Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Bo po jego zdradzie się nie starałam /gorolka/Drukuj

Zdradzona przez mężaWitam Wszystkich! Piszę, żeby moje emocje mogły gdzieś znaleźć ujście, bo niestety jeśli chodzi o moje małżeństwo to nie ma co ratować. Historia jest banalna, a patrząc na opowieści innych, to praktycznie nic się nie wydarzyło, a zniszczyło 13 letni związek. Mamy 34 lata. Małżeństwem jesteśmy/byliśmy 4 lata. Mamy 3 letniego syna. Mąż pracuje za granicą. Pół roku po urodzeniu dziecka zdradził mnie - przespał się po pijaku z 20 latką. Nie przyznał się, ale zmiana w jego zachowaniu podpowiedziała mi, że coś jest nie tak. Obrósł w piórka, był dla mnie oschły i bardzo nieprzyjemny. Zagrałam vabank: powiedziałam, że nie umiem żyć bez miłości i chcę rozwodu. Otrzeźwiał. Przeprosił, powiedział że nic nie zaszło. Ale wiedziałam, że kłamie. Zdecydowałam się jednak próbować mu wybaczyć, choć do końca nie wiedziałam co. Przeprowadziłam się do męża zagranicę. Było mi ciężko. Sama w domu z dzieckiem dzień w dzień. Sporo myślałam i codziennie miałam przed oczami twarz tej dziewczyny. Z początku miałam problemy z seksem, z czasem ustąpiły. Jednak codzienne czułości sprawialy mi kłopot. Na początku często wybuchałam, płakałam, proponowałam rozwód. Potem coraz rzadziej, ale zamiast tego zamykałam się w sobie. W chwilach smutku nie odzywałam się do niego. On cały czas utrzymywał, że nic nie zaszło. Minęły 2 lata. Jakiś miesiąc temu powiedział, że ma dość traktowania jak śmiecia. Przyznał się do zdrady. Wybuchłam histerią. Pobiegł za mną, przepraszał, prosił o wybaczenie. Wybaczyłam mu w 5 min, bo przecież spodziewałam się tego. Już następnego dnia powiedział, że boi się że zrobi to znowu. Kilka dni później znalazłam w telefonie pozdrowienia dla jego koleżanki. Jednocześnie zaczął punktować wszystkie moje potknięcia. Nastąpiła zmiana o 180 stopni. Stwierdził, że doprowadziłam do rozpadu małżeństwa, że w ogóle nie doceniałam jego starań, że przeze mnie nie mógł się napić i bawić u koleżanek. Jak tylko wyjechałam do Polski, zaczął pić, imprezować i przesiadywać do pòźna na jednym z komunikatorów. Smsowo powiadomił mnie, że chce się rozstać. Błagałam, by nas nie zostawiał, poniżałam się okrutnie. Powiedziałam, że rozumiem że mogło brakować mu czułości, ale przecieź dawałam mu do zrozumienia w inny sposób, że mi zależy. Niestety, za pòźno. On na zimno wszystko mi wytykał. Powiedział, że dobrych momentów było za mało. Że czuł się dręczony psychicznie. Nie wiem, czy w ogóle robiłam coś dobrze. Podejrzewam, że ta panienka powiedziała mu coś miłego, połechtała jego ego i wpadł. Po co mu nieszczęśliwa, czepiająca sie żona? Zostałam sama z 3 letnim synem. Jestem przerażona. Rozczarowana. Runęła cała moja wizja wspaniałej miłości. To 11 lat młodsza dziewczyna, którą on owinie sobie wokół palca. On się nie odzywa, nie interesuje się co u syna, choć wydawało mi się, że go kocha. To tak z grubsza.. mam ogromne poczucie winy. Wiele osób mi mówi, że nie wybaczyłoby zdrady. Mam też wrażenie, że on się nie wyszalał przed ślubem i to było nieuniknione. A mimo to czuję się odpowiedzialna za rozpad małżeństwa.
13193
<
#1 | aksna dnia 03.05.2017 23:36
Pozwol, ze wypunktuje co powiedzialas w skrocie:
1. zdradzil Cie maz
2. Wyczulas to
3. Powiedzial, ze nic nie bylo (klamal)
4. Przeprowadzilas sie, zeby ratowac to malzenstwo
5. Maz caly czas klamal, ze nic nie bylo, ale ty czulas, ze klamie
6. Jak mu sie zachcialo znowu zamoczyc, to powiedzial, ze to twoja wina
7. Ma w nosie syna
Kochana Gorolko, przeczytaj to co powyzej i powiedz mi jakim cudem to Ty jestes odpowiedzialna za rozpad malzenstwa? Bo wyczuwalas klamstwa i nie moglas sie otworzyc? Masz racje prawdopodobnie, ze z malzenstwa nic nie bedzie. Zatem zgromadz dowody jego zdrady i zloz pozew i przestan sie zadreczac. ze to twoja wina. A jak jeszcze slysze, ze sie dzieckiem przestal przejmowac to juz w ogole taki ktos zasluguje tylko na spluniecie. Oczywiscie, ze bedzie bolec, bo to kawal czasu, ale prosze nie daj sobie wmowic, ze to twoja wina. Pogadaj tutaj z ludzmi, to doradza Ci jak dowody pozbierac i jak to zalatwic. :cacy
6755
<
#2 | Yorik dnia 04.05.2017 04:01
Każda typuje z kim by tu się można rozmnożyć, Ty chyba złapałaś pierwszego lepszego, który się tobą zainteresował. Jak doszło do ślubu ?
Postawiłaś na złego konia, a okoliczności też szybko zrobiły swoje.
Jedyne co można Ci zarzucić to to, że swoją histerię oparłaś na przeczuciach. Nie ważne, że się sprawdziły, to bardzo nieodpowiedzialne, ryzykowne i nie wychowawcze; Zrób tak facetowi, który faktycznie Cię nie zdradził, to i tak będziesz miała koniec związku. Albo sięgasz po dowody, bo Ci są do czegoś potrzebne, albo olewasz te swoje przeczucia.
Facet Cię nie szanuje, robi Cię w konia od początku, zwala winę na Ciebie a Ty to łykasz ? To tylko Ty miałaś się starać, żeby utrzymać związek, a on mógł go rozwalać jak tylko chciał i jeszcze pretensje do Ciebie ?
Przywal mu rogi tak, żeby poczuł, a nie miał dowodów i miej pretensje, że nie stara się wystarczająco żebyś nie szukała sobie następnych do miłego spędzania czasu. To chyba jedyne co możesz zrobić, bo to się mu należy;
A swoją drogą zbierz dowody aktualnej zdrady i uwolnij się od niego, bo wodę z mózgu Ci robi, poniżasz się i pokazujesz, że jesteś jego warta.
Aniołkiem pewnie nie jesteś, ale żal czytać jaką ciamajdą jesteś. Ratujesz wizję wspaniałej miłości ponad wszystko ? Jeśli jeszcze ją masz to masz coś z głową;
Nie wyszalał się przed ślubem ? biedaczek.
Ty się wyszalałaś ? Z iloma facetami miałaś przyjemność ? Spośród ilu innych, z którymi byłaś bardzo blisko go wybrałaś ?
3739
<
#3 | Deleted_User dnia 04.05.2017 09:30
Przybliżę jeszcze temat, bo chcę dać pełny obraz  sytuacji.
Byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami, zarówno uczuciowymi, jak i seksualnymi. Pierwsze 4 lata związku byly na odległość, później się przeprowadziłam. Po kolejnych 4 on sie oświadczył. Dziecko było planowane. On cały czas pracował zagranicą, jednak nie miał styczności z kobietami. Gdy urodził się mały., został ze mną w domu przez 3 mce (co mi zresztą wypomniał), bo praktycznie nie miałam skąd mieć pomocy. Syn miał problemy zdrowotne, ciągle sie martwiłam. W końcu mąż musiał wracać do pracy i 2 miesiące po tym mnie zdradził. Oto, co mi zarzucił po tych 2 latach (w nawiasie mój komentarz):
- nie patrzyłam mu w oczy, gdy mówiłam że go kocham ( to prawda, miałam kłopot z tym, by spojrzeć w oczy kłamcy)
- wg niego przestałam go kochać, gdy wyczułam pierwszą zdradę (gdyby tak było, nie wyjechałabym z nim. poza tym zawsze mu powtarzałam, że nawet jeśli mam kryzys, to nie przestaję go kochać)
- nie przybiegałam z buziakiem na powitanie, gdy wracał z pracy, nie podawalam mu piwa, choć wiedziałam że lubi się napić, brak z mojej strony bylo drobnych, codziennych gestów (z buziakami było różnie, piwa owszem mu nie podawałam. Uwaźam że codzienne picie to przesada i to, że po alkoholu nie jest sie agresywnym nie jest argumentem. Nie chciałam byc ciagle w stanie gotowości, bo on nie byłby w stanie zająć się dzieckem czy jechać samochodem)
- nie pytałam o jego inne koleżanki, które oczywiście są normalne i daleko im do tej, która wskoczyła mu do łóżka. Odrzucał od nich zaproszenia na imprezy w obawie, że będę zazdrosna (o koleźanki nie pytalam, żeby nie myślał, że go kontroluję. O tych zaproszeniach nawet nie wiedziałam, bo mi nie powiedział)
- on nie chce ciągle słuchać o tym, że dziecko jest chore albo będzie i żeby przypadkiem nie napiło się pepsi (nie wiem skad to wziął, dziecko nie chorowało od roku. dziecko staram sie żywić zdrowo, bo sama jestem cukrzykiem, mialam cukrzycę ciążową i mały jest obciążony)
- jestem uzależniona od komputera i konkursow (brałam udział w konkursach kreatywnych, żeby nas wspomoc finansowo. Jakoś nie protestował gdy wygrywałam iphone albo pralkę lub bajeranckie głośniki dla niego)
- musiał po pracy jeszcze pracowac w domu (jego obowiązkiem bylo zaladowanie zmywarki, zrobienie butelki malemu i ew. umycie dziecka. 20 min roboty. umawialiśmy sie na to. Natomiast on stwierdził, że z troski o niego miałam się domyślić, że jest zmeczony i sama to zrobić)
- nie gotowałam (gotowałam dzień w dzień. góra raz w tyg prosilam o wolne, bo miałam dość. wtedy robił sobie jajecznicę)
- czuł się niekochany (...bez komentarza)
Pominął milczeniem to, że siedziałam z dzieckiem sama w domu, bez kontaktu z kimkolwiek. Pominął orginalne prezenty, jakie mu robiłam. Takie od serca, w ktore wklada się całego siebie. Pisalam wiersze, rysowaliśmy mapę marzeń, mówiłam mu że chcę mieć kolwjne dzieci i się z nim zestarzeć. Szanowałam teściów i starałam się by jego znajomi mnie polubili. Jego zarzuty nie przeszkadzaly mu jakos kochać się ze mną (za mało i brak spontanu - kolejny zarzut..tylko że on zasypiał w 5 min w tygodniu, wiec zostawaly weekendy gdy dziecko śpi).
Nie mam dowodow na obecną zdradę. Stwierdził, że to że jest teraz w zwiazku z inną, miesiąc po naszym rozstaniu, nie wiąże się z tym, że nas zostawił. Mam tylko dowody na tamtą zdradę, jego zamiłowanie do alko i incydentalne palenie maryhy. Nie wiem, czy chcę sie szarpac w sądzie. Chyba nie dam rady

Komentarz doklejony:
Powiedział, że dawnej mnie juź nie ma. Że nie chce patrzyc na moja zbolałą minę. Uznaje swoją winę w tym wszystkim, ale wg niego odbył juź pokutę i nie zamierza więcej. Twierdził, że nie powiedział mi prawdy by ratować małżeństwo. Ale choć wiedział, że się domyślam, nie wziął odpowiedzialności na klatę.

