobie wymówkę swojej słabości. Kuj żelazo, póki gorące, uwierz mi. Kredyty, pieniądze i sentymenty nie liczą się w tym momencie - liczysz się TY i TY masz stamtąd uciec. Pokaż sobie, że nie jesteś takim lamerem jak ja i zniknij jak najszybciej z jego życia - i nie oglądaj się za siebie.
Rany... dziewczyno, bardzo mi Cie zal. Najpierw moze powiem cos, co mi sie nie spodobalo:
Cytat
Nie będe stąd uciekać jak szczur
To ja moze dla rownowagi spytam: to zostaniesz, jak krowa ?
Takie poetyckie porownania to zostaw dla pisania liryki, tudziez epickich opowiesci. Tu jest zycie, Z-Y-C-I-E.. ktore ma swoja proze, rzadzi sie swoimi prawami. Nie mieszaj poezji z zyciem, bo zawsze bedzie mozna znalezc przeciwwage, innymi slowy: masz chec, to odpowiedniego haka zawsze znajdziesz.
Od siebie dodam, ze nie bylaby to ucieczka, jak szczur... tylko wycofanie sie z blednej decyzji. A taka jest pozostanie z facatem, ktory:
* zdradzal
* moze zdradza nadal
* skruchy nie czuje
* straszy policja o przegladanie sticka
* pyta z nerwami, jak smialas przegladac jego telefon
* klamal, klamie i pewnie klamac bedzie
itd etc..
Wymieniac moznaby jeszcze dlugo, nieprawdaz ?
Ja zagranica bedac, po dowiedzeniu sie, ze zona mnie zdradzila, wynioslem sie z mieszkania natychmiast , w godzine spakowalem jedna walizke, pozegnalem sie z dwojka dzieci, przywiozlem zone z pracy i ucieklem do kolegi, gdzie pomieszkiw3alem katem przez tydzien w salonie, korzystajac tylko z lozka na noc praktycznie. Bez pracy. Nie da sie ? Da sie, nawet w gorszych warunkach, jak widzisz. Tylko trzeba chciec.
Ty widocznie potrzebujesz dowodu, bo pierwsza faca po dowiedzeniu sie jest faza niedowierzania. Potrzebujesz widocznie kasety wideo albo podsluchu z ich nocy - ktore wyrzezbilyby Ci taki rowek marianski w mozgu, ze hej... od ucha, do ucha. Po tym nie patrzylabys sie, jak to z obku wyglada, ze jak szczur.. tylko spiep**alabys od dziada, az sie kurzy. Zrozumialabys, ze kazda sekunda spedzona z nim jest sekunda stracona, a na dodatek podarowana jemu. Dla mnie byloby to za wiele. Pisze w trybie przypuszczeniowym, bo byc moze Ty po przemysleniu dojdziesz do podobnych wnioskow.
Nie przejmuj sie kredytami, zamieszkaniem... Mieszkanie, czy pokoj znajdziesz chyba w 2-3 dni, co ? Skoro zagranica da sie w 1 dzien, to w Polsce 2-3 razy dluzej bedzie chyba OK ?
Kredyt splacilbym, to znaczy zakonczyl przed czasem. O ile bank w umowie ma jakies odsetki karne za przedterminowe ukonczenie pozyczki (smieszne), albo ma jakies prowizje zakonczeniowe, to je zaplac - przynajmniej nie bedziesz placila kosztow obslugi zadluzenia juz wiecej, ani wkladala kasy w nieswoje mieszkanie. O splate calosci lub czesci wlozonej popros swojego smiesznego facecika... ze nie ma pieniedzy
? Ha ha ha... a to dobre, na hotele, na wycieczki to mial, a na splate urzadzenia mieszkania nie ma ? Niech wezmie kredyt, moze byc ten, co Ty wlasnie zakonczylas. I nie tlumacz go wiecej. Nie zostawaj z nim. Nie rozmawiaj z nim. Spylaj i ciesz sie, ze zycie jest takie piekne, ze nie macie dzieci, wiekszych kredytow i wiekszych problemow... smiej sie z tego barana, ze CI oczy otworzyl dopiero teraz.
Im dluzej zyje, tym mocniej mysle, ze to nie matura powinna byc egzaminem dojrzalosci, tylko zdrada.
