Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Masz pewność Sinead jakbyś sie zachowała, gdyby powstała sposobność
Mam, byla sposobnosc..dostrzeglam ja o wiele pozniej z tej przyczyny, ze nie myslalam o nikim jedynie o wlasnym bezpieczenswie( czysto fizycznym) nie marzyly mi sie kola ratunkowe rzucane przez przypadkowych panow(nie odnosze tego do twojej proby pomocy).
Nie chce oceniaj jej postepowania bo rozumiem co czuje az za dobrze.Pisze od siebie, mimo wszystko, zawsze trzymam sie pewnych zasad...maximus, pozwoj juz temu odejsc bo najwyrazniej brzemie cie przeroslo, teraz jestes tylko zakochanym facetem ktorego nie wybrala, przepraszam jesli zabolalo to co pisze, ale to fakt.teraz sprobuj znlalezc jakas droge by sie uwolnic od niej i jej zycia.
Po przeczytaniu Twojego pierwszego postu Maximus od razu rzuciło mi się jedno. Jednak nie chciałem tego pisać po przeczytaniu całości. Ale o tym już napisała Margaret
Maximus1977
Cytat
Ładna, uczynna, miła, ale dziwna. Jakoś mnie do niej ciagnelo. Ja kawaler, ona mezatka. Wiele rozmów, co raz blizej. Az sie otwarla.
Fakty są takie, że nie wiedząc sytuacji chciałeś dobrać się (i dobrałeś się) do mężatki. Później, kiedy usłyszałeś w jakim bagnie siedzi postanowiłeś jej pomóc. Zadziałała chemia, kobieta spodobała Ci się i to był powód, żeby ją zdobyć, żeby jej pomóc, uwolnić od tyrana, przytulić, następnie chronić ale już pod Twoim dachem. Ale Twoje "zaloty", (pomóc w skrajnych wypadkach) bo to także jest forma zdobywania kobiety legła w gruzach. Twoje starania spełzły na niczym. Może lepiej zainteresować się kobietą, która ma równowagę psychiczna i widziałaby w Tobie faceta a nie tylko pomocną dłoń? Czy zdajesz sobie sprawę, że budowanie relacji z kimś kto potrzebuje pomocy jest podstawą, że ten związek prawdopodobnie jest już z góry na przegranej pozycji?
Kiedy tak mówisz o przemocy w rodzinie, tak tym się afiszujesz i cały czas to podkreślasz zapominając czym tak naprawdę się kierowałeś,czy zrobiłbyś to samo kiedy do pracy przyszłaby kobieta teoretycznie mało atrakcyjna i nie zawróciłby Ci w głowie? Czy jeżeli wiedziałbyś o jej problemach, podjąłbyś jakiekolwiek kroki żeby jej pomóc?
Na uzasadnienie takiego postępowania każde wytłumaczenie jest dobre. Oczywiście nie neguję tego, że starałeś się jej pomóc. Ale to, że odrzuciła Twoją miłość (została przy mężu tyranie) chyba najbardziej Cię boli. I tutaj nawet nie chodzi o przemoc w rodzinie ale to, że dostałeś po prostu kosza.
Celowo nie mowie na temat przemocy w rodzinie, bo to dla nas sprawa oczywista i na to nie ma wytłumaczenia. Więc tego tematu nie rozwijam, bo napisał już o tym Gordian . Rzucasz się na niego, bo napisał fakty, które nie pasują do Twojego toku myślenia - pomoc przemocy w rodzinie, a to, że prawdopodobnie pukałeś mężatkę, która w tamtym momencie nie była zdolna do logicznego myślenia to jest tylko tło całej Twojej opowieści.
Gordian napisał powierzchownie jak można byłoby pomóc. Ty jednak czepiasz się szczegółów tego co nie dopowiedział. To jest temat nie na forum a na dłuższy wykład ustny, więc nie wmawiaj, że on nie ma pojęcia co mówi. Nie trzeba posiadać wysokiego IQ, żeby stwierdzić, że mówi z sensem, ale niekompletnie, bo jak wspomniałem wszystkiego nie da się napisać. liliand1
Cytat
Dal mnie sprawa jest jasna : facet wyciągał z szamba dziewczynę, w której się przy okazji zakochał.
Z całym szacunkiem do Ciebie Lidka. Sprawa nie wygląda tak całkiem jasno. Najpierw się zakochał a później, żeby ją zdobyć robił wszystko, żeby odeszła od męża. Jest to bardziej egoistyczne a nie altruistyczne. Wybawię Cię od tyrana, a później będziesz moja. Sorki ale chyba coś tu jest nie tak.