Komentarz doklejony:
nie rozumiem też jego stosunku do dziecka. nie interesuje się, co u niego, ale kasę przesyła, zresztą sporo, a jak się z nim spotkał to niby był wzruszony. nie wiem, jak to sobie interpretowac. chyba tylko wyrzutami sumienia
13193
<
#4 | aksna dnia 04.05.2017 22:31
O ile wiem cały czas jest twoim mężem wiec zdobądź dowody na to że jest z inna i bedziesz miala dowody zdrady. On jest dupkiem, a Ty potrzebujesz dojrzeć zeby to zrozumiec. trzymaj się.
3739
<
#5 | Deleted_User dnia 05.05.2017 08:54
Niestety niewykonalne. Próbowałam go podejść smsowo, ale wptost sie nie przyznał. Mieszkamy juź oddzielnie i nie mam z nim styczności. Przeczytałam teź, że jeśli nastąpił trwały rozkład pożycia to nawet jeśli jest moim mężem, sąd nie uzna jego nowego związku za zdradę. Jednym słowem sprytnie zagrał. Najpierw się nas pozbył. Wiem, że jest dupkiem. Ale tak skutecznie sprał mi mózg, że czuję się winna. Uznał, że jego jednorazowy wyskok, którego nie chciał, nie skrzywdxił mnie tak, jak ja krzywdziłam jego przez te 2 lata. Źe 2 lata to wystarczający okres, by wybaczyć i siè ogarnąć. Szkoda tylko, że przez te 2 lata ciągle słyszałam, że nic nie zaszło. Oby leki i psychoterapia pomogły, bo muszę się zebrać do kupy. Dla syna.
3739
<
#6 | Deleted_User dnia 05.05.2017 10:21
Gorolka, miałam podobną sytuację: mąż za granicą, przyjeżdżający przez wiele lat raz na kwartał na dwa tygodnie, a potem rozwód "pro forma". I dopiero po rozwodzie okazało się, że jest jakaś inna kobieta... Moje 2 lata starań o odzyskanie go, a potem kolejne lata stracone na odzyskanie ... siebie. I tak, dzięki jego manipulacjom, zrzucaniu winy za rozpad związku, nastawienie swojej rodziny i znajomych przeciwko mnie straciłam możliwości na zabezpieczenia prawne i finansowe tego, co należało mi się z samej racji wspierania już nie mojego, przez czas, gdy to on nie pracował, chorował, gdy biegałam wspomagać w trudnych momentach jego rodzinę, gdy oszczedzałam, żeby ktoś w potrzebie mógł się leczyć, czy kształcić. Wychowałam nasze dwie córki, praktycznie sama, bo ich tatuś od 2004 roku mieszka poza granicami kraju... a jednak wciąż boli, że wolał życie z tą drugą i jej córką.
Na to, co czujesz,sąd nie pomoże. Żadne świadczenia nie wyrównają również ani tobie braku męża, a dziecku - ojca. Ale warto zawalczyć o pewność, że i ty, i syn będziecie mieć co jeść, w co się ubrać, gdzie mieszkać. Bo to, że teraz daje na jego utrzymanie, nie oznacza, że tak będzie zawsze. A "honorem" dziecka nie nakarmisz...
Jeśli masz dowody tamtej zdrady, to już bardzo dużo. Rozpad małżeństwa to co najmniej rok bez wspólnego życia. Dobry prawnik będzie potrafił wykorzystać to, co masz do udowodnienia, że twoja wyprowadza była działaniem pod wpływem manipulacji, więc - wbrew twojej ŚWIADOMEJ woli. Bo jeśli jeszcze twój mąż sprowadza do domu inną kobietę w dwa miesiące później, pozostając przecież nadal w związku małżeńskim z tobą, to czy nie jest to zdrada?
13193
<
#7 | aksna dnia 05.05.2017 11:10
Przede wszystkim wynajmij detektywa i zdabac dowody tej zdrady. I tak jak Jenka powiedziala za krotko jest poza domem zeby powiedziec ze to trwaly rozklad malzenstwa. I nie waz sie myslec ze to twoja wina.
3739
<
#8 | Deleted_User dnia 05.05.2017 11:31
nie stać mnie na detektywa. zostałam bez środków do życia, bo byłam na wychowawczym. jestem na łasce rodziny. psychoterapeuta juz jest dla mnie sporym wydatkiem. w chwili obecnej staram się o nową, lepiej płatną pracę. tak naprawdę jeśli sam mi się nie przyzna w rozmowie i jeśli tego nie nagram, to nie będę mieć żadnych dowodów.
3739
<
#9 | Deleted_User dnia 05.05.2017 15:22
Gorolko, co to znaczy, że jesteś na łasce rodziny? Swojej, jego? Żyjesz z tego, co mąż ci da? O pomoc psychologa możesz dostać skierowanie na nfz od lekarza w swojej przychodni. Z detektywem trudniej, ale żyjemy w dobie internetu i portali społecznościowych i czasem wystarczy jedna osoba, by dotrzeć do kogoś na końcu świat. Hasło na fb też da się złamać Z przymrużeniem oka

Wierzę, że jest ci trudno, że czasem rodzina zamiast pomagać - szkodzi. Tym lepiej, że tutaj piszesz. A może wejdziesz wieczorem na chat?
3739
<
#10 | Deleted_User dnia 05.05.2017 15:44
jenka - sprawdź pw Z przymrużeniem oka

jestem na łasce swojej rodziny. Jego, mimo że byłam z nimi w bardzo dobrych stosunkach, już położyła na mnie lagę. Uwierzyli w jego wersję skrzywdzonego misia. Od teściowej usłyszałam, że po alkoholu się nie liczy, że przecież te dzisiejsze dziewczyny takie są, że same wskakują do łóżka. Natomiast gdy od małżonka usłyszała, że nie gotuję i biedak musiał ciężko pracować po powrocie z pracy (jak ciężko - opisałam), natychmiast stałam się najgorszą synową świata (mimo, że do tej pory byłam ulubioną).
Z moimi rodzicami też nie jest lekko. Nie byli przychylni temu związkowi. Odsunęłam się od nich - dla niego. Ale przyjęli mnie pod swój dach.
Nie jestem pewna, czy drogą facebooka da się coś ugrać. Mąż nie ma tam konta. Zlikwidował je po przeleceniu tamtej dziewczyny. Będzie bardzo ciężko mi udowodnić, że teraz też nas kopnął w tyłek, bo na horyzoncie pojawiła się alternatywa.
Na dzień dzisiejszy chcę się skupić na uporządkowaniu sytuacji zawodowej - w ciągu miesiąca powinnam się dowiedzieć, czy dostanę pracę w stolicy, gdzie obecnie przebywam. Jeśli nie, wracam do małopolskiego. Boję się tego scenariusza, bo to oznacza bycie zdaną na łaskę męża (moja pensja nie wystarczy na życie), widywanie go z kochanką (co prawda raz na miesiąc, ale jednak)

Komentarz doklejony:
Praca w Warszawie pozwoli mi stanąć na nogi na tyle, że będę w stanie utrzymać nas oboje bez łaski męża. A za dwa lata - bez łaski kogokolwiek.
5808
<
#11 | Nox dnia 05.05.2017 18:26
skoro on pracuje za granicą to dlaczego opuściłaś wspólne mieszkanie?mieszkaliście z teściami?
Nie masz znajomych którzy pomogliby zebrać dowody ?
Mąż łaski Ci nie robi że będzie płacił alimenty na syna.To jego obowiązek dokładać się do utrzymania dziecka.
3739
<
#12 | Deleted_User dnia 05.05.2017 19:00
Nie opuściłam wspólnego mieszkania. Wyjechałam do Polski. Mieszkaliśmy w mieszkaniu mich rodziców, ale nie z nimi. Miesiąc po moim wyjeździe do Polski przyjechał on, zabrał swoje rzeczy i wyniosł się do mieszkania swoich rodziców na tym samym osiedlu. Poniewaź jstem w złym stanie psychicznym, zdecydowalam się zamieszkać u rodziców w Wwie. Patrząc perspektywicznie tutaj będzie nam lepiej. Chcę się odciąć na tyle, na ile to możliwe. Zadbać o siebie i syna.

Komentarz doklejony:
Ze znajomymi jest ten problem, że wszyscy którzy mogliby pomoc to JEGO znajomi. I wszyscy z nim pracują. Nie staną po mojej stronie, ponieważ serdecznie mu współczują całej sytuacji. Bo przecież nie chciał, bo po alko, bo sama mu wskoczyła.. bo tak się starał wszystko naprawić. Jestem wrecz przekonana, że dzielnie kibicowali jego nowej miłości. To zamknięte towarzystwo, które ze sobą pracuje, śpi, zdradza i kto wie co jeszcze. W źyciu bym nie pomyślała, że śmiejąc się z nich, śmieję się z samej siebie..
6755
<
#13 | Yorik dnia 05.05.2017 20:14
Aaaa to jesteście parą z jednego trzepaka ?
Może ktoś już nie jest w tym towarzystwie a był?
Współczują mu bo znają tylko jego wersje. nie wiadomo co nazmyślał? zresztą jak sami mają za uszami, to nie będą wydawać siebie;
Jak śmiałaś się z nich? z czego?
3739
<
#14 | Deleted_User dnia 05.05.2017 20:29
Można tak powiedzieć. Para z wakacji. Jego towarzystwo to głównie faceci. Co ciekawe, on najpierw nie zwierzył się najrozsądniejszemu z kolegów, ale gówniarzowi, ktory byl z nim owego feralnego wieczoru, gdy przeleciał 20 latkę. I tamten oczywiście bardzo mu współczuł nieczułej i zimnej żony. Nowa miłość mojego męża również wywodzi się z tego towarzystwa. To ich koleżanka. więc raczej znajomi życzą im szczęścia.
Śmiałam się, że się zdradzaja na prawo i lewo. Gdzieś tam po cichu miałam nadzieję, że może moje przeczucia okażà się błędne. Heh..prawie mu się udało nie przyznać..aż dziw, że to zrobił, ale widocznie na koniec postanowił być szczery.

