Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
porzadkowalam dzis swoje rozne jakies dokumenty w komputerze. znalazlam taki swoj tekst, pisany w pijackim amoku po rozstaniu z mezem. nie wiem, jak sobie radziliscie po tym, jak zycie sie Wam rozpolowilo. niewiele pamietam z tego jak ja sama sobie radzilam. zdaje sie za duzo alkoholu, zwlaszcza ze spora dawka slonej polewki (a powinna byc czarna w dniu, gdy podly poprosil mnie o reke). czytane po kilku latach naprawde mnie rozbawilo moje literackie nie wiadomo co. pomyslalam, ze sie podziele. a dlaczego? a dlatego, ze ci, co dzis placza, moze sobie to zapisza, zeby pozniej znow plakac, ale ze smiechu. to pierwszy powod, a drugi? a dlaczego nie!
nie mam dzis nikogo, sypiam wciaz sama. problemow mam od cholery. jak juz wspominalam z nastoletnimi synami czuje sie zazwyczaj jak w otoczeniu kosmitow. ale jestem o cale lata swietlne od momentu, w ktorym popelnilam ow zapis emocji, jakie mna targaly raptem dziesiat miesiecy temu.
a moze ktos sie jeszcze podzieli...? do tej pory najbardziej podobal mi sie temat, gdzie pisaliscie jak potraktowaliscie swoich niewiernych. patelnia! mleko w aucie! no i pare innych. zamiast wciaz rozpaczac, czasem warto sie posmiac z siebie
tekstu wtedy nie zatytulowalam, ale dzis sie pokusze:
jak zostac porzadna zdradzana zona
standardowe zachowanie zdradzanych zon zapewne jest bardzo zrownowazone. generalnie ciesza sie ze ich mezowie maja przyjaciolki, ktore sa wspanialymi kobietami i niesamowicie ich wspieraja. zdradzane zony ciesza sie z kazdego telefonu swojego meza i z radoscia opowiadaja im jak cudownie im sie uklada w zyciu. z przyjemnoscia tez wysluchuja jak ich mezowie pokonuja trudnosci.
porzadne zdradzane zony nie sprawiaja swoim mezom klopotow i nie zmuszaja ich do unikania kontaktu.
zdradzajacy maz musi miec poczucie ze jest tak naprawde porzadnym facetem, ze zona docenia jego wklad w rodzine.darzy go szacunkiem za to, ze wysyla pieniadze i czasem zapyta co slychac
zdradzana zona powinna swietnie rozumiec, ze rozwod jest kosztowny i lepiej poczekac na stosowny moment, zeby go przeprowadzic. a najlepiej zeby zrobila to sama, po cichu, bez zbednych ceregieli.
porzadne zdradzane zony nie piora publicznie brudow. nie mieszaja dzieci do sprawy. moga sobie poplakac jak nikt nie widzi, ale poza tym powinny byc zadowolone, ze nie jest gorzej niz jeszcze gorzej.
zdradzane zony nie moga miec pretensji do mezow, ze nie chca ich sluchac. powinny raczej docenic szczerosc, jaka wykazuja zdradzajacy mezowie, opowiadajac im o swoich uczuciach.
okazac wspolczucie raczej, wiedziec, ze prawdziwa ofiara, prawdziwie niewinna ofiara calej tej sytuacji sa wlasnie oni, mezowie
bic sie w piersi ze seks byl niesatysfakcjonujacy i cieszyc sie ze teraz juz mezowie sie realizuja w sypialni.
a jesli pija? to przez kogo pija jak nie przez te zony? przeciez zdradzajacy mezowie sa niesamowicie wrazliwymi facetami. ich to boli, ze zdradzaja, znacznie bardziej boli niz zdradzana zone boli, nieporownywalnie bardziej.
a juz szczegolnie karygodne jest w przypadku zdradzanych zon, kiedy one to zameczaja meza swoimi problemami, sugeruja podstepnie, ze sobie moga nie poradzic z wychowaniem dzieci (jakby wlasnie do tego nie byly stworzone)
przeciez zdradzajacy mezowie radza sobie bez ich pomocy! nie zadreczaja swoich zon. znajduja sobie pocieszycielki. a zony co? uwieszaja sie na zdradzajacych mezach bez zadnej godnosci.
