Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Rekonstrukcja,
ale jazda, domek, który wkleiłaś jest szalenie podobny do tego, co ja wybudowałam, hahaha !
Tyle, że mój był większy - 200 m2.
Ale rozmieszczenie pomieszczeń niemal identyczne.
Dobry wybór i dom będzie bardzo ekonomiczny :
domek mały, niepodpiwniczony, bez udziwnień, z prostym dwuspadowym dachem, bez garażu itd.
Git.
Ok, robię Ci BARDZO wstępny szkic kosztu wybudowania domu do stanu deweloperskiego ( i możliwego odbioru domu ).
Uczciwie dodam, że pomógł mój Forumowy Przyjaciel.
I mój "guru" od spraw budowlanych, niemianowany Szef mojej Grupy Budującej.
Coś tam skleciliśmy dla Ciebie.
Ceny tego domku wraz z robocizną :
- fundamenty : 20 tys.
- ściany : 15 tys.
- strop : 15 tys.
- dach : 37 tys. ( 25 tys. materiały + 12 tys. robocizna )
- okna : 12-15 tys.
- wylewki i tynki : 15 tys.
- woda i kanal. : 5 tys.
- elektryka : 5 tys.
- ogrzewanie.
I teraz w zależności co byś chciała.
Kolega od razu zauważył, żebyś nie upierała się przy pompie ciepła bo przy tak małym domku inwestycja ta jest nieopłacalna, może się nigdy nie zwrócić. O wiele lepszym rozwiązaniem byłby dla Ciebie gaz.
Załóżmy, że słuchasz nas i robisz ogrzewanie podłogowe ( najlepsze z najlepszych i wcale nie takie drogie ) to koszt ten byłby 10 tys. za podłogówkę w całym domku ( liczą 100 zł za metr a tam masz niecałe 90 m2 ) plus dobry kocioł gazowy ok. 6-7 tys. co daje nam łącznie około 17-20 tys. zł.
Dodam już tylko dla Twojej ciekawości, że koszt samej pompy ciepła z DZ ( dolnym źródłem ciepła ) to 25 tys. jak robi się to samemu a 35 tys. - 45 tys. jak robisz z odwiertami przez firmę. Do tego instalacja całej tej podłogówki w domu ( 10 tys. ) to daje Ci łącznie ok. 35 tys. - 55 tys.
Koszt ogrzewania takiego domku przy dobrym jego ociepleniu, to jakieś 2-2,5 tys. ( max. 3 tys ) zł NA ROK przy gazie, a połowę tej kwoty przy pompie ciepła.
Więc inwestycja w pompę może Ci się nigdy nie zwrócić.
On odradza.
Więc razem wychodzi około : Stan deweloperski - 147 tys.
( przy założeniu z tańszym "inwestycyjnie" ogrzewaniem gazowym ).
Oczywiście jest to stan deweloperski, czyli :
dom wybudowany po dach, jednak z pewną surowizną w środku :
na podłogach tylko wylewki ( beton ), surowe tynki na ścianach, brak ocieplenia wewnętrznego ( dachu ) i zewnętrznego ( styropian lub wełna ) oraz elewacji ( tynku zewnętrznego ), brak wykończeń płytami kartonowo-gipsowymi na poddaszu, brak schodów i balustrad, drzwi wewnętrznych, ewentualnego szamba ( czy przydomowej oczyszczalni ścieków ) itd.
Wykończenie całego takiego domku, to już kwestia baaaaardzo indywidualna i rozpiętość w tej kwestii jest już sprawą subiektywną.
Na pewno wiesz, że materiały wykończeniowe są w takiej rozpiętości cenowej, że aż głowa boli, przykładowo :
są kafelki za 15-20 zł / m2 a są też włoskie i hiszpańskie za 100 - 500 zł / m2.
Są umywalki i kibelki za 150 zł a są i za 3.000 zł.
Są panele zwykłe za 15-20 zł / m2 a są też podłogi drewniane czy marmury za setki złotych / m2.
Więc wiesz, nie ma "górnej granicy" cenowej w wykańczaniu domu.
Ale dobra, zakładając wykańczanie domu materiałami z tzw. średniej półki cenowej uważam, że można by wykończyć ten dom za kolejne 200 - max. 300 tys. zł ( już z wypasem ).
