Niestety nie zawsze,czasem nie wychodzi nigdy,czasem dopiero po śmierci zdradzającego,czasem po wielu latach....
Drugie życie.ktore sobie układaja niewierni na boku,jest doskonale zorganizowane,maja świetne alibi,zawsze bardzo realne,takie alibi,które jest zawsze do sprawdzenia i będzie dla nich ok.
Nie zawsze zdrada wychodzi na jaw,nie jest też przyczyną zdemaskowania utrata czujności niewiernego.
Dwa życia,toczone rownolegle jedno obok drugiego .Wydaja sie przeważnie tylko w tedy,jak tego chce ta trzecia ,ten trzeci,jak chcą wszystkiego.
Zdradzający to w wiekszości mistrzowie kamuflażu,potrafią stworzyć obraz szczęśliwego małżeństwa,dają poczucie bezpieczenstwa żonom i dzieciom,sa zoorganizowani, są też mistrzami manipulacji.
Niestety istnieje społeczne przyzwolenie na posiadanie oprócz RODZINY urozmaicenia w postaci kochanki,taki gadżet,ot,prawie jak w reklamie;
wszyscy maja mambę,mam i ja.
Zgadzamy się oczywiście,że zdrada jest rzeczą społecznie nieakceptowalną,tylko ilu z Nas powie koleżance,albo koledze z pracy,że ich współmałżonkowie maja romans?Niewielu,pomimo,że zgadzamy się ,że zdrada jest niemoralna.
Miara czasów czy zwykła hipokryzja?
Czasami sam się zastanawiam,kiedy ten świat zszedł na psy....
Bacello niezgodze sie z toba ze zdrada jest nieakceptowana przez spoleczenstwo wrecz przeciwnie jest akceptowana tak dlugo jak niedotyczy danej osoby czyli jednym slowem punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia o zdradzie wie wiele osob ale czy wlasnie osobe zdradzajaca ktos potepia NIE
Malo tego w otoczeniu takich ludzi zdradzajacych sa tacy ktorzy jej pomagaja zeby ukryc zdrade daja alibi itd rodzina stoi murem za osoba ktora zdradza wiec niech nikt niemowi ze zdrada jest nieakceptowana przez spoleczenstwo
Och zimny,napisałam,ze jest społeczne przyzwolenie na zdrade,ale tutaj ,na portalu,wszyscy stwierdzimy,ze jej nie akceptujemy.Sorry,za chaos,ale jest sloneczko,lato sie zaczęło...Przygrzało mi i tyle....
Niestety zdrada pojawia sie zawsze w najmniej odpowiednim momencie .Ku przestrodze tych którzy myslą inaczej , przypadek mojego przyjaciela ,gdzie znamy się od piaskownicy; Jadą autem , zima , poslizg ,wypadek . Jemu prawie nic, zona ma rocietą mocno głowę , majaczy , bredzi i zanim straci przytomność leżąc najego kolanch opowiada jak było im dobrze i co robili i gdzie , tylko cały czas imie sie nie zgadza . Powiedział mi tak ;Jako człowieka chciałem ją ratować ale tak samo nienawidziłem jako żony. Nieznane sa wyroki ....
Znam przypadek, gdzie on od lat ma kochankę. Dookoła wszyscy wiedzą, potępiają, a jego żona wydaje się niczego nie dostrzegać. Zawsze uśmiechnięta, wesoła, pomocna. Wszyscy współczują, ale nikt nie doniesie na zasadzie "nie moja sprawa, nie mieszam się". Mam nadzieję, że tak jak piszecie, prawda ujrzy kiedyś światło dzienne.
Tylko ludzi mądrzy i odważni potrafią przewidzieć i ponieść kosekwencje swoich czynów. Zdradzacze to zwykli niedowartościowani tchórze.