Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Czytam zwierzenia osób zdradzanych.Doszłam do wniosku,że najpierw jest niedowierzanie! Co mój Romeo-zdradza? Nigdy! Dobry mąż ,ojciec.Kwiatka czasami przyniesie.Późniejsze jego powroty,wyjazdy,zmęczenie-to efekt przepracowania.Komórka zablokowana bądź wyłączona-tak ciężko pracuje a ona się włancza!Na wszystko jest odpowiedź.Te perfumki, toniki ,kremy,to podgalanie tu i tam,poranny prysznic-przecież musi wyglądać porządnie.A żona czegoś w łóżku oczekuje.Daj spokój nie dziś -miałem ciężki dzień-kontrachenci,spotkania,rozmowy-jak ja to wytrzymuję dziwi się głośno sam sobie i usypia snem niedźwiedzia.I tak mija miesiąc ,dwa...I znów się żona zastanawia-tyle czasu on bez sexu wytrzymuje?Taki kozak z takimi potrzebami! i naraz klops?W odruchu przegląda mu kieszenie biurko...Bywa że znajdzie rachunek z hotelu,wiagre i inne pobudzacze.Szok!Nigdy tego ze mną nie używał!I na to jest odpowiedz. To nie moje to kolegi dał mi na przechowanie -wiesz ta jego żona taka zazdrosna,dociekliwa ,niewyrozumiała!Wieczorem przytulił i ...rozległo się hrr hrr hrr.I jest kolejna bezsenna noc.Oczy szeroko otwarte,papieros(ja nie palę) na książkę,gazetę nie ma się ochoty.W telewizji nic ciekawego na niczym się nie można skupić!,Kładzie się więc znowu obok strudzonego życiem.a on uśmiecha sie przez sen.Otworzył oko-nie śpisz?Nie wierć się -bo wstać rano muszę i będę nie wyspany!Idzie więc żonka do kuchni...Zamknęły się za nim drzwi,powroty coraz bardziej póżniejsze ,soboty,niedziele w pracy,delegacje-których dotąd nie było! Zamyka się w swoim"gabinecie" laptop do 2 -ej w nocy pisze, pisze -wchodzi żona-klik!Nie przeszkadzaj mi -pracuję,już nie wyrabiam,zawał mnie czeka!Że żona zmęczona ,dom dzieci na jej głowie,pranie ,obiadki-a co to za praca? Żadna praca -też bym chciał w domu siedzieć i nic nie robić ,a ja świątek ,piatek do pracy iśc muszę! I co ty myślisz ,że ja tam siedze? Długonogie dziewczyny mi wachlują?Zapier....m żebyś miała co żryć!A gdzie moja praca?Praca ,za którą nikt mi nie płaci i nie docenia...Kłócić się chcesz,kłócić !Masz coś z głową do psychiatry idż najlepiej do dwóch bo ty ciężki przypadek i buch...drzwiami.Wybiegł jak z katapulty wystrzelony, w biegu nakładał marynarkę .Pisk opon i odjechał.Nie dzwoni może coś mu się stało? Rozbił się ? Zadzwonię ja!Komórka niestety wyłączona.Wrócił na drugi dzień .Gdzie byłeś?U kolegi ,u mamy, w pracy...Dlaczego jesteś taki nerwowy? Tylko byś się seksowała! Przecież my już nie sypiamy od kilku miesięcy! Unikasz mnie , poblokowałeś konta, pozmieniałeś numery, zaszyfrowałes komputer,powstawiałes zamki-tak robi mąż?To ty sie zmieniłaś! Stałaś się dociekliwa! Lecz ,się lecz kobieto! Idź do psychiatry! Zawiozę cię nawet! Zapłacę za prywatną wizytę tylko się lecz! Wyjechała żona na kilka dni.Wraca wcześniej bez zapowiedzi.Drzwi zablokowane! Otwiera po cichu swoim kluczem.I co widzi? Dyżurny odkurzacz na środku pokoju,(własnie odkurzałem)na ekranie telewizora film erotyczny i jedno ujęcie -ruch posuwisto zwrotny,Romeo- z opuszczonymi gaciami, a na laptopie kamerka i pani szepcze i się w wypina, oblizuje i masturbuje.To tak pracujesz ? Miałas być dłużej ,po co przyjechałaś?Jego twarz biała, żółta, fioletowa...Utrudniasz mi życie! Ograniczasz swobodę!I znowu pisk opon...Nie ma go kilka dni.Gdzie mąż?-pytają znajomi.Wyjechał. Ale znalazł się ktoś uczynny, innym razem sama naszłam.Ta jego ciężka praca,te wyjazdy -ma długie nogi, mini, że wiecej odkrywa niż zakrywa dekold do pasa i ma no może 16 czasem 20 lat. Róznie- im zasobniejszy portfel- tym mniej lat!I prowadza taki lowelas niejedno krotnie swoją wnuczkę.Z żona nigdzie nie wychodził, ostatnio bo to dyshonor starą babę prowadzać.Wydzielał żonie pieniądze ,rozliczał z paragonów pił, kłamał jeździł gdzie chciał i kiedy chciał, a żona tyra (siedzi w domu) za stróża ,sprzątaczkę ,dogląda dzieci i płacze nad swym losem.Ja już nie płaczę!! Wierzcie mi! Już nie płaczę! I nie mówcie mi że zdrada to kryzys wieku.Proszę nie powtarzajcie tego jak mantrę!To nie kryzys a .... dopiszcie sami.Loda
Loda , dokładnie tak było w moim związku i przypuszczam ,że podobny scenariusz miała każda zdradzana osoba.