Co daje razem :
147 tys. + 300 tys. = ok. 450 tys. zł.
( na wypasie ).
A czemu jest taka rozpiętość między tym co twierdzi projektant , a tym wyliczeniem co Brzezina podałaś ?
Cytat
Realizacja stanu surowego otwartego 75 683,00 zł
Realizacja stanu surowego zamkniętego 105 290,00 zł
Koszt robót wykończeniowych 97 711,00 zł
Realizacja domu pod klucz 203 001,00 zł
Czyli jak jest jakiś projekt i podane koszta , to rubrykę : stan pod klucz, z rubryką : koszt robót wykończeniowych trzeba zsumować ?
Post doklejony:
A i jeszcze coś, sorry jeśli wyda się głupie to pytanie. Czy dom musi wyglądać dokładnie tak , jak na zdjęciu ? Może być, np inny tras, albo czy mogę z niego zrezygnować i tylko małe schodki zrobić ? Po prostu nie wiem , jak jest z tym zalegalizowaniem potem. Musi być identycznie ze zdjęciem, żeby dostać papiery że można zamieszkać ?
Edytowane przez rekonstrukcja dnia 31.07.2014 23:26:01
Brzezina napisał/a:
o jaaaaaaaaa, ale jazda, chciałabym zobaczyć ten dom !
Kosmos normalnie, uwielbiam takie "nowinki" architektoniczne".
Ciekawe, jak im się teraz tam mieszka ?
Narysował dom dla siebie, kolega architekt zapewnił formalizm i plany - mieszka się fajnie, bo w mieście masz coś innego niż wszyscy - z zewnątrz wygląda niepozornie, wręcz się maskuje, a jest duże i przestronne:
http://tinyurl.com/mwebg65
Muszla ma z jednej strony rozsuwaną szklaną ścianę do ogrodu na mały taras - co nie przecieka, bo jest w poziomie gruntu i kosztuje tyle co kostka - marzenie pań o tarasie, z reguły kończy się walką z przeciekami, tam jak widać po lewej prawie mikro las- zdarzały się odwiedziny jeży wędrowniczków. :-)
Oczywiście, w muszli masz wydzieloną dużą łazienkę i WC, a z racji konstrukcji dachu, są schody prowadzące na wewnętrzny taras nad salonem, oraz do małego saloniku pod dachem w jednej wydzielonej mniejszej części nad sypialnią.
Kuchnia z meblami na wewnętrznej ścianie stawianej po promieniu, otwarta na ogromny salon, więc jak jest impreza, to nie trzeba biegać za daleko. by coś z kuchni przynieść czy zanieść - nie ma ryzyka pod wieczór, że ktoś w drzwi kuchenne nie trafi z michą, bo zwyczajnie tam ich nie ma ;-)
W centrum stroi duża artystyczna metalowa koza z chyba 3-4m rurą idącą do dachu - bo tam nie ma strychu, która niczym kominek, bez specjalnych zabiegów z rozprowadzeniem ciepła i rurami - potrafi zimą całość ładnie ogrzać, choć jest dodatkowe normalne ogrzewanie. Z racji tego, że ta koza-kominek stoi na środku, a rura kominowa metalowa jest długa, więc ładnie promieniuje na całość - więc emisja ciepła jest na cały dom, skoro nie ma zamykanych pokoików, prócz wydzielonej i zamykanej sypialni.
Tam wchodzisz - i masz przestrzeń w każdym kierunku, oraz wysokości.
Z zewnątrz - idziesz po kole jak wokół baszty. Ogród - doskonale wszystko maskuje, zapewniając swoistą intymność przed oczami z zewnątrz - bo przecież z zewnątrz wygląda niepozornie.
Jest to absolutnie funkcjonalnie genialne - poza jedną wadą, gdy masz zintegrowanie kuchni z salonem - kuchnia nie może być miejscem zbyt intensywnego gotowania zapachowego, mnie zabija np. zapach flaczków i bym oszalał, gdybym nie mógł przed tą akurat zupą się schować.
Koszty budowy - jak są zredukowane ściany wewnętrzne do minimum, nie ma przeciekającego tarasu, schodów, dla uzyskania stanu surowego - na pewno mniejsze jak tradycyjnego domku - np. ilość drzwi to wejściowe, sypialnia, WC i łazienka. Jeden przeogromny salon może pełnić funkcjonalną rolę salonu, pokoju telewizyjnego i audio, komputerowego, oraz biblioteczki - plus ma zapas przestrzeni na wszelkie potrzeby.
