Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
E tam, przecież wiadomo, że jak statystyczna kobieta się zakocha, nie ma skrupułów i jest bezwzględna. U facetów ta miłość jednak inaczej wygląda.
Ile znasz przypadków, że gdy kobieta odchodzi do innego, nie depcze starego i wciąż dba o jego dobro, opiekuje się nim, utrzymuje kontakt nie pod przymusem? To raczej układ zero jedynkowy- miłość lub nienawiść.
Ilu facetów odchodząc do innej wciąż opiekuje się była kobietą, a kobiety to wykorzystują często pod przykrywką dzieci uważając, że wciąż wiele im się należy ?
A może o pewnych rzeczach nie powinno się mówić ? dla dobra interesów populacji kobiet... ;
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Patologia nie jest zarezerwowana dla płci. Uogólnienia w stylu "statystyczna kobieta/statystyczny mężczyzna" ograniczają percepcję rzeczywistości. A po co uogólnienia, schematy i stereotypy tam gdzie nie musi ich być?:-)
Przynajmniej komuś jeszcze na mnie zależy...
:tak_trzymaj
Ale już na poważnie - wątek kreujący RAMKĘ kobiety zdradzającej męża-hieny, nie ma na celu budowy stereotypu kobiety, ale ma pomoc w zdefiniowaniu pewnych cech składających się na źródła kobiecej zdrady. Bo nie każda kobieta zdradza!
Jeszcze raz więc powtórzę, że opis cech - jako RAMKA - przynależy wyłącznie do pań lepiej uwarunkowanych przez wychowanie i naturę oraz dawne atawizmy, do popełnienia zdrad wobec męża - więc zupełnie nie określa tej statystycznej kobiety, a już zupełnie nie określa zdradzonych czy porzuconych kobiet - z jedynym tylko wyjątkiem, gdy delikwent salwuje się dramatyczną ucieczką i ma zwyczajnie dość poniżania i eksploatacji.
Różnica ta jest wyraźnie widziana, gdyby ktoś chciał opisać koty i tygrysy.
Ktoś, kto został pogryziony przez tygrysicę, będzie twierdził uparcie, że koty gryzą. Opisze nawet swoją historię, jak został boleśnie pogryziony.
Ktoś inny, będzie głaskał swoją kocicę - i nawet się jej pazur nie wysunie, by głaskającego drapnąć... a nawet będzie się tego domagała
Jedyny z tego płynie wniosek - nie dosiadaj tygrysek... szukaj kocic!!!
Ale trzeba wiedzieć, po jakim drapieżnym futerku to rozpoznać... potrzebny więc przewodnik i dobre ilustracje...
A ja się zastanawiam nad sytuacją gdy ktoś na tyle sugestywnie zinternalizuje sobie schemat hieny, że w efekcie zastępy hien będzie widział zarówno w biurze, na ulicy czy też w lodówce Wykoślawienie rzeczywistości kreuje chorobowe postawy. Wyhodowanie emocjonalnych kastratów nie jest trudne...
Często doświadczamy tego, czego się najbardziej boimy. Ciągły lęk hamuje i ogranicza...
Wykoślawienie rzeczywistości kreuje chorobowe postawy.
Wykoślawieniem większym jest brak czujności i świadomości, że żyjemy wśród bardzo często mocno "drapieżnych" kobiet, które klasyfikują mężczyznę po smaku i przydatności "do spożycia". Biednego, brzydkiego słabeusza zazwyczaj żadna nie zechce... :_jezyk
Poruszając się nad groźną przepaścią można zawsze zamykać oczy, by się nie bać - ale to wcale nie będzie gwarantowało, że się w dół nie poleci.
Lepiej się chodzi z szeroko otwartymi oczyma... nawet gdy trzeba się bać!!! Lepiej unikać przepaści, niż w niej spadać, choćby tam były przepiękne widoki!
Post doklejony:
Futerko :
[video]https://www.youtube.com/watch?v=_YHa208H-Gc#t=145[/video]
Wykoślawieniem jest też negowanie tematu hien. Żyję z hieną , bo własne strachy i poprawność myśleniowa (przekaz społeczny i wychowanie o równości i nieskazitelności kobiet) w wpędziły mnie w poczucie winy za wszelkie problemy i poczucie obowiązku zapewnienia nierozerwalności rodziny. To jest dopiero patologia. Mówienie o niewygodnych prawdach jest jak najbardziej na miejscu.
Sam temat Ramirez zaczerpnął z konkretnej książki, zwraca uwagę, że nie dotyczy wszystkich kobiet i przytoczył parę przykładów na istnienie męskich przykładów hien. W czym więc problem?
Jeśli temat pozwoli komukolwiek otworzyć oczy i rozpocząć nowe życie to ciągnij chłopie do bólu.
