Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Mnie też spotkał ten sam los. Zostałam zdradzona, boli tym bardziej, że nie spodziewałam się zupełnie. Owszem coś się między nami psuło ale NIGDY nie podejrzewałam zdrady. Byliśmy razem 9 lat, ja kobieta po przejściach, już kiedyś zdradzona. I to on wyciągnął mnie z dołka, z koszmaru jaki zafundował mi tamten facet. Jestem od niego starsza i bałam się tego związku.... ale potrafił mnie przekonać, że damy radę, codziennie udowadniał że kocha, pomagał uporać się z upiorami przeszłości. I kiedy już uwierzyłam, że zasługuję na miłość... zdradził. A potem klasyka, kłamał, oszukiwał, a gdy już się wydało - ranił. Wyprowadził się ponad dwa miesiące temu- wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ma kochankę, na moją prośbę - chciałam żeby przemyślał wszystko, żeby zrozumiał i poczuł - czy chce z nami być czy jesteśmy dla niego ważne. ten czas wykorzystał zupełnie inaczej niż myślałam ... dostał wolność i rozwinął romans, który był już wcześniej i jak twierdzi - zakochał się. Wiem o wszystkim od miesiąca, nie od niego on chciał żebym czekała - jako zaplecze finansowe ( to ja utrzymywałam rodzinę - on właściwie nie pracował przez cały czas małżeństwa) A jak już się wydało nie okazał żadnej skruchy, powiedział tak wiele przykrych słów, ze znów jestem strzępkiem nerwów i wrakiem człowieka. A on ostatnio stwierdził, że chce być sam i postanowił wyjechać za granicę. A ja ... cóż kocham nadal, ale chyba nie potrafię już zaufać komuś, kto tak bardzo mnie zranił. I uczę się żyć na nowo z nadzieją, że czeka mnie jeszcze coś dobrego w tym życiu.
chyba to nauka będzie bardzo trudna
jakoś strasznie ciężko się pozbierać. Jestem na jakiejś szalonej karuzeli - raz góra raz dół
ostatnio dół
Dni mijają a u mnie zero postępu. Niby dzwoni, niby rozmawiamy ale o niczym. Sprawy ważne - zero rozmów, żadnych wyjaśnień, jak by nie było tematu. Jak długo mam czekać ? I właściwie na co ? On nie chce ze mną rozmawiać, nie chce niczego wyjaśniać. Mam zostawić temat aż zechce ... Gubię się , ciągle analizuję, ciągle szukam winy, głównie w sobie, i ciągle tym żyję. Jak podjąć decyzję co dalej jeśli nie mam partnera do rozmów? Sama mam zadecydować? Właściwie moja decyzja została ograniczona do jednego - mam zdecydować czy wnoszę o rozwód lub separację czy nie, bo o powrocie on nie myśli. A ja sama nie umiem podjąć tej decyzji, może to jeszcze za wcześnie ?? Kiedy taka decyzja powinna zapaść ??
juz. na co czekasz? miej to za soba. nie bedziesz sie zastanawiac. bo moze wroci...? moze bedziemy zyc dlugo i szczesliwie...? bo moze mnie jednak kocha...? moze potrzebuje czasu zeby zauwazyc ze jestem...?
czeka Cie mnostwo dobrego, tylko nie z nim. to balast. odpocznij od neigo i zobacz jak dobrze jest bez niego. i nawet mu zle nie zycz. szkoda czasu i energii. to juz nie ten sam facet, ktorego kochalas. tamten umarl. nie ma. trudno. przebolej i zyj. powodzenia.