jakby nie wiadzialy, ze zdradzajacy mezowie sa zdobywcami, wielbicielami swobody bez ograniczen. wychowali juz swoje dzieci, prawie do doroslosci. teraz musza zadbac o siebie.
a zony stracily juz racje bytu, sa niepotrzebne i nie potrafia sie z tym pogodzic.
dlatego porzadna zdradzana zona to skarb. naprawde ze swieca takiej szukac. najlepiej juz na slubie zyczyc panu mlodemu, zeby jego zona okazala sie prawdziwie dzielna zdradzana zona.
podsumowujac
zdrdzana zona powinna z godnoscia brodzic golymi stopami w gnoju zycia, do ktorego ja zepchal zdadzajacy maz, wejsc po pas, po szyje, a nawet tonac, nie powinna smrodem razic wrazliwego powonienia swojego meza.
zapisujcie, kochane, zapisujcie. to troche odczarowuje wspomnienia. ostatnio czuje sie dosc samotnie, jesien, ale z drugiej strony o ile jestem madrzejsza od tej glupiej kobietki, ktora targaly jakies chore emocje, bo sie maz zbiesil.
Jak ZDRADA.PL nie dostanie Nobla za najbardziej kreatywnych portalowiczów , to ja ....się nie bawię.
Chodźcie stworzymy autonomiczną republikę w naszym kraju. Będzie w niej kwitło życie artystyczno-zabawowe. Będziemy tworzyć co się da, oraz bawić się ile się da. O republikańskie finanse się nie martwię : tantiemy z dzieł wszelkich, kasa od zwiedzających, nagrody pieniężne z przenajróżniejszych światowych konkursów... Żyć nie umierać.
@Tulia, czytam ten Twój tekst i jest on dla mnie jak kosmos-wielka, niezrozumiała, ale też nieosiągalna przestrzeń podłości, upadku człowieczeństwa. Mam przed oczami potwory wypełniające tą przestrzeń, miliony zatrważających, morzących krew dziur w przestrzeni i czasie. Te dziury pozostałości po pięknych gwiazdach, które nadęte swą wielkością wypaliły swe zasoby miłości i zapadając się w sobie krążą teraz wśród stworzenia i pochłaniają wszystko bez litości. Wysysają dobro, miłość, piękno, nadzieję przede wszystkim ze swojego najbliższego otoczenia, z Ciebie, Twoich dzieci, ale na tym ich destrukcyjna moc się nie kończy. Ci zdradzający, opuszczający mężowie /ale też i żony/ są gorsi od tajemnicze ciemnej mocy grawitacji, która skrywa istnienie poza swoim horyzontem zdarzeń.
Tą występującą w dzisiejszych czasach nikczemność której doświadczany, którą tu analizujemy można chyba porównać do "dziwadełka", przed którym nie ma żadnego ratunku. Mam takie wrażenie, że ta delikatna substancja jaką są nasze między ludzkie relacje zastała tak zaburzona, że następuje eksplozyjna jej degeneracja. Jedna zepsuta cząstka natychmiast niszczy drugą i następuje reakcja łańcuchowa. Giniemy w jakiejś wielkiej eksplozji podłości i egoizmu. Nie akcelerator LHC nas niszczy lecz my sami ładujemy się energią, której sprostać nie jesteśmy w stanie. Rozgrzewamy nasze ciała, nasze umysły tajemną mocą, która służyć powinna dobru i życiu, a obdarta z tajemnicy i szlachetnego umiaru wywołuje katastrofę stawiającą nasze istnienie, jego sens pod wielkim znakiem zapytania.
Nie tylko opuszczenie jest kosmiczną katastrofą. Powiedzcie jak nie eksplodować, gdy dwoje kochających się ludzi jest w relacji kata i ofiary. Jam można normalnie przestępować do codziennych zajęć gdy słyszy się pytanie:
-o taki zamyślony jesteś kochanie?