Aniu ktoś kto nie zdaje sobie sprawy z wagi krzywdy jaką wyrządza - nie zawsze zasługuje na to by przy nim pozostać. Bo tak łatwo Mu krzywdzić dalej co czyni Twój partner. Pamiętaj o szacunku - jeżeli sama siebie nie szanujesz - nikt szanować Ciebie nie będzie.
" Myślisz że cierpisz... tak naprawdę walczysz o szczęście..."
Ania,jak Ludzie sie zako****a,mieszkaja razem,nie ważne czy w formalnym związku czy nie,to zawsze zakładaja,ze to na zawsze.Otóz nic nie jest na zawsze,to tylko teoria ,marzenia,które się spełniaja jednak wielu ludziom.Wszyscy marzymy o spokoju i stabilizacji,o miłości, o drugiej bratniej duszy.Jesteśmy ludzmi,a ludzie nie sa stworzeni do życia w pojedynke.Tylko,ze zycie mamay tylko jedno,nie mozna go marnować na trwanie rzy boku kogoś,kto jest jakimś emocjonalnym,wyrachowanym popaprańcem,szkoda go,co dzień czas zabiera nam godziny z życia i daje w zamian zmarszczki.
Nikt z nas nie powie Ci co masz zrobić,decyzję musisz podjąć sama,bo to Twoje życie,a każdy człowiek ma własną definicję szczęscia.
A Ty nie jesteś szczęśliwa.
Warto marnować życia przy boku kogoś z kim nie jestes szczęśliwa???
No i cóż, zostałam
Przyjechał, przeprosił, długo rozmawialiśmy, o tym co się stało, dlaczego, czy widzimy jakoś nasze wspólne życie. Przecież tydzień temu, zanim znalazłam te sms-y, zdjęcia, mieliśmy mnóstwo wspólnych planów, oboje pracujemy, jakoś sie ułożyło, a teraz co?, niby nasze stosunki się nie zmieniły, ale jest zupełnie inaczej, we mnie jakoś tak pusto.
Dziwi mnie że nie ma już we mnie nawet złości, tylko zwykły żal.
Wiem, że pokiwacie z politowaniem głową, że próbuje go jakoś tłumaczyć, dawać szanse, ale ja na temat szczęścia i dążenia do niego mam inne zdanie (może spaczone). Jak obserwuje ludzi i pary wokół siebie, to widać, ze tego tak upragnionego przez nas wszystkich szczęścia nie ma wiele.
Nie szukając daleko, mój zdrajca, chciał być po prostu szczęśliwy i co mu z tego pozostało? Teraz moje myśli krążą cały czas wokół tamtych chwil sprzed dwóch - trzech lat, pamiętam doskonale moment kiedy On rozstał się z nią (wtedy o tym nie wiedziałam), przyjechał jakiś roztrzęsiony, przerażony, w tamtym czasie stracił też prace. Teraz mówi, ze tylko na początku był szczęśliwy, a potem okazalo się, że to "zła kobieta była", też go okłamywała i zdradzała. Czasem mam wrazenie, że spotyka nas kara za to, że chcemy być szczęśliwi.
Moja nalbliższa koleżanka - mężatka, matka, w jej związku działo się bardzo źle, zakochała się w żonatym facecie (w jego zwiazku też było źle). Miłość trwała dwa lata, rozwiodła się, On bardzo chciał mieć z Nią dziecko, zaszła w ciążę i po kilku miesiącach On... wrócił do żony. Dziś ich córka ma prawie pięć lat i nigdy nie widziała swojego ojca. Ona prawie każdy dzień zaczyna od słów, że nie chce jej się żyć. Pomimo tego, co jej zrobił, wiem że gdyby stanął przed nią i wziął ją za ręke, poszłaby za nim na koniec świata.
Takich historii wokól mnie jest bardzo wiele (może ja mam jakieś dziwne otoczenie?)
