Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Obito00:13:05
Crusoe00:19:53
# poczciwy00:55:09
Roszpunka1901:58:09
milyfacet02:14:21

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

zdrada internetowa. za duzo klamstw. zdrada.Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakanie wiem czy byl juz opisany podobny przypadek... ale mimo wszystko chcialabym sie nim podzielic. jestesmy (moze bylismy) ze soba juz dwa lata. sadzilam, ze miedzy nami ukladalo sie niewiarygodnie dobrze. niestety raz mnie zostawil - tlumaczyl sie tym, ze przestal mnie kochac, ze za duzo zlego miedzy nami itp. ale po niepelnym tygodniu wrocilismy do siebie i bylo lepiej niz kiedykolwiek. niestety pewnego wieczoru (zostalam u niego noc) dorwalam jego archiwum z dziewczyna poznana przez gre online na ktoryms komunikatorze. przyznaje, ze dosc czesto bralo mnie na przeszpiegi. nieraz natykalam sie na jakies nieciekawe rozmowy z bylymi, dowiadywalam sie z nich naprawde ciekawych rzeczy. raz spotkal sie z pierwsza byla i znajomymi. kiedy znajomi sie rozeszli, on zostal z nia sam i wyszla taka sytuacja, ze ona go znienacka pocalowala w usta. uwierzylam. to byly nasze poczatki. z biegiem czasu (wydarzenia ze srodka zwiazku) dowiedzialam sie z archiwum, ze wraz z kumplem wyjechal sobie pociagiem do swojej bylej. nic sie nie dzialo, po prostu wzielo ich na 'meski wypad'. byloby pieknie gdybym nie odnalazla na jego poczcie milosnego listu do niego.. z jego tresci niby wynikalo, ze nic miedzy nimi zaszlo, ale jednak z jakiegos powodu wzielo ja powrot do uczuc. ale mimo wszystko naprawde wierze, ze nic tam nie zeszlo. w obecnosci kumpla raczej trudno o zdrade.. no i teraz najwazniejsza kwestia. kiedy juz przeczytalam kawalek tego archiwum pokazalam mu je. oczywiscie byl zaskoczony i zszokowany. na poczatku nie wiedzial co powiedziec, ale z czasem zaczal sie tlumaczyc. archiwum pelne bylo czulych slowek oraz wyznan. a ze nie naleze do glupich przeslalam sobie cale na poczte nie mowiac mu o tym. mowil, ze poprzez bajere chcial jej pomoc. mial na mysli rozkochanie jej w sobie, co z kolei mialo poprawic jej samoocene i tym samym kontakty miedzy nia, a jej chlopakiem (zareczeni 16latkowie :)) uwierzylam. jednak im dluzej czytalam tym wiecej wiedzialam. okazalo sie, ze wyjechal do niej raz. sklamal mowiac, ze opisywali miedzy soba jedynie wydarzenia, ktore mialy miec miejsce na spotkaniu. dopiero po czasie sie przyznal - plakal, zarzekal sie, ze zaluje. uwierzylam. potem czytalam u siebie archiwum dalej. wyszlo, ze bylo i drugie spotkanie. klamal, ale przyznal sie. myslalam, ze juz bedzie ok, ale po jakims czasie odkrylam, ze wyszly pomiedzy nimi pocalunki. nie przyznawal sie, tu bylo najciezej. jednak po czasie przyznal, ze miedzy nim, a nia na pierwszym spotkaniu zdarzyl sie pocalunek na pozegnanie - 'jak dla babci'. doszlam do koncowki archiwum i dowiedzialam sie, ze sie calowali, ze ona drapala go po plecach, po wlosach, ze 'wytarmosil jej tylek'. poczatkowo nie moglam uwierzyc w to co czytalam ale musialam spytac. wczoraj przyznal sie, ze bylo tak jak czytalam, jednak nic o tylku nie pamieta i na pewno nie mialo to takiej formy jaka mam w glowie. a pocalunek nie byl 'jak dla babci' ale nie byl tez slinotokiem... runal mi caly swiat. powiedzialam, ze nie chce z nim rozmawiac i tak wiec od wczoraj sie do siebie nie odzywamy... ratuje go jedynie fakt, ze zakonczyl znajomosc, zanim sie dowiedzialam i to, ze spotykali sie jedynie na dworcu (choc czy w to wierzyc). nadal zarzekal sie, ze nic dla niego nie znaczyla, ze chcial jej jedynie pomoc. ale tak naprawde z kazda rozmowa widzialam jak ten jej chlopak odchodzi w niepamiec. chcialabym tez dodac, ze jeszcze przed zerwaniem napotykalam w jego komorce smsy od niej typu 'kochanie', 'tesknie' itd. byly trzy podejscia i dopiero za trzecim mialam dosc. raz mi powiedzial, ze sa to smsy, ktore mialy wzbudzic moja ciekawosc - chcial mnie przylapac na tym jak siegam po jego komorke, za drugim razem mowil, ze to tylko zarty miedzy nimi, a za trzecim... sama juz nie pamietam. moze ktos mi pomoc? chcialabym uslyszec czyjas opinie. jakas porade. nie wiem czy wrocic czy dac temu spokoj. wiem, ze licza sie tu moje odczucia i moje uczucia wzgledem niego, ale ja naprawde nie chce byc ta, ktora daje dupy. co robic? :(

SpyphoneDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam, podejrzewam moją żonę , że mnie zdradza . Chciałbym zainstalować w jej telefonie program szpiegujący. W sklepach internetowych "szpiegowskich" są oprogramowania , które pozwalają czytać sms , nagrywają rozmowy a nawet lokalizują pozycję telefonu przez satelitę. Jednak sporo kosztują , nawet 2500 zł ! Czy ktoś z tego korzystał i może się na ten temat wypowiedzieć ? Nie chciałbym wyrzucic tyle kasy na darmo. A muszę się przekonać czy moje podejrzenia się potwierdzą. Mam już dosyć życia w ciągłej niepewności. To trwa zbyt długo.

Zaczynam się gubićDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam Sytuacja jest dość nietypowa, bo nie piszę o sobie jak o kimś kto zdradził ale kto może zdradzić - bo zgubił się albo zaczyna się gubić. Potrzebuję powiedzenia wprost - co w związku jest normalne a co nie. Gdzie kończy się dyplomacja a zaczyna ... coś dziwnego. Nasze imiona nic nie powiedzą ale wiek 29 lat ... już tak. Czasem czuję się jak dupa wołowa bo myślę właśnie o szczęściu mojej dziewczyny a nie swoim, całkowicie nie o swoim - chyba, że mi się wydaje i jestem pełnym egoistą. Jestem z dziewczyną półtora roku dokładnie. Bardzo chciałem z nią być, postawiłbym cały świat na głowie by z nią być. Kiedy już z Nią jestem ... zgubiłem się. Mam kilka pytań i proszę o odpowiedź wprost. Czy jest dla związku normalne, że ludzie mieszkający od siebie 30 km - widzą się raz na tydzień, dwa, nawet raz na miesiąc ? Nawet kiedy pracuję w miejscu zamieszkania swojej dziewczyny. Czy jest normalne, że kiedy chce się spotkać z dziewczyną albo zapraszam ją to słyszę odpowiedź, że to za daleko albo, że się nie chce. W zamian potrafię usłyszeć o przyjaciółkach, rodzinie, dziadkach. Czy jest to normalne, że kiedy przyjadę do dziewczyny po miesięcznej nieobecności to jej mama otwiera mi drzwi a ona sama ogląda telewizję ? Widzimy się przez kilka godzin, czy to jest norma ? Czy jest to normalne, że dziewczyna nie okazuje żadnego zainteresowania moim ciałem ? Nawet rozmowa na ten temat ... jest urywana. Nawet kiedy jesteśmy razem obok siebie ... leży, jak przysłowiowe zwłoki. Czy jest to normalne ... że dziewczyna jedzie na urlop i mówi o tym po powrocie, wcześniej twierdząc że jest u przyjaciółki ? Przy czym po powrocie stwierdza mi, że na kolejny urlop już ze mną już nie ma pieniędzy i nie dostanie wolnego w pracy? Ale kilka dni wolnych i małych wyjazdów się znajdzie ... przy czym, jeżeli wyjazd jest blisko to znajduje się masa powodów, żeby nie jechać. Czy normalnym jest żebranie ... o pocałunek i o bycie razem ? Nie mam prawa oskarżyć dziewczyny o zdradę, wiec wolę oskarżyć siebie o to co mogę zrobić ... bo się zgubiłem. Nie podoba mi się to co się dzieje, ale też nie chcę działać pochopnie. Potrzebuję powiedzenia wprost. Rozmowy przeprowadzałem ... już nie jedną, bez echa. Więc albo jestem przysłowiowym jeleniem na rykowisku, albo wszystko jest w porządku tylko mi się tak wydaje. Czy ja jestem egoistą ?