Ano nie widziały i nie pisały się na taki układ. Z pozdrowieniami od żon i dzieci kochanków. Niektórzy już wiedzą, przyjdzie chować się po kątach.:cacy
Pierzesz brudy na całą Polskę to pierz je dalej. 19 lat bez rozmów nagle się obudziles ?. gunia jagoda i drum oraz cała reszta tegoż kraju niech Cię wspiera. W pozwie napisz ze na Internecie wszem i wobec masz świadków
Od początku wiązał nas sex szybko się od niej uzależniłem, zakochałem, i długo nie widziałem niczego złego w jej charakterze. Po pół roku zaszła w ciążę. Szybki ślub w styczniu a w lipcu przyszła na świat córka. Chciałem tego dziecka czekałem na nie, po latach okazało się że tylko ja. Żonie ponoć zawaliło to życie.... Na początku było mi ciężko, wracałem zarobiony, nie przyzwyczajony do takiej harówy. Ale byłem żywicielem rodziny, ojcem i mężem! Kasy wciąż mało niezależnie, ile nie przynosiłem, ciągłe wymówki. Nie wiedziałem, czego w końcu ode mnie chce. A że zawsze była nerwowa, więc nie przebierała w słowach i czynach. Wolałem coraz częściej uciekać w pracę kolegów i alkohol. Po roku byłem wrakiem człowieka zazdrosny i niepewny poczynań "mojej", co chwila zapijałem, aby żyć tylko daną chwilą.
Jak się później okazało, żona bawiła się już w najlepsze. Terapii nie dokończyłem przez próbę samobójczą. Byłem idiotą. Wtedy jeszcze była sensem mojego życia. Po pół roku i jeszcze jednej próbie i kolejnej terapii byłem z powrotem w domu. Trzeźwy i traktowany jako zło konieczne. Żona zaczęła swoje frustracje wyładowywać na córce. ... W relacjach ja-żona było fatalnie. Już wtedy zaczęła mnie (znowu) zdradzać. Z byle kim i byle gdzie. Sąsiad, mechanik, ktokolwiek. Głównie przez czaterie. Zakochała się! ... Przez te ostatnie półtorej roku co chwila dowiadywałem się nowości. ... Choroba to choroba. Alkoholizm nią jest. I można z niego wyjść , to akurat wiem w 100%. Mi się udało dzięki pomocy wielu ludzi , ale na pewno nie dzięki żonie. I to też wiem w 100%. Jeśli ktoś chce stawiać znak równości między mną, a nią to jego sprawa. ... Nie odwróciłem się od niej, próbowałem pomóc, tłumiłem najgorsze co we mnie siedzi. A siedzi jak w każdym zranionym. Otrzymałem i dalej dostaję kłamstwa , oskarżenia i całą resztę. Jakby nic się nie zmieniło. Dalej jest po cichu jej czateria... Najgorszy jest brak nadziei na jakąkolwiek zmianę, bo o zaufaniu w takiej sytuacji nie może być mowy. "Nie umiem, nie potrafię, jak się nie podoba to się wyprowadź, wszyscy się wyprowadźcie" to jest odpowiedź...
http://www.zdradzeni.info/news.php?re...dmore=4443
II
Jako że temat wrócił na tapetę...mam pytanie .... Jak się czujesz zdradzając męża emocjonalnie? Te tysiące smsów i połączenia do cudzego męża? Chciałaś się zemścić i robisz to z dobrym skutkiem. ... Nie zdradzasz, nie szukasz nikogo, nie masz....oprócz wiernej powiernicy, z która naśmiewacie się z twojej żony. Internet wie więcej niż twoja zona. Ale winna jest tylko ona, ta zła, niedobra i zaburzona. ... a nie widziały gały co brały? To ja jestem ta zła? A Ty książę krystaliczny....myślałby kto. ... Pierzesz brudy na całą Polskę, to pierz je dalej. 19 lat bez rozmów, nagle się obudziłeś?
Cytat
Hienka jest zawsze krytyczna, oszczercza, obmawia i intryguje, i to poza wszelkim ludzkim wyobrażeniem. Jeśli nawet u bab jest jakaś norma, to Hienka tę normę tratuje i przekracza tysiąckrotnie. Pamiętam kłapanie paszczami różnorakich Hien. Bo jeśli już otwierają paszcze, to tylko po to, by kogoś obmówić. Zasada brzmi: o innej kobiecie nic, a jeśli już, to tylko źle. Jest to też wspaniały sposób na zidiocenie męskiej ofiary, która nie może przecież nawet w myślach przypuszczać, że temperatura w garnku idzie ostro w górę, że napalono już w piecu, że na świecie są inne dziewczyny: miłe, wesołe i też by chętnie poszły na spacer, i buzi by dały, aż miło. Debil męski ma tego nie wiedzieć, stąd ten wieczny jad w głosie Hieny, jad do świata zewnętrznego. Ona nie mówi, ona prycha, parska, chrypi - z odrazą mówiąc o innej kobiecie; hienia morda krzywi się wtedy, oczy mrużą, głos zmienia i przechodzi w mocne wibrato, Hiena wypuszcza powietrze przez nos i tak rodzi się jej opowieść o innej dziewczynie, innej kobiecie.
