Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Kiedy rozmawiałam z innymi kobietami-ofiarami psychofagów, czytałam ich wypowiedzi w książkach, na forach bardzo często padały stwierdzenia: jego spojrzenie robiło ze mną r30; to coś, będąc z nim czułam r30; to coś.
Otóż mam dla Ciebie i dobrą i złą wiadomość w jednym. TO COŚ nie jest ukryte w nim tylko w Tobie. Tak naprawdę opowieść o związku z psychofagiem nie jest opowieścią o nim tylko o Twoich słabościach i deficytach, które wykorzystał, żeby najpierw Cię zdobyć a później na Tobie pasożytować i wyniszczać. To dlatego tak ważne jest rozpoznanie w sobie tych rułomnościr1;, które powodują, że jesteśmy wymarzonym targetem dla psychofaga. A ten potrafi być szalenie charyzmatyczny, elektryzujący, pociągający. Ale czy dla wszystkich? Są przecież ludzie, którzy ich rozszyfrowują i opierają się ich teatrzykowi, są odporni na ich gierki. Skoro jednak skończyłyśmy w związkach z psychofagami, to my do nich nie należymy. Znakiem tego mamy r30; to coś, co ich do nas wabi, co daje im wyraźny sygnał r11; tu będziesz miał świetną zabawę, stary! Specjaliści są zdania, że co do zasady nie ma ludzi, którzy są całkowicie psychofagoodporni. Kwestią jest tylko, czy psychofag poradzi sobie z nimi przy użyciu bardziej czy mniej wyrafinowanych technik oraz czy zmanipulowanie konkretnej osoby zajmie mu mniej czy więcej czasu. Tym nie miej COŚ powoduje, że oni sami chętniej lgną do konkretnej kategorii ludzi.
Dość dokładnie przyjrzałyśmy się samym psychofagom i ich technikom. Czas przyjrzeć się sobie i zastanowić się, czy jesteś w grupie ryzyka.
Jaka MUSISZ być, żeby psychofag rwyczesałr1; Cię z tłumu i rzaszczyciłr1; miejscem na tronie obok siebie (czyli na starym taborecie z powyłamywanymi nogami)?
1. Musisz być empatyczna. Umiesz się wczuć w czyjąś trudną sytuację? Umiesz poczuć czyjś ból? Umiesz się utożsamić z kimś przeżywającym dramaty? Jesteś ideałem! Psychofag szukał właśnie Ciebie, żeby Ci opowiedzieć o swojej złożonej sytuacji, bólu i wszystkich dramatach. Ze łzami w oczach, z rezygnacją, ale i nadzieją pokładaną w Tobie. A Ty się tak zasłuchasz w ten zdławiony głos człowieka, którego los doświadcza, ale on walczy, że postanawiasz wyjść z nim ramię w ramię na te barykady i zawalczyć z jego złośliwym losem. Od tej pory będziesz jego Nike a w tle będą rozbrzmiewać rWalkirier1; Ryszarda Wagnera! Latami czekałaś, żeby tak móc komuś udowodnić, jak bardzo umiesz się wczuć w jego emocje i żeby on to docenił i pokochał tę Twoją empatyczność. Teraz się wykażesz!
2. Musisz być nadmiernie tolerancyjna. Wiesz, że sama nie jesteś ideałem i inni też mają do tego prawo? To świetnie! Wprost wybornie! Psychofag będzie co prawda permanentnie powtarzał Ci, że jesteś nietolerancyjna ale to tylko po to, żeby w Tobie pogłębić i tak już doskonale wypracowaną tolerancję graniczącą z głupotą. Masz bowiem lada moment zaakceptować rzeczy, których osoba nie-mega-tolerancyjna by nie zaakceptowała. Ja osobiście, ku memu zaskoczeniu, tolerowałam sytuacje, które komuś normalnemu w głowie się nie mieszczą. Oto pewnego dnia Twój książę, mieniący się intelektualistą o OKREŚLONYM poziomie, oświadcza Ci: "Wiesz, że lubię szczupłe kobiety, a ty wpierdalasz i wpierdalasz." (przepraszam za wulgaryzm, ale to cytat dosłowny przytoczony dla dobra nauki). Trzeba wykazać się zaiste maksymalną dawką tolerancji, żeby nie odpowiedzieć księciu tym samym czasownikiem tylko z przedrostkiem -s zamiast -w o znaczeniu "spadaj". Fakt, że nie użyłam tego czasownika ruchu oznacza tylko tyle, że wystartowałam z odpowiednio wysokiego progu tolerancji . Poprzeczka była mi sukcesywnie podnoszona, aż osiągnęłam mistrzostwo wsi w skoku o tyczce. Dzięki Bogu na koniec przynajmniej pokazałam gest Kozakiewicza.
3. Byłoby wspaniale gdybyś miała jakiś zaburzony wzorzec wyniesiony z domu rodzinnego. W zasadzie psychofagowi jest wszystko jedno, czy jesteś dorosłym dzieckiem alkoholika, czy wychodźcem z jakkolwiek inaczej dysfunkcyjnej rodziny. Masz jedno zadanie r11; nie wiedzieć, jak powinny wyglądać NORMALNE relacje męsko-damskie. A skoro nie masz takiej wiedzy, to można Ci wepchnąć wszystko. I to, że kłamstwo jest normą, i to, że zdrady są powszechnie akceptowalnym uzusem społecznym, i to, że można obrażać, lekceważyć i znęcać się psychicznie. Skoro w domu rodzinnym sporą część z tego już widziałaś, to chętnie powielisz to w swoim własnym, co prawda w skomasowanej i zwielokrotnionej postaci, ale nie będzie to dla Ciebie tak wielkie halo jak dla osób, które wychowały się w domach z poprawnymi relacjami.
4. Musisz mieć bardziej lub mniej uświadomione braki w poczuciu własnej wartości. W zasadzie ten punkt wynika z poprzedniego. Jak już masz jakieś deficyty wyniesione z domu to z pewnością przełożyły się na Twoje ego. Nie przychodzą mi na myśl inne słowa niż te fantastyczne napisane przez moją wspaniałą przyjaciółkę, taką samą nosicielkę dziur w poczuciu własnej wartości jak i ja (i zapewne Ty): (r30 Wychowano mnie na jednostkę łaknącą atencji za wszelką cenę a jednocześnie maksymalnie zakompleksioną. Dzięki temu byłam uzależniona od pochwał i chciałam być w centrum, a jednocześnie najchętniej zapadłabym się pod ziemię, gdy tylko ktoś zwrócił na mnie uwagę. Jeśli byłam taką porażką r11; kto normalny mógł się mną zainteresować w pozytywnym tego słowa znaczeniu? No tylko jeszcze większa łajza niż ja. Czy szanuje się taką łajzę? Absolutnie nie. Gdy z kolei ktoś mi dokopywał r11; znaczyło, że na pewno jest lepszy ode mnie i nie mam do niego startu. Czyli że jestem dokładnie w miejscu dla mnie przeznaczonym r11; na szarym końcu łańcucha pokarmowego.
I to jest clou programu! Złakniona pochwał i miłości, zakompleksiona. Jak psychofag wjedzie Ci z tą całą paletą zachwytów nad Tobą r11; przepadłaś. Od tej pory zrobisz wszystko, wybaczysz wszystko i nagniesz się w dowolnym kierunku, żeby słuchać tych westchnień do Twojego intelektu, urody, dobroci i reszty walorów. Cena, jaką będziesz musiała za to nagięcie zapłacić, nie gra roli.
Bo takim jak my wystarczy okazać trochę serca i my z wdzięczności z tę trochę oddamy całe własne serce i dorzucimy jeszcze dwie nerki. Tak. Cena za trochę serca i kilka pochlebstw dla nas nie gra roli.
5. Musisz być opiekuńcza. Harcereczka, samarytanka, ratowniczka, społecznica. No wiesz, te klimaty - wszystkie bezdomne pieski i kotki były Twoje, jak biedronka upadła na plecki r11; Ty ją przewracałaś, bo się męczy nieboga, pierwsza biegniesz pomóc zagubionej staruszce na ruchliwej ulicy, no i oczywiście chętnie przygarniesz misia zagubionego w bezkresie problemów, długów i niezasłużonych ataków rzłychr1; ludzi. Nie ma domu r11; no problem, służysz własnym. Siedzą mu na koncie komornicy r11; no problem, służysz własnym. Wściekłe ex-partnerki go atakują r11; no problem, Ty im dogadasz, że im w pięty pójdzie. Będą tu się znęcać nad Twoim misiem z mokrym noskiem po tych wszystkich strasznych rzeczach, które mu robiły! Ma wyroki gospodarcze r11; no problem, załatwisz mu najlepszego prawnika w mieście, żeby walczył z tymi pazernymi wierzycielami, którzy wykorzystali misia i jeszcze po sądach ciągają. Skończyła mu się ważność prawa jazdy, nowego nie wydadzą bez meldunku, a bez prawka nie znajdzie pracy? No problem r11; dasz mu i meldunek, i załatwisz przez znajomą prawo jazdy, i poszukasz mu pracy. Korzonki? Prostata? Opryszczka? Zero problemu. Załatwisz lekarza (w końcu pracujesz w branży), pobiegniesz w nocy po lekarstwa, zaniesiesz do szpitala pomarańcze i poduszkę z puchu, bo te szpitalne są takie niewygodne!
6. Musisz być osobą o wysokich walorach moralnych. Psychofag uwielbia destrukcję. A co bardziej i piękniej nadaje się do niszczenia niż czyjś system wartości? W trakcie związku z psychofagiem będziesz tak długo kolaborować z jego powykręcanym w paragraf systemem wartości (a raczej jego brakiem), że całkowicie zatracisz pierwotny punkt odniesienia. A on będzie na to patrzył i cieszył się jak dziecko r11; taka była niezłomna, taka przyzwoita, taka szlachetna a DLA MNIE zapomniała o wszystkich swoich normach i zasadach. Robię se co chcę, potem jej to na swój ład przetłumaczę i ona to łyka. Jakaż piękna destrukcja!
Twój kręgosłup moralny jest psychofagowi potrzebny również z innego względu. On będzie gwarantem tego, że Ty nigdy nie zrobisz mu tego, co on będzie robił Tobie. Nie okłamiesz (on r11; zawsze), nie zdradzisz (on r11; ile się da), wybaczysz (on r11; nigdy nie będzie musiał). I nawet jak będziesz miała w ręku już wszystkie dowody jego podłości, to nadal będziesz miała OPORY.
7. Dobrze by było gdybyś była perfekcjonistką. To gwarancja, że wszystko, co on dostanie od Ciebie będzie najwyższej próby. Najlepiej uprasowana koszula, najsmaczniejsza kuchnia, czyściutki dom, zawsze na czas popłacone wasze rachunki i jego mandaty, doskonale (najlepiej w excelu) opracowany budżet domowy, z odpowiednim wyprzedzeniem kupiony zapas papieru toaletowego. Znasz języki r11; świetnie, on chętnie skorzysta z Twoich bezpłatnych tłumaczeń i korepetycji r11; na najwyższym poziomie. Jednym słowem r11; będziesz zapleczem doskonałym. Zapleczem nie waszego życia tylko jego życia, drugiego, o którym jeszcze nie wiesz nic. Dowiesz się w swoim czasie.
8. Kategorycznie musisz być osobą, która ma problem z mówieniem rnier1;. Jak psychofag ma jakiś pomysł, wizję albo zwykłe widzimisię, to biada temu, kto ma zdanie odmienne. W najlepszym razie spotka się z jego pogardą, w najgorszym r11; z otwartą i brutalną agresją. Szybko się uczysz? To dobrze, bo będziesz się musiała szybko nauczyć reakcji obronnej r11; na wszystko masz odpowiadać rTak, kochanier1;. W początkowym etapie waszego związku jeszcze nie zostaniesz wyzwana za sprzeciw, chęć pojechania w inne miejsce niż on, odmienne od jego plany finansowe. Nie. Na początku będzie wkładał jeszcze trochę wysiłku w manipulację z oczami ar17;la Kot ze Shreka i tekstem: rHenryczek tak pięknie prosi swoją królewnę, królewna przecież nie odmówi swojemu Henryczowi, prawda?r1; Ale już niebawem w przypadku dowolnej różnicy zdań albo przy próbie wyegzekwowania należnych Ci praw oczy psychofaga powiedzą rJesteś głupim śmieciem.r1; a jego ustaw wyrecytują: rZamknij pysk.r1; Tak. Zdecydowanie powinnaś wykreślić ze swojego słownika słowo rnier1; oraz słowa rżyczyłabym sobier1;.
9. Musisz być osobą o ugruntowanej pozycji społecznej lub przynajmniej godziwie zarabiającą albo choćby dobrze rokującą. Psychofagi nie zadają się z byle kim. Masz być osobą, przy pomocy, której on wbija kolejny poziom. Masz być jego wizytówką i windą. Ważna uwaga. Kobieta psychofaga ma być jednym z elementów jego wizerunku a nie obiektem do dumy i kochania. A to bardzo duża różnica. Masz być jego aktywem, jak cała reszta gadżetów, które uwielbia - fura, komóra, dyrektorska wizytówka i luksusowy apartament. Będzie się chwalił Twoimi osiągnięciami jak własnymi, szastał Twoją kasą jak swoją i wszelkie Twoje sukcesy po jakimś czasie przypisywał sobie. Ale w związku z psychofagiem twoja prosperity nie trwa długo. Z prostej przyczyny r11; dziwnym zrządzeniem losu Twoim priorytetem przestaje być Twój rozwój, Twoja kariera, Twój wygląd tylko jego problemy, jego kariera, jego długi, jego zdrowie i wygląd. Mniejsza o Ciebie r11; w Ciebie nie trzeba inwestować (ciuchy, kosmetyki zainteresowania, sport). Cała para w psychofaga. No i po jakimś czasie psychofag nie ma się specjalnie jak Tobą chwalić r11; jesteś zaniedbana, kariera Ci jakoś siadła. No, nie ma się czym światu pochwalić. Trza szukać kolejnej windo-wizytówki. Dla psychofagów w pewnym wieku za windo-wizytówkę starczy dużo młodsza partnerka. To też zawsze jakiś gadżet. Ale w gruncie rzeczy to wszystko jedno, czy jesteś starsza czy młodsza. Jeśli tylko psychofag uzna, że jesteś kiepskim aktywem - gilotynka. Bo psychofag to domorosły Henryczek VIII. Najpierw jesteś królową a potem tracisz głowę (dosłownie i w przenośni).
10. Musisz być pozytywnie myślącą optymistką. Tak, trzeba mieć dużo pozytywnego nastawienia do życia i poczucia humoru, żeby żyć w bagnie i nadal sobie wmawiać, że pławisz się w kozim mleku.
11. Musisz mieć umiejętność szybkiego godzenia i przepraszania nawet w sytuacji, gdy to nie Ty zawiniłaś. Czy tu coś trzeba rozwijać?
12. Musisz wykazywać wysoki poziom odporności na stres. No bo stres bardzo szybko zagości w Twoim życiu z psychofagiem. Na początek zaczną wypływać jego problemy finansowe, potem zaczną się wokół niego kłębić jakieś dziwne panie, potem on zwali na Ciebie wszystkie możliwe sprawy i sprawunki, które będziesz musiała dla niego wykonać w tempie i na czas. Tak, kochana. Wielu pracodawców zastrzega, że kandydat musi się charakteryzować odpornością na stres. A Ty teraz zostałaś przyjęta do pracy. Pracodawca r11; psychofag. Czas pracy r11; 24h. Warunki pracy r11; niewolnictwo.
13. Powinnaś być osobą rwielofunkcyjnąr1;. Psychofag to, jak już ustaliliśmy, pasożyt. Musisz umieć pogodzić mnóstwo spraw, żeby nadążyć za jego wymaganiami. A będziesz z tego ostro rozliczana. Twoim obowiązkiem stanie się spełnianie krańcowo różnych funkcji. Masz być jednocześnie przebojowa i delikatna, obrotna i eteryczna, dobra w łóżku i w kuchni, i nie za gruba i nie za chuda, mądra ale nie przemądrzała, ciekawa świata ale nie za ciekawska, odważna ale ostrożna, rozważna i romantyczna, taka i śmaka. A za chwilę to już w ogóle nie wiesz, kim masz być, bo jemu się skończył arsenał wymagań r11; wszystkie spełniłaś i nie padłaś jak zajeżdżony koń. No to Ci przynajmniej przygada, że jesteś roszczeniowa, bo zachciewa Ci się, żeby nie zdradzał r30; Cię tak często.
A wiesz, do czego mu jesteś jeszcze potrzebna taka zarobiona po kokardkę? Bo jak się ma na głowie pierdylion spraw do załatwienia (głównie jego), to nie ma się czasu na głupoty - przyglądanie się jego krętactwom, analizowanie kolejnych pojawiających się nieścisłości i jego wpadek. Zarobiona tracisz czujność ... zwyczajnie nie masz już na nią czasu.
14. Musisz mieć problem z rozróżnianiem wartości granicznych. Brzmi za mądrze? Ok, już tłumaczę. To wtedy, kiedy nie możesz się zdecydować, czy masz do czynienia jeszcze z prostotą czy już z prostactwem, jeszcze z uroczym flirciarzem czy już z patologicznym zdrajcą, jeszcze ze spryciarzem czy już z cwaniakiem. Jeśli z natury wolisz widzieć w ludziach ten pozytywny aspekt to łatwo pomylisz czyjąś pazerność z ambicją, paplaninę z intelektem, tupeciarstwo weźmiesz za odwagę a nieobliczalność za spontaniczność.
Psychofag do perfekcji opanował słownik antonimów i przeredagował go na słownik wyrazów bliskoznacznych. Korzystając z Twojej skłonności do oceniania innych in plus wmówi Ci, że korzystać to to samo co wykorzystywać, że jego agresja to tylko poirytowanie, że utrzymywanie regularnych kontaktów (a tak naprawdę stosunków) z byłymi partnerkami to tylko podtrzymywanie poprawnych relacji między cywilizowanymi ludźmi.
Psychofag jest wybornym sofistykiem. Wiesz, czym jest sofistyka? Najogólniej rzecz ujmując to zwykłe łgarstwo, ale podciągnięte do rangi filozofii. Jest to metoda argumentacji polegająca właśnie na wykorzystywaniu wieloznaczności pojęć w celu udowodnienia fałszywej tezy. Ma w sobie zaszyte kłamstwo, ale wygląda na logiczny i prawdziwy wywód. Widzisz? Z psychofagiem nawet o filozofię można się otrzeć.
15. Definitywnie musisz mieć przeskalowane poczucie obowiązku i w ślad za tym poczucia winy. Psychofag będzie udawał, że wkurza go Twoja nadobowiązkowość, poczucie powinności wobec wszystkich r11; dzieci, rodziców, psów, znajomych, urzędu podatkowego, państwa polskiego i sąsiadów. Będzie jednak skrzętnie z tego korzystał. Przecież główną jego powinnością lada moment ma być ON. Wyruguje dzieci, rodziców, psa, znajomych, urząd podatkowy, państwo polskie i sąsiadów. Umiejętnie będzie jeździł na tym. rNie uprasowałaś mi tej niebieskiej koszuli? Przecież wczoraj prasowałaś i nie pomyślałaś o mnie?r1;
Inna (zdrowa) kobieta może by odpowiedziała: Nie, fak, nie pomyślałam. Jaka ze mnie niedobra kobieta. O swoim najważniejszym odbiorcy usług nie pomyślałam! Umówmy się tak, że ja ci uprasuję niebieską koszulę, jak ty mi uprasujesz tę moją bordową. Albo jak KIEDYKOLWIEK W OGÓLE COŚ DLA MNIE uprasujesz/ugotujesz/kupisz/ZROBISZ. Umowa stoi?
Ale ja (Ty)? Nieeee. My tak nigdy nie odpowiemy. U nas - bach, włącza się poczucie winy: Jak ja mogłam tak NIE POMYŚLEĆ? Boszsz, daj tę koszule, przepraszam, rzeczywiście NIE POMYŚLAŁAM, szybciutko ci uprasuję. Jeszcze raz przepraszam.
16. Musisz być mistrzynią imaginacji. Każda z nas r11; z tego odlewu zrobionego z wadliwej foremki r11; ma, zdawać by się mogło, fantastyczny talent r11; fantazję. Umiemy sobie wyobrazić nasze piękne życie i naszego odpowiedniego partnera w najdrobniejszym szczególe. Problem w tym, że mamy też drugą umiejętność r11; potrafimy nawet najbardziej nieodpowiednim ludziom nadać rangę owego idealnego partnera, z którym będziemy żyć owym pięknym życiem. Wystarcza nam, że taki Pan_Wybitnie_Nieodpowiedni najpierw umiejętnie wyciągnie z nas spis treści do naszego wyimaginowanego scenariusza a potem pochwali się jakimś pożądanymi acz fikcyjnymi cechami. A psychofagi uwielbiają kwieciście opowiadać o niby-swoich talentach i funkcjonalnościach, których w rzeczywistości nie posiadają. Potrzebujesz odpowiedzialnego mężczyzny czy rozrywkowego gościa? Chcesz prostego, zwykłego chłopaka czy intelektualisty? Spokojny czy z dużą dozą szaleństwa? Ma się znać na robotach budowlanych czy powinien dobrze kucharzyć? Voila! Psychofag da Ci wszystko, jest jak modelina, tylko go kup. Jako lingwozależne, bez należytej weryfikacji kupujemy jego przechwałki. Jakby nie miało znaczenia, że mają się one NIJAK do jego wcześniejszego życia, do rzeczywistych umiejętności, a są wręcz jego zaprzeczeniem. No więc my nadajemy mu rangę naszej imaginacji, wycinamy sobie jego główkę ze zdjęcia, wklejamy do naszego własnego filmiku i pozwalamy mu się w nim panoszyć. A on z czasem całkowicie zmienia wszystko r11; pozytywni bohaterowie stają się negatywnymi, listy dialogowe już nie przypominają komedii romantycznej tylko film dokumentalny ze złej dzielnicy (albo pornos klasy C), happy end zostaje zastąpiony jakąś makabryczną sceną z Hitchcockr17;a. Tak się kończy nadawanie rangi bez weryfikacji, bez porównania r11; rsłowa contra czynyr1;.