Lidka ja wiem, że wygląda to jak w baśniach. Facet przybywa i ratuje kobietę, która doświadcza przemocy psychicznej i fizycznej. Odbija ją od "dyktatora" a później żyją długo i szczęśliwie. W sumie to proste podejście i szlachetne. Ale diabeł tkwi w szczegółach.
Cytat
I teraz powiedz mi jedno, czy doczytałeś się gdzieś w jego postach, że zamierza szarogęsić się w życiu tego małżeństwa?
Bo dostał odmowę, więc nie pozostaje mu nic innego jak pogodzić się z tym nie szarogęsić się. Maximus1977
Cytat
Czy Ty Gordian widziałeś kiedyś, żeby ofiara swojego kata zaciągnęła na leczenie? Czy słyszałeś może o przypadku, żeby psycholog ścigał człowieka znęcającego się nad jego klientem ? Czy znasz jakąś historię, kiedy człowiek udzielający pomocy maltretowanej osobie ciągnie na sznurku do terapeuty agresora tej osoby ? A wiesz dlaczego nie ? Ponieważ to a) niemożliwe, bez sensu , c) nierealne.
Gordian wymienił szereg innych metod aby pomóc w takich przypadkach. Więc czy Ty oprócz psychologa i rozmowy z nią, zrobiłeś coś jeszcze? Nie chcę Ciebie się czepiać Maximus (bo miałeś szczere intencje aby wybawić ją z tego g...a) ale razi mnie Twoje podejście do tego, że nie przyjmujesz krytyki a kreujesz się na tylko bohatera.
Cytat
Jesteś zbyt zapatrzony w przekonanie o swojej profesjonalności. Zapominasz, że celem jest przerwanie przemocy a nie realizowanie schematów dla samej ich realizacji.
Kobieta stała Ci się bliska i to, że ktoś katuje "Twoją" kobietę powodowało, że krew Cię zalewała. Pomaganie dla samego pomagania to szlachetna idea, ale jeżeli wkraczają pobudki egoistyczne (zdobycie kobiety, wykorzystanie sytuacji) nie ma tutaj już miejsca na szlachetność.
Cytat
ze wiekszość wypowiedzi bedziet nacechowana osobistą nienawiścią do każdego kto bierze udział w zdradzie.
Raczej bez szerokiego komentarza. Nie masz doświadczenia na tym forum więc nie gadaj takich głupot.
Cytat
Na poczatku napisałem, że temat umieszczam żeby uświadomić, że stosując wobec zony jakąkolwiek z form przemocy mozna doprowadzić do zdrady, która jednak potrafiła skłonić do poszukiwania wyjścia z przemocowej pułapki
Twoje zdarzenie jest drogą bez wyjścia. To ofiara musi zrozumieć a później działać. Przez rozmowę możesz jej pomóc, oferując psychologa także itp. Ale angażując się z kobietą, która potrzebuje pomocy jest to wykorzystanie sytuacji. Ani to jej nie pomoże (Twoje uczucie do niej) ani Tobie, a tylko skomplikuje sytuację. Zresztą efekty już widać. Miałeś jakieś tam wyobrażenie. Ale to było subiektywne i nie zdałeś sobie sprawy, że nie każdy myśli podobnie jak Ty. Dostałeś po **** a teraz jesteś nią rozżalony.
Cytat
Przy okazji u niektórych wyszło jak bezzasadnie bagatelizują zjawisko przemocy i nie rozumieją ofiary.
Nikt tutaj nie bagatelizuje przemocy. Jednak oprócz tego, chcemy Ci pokazać drugą stronę medalu, którą to Ty bagatelizujesz i nie chcesz przyjąć do wiadomości.
Cytat
Nie dlatego, ze taka znajomośc mi pasowała bo nas to męczyło, ale dlatego że otwarła drogę do opanowania przemocy
Otworzyła drogę do opanowania przemocy, oderwania od męża i "zaopiekowanie" się poszkodowaną. Taki był Twój cel.
ze wiekszość wypowiedzi bedziet nacechowana osobistą nienawiścią do każdego kto bierze udział w zdradzie.
Cytat
Raczej bez szerokiego komentarza. Nie masz doświadczenia na tym forum więc nie gadaj takich głupot.
Ośmieszasz się swoim brakiem obiektywizmu. To forum na kilometr zanosi taką cechą , więc jak oczekujesz samokrytyki, to zacznij od siebie.
