Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Obito05:16:58
Roszpunka1905:43:18
milyfacet06:38:26
bardzo smutny07:30:16
Event08:51:49

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Jest dla nas nadzieja....Drukuj

Zdradzona przez mężaKochane Kobiety ! Znalazłam tą stronę całkiem przypadkiem i zainteresowała mnie bo sama przeżyłam koszmar zdrady. Ale chcę Wam wszystkim wlać troszkę radości w tych smutnych chwilach...W skrócie naszkicuje w jakiej sytuacji byłam i w jakiej jestem obecnie.... W 2008 roku po 8 latach małżeństwa, mój mąż znalazł sobie "pannę", ja rok wczśniej urodziłam drugie dziecko, które było i jest apodyktyczne,wymagało poświęcenia 24h. Niestety po dwóch porodach zostało sporo krągłości, mało czasu dla siebie i męża i tak chyba się zaczęło...Mąż miał sporo czasu wolnego,ponieważ prowadził działalność gospodaczą o charakterze transportowym i tak zaczął znikać z domu na dnie, wieczory i noce...Oczywiście zasłaniał się wzmożoną ilością pracy, psującymi się samochodami itp. A ja we wszystko wierzyłam, wszystkie obowiązki domowe przejęłam na siebie, nocne wstawanie do dziecka /do 11 razu !!-koszmar!!/ i za 3 miesiące wszystko się wydało....Postawa męża była dziwnie zaskakująca czyli zaprzeczał ale pod naporem faktów /bilibgi!!!, wyjazd weekendowy nad morze, a twierdził że jedzie do Niemiec/ wreszcie się przyznał...ufff...aby było jeszcze dziwniej mąż nie zajął żadnego stanowiska, nadal spotykał się z kochanką, mieszkał w domu, miał uparne, ugotowane, a ja "mądra" żona nadskakiwałam jak tylko mogłam.. Romans był dla mnie szkokiem, wstrząsem, bólem i wszystkim co najgorsze, tak bardzo go kochałam, nigdy nie zdradziłam, zawsze starałam się wspierać i dawać z siebie to co najlepsze. Oczywiście też mam wady, bo kto ich nie ma...Byliśmy udanym małżeństwem... Załamałam się strasznie, schudłam ok. 25 kg, właśnie przeszłam na urlop wychowwczy, dwoje młych dzieci /wtedy 1 rok, 3 lata/, bez perspektyw na powrót do pracy i myśl jak sobie bez niego pordzę, jak to będzie...Więc w imię swojej miłości błagałam, klękałam, płakałam aby wrócił, a on zwodził mnie jeszcze 2 miesiące -może wrócę, może nie- ale wreszcie się zdecydował na powrót. Moja radośc była wielka, ale zaznaczył, że nie będzie się starał o moje względy, bo zamykamy temat i żyjemy dalej. Przyjęłam taką karmę i tylko po nocach wyłam do poduszki z żalu. A jako ciekawostkę dodam, że codziennie widywałam się z tą kobietą, ponieważ nasze dzieci chodziły do jednej grupy w przedszkolu...to była sól na żywą ranę...Zaczęło sie jakoś układać i zów bomba w górę; po miesiącu się okazało, że ma osobny telefon i dalej romans kwitnie i jestem już podwójnym jeleniem. Tym razem nie błagałam tylko kazałam sie wynosić... ale po paru tygodniach ubłagał i pozwoliłam na powrót....Było dobrze, mąż zaczął się starać, ja powróciłam do pracy, co było dla mnie cudownym wyzwoleniem i chyba dla mężą jasnym sygnałem, że jestem teraz silniejsza, atrakcyjna, i już nie ma tej zagubionej, słabej kobiety, która błaga na kolanach..to dobrze nam zrobiło obydwojgu..Po drodze mieliśmy wiele różnych problemów, ale jakoś udawało się temu zaradzić i być szczęśliwym...coraz mniej bolało...Ale od pewnego czasu, z dnia na dzień zaczęło się coś psuć, dziwne wybuchy złości, obrżanie mnie, potępianie wszystkiego co robię, zwlanie winy za wszystkie problemy a mnie, awntury, alkohol,poniżanie. Wcześniej, czegoś takiego nie było w