Zdradził mnie w NASZYM ŁÓŻKU!!! Brzydzę sie.... Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam, Nie ukrywam, że piszę tutaj, ponieważ oczekuję jakiegoś wparcia i porad od Was. POMOCY!!!! W skrócie opowiem. Mam 28 lat. W małżeństwie od 2 lat, mamy niespełna 2 letnią córeczkę. Wszystko zaczęło się jakiś rok temu. Na początku (kiedy się wyprowadziliśmy na pomorze) było fajowo. Mąż zaczął prace, ja opiekowałam się wtedy 3 mesięczną córką. Spędzaliśmy ze sobą popołudnia, rodzinnie. Nie mieliśmy znajomych ale mieliśmy siebie i bylo ok. Później zaczęło się już dziać dziwnie, mąż zaczął "pracować" coraz więcej (ale kasy wcale więcej nie zarabiał), tzn wracać z pracy coraz później. Zrobił się nerwowy i czułam, że zaczyna się oddalać. Zaczął zaniedbywać i mnie i dziecko. Zwykle, przedtem był w domu między 16-18, później zrobiła się z tego 22-23. Mówił, że musi dużo pracować i kombinować żeby nam na wszystko wystarczyło. Zaczęłam podejrzewać, że kogoś ma. Znalazłam smsy do i od jakiś panienek. Nie raz. Znajdowałam je przez dłuższy czas. Może nie powinnam grzebać w jego tel ale jak inaczej miałam się dowiedzieć co się dzieje. Z niektórych smsów wynikało, że łączy ich coś więcej (dodam, że pisał z kilkoma na raz) nazywał ją skarbem, pisał, że tęskni itd. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio do mnie tak powiedział. Kłóciliśmy się coraz więcej. W jednej z kłótni nie wytrzymałam i wygadałam mu że wiem o tych laskach. Oczywiście zaczął się wypierać, że cokolwiek go z nimi łączyło. Bądz, że kiedykolwiek się z nimi spotkał. Włączyłam mu lokalizator, miałam dość okłamywania, że pracuje do 23. Od wtedy wiedziałam już na pewno, że mnie okłamuje. Lokalizowałam go co jakiś czas i wiedziałam, że jest w zupełnie innym miejscu niż mówił. Nawet w dzień moich urodzin (w domu goście) on rzekomo w pracy, a niestety lokalizator pokazuje, że siedzi sobie przy molo (domyślałam, że bawi się znakomicie skoro nawet w taki dzień jest ktoś/coś ważniejszego niż ja). I oczywiście ciągłe sms z jakimiś kobietami. Wielkanoc 2010. Zawiózł mnie i dziecko do mojej mamy (na śląsk), żebyśmy odpoczęły i posiedziały sobie troszkę. Po powrocie zastałam zapuszczone mieszkanie, jego jeszcze dalej ode mnie i od dziecka i długi. O tym dowiedziałam się chwilę później, przypadkiem. Zaciągnął bez mojej wiedzy 10,000 kredytu. Widać nocne szaleństwa sporo kosztują. W grudniu, tuż przed świętami zrezygnował z pracy. Byłam przerażona co dalej. Mówił, że ma lepszy interes na oku i nie będzie harował za marną pensje. Oczywiście z jego interesów nic nie wyszło i od tamtej pory wegetujemy na ile się da. Co jakiś czas przynosił jakieś pieniądze, ale za to wychodził z domu przed południem a wracał zwykle koło 4 nad ranem. Byłam załamana, co ze mną i z dzieckiem? Nie wiedziałam co robić, nic nie pomagało, żadne rozmowy, tłumaczenia. Kompletnie. Na koniec lutego znów postanowił zawieźć mnie i córkę do mojej mamy. Powiedział, że on w tym czasie wyprostuje wszystkie sprawy, znajdzie prace i znów będzie normalnie. Naiwna znów wierzyłam. Jednak podczas mojego pobytu na śląsku wiecznie się kłóciliśmy. O wszystko. Groził mi rozwodem, wiele razy. Zresztą wcześniej też już to robił. Było jeszcze gorzej kiedy zaczął odwlekać przyjazd po nas. W końcu przez nasze wszystkie kłótnie ja zorganizowałam sobie transport, a on mi zakomunikował (przez sms), że skoro wszystko chcę robić po swojemu to on się wyprowadza. Byłam już tak zła i rozgoryczona, że nawet mi ulżyło. Rzeczywiście, przyjechałam do domu z bratem, on tylko zaczekał, aż wejdziemy do mieszkania, przywitał się z córką i pojechał. Następnego dnia zabrał ją "do siebie" na kilka godzin. Później napisał sms, że zawsze nas kochał i już wie co będzie dla nas najlepsze. Pomyślałam, że debil sobie coś zrobi. Powiedziałam, żeby przyjechał pogadać. Przyznał się, że brał narkotyki. Stąd to dziwne zachowanie, niewracanie do domu itd. Prosił o pomoc i przepraszał. Postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę. Było dobrze przez 1 tydz. Potem znów zaczął wracać późno, nie miał dla nas czasu ani szacunku. Poprosiłam o rozmowę jego BYŁEGO dobrego kumpla, który na początku nie chciał się w nic mieszać ale po moich prośbach i naleganiach opowiedział mi: Potwierdził historię z narkotykami, powiedział, że tylko z opowiadań wie, że miał jakieś kobiety na boku więc nie potwierdzi tego na pewno, ale za to na bank może potwierdzić, że przyprowadził sobie kobietę do naszego mieszkania. Spał z nią w naszym łóżku, tuż obok łóżeczka mojej córeczki. Przedtem oczywiście odpowiedni przygotował mieszkanie. Zdjął wszystkie nasze zdjęcia i rzeczy, które mogłyby sugerować obecność kobiety. Powiedział, że jest rozwiedziony, ale ma dziecko. Dodatkowo w dniu kiedy ją poznał w klubie (miał pecha) robiono zdjęcia. Pstryknięto im "ładną" fotkę i umieszczono w internecie. Mam ją. Tańczą, Obejmują się, on trzyma ręcę na jej tyłku. Nie wiem jak mam teraz sprawę załatwić? Nie potrafię chyba być taka bezwzględna jak on i po prostu go wyrzucić. Nie chcę z nim być. Nie czuję już nic do niego, a teraz jeszcze mam obrzydzenie. Jak mógł wpuścić obcą kobietę do naszego łóżka?!!! Czy powinnam zebrać się w sobie, na odwagę i powiedzieć wszystko co wiem? Nie tłumaczyć, tylko stanowczo powiedzieć, żeby się wyniósł???? Nie wyobrażam sobie dalszego życia z nim. Błagam powiedzcie co o tym myślicie? Co robić?