Ja i Zdrajca znamy sie na wylot, znamy swoje wady i zalety. Wcześniej pisałam, że nie czuję się winna temu co sie stało, ale chyba jednak odkrywam też poniekąd swoją winę. Przypominaja mi sie momenty, kiedy On proponował: chodź, idziemy na spacer, a ja: nie, zimno jest, późno już, ble ble ble. Innym razem chodź, pojedźmy gdzieś, pociągiem, a ja na to: nie, przecież nie masz pracy, nie mamy pieniedzy. Było wiele takich chwil.
Nie wiem jak będzie wyglądało to moje, stare-nowe życie, na pewno będe dużo bardziej czujna, na pewno jeszcze długo każdego dnia będe dawała mu odczuć jak bardzo mnie zranił. Może stwierdzimy że nie jesteśmy tego jednak w stanie wytrzymać. Nie wiem.
Dziękuje Wam z wsparcie i wszystkie słowa, bardzo było mi to potrzebne. Ja wiem, że macie rację, że powinnam odejść, szukać swego szczęścia, ale boje się pójść w nieznane, przecież zawsze moze być gorzej.
Post doklejony:
Chyba już trochę ochłonęłam, bo uświadomiłam sobie właśnie, że cały problem opisałam w złym miejscu. Przepraszam za narobienie bałaganu.
Ania31 - nikt za Ciebie nie zdecyduje. Twoje życie, Twoje decyzje. Nikt Cię nie będzie negował za podjętą decyzję. Chcesz/chcecie spróbować - macie takie prawo.
Nie zawsze po zdradzie musi być źle. Ja mam inne doświadczenie - jestem szczęśliwa.
Życzę powodzenia!
" Myślisz że cierpisz... tak naprawdę walczysz o szczęście..."
No cóż, było do przewidzenia, po Twoich słowach...
Cytat
Ania31 napisał/a:
Wiem, że pokiwacie z politowaniem głową, że próbuje go jakoś tłumaczyć, dawać szanse, ale ja na temat szczęścia i dążenia do niego mam inne zdanie (może spaczone).
Jakie jest to spaczone zdanie, że odmienne od naszego?
Cytat
Ania31 napisał/a:
Nie szukając daleko, mój zdrajca, chciał być po prostu szczęśliwy i co mu z tego pozostało? Teraz moje myśli krążą cały czas wokół tamtych chwil sprzed dwóch - trzech lat, pamiętam doskonale moment kiedy On rozstał się z nią (wtedy o tym nie wiedziałam), przyjechał jakiś roztrzęsiony, przerażony, w tamtym czasie stracił też prace. Teraz mówi, ze tylko na początku był szczęśliwy, a potem okazalo się, że to "zła kobieta była", też go okłamywała i zdradzała.
A masz pewność, że przerażenie i roztrzęsienie wynikało z porzucenia? A może raczej z tego, że został porzucony? "Zła kobieta"...jakże pasująca do niego z oszukiwaniem...
Czego oczekiwałaś? Że powie "była wspaniała, cudowna, jakże byłem z nią szczęśliwy"?
Cytat
Ania31 napisał/a:
Moja nalbliższa koleżanka - mężatka, matka, w jej związku działo się bardzo źle, zakochała się w żonatym facecie (w jego zwiazku też było źle). Miłość trwała dwa lata, rozwiodła się, On bardzo chciał mieć z Nią dziecko, zaszła w ciążę i po kilku miesiącach On... wrócił do żony. Dziś ich córka ma prawie pięć lat i nigdy nie widziała swojego ojca. Ona prawie każdy dzień zaczyna od słów, że nie chce jej się żyć. Pomimo tego, co jej zrobił, wiem że gdyby stanął przed nią i wziął ją za ręke, poszłaby za nim na koniec świata.
Twoja koleżanka zaznała tylko tego, co sama zgotowała swojemu mężowi (w związkach zazwyczaj źle się dzieje, gdy ma się ochotę na skok w bok), przy okazji pakując się w związek żonatego faceta i sprawiając piekło na ziemi jego żonie.
On jej zrobił? Nie żartuj, ona sama sobie stworzyła ryzykowną sytuację. Głupia baba, ta Twoja koleżanka i tyle.
Cytat
Ania31 napisał/a:
Ja i Zdrajca znamy sie na wylot, znamy swoje wady i zalety.
No, faktycznie , przecież wiedziałaś, że ma popie***oną psychikę i będzie prowadził dwuletni romans... A potem przerzucał winę na Ciebie, straszył policją...Na wylot...Ech...