naszym związku, więc tym bradziej było to bolesne, smutne, dziwne. Nie mogłam się do tego przyzwyczaić, zaakceptować, czułam brak szacunku, pomiatnie mną. Takie awantury były juz codziennością, późne powroty do domu po alkoholu, brak czasu dla mnie, poza tym okazało się, że jestem tą głupią itp....wreszcie moja czara goryczy się przelała i powiedziałm dość..ROZWÓD..oczywiście mąż twierdził, że mam focha i mi przejdzie, kupi kwiatki, obieca znów poprawę i po sprawie..a mnie nie przeszło do dziś i nie przejdzie...Okazało się, że jak zaczęło się psuć to właśnie nastąpił ponowny powrót do kochanki.. I tak się wszystko rozleciało. Oczywiście myśl, że jestem po raz trzeci jeleniem paliła jak rozżarzony węgiel. Żal, że wykorzystał mnie ponownie, zabawili się moimi uczuciami, rozwalili moją rodzinę. Mąż znów chciał posklejć młżeństwo, obiecywał, że z nią skończy, że już skończył, tylko zapomnił wykasowć rejestru z telefony i twierdził, że to wina telefonu bo on nie ma z nią kontaktu...Patrząc na to, doszłam do wniosku, że nie znam swojego męża i byłam najgłupszą osobą na świecie dając dwa razy szansę, zmarnowałam tylko czas, zdrowie, nerwy. Napisałam wreszcie pozew, co też nie było łatwe dla mnie, mąż okazał się kawał drania, bo jest na etpie mieszania mnie z błotem i niszczenia psychicznego, finansowego... Ale gdzie jest morał??? No właśnie..po tym wszystkim zamknęłam się w sobie, nie mogłam, nie chciałam mysleć o facetach. Chciałam zamknąć się w swoim hermetycznym świecie, bez problemów damsko-męskich...Aż tu nagle zjawił się ON. Poznaliśmy sie przypadkiem, najpierw łączyły nas sprawy zawodowe, później powoli stawaliśmy się dobrymi znajomymi, przyjaciółmi...ON pierwszy się we mnie zakochał, ja bardzo długo się przed tym broniłm, ON cierpliwie czekał aż uporam się ze swoimi demonami. Powoli zaczęłam wychodzić ze swojej skorupy, rozbijać mur, dostrzegać kolory na świecie. Wreszcie zaczęłam się uśmiechć, serce zaczęło bić, świat już nie był taki zły...Aż wreszcie mnie dopadło...zakochałam się i jestem szczęśliwa. Problemy nie zniknęły, mam ich całą masę, sama wychowuje 2 chłopców, mam poważne problemy finansowe, mąż nie daje ani złotówki na dzieci i wiele innych...przechodziłam niejedno załamanie, kryzys ale ON był i jest przy mnie, wspierał, pomagał jak tylko mógł. Jest mi łatwiej, mam ramię, na którym się wspieram, wiem że nie jestem sama. I to włśnie te morał, że mamy szansę na miłość, mimo że jesteśmy w beznadziejnym położeniu, że nie warto czasami dawać szansy ani jednej bo na to nie zasługują. Wyjdźmy po woli z naszego cierpienia, nie zamykajmy się w min, bo tylko robimy sobie krzywdę. Mnie to zajęło sporo czasu, ale cieszę się, że prawie mam to z sobą a przed sobą jeszce coś dobrego, choć trudno znów zaufać, uwierzyć. Ale wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez przyczyny, tak było mi pisane. Jedne drzwi się zamykają a drugie otwierają. Przeszłam dużą metamorfozę psychiczną i fizyczną na plus i na minus ale jestem już inną kobietą. Wiem czego już nie chcę w swoim związku, a dojrzałość i przeżycia pozwalają inaczej cieszyć się życiem, jestem mądrzejsza i szczęśliwsza. Kochane nie poddawajcie się, walczcie o siebie, bądźcie zawsze na pierwszym miejscu a później reszta świata. Zsługujemy na dobrych mężów, kochanków i całą resztę :) Mam nadzieję, że Was nie zanudziłm tym esejem..hehe..Pozdrawiam i życzę powodzenia w podejmowaniu trafnych decyzji :)