Natomiast tu nasza droga Rekonstrukcja musi wiedzieć, że jak już stanie stan surowy - to dopiero mniej jak połowa radości - bowiem tzw. wykończeniówka - to są często i dopiero ogromne pieniądze.
Ja np. długo nie miałem schodków na strych, a miały nie szpecić korytarza. Przychodzili fachowcy - i śpiewali kwoty ca 10k za durne drewniane schodki.
Poczekałem, znalazłem na Allegro stolarza - zrobił za 3k, przywiózł z Polski, zmontował - więc rada dla koleżanki - nic na wczoraj, a trafiają się okazje. I to są takie drobiazgi - co w wycenie mogą rzutować na plus minus nawet 50% kosztorysu. Dom parterowy będzie na pewno tańszy w budowie i wykończeniu, niż piętrowy zamek.
Te prace wykończeniowe budynku, one mają spory wpływ na kosztorys. Więc... przy wyborze projektu, trzeba brać siły na zamiary, bo potem dom można mieć ogromny - postawienie dużego czy małego domu w stanie surowym to idzie kosztowo wytrzymać, cegła nie majątek, ale by go potem wykończyć potrzeba często drugie tyle.
Droga Rekonstrukcjo - jakie miasto czy rejon wchodzi w grę? Może jednak kupić dom będzie łatwiej, niż go budować? Kwestia polowania, gdy czas nie goni.
Czyli jak jest jakiś projekt i podane koszta , to rubrykę : stan pod klucz, z rubryką : koszt robót wykończeniowych trzeba zsumować ?
Rekonstrukcja,
tak.
Mi z tego co wkleił Dr House wynika, że należy WSZYSTKIE te pozycje ZSUMOWAĆ ( cztery pozycje ).
To daje całkowity koszt domu wg Dr House'a.
Należałoby Ci jedynie doprecyzować bardziej terminologię tych etapów budowy, bo trochę zbyt ogólnikowo to jest przedstawione, a ktoś, kto nie budował może mieć mylne wyobrażenie i lekki zamęt w głowie.
Więc o ile dobrze myślę, to wychodziłoby nam za całość bardzo podobnie : ok. 450-480 tys. ( już na tzw. wypasie ).
No to kiepsko, bo ja myślałam ( miałam nadzieję ), że tu chodzi że ich ekipa wykonuje ten dom w stanie pod klucz ( czyli do wprowadzenia ? z wykończeniem , w sensie że już tylko meble wstawiać ? ) za 203tyś.
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
Ramirez,
dziękuję Ci za zdjęcie i tak szeroki opis.
Nieeee, no wygląda i brzmi bajecznie, ale "nowinka".
:brawo
I ta.... zwykła koza pociągnięta na 3-4 metry w górę domu, to kiedyś było moje marzenie !
Niestety, zobaczyłam takie rozwiązanie na jakiś designerskich szwedzkich stronach dopiero po wybudowaniu domu, wrrrr.
No, ale ja już nie mieszkam w swoim wymarzonym domku ( z oczywistych względów ) więc... nie ma co rozpamiętywać.
Cytat
Natomiast tu nasza droga Rekonstrukcja musi wiedzieć, że jak już stanie stan surowy - to dopiero mniej jak połowa radości - bowiem tzw. wykończeniówka - to są często i dopiero ogromne pieniądze.
(...)
postawienie dużego czy małego domu w stanie surowym to idzie kosztowo wytrzymać, cegła nie majątek, ale by go potem wykończyć potrzeba często drugie tyle.
Dokładnie.
Tzw. wykończeniówka to zazwyczaj minimum 100 - .... ? % ( w sumie nie ma górnej granicy tu, może być i więcej ) kosztu stanu surowego.
Trzeba o tym zawsze pamiętać.
:tak_trzymaj
Post doklejony:
Cytat
JakichWiele napisał/a:
Cieszę się, że wyszłaś z doła finansowego :cacy
Co do budowy...W życiu nie chciałabym przechodzić przez to po raz kolejny
Ramirez, z pewnych powodów nie mogę podać gdzie się tak ochoczo wybieram .
Ile domek Twojego kolegę kosztował ?