- a nic, przypomina sobie jak w chodząc po górach chciałem zamienić się w jeden z tych kamieni
Żona bierze mnie za rękę, robi strasznie smutną minę i mówi:
-tak mi strasznie głupio, głupio to mało powiedziane.
I tak patrzymy sobie w oczy, trzymamy się w milczeniu, a ja nie wiem czy się wstydzić swojej roli rogacza czy jej współczuć, pocieszać, czy być dumnym z mojej roli mężczyzny, który "panuje nad sytuacją".
A może myślę, że chciałbym się z moją żona zamienić rolami? Że to ja chciałby patrzeć w jej smutne oczy i starać się jej wynagrodzić jej krzywdę?
Czy można przeżyć taką "katastrofę kosmiczną"? Czy jesteśmy w stanie sami poradzić sobie z tymi mocami wszechświata naszych dusz?
Tulia
pięknie napisane moje zapiski niestety nie nadają się do przepisania tutaj, ponieważ w skrócie wyglądałoby to tak:
................. .............,..........,.......,.........................
pskow, mysle, ze niezaleznie od decyzji o pozostaniu ze zdradzaczem, o ile w ogole mielismy wplyw na te decyzje, ale to tez bez znaczenia, emocje w koncu opadaja. nawet najsilniejsze poczucie skrzywdzenia, beznadziei, rozpaczy, braku tchu w piersiach w koncu mijaja. no nie jest tak, ze na to miejsce wchodzi poczucie zadowolenia i spelnienia, ale przestaje sie tak strasznie dzielic swoje zycie na przed i po. zdrada wciaz pozostaje cezura, jednak takich umownych granic w zyciu czlowiek ma wiele: osiagniecie pelnoletnosci, matura, ukonczenie studiow, slub, urodzenie dzieci, smierc kogos bliskiego... i inne takie (dla mnie osobiscie taka wazna granica jest zrobienie prawa jazdy i kupno pierwszego auta). w ktoryms momencie sie okazuje, ze zdrada nie jest az takim koncem jakiegos swiata. cos sie nieodwolalnie faktycznie konczy, ale to nas spotyka co dnia. tracimy przyjaciol, zmieniamy prace, przeprowadzamy sie, dzieci opuszczaja dom... wszystko jest koncem czegos.
pskow, zycze Ci, zeby te Twoje emocje opadly jak najszybciej. na pewno dasz rade zyc z zona, pomimo tego, ze czujesz sie tak bardzo skrzywdzony. to tez minie. a jesli nie minie, jesli umrze w Tobie milosc do niej, to tez mozna zyc. zawsze mozesz odejsc, zawsze mozesz zaczac cos gdzies od poczatku. takie jest zycie. nie sposob go zaplanowac, przewidziec co za rogiem. z drugiej strony to bardzo dobrze, bo ja mam nadzieje, ze pare milych niespodzianek mnie jeszcze zaskoczy posrod codziennej pewnosci przyjscia nowych rachunkow, jesiennego dola i ponurego spodziewania sie wszystkiego, co najgorsze
W sumie Tulia i Lili podsunęłyście mi pewien pomysł. Z tym, że realizacja może być niestety niemożliwa...
Tyle ostatnio powstaje różnych dziwnych multimedialnych cudactw.
A może by tak stworzyć muzeum zdrady????? No wiecie, gabloty pełne obrączek, interaktywne dyktafony z nagranymi wyznaniami, ekrany LCD z remiksami rozpraw rozwodowych, zdjęcia larw i kurewiczów, karty sim z zapisami sms-ów, laptopy z zapisanymi rozmowami na fejsie i innych. Ludzie (zdradzacze rownież) przychodziliby sobie i mogliby się poczuć dokładnie tak jak czuje się każda zdradzona osoba. Dla młodzieży gimnazjalnej można by zrobić zniżki a dla prowadzących tzw. nauki przedmałżeńskie dni otwarte. Reszta? Bilety po 100,- od łebka. Za zarobioną kasę kupiłoby się dla najbardziej potrzebujących jakąś fajną wyspę gdzie mogliby się w ciszy i spokoju zastanowić "co dalej"
Pomysł może i byłby fajny. Ale jest kaganiec. Dane osobowe. A szkoda...