słuszna zdrada?Drukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansZakochałam się w mężczyźnie, który nie jest ideałem. Jest jedynym facetem jakiego miałam w życiu. Jestem atrakcyjna. Mimo tego, że jestem młodsza, mam lepsze wykształcenie, więcej zarabiam, mam własny samochód. On nawet nie posiada prawa jazdy. Mimo to codziennie słyszę jaka jestem beznadziejna, teksty "zamknij mordę" itd. Nie wymagam wiele... po prostu na pierwszym miejscu stawiam szacunek. Spotykam się z innymi facetami, z żadnym nie spałam. Dlaczego? Bo mnie szanują i zupełnie inaczej się do mnie odnoszą. Próbowałam się z nim rozstawać, ale szybko wracaliśmy do siebie. Każdy inny facet to nie to samo... Zabrzmi to komicznie, ale brakuje mi normalnej rozmowy, fajnego, ogarniętego faceta, komplementów, dowartościowania. Rozmawialiśmy na ten temat.. ale to jakby...hmm.. rzucanie pereł pod wieprze :) Szukam u innych mężczyzn tego, czego nie dostaję od niego. Czy samo myślenie i inne zachowania poza seksem można uznać za zdradę? I czy w takiej sytuacji powinnam mieć wyrzuty sumienia?

Zdradzony po 3miesiącach małżeństwaDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam wszystkich użytkowników. Chcę opisać moją historie zdrady i czas po....w którym pozbierać się nie mogę:( Znam moja żonę już 5lat.We wrześniu 2010 braliśmy ślub i przysięgaliśmy sobie miłość wierność i uczciwość małżeńską aż do......Grudnia:( Zona już po 1miesiącu znalazła sobie przyjaciela w pracy (ja w tym czasie pracowałem w delegacji. sama mnie nakłaniała abym tylko do końca roku to pociągnął i znajdę prace na miejscu) a jak to bywa jak kobieta okaże słabość to ktoś to wykorzysta:( i tak jej pisał wiadomości w godzinach nocnych i już od 4rano!!! Kupował prezenty i bóg wie co jeszcze bo przecież prawdy teraz nie powie.Kiedy wracałem na weekend była obojętna i starała mnie odsunąć od siebie.Zadawałem pytania czy ma kogoś może to stąd te jej myśli słowa i czyny.!!!Odp.była krótka NIE!!!Podejrzliwy byłem do samego końca.Kiedy jednak podejrzenia stały się FAKTEM było już po......... Wszystko wyszło na jaw w 1dzień świąt kiedy pojechała po koleżankę (suk...zaje....)która ją kryła a tylko temu że jej się życie nie ułożyło i chciała zrobić to komuś) czułem ze coś się świeci i założyłem podsłuch w samochodzie!!!Użyczyła żonie telefonu aby się do niego odezwała (bo jak wiadomo żony tel był już pod kontrolą) a po skończonej rozmowie spowiedź przed tą suk.... powiedziała że miała z nim romans:( JAKI TO BYŁ BÓL DLA MNIE TO MOŻECIE SOBIE TO WYOBRAZIĆ Zaraz zrobiłem dym w domu płacz lament itp....ale ani przez chwile nie pomyślałem o odejściu tylko o samo.............:( minęły już te myśli!!! Po 2 tygodniach postanowiła to zakończyć.Nie udało jej się to!!! Po kolejnej próbie postawiła sprawie kres ale po tygodniu pisała znów do niego:( odkryłem to i usłyszałem tylko te słowa( zakończyłam to w taki a nie inny sposób ale zakończyłam!)W tej pracy już nie pracuje i tam nie wróci powiedziała. Teraz zaszła ze mną:) w ciąże i jestem szczęśliwy z tego powodu ale myśli co zrobiła wracają:( Staram się o tym zapomnieć i zaufać jej tylko nie wiem jak to mam zrobić i PROSZĘ WAS O JAKIEŚ RADY!!!Pozdrawiam!!!