Myślałam, że stan deweloperski to taki, że można zacząć w środku malować, zakładać kontakty, kłaść podłogi , montować armaturę itd. A nie , że to dopiero gołe cegły i nic więcej.
Projekt , który omawiamy ma pewną zaletę ( być może ważną dla mnie )
Cytat
Dom Pchełka został zaprojektowany tak, aby możliwe było wykończenie poddasza w drugim etapie.
Czy to oznacza, że mogę mieszkać i w miarę możliwości kończyć górę ? Byłoby to jakieś rozwiązanie, żebym nie musiała z miejsca rezygnować .
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
rekonstrukcja napisał/a:
No to kiepsko, bo ja myślałam ( miałam nadzieję ), że tu chodzi że ich ekipa wykonuje ten dom w stanie pod klucz ( czyli do wprowadzenia ? z wykończeniem , w sensie że już tylko meble wstawiać ? ) za 203tyś.
Napiszę herezję, że gdy sama się o budowę troszczysz, to i w 150k się można zmieścić. Ceny materiałów mają szaloną rozpiętość. Gdy nie podchodzisz do budowy po kobiecemu, że muszą być np. okna z mahoniu :szoook , to możesz minimalizować koszty budowy - ot, np.:
- na Allegro okazyjnie brzydkie drzwi wejściowe kupisz i za 400zł, a u sprzedawcy ładne za 2000zł;
- okna dostaniesz po 200zł, a nowe kosztują i z ponad 1000zł;
- panele podłogowe można w markecie dostać i za 16zł, a w sklepie specjalistycznym są za 35zł;
Oczywiście - to zawsze jest kwestia niższej często jakości, ale pewne rzeczy można wymieniać z czasem, jak się już mieszka.
Jak masz ekipę i powiesz - panowie budujcie, to płacisz maksymalne stawki, bo tam nikt nie przejmuje się ceną - i stąd masz kosztorys na 450k. Jak sama sprowadzasz - trwa to dłużej, ale można koszty materiałowe z wyceny zredukować nawet o 50%.
Tylko, że wtedy zawsze popełniasz zgniłe kompromisy... ;-)
Ekipę wykonawczą desperatów można znaleźć na oferia - przykład: http://oferia.pl/zlecenie/item892522-budowa-domu
gdzie za 40k budują dom do stanu surowego zamkniętego. Tylko nigdy żadnych zaliczek :szoook
rekonstrukcja napisał/a:
No to kiepsko, bo ja myślałam ( miałam nadzieję ), że tu chodzi że ich ekipa wykonuje ten dom w stanie pod klucz ( czyli do wprowadzenia ? z wykończeniem , w sensie że już tylko meble wstawiać ? ) za 203tyś.
Niestety nie.
Te etapy ( podane w takiej formie przez Dr House'a ) musisz wszystkie zsumować.
Oj, terminologia tych etapów jest dość zawiła i niestety, dochodzi do bardzo częstych nieporozumień.
Dodatkowo, one często przenikają się wzajemnie i dwoje ludzi rozmawiających ze sobą i używając tego samego określenia myślą o czymś zupełnie innym.
Mówiąc "wykończeniówka" jeden myśli, że to już wszystko, na tip-top, tylko się wprowadzać..... a drugi zaś wie, że to TYLKO :
wylanie wylewek, narzucenie pierwszego, surowego tynku na ściany wewnątrz domu, zabudowa płytami kartonowo-gipsowymi ocieplenia dachu itd. itd.
Czyli mało, dom ciągle nie jest "wykończony".
Właściwa "wykończeniówka" ( ta o której często myślą laicy w temacie ), inaczej tzw. stan "pod klucz" to są już prace naprawdę końcowe ( podobne do remontu mieszkania w bloku ) :
podłogi, panele, drzwi wewnętrzne, schody, kafelki na ścianach i podłogach, sanitariaty w łazienkach, trwałe zabudowy ( np. podwieszane sufity z oświetleniami ), malowanie, tapetowanie itp..
Stan taki już tylko do wstawienia samych mebli i zamieszkania.
Post doklejony:
Cytat
rekonstrukcja napisał/a:
Czy to oznacza, że mogę mieszkać i w miarę możliwości kończyć górę ? Byłoby to jakieś rozwiązanie, żebym nie musiała z miejsca rezygnować .
Tak, można tak zrobić.