Ja podobnie jak ty już nie płaczę , teraz ogarnia mnie śmiech gdy stroi się na 30 latka , a ma 51 lat.ŻENUJĄCE.Pozdrawiam .
Witam! Jestem nowy i wkrótce opowiem swoją historię. U mnie było inaczej. Równo miesiąc temu dowiedziałem się o zdradzie żony która po 22 latach małżeństwa zaangażowała się emocjonalnie w związek z facetem w jej wieku (45 lat). Z pierwszą miłością swego życia poznaną w wieku 18 lat. Znajomość odgrzebała na NK jesienią ub roku. Oni przeżyli szaleństwo, a ja byłem poprostu ślepy. Ja jeszcze w to nie wierzę. Dla tego palanta chciała zostawić nie tylko mnie ale i dwójkę dzieci (pełnoletnich już dzięki Bogu). Kłamała do końca. Jak wszedłem na jej GG to Romeo i Juli wydało mi się bajką dla przedszkolaków.
Ona do tej pory wzdycha do niego nocami, choć palant zwiał zaraz po odkryciu prawdy (również żonaty i dwoje dzieci).
Ja i synowie jesteśmy teraz największymi wrogami żony.
A ja palant jeszcze myślę żeby coś sklejać, budować. Idiota.
Do jesieni była to modelowa rodzina. Nawet kłótni większych nie było. Bo nie było o co. Żona w chwili szczerości powiedziała, że zrobiła to z nudów i rutyny. Bo jeszcze coś chciała w życiu przeżyć. I przeżyła a my byliśmy zabawkami w jej przeżyciach.
Czy to jest normalne?
Kiedy to czytamy, każdy z nas ma swoją sytuację przed oczyma. Ja też okazałam się ślepą, bezrozumną istotą. Romans mojego "mężusia" miałam pod samym nosem ale cóż ślepa baba. w końcu okulary nosi. Faktycznie mogłam nie zauważyć tej raz blond raz rudej s....ki i u mnie w domu. Brak rozumu, też mogę wytłumaczyć, bo jak wpadałam do niej (czyli mojej przyjaciółki bo tak o niej myślałam) bez zapowiedzi i zastawałam tam mojego "mężusia", też nic nie skumałam. Oj leczyć się leczyć muszę, Koniecznie muszę okulistę zmienić a do tego dobry psychiatra też sie przyda. I to może od razu dwóch jak to komuś radził troskliwy "mężulek". Aha jeszcze tak mi się wydaje, że tak przez te 10 lat mojego małżeństwa to na czole wyrył mi się napis naiwniara.
jasminum
tak to właśnie jest Ty dajesz z siebie wszystko a dostajesz co ?Prezent w postaci zdrady.
Zastanawia mnie jedno dlaczego Ci wszyscy,którzy są tak bardzo znudzeni nami tak łatwo sięgają po coś nowego "świeżego"?
Łatwizna jeszcze raz łatwizna!!!Lenie śmierdzące.
Tak trudno rozbudzić w mężu,żonie tą dawną z przed lat osobę?
Zaprosić gdzieś na weekend sami we dwoje a żona nie mogłaby przygotować mężowi jakiejś sexi niespodzianki????