Komentarz doklejony:
Co nazmyślał? Pewnie nic. Powiedział, że czuł się niekochany i samotny - co przebije taki argument? Tego nie da rady zweryfikować, bo to subiektywne odczucie. Oczywiście to, że już w parę dni po rozstaniu świetnie się bawił, a niecałe 2 miesiące po jest w nowym związku, nie wzbudza w jego znajomych refleksji.
6755
<
#15 | Yorik dnia 05.05.2017 21:38
Kto z kim przystaje takim się staje. Ciesz się, ze byłaś na odległość Uśmiech
3739
<
#16 | Deleted_User dnia 05.05.2017 21:47
Przez ostatnie 2 lata obracałam się w tym towarzystwie. Tyle, że ja mam dość mocny kręgosłup moralny. Małżonek niekoniecznie.
6755
<
#17 | Yorik dnia 06.05.2017 00:47
Mocny kręgosłup ? Prawdziwa góralka jesteś czy farbowana ?
3739
<
#18 | Deleted_User dnia 06.05.2017 04:36
farbowana. ale nie sądzę, by pochodzenie miało znaczenie..
6755
<
#19 | Yorik dnia 07.05.2017 18:36
A co ma znaczenie, jeśli nie kolor włosów? Wiara w wielka wyjątkową miłość ponad wszystko czy strach ?Z przymrużeniem oka
3739
<
#20 | Deleted_User dnia 08.05.2017 15:19
Masz rację...boję się, boję się samotności, swojej naiwności. Nie umiem uwierzyć, że mogłam się tak pomylić.
do dziś nie miałam dowodów na to, że on jest z następną kobietą i .. bam! Sms od szwagierki, w którym potwierdza, że on z nią mieszka. Wie to od znajomych z zagranicy. czy taki sms wystarczy? Czy muszę ciągać ją po sądach? Zeznawać na pewno nie będzie chciała, bo jak to określiła: nie chce się wtrącać.
2687
<
#21 | joanna106x dnia 09.05.2017 09:49
Twoja historia podobna jest do mojej. Problem jest z dowodami do sądu. Ja myślę o podsłuchu do samochodu, tylko to jest karalne. I tez nie mam nic na mojego.
13552
<
#22 | disturbedK dnia 12.05.2017 01:21
Już sam tytuł świadczy o absurdalności tej sytuacji. :/ To niby Ty masz się starać po JEGO zdradzie?! Klasyk. Co jeszcze wymyśli? Pewnie wszystko, żeby się wybielić i usprawiedliwić.

Cytat

Stwierdził, że doprowadziłam do rozpadu małżeństwa, że w ogóle nie doceniałam jego starań, że przeze mnie nie mógł się napić i bawić u koleżanek.
CO ZA TYP!!! Po zdradzie to nawet nie powinien pomyśleć o jakimś piciu u koleżanek!

Cytat

Od teściowej usłyszałam, że po alkoholu się nie liczy, że przecież te dzisiejsze dziewczyny takie są, że same wskakują do łóżka.
Ja prdl, najlepsze chyba w całym wątku... Bez komentarza... :kapitulacja
Jak dowiedziałaś się o tym, że zdradza Cię z tą 20-latką? Tzn. na początku, zanim się przyznał?
6755
<
#23 | Yorik dnia 12.05.2017 04:35
To może ustalmy sobie wszyscy raz na zawsze, że alkohol rozgrzesza i po alkoholu się nie liczy, a nie jeden tak, drugi inaczej Szok;
3739
<
#24 | Deleted_User dnia 12.05.2017 08:35
I znowu wszystkiemu winny jest alkohol Szeroki uśmiech alkoholu nikt nie pił? nie wie jakie jest jego działanie? na każdego działa inaczej,wystarczy przekroczyć dozwoloną dawkę...w małych ilościach nie zaszkodzi a w dużych hmmm do mnie nawet z kijem nie podchodzić Szeroki uśmiech
https://portal.abczdrowie.pl/seks-po-alkoholu
3739
<
#25 | Deleted_User dnia 12.05.2017 08:59

Cytat

Jak dowiedziałaś się o tym, że zdradza Cię z tą 20-latką? Tzn. na początku, zanim się przyznał?


Po prostu go wyczułam. Zmienił się diametralnie. Nazwij to 6 zmysłem, 3 okiem.. poza tym na moje pytanie, co zaszło odpowiadał: nie pytaj, nic nie zaszło, tylko z nią rozmawiałem, ale nie pamiętam o czym, zapomnijmy o tym i zacznijmy od nowa, blablabla... i tak przez prawie 3 lata. Ale to było jak drzazga w dupie. Siedzisz na niej, ale niewygodnie.

Cytat

CO ZA TYP!!! Po zdradzie to nawet nie powinien pomyśleć o jakimś piciu u koleżanek!


Ależ on normalnie pije piwo, a wtedy pił wino i to ono tak zadziałało. Dla mojego jeszcze małżonka to są różne rodzaje alkoholu! Jakoś nie kuma, że etanol to etanol. A ja nic nie rozumiem, bo jestem niepijąca... Niestety, ale wiedział, po co tam jedzie. Wiedział, że ma żonę i syna, a mimo to zdecydował się na imprezowanie z gówniarami. Był jak pies spuszczony z łańcucha.

Widzę podobieństwo w naszych sytuacjach, więc albo go przyciśnij, albo pożegnaj. Jak to napisała w Twoim wątku hurricane: zdradę trzeba przepracować. Mój małżonek twierdzi, że kłamał, by ratować małżeństwo. Ale jak dla mnie to chciał ratować własną reputację. O moim cierpieniu w ogóle nie myślał.
usunięty podwójny wpis apologises
5808
<
#26 | Nox dnia 12.05.2017 09:42
York, ale jak rozgrzesza to niech tort z alko też się liczyUśmiech
3739
<
#27 | Deleted_User dnia 12.05.2017 10:36
Nox,żeś mi tym tortem smaka narobiła Szeroki uśmiech biszkopt dobrze nasączony rumem z kremem śmietanowym i cały mój Pokazuje język a potem co się dziwić że tyłek jak szafa Szeroki uśmiech
13552
<
#28 | disturbedK dnia 12.05.2017 13:28

Cytat

na moje pytanie, co zaszło odpowiadał: nie pytaj, nic nie zaszło, tylko z nią rozmawiałem, ale nie pamiętam o czym, zapomnijmy o tym i zacznijmy od nowa, blablabla... i tak przez prawie 3 lata.
gorolka, ja nie wiem, jak Ty wytrzymałaś te 3 lata z tym okropnym uczuciem niepokoju! Niby wszystko ok, on Cię zapewnia, że nie ma się czym martwić, a Ty wiesz, że to ściema! Miałam to samo. Trwało to miesiąc. Dla mnie to nie do pomyślenia! Ja mam tak, że nie mogłam się skupić na niczym innym i po prostu musiałam wiedzieć. Ten stan niewiedzy i zawieszenia jest najgorszy, przynajmniej dla mnie. Teraz wiem, na czym stoję. Jest mi źle, ale lepiej niż wtedy, kiedy nie wiedziałam i musiałam się domyślać. Swoją drogą, tylko z nią rozmawiał, ale nie pamięta o czym? Tylko na tyle go stać? Wymyśliłby coś ciekawego chociaż. Fajne

Cytat

Ależ on normalnie pije piwo, a wtedy pił wino i to ono tak zadziałało.
Kolejny pretendent do tytułu tekstu roku, zaraz po tym, co powiedziała Twoja teściowa. Szeroki uśmiech
3739
<
#29 | Deleted_User dnia 18.05.2017 15:05
Wieści z frontu (proszę Was o opinię, bo sama nie wiem, co myśleć)
W poniedziałek miałam urodziny. O 16 sms: "Wszystkiego dobrego z okazji urodzin X. Napisz mi, kiedy dokładnie będziesz w NS". X to pieszczotliwe określenie na mnie. Roztrzęsłam się. Napisałam, żeby mnie tak nie nazywał, że może tak mówić do swojej nowej cizi. Że życzę sobie, żeby przywiózł wszystkie nasze rzeczy i pomyślał, ile chce płacić na dziecko, bo podobno bardzo się boi, że go oskubię. I że chcę wiedzieć, czy pierwszą pindę dymał w gumie, bo mam zamiar się zbadać, czy nie sprzedał mi jakiegoś syfa.
Odpisał: "proszę nie pisz tak Smutek. chcę porozmawiać jak się zobaczymy. bardzo mi na tym zależy".
Odpowiedziałam, że nie mamy o czym rozmawiać poza wyżej wymienionymi kwestiami.
On: Proszę Cię. mamy o czym rozmawiać, naprawdę mamy"
Ja:'Tak? niby o czym? Ja już wszystko wiem"
On: "nic nie wiesz. X, czy coś się jeszcze w Tobie tli? Odpowiedz szczerze Smutek nie chcę o tym pisać. Dlatego chcę porozmawiać"
Ja: O co Ci chodzi? To jakaś gra? O czym chcesz rozmawiać?
On: O nas chcę rozmawiać. O ile jeszcze bierzesz pod uwagę "my"
I tak jeszcze parę wymian zdań na ten sam temat. Od tego czasu cisza. Mamy się spotkać 30 maja. Nie wiem, na co się nastawiać. O co mu chodzi? Siostra mówi: nie odzywaj się. Czekaj na 30 go. Ja mam w głowie totalny rozpierdolnik. Nadzieja miesza się ze złością i rozpaczą. Chciałabym zachować fason, ale nie wiem, co zrobię, jak go zobaczę. Boję się, że to jakaś zagrywka przedrozwodowa. Albo znęcanie się nade mną psychiczne. Any ideas?

Komentarz doklejony:
nie wiem, czy on z tą pindą dalej jest, nic nie wiem, bo nie chcę wypytywać po jego rodzinie, żeby się nie wylało, że coś węszę. Generalnie przyczajka i stand by. Ale z nerwów, co chwilę rzygam :/
13552
<
#30 | disturbedK dnia 18.05.2017 15:30
Siostra ma rację, nie odzywaj się. Głupi trep, tylko Ci mąci w głowie. Złość Może mu tamta zaczyna jakieś jazdy robić i zaczyna powoli mieć jej dosyć.
Rozumiem Cię. Sama jak bym się miała spotkać z moim byłym, to bym się wykończyła z nerwów. Moim zdaniem spotkać się można, ale tylko pod warunkiem, że będziesz pewna, że wytrzymasz emocjonalnie. Inaczej się rozkleisz, on Ci narobi wody z mózgu i kuj wszystko strzeli. Jak się nie czujesz, nie spotykajcie się.
3739
<
#31 | Deleted_User dnia 18.05.2017 15:45
Moim zdaniem są 5 opcje:
1. oprzytomniał (ok, może pozwolę mu wrócić, ale: szczera spowiedź, bezwzględnie terapia, ma wrócić do PL i się przebadać)
2. zagrywka przedrozwodowa na zasadzie:"panie sędzio, próbowałem ratować ten związek" -> niech spier..
3. nie kocha mnie, ale dla dziecka chce ze mną być -> j.w.
4. laska kopnęła go w d... -> j.w.
5. przestraszył się, że za dużo wiem i próbuje wyprostować ścieżkę tzn. poudawać, że ze mną jest, następnie się rozwieść i dopiero następnie związać z pindą
Każdy scenariusz jednakowo prawdopodobny. A ja się gryzę typowaniem, który.
Napisał jeszcze coś takiego: "chcę Ci powiedzieć parę rzeczy. Co z tym zrobisz, zależy od Ciebie". Generalnie pisał bardzo grzecznie i raczej tak, żeby do niczego się nie przyznać. Nagle chce rozmawiać...o rozwodzie informował smsowo i nagle chce rozmawiać..