Cytat
Ania31 napisał/a:
Nie wiem jak będzie wyglądało to moje, stare-nowe życie, na pewno będe dużo bardziej czujna, na pewno jeszcze długo każdego dnia będe dawała mu odczuć jak bardzo mnie zranił. Może stwierdzimy że nie jesteśmy tego jednak w stanie wytrzymać. Nie wiem.
Wybaczyłaś niemal w mgnieniu oka...Wadliwie i beznadziejnie głupio (wybacz), więc prawdopodobnie tak będzie właśnie wyglądało Twoje życie z nim.
Cytat
Ania31 napisał/a:
wiem że on nigdy się nie zmieni. (...)
Rozstanie jest koniecznością, ja to wiem, ale boje sie...
Chciałoby się rzec "a nie mówiłam", kiedy poddawałam pod wątpliwość Twoje słowa o spokojnym załatwieniu sprawy i rozstaniu... Ania31, popełniłaś całą masę błędów od brania winy na siebie, przez natychmiastową szansę naprawy, aż po ślepą wiarę w słowa, którymi Cię nakarmił.
Zachowujesz się, jak naiwne dziecko, a jednocześnie zupełnie błędnie oceniasz, co jest w życiu moralne, a co ma posmak błota.
Zastanawiam się, składając, co napisałaś do tej pory, że Ty chyba masz spory problem z obiektywnym postrzeganiem wszystkiego wokół, problem z moralnymi ocenami, może nawet posądziłabym Cię o jakiś brak empatii...Zapaliła mi się czerwona lampka, gdy mówiłaś o koleżance...
Widzę, że podjęłaś decyzję. Dałaś szansę, teraz będzie Ci potrzeba dużo wytrwałości i siły. Czy dobrze zrobiłaś? Czas przyniesie rozwiązanie.
Patrząc na tą sprawę z boku, na chłodno wydaje mi się, że naprawdę nie chcesz zostać sama.
Zdaj sobie sprawę, że za sytuację w związku, która popycha do zdrady odpowiadają dwie osoby. Natomiast za samą zdradę odpowiada tylko i wyłącznie osoba zdradzająca. Przyszedł kiedyś do Ciebie i powiedział, że jest nieszczęśliwy, że ma ochotę zdradzić? Naprawdę myślisz, że gdybyście częściej chodzili do kina, czy na spacery to on by Cię nie zdradził. Wydaje mi się, że to nie był jednorazowy wyskok. On prowadził podwójne życie przez długi czas. To nie był błąd tylko przemyślana decyzja. Moim zdaniem to jest taki typ człowieka, który będzie zdradzał.
Druga sprawa to jego zachowanie po zdradzie. Szczerze, to jeżeli jemu zależy na Tobie to powinien błagać Cię na kolanach o przebaczenie. A co on robi? Raczej zwala winę na Ciebie i ucieka. Dodatkowo ma pretensje, że grzebiesz w jego rzeczach i straszy Cię policją. Moim zdaniem nie tak to powinno wyglądać.
Sama napisałaś, że chcesz aby zrozumiał, że wasz związek nie ma sensu, a jednak dałaś mu szansę. Jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? Chcesz żeby tak wyglądało TWOJE życie?
Ktoś na tym forum powiedział mi kiedyś, że nie muszę być teraz silna, muszę podejmować słuszne decyzje. Decyzje, które muszą być dobre dla mnie. Dziś ja mówię to Tobie.
Jakąkolwiek decyzję podejmiesz to Ty będziesz walczyła z jej konsekwencjami.
Życzę powodzenia.
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
JakichWiele napisał/a:
Czego oczekiwałaś? Że powie "była wspaniała, cudowna, jakże byłem z nią szczęśliwy"?
Tak, chyba rzeczywiście tego oczekiwałam. To sprawiłoby, że jego zdrada miałaby jakiś sens - tym sensem byłoby znalezienie szczęścia.
Cytat
JakichWiele napisał/a:
Twoja koleżanka zaznała tylko tego, co sama zgotowała swojemu mężowi (w związkach zazwyczaj źle się dzieje, gdy ma się ochotę na skok w bok), przy okazji pakując się w związek żonatego faceta i sprawiając piekło na ziemi jego żonie.