mija rokDrukuj

Zdradzona przez mężaWitajcie Dawno tutaj nie byłam Swoja historie już opisywałam....historia jak każda inna ...Była wielka miłość, małżeństwo , dzieci...było wszystko nawet pies ...i nawet była kochanka. Nie długo mija rok jak odszedł do niej....odszedł- nie mówiąc nic Po prostu wyszedł do pracy i już nie wrócił...nic nie zabrał- nawet szczoteczki do zębów . Dzień wcześniej życie toczyło się jak zwykle. Bawił się z dziećmi, był opiekuńczy, nawet zrobił kolacje , noc wcześniej kochaliśmy się ....twierdził do końca że jestem kobieta jego marzeń ...a bez dzieci nie potrafił by żyć ...a teraz ....hmmmm. mija rok jak ich nie widział( choć bardzo blisko nas mieszka- oczywiści z nią , panią ławnik- on jest policjantem)ona jest od nas starsza, na wszystko mu pozwala, wszystko mu daje ...nie przejmuje sie tym ze teraz ma kolejne dziecko, z jej synem jest na ty - ten chłopak ma 20 lat a mój gad 35...po miesiącu nie bycia ze mną złożył pozew rozwodowy....ciężko mi wtedy było ...jeszcze ciężej było na sali ...a załamanie przeżyłam jak mi oznajmił ze chce pól mieszkania( abym go spłaciła) i ze będzie ze mną walczył o każda łyżeczkę - jak sie wyraził. Pozostawił mi długi, nie płacone rachunki, zadłużenie na mieszkanie, kredyt....dałam sobie z tym radę - spłaciłam ....nie wiedziałam co mam zrobić z rozwodem...dziś wiem Przeciąganie nic tu nie da- dam mu rozwód z orzeczeniem jego winy( mam dowody, światków- min jego byłą kochankę)podam do sądu o zwrot połowy za dł...z tego ilę wywalczę alimentów na siebie będę go spłacać) Ale mija rok ....a ja myślałam ze będzie coraz lepiej....a ja mam takiego doła- ze zaczyna mnie to martwić:(Mój synek idzie do komunii a córeczka ma 2 lata- nie odwiedza ich, nic go nie interesują - i to chyba jest najgorsze Jego matka zaraz tą babę zaakceptowała....zresztą cokolwiek on by zrobił to było święte ...do nas się nie odzywała- jak cała jego rodzina....dopiero tuz przed świętami Bożego Narodzenia się odezwała ...spotykamy sie sporadycznie....mam do niej zal- że nic nie zrobiła, że zaraz przyjęła tą wywłokę ...wczoraj zadzwoniła- bo zapraszamy ja na komunię - nic nie wspomniała o świętach - mamy do niej przyjść w sobotę - nie w świętą ....ŚWIĘTA spędzi zapewne z nią - z tą wywłoka nie z wnukami Jest mi źle....czasami myślę ze juz nic dobrego na mnie nie czeka....nie wierzę w nic ...teraz na tvn leci film,, przepis na zycie" nawet gł. aktorka ma tak samo na imię jak ja- ze mna było tak samo....tez odszedł- prawie w naszą 10 rocznicę ślubu i ja też straciłam pracę :(walczę w Sądzie Pracy w najgorszym momencie mojego życia...on odszedł zastanawiam się tylko- choć wiem ze odpowiedzi nie uzyskam ...jak tak można z dnia na dzień przestać kochać .....jak z dnia na dzień mozna wyrzec się wlasnych dzieci