Komentarz doklejony:
polska język, trudny język. miało być: jest 5 opcji
6755
<
#32 | Yorik dnia 18.05.2017 16:07
Dla mnie opcja 5, oprzytomniał, że zbyt dużo może na tym stracić; trzeba Cię ugłaskać, na jakiś czas wystarczy;
3739
<
#33 | Deleted_User dnia 18.05.2017 16:13
to mnie nie pocieszyłeś Yorik..ale jak to odróżnić od opcji nr 1? Jeśli nie zgodzi się na warunki, znaczy że stula? Może jednak mu napisać pytanie: o co tak naprawdę mu chodzi? dodam, że rozwód bez orzekania, to może przestanie się wygłupiać. Bo do 30 go jajo zniosę
3739
<
#34 | Deleted_User dnia 18.05.2017 16:22
Po co mu w ogóle cokolwiek odpowiadasz; budujesz rozmowę? Zwykłe "nie wiem, nie rozumiem, muszę się zastanowić". Żadnych konkretów, tak jak i ty nie znasz żadnych i dalej rób swoje.
Są 34 kroki na forum. Znajdziesz przez wyszukiwarkę, poczytaj, by nie dać mu się omotać na czułe słówka.
3739
<
#35 | Deleted_User dnia 18.05.2017 16:27
Czytałam. Ale nijak teraz nie rozumiem, jak się mają do mojej sytuacji. No bo nie wiem nic..34 kroki zakładają dystansowanie się. A wg niego to właśnie mój dystans nas zniszczył. Oczywiście nie zamierzam go błagać na kolanach. Ale nie gwarantuję, że się nie rozpłaczę.

Komentarz doklejony:
Jedno, co dobrze zrobiłam to to, że nie odpowiedziałam na jego wielokrotne pytanie o moje uczucia. Wykrętnie napisałam, że widzimy się 30 go i tyle.

Komentarz doklejony:
A czy jak się z nim spotkam, mam mówić otwarcie: nie ufam Ci, nie znam Cię, boję się, że znów mnie skrzywdzisz?
3739
<
#36 | Deleted_User dnia 18.05.2017 17:08
Dystans go zniszczył? Dobre sobie. Zdradził raz, poszło bez konsekwencji. Poszedł drugi raz i jak chcesz aby się postarał ratować, rozmawiać? Jak zwykle ? Parę słówek z harlequina? Usłyszałaś jakąkolwiek deklarację, przeprosiny, plan na poprawę? Jest w jego słowach coś uczciwego? Coś co Ciebie stawia na pierwszym miejscu? Są pytania i nic więcej. Tak więc dystans leży w Twoim interesie, by nie grał na Twoich emocjach. A gra zmuszając swoimi pytaniami. To nie on wyciąga do ciebie rękę, pozwala byś sama poprosiła go o zgodę, być może powrót, a pan i władca równie być może pomyśli.
Które z was ma się starać? Choćby o poprawne relacje?
3739
<
#37 | Deleted_User dnia 18.05.2017 17:18
Dzięki apologises. Te słowa mnie trochę ocuciły. Faktycznie. Tylko pytania, mglisty zarys rozmowy o nie wiadomo czym. A i to nic pewnego, bo przez 2 tygodnie może się wiele wydarzyć. Nie rozumiem, dlaczego nie załatwi tego telefonicznie, jak do tej pory. Chce mieć nade mną większą kontrolę przy rozmowie w 4 oczy? Sądzi, że łatwiej będzie mnie złamać? Chyba, że ma zamiar przeprowadzić rozmowę sterowaną i mnie nagrać na potrzeby rozprawy..sama już nie wiem. Jak mogłam nie zauważyć przez 10 lat jego ciemnej strony?
3739
<
#38 | Deleted_User dnia 18.05.2017 17:43
Gorolka pozwolę sobie wtrącić słówko. Apologises napisał najsłuszniejszą wg mnie opcję - 34 kroki. Tam masz wszystkie wskazówki, jak powinnaś się zachowywać jak się spotkacie. Przeczytaj je kilka razy, zastanów się nad każdym i odnieś każdy punkt do swojej sytuacji i swoich pytań, które zadajesz w komentarzach - masz na to sporo czasu.
Pytasz czy mówić otwarcie o uczuciach? Oto aż 5 wskazówek z 34 kroków:
15.Będąc w kontakcie z nim postaraj się mówić jak najmniej.
18.Nie bądź opryskliwa lub oziębła, po prostu zachowaj dystans.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.

I tak przeanalizuj swoją postawę, swoje oczekiwania i obawy i nasuwające się pytania przez pryzmat 34 kroków. Pamiętaj - jemu o coś chodzi, a Ty nie wiesz o co. Musisz go sprowokować swoją postawą, małomównością do wyjawienia intencji i prawdziwych pobudek tej jego zmiany. Czytaj miedzy wierszami, postawę ciała, oczy, pewnie nie będzie chciał Ci powiedzieć wprost - w końcu zdradzacz to krętacz i kłamca, więc bierz poprawkę na:
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
Nie myśl w kategoriach swojej winy. Wyprzyj to ze swojej świadomości, że to Ty jesteś winna jego zdradzie. To tylko i wyłącznie jego decyzja i on za nią odpowiada w całości.
I nie panikuj jak powie coś co może wytrącić Ciebie z równowagi - zarówno miłego (bardzo tęskniłem), albo niemiłego (złożyłem pozew rozwodowy). To też metoda na zmiękczenie, bo przełącza z myślenia na emocje, a wtedy łatwo popłynąć i dać się podejść.
Sama napisałaś, że się poniżałaś okrutnie - dobrze Ci z tą świadomością teraz? Masz ochotę na powtórkę tej jazdy po własnej samoocenie? Ja też się poniżałem przed moją żoncią - i więcej tego robić nie zamierzam - taką lekcję z tego wyniosłem.
Tak więc weź się w garść - będzie ciężko, ale czemu masz przegrać to "starcie" zanim wejdziesz na ring - w swojej głowie? On też jest niepewny - Twoja postawa mimo wszystko pewnie go trochę zaskoczyła, nie tego się spodziewał, w końcu ostatnim razem po 5 minutach przepraszania byłaś z powrotem jego kochaną, uległą żoną, a tu proszę - zonk. Nie napisałaś że tęsknisz, powiało chłodem, opanowaniem. Teraz on, jeśli Yorik ma nosa, jest zaniepokojony i on może bardziej się boi niż Ty. Nie wie co Ty robisz w waszej sprawie - a po takiej reakcji może mu głowa zacząć płatać figle (a jeśli pytała prawnika, a jeśli wykonała jakieś ruchy ku rozwodowi, jakieś dowody?). Będzie chciał wybadać Ciebie - a ty nie powinnaś dać się podejść.
Nie wariuj, ale podejdź do przygotowania metodycznie. Emocje nie pomogą. I, mam nadzieję że inni się ze mną zgodzą - nie nastawiaj się na nic. Ani na dobrze, ani na źle. Obojętna postawa może dać Ci właściwą perspektywę.
Wybierz z mojej wypowiedzi co Ci odpowiada, a resztę zignoruj. Uśmiech
6755
<
#39 | Yorik dnia 18.05.2017 17:59

Cytat

to mnie nie pocieszyłeś Yorik..ale jak to odróżnić od opcji nr 1?

opcja 1 jest nierealna w takim układzie, nie ma szans, twoje życzeniowe myślenie może ułatwić opcję 5 i na to liczy.
3739
<
#40 | Deleted_User dnia 18.05.2017 22:42
Dzięki Rodzamoo za obszerną wypowiedź. Chyba jestem ślepa, albo zatraciłam zdolność logicznego myślenia, że nie umiałam odnieść 34 kroków do mojej sytuacji. Czarno na białym. Nie, nie będę już go błagać, to na pewno. Ale emocje to emocje. Nie umiem nad nimi panować. Stąd moja obawa, że się rozryczę.

Yorik, w takim układzie, czyli jakim? Sorry że tak wypytuję, ale wciąż się łudzę, że on ma jakieś sumienie, co wpiera mi parę osób.
6755
<
#41 | Yorik dnia 18.05.2017 23:22
Dokładnie to co napisałem, w tym układzie, czyli biorąc pod uwagę wasze osobowości, potrzeby, możliwości, sposób myślenia, sekwencję zdarzeń, która bardzo wiele mówi, Twoje lęki i życie na odległość. Musi dowiedzieć się co planujesz, bo wprowadziłaś niepewność, zobaczyć czego oczekujesz, obwinić Ciebie i Cię o wszystkim zapewnić, bzyknąć parę razy i zapewnić o swojej wielkiej miłości, to nic nie kosztuje; Zawsze dawałaś się robić w konia, więc to nie Ty będziesz decydować o czymś co jest mu nie na rękę. Nic takiego się nie stało, żeby chociaż przez chwilę traktować cię poważnie;
Jesteś słaba, nie zdecydowana, nie masz wsparcia, liczysz na cud i jego cudowną przemianę w imię miłości, łykniesz wszystko, wystarczy, ze się pojawi, powie, ze kocha a wszystkiemu jesteś winna Ty;
3739
<
#42 | Deleted_User dnia 18.05.2017 23:31
Ok. Czyli spokojnie czekam i przygotowuję się psychicznie do tej ważkiej rozmowy... gorzej już chyba być nie może. Chyba.
11897
<
#43 | murka dnia 19.05.2017 00:21
Cholera. Osobiŝcie ciężko mi to przez klawiaturę dziś przechodzi, ale ten gość powyżej dobrze gada. Z przymrużeniem oka
Tylko to w praktyce jest bardzo trudne, zachować zimną krew i nie dać się złapać na nakarmienie swoich głodnych emocji. Jezu ile razy spaprałam sprawę bo w środku mi wszystko wrzeszczało "powiedz że to nieprawda I niech znowu będzie dobrze" Gorolka, załóż najgorszy scenariusz, przynajmniej nic nie schrzanisz.
3739
<
#44 | Deleted_User dnia 19.05.2017 10:05
murka, świetnie oddałaś moje odczucia. We mnie też wrzeszczy: "powiedz, że jednak jej nie bzyknąłeś, że się opamiętałeś w porę, że będzie ok, blablabla".
Dla mnie dziwne jest, że to moje milczenie jest mu na rękę, bo sam napisał: "nie piszmy już. Chcę pogadać." Nie rozumiem tego zagrania.

ok. Zakładam najpodlejszy scenariusz - pseudoopamiętanie. I on mówi, że chce wrócić, że chce spróbować od nowa. Co odpowiadam? Stawiam warunki i czekam na reakcję? Jeśli się nie zgodzi, to się żegnamy? Czy w ogóle się nie certolić i od razu go spławić?
11897
<
#45 | murka dnia 19.05.2017 10:32
Może nie pisze bo nie chce żebyś miała jakiekolwiek jego deklaracje " na piśmie" (czyli coś knuje) albo jest świadom twego że na żywo jesteś bardziej bezbronna bo pocałuje, pomizia i Leżysz. W sumie jeśli to drugie to sypiając z wrogiem Ty też możesz manipulować. Tylko że to jest level hard emocjonalnie. na pocieszenie - da się...W końcu kiedyś się da. Uśmiech