NienawiśćDrukuj

Moi drodzy, zastanawiam się jak sobie radzicie czy może już poradziliście z nienawiścią do kochanki męża. Ja nie ukrywam, że mam z tym spory problem. W zasadzie nigdy nie potrafiłam do nikogo długo czuć urazy, ale w tym wypadku to uczucie jest we mnie bardzo silne. Mam ochotę zrobić jej jakąś krzywdę, podłożyć świnię, wyrąbać w mordę, cokolwiek. Mój mąż zerwał romans kilka miesięcy temu, ale ona nie odpuszczała, przez trzy miesiące nie dawała mu żyć, nie bacząc na to , że może rozbić dom trójce naszych dzieci. Używała wszelkich argumentów, żeby nam namieszać jeszcze bardziej niż już to zrobiła. Zdaję sobie, że zemsta może pociągnąc za sobą dalsze konsekwencje , na zasadzie , ze jak się ruszy g.... to będzie śmierdzieć. Więc może ktoś z Was znalazł sposób na wyrzucenie z siebie złości i nienawiści w inny sposób? Proszę o wypowiedzi.

Czy warto zawracać sobie głowę?Drukuj

Ostatnio dość często TU zaglądam i wiem że zawsze mogę liczyć na pomoc życzliwych ludzi więc i tym razem tak myślę, bo jestem w martwym punkcie, więc do rzeczy. Nie mam rozwodu, mieszkam ze zdrajcą w jednym domu ale w osobnych pokojach jak lokatorzy, którzy się znają i nic po za tym, zdrajca jeżdzi do swojej pocieszycielki w soboty i zostaje tam na całą noc, a do domu wraca w niedzielę rano. Ja wczoraj dowiedziałam się dlaczego tak jest, bo ona w niedzielę gości innego Pana (to jest chore) który nie ma bladego pojęcia że ona przyprawia jemu rogi i prowadzi podwójne życie tak jak kiedyś mój mąż przez 25 lat mnie kręcił, a żeby było ciekawiej ja mam numer telefonu do tego biedaka i zastanawiam się tylko czy nie poinformować go o całej sytuacji, a żeby być wiarygodną mogę to uczynić w chwili kiedy będę pewna że gołąbki sobie gruchają. Mam też coś na mojego męża coś co popsuje stosunki między moim zdrajcą a jego pocieszycielką, niby nic a jednak, tydzień temu zdrajca załatwiał swojej pocieszycielce jakąć sprawę i wiem na 100% że przekręcił ją na 200 zł, to nie jest wielka kwota, ale tak się nie robi. Poradzcie mi czy powinnam zrobić użytek ze swojej wiedzy, czy machnąć ręką i się nie mieszać bo tak naprawdę nasze małżeństwo dawno się skończyło i nie mam ochoty nic zmieniać w swoim życiu, ale za karę mogę mu trochę namieszać. Poradzcie co robić.

Co mam zrobicDrukuj

Dobra, wiem ze bylem zdradzany przez partnerke i ponoc to juz koniec i mam powody by tak sadzic. Nie wiem jak dlugo mnie zdradzala i jak wiekszosc dowiedialem sie przez przypadek. Ostatnio (2 tyg. temu) nalazlem na porno stronie filmik mojej partnerki (wybaczylem jej i jestesmy dalej razem ) zrobiony z ukrycia jak robi facetowi loda. nie wiem kiedy byl krecony - czy w czasie naszego zwiazku czy wczesniej ale zostal dodany 2 tygodnie temu jednak z tresci ( gral ( telewizor ) rozumiem ze moglbyc to rok 2009 (bylismy razem ) lub 2004 (nie bylismy). Teraz pytanie _ czy powinienem jej go pokaac (nie wie ze ogladalem takie strony ale to nie istotne bo moge sie przyznac) i chronic jej prywatnosci i honoru czy lepiej nie ( gryzie mnie to strasznie )