Co do reszty Twoich myśli, to zastanów się czy napisałeś coś , czego nie napisali już niektórzy Twoi poprzednicy? Nie. Więc nie bede się do tego odnosił bo zrobiłem to w ramach innej odpowiedzi. Z gruntu nie zgadzając się z tym. A jak to ktoś już tu powiedział, każdy ma prawo do własnego zdania.
Ośmieszasz się swoim brakiem obiektywizmu. To forum na kilometr zanosi taką cechą , więc jak oczekujesz samokrytyki, to zacznij od siebie.
Porozmawiaj ze specjalistami co myślą na ten temat. Jeżeli zasięgniesz ich opinii wtedy być może spojrzysz na to inaczej i przyjdziesz tutaj podyskutować a nie oświadczać, że odkryłeś Amerykę. Bo ona już dawno została odkryta. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi. Twój przypadek nie jest wyjątkiem, a my nie jesteśmy tutaj od wczoraj. Z drugiej strony nie dziwię się, że nie słuchasz "amatorów", którzy żyją tylko zdradą. Po interesuj się tym, zasięgnij opinii z różnych stron barykady, wtedy będziesz mógł w miarę obiektywnie oceniać.
Część myśli powieliłem oczywiście, niektóre rozwijając szerzej, pokazując swój punkt widzenia. Nigdy nie mówiłem, że jestem oryginalny w wypowiedziach, bo wątki się powtarzają i czasami powtarzasz się jak w schematach.
Jak już powiedziałem nie neguję, że miałeś dobre intencję i chciałeś pomóc. Ja chciałem tylko przedstawić drugą stronę, która było tylko tłem Twojej opowieści. Cóż, nie podpasywało Ci to do Twojej "Ameryki" i chwytasz się brzytwy broniąc za wszelką cenę swego zdania a sam kreując się na bohatera. Nikt tutaj nie chce nikogo zmieniać na siłę, więc jeżeli pasuje Ci taka forma wydarzeń jaką przyjąłeś to z nią pozostań.
Pozdrawiam
Cóż Maximus......im więcej twoich wypowiedzi, tym gorsze dajesz świadectwo o sobie.
Pasuje do ciebie jak ulał....MOWA JEST SREBREM A MILCZENIE ZŁOTEM.
Za nic masz czyjeć dobre intencje i chęć wylajtowania atmosfery.
Przypominam! To nie my ciebie szukaliśmy...............TO TY SZUKAŁEŚ NAS.
Skoro jesteś gościem to powinieneś zachowywać się kulturalnie.....ale mam wrażenie, że jesteś z tych co nie odpuszczają i są bezwzględni.
Też bym się bała ciebie.....oczywiście wiesz kogo mam na myśli?
ps. Nic na to nie poradzę...... ale nie lubię cię bo ty nie dasz się lubić !
Morfeusz Opini zasięgnąłem wielu. I są rózne. Nawet tutaj, na tym forum są rózne, ale tylko opinie pokroju Twojego i podobne nie dopuszczają, że ja mogę miec inne zdanie, jak widać nie tylko ja. Zaraz zarzucając mi , ze niedopuszczam innych ocen, urządza się osobiste wycieczki pod moim adresem. Dopuszczam, dopuszczam. nawet się do nich odnoszę. Ale zwyczajnie nie zgadzam. To co pisałem nie mieści się w schemacie grzesznika przychodzącego wylewać łzy pokuty na forum i prosząc o "fachowe" opinie, które pomogą mu odpokutować, tudzież poszukującego pocieszenia zdradzonego, który z wielką ulgą przyjmuje komentarze, jak to był idealny a druga osoba na niego nie zasłużyła. Zaznaczyłem na początku , że ten wątek jest nietypowy. I jest nietypowo. Nie mieści się to co niektórym, ze mozna mieć przekonanie co do skutków swojego działania i nie ulegać presji moralnej, czy jak ją tam odpowiednio nazwać. Twoje twierdzenie ze się kreuje na bohatera wynika z tego, że nie czytasz co napisałem. Wprost powiedziałem, że to była zła droga, bo zdrada jest zawsze zła. Wielokrotnie to podkreśliłem. Ale to ci umknęło bo nie pasuje do ogólnej oceny jaką przyjąłeś. Wieć dorzuciłeś sobie coś bez uzasadnienia, byle tylko wpasowało się w atrakcyjnie negatywną opinię. Jakkolwiek ta zdrada doprowadziła do elementu pozytywnego, o którym pisałem i który też traktujesz jako coś złego. I nie jest to element w postaci tego jak napisałeś nieudanego odejścia do mnie, ale udania się do fachowców po sposób na wyciszenie elementów przemocowych w tamtym małżenstwie. Ten motyw miał miejsce na liniii ona psycholog