Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
"Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"-g.... prawda.Książka szkodliwa,kretyńska i błędna.Choć nagłośniona do granic absurdu.JAk i wypełniona absurdem.Nie stosujcie bo za 2 lata będzie płacz.Gdy się okaże , że mężczyźni rzucają zołzy.
Nikt nie każe nikomu łykać rad i sugestii z tej książki jak pelikan....bez myślenia, wszystko trzeba przerobić przez siebie.
Jedno jest pewne, ta książka nie została nagłośnina wcale, choć wydana wiele lat temu i dodrukowywana wielokrotnie wcale o niej nie słyszałam wcześniej.
Sięgnęłam na półkę w księgarni przypadkowo....jak wiele kobiet.
Tak jak powiedziałam, kobiety które męczeństwo i chore poświęcenie mają w genach znajdą tam wiele odpowiedzi...dlaczego mimo,że tak bardzo się starają przynosi to odwrotny skutek.
ps. nie wiedziałam, że mężczyźni czytają poradniki dla kobiet....mnie nie przyszłoby do głowy czytać poradników dla mężczyzn
Nie rozumiem na czym polega szkodliwość tej książki?
Szkodliwe to są artykuły z babskich pism....pt. " jak zapewnić swojemu mężczyźnie rozkosz" i wiele innych stawiających kobiety w roli bezmózgich postaci żyjących jedynie po to by zadawalać mężczyznę nie oczekując nic w zamian...bosko przy tym wyglądając korzystając z wszystkich zabiegw upiększających nie wykluczając chirurgii plastycznej...to dopiero szkodliwość!
Zgadzam się z Margaret. Książkę tą, jak zresztą każdą pozycję z tego bszaru tematycznego, trzeba czytać z należytym dystansem i wyciągnąc parę wniosków dla siebie a nie łykać wszystko co w niej jest napisane i stosować na siłę w swoim życiu. Warto przeczytać, by wzbogacić się o nowy punkt widzenia. Ot tak po prostu.
Na przykład ja wyciągnęłam z tej książki cenną rzecz: nie można układać sobie życia polegając na kimś, należy układać swoje własne polegając na sobie ale obok kogoś.
Czytam to co piszecie i widzę że muszę umieścić tu pewne sprostowania.
1. Odnośnie mojego widzenia rzeczy których nie było r11; ciągłe nadskakiwanie, niemożność zostawienia mnie w spokoju, choć próśb o to było wiele. Przy każdej nadarzającej się okazji kiedy po raz kolejny tłumaczyłam mu pokojowo że chcę już dać spokój, żeby wreszcie mnie zostawił i poszedł sobie robić co mu się podoba teksty rRozumiem że bywa Ci ciężko, i chcesz to zmienić, rozumiem że moje Tobą zainteresowanie jest dwuznaczne, że zachowuje się jak pies ogrodnika - nie zje, ale trzyma w zębach. Niech dotrze do Ciebie że ja się zawsze będę Tobą interesował, Twoim życiem, problemami, zdrowiem, wszystkim.r1; Lub takie coś rCiepłe kontakty są jak otwarte drzwi, dają szanse na to żeby wejść i się rozgościć. W zamknięte można pukać, można je wyważyć (ale po co skoro ktoś zamknął), można czekać aż sie otworzą tylko że to strata czasu i zajęcie nudner1; albo rNorma to nie udawanie byłych małżonków, którzy nie żywią do siebie urazy i dla dobra dziecka wychodzą do sklepu raz na rok. Norma to to stan w którym jeszcze nie byliśmy. Dotychczasowe chwile kiedy mnie nie odpychasz, razem u wet, w sklepie, na przedstawieniu w przedszkolu, na króliku bugsie etc, normale rozmowy przez telefon, sms, ale bez demona przeszłości to przedstan do czegoś co nazwę norma jak już będę wiedział czym jest. Wiem, też koślawe i nieprecyzyjne ale takie miało być - w końcu mówie o nieznanym.r1;
Prawda jakie to wszystko piekne, jaki ma dar chłopak literacki? Niestety nie tylko było to pisane. Było też wielokrotnie powtarzane przy patrzeniu mi prosto w oczy.
