Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
No chyba macie przesilenie jesienne!
Realnych i zdrowych kobiet w życiu życzę!:-) Frustracja gwarantowana, gdyż okaże się, że poradnikowe bzdury mają się nijak do rzeczywistości.
Jest cechą charakterystyczną, że dziewczyny z reguły każdą teorię biorą do siebie, a gdy nie bardzo im pasuje, to zaliczamy ochrzan. :niemoc
Kiedyś rozmawiałem sobie spokojnie z koleżankami z forum, rzuciłem coś, że dziewczyny potrafią sporo lub całość wydać z pensji na ciuchy i jak taki mąż ma sobie potem poradzić z rachunkami - i zaliczyłem ochrzan, jak śmiem je oceniać i że one wcale aż tyle na ciuchy nie wydają! :szoook Tak to działa... :sos
Ale w kwestii bzdur i realnych kobiet...
Dziwię się trochę, że tzw. bestsellery pisane przez kobiety dla kobiet, bez jakiegoś krygowania się - piszą otwartym tekstem, jak zachodzą procesy przetwarzania informacji w relacjach kobieta-mężczyzna, co mnie jako gineko-amatora bardzo interesuje...
Weźmy więc taki cytat jednej z najbardziej znanych autorek książek dla kobiet, pani Lee Abby, by nie powoływać się już na kobiece sławne Dzienniki Brigide Jones
Cytat
Myślę na okrągło o seksie. Czy coś jest ze mną nie w porządku? Takie pytania zadaję sobie nieustannie. Chyba nie każda kobieta bez przerwy myśli o bzykaniu? Czy inne kobiety, idąc ulicą, zawsze przyglądają się męskim rozporkom? Ile kobiet ocenia rpieprzność" każdego poznanego mężczyzny? Nie mam pojęcia, a bardzo bym chciała wiedzieć. Trochę mnie to niepokoi, bo może jestem jakąś wariatką i przez swoje monotematyczne myśli różnię się od reszty kobiet. Wiem, że większość ludzi nie ma kłopotów z niezobowiązującymi rozmowami o seksie. Nawet moje przyjaciółki przesiadują w pubach, dzieląc się anegdotami z Seksu w wielkim mieście i żarcikami o wibratorach w kształcie króliczków. Problem w tym, że ja zagłębiam się w szczegóły i kiedy wspomnę, że na przykład chciałabym spróbować, jak działa pierścień na członek z jednoczesnym pieszczeniem tyłka, wszystkie nagle albo cichną, albo nerwowo podskakują, proponując, że skoczą po następną kolejkę. A ja siedzę, gapiąc się na wybrzuszone spodnie barmana, i myślę ponuro, że znów znalazłam się w żenującej sytuacji. Chyba zawsze podejrzewałam, że jestem jakaś inna. Kiedy miałyśmy po dwadzieścia parę lat, moje przyjaciółki świergotały radośnie o dietach, sekretach makijażu i podrywie, a mnie to wszystko nie interesowało. Moje myśli skupiały się na karierze asystentki operatora filmowego oraz na dociekaniach, czy seks analny jest bolesny, a pozycja na misjonarza będzie w stanie zapewnić mi satysfakcjonującą
liczbę orgazmów. (Była i zdecydowanie nadal jest!) Myślałam wtedy, że to zapewne kwestia wieku i że gdy wszystkie będziemy po trzydziestce, potrzeby seksualne
przyjaciółek dorównają mojej żądzy przygód. Ale właśnie jesteśmy po trzydziestce i większość koleżanek albo wyszła za mąż i ma gromadkę dzieci, albo też rozpaczliwie tego pragnie i na wszelkie sposoby stara się znaleźć życiowego partnera. Dlatego czasem, gdy jestem w towarzystwie przyjaciółek, czuję, że muszę zachowywać pozory, ale złości mnie ukrywanie tego, co chodzi mi po głowie, tylko po to żeby oszczędzić sobie lub im kłopotliwych sytuacji. Chciałabym być po prostu sobą, rozmawiać z nimi otwarcie, lecz jak mam szczerze powiedzieć, że kusi mnie seks grupowy, skoro one kierują cały wysiłek na znalezienie tego jednego, jedynego, wyjątkowego mężczyzny, z którym mogłyby uprawiać miłość? Ale nawet jeśli rzeczywiście jestem dziwna, to i tak uważam, że istnieją inne przyjemności poza poszukiwaniem Tego Jedynego. Po co szukać rycerza w lśniącej zbroi, skoro tania seksualna zabawka może po kilku koktajlach na wódce dostarczyć niezłego ubawu? Czemu z tego nie skorzystać, kiedy ma się trzydzieści dwa lata i jest się napalonym singlem? Plątanina takich myśli w mojej głowie sprawiła, że postanowiłam prowadzić dziennik. Uznałam, że to najlepszy sposób na wyrażenie wszystkich moich niepokojów, nerwic i potrzeb bez narażania przyjaźni.