Ten typ hieniego chrumkania towarzyszy mężczyźnie przez cały okres znajomości, czy też związku z Hieną. Jest nieodłącznym tłem, jak tło zapachowe. Stajnia ma swój zapach, obora ma swój... Do dziś pamiętam zapach strychu u dziadka... W pożyciu z Hieną tłem zapachowym jest stałe, negatywne, zajadłe obmawianie bliźnich. O innych nic, a jeśli już, to negatywnie! Hiena rozpromienia się tylko na wieść o cudzych nieszczęściach. Stare, słowiańskie, paskudne przysłowie (bracia Rosjanie wymyślili) brzmi: Cudze nieszczęście - podwójna radość, i Hiena tym żyje, w tym się tarza, to ją kręci."
niechże wam będzie że jestem hiena, tępa borderka, chora psychicznie, żałosna, śmieszna itd. Nie będę się więcej pokazywała swej nędznej i żałosnej osoby. Bez sensu jest pokazywanie czegokolwiek bo to i tak zostanie nazwane hienizmem itp. Jestem nikim i taka umrę bo jestem nic nie warta, nic nie wniosłam w życie i nic nie wyniosę z tego padołu. Powodzenia ludziska trzymcie się
niechże wam będzie że jestem hiena, tępa borderka, chora psychicznie, żałosna, śmieszna itd. Nie będę się więcej pokazywała swej nędznej i żałosnej osoby. Bez sensu jest pokazywanie czegokolwiek bo to i tak zostanie nazwane hienizmem itp. Jestem nikim i taka umrę bo jestem nic nie warta, nic nie wniosłam w życie i nic nie wyniosę z tego padołu.
Samoświadomość jest już podstawą do rozpoczęcia dialogu. Kwestia postawienia pytania, co dalej - i znalezienia odpowiedzi. Gdy kończy się atak, jest szansa na pokój.
Wkręciliśmy się oboje w pisanie, itd. Ona zostawiła faceta... Był to związek weekendowy i popołudnia w tygodniu. ... W 2015 w kwietniu żona zaszła w ciążę. W połowie czerwca jednak poroniła. ... nie cieszyła z tego dziecka. Gdy poroniła, nie było po niej widać żadnego żalu. ... Wiedziałem już, że jest u kogoś w domu. ... Okazało się, że ma kochanka. ... Tłumaczyła mi że to kolega, że pije kawę itd. Była wręcz oburzona zamiast być skruszona. ... powiedziała że rezygnuje, że nie kocha tak mocno jak ja, że nie gwarantuje miłości do grobowej deski, itd. ... Generalnie przez ten cały okres żona sama nie wiedziała czego chce od życia. Powiedziała że czuła się osaczona, że ją męczyłem i atakowałem od tej zdrady. ... od stycznia zaczęła z nim pisać ostrzej i wsiąkać dalej. Powiedziała że na koniec w lipcu popłynęła i zdradziła mnie 3 razy do momentu, jak ją wyciągnąłem. Teraz się zastanawiam, czy to było moje dziecko w ogóle. Tłumaczyła, że się jej nie podobało nasze małżeństwo ,bo długo pracowałem, itd. ... Że czuła się jak kucharka i sprzątaczka, a u niego czuła się kobietą. Powiedziała, że docenił jej kolor paznokci i włosów i mówił jaka jest piękna. Itd. Stwierdziłem, że moja żona mając 31 lat, zachowuje się jak 16 latka. ... że wszystko jest nie tak, i się zastanawiam o co tu chodzi. ...
Ja mam 32 lata i wiem że miała ode mnie wszystko:
- nigdy na nią nawet nie krzyknąłem,
- nie kłóciłem się
Dziś siedzę i zastanawiam się, co robiłem nie tak. Doradźcie mi coś Panowie, bo chodzę z lekka głupi.
Kobiety mogły kiedyś przetrwać tylko i wyłącznie dzięki najsilniejszemu samcowi -silny samiec dawał jedzenie, pozycję społeczną, zdrowe potomstwo, bezpieczeństwo. I żeby wygrać w życiu WSZYSTKO co najlepsze, kobieta musiała być tylko szybka i... seksowna. Pradawnego samca nie interesowały inteligentne dysputy z samicą, włochaty samiec Alfa jak i często obecnie, nie chciał słuchać paplaniny samicy - samiec chciał seksu, a samica potomstwa, futer i pozycji, aby żyć wygodnie, a jej dzieci miały lepsze życie.
Teraz kobiety są nowoczesne i wyzwolone, ale o decyzjach człowieka nadal decydują emocje, a nie choćby najbardziej racjonalny umysł. Ważne sprawy zawsze uruchamiają emocje - analiza jest zawsze rzeczą wtórną. To te emocje nam wskazują, kogo np. wybierzemy na małżonka - zakochujemy się.
Są silniejsze psychicznie, te zdominowane przez atawizmy, nie mają często skrupułów i ograniczających barier moralnych, mają niejako wbudowane w swoje oprogramowanie mechanizmy wypierania prawdy i projekcji własnej winy na innych.
Mieć kochanka? Teraz każda ma, to i ja zapoluję w hienim polowanku...