I takich stwierdzeń było bardzo wiele, a przytoczyłam tylko kilka cytatów. Nie licząc zachowań które były bardzo jasne w swoim przekazie. Dodam tylko że moja córka wracając od tatusia wieczorem już w łóżku bardzo często mówiła rmamusiu, tatuś cię bardzo kocha, ja go pytałam , a ty go kochasz?r1; No i w końcu uwierzyłam w to wszystko. A dlaczego? Bo ja głupia i naiwna kobieta kochałam go po prostu. Jak się okazało przy naszej ostatniej rozmowie on sam przyznał że nie był pewien czy na pewno chce się z nami rozstać na dobrer30;.
2. Nigdy mu nie broniłąm kontaktu z córką. Wręcz przeciwnie. Po rozstaniu to ja mu przypominałam że włąśnie zapomniał o odwiedzinach a mała stała w oknie i czekała cały wieczór. I do tej pory nie izoluje córki od niego. Tyle że tak jak do tej pory starałam się mu może nie tyle zaufać, co uwierzyć w dobre intencje, miłość do dziecka, w to że zdaje sobie sprawę że był fatalnym mężem i ojcem kiedyś a teraz stara się być dobrym ojcem i eksmężem, na którego można liczyć. itd., tak teraz już niestety dotarła do mnie ta oczywista prawda, że nasza córka jest tylko kolejnym narzędziem w jego rękach. Do tego żeby pokazać światu jaki to on jest wspaniały. Jaki szlachetny z niego człowiek. Rzuci ochłap dziecku, eksżonie i w oczach ludzi urasta do rangi bohatera. Nie muszę wspominać że dzieckiem, małym dzieckiem bardzo łątwo manipulować. A on jest mistrzem jeżeli chodzi o manipulowanie ludźmi.
Fakt że tak długo on sam pracował żeby mnie utrzymywać w takim a nie innym przekonaniu jest wynikiem jego wielkiej troski o swój własny tyłek. Oto okazało się że heroina jego życia r11; kochanka dla której zostawił rodzinę zamieniła jego życie w koszmar i sam się do tego przyznał. Po niej natychmiast była inna a potem jeszcze następna i następna. Na zakładki. A te ciepłe kontakty ze mną służyły tylko do zabezpieczenia tyłów. Bo co będzie jak w miare upływu lat będzie spotykac tylko takie własnie heroiny? Zawsze może się okazać pożyteczne posiadanie bezpiecznego schronienia. Kobiety która przyjmie go z otwartymi ramionami i zapewni ciepłą i troskliwą starość. A ja w ten sposób marnowałam kolejne lata życia. Fakt, że jestem na siebie samą wściekła i mogę mieć pretensje tylko do siebie w sumie jest tu w tej chwili bez znaczenia.
Kwestia czy moja córka powinna uczestniczyć w zyciu jego nowej rodziny. Jego obecna wybranka nie jest tą która rozwaliła nasz związek. Nie wziął także z nią ślubu a dziecko które ma się urodzić chyba we wrześniu jest wynikiem wpadki (w obecnych czasach nie istnieją wpadki r11; istnieją tylko działania z pełną premedytacją, to jest moje zdanie na ten temat). Wiem o niej tylko tyle że właśnie jest takim dzieckiem z rozbitej przez kolejnego cudownego tatusia rodziny. Ja jej nie znam i wcale nie chcę znać. Może i jest ona dobrą i ciepłą kobieta r11; dostanie w tyłek od wspaniałego mojego eksa jeszcze mocniej niż ja, albo jest wrednym babsztylem (bardzo prawdopodobne skoro tak się doskonale rozumieją). Generalnie ja nie widze powodów dlaczego moja córka ma mieć więcej niż norma przewiduje kontaktów z ową panią czy jej rodziną. To nie jest rodzina mojej córki i nigdy nią nie będzie. Nie będzie rodziną dla Kingi ani owa pani nawet gdy zostanie nową żoną tatusia, ani jej dziecko r11; to tylko przyrodnie rodzeństwo, 9 lat róznicy, niewielki kontakt raz na 2 tygodnie a gdy się małe urodzi zapewne jeszcze rzadziej. Nie ma tu miejsca na nawiązanie więzi. Kinga bardziej jest zżyta z dziećmi moich przyjaciółek niż z tamtym dzieckiem będzie kiedykolwiek. A już na pewno nie stanie się rodziną Kingi tatuś owej pani, jego kochanka, mamusia czy jej kochanek.