I taki dom bez problemu może być "odebrany".
Prawie wszyscy tak budują - piętro wykańczają potem, jak staną finansowo na nogi.
Ja tak miałam, miałam skończony na tip-top tylko parter.
Pamiętaj tylko, że jeśli to dom piętrowy musisz mieć zrobione bezpieczne schody ( chodzi o względy bezpieczeństwa ).
rekonstrukcja napisał/a:
Ramirez, z pewnych powodów nie mogę podać gdzie się tak ochoczo wybieram .
Myślałam, że stan deweloperski to taki, że można zacząć w środku malować, zakładać kontakty, kłaść podłogi , montować armaturę itd. A nie , że to dopiero gołe cegły i nic więcej.
Szkoda - lubię wyszukiwać okazje
Deweloperski, to stan gdzie są okna i jakieś drzwi - ale jest jak napisałaś - wiatr nie hula, ale kafelki sama kładziesz ;-)
Stan surowy - bez okien.
Stan zamknięty - z oknami.
Ile kosztował domek kolegi - nie wiem, on już trochę stoi, więc dawne ceny to historia. Architekt też projekt nie zrobi raczej za mniej jak za 10k. Gotowce masz za 2.2k - aczkolwiek miałem w rękach jakiś katalog projektów, i tam widziałem coś ładniejszego i chyba tańszego - kwestia przekopania się przez EMPIK, bo tam masz sporo papierowych katalogów.
Poza tym, garaż przy domu warto mieć. Albo przynajmniej wiatę na kampera
Sama domu nie zbuduję, musiałbym kogoś zatrudnić. Jakby mi ktoś powiedział co mam kupić ( materiały do budowy ), to z tym sobie poradzę i może nawet wyszukam w dobrej cenie. Przypilnować też chyba będę mogła, jeśli wogóle najpierw się podszkolę na co zwracać uwagę, żeby nie partaczyli.
Przy wykończeniu w sensie : malowanie , tapetowanie , kładzenie paneli też mogę sobie poradzić . Tego nie potrafię : elektryka jest mi obca, kranów nie podłączę, geberitu nie zamontuję, więc takie rzeczy musiałby ktoś zrobić. No i kaloryfery , czy ogrzewanie podłogowe , tego nie umiem, więc też potrzebny byłby fachowiec. Nie wiem , jak sprawa z kominkiem, kiedy to się wogóle robi.
Na pewno próbowałabym oszczędzać przy materiałach wykończeniowych i myślę , że skutecznie , natomiast nie kosztem jakości, bo to się mści. Wymagań, żeby załatwiać się do złotej miski klozetowej nie mam, natomiast wiem , bo sprawdziłam, że można upolować różne okazje i mieć solidne rzeczy w niewygórowanej cenie. Co do płytek , chyba oprócz podłogowych w mokrych pomieszczeniach typu łazienka, chciałabym zrezygnować ze ściennych. Już moja w tym głowa, ze byłoby zrobione i estetycznie i nietuzinkowo i praktycznie.
Jeżeli chodzi ogólnie o to oszczędzanie na materiałach, zawsze wychodziłam z założenia, że biednego na byle co nie stać. I z drugiego, że nie sztuka coś zrobić za duże pieniądze, sztuka zrobić za mniejsze tak, żeby wyglądało że było za duże ale nietandetnie.
"Odwaga ludzka jest jak rower, przewraca się, gdy się na nim nie jedzie." Marti Larni
rekonstrukcja napisał/a:
Sama domu nie zbuduję, musiałbym kogoś zatrudnić. Jakby mi ktoś powiedział co mam kupić ( materiały do budowy ), to z tym sobie poradzę i może nawet wyszukam w dobrej cenie. Przypilnować też chyba będę mogła, jeśli wogóle najpierw się podszkolę na co zwracać uwagę, żeby nie partaczyli.
Co do płytek , chyba oprócz podłogowych w mokrych pomieszczeniach typu łazienka, chciałabym zrezygnować ze ściennych. Już moja w tym głowa, ze byłoby zrobione i estetycznie i nietuzinkowo i praktycznie.
Jeżeli chodzi ogólnie o to oszczędzanie na materiałach, zawsze wychodziłam z założenia, że biednego na byle co nie stać. I z drugiego, że nie sztuka coś zrobić za duże pieniądze, sztuka zrobić za mniejsze tak, żeby wyglądało że było za duże ale nietandetnie.