(...)
Przyglądnę się temu obiektywnie i może wreszcie zrozumiem, dlaczego tak bardzo zaprząta mnie seks. Może nawet w efekcie będę w stanie coś z tym zrobić...
(...)
Sobota, 1 stycznia
Prawdę mówiąc, pobzykałabym się. Ostatnią osobą, z którą spalam, jest mój eks, Steven, a było to kilka miesięcy temu. Zdycham z braku akcji. Wczoraj wieczorem już myślałam, że mi się poszczęściło. Cały Londyn się bawił. Miałam wrażenie, że wokół mnie kipi od okazji, że gdziekolwiek się obrócić, pełno jest interesujących facetów. Kiedy więc natknęłam się nie na jednego, nie na dwóch, ale na trzech pociągających chłopaków, uznałam, że z którymś z nich coś powinno się zdarzyć. Kumple z pracy zagrzewali mnie do walki ...
(...)
Napalenie plus łącze o dużej przepustowości równa się dziewczyna, która zdecydowanie za dużo czasu spędza w sieci. To dla mnie zbyt wiele: szybkie połączenie oznacza, że oglądam pornosy i znów kończy się tym, że moje ręce wędrują w dolne rejony ciała. Okropna strata czasu. Nie chodzi nawet o surfowanie po pomostronach. Odkryłam
właśnie błogi, które okazały się nieziemsko wciągające. Uwielbiam wiedzieć, co słychać u innych - zwłaszcza tych, których życie erotyczne jest dużo, ale to dużo bardziej
interesujące niż moje. Od niektórych blogów zaczynam się już uzależniać i codziennie sprawdzam, czy są nowe wpisy. Nie wszystkie z moich ulubionych blogów są erotyczne, a w każdym razie otwarcie erotyczne. Są też bardzo zabawne, bo tym, co najbardziej lubię w ludziach - oczywiście oprócz dobrego seksu - jest ogromne poczucie humoru. Nie ma to jak endorfinowy kop, kiedy ktoś mnie porządnie rozśmieszy: fantastycznie rozsadzająca energia, zupełnie jak podczas mocnych orgazmów. A te ostatnie zdecydowanie lubię. Zapewne właśnie dlatego poczucie humoru u mężczyzny zawsze robi na mnie większe wrażenie niż interesująca twarz czy techniki łóżkowe. Poczucie humoru jest niezwykle seksowne: kiedy facet mnie rozśmieszy, czuję się rozluźniona i wtedy zaczyna mnie to kręcić.
(...)
Wczoraj wieczorem siedziałam sobie w pubie z Fioną, koleżanką ze studiów, popijając leniwie wino, i kto pojawił się w drzwiach? Mój obecny obiekt westchnień numer jeden:
Graham Coxon. A ja byłam w stanie wyłącznie rzucać nieśmiałe spojrzenia w stronę byłego gitarzysty Biur. Po prostu nie miałam pojęcia, jak do niego zagadać.
(...) Tęsknota za seksem... zaczyna przeszkadzać mi w pracy. Niełatwo jest się skupić, kiedy łapię się na ocenianiu tyłków swoich kolegów. Powinnam zajmować się czyszczeniem obiektywów, lecz zamiast tego rozmyślam o członkach chłopaków z pracy, a jeśli upuszczę taki drogi sprzęt, nikt mnie więcej nie zatrudni. Sęk w tym, że ekipy filmowe składają się w większości z mężczyzn, więc przez cały dzień otaczają mnie faceci, co wzmacnia moją obecną frustrację seksualną. Zaczynam marzyć o bzykaniu się z niektórymi z nich. Niedobrze: nie powinno się mieszać pracy z przyjemnością. Jestem jedyną kobietą wśród współpracowników i chcę być traktowana
poważnie.