On jej zrobił? Nie żartuj, ona sama sobie stworzyła ryzykowną sytuację. Głupia baba, ta Twoja koleżanka i tyle.
Mąż ją zdradzał i krzywdził emocjonalnie, facet, którego poznała był w separacji, był jej szczęściem, jej największą miłością. Nie zgadzam się z tym że jest głupia, znalazła swoje szczęście - chyba ze to jest największą ludzką głupotą?
Cytat
JakichWiele napisał/a:
przecież wiedziałaś, że ma popie***oną psychikę i będzie prowadził dwuletni romans... A potem przerzucał winę na Ciebie, straszył policją...
Niestety wiedziałam, początek znajomości ze mną też był romansem podczas trwania innego związku (wtedy nie wiedziałam o istnieniu tej drugiej, rozstał się z nią po trzech miesiącach naszej znajomości), ale oczywiście myślałam, że mnie to nigdy nie spotka - żałosne.
Cytat
JakichWiele napisał/a:
Wybaczyłaś niemal w mgnieniu oka...Wadliwie i beznadziejnie głupio (wybacz), więc prawdopodobnie tak będzie właśnie wyglądało Twoje życie z nim.
Nie wybaczyłam i wątpie, że wybacze kiedykolwiek. Wiem, że moje życie z nim nie będzie szczęśliwe (chociaż jakiś głupi cień nadziei we mnie jest), ale naprawde nie mam odwagi zrobić takiego ostrego cięcia.
Cytat
JakichWiele napisał/a:
Zastanawiam się, składając, co napisałaś do tej pory, że Ty chyba masz spory problem z obiektywnym postrzeganiem wszystkiego wokół, problem z moralnymi ocenami, może nawet posądziłabym Cię o jakiś brak empatii...Zapaliła mi się czerwona lampka, gdy mówiłaś o koleżance...
Brak empatii? Po których słowach taki wniosek?
Swoją drogą, nie sądziłam ze rozmowa z Wami będzie dla mnie aż tak trudna i bolesna, ale rzeczywiście pozwala mi to spojrzeć głęboko wewnątrz siebie samej i zastanowić się nad pytaniami, których nigdy nie miałabym odwagi zadać sobie samej.
Być może to co tu napisałam do tej pory sprawia wrażenie, że załatwiłam sprawę i już, tak jednak nie jest, myśli w głowie kłębią mi się cały czas, a po każdym przeczytanym komentarzu plącza się jeszcze bardziej.
Cytat
NataliaK napisał/a:
Patrząc na tą sprawę z boku, na chłodno wydaje mi się, że naprawdę nie chcesz zostać sama.
To prawda nie chce zostać sama, bo mieszkam w mieście w którym nie mam nikogo, żadnej bliskiej osoby, jedynie znajomych z pracy, znajomych mojego partnera, mieszkam 500km od rodziny, od przyjaciół z lat szkolnych, ta odległość sprawia że znajomość jest utrzymywana głównie w sieci, nie żyjemy swoimi codziennymi problemami i radościami, więc trudno zwracać się ze swoimi problemami do kogoś kto jest oddalony o kilkaset kilometrów.
Dlatego też między innymi z tej swojej wielkiej samotności trafiłam na to forum.
Strasznie smutne i żałosne jest to moje życie.
Aniu to On całe życie żyje romansami.... obawiałabym się, życia z takim człowiekiem. Cierpienie może być wpisane w Twoje życie. Masz 31 lat? (wniosek po nicku) - jeżeli tak to uwierz szkoda życia na to by ciagle żyć cierpieniem i niepewnością. Brak konsekwencji poczynań nie wróżą dobrze. Nie zrozumie że krzywdzi - a to chyba klucz do jakiegokolwiek suksecu.
Nie patrz na to, że jesteś sama - nie jesteś. Sama piszesz, że masz znajomych, masz pracę - nie jesteś zależna od nikogo. Nie bój się samotności- lepiej sama niż z kimś kto jest nie z nami, a obok nas.
" Myślisz że cierpisz... tak naprawdę walczysz o szczęście..."