w ostateczności mąż i toczył się beze mnie. Wieć nie mogłem go "spaczyć swoim złem". To fachowcy uznali, że im potrzebna jest co najmniej separacja. Nie ja. To też Ci umyka w Twoim "obiektywiźmie".Któryż to bohater kreuje się na bohatera przyznając , że zrobił źle? Uważasz , że zajmujesz obiektywną opinię, ale mocno nieobiektywnie przypisujesz mi nieuzasadnione zamiary kreowania się na kogolwiek. Mówiąc o ogólnym braku bezzstronności na tym forum mam też na myśli brak selektywnej oceny poszczególnych aspektów. M.in. tam gdzie podałem podstawę prawną w przedmiocie wszczęcia dochodzenia, jego umorzenia bądź odmowy wszczęcia, to nawet i to, spotkało się z krytyką , jako bym to był jak informator policyjny rzucający paragrafami. Niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę przy powołaniu tych norm, wyjdzie to na dobre komus kto może z nich skorzysta. Ale co złego było w wyprowadzeniu z błędu gordiana, któremu wydawało się, że zawiadomienie o przestępstwie to podszept bez istotnych skutków prawnych? no tak, gordian to ikona profesjonalizmu. kpk też ma w jednym palcu. Więc z założenia trzeba negować to co piszę, nawet jak nie ma się o tym pojęcia. Drogi zwalczania przemocy , o których pisał gordian, a których brak mi zarzucasz nie nadawały się do zastosowania wbrew jej woli. Ona nie chciała żadnej policji, niebieskich linii, wyprowadzenia się do ośrodka pomocowego (to już w ogóle mocna przesada) i miała rację bo niezdołałaby utrzymać postępowania karnego. Zwyczajnie by padło, a on otrzymałby odpis postanowienia o umorzeniu z uzasadnieniem, jako ujawniony podejrzany, a wtedy to wiatr w żagle dla tyrana. To głównie przemoc psychiczna, skrywana w 4 ścianach, tolerowana latami. Wiesz jak ciężko to udowodnić, zwłąszcza jeżeli ktoś nie chce mieszać policji i sadu i nie przygotowuje sie do tego odpowiednio? Ofiary z założenia są zamknięte, w ogóle często nie dopuszczają, że są ofiarami. Przecież pisałem, ze to nie gonienie z siekierą na oczach sąsiada. Sam piszesz, że ofiara musi SAMA chcieć, a potem zarzucasz mi , ze TYLKO do psychologa udało mi się ją namówić. I to oczywiście dowód na to , ze miałem świetną zabawę i nic więcej. Mogłem tyle zrobić innego wg Ciebie. A ileż to można więcej wbrew ofierze zrobić i wpasowując się w tą sytuację? Niebieskie linie, niebieskie kartoteki, ośrodki interwencyjne, zawiadomienia o przestepstwie, wszystko to zmierza ostatecznie do postawienia zarzutów sprawcy. Ale mało która ofiara w ogóle taki scenariusz zakłada. Ona bezwzględnie tego nie chciała, nie chciała policji bo sasiedzi, bo rodzice, bo presja otoczenia, bo dziecko, bo wstyd itd. Zwyczajnie by zaprzeczyła gdyby stało się to wbrew jej woli. Umorzenie miałoby taki skutek, ze bez nowych dowodow ponownie wszcżąc postępowania by nie można było. Zdajesz sobie sprawę jak to działą na sprawcę? To płachta na byka. Tym razem byka pewnego bezkarności. Skorzystanie z Tych środków wbrew jej woli byłoby zwyczajnym spapraniem postępowania, skazaniem go na fiasko. Jakoś fachowcy tu obecni kompletnie tego elementu nie biorą pod uwagę. Co to za fachowość? Dlatego zarzuciłem li tylko książkowe postępowanie, brak realizmu i nieumiejętnosci przełożenia tego do realiów konkretnej sprawy. Zaprzeczasz lekceważeniu przemocy? To zobacz na drugi post margaret. Nie tylko ja na to zwróciłem uwagę, ale także kobieta , która w tym tkwiła poczuła się dotknięta tym co margaret palnęła. Dokonała ogólnego zaszeregowania ofiar do bezkształtnych mas, zasługujących tylko na litość bo w tym tkwiących. Mało Ci tutaj bagatelizującego elementu? Więc wypadało to zauważyć, a nie z gruntu negować moje stanowisko, bo oparłem je o konkretną i faktyczną wypowiedz w tym wątku. Co do reszty Twoich zarzutów/ocen odniosłem się w innych wątkach, bo sa one powieleniem tego co już mówiono.