(...)
Wreszcie miałam okazję poćwiczyć flirt: wczoraj wieczorem spotkałam się z Blogerem. Rany, ale on jest przystojny. Sporo ponad metr osiemdziesiąt, ciemnoblond włosy i wspaniały uśmiech do pary z błyskiem w niebieskich oczach. Mniam. I zgodnie z moimi oczekiwaniami i nadziejami jest równie błyskotliwy i ciepły jak w blogu. Zaśmiewałam się na cały głos z jego żartów. Kiedy szedł do kibla, przyjrzałam się dokładnie jego tyłkowi. Baaardzo fajny! Pięć godzin zleciało w okamgnieniu, przez cały czas byłam
wyluzowana i świetnie się bawiłam. Trzymałam się też nieźle: mimo że cały czas gadaliśmy i wypiliśmy hektolitry alkoholu, udało mi się ani razu nie wspomnieć o seksie. Bałam się, że on i tak wie, iż w głowie mam wyłącznie ostre sceny z nami dwojgiem w rolach głównych, ale chyba jednak się nie zorientował, Bogu dzięki. Z żalem musieliśmy się rozstać o północy, ponieważ dziś rano wstawałam do pracy o piątej. Okropnie mnie to złościło. Chciałam się dowiedzieć, czy podobam mu się tak
samo jak on mnie i czy zechce się ze mną znowu spotkać; szczęśliwym zrządzeniem losu nasze ręce ciągle się zderzały, kiedy odprowadzał mnie na przystanek, i oboje
chichotaliśmy z zakłopotaniem. Wstrzymywałam oddech w nadziei, że przynajmniej się pocałujemy, zanim przyjedzie autobus. Bloger jakby czytał w moich myślach, bo pochylił się do pocałunku i delikatnie oparł dłoń na moich plecach. Dostałam odpowiedź. Wiem wreszcie, że zainteresowanie jest obustronne: całowaliśmy się przez ponad pół godziny. Do diabła z autobusem. Bloger nakręcił mnie tak, że ciężko było mi go po prostu zostawić na przystanku: czułam, jak erekcja rozpiera jego dżinsy. Ależ ja go wściekle potrzebowałam! Nic z tego,musiałam iść, żeby przespać się trochę przed pracą. Na szczęście umówiliśmy się na przyszły tydzień, tuż przed moim wyjazdem na urlop do Nowego Jorku. Przyznaję, że siedziałam w autobusie z szerokim uśmiechem na twarzy i mokrymi majtkami.
(...) Znów przez cały dzień myślałam o seksie. Biegałam jak w ukropie przez większość z czternastu godzin spędzonych w pracy, zatem nie było okazji do wymknięcia się w celu ulżenia sobie. Dopiero gdy wracałam do domu, zdołałam wreszcie wsunąć rękę między uda i dotknąć tej części ciała, która przez cały dzień domagała się uwagi.
Nie żeby było to łatwe, albowiem: Po pierwsze - miałam na sobie trzy warstwy ubrania, przez które trzeba było się przedrzeć, mianowicie: nieprzemakalne ocieplane spodnie, utrzymujące temperaturę legginsy oraz czarne koronkowe stringi. Po drugie - musiałam jedną ręką panować nad samochodem mknącym po autostradzie z prędkością stu dwudziestu kilometrów na godzinę. Po trzecie - zarówno w prowadzeniu samochodu, jak i zabawie przeszkadzały mi telefony i SMS-y, więc ciągle musiałam wyciągać rękę, żeby sprawdzać komórkę. Przez prawie godzinę byłam na granicy, ale nie mogłam sobie pozwolić na spowodowaną orgazmem chwilową ślepotę na dwupasmowce, więc gdy w końcu dotarłam wieczorem do domu, wpadłam do środka, zrzuciłam buty, ściągnęłam spodnie i legginsy i zdarłam z siebie majtki. I wiecie, co się stało? Nad moim napaleniem przeważyła pobudka o piątej rano, cały dzień w pracy i brak snu, toteż wszystko, do czego byłam zdolna, okazało się wielką porażką. Tak bywa, kiedy zasadniczo jesteś napalona, ale poza tym jesteś zmęczona / pracowałaś cały dzień / łaskotałaś się tam przez cały dzień...