łał! fajny plan, milord. moze wobec tego obwozne muzeum...? takie troche zakamuflowane, w podziemiu tajne komplety dla przyszlych lub znudzonych malzenstw.
jest taki facet, ktory zajmuje sie patroszeniem ludzkich zwlok i wystawianiem ich na widok publiczny. zakonserwowane ciala w najrozmaitszych pozach z odslonietymi wszystkimi miekkimi i dotad skromnie zamaskowanymi wnetrznosciami. nazwisk chyba nie podaja, choc ludzie za zycia musieli sie podobno zgodzic na taki ekshibicjonizm po smierci. mialam okazje obejrzec wystawe i nigdy nic bardziej golego i osobistego nie zdarzylo mi sie widziec.
wiec niby czym by sie roznilo to muzeum? mozna z nazwisk zrezygnowac na rzecz przydomkow nadawanych przy okazji zdrady. fakt, ze misiaczkow, zabek, rybek, prosiaczkow i innych zwierzecych, tudziez erotycznych ksywek bedzie od liku i powtorek sie nie da uniknac, ale zamiast nazwisk mozna dorzucic jak legalni partnerzy nazywaja kochankow swoich niewiernych polowek. no i powstalyby calkiem sympatyczne:
kocurek gach, cipeczka larwa, misiu gnoj, cukiereczek goscinna-w kroku i inne takie, to lepsze niz prawdziwe dane osobe, znaczy prawdziwsze niz dobre dane osobowe jesli chodzi o zdjecia, no... w zasadzie konkretnie twarzy mozna by uniknac.... chyba ze robione po kryjomu, dyskretnie widzom... mina takiej dziobeczek lafiryndy na widok swoich zazwyczaj publicznie ukrytych wdziekow umieszczonych na zdjeciu w pluszowej ramce w muzem - bezcenna!
>>>jest taki facet<<< No jest. Ciekawe ile by kosztowały moje płuca
Lub wątroba (kasa teraz. wątroba później) Nie zapominaj o pikietach, które by towarzyszyły wielkiemu otwarciu. Potężna reklama. Wszystkie stacje informacyjne by tam były. Dane osobowe można by zasłonić znakiem wodnym a oczy zdradzaczom takim czarnym paskiem. Ale tak jak to czasami w TV widać. By wszyscy główni zainteresowani i tak doskonale wiedzieli o kogo chodzi a reszta tylko widziała włosy i uszy
Ale tego nie da się zrealizować. Popatrz ile to dowodów. Same karty sim wypełniłyby basen dla "uwolnić Orkę". A kogo stać na tyle zaprogramowanych laptopów? Musiałbyby ich być setki i tysiące. Jak odrzucić mniej ważne od ważnego skoro wszystko jest ważne?
Ale spoko. Pomysł jest mój. Skoro jest tu taki co potrafi trzepnąć w tyłek całe miasto to informuję, że tantiemy muszą być. Będziemy mieli gdzie jeździć na wakacje
P.S>
>>>ukrytych wdziekow <<<
to się nazywa "kryptoreklama"
Śmiem twierdzić, że wedle powiedzenia "syty głodnego nie zrozumie", takie muzeum stanowiłoby tylko jakiś rodzaj atrakcji, prawdopodobnie mniej wartej obejrzenia, niż np muzeum seksu
I tak, nikt, kto zdrady nie miał we własnym domu, nie poczułby tej atmosfery grozy, poniżenia,bólu, walącego się świata...
Tulia, ja tam pisałam, pisałam, a potem rwałam i paliłam, nic się nie zachowało , ale podpisuję się obiema łapkami pod Twoimi wypocinami po cytrynówce
Milord, muzeum pewnie odwiedzaliby tylko zdradzeni, zdradzacze spie... od tego jak najdalej , gimnazjaliści moze poszliby, gdyby im obiecać wolne od lekcji .