Niestety obserwując otoczenie r11; w większości samotne matki, stwierdzam smutny fakt że dzieci które na skrzydłach leciały do tatusiów, z biegiem czasu przestają mieć ochotę na wizyty w domu gdzie kiedyś miały swój pokój i zabawki, gdzie były u siebie, a z nastaniem nowej pani domu, nowego dziecka, równolegle z utratą swojego pokoju, zabawek na własność, tatusia wyłącznie dla siebie przestają mieć ochotę na wizyty w miejscu gdzie są tylko gośćmi. Tylko tolerowanymi z przymusu gośćmi.
Czy moje dziecko spotka także to samo? Czas pokaże. Jedno jest pewne. W tej chwili nie mogę zrobić nic by jej łez związanych z takimi przezyciami oszczędzić. Mam nawet takiego znajomego r11; facet w tej chwili ma 43 lata a więc już nie dziecko, który zapytany o wspomnienia związane ze swoją przyrodnią siostrą i wizyty w domu nowej rodziny tatusia, skulił się, zgarbił i odpowiedział bardzo cicho rja nie chcę tego pamiętaćr1;. Spotykał się z ojcem tylko na mieście choć przecież nikt go tam nie bił ani w szafie nie zamykał, wręcz przeciwnie, wszyscy byli bardzo milir30;.
Ktos wspomniał, że mój eks jest dobrym materiałem na przyjaciela a ja to odrzuciłąm. To też wymaga wyjaśnienia. Gdyby on potrafił być przyjacielem to nasze małżeństwo by kwitłor30;.bo to włąśnie nie miłość która przemija, a przyjaźń jest podstawą i fundamentem udanego związku. Nie potrafił być przyjacielem w czasie trwania związku, teraz nie jest mi potrzebny przyjaciel fałszywy, który rani i krzywdzi wszystkie swoje działania opierając na swojej wygodzie. Inna jest definicja przyjaźni. Mam to wielkie szczęście że mam prawdziwych przyjaciół, i mam nadzieję że oni mogą o mnie powiedzieć to samo. Przyjaźń ma zupełnie inne znaczenie.
Odnośnie przytczonych tytułów. Bardzo fajne, humorystycznie napisane książeczki. Niestety tylko humoreski. Każda kobieta która bodaj jedną radę w nich zawartą weźmie na serio i zastosuje w życiu, dostanie po tyłku jeszcze bardziej niż niejedno z nas. Nie jestem facetem. Ale wiem jedno, faceci nie chcą kobiet zołz, takie są świetne do bzykania na jeden raz, ale nie na dłużej. Facet potrzebuje azylu, spokoju, ciepła i dobra, które tylko kobieta jest w stanie mu dać. Prawdziwa, ciepła kobieta.
Nie zgadzam się także ze stwierdzeniem że swoje życie należy budować jako swoje obok kogoś. Mój eks mąż tak włąśnie budował. Związek dwojga ludzi nie polega na posiadaniu swoich żyć obok tego drugiego, tylko na budowaniu jednego wspólnego zycia z uwzględnieniem zaspokajania potrzeb każdego z osobna.
Patologiczna rodzina czy norma. Rozglądając się wokół rzeczywiście można stwierdzić że rozwody stały się na porządku dziennym. Zdrady, porzucanie rodzin, dzieci dzieją się za pełnym przyzwoleniem społecznym. Ale nie oszukujmy się. Jest to patologia. Patologia która powoli staje się normą. Każde dziecko z takiej włąśnie rozbitej rodziny żyje w patologicznej rodzinie. Czy ma szansę na zbudowanie związku wartościowego? Niektórym się udaje.
Ja już nie muszę za wszelką cenę budować od nowa swojego zycia, tylko swojego. Bo już go mam. Od dawna buduję swoje życie. Toczy się ono własnymi torami i jest nieźle rozpędzone.
Mogę sobie żałować straconych na własne życzenie lat, młodości. Tylko co mi to da?
Nie wkurzam się, emocje już nie są tak wielkie. Prawdę mówiąc od wielu dni odczuwam spokój. Szczytowym punktem był chyba moment kiedy pierwszy raz od tylu lat zdałam sobie sprawę patrząc na niego że go już nie kocham, i potrafiłą powiedziec to na głos. Ale niestety wiem że ten spokój jest chwilowy. Ostatni akt jeszcze nie nastąpił. Nie wiem czy jeden z ostatnich. I nie wiem ile jeszcze razy będę musiała się szarpać.