Najtrudniejszy jest pierwszy krok. Trzeba znaleźć odpowiednią motywację. Gdy ja przenosiłam swoje rzeczy do rodziców płakałam z każdą przenoszoną rzeczą. Zajęło mi to chyba z 6 godzin. Musiałam to zrobić sama aby udowodnić sobie, że dalej też dam sobie radę.
Nikt nie ma gwarancji na szczęście. Bycie samą też nie jest łatwe, zwłaszcza jak było się w długoletnim związku. Czasami mam wrażenie, że wszystko robię po raz pierwszy.
Aniu uświadom sobie, że życie bez niego niekoniecznie musi być gorsze. Prawdopodobnie będzie po prostu inne.
Zawalcz o siebie.
Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.
Aniu, jestem prawie Twoją rówieśniczką, jeśli nick podaje Twój wiek. W zeszłym roku, w czerwcu dowiedziałam się o romansie mojego faceta, który miał być moim mężem, ojcem moich, naszych dzieci. Planowaliśmy wspólne życie, mieszkanie. I co? Nagle jednago dnia dowiedziałam się, że jest ktos inny - niby od kilku miesięcy i to "tylko" koleżanka. Do chwili, gdy nie odeszłam karmił mnie wymówkami typu, że tylko ją lubi, że nic nie było. Potem przyznał sie, że raz z nią spał. Jaka była prawda? Inna i i bolesna. Gdy ja odeszłam, on wtedy zakończył dopiero znajomość z nią. Bo nie związek - on przeciez twierdził, że nie był w nim z nią. Skąd mam tą pewność? Bo dziewczę wysmarowało do mnie piękne maile, wysłało zdjęcia, na których naocznie widziałam jego w cudzym łóżku. Cytuję ją - "nie robię tego, żeby Ci zrobić na zlość czy upokorzyć" :szoook W jednej chwili świat mi sie zawalił..
Do czego zdążam? Ano do tego, że juz nigdy nie będzie tak jak było. Też usłyszałam pod swoim adresem "zarzuty", że nie chciałam wychodzić do knajpek, na imprezy, że bylam zajęta pracą i kolejnym kierunkiem studiów., że nie mieszkaliśmy razem, że nie było dziecka.. :szoook No dobra. I co z tego? Czy ja kiedykolwiek islyszałam, że on jest nieszcześliwy? Że czegoś mu brakuje? Nawet tych głupich wyjść? Chyba nie muszę odpowiadać. ..
Zawsze byłam zwolennikiem komunikowania się i mówienia wprost, gdy coś nam nie pasuje, zwłaszcza, gdy jesteśmy ze sobą kilka lat.
Też myślałam, że znam mojego partnera na "wylot" - niestety, w jednej chwili, w chwili bolesnej prawdy dowiedziałam się, że go nie znam, że tego mężczyzny, którego pokochałam już nie ma. Zawsze uważałam, że jesli ktoś kogoś kocha to nie zdradza,a gdy mu coś nie pasuje, to otwarcie o tym mówię. W Twoim, jak i moim, i wielu tutaj obecnych przypadku, tego komunikatu nie było..
Próbowałam spotykać się z nim, ale nie dałam rady. Psychicznie. Uwierz, to zawsze pozostanie w Tobie i w Twojej psychice. Też początkowo myślałam, że może to moja wina, no bo przecież skoro facet zdradza, to nie umiem go przy sobie zatrzymać, jestem beznadziejna i takie tam.. Ale to nieprawda! Tylko ci, którzy zdradzają są odpowiedzialni za swój czyn - zrobili to świadomie, śmiem nawet twierdzić, że z premedytacją..
Życzę Ci wytrwałości, chociaż naprawdę nie wróżę jasnej przyszłości, takiej bez trosk, przy jego boku. Powiedz, umiesz się beztrosko uśmiechnać? Z miłością patrzeć na niego? Przytulić się?
Mnie sama myśl, że spał z inną, dzielił z nią intymność nie dawała spokoju. Chciłaam być jedyną i niepowtarzalną, tak jak on dla mnie.. a on? Zakpił, zadrwił ze mnie, z mojej miłości.. ja tak to odczuwam.