Budowa to jest zadanie karkołomne, ale do wykonania - gdy masz przy tym odrobinę szczęścia. Najpierw kupujesz działkę budowlaną - na tym popłyniesz ok. 50k do 120k. Z urzędu dostaniesz warunki zabudowy. Pójdziesz do EMPIKU po katalog z gotowymi projektami - coś dobierzesz sensownego. Projekt trzeba kupić od 2k w górę.
Na oferia.pl jak masz fata, znajdziesz ekipę, co za 40k postawią stan zamknięty - ale na materiały rezerwuj 100k również.
Czyli - masz szansę, że Twój kosztorys zamknie się w tym etapie na poziomie 200-250k.
Na to możesz z banku dostać już kredyt hipoteczny - i sobie powoli już wykańczasz.
Albo... poznajesz fajnego młodego faceta z domem w górach. Kupujesz za te 200k kampera - domek na kółkach i już we wrześniu macie super wakacje po całej Europie. Zero cementu, zero stresów, i całe paznokcie...
PS.
Nie rezygnuj z kafelek ściennych - oszczędzasz na częstym malowaniu łazienki. Ja mam po sufit, więc tylko przecieram ściereczką.... i luzik
Pokoje dla letników warto mieć, bo mogą być przyjemnym dodatkiem do pensji.
Ramirez napisał/a:
Albo... poznajesz fajnego młodego faceta z domem w górach. Kupujesz za te 200k kampera - domek na kółkach i już we wrześniu macie super wakacje po całej Europie. Zero cementu, zero stresów, i całe paznokcie...
Hahaha, no fakt, to też jest jakaś opcja !
:brawo
Zwłaszcza ostatnie zdanie jest bardzo... prawdziwe.
Ci, co budowali wiedzą jaki to ciężki kawałek chleba.
Znam wielu takich co zaczęli... i niestety nie skończyli budowy.
I posprzedawali te rozpoczęte domy. Rezygnowali z bardzo różnych przyczyn :
- nie dali rady psychicznie i fizycznie, bo nie zdawali sobie sprawy na co
się porywają
- konflikty i nieporozumienia rodzinne. Np. wzajemne oczekiwanie, że to
ta druga strona bardziej się zaangażuje w budowę a ona tak
"niespecjalnie", niechęć partnera do pomocy czy przebywania na "placu
boju", chroniczny "brak czasu", "spychologia" i wiele innych. Znam
kilka przypadków gdzie doszło nawet do rozwodu.
- w trakcie okazywało się, że projekt jest nieodpowiedni i niezgodny z
wyobrażeniami
- komplikacje formalne : odmowa banku odnośnie dalszego kredytu bo
coś tam coś tam, brak jakiś pozwoleń na media czy zrobienie drogi
dojazdowej itd.
- no i najbardziej prozaiczny fakt, że najzwyczajniej brakło kasy... :niemoc
Co do obcinania kosztów, zgodzę się z Ramirezem :
można obciąć koszty, i to nawet o połowę.
Jest to święta prawda.
Jednak, żeby to osiągnąć potrzeba dwóch rzeczy :
1. Bardzo dużej samodyscypliny w wydatkach
2. Dużej wiedzy budowlanej
Ad. 1.
Cóż, bardzo łatwo dać się "ponieść" w wydatkach.
Ale często nawet nie w złej wierze !
Tylko z pozytywnej troski o "jakość" swojego budowanego domu.
Często myśli się :
"A tam, co tam, dołożę do tych droższych pustaków bo wszyscy mówią, że są lepsze więc na tym nie można oszczędzać !"
Inna sytuacja :
"Kurczę, słyszałam, że te kominy z Schiedla są o wiele lepsze od zwykłych... No co tam, trudno, na kominach nie można oszczędzać, bo to w końcu komin i bezpieczeństwo, więc wezmę te droższe !"
I tak punkt po punkcie...
I koszty budowy rooooooosną w zastrzaszającym tempie a trzymanie się kosztorysu poszło beztrosko w las.
Efekt ?
Nie starczy ci kasy na dalsze etapy, a zwłaszcza najdroższy tzw. "wykończeniówkę - wykańczaniówkę".
Takich decyzji na budowie jest setki ( a właściwie tysiące ), więc tych pułapek jest też tyle.