Muszą być takie - bo inaczej te samolubne geny nie przetrwałyby kilku milionów lat, gdzie żeby przetrwać trzeba było:
- zainteresować najsilniejszego w okolicy samca, który zapładniając, weźmie ją pod swoją opiekę;
- dać się zapłodnić innym silniejszym samcom, by w razie śmierci tego słabszego, inny chciał zaopiekować się nią i jej dziećmi. Gdyby tak nie robiła, umierałaby z dziećmi w okropny sposób z głodu i zimna, a kobieta dla dzieci najczęściej zrobiłaby wszystko.
- żeby zdradzić z silniejszym samcem, w istocie musiała mieć obniżoną moralność, albo mechanizmy jej wypierania - inaczej by nie przetrwała bez dokonywania lepszych wyborów i porzucania słabszych.
Gdy kobieta mówi, że uwielbia fajnych ciepłych mężczyzn kochających dzieci, pracujących na rodzinę, to mówi prawdę, bo ona naprawdę tak myśli!!!
Ale uważaj, bo nie będę najważniejszego powtarzał - kobieta podejmuje decyzje za pomocą emocji, więc to co kobieta myśli i mówi, wiążące nie jest - bowiem ważne jest tylko to, co ona czuje!!!!
I tu masz swoje schody, bo Ty i większość mężczyzn tego nie łapiecie. Kobieta może lubić swojego delikatnego, pracowitego ciepłego misia swoim UMYSŁEM, ale po około mniej jak 7 latach, ona emocjonalnie nim GARDZI.
A od kobiecej wzgardy do zdrady jest bardzo blisko!!! Chyba, że zadziałają przesłanki dominującego samca!
Ten mechanizm odczuwania siły i dominacji miliony lat kojarzył siłę z przetrwaniem i pozycją, więc ona teraz tak właśnie reaguje na przejawy siły.
Kobieta nie rozumiejąca samej siebie, która potrafiła bez zająknięcia spławić fajnego słabego chłopaka - oddaje się bandycie czy alkoholikowi i gadowi, który ją poniewiera i zdradza.
A ponieważ kobieta nie rozumie swoich własnych reakcji emocjonalnych, tworzy sobie projekcję, by sama mogła siebie przekonać - dlatego słyszymy żenujące historie o de facto gnojkach, że to dobrzy chłopcy tylko zagubieni, ale ona to zmieni ich swoją miłością.
Zdradzająca kobieta często nie rozumie szarpiących nią emocji, więc się z nią po męsku i racjonalnie nie dogadasz.
Jak kobieta nie wie co się z jej emocjami dzieje, bo dzieje się to często na poziomie podświadomości - to wymyśli Ci jakąś bajeczkę na poczekaniu, że szczena Ci ze zdziwienia opadnie i potoczy się z hukiem.
Tu - że za dużo pracowałeś, itd...
Emocje które kobietą rządzą to mechanizm z czasów, kiedy były brutalne i prymitywne warunki życia. Wtedy wszystko co najlepsze dawał najsilniejszy samiec, a słaby oznaczał braki jedzenia, niską pozycję społeczną, pogardę i śmiech koleżanek z jaskini. Kobiety, żeby obronić się przed STRESUJĄCYM JE losem, którego gwarantem był każdy słabeusz, wytworzyły w sobie PODŚWIADOMIE mechanizm pogardy i niechęci wobec słabych samców, a pożądanie i SZACUNEK wobec silnych.
Nadal podobny odczuwamy wstręt i strach przed pająkami i wężami, a te właśnie nieprzyjemne odczucia mają nas uchronić od często pierwszego i ostatniego kontaktu z nimi.
SŁABY mężczyzna rozumuje tak: będę miły, więc będę szanowany i żona odpłaci mi samym dobrem i swoimi słodkościami. Niestety, dla podświadomych emocji kobiety miły, spokojny facet... jest nudny i SŁABY.
Jej umysł docenia Twoją dobroć męża i ojca, ale jej emocje Tobą bezczelnie gardzą - i jest to absolutnie poza kontrolą kobiety.
Tak więc masz wszystko na talerzu - poznaliście się i Wasze kontakty rozgrywały się w jej umyśle jako EMOCJE - w sposób korespondencyjny, gdzie jej umysł zbudował sobie obraz Ciebie, jako mężczyzny któremu każda kobieta chce rodzić dzieci. Potem, po ślubie - pojawia się smutna szara rzeczywistość, życie wymusza na nas codzienne NUDNE czynności, jak gotowanie, pranie, sprzątanie - rutyna. Poeci mówią o SZAROŚCI ŻYCIA, kobiety mówią o NUDZIE i coś o szarej myszy.
Zero emocji, Ty pracujesz do późna, praktycznie nie ma Cię w domu, Tłumaczyła, że się jej nie podobało nasze małżeństwo ,bo długo pracowałem, itd. ... Że czuła się jak kucharka i sprzątaczka, a u niego czuła się kobietą. Powiedziała, że docenił jej kolor paznokci i włosów i mówił jaka jest piękna.