(...)
Dorzuciłam jeszcze najróżniejsze prezerwatywy (zwykłe, prążkowane i zapachowe), żeby można było powiedzieć, że mam w głowie coś poza pracą. Wszystko przez Tonyego. To mój nowy kolega - o cudownych oczach - który flirtował ze mną przez cały tydzień. Nasze rozmowy są pełne erotycznych podtekstów i doszliśmy już do tego etapu, kiedy nąjniewinniejszy żart sprawia wrażenie otwartego zaproszenia. Co ma zrobić taka dziewczyna jak ja? Wiem, że sypianie z kolegami z pracy jest fatalnym pomysłem, ale nic nie mogę poradzić na to, że tak bardzo przydałoby mi się bzykanko! A tygodniowy pobyt poza domem i mieszkanie w jednym hotelu z Tonym nie pomagają. Niedobrze. Obawiam się, że skorzystam z najbliższej nadarzającej się okazji, nawet jeśli będzie to ktoś z pracy. Wolałabym, żeby to był Bloger, ale na niego muszę zaczekać do końca zdjęć. Czwartek, 20 stycznia Dostałam od Blogera słodkiego SMS-a, w którym pyta, czy pójdziemy na kolację, jak tylko wrócę w przyszłym tygodniu z planu. Ten SMS był jak zastrzyk radości. Przez dziesięć godzin stałam w marznącym deszczu ze świadomością, że jesteśmy umówieni na randkę, co bardzo poprawiało mi nastrój. Piątek, 21 stycznia Nareszcie czuję się znów jak kobieta. W końcu udało mi się zaliczyć jakiś seks! (Hurra!) Nie byłam już w stanie dłużej czekać mimo wszystkich SMS-ów od Blogera. Straciłam po prostu siłę woli. A na dodatek cóż to była za jazda! Wczoraj wieczorem umówiliśmy się z Tonym w hotelowym barze. Napiliśmy się wina, pogadaliśmy niezobowiązująco o tym, co wydarzyło się tego dnia na planie, a potem zmieniliśmy temat rozmowy na seks. Tony powiedział, że od jakiegoś czasu nie miał żadnych doświadczeń, ja nieśmiało przyznałam, że ja też, a w majtkach czułam już wilgoć...
(...)
Zdarłam z siebie majtki i błagałam Tony'ego, żeby wziął mnie mocno od tyłu, a on już przechylał się ze mną nad łóżkiem. Był tak samo napalony jak ja i doprowadził mnie do szczytowania cztery razy, zanim jeszcze zdążył we mnie wejść. Potem doszliśmy jednocześnie i poczułam, że miesiące frustracji spływają ze mnie jak na komendę.
Po tym wszystkim i po pobudce o szarym świcie praca dzisiaj okazała się nie najlepszym pomysłem. O mało nie upuściłam obiektywu, za co dostałam całkiem niezabawny opieprz od szefa. A poza tym odkryłam, że Tony ma dziewczynę. Nie mogę uwierzyć, że rzapomniał" mi o tym powiedzieć. Gdybym wiedziała, nigdy w życiu bym się z nim nie bzykała. Nie mam ochoty być jednorazowym skokiem w bok, no i nie zamierzam być powodem, dla którego inna kobieta jest zdradzana. Wiem, jak to jest. Najpierw Steven, teraz Tony. Dlaczego trafiam na takich dupków? Gdzieś przecież muszą być porządni mężczyźni, którzy chcą się zabawić, a nie mają partnerek, no nie?
:brawo
Jak widać na załączonym obrazku, kobieca literatura pisana przez kobiety dla kobiet, jest dosyć szczera - i zapewnianie, że to bzdury - trudne do uwierzenia. :cacy
Moje ulubione motto na dzisiaj: "Dowodem na istnienie potwora są jego ofiary".
Nie złość się na nas Jagódka... :tak_trzymaj
To teraz subtelniej... każdy z nas bierze z życia komunikaty, które wydają się nam bliskie, autentyczne - to oczywista oczywistość. Natomiast szczerze boli mnie jak widzę jak ktoś się kręci wokół stereotypów i podpina uniwersalne definicje do opisu rzeczy z założenia zróżnicowanych jak relacje damsko-męskie.