Margaret, do Ciebie nie warto się odnosić za bardzo. Urządzasz osobiste wycieczki, nic merytorycznego nie wnosisz. Ja Was nie szukałem, ale zamiesciłem topik dla tych , którzy chcą go przeczytać. Wyrażnie napisałem ze nie szukam pomocy, wsparcia itd. Ale cieżko Ci to przyjąć. Czy byś się mnie bała? Ty zapewne nie dostałabyś szansy na ukształtowanie żadnej z postaw wobec mnie, bo nie sądze, żebym chciał Cie specjalnie poznawać. Piszesz , że mnie nie lubisz? A kogo to interesuje czy mnie lubisz czy nie? Nie znasz mnie, ja Ciebie i wyrażasz tu o mnie opinie jakobyś znała mnie tak dokładnie żeby ocenić , ze jestem bezwzględny. W czym jestem bezwględny, może we wszystkim? Otwórz słownik i przeczytaj znaczenie tego słowa, a potem zadaj sobie pytanie czy wiesz o mnie na tyle, żeby taką cechę mi przypisać. Za rozmowę z Tobą podziękuję właśnie z w/w względów. Nie odpuszczam? Zależy kiedy. Tak, nie odpuszczam jeśli w coś wierzę i mam do tego przekonanie. Nawet jeśli to ryzykowne. Dla ciebie to zła cecha. Czy się dam lubić? zależy komu. Tobie na pewno bym na to nie pozwolił, zresztą zgodnie z Twoją wolą. Co do złotego milczenia to najbardziej przydałoby się Tobie , zwłaszcza w zakresie osobistych wycieczek w moją stronę.
Tezeusz zalecał mi wyciszenie emocji, odradzał osobiste wycieczki, itp ale tego co uprawia tu margaret już nie komentuje. Obiektywne? Nie. Po prostu prezentują zgoła zbieżną ocenę, więc i pobłażliwość wypowiedzi jest większa. Jakkolwiek wystepując z upomnieniem w roli admina (bo tak to odebrałem, chyba słusznie) nalezy stanąć ponad sporem merytorycznym.
maximus czy Ty czasem potrafisz przyznać się do błędu.
Próbujesz walczyć z każdym, kto ma odmienne zdanie, koloryt tego świata polega na różnorodności, w tym różnorodności poglądów, wokół powtarzasz jedno i to samo, znakomita większość zrozumiała co chciałeś przekazać a Ty bezustannie kruszysz kopie o szczegóły.
Tym razem zarzucasz osobistą wycieczkę margaret niesłusznie, w drugim zdaniu swojej wypowiedzi wyraziła clue, z każdym topikiem odbierasz sobie resztki sympatii jakie można do Ciebie mieć, powiedziałem, ze cenię Twoje cechy charakteru, które spowodowały, że zainteresowałeś się pomocą dla kogoś, kto tej pomocy potrzebował. jednak nie potwierdziłeś, ani nie zaprzeczyłeś dlaczego zainteresowałeś się tą kobietą wtedy kiedy nie znałeś jej problemów, co może potwierdzić to, ze jednak jest możliwym, że był to .. ale może sam dokończysz.
Nie zarzucaj ludziom brak asertywności i empatii bo w tym wypadku należałoby zacząć od siebie.
Morfeuszu, podoba mi się, Twoja cierpliwość.
Tezeuszu, maximus nigdy nie przyzna się do błędu. Będzie atakował każdego, kto powie, cokolwiek, co jest nie po jego myśli. Znajdzie wytłumaczenie i usprawiedliwienie dla wszystkiego, co robi. Myślę, że o tym właśnie napisała Margaret. I podziwiam ją, bo zrozumiała to dużo wcześniej niż ja.