Kto wnosił więc jakieś pozytywne emocje do jej życia? Ty - czy on? Odpowiedź może być tylko jedna. Ułomność jej kobiecego umysłu ponownie wytworzyła fantoma idealnego samca, któremu chciałaby urodzić dziecko, ale nie temu gorszemu samcowi, urodzić je temu, który potrafił ją zauroczyć i wytworzyć przyjemne kobiece emocje prawiąc komplementy i doceniając na każdym kroku. Dlaczego więc miałaby żałować straty dziecka mężczyzny, który w jej mniemaniu, jest słabszy od nowego - takim kobiety nie chcą rodzić dzieci.
Ona chętnie urodzi dziecko dla mężczyzny, który ją uwiedzie, zdominuje przy tym, pozbawi ją najmniejszych wątpliwości, że nie jest słabeuszem, albo będzie miał według niej lepsze dla przyszłego potomstwa geny. Takiego faceta pragnie kobiece serducho, gdy w kobiecie do głosu dochodzą pradawne atawizmy - na szczęście, u jednych działają one mocniej, u innych słabiej.
Zagłodziłeś jej potrzeby emocjonalne, więc poszukała sobie uzupełnienia tych deficytów poza domem, w postaci czułego kochanka.
Wiesz tylko co innego być z kimś na godzinę a co innego na całe życie.
Wiesz kiedyś przestanie prawić komplementy bo się mu znudzi Panienka co wpadała na godzinę.
Co wtedy? poszuka kolejnego samca i tak do 70 tki?
Post doklejony:
A jeszcze jedno. Przeczytałem to uważnie. Widzisz usłyszałem też od niej że była stłamszona przezemnie że nie wyrażała swojego zdania że przytakiwała itd.
A co do jej kochanka to taki straszny pizduś co gada jak ksiądz więc nie wyglądał na samca ALFA tylko na ciotę.
Ja akurat jestem bardzo męskim facetem przynajmniej z zachowań i bardzo konkretnym. Więc nie wiem jak to się ma do tej teorii o mocniejszym samcu ALFA
Post doklejony:
Zresztą nie ważne i tak jest pozamiatane. Kiedyś znów po dwóch latach się obudzi że motyle opadły z brzucha i została szara rzeczywistość. Że znów siedzi w tym samym puncie tylko z innym facetem. Dojdzie do wniosku że już kiedyś to było tylko z mężem a teraz jest to samo tylko z kolejnym facetem.
Więc nie wiem jak to się ma do tej teorii o mocniejszym samcu ALFA
Siła w dzisiejszych czasach nie koniecznie oznacza już mięśnie. Siła podziwiana przez kobiety w obecnych czasach często oznacza dla nas samców zupełnie mylące nas pojęcie:
- możesz być wymoczkiem czy mieć wygląd troll'a, ale zarabiasz niezłe pieniądze i potrafisz dominować nad innymi;
- możesz być niczym pizduś zajączek, ale masz silniejsze geny, i to je ocenia podświadomość kobiety, że z tej mieszanki genów będzie lepszej jakości potomstwo;
- możesz być słabszy fizycznie, a ona poszukuje uzupełnienia deficytów w związku w postaci kogoś, kto umie wywołać kobiece emocje - więc znajdzie sobie słabeusza - ale poetę, chuchro - ale o pięknych oczach, cieniasa - ale o dużych dłoniach i zadbanych paznokciach. Jego siła może więc wyrażać się zupełnie w innych i obcych nam często aspektach.
Siła oznacza jej wybór, jako wybór lepszego - tego, który znalazł ten magiczny seksualny klucz do kobiecych emocji. Jest u gada jakaś pożądana przez nią cecha, której nie znajduje u męża - i na tym polu mimo góry mięśni przegrywasz, jesteś słabszy.
tomihigh dnia wrzesień 25 2015 10:05:52
Poczytałem wasze opinie itd. Dużo w tym prawdy wiem o tym. Słuchajcie zdrada zdradą, ale mnie przeraziło to co zobaczyłem dalej. Myślałem, że gdy wyciągnę żonę od kochanka z domu, to spuści głowę na dół i będzie skruszona. Tak się nie stało, zobaczyłem wręcz oburzenie.
Przez 6 tygodni zobaczyłem żonę jakiej nie znałem:
- żonę, która twierdzi, że w momencie wykrycia zdrady jej ulżyło. Bo męczyło ją podwójne życie i miała już tego dość i nie wiedziała co zrobić,
- żonę, która twierdzi, że już nie kocha, że jej uczucie jest małe i nie takie jak moje do niej,
- żonę, która twierdzi, że sama nie wie co ona chce od życia,
- żonę, która twierdzi, że nie nadaje się na żonę i matkę,
- żonę, która nie ma instynktu macierzyńskiego,
- żonę, która twierdzi, że może być sama i znajdzie sobie najwyżej faceta na bzykanie,
- żonę, która twierdzi, że jak ją zostawię, to pójdzie do kochanka z rozsądku żeby nie być sama ( on ma dziecko i żonę która z nim nie siedzi),
- żonę, która twierdzi, że zgadzała się na wszystko i przytakiwała. Ale nie powiedziała nic że jej coś nie pasuje i żeby coś zmienić,
- żonę, która od pół roku pisała i spotykała się z gościem na kawki psując i niszcząc swoją miłość i uczucie do mnie do reszty,
- żonę, która kłamała perfidnie ,
- żonę, która z jednej strony kombinowała z kochankiem, a z drugiej planowała dziecko twierdząc, że ono uleczy nasze relacje,
- żonę, która nie potrafiła porozmawiać ze mną, a rozmawiała z jakimś typem,
- żonę, która jak się okazało, nie wyraża uczuć i emocji,
- żonę, która nigdy nie powiedziała pierwsza "kocham Cię",
- żonę, dla której były ważne przedmioty meble i obrazki na ścianach, a nie człowiek,
- żonę, która nikogo nie lubi, żadnych ludzi, żadnych dzieci itd.,
- żonę, która oszukiwała grając zadowoloną i normalną kobietę, jak gdyby nigdy nic się nie stało.