U mnie jest to samo ,prawie 6 miesięcy zastanawia się co dalej , tylko jak długo można czekać.Nie ma rozmów ,telefonów żadnych ,wyjaśnień ,nic zero jakby nie było problemu.Jutro mija ostateczny termin gdzie on musi podjąć decyzję .Wcześniej powiedział że rozwód jest mu do niczego nie potrzebny ,że dobrze jest tak jak jest. Jak chcę rozwodu to mam złożyć pozew i co o tym wszystkim myślicie .Co Ja mam robić ?Nie jest łatwo przekreślić tyle lat małżeństwa
Witajcie Mojego męża nie ma już 7 miesięcy- 7 miesięcy jak wyszedł do,,pracy"- tylko w pracy nie był- był u niej i u niej został ...u baby która zabrała mi męża a dwójce małych dzieci ojca - dzieci od 27czerwca nie widział- nie kontaktuje się z nimi a ze mną tylko przez adwokata- bo po miesiącu nie mieszkania z nami złożył pozew rozwodowy....dziś jest innym, obcym facetem- jak dla mnie jestem wdową- bo mężczyzna mojego życia niestety umarł ;( dzieci zostały sierotami....ten facet co walczy ze mną w Sądzie, co wyparł się dzieci dla jakiejś wywłoki to kanalia, to jakiś podły drań- ja go nie znam Czy jest lepiej...tak kochane- czas leczy rany- czas to nasz sprzymierzeniec ...są oczywiście dni lepsze i gorsze- ale tych lepszych jest więcej - a będzie lepiej- przecież musi być,, nie zbuduje się szczęścia na ludzkiej krzywdzie i łzach dzieci"
nie rozumiem Was, dziewczyny. jak dajecie rade zyc tyle czasu i czekac na jego laskawa decyzje? jakie lata przekreslic? przeciez one juz sa przekreslone. zwiazku juz nie ma. moze i rozwod to zwykly papier, formalnosc, ale tym bardziej nie rozumiem o co tyle halasu?
rozwod daje pewna przyjemnosc. ja tam lubie miec w zyciu poukladane. czarno na bialym. nie jest ze mna, jest z kims innym, to u diabla dlaczego mam byc JEGO zona? skoro juz odszedl, to trzeba po nim pozamiatac i tyle. jesli nie dla wlasnej satysfakcji, to przynajmniej zeby od strony prawnej wszystko bylo jasne. i jak mnie w moim miescie przejedzie tramwaj (chociaz u nas nie ma tramwajow), to zeby za moja polise nie szalal z nowa niunia.
poza tym po rozwodzie nikt nie kaze Ci go, dziewczyno, nie poznawac na ulicy. po prostu upada temat rozwodu. dzieki temu latwiej rozmawiac o istotnych sprawach. i, choc nie mowie o sobie, czasem nawet latwiej do siebie wrocic, jesli warto. ale po rozwodzie, a nie przed czy w trakcie.
rozwod to nie wydanie aktu zgonu, to tylko uporzadkowanie spraw. nikt nie bedzie sie zastanawial, nikt nie ma prawa sie zastanawiac czy jestes na tyle warta, zebys dostapila laski pozostawania z nim w zwiazku malzenskim.
przestancie kurde robic sobie krzywde.
Tak Tulia zgadzam się z tobą ale.....mój zdradzacz podał o rozwód- chciał oczywiście bez orzeczenia - ja wniosłam z orzeczeniem Tylko,że to nie jest takie proste- tz. rozwód z orzeczeniem dostane bardzo łatwo- mam dowody, światków , zostawił mnie i 2 małych dzieci z długami, kredytem ...tylko po co mi ten rozwód skoro będzie podział majątku i wtedy prawdopodobnie stracę mieszkanie, lub będę go musiała spłacać- gad zostawił mi długi, nie płacone rachunki, ja zostałam bez pracy( opisywałam to juz wiele razy- moja sprawa dalej sie ciągnie w Sądzie Pracy) on - czyli gad chciał isć na ugodę - pod namowa swojej matki chciał mi zostawić mieszkanie ( mamy piekne mieszkanie) oczywiście z kredytem( który i tak sama spłacam) i wtedy ja miałabym mu dać rozwód bez orzeczenia- za to on nie bedzie na mnie płacił,żadnych alimentów Do tej pory płaci( i to przez komornika ) na dzieci( syn 8 lat i córeczka 22 miesiące) na mnie nie chce płacić ani złotówki. Chciałam iść z nim na ugodę pod warunkiem, ze przez 5 lat będzie mi placił jakieś minimalne alimenty, zostawi mieszkanie a ja nie podam sprawy o zwrot za długi, i zwrot połowy kredytu( bo przecież jesteśmy solidarnymi dłużnikami) Zdradzacz nie zgodził sie, powiedział że jest mu bez różnicy - czy rozwód bedzie z orzeczeniem czy nie bo on bedzie ze mną walczył o najmniejsza łyżeczkę w domu......w takim razie ja nie dam mu rozwodu- zwłaszcza, ze kurator napisała w opinii że dla dobra dzieci rozwód nie jest wskazany- jeszcze przed nami Ośrodek Diagnostyczny...chcę aby to potrwało- abym miała z czego drania spłacić