Jeśli zdradzający chce znowu poczuć ,że ma dzieścia lat dlaczego nie można tego przeżyć razem????
Mój mąż stara się ale po fakcie dlaczego nie zrobił tego prędzej?
Bo w nerwach wyrzuciłam mu jak ja się naprawdę czułam ?? Że ja tak naprawdę również mogłam mieć powody do zdrady bo mam mu wiele do zarzucenia!!!??
Nuda,rutyna hahaha świetna wymówka i tłumaczenie!!!A gdzie w tym wszystkim jest rozmowa????
Czytam te wszystkie historie i dochodzę do jednego wniosku,że nie ma co się poświęcać dla kogoś im bardziej jesteś dobrym tym bardziej dostajesz od życia po głowie.
Elektra-no a po co oni mają rozmawiać,po co się wysilać-jak zawsze się znajdzie chętna-czy to panienka,czy rozwódka,czy znudzona mężatka??
"powiew świeżości,nowości"Same atrakcje!Po co im żona-ona już jest nudna!
Ale,że oni sami dawno stali się leniwi,ospali i nudni-tego nie widzą!
No bo przy nowej babie zaczynają się starać i czują się tacy wspaniali!A one to doceniają!Sam miód,dopóki coś tam się nie popsuje..proza życia nie wkroczy!
Wtedy są dwa wyjścia-albo wrócić do stabilizacji i ciepłej żonki(jeśli przyjmie!) albo....tak zakosztowali w wolności,że szukają następnej atrakcji i tak w kółko,raniąc tę najbliższą osobę,rozchodząc się z nią-i jeszcze często krzywdząc własne dzieci!!
To co dotknęło was dotyka wiele par. Wasz związek być może dotarł i zatrzymał się na Etapie V: związek pusty
Czyli to co napisała twoja żona. Żebyś dobrze zrozumiał, nie obwiniam Cię za zdradę twojej żony.
U mnie była taka sama sytuacja. Usłyszałam mego już byłego męża słowa... mam 47 lat nie chcę sobie więcej życia marnować, a przy tobie zmarnuję. .. U nas również wkradła się nuda, być może rutyna jak to dość często wkrada się w związkach długoletnich.
Jesteśmy ludźmi i mamy prawo czegoś nie wiedzieć, czegoś nie zauważać. Bardzo często pracujemy ponad naszą miarę dla poprawienia bytu rodzinie, po to aby syn czy córka mogła spokojnie skończyć studia, aby spłacić długi, aby żyć i nie martwić się o jutrzejszy dzień. Nie mówię tu o zapracowywaniu się aby znów za rok pojechać gdzieś w ciepłe kraje, aby wszyscy sąsiedzi zazdrościli.
Jesteśmy zabiegani, przepracowani, ciągle zmęczeni. Czasem faktycznie "zapominamy" o partnerze. Wtedy odczuwa on, że już nam na nim nie zależy, że się nim nie interesujemy, że są nie potrzebni. Wiele rzeczy robimy nieświadomie i nie ze złymi zamiarami.
Ale czy to uprawniało naszych partnerów do zdrady?
Cytat
NIE !!!
Przyjaźń i partnerstwo polega między innymi na tym, że jeśli jedna strona czegoś nie zauważa to partner nam to podpowie lub nawet pokaże.
Poza tym partnerzy mówią również o swoich oczekiwaniach. Skąd mamy wiedzieć o czym marzą, czego pragną, co im się nie podoba w związku, co chcieli by zmienić jak widzą nasz dalszy związek. Skoro nic nie mówią o swych pragnieniach, oczekiwaniach to skąd mamy to wiedzieć. Owszem część można się domyśleć, ale nie wszystko. Tym bardziej jak marzą wrócić do czasów początków czyli zakochania i przeżycia namiętności w związku. Czyż tak trudno im o tym z nami rozmawiać.
Niestety tak. Bo po co jak można znaleźć sobie coś innego, coś "bardziej ciekawszego", bo innego, ale nie lepszego od nas.
A wystarczyło przyjść, porozmawiać, a nawet pokazać jeśli nawet w ferworze dnia codziennego zapomnieliśmy o namiętności między nami.
Po czymś takim zaczynamy się zastanawiać nad tym kim byliśmy dla nich skoro tak łatwo przyszło im nas zdradzić.