A dla tych co mają nadzieję że ich historia przestrzeże innych przed popełnieniem błędów, można przesłać swoje przemyślenia, przemyslenia innych wysyłając do wszystkich znajomych zdradzacza i kurewny np na NK i FB linki do konkretnych opisów zdrady z naszej stronki, tak bez nazwisk, albo zamieścić na swoim profilu np link do swoich wypowiedzi na temat zdradzacza
może na gg, podajcie skróty do naszych przemyśleń zamiast opisów , nie ma wtedy kagańca w postaci danych osobowych
takie internetowe muzeum zdrady jak juz chcesz Milord, żeby było
chyba osobiście wolałabym jakieś śmieszne muzeum w stylu "debilne tłumaczenia zdradzających" "najbardziej kretyńskie miny zdradzających, w chwili wyjscia zdrady na jaw"
ja kiedyś myslałam, ze jestem durna, wywalając rzeczy gada przez okno, teraz jak sobie przypomnę jak w biały dzień zbierał po jednej skarpetce i gaciach i osobno koszule a osobno rękawy od koszuli pod oknem na ruchliwej ulicy w centrum miasta to spadam z krzesła ze śmiechu. I jednego tylko żałuję, że nie nagrał tego nikt , taki film byłby przestrogą dla innych zdradzaczy
czy nie lepsze byłoby "zobacz co cię czeka jak zdrada wyjdzie na jaw " płaczu nikt nie chce słuchać a z innych ludzi zawsze się można pośmiać , a do tego terapia śmiechem dla zdradzonych
Chyba za mało się śmiejemy, nowi wiadomo, rozpaczają, ale po jakimś czasie potrzebna jest terapia śmiechem, a najlepiej śmiać się z siebie , coś co kiedyś wydawało mi się żenujące, upokarzające mnie, moje zachowanie, dziś stwierdzam, że miesciło się w granicach normy, teraz to wiem, teraz to mnie śmieszy, bawi, opowiadam jako anegdoty na imprezach. Wyobraźcie sobie gad i gadzina przyjezdzają kupić swoją pierwszą choinkę, tylko czemu gad chce ją kupic pod moim domem? Bóg daje mi znać i mówi, idz dziś z synem kupić choinkę, słucham go i idę, a tu, samochód gada. Staję przy głownym wejsciu, wyciągam telefon i dzwonię do gada, ze mam mało czasu niech wychodzi, bo teraz ja chcę kupić choinkę, jak nie wyjdzie to powieszę sunie na najwyższej gałęzi. Wiecie jak szybko uciekali? bez choinki ? , wtedy ryczałam ze złości, dziś normalnie widzę sunię dyndającą na gałęzi świerka i ryczę ze śmiechu , czego i wam w przyszłości życzę, obrócić wszystko w terapeutyczny śmiech.
Tulia, ja to kiedyś przyjadę na tą cytrynówkę, ale na wesoło
Milord, pomysł cudny właśnie zaczęłam żałować, że skasowałam przechwycone wypociny kurewny do mojego męża, dwie bite strony A4 poematu wtedy rzygałam czytając, teraz wkleiłabym z radością, choćby do wirtualnego muzeum swoją drogą fajnie pośmiać się z kurewiczów i kurewien, może założymy oddzielny wątek gdzie opiszemy ich najgłupsze zagrania, o których nam wiadomo ...
>>>takie internetowe muzeum zdrady<<<
Ale przecież masz karnet Złota Login i hasło...
>>>muzeum seksu <<<
A co chcesz wiedzieć?