Panowie i Panie to mnie przeraziło najbardziej. Jak tak można żyć i kłamać i udawać? Czy nie lepiej usiąść i porozmawiać? Ale rozmowy żony ograniczały się do opowiadania o pracy i tym co się tam dzieje. A jak usiadły z siostrą, to już tylko o tym we dwie gdyż pracują w tej samej korporacji. Zabrakło szczerej rozmowy. Uważam też, że moja żona jest osobą która może się nudzi facetem i musi mieć nowego, szuka nowości. Tak to mi wygląda na dzień dzisiejszy. Ja sobie odpuściłem, ale tak myślę, że jakbym to uratował, to jak żyć z taką osobą, która po 1,5 roku się znudziła?! To co by było po 20-30 latach małżeństwa?! Co wtedy?! Jak taka osoba chce przeżyć starość z kimś u boku?! Tą osobę nie fascynuje nic, ani góry, ani morze, nic na niej nie robi żadnego wrażenia. W zoo może obejrzeć zwierzęta i powie, no co, to tylko zwierzęta. To mnie przeraża, to osoba lecąca przez życie płyciutko po powierzchni. Zero pasji, zero hobby, nic po prostu nic. Może teraz mi coś ktoś ciekawego napisze.
... Wydawała mi się spokojną ułożoną i miłą dziewczyną. Nie przewidziałem tego, co tak naprawdę w niej drzemie i na co mogę liczyć od niej na stare lata życia. Jak widać chyba wyszło na to, że na nic nie mogę liczyć, bo to osoba pozbawiona głębszych uczuć. Ona buduje powierzchowne relacje z ludźmi i ze wszystkim, co ją otacza.
Ramirez zdajesz się demonizować kobiety. W wielu schematach Twoje słowa się sprawdzają, ale w innych nie, bo biologia kobiety podlega większym bądź mniejszym atawizmom i z różnym natężeniem, powiela w życiu różne schematy. Moja babcia dokonywała innych wyborów biorąc sobie męża niż mama. Ja powielam schematy babci, nie mamy. Sytuacja kobiety to zawsze wycinek w czasie i przestrzeni. Kobiety podejmują różne ryzyka bądź podobne. Atawizmy, którym podlegała moja mama w ogóle na mnie nie działają, atawizmy którym podlegała babcia czynią mnie bezwolną. W kobietę może uderzać mnóstwo atawizmów, te silniejsze zdominuje jej działania chyba, że im się nie podda, ale będzie dostawać po głowie, że ich nie zrealizowała. Daleka jestem od demonizowania kobiecej biologii.
Post doklejony: Ramirez Coś dla Ciebie, moje subiektywne opinie, które mogą się zgadzać ale nie muszą.
Związek to umiejętna gra na wzbudzanych w partnerach instynktach. Wzbudzisz je dostatecznie silnie, partner nie odejdzie. Jeśli jesteś męskim facetem, to masz większe szanse na odzyskanie żony. Każdy uczciwy seksuolog powie pacjentowi, że człowiek z natury jest poligamistą, a z kultury monogamistą- więc to od człowieka zależy czy wygra w nim jego ,,kulturowa twarz'' czy ,,biologiczna twarz''- wolna wola. Kobiety podlegają wielorakim atawizmom- gdy facet jest piłkarzem czy też rockmanem- staje się kulturowym ,,Samsonem- któremu się nie odmawia'' Zona ,,Lewego'' na fb musi poskramiać kobiety, które w każdym mieście i wiosce na zapizdziajewie podlegają temu samemu atawizmowi. Możesz być ,,mocniejszym alfą'' tak jak wielu tutaj, tylko, że kobieta od wieków rodziła dzieci samym ,,mocniejszym alfom'', była poligamiczna. Wybierała przez całą swoją rozrodczość tylko mężczyzn silnych, dających jej poczucie bezpieczeństwa. Gdy kobieta zachodzi w ciąże wykonuje instynktowne ruchy, które mają ją chronić, ciąża kiedyś powodowała że stawała się bezbronna i była łatwym łupem, dlatego na partnera wybierała męskiego faceta. Więc mocniejszy alfa traci gdy w pobliżu znajdą się także jemu podobni męscy faceci, wystarczy, że pramatki (matka, babcia, pra) kobiety prokreowały w taki sposób. Szalenie jest to widoczne u kobiet ze wsi jeszcze w dwudziestoleciu wojennym kiedy dostęp do najlepszych kobiet mieli faceci siedzący w pierwszych ławach w kościele- hierarchia- pierwsze ławy dla szlachciców i najbogatszych gospodarzy- którzy jako jedyni mieli dostęp to najbardziej temperamentnych kobiet, dzielili się nimi- musieli, dlatego tak bardzo walczyło się o bycie najlepszym gospodarzem- gdy Twoje areały obrodziły słabiej- przedsiębiorczy sąsiad majstrował