Przecież tu wszyscy w koło to samo powtarzają. Wcześniej to już zwuważono i uznano za normalne. Co niektórzy oczekują, ze racja zostanie im przyznana we wszystkim. Skad taki monopol na rację?? Ten monopol to juz nie opinia ale narzucanie stanowiska. Co bylo błedem przyznałem - jasno i wielokrotnie w zgodzie z wlasnym przekonaniem. Tez mnie to juz zniecierpliwiło bo dalej tego nie widzicie. Wbrew sobie niczego nie przyznam, bo to nieszczere, a do tego trudno mnie skłonić. Niczego milczeniem nie pominąlem tezeusz. Nie wiem tez co miałbym dokonczyc? Wielokropki to niedomówienia, a niedomówienia to nieporozumienia. Nikogo nie atakowałem. Uważnie przeczytałem co merytoryczne i do tego sie odniosłem, stanowisko uzasadniłem względnie drobiazgowo - ale to też zle bo "czepiam sie szczegółów" Diabeł w nich tkwi, ktoś juz to mówił. Przedstawiłem swój punkt widzenia w sposób pewny i otwarty, co uznano za atak, mimo, ze ponoć każdy może mieć tu swój pogląd i osąd. Niestosowne i nieeleganckie wypowiedzi potraktowałem tak jak należało je traktować - bez ogródek. NIe dowiedziałem się czego to nie zrobiłem z szerokiego książkowego spektrum działań jakie możliwe były W TEJ SPRAWIE do zastosowania. A to mi zarzucano. W momencie kiedy pojawiły się szczegóły nastało milczenie. Oczywiście nikt nie zadał sobie trudu zeby w swoich propozycjach uwzględnić doprezycowane okoliczności. Łatwo zarzucić, gorzej obronić. Szkoda. Generalnie nie widze nic nadzwyczajnego w prezentowaniu swojego punktu widzenia, obalaniu i podtrzymywaniu tez oraz dochodzeniu nawet do sprzecznych wniosków. No chyba, ze niestosownosć wynika z odmienności poglądów na jedynie słuszne propozycje stałych profesjonalistów. Nic nie jest czarno-białe. Podziekuję za dyskusję ze swojej strony, bo pewnie nic nowego i wartościowego już się nie pojawi.
Zaznaczyłem na początku , że ten wątek jest nietypowy. I jest nietypowo.
Ogólnie jest to dla Ciebie świeże i wydaje się nietypowe. Ale to Ty tak uważasz, bo to są Twoje osobiste przeżycia. Wiesz, kiedy dowiedziałem się o romansie mojej żony, myślałem, że moja sprawa jest oryginalna, żona inna niż wszystkie, więc po tym co tutaj przeczytałem myślałem, że przynajmniej kontakt z nią będzie normalny. Z czasem zacząłem rozumieć, że nie ma tu nic oryginalnego, żona jak każdy kto zdradza i trzeba traktować to jako schemat. Więc teraz, po 3 latach od wiadomości o zdradzie, rozkładaniu wielu przypadków na czynniki pierwsze, czytaniu różnych artykułów, rozmowie z różnymi ludźmi, doszedłem do wniosku, że zdrady opierają się na schematach. Twój przypadek nie jest nietypowy, nie jest najczęstszy ale nic tam nietypowego nie ma. Więc rozumiem Twoje myślenie i zdaje sobie sprawę, że w tej chwili świat się kręci wokół tej sprawy, czujesz niemoc do tej kobiety, jesteś bezradny, pełen emocji, przeżywasz ból. Twoją historię traktujemy już jako kolejny przypadek do rozpatrzenia. Więc nie podchodzimy emocjonalnie a chłodno. Nasz sposób myślenia jest nieco inny od Twojego, bo siedzimy w tym głęboko i tak naprawdę każda zdrada jest bardzo podobna, różnią się tylko szczegóły. Różne są motywy ale fakt jest faktem.
Cytat
Dopiero kiedy znajomośc poszła w "złą" stronę udało mi się ją do tego przekonać. Więc z tego względu nie żałuje. Inaczej prawdopodobnie nie byłbym w stanie , ani ja ani nikt jej przekonać.
Cytat
Zresztą gdyby nie to , nie dowiedziałbym sie prawdy. Wiec to moje podłe zainteresowanie świętą własnością innego mężczyzny jednak okazało się niezbędne do tego zeby w efekcie dostrzegła , ze jest inne zycie.
Czy myślisz, że tylko przez łóżko można zdobyć zaufanie i otworzyć drogę do pomocy? Czym się różni Pomoc po seksie a podejście typowo przyjacielskie? No jasne, jako przyjaciel nie możesz jej zagwarantować, że ułoży sobie życie po odejściu od męża, ale jako kochanek obiecałeś, że będzie Twoja, zaopiekujesz się nią, będziecie razem. Czy to jest pomoc? Mamiłeś ją obietnicami, próbowałeś zdobyć. I tutaj nie ma żadnej pomocy, a typowe wykorzystywanie sytuacji, kiedy kobieta jest na rozdrożu i podatna na wpływy.