Komentarz doklejony:
Przecież nie chcesz go zostawiać, aktualnie jesteś na etapie, że Ty chcesz rozdawać karty. Więc. Graj w tą grę, popiół i zgliszcza zawsze się zdąży zrobić.
3739
<
#46 | Deleted_User dnia 19.05.2017 11:01
Parę SMSòw nieźle rozwaliło, a poziom hard się marzy?
11897
<
#47 | murka dnia 19.05.2017 12:23
Się marzy, ale ja za miękką jestem. Niemniej jakiś element manipulacji stosuję. Moje małżeństwo jest teraz fantastyczne, umiemy rozmawiać, mam swoje prawa bo mam argumenty że jeśli coś przekracza moje granice akceptacji, to nie ma prawa istnieć. Nie sprawdzam nie grzebie bo już wiem że wystarczą mi drobiazgi żeby widzieć co jest grane. A w głowie mam cały czas: zawsze mogę odejść, nie będę się poniżać, jeśli coś zazgrzyta nie będziemy się bawić w podchody, co nie przeszkadza mi być cudowną wesołą towarzyską spontaniczna tolerancyjna żoną, bo wredna i podejrzliwa jak zechcę odejść to on tylko odetchnie z ulgą. A ma zaboleć, jeśli Uśmiech
3739
<
#48 | Deleted_User dnia 19.05.2017 12:51
Mnie się nie marzą żadne levele. Chcę mieć jasną sytuację. Chcę szczerości i uczciwości. Dlatego nawet byłabym mu skłonna pokazać pozew rozwodowy, że nie chcę orzekania o winie, byle tylko przestał mnie dręczyć psychicznie. Bo tak właśnie się teraz czuję. Jadę na psychotropach, a mimo to cała chodzę. Dziś przez 2 godziny jezdziłam z młodym po mieście bez celu.
3739
<
#49 | Deleted_User dnia 19.05.2017 13:17
I znowu piszesz jak miękka pipa. Jaka szczerość i uczciwość kiedy aktualnie cały czas jesteś oklamywana i oszukiwana? Ciągle główka w chmurach? Zejdź na ziemię i zapamiętaj ze od żadnego zdradzacza nie dostaniesz uczciwości i szczerości póki nie poniesie konsekwencji. A konsekwencje muszą być adekwatne do przewinienia. On Ci powie swoją prawdę ty ją przyjmujesz i wszystko będzie cacy. On wróci tam gdzie aktualnie jest po to by dalej się bawić bo czego oczy nie widzą tego secu nie żal. Ja wiem że jesteś świeża w tych sprawach ale im szybciej staniesz na ziemi i tupniesz nogą może coś zdzialasz. Chcesz mieć miękkie serce? Szykuj doope bo dostaniesz ostro. Poczytaj moze cos o osobowosci narcystycznej blog moje dwie glowy lub efekt lustra. Troche pasuje do Twojego męża. Tylko nie czytaj tego jak 34 kroki czyli pobieżnie. Im wiecej wiesz tym lepiej dla Ciebie
3739
<
#50 | Deleted_User dnia 19.05.2017 13:34
Anegdota -nie, nie, nie... albo jadę tam z nim, albo sorry, rozwód. Choć i tak nie mam gwarancji, że nie będzie się pieprzył w schowku na szczotki u siebie w pracy. W międzyczasie terapia, a potem powrót do Polski. To moje warunki. Inaczej nie mamy o czym gadać. Nie będę się wiecznie zastanawiać, czy on tam kogoś bzyka i czy mnie czymś zarazi.
Na myśl o tym, co on może mi powiedzieć, aż mi cierpnie skóra. Zakładając, że będzie w ogóle chciał wyjawić swoje grzechy.
Szczerość i uczciwość w takim sensie, że niech powie: "tak, ma kochankę, chcę z nią być. nie, nie będziemy razem". A nie takie dręczenie psychiczne. Warunki ma idealne - wszystkie karty po swojej stronie
3739
<
#51 | Deleted_User dnia 19.05.2017 13:48
W sumie to żadne konsekwencje tylko dalsze glaskanie po głowie. Jesteś bardzo naiwna w tej swojej szczerości i marzeniach. Facet ten nie zachowuje się jak na męża po zdradzie przystało znów będziesz Ty winna i Ty odwalisz całą robotę. No współczuję. Przeczytaj jeszcze raz swoją historię z czym tu przyszlas. Oczekujesz że on dorosnie po waszej rozmowie? Że nagle stanie się odpowiedzialny jako mąż i ojciec? Jeszcze okaże się że bajeczka po to aby odebrać Ci dziecko. Śpisz sobie na kratce cele i plany i oczekiwania. Gdybyś zapomniała języka w buzi zawsze możesz mu dac do podpisania kartkę

Komentarz doklejony:
zapisz * a nie śpisz
3739
<
#52 | Deleted_User dnia 19.05.2017 13:59
To jak powinny wyglądać prawdziwe konsekwencje?

Chyba tego nie wytrzymam i powiem mu, że się żegnamy. Wolę cierpieć 2 lata niż całe życie.
5808
<
#53 | Nox dnia 19.05.2017 19:57
nawet jak chcesz mu powiedzieć ,,żegnaj"to zrób to z klasą.
Co to za tekst

Cytat

byłabym mu skłonna pokazać pozew rozwodowy, że nie chcę orzekania o winie, byle tylko przestał mnie dręczyć psychicznie

to jeszcze go ładnie poproś,przeproś i odpokutuj jego winy.

Nie chcesz orzekania to mu powiedz że zachował się jak żałosny dupek...a ty w związku z tym ty kończysz związek ,oczekujesz że z synem będzie się kontaktował wtedy i wtedy i płacił alimenty w wysokości którą ustalicie .Nie życzysz sobie kontaktów innych niż w sprawie syna w innym wypadku będziesz kończyć rozmowę.
Masz stracha poproś kogoś by był przy tej rozmowie /w pobliżu/ niewidoczny dla niego.
Może się okazać ze przyjeżdża zaproponować ugodowe rozstanie w zamian za kasę. Ma argumenty i nie zawaha się ich użyć.
Pozwól mu mówić,nagrywaj.
3739
<
#54 | Deleted_User dnia 19.05.2017 20:12
Swoją drogą dobrą dla ciebie umowę opiekuńczą warto spisać u notariusza. Dużo łatwiej wtedy i szybciej z rozwodem.
5808
<
#55 | Nox dnia 19.05.2017 20:44
tak myślę ze jak autorka nie będzie się zachowywała jak wystraszony kurczaczek a przygotuje sobie kilka wersji do dialogu z nim to w przyszłości lepiej sobie psychicznie poradzi po rozstaniu.
W torebce mieć propozycje umowy opiekuńczej,wniosk o alimenty itd.
On np. wyjeżdża z rozstaniem i swoje bla,bla bla a ona z uśmiechem mówi że jest po rozmowie z adwokatem z którym ustaliła to i to .
Nie dać się stłamsić,...podjęłam decyzję ,dałam ci się co prawda wygadać ale to tyle dobroci na jakie mogłeś liczyć.

Komentarz doklejony:
jak chce zostać,to niech mówi jak to sobie wyobraża,co ma zamiar zrobić.
Jak zaczyna się bujać to ona konkretne warunki przedstawia.Jak się nie podoba to ....grzebiemy w torebce za odpowiednim papierem.
3739
<
#56 | Deleted_User dnia 19.05.2017 20:59
Dzięki Ludzie. Wzięłam sobie Wasze wypowiedzi do serca, mam 10 dni na przetrawienie tego i przygotowania. Wish me luck..
3739
<
#57 | Deleted_User dnia 20.05.2017 14:39
Gorolko, z tego co tutaj napisałaś wynika, że ten twój "ukochany" cię nie kocha i być może nigdy nie kochał, jest przecież tyle małżeństw zawieranych bez miłości.
Po tych wszystkich jego zagraniach ty jeszcze o niego coś czujesz? Gość poczuł moc w lędźwiach po seksie z 20-latką i skoro to zrobił raz, to już zawsze będzie próbował z innymi kobietami, żona z dzieckiem tylko mu będzie tu przeszkadzać. Po co mi jakieś tam małżeństwo, skoro nawet 20-latki lecą na mnie? Gdyby żadna go nie chciała, to wierz mi, siedziałby przy tobie potulny jak baranek.
5808
<
#58 | Nox dnia 20.05.2017 22:11
Hakaa

Cytat

Po co mi jakieś tam małżeństwo
,
nie jakieś, tylko jego.

Cytat

skoro nawet 20-latki lecą na mnie

wygląda na to że niekoniecznie ona ,,leciała"na niego ,po prostu on przeleciał ją.
A po pijaku....
6755
<
#59 | Yorik dnia 21.05.2017 07:34
Pijaną w 3 doopy, tak, że uciekać nie może, to nawet 18-tkę można upolować Szeroki uśmiech
5808
<
#60 | Nox dnia 21.05.2017 11:00
Uśmiech??? Prawie pedofilia ale już przed kumplami można szpanować /żałosnym/osiagnięciem.
3739
<
#61 | Deleted_User dnia 21.05.2017 11:56

Cytat

Po tych wszystkich jego zagraniach ty jeszcze o niego coś czujesz?


Patologia, nie?

Cytat

Gdyby żadna go nie chciała, to wierz mi, siedziałby przy tobie potulny jak baranek.


Tak, i dlatego jak się pojawiła chętna na horyzoncie, to stwierdził, że nie będzie siedział ze smutną, sfrustrowaną żoną, która non stop go pyta o to, co zaszło. Odbył 2 letnią pokutę w postaci notorycznego powtarzania jak to mnie kocha, okazyjnego kupowania kwiatów i pomocy w domu. Heh..
Niestety wynika z tego przykry dla mnie wniosek, że ożenił się ze mną z braku laku - okazji do poznania innych kobiet.
3739
<
#62 | Deleted_User dnia 23.05.2017 11:08

Cytat

Jestem na antydepresantach, a i tak non stop mam napady paniki, gdy o nich pomyślę.

Cytat

zostałam bez środków do życia, bo byłam na wychowawczym. jestem na łasce rodziny. psychoterapeuta juz jest dla mnie sporym wydatkiem.

Gorolka, a skąd bierzesz te antydepresanty? Sama je sobie fundujesz, czy jesteś pod stałą opieką jakiegoś psychiatry?
Jak często korzystasz (i czy korzystasz) z pomocy psychoterapeuty w takim układzie?