Ad.2.
NIEWIEDZA BUDOWLANA.
Ach, koszmar Inwestora. :niemoc
A za nią się płaci - niestety.
Jak nie jesteś w temacie, to fachowcy / hurtownie budowlane / handlowcy / nawet znajomi ( ! ) wcisną ci wszystko.
A ty niestety, nie mając pojęcia co wybrać, zbity z tropu, w zaufaniu zdajesz się na ich zdanie bo liczysz na to, że oni są tacy mili i tak ci super doradzają ( w końcu to "fachowcy" więc wiedzą co mówią ! ).
Nic bardziej mylnego.
Ten, który chce ci coś sprzedać, zawsze wykorzysta TWOJĄ NIEWIEDZĘ i wciśnie ci to DROŻSZE rozwiązanie.
To swoiści psycholodzy, bacznie obserwują cię i wyłapią każdy znak w twojej mowie ciała, że czegoś nie wiesz.
Jak to zauważy, już po tobie - przeprowadza atak.
Będzie cię przekonywał, robił mądre miny, kiwał głową i długo, cierpliwie tłumaczył, że to JEDYNY słuszny wybór.
Jak coś tam zaczniesz nieśmiało pytać czy protestować, to zaczną się irytować twoją "głupotą", wyśmiewać cię, machać rękami na znak, że się "w ogóle nie znasz i zrobisz karygodny błąd, ale cóż, to nie jego problem " itd. itd. itd.
Dostaniesz taki pokaz aktorski, że niektórzy Oscara powinni dostać z marszu, hahaha !
Niektórzy są jeszcze bardziej zawzięci :
zaczną się spierać, unosić głos z "bezsilności" nad twoją osobą, wymachiwać rękami, sapać a nawet biegać z dezaprobacie, bo i takie przypadki widziałam, hahahaha !
Więc jak ktoś nie ma żadnej wiedzy budowlanej, rozeznania w temacie, wywiadu od znajomych o ich kosztach itd.itd. itd .... to możesz popłynąć.
Dlatego ja, już kilka lat przed budową interesowałam się budowlanką, kupowałam Muratory, rozmawiałam ze znajomymi co budowali domy itd. ...
Poza tym, przy każdej decyzji / etapie, czytałam i chłonęłam jak gąbka wszystkie informacje na temat danego rozwiązania i jego ewentualnych alternatyw.
W dzień budowałam, a po nocach wertowałam internet i Forum Muratora z wypowiedziami innych budujących. Zazwyczaj do samego świtu, bo np. w dzień następny trzeba było podjąć na "już" decyzję jakie rury ( kominy, dachówkę, kable, ceramikę itd. itd. itd. ) wybrać.
Nie chwaląc się ( akurat... ), posiadłam tak dużą wiedzę budowlaną, że stałam się jakiegoś rodzaju budowlańcem-hobbystą i ze mną nie poszło im już tak łatwo, hahaha !
Już po kilku minutach takiego starcia, widząc moje rozeznanie w temacie delikwenci szybko rozumieli że "z tą się nie uda i niestety nie wciśnie" i bardzo szybko rezygnowali.
W niektórych ( tych normalniejszych i sympatyczniejszych ) nawet wzbudzałam pewien podziw i sympatię, że może ze mną ( "Inwestorkiem" ) porozmawiać jak "równy z równym".
Ba, z niektórymi nawet nawiązałam pewne przyjaźnie.
Po pewnym starciu z moimi fachowcami od dachu, po kilku dniach i wspólnym kompromisie ochrzcili mnie "Inżynierem Karwowskim".... i tak już zostało do końca budowy, hahahaha ! Inne ekipy przejęły tę ksywkę i do końca miałam już ten tytuł.
Taki komfort daje ci tylko spora wiedza i znajomość tematu.
Trzeba o tym zawsze pamiętać.
Uffffff.... ale się rozpisałam, hahahaha !
Bo.... ach, te wspomnienia !
Fajnie było.
Brzezina napisał/a:
Co do obcinania kosztów, zgodzę się z Ramirezem :
można obciąć koszty, i to nawet o połowę.
Jest to święta prawda. Jednak, żeby to osiągnąć potrzeba dwóch rzeczy :
1. Bardzo dużej samodyscypliny w wydatkach
2. Dużej wiedzy budowlanej
Uffffff.... ale się rozpisałam, hahahaha !