no tak, Twoja sytuacja jest szczegolna. musisz walczyc o to, co najlepsze dla Ciebie. ja mowilam o takich dosc czystych sytuacjach. Twoja jest mocno zawiklana finansowo. przepraszam, jesli Cie uradzilam moja taka radykalna postawa. kazdy ma swoje powody, dla ktorych nie chce latwo podejmowac decyzji o rozwodzie. byc mozne sluszne. chodzilo mi o to, zeby nie czekac na laskawa decyzje malzonka w tej sprawie
Niestety moja sytuacja jest szczególna a uwierz mi Tulia,że chciałabym aby już więcej nas nie skrzywdził...chciałabym aby moje sprawy były już tak klarowne- aby zgodził sie na to aby coś na mnie płacić i zostawił mi mieszkanie- co prawda najpierw chciałam go ukarać - chciałam z orzeczeniem- jednak wiem że muszę myśleć o dzieciach a jego i tak los zweryfikuje i ukarze za wszystkie krzywdy- niestety teraz nie mogę pozwolić na rozwód - bo inaczej tak jak pisałam byśmy musiały z dzieciakami stracić wszystko
czasami myślę że ktoś mnie przeklął ... to co się dzieje wokół mnie jest nie do zniesienia zastanawiam się czy może los próbuje mi udowodnić że sama nie dam sobie rady ... a może chodzi o to że pomimo ciągłego obrywania tą radę sobie daję. Ale jestem u kresu sił. mój zdrajca wyjechał za granicę - zostałam w totalnym zawieszeniu, zero postanowień, zero decyzji. A wczoraj jeszcze jakiś smarkacz wjechał we mnie i samochód uziemiony na kilka tygodni Dzisiaj nawet głupie drzwi nie dały się zamknąć ... więc stałam oparta o ścianę i ryczałam z bezsilność, znacie jakieś odczarowania ?? nie wiem jak długo jeszcze dam radę.
annwol75 jesli bedziecie badani w ośrodku diagnostycznym pamiętaj uważaj na to co miwisz jak się zachowujesz czasem slowo interpretują inaczej niż powiedzialaś.Ja mam taką własnie sytuacje jak ty.Mąż złolżył pozew ja sie nie zgadzałam na rozwód więc trafiliśmy tam.Moj mąz bardzo dziecko skrzywdzil nie będę o tym pisać bo za dlugo .W każdym razie ja od początku odkąd mąz zostal przeze mnie wyrzucony zaczęłąm chodzić do psychologow na terapię żeby pomóc sobie i jej.To mialo ogromne znaczenie w sądzie bo wykazało że nie jestem złosliwa tylko rzeczywiście moje dziecko jest po tym wszystkim chore że cierpi .Wygrałam sąd oddalil jego powództwo choc on się teraz odwoluje ale to nic nie da mam zbyt dużo opinii o jej zdrowiu.Nie zgadzałam się na rozwód bo wiem że to jeszcze większa krzywda dla mojej córki że musiałabym sprzedać mieszkanie itd.Nie mam czasu walczyć o każdy dtrobiazg bo zbyt absorbuhe mnie córka w końcu to co mamy pojdzie na zmarnowanie bo kochanki go wyroluja.Sądy nie chcą brac na siebie odpowiedzialności że w razie udz9ielenia rozwodu stanie się coś dzieciom.Nie jest to łatwe wszystko ale da się przejść bo mamy w sobie ogrom sily .Nie chce się dogadać to trzeba walczyć .Ro przykre bo przeciez zabiera dzieciom nie tobie ale nie każdy ojciec jest prawdziwym ojcem.Zniesiesz to wszystko tylko pamiętaj nic na wariata .Ty jestes oazą spokoju chocby cię trafiał szlag.Jeśli jest pody jak piszesz to wykorzysta wszystko przeciw tobie więc bądz uważna.Zwracaj uwagę co mowisz jak mówisz i do kogo mowisz,Doświadczenie mam ogromne i wikem że emocje to zły doradca.Trzymam kciuki a jak masz jakieś pytania to mogę na pw podac ci numer telefonu