Anice ujęłaś to wszystko bardzo trafnie. Tak to było z naszymi byłymi mężami. Z tym, że mój ex chciał wrócić ale na swoich warunkach jak Paw z podniesionymi piórami, a ja miałam być dalej szarą myszką która będzie skakać z radości bo pan i władca wrócił. A ja miałam dość. Mówię to z pełną odpowiedzialnością.
Nie miałam już sił go kochać i żebrać o jego miłość. Powiedziałam dość. Tym bardziej, że dziś to wiem, że jego próba powrotu była w chwili kiedy się kochankowie pokłócili, a ja miałam być kołem ratunkowym na wszelki wypadek a ona jego przyszłością.
Dziś sama idę przez życie. Sama ale z szacunkiem do siebie i ze swoją godnością. Dziś znam swoją wartość bo ją potrafiłam odbudować. Odebrałam jemu to co mi zabrał przez 21 lat - swoją wiarę w siebie, szacunek i godność. Na nową miłość też przyjdzie czas,mimo iż mam już 41 lat
Eva masz rację. Ale uwierz mi, ja po tylu latach pamiętałem, że mam żonę! Osobę z którą brałem ślub z miłości. Traktowałe ją jak "księżniczkę". Kwiaty, prezenciki były na porządku dzinnym. Tak samo jak podziwiaje jej urody itp, itd.
Ja teraz odnoszę wrażenie, że ona tak naprawdę to nigdy mnie nie kochała. Jej się dobrze i wygodnie przy mnie żyło (i póki co dalej żyje). W niej przez te wszyskie lata siedziała niespełniona miłość do tego palanta. I to mnie najbardziej boli.
Teraz zadaję sobie pytanie - z kim ja chcę odbudowywać związek? Z kobietą która mnie nigdy szczerze nie kochała?
Ale uwierz mi, ja po tylu latach pamiętałem, że mam żonę! Osobę z którą brałem ślub z miłości. Traktowałe ją jak "księżniczkę". Kwiaty, prezenciki były na porządku dzinnym. Tak samo jak podziwiaje jej urody itp, itd.
jasminum szkoda, że tego nie doceniła to co robiłeś- adorowałeś ją, a tego zabrakło w moim związku ze strony ex partnera. Adorował, ale inne. Mimo to ja nie zdradziłam tylko on.
Jeśli przypuszczasz, że powodem było to, że
Cytat
W niej przez te wszyskie lata siedziała niespełniona miłość do tego palanta
czyżby to była jej kiedyś wielka, pierwsza miłość ?
Powiem Ci z z punktu mojego widzenia. Również słyszałam, że niby najbardziej pamięta się swojego pierwszego chłopaka czy też pierwszą dziewczynę. U mnie tak nie było. Mąż był moim trzecim chłopakiem i drugim mężczyzną w życiu. Myślę, że wiesz o co mi chodzi. Jednakże zawsze traktowałam nasz związek jak największą, tą jedyną i najwspanialszą miłość. Nigdy nie wracałam myślami do byłych chłopaków bo i po co bo przecież jego wybrałam i z nim chciałam spędzić resztę życia. To nasz związek traktowałam jakby był moim pierwszym związkiem. Związkiem na całe życie. Choć nie brakowało w nim wielu zawirowań i burz.
A jak się to ma do kryzysu wieku średniego. Myślę sobie, że chyba dotyczy ono ludzi dla których związek w którym byli nie traktowali go tak jak my. Byli bo byli, bo ciepełko, bo jedzonko, bo wyprane i na dodatek dupc...ie po kuchni chodzi. A co do kobiet to chyba tak jak napisałeś. wygoda, pieniądze, stabilizacja, brak trudności finansowych i uczuć z ich strony.
Eva. To była była jej wielka, pierwsza i do tego niespełniona miłość życia. Ja byłem jej pierwszym mężczyzną. Ale przez te wszystkie lata siedziało w niej to niespełnienie fizyczne pierwszej miłości.
Zimą (jak to juz trwało) pojechaliśmy do innego miasta. Hotelik, romantyczna kolacja we dwoje przy świecach i wtedy ona rogadała sie o tym palancie. Ja to traktowałem jak wspomnienia z młodości, a ona właśnie wtedy powiedziała, że szkoda iż nie było fizycznego spełnienia.
Spędziliśmy romantyczną i szaloną noc. Ale ja teraz wiem, że ona nie kochała się ze mną (choć fizycznie tak) tylko wyobrażała sobie, że z nim.