Potrafię wybudować wokół siebie szczelny mur przez który nie przebije się wróg (eks). Tylko pytanie czy ktokolwiek da rade się przez niego przebić? Czy w ten sposób nie skazuje się przypadkiem na całkowitą samotność? W tej chwili nie jestem gotowa na nowy związek. W sumie nie wiem czy kiedykolwiek będę gotowa. Nawet trudno mi to stwierdzić namacalnie, bo stada wielbicieli wokół siebie jakoś nie widzę. Być może jestem ślepa. Jedno wiem. Nie wiem czy jeszcze ktoś kiedyś zamieszka w moim sercu. Nie wykluczam takiej możliwości. Nie chcę zostać sama na starość. Jestem zwierzeciem stadnym aler30;.no własnier30;.i tu jest cały problem. Nie potrafie już chyba dołączyć do stada.
Daję sobie rok na uporanie się z demonami. A moim największym demonem jest jak uchronić siebie nie budując szczelnego muru wokół.
Bo: Wiedziałem, że mnie kochałaś, wiedziałem, że nienawidziłaś za to co Ci zrobiłem. Myślałem, że jak będę okazywał szacunek, dotrzymywał słowa, pomagał, będę dobrym ojcem to mi wybaczysz i zmienisz stosunek do mnie. Przez lata myślałem, że robię słusznie, właściwie, że tak trzeba, że nie można pozwolić żebyśmy stali się dla siebie obcy. Ty cierpisz i prosisz, żeby pozwolić Ci odejść. Ja też cierpię i wiem, że jedyny ratunek to nie pozwolić Ci odejść. Co mam zrobić? Dlaczego nie możemy kochać się inną miłością? Jest tyle postaci tego uczucia! Do rodziców, do dziecka, do ojczyzny, do człowieka. Dlaczego nie ma do ex-małżonków? Ja nie chcę rodziny, która mi zabierze poprzednią. Nie chcę zamieniać jednej na drugą, ani nie chcę dwóch żon, które się przyjaźnią i chodzą na wspólne zakupy. Nie wiem jak to określić. Potrzebuje Kingi i Ciebie z Nią, albo Ciebie i Kingi z Tobą. Jesteście jednością. Nie odpowiadaj póki nie będziesz całkowicie pewna.
Jeśli musisz powiedzieć rnier1; - nic nie mów, bo dopóki nie znam prawdy, mam nadzieję.
Jeśli nie odpowiesz, nigdy nie będę wiedział, czy nie chcesz, czy się wciąż zastanawiasz i będę szczęśliwszy.r1;
A teraz cytat miesiąca:
Ja nie ufam sobie. Zdradziłem raz i być może zrobię to ponownie. Ale nie Tobie! Może kiedyś stracę czyjeś zaufanie, może zniszczę w kimś wiarę w człowieka, może sprawię komuś ból. Ale nie będziesz to Ty. Myślę, że moje czyny doświadczyły mnie wystarczająco mocno i nie popełnię tych samych błędów. Ale nie wierzę sobie. Ty jesteś moim gwarantem, że jest we mnie dobroć. Ciebie jedną akceptuje, niczego od Ciebie nie wymagam, nie oczekuje. Chcę tylko żebyś była szczęśliwa, na ile to możliwe i żeby cząstka tego szczęścia była ode mnie, albo wynikiem tego co robię. To nie są próby zagłuszania wyrzutów, łatania sumienia, próby wybielenia czy jakkolwiek chcesz to nazwać r11; to odeszło wiele lat temu. Te marzenia są szczere i proste, dobre i prawdziwer30;.(odnośnie heroiny): Co parę miesięcy pyta czy jest możliwe żebyśmy się zeszli. Ja się z Nią nie mogę spotkać, bo wiem jak by się to skończyłor1;
Jak mam odbudować wiare w ludzi otaczając się murem nie do przebycia?
Jak mam chronić własne życie bez owego muru?
On nie odpuścir30;
IzaS- chyba nie ma co wracać do przeszłości, pewnie jakieś emocje jeszcze wzbudza. Teraz buduj swój własny świat- świat który zależy tylko do Ciebie jak będzie wyglądał.
Co do książek- nie czytałam, nie mniej trudno stać się kimś kim się nie jest.
" Myślisz że cierpisz... tak naprawdę walczysz o szczęście..."
Twój były mąż to specjalny egzemplarz, nie byle jaki zawodnik.