Ci kolejną buzie do wykarmienia. O trwałości związków decyduje biologia kobiety i mężczyzny, a nie kultura. Będąc męskim facetem jest łatwiej, niż bycie niemęskim facetem, z samego faktu, że z natury masz większe prawo do prokreacji, prawo do kobiety. Dlatego, że sygnalizujesz coś, a w głowie kobiety rodzi się reakcja na Twój bodziec, nie każdy mężczyzna ,,wysyła sygnały''. Jaki mężczyzna ma prawo do kobiety? Zabawny, bystry, inteligentny i dający jej poczucie bezpieczeństwa. Jaki hormon rządzi światem testosteron czy estrogen? W liceum największe branie mają faceci, którzy noszą glany- ale dlaczego- bo przy bliskim spotkaniu wew strony kolana z glanem- rzepka traci swój kształt... Kobiety podświadomie czują się bezpiecznie gdy facet nosi ciężkie obuwie- sygnał do głowy- jest z nim bezpiecznie, obroni moje potomstwo i mnie. Czy któraś płeć biologicznie podlega drugiej? W tangu emocji męskiej i żeńskiej, któraś zaburza drugą. Czasem gdy ogląda się kogoś z rana- kto jest bardziej ,,cały w emocjach''- ona czy on?
Oczywiście, że to kobietom lasuje się mózg od ogromu emocji. Koleżanki z zazdrością komentują ,,A ta znów cała w emocjach''. Jeśli jesteś ,,mocniejszym alfą'' to znaczy, że Twoi praojcowie- radzili sobie, mieli prawo do prokreacji. W naturze prokreuje 90 % kobiet, a 40 % mężczyzn, w tych 60 % odrzuconych mężczyzn (żaden nie jest ojcem, a na pewno nie wszystkich dzieci w swojej rodzinie, ale wielu jest meżczyzn jest mężami- ten proceder teraz zaczną regulować testy DNA). Jeśli jesteś męskim facetem, to możesz działać na swoją żonę. W grupie gdzieś na siłowni bądź na pewno znajdą się kobiety, które zaliczą Cię do ,,męskiego faceta'' żona musi o tym wiedzieć- będzie zazdrosna. Gdzieś na Sylwestrze ,,bądź mężczyzną'' o którego są zazdrosne inne kobiety. U każdej w głowie zapala się lampka, że tamten to ten odpowiedni, a nie jej facet- triumfuje żona najlepszego faceta-dostanie ten sygnał do głowy. Jeśli rodzice żony są ze wsi bądź z małego miasteczka, gdzie każdy zna każdego, to można wysunąć żonę na ostracyzm społeczny, z tym krokiem to trzeba rozważnie- raz zszargana reputacja- nie odzyska się jej już nigdy- teściowie będą naciskać córkę, gdy ona narazi ich reputację. Zdradzony mąż delikatnie możesz gdzieś ,,mimochodem'' sąsiadowi rodziców powiedzieć, że w te święta nie złożą sobie życzeń, bo żona właśnie straciła dziecko innego mężczyzny. Do teściowej żadna sąsiadka już nie przyjdzie na ploty, a teściowi popękają uszy od podśmiewania innych, żona zostanie wyniesiona do rangi ,,rasowej złej kobiety''. Dobrze jest gdy jesteś członkiem różnych grup, bo wtedy można sobie zręcznie manipulować, wywierać naciski przez grupę- to jest bardzo pożyteczne. Ludzie ze wsi są czarno- biali i świat tak właśnie odbierają. Ktoś kto się rozwodzi na wsi, jest z niej społecznie wyautowany. Niech żona czuje, że jesteś męskim facetem, że ,,jesteś w wieku prokreacji''!, że ona właśnie straciła prawo prokreacji z Tobą, że wokół jest wiele kobiet, z którymi Twoi poprzednicy (pradziadkowie, dziadek) szli w tango z pramatkami innych kobiet, musisz jej to sygnalizować ale nie słownie! Wydaje mi się, że trzeba to sygnalizować delikatnie, bo stawiania twardo warunków zwykle zniechęca. W kulturze amerykańskiej utarło się hasło- ,,Nikt nie będzie mi zabierał meżczyzny z łóżka'' więc zabierz jej faceta z łóżka- siebie. Wiedz, że straciła strasznie dużo, bo istnieją tacy faceci, od których będąc w obiekcji- kobieta dostaje ,,guli w brzuchu'', jest jej nie dobrze bo facet jest na tyle odpychający. Na każdej randce z takim facetem wszamia się sos czosnkowy, żeby tylko nie musieć się z nim całować, albo pije zbyt dużo wody, żeby powodować wyjścia do toalety. Pociągający facet to ten, od którego się kręci w głowie, jest się ,,całą w emocjach'', w brzuchu są motyle nie gula, te inne wargi nabrzmiewają. Trzeba dobitnie pokazać, że straciła do Ciebie prawo, że zerwała warunki umowy zawartej w kościele.