Bo.... ach, te wspomnienia !
Fajnie było.
Dokładnie - człowiek patrzy na te swoje ściany i wie ile to trudu.
W sumie, gdy Rekonstrukcja mówi, że ma ograniczony budżet 200k na całość, i chce dalej od cywilizacji, to tylko trzeba polować na okazje - ale przed zakupem wszystko dokładnie sprawdzić, bo czasami są wady ukryte, hipoteki, nie swoje działki, a nawet samowole budowlane - gdy chcemy tanio kupić dom/budowę. Ale czasami ktoś musi sprzedać bo musi, i wtedy można trafić na okazje, zachowując czujność.
Pobawiłem się wirtualnie, gdzie bym się chciał przeprowadzić, gdybym nie musiał pracować w cywilizacji i nie miał zamku. Mam kilka typów, których budowa zakończyłaby się prawdopodobnie w zakładanym budżecie 200k.
Np. takie maleństwo, w zasadzie w cenie działki, bo gdzieś jest haczyk, ale pewnie do pokonania:
http://otodom.pl/dom-ladek-zdroj-77m2-5-pokoi-115000-pln-id30315125.html
115k, stan surowy zamknięty, a za 80k można go ładnie skończyć.
Bardziej ambitnie:
http://otodom.pl/dom-klodzko-122,94m2-4-pokoje-245000-pln-id19630645.html
ale koszty idą w górę - większy metraż - to większy wysiłek, nie tylko finansowy.
Brzezinko - miałaś fajną ksywkę na budowie
Gdybyś miała zaczynać od zera - powtórzyłabyś?
Ramirez napisał/a:
Brzezinko - miałaś fajną ksywkę na budowie
Gdybyś miała zaczynać od zera - powtórzyłabyś?
Ramirez,
dziękuję.
Szczerze ?
Chyba nie, po prostu już wiem, z czym to się wiąże.
Teraz zdecydowanie wolałabym kupić gotowy dom, bądź dom w stanie deweloperskim.
Tak staniały, że nic, tylko kupować. :tak_trzymaj
Nawet już od stanu deweloperskiego w górę jest mnóstwo pracy więc wiem, jaka to długa i ciężka droga.
Więc druga budowa ? Raczej nie.
Ale....
jak to mówią "Nigdy nie mów nigdy"....
Oferty, które wkleiłeś są fajne.
No i najważniejsze, że to już z działką.
To mówisz, że w okolice Kotliny Kłodzkiej Cię ciągnie ?
o jak miło poczytac tu o budowie, tez jestem z Forum Muratora,
nie doczytałam tu nigdzie jaki dom chcesz budować - to jest ile osób, jaki wiek, jakie potrzeby? ja jestem nieustającą fanką małych parterówek.Tak więc zanim będziesz liczyc koszty określ potrzeby
dostała mi się w ręce gazeta z nieruchomościami do licytacji.Ogłoszenie zamieścił Komornik Sądowy/pewnie nie osobiście/przy Sądzie Rejonowym/Limanowa i Chrzanów/Pierwsza licytacja rozpoczyna się od 3/4 wartości nieruchomości ,druga od 2/3 wartości.Więc chyba należałoby przez sekretariat Sądu poprosić o namiary na komornika któremu podlega miejscowość z kręgu zainteresowania.
Brzezina napisał/a:
Oferty, które wkleiłeś są fajne.
No i najważniejsze, że to już z działką.
To mówisz, że w okolice Kotliny Kłodzkiej Cię ciągnie ?
W moich okolicach to sama działka pod dom się zaczyna często od ok 100k. Ten mały domek trzeba by sprawdzić, czy nie jest czasem do rozbiórki - na moje oko, jak się teraz dokładniej przyjrzałem, ktoś nie dał zbrojonego wieńca wkoło na którym opiera się dach.
A do Kotliny Kłodzkiej mnie ciągnie, bowiem zdarzyło mi się kilka razy zauroczyć tym miejscem, będąc na wczasach historycznie dawno, a to w Polanicy, a to w Kudowie, jak mawiano - wód popić...
Jak miałbym wskazać na mapie Polski taki Przystanek Alaska - to chyba byłoby właśnie w Kotlinie Kłodzkiej... Może przez ten sentyment z dawnych dziecięcych lat...