Jaki ja byłem głupi i ślepy.
Czy dają jakieś odznaczenia za głupotę?
Ja też miałem kilka dziewczyn przed obecną żoną. Jak poznałem obecną żonę to nawet jeszczej eden trwał. Musiałem dokonać wyboru.
Wybrałem obecną żonę. A z tamtą zakończyłem w zgodzie i przyjaźni.
Mało tego. Powiedziałem nawet o tym swojej obecnej żonie, że muszę zakończyć najpierw tamten związek żeby angażować się w związek z nią.
Byłem uczciwy i lojalny. Ciężki idiota!
Teraz zapytałem swoją żonę co dla niej znaczą takie wartości jak: uczciwość, wierność, lojalność, zaufanie, wzajemny szacunek no i po cholerę ludzie skaładają przysięgi małżeńskie?
Odpowiedziała, że liczy się tylko miłość. Ona jest najważniejsza. Reszta to tylko słowa. A przysięga małżeńska została wymyślona dla "mocherów" do oprawy ceremonii i całej tej "szopki" jakim jest ślub.
Teraz zadaję sobie pytanie. Kto to jest - człowiek czy prymitywne zwierzę które kieruje się instynktem?
Bardzo duzo mam pytań na które muszę sobie odpowiedzieć. Ale muszę, aby ułożyć sobie dalsze życie.
Jasminum! Jesteś normalnym facetem,który wierność i szacunek dla żony stawia ponad wszystko.To są wielkie wartości i Ty zdałeś je na 5 w podziękowaniu otrzymałeś zdradę.Tak się kończy gdy jedna ze stron się stara utrzymać dom, rodzinę w szacunku,zgodzie,-druga podąża tylko ścieżką , ktora prowadzi do zaspakajania swojej huci.Ludzie mają głowy po to żeby myślały ,a nie szły ślepo za głosem pożądania.Osoby ,które tak bardzo ranią najbliższe osoby ,nie są warte szacunku ponieważ same siebie nie szanują.A ile zła naczynią po drodze zdradzając to już inny temat.Pozdrawiam Loda
Teraz zapytałem swoją żonę co dla niej znaczą takie wartości jak: uczciwość, wierność, lojalność, zaufanie, wzajemny szacunek no i po cholerę ludzie skaładają przysięgi małżeńskie?
Jasminum wyznawałeś zasadę jak każdy z nas zdradzony i oszukany przez "partnera". Jak kochać to na całego z całego serca z pełnym zrozumieniem, szacunkiem, wyrozumiałąścią, uczciwością i z pełnym zaangażowaniem. Twoje słowa i czyny mówią o tym, że Ty wiesz na czym polega partnerstwo w pełni słowa tego znaczeniu. Z tym, że czy czasem zbyt dużo od siebie nie dawałeś? Tylko ona się liczyła, tylko dla niej, a Ty, czy czasem nie zapomniałeś o sobie?
Robimy dla nich bardzo dużo. Potrafimy zrezygnować ze swoich planów bo "partner" ma akurat ochotę na co innego. Wypoczywamy w miejscach które one lubią, a nie koniecznie pokrywają się z naszymi. Często idziemy na ustępstwa aby ich zadowolić.
Zapominamy znów o sobie. Przyzwyczajają się do tego nie doceniając naszego zaangażowania. Bo przecież skoro robimy im jakieś przyjemności z których są zadowoleni i szczęśliwi to przecież i my wtedy czujemy się szczęśliwi.
Ona teskni za czymś czego nie zna, tęskni za swoimi wyobrażeniami, a nie za rzeczywistym i namacalnym człowiekiem. Uwierz życie to nie tylko sama sielanka. Jest nawet taka piosenka ... w zyciu piękne sa tylko chwile... , ale powinniśmy żyć tak, aby ich było jak najwięcej. Nie każdy to rozumie.
Tak jak powiedziała Loda
Cytat
Ty zdałeś je na 5
Cytat
Jesteś normalnym facetem,który wierność i szacunek dla żony stawia ponad wszystko
Niestey nie ma recepty na udany i długoletni związek, aż do śmierci. Wybierając kobietę/mężczyznę na resztę swojego życia nie wiemy jak to się wszystko ułoży. Postępujemy zgodnie ze swoimi wyobrażeniami na związek często wzorując się na własnym życiu rodzinnym. Traktując "partnera" w taki sposób jak bysmy chcieli być traktowani. Kochając i chcąc być kochanym.