z deszczu pod rynnęDrukuj

Zdradzeni w innych związkachWitam, zostałam zdradzona i to dwukrotnie. Majpierw przez męza, ktory zdradzal mnie własciwie przez caly czas trwania malżenstwa (traktuje to jako jedna zdradę bo nie jestem w stanie sie doliczyc ile ich bylo). Najgorsza była sytuacja z ostatnia kochanką- to byla nasza przyjaciółka, jak sie potem okazało mój ex bardziej sie z nia zaprzyjaźnił. zostawił dla niej mnie i dzieci i czeka teraz na nia bo ona dalej jest z mężem , podobno bardzo wazne sprawy nie pozwalaja jej odejśc, ale to juz jego sprawa. Teraz zostałam zdradzona przez partnera, z którym bylam przez ponad rok. Wyrzuciłam go tydzień temu z domu. Znał moja historię, sam miał za sobą nieudane małżenstwo, bylismy razem bo chcieliśmy. Tak myślalam do czasu kiedy zobaczylam w pewną niedzielę smsa którego wyslał do jakiej panienki. Powiedzialam mu o tym, kazałam sie wyprowadzić, ale po tygodniu wrócił, uwierzyłam w jego tłumaczenia i w to że mnie kocha. taka sytuacja miała miejsce trzy razy i choc wiedzialam że mnie oklamuje jakos nie potrafilam sie rozstac z nim. To był mój błąd ale czasu nie cofnę. Po tym wszystkim zaczęłam mysleć że może ze mna jest cos nie tak? Zastanawiam sie czy wszyscy faceci są tacy sami i czy kiedykolwiek komuś jeszcze zaufam. Czuję sie strasznie samotna i to jest chyba najgorsze w tym wszystkim

Jak wybaczyc zdrade?Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaTrzy miesiace temu temu dowiedzialam sie o zdradzie mojego faceta z ktorym bylam 5 lat. Jednorazowy skok w bok... Zabolalo strasznie. Nigdy tyle nie plakalam. Oczywiscie kazalam mu sie wyprowadzic. Mimo uplywu paru miesiecy on ciagle nie odpuszcza, pisze, przyjezdza, walczy. Widze ze sie zmienil, widze jak bardzo mu zalezy by to naprawic.. Ale dla mnie za duzo sie stalo i juz nie potrafie czuc sie przy nim tak beztrosko szczesliwa. Siedzi to we mnie i za kazdym razem jak do tego wracam to zawsze placze. Czy uda mi sie kiedys choc troche o tym zapomniec?