Komentarz doklejony:

Cytat

Moim zdaniem są 5 opcje

Jest 100 innych opcji.I nie ma najmniejszego znaczenia jaką on wybierze.
Zaczynasz rozgryzać sprawę od D strony.
Co Ci ma dać wymyślanie kolejnych scenariuszy jego zachowania?
Ogarniesz wszystkie możliwe do wystąpienia sytuacje?
Paskudna tendencja. Sama nakręcasz sobie burdel w głowie, zamiast zacząć porządkować.
Podkręcasz takim nakręcaniem się swoje emocje, masz tego świadomość?
3739
<
#63 | Deleted_User dnia 23.05.2017 18:05

Telenoweli ciąg dalszy. Jednak do niego napisałam..o co mu chodzi. Jego odpowiedź: sam nie wiem. chciałbym do was wrócić, ale nie wiem, czy potrafię.
Więc przedstawiłam mu swoje warunki. wybrał rozwód. Napisałam, że mam nadzieję, że zdaje sobie sprawę z konsekwencji. To odpisał z prośbą o czas. mam się nie odzywać, aż dojrzeje.
Natomiast jest jeszcze lepszy motyw. Rozmawiałam z kochanica numer 1. I ona kategorycznie zaprzeczyła jakoby z nim spała. Nie wiem, brzmiała tak wiarygodnie, że zgłupiałam. Czy to możliwe być tak najebanym, żeby się wydawało, że się uprawia seks? Zmroziło mnie, bo to by oznaczało, że jestem w całości odpowiedzialna za rozpad małżeństwa, a żadnej zdrady 3 lata temu nie było..
usunięty potrójny komentarz apologises
3739
<
#64 | Deleted_User dnia 23.05.2017 18:26
Lubisz niepotrzebne emocje?
Na co liczysz rozmawiając z dziewczyną od zdrady nr 1? Że się przyzna, pozwoli wezwać na świadka, pomoże jak kobieta kobiecie? Na co jej potrzebne włóczenie się po sądach, testowanie jej opinii?
A u prawnika byłaś? Jak określa Twoje szanse?
3739
<
#65 | Deleted_User dnia 23.05.2017 18:47
Liczyłam na to, że się przyzna. Bo już dawno nie obraca się w tamtym towarzystwie, nawet została z niego wyrzucona. A ona nie tylko zaprzeczyła, ale i powiedziała, że jak spotka mojego męża, to go zapyta, dlaczego on kłamie. Wyrażała się o nim bardzo pozytywnie: miły, pomagał, wysłuchiwał, rozmawiał... potwierdziła, że feralnego wieczoru tam był, pił i spał, ale zapewniała, że ona spała w innym pokoju. Już sama nie wiem, może dupczył inną? Jest możliwe aż tak się urżnąć, żeby sen wydał się rzeczywistością?
u prawnika po tej rozmowie nie byłam. Wcześniej dawał szansę na rozwód z orzeczeniem o winie, ale jak już pisałam nie chcę się szarpać i chcę to załatwić jak najszybciej
3739
<
#66 | Deleted_User dnia 23.05.2017 19:18
gorolka,ależ ty się kobieto miotasz,długo masz tak zamiar? szukasz grzebiesz czego? nie możesz wszystko postawić na ostrzu noża i to zakończyć? ile jesteś jeszcze w stanie wytrzymać?
3739
<
#67 | Deleted_User dnia 23.05.2017 19:26
No czuję się bliska obłędu. A jeśli to co mówi kochanka jest prawdą, to na bank wyląduje w psychiatryku, bo to oznacza że cała wina leży po mojej stronie
3739
<
#68 | Deleted_User dnia 23.05.2017 20:38

Cytat

No czuję się bliska obłędu.

Masz jakiś pomysł na to jak się wyciszyć?
Wiesz co zrobić, aby wyrwać się z tego obłędu?
3739
<
#69 | Deleted_User dnia 23.05.2017 20:40
Amor, nie. Skoro leki nie daja rady mnie uspokoić, to tym bardziej ja nie mam pomysłu.
3739
<
#70 | Deleted_User dnia 23.05.2017 20:43

Cytat

Amor, nie. Skoro leki nie daja rady mnie uspokoić, to tym bardziej ja nie mam pomysłu.

czy dobrze rozumie, że bierzesz je we własnym zakresie bez konsultacji z psychiatrą?
3739
<
#71 | Deleted_User dnia 23.05.2017 20:56

Cytat

zy dobrze rozumie, że bierzesz je we własnym zakresie bez konsultacji z psychiatrą?


absolutnie nie, leki konsultowane z psychiatrą
Psychoterapia raz w tyg.
3739
<
#72 | Deleted_User dnia 23.05.2017 21:04
gorolka,za co ty się obwiniasz ? zupa była za słona? majtki nie wyprane? dzieckiem zmęczona po całym dniu i mało aktywna nocą? a może że rozstępy po porodzie zostały? za wiele oczekiwałaś ? czego i komu jesteś coś winna? bo domagałaś się szacunku,wsparcia,gdzie tu jest twoja wina że dziwki mu lepiej smakowały, bo nie były obciążone obowiązkami,myśl tak dalej a na pewno skończy się obłędem,spójrz w lustro kogo tam zobaczysz? masz swoje marzenia pasje masz dziecko,nie na kochankach ani nim się skupiaj a na sobie i dziecku i przestań obwiniać siebie....
3739
<
#73 | Deleted_User dnia 24.05.2017 08:56

Cytat

absolutnie nie, leki konsultowane z psychiatrą
Psychoterapia raz w tyg.

Z tego co piszesz można odnieść wrażenie, że bardzo rozbita jesteś wewnętrznie, emocjonalnie.
Psychoterapia raz w tygodniu, to bardzo intensywne działanie. Długo korzystasz już z terapii?
Konsultowałaś z psychiatrą sprawę tego, że źle się czujesz po lekach?Jak długo już je bierzesz?

Kiedy jesteś w tak trudnym momencie, w trakcie leczenia, nie musisz teraz podejmować żadnych poważnych, trudnych decyzji, a nawet wręcz nie powinnaś.

I powinnaś (i możesz) jasno postawić taką granicę. "Potrzebuje czasu", "jestem w trakcie leczenia", "nie jestem w stanie podjąć teraz świadomej decyzji", "nie mam do tego głowy", "muszę się skupić na sobie".
5579
<
#74 | piernik dnia 24.05.2017 16:07
Gorolka to nie twoja wina a wspomnę tylko a propo
- "Mam też wrażenie, że on się nie wyszalał przed ślubem i to było nieuniknione."

Czyli nie ma co brać ślubu zanim nie przeleci się co najmniej powiatu, nie złapie kiły i hiva, dopiero wtedy jest się "wyszalanym" i można ślub brać?
No właśnie tacy co szaleją przed ślubem, szaleją najczęściej po ślubie.

Nie zwalaj winy na wszytko prócz niego

Komentarz doklejony:
Po za tym gorolka jesteś młoda i lepiej jak teraz niż za 20 lat. Jeszcze można sobie życie ułożyć, kiedy dowiedziałem się o romansie żony to miałem 35 lat. Wybaczałem i wybaczałem i to była porażka. Minęło parę lat i nadszedł rozwód, nie wiem czemu tak długo to trwało. 3 lata, a w zasadzie 2 lata (bo już rok przed rozwodem wyprowadziła się), bycia niepewnym, poniżanym - podczłowiekiem.
Teraz 41 lat skończone i jestem na prostej, wolny ale wszystko się powoli układa, cały koszmar dawno za mną.
A tak apropos wierszy to sam pisywałem wierszem i prozą ;-)
3739
<
#75 | Deleted_User dnia 24.05.2017 17:29
Gorolka napisała:

Cytat

Niestety wynika z tego przykry dla mnie wniosek, że ożenił się ze mną z braku laku - okazji do poznania innych kobiet.

Gorolko, tak ma chyba co drugi i co druga. Pomyśl, masz 17-18 lat, szukasz chłopaka dla siebie, chcesz się zakochać, ale... nie ma w pobliżu osobników odpowiadających twoim wymaganiom. W związku z tym łapiesz co jest (obniżając wymagania). Chłopak, który się załapał pewnie szczęśliwy, z czasem zakochany. Tobie też WYDAJE SIĘ, że coś czujesz. Po latach, na jakimś kursie czy spotkaniu poznajesz kogoś, kto odpowiada twoim wymaganiom z czasów młodości. Jesteś oczarowana, zakochujesz się i zaczynasz ...oszukiwać stałego partnera, bo przecież tyle lat jest z tobą, był dobry i świata za tobą nie widział. Robi się niefajnie, widzisz nagle ile lat straciłaś z kimś kogo nie kochasz, chcesz odmiany, chcesz żyć pełnią szczęścia. Myślisz o rozstaniu a dla chłopaka/męża wali się cały świat.
Niestety, związki się rozsypują chyba najczęściej dlatego, że ktoś kiedyś zastosował mechanizm "z braku laku" oraz "lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu". Takie jest życie i nic na to nie poradzisz. Można się chyba z tym tylko pogodzić, bo cóż można zrobić? Mało kto chce żyć samotnie.
3739
<
#76 | Deleted_User dnia 13.06.2017 09:29
I pora na ponury finał całej sprawy.
Oczywiście po tygodniu nie wytrzymałam i napisałam do niego z zapytaniem, o co tak naprawdę chodzi. Powiedział, że sam nie wie. Że chciałby wrócić, ale nie wie, czy potrafi. Wkurwiłam się. Powiedziałam, że jak nie wie, to niech sobie z nią zostanie. Że jest kurwiarzem.
Gdy się spotkaliśmy, to ja zainicjowałam rozmowę. Usłyszałam, że w moje urodziny się łamał, ale to jak go nazwałam przekreśliło wszystko. Że to była ostatnia próba z jego strony. Że już z nią spał, że dobrze się dogadują, że jej nie kocha, ale może pokocha. Ona zaspokaja jego potrzeby emocjonalne.
Upodliłam się. Błagałam, żeby wrócił. Powiedziałam, że jeszcze jestem w stanie mu to wybaczyć. Odpowiedział, że chce ode mnie odpocząć i zatęsknić. Oczywiście ma mu w tym pomóc związek z nią. Prosiłam go, żeby powiedział, że mnie nie kocha. Nie zrobił tego. Powiedział, że jakieś strzępki miłości do mnie ma.
Na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie się podnieść. Terapeutka mówi, że jeśli nie chcę rozwodu, a chcę żeby wrócił, to mam go puścić wolno (choć nie ma gwarancji, że ta strategia będzie skuteczna). Ale ja wiem, że z jego strony to koniec. I znów się gryzę, że gdybym nie nazwała go kurwiarzem, gdybym poczekała na rozmowę, to może było by inaczej.
Jestem miekką pipą, wiem. Bez honoru i ambicji. Nie poradzę. Na dzień dzisiejszy nadal szukam pracy. Może kiedyś będę na tyle silna i wniosę o rozwód.
7439
<
#77 | hurricane dnia 13.06.2017 10:00

Cytat

Może kiedyś będę na tyle silna i wniosę o rozwód.

Powinnaś to zrobić od razu, iść za ciosem, po co za jakiś czas znowu sobie robić krzywdę?
A tak to wie, że jesteś i czekasz.
Pewnie nie wróci. A jak już to z braku laku...
6755
<
#78 | Yorik dnia 13.06.2017 13:13
Jesteś ciężkim przypadkiem. Emocje robią ci wodę z mózgu, ale ty to lubisz;
3739
<
#79 | Deleted_User dnia 13.06.2017 13:28
Yorik, a komu emocje nie robią wody z mózgu? Jestem człowiekiem, nie robotem. I nie, wcale tego nie lubię. Bo kto by to lubił? Myślisz, że to fajne być upokarzaną, żyć na antydepresantach, dowiedzieć się, że wartości, którymi się kierowało są tak naprawdę g...o warte? Nie, to nie jest fajne.
Małżonek nawet teraz nie potrafi powiedzieć mi prawdy. Mnie się wypierał w żywe oczy, że czegoś nie powiedział, a zaraz potem opieprzał kogoś ze znajomych, że wszystko mi przelali.