Zadałeś pytanie-
Cytat
Teraz zadaję sobie pytanie. Kto to jest
Tak i w tym kierunku poszło wielu z na pytając się siebie samych z kim żyliśmy przez tyle lat.
Wierz mi znajdziesz odpowiedź i oby nie była ona dla Ciebie przerażajaca jak była dla nas.
Powiem Ci tylko tyle to my się zmieniliśmy, my ewoluowaliśmy ulepszajac siebie i nasz związek, a oni zatrzymali sie w tym samym miejscu.
Zadam Ci jeszcze jedno pytanie. Czy czasem nie kochałeś za dwoje?
Odpowiedziała, że liczy się tylko miłość. Ona jest najważniejsza. Reszta to tylko słowa. A przysięga małżeńska została wymyślona dla "mocherów" do oprawy ceremonii i całej tej "szopki" jakim jest ślub.
A właśnie.
I tutaj mamy zasadniczą genezę każdej niewierności: brak poszanowania dla wartości kardynalnych.
"Miłość" w pojęciu zdradzaczy to ta namiętność, która dotyka ciała i psychiczności (pożądanie i emocjonalność). Wierność nie jest dla nich wartością, bo nie mają zasad.
A dlaczego nie mają zasad?
Bo nie istnieje dla nich nic trwałego, na czym można by sie opierać. Takie wartości jak honor czy wiara są traktowane jak przeżytek. A więc wolno wszystko.
Edytowane przez dnia 04.09.2009 10:53:49
Kocham cię, kocham, obsesyjna mantra
na którą Bóg uprzejmie reaguje, a i -
a i ludziom świeckim podoba się całkiem.
Ja nie miałem w życiu lekko. Wprawdzie nie chodziłem jako dziecko obdarty i głodny, ale brakowało w domu rodzinnym ciepła i miłości.
Od wczesnej młodości musiałem nauczyć się radzić sobie sam. Nauczyłem się ciężkiej pracy i zaradności. Nie przeraża mnie żadne przedsiewzięcie.
Masz rację. Ja chciałem aby mój dom emanował ciepłem i miłością. Za dużo starałem sie, za bardzo wychodziłem na przeciw ewentualnym potrzebom i oczekiwaniom żony. Byłem chyba nadopiekuńczy.
Bardzo ją kochałem i chyba..... jeszcze kocham.
Rozmawiałem wczoraj z psychologiem i mam za sobą nieprzespaną noc. Przemyślałem jeszcze raz to wszystko i próbowałem zdefiniować swoje dotychczasowe miejsce w tym związku. Chyba faktycznie kochałem za dwoje.
A może ona mnie nigdy tak naprawdę nie kochała?
Czytałem jej wyznania do tego palanta. Przecież nigdy nic takiego do mnie nie mówiła!!! Przez 22 lata wspólnego życia słyszałem wprawdzie kilka razy "kocham" ale teraz jakoś wątpię w szczerość tych wypowiedzi.
Dalej pytania, pytania i pytania.
A kiedy odpowiedzi?
Chyba wydłużę swoją trasę do biegania.
Od Administrator Eva: Umieściłam wszystko razem. Tak lepiej się czyta. Dobrze było by, aby w jednym poście umieszczać swoje myśli.
Jasminum pływanie również pomaga. Ja właśnie tak rozładowywałam te cholerne emocje i chyba przepłynęłam już tym sposobem Atlantyk . Poprawienie kondycji to cały z tego był pożytek.
A teraz do meritum.
Rozsądna i zdrowa miłość. Zastanawiałeś się na czym to polega?
Podpowiem tylko w skrócie. Kochasz ją, ale liczysz się również Ty, a nie tylko ona. ona, ona, a potem może Ty. Bo kochając i akceptujac siebie i swoje potrzeby,oraz prawo do tego aby wspólnie i na wzajem realizować waszsze oczekiwania względem siebie nie zatracamy się w kimś bez opamiętania. Kochamy, ale z rozsądkiem, owszem zrobię dla ciebie wiele, ale tego samego wymagam od ciebie.
W necie jest wiele artykułów na stronach psychologicznych na ten temat.