Ojciec Zdradza Mamę - Mam Dość !Drukuj

mama/tata zdradza - okiem dzieckaMam prawie 23 lata, mieszkam z rodzicami. Od 7 lat mój ojciec zdradza matkę poznawał kobiety przez internet. Wyjeżdżał do kochanki a nas okłamywał że znalazł fuchę itp. Tak było coraz cześciej. Pewnego dnia dokładnie w lipcu 2004 roku zauważyłem na GG taty rozmowy z jego kochanką, do tego czasu tylko podejrzewałem tatę o zdradę , często wyjeżdzał, gdy wchodziłem do pokoju nieoczekiwanie przerywał rozmowy telefoniczne. W sierpniu powiedziałem o tym siostrze i potem wyszlo na jaw. mama też podejrzewała ale nic nam nie mowila, po dwoch miesiacach wybaczyla ojcu. Zdawało się że już jest wszystko OK. a w 2007 w grudniu znow tata był inny i znowu .. rozmowy na GG z kochanką. Tym razem zaraz gadalem z siostra, ona zagranica i tak ukrywalismy ta czasem mialem dosc ale nie potrafilem z ojcem porozmawiac. Moze stchórzyłem :( W kiwetniu 2008 roku starsza siostra pomyłokowo wysłała mojej mamie rozmowy z gg ojca, mama sie załamała. Od tego czasu nadal żyją ze sobą . Ale to bardzo TOKSYCZNY związek tata nadal czesto wyjezdza mama tego nie wytrzymuje czeste kłutnie ... :( Mam Dość jedynym sposobem jest rozwod. Ale mama sie boi bo maja wspolne długi ... Doradzcie mi cos bo nie wytrzymuje, nie potrafie na ojca juz patrzec ! :(