Komentarz doklejony:
Czy jest możliwość usunięcia tematu? Nie chcę ciągle tu wracać. nie wiem..źle się czuję ze świadomością, że zostawiłam coś prywatnego w necie.
5808
<
#80 | Nox dnia 13.06.2017 14:29
Mąż nie mówi prawdy jesteś zła. On chroni tyłek przed tobą przed rodziną. Ty prawdę znałaś, znasz tylko nie chcesz jej przyjąć do wiadomości. On rzuci ochłap,, coś tam jeszcze czuje", na wszelki wypadek powie że tamtej jeszcze nie kocha bla bla
Nie lepiej było darować sobie to mydlenie oczu? Co ci miał powiedzieć tchōrz żebyś nie zrobiła sceny? Nie lepiej było na sali sądowej przedstawić dowody i zmyć mu uśmiech z twarzy?
Nie złość sie na nas bo jeszcze droga daleka przed Tobą. Jeżeli nie chcesz nie musisz tu wchodzić ale.... jesteśmy gdybyś zmieniła zdanie, jest czat.
Twoje wartości są twoje, mąż ma swoje. Pech polega na tym że są rozbieżne.

Komentarz doklejony:
Tłumaczyłaś go na różne sposoby teraz /bez sensu/szukasz winy w sobie. Gdybyś mu nie powiiedziała po imieniu to by kochał cię? Skąd wiesz ile z nią urzęduje co robił i z kim wcześniej, kiedy ją przeleciał/przed czy po awanturze z tobą? /słowa kłamcy i mydlenie oczu
12604
<
#81 | Atrakcja dnia 13.06.2017 14:55

Cytat

Wybaczyłam mu w 5 min, bo przecież spodziewałam się tego. Już następnego dnia powiedział, że boi się że zrobi to znowu. Kilka dni później znalazłam w telefonie pozdrowienia dla jego koleżanki. (...) Smsowo powiadomił mnie, że chce się rozstać. Błagałam, by nas nie zostawiał, poniżałam się okrutnie.


Góralka, z takim szacunkiem do samej siebie, trudno abyś się dobrze czuła.
I na co Ci te upokorzenia, błagania, usprawiedliwiania go?
Zamiast nazwać rzeczy po imieniu, zawsze szukasz winy w sobie, w czymś tam, wszystko dostrzegasz tylko nie to jaki jest mąż. Po pierwszej zdradzie to on powinien walczyć by odzyskać Ciebie i Twoje zaufanie, a nie Ty masz mu dogadzać by przypadkiem czułości mu nie zabrakło i nie "musiał" szukać jej u innej. Spójrz wreszcie obiektywnie na swojego męża i zadaj sobie pytanie po jaką cholerę masz to wszystko znosić. Czy nie lepiej jest żyć normalnie zachowując podstawowy szacunek do samego siebie?
Sama uporczywie pracowałaś na brak szacunku. Pokazałaś mu, że można Cię zdradzać a w zamian otrzyma się błagania o powrót. Pokazałaś, że co by nie zrobił to Ty jesteś tu od starania się. Więc dokładnie tak zostałaś potraktowana. Ostatecznie każda szanująca się kobieta, nawet boczna kochanka która nie będzie popychadlem, będzie wzbudzała w nim więcej szacunku, a tym samym będzie ciekawsza do życia. Góralka zacznij od siebie, zacznij żyć dla siebie i odpuść temat męża. Ogarnij rozwód, zostaw jego, kochanki i zdrady w tyle i idź do przodu. Zyskasz dużo więcej niż walcząc o to, pożal się Panie, małżeństwo.
Mężowi wybacz, życz mu dobrze, ale nie pozwól by Ci bałaganił w głowie i w życiu.
3739
<
#82 | Deleted_User dnia 13.06.2017 15:05
Z obowiązku administratora- nie usuwamy historii. Jest to sprzeczne z regulaminem.
A tak zwyczajnie po ludzku. Nawet usunięcie historii nie cofnie i nie zmieni Twoich doświadczeń, nie zaoszczędzi bólu. Jesteś jedyną osobą, która może i powinna Ci pomóc. Jedynie Ty sama chwytasz się każdej szansy, każdego jego słowa by tylko niewierny wrócił, by tylko karmił słowami. Przy zdradzie nie ma miłości, szacunku, niczego dobrego. I z tym niestety trzeba się pogodzić. Niewygodne, poniżające. Sami krzywdzimy się wmawiając sobie wielkie uczucie. Z perspektywy czasu najbardziej boli właśnie ta nasza naiwność. Wiara w coś czego nie ma.
3739
<
#83 | Deleted_User dnia 13.06.2017 15:23
Pech polega na tym, że do momentu pierwszej zdrady nasz związek była naprawdę ok. Dawałam mu dużo swobody, bo byłam tak pewna jego uczuć.
może należało odpuścić ciągłe dopytywanie się? Raz, po pijaku...niby żałował i starał się, choć prawdy nie usłyszałam przez 2,5 roku. W końcu nie wytrzymał mojego odcięcia emocjonalnego.
Mam poczucie, że skończył się świat. Nie będzie domu, nie będzie 3 dzieci i wspólnych podróży na starość. Nie mam siły. Gdyby nie syn, to nie wiem, co bym zrobiła.
13260
<
#84 | Hestia dnia 13.06.2017 16:08
gorolka-chyba najgorsze co możesz sobie teraz fundować to obwinianie się i branie odpowiedzialności na swoje barki.
Rozumiem Cię doskonale,czujesz się najzwyczajniej w świecie oszukana. Za swoją lojalność otrzymałaś kłamstwo. To rodzi poczucie niesprawiedliwości i krzywdy. Zdrada godzi też w Twoją samoocenę,upada twoje poczucie wartości i czujesz się winna.
Zdrada w związku jest najczęściej objawem tego, że w relacji już od dawna coś nie grało. Może zawiodła komunikacja, może obojętność emocjonalna, może to przez ciągłe kłótnie, brak czasu dla siebie, kiepski seksr30;? Warto pamiętać, że za kryzys w związku odpowiadają oboje partnerzy. Powtórzę: OBOJE PARTNERZY.Za zdradę mąż odpowiada sam za siebie.Nie obwiniaj się. Za zdradę odpowiada tylko osoba dopuszczająca się zdrady.
Nie broń i nie wybielaj go.Ma syndrom wędrujących plemników i nic z tym nie zrobisz.Puść go wolno,masz dla kogo żyć i się starać.
Zdradzaczy powinno się eliminować z życia najszybciej jak tylko można.Ryje Ci psychikę,niszczy szacunek,odziera z godności.
Życzę Ci dobrych decyzji.
Rozwód i koniec gierek z Tobą i dzieckiem.Niektórzy zwą się mężczyznami de facto będąc małymi niedojrzałymi i rozkapryszonymi chłopcami.Zwyczajnie nie wiedząc czego chcą.Przy takim nie znajdziesz ani spokoju,domu,3 dzieci i wspólnych podróży na staroć.A o tym marzysz? Więc daj sobie szansę i nie wierz,że ten chłopiec Ci to da.
Głowa do góry i więcej wiary w siebie-bez niego.:cacy
3739
<
#85 | Deleted_User dnia 13.06.2017 16:18
Hestia - pytałam go, czego mu brakowało, że poszedł do łóżka z inną. Powiedział, że niczego. Że był pijany i już.
Natomiast zdrada obecna z pewnością jest efektem mojej izolacji emocjonalnej. Ale nie umiałam, po prostu nie umiałam inaczej go traktować, wiedząc że mnie okłamuje. Choć starał się (ale jak się okazało jednocześnie też oczekiwał pewnych zachowań z mojej strony). Więc tak, czuję się winna.
3739
<
#86 | Deleted_User dnia 13.06.2017 16:39
Chcesz to poczucie winy pielęgnować za siebie i jego? Łaskawca do jakiejś winy się poczuwa czy wszystko leci tylko na twoje konto?
3739
<
#87 | Deleted_User dnia 13.06.2017 16:43
Łaskawie przyznał, że jest odpowiedzialny za początek zdarzeń. Ale w jego mniemaniu odpokutował, a prawdy po pierwszej zdradzie nie powiedział, bo chciał ratować małżeństwo.
3739
<
#88 | Deleted_User dnia 13.06.2017 16:50

Cytat

pytałam go, czego mu brakowało, że poszedł do łóżka z inną. Powiedział, że niczego. Że był pijany i już.

i prawdę Ci powiedział, to mogło dla niego nic nie znaczyć;

problem w tym, że nie potrafiłaś wybaczyć, stąd Twoja izolacja emocjonalna, za której skutki się teraz obwiniasz;

Wybaczyć, to nie znaczy zapomnieć, czy usprawiedliwić,czy udawać, że wyrządzona krzywda nie istnieje, to nawet nie znaczy zrozumieć, bo nie musisz rozumieć czyichś głupich i irracjonalnych podstaw działań.

Wybaczyć to ZREZYGNOWAĆ z pielęgnowania urazy, czy zemsty,
Wybaczyć to głównie pogodzić się z faktem, że nie będzie żadnej rekompensaty za doznane krzywdy.
I rezygnujesz z pielęgnowania tej urazy dla siebie, nie dla niego.
13260
<
#89 | Hestia dnia 13.06.2017 17:06
gorolka,kochana posłuchaj bo niewiem jak wyjaśnić Ci,że nie ma za grosz winy w tym,że on Cię zdradzał.Jeśli ktoś zdradza to TAK CHCE a nie,że to czy tamto.Uwierz mi choćbyś robiła cuda na kiju i dogadzała mu po pierwszej zdradzie jak tylko potrafisz,on i tak zrobiłby to ponownie i wymyślał setki ku temu powodów.
Rzecz jasna każdy powód znalazłby w Tobie a nie umiejętnością powstrzymania swego wacka.

"Natomiast zdrada obecna z pewnością jest efektem mojej izolacji emocjonalnej. Ale nie umiałam, po prostu nie umiałam inaczej go traktować, wiedząc że mnie okłamuje. Choć starał się (ale jak się okazało jednocześnie też oczekiwał pewnych zachowań z mojej strony). Więc tak, czuję się winna."