Rozsądna i zdrowa milość! Tak kochają ludzie rozsądni,poważnie traktujący życie,dom żonę ,rodzinę.Miłość z czasem przejdzie w przyzwyczajenie-przyjażń.Nie ma juz porywów serca ,ale jest coś piękniejszego-jesteśmy jak 2 połówki jabłka.Zaufanie,szczerość,urlop ,spacer,on objął ją ramieniem,cmoknął w policzek,zerwał kwiat z przydrożnego rowu.Loda! Ty marzysz! Powie tak zapewnie niejeden-czytając to.Ale czyż to nie piękne?Miłość mamy tylko mierzyć przez pryzmat łóżkowych wygibasów?Bo żona spowszedniała,przytyła nie chodzi z pępkiem na wierzchu.Dlaczego żona ma męża zawsze "szczuć" a to majtkami z koronki , a to obcisłą bluzeczką itd.Kimżesz wkońcu ten mężczyzna jest?że należą mu się hołdy!To kim jest żona ?-jeśli to ona ma tylko dawać a on brać brać brać.....Obopólny szacunek,zrozumienie,przyjaźń-te wartości umknęły u zdradzaczy.U nich głową rządzi rozporek,wiagra pane z agencji ,tirówka-bo to jednak młode świeże ciało.Schludny dom,wspólny obiad,pogaduchy do poduchy-to nie są żadne wartości-seks ,seks zwierzęcy dziki taki, jak on chce -to go rajcuje jak to się dzisiaj modnie mówi.Ale do żony obiadków się pcha,czystej koszuli oczekuje i kłamie, kłamie, kłamie.Dziękuję za takiego męża! Wolę być sama!!!
Loda.
Wcale się nie rozmarzyłaś . Przy kilku wszak założeniach wstępnych.
1. Żadna relacja damsko męska nie jest na całe życie. Większość ludzi uważa, że mówiąc sobie sakramentalne tak (niesakramentalne też się liczy) dostają "gwarancję". Żaden człowiek nie może zagwarantować niczego poza tym, że kiedyś umrze. Gwarancję dostajemy na pralkę, człowiekowi ufamy tak długo, jak na to zasługuje. Zostawiamy też sobie "furtkę", bo istnieje ryzyko, że może się nie udać.
2. Ludzie z czasem się zmieniają. WSZYSCY. Dziś 40 letnia osoba jest kimś zupełnie innym, niż 10 lat wcześniej. Trzeba mieć tego świadomość. Trzeba liczyć się też z tym, że zachodzące zmiany mogą nie iść w oczekiwanym przez nas kierunku i zdawać sobie sprawę, że w takiej sytuacji albo się rozstaniemy, albo będziemy niemiłosiernie męczyć.
3. Brakującej połówki szukają ludzie "niekompletni". Osoby znające swoją wartość (kompletne) szukają relacji, która wzbogaci ich życie. Z chwilą, gdy ta relacja nie. wnosi oczekiwanej wartości dodanej (wzbogacenie życia) jedynym rozsądnym wyjściem jest jej zakończenie.
4. Szukamy partnera, a więc z definicji tego słowa osoby, która w żaden sposób nie będzie próbowała nas wykorzystywać. Nie widzę nic złego w ciągłym "szczuciu" koronkowymi majtkami , jeżeli efektem tego jest utwierdzanie się partnera i głośne tego artykułowanie, że te koronkowe majtki nie będą tak pięknie wyglądały na żadnych innych pośladkach.
5. Związek jest trochę jak jazda samochodem. Trzeba go prowadzić. Jeżeli tego zaprzestaniemy sytuacja będzie identyczna jak przy puszczeniu kierownicy samochodu. Przez jakiś czas pojedzie prosto, potem samoistnie zacznie skręcać. Brak reakcji kierowcy to pewna katastrofa.
6. W przyrodzie obowiązują prawa fizyki. Między innymi druga zasada dynamiki (Jeśli siły działające na ciało nie równoważą się , to ciało porusza się z przyspieszeniem wprost proporcjonalnym do siły wypadkowej, a odwrotnie proporcjonalnym do masy ciała.). Ta sama zasada działa w związku, jeżeli nie ma w nim równowagi (ile daję, tyle otrzymuję) należy się liczyć z tym, że jej zachwianie z dużym prawdopodobieństwem poskutkuje wywrotką.
Powyższe oczywiście nie jest absolutną prawdą objawioną, a jedynie moim przemyśleniem popartym doświadczeniem własnym i bliskich mi osób.