zdrada na rocznicęDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam wszystkich . To co opiszę stało się już dawno , bo 3 lata temu . Żona poznała "przyjaciela "na jednym z portali oferujących gry on-line . Zaczęła z nim grać , po jakimś czasie wymienili się numerami i pisali ze sobą oraz rozmawiali ; wiem teraz powiecie , że jestem naiwny , że na to pozwalałem , ale ja pracowałem całymi dniami , a żona siedziała samotnie w domu z dwójką dzieci. Widziałem , że dzięki tym rozmowom jest uśmiechnięta , że jest jej łatwiej . i wierzyłem jej ! w końcu chciała się z nim spotkać (on i jego żona mieszkali jakieś 100 km od nas ) . Załatwiłem sobie wolne i pojechaliśmy do nich , było spokojnie , choć niektóre ich zachowania (patrząc z perspektywy czasu ) były dziwne .Ogólnie rzecz biorąc spędziliśmy mile czas . Potem wróciliśmy do domu . Wtedy się zaczęło . Ona spędzała praktycznie całe dnie przy komputerze , albo telefonie zaniedbując przy okazji dom . Może popełniłem błąd , ale wytknąłem jej to . Przez jakiś czas było dobrze .Wtedy żona tego faceta zaprosiła nas na swoje urodziny ; ja niestety przez pracę nie mogłem pojechać , ale żona wzięła dzieci i pojechała . Wróciła po trzech dniach twierdząc że do jego żony przyjechała nie zapowiedziana rodzina , a ja w to uwierzyłem . Zaczęła się dziwnie zachowywać , miała smutną minę i po kątach popłakiwała . Zapytałem ją co się stało nie odpowiedziała mi , ale było coraz gorzej - więc ją przycisnąłem . No i wydała się kochała się z tym facetem na drugi dzień wmówił jej , że jego żona wszystko słyszała ( a ona uwierzyła (sic))i że musi szybko wyjeżdżać . Najgorsze z tego było zachowanie mojej żony (a działo się to krótko przed 10 rocznicą ślubu), która po opowiedzeniu mi jak z nim było dobrze , mówiła wszystko żeby mnie zranić ( to jej się udało) .w końcu i żona tego gościa się dowiedziała o jego zdradzie i zakazała mu rozmów z moją żoną. Ciągnęło się to 2 miesiące ; w końcu zaczęła rozmawiać normalnie , ale zdarzało się , że kochankowie rozmawiali ze sobą po kryjomu . Ja powoli zaczynałem wierzyć , że mimo wszystko mnie kocha, a to był jednorazowy wyskok . Wierzyłem tak , aż po pół roku na tym serwisie gier on-line znalazłem jej opis : " mam dwie ścieżki przed sobą - nie wiem , którą pójść " . Zapytałem ją o co chodzi - powiedziała mi , że nie wie czy być ze mną czy obok mnie . Od tego czasu nie wierzę w prawdziwą miłość . Jestem z nią , ale tylko po to żeby moje dzieci znały swego ojca . Nie wierzę już w to , że ona mnie kocha .Najgorsze w tym wszystkim jest to , że to ja czuję się winny tej zdrady. Wiem , że was zanudziłem , ale chciałem się z kimś podzielić moimi myślami i wspomnieniami ; może ktoś wyciągnie jakieś wnioski i nie popełni takich błędów jak ja

co robić?Drukuj

Zdradzony przez partnerkę/dziewczynęWitam Was.. Sam nie wiem jak wam to opisać, bo to świeża sprawa i gubię słowa :( Jesteśmy parą ponad 5 lat.. Wszystko było ok, bez większych problemów (przynajmniej tak mi się zdawało) Starałem się, żeby wszystkie problemy były rozwiązywane w miarę na bieżąco i tak raczej było. Czasami zdarzało się, że nawarstwiło nam się kilka problemów i powstawało jakieś spięcie i po nim atmosfera się oczyszczała. W związku z pracą (organizuje konkursy motywacjne dla podwykonawców i później jedzie jako organizator razem z wycieczką) jaką wykonuje moja dziewczyna kilka razy w przeciągu roku wyjeżdża w różne miejsca na całym świecie maksymalnie na tydzień (przeważnie 3-7 dni). Za każdym razem jak poinformuje mnie, że jedzie jest we mnie niepokój, że coś może się jej stać.. Przeważnie pisze smsy, czasami zadzwoni.. Wraca i wszystko jest ok. Do ostatniego wyjazdu :( Od momentu jak wyjechała to napisała mi tylko kilka smsów w drodze do celu. Jak dotarła napisała, że jest na miejscu i jest wszystko ok.. I na tym koniec pozytywów... Później nie odpisywała lub odpisywała z bardzo dużym opóźnieniem.. Nie odbierała telefonu.. Ostatniego dnia pobytu przysłała mi smsa, że przeprasza, ale ma problemy z zasięgiem i pytała czy tęsknie?.. (tu się zaczeły moje podejrzenia, ponieważ jak była w tym samym miejscu rok temu nie miała takich problemów, dodatkowo jak dzwoniłem sygnał był i dostałem raporty, że smsy doszły).. Pojechałem ją odebrać i niby wszystko było ok.. Opowiadała jak było.. Później trochę padła bo lot był długi. Po powrocie do domu wykorzystałem chwilę i dobrałem się do telefonu.. Była jedna wiadomość od jakiegoś kolesia.. 'czekam na auto.. a myśli? wciąż o Tobie..' a po jakimś czasie przyszedł drugi 'napisz coś..' a po chwili przyszedł sms od jej koleżanki 'i jak? musi Ci być ciężko..' Przebrałem się i poszedłem do sypialni.. Ona cały czas siedziała w pokoju.. Jak poszła z psem na spacer jeszcze raz wziałem telefon i wszystkie wiadomości były usunięte.. Do sypialnie przyszła późno, nie odzywała się i poszliśmy spać.. O nic nie zapytałem. Dziś rano wstałem, pocałowałem w czoło i nic nie mówiąc wyszedłem do pracy.. Od wczoraj nic nie zjadłem i nic nie wypiłem (nic mi nie chce przejsć przez gardło).. Nie wiem co robić, czy czekać, aż sama coś zacznie mówić czy jak wróci z pracy to zadawać jakieś pytania.. Kocham ją bardzo mocno i nie chcę jej stracić. POMOCY!!! bardzosmutny P.S. przepraszam, że tak dużo czytania..