Blue dasz radę.Wiesz ja kiedyś wyłam z bezsilności 3 godziny bo nie umiałam włączyć pralki zapomniałam jak się to robi.DZIŚ się smieję z tego ale wtedy nie bylo mi do smiechu.Czasem mam jeszcze tak że klody wciąz pod stopami wuęc zaiast plakac klne albo mowię sobie CO T NIE DASZ RADY.Jest czasem trudno ale za to jaka satysfkacja jak się uda.Nie tobie jednej wydaje sie że wszystko sprzysięglo się przeciw tobie.To poprostu zmeczenie i dawniej nawet byś nie przęzyla tak bardzo jakiegoś zdarzenia a dziś po takim wyczerpaniu masz wrażenie że świat się wali że ktoś cię przklął.Ja miałam kiedyś pomysl żeby iść do egzorcysty ale pomyslałam że odpowiedniejszy będzie psycholog.A jak ja się czasem kłócę z Bogiem jak mnie cos wkurzy .Nawrzeszcze na Niego potem przeproszę i jest mi lżej.To tak już jest że idziemy krok do przodu a za chwile się cofamy 3 kroki.Ale ważne jest to ze idziemy choc powoli to jednak do przodu.Więc jak masz ochotę to klnij placz kop ale nie zatrzymuj się przyj jak czołgDasz radę mogę cię zapewnić
witaj berta ja już sama nie wiem co mam robić On sie nie chce dogadać Rozwód z orzeczeniem dostane bez problemu- mam dowody m.in. zdjęcia ale chciałam aby zostawił mi mieszkanie i płacił przez 5 lat na mnie alimenty w wysokości 300 zł - ja w zamian sama spłacam kredyt i nie wnoszę sprawy o zwrot długów które zostawił- oczywiście daje mu rozwód bez orzeczenia Nie zgodził sie- ta jego kórewna chce nas okraść - nie wiem co mam robić jak sobie przeliczyłam ile bym go musiała spłacić to wychodzi mi jakieś 500,600 zl. na miesiąc a jak dostanę rozwód z orzeczeniem to będę miała takie lub większe alimenty na siebie
berta podam Ci moje gg25592715- odezwij sie proszę - chciałam zapytać o sam osrodek
Dziś mijają dwa miesiące od założenia tego wątku a cztery od kiedy nie mieszkam z mężem ... taka maja mała rocznica Właściwie nic się nie zmieniło. Mój zdrajca wyjechał z kraju, odzywa się owszem, ale wyjaśnień brak. Ja już nawet podjęłam decyzję o rozwodzie, ale ktoś mi powiedział że to zły pomysł. Sama nie wiem... ale wyciszyłam się trochę i postanowiłam zawiesić wszelkie decyzje. Nie wiem na jak długo i nie wiem czy dobrze robię, ale wszyscy mówią, że czas to najlepszy doradca i lekarz. Więc poczekam może i ja dostanę jakąś receptę na życie...
A już myślałam, że staję na nogi, a tu obuchem w głowę. Coś niedobrego dzieje się z moją nastoletnią córką, zaczęłam drążyć no i wyszło : Moje zdolne dziecko z uczennicy piątkowej zjechało na 2 i 3. Do tego kłamie, zachowuje się skandalicznie ... nie poznaję własnego dziecka No i mam wojnę domową, i teraz zupełnie nie wiem, czy mam wytaczać ciężkie działa i walczyć czy odpuścić. Ile można sobie tłumaczyć, że ona też to przeżywa ?? wychodzi na to, że skorzystała z okazji i robi co chce. Czuję się podwójnie oszukana, bo oczywiście na nią przelałam wszystkie oczekiwania i całą swoją miłość ... A teraz mam wrażenie że zostałam zdradzona przez dwie najbliższe mi osoby, i chyba to zachowanie córki boli podwójnie ... Nie wiem jak sobie poradzić, jak z tego wybrnąć, do zdradzacza nie chcę się odzywać i tak nic nie poradzi, przecież wyjechał i to już nie jego problem, więc siedzę i wyję... znów wyję cholerne życie.
blue, mam podobny problem. dwa lata walcze z nauka syna. wagary, trudna milosc, alkohol. czasem mam wrazenie, ze troche dorasta, ze rozumie cos wiecej, ale nie jest latwo. i podobnie jak Ty, czuje sie oszukana, pozostawiona z problemem sama. buntuje sie i wsciekam, ale ostatecznie to nic nie daje. musze sobie radzic sama i nie ma wyjscia, obrazanie sie na los nic nie da. rozczulanie nad soba, rozzalanie tez nie. czasem sie wygadam komus bliskiemu, ale nie mozna liczyc na pelne zrozumienie. tylko ktos, kto ma podobne problemy, rozumie. tyle, ze rozwiazania nikt mi nie dal. a moze nie umiem sluchac, zastosowac dobrych rad w zyciu. trzeba brac co jest, cieszyc sie z tego co jest i wciaz zadawac pytanie, co jeszcze moge zrobic, zeby bylo lepiej?
czasem pomoc psychologa nic nie daje. samo uswiadomienie problemu nie pomaga go rozwiazac.