Ramirez, zdajesz się demonizować kobiety. W wielu schematach Twoje słowa się sprawdzają, ale w innych nie, bo biologia kobiety podlega większym bądź mniejszym atawizmom i z różnym natężeniem... Ja powielam schematy babci, nie mamy... Atawizmy, którym podlegała moja mama w ogóle na mnie nie działają, atawizmy, którym podlegała babcia czynią mnie bezwolną.
W kobietę może uderzać mnóstwo atawizmów, te silniejsze zdominuje jej działania, chyba, że im się nie podda, ale będzie dostawać po głowie, że ich nie zrealizowała.
Daleka jestem od demonizowania kobiecej biologii.
Związek to umiejętna gra na wzbudzanych w partnerach instynktach. Wzbudzisz je dostatecznie silnie, partner nie odejdzie.
Kobiety podlegają wielorakim atawizmom - gdy facet jest piłkarzem, czy też rockmanem - staje się kulturowym ,,Samsonem- któremu się nie odmawia'' Żona ,,Lewego'' na fb musi poskramiać kobiety, które w każdym mieście i wiosce na zapizdziajewie podlegają temu samemu atawizmowi. Możesz być ,,mocniejszym alfą'' tak jak wielu tutaj, tylko, że kobieta od wieków rodziła dzieci samym ,,mocniejszym alfom'', była poligamiczna. Wybierała przez całą swoją rozrodczość tylko mężczyzn silnych, dających jej poczucie bezpieczeństwa. ... Więc mocniejszy alfa traci, gdy w pobliżu znajdą się także jemu podobni męscy faceci, wystarczy, że pramatki (matka, babcia, pra) kobiety prokreowały w taki sposób. Szalenie jest to widoczne u kobiet ze wsi jeszcze w dwudziestoleciu wojennym, kiedy dostęp do najlepszych kobiet mieli faceci siedzący w pierwszych ławach w kościele - hierarchia - pierwsze ławy dla szlachciców i najbogatszych gospodarzy - którzy jako jedyni mieli dostęp to najbardziej temperamentnych kobiet, dzielili się nimi - musieli, dlatego tak bardzo walczyło się o bycie najlepszym gospodarzem - gdy Twoje areały obrodziły słabiej - przedsiębiorczy sąsiad majstrował Ci kolejną buzie do wykarmienia.
O trwałości związków decyduje biologia kobiety i mężczyzny, a nie kultura. Będąc męskim facetem jest łatwiej, niż bycie niemęskim facetem, z samego faktu, że z natury masz większe prawo do prokreacji, prawo do kobiety. Dlatego, że sygnalizujesz coś, a w głowie kobiety rodzi się reakcja na Twój bodziec, nie każdy mężczyzna ,,wysyła sygnały''.
Jaki mężczyzna ma prawo do kobiety? Zabawny, bystry, inteligentny i dający jej poczucie bezpieczeństwa.
W liceum największe branie mają faceci, którzy noszą glany... Kobiety podświadomie czują się bezpiecznie, gdy facet nosi ciężkie obuwie - sygnał do głowy - jest z nim bezpiecznie, obroni moje potomstwo i mnie.
Oczywiście, że to kobietom lasuje się mózg od ogromu emocji. Koleżanki z zazdrością komentują ,,A ta znów cała w emocjach''.
Jeśli jesteś ,,mocniejszym alfą'' to znaczy, że Twoi praojcowie- radzili sobie, mieli prawo do prokreacji. W naturze prokreuje 90 % kobiet, a 40 % mężczyzn, w tych 60 % odrzuconych mężczyzn (żaden nie jest ojcem, a na pewno nie wszystkich dzieci w swojej rodzinie, ale wielu jest mężczyzn jest mężami - ten proceder teraz zaczną regulować testy DNA).
Jeśli jesteś męskim facetem, to możesz działać na swoją żonę. W grupie gdzieś na siłowni bądź na pewno znajdą się kobiety, które zaliczą Cię do ,,męskiego faceta'', żona musi o tym wiedzieć - będzie zazdrosna. Gdzieś na Sylwestrze ,,bądź mężczyzną'' o którego są zazdrosne inne kobiety. U każdej w głowie zapala się lampka, że tamten to ten odpowiedni, a nie jej facet - triumfuje żona najlepszego faceta - dostanie ten sygnał do głowy.
Pociągający facet to ten, od którego się kręci w głowie, jest się ,,całą w emocjach'', w brzuchu są motyle, a nie gula, te i inne wargi nabrzmiewają.
Fajnie kobiece - najpierw zaprzeczyć, że niby Ramirez demonizuje kobiety, a potem zasypać przykładami, jak działają atawizmy na kobietę, kierując jej wyborami. :brawo