Cytat
To fachowcy uznali, że im potrzebna jest co najmniej separacja. Nie ja. To też Ci umyka w Twoim "obiektywizmie
Co z tego, że był psycholog i strony mąż-żona, kiedy i tak Twoim ostatecznym planem było zdobycie jej. Więc nie zakrywaj się tym, że nie brałeś w tym udziału i pozwalałeś, żeby psycholog zajął się ich małżeństwem. Byłeś cichym obserwatorem przekonanym, że po długiej batalii wreszcie będziesz mógł być z nią w normalnym związku a nie jako kochanek i mężatka. Czy zdajesz sobie sprawę z tego ile facetów robi w ten sposób? Wykorzystują nadarzającą się okazję, bo kobieta ma problemy małżeńskie. Może nie ma za każdym razem przemocy w rodzinie, ale jak w każdym małżeństwie są jakieś zgrzyty. Powiedz, czym się kierowałeś, głębiej się nią interesując? Zobaczyłeś interesującą kobietę, intrygującą, postanowiłeś ją poznać. Kiedy zobaczyłeś, że ma problemy, postanowiłeś jej pomóc. Kierowałeś się tak, bo miałeś w tym interes a nie bezinteresownie. Po drodze sex, głębsze doznania, psycholog, wyrwanie jej od męża dla siebie. Ale jednak nie udało Ci jej zdobyć.
Wiesz co? Jeżeli byś zainteresowałbyś jakąś mężatką, która ma poważne problemy małżeńskie, ale nie była molestowana psychicznie, to pewnie nie miałbyś argumentu, żeby tyle pisać tutaj na forum tłumacząc się, że w tym wypadku kij ma dwa końce i na takie Twoje postępowanie jest wytłumaczenie.
Cytat
Warto płacic potem cenę. Nawet wysoką. Nie mam wyrzutów, ze się zaangażowałem, patrze w lustro i nie czuje obrzydzenia
Właśnie dlatego tutaj piszę, żeby postronne osoby nie wzięły np. takiego stwierdzenia za normalne. Dlatego moje posty są na NIE.
Z jednej strony jak piszesz popełniłeś błąd angażując się w związek, z drugiej nie żałujesz, że to się stało i możesz patrzeć w lustro. Nie widzę w tym logiki.
Cytat
Czy drugi raz bym to zrobił? Pewnie nie. Odróciłbym się.
Kolejny raz potwierdza się to, że Twoje pobudki były interesowne a nie bezinteresowna pomoc, gdzie w 90% postach non stop o tym przypominasz i starasz się udowodnić, że w tym wypadku masz przyzwolenie na takie działania. Pomagać piękna idea, ale działać bo coś chcę w zamian?
Więc jeżeli nie było kobiety, która nie zainteresowałaby Cie, ale wiedziałbyś o jej problemach z mężem to odwróciłbyś się do niej tyłkiem. I to właśnie jest ta szlachetna pomoc kobiecie maltretowanej psychicznie przez męża.
Kij nie ma dwóch końców, zakochałeś się w mężatce i chciałeś ją zdobyć. To, że mąż znęcał się nad nią tylko ułatwiło Ci sytuację. W innym wypadku, jak sam powiedziałeś odwróciłbyś się i miałbyś gdzieś pomoc. Widzisz w tym logikę, czy dalej upierasz się przy swoim i będziesz opowiadać w szczegółach jaka jest sytuacja u niej a Ty jesteś w tym bohaterem.
I proszę mi nie mów, że nie ma pojęcia o przemocy w rodzinie i nie wiem co tam się dzieje. Bo żyję na tym świecie i mam doświadczenia z takimi przypadkami: przemocy fizycznej jak i psychicznej. Ale Ty oczywiście wydajesz się w tym wyjątkowy informując nas jakie straszne rzeczy dzieją się w tych domach. Dla Ciebie także jest to nowością jak widzę i jesteś strasznie poruszony tą sprawą. Ale zauważ, ze dużo osób zna ten temat od podszewki i nie musisz tak szczegółowo tłumaczyć. Ale ten aspekt jest na inny temat a tutaj rozpatrujemy Twoje rdwa końce kijar1;. Rozpisywanie się z przemocą rodzinną świetnie działa na osoby wrażliwe i pobudza emocje, lecz nie umniejsza to Twoich prawdziwych intencji do tej kobiety.
Cytat
Z tego co napisałaś wynika, że każda ofiara przemocy to kobieta niewarta zainteresowania, niewarta miłośći
Działasz pod publikę. Zainteresowałeś się kobietą, która była atrakcyjna, dziwna, inna. Tym się kierowałeś. Dopiero w dalszej kolejności przyszło pojęcie rofiara przemocyr1;. Chcę powiedzieć, że od początku kierowały Tobą jasne intencję a nie pomoc ofierze przemocy. I tutaj jest pies pogrzebany.