Dzis mija ładnych kilka miesięcy jak jestem sama. Zostałam sama, nawet bez znajomych, bo mają już rodziny, dzieci. Mam tylko jedną koleżankę. Ale mimo to podjęłam trudną , lecz właściwą decyzję. Boli do dziś, nie twierdzę, że jest super.. Są dni, że mogę przenosić góry i myślę sobie - dam radę, a są takie, że nie widzę sensu życia, nie wierzę w siebie, w to, że spotka mnie coś dobrego. Sinusoida. Czasem tęsknię.. Dlaczego? Bo mam w pamięci te dobre dni, ale mam świadomość, że życie złudzeniami i wspomnieniami nie ma szans. I o to Cię proszę, pozostań kilka dni sama ze sobą, zastanów się..
Ja mimo że sama mogę sobie spokojnie spojrzeć w swoje odbicie w lustrze, bo wiem, że nikogo nie skrzywdziłam. Świadomie nie sprawiłam mu bólu, piekła wręcz, jakim jest zdrada. Próbuję łapać rónowagę. Wrócić do siebie. Uśmiecham się. Owszem, brakuje mi drugiego człwoieka, ale nie zasłużyłam na takie traktowanie, jakie mi zaserwował były partner.
Aniu, proszę, wybierz mądrze, bo argumenty, które przedstawiasz typu brak znajomych czy 500 km od domu, mnie nie przekonują. Wiem, jak trudno zakończyć związek po kilku latach, z nadziejami na wspólną przyszłość, ale czasem nie ma innego wyjścia. Trzeba ratowac siebie i swoją psychikę..
Jedyne co mi pozostaje, to mieć nadzieję, że jeszcze do Ciebie w pełni nie dotarł ogrom bólu i upokorzeń, jakie zaserwował Ci ukochany, że jesteś jeszcze w w fazie wypierania.. ale w końcu przejrzysz na oczy i zobaczysz partnera takim, jakim jest w rzeczywistości..
Ania31, swój pogląd na koleżankę oparłam na tym, co napisałaś:
Cytat
Moja nalbliższa koleżanka - mężatka, matka, w jej związku działo się bardzo źle, zakochała się w żonatym facecie (w jego zwiazku też było źle). Miłość trwała dwa lata,
Widzę mężatkę, która, fakt, nieszczęśliwa w małżeństwie (znajdź mi takich zdradzaczy, co to mówią inaczej ), przez dwa lata zdradza. Jakby tego było mało, zdradza z żonatym facetem, który jest równie nieszczęśliwy (patrz: nawias wyżej).
Nazywasz to miłością, jeśli dobrze rozumiem całkowicie usprawiedliwiając działania koleżanki. Ja widzę tu kobietę, która zdradza i szereguję ją do "błota", o którym mówiłam.
Potrafisz wczuć się w sytuację tych, których obydwoje zdradzali?
To jest również to, o czym mówiłam używając słowa "empatia".
Abstra(h)uję od tego, że potem dodałaś słowa o separacji, których w pierwszej wersji nie było i mężu-draniu. Odniosłam się do tego, co napisałaś na początku, choć i teraz widzę w tym więcej wybielania niż realnie istniejących faktów.
Cytat
Niestety wiedziałam, początek znajomości ze mną też był romansem podczas trwania innego związku (wtedy nie wiedziałam o istnieniu tej drugiej, rozstał się z nią po trzech miesiącach naszej znajomości), ale oczywiście myślałam, że mnie to nigdy nie spotka - żałosne.
Nie widzisz czy nie chcesz widzieć, że facet ma problem z wiernością?
Najpierw zdradza poprzednią dziewczynę z Tobą (oczywiście przez cały Wasz związek to bez znaczenia?), potem Ciebie z kolejną...
Niby dlaczego nagle ma zrozumieć, że związek dwojga ludzi to wyłączność? Nie rozumiał tego latami, a teraz oświeciło go?
Dziewczyno, ochłoń i przestań się bać być sama.
Samotne jutro może być bardzo wartościowe i w perspektywie nie musi być wcale samotne.
Wspólne jutro z obecnym partnerem będzie takie, jak teraz. Przybędzie Ci tylko lat, może kolejnego kredytu, następnego poczucia winy, że nie wspomnę o dzieciach, na które mogłabyś się zdecydować...Igrasz z losem...