moj syn w tym roku ma mature, choc nadal nie jestem pewna czy zostanie do niej dopuszczony. pomagam mu jak umiem, ale staram sie nie robic juz nic za niego. przestalam chodzic do szkoly i prosic nauczycieli, zeby dali mu kolejna szanse. mam wrazenie, ze sam sie zabral do pracy, przynajmniej stwarza taka atmosfere wokol siebie, ale zdaje sobie sprawe z tego, ze zycia za niego nie przezyje, a ponoszenie konsekwencji za to, co sie robi jest najlepszym z mozliwych wyjsc.
nie daj sie zwariowac, nie zalamuj sie i nie doluj. corce w ten sposob nie pomozesz. obudzi sie predzej czy pozniej, zrozumie. moze potrzebuje odreagowac to wszystko. zle oceny to jeszcze nie koniec swiata - to tylko gorszy etap w jej zyciu. ma do tego prawo. a Ty masz prawo zle sie czuc z tym, ze zostalas sama, ale nie powinnac zanadto sie pograzac w rozzalaniu sie. badz blisko i deklaruj pomoc, ale nie zapominaj o swoich przyjemnosciach i realizacji swoich planow. tak trzeba.
mam pierwszy dzien od pol roku,gdy brak mi wszystkiego.w sumie siebie,tej sprzed,kupilam butelke wina i upijam sie sama,w sumie czemu nie,moj przyjaciel stwierdzil,ze jutro bedzie taki sam dzien,tylko obudze sie z bolem glowy ale co tam....
blue-nie sadze,zeby twoja corka wykorzystala sytuacje.Ona tez miala oczekiwania wobec was i z pewnoscia wszystko przezywa na swoj sposob.Nie mam nastoletnich dzieci ale pamietam siebie jak dorastalam.W domu byly problemy ale zdrowotne jednego z rodzicow i mama caly czas starala sie traktowac mnie jak partnera,informujac mnie rzeczowo o wszystkim.Dzis ciagle pamitam jej slowa gdy mowila,ze to jest jej zycie a ja jestem odpowiedzialna za swoje.Traktowanie mnie jak rownorzednego partnera bylo bardzo odpowiedzialne dla mnie,mobilizowalo do bycia na tym samym poziomie,choc nie raz zawiodlam w procesie dorastania,nie wiem,moze staraj sie jak najwiecej rozmawiac z nia.....
Dzięki dziewczyny. Z Młodą mam dobry kontakt, żeby nie powiedzieć że bardzo dobry, nawet jest to przedmiotem zazdrości jej koleżanek. Ale chyba chwilowo pogubiła się w tym wszystkim, przerosły ją treningi, wyjazdy, szkoła i wiecznie smutna albo zapłakana mama .... dużo w tym mojej winy. Nie mam tu nikogo bliskiego więc w chwilach zwątpienia to ona była świadkiem moich słabości, łez. Teraz tak myślę że za dużo na nią spadło. Za mała jest na takie tematy, powinna mieć spokojne fajne dzieciństwo, a jest inaczej. Widzę, że stara się bardzo, jej życie wywróciło się zupełnie, zawsze była pod kloszem nawet za bardzo a teraz ta osłona została rozbita i jest wystawiona na doświadczenia, których istnienia nawet nie podejrzewała. Pozbieram się i jej też postaram się pomóc ... ale mądrze, nie będę jej ochraniać na siłę. To dobry czas, żeby zobaczyła, że życie bywa trudne i bolesne, ale że trzeba sobie z nim radzić. Obie musimy przez to przejść, mamy tylko siebie ... a może aż ... Mam świadomość że jestem na początku drogi, czeka mnie dorastanie, bunt , pierwsze miłości .... Zawsze bałam się, że będę złą matką że sobie nie poradzę. I chyba ten strach jest we mnie ciągle, Ale teraz nie mam wyboru, nikt tego za mnie nie zrobi i albo sobie poradzę albo dalej będę wyła ... a tego już nie chcę.
dla dziecka najgorsze jest zobaczyc bezradnosc rodzicow/a lub sytuacja,w ktorej dziecko zaczyna byc rodzicem.Nikt nie jest perfekcyjnym,w zyciu kazdgo czlowieka zdarzaja sie momenty,ze przerasta nas wszystko.Jednak madre rozmowy pozwalaja dziecku rozumiec i widziec rodzica,ktory byc moze nie radzi sobie z zaistniaja sytuacja ale walczy i stara sie kontrolowac rzeczywistosc,dajac dziecku sygnal,ze moze zajmowac sie wlasnym zyciem