chcę tego co było kiedyśDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romanswitajcie, proszę was o pomoc bo nie daje już sobie rady. Mam teraz 18 lat moja historia zaczyna się dużo wcześniej kiedy byłem trochę młodszy. Jak się domyślacie zostałem zdradzony przez moją dziewczynę. Zaczęło się od wyjazdu na Cypr do pracy, do mojego taty. Gdy przebywałem na Cyprze moja dziewczyna mnie zdradziła ale to nie była zwykła zdrada tyle bym się nie przejmował gdyby się tylko całowała z innym gościem, ona zrobiła mu... normalnie to mi ręce odmawiają posłuszeństwa kiedy mam to napisać ale się pewnie domyślacie co się stało najlepsze jest to ze przed wyjazdem prosiłem, błagałem nawet żeby mnie nie zdradziła, ale to na nic i tak się to stało a do tego nie chciała powiedzieć w który dzień to zrobiła. Na Cyprze przebywałem tylko miesiąc były to akurat wakacje po miesiącu przyjechałem ale jeszcze nic nie wiedziałem kiedy ją zobaczyłem to kochałem ją jeszcze bardziej. Byłem taki szczęśliwy. Cieszyłem się, w końcu mam ją w swoich ramionach ona także sie cieszyła przez resztę wakacji byliśmy tylko razem kochaliśmy się było wspaniale. Do dnia kiedy mi o tym powiedziała, byliśmy na ognisku jak to zwykle bywa troche się upiliśmy w końcu mi o tym powiedziała, powiedziała mi to prosto w oczy serce mi się rozdarło jak kartka papieru kompletnie mnie to zatkało zaczełem rzucać czym tylko miałem pod ręką byłem wściekły płakałem nie chciałem z nikim gadać jej powiedziałem żeby się do mnie nie zbliżała nie chciałem jej znać wszystko było by dobrze gdybym tak mocno nie kochał swojego skarba oczywiście wybaczyłem ja po prostu za mocno kochałem żałowała tego co zrobiła było to widać. Ale to nie koniec historii dalej było tak ze byliśmy nadal razem ja jak to ja mścić się nie potrafię od początku naszego związku nie spojrzałem na żadną inna dziewczynę przez pół roku trzymałem ten ból w sobie były nie przespane noce, łzy, popękana skóra na dłoniach i łokciach od walki ze ścianą ale kochałem, kochałem, kochałem a jednocześnie nienawidziłem aż w końcu mi po prostu przeszło, ale nawet nie było czasu rozmyślać moja dziewczyna zaszła w ciąże więc sami wiecie. Kiedy urodziła się nasza córeczka było super nie miałem żadnych podejrzeń. Potem były już same dobre dni kochaliśmy się naprawdę byliśmy szczęśliwi ale do czasu, miedzy nami znowu zaczęło się żle układać kłótnie były o byle co. Chodzimy do jednej szkoły moja dziewczyna jest naprawdę ładna a co za tym idzie wielu adoratorów najgorsze jest to że ja chodzę do zawodówki a ona do technikum, a w zecie jak w zecie trzy dni szkoły dwa dni praktyk itp. przez te dwa dni zlatywali się jak sępy do padliny. Od ponad 3 lat trenuje jiu jitsu brazylijskie jeden kumpel ze szkoły chciał żebym go czegoś nauczył to na wf-ach i po szkole trochę trenowaliśmy. Ten moj kumpel za bardzo zakolegował się przy mojej dziewczynie, mimo że mamy razem dziecko proponował jej randki, wypady na rower między nami żle się układało więc ona się zgodziła, nie wiem czemu ale domyśliłem się ze oni coś razem... Ale nie reagowałem wiedziałem ze mnie zdradziła nie wytrzymałem, zrobiłem to samo czułem się okropnie pierwszy raz zdradziłem moja ukochaną rozmawialiśmy razem o tym i się zapytałem wprost czy mnie zdradziła powiedziała ze tak nie czułem urazy bo zrobiłem to samo bardziej prosiłem ją o wybaczenie bo nie mogłem znieś tej myśli że ja coś takiego zrobiłem, ale od tego momentu ZACZĄŁ SIĘ KOSZMAR przez który wszystko się zmieniło. Zbliżał się koniec roku szkolnego coś mi się stało nie potrafię tego wytłumaczyć ja się chyba zakochałem w innej ale to przez przypadek mimo że mamy dziecko w tak młodym wieku zrobiliśmy coś czego nie można wybaczyć nawet teraz kiedy to pisze lecą mi łzy :(:(:(:( kur... wybaczcie ale jestem tak wściekły na siebie że nie potrafię z tym wszystkim żyć. na początku chce się zapytać czy kiedy zakochanym mieszkającym po sąsiedzku może czegoś brakować bo mi się wydaje że nie... A więc zbliżał się koniec roku zaczełem kręcić z jedną ze szkolnych koleżanek to miało być chwilowe tylko ale ciągło się i ciągło jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego zerwałem z moją Pauliną ale nadal utrzymywaliśmy doby kontakt ze względu na córeczkę. Dalej było tak ze spotykałem się z tamta. Paulina nie mogła znieść widoku w szkole kiedy rozmawialiśmy spotykaliśmy się co jakiś czas i tak przez pół roku, ponad pół roku nie byłem w związku z Pauliną ale brakowało mi jej każdej nocy brakowało mi jej ciała jej ust ale nie potrafiłem do niej wrócić bo sądziłem ze znowu będzie się między nami zle działo. Paulina kiedyś wzieła do ręki mój telefon i przeczytała kilka esów jeden es brzmiał jak wspomnienia brzmiał tak "pamiętasz jak się upiliśmy na tym polu chciałaś uprawiać sex i prawie to zrobiliśmy " paulina kiedy to przeczytała... ona zle to przeczytała myślała ze ja to zrobiłem i moja paulina zrobiła to z innym ja nie potrafił bym jej tak skrzywdzić ja zawsze byłem tylko jej własnością zrobiła to przed świętami dowiedziałem się nie dawno sama mi o tym powiedziała mówiła mi że kiedy ją zostawiłem szukała wsparcia i jeden kolega z jej klasy ją wspierał kiedy mi o tym mowiła sama płakała z żalu boże jak ja teraz żałuję tego paulina zawsze była tylko moja a ja tylko jej. Jestem młody wiem dla starszych to pewnie wygląda śmiesznie ja jestem bardzo uczuciowy nie mogę sobie z tym poradzić jesteśmy znowu razem od nowego roku ale ja nadal nie moge się z tym pogodzić, popełniłem taki błąd ciągle mam głupie myśli że tamten był lepszy ode mnie że spotykali się gdzieś paulina obróciła własną rozpacz w moje cierpienie nie wiem co mam robić Paulina mnie już chyba nie kocha nie okazuje tego tak jak wcześniej, pamiętam jak mnie prosiła żebym do niej wrócił żebyśmy znowu zaczeli od nowa a ja byłem głuchy na jej wołanie już nie wiem z kim mam rozmawiać nawet się z tego spowiadałem kocham ją nadal chcę spędzić z nią resztę życia paulina była pierwsza dziewczyną z którą uprawiałem sex a ja byłem jej pierwszym miałem być jedynym ale już tak nie będzie i to mnie najbardziej boli mimo że nie byliśmy wtedy razem to boli to za dużo zdrad jak dla mnie wiem że już tego nigdy nie zrobi ale to nadal boli proszę was o pomoc