Żarty, żartami ale pomysł jest mój. I kropa. Dostaniesz Jakich Wiele lożę honorową na plaży jeśli znajdzie się ktoś z gotówką
milord
ja tez niestety skasowalam wszystkie maile a bylo ich okolo 150 z kazdej strony czyli 300 w sumie...oj byloby co poczytac....takich poetyckich tekstow od tipsiarki, takich erotycznych wyznan z obu stron...az szkoda, kurcze moglam zatrzymac
powodem wyrzucenia cih bylo to iz w kolko czytalam i tylko sie tym katowalam.....
w naszej zdradzie bylo serduszko i sloneczko...i do dzis mi sie myli kto byl kim;-)
jakby byla potrzeba, do tego muzeum znaczy sie ;-) to sobie niektore teksty przypomne....nie bedzie to takie trudne...pamiec mam niestety dobra...
milord napisał/a:
Dostaniesz Jakich Wiele lożę honorową na plaży jeśli znajdzie się ktoś z gotówką
Lubię ciepełko , więc na potrzeby chwili jestem w stanie wygrzebać z pamięci ( a mam wyryte niektóre zwroty i słowa, więc nie będzie z tym więcej kłopotów ) to i owo...
Dobra, wchodzę do interesu...dla tej obietnicy plaży, morza, ciepła...
To nie obietnica. Tylko potrzebny będzie inwestor. Jest cała masa prywatnych muzeów. Można by nawet dla najsilniejszych psychicznie zrobić mały seans 5D jak to jest to zobaczyć na własne oczy. Technologia już na to pozwala.
Poczekamy. Mamy czas.
Ale nie ma się co łudzić. Mimo, że byłoby to takie pierwsze muzeum na świecie
cholera jak szkoda ze skasowalam.....chyba nei bede potrafila oddac tak pieknie tych poematow i slow....kurcze no!
bo nasza to poetka z zamilowania......maz wielokrotnie pytal sie o znaczenie slow....a ja odpowiadalam.....gdybym miala wtedy pojecie skad on je bierze...no ale wowczas moze nie bylaby ta wpadka tak efektywna, tak moca i takim rezultatem.....
mialam ponad 24 godziny samotnosci na przeczytanie i zachowanie tych wiadomosci......
niestety po okolo roku je "wyrzucilam".....
no dobra, Twoj pomysl, Twoj, choc z pewnoscia wnioslabym pewne ciekawe urozmaicenia ;P
i ta nazwa "muzeum" tez mi jakos nie lezy ;P w koncu jednak to nie az tak daleka przeszlosc, dla niektorych bliska przyszlosc. Zlota, swietna mysl z ta wirtualna wystawa. gdyby jeszcze podokladac pare nowinek technicznych... wirtualne gry: zdradzasz-wpadasz, nagrane ryki, krzyki i rozpacze zdradzanych zon. zaklada sobie taki facet, przemysliwujacy jak tu zone zdradzic, sluchawki na uszy i po pol godzinie tego, co badzmy szczere, jestesmy z siebie wykrzesac w obliczu wydania sie zdrady, facet by sie moze zniechecil...? mrozace krew w zylach opowiadania facetow jak sie traktuje zdradzajace zony... i gachow....
kasa by byla z reklam, kurcze. jaki to fajny pomysl
Rybko, wpadaj, cytrynowka obecnie nie dysponuje, tatus mnie odcial od zrodla w obawie, poza tym mama mu nagadala ze mnie rozpija, zreszta nigdy nie zostawalo jej dla gosci ale przeciez jest tyle trunkow w sklepie!
zaaaapraszam
do tych znajacych sie na technice:
mozna odzyskac maile ktore skasowalam?
zrobilam to juz okolo roku temu ;-)
taka szkoda, to bylby niesamowicie superzasty material do naszej wystawy.......a ze nie uzywali imion tylko sloneczko i serduszko....a zreszta jej imie i tak moge podac..moglabym...czasem chcialabym;-)...to moglabym cytowac je bez korekty..fantastyczne teskty....
chyba ze to niej napisze, moze jeszcze ona ma;-)
W ramach wystawy do muzeum ,oddam wszystkie piękne gadzie prezenty.Niezła kolekcja mi się uzbierała,z czasów,kiedy wracał od larwy do domu.Dołożę jeszcze kilka sms-ów od kochanki,tylko obawiam się,że język,którym je pisała,nie pozwoli na zwiedzanie młodzieży poniżej 18 roku życia.