Dlaczego ty sobie wbijasz na siłe to poczucie winy???
Mój partner zdradzał mnie systematycznie i nagminnie.Po każdym wykryciu zdrady,wybaczałam (brawo ja za taką tolerancyjność) i przechodziłam do porządku dziennego.Nadskakiwałam mu,inicjowałam sex,ładne ubranka do łóżka,sobie myślę będę najlepsza nie odejdzie nie zrobi nigdy nic podobnego.Wypierałam się własnego bólu,upokorzenia,ambicji i godności.Żeby tylko znów nie poszedł po bzykać inną.
W łóżku super,zadowolony,sam podkreślał dopasowanie w 100% i co?
Nic kochana,schemat ten sam,zdrady na porządku dziennym.Za co miałam się jeszcze winić? wychodziłam przed siebie,udawałam przed sobą,że wcześniejsze zdrady nie miały miejsca,starałam się pod każdym względem być najlepsza.
Jak ktoś chce to powód zawsze znajdzie i zawsze zdradzać bedzie,szczególnie,że nie był to jego jedyny incydent.
Ja nie izolowałam się emocjonalnie,po jego zdradach właziłam mu do du.. bez wazeliny.
Zdradzał dalej.Więc proszę Cię nie przekonasz mnie,że to Twoja wina.Wymyślanie też różnego maści pretekstów przez niego jest sposobem na wybielanie się i zachowaniu Twarzy przed Tobą.
Ponowie stwierdzenie.Za kryzys w związku odpowiedzialne są dwie osoby.ZA ZDRADĘ TYLKO OSOBA ZDRADZAjĄCA nie ma innej opcji.Kiedyś do tego dojdziesz a im szybciej tym szybciej staniesz na nogi.
Nie dość,że zdradzał to jeszcze winą Cię obarczył !!Nie czujesz tej niesorawiedliwości???
3739
<
#90 | Deleted_User dnia 13.06.2017 18:42

Cytat

pytałam go, czego mu brakowało, że poszedł do łóżka z inną. Powiedział, że niczego. Że był pijany i już.

Problem raczej nie w tym, ile to dla niego znaczyło (też miałam ten dylemat; bo i ten sam schemat; jedno bzyknięcie na boku; też towarzyszył temu alkohol), bo mogło i nic nie znaczyć.
Problem w tym, że znaczyło to jednak tak wiele, że bezpowrotnie zmieniło coś w Waszych relacjach. Bezpowrotnie odebrał Ci poczucie bezpieczeństwa, które Ci wcześniej dawał.
Znaczyło więc nic i bardzo wiele, jednocześnie. Przykre i bolesne, że dla niego to było "nic", kiedy Ty straciłaś tak "wiele".
I pomimo, że to były Wasze relacje, to druga strona zdecydowała o tej zmianie za Ciebie. I do tego zrobiła to za Twoimi plecami.
11897
<
#91 | murka dnia 13.06.2017 19:38
Gorolka loguję się tylko po to żeby do Ciebie napisać. Nie truj się myślami że gdybyś go tak nie nazwała to by wrócił. Wierzysz w "efekt motyla"?? jeśli tak to w alternatywnej rzeczywistości on doznał przemiany i żyjecie długo i szczęśliwie. W tej rzeczywistości to jest podły skunks który mówi ci że jest z kobietą której nie kocha, ale jak Tamta sobie ZASŁUŻY to ją może pokocha...A Ciebie trochę jeszcze kocha ale sobie na to nie zasługujesz Z przymrużeniem oka więc zwalczy to uczucie. Zabrakło mi epitetów. Menda z tego pana. Jeśli czegoś nie zrobiłaś, albo coś zrobiłaś to znaczy że na tamtą chwilę nie umiałaś inaczej, i koniec. Nie ma twojej winy w tym że on jest jaki jest. Chyba tylko taka że byłaś za dobra, bo zdrajca jest zawsze emocjonalnym inwalidą i nigdy nie zrozumie ile pracy i bólu kosztuje "wybaczenie"... Nie kasuj, zaglądaj tu co pół roku, zobaczysz jak się z czasem zmienia optyka. Pozdrawiam.
6755
<
#92 | Yorik dnia 13.06.2017 20:26

Cytat

Łaskawie przyznał, że jest odpowiedzialny za początek zdarzeń. Ale w jego mniemaniu odpokutował,

Czyli do uruchomienia reakcji łańcuchowej, która jest bardzo ciężka do zatrzymania czy kontroli. Oczywiście każdy chce odpokutować jak najtaniej. To konflikt interesów.

Cytat

Natomiast zdrada obecna z pewnością jest efektem mojej izolacji emocjonalnej.

Ależ skąd. Nie jest.
Izolacja była tylko obroną po zniszczonej bliskości. Tylko tak mogłaś z nim zostać i nie zwariować. A on powinien to rozumieć i cierpliwie czekać bez żadnej gwarancji. Jeśli by mu zależało na związku, tak by było. To znacznie lepsze niż miała byś nagradzać go za to, że ma Cię tam gdzie światło nie dochodzi, jak Hestia. Zastanów się, niby czemu ? Potwierdziła byś mu, że dobrze zrobił, skoro bardziej skakała byś wokół niego;

Była by efektem Twojej izolacji, gdyby nie była efektem działania JEGO SAMEGO. Wiedział jaki efekt uzyskał za pierwszym razem. Przecież sam sobie zgotował ten los; nie ma znaczenia czy świadomie czy nie, stało się. I co? To co zrobił z waszych relacji mu się nie spodobało ? Samo się nie chciało naprawić ? No niesamowite. Prawda jest taka, że pierwszy raz nic go nie nauczył. Nie widzisz, że to egoista myślący tylko o sobie?
Zobaczył ile spierdzielił i uciekł jak tchórz.

Zdradę można mozolnie odpracować/odpokutować, najczęściej latami lub/i próbować częściowo zrównoważyć kontrolowaną "zdradą", choć to już zdradą nie jest. Mało kto to wytrzyma.

Cytat

Ale nie umiałam, po prostu nie umiałam inaczej go traktować, wiedząc że mnie okłamuje. Choć starał się (ale jak się okazało jednocześnie też oczekiwał pewnych zachowań z mojej strony). Więc tak, czuję się winna.

Pytanie jak długo musiał zdradę odpracowywać ? To bardzo istotne pytanie;
Nie może Cię tym obciążać. Nie musiał też zostać pokutnikiem do końca życia. Ale wtedy powinien postawić sprawę jasno; Zrobił najgorszą rzecz z możliwych, zafundował Ci to samo, choć już wiedział jak to Cię zniszczyło; Uznał, że za mało.

Zdradzający nieświadomie rozwala fundamenty związku, zdradzony na ogół odruchowo dożyna to co zostało. Zdradzający nie wytrzymuje, ma pretensję, bo nie zna ceny jaką ma zapłacić, a jest bardzo duża; dochodzi do wniosku, że mu się nie opłaca, ze jest ofiarą i ucieka; a gdzie? tam gdzie mu dobrze.
11897
<
#93 | murka dnia 13.06.2017 20:48

Cytat

Izolacja była tylko obroną po zniszczonej bliskości. Tylko tak mogłaś z nim zostać i nie zwariować
:tak_trzymaj proste i prawdziwe. :brawo
3739
<
#94 | Deleted_User dnia 13.06.2017 20:56

Cytat

proste i prawdziwe

a ja się z Wami w tej drobnej kwestii nie zgodzę i namieszam Szeroki uśmiech

jakaż to była bliskość, skoro tak łatwo było z niej zrezygnować?
jaka była wartość tej bliskości, skoro nie było w niej uważności i nie wyczuła w porę oddalenia?
Uśmiech
warto coś takiego nazywać bliskością?

Komentarz doklejony:

Cytat

każdy chce odpokutować jak najtaniej

każda pokuta/kara, aby była skuteczna i przyniosła pozytywne rezultaty, musi mieć określony czasokres i zakres;
w przeciwnym razie, kiedy w zakresie jest nieskończona, rodzi chęć ucieczki
3739
<
#95 | Deleted_User dnia 13.06.2017 21:36
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Murka, Yorik - dzięki za pokrzepienie serca.
Ile odpokutowywał zdradę? 2 lata.
Problem w tym, że była to pokuta na pół gwizdka, bo nie przyznał się aż do marca tego roku, co zrobił. Po prostu gdy uznał, że jest w jego mniemaniu coraz gorzej - pożegnał mnie. Niepewność i domysły są jeszcze gorsze od pewności. Bo z jednej strony jego słowa: "nie zrobiłem tego", a z drugiej cała jego postawa wręcz krzyczała: "tak, spałem z nią". To mnie bardzo wyniszczało. Miałam koszmarne wahania nastrojów. Miesiąc po moim wyjeździe już spał z inną. Oczywiście twierdzi, że ona nie miała z naszym rozstaniem nic wspólnego.
Czego od niego wymagałam? Ograniczenia alkoholu. I przyznania się. Byłam smutna, przygnębiona i wg niego przyczepiająca się o wszystko. Dziwnym trafem, gdy się przyznał, poczułam ulgę. Głowa przestała mnie boleć, żołądek wyluzował. Ale było już za późno.

amor, czasem alkohol i "odpowiednie" towarzystwo powodują, że nawet największa bliskość zostaje gdzieś zepchnięta.
3739
<
#96 | Deleted_User dnia 13.06.2017 22:22

Cytat

alkohol i "odpowiednie" towarzystwo powodują, że nawet największa bliskość zostaje gdzieś zepchnięta.

Każdy z nas ma po alkoholu swoje słabości,i nie ma tłumaczenia bo ja byłem pijany,jest słaby traci kontrole nad sobą hamulce puszczają,po alkoholu skryte zapędy wychodzą na wierzch...dobrze że mnie usypia Szeroki uśmiech gorolka nie staraj się tego usprawiedliwiać,i obwiniać sie za coś czemu winna nie jesteś.
3739
<
#97 | Deleted_User dnia 27.07.2017 17:20
Czas na małe resumee... 23 marca mój małżonek mnie pożegnał. Na ostatnim wyjeździe przekonałam się, że na zawsze. Kocha ją. Bo ona patrzy w niego jak w obrazek. Kocha mnie... a raczej kłamie, że kocha. Czuję, że próbuje mnie zmusić do złożenia pozwu i definitywnego zakończenia sprawy. Ja ze stanu: błagam wróć przeszłam w stan: nie wróci - źle, wróci - też źle. W ciągu tych 4 miesięcy zmieniłam miejsce zamieszkania, znalazłam pracę i ogarniam przedszkole dla syna. Chodzę na psychoterapię. Napisałam pozew, choć wciąż nie mam odwagi go złożyć. Biorę leki... nadal i w większej dawce na dzień, ale na noc już wcale. Małżonkowi wręczyłam kluczyki od auta i powiedziałam, że może przyjeżdżać widzieć się z synem. Emocje nie nadążają za rozumem, ale może kiedyś będzie lepiej. Dzięki, że jesteście!
7375
<
#98 | B40 dnia 27.07.2017 23:20
Oj gorolka jak dojdzie do "prania gaci" podstawiania księciuniowi obiadku pod nos już nie będzie tak różowo, uwierz.
A że się nie powiodło tym razem. Może następnym. Składaj pozew. Szansę daje się komuś kto o nią błaga. Tylko i wyłącznie. Teraz myśl o synu i o sobie a mąż ... cóż delikatnie mówiąc pomyłka. , nie ty dałaś ciała.
I nie duś tego w sobie nie masz sobie nic do zarzucenia to nie Ty skopciłaś.
A odnośnie ulgi, gdy miałem żonę na widelcu nic nie mówiąc dusiłem się jak karp, odżyłem gdy odsłoniłem karty (wtedy już mogłem je odsłonić). Pamiętam jak dziś pierwsza normalnie przespana noc.
3739
<
#99 | Deleted_User dnia 28.07.2017 01:05
Betrayed, opisz swoją historię, myślę, że lektura twojego dramatu pomoże wielu zdradzonym się odnaleźć w trudnych chwilach.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?