Co dalejDrukuj

Zdradzony przez żonęSmutne jest to, że tak wiele osób zostało zdradzonych.. i ja dołączam do tego grona.. Moja historia pewnie jest taka jak wiele.. Jestem zonaty prawie 7 lat.. Przez ten czas było raz lepiej raz gorzej.. Jak to w zyciu.. Ale gdy zaczeła mnie podejrzewać o zdradę czułem, że jest cos nie tak.. Jestem przedstawicielem handlowym co może dawać przypuszczenia, że mógłby ale nigdy jej nie zdradziłem.. Byłem wcześniej zdradzony więc znam ten ból.. Czułem że jest cos nie tak aż do czasu gdy otrzymałem maila od faceta z którym oddała się łóżkowym uciechom.. Napisał mi wszystko.. O spotkaniach, o sexie itd.. Początkowo myslałem, że to jakis głupi żart ale umiejętności negocjacyjne wzięły górę nad kłamstwami mojej żony i przyznała się.. Poczułem jak pęka mi serce.. Nie wiedziałem co mam zrobić.. To było silniejsze odemnie.. Powiedziałem tylko ty Ku**wo.. Miałem nadzieje, że jakos zapomnę i uda sie odbudować wszystko co było ale nie potrafię.. Chcę odejść.. Wyjechać i zapomniec o wszystkim.. Choć cięzko zostawic wszystko na co się tak długo pracowało.. Nie wierze juz w miłosć.. Wszystkie kobiety sa takie same..

Czy zdradza? Tak ale...Drukuj

Zdradzony przez żonęWitajcie, Znalazłem to forum po tym jak zagnieździły się we mnie emocje z którymi nie mogę sobie dać w pojedynkę sam rady. Sprawa ma się następująco: jestem żonaty od czerwca 2010, żonę poznałem 4 lata temu w połowie 2007. Od razu się zakochałem, wiedziałem, że będziemy razem na zawsze. mam 28 lat, żona 26. W zeszłym roku skończyła studia. Sytuacja materialna nie zmusza mojej zony do pracy, lecz nie chce być panią domu, jest ambitna i postanowiła pracować. Wcześniej odbywała praktyki w unijnej instytucji więc po czasie pracy w Polsce stwierdziła, że spróbuje aplikować na stanowisko w tejże instytucji. Mieliśmy się tam przeprowadzić, lecz jak to w życiu... Ona wyjechała w lutym 2011, ja czekałem na premię i miałem do niej dołączyć jakoś w maju. W między czasie dostałem sporą podwyżkę, nowy lepszy samochód więc perspektywa się zmieniła. Nadal szukałem pracy w Belgii lecz zaczynanie wszystkiego od zera wiąże się ze skromnymi przychodami. Przyjechałem do żony na początku marca - 30 dni po jej wyjeździe. Było wspaniale. Po powrocie do kraju około 10 dni później żona stwierdziła, że strasznie tęskni i musi przyjechać choćby na weekend. Wydało mi się to bardzo podejrzane ale cieszyłem się. No i ten weekend też był wspaniały do czasu gdy zacząłem ją wypytywać o to kto ją podrywa z pośród nowych znajomych. Na początku mówiła, że nikt i że ona nie jest podatna na flirty i inne znajomości niż koleżeńskie. Maglowałem ją nadal i w końcu powiedziała, że jest facet, któremu się podoba ale ona nic w kierunku pogłębienia znajomości nie robi. Nie odpuszczałem, widziałem jej mimikę, oczy i to jak starannie dobiera słowa. W kolejnej odsłonie stwierdziła, że on jej się podoba i bardzo dobrze im się rozmawia ale tylko tyle. Wtedy już wiedziałem, że coś jest na rzeczy choć minął miesiąc od jej wyjazdu. Drążyłem dalej i powiedziała, że on próbował ją objąć ale mu nie pozwoliła. Dociekałem dalej: gdzie, w jakiej sytuacji, co się działo wcześniej, że pozwolił sobie na objęcia, etc. Widać było krętactwa. Powiedział, że było to w biurze i że kazała mu tego więcej nie robić. Przyznała, że trochę flirtowała ale na zasadzie żartów i zabicia czasu ot tak normalnie jak to ze znajomymi. Kiedyś zostałem zdradzony moja narzeczona po 6 latach znajomości i związku zadzwoniła w święta, które spędzaliśmy osobno i poinformowała, że musze się wyprowadzić. Pamiętam doskonale tamten ból. Teraz jestem dojrzalszy i na tym etapie zwierzeń radziłem sobie z emocjami. W zeszłą sobotę byłem z imprezie zaręczynowej naszych wspólnych znajomych. Była tam też przyjaciółka żony, która ją odwiedziła tydzień wcześniej w Belgii. Po sporej dawce alkoholu chlapnęła coś o tym jak mojej żonie współczuje że ma taką trudną sytuację bo ja jestem tu a tamten facet w Belgii i żona też w Belgii i jest to wszystko takie trudne dla niej. Zrobiłem wielkie oczy a ona zaczęła tłumaczyć moją żonę, że ona mnie bardzo kocha, że tylko ja dla niej istnieję i że jest tam samotna i tęskni. Następnego dnia po wytrzeźwieniu dzwonię skypem do żony i pytam o co chodzi? Znów zaczęła kręcić, że to nic takiego. Drążyłem temat i przyznała, że była z nim raz na piwie ale jako koleżanka i tam też próbował ją objąć ale mu nie pozwoliła. Widziałem jak jej oczy krążą dookoła ekranu. Czułem, że jest coś jeszcze. Zrobiłem jej awanturę i się rozłączyłem. Następnego dnia emocji było we mnie jeszcze więcej. Dzwoniła do mnie ale ja nie chciałem odbierać i z nią rozmawiać, chciałem ochłonąć. W końcu oddzwoniłem i kazałem wyznać wszystko. Okazało się, że poznali się w pierwszym tygodniu jej pobytu w Belgii. Jedli ze sobą regularnie lunche i pili kawkę. Poszli na spotkanie do pubu na piwo. Pub okazał się być ulubionym klubem kolegi. Powiedziała, że tańczyła a on próbował z nią tańczyć potem znów obejmować na co mu nie pozwoliła. Wyszli więc na zewnątrz żeby porozmawiać. Powiedziała mu że ma męża. Okazało się że dowiedział się dzień wcześniej i sprawdzał czy ona mu o tym powie. Po wszystkim podobno odwiózł ją do domu. Potem ona miała wyrzuty sumienia i chciała to niby zakończyć więc po pracy on wysłał jej smsa, czy chce pogadać - zgodziła się. Przyjechał po nią i pojechali do jakiejś knajpy, która okazała się jakimś teatrem czy czymś w tym stylu teatro-pub. Wypili wino, poszli na koncert gdzie znów próbował ją obejmować i znów nie pozwalała. Mieli porozmawiać na temat tej znajomości ale zaczęli rozmawiać na inne intrygujące tematy. Na koniec odwiózł ją do domu. Potem znów flirty w pracy ale już nie chciała z nim spędzać czasu poza biurem – podobno. Po rozmowie, kazałem jej to w mailu napisać bo w opowieści było mnóstwo nieścisłości. Podobno wczoraj poszła do niego i powiedziała, że nie życzy sobie kontaktów innych niż służbowe. On chciał porozmawiać ale ona nie chciała. Napisałem jej mailem (bo nie mógłbym powstrzymać emocji podczas rozmowy telefonicznej), że czuję się zdradzony, że okłamywała mnie i nie chciała od początku powiedzieć prawdy, dozowała informacje o eskalacji ich relacji. Że nie wieżę jej już w żadne słowo bo patrząc jak po trochu opowiadała o spotkaniach potem dotykach, potem objęciach, etc, etc. to w mojej głowie tak naprawdę mogli ze sobą robić wszystko. Tym bardziej, że znajomość trwa ponad miesiąc a on co chwilę tylko próbuje objęć a ona nie pozwala. Widać, że to nie prawda. Widać, że nie chciała zakończyć związku. Napiszcie proszę co o tym sądzicie. Ja jestem na skraju wyczerpania psychicznego. Palę jak smok, trzęsą mi się nogi i ręce. Tłumaczę ją przed samym sobą. Pewnie pominąłem wiele szczegółów ale mam taki mętlik w głowie, że nie jestem w stanie tego spójnie opisać.