Opracowuje swoje działanie w najmniejszych szczegółach. Jaki ma cel?
To absolutnie oczywiste (dla mnie z boku). Pragnie karmić się emocjami kobiet wynikającymi z zależności między nim i nimi.
Teraz chce budować poprawne stosunki między wami, kiedyś nie było go stać by zajął się swoim nowonarodzonym dzieckiem (sugestia byś wyprowadziła się bo on nie wytrzymuje). Teraz nagle potrzebuje dziecka, ciebie no i oczywiście innych kobiet.
Ten facet czerpie siłę, karmi się bólem, rozczarowaniem kobiet.....kiedy cierpią on jest w siódmym niebie, kiedy chcą w końcu się uwolnić (tak jak ty) nie pozwala, od nowa buduje emocjonalne więzi by nie wypuścić ofiary ze swoich rąk i utrzymać pozycję.
Dlaczego nie zabiegał o ciebie, o was kiedy cierpiałaś, zabiega teraz kiedy się podnosisz z kolan chcąc żyć swoim życiem bez niego, kiedy na prawdę może ci się to udać.
On boi się że straci sferę wpływów, że stanie się tobie obojętny i w ten sposób nie odbierze co mu się należy......twoich emocji, następnej porcji bólu.
Mąci ci w głowie, mąci też dziecku.....i tym wszystkim kobietom z którymi jest.
Właściwie powinnaś im współczuć gdyż one tak jak ty są ofiarami tego przebiegłego psychola. Myślę, że najrozsądniej byłoby się zaprzyjaźnić z kobietą z którą jest obecnie...skoro dziecko ma tam bywać, czemu nie możecie bywać obie?
Powiedz, że chcesz ją poznać skoro dziecko ma tam bywać. Uwierz mi .....wy obie możecie stać się dla siebie wsparciem (kto wie)...on natomiast jest od zadawania bólu tylko i wyłącznie.
Im wcześniej zrozumiesz jak manipulowana byłaś i wciąż jesteś tym szybciej się ogarniesz i wrócisz to stanu kiedy dysk miałaś czysty. Teraz zresetuj te wszystkie jego wypociny, on cię truje mentalnie i osłabia....bądź tego świdoma.
On chce byś cierpiała kiedy dziecko będzie u nich i chce także by cierpiała ona kiedy on jest u was i tak wspaniale się opiekuje wami i wspiera.
Nie daj się kobieto zwariować, nie słuchaj go, nie analizuj jego słów, to MISTRZ MANIPULACJI a ty jesteś jego największą ofiarą. On będzie wypijał krew z ciebie i z tych innych kobiet jak pijawka.
Należałoby się zastanowić dlaczego ten mężczyzna tak nie lubi kobiet, że chce je wszystkie unieszczęśliwić, jakie są jego stosunki z matką,jak było w jego rodzinnym domu.
Musi być przyczyna jego patologicznych zachowań.....choć w białych rękawiczkach to wciąż patologia.
ps.
co do zołz ...to przenośnia oczywiście ale autorka ma na myśli kobietę zadowolona z siebie, która nie pozwoli wejść sobie na głowę za cenę bycia z jakimkolwiek mężczyzną....szanującą siebie i dumną!!!!!
Miła dziewczyna ta która zawsze stawia na pierwszym miejscu oczekiwania mężczyzny, nie myśli o sobie, nie szanuje siebie samej w związku z tym nie jest szanowana przez partnera.
Cytat
Nie jestem facetem. Ale wiem jedno, faceci nie chcą kobiet zołz, takie są świetne do bzykania na jeden raz, ale nie na dłużej. Facet potrzebuje azylu, spokoju, ciepła i dobra, które tylko kobieta jest w stanie mu dać. Prawdziwa, ciepła kobieta.
IzaS....i widzisz, dalej jesteś w błędzie.
Twój były mąż miał azyl, ciepło, spokój, byłaś dobra nawet za dobra, byłas wg ciebie prawdziwą ciepłą kobietą, która nigdy nie myśli o sobie tylko na pierwszym miejscu stawia mężczyznę....no i do czego zaprowadziłą cię taka postawa?
Gdzie jesteś teraz?
Którą z tych kobiet chcesz być....wciąż tą miła dziewczyną?
Post doklejony:
I jeszcze jedno......twój były to przykład mężczyzny, który kochać nie potrafi, nie będzie kochał żadnej kobiety....nie ma do tego stosownego wyposażenia po prostu, to kaleka emocjonalny. Będzie ciebie i inne kobiet ranił dopóki same na to pozwolicie. To ty musisz powiedzieć STOP.