nie mam już siłyDrukuj

Zdradzona przez mężazaczęło się w czerwcu 2010r. dziwne smsy, telefony, wyjścia, wiedziałam, że coś się kroi, ale nie dopuszczałam tego do siebie. D. pracuje w Norwegii, bywał w domu na dwa tygodnie co miesiąc i wtedy się spotykali w motelach, lesie, sex w samochodzi, ale to nie wszystko opowiadał jej o nas nie stworzone rzeczy, o moich problemach intymnych, kiedy płakałam do słuchawki żeby wrócił bo nasza Córeczka choruje on wolał iść z nią do łóżka... nie mogę już tego znieść, nawet teraz boli tak bardzo, że nie wiem jak to opisać... Dowiedziałam się wszystkiego, jego kochanka pisała do mnie kilka dni opowiadajac co ich łączyło aż zmieniłam numer, ale swojego się dowiedziałam. Wyrzuciłam go z domu, sama z Córką spędziłam święta, nawet pobiłam go w tej złości i żalu. Przyjeżdżał, płakał, pozwoliłam mu wrócić, ale koszmar się nie skończył. Chciałam żeby upokorzył ją tak samo jak mnie - nie zrobił tego (wiem, że to głupie), chciałam żeby powiedział mi kim ona jest - nie zrobił tego, ale mimo to pozwoliłam mu wrócić, dzisiaj on nie chce o tym rozmawiać a ja nie mogę przestać cierpieć, nie potrafię wybaczyć, nie myśleć i nie potrafię jeszcze odejść. Nienawidze ich oboje tak bardzo, że samą mnie to przeraża, nie wiedziałam, że tak można. Nienawidzę ich jeszcze za jedną rzecz - wczoraj minal tydzień od chwili kiedy straciłam dziecko, tak byłam w ciąży, ale dzięki tej sytuacji moje dziecko umarło zanim zdążyło się urodzić a mój D. powiedział mi tylko, że sama sobie jestem winna, ze jestem słaba psychicznie a ona? cóż co ona jest winna?! Błagam pomóżcie bo ja już naprawde nie mam siły...

co dalej,pomóżcieDrukuj

Prawie 28 lat po ślubie ,od roku mnie zdradza,nie przyznaje się do tego.Myślałam,że do tej pory wszystko się rozstrzygnie i stanę jakoś na nogi ,a tu coraz gorzej.Nie mogę nic zrobić,jeste zależna finansowo od męża ,wyrzucić go nie mogę bo dom i gospodarstwo wspólne,dzielić nie chcę napół,gdyż za3 lata przepiszę synowi,będę wtedy miala rentę rolniczą,także rozwód nie wchodzi w grę.Wiem że spotyka się z tą babą w jego wieku 54 lata ,czytalam sms że go kocha itd.on nadal w zaparte,że to pomyłka,gdy zadzwoniłam do niej nie potrafiła się bronić,nie zaprzeczała nie potwierdzała.Ja nie potrafię udowodnić tego ale co by mi to dało.Jak dalej żyć ,doradżcie proszę.

wciąż nie pewnaDrukuj

Zdradzona przez męża0,5 roku temu przyłapałam mojego męża z moją przyjaciółka u mnie w łazience.On ja objął w pas i chciał całować.Ona go odepchnęła ,ale nie wiem czy skapnęła się że ktoś stoi za drzwiami czy faktycznie go nie chciała.Ona nie przepada za swoim mężem natomiast kręcą ją inni mężczyżni kokietuje ich jak idzie.Wybaczyłam im.On był pijany i nie wie co mu odbiło.A ona tłumaczyła że tez nie wie o co chodzi.Ale nóż mi się otwiera jak ją widzę a jeszcze bardziej jak rozmawiają.Chyba przesadzam ale nie śpię w nocy bo to sobie przypominam.Podczas sexu wyobrażam sobie co by było gdy bym ich tam nie zauważyła.Masakra ,szaleje normalnie.Pomóżcie czy to zdrada ,powinnam być zazdrosna czy jestem jakaś chora.