Co do cytowanej książki. No cóż... czasami filmy czy książki mogą zrobić dużą krzywdę jeśli traktuje się je jak prawdę objawioną:-)
Relacje damsko-męskie to nie aplikacja, którą można wgrać i system będzie śmigał;-)
Relacje damsko-męskie to nie aplikacja, którą można wgrać i system będzie śmigał
Gdyby nie było to możliwe w sensie szansy na zbudowanie modelu aplikacji, prawdopodobnie już dawno by porzucono prace nad sztuczną inteligencją...
Często nasze zachowania są jednak modelowe..., albo na szczęście - bo bez tego nie mielibyśmy najmniejszej szansy na odpowiedzi. Chaos przyczyn i skutków, skutecznie by to uniemożliwiał.
No i sie powyjasniało...
Ex napisał mimo ostrzezen sms do mojej kobiety...hmm delikatnie mówiac adorującego...moja kobieta przyleciała do mnie natychmiast (bylismy razem w domu)..roztrzesiona i wkurzona..od brazu pokazała mi telefon i mówi ze tak to własnie wygląda.
Ostrzegałem go 8 miesiecy temu ze jego zona sie dowie jesli chocby pomysli o napisaniu...o innych konsekwencjach wspomniałem dla podkreslenia wagi sytuacjii....ten idiota albo jest niepełnosprawny albo totalnie głupi..
Zebrałem wszystko co miałem co z moja kobieta zebralismy,zadzwoniłem do jego zony...cóż ona była w szoku....i nie uwierzyła ze jej facet,maz zdradza ja non top z wieloma od poczatku..jakies 13 lat...nie uwierzyła...wiec pokazałem dowody.
Po powrocie telefon do mnie od niego..wsciekły zapytał mnie ..co ty odpierdalasz..w tle słyszałem krzyki zony....wiec spokojnie powiedziałem mielismy umowe a ty jebany zdradzaczu to spaprałes..po czym oddałem słuchawke mojej kobiecie.....
POwiem wam tylko ze w konfrontacjii i rozmowie wyszło ze moja kobieta ani nie miała zamiaru,ani nie pisała ani nie spała z nim ani razu....powiedziała mu tylko ze sadziła ze jest jej dobrym kolega on sie okazał skurwysynem bez zasad rozwalającym rodziny...i zeby zniknał n a wsze czasy...w dodatku okazało sie po wielu latach ze kiedys jak oni byli jeszcze razem to on zdradzał takze moją dziewczyne gdy z nią był...ze swoją obecną żoną...dlatego moja dziewczyna wtedy skonczyła związek bo choc nie miała dowodów to miała podejrzenia....i w odwecie za to potem z nim spała kilka razy..nie bedac jednak w zadnym związku z innym....mnie poznała dopiero po 4 latach ......
Gosc miał czelnosc krzyczec do słuchawki..dlaczego rozwalamy mu małżenstwo.. nie wiedziałem czy sie smiac czy płakac...zaczał straszyc nas wszystkich ze cos sobie zrobi bo juz mu na niczym nie zalezy.
Gosc tworzył od wielu lat wokół siebie harem nic nie swiadomych kobiet....gdy to mówił jego zapłakana zona pakowała walizki...
MOja kobieta tym samym odzyskała w jednej chwili całe zaufanie które straciła....teraz juz wszystko pasuje do siebie,cała niepewnosc co do jej czynów i inetencjii odeszła.
Jedynym jej przewinieniem jest to ze po czasie ukryła kontakt....ale wyszedł na jaw ze pierwszego sms jak pisała do niego po 3 latach od obietnicy..to brzmiał on tak : słuchaj pisze bo wiem ze ci sie urodziło dziecko i chciałam po prostu pogratulowac,ale ogólnie wolałabym nie pisac juz wiecej bo złozyłam obietnice ze nasz kontakt skonczony....potem było tylko 6 sms..w ciagu ponad roku...na sprawy kompletnie jałowe..wrecz o charakterze słuzbowym....i to wsio.
Kluczem do wykazania czy moja dziewczyna jest uczciwa...było napuszczenie ich na siebie....konfrontacja gdzie musieliby oboje obrzucac sie winą....i wtedy wyjdzie prawda.