Powinnaś mu w końcu powiedzieć, że nie interesują cię jego oczekiwania ale swoje własne.
Fakt, że tak dużo piszesz o nim, o przeszłości o jego oczekiwaniach mówi jasno jak głęboko jeszcze w tym tkiwsz mentalnie Izo.
NIE MOŻEMY ZMIENIĆ DRUGIEGO CZŁOWIEKA, MOŻEMY TYLKO ZMIENIĆ SIEBIE!!!!!!
Margaret, trafiłaś w sedno po raz kolejny...
Kaleka emocjonalna - to samo powiedział psycholog swego czasu.
Nie bedę się z nią zaprzyjaźniać. Nie chcę jej poznawać.
Już jest pozamiatane.
wiesz już dlaczego muszę ogrodzić się murem którego on nie przeskoczy. Tylko jak zrobić by ten mur nie stał się moim więzieniem?
Cały czas gadam sama ze sobą w myślach....nie potrafie tego wygnać z głowy. Nie ma w tych "rozmowach" nic pozytywnego na jego temat. Wręcz przeciwnie. Codziennie umacniam się w przekonaniu że temu panu już dziękujemy.
A napisałam dużo bo ten przypadek jest wydaje mi się dość skomplikowany. Wiele kwestii po pierwszym poście zostało błędnie zrozumianych. Należało je nieco rozjaśnić...
Poza tym, obawiam się że nie ma innej drogi jak przejść przez to wszystko jeszcze raz. Ale tym razem przeprowadzić analizę na chłodno, bez podszywania jej uczuciami. Uczuciami których już nie ma. W sumie nie wiem kiedy przestały istnieć. Nie wiem, bo żyłam w matrixie...
Izo niestety wydaje ci się, że sterujesz własnym życiem.
Nie robisz tego od czasu poznania swojego męża.
To on dokładnie planuje twoje zycie, to on decyduje o tym jakie masz samopoczucie.
To on daje ci ciągle nowe rebusy do rozwiązania, które zaprzątają twój czas....wciąż myślisz co on powiedział, czego oczekuje nawet jeśli już nie jesteś zakochana jak kiedyś to poprzez jego działania jeteś zmuszona myśleć o nim.
Zastanawiasz się nawet nad zbudowaniem muru wokół siebie ale obawiasz się by mur ten nie stał sie twoim więzieniem.
Ty już jesteś w więzieniu moja droga...
Dlaczego nie spotykasz się z przyjaciółmi, dlaczego nie miałaś randki przez te lata, dlaczego całe twoje życie kręci się wokół niego......najpierw by go zadowolić ...teraz by się odgrodzić
Co trzeba robić by się odgradzać od kogoś kogo mamy w życiu dosyć?
Dla mnie byłaby krótka piłka...
daj mi facet spokój, płac alimenty i wypad z mojego życia.
Nie mogę się z tobą przyjaźnić bo kandydat na przyjaciela musi mieć inną przeszłość niż ty, znacznie lepszą niż ty.
Zraniłeś mnie, oszukałeś, zachowałeś się jak zły człowiek więc nie widzę szans na żadną przyjaźń. Bądź szczęśliwy , że cię toleruje ale to tylko ze względu na dziecko....wszystko na temat.
Tak trudno ci to powiedzieć i skończyć z tym pajacem raz na zawsze?
Po co ci ten mur....nie rób problemów gdzie ich nie ma.
To ty dajesz przyzwolenie by wciąż miał władzę nad tobą....dlatego też nie żyjesz pełnią życia.
jeja. lubie sluchac madrych kobiet
Iza, fajne rzeczy mowia i bardzo prawdziwe. tylko zechciej sluchac. kaleka - to ktos, kto nie ma czegos. Ty masz wszystko. nie jestes kaleka. po prostu odetnij sie od tego czlowieka. jestes inteligentna, masz mnostwo atutow. daj sobie szanse na normalne zycie.
I jeszcze jedno......twój były to przykład mężczyzny, który kochać nie potrafi, nie będzie kochał żadnej kobiety....nie ma do tego stosownego wyposażenia po prostu, to kaleka emocjonalny. B
Tulio...określenie "kaleka" dotyczy byłego męża autorki a nie jej samej