***
Zasadniczo w związku przecież wysoce pożądane jest występowanie większości powyższych elementów - empatii, tolerancji, opiekuńczości, stosowanie zasad moralnych, optymizm, umiejętność poszukiwania kompromisu i godzenia się oraz poświęcenie dla partnera. Jednak problem polega na tym, że w związku z psychofagiem ... stosujesz je tylko Ty a on na tym żeruje nie dając NIC w zamian oprócz słów. Po jakimś czasie popadasz w całkowitą frustrację i złość, że nie otrzymujesz żadnego z powyższych elementów, a sama jesteś z nich rozliczana bardzo skrupulatnie.
To jest właśnie element, którego ja nie dostrzegłam - NIEWSPÓŁMIERNOŚĆ W DAWANIU I BRANIU. Kiedy jednak zaczęłam się domagać owej współmierności miał miejsce następujący dialog:
JA: Życzyłabym sobie, żebyś w większym stopniu angażował się w nasze sprawy (przejął część obowiązków, pamiętał o naszych ustaleniach, był mniej czepialski i napastliwy - wstaw dowolne).
ON: Ależ ja się staram i angażuję, tylko ty tego OCZYWIŚCIE nie zauważasz.
JA: Mógłbyś podać jakieś konkrety? Co ostatnio dla nas zrobiłeś - jakieś bilety do teatru, zakupy, dolanie płynu do spryskiwacza w moim samochodzie? A może choćby raz powstrzymałeś się od agresji w stosunku do mnie, jak to ustaliliśmy? COKOLWIEK.
ON: Nie będę o tym rozmawiać. Skoro ty tego nie widzisz, to jest to twój problem. Dosyć tej idiotycznej dyskusji.
(końcówka obowiązkowo wysyczana przez zęby z niebezpiecznie zaciśniętymi aż do białości kostek pięściami i tym charakterystycznym przechyłem górnej części ciała w Twoim kierunku, żebyś lepiej usłyszała, żebyś dokładnie zobaczyła tę pogardę, tę wściekłość, do której go doprowadzasz swoją bezczelną roszczeniowością / przy ludziach nigdy nie zastosował wobec mnie takiego tonu i tej gestykulacji; przy ludziach byłam jego królewną, kwiatuszkiem, słonkiem; przy ludziach ja sama kłamałam).
****
A teraz zróbmy podsumowanie.
Kalkulatywny i wysoce analityczny gadzi mózg psychofaga dokonuje błyskawicznej oceny Twoich walorów, jako potencjalnej ofiary już na samym początku znajomości na podstawie umiejętnie wyciąganych od Ciebie informacji. Jeśli jesteś kobietą ekstrawertyczną i rchętną do współpracyr1;, to już w pierwszych kilku rozmowach psychofag wyłuska od Ciebie niezbędne dane i otrzyma taki oto pakiet:
1. Jesteś ponadprzeciętnie: empatyczną, tolerancyjną, opiekuńczą i zaradną (multifunkcjonalną) perfekcjonistką, a więc zapewnisz mu fantastyczny byt i infrastrukturę.
2. Masz wykoślawione dzieciństwo (alkoholizm w domu rodzinnym, porzucenie przez jednego z rodziców, jakieś inne patologie). Taki fundament powoduje, że poczucie strachu i zagrożenia, które wyniosłaś z domu to jedyny wzorzec jaki znasz = jesteś odporna na stres i łatwiej będzie Ci w nim funkcjonować, jak psychofag zarządzi jazdę na rollercoasterze.
3. Twoje dzieciństwo spowodowało również, że niczego nie boisz się bardziej niż braku akceptacji i odrzucenia. W obawie przed tymi demonami skłonna jesteś kosztem samej siebie walczyć o stabilny związek na dowolnych warunkach = jesteś MEGAnieasertywna i będziesz pozwalała przesuwać swoje granice aż do samowyniszczenia.
4. Przestrzeganie zasad moralnych i norm międzyludzkich jest dla Ciebie HIPERistotne, bo jest jakimś gwarantem stabilności, porządku i poczucia bezpieczeństwa, którego dramatycznie łakniesz po swoim pełnym lęków i niepewności dzieciństwie bądź poprzednich związkach z jakimiś niestabilnymi mężczyznami.
Na podstawie powyższego psychofag zbiera też sobie informacje o tym, cóż mogłoby Cię dotknąć najbardziej, co mogłoby upokorzyć i złamać Cię w największym stopniu. Odpowiedź jest prosta:
- zapewnienie Ci życia pełnego destabilizacji (podciąganego pod spontaniczność, nietuzinkowość i brak sztampy)
- permanentne udowadnianie Ci, jak bardzo jesteś niedoskonała i dla niego niewystarczająco dobra mimo Twoich nadmiernych starań (uprzednio wpędzając Cię w poczucie winy, że to Twoje ułomności zmusiły go do zdrad, kłamstw i porzucenia Cię)
- złamanie Twojego kręgosłupa moralnego poprzez wplątywanie Cię w sieć swoich kłamstw i zdrad i naciąganie na kolejne Twoje wybaczenia, a następnie pozostawienie w postaci wraka.
Po co to całe podsumowanie? A no po to, żeby UMIEĆ SIĘ BRONIĆ W PRZYSZŁOŚCI przed facetami, którzy rwyczesująr1; nas z tłumu. A prawda jest taka, że to my same podajemy im się jak na tacy. Najgorsze, co możemy zrobić, to od razu, na wstępie odkryć wszystkie swoje karty. To działa w przypadku potencjalnych partnerów o uczciwych zamiarach. Skoro jednak mamy już doświadczenie z psychofagiem (który apriori ma zamiary nieuczciwe), jest to oczywisty sygnał, że gdzieś popełniłyśmy błąd. Popełniłyśmy go NA SAMYM POCZĄTKU.
Najgorsze, co możesz zrobić, to (w skrócie) zaserwować psychofagowi następujący monolog:
Chcę, żebyś wiedział wszystko o mnie, o mojej przeszłości i nic Cię nie zaskoczyło. Miałam ojca alkoholika i współuzależnioną matkę. W domu były ciągłe awantury i przemoc. Ale to nic. Wyszłam z tego twarda. Dziś jestem silną i bardzo zaradną kobietą. Mam dobrą pracę, przyjaciele mnie kochają, bo jestem empatyczna i opiekuńcza. Zawsze mogą na mnie liczyć. Niestety mój były mąż okazał się nielojalnym facetem i do tego miał poważne problemy z alkoholem. Zdradzał mnie z innymi kobietami, latami tkwiłam w tym związku, bo stabilizacja i poświęcenie dla drugiej osoby są dla mnie priorytetem. Potem niestety bardzo długo wygrzebywałam się z traumy po małżeństwie, ale już jestem na prostej.r1;
No, i psychofag jest w domu. To, co przedstawiasz mu jako swoje walory, dla niego będzie mięsem armatnim.
Moja propozycja - mniej kłapać dziobem a więcej się przyglądać.
Piękny i bardzo dydaktyczny tekst.Rada na końcu najlepsza.Ale wyjście z roli ofiary to najcudowniejsze uczucie.Pierwszym warunkiem do uwolnienia się z rąk takiego psychofaga,to pokochanie siebie,rozliczenie się z traum dzieciństwa i zaczęcie stawiania granic.Pomału,pomalutku,ale to jest naprawdę możliwe.A jaką sprawia frajdę myśl,że to robimy tylko i wy łącznie dla siebie i że to co robimy, jest dobre dla nas.Oj,już się bójcie psychofagi.....Dzięki Malwi
To i ja dorzucę odrobinę mądrości.Temat wciaż rozchwytywany na różnych forach,blogach i grupach.
Kobiecie żyjącej z kimś, kto ją sukcesywnie wykańcza, obraża, zdradza, a jednocześnie stosuje całą gamę technik na przyciąganie, jest naprawdę wszystko jedno, czy jej partner zostałby zdiagnozowany jako narcyz, mizogin, socjopata, borderline, czy seksoholik. Taka kobieta nie może stawiać diagnoz, może jednak pewne rzeczy u swojego partnera zidentyfikować i bronić się. Ja, na potrzeby bloga, książki i komunikacji z innymi kobietami dotkniętymi życiem z partnerami o różnych zaburzeniach emocjonalnych, musiałam przyjąć jakieś w miarę czytelne, zbiorcze określenie sprawcy. Jeśli w związku z kimś takim, to my jesteśmy szeroko pojętym DAWCĄ, a partner BIORCĄ, jeśli ten związek nas degraduje psychicznie i fizycznie, a partner w tym samym czasie kwitnie - nie pozostaje nic innego, jak porównanie takiej relacji do związku pasożytniczego: karmiciel i pasożyt. PSYCHE - dusza, FAG - pasożyt.
Wybierze cię, rozbroi swoimi słowami i będzie panował nad
tobą swoją obecnością. Będzie zachwycał cię poczuciem humoru
i rozmachem projektów. Pokaże ci wspaniałą zabawę, ale
zawsze przyjdą rachunki do zapłaty. Będzie się uśmiechał i oszukiwał,
i będzie przerażał cię swoim spojrzeniem. A kiedy z tobą
skończy - a skończy z tobą - porzuci cię, zabierając twoją
niewinność i dumę. Pozostawi ci smutek i niewiele więcej doświadczenia
i długo będziesz się zastanawiać, co się stało,
w czym tkwił twój błąd. A jeśli ktoś podobny do niego zastuka
do twoich drzwi, czy znowu je otworzysz?
Z tekstu podpisanego rPsychopata w więzieniur1;
Dlaczego więc kobiety lądują na końcu z psychopatami? Wiele z nich wkracza w taki związek w czasie, kiedy czują się osłabione po stracie kogoś bliskiego, są zestresowane, cierpią na niepokój i depresję. Te czynniki ryzyka definitywnie przyczyniają się do podatności kobiet, jednak nie są to jedyne czynniki. Samotność czyni kobiety podatnymi na atak i drapieżnik o tym wie. Wiele osobistych historii tych kobiet obraca sie wokół dotkliwego osamotnienia w czasie, kiedy spotykaja one psychopatę. Nie można zapominać o najważniejszym, a mianowicie, że potrzeby uczuciowe i społeczne są kluczowym czynnikiem w psychopatycznym ataku.
Wiele z tych kobiet kilkakrotnie rozpoczynało i kończyło związek, zanim zdołały uwolnić się ostatecznie i dopiero wówczas pogłębiający się ból tego, co musiały przeżyć zaczyna do nich docierać w pełni. Pomimo tego, czego doświadczyly z rąk psychopaty, kobiety wciąż bywają w rozterce przed porzuceniem psychopaty i odejściem bez odpowiedzi na pytania, co właściwie z nim jest złego i przyjrzeniu się bliżej swym doświadczeniom i temu, co naprawdę się wydarzyło.
Atrakcyjność bywa często podświadoma i kobieta czuje jakby ją coś rnapędzałor1;. Jeśli pociągają ją dominujący, szukający podnieceń ekstrawertycy, to może być jej rskrzywienier1;. Jednakże, z samej natury tego, r18;ktor17; ją pociąga, będzie ona zawsze łowić w sadzawce patologii, ponieważ psychopaci są zawsze dominujacymi, szukającymi ekscytujących podniet ekstrawertykami, którzy właśnie jej się podobają!
Owa duchowo wolna część kobiety, która akceptuje życie takim, jakie ono jest, posiada również zdolność do zaakceptowania braku porzadku i rutyny, który cechuje życie psychopaty. Takie kobiety potrafią łatwo tolerować chaos powodowany przez jego styl życia i roller-coaster nieodłącznych wzlotów i upadków. Zabiera im nieco czasu z psychopatą, zanim zmęczą się tym brakiem porządku i stałym chaosem.
Kobiety, które nie są nastawione aby zadowalać innych w swych związkach, nie są wysoko oceniane (czyż nie nazywa sie takich rksiężniczkamir1;?) i nie wytrwałyby dwóch minut z psychopatą. On by takiej po prostu nie chciał! Divy i psychopaci nie pasują do siebie. Rozumiejąc, że potrzeby władzy i dominacji psychopaty są w większości zaspokajane przez zaangażowanie się w dynamikę związku, pomaga kobietom zrozumieć, dlaczego ta właśnie cecha jest czynnikiem ryzyka w związku z psychopatą.
Nie ma szans, żeby psychopata zainteresował się drugą zaburzoną osobą. On, żeby przeżyć, musi mieć silnego żywiciela. Takim będzie mądra, uczciwa i wrażliwa kobieta. Zaburzona nie ma zasobów, którymi byłby zainteresowany. On bazuje na tym, co masz najlepszego - ufność, uczciwość, zaangażowanie.
Jak wpuścisz go do swojego życia, już nic nigdy nie będzie takie samo.
Jeśli w porę go nie rozszyfrujesz i pozwolisz się opleść jego siecią obietnic bez pokrycia i umiejętnie budowanych iluzji r11; sama nie wiesz, jak i kiedy stajesz się jego ofiarą. Jesteś wrakiem emocjonalnym, straciłaś przyjaciół, pasje, radość życia. zaniedbałaś siebie a wszystko się kręci wokół niego i jego wymagań.
Dostajesz łyżkę miodu - na podtrzymanie i tonę trucizny. Jesteś wykorzystana, oszukana, zadręczona, systematycznie zdradzana.
Jednym z powodów dla których wiążesz się z raniącą osobą i w tym trwasz, może być między innymi kompensacja twoich niezaspokojonych potrzeb -szacunku do siebie. Przypuśćmy, że ON wmawiając ci wady zdołał skutecznie obniżyć twoją wiarę w siebie - uznajesz się już za osobę niezgrabną, nieatrakcyjną, niezbyt inteligentną, niezaradną, słabą seksualnie, nielubianą i nudną. Masz więc wszelkie powody, by trzymać się kogoś z kim jesteś i kto ci to mówi.
Na zasadzie -jestem do niczego, ale przynajmniej jestem z kimś fajnym i ważnym. A niewątpliwie psychopata może z pozoru się takim wydawać - dumny, wyniosły, zadbany i tak pewny siebie, właśnie jego siła leży w jego wystudiowanej pewności siebie, imponowaniem i szarmanckim zachowaniem oraz przekonaniem o własnej wartości. Paradoksalnie ma wszystko czego tobie brakuje.
To twoje - ja, którym jesteś, żyje dzięki temu, że wciąż jakoś usiłuje siebie lubić i jeśli ty sama siebie nie lubisz, to w jakiś inny sposób wciąż usiłujesz wywalczyć dla siebie cokolwiek dobrego. Chcesz czuć się wartościowa w jakikolwiek dostępny tobie sposób. Jeśli więc ty osobiście nie czujesz się już kimś, kto ma wartość, pojawia się potrzeba odbudowywania swojej wartości choćby poprzez związek z kim innym, kto byłby wartościowy zamiast ciebie - niejako w twoim imieniu. Z tym kimś identyfikujesz się - czując, że jesteś kiepska, czerpiesz szacunek do siebie z bycia w związku z kimś tak wspaniałym.
Psychopata jest idealnym kandydatem na to stanowisko, zaniża twoją samoocenę swoimi krytycznymi uwagami na twój temat.
Coś na zasadzie:
słyszysz negatywną informację o sobie -> wierzysz w nią -> nabierasz przekonania, że nie znajdziesz nikogo lepszego -> on zaczyna ci się wydawać jedynym możliwym -> paradoksalnie rośnie jego atrakcyjność w twoich oczach -> rośnie waga tego, co on myśli -> rośnie waga tego, co on mówi -> kolejna negatywna informacja na twój temat jest przyjmowana bardziej bezkrytycznie, bo pochodzi już od osoby strategicznie dużo ważniejszej i ocenianej znacznie wyżej.
Ciągłe zaniżanie twojej samooceny może mieć działanie wiążące, sprawia bowiem, że nietrafnie oceniasz swoje szanse na nawiązanie innej trwałej relacji niż ta, w której jesteś obecnie. Masz poczucie swoistego zobowiązania w stosunku do niego - jestem niedoskonała, a on pozostaje ze mną mimo moich wad, a więc w jakiś sposób zobowiązuje ciebie do lojalności wobec niego. Paradoksalnie możesz więc odczuwać wzrost lojalności w stosunku do niego dlatego, że swoimi krytycznymi uwagami na twój temat obniżył ci samoocenę. Właśnie przez to, że teraz masz ją już obniżoną, możesz czuć się zobowiązana wobec niego za to tylko, że ciągle jeszcze chce być z tobą.
Psychopaci postrzegają innych w kategoriach ich użyteczności r11; jak mogą być dogodnie, sprytnie wykorzystani i zmanipulowani do realizacji ich egoistycznych celów i ambicji. Powierzchowne przyjaźnie, przejściowe sojusze i nawet partnerstwa (także małżeństwo) pokazują, jak psychopaci postrzegają innych pod względem walorów użytkowych, jako narzędzia i odskocznia do osiągania sukcesów. Jak tylko uznają, że wykonałeś swoje zadanie, nie masz już dla nich żadnej realnej wartości, zostajesz szybko usunięty, odrzucony albo zdradzony. Lojalność jest dla psychopatów abstrakcją.
Psychopaci to społeczni drapieżcy, którzy oczarowują
, manipulują
i bezwzględnie torują sobie drogę przez życie, pozo
stawiając za
sobą złamane serca, zdruzgotane nadzieje i puste portfele
. Całkowicie pozbawieni sumienia i wrażliwości na potrzeby innyc
h, egoistycznie
zdobywają to, czego pragną, i postępują tak, jak ze
chcą, łamiąc
przyjęte w społeczeństwie zasady bez cienia żalu i
poczucia winy
Psychopaci postrzegają innych w kategoriach ich użyteczności r11; jak mogą być dogodnie, sprytnie wykorzystani i zmanipulowani do realizacji ich egoistycznych celów i ambicji. Powierzchowne przyjaźnie, przejściowe sojusze i nawet partnerstwa (także małżeństwo) pokazują, jak psychopaci postrzegają innych pod względem walorów użytkowych, jako narzędzia i odskocznia do osiągania sukcesów. Jak tylko uznają, że wykonałeś swoje zadanie, nie masz już dla nich żadnej realnej wartości, zostajesz szybko usunięty, odrzucony albo zdradzony. Lojalność jest dla psychopatów abstrakcją.
Zaczerpnięte z książki "Moje dwie Głowy " Blogu "Efekt Lustra".
W tym wpisie zaprezentuję najbardziej charakterystyczne i flagowe zachowania psychopaty, a także zrobię przegląd diagnostycznych cech bazując na Skali Psychopatii Roberta Harer17;a, licznej literaturze medycznej oraz przede wszystkim moim własnym doświadczeniu.
Po pierwsze r11; psychopatia i socjopatia to dwa różne pojęcia, nie powinny być używane wymiennie, ale (!) my wrzucimy je dziś do jednego worka, ponieważ te dwa typy w kontaktach międzyludzkich są złudnie podobne i zagrażają nam w taki sam sposób, a ich zachowania różnią się od siebie w stopniu nieznacznym. Nie są to jednak zaburzenia zupełnie odmienne r11; większość ich cech i zachowań się pokrywa (prawie wszystkie), natomiast u psychopaty jest tylko kilka cech więcej, niż u socjopaty.
Nie będę wrzucała książkowej regułki tych zaburzeń, ponieważ jest ich naprawdę wiele i w znacznym stopniu od siebie odbiegają, co spowodowane jest faktem, iż zjawisko to nie jest dokładnie przebadane, nie znamy 100% genezy ani przyczyn. Pozwolę sobie tylko na przytoczenie kilku zdań na ten temat, które są do tej pory potwierdzone.
Co to jest psychopatia?
Psychopatia to silne zaburzenie osobowości, wielu naukowców określa ten typ jako r18;zła osobowośćr17;. Nie jest oficjalnie klasyfikowane jako choroba psychiczna. Najbardziej znanym aspektem tego zaburzenia jest brak sumienia, niezdolność do uczuć wyższych i zwiększona potrzeba stymulacji. Nie ma potwierdzonych informacji na temat genezy psychopatii. Wiemy tylko tyle, że to zaburzenie wynika z nieprawidłowej budowy mózgu (nie istnieją lub istnieją śladowe (minimalne) połączenia między płatami czołowymi a ośrodkami podkorowymi, które zarządzają prymitywnymi emocjami, popędami).
Tu jest kilka teorii na temat, jak mogło do tego dojść (ale nie są jeszcze potwierdzone badaniami), a mianowicie: ludzie rodzą się z takimi r18;wybrakowanymi mózgamir17; z przyczyn genetycznych, mózg może się r18;odkształcićr17; poprzez ujemne wpływy środowiskowe w bardzo wczesnym dzieciństwie, są też tezy, że może za tym stać mechaniczne uszkodzenie prawego płata skroniowego lub uszkodzenie ciała migdałowatego. Sumując- psychopaci albo się już tacy rodzą, albo w okresie wczesnodziecięcym dochodzi do całkowitej degeneracji mózgu, albo dochodzi do tego przy mechanicznym jego uszkodzeniu. Wszystkie trzy teorie łączą dwie rzeczy: osobnik taki nie ma fizycznej możliwości odczuwania r18;uczuć wyższychr17; oraz jest to nieuleczalne i nieodwracalne.
Z psychopatami jest generalnie ciężka sprawa, bo jak już jakiegoś niestety poznamy, to po okresie naszej rekonwalescencji emocjonalnej mamy go ochotę wysłać do zakładu zamkniętego, aby już nigdy nikogo nie skrzywdził. Niestety z powodu niespójności w definiowaniu psychopatii oraz braku jakiejkolwiek metody leczenia nie można takiego człowieka nigdzie zamknąć r11; bo w psychiatryku przecież go nie wyleczą, a w więzieniu nie można, bo nie zrobił przecież nic karalnego.
Teraz przytoczę Skalę Psychopatii Roberta Harer17;a wraz z moimi komentarzami, ponieważ nie trzeba jej rozumieć dosłownie, ale to zobaczysz zaraz sama.
Zachowania antyspołeczne
r6; Potrzeba stymulacji i skłonność do odczuwania nudy
To brzmi dosyć zdawkowo, ja się poprę tutaj zachowaniami Glizdy, które mogą rzucić trochę światła na Twoje podejrzenia.
Glizda nie lubił się nudzić. Nie był nadpobudliwy, nie miał ADHD, powiedziałabym, że był wręcz oszczędny w ruchach. Nie jeździł na nartach i nie skakał ze spadochronem nad wulkanem przepełnionym rekinami. To nie o taką stymulację chodziło. Glizda lubił dramaty emocjonalne. Lubił adrenalinę, gdy byłam blisko odkrycia czegoś, co zmieniłoby nasze relacje. To go pobudzało, gdy czuł adrenalinę, naprowadzał mnie świadomie nad jakiś swój brudny sekret, a potem zręcznie się wywijał, kłamiąc i delektując się tym, że znów się udało. Niestety dowiedziałam się o tym dopiero potem. Kłamał świadomie tylko po to, bym wiedząc o kłamstwie zadawała więcej pytań, co kończyło się jego triumfem, gdy za pomocą absurdalnego kolejnego kłamstwa unikał odpowiedzialności. Początkowo próbował mnie podejść w inny sposób dokonując rażących zaniedbań mojej osoby na tle fizycznym, ale gdy widział, że to zachowanie nie przysporzy mu rozrywki, bo kwitowałam je milczeniem lub wyjściem z domu, zaprzestał tego procederu i bawił się właśnie na poziomie psychicznym r11; miałam tendencję do zadawania pytań, na które on mógł wymyślać dziwne odpowiedzi i u obojga z nas było to źródłem wielkich emocji.
r6; Pasożytniczy styl życia
Ten punkt też nie musi być brany dosłownie. Oczywiście część, być może nawet większość z nich lubi siedzieć w domu i płakać w rękaw r18;swojemu obiektowir17; jak bardzo mu ciężko znaleźć pracę, po czym wydaje jej ciężko zarobione pieniążki.
Glizda świetnie kwalifikował się pod ten punkt, ale jego zachowanie było zupełnie inne.
Miał pracę, której raczej nie zawalał. Mimo wszystko pieniądze wydawał lekką ręką, r18;kasa się go nie trzymałar17;. Chodził do pracy, bo musiał, na ten okres r18;wyłączał sięr17; i odliczał to jako godziny przymusowo zmarnowane, ale chodził tam nie z poczucia obowiązku, z potrzeby bycia samowystarczalnym czy z potrzeby samorozwoju r11; to był narzucony na niego wzór zachowań społecznie pożądanych, więc nie zawalił tego, ponieważ miał zbyt wiele do stracenia w kontaktach z r18;obiektami bliskimir17;, które mógł na bieżąco wykorzystywać. Niezwykle chętny do otrzymywania pomocy materialnej od innych typu r18;bezzwrotne pożyczki od rodzicówr17;, r18;pieniążki od babcir17;, r18;ciocia była w juesejr17;.
r6; Niska kontrola zachowania
Psychopata wbrew temu, co się o nim mówi, nie myśli 100 razy przed wykonaniem jakiegoś działania. Łączy się to z podpunktem o impulsywności. W jego mózgu z niewyjaśnionych przyczyn pojawia się iskra, impuls, który mówi: r18; O, temu komuś przede mną wyleciał portfel. Podniosę go i pójdę w inną stronęr17;. (normalny człowiek: to zupełnie ludzka reakcja zawołać tego człowieka i powiadomić go o znalezisku, bo może miał tam ważne dokumenty, ostatnie pieniądze (EMPATIA), w najgorszym wypadku można zostać posądzonym o kradzież i ponieść z tego tytułu konsekwencje prawne). On nie myśli o konsekwencjach, nie ma takiej możliwości. r18;Potrącę tego psa na poboczur17;. (normalny człowiek: biedny piesek, pewnie się zgubił, oby przestraszony nie wbiegł pod auto). r18;Schowam babci aparat słuchowy, niech sobie poszukar17;. r18;Napiszę do byłej sms-a miłosnego, chociaż jej wcale nie kocham.r17; r18;Włączę porno i zrobię sobie dobrze, chociaż wcale nie mam ochotyr17;.
Każdy z nas z całą pewnością zmierzył się w życiu z impulsem typu r18;O, mój szef właśnie gada do mnie głupoty odnośnie mojej niskiej wydajności. Ciekawe co by się stało, gdybym go teraz chlasnął w twarz?r17;. To całkiem zabawne, ale my r11; normalni ludzie zostawiamy te impulsy w sferze gdybania, ponieważ w głowie pojawia nam się szereg konsekwencji, świadomość społecznego postrzegania takiego czynu i nieodwracalne zmiany w relacjach interpersonalnych. Psychopata natomiast nie ma w głowie blokady, sita przesiewającego pewne rodzaje impulsów, w związku z tym zostają one realizowane w trybie natychmiastowym bez przewidzenia konsekwencji dla siebie i innych.
r6; Przypadkowe kontakty seksualne
Dla psychopaty przypadkowy kontakt seksualny ma takie same konsekwencje jak zjedzenia batona. Żadne. Jest okazja, no to siup. Trzeba pamiętać, iż on w takich chwilach nie myśli o bilansie strat i zysków, nie ma wyrzutów sumienia i nie jest w stanie wyobrazić sobie konsekwencji. Nie ma tej części mózgu.
Glizda z powodów czysto fizjologicznych nie mógł sobie na to pozwolić (ale wiem, że gdyby nie pewne deficyty fizyczne, to nie miałby żadnych oporów), ale gdy tylko miał r18;za dużo czasur17;, gdy tylko zaczynał się nudzić, albo zbyt długo było między nami tak samo, rejestrował się na portalach erotycznych, na sex-kamerkach, na stronach z bardzo hardcorer17;ową pornografią. Nigdy nie podawał swoich prawdziwych danych ani nie zamieszczał zdjęcia. Zazwyczaj rejestrował się tam pod wpływem impulsu i nigdy więcej tam nie wracał, prawdopodobnie nie był na tyle zorganizowany, by zapamiętywać swoje hasła. Nie nawiązywał kontaktów. Po prostu obserwował napawając się tym, że robi coś r18;złegor17;.
r6; Brak realistycznych długoterminowych celów
Psychopata zapytany gdzie się widzi za 10 lat odpowie, że w pięknym domku z ogródkiem, basenem, w r18;dobrejr17; pracy, z gromadką dzieciaczków i z Tobą. Nigdy nie poda Ci dat, swoich dokładnych planów zawodowych, nie powie: r18; w roku tym i tym zrobię kurs z tego i tego, dlatego w tym i tym znajdę taką pracę, w tym i tym zrobię taki kierunek a w tym i tym przeprowadzimy się tu i tu, w tym i tym założymy rodzinęr17;.
On tych planów nie ma, bo nie potrafi. Psychopata żyje na płaszczyźnie TU I TERAZ (co jest też ściśle związane z dysfunkcją mózgu), jest czegoś pewien dopiero wtedy, gdy to już się dzieje, nie jest przekonany, czy nie zostawi swojego r18;obiektur17; jeszcze w tym tygodniu, jest elastyczny (czyt. nie wie, czy będziesz dla niego r18;opłacalnar17;, lub czy nie znajdzie bardziej r18;dochodowegor17; obiektu), dlatego jego plany na przyszłość ograniczają się do ogólnikowego zarysu sielanki z Tobą w roli głównej, czasem dla wzmocnienia efektu i utwierdzenia Cię w przekonaniu, że będzie z Tobą zawsze, rzuci jakiś szczegół, typu: r18;w naszym pięknym bajkowym domku z przyszłości pomalujemy jeden pokój na zielono. I kupimy jakąś graficzną naklejkę drzewar17;. To brzmi realnie, nie?
r6; Impulsywność
Psychopatą rządzą impulsy. Traci kontrolę nad swoim zachowaniem. Często jest porywczy (niekoniecznie fizycznie). Tutaj gryzie się to często z takim szablonowym postrzeganiem psychopaty jako człowieka, który 100 razy przemyśli swoje zachowanie pod kontem opłacalności. Nie, nie każdy ruch psychopaty jest zaplanowany. Jeżeli Twój facet działa szybko, reaguje niespójnie i często nielogicznie, to traktuj to jako niepokojący sygnał.
r6; Nieodpowiedzialność
Psychopata nie bierze odpowiedzialności za żadne stworzenie, za żadnego człowieka (czyt. obiekt) a nawet za siebie. Jeżeli się o kogoś troszczy, to będzie to robił tylko dopóki ma z tego profity lub ich obietnicę. Sam jest tylko iluzją, duchem, buduje swój obraz na potrzeby obiektów, z których może coś wyciągnąć. Psychopata może nawet lubić zwierzęta, może nawet udawać, że je kocha, że walczy o ich prawa. Owszem r11; może je lubić w taki lekko pogardliwy sposób z przymrużeniem oka, r18;o, mały chomik, jakie to stworzenie jest śmieszne, głupkowate i prymitywne, to całkiem urocze.r17; Mimo wszystko pamiętaj r11; niech Cię nie zwiedzie obraz psychopaty zakochanego w swoim psie/kocie r11; on wykorzystuje to stworzenie do zbudowania za jego pomocą swojego wspaniałego wizerunku. Czasem je nawet potarmosi, pogłaszcze, ale to jeszcze nic nie znaczy, Tobie potrafił powiedzieć, że Cię kocha ponad wszystko.
r6; Wczesne problemy z zachowaniem
Może Ci tego nie powiedzieć, może Ci to powiedzieć częściowo. O wczesne problemy z zachowaniem dobrze jest się go zapytać, kiedy jeszcze nie podejrzewa, że jest lustrowany. Z resztą tak łatwo powiedzieć, niestety 99% kobiet, które miały wątpliwą przyjemność bycia w r18;związkur17; z psychopatą zaczyna analizować jego zachowania już po fakcie lub przy końcu relacji, gdy psychopata nie ma już interesu dzielić się jakimikolwiek faktami ze swojego życia z r18;obiektemr17;.
Warto cofnąć się pamięcią do jego pierwszych zwierzeń z okresu dzieciństwa lub niedzielno-poobiednich wyznań jego mamy. Czy był ponadprzeciętnie niegrzecznym dzieckiem? Czy był agresywny w stosunku do innych dzieci? W ogóle się nie słuchał? Znęcał się nad zwierzętami? Może w podstawówce zamiast być na lekcjach pił piwo po parkach? To zachowanie wynika z tego, iż w okresie dziecięcym psychopata nie ma jeszcze r18;obcykanychr17; norm społecznych i wzorów zachowań, które pomogą mu osiągać upragnione cele. Dla przykładu: urwis notorycznie kopie kota (impuls r11; kopnij kota, zobacz jego reakcje, brak możliwości r18;wczucia sięr17; w kota, brak empatii r11; wie, że kota to boli, ale nie jest w stanie nic zrobić z tą wiedzą). Jego mózg nie jest w stanie zwizualizować mu konsekwencji, że kot być może zdechnie. W nadchodzących latach psychopata nauczy się zachowywać zgodnie z panującymi zasadami życia społecznego r11; nie będzie kopał kota (a przynajmniej nie przy świadkach) i bynajmniej nie z powodu, że kot odczuwa ból, ale dlatego, że robienie krzywdy zwierzętom jest źle odbierane społecznie, co może utrudnić mu zdobywanie zaufania r18;obiektówr17; i przeszkodzić mu w ich późniejszej eksploatacji emocjonalnej i materialnej.
r6; Przestępczość nieletnich
Ten podpunkt jest ściśle związany z punktem powyższym, dzieje się tak wtedy, gdy brak wyuczenia panujących norm społecznych i nieumiejętność dostrzegania r18;jeszczer17; profitów, zysków i możliwości z dostosowywania się do nich doprowadzi małoletniego psychopatę do jawnego złamania prawa i zostania pociągniętym do konsekwencji.
r6; Naruszanie zasad zwolnienia warunkowego lub kurateli
Moim zdaniem ten punkt nie musi być brany dosłownie, ponieważ pod jego sens mogą również zostać zakwalifikowane r18;wariacjer17; na jego temat.
r18;Zwolnieniem warunkowymr17; może być np. ultimatum w pracy (r18;jak tego nie zrobisz do wtorku, to wyleciszr17, a r18;kurateląr17; na przykład żona/dziewczyna, której psychopata poprzysiągł, że nie będzie więcej odwiedzał internetowych stron o niepokojących tematykach.
Generalnie chodzi tutaj o świadome łamanie narzuconych mu odgórnie warunków, najczęściej właśnie pod wpływem impulsu, braku kontroli swojego zachowania.
Cechy emocjonalne/interpersonalne
r6; Swoboda w kontaktach z innymi i powierzchowny urok.
Psychopata zazwyczaj nie ma problemu z kontaktami z innymi ludźmi, co jest spowodowane faktem, iż to r18;nie onr17; bezpośrednio takowy kontakt nawiązuje, lecz robi to r18;jego płaszczr17;, który jest ściśle dostosowany do okazji, zamierzonego celu, charakteru rozmówcy. Zdrowi ludzie przy nawiązywaniu i utrzymywaniu kontaktów często zastanawiają się jakie zrobili na drugiej osobie wrażenie, jak zostały przez nie odebrane. Skupiają się głównie na swojej osobie, psychopaci natomiast skupiają się na r18;obiekcier17;. Zastanawiają się jak zostali odebrani, ale tylko w kontekście przybliżenia się do realizacji swojego celu. Ich myśli to:
rCzy ten obiekt nabrał się, że świetnie rozumiem jego uczucia?r1;,
rCzy ten obiekt zauważył, jak wiele nas łączy pasji/podobieństw/poglądów/przeżyć?r1;,
rCzy ten obiekt uwierzył mi, że nie chcę mu zrobić krzywdy?r1;
zamiast
rCzy nie powiedziałem niczego, co mogłoby sprawić przykrość drugiej osobie?r1;
lub rCzy ta osoba zrozumiała, że mam dobre intencje?r1;.
Powierzchowny urok jest pojęciem bardzo subiektywnym i u psychopaty jego działanie opiera się na zasadzie lustrzanej r11; człowiek stara się podkreślić w sobie to, co lubi i co uważa za pozytywne, przy pierwszych kontaktach wiele o tym mówi oraz swoim zachowaniem stara się zaprezentować wszystkie najlepsze w swoim mniemaniu cechy. Psychopata natomiast jest świetnym obserwatorem i bardzo szybko wyłapuje wszystkie takie niuanse, zaczyna się zachowywać, mówić, a czasem nawet wyglądać jak obiekt, który jest jego celem. Szybko r18;przyodziewar17; cechy, które obiekt deklaruje jako pozytywne.
Błyskawicznie prowadzi to do zacieśnienia relacji psychopata-obiekt.
Stąd też właśnie wywodzą się takie sytuacje: bardzo wrażliwa na piękno sztuki kobieta szybko wchodzi w związek z równie wrażliwym, bogatym wewnętrznie mężczyzną, który jest jej bratnią duszą, bo mówi do niej pięknymi słowami, które głęboko poruszają jej emocje. On dostrzega to całe piękno tak mocno, jak ona. Po prostu obserwował i wiedział czego jej trzeba. Albo inna sytuacja r11; kobieta wychowana w patologicznym domu bardzo chce w przyszłości założyć wspaniałą rodzinę zupełnie wolną od sytuacji, jakimi przepełniony był jej dom rodzinny. Poznaje mężczyznę, który słucha ją, wspiera, płacze razem z nią i świetnie rozumie, bo sam wychował się w takim patologicznym środowisku. Ten biedny mężczyzna o niczym innym nie marzy, jak o tym, by stworzyć pełną miłości i zrozumienia rodzinę. W przypadku psychopatii, to prawdziwe dno wyglądałoby tak: pierwszy mężczyzna wcale nie był tak r18;głębokir17; i wewnętrznie poruszony pięknem sztuki (nie rozumiał jej, uważał za infantylną), a drugi mężczyzna zręcznie zmyślił historię patologii w swoim domu rodzinnym, by dać obiektowi złudne wrażenie, że przeszli przez to samo i mają wspólny cel. Psychopaci są tak niesamowicie elastyczni, w ich szafach wisi tyle r18;szytych na miarę płaszczykówr17;, że nie będzie w tym zupełnie nic dziwnego, gdyby okazało się, że to ten sam człowiek.
r6; Wyolbrzymione poczucie własnej wartości
Generalnie psychopaci mają pełną świadomość tego, że różnią się znacznie od reszty populacji. Zazwyczaj uważają to za dar, ponieważ empatię, przywiązanie, miłość i całą gamę innych uczuć wyższych, których nie są w stanie czuć, odbierają jako ludzką słabość. Z tego właśnie powodu nazywani są r18;drapieżnikamir17;. Po prostu krążą po planecie, wybierają ofiary, które w danym czasie są dla nich najlepszymi środkami do osiągnięcia celu, swoimi nieetycznymi i niemoralnymi sposobami tę ofiarę r18;pochłaniająr17; a następnie wyruszają na dalsze polowanie.
Psychopata czuje się lepszy od reszty społeczeństwa, ponieważ na każdym kroku dostrzega swoją wyższość nad innymi r11; jest dumny z tego, że potrafi tak manipulować ludźmi, że jest świetnym aktorem, że tak wspaniale rozegrał niektóre sytuacje, że potrafił tak zmyślnie kłamać, że nie odczuwa pewnych rzeczy, bo r18;uczucia są dla słabychr17;. Bardzo powszechnym zjawiskiem wśród psychopatów jest idea r18;poświęcenia jednostki dla dobra ogółur17;. Będzie on chętnie głosił przekonania, że każda wojna wymaga ofiar. Możliwe też, że usłyszysz z jego ust bardzo wiele bezdusznych wypowiedzi na temat różnego rodzaju religii, subkultur czy grup etnicznych. Będzie generalizował i sugerował rozwiązania ściśle związane z ograniczeniem podstawowych praw człowieka, nie bacząc na r18;dobror17; jednostki, ale na r18;dobror17; całego świata, np. stwierdzi, że wszyscy mieszkańcy Afryki powinni zostać natychmiast przymusowo wykastrowani, powinno się spuścić bombę atomową na Koreę Północną lub ogrodzić cały Meksyk wysokim na kilometr murem i zostawić ich samych sobie, żeby się wzajemnie pozabijali.
r6; Patologiczne kłamstwo
Psychopaci znani są w swojej finezji w kłamaniu. Robią to nie tylko dla osiągnięcia celu, ale także często chcą się sprawdzić w jakiejś sytuacji, chcą wprowadzić innych w dezorientację lub robią to dla przyjemności wyrządzenia komuś krzywdy. Czym jest patologiczne kłamstwo raczej nie muszę nikomu tłumaczyć. Zastosowane u psychopaty wygląda w ten sposób r11; psychopata złapany na kłamstwie wymyśla kolejne kłamstwo mające dowieść jego poprzedniej racji, natomiast złapany na tym ponownie dodaje kolejne i kolejne, co sprawia, iż jego opowieść nie trzyma się kupy. Przyparty do muru często po prostu ucieka, bo nie opłaca mu się marnować cennego czasu na tłumaczenia, podczas gdy może swój cel osiągnąć przy pomocy innego obiektu zaczynając z czystą kartą. Może też próbować grać na emocjach, tłumaczyć, że się pogubił, próbować podważać autentyczność dowodów lub autorytet innych, jak również odbijać piłeczkę i zamiast tłumaczenia pytać r18;nie ufasz mi?r17; lub r18;zrobiłem to w trosce o ciebier17;.
r6; Oszustwa i manipulowanie
Poprzez swoje celowe działania psychopaci skłaniają r18;obiektyr17; do konkretnych zachowań, które przyniosą im zyski.
r6; Brak poczucia winy
Jak już wiemy nie mają możliwości odczuwania wyrzutów sumienia.
r6; Płytki afekt
U psychopatów oznacza niski poziom ekspresji emocji, tj. ciężko u nich zaobserwować typowe dla normalnych ludzi fizyczne oznaki przeżywania danych emocji, spontanicznych reakcji mimicznych i gestykulacyjnych, ponieważ r18;z pustego i Salomon nie nalejer17;.
r6; Bezduszność i brak empatii
Również jest to ściśle związane z brakiem możliwości przeżywania uczuć wyższych.
r6; Brak poczucia odpowiedzialności za własne czyny
Psychopaci w związku ze swoim poczuciem wyższości nad innymi zawsze mają wrażenie, że jakakolwiek odpowiedzialność ich nie dotyczy. Za ewentualne błędy są w stanie winić tylko innych, nigdy siebie. Nie dotyczy ich refleksja na temat swojego własnego zachowania, wszelaką winę za niedogodności w jego mniemaniu ponosi r18;obiekt, który zareagował nieprawidłowor17; (czyt. czyli nie tak, jakby psychopata sobie tego życzył).
r6; Popełnianie różnego rodzaju przestępstw
Związane ściśle z działaniem impulsywnym, brakiem kontroli zachowania, empatii i poczucia winy.
r6; Wiele krótkotrwałych związków małżeńskich
Nie musi chodzić tutaj konkretnie o związki małżeńskie, ale również o jakiekolwiek relacje z kobietami. W związku z brakiem uczuć wyższych psychopata postrzega kobietę jedynie jako r18;obiekt, dzięki któremu może osiągnąć celr17;. Każda r18;relacjar17; która nie przynosi więcej zysków zostaje od razu zutylizowana, co przekłada się na takową statystykę.
Mam nadzieję, że rozwinęłam temat dosyć obrazowo, natomiast w pełni zdaję sobie sprawę, że nie został przeze mnie w pełni wyczerpany. Postaram się go dalej rozwijać w następnych postach. Bardzo dziękuję za możliwość napisania tego tekstu. Rozwijanie tego tematu jest dla mnie osobistą terapią i będę najszczęśliwsza na świecie, jeżeli będę mogła komuś pomóc. Gorąco zapraszam do pozostawienia po sobie śladu, jak również do zgłaszania uwag dotyczących tekstu, swoich osobistych doświadczeń czy spostrzeżeń. Oczywiście udzielam zgody na kopiowanie tego tekstu na mocy cytatu (czyli podania adresu mojego bloga jako źródła), jako, że tekst ten jest moją własnością intelektualną.
Link do bloga:
http://border-of-happiness.blog.pl/2016/03/20/zdemaskuj-psychopate-czyli-ogolnikowy-przeglad-behawioralny/
No właśnie, przede wszystkim zadaj sobie pytanie r11; dlaczego tu jesteś?
Absolutnie Cię nie oceniam, ale jeszcze kilka miesięcy temu pewnie ja sama odpowiedziałabym sobie: r18;bo wpisałam w Google JAK ŻYĆ Z PSYCHOPATĄr17;.
Jeżeli szukasz potwierdzenia, że nie jesteś sama, że to się zdarza, że pewne cechy osobowościowe u co niektórych przypadków się powtarzają r11; to wszystko tu znajdziesz. Sama rozwijałam temat, grzebałam w książkach, rozmawiałam z innymi ludźmi, wymieniałam doświadczenia, byś mogła na tym skorzystać.
Jeżeli natomiast szukasz wskazówek jak go wyleczyć, jak z nim żyć, jak go przy sobie zatrzymać, to znaczy, że jesteś właśnie mną sprzed kilku miesięcy. Zszokowaną, obolałą, niedowierzającą, mającą nadzieję, że to jakieś nieporozumienie, zły sen. Koniec końców mam dla Ciebie dobrą i złą wiadomość.
Zacznijmy od złej. Twoje niedowierzanie i szok wynikają z braku wiedzy na temat tej NIEULECZALNEJ CHOROBY PSYCHICZNEJ. Rozumiem Cię, że nie jesteś w stanie pojąć, jak ten człowiek mógł się tak zachować, jak mógł Cię tak potraktować. Pierwsze, co musisz zrozumieć, to to, że nie masz na to wpływu. Nie uleczysz go i nawet nie próbuj. Jakkolwiek to zabrzmi, ten człowiek nie ma możliwości odczuwania współczucia, miłości i troski (mimo, że się idealnie kamufluje r11; potrafi odgrywać te uczucia, ale ich nie rozumie). Po prostu nie ma w mózgu odpowiednich zębatek i łańcuchów. To tak, jakbyś kazała człowiekowi bez nóg biegać w maratonie. Jego mózg po prostu nie jest w tym kierunku wykształcony, jest wybrakowany. Hej, ja wiem, że cała reszta jest wykształcona wręcz idealnie, jest czarujący, inteligentny. Ale po prostu nie ma wyrzutów sumienia i nie potrafi kochać. Już tak zbudowany jest jego mózg, nic z tym nie zrobisz, nie naprawisz go i basta. ALE PAMIĘTAJ r11; NIE USPRAWIEDLIWIAJ GO r11; MIMO TEGO WSZYSTKIEGO ON WIE, CO JEST DOBRE, A CO ZŁE r11; TO CO ROBI, TO ŚCIEŻKA, JAKĄ SAM OBRAŁ, CHOCIAŻ NIE MUSIAŁ. Nie jesteś dla niego człowiekiem, zbiorem słabości i siły, emocji, przemyśleń, planów. Nie jesteś dla niego równorzędnym partnerem. Ba, nie jesteś dla niego żadnym partnerem. On postrzega Cię jako OBIEKT. Jesteś obiektem, który może mu się przydać lub nie. Może to i marne pocieszenie, ale jego matka/ojciec/siostra/znajomi to też OBIEKTY. Może i okazywał im r18;współczucier17; albo r18;wsparcier17;, ale tylko dlatego, że r18;to szeroko pojęte normy społeczne, które umożliwią mu dalsze korzystanie ze źródeł korzyści tych OBIEKTÓW.r17; Jeżeli jeszcze Ci się to nie mieści w głowie, pozwól, że Cię uspokoję r11; za jakiś czas (jeżeli zdecydujesz się pracować nad swoimi emocjami i poszerzać wiedzę o psychopatii/socjopatii) będziesz potrafiła mówić o tym z takim samym dystansem jak ja, wyhodujesz w sobie pogardę do niego i nie będzie Cię rozrywała czarna rozpacz na każde wspomnienie jego ciepłych, r18;kochającychr17; ramion.
Dobra wiadomość jest taka, że jeżeli nie szukasz rad jak z nim żyć (bo sama już do tego doszłaś, że to jest niemożliwe r11; lub chcesz do tego dojść), a szukasz ludzi z podobnymi doświadczeniami, szukasz wiedzy i wsparcia r11; dobrze trafiłaś. Przejdziemy przez to razem. Przerobimy to, przemielimy. Ja tu będę i Ci pomogę. Nie jestem psychologiem, może moje wsparcie nie będzie wybitnie profesjonalne, ale wiem, co pomogło mi, więc żywię nadzieję, że to pomoże też Tobie.
Powiem Ci jeszcze krótko o początku mojej przygody.
Po zakończeniu mojego związku w moje ręce trafiła książka r18;Toksyczni mężczyźnir17; Lillian Glass. Nie trafiła do mnie przypadkiem. To był mój pierwszy dzień po wyprowadzce od Glizdy, byłam w Empiku, by kupić sobie jakąś dobrą książkę dla zabicia czasu i oderwania myśli od sprawy. Znalazłam ją w dziale z książkami przygodowymi i o dziwo ta książka zapoczątkowała moją r18;przygodęr17; z tematem psychopatii/socjopatii i zmieniła moją traumę w wiedzę.
Niby wiedziałam, że z moim byłym coś było nie tak, chciałam dowiedzieć się co. Skupiłam się na rozdziale poświęconym r18;toksycznemu manipulatorowir17;, ponieważ tak właśnie klasyfikowałam Glizdę (pozwól, że tak go będę nazywać, wiem, że to niepoprawna forma, ale to określenie właśnie idealnie do niego moim zdaniem pasuje, te r18;obślizgłe, delikatne rączki, to r18;wykręcanie sięr17; od odpowiedzialności, r18;prześlizgiwanie sięr17; po konsekwencjach i słowach). Po skończonej lekturze postanowiłam przeczytać całość. Doszłam do charakterystyki ostatniego typu r11; PSYCHOPATA.
Samo czytanie było dla mnie bolesne, byłam w takim szoku, że reagowałam na każde słowo fizycznie, było mi zimno, niedobrze, bolał mnie brzuch, spociłam się jak świnka i dostałam arytmii serca.
Nie mogłam w to uwierzyć r11; ktoś opisał Glizdę w swojej książce. To raz. A dwa r11; ja, silna, podobno atrakcyjna i podobno inteligentna kobieta byłam sterowana przez człowieka z wybrakowanym mózgiem.
Potem poszło już gładko, szukałam informacji, kupowałam książki, rozmawiałam z innymi kobietami, czytałam podobne historie. Wszystkie na początku łączyło jedno r11; niedowierzanie, że ja r11; silna kobieta r11; dałam się tak zmanipulować i skrzywdzić, ŚWIADOMIE TOLEROWAŁAM PEWNE ZACHOWANIA, przesuwałam swoje granice tolerancji, szukałam usprawiedliwień i wmawiałam sobie, że to jest pomyłka. Pomyłka wynikająca z MOJEJ WINY. Amen.
Czego spodziewać się po odejściu od psychola?
Drogie Dziewczyny, wiele z Was pyta o to, czego można spodziewać się po odejściu od psychopaty. Podzieliłabym to zagadnienie na kilka podpunktów: kłopot z podjęciem decyzji, reakcje własne, reakcje cudze. No to zaczynamy.
1. Kłopot z podjęciem decyzji. Doświadczeniem chyba wszystkich kobiet związanych z psychopatami jest potężny kłopot z podjęciem decyzji o ucieczce. Celowo nie piszę: "o zakończeniu związku". To nie jest żadne "zakończenie związku". To zresztą w ogóle nie jest związek. Chyba, że d... z batem O godnym zakończeniu relacji możemy mówić tylko wtedy, kiedy obie zaangażowane w nią osoby szanują siebie nawzajem, postępują etycznie i posiadają zdolności honorowe. U psychopaty nie znajdziemy ani szacunku, ani sumienia, ani honoru. I dopiero wtedy, kiedy sobie to uświadomimy, mamy szansę się uwolnić. Musimy zrozumieć, że mamy do czynienia z WROGIEM i to ŚMIERTELNYM, a nie ze "zwykłym" pofyrtańcem (fajne słowo). Jest czymś zupełnie naturalnym, że mierzymy innych ludzi swoją miarą i szukamy u nich tego, co posiadamy sami. Jeśli więc mamy sumienie, empatię, wrażliwość i dobre serce, szukamy tego samego w każdym człowieku, nawet... w kreaturze reprezentującej sferę ciemności. Efekt jest jednak taki, że to ta ciemność nas powoli pochłania, a nie taki, że w czarnej dziurze zapala się światełko - choćbyśmy bardzo się o to starały. Czarną dziurę trzeba zostawić samej sobie, nie pomożemy jej, a ona może nas zwyczajnie zabić.
No dobra. Zdecydowałyśmy odejść. Chcemy zakomunikować o tym w sposób kulturalny, grzeczny i pełen szacunku. Wznosimy się na wyżyny empatii i chociaż to my byłyśmy kochające, wierne, wrażliwe i wyrozumiałe, a nasz "miś" nas okłamywał, zdradzał i używał przemocy, chcemy zapamiętać tylko "to, co dobre" (jeszcze nie wiemy, że w związku z psychopatą dobro jest tylko po naszej stronie, a WSZYSTKO po jego stronie jest kłamstwem), więc rozkładamy "winę" za rozstanie na dwoje, mówimy, że nie wyszło "nam", przebaczamy, dziękujemy i chcemy iść dalej swoją drogą. NO FUCKING WAY. Psychopata na wieść o tym, że chcemy odejść, wykorzysta wszystkie swoje sztuczki, żeby do tego nie dopuścić. Nie będzie go interesowało to, co my czujemy, a jedynie to, czego on CHCE. Zostaniemy tak "zbombardowane miłością", że najprawdopodobniej ulegniemy i "damy mu jeszcze jedną szansę". Jeśli już nie w nadziei na zmianę, to ze zmęczenia. Na dodatek psychomanipulacje, którym jesteśmy poddawane przez cały okres trwania związku, doprowadzają nas do stanu, w którym same już nie wiemy, co myślimy i czujemy, a co wmówił nam psychol. Wzbudzone przez niego poczucie winy trzyma nas na potężnej i grubej smyczy, z której trudno nam się zerwać. Żeby nie zwariować i nie żyć w stałym dysonansie poznawczym, zaczynamy sobie racjonalizować jego zachowanie: "a może on nie jest taki zły?" / "inni nie są wcale lepsi" / "ja też byłam nieznośna" etc.
I trwamy tak - aż do kolejnego kryzysu, który nieuchronnie nadejdzie. Wtedy znów podejmujemy decyzję o rozstaniu, jednak jest nam wówczas o wiele trudniej wcielić ją w życie, bo przecież pamiętamy jazdę, którą psychol urządził nam po pierwszej próbie uwolnienia się. Zaczynamy się bać jego reakcji i zwyczajnie nie mamy siły na ponowną ucieczkę. Podejmujemy co jakiś czas desperackie próby - w emocjach i histerii, w efekcie tylko jeszcze bardziej się raniąc i wykrwawiając, niczym sarny złapane we wnyki. Jeśli zrywamy w afekcie i w szale rodem z wenezuelskiej telenoweli, jest nam trudno traktować poważnie same siebie - widzimy wrzeszczącą, płaczącą i przeklinającą kobietę oraz stojącego obok spokojnego, zatroskanego i zdziwionego misia (psychopata uwielbia doprowadzić kogoś do takiego stanu, a potem cynicznie przyglądać się jego upadkowi). Po pewnym czasie zaczynamy bardziej wierzyć temu "spokojnemu misiowi", zapominając o tym, że to on trzyma w rękach sznurki do pociągania za nasze emocje. Uzyskawszy wcześniej do nich swobodny dostęp dzięki naszemu zaufaniu.
Jak zatem zrywać? TO NIE MA ZNACZENIA. Byle się uwolnić. Nie ma znaczenia, czy napiszesz do psychopaty list na wołowej skórze, czerpanym papierze, złotą stalówką, gęsim piórem, czy własną krwią. On i tak tym listem się podetrze i ruszy uskuteczniać swój psychopatyczny atak. Nieważne, czy na do widzenia zaprosisz go na elegancką kolację, ostatni spacer, czy na pożegnanie się z nim prześpisz. Jego będzie interesował jedynie CEL. A jest nim, owszem, zerwanie z Tobą, ale dopiero wówczas, kiedy to ON o tym zdecyduje, znajdzie "na zakładkę" nową ofiarę, a wcześniej wyeksploatuje Cię do cna. Dla pana i władcy nie do pomyślenia jest, żeby ktoś SAMODZIELNIE zdecydował o końcu znajomości z nim. To on ma rozdawać karty, w każdych okolicznościach. Nie ma zatem dobrego sposobu na zerwanie. Wypróbowałam empatyczne listy, spokojne rozmowy, zapewnienia o życzliwości i niechowaniu urazy, o zachowaniu kontaktu na płaszczyźnie przyjacielskiej / zawodowej, "ostatnie rozmowy", spotkania w celu "udzielenia odpowiedzi na tylko jedną, ogromnie go nurtującą kwestię", pomoc w stanie "zagrożenia życia", wszystko. Na bogato. Efekt? Żaden. Zawsze to samo, pretekst dowolny, tylko po to, żeby przedłużyć kontakt i rozmyć kwestię odejścia.
Kiedy ktoś stale forsuje Twoje granice, masz dwa wyjścia - ulec albo całkowicie się odciąć. Po wypróbowaniu pierwszego jakieś sto razy, warto jednak zachować konsekwencję w drugim. Powtarzam zatem: NIE MA ZNACZENIA METODA ZERWANIA. Nie łudźcie się, że jeśli będziecie odpowiednio miłe i kulturalne, cokolwiek to zmieni. Kiedy toniemy, nie ma znaczenia, jaką mamy fryzurę i czy nie wyglądamy głupio wrzeszcząc i prosząc o pomoc. Nie ma znaczenia, czy nie złamie nam się przypadkiem paznokieć, kiedy będziemy wspinać się na szalupę ratunkową. Negocjacje z morzem o "delikatne uspokojenie fal i lekkie podniesienie temperatury wody" też możemy sobie darować.
2. No dobra, decyzja podjęta, już wiemy, że po pierwsze psychopaci się nie zmieniają i lepiej nie będzie, a po drugie, że negocjacje z nimi przypominają pertraktowanie z terrorystą, który zrobi nie to, co będzie dobre "dla nas obojga", ale to, poskutkuje realizacją jego CELU. Po podjęciu decyzji kolej na zmierzenie się z własnymi emocjami i zapanowanie nad nimi.
Po pierwsze musimy sobie zdać sprawę, że przeżywana przez nas burza jest NORMALNA. To normalna reakcja na nienormalną sytuację. Zostałyśmy wykorzystane, zmanipulowane i poddane praniu mózgu. Trudno, żebyśmy czuły się fantastycznie i myślały w pełni logicznie. Mamy w głowie sałatkę z poszatkowanego własnego mózgu, w klatce piersiowej - to samo, tylko że z poszatkowanego serca, jesteśmy zrozpaczone, wyczerpane, przerażone, a tu jeszcze nie można sobie pozwolić na spokojne przeżycie żałoby, tylko trzeba walczyć. No niestety, na żałobę przyjdzie czas później, w momencie ratowania życia trzeba skupić się na jednym, podstawowym celu - ucieczce. Jesteśmy rozbitkami dryfującymi w zimnym oceanie i nasz jedyny cel, to szalupa ratunkowa. Szalupą jest świadomość, że za wszelką cenę musimy się wydostać ze związku z psycholem i skoncentrowanie na tym wszelkich naszych wysiłków - niezależnie od tego, co w danym momencie czujemy, myślimy, czy wierzymy w szczęśliwy finał walki, czy nie - PŁYNIEMY. I nie spuszczamy celu z oczu. A będą nami targały rozmaite rozkminki i sprzeczne uczucia - wściekłość, tęsknota, strach, smutek, rozpacz, ale i poczucie ulgi, wolności i nadzieja. To wszystko jest na tym etapie normalne, ważne, żeby trzymać się konsekwentnie celu i przyjąć raz na zawsze, że jeśli nie jesteśmy szczęśliwe i jeśli intuicja mówi nam "wiać", to należy jej nareszcie uwierzyć i przestać nazywać szambo perfumerią. Będzie nam trudno, ale damy radę. Nie wolno nam oskarżać się o te trudności, one nie są naszą winą, a my nie jesteśmy beznadziejne, tylko wspaniałe i odważne - zdecydowałyśmy się zawalczyć o wolność i godność, a taka walka zawsze ma wielki sens. Nie pozwólmy nikomu - także samym sobie - na podcinanie nam skrzydeł.
3. No właśnie. Psychopata, czyli mistrz podcinania skrzydeł i wbijania w poczucie winy. Na tym będzie bazował próbując nas skłonić do powrotu. Co jest ważne? Skoncentrowanie się na tym, czego MY potrzebujemy i co NAS uszczęśliwia, a nie na tym, czego chce od nas psychol. On nas chce jedynie wykorzystać i nie różni się w swoich kwiecistych gadkach od akwizytora usiłującego skłonić nas za wszelką cenę do sprzedaży wszystkiego, co mamy i kupienia za te pieniądze plastikowego gówna opakowanego w pudełko z napisem: "kiedy mnie otworzysz, spełnię wszystkie twoje marzenia". Gówno po otwarciu pudełka i zobaczeniu naszej zrozpaczonej twarzy, będzie się jeszcze głośno śmiało, po czym rzuci: "no co się gapisz? nie widzisz, że jestem gównem? Twoja wina, trzeba było mnie nie kupować, hy hy hy hy". Brrrr. Po takim doświadczeniu spokojnie zamykamy pudełko i wynosimy je do kosza. NIE PODEJMUJEMY DIALOGU Z GÓWNEM. Przepraszam, jeśli kogoś urażę, nie wnikam, co się dzieje na dnie duszy takiego osobnika (o ile ma duszę, bo DNO to na pewno ma, a nawet nim jest), opisuję stosowane przez nich metody i jedyny skuteczny sposób reakcji - czyli całkowite odcięcie. Wywoła ono oczywiście wielką furię. Będziemy skłaniane do powrotu na rozmaite sposoby.
W arsenale znajdują się:
- wiadra łez
- kosze kwiatów
- setki telefonów i smsów (umieram / schnę / ostatnia szansa / ty niegodziwa dziewczyno / nikt nie był tak okrutny / zrozumiałem swój błąd / wybacz! / nikt nie ma prawa odmówić drugiemu człowiekowi wybaczenia / po tym, ile razem przeszliśmy, tak mnie potraktowałaś?! / taka z Ciebie chrześcijanka? / tego Twoim zdaniem nauczał św. Jan Paweł II? / byłaś moją drogą do Boga, bez Ciebie zginę / moje życie nieodwołalnie straciło sens / nie wytrzymam tej pustki bez Ciebie / poświęć mi chociaż 5 minut / chciałbym się tylko godnie pożegnać / odchodzę... żegnaj... zawsze będę Cię kochał).
- wystawanie pod domem
- wystawanie pod pracą
- nagabywanie znajomych
- przesyłki pocztowe
- prezenty zostawiane na wycieraczce
- listy i inscenizacje samobójcze
- inscenizacje pt. "Zawał", "Zawał powraca", "Zawał II - ostatnie starcie"
- i wiele innych.
Co to jest? To jest ŁAMANIE PRAWA. Paragraf 190a Kodeksu Karnego, czyli stalking. Nie miłość, nie choroba, tylko przestępstwo. I według tych kategorii należy o tym wszystkim myśleć. Przestać zastanawiać się, co jeszcze mogłyśmy zrobić, czy to na pewno psychopata, czy może z nami coś nie tak. Z nami wszystko ok, a zastanawianie się nad tym, jak pomóc "misiowi" to syndrom sztokholmski, z którego dobrze się jak najszybciej wyzwolić. Psychopatę interesuje jedynie to, co mu się OPŁACI i jeśli zrozumie, że nie ma już u nas czego szukać, że jesteśmy w innym wymiarze rzeczywistości, że wybrałyśmy dobro, radość, światło, spokój, miłość, życzliwość, uczciwość i inne obce mu wartości, że chcemy to nie tylko dawać, ale i otrzymywać, że nie pozwolimy więcej na emocjonalne złodziejstwo i gwałt, po pewnym czasie odejdzie.
Odejdzie zapewne szybciej, jeśli nie będziemy mu okazywać żadnych emocji (my wrzeszczące i rozdygotane to także dla niego nagroda - czuje się ważny, że wrzeszczymy z jego powodu) i kiedy zobaczy, że żarty się skończyły, traktujemy sprawę poważnie i nie zawahamy się o siebie walczyć wszelkimi dostępnymi środkami. Jeśli facetowi zależy na opinii i pozycji społecznej (a u wielu psychopatów pozytywny wizerunek zewnętrzny to coś, w co bardzo inwestują) i zrozumie, że ujawnienie prawdy o nim może mu zaszkodzić, jest szansa, że da nam spokój. Ważne, żebyśmy były w tym konsekwentne i nie oglądały się za siebie. Naprawdę nie ma za czym. A przed nami - wiosna
,Ja, psychopata.' - list, który nigdy nie powstanie.
Dziś napiszę do Ciebie list. Nie przeczytasz go nigdzie więcej, bo tak naprawdę ja nigdy takowego nie stworzę. Przecież nie będę sobie sam pracy utrudniał, demaskował się. W dodatku napisanie go dla mnie jest bezcelowe - nie ma w nim ni,, co mogłoby dać mi jakąkolwiek korzyść. Szkoda mi czasu na tą szczerość, na Ciebie.
Nigdy też nie podpiszę go ,Psychopata', bo wolę ,Na zawsze Twój', lub ,Tylko Twój'. No cóż, ani Twój, ani na zawsze, ale im dłużej tak myślisz, tym lepiej dla mnie. Nie podpiszę go też prawdziwie, bo wcale się za psychopatę nie uważam. Owszem, wiem, że jestem inny, ale dla mnie oznacza to ,lepszy'.
Patrzę na Ciebie jako na obiekt swojego eksperymentu. Nie jesteś tak żywa jak ja, z krwi i kości. Chcę, byś uwierzyła, że dobro Twoje przedkładam nad swoje, chociaż jest zupełnie odwrotnie - moje dobro jest najważniejsze, a cała reszta to zwykłe gówno. Nawet Ty, Mamo, masz obowiązek odbierać sobie od ust, by zaspokoić moje materialne pragnienia. W końcu jesteś moją matką, urodziłaś mnie i jesteś do tego zobligowana. Z zadowoleniem przyjmuję taką kolej rzeczy, że będziesz mnie kochała bez względu na moje poczynania i zachowanie - mnie się kocha najbardziej na świecie. Kropka. A Ty Tato żyj jak najdłużej i bądź zdrów, bo ktoś przecież musi zarobić na mój wymarzony samochód. Jeżeli każdego zarobionego grosza nie wydasz na mnie, to wiedz, że życzę Ci długiej i bolesnej śmierci.
Zawsze się zastanawiałem jak będzie wyglądała moja żałoba po Was. Czy może coś mnie ukłuje? Czy będę stał nad Waszymi trumnami w poczuciu odrealnienia, totalnie skupiony na sobie, napawając się brakiem swoich emocji? Może wbijając zapłakane oczy w grudki ziemi stukające o drewniane wieka będę myślami przy rzeczach bardziej istotnych, jak na przykład konieczność znalezienia nowego źródła pieniędzy i miejsca, do którego zawsze można wrócić? Czy może jednak doznam czegoś podobnego do uczucia, gdy zdycha Ci stary pies, który pałętał się między nogami od lat kilkunastu i oczy zdążyły już przywyknąć do jego widoku jako do stałego elementu umeblowania mieszkania? Nie wiem, ale póki co jesteście mi potrzebni, a myśl, że może Was zabraknąć napawa mnie niepokojem o moje jestestwo.
Jesteś dla mnie, tak samo jak każdy w moim otoczeniu, obiektem z przyczepioną do niego listą korzyści. A ja chodzę i czytam te wszystkie plusy, minusy i kalkuluję wszystkie niedogodności związane z rozpoczęciem każdej gry.
Moje życie polega na ciągłej kalkulacji, dlatego też gardzę wszystkim i wszystkimi, którzy nie są w stanie mi czegoś dać, bądź polepszyć statusu mojego istnienia.
Jeżeli już masz coś, czego chcę, to z łatwością przeczytam Cię jak książkę, bo jesteś dla mnie zwykłym frajerem, który odkrywa wszystkie swoje karty. Powiesz mi czego pragniesz, co Cię boli, a ja uformuję siebie na wzór klucza do Twojego mieszkania, z którego wyniosę wszystkie kosztowności. Wychodząc naszczam do akwarium ze złotą rybką tylko po to, by widzieć Twój ból, gdy będzie zdychać. Zapytasz: ,Czemu mi to zrobiłeś?' Bo lubię patrzeć jak świat płonie, to moje najlepsze kino.
Może nawet nie wiesz, ale nie muszę się zbytnio wysilać, by Cię prześwietlić. Wiem jakich słów potrzebujesz, jakiego dotyku, jakiej intymności. Sama będziesz chciała w to wierzyć, że jestem tak wrażliwy i kruchy, a wszystkie nasze wzloty są tak samo moimi pierwszymi razami, jak Twoimi.
Tylko jeszcze muszę Cię trochę zdezorientować, zmylić Ci szyki, poznikać i pomilczeć, bo ja przecież mam taki bałagan w głowie, zgubiłem się w tym życiu. Musisz mi pomóc, poskładać moje kawałki w jedną całość, uratować mnie. Potrzebuję Cię, bo jesteś jedyną kobietą, z którą poczułem taką więź, mam na to setki dowodów, rozumiemy się bez słów. Bratnie dusze.
Uwierzyłaś w to? Boże, jesteś taka głupia, że aż ogarnia mnie śmiech.
Potem już jestem Twoim Panem. Z zadowoleniem patrzę, jak tańczysz niczym laleczka na sznurkach i z wdzięcznością za samą moją obecność przenosisz góry i kładziesz mi wszystko u stóp. Wtedy mam to potwierdzenie, że jestem najlepszy ze wszystkich, że jestem ponadczłowiekiem.
Operuję słowami jak najlepszy chirurg. Przypiszę Ci je w formie pigułek z czachą na każdą Twoją dolegliwość, na każdy Twój ból.
Lubię słowo r18;kochamr17;, wiem co oznacza, ale to co się pod nim kryje nie jest mi znane z autopsji. Jak ktoś używa go w stosunku do innego człowieka, to znaczy, że chce, żeby mu było jak najlepiej, chce być obok niego i o niego dbać. Siła tego r18;uczuciar17; jest chyba bardzo duża w waszym świecie, bo ludzie za to słowo potrafią zabijać i umierać. Dlatego też chcę używać tego słowa w stosunku do Ciebie, bo widzę jak dobrze ono działa.
Jeżeli chodzi o empatię, to też znam definicję tego słowa. Po prostu udaję, że jest mi smutno, kiedy Tobie jest smutno. Udaję, że w mojej głowie dzieją się takie same rzeczy jak w Twojej. Tak naprawdę, to wcale mnie nie obchodzi co się dzieje w Twojej głowie - to Twoja głowa i Twoja sprawa, a ja będę Ci wciskał kity tak długo, jak mam z tego korzyść.
Nie ruszają mnie żadne rzeczy, które wywierają na Tobie wrażenie. Robisz wielkie oczy na myśl o zjawiskach pogodowych i noworodkach ssaków różnych gatunków. To żałosne. Mimo to, jak będzie mi z tym po drodze, to chętnie Ci o tym opowiem, tak samo jak o ,naszej wspólnej przyszłości' (z doświadczenia wiem, że lubisz ten zbitek słów). Będę bajał o naszym domku na wsi pomalowanym na zielono, o pięknej kwitnącej wiśni, jaka urośnie w naszym ogródku i o wszystkich leniwych letnich popołudniach, gdy będziemy w nim leżeć przytuleni na kocu w blasku zachodzącego słońca.
Nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić chociażby z takiego powodu, że ja żyję tu i teraz. Myślowe podróże w czasie są dla mnie nierealne, moje życie jest podzielone na bardzo wiele krótkich, różnych od siebie etapów. Nie umiem zobaczyć siebie w perspektywie np. 10 lat. Ja potrzebuję zmian, ciągłych wyzwań, więc zamienię także Ciebie na inny obiekt i co do tego możesz być pewna.
Jedyne, co ja czuję w środku, to potrzebę dbania o samego siebie. W końcu jestem wyjątkowy. Nie hamują mnie żadne durne emocje. Muszę się sprawdzać, dowartościowywać, grać. Wolno mi więcej, niż Wam. Wolno mi wszystko. Chcę się dobrze bawić, a że poczucie humoru mam niespotykaner30; Idę po życiu jak jedyna figura na szachownicy, która może kopniakiem zrzucać inne i poruszać się w dowolnych konstelacjach. Lubię adrenalinę, ale muszę robić bardziej ryzykowne rzeczy, żeby coś poczuć. Kłamię dla zabawy, żeby zobaczyć Wasze zdezorientowanie. Lubię zamęt i chaos. Czasami jeszcze czuję złość na Was, bo chcecie mi podcinać skrzydła. Czuję obrzydzenie i zdegustowanie.
Po pewnym czasie trochę mi zbrzydnie widok Ciebie sterowanej na pilota, którego trzymam w dłoni. Uznam, że wyzwanie się skończyło. Znudziłaś mi się, nie mam już nic więcej do czytania i z Twoją pomocą już nie uda mi się sobie więcej uświadamiać, że jestem kimś wyjątkowym. Być może decyzję podejmę w ciągu jednej nocy, może nawet w ciągu jednej godziny. Może tej nocy zniknę, gdy będziesz spała, a zbudzi Cię tylko dźwięk tłuczonego szkła i zatrzaskiwanych drzwi. A może bezszelestnie zmienię target i założę konto na serwisie randkowym nie wychodząc nawet z Twojego ciepłego łóżka.
Jeżeli wybiorę pierwszą opcję, możesz być pewna, że nie zostawiłem Ciebie samej sobie. Od początku urabiałem Cię na taką ewentualność. Teraz, gdy pozostał po mnie tylko zapach na poduszce, jak grzeczna tresowana suka weźmiesz winę na siebie. Będziesz się zastanawiała co zrobiłaś źle. Przecież było nam razem tak wspaniale, taka wielka miłość nie mogła się po prostu skończyć tak, jakby się nigdy nie zaczęła. Co jest z Tobą nie tak? Nie kochałaś wystarczająco? Może się przypierdalałaś o byle co? Nie dałaś z siebie 100%? Może jesteś wariatką, chorą psychicznie kobietą, która nie zasługiwała na tak wspaniałego mężczyznę.
Gdy wybiorę drugą opcję, to dokładnie będę wiedział ile czasu mi zostało. Przestanę się Tobą interesować tak nagle, że będziesz w szoku. Oszacuję dokładnie jak wiele wytrzymasz, a po praniu mózgu wytrzymasz wystarczająco długo, bym mógł trafić na nowy, bezpieczny i ciekawy grunt. Znajdę kolejny obiekt z dobrymi referencjami, który o mnie zadba i który znów sprawi, że moje życie stanie się ciekawą grą. W tym momencie nie potrafię już udawać, że jesteś mi do czegokolwiek potrzebna. Nie mam już w tym korzyści.
Będę odpowiadał na Twoje pytania zdawkowo, będą mnie drażniły, zrobię się chamski. Powiem Ci co naprawdę o Tobie myślę. Jesteś idiotką i kretynką, nic nie potrafisz, odpierdol się ode mnie. Przez ułamek sekundy zobaczysz moją prawdziwą twarz - między zdjęciem maski ,dla Ciebie', a założeniem maski ,dla nowej kobiety'. Odchodząc obejrzę się za siebie tylko w momencie rzucania zapałki na polane benzyną Twoje życie. Dlaczego? Bo mogę.
Skoro już wiesz, że słowa są tylko słowami, pewnie zastanawiają Cię sprawy seksu między nami. Niedorzeczne jest dla Ciebie to, że taką bliskość i intymność można sfingować. Już Ci tłumaczę.
Początki były wspaniałe. Pod kontem fizycznym jestem po prostu mężczyzną. Twoja cipka była dla mnie nowością i chyba nie ma w tym nic dziwnego, że stałem jak dąb. Tylko skąd ta zmiana potem? Jakieś problemy, brak więzi, bliskości, rzadsze zbliżenia... No cóż, spowszedniałaś mi. Kratka przy Twojej cipce została zakreślona ptaszkiem (moim), więc na co liczysz? Mimo wszystko pewnie byłaś mi jeszcze do czegoś potrzebna, więc zmuszony byłem do odgrywania tych scenek zbliżeń. Było to dla mnie gorsze od zwalenia sobie, bo przy tym można jeszcze było pooglądać pornografię, a tak, to tylko Ty, Twoje nudne cycki i cała reszta, którą już znam. Robiłem to mechanicznie mając przed oczami najbardziej obrzydliwe sceny z filmów porno. Przestałaś być dla mnie bodźcem, którego ja potrzebuję by poczuć w życiu COKOLWIEK. Mój organizm mówił sam za siebie, gdy mój kolega opadał w połowie lub nawet nie chciał stanąć. To znaczyło tylko tyle, że znudziłaś mi się, zwaliłem sobie już dziś przy porno (być może kilka razy) lub po prostu mój potencjał został już wykorzystany na inną szparkę.
Teraz odchodzę od Ciebie zostawiając za sobą totalny burdel i dezorganizację. Jesteś zszokowanym wrakiem, a ja po prostu idę zacząć zabawę od nowa, z innym obiektem.
Mimo wszystko wiedz jedno - lubię czasami wracać. Minie pół roku, czasami rok, może pięć lat, jest opcja, że za ten czas zapukam cichutko do Twoich drzwi. Zrobię to, bo staniesz się na nowo wyzwaniem, co więcej o podwójnym poziomie trudności. Będę chciał sprawdzić, czy po tym wszystkim, co Ci zrobiłem będę w stanie jeszcze raz zamydlić Ci oczy i kolejny raz dla zabawy roztrzaskać Twoje życie w drobny mak. Czy zostawisz dla mnie swojego chłopaka/męża? Czy tak bardzo odbiłem się na Twoim życiu?
A Ty wpuścisz mnie z powrotem w siebie żywiąc nadzieję na wyjaśnienie dawnych nieporozumień. Będziesz chciała zrozumieć co się stało, po czyjej stronie leżała wina. Gdy Cię zapewnię, że się zmieniłem, przywołasz sobie te wszystkie wspomnienia i pierwsze razy związane z nami dodając do nich szczęśliwe i piękne zakończenie. To moment, w którym zaczynam nową grę.
Czy naprawdę wgryzłem się aż tak dobrze w Twoją duszę?
Masz wrażenie, że stale przeżywasz jakieś koszmarne deja vu. Ta sama niepewna codzienność, z nim na planie głównym. Wspólna poranna kawa i stale powracające myśli: dokąd on pójdzie, co zrobi, gdy zamknie za sobą drzwi, czy wróci dzisiaj, czy też napisze, że ma dużo pracy.
- większy ból
Nie uciekając ranisz siebie, a zawracając, ranisz siebie po raz kolejny. Grzebiesz się w bagienku i taka utytłana nie dostrzegasz źródła swojego bólu, rozpruwasz siebie tylko po to, bo on chce(?) ciebie czasami mieć na wymianę z innymi lub jako ropiekunkęr1; domowego ogniska, tak aby miał gdzie wracać (ciepła strawa, ciepłe kapcie, ciepłe łóżko, ciepłe ciało obok) . Ból rośnie wraz z oczekiwaniem, tak naprawdę na niewiadomo co.
Na półkach w sklepie można znaleźć coś, co nazywa się rGulasz w sosie własnymr1;. Kiedyś czułam się podobnie, jak taki rgulaszr1; właśnie i na dodatek w konserwie.
- te same obietnice (składane wszystkim kobietom)
Nie oszukuj się. On każdej mówi podobne słowa, składa podobne przyrzeczenia, których nigdy nie dotrzymuje. Ale należy mu się nagroda za pomysłowość i fantazję w tworzeniu wciąż nowych obiecanek, zaklęć, przysiąg. Te obietnice to nic innego, jak manipulacja, bo dzięki nim jesteś stale dostępna, stale czekasz i stale masz wrażenie, że jesteś najważniejsza w jego życiu. I trwasz nieprzerwanie na posterunku, wpatrujesz się w telefon i czekasz, na jego słowo, na jego dotyk, na jego niespełnianie danych obietnicr30; byleby tylko był, chociaż na chwilę,r30; ale czy wiesz, że jeśli on się pojawi rw przelocier1;, to tylko po to, żeby sprawdzić, czy jesteś grzeczna i posłusznie czekasz?
- rbrunetki, blondynkir30; ja wszystkie was dziewczynkir30;r1;, czyli haremowy śpiew niewiernego
Tu zawsze pojawia się pytanie rile?r1;
Ile zdrad jesteś jeszcze w stanie znieść, wybaczyć, rzrozumiećr1;. Ile kobiet we wszystkich odcieniach koloru włosów, tobie podobnych i niepodobnych, chcesz uczynić swoimi wrogami. Z iloma kobietami jeszcze chcesz konkurować, startować w zawodach, w których jedynym rzwycięzcąr1; jest on?
Ile jeszcze czasu potrzebujesz, abyr30; odejść?
- jeszcze większa pogarda do siebie
Znów pojawi się pogarda, najpierw skierowana do niego, a potem uświadomisz sobie, że ma ona swoje źródło w tobie. Czujesz ponad to wściekłość na siebie, bo kolejny raz zawracając, pozwoliłaś sobie na bicie pokłonów w jego kierunku.
- ponowna utrata szacunku i godności
To jak łamanie własnego kręgosłupa. Musisz uświadomić sobie, że dla niego jesteś jedynie pogotowiem seksualnym na wypadek, gdyby inna miała rglobusar1; lub coś innego. Jesteś jego zapełniaczem czasu, ale tylko wtedy, gdy on chce i gdy nie wie, czym/kim ten czas zapełnić. Być może jesteś też matką jego dzieci, o które według niego to ty powinnaś się głównie troszczyć, bo jesteśr30; matką. Jesteś też od sprzątania, prasowania, gotowania (zazwyczaj jego ulubionych potraw). Jesteś od załatwiania spraw niemożliwych i innych wszelakich: rachunków, kredytów, umów, remontów, zakupów,r30; a masz być podczas wykonywania tych czynności zawsze radosna i masz czuć się spełniona, jako matka, żona, czy też kochanka (właściwe podkreślić). A przy okazji tej wyliczankir30; zauważyłaś ile rzeczy potrafisz zrobić sama?!
- kolejny zawód, rozczarowanie
Jesteś mistrzynią kręcenia serialu, a ilość odcinków jest wciąż tobie nieznana. W zależności ile razy zawrócisz, tyle będzie sezonów kolejnych odcinków. Z czasem zauważysz, że wszystkie epizody w serii będą takie same. Stwierdzisz, że ta powtarzalność jest wyczerpująca i męcząca dla widza, czyli dla ciebie. Ale masz wciąż nadzieję na jakiś zwrot w akcji.
Nakręcasz kolejny film z nadzieją na Oskara. Ale niestety, nie będziesz miała okazji podziękowania za statuetkę mamie, siostrze, psu, kotu i pokojowi na świecie, bo już po pierwszych odcinkach jego kolejnego, wielkiego Come-back, odkrywasz, że treść jest niczym z taniego romansidła. On zjawia się i wyznaje po raz kolejny swoją Miłość, próbuje przekonać ciebie, że liczysz się tylko ty, że żadna inna nie daje mu tego, co ty, że jesteś jedyna(!?), wyjątkowa, piękna, mądra,r30; że świetnie gotujesz, parzysz najlepszą kawę, a takiego rosołu i karkówki żadna inna mu nie robi, nawet o lodach na deser pamiętasz. No właśnie lody! bo ten cudowny seks,r30; tylko z tobą ma takie doznaniar30;
Jesteś po prostu w każdym miejscu cudowna i w kuchni, i w sypialni. Zapewniasz mu pełen wachlarz doznań, i tych z rozkoszą podniebienia związanych, jak i tych innychr30; podniebnych (częstor30; z podniebieniem także związanych).
A potem poranna kawa (wg niego ta najlepsza!) i wychodzi. Po kilku dniach pisze krótkiego SMSa, że było cudownie, że kocha, żer30;
- podeptane nadzieje i marzenia
On zrobił wszystko, aby rozbudzić twoje marzenia o nim samym, abyś miała nadziejęr30;, wiedząc, że nic tobie nie jest w stanie dać. Pozwolił na to, abyś ty rozłożyła przed nim dywan utkany z marzeń. Myślałaś wtedy, że będzie po nim stąpał lekko, tak, aby niczego brutalnie nie zadeptać.
(rWięc ci rzuciłem marzenia pod stopy, Stąpaj ostrożnie, stąpasz po marzeniachr1; W. B.Yeats)
Czy, leżąc przy nim nago, pragnęłaś rozebrać się dla niego jeszcze bardziej? Nie wstydź się, ja też miałam ciągłe wrażenie, że odziana w NIC, wciąż jestem za bardzo ubrana. Rozebrałam się więc jeszcze bardziej, a on pozwolił mi sięr30; przeziębić.
(rPrzy nim zawsze chciałam rozebrać się jeszcze bardziej.r1; J. L. Wiśniewski, rProśbar1; R.Wojaczek)
- stały i systematyczny lifting blizn, przy jednoczesnym pojawianiu się nowych
Wraz z utratą szacunku, godności, honoru, poczucia stabilizacji, spokoju, bezpieczeństwa,r30; zachwianiem po raz kolejny podstawowymi zasadami moralności, przyzwoitości, zwykłej ludzkiej poprawności zachowańr30; dostajesz klapsy, uderzenia, których ślady na zawsze pozostaną w tobie. Im więcej tych szturchnięć, tym więcej znamion na resztę życia.
Gdy uda się tobie uciec wystarczająco daleko, to będąc na zusowskiej emeryturze, siedząc w bujanym fotelu, będziesz oglądała we wspomnieniach te blizny, opowiadając jednocześnie wnukomr30; jak to kiedyś babcia kochała, zaczynając swoją opowieść słowamir30; za moich czasówr30;
- większy dół
Pamiętasz zabawy w piaskownicy? Lubiłaś kopać doły? Ja uwielbiałam! Nie wiedziałam wtedy, że kiedyś nabiorą one dla mnie innego sensu i znaczenia.
W ramach rwspólnych zabawr1; z nim dostajesz od niego łopatkę, którą wykopujesz sobie sama(!) najpierw grajdołek, a wraz z rpogłębianiemr1; znajomości, coraz większy dół. Stopniowo pogrążasz się coraz bardziej, coraz mniej widzisz, coraz mniej możesz, jest coraz ciaśniej, jesteś coraz bardziej ograniczona w działaniach i możliwościach. Jeśli natychmiast nie zaczniesz się gramolić do góry, zasypując jednocześnie wcale nie zabawny dół, zostaniesz wchłonięta i zamiast stać się super babką, staniesz się babkąr30; piaskową.
- większe wypalenie, większa utrata energii życiowej,
Dopada ciebie utrata chęci na jakiekolwiek COŚ. Pracowałaś, jak elektrownia atomowa na największych obrotach dla niego(!), aż do całkowitego wypalenia, całkowitego rozszczepienia jąder (nie jego, a szkoda!) atomu. Oddałaś ciepło, entuzjazm, radość, witalność, werwę, szał, ogień, zapał, żarliwość, gorliwośćr30; wszystko, co może być energią napędową życia.
Popatrz w siebier30; masz wielką wypaloną dziurę i wypalone paliwo. Najwyższy więc czas na poszukiwania nowych bezpiecznych(!) źródeł energii (niekoniecznie od razu w innych ramionach, najpierw TY musisz dojść do ładu ze sobą).
- gorączka, bezsenność, dreszcze, wymioty, zasłabnięcia
Cierpisz stale na bezsenność, bo stale myślisz o nim. Nie o sobie! Jeśli uda się tobie w końcu zasnąć budzisz się z gorączką duszy (a czasem i ciała), pot sprawia, że masz dreszcze. Nie możesz jeść, ale możesz wymiotować i wymiotujeszr30; Skoro nie jesz, zdarza ci się zasłabnąć. Zsuwasz się więc powoli z łóżka, żeby na wszelki wypadekr30; wpaść do niego z powrotem, bez nabijania guza.
Jeśli ktoś powiedział tobie, że jesteś chora, bor30; wahasz się, bo masz wątpliwości, to uwierz temu komuś, mówi prawdę. Jesteś chora!
- złość na siebie, na świat, na dziecko, na szczęśliwych ludzi
Masz w sobie tyle złości, że musisz w końcu gdzieś eksplodować. Nie szukasz bezpiecznego miejsca na rodpalenier1; tej bomby, tylko wybuchasz gdzie popadnie. Tym sposobem dostaje się twoim dzieciomr30; za bałagan w pokoju, za czwórkę w szkole, za umorusane ubranie i podarte portaski, za wylany sok,r30; za cokolwiek. Wybuchasz w kilkuosobowej kolejce do kasy, kopiesz w oponę swoje auto, bo nagle postanowiło nie odpalić. Czepiasz się koleżanki przy sąsiednim biurku, burczysz pod nosem na wszystkich, zwłaszcza na tychr30; uśmiechniętych. Walczysz z całym światem, zamiast zawalczyć o siebie.
- stracony bezpowrotnie czas
Ile czasu przesiedziałaś przy telefonie, przy komputerze, czekając? Czekałaś ubrana i rozebrana, rano i wieczorem, w pracy i po pracy, w dzień i w nocy, latem i zimą. Czekałaś z gorącą kolacją, która w czasie twojego czekania stawała się zimna. Czekałaś z biletami do kina, kręgielni,r30; które w końcu oddawałaś koleżance, bo sięr30; nie doczekałaś. Czekałaś, bo obiecał przyjść, bo obiecał sprawdzić akumulator w twoim samochodzie i naprawić ten cholerny kran. Nie przyszedł, nie sprawdził, nie naprawiłr30; Kolację wyrzuciłaś, bo nie możesz przecież jeść, ale za to zwymiotowałaś, to akurat możesz. Film widziała koleżanka, nie poturlałaś kul w kręgielni, jedynie on rpoturlałr1; tobą, a cieknący kran przypomina tobie, kropla za kroplą, że ktoś miał przyjść.
Czekałaś na niego i nie zrobiłaś w tym czasie nic dla siebie. Tą bezczynność nie myl z odpoczynkiem. Jesteś bardziej zmęczona niż kiedykolwiek.
- poczucie bycia ofiarą
Dociera do ciebie, że jesteś jego ofiarąr30; i ofiarą losu. A wszystko sama sobie zrobiłaś, bo byłaś ofiarna. Złożyłaś ofiarę ze wszystkiego, co miałaś do zaoferowania, rzuciłaś całą swoją wartość w ramiona kogoś, kto zupełnie nie zdawał sobie sprawy, co otrzymujer30; w ofierze. Twoja ofiarność nie została zauważona i doceniona.
Zapamiętaj, że nie istnieją ani sezonowe, ani żadne inne obniżki rcenr1; na siebie. A ofiarność nie myl z robieniem z siebie ofiary.
- brak kontaktu z rzeczywistością
Tracisz poczucie czasu i rzeczywistości. Nie interesują ciebie inni, ich sprawy, ich problemy, a już na pewno ich radości. Nie wiesz, jaki jest dzień tygodnia. Jest ci wszystko jedno, jaka jest pogoda za oknem, bo i tak nic nie czujesz, nie widzisz, nie słyszysz. Zapomniałaś, że dzisiaj urodziny ma twoje dziecko. Gdyby wybuchła III wojna światowa, z pewnością byś tego nie zauważyła. Przemarsz wojsk pod twoimi oknami nie zrobiłby na tobie żadnego wrażenia. Siedzisz w swoim kątku i zastanawiasz się, gdzie jesteś i po co. Masz oczywiście przy sobie telefon, bo może zadzwoni.
- smutek
Ogarnia ciebie tak wielki smutek, że na inne emocje brakuje już miejsca. Jesteś jednym wielkim, głębokim Smutkiem. Wszystko jest smutne, a najbardziejr30; uśmiechnięci ludzie wokół ciebie. Zastanawiasz się, co oni robią. Zapomniałaś, czym jest szczery i radosny śmiech. Twoje mięśnie twarzy zostały unieruchomione. Twoje kąciki ust opadłyr30; nie dodaje to niestety tobie uroku, co powoduje, że patrząc w lustro stajesz się jeszcze bardziej smutna.
- bezsilność
Przebywając dłużej w Psychofagowie zostajesz pozbawiona sił na cokolwiek.
A dodatkowo czujesz, że jesteś też na rbezr1;, czyli bezradna, beznadziejna, bezwolna, bezużyteczna, beznamiętna, bezimienna, bezmyślna, bezmózgowa, bezsensownar30; i bez perspektyw na lepsze(go).
- pogorszenie się stanu na wiosnę
Wiosna tylko pogłębia wszystko to, przed czym chcesz uciekać. Ludzie wylegają na ulice, kręcą się po parku i wydaje ci się, że wszyscy dookoła ciebie czują rchemięr1;, tylko ty jesteś odmieńcem, roztworem obojętnym. Nie zachodzą w tobie żadne, pożądane zwłaszcza na wiosnę, reakcje chemiczne, bo nie masz obok siebie drugiego odczynnika. Twój odczynnik, o którym myślałaś, że jestr30; zachodzi w reakcję z kimś innym. Do ciebie wpadnie rna reakcjęr1; potemr30;
- problemy w pracy
Szef się czepia? Inni wykazują, udawane lub nie, zainteresowanie twoim kiepskim wyglądem, odwróconymi w uśmiechu ustami. Pytają dlaczego jesteś taka, jaką kiedyś nie byłaś. Chcą wiedzieć, jedni po to, żeby pomóc, a inni, żeby poplotkować przy kawie. Czekają na twoją odpowiedź, a Tobie wtedy szklą się oczy, chowasz się za segregatorami i monitorem. W końcu wystukujesz adres: http://uciekamydoprzodu.blog.pl/ i zaczynasz pisaćr30; czyli zaczynasz UCIEKAĆ.
Ostrzegawcze sny i potęga intuicji
W związku z psychopatą dobre jest tylko to, że możemy się kiedyś od niego uwolnić. Problem jednak w tym, że im więcej spędziłyśmy czasu z psycholem, tym mniej "czujemy siebie", a zatem tym trudniej nam uzyskać dostęp do naszego wewnętrznego źródła siły. Targają nami skrajne emocje, a czasem przeciwnie - popadamy w zupełne odrętwienie. Miotamy się bądź wegetujemy, szarpiemy od bandy do bandy. W tym wszystkim jednak gdzieś głęboko na dnie, zagłuszony przez inne, głośniejsze i jaskrawsze komunikaty, przebija się nieśmiało niewielkie, jasne światełko. Pójdź za nim, bo to głos Twojej bezcennej broni - intuicji.
Intuicja nie jest zjawiskiem w rodzaju "abrakadabra, czary mary, chuje muje dzikie węże". Takim asortymentem posługuje się psychopata. Intuicja natomiast znajduje się na przeciwnym biegunie - to głos wewnętrznej prawdy. Każda z nas go posiada, ale często brakuje nam wiary w siebie i popadamy w uzależnienia od innych, zagłuszając własny, niepowtarzalny ton.
W "normalnym życiu" intuicja będzie dochodzić do głosu częściej lub rzadziej, często nie będziemy specjalnie się na niej skupiać ani zauważać jej roli, instynktownie wybierając to, co jest dla nas dobre. Związek z kochającym człowiekiem nigdy nie zagłuszy jej głosu. Przeciwnie - wydobędzie go. Ktoś, kto naprawdę nas kocha, będzie chciał, żebyśmy stały się w pełni sobą, najlepszą i najpiękniejszą wersją samych siebie. Nigdy nie będzie przy tym naruszał naszej wolności, ale przeciwnie - ochraniał nas w taki sposób, żeby dać nam konieczną przestrzeń do rozwoju i kontaktu z samą sobą.
Jak natomiast będzie postępował psychol? Dokładnie odwrotnie. Nigdy nie będzie dążył do Twojego rozwoju, ale do destrukcji. Nie będzie chciał Twojej wolności, tylko zniewolenia. Nie otoczy Cię opieką, ale zamknie w więzieniu stałego kontrolowania. Nie będzie chciał Ci niczego ofiarować, a jedynie omamić Cię i oszukać - po to, żeby wszystko Ci zabrać. Od pospolitego złodzieja różni się jedynie poziomem perfidii.
Złodziej na ogół nie rozpoczyna włamania od wręczenia bukietu kwiatów i pierścionka zaręczynowego. Wpada zamaskowany pod Twoją nieobecność, plądruje i sp...dala. Kradzież, jakiej się dopuszcza, dotyczy głównie dóbr materialnych (choć nie tylko, bo przecież pospolity przestępca okrada Cię również z poczucia bezpieczeństwa). W przypadku psychola kradzież rozciąga się niestety na wszystko - dobra duchowe, materialne, emocjonalne, zdrowie, przyjaźnie, rodzinę i więź samą sobą oraz z siłą wyższą. Serwowana Ci podróba bywa jednak tak dobrze wykonaną imitacją, że niestety łykasz jego sztuczki jak pelikan i otwierasz przez złodziejem nie tylko swój dom, ale i serce, niczym poczciwa babcia piekąca szarlotkę dla dawno nie widzianego "wnuczka", wrzucającego w tym czasie do złodziejskiego wora jej cenną biżuterię i chudą emeryturę.
Nie ma powodu mieć do siebie pretensji, konia z rzędem temu, komu udało się nie paść ofiarą perfekcyjnie przygotowanego oszustwa. Tu dochodzimy do kwestii zasadniczej: IM LEPSZY MAMY KONTAKT Z NASZĄ INTUICJĄ, TYM MNIEJSZA SZANSA, ŻE WPADNIEMY W ŁAPY PSYCHOLA. I tym większa, że szybciej dojdziemy do siebie po ucieczce bądź rozstaniu. Tak, jak istnieją zasady dbania o zdrowie (ruch, świeże powietrze, olej z wiesiołka, owsianka, magnez and all that jazz , podobnie w życiu emocjonalnym obowiązują prawidła, których przestrzeganie zapewni nam zdrowie psychiczne.
Kilka zasad dbania o naszą najlepszą przyjaciółkę - Intuicję:
1. MIEJCIE DLA SIEBIE CZAS. Co jest do tego potrzebne? Cisza wewnętrzna. Samotność, spacer, otoczenie przyrody, to, co lubisz. Spędzaj każdego dnia trochę czasu z samą sobą - bez paniki, bez poszukiwania bodźców, bez nerwowego otaczania się ludźmi albo rozmyślania o facetach.
2. SZANUJCIE SIEBIE NAWZAJEM. Większość, o ile nie wszystkie, ofiary psychopatów, to "kobiety kochające za bardzo". Albo raczej za mało kochające siebie. Zbudowanie szacunku dla siebie samych to podstawa każdej zdrowej relacji - inaczej każda nawiązana przez nas znajomość będzie neurotyczna. Polubienie siebie, zaakceptowanie siebie ze swoimi mocnymi i słabszymi stronami, ciekawość siebie, łagodność i wyrozumiałość dla siebie samych wymagają potężnej, ale koniecznej pracy, którą musimy wykonać, jeśli naprawdę zależy nam na głębszych relacjach i prawdziwej wolności.
3. NIE PRZERYWAJ JEJ. Twoja przyjaciółka Intuicja zawsze ma dla Ciebie czas. Ty także miej czas dla niej. Kiedy zaczyna do Ciebie mówić, a czasem z troski o Ciebie wręcz krzyczeć i ostrzegać, nie traktuj jej tak, jak psychopata traktował Ciebie - nie mów: "przesadzasz" / "jesteś przewrażliwiona" / "nie wpadaj w histerię". Usiądź i posłuchaj, zadaj dodatkowe pytania. A kiedy już wspólnie dojdziecie do tego, że jednak miała kobita rację - chwyćcie się mocno za ręce i sp...lajcie! (że po raz kolejny użyję słowa - klucza, do którego można w sumie sprowadzić całą wiedzę i wszelkie wytyczne na temat psychopatów ).
4. NIE MÓW JEJ, ŻE JEST GŁUPIA, ZAZDROSNA, ŻE MA PARANOJĘ ALBO ŻE NIE CHCE TWOJEGO SZCZĘŚCIA. Ona chce tego jak nikt inny. I nigdy Cię nie opuści.
5. PAMIĘTAJ, ŻE ZAWSZE MOŻESZ DO NIEJ WRÓCIĆ. ONA CI WYBACZY. Jeśli nawet sto razy powiedziałaś jej: "sorry, stara, muszę lecieć, psychol mnie woła, on mnie kocha, wiesz?", jeśli zamknęłaś przed nią drzwi mówiąc: "daruj, ale teraz chcemy pobyć trochę sami", jeśli nawet powiedziałaś jej: "spadaj i więcej się nie wtrącaj, kłamiesz!", Intuicja nigdy się nie obrazi. Bądź pewna, że w czasie, kiedy Ty świrowałaś i pogrążałaś się w bagnie autodestrukcji, ona nie marnowała czasu - siedziała gdzieś na strychu, oliwiła broń, ćwiczyła karate i ostrzyła noże Teraz jest gotowa do akcji
Jednego możesz być pewna. Nienawiść psychopaty do Twojej intuicji będzie daleko przewyższała nienawistne uczucia, jakimi darzy wszystkie ostrzegające Cię przed nim przyjaciółki. Od samego początku Waszej relacji, będzie próbował Was rozdzielić. Będzie chciał zamiast tego podłączyć Cię do swojego własnego GPS-a, ukrywając jednocześnie przed Tobą ekran wyświetlacza. Inaczej zobaczyłabyś, że jest tam napisane: "Cel: bagno, a ściślej - jego dno", a nie "Kanary, Seszele i cykady na Cykladach".
Skłóceniu Cię z intuicją będą służyły wszystkie teksty o Twoim "przewrażliwieniu" i "nadinterpretacjach". Wierzymy w nie, bo nie chcemy rezygnować ze złudzeń. Bo nie chcemy, żeby życie znowu było szare i polegało na spełnianiu obowiązków. Bo wsiadłyśmy w atłasowych pantofelkach do złotej karocy i wolimy nie widzieć, że woźnica ma twarz Kajetana P., a na przednim siedzeniu leży jakaś dziwna paczka, z której chyba wystają kobiece włosy.
Tyle, że ignorowanie rzeczywistości nie ma szans jej zmienić. Ono tylko przedłuży tkwienie w iluzji i sprawi, że będziemy miały mniej siły, kiedy zdecydujemy się na ucieczkę / zostaniemy do niej zmuszone. Słuchanie głosu intuicji zawsze doprowadzi nas z kolei do właściwego dla nas miejsca przeznaczenia. Tyle że będzie wymagało wysiłku, czasem nudy, czasem odwagi, a czasem z kolei - czasu spędzonego w samotności. Na pierwszy rzut oka, a raczej ucha, głos intuicji może wydawać nam się skrzekliwym pouczaniem starszej pani - dewotki, ale z czasem, kiedy odzwyczaimy uszy od sztucznych wibracji o wysokich częstotliwościach, oferowanych przez psychopatę, odkryjemy, że to żaden skrzek, ale krzyk rozpaczy i troski o nas. Kiedy nauczymy się prawdziwie wsłuchiwać w głos intuicji, odkryjemy w nim potężną siłę granitowych, tatrzańskich skał. I bijący od nich spokój.
Do dzieła zatem. Nie bójmy się czasu spędzonego w samotności, nie bójmy się pytań, rozmów z samymi sobą, odważmy się wreszcie zawalczyć o siebie, przyznać sobie prawo do życia, równorzędne z tym, jakie mają inni ludzie. Zawalczmy o miejsce dla siebie we własnym życiu.
Tyle ogólnych przemyśleń, a teraz chciałabym podzielić się z Wami przykładami z własnego życia. Utrata kontaktu z własną intuicją była chyba jednym z moich najgorszych życiowych doświadczeń. Czułam się, jakbym została wrzucona do jakiegoś czarnego oceanu w środku nocy, bez możliwości zobaczenia horyzontu i znalezienia jakiegokolwiek punktu oparcia i odniesienia. Nie stało się to oczywiście od razu, wszystko zaczęło się od zagłuszenia wewnętrznego głosu kwiecistymi tyradami bombardującego "miłością" psychola i zalewem związanych z tym emocji. Psychol ma to do siebie, że w przeciwieństwie do normalnego, a zwłaszcza wrażliwszego i mniej pewnego siebie człowieka - wygłasza swoje tezy z niebywałą wręcz pewnością siebie, przekonaniem w głosie i każdym geście. Umęczona codziennością / samotnością / samą sobą i własną niepewnością kobitka to dla niego wymarzony cel, a rozregulowanie jej wewnętrznego GPS-a to warunek powodzenia ataku. Dlatego też wyrwanie się ze szponów tego zła, musi wiązać się ze zbudowaniem, a raczej odkryciem (bo drzemie ona w każdej z nas!) wewnętrznej siły. Stąd też nazwa bloga - szczury (marne tchórze, roznoszące na dodatek choroby) kontra wadery - silne, piękne, odważne i wolne!
Z perspektywy czasu mogę wymienić kilka znaczących objawów uruchomienia Intuicyjnego Systemu Alarmowego (ISA), których doświadczyłam w czasie związku z psycholem:
1. Utrata pokoju wewnętrznego. Żyłam właściwie w stałym niepokoju, uniemożliwiającym normalny sen, pracę i kontakty z innymi ludźmi. Z czasem niepokój zamienił się w nerwicę lękową.
2. Utrata radości życia. Dziś wiem, że jeśli żyje się w harmonii ze sobą, to cieszyć może "głupia" filiżanka kawy albo miła rozmowa z panią w sklepie. Jeśli z kolei żyje się w ciągłym stanie pogwałcenia siebie, po pewnym czasie nie cieszy już kompletnie nic. Gdybym nawet znalazła się z psycholem na Seszelach, i tak czułabym się jak na dnie ciemnego, zimnego bagna.
3. Utrata zainteresowań. Na pewnym etapie nie byłam w stanie wyobrazić sobie, że coś kiedyś sprawiało mi jakąkolwiek przyjemność. Pamiętałam, że kocham góry, przyrodę, pływanie w jeziorze, ogniska, kajaki, fotografię, sztukę, film i literaturę, ale nie byłam w stanie tego na nowo zapragnąć. Czułam się jak zombie - niby żywa, ale wewnętrznie martwa.
4. Utrata przyjaźni i wartościowych znajomości, spędzanie czasu wyłącznie z psycholem.
5. Brak śmiechu. To bardzo znaczący objaw, którego nie wolno ignorować. Jeśli przestajesz się śmiać - wiać, k... mać
Te wszystkie i wiele innych elementów to sygnały, że nie ma się w ogóle nad czym zastanawiać i że związek, w którym tkwimy - niezależnie od tego, czy jesteśmy z regularnym psycholem, czy też ze "zwykłym" zjebem, a może z człowiekiem, który zwyczajnie do nas nie pasuje - jest destrukcyjny i nie ma sensu tracić na niego czasu, pogrążając się jedynie w coraz głębszym uzależnieniu.
To są pewne prawidła ogólne, ale oprócz nich istnieje jeszcze cały szereg zjawisk "niestandardowych", jakich możemy doświadczyć w związku z psychopatą. Myślę, że nasza intuicja reaguje wprost proporcjonalnie do zagrożenia, toteż jeśli wykryje, że znalazłyśmy się w polu rażenia tak potężnego zła, uruchamia środki nadzwyczajne. U mnie były to sny. Pierwszy sen związany z psychopatą pojawił się zanim jeszcze na dobre coś się między nami rozkręciło. A był tak straszny, że zapamiętam go na całe życie. On chyba też uchronił mnie przed ostatecznym upadkiem i uwierzeniem całą sobą w opowieści psychola. A śniło mi się, że idę zupełnie sama przez ciemny, pusty most na Wiśle, pada deszcz, pode mną - czarna rzeka, naprzeciw mnie - czarny las. Żywej duszy dookoła. Nagle z lasu wybiega wielki, silny, żylasty, czarny pies i biegnie prościutko i szybko, bardzo agresywnie, w moją stronę - po to, żeby mnie zabić. Najbardziej przeraziło mnie to "sfokusowanie" psa na mnie, to nie był pies, który "po prostu" musi znaleźć sposób na odreagowanie swojej agresji, to był "atak spersonalizowany". Obudziłam się zesztywniała z przerażenia i niestety pewna tego, że ten sen dotyczy mojej relacji z psychopatą. Zaczęłam odmawiać różaniec, z czasem uspokoiłam się. Następnego dnia - co również było znaczące - przyśniła mi się Matka Boża. Atmosfera snu była zupełnie inna - pełno radosnych ludzi, śmiech, śpiew, głośne, wesołe rozmowy, moja kumpela szczęśliwa i w ciąży , a w ogrodzie - pomnik Matki Bożej całej w niebieskich kwiatach - dzwoneczkach.
Innym razem przyśnił mi się atak wilków w lesie i kilka moich koleżanek w białych sukienkach, które pomogły mi wejść na drzewo i uratować się. Niesamowite zdarzenie miało też miejsce, kiedy po paru miesiącach detoksu, uległam słabości i spotkałam się z psycholem "na 15 minut". Kiedy już właściwie czułam się znowu w tym specyficznym "tunelu", do którego wpadałam za każdym razem, kiedy się z nim kontaktowałam, odwiedziłam na chwilę mamę, żeby coś od niej odebrać. Z psycholem byłam umówiona na wieczór. Mama oczywiście nic o tym nie wiedziała. Zobaczyła mnie jednak i powiedziała: "Ale miałam sen, śniło mi się, że ten człowiek znów Ci zagrażał, a Ty jak taka głupia ćma, co leci do ognia, znowu za nim poszłaś". Ten sen po raz kolejny uratował mi życie, stawiając do pionu. Uznałam, że skoro Pan Bóg angażuje środki nadzwyczajne, żeby mi pomóc i uświadomić, że to szambo, a nie perfumeria, to zależy mu na mnie i ignorowanie tego sygnału byłoby głupotą. Udało mi się nie spotkać z psycholem ani tamtego dnia, ani nigdy później - nie licząc jego koczowania pod domem i mojego wezwania policji. Psy pojawiły się zatem nie tylko na początku, ale i na końcu tego uroczego związku
Podsumowując - w walce o siebie nie jesteśmy same. Psychol bardzo chciałby nam to wmówić, ale to nieprawda. Mamy intuicję, która łączy nas ze wszystkim, co na świecie dobre, piękne, mądre i szlachetne. Znaków obecności Dobra jest wiele, a w miarę zdrowienia, będziemy widzieć ich coraz więcej. To nie cały świat jest zły, to nie my jesteśmy złe. To tylko czarne okulary psychola, na które zamieniłyśmy noszone wcześniej różowe okulary naszej naiwności. Teraz pora na wyrzucenie obu par do kosza, bo - jak słusznie powiedział Antoine de Saint-Exupéry - dobrze widzi się tylko sercem.
Dlaczego kobiety wybierają sadystycznych partnerów r11; czyli czemu złe rzeczy przydarzają się dobrym ludziom? Część 1 r11; DDD, DDA, DDK, poprzednie związki i nadwrażliwość emocjonalna.
Wyrwałaś się z toksycznego związku. Jesteś emocjonalnie, psychicznie, finansowo wykończona. Ktoś ci powiedział, że byłaś w toksycznym związku, albo sama do tego doszłaś. Artykuły w gazetach, intrenecie, na blogu czy w książkach utwierdzają Cię w tym przekonaniu. Analizujesz, co ci się przytrafiło i nie możesz uwierzyć, jak mogłaś się dać tak zmanipulować. Może nawet zauważasz, że to nie jest pierwszy raz, że większość (jeśli nie wszystkie) z twoich poprzednich związków cechowała się pewnymi elementami przemocy. Nie chcesz, żeby to ci się znowu przytrafiło ale jednocześnie nie rozumiesz, dlaczego ciągle wybierasz patologicznych partnerów. Przyczyn może być kilka, poniżej wymieniam niektóre, większość z nich dyktowała moje wybory w przeszłości.
Jakie czynniki mogą mieć wpływ na wybór toksycznego partnera
1. Możliwe, że miałaś tzw. rtrudne dzieciństwor1;. Teraz jesteś dorosła i myślisz, że trudny okres masz już za sobą, wyrwałaś się z toksycznego domu i odcięłaś się od przeszłości. Tak Ci się przynajmniej wydaje.
Trudne dzieciństwo to niestety bardzo często bagatelizowana przyczyna. Nie zdajemy sobie sprawy (albo nie chcemy sobie zdawać) jak bardzo nasi rodzice i środowisko w jakim dorastaliśmy ma wpływ na kształtowanie naszej osobowości, a w efekcie na wszelkie decyzje jakie podejmujemy w dorosłym życiu. Nie ma rodziców doskonałych, ale jest taki moment, w którym niedoskonałość przeobraża się w destrukcję. Może tylko jeden rodzic był toksyczny, może była to matka, może ojciec, a może byli obydwoje. Związek pomiędzy ojcem a córka jest szczególnie istotny, jako że w przypadku toksycznego ojca, który nieustannie krytykuje, jest niedostępny emocjonalnie i stosuje przemoc psychiczną lub nawet fizyczną, w dziewczynce kształtuje się pewien akceptowalny stereotyp zachowań rnormalnychr1; dla płci męskiej. Ten wypaczony obraz będzie jej towarzyszył w dorosłym życiu i będzie ona odbierała krytykę, sadyzm emocjonalny a nawet przemoc fizyczną jako normalne objawy miłości. Taka dziewczynka, gdy dorośnie, prawdopodobnie będzie podświadomie szukała romantycznych partnerów o cechach osobowości podobnych do jej ojca i próbowała od nich uzyskać miłość, której ojciec jej nie dal. I zakończy się to, w najłagodniejszym przypadku, kolejnym rozczarowaniem.
Przykłady dorosłych, którym toksyczne dzieciństwo może utrudnić szczęśliwą dorosłość i zdrowe związki z partnerami:
r11; DDA r11; Dorosłe Dzieci Alkoholików r11; to dorośli, którzy wychowali się w rodzinach, w których nadużywano alkoholu. Alkoholizm rodzica może powodować u dziecka cięższe urazy psychiczne niż u osoby uzależnionej, które będą objawiały się miedzy innymi niska samooceną, brakiem akceptacji siebie, ukrywaniem emocji i stanami lekowymi.
r11; DDD r11; Dorosłe Dzieci z Rodzin Destrukcyjnych r11; to dorośli, którzy dorastali w rodzinie z nałogiem, poważną chorobą jednego lub obojga rodziców, wszelkimi rodzajami przemocy domowej ( jak przemoc emocjonalna, psychiczna, fizyczna czy seksualna), nadmiernie wymagającymi rodzicami bądź w rodzinach rozbitych na skutek śmierci rodzica, rozwodu lub emigracji. DDD mają trudności w radzeniu sobie z emocjami, brakiem poczucia bezpieczeństwa i nie potrafią tworzyć zdrowych i udanych związków.
r11; DDK r11; Dorosłe Dzieci Katolików r11; to dorośli, którzy wychowywali się w rodzinach, gdzie na skutek nadmiernego zaangażowania jednego lub obydwojga rodziców w sprawy wiary i kościoła, życie rodzinne było zaniedbane, gdyż dorośli poświęcali więcej czasu i uwagi Bogu niż swoim dzieciom. Nie mówimy tutaj o Katolicyzmie jako drodze do spotkania z Bogiem, ale jako o nadmiernym zaangażowaniu i ucieczce od rzeczywistości, często do etapu uzależnienia, które powoduje, że rodzic staje się nieobecny w życiu swoich dzieci.
Jedynym sposobem na poradzenie sobie ze skutkami trudnego dzieciństwa jest profesjonalna terapia, nie ma możliwości poradzenia sobie z takim balastem samemu.
2. Poprzedni związek z toksycznym partnerem daje większe szanse na wpadniecie w pułapkę po raz drugi, szczególnie jeśli nie zdajemy sobie sprawy, ze takich właśnie toksycznych partnerów przyciągamy. Kolejny partner może się wydawać całkowitym przeciwieństwem naszego ex , co wcale nie znaczy, ze nie będzie toksyczny. Na przykład jeśli twój ex był alkoholikiem, krzykliwym i agresywnym, nowy partner może być typem ofiary r11; spokojnym, małomównym, troskliwym, obrażalskim, żerującym na tobie finansowo i urządzającym ciche dni pasożytem.
Dlatego obserwuj uważnie, kto się Tobą zainteresował. W razie najmniejszych wątpliwości uciekaj!
3. Tymczasowa nadwrażliwość emocjonalna, na przykład stan świeżo po rozstaniu z toksycznym partnerem. Każda kobieta, której udało się wyrwać z toksycznego układu jest zniszczona emocjonalnie, ma zdeptaną wiarę w siebie, często czuje się osamotniona i bez wsparcia, szczególnie, że toksyczny ex włożył dużo pracy w odizolowanie ofiary od przyjaciół i rodziny. Kobieta, która boi się być sama jest bardzo łatwym łupem emocjonalnego sadysty, ponieważ strach przed samotnością przyćmiewa inne, zdrowe instynkty. Oprawca ma doskonale wyostrzone zmysły i wyczuje zranioną uczuciowo ofiarę z daleka i bezbłędnie. Zjawi się na rodsieczr1; jak rycerz w srebrnej zbroi na białym koniu, będzie mówił to, co ofiara pragnie usłyszeć, będzie robił, to , co ofiara pragnie aby było zrobione, a co najważniejsze będzie uważnie słuchał. Nadwrażliwość emocjonalna i brak wsparcia od bliskich powoduje, ze kobieta będącą w trudnej sytuacji psychicznej będzie chciała się rwygadaćr1;, zwierzyć z tego co ja spotkało, wyrzucić z siebie cały żal, bol i rozpacz. A nowy oprawca będzie słuchał, bardzo uważnie słuchał, i będzie się uczył. Dostanie przecież gotowy przepis, jak zdobyć zaufanie ofiary i wślizgnąć się do jej życia r11; wystarczy postępować dokładnie odwrotnie, niż postępował jej ex, obsypywać komplementami, których ex ją pozbawiał, generalnie zafundować jej okres miesiąca miodowego i ta zniszczona emocjonalnie i psychicznie kobieta złapie się na to jak mucha na lep! I nagle okaże się, że to nie był rycerz w srebrnej zbroi, ale pachołek owinięty folią aluminiową.
Każdy związek, szczególnie ten toksyczny, trzeba rodchorowaćr1;. Tego nie da się zrobić szybko, zniszczenia są zbyt poważne. Dlatego najlepszym wyjściem jest randkowy detox i terapia, bycie singielką przez dłuższy czas (i mam tu na myśli lata, nie miesiące), chodząc na skróty wpadniemy ponownie w pułapkę.
Poruszyłyście w swoich wypowiedziach kilka ważnych wątków, kluczowych w procesie uwalniania się od psychola. Dotyczą one przede wszystkim sfery poczucia własnej wartości, autonomicznej tożsamości, ale też kwestii złudzeń i tzw. "wtórnej wiktymizacji". Ale po kolei.
1. "Czy to moja wina / Czy mogłam jakoś temu zapobiec / Dlaczego właśnie ja?!". Nie Twoja, nie mogłaś, dlatego, że na świecie istnieje niestety zło, złodzieje ludzkich serc i pożeracze dusz. Poczucie winy to ważny temat. Każda z Was przekonała się o tym zapewne po wielokroć w trakcie związku z psycholem. Na niczym nie umieją tak grać, jak właśnie na tym wrażliwym instrumencie. A że robią to po chamsku, cynicznie, wielokrotnie przeciągając strunę - instrument się rozstraja i później rezonuje już bez przerwy, wyłapując najlżejsze bodźce. To dlatego po zakończeniu związku z psycholem jesteśmy na ogół Jednym Wielkim Poczuciem Winy i Porażki. No i nic dziwnego, skoro w kółko słyszymy o tym, że krzywdzimy najbliższą i najbardziej nas kochającą osobę, bądź że jesteśmy nienormalne i nikt o zdrowych zmysłach nas nie pokocha.
Prawda wygląda jednak odwrotnie i im szybciej dotrze do nas, że padłyśmy ofiarą wyrafinowanej przemocy psychicznej i zostałyśmy brutalnie wykorzystane, tym krótsza będzie nasza droga do zdrowia. Uważam, że nieodzowne jest w tym procesie dzielenie się swoim doświadczeniem z osobami, które przeżyły to samo. Nikt inny nie będzie w stanie w pełni tego zrozumieć, toteż w początkowym etapie, choć oczywiście niezbędne jest wsparcie bliskich, kochających osób i ich opieka, konieczne jest również dzielenie się swoimi przeżyciami z innymi ofiarami psychopatów. Inna ofiara nigdy nie zada pytania: "ale dlaczego nie odeszłaś wcześniej?" / "a kto ci kazał się z nim wiązać?", nie powie: "weź już daj spokój, trzeba żyć dalej" ani nie uzna, że "wina zawsze leży po obu stronach". Inne ofiary to nie tylko wsparcie i zrozumienie, ale także i lustro. Kiedy przekonamy się, że te fajne, inteligentne, ciepłe i wrażliwe kobiety z poczuciem humoru także padły ofiarą gadów w ludzkiej skórze i zobaczymy, że wszystkie jak jeden mąż mówią o zaniżonym poczuciu własnej wartości, szukają winy w sobie albo uważają się za mniej atrakcyjne od całej reszty świata, przekonamy się, że wszystkie cierpimy na tę samą chorobę, mamy te same objawy, ale możemy również zastosować te same środki lecznicze. Łatwiej pogodzimy się same ze sobą, kiedy zobaczymy, że choroba ta dotknęła tak wielu z nas.
2. Warunkiem zdrowienia jest LECZENIE. I tutaj, podobnie, jak w przypadku Anonimowych Alkoholików i innych uzależnionych, kluczowy jest Krok 1., czyli uznanie własnej bezsilności. Oznacza to przyznanie się do tkwienia w nałogu. Czyli - odrzucenie błędnego koła myślenia: "a co ja bym mogła jeszcze zrobić, żeby on się zmienił" / "a dlaczego on jest taki straszny?" / "dlaczego nie możemy być razem szczęśliwi?" itd. To jak z wódką. Też nie możecie być razem szczęśliwi. Dla wielu ludzi to przykre i nie do zaakceptowania, toteż wielu z nich niestety umiera nie rozstawszy się z nałogiem. My nie musimy do kich należeć. Odstawiamy wódę. Raz na zawsze. Nie ma tłumaczenia: "ale może jeszcze tylko jeden pożegnalny kieliszek?", (= jedno pożegnalne spotkanie / rozmowa / wyjaśnienie), "może mogę pić tylko okazjonalnie?" (= może możemy się zaprzyjaźnić i spotykać od czasu do czasu?) etc. Stanięcie w prawdzie wymaga powiedzenia sobie, że wóda to śmierć. Toksyczny związek to śmierć. Nie pół-życia, pół-śmierci, nie "trochę śmierć, a trochę nie".
Jeśli chcemy wyzdrowieć, musimy nabrać pokory. Pokora to w tym przypadku uznanie, że nie panujemy nad naszym uzależnieniem, że to ono panuje nad nami i że jeśli chcemy się uratować, musimy postępować ściśle według wskazówek opracowanych przez inne uzależnione osoby. Tak jak w przypadku alkoholików pierwsza zasada to całkowite odstawienie wódki, tak w naszym przypadku jest to całkowity brak kontaktu z psychopatą. Tutaj uwaga - możemy w najlepsze pielęgnować uzależnienie nie pijąc grama alkoholu / nie widując się z psycholem. Wystarczy, że będziemy godzinami rozmyślać o alkoholu / analizować miniony związek i bobrować na fejsie w poszukiwaniu nowych bodźców do analizowania. Oczywiście, etap rozkminy, czytania miliarda książek i artykułów jest konieczny, ale tylko przez parę miesięcy, do roku - do momentu zrozumienia, co się stało. Czym innym jest zrozumienie, czym innym - popadnięcie w kolejne uzależnienie. Alkoholicy w początkowej fazie też rozmawiają na mitingach głównie o wódzie, ale z czasem muszą zacząć wytrzymywać na trzeźwo pytania o to, co sprawiło, że po nią sięgnęli. My też musimy. A potem musimy tak przemodelować nasze życie, żeby znaleźć w nim radość. Bez tego powrót do nałogu (tego lub podobnego związku) będzie tylko kwestią czasu - nie sposób przecież żyć w wiecznym bólu.
Wydaje się to wszystko kosmicznie trudne, ale to są tylko strachy na Lachy. Wszystko, czego potrzebujemy do zapanowania nad nimi, znajduje się w naszym sercu. I z czasem posiądziemy tę umiejętność, kiedy na jakieś rozhisteryzowane wycie usłyszane we własnej głowie: "jesteś do niczego, nic nie rób, nic nie mów, zniknij, zgiń, przepadnij!", będziemy umiały odpowiedzieć głośno, pewnie i wyraźnie zdrowym: "spierdalaj".
3. "Czy on wie, że jest psychopatą?". Takie pytanie zadała jednak z Czytelniczek. Z moich lektur i obserwacji wynika, że psychopaci doskonale wiedzą, że czynią zło i mają to głęboko w pompie. Wiele czytelniczek, a kiedyś i ja sama, jest bardzo przywiązana do etykietki "psychopata bądź nie". Tak, jakby ta diagnoza stanowiła werdykt. Tymczasem nie ma to większego znaczenia. Jeśli Twój związek jest do tego stopnia toksyczny, że wpisujesz w google hasło: "psychopata", to nie będziesz z tym facetem szczęśliwa. Możesz znaleźć nawet lekarza specjalistę, który zostanie przez psychola zmanipulowany i "uwiedziony" (zdarzyło się to nawet wybitnemu znawcy tematu, dr. Robertowi Hare), psychol może dostać "glejt", że psycholem nie jest, tylko że CO Z TEGO? Breivik może wygrać proces z norweskim wymiarem sprawiedliwości, ale czy to znaczy, że przestał być zbrodniarzem?
Zaklinanie rzeczywistości to normalny element choroby (współ)uzależnienia. "Pogoń" za "wyleczeniem" psychola jest jak tkwienie w związku z czynnym alkoholikiem i wychodzenie ze skóry, żeby naszej żabci dogodzić (czytaj: umożliwić jej komfort picia). Mądra miłość stawia granice - jeśli trzeba, stawia je za drzwiami. W toksycznych związkach nie skupiamy się na tym, jak jest nam TU I TERAZ, tylko niczym chomik w kołowrotku gonimy jakąś wyimaginowaną najczęściej marchewkę. "Kiedyś / w przyszłości / on się zmieni / bla bla bla". I dlatego tak strasznie jesteśmy zdruzgotane, kiedy zostajemy wymienione na innego chomika albo kiedy odkryjemy, że obok nas, równolegle, kręci się jeszcze kilka takich "kołowrotków", a w nich - chomiki we wszystkich kolorach tęczy. To jest nieważne, Porzućmy chomiki, porzućmy złudzenia, porzućmy nieistniejącą marchewkę Zapiszmy sobie na ścianie Podstawowe Związkowe Prawa Relacji (PZPR :
1. W związku jesteśmy po to, żeby było nam w nim LEPIEJ niż bez bez niego.
2. Związek ma nas ROZWIJAĆ (uwaga: nie mylić rozwoju ze szkołą przetrwania!).
3. Miłość to przede wszystkim SZACUNEK, gdzie nie ma szacunku, nie ma miłości.
4. Nie ma miłości bez WOLNOŚCI.
5. Jeśli przez swój związek nie śpisz, nie jesz, chorujesz, zawalasz pracę, a nie są to pierwsze dwa miesiące chemii i motyli - nie jest to dobry związek.
6. Jeśli przy swoim partnerze nie śmiejesz się pełną gębą albo często przez niego płaczesz - wiej.
7. Jeśli przy swoim partnerze nie jesteś sobą - wiej.
8. Jeśli Twój partner izoluje Cię od bliskich - wiej.
9. Nie ma miłości tam, gdzie jest jakakolwiek forma przemocy.
10. Jeśli kupujesz kolejne książki w rodzaju: "Kochałam manipulatora", ale w obawie przed partnerem, ukrywasz je w niedziałającym piekarniku - wiedz, że coś się dzieje
Przekierunkowanie naszej uwagi z "pogoni za marchewką" na budowanie satysfakcjonującej codzienności, to proces i praca, trochę trwa. Ale to jedyna droga do wyjścia na prostą.
Właśnie. Wychodzenie na prostą. Rozumiem doskonale opisywane przez Was stany pustki i tęsknoty. To naprawdę jest uzależnienie i to naprawdę mija. Warunkiem jest jednak pełne zrozumienie tego, co się wydarzyło, zaprzestanie "niuansowania" zła i zdecydowane odwrócenie się od niego. Dopóki pozostanie w nas chociaż cień sentymentu, nadal będziemy żyć w mroku i "ssaniu" w stronę tej pustki. Całkowite porzucenie zła da nam sporo siły. Rzeczywistość będzie zewnętrznie wyglądała tak samo, a jednak zaczniemy żyć w zupełnie innym wymiarze. Każda z Was ma na pewno trochę inną "wysepkę słońca". Moja to "3 x P" - Praca, Przyjaciele, Przyroda Od toksyków mam totalny odrzut, jak ktoś, kto przeżył elektrowstrząsy i za nic nie chce znowu znaleźć się w takim stanie.Tym z Was, które tęsknią, myślą, czują pustkę, proponuję: 1. zastosowanie w życiu podstawowej zasady biznesowej mówiącej o tym, iż "liczą się tylko zyski PRZYSZŁE ", 2. wypisanie listy pięciu (lub więcej) rzeczy, które ZYSKAŁYŚCIE odcinając się od toksyka. Być może "zyskałyście" także tę "pustkę" - może to jest po prostu... przestrzeń?
Więcej :https://szczuryiwadery.blogspot.de/2016/06/to-nie-twoja-wina.html
Poradnik dla uciekających
Wiele kobiet tkwiących w toksycznych związkach z psychopatami prędzej czy później myśli o ucieczce. Jednak ktoś kto nigdy nie znalazł w takiej sytuacji, nie jest w stanie zrozumieć, jak ciężkie jest podjęcie takiej decyzji. To prawdziwa walka z uzależnieniem, wyczerpujący odwyk, batalia w której stawką jest twoje życie. Przy czym musisz się zmierzyć nie tylko z psychopatą, lecz często także ze wspólnymi (zmanipulowanymi) znajomymi, rodziną, systemem prawnym (gdy czeka cię sprawa rozwodowa), a przede wszystkim z własnymi emocjami.
Opisuję dziś kilka rzeczy, które mogą ci pomóc na tym etapie.
Wszystkie poniższe punkty obowiązują również w sytuacji, gdy wasz związek już został formalnie zakończony, ale nadal utrzymujesz jakąś formę kontaktu z psychopatą. (Po co ci taki kontakt? Czy przypadkiem dalej nie jest to zależność emocjonalna?)
Nie bez powodu piszę więc o ucieczce, a nie o zerwaniu z psychopatą. Zakończenie związku to tylko jeden z elementów całego procesu ucieczki...
1. Rozpraw się z wymówkami
Nie czekaj na lepszy moment, aby odejść. Taka chwila nigdy nie nadejdzie, naprawdę. Toksyczny związek to droga tylko w jednym kierunku - w dół. Lepiej już nie będzie, a najlepszy dzień na rozpoczęcie ucieczki jest DZIŚ.
Odkładanie tej decyzji to niestety typowa przypadłość. W tym samym czasie twój umysł produkuje całe mnóstwo wymówek dlaczego nie możesz tego zrobić, takich jak na przykład:
- "A może on jednak tym razem naprawdę sobie wszystko przemyślał i teraz już się zmieni? Jego słowa brzmiały naprawdę szczerze." (Wierzysz w to? Ile razy ci to obiecywał? A co się tak naprawdę od tego czasu zmieniło?)
- "Nie czuję się na siłach, teraz jestem zdruzgotana i zrozpaczona, więc poczekam aż będę się czuła lepiej" (Poważnie? Przypomnij sobie zatem jak wyglądają twoje myśli, gdy faktycznie czujesz się lepiej. Czy przypadkiem nie próbujesz się wtedy oszukiwać, że te gorsze chwile minęły już na zawsze i teraz - po pięćdziesiątej szansie i tygodniu w trakcie którego psychopata był miły - już na pewno zawsze będzie dobrze? A jak się potem wszystko kończy? Prawda jest taka, że jeśli czujesz się teraz źle, to jest to idealny moment na ucieczkę.)
- "Muszę z nim zostać dla dobra naszego dziecka" (Czy na pewno chodzi ci w tym wszystkim o dobro dziecka, czy to tylko wygodne uzasadnienie twojego braku działania? I czy dziecko na pewno bardziej skorzysta na obserwowaniu przez lata waszej chorej relacji, niż gdybyś ułożyła swoje życie na nowo - z kimś nietoksycznym, ucząc tym samym swojego dziecka szacunku do siebie i zdrowych wzorców budowania relacji?)
- "Nie dam sobie rady bez niego" (Zakładam, że nie znaliście się od urodzenia. A to znaczy, że przez pewną część swojego życia funkcjonowałaś bez niego i dawałaś sobie radę. Czemu zatem nie poradzisz sobie teraz, tym bardziej że jesteś starsza i bardziej doświadczona?)
Każda z nas jest inna, każda ma inną sytuację, więc poszczególne wymówki mogą być różne, ale w skrócie sprowadzają się do jednego: "nie mogę od niego odejść, za bardzo się boję".
Polecam w tym miejscu wykonanie ćwiczenia, które opisywałam w innej notce, tutaj:
Co ci daje toksyczny związek [Ćwiczenie]
To powinno ci trochę pomóc z rozprawieniem się z wymówkami - przynajmniej na poziomie intelektualnym.
2. Podejmij decyzję
To bardzo ważny etap. To ta chwila, gdy mówisz sobie, sama przed sobą: "TAK - chcę i postanawiam zrobić wszystko, aby zakończyć ten chory związek."
Nie musisz czuć się dobrze podejmując taką decyzję. Prawdę mówiąc, raczej będziesz czuła się fatalnie. Teraz zaczną dobijać się emocje i możesz mieć całą masę wątpliwości.
Ale wiedz, że jak najbardziej możesz pozwolić sobie odejść i uciec, pomimo tych wątpliwości, pomimo całego lęku i rozpaczy. Wcale nie musisz pozbywać się ich wszystkich. To nigdy tak nie działa i jeśli będziesz czekać na taki moment, to on nigdy nie nadejdzie. Psychopata jest przecież osobą bardzo wprawioną w manipulacji, w tym w podsycaniu twoich wątpliwości. Właściwie to ile już szans mu dałaś?
Powiedz sobie raczej coś w rodzaju - "Boję się, bo mam prawo się bać - ale mimo to odchodzę", a potem skocz na głęboką wodę. Przez chwilę może ci się wydawać, że toniesz, ale jeśli dasz sobie szansę, to na pewno z czasem odkryjesz, że to było tylko złudzenie, bo przecież pływasz doskonale.
3. Zapisz na papierze dlaczego to robisz
Najlepiej zrób to od razu, w chwili gdy zdecydowałaś o odejściu. To jest moment, gdy jesteś na niego zła, naprawdę masz dość i jesteś pewna, że teraz już musisz to zakończyć. Wypisz teraz wszystkie jego zachowania, które cię bolały, wszystkie kłamstwa, zdrady, manipulacje które odkryłaś lub o których usłyszałaś. Napisz ile razy mu uwierzyłaś i ile razy do niego wracałaś. Napisz co stało się potem. Opisz, jak się czułaś w tych chwilach. A na sam koniec - zachowaj sobie całą tę listę. Będzie ci ona pomocą za każdym razem, gdy przyjdą chwile zwątpienia (a jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że przyjdą, nawet jeśli teraz myślisz, że nie).
Pamiętaj, że z ucieczką z toksycznego związku jest zupełnie tak, jak z wychodzeniem z uzależnienia. Jednego dnia czujesz, że masz moc przenoszenia gór i zastanawiasz się dlaczego już lata wcześniej nie odeszłaś i nie zaczęłaś żyć dla siebie. A tydzień później, nawet bez wyraźnego powodu, nagle doznajesz poczucia bezsensu, zaczynasz się łamać, a twój umysł podsuwa ci hurtowo wasze ulubione smutne piosenki i sentymentalne wspomnienia najpiękniejszych chwil. Jeśli w takim momencie odbierzesz od niego przesyłkę z bukietem róż i płaczliwie-błagalnego SMS-a o ostatniej szansie, to niestety bardzo możliwe, że się złamiesz. W takich momentach sięgaj natychmiast po swoją listę i przypominaj sobie jak wygląda jego gorsza (prawdziwa) twarz.
4. Odetnij definitywnie wszystkie formy kontaktu
To bardzo ważny punkt, bez którego w praktyce nie da się rozpocząć procesu zdrowienia. Zasada "zero kontaktu" jest najważniejszą rzeczą, którą powinnaś zrobić w tym początkowym etapie i powinnaś się tym zająć od razu, jak najprędzej się tylko da. Zero kontaktu nie oznacza, że OGRANICZYSZ kontakt na przykład do jednego spotkania na tydzień, albo tylko do telefonów lub nawet samego czytania SMSów.
(Oczywiście po jakimś czasie możesz stanąć na nogi na tyle, że jakiś rzewny płaczliwy list od psychopaty nie będzie już robić na tobie wrażenia, ale nie oszukujmy się - raczej nie nastąpi to prędko. A gdy już osiągniesz ten etap, to i tak wyjdzie na jedno, bo nie będziesz odczuwać żadnej potrzeby utrzymywania kontaktu z psychopatą.)
Ale wracając do tematu, teraz podejmujesz następujące czynności:
- Jeśli mieszkasz u niego, jak najprędzej się wyprowadzasz (do rodziny, znajomych, wynajętego pokoju - tak naprawdę każda opcja będzie lepsza).
- Jeśli on mieszka u ciebie, jak najprędzej organizujesz jego wyprowadzkę. Najlepiej jeśli uda się ograniczyć z nim kontakt już na tym etapie - wtajemnicz kogoś zaufanego w sprawę i poproś o asystę w dniu, gdy komunikujesz mu, że ma się wyprowadzić. Możesz też sama spakować jego rzeczy i wystawić przed drzwi.
- Gdy zrywasz z nim, absolutnie nie zgadzasz się na żadne "ostatnie rozmowy wyjaśniające". Zerwanie przez SMSa będzie też zawsze lepszym pomysłem, niż rozmowa w cztery oczy. Może to i nieładnie, ale tu nie chodzi o to, żeby było ładnie i elegancko. Toksyczny związek to NIE jest normalny związek, który się nie udał, a ucieczka z toksycznego związku nie ma nic wspólnego ze zwykłym zerwaniem. Tu chodzi o ratowanie twojego życia.
- Jeśli jesteście małżeństwem, jak najprędzej wnosisz pozew o rozwód (najlepiej z orzeczeniem winy).
- Zmieniasz numer telefonu lub blokujesz jego numer i SMSy.
- Nie zostajesz z nim sam na sam! Gdy kontakt jest z jakichś powodów naprawdę konieczny (np. sprawa rozwodowa), organizujesz go przez osoby trzecie (np. przez prawnika). Jeśli musisz się z nim widywać z powodu wspólnego dziecka, to również przy przekazywaniu mu dziecka dbasz o obecność osoby trzeciej (np. współlokatorki, zaufanej przyjaciółki, mamy). We wszelkich innych przypadkach, kontakt zrywasz oczywiście całkowicie.
- Zmieniasz maila. Usuwasz go z Facebooka (i wszystkich innych mediów, poprzez które ma dostęp do ciebie).
- Jeśli pracowaliście wspólnie - prosisz o przeniesienie do innego działu/zespołu, lub nawet zmieniasz pracę.
- Sama nie inicjujesz kontaktu. Jeśli odczuwasz wszechogarniającą potrzebę, aby wygarnąć psychopacie trochę rzeczy - nie robisz tego. Zamiast tego bierzesz kartkę papieru i piszesz do niego list, który na końcu palisz/wyrzucasz.
- Nie słuchasz waszej wspólnej muzyki, nie chodzisz na spacery do waszych wspólnych miejsc, nie stroisz się w jego ulubioną sukienkę.
- Jeśli dostałaś od niego jakieś prezenty, wyrzucasz je do śmieci. Jeśli było tam coś wartościowego (np. biżuteria), możesz to komuś oddać lub sprzedać przez Internet.
- Ostrzegasz wspólnych znajomych. Boisz się to zrobić? To wiedz, że psychopata, któremu zależy na odnowieniu kontaktu, będzie ich prawdopodobnie błagać, aby namówili cię na spotkanie z nim, albo nawet na danie mu drugiej szansy (nawet nie musi robić tego wprost, może zacząć przesiadywać u nich i rozpaczać na pokaz licząc na to, że ci o tym opowiedzą). Trzeba ich uprzedzić, że nie życzysz sobie niczego podobnego. A jeśli to bardziej "jego znajomi" i nie masz na to wpływu? Wtedy niestety z nimi też zrywasz kontakt.
5. Znajdź kogoś, kto cię zrozumie
Jeśli masz kogoś, komu czujesz że możesz się zwierzyć - zrób to. Może to będzie ktoś z rodziny, a może udało ci się utrzymać kontakt z jakąś przyjaciółką? Przy wychodzeniu z uzależnienia, każdy potrzebuje pozytywnego wsparcia otoczenia.
Jeśli nie masz takich osób - możesz poszukać wsparcia na forach internetowych, blogach. To oczywiście nie to samo co kontakt na żywo, ale również może przynieść ci pewną ulgę i poczucie, że nie jesteś sama.
W obu powyższych sytuacjach bardzo polecam uczestnictwo w terapii, która może ci pomóc nie tylko poukładać swoje życie na nowo, lecz również sięgnąć do źródeł, poznać mechanizmy swojego działania i lepiej zrozumieć siebie. Szczególnie wartościowa może okazać się terapia grupowa, na której poznasz osoby, które znalazły się w podobnej do ciebie sytuacji. Świadomość że ktoś cię rozumie daje naprawdę ogromną moc (szczególnie gdy osoby z twojego otoczenia próbują cię w tym czasie pocieszać bezwartościowymi i wyrządzającymi więcej szkody niż pomocy słowami w rodzaju "nic takiego się przecież nie stało", "dasz radę", "no weź się w garść". Poszukaj w swoim mieście grupy terapeutycznej dla "kobiet kochających za bardzo", a jeśli takiej nie znajdziesz (lub nie chcesz), to również terapia indywidualna może ci bardzo pomóc.
6. Uodpornij się na jego zapewnienia poprawy
Jeśli to psychopata zerwał z tobą (znajdując sobie nową ofiarę), to masz tu pewne szczęście w nieszczęściu. Jest duża szansa, że zajmie się teraz urabianiem kolejnej dziewczyny i da ci spokój na jakiś czas tak, że będziesz mogła się trochę pozbierać.
Jeśli jednak to ty zerwałaś z nim, przygotuj się na nieuchronne wielkie przedstawienia pełne łez i patetycznych teatralnych deklaracji jak bardzo on nagle zrozumiał swoje błędy oraz jak wyjątkowa była wasza relacja. Dostaniesz tonę kwiatów i miliard przeprosin (z padaniem na kolana i szlochaniem w gratisie). Może dostaniesz jakiś drogi pierścionek czy inny gadżet, a może zacznie wyć, że pragnął ci się oświadczyć. Na pewno sięgnie po coś z zestawu zagrywek, o których wie, że na ciebie skutecznie działają.
Wiedz, że to nie jest szczere (choć na pewno chciałabyś w to uwierzyć). To tylko taka totalna emocjonalna jazda bez trzymanki, która ma na celu cię złamać. A ponieważ psychopaci potrafią być bardzo przekonujący, to wszystkie punkty które opisałam wcześniej (odcięcie kontaktu, grupa wsparcia, lista jego zachowań) służą właśnie po to, aby nie dopuścić do tego jednego.
Co jeśli po raz kolejny się nabrałaś i do niego wróciłaś lub odnowiłaś kontakt?
Życie na pewno wkrótce zweryfikuje twoje działanie i czeka cię (raczej prędzej, niż później) kolejne gigantyczne rozczarowanie.
Po każdym kolejnym powrocie, po każdej kolejnej danej szansie, jest niestety coraz trudniej odejść. Tak już niestety działamy, że im więcej zasobów czemuś poświęcimy, tym trudniej jest nam się wycofać. Teraz jest ci też tym trudniej zrzucić z oczu klapki i realnie ocenić sytuację, bo inaczej będziesz musiała przyznać sama przed sobą, że wykazałaś się straszną naiwnością dając psychopacie pięćdziesiątą szansę, a to nie jest przyjemne.
Psychopata doskonale o tym wie, dlatego po każdym powrocie i szansie, pozwala sobie na coraz więcej, a ty również przesuwasz swoją granicę tolerancji wmawiając sobie, że jednak uwierzyłaś mu nie na darmo i że tym razem on naprawdę się zmieni. Oczywiście jeśli coś się zmienia, to tylko na gorsze...
Jeśli znalazłaś się w takiej sytuacji, to przede wszystkim przestań udawać, że nic się nie stało. Dałaś się znów oszukać - to niedobrze. Złamałaś słowo, które dałaś samej sobie - to jeszcze gorzej. Pomyśl - co teraz czujesz? Wstyd, złość na niego, rozczarowanie, a może wszystko po trochu? Czym cię przekonał, żebyś znów dała mu szansę? Dlaczego mu uwierzyłaś? Co możesz zrobić, aby nie dać się nabrać kolejny raz?
Ale potem dość obwiniania się. Stało się i tego już nie zmienisz. Pora powrócić do punktu pierwszego - mądrzejsza o nowe doświadczenia przystąp do kolejnego podejścia. To nie szkodzi, że już nie masz poczucia godności i jest to twoja piąta próba. To przecież prawdziwa walka o twoje własne życie, a w tej liczy się tylko przetrwanie.