Cytat
Ja nie załuje i załował nie będe. Ale to nie oznacza ze się deneruje. Czy żle wyszło? Wyszło niekorzystnie dla mnie, ale podjęła walkę z tą przemocą. To ważny rezultat tej znajomości
Wyszło jak wyszło. Żebyś ją zdobył, plan byłby zrealizowany. Jednak zostaję rezultat. Możesz powiedzieć jaki? Została z mężem, minie trochę czasu i wszystko wróci jak było wcześniej. W ostatnim zdaniu musiałeś jednak podkreślić jak romans i Twoje zabiegi wpłynęły na ostateczny wynik. Więc kolejny raz wybielasz się twierdząc, że romans pomógł w tym końcowym efekcie. A ja twierdzę, że to kwestia zaufania obu stron, żeby osiągnąć taki efekt a nie droga tylko przez łóżko
Cytat
Jeszcze raz dla tych co czytają nieuważnie. Na poczatku napisałem, że temat umieszczam żeby uświadomić, że stosując wobec zony jakąkolwiek z form przemocy mozna doprowadzić do zdrady, która jednak potrafiła skłonić do poszukiwania wyjścia z przemocowej pułapki. Przy okazji u niektórych wyszło jak bezzasadnie bagatelizują zjawisko przemocy i nie rozumieją ofiary. To było niezamierzone, ale poztywne.
Każda zdrada niesie ze sobą jakieś zmiany. Jedni pozostają w związkach, inni rozchodzą się. Ale u wszystkich zachodzą głębokie metamorfozy. Świat nie jest już taki sam jak przedtem. Zaczynamy widzieć rzeczy, które nie dostrzegaliśmy wcześniej w naszych relacjach z drugą połówką. Więc Twój przypadek nie jest wyjątkowy jak wcześniej twierdziłeś. Jakieś zmiany musiały nastąpić, większe lub mniejsze. Więc ten schemat podkładasz pod Twoje widzenie, czyli pod przemoc w rodzinie, ale reszta jest taka sama. Nie będę się powtarzał. Kwestia zaufania i efekt wychodzi taki sam lub podobny, bez wdawania się w romans. Więc Ciebie rozpatrujemy jak innych. Jesteśmy sapiens i myślimy. Czy Ciebie to nie dotyczy?
Cytat
To zobacz na drugi post margaret. Nie tylko ja na to zwróciłem uwagę, ale także kobieta , która w tym tkwiła poczuła się dotknięta tym co margaret palnęła. Dokonała ogólnego zaszeregowania ofiar do bezkształtnych mas, zasługujących tylko na litość bo w tym tkwiących. Mało Ci tutaj bagatelizującego elementu? Więc wypadało to zauważyć, a nie z gruntu negować moje stanowisko
Zauważam to. Jednak sprawa przemocy w rodzinie jest to sprawa na inny temat. Wiąże się to także z rozpatrywaniem co Margaret miała na myśli. Ty wrzucasz do jednego worka a jej wypowiedź może mieć zupełnie inny charakter niż to na pierwszy rzut oka wygląda. Przykład Matki Polki. Taka forma kobiecości wiele kobiet drażni i odstrasza, mnie także. Więc w tym przypadku należałoby porozdzielać, bo nie wszystko możemy rozpatrywać jednakowo. A kobieta z którą się związałeś w pewien sposób miała cechy takiej typowej Matki Polki.
Cytat
To co pisałem nie mieści się w schemacie grzesznika przychodzącego wylewać łzy pokuty na forum i prosząc o "fachowe" opinie, które pomogą mu odpokutować, tudzież poszukującego pocieszenia zdradzonego, który z wielką ulgą przyjmuje komentarze, jak to był idealny a druga osoba na niego nie zasłużyła.
A mi się wydaje, że wszedłeś tutaj aby utwierdzić się w przekonaniu, że postąpiłeś słusznie. Dlatego 90% Twoich wywodów to temat w jakich to koszmarnych warunkach mieszkała Twoja znajoma, jak była traktowana przez męża a Ty próbowałeś wybawić ją z opresji. Wszystko to miało na celu uszlachetnić Twój czyn, umniejszając złą drogę, na którą wszedłeś a o której oczywiście także wspomniałeś.
Z mojej strony dalsza dyskusja mija się z celem.
Pozdrawiam