Dlatego ona od razu powiedziała w obecnosci mnie i jego zony(głosnomówiący )....Przeciez dobrze wisz ze nigdy bedąc w związku nie przespałam sie z toba ,nie prowokowałam i w zaden spośób nie inicjowałam czegokolwiek poniewaz kocham mojego faceta i rodzina a tobą sie juz brzydze...natomiast ty zdradzałes swoją zone ccały czas z innymi,i próbowałes ze mna takze..na co mamy dowody....wtedy sie dopiero poddał.
jest takie przysłowie:
Boskie młyny mielą powoli ale sprawiedliwie.
walczyłem o prawde 8 miesiecy poswiecając czas i pieniadze oraz stres moejej rodziny,moja kobieta choc w pewnym momencie czując sie osaczona zrobiła kilka głupich rzeczy okazała sie czysta jak łza.
PO ochłonieciu widziałem szczescie na jej twarzy..
Jeszcze przedwczoraj bylismy zdołowani,bez zycia nie mogąc wyjsc z tej patowej sytuacji..i taki odwrót.
dzieki i pozdrawiam
Post doklejony:
dodam ze ja przeciez chciałem 2 dni temu defionitywnie odejsc od rodziny...co zresztą tu napisałem...cos mnie jednak zatrzymywało. Po tej akcjii moja dziewczyna powiedziała do mnie ze nawet gdybym odszedł..to ona by to i tak załatwiła i dała mi dowody tak bym mógł wrócic i wybaczyc ten głupi bład...zreszta o czym nie napisałem jakies tydzien temu ona sama zadeklarowała ze zdobedzie dowody ze nic nie zrobiła tylku musze dac jej czas zeby mogła pomyslec jak to zrobić....bo wie ze jej nie ufam i nie uwierze na słowo.
Przeciez teraz wyszło ze ona mogła z nim sie przespac ze 100 razy..pisac ,umawiac sie...a jednak nie zrobiła tego...mimo ze był okres w naszym związku gdzie naprawde było zle miedzy nami i jej bardzo dopiekłem...
Powiem wam ze nie wiem dlaczego ale moja dziewczyna mi cholernie zaimponowała swoją postawą....nienerwową,ale spokojną i wywazona nawet wtedy kiedy mnie ponosiły nerwy.Zdobyła w ten sposób mój duzy szacunek.
Edytowane przez chewbacca dnia 12.09.2015 13:52:12
Czytam Twojego posta powyżej i muszę przyznać że na prawdę nie rozumiem tych zdrad.. Moim zdaniem też chewbacca powinieneś wyciągnąć wniosek może do zdrady nie doszło ale chęci były moim zdaniem to też jest zdrada...
Ramirez - zaliczyłeś ochrzan, bo wszystkie kobiety potraktowałeś stereotypowo i wrzuciłeś do jednego worka. A tak poważnie. Ile musiałeś się naczytać tej kobiecej literatury, żeby taki fragment znaleźć? Ja nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest.
Vera napisał/a:
Ramirez - zaliczyłeś ochrzan, bo wszystkie kobiety potraktowałeś stereotypowo i wrzuciłeś do jednego worka. A tak poważnie. Ile musiałeś się naczytać tej kobiecej literatury, żeby taki fragment znaleźć? Ja nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest.
Vera, tego jest aż za dużo, to się teraz masowo sprzedaje, te Harlequiny wszelakie i nie tylko. Jak ktoś lubi czytać, ma czas, zainwestuje w Kindle'a czy tablet - może już nigdy się nie nudzić... A ja lubię czytać...
Chociaż pamiętam, że już za takiej komuny wydawano np. "Klaudynę" - nieco w atmosferze skandalu. A potem... poszło to w setki, czy już nawet tysiące tytułów... jest tego aż za dużo: Adams Jassica, Beauman Sally, Blau Marthe, Handler Chelsea, Jackson Vina, Leigh Lora, Millet Catherine, Mulligan Steve, Parks Adele, Tasso Valérie, Wolitzer Meg, Thompson Vicki Lewis, Roberts Nora, Danielle Steel...
Kobiece emocje i kobiece pragnienia, czasami ciekawe, a czasami banalne...
Ramirez, masz rację, jest tego dużo (nie wiedziałam tylko, że w takim stylu :-D ).
Oczytają się co niektóre, podkręcą i zamiast wykorzystać w związku, zdradzają.
Doradźcie co zrobić. Byłem 4 lata z dziewczyną. Planowała ze mną ślub i nie mogła się doczekać pierścionka. Ciągle o niego pytała i chciała abym jak najszybciej się oświadczył. Bardzo mnie kochała i była dla mnie w stanie zrobić wszystko. Zamieszkaliśmy na studiach, ale tylko 1,5 miesiąca i się wyprowadziła bo ja po wakacjach bardzo się zmieniłem po 2 miesięcznej pracy fizycznej za granicą i byłem dla niej taki twardy, oschły. Po dwóch tyg zrozumiałem co tracę i ze bardzo ją kocham. Starałem się o nią, próbowałem odzyskać ale nie chciała mnie znać. Po miesiącu od wyprowadzki w końcu się udało odzyskać Ją. Zmieniłem się i robiłem dla niej wszystko. Byłem aniołem bo wszystko zrozumiałem jaki byłem i ile ona dla mnie znaczy. Czułam ze jest jakaś inna, w styczniu powiedziała mi ze nie wie czy mnie już kocha. Okazało się ze po wyprowadzce zmieniła sie, chodziła na imprezy, poznała chłopaka i pisała z nim. Była ze mną a w styczniu się z nim spotykała, spacer pocałunki. Przyznała mi się ze się z nim spotyka. Nie potrafiła ze mną skończyć ani z nim. Powiedziała ze uczucie z nim jest chyba silniejsze i skończyłem wszytko. Powiedziałem ze nie chce jej juz znać. Nie mogłem spać. Byłem strasznie wkurzony i nie mogłem dojść do siebie ze mi coś takiego zrobiła bo ją bardzo kochałem. Po miesiącu bycia z nim przyjechała do mnie i w płaczu i błagała o wybaczenie. Ze zrozumiałą ze ze mną to prawdziwa miłość a z tym kolesiem to zauroczenie i ze nie może już na niego patrzeć. Skończyła z nim. Powiedziałem ze nie mogę jej wybaczyć. Po tygodniu znowu przyjechała mimo ze nie odbierałem od niej i cały czas prosiła, błagała abym jej wybaczył. Nie widziałem jej jeszcze nigdy takiej. Mówiła ze nie chce mnie stracić bo już nie będzie szczęśliwa do końca życia. Wpadła w depresje. Schudła kilka kilogramów. Po miesiącu zadzwoniła jeszcze i dalej walczyła o mnie. Kilka dni temu przyjechała, powiedziała ze już ostatni raz bo już te że zrozumiała że nic na siłę nie zdziała i jeśli do niej nie wrócę to już nic więcej nie może zrobić. Ja też ją dalej kocham, przez ten cały czas dalej o niej myślę i nie ciągnie mnie do innych dziewczyn. Meczy mnie jednak fakt ze wybrała jego i się z nim przespała i zawiodła moje zaufanie a z drugiej strony chciałbym żeby była przy mnie bo czuje się z nią inaczej. Ciężko mi się pogodzić z tym ze mogę już ją stracić na zawsze bo ją kocham i ciężko się pogodzić z tym wszystkim co zrobiła, a w dodatku wiedzą o tym moi znajomi. Ludzie mówią ze jak ktoś raz zdradził to zrobi to kolejny raz ale ona strasznie to wszytko przeżyła i ja też. Wybaczyć można ale zapomnieć to już nie.To wszystko jest takie trudne. Jakie jest wasze zdanie? Co zrobić?
adamkol, masz rację, zapomnieć się nie da. Ale co zrobić? Ze swojej perspektywy, powiedziałabym Ci - daj sobie spokój. Jednak to Ty musisz odpowiedzieć sam sobie czy kochasz na tyle mocno, by zaufać. By pogodzić się z tym i nauczyć z tym żyć? To nie zasada, ze jak raz zdradziła to zrobi to znowu. To może być ta jedna jedyna, a może być też pomyłką. Nigdy nie będziesz tego wiedział na zaś.
Hej, Witajcie
Jest z mężem po ślubie prawie 9 lat...od stycznia mąż nie mieszka ze Mną i córką. Obecnie wrócił do swojej mamy. to niestety nie jest najgorsze. W listopadzie 2015 mąż dostał wiadomość, że po ciężkