Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

# poczciwy00:08:59
zona Potifara00:27:28
Crusoe00:48:18
BartekP00:58:06
Koralina01:54:35

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

ZdradzonaDrukuj

Dowiedziałam się o zdradzie mojego męża gdy wyczułam że inaczej się do mnie zachowuje ,stał się bardzo oziębły .Spytałam się go czy mnie zdradza ale się wyparł ,mąż grał w grę internetową siedział przy niej godzinami ,wykorzystywał to że jestem w pracy,zaniedbywał dzieci.Po jakimś czasie sprawdziłam jego archiwum rozmów na gadu gadu tam pisał do kolegi że kogoś ma na boku ,jak się go oto spytałam stwierdził że to takie przechwalanie się przed kolegą , ale potem znalazłam w wiadomościach tej właśnie gry jak pisze do dziewczyny że ją kocha a ona do niego .Wypierał się a ja głupia mu wierzyłam ,pewnego razu mąż przyszedł z pracy i powiedział że nie wie co do mnie czuje ale jak się go pytałam czy już mnie nie kocha to mówił że tego nie może powiedzieć . Mąż miał romans internetowy ,wyprowadził się z domu 17lutego tego roku zostawiając mnie bez środków do życia ,pojechał do dziewczyny 500km której tak na prawdę nie znał ,nie przeszkadzało mu nawet to że jego syn filip 11lat załamał się i powtarzał że się zabiję że skoczy z mostu że zdechnie jak pies a on wybrał ją zamiast życie syna zresztą syn o wielu rzeczach wiedział jak rozmawiali godzinami przez telefon ,kazał zajmować się młodszą siostrą oliwią 4latka a on w tym czasie grał albo z nią rozmawiał na gg .Niedługo minie 3miesiące od miesiąca pisze że chce wrócić że popełnił błąd że bardzo żałuję ale nadal z nią mieszka pracuje tam twierdzi że chcę wrócić jak najszybciej ale czeka na wypłatę ,myślę że on cały czas kręci i mnie oszukuje mówi tak tylko dlatego żebym mu nie narobiła kłopotów ,nigdy w życiu nic mnie tak nie zraniło chciałam się zabić tylko siostra mnie powstrzymała przemówiła mi do rozsądku że mam dzieci i muszę dla nich żyć żeby nie one już by mnie tu nie było . Mam jeszcze jeden problem mąż ma raty których od lutego nie płaci boję się że będę musiała spłacać za niego a w tedy nie dam rady sama finansowo ,on zawszę był za mną i za dziećmi nie wiem co się zmieniło między nami on nigdy się nie skarżył nie mówił co go boli .Boję się że już nigdy sobie nikogo nie znajdę on był moim pierwszym facetem bardzo go kochałam , zresztą kocham nadal . kto będzie chciał kobietę z dwójką dzieci ?????

30.04.2011 to już rok jak dowiedziałam sie o zdradachDrukuj

Zdradzona przez mężadziś mija rok jak dowiedziałam sie ze jestem zdradzana, byłam wtedy w 9 miesiącu ciąży, dziś z perspektywy czasu widze jak bardzo mnie zranił, dzis nie ma już zadnych emocji żadnych łez, jest życie które mimo tak wielkiego bólu toczy sie dalej. Mam cudowne dzieci,mam spokój. Ale czasami jeszcze tęsknie za nim, mimo ze tak bardzo mnie upodlił brakuje mi go czasami. Dziś jestem już po rozwodzie z jego winy, jestem wolna ,samodzielna, a on? hmmm..... zapomniał że ma dzieci, nie przyjezdza do nich, nie dzwoni, nie pisze, rozwiódł sie nie tylko ze mna ale też z dziecmi, które niczemu nie sa winne, ma córkę poczętą podczas zdrady, urodzona podczas trwania naszego małżeństwa, ma wywłokę która mu sie puszcza z innymi facetami, czyli ma co chciał, ma na co zasłużył, takie życie chciał takie ma. HMMM.... TO JUŻ ROK ,TO JUŻ 12 MIESIECY, 365 DNI ITD

Brakuje sił...Drukuj

mama/tata zdradza - okiem dzieckaBrakuje mi już sił...podejrzewałam ojca o zdradę przez 9 lat. Dziś mam już taki dowód, który sprawia, że wiem że nie jestem wariatką... Już jak byłam w szkole podstawowej widziałam jak ojciec wchodzi na różne dziwne strony...były to głównie (może i wyłącznie) strony treści homoseksualnej... Miałam wtedy chyba z 10 lat, jak nie mniej... Dla mnie to był dramat, ale kochałam tatę, co mogłam zrobić, strasznie się bałam, że go stracimy. Poza tym wiedziałam, że nikt mi nie uwierzy. Przez kilka lat miałam wrażenie, że sprawa była zakończona. Niestety - myliłam się. Znów na komputerze przypadkowo znajdywałam różne niewykasowane z historii strony...mnóstwo użytkowników na gg i skype. Filmy pornograficzne...Po jakimś czasie - znowu przypadkiem uruchomił mi się użytkownik gg...ojca, jeden z kilkunastu...(często jak podchodziłam do niego to widziałam, że ma odpalone jednocześnie kilka kont gg) i weszłam w archiwum...przeczytałam rozmowę, w której umawia się z jakimś mężczyzną... wciąż milczałam. trwało to latami... modliłam się o zmianę, nie miałam sił, ból jaki odczuwałam wiedząc, że żyję w FIKCJI był nie do zniesienia... Po jakimś czasie ojciec nagle stwierdził, że jego małżeńśtwo z mamą nie ma sensu, była to kwestia kilku tygodni jak się wyprowadził, a później dał mamie limit czasowy, w którym miała się wyprowadzić z ich mieszkania... Cierpiałam widząc ból mojej mamy...która za wszystko się obwiniała...ojciec wmawiał jej winę za to wszystko...tak się starała go odzyskać...pojechała do niego i klęczała przed nim błagając, by dał im jeszcze jedną szansę...on jej na to powiedział, że się nią brzydzi. Pewnego dnia napisałam do niego list, w którym opisałam mu wszystko co wiem, co czuję, w którym napisałam mu jak bardzo nas wszystkich krzywdzi, że się nim brzydzę, że jest obrzydliwym, bezdusznym kłamcą... On opowiedział mi historię, w ktorej to on był cudowny - próbował ratować swojego ucznia, przed gejostwem, dlatego wchodził na takie strony, żeby poznać ten świat od środka, żeby móc mu pomóc...podobno ten chłopiec nie mógł sobie z tym poradzic, chciał być "normalny", nienawidził swojego homoseksualizmu. Jednak ojcu nie udało się mu pomóc i chłopak się powiesił. Wiem, że jakiś jego uczeń rzeczywiście się powiesił...ale sądzę, że ta historia to kolejne kłamstwo...że posłużył się śmiercią tego chłopaka aby wytłumaczyć samego siebie. I to mnie boli jeszcze bardziej...bo kim trzeba być, żeby tragedią innego człowieka wybielać swoje winy... Nie uwierzyłam mu, ale powiedziałam, że wierzę. Po pewnym czasie znów zamieszkali razem z mamą. Nadal traktował ją okropnie. Ona się starała. Była przeszczęśliwa. Nie pamiętam, żeby ojciec kiedykolwiek pochwalił cokolwiek co moja mama zrobiła...zawsze było źle...zawsze były jakieś wąty...zawsze wszystko było jej winą... Widziałam, jak nerwowo chowa telefon, kiedy ja albo mama wchodziłyśmy do pokoju...po jakimś czasie nie miałam siły i wygarnęłam mu to. Powiedział mi że jestem chora psychicznie, że bawię się w detektywa, że jeszcze on się nie doczekał przeprosin z mojej strony za to, że oskarżyłam go o zdradę i homoseksualizm... Zagroził, że się wyprowadzi...i musiałam go przepraszać na kolanach...wiedząc, że błagam potwora...wiedząc, że mam rację...ale to wszystko dla mamy...wiem jak ona cierpi, to jest cudowna kobieta, nie znam drugiej tak dobrej osoby...ona też płakała i go błagała, całą winę brała na siebie, żeby ojciec nie był zły na mnie... Ostatnio w ogóle nie rozmawia ani z nami, ani z mamą. Z mamą jedynie o zakupach, czy rachunkach. Mnie czasem spyta jak mi idzie na uczelni...czy wszystko zaliczam...Przed ludźmi zgrywa cudownego idealnego człowieka, ojca i męża marzeń... Dziś napisała do mnie koleżanka, że dostała ode mnie dziwnego smsa. To był sms z numeru mojego ojca, kiedyś do niej z tego numeru pisałam i nie usunęłam jej numeru z telefonu ojca...powiedziałam, że to nie ja, że ten numer ma ktoś inny, bo co mogłam jej powiedzieć... W tym smsie ojciec pisał do kogoś, że bardzo go kocha i tęskni, ale tej tęsknocie towarzyszy też radość z "jutrzejszego spotkania"...nam powiedział, że idzie do pracy... mama go pytała, czemu idzie do pracy w wielką sobotę, on na nią naskoczył, że nie będzie się tłumaczył, że on pracuje w przeciwieństwie do niej, że ona całe życie nic nie robi w pracy... Mamie też wmawia, że jest chora psychicznie... słuchając tego wiecznie, mama ostatnio zapisała się do psychiatry...bo uznała, że skoro ojciec tak ciągle mówi, to może mieć rację... Nie mam siły. Wiem, że jeśli powiem mamie...ona zrobi sobie krzywdę...ona nie ma tyle siły...widziałąm ją w tamtym stanie, kiedy ojciec się wyprowadzi...pamiętam jak co noc sprawdzałam czy ona oddycha... Wiem też, że kolejna rozmowa z ojcem nie ma sensu...znowu będzie kłamał... Powiedziałam bratu, to on mi na to, że ma ważniejsze sprawy niż szpiegowanie ojca, że on musi pracować, bo na niego nikt nie zarobi (sugerując że ja mam beznadziejne studia i mąż będzie na mnie zarabiał) i że powinnam docenić to, że ojciec się dla nas POŚWIĘCA, że kocha kogoś, a mimo to mieszka z nami... Wątpie, że ktoś dotrwa do końca tej przedługiej wypowiedzi...choć może... :)

Wielka miłość, wielkie kłamstwo?Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakaZnaliśmy się od podstawówki. Mieszkamy w sąsiednich wioskach. Byliśmy ze sobą w liceum przez jakiś rok-na odległość. Zerwaliśmy. Spotkaliśmy się po latach na 4 roku studiów. Ja w Krakowie on 300 km dalej. Na początku było pięknie-wyczekiwanie na spotkania, na święta, na wakacje. Każda wolna chwila razem. Przypadkowo dowiedziałam, że po 3 miesiącach zdradził mnie całując się ze swoją koleżanką. Zawsze miał powodzenie u kobiet mimo iż nie jest ani przystojny ani zabawny ani męski. Po prostu traktuje kobiety jak księżniczki co działa. Wybaczyłam, ale nie zapomniałam. Zatruło to nasz związek, straciłam do niego zaufanie. Nie pozwalałam mu na nic. Kontrolowałam, sprawdzałam, dzwoniłam do znajomych... Męczyło to jego i mnie, ale nie chcieliśmy się rozstać. Czekaliśmy aż skończymy studia i wtedy wszystko się ułoży. W maju, na miesiąc przed końcem studiów coś się popsuło, zaczął mnie obrażać, mówił że chce przerwy, że jest zmęczony-czułam, że przerwa oznacza "pobawię się z inną i wrócę". Nie zgodziłam się, ciągnęłam ten związek na siłę. Czułam, że coś działo się między nim a jego koleżanką która de facto ma narzeczonego. Myślałam, że to tylko kolejny pocałunek. Jak się okazało był to gruby romans. Spotkania, spacery, imprezy. Jeden ze spacerów skończył się seksem (bez prezerwatywy! ponieważ nie miał ani on ani ona), jedna impreza seksem na schodach w centrum miasta. Na jednej imprezie na której byłam ja całowali się w zsypie na śmieci-ona go tam zaciągnęła (co go nie usprawiedliwia). Wszystko po pijaku. Coś podejrzewałam ale nie tyle. Po studiach wrócił do domu znowu było pięknie, znowu czułam, że mu na mnie zależy. Wspominał jak kiedyś o wspólnej przyszłości, rodzinie. Zamieszkaliśmy razem jakieś 3 miesiące temu. Jakiś miesiąc temu wyszła na jaw prawda. Mówi, że chciał wtedy być ze mną ale chciał się wyszumieć, chciał żeby nigdy nie wyszło to na jaw. Chciał się rozstać a potem wrócić, żeby nie mieć wyrzutów sumienia. Wiem, ze stworzyłam toksyczny związek, ale bardzo bardzo go kocham i wiem, że on mnie też. Jesteśmy ze sobą bardzo bardzo blisko. Nie chcę go stracić, brakuje mi go nie tylko jako chłopaka ale także jako człowieka, kogoś z kim mogę wyjść na spacer, przytulić się, porozmawiać. Nie wiem co robić. Wybaczyć czy odejść? Czy można ufać takiej osobie, czy zdradę można "usprawiedliwić" odległością, zmęczeniem w związku? Nie potrafimy się rozstać, mimo że nie mieszkamy już razem każdy dzień spędzamy ze sobą, rozmawiamy przez tel, dzielimy się radościami smutkami... Co robić?

po zdradzie szansa i nadzieja Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam Zostałam zdradzona. Mąz się przyznał bo nie mógł już wytrzymac.. nei wiem.. czy ze mną.. czy w podwójnym życiem. Romans w pracy.. koleżanka pocieszycielka.. i po drugiej stronie ja.. zła zona, która nie jest idealna.. i popełniała błędy..nie rozumiała różnych rzeczy. zaprzatnięta domowymi sprawami, dziecmi, kłopotami... ale tez dała i wniosła dużo dobrego..wiele.... Zostałam osadzona przez nieobiektywnego sędziego.. i panią adwokat, która nie wysłuchała wszystkich świadków.. wyrok zapadł i dali sobie prawor(..) i czasu nikt nie cofnie. Tak musiało być.. Później wszystko z tego co czytam.. w innym historiach a przeczytałam wiele .podobnie.. mąz rozdarty.. co robić.. ja.. płaczaca pełna bólur30; nie rozumiejąca jak to się mogło wydarzyć.. mi.. nam.. dzieciomr30;. Oskarżana za całe złor30;. I On.. w szoku.. tez nie rozumiejący co się z nim dziejer30; w domu jar30;z całym bagażem wspólnych doświadczeń dobrych i złychr30;. A tam onar30; pani idealna.. niepoznana.... ale mimo wszystko z czysta kartąr30; Po miesiącu rbojówr1; o wszystkor30; powiedziałam że już nie mogę. ze jak chce to niech idzie.. nie mam sił już walczyćr30; pojechał.. nie dojechał. Zawróciłr30;. I nagler30; on nie może żyć bez dzieci ,, beze mnie. Kocha mnie.. ona nieistotnar30;. Potem jeszcze chwile zawahania.. z jego strony.. ciezko się odnalesc w domu.. którym nei było się pól roku duchem.. tylko ciałem. Wszystkim ciężko.. Ale opwoadja emocje.. jest coraz lepiej kochamy się wieczorami.. więcej niz. kiedykolwiek.. . rozmaiamyr; juz nie o samej zdradzie a wcześniej dużo.... ale trzeba zamknąć ten temat.. nie przynosi nic dobrego . Nie jest jednak idelanie.. za szybko chyba. Jest dziwny chłód czasami...przychodzi z nienacka.. ja potrzebująca bliskości jako takiej.. i on.. niei za bardzor umiejący ją jeszcze dać..czasem zbyt denerwujący się ....musze to przeczekać. A w tle ona.. staram się o niej nie myśleć.. ale jest tam.. nie wierze ze odpuści.. będzie próbowaćr30; nie ma skrupułów. Widziała mnie z dziećmi . nic jej nie powstrzymałor30; wiec boję się.. boję się że będziemy razemr30; bo mój maż się od niej nie uwolni.. pracują razemr30;r30; nie wiem czy da rade uwolnić głowę. Żeby być tylko mój i dzieci.. nie wiem..tu chyba tylko czas pomoże.. Pisze bo szukam nadziei.. ze się udaje.. ze ludzie maja druga szanse i dobrze umieją ją wykorzystać. i ta trzecia przestaje być istotna... Zaczęłam panować nad emocjami w końcu...;stram się Myślec co jest i będzie.. zamknąć przeszłośćr30;. Jakoś i iść dalej. Ale z mężem,. który zasługuje na szanse.. oboje zasługujemyr. Ale nie jest łatwor30; na nowo się zbliżyć.. każdy ma swoje obawy ból; i nie wszystko można sobie powiedzieć każdy musi się uporać z tym. gdzie zawinił, gdzie poełnił błąd.. Jak nie stracić 12 lat małżeństwa jak na nowo budować..inna miłość i inne życie..z mężem..który na pewno wszystko przezywa.. ma wyrzuty sumienia. .. do rmnie i do trzeciej też.. chyba..;.zamkniety w sobie.. ale żyjący już rodziną domem.. I ja Bojąca się przyszłości , przestraszona.. Może za szybko oczekująca zbyt wiele..

Potrzebuje pomocy....Drukuj

Zdradzony przez żonęNie wiem od czego zacząc.... Jesteśmy ze soba od 8 lat, mamy dziecko i towarzymy normlana rodzine z normlanymi problemami.... Dodam, że moja zona to piekna i intelignetna kobieta i zawsze miała powodzenia choc nie wiem czy to istotne. O d kilku tygodni zaczeło mnie przesladowac uczucie, że dzieje sie cos złego, ze ktos sie pojawił. nie jestem dobrym pisarzem wiec moze wymienie w punktach jakie zmiany nastały: - ciagle z kims pisze smsy, w domu pilnuje komorki jak oka w glowie, nawet idac z pokoju do pokoju zawsze ma ja w dłoni, oczywiscie jest wyciszona -zaczeła bardziej dbac o siebie - pozniej wraca z pracy (ma swoja działalnosc) - ostatnio pojechala na szkolenie, które miało być w niedziele rano i spokojnie mogla wyjechac w niedziele rano bo to tylko 90 km ale pojechala w sobote bo stwierdzial, ze chce sie wyspać w hotelu - na moja propozycje, ze pojedziemy razem spojrzała mało przychylnie - ostatnio tez wybrała sie na zakupy do innego miasta, tez beze mnie choc zawsze nie był to problem Na temat sexu nawet sie nie wypowiadam bo praktycznie zycie erotyczne umarło a przy ostatniej probie zrobiła mi nagle awanture w łozku, zeby miec spokoj - tak to odczułem. To co najgorsze wydarzyło sie w pierwszy dzien Świat. Bylismy razem u rodziny, wspominała, ze wieczorem cjhce wysjc z koleznaka na dyskoteke. Nie jestem typem zaborczym choc dało mi to do myslenia. Wrócilismy do domu, myslałem, że sobie odpuści ale jednak nie. Może to głupie i mało istatne. Zawsze chodziła do dyskoteki z koleżankami, wcześniej sie umawiały, dzwoniły do sibie teraz nic... cisza. Druga sprawa u rodzinki była w nowej sukience, pod nia pończochy..... czarne majtki i szary biustonosz. Po powrocie do domu umyła sie od pasa w dół, zmieniała biustonosz na czarny i została w pończochach i czarnej bieliznie. Zwasze na dyskoteki chodzila w spodniach bo twierdziała, ze tak wygodniej. Nmoze przysadzam i sie czepoiam, sam nie wiem. Gdy wyszla o 22.30 nie spałem do jej powrotu, gdy wrociła udawałem, że spie... Siedziała 20 minutr w wannie i pierwsze co pomyslalem to, to ze zmywa z siebie slady. Polozyla sie kolo mnie i zasnela. Rano cos mnie tkneło i włozyłem reke do jej kieszeni i znalazłem!!!! Rachunek za hotel z godziny 23.30 z 25.04 na jej nazwisko. Szczerze mowiac w tym momencie umarłem!!! Chciałem to w sobie dusić i czekac ale nie mogłem. Usiadłem na łozku i drżacym głosem zapytalem dlaczego była w hotelu?? Powiedziała choc do mnie.... rozpłakałem sie przyznaje i byłem pewny, że powie, że tak MAM Kogoś!!! Nie przyznala sie, powiedziała, ze to hotel dla kolezanki, ktora ma meza terroryste (wiem, ze taki jest bo go kojarze) i ze ja poprosiłem. Wtedy też nie wytrzymałem i opowiedziałem jej o wszystkich moich oberwacjach. Wszystkiemu zaprzeczyła i zapewnia mnie , ze mnie nie zdradziła i że mnie kocha! Moze mi odbiło ale dręcze sie i robie głupie rzeczy i łacze wszystkie fakty. Przyznam sie, ze nawet powąchałem jej wkładke i jak dla mnie miala obcy zapach (latex lub nasienie) Przyznam sie, że jakis czas temu udało mi sie dorwac jej komorke... na pewno flirotowała... pełno było smsów typu, Słonko, przy tobie czuje sie.... Żle sie z tym czuje bo nie mysłalem nigdy,że tak sie zeszmace. Najgorsze jest to, że jest twardy dowód że była w hotelu.... a na jej niewinnośc mam tylko słowo. Poprosiłem ja o to żeby sprawdzic biling z tego wieczoru albo skonfrontowac mnie z jej kolezanka... Padla odpowiedz po kilku probach, ze Ok ale automatycznie sie wyprowadza i mnie zostawia. Dziwny szantaż!!! Od dwóch dni nie jem, nie potrafie sie skupic na niczym, nie mam chęci do zycia, tak myslałem juz o tym żeby skonczyć to, dzieki Bogu mam dziecko i dla kogo życ!!! Co mam myslec, żrobić jak zyc?????? Prosze o odpowiedzi ludzi dojrzałych

Taka stara i taka głupia...Drukuj

Zdradzona przez mężaZ racji tego , że przed chwilą skończyłam 50-tkę (cholera ...nie czuję się !!!) czytając zdarzenia młodszych koleżanek myślę cały czas podobnie, czyli cały czas się łudzę , że to jakaś pomyłka , że to jakieś plotki , że ktoś się pomylił , że to co widziałam to przypadek ,że to tylko koleżanka jechała z moim mężem ,że to tylko przypadek , żenie ma go w domu ,bo dłużej pracuje ... Cały czas jestem o tym przekonana. Uwaga: jak czytam WASZE POSTY , to sobie myślę: no nie, co ona ślepa , no nie, na co ona liczy itp. Niestety nigdy nikomu się nie skarżyłam , nie opowiadałam , bo byłam pewna , że to coś wszystko wyszło przypadkowo i mój kochany mąż jest tylko mój i tak będzie na zawsze !!!(zresztą teraz jak tylko okazałby skruchę , po-przepraszał , po-obiecywał zmiękłabym , ale to tylko piszę tutaj ON o tym oficjalnie nie wie). Nigdy mi jeszcze nikt nie powiedział "Kobieto daj sobie z nim spokój wreszcie!" I chyba oczekuję tutaj od WAS porady co mam robić , bo w tej matni nie da się dalej żyć!!! Powoli umieram. Muszę zacząć , że od zawsze wszystkie dziewczyny i kobiety się w nim kochały i nadal właściwie tak jest zaraz będzie miał 50-tkę wygląda świetnie , jest bardzo towarzyski , kawalarz i dusza towarzyska. Ważna sprawa , że jak ja zorganizowałam imprezę, to na niej byłam jak on organizował, to ja nie zawsze .Tłumaczył tym, że to męska impreza , albo będą tam tylko ludzie z pracy itp. było mi przykro , ale rozumiałam. W to miejsce zawsze zorganizowałam sobie babskie spotkanie i tym się zadawalałam. Muszę napisać bardzo ważną sprawę moi rodzice rozwiedli się z powodu zdrad notorycznych mojego ojca, wraz z siostrami namówiłyśmy Mamę , żeby po 25-ciu latach rozwiodła się ...i tak się stało. Uraz jednak zostaje ...w moim małżeństwie niczego się nie bałam , tylko tego żeby mój M. mnie nie zdradzał ... i tak sobie zakodowałam , że nie ma takiej opcji! Mamy dwie córki już dzisiaj dorosłe , piękny dom w pięknym miejscu stabilność jako taką materialną...ja właściwie czekam na fajnego zięcia lub zięciów i wnuków. Będę najlepszą babcią na świecie...Jednak wrócę do mojego małżeństwa...Któregoś pięknego dnia gdzieś po 10 -ciu latach po ślubie namówiłam mojego M. na wczasy zagraniczne - nie chciał , (zresztą nigdy nie chce nigdzie wyjeżdżać) ale nigdy nie mieliśmy czasu , więc sama podjęłam decyzję wykupiłam wczasy i oznajmiłam , że nie ma wyjścia, jedziemy !!! Hurra ! Było super ! po przyjeżdzie w sobotę byliśmy zaproszeni na imprezę do znajomych. Szliśmy tam spacerkiem i tak sobie gadaliśmy ble ble ble po drodze... i w pewnym momencie powiedziałam jemu , że coś wiem i żeby dalej tego nie krył ( to było dla żartu i nic kompletnie nie miałam na myśli...tak po prostu bawiłam się słowami...) A ON do mnie: A TY SKĄD TO WIESZ? Zamurowało mnie , że był poddenerwowany...myślę sobie cholerka chyba ma jakąś niespodziankę dla mnie i myśli , że ktoś się wygadał...chciałam się wycofać ...ale On jakoś dziwnie był zdenerwowany. Nic nie powiedział...doszliśmy do znajomych tam sporo wypił, w drodze powrotnej po alkoholu wszystko od niego wyciągnęłam...płakał przepraszał , a ja po prostu myślałam , że umieram... świat mi się zawalił.. wybełkotał że,.jest w trakcie romansu z 20-to latką , która u nas w firmie ma praktykę !!! Otworzył się i wyciągnełm też od niego , że jak jeszcze nie mieliśmy dzieci przyprowadziłam do naszego domu jego dawną miłość , a moją dawna sąsiadkę ( ja oczywiście zrobiłam to dla żartu , bo byłam tak jego pewna) bawiłam sie tą sytuacją. Okazało się , że nastepnego dnia przyszła do niego do pracy kiedy mnie nie było i się przespali!!!...Byłam zdruzgotana myślałam tylko o śmierci. Płakałam w dzień i w nocy. Miałam jakieś osłabienia wzywano do mnie pogotowie dostałam zastrzyk pospałam i dalej płakałam. Wygoniłam go z domu. Nie mogłam żyć bez niego i z nim. Dzieci uratowały moje życie tylko dla nich musiałam przetrwać.Trwało to bardzo długo, ta moja niemoc. On mnie nie interesował, po jakimś czasie dowiedziałam się , że spał w samochodzie pod firmą , miałam to gdzieś !Minęło kilka miesięcy wypłakałam się i zaczęłam być bardzo samotna. Długo mogłabym pisać jak ten okres w życiu był dla mnie ciężki...ale jednak po kilku miesiącach jego próśb i płaczach uległam i przyjęłam go z powrotem. Obiecał oczywiście , że teraz będzie wzorowym mężem i wszystkie ble ble ble , które znacie.. . Przed przysięgą jeszcze tylko przyznał się z moją pomocą do zdrady z siostrą mojej koleżanki ,jak ja byłam za granicą na zarobku żeby poprawić naszą sytuację materialną. I tak minęło 24 lata małżeństwa , właśnie 19-tego kwietnia.Obecnie właściwie nie wiem o co chodzi...i ON mówi , że też nie wie o co chodzi, dlaczego się nie odzywamy? Od roku chodzimy koło siebie jak obcy dla siebie ludzie. Zaczęło się w kwietniu zeszłego roku , widzę , że jest coś nie tak, to wyniosłam , się z sypialni. po trzech miesiącach bez reakcji wkurzyłam się, że śpię na kanapie w salonie i on sobie z tego nic nie robi.To wyrzuciłam jego rzeczy z sypialni i ja się wprowadziłam. Dalej nic. W sierpniu namówiłam mojego M. żebyśmy pojechali pod namiot ze znajomymi.Pomyślałam , że może coś drgnie.Po wielkich oporach zgodził się ...myślałam , że coś tutaj się wydarzy..dzieci zostały w domu...a tu nic ja na swoim materacu , a on na swoim . I tak jest do dzisiaj. W co drugi wekend jeździ do szkoły i wraca po południu (do mojej mamy miałyśmy pretensje , że śledzi tatę i uważałam , że jest to bardzo poniżające ,wtedy myślałam , że ja nigdy tak nie postępowałabym, ale jednak jak ktoś jest zdradzany, to niestety nie ma się zaufania do drugiej osoby i takie zachowania są silniejsze...). Tej soboty (tydzień przed świętami) widzę w przedpokoju ma przygotowaną torbę z rzeczami...zagotowało się we mnie... Po co takie sytuacje , uważam postawić jasno sprawę - NIESTETY NIE MOŻEMY BYĆ RAZEM - NIE OSZUKIWAĆ!!! i właśnie dlatego zdobyłam się na śledztwo...czuję się strasznie, to nie w moim stylu , bez honoru...ale było to silniejsze ode mnie... Pojechałam pod szkołę płakałam i łudziłam się , że ubzdurałam sobie w łepetynie jakieś głupoty... Wyszedł ze szkoły i idzie z młodą dziewczyną do samochodu - naszego samochodu- rozpłakałam się i z tego wszystkiego nie mogłam zapalić tego durnego samochodu !!! W desperacji zadzwoniłam do niego , że jestem w tym mieście co ON i zepsuł mi się samochód.Był bardzo zaskoczony. Powiedział gdzie jest. Byli całą grupą w knajpie. Pytam się co to za rzeczy w samochodzie kobiece, a ON , że wiózł cały samochód ludzi , ale tylko ona zostawiła rzeczy....Dlaczego kłamiesz pytam ,byłam pod szkołą i widziałam !!! A On mnie wyśmiał , że co ja robię śledzę i takie tam , zdarzyło mi się to pierwszy raz , że go śledziłam po 24-tu latach. Po co zostawiła rzeczy w samochodzie jak myślicie, Ośmieszył mnie i poszedł do nich...ale do domu wrócił nie został na noc. Po powrocie powiedział , że sobie ubzdurałam wszystko i tak by wrócił , bo plany się zmieniły , miał cały rok spać w jakieś bursie , ale nie było miejsc... No i to koniec mojej opowieści. Nie odzywamy się dalej. W tej chwili poszedł z córkami do swojej rodziny na święta , a ja siedzę przed komputerem płaczę, piszę i zastanawiam się co dalej.....

zdrada internetowa. za duzo klamstw. zdrada.Drukuj

Zdradzona przez partnera/chłopakanie wiem czy byl juz opisany podobny przypadek... ale mimo wszystko chcialabym sie nim podzielic. jestesmy (moze bylismy) ze soba juz dwa lata. sadzilam, ze miedzy nami ukladalo sie niewiarygodnie dobrze. niestety raz mnie zostawil - tlumaczyl sie tym, ze przestal mnie kochac, ze za duzo zlego miedzy nami itp. ale po niepelnym tygodniu wrocilismy do siebie i bylo lepiej niz kiedykolwiek. niestety pewnego wieczoru (zostalam u niego noc) dorwalam jego archiwum z dziewczyna poznana przez gre online na ktoryms komunikatorze. przyznaje, ze dosc czesto bralo mnie na przeszpiegi. nieraz natykalam sie na jakies nieciekawe rozmowy z bylymi, dowiadywalam sie z nich naprawde ciekawych rzeczy. raz spotkal sie z pierwsza byla i znajomymi. kiedy znajomi sie rozeszli, on zostal z nia sam i wyszla taka sytuacja, ze ona go znienacka pocalowala w usta. uwierzylam. to byly nasze poczatki. z biegiem czasu (wydarzenia ze srodka zwiazku) dowiedzialam sie z archiwum, ze wraz z kumplem wyjechal sobie pociagiem do swojej bylej. nic sie nie dzialo, po prostu wzielo ich na 'meski wypad'. byloby pieknie gdybym nie odnalazla na jego poczcie milosnego listu do niego.. z jego tresci niby wynikalo, ze nic miedzy nimi zaszlo, ale jednak z jakiegos powodu wzielo ja powrot do uczuc. ale mimo wszystko naprawde wierze, ze nic tam nie zeszlo. w obecnosci kumpla raczej trudno o zdrade.. no i teraz najwazniejsza kwestia. kiedy juz przeczytalam kawalek tego archiwum pokazalam mu je. oczywiscie byl zaskoczony i zszokowany. na poczatku nie wiedzial co powiedziec, ale z czasem zaczal sie tlumaczyc. archiwum pelne bylo czulych slowek oraz wyznan. a ze nie naleze do glupich przeslalam sobie cale na poczte nie mowiac mu o tym. mowil, ze poprzez bajere chcial jej pomoc. mial na mysli rozkochanie jej w sobie, co z kolei mialo poprawic jej samoocene i tym samym kontakty miedzy nia, a jej chlopakiem (zareczeni 16latkowie :)) uwierzylam. jednak im dluzej czytalam tym wiecej wiedzialam. okazalo sie, ze wyjechal do niej raz. sklamal mowiac, ze opisywali miedzy soba jedynie wydarzenia, ktore mialy miec miejsce na spotkaniu. dopiero po czasie sie przyznal - plakal, zarzekal sie, ze zaluje. uwierzylam. potem czytalam u siebie archiwum dalej. wyszlo, ze bylo i drugie spotkanie. klamal, ale przyznal sie. myslalam, ze juz bedzie ok, ale po jakims czasie odkrylam, ze wyszly pomiedzy nimi pocalunki. nie przyznawal sie, tu bylo najciezej. jednak po czasie przyznal, ze miedzy nim, a nia na pierwszym spotkaniu zdarzyl sie pocalunek na pozegnanie - 'jak dla babci'. doszlam do koncowki archiwum i dowiedzialam sie, ze sie calowali, ze ona drapala go po plecach, po wlosach, ze 'wytarmosil jej tylek'. poczatkowo nie moglam uwierzyc w to co czytalam ale musialam spytac. wczoraj przyznal sie, ze bylo tak jak czytalam, jednak nic o tylku nie pamieta i na pewno nie mialo to takiej formy jaka mam w glowie. a pocalunek nie byl 'jak dla babci' ale nie byl tez slinotokiem... runal mi caly swiat. powiedzialam, ze nie chce z nim rozmawiac i tak wiec od wczoraj sie do siebie nie odzywamy... ratuje go jedynie fakt, ze zakonczyl znajomosc, zanim sie dowiedzialam i to, ze spotykali sie jedynie na dworcu (choc czy w to wierzyc). nadal zarzekal sie, ze nic dla niego nie znaczyla, ze chcial jej jedynie pomoc. ale tak naprawde z kazda rozmowa widzialam jak ten jej chlopak odchodzi w niepamiec. chcialabym tez dodac, ze jeszcze przed zerwaniem napotykalam w jego komorce smsy od niej typu 'kochanie', 'tesknie' itd. byly trzy podejscia i dopiero za trzecim mialam dosc. raz mi powiedzial, ze sa to smsy, ktore mialy wzbudzic moja ciekawosc - chcial mnie przylapac na tym jak siegam po jego komorke, za drugim razem mowil, ze to tylko zarty miedzy nimi, a za trzecim... sama juz nie pamietam. moze ktos mi pomoc? chcialabym uslyszec czyjas opinie. jakas porade. nie wiem czy wrocic czy dac temu spokoj. wiem, ze licza sie tu moje odczucia i moje uczucia wzgledem niego, ale ja naprawde nie chce byc ta, ktora daje dupy. co robic? :(

SpyphoneDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam, podejrzewam moją żonę , że mnie zdradza . Chciałbym zainstalować w jej telefonie program szpiegujący. W sklepach internetowych "szpiegowskich" są oprogramowania , które pozwalają czytać sms , nagrywają rozmowy a nawet lokalizują pozycję telefonu przez satelitę. Jednak sporo kosztują , nawet 2500 zł ! Czy ktoś z tego korzystał i może się na ten temat wypowiedzieć ? Nie chciałbym wyrzucic tyle kasy na darmo. A muszę się przekonać czy moje podejrzenia się potwierdzą. Mam już dosyć życia w ciągłej niepewności. To trwa zbyt długo.

Zaczynam się gubićDrukuj

Zdradziłam/Zdradziłem/Mam romansWitam Sytuacja jest dość nietypowa, bo nie piszę o sobie jak o kimś kto zdradził ale kto może zdradzić - bo zgubił się albo zaczyna się gubić. Potrzebuję powiedzenia wprost - co w związku jest normalne a co nie. Gdzie kończy się dyplomacja a zaczyna ... coś dziwnego. Nasze imiona nic nie powiedzą ale wiek 29 lat ... już tak. Czasem czuję się jak dupa wołowa bo myślę właśnie o szczęściu mojej dziewczyny a nie swoim, całkowicie nie o swoim - chyba, że mi się wydaje i jestem pełnym egoistą. Jestem z dziewczyną półtora roku dokładnie. Bardzo chciałem z nią być, postawiłbym cały świat na głowie by z nią być. Kiedy już z Nią jestem ... zgubiłem się. Mam kilka pytań i proszę o odpowiedź wprost. Czy jest dla związku normalne, że ludzie mieszkający od siebie 30 km - widzą się raz na tydzień, dwa, nawet raz na miesiąc ? Nawet kiedy pracuję w miejscu zamieszkania swojej dziewczyny. Czy jest normalne, że kiedy chce się spotkać z dziewczyną albo zapraszam ją to słyszę odpowiedź, że to za daleko albo, że się nie chce. W zamian potrafię usłyszeć o przyjaciółkach, rodzinie, dziadkach. Czy jest to normalne, że kiedy przyjadę do dziewczyny po miesięcznej nieobecności to jej mama otwiera mi drzwi a ona sama ogląda telewizję ? Widzimy się przez kilka godzin, czy to jest norma ? Czy jest to normalne, że dziewczyna nie okazuje żadnego zainteresowania moim ciałem ? Nawet rozmowa na ten temat ... jest urywana. Nawet kiedy jesteśmy razem obok siebie ... leży, jak przysłowiowe zwłoki. Czy jest to normalne ... że dziewczyna jedzie na urlop i mówi o tym po powrocie, wcześniej twierdząc że jest u przyjaciółki ? Przy czym po powrocie stwierdza mi, że na kolejny urlop już ze mną już nie ma pieniędzy i nie dostanie wolnego w pracy? Ale kilka dni wolnych i małych wyjazdów się znajdzie ... przy czym, jeżeli wyjazd jest blisko to znajduje się masa powodów, żeby nie jechać. Czy normalnym jest żebranie ... o pocałunek i o bycie razem ? Nie mam prawa oskarżyć dziewczyny o zdradę, wiec wolę oskarżyć siebie o to co mogę zrobić ... bo się zgubiłem. Nie podoba mi się to co się dzieje, ale też nie chcę działać pochopnie. Potrzebuję powiedzenia wprost. Rozmowy przeprowadzałem ... już nie jedną, bez echa. Więc albo jestem przysłowiowym jeleniem na rykowisku, albo wszystko jest w porządku tylko mi się tak wydaje. Czy ja jestem egoistą ?

Zdradził mnie w NASZYM ŁÓŻKU!!! Brzydzę sie.... Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam, Nie ukrywam, że piszę tutaj, ponieważ oczekuję jakiegoś wparcia i porad od Was. POMOCY!!!! W skrócie opowiem. Mam 28 lat. W małżeństwie od 2 lat, mamy niespełna 2 letnią córeczkę. Wszystko zaczęło się jakiś rok temu. Na początku (kiedy się wyprowadziliśmy na pomorze) było fajowo. Mąż zaczął prace, ja opiekowałam się wtedy 3 mesięczną córką. Spędzaliśmy ze sobą popołudnia, rodzinnie. Nie mieliśmy znajomych ale mieliśmy siebie i bylo ok. Później zaczęło się już dziać dziwnie, mąż zaczął "pracować" coraz więcej (ale kasy wcale więcej nie zarabiał), tzn wracać z pracy coraz później. Zrobił się nerwowy i czułam, że zaczyna się oddalać. Zaczął zaniedbywać i mnie i dziecko. Zwykle, przedtem był w domu między 16-18, później zrobiła się z tego 22-23. Mówił, że musi dużo pracować i kombinować żeby nam na wszystko wystarczyło. Zaczęłam podejrzewać, że kogoś ma. Znalazłam smsy do i od jakiś panienek. Nie raz. Znajdowałam je przez dłuższy czas. Może nie powinnam grzebać w jego tel ale jak inaczej miałam się dowiedzieć co się dzieje. Z niektórych smsów wynikało, że łączy ich coś więcej (dodam, że pisał z kilkoma na raz) nazywał ją skarbem, pisał, że tęskni itd. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio do mnie tak powiedział. Kłóciliśmy się coraz więcej. W jednej z kłótni nie wytrzymałam i wygadałam mu że wiem o tych laskach. Oczywiście zaczął się wypierać, że cokolwiek go z nimi łączyło. Bądz, że kiedykolwiek się z nimi spotkał. Włączyłam mu lokalizator, miałam dość okłamywania, że pracuje do 23. Od wtedy wiedziałam już na pewno, że mnie okłamuje. Lokalizowałam go co jakiś czas i wiedziałam, że jest w zupełnie innym miejscu niż mówił. Nawet w dzień moich urodzin (w domu goście) on rzekomo w pracy, a niestety lokalizator pokazuje, że siedzi sobie przy molo (domyślałam, że bawi się znakomicie skoro nawet w taki dzień jest ktoś/coś ważniejszego niż ja). I oczywiście ciągłe sms z jakimiś kobietami. Wielkanoc 2010. Zawiózł mnie i dziecko do mojej mamy (na śląsk), żebyśmy odpoczęły i posiedziały sobie troszkę. Po powrocie zastałam zapuszczone mieszkanie, jego jeszcze dalej ode mnie i od dziecka i długi. O tym dowiedziałam się chwilę później, przypadkiem. Zaciągnął bez mojej wiedzy 10,000 kredytu. Widać nocne szaleństwa sporo kosztują. W grudniu, tuż przed świętami zrezygnował z pracy. Byłam przerażona co dalej. Mówił, że ma lepszy interes na oku i nie będzie harował za marną pensje. Oczywiście z jego interesów nic nie wyszło i od tamtej pory wegetujemy na ile się da. Co jakiś czas przynosił jakieś pieniądze, ale za to wychodził z domu przed południem a wracał zwykle koło 4 nad ranem. Byłam załamana, co ze mną i z dzieckiem? Nie wiedziałam co robić, nic nie pomagało, żadne rozmowy, tłumaczenia. Kompletnie. Na koniec lutego znów postanowił zawieźć mnie i córkę do mojej mamy. Powiedział, że on w tym czasie wyprostuje wszystkie sprawy, znajdzie prace i znów będzie normalnie. Naiwna znów wierzyłam. Jednak podczas mojego pobytu na śląsku wiecznie się kłóciliśmy. O wszystko. Groził mi rozwodem, wiele razy. Zresztą wcześniej też już to robił. Było jeszcze gorzej kiedy zaczął odwlekać przyjazd po nas. W końcu przez nasze wszystkie kłótnie ja zorganizowałam sobie transport, a on mi zakomunikował (przez sms), że skoro wszystko chcę robić po swojemu to on się wyprowadza. Byłam już tak zła i rozgoryczona, że nawet mi ulżyło. Rzeczywiście, przyjechałam do domu z bratem, on tylko zaczekał, aż wejdziemy do mieszkania, przywitał się z córką i pojechał. Następnego dnia zabrał ją "do siebie" na kilka godzin. Później napisał sms, że zawsze nas kochał i już wie co będzie dla nas najlepsze. Pomyślałam, że debil sobie coś zrobi. Powiedziałam, żeby przyjechał pogadać. Przyznał się, że brał narkotyki. Stąd to dziwne zachowanie, niewracanie do domu itd. Prosił o pomoc i przepraszał. Postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę. Było dobrze przez 1 tydz. Potem znów zaczął wracać późno, nie miał dla nas czasu ani szacunku. Poprosiłam o rozmowę jego BYŁEGO dobrego kumpla, który na początku nie chciał się w nic mieszać ale po moich prośbach i naleganiach opowiedział mi: Potwierdził historię z narkotykami, powiedział, że tylko z opowiadań wie, że miał jakieś kobiety na boku więc nie potwierdzi tego na pewno, ale za to na bank może potwierdzić, że przyprowadził sobie kobietę do naszego mieszkania. Spał z nią w naszym łóżku, tuż obok łóżeczka mojej córeczki. Przedtem oczywiście odpowiedni przygotował mieszkanie. Zdjął wszystkie nasze zdjęcia i rzeczy, które mogłyby sugerować obecność kobiety. Powiedział, że jest rozwiedziony, ale ma dziecko. Dodatkowo w dniu kiedy ją poznał w klubie (miał pecha) robiono zdjęcia. Pstryknięto im "ładną" fotkę i umieszczono w internecie. Mam ją. Tańczą, Obejmują się, on trzyma ręcę na jej tyłku. Nie wiem jak mam teraz sprawę załatwić? Nie potrafię chyba być taka bezwzględna jak on i po prostu go wyrzucić. Nie chcę z nim być. Nie czuję już nic do niego, a teraz jeszcze mam obrzydzenie. Jak mógł wpuścić obcą kobietę do naszego łóżka?!!! Czy powinnam zebrać się w sobie, na odwagę i powiedzieć wszystko co wiem? Nie tłumaczyć, tylko stanowczo powiedzieć, żeby się wyniósł???? Nie wyobrażam sobie dalszego życia z nim. Błagam powiedzcie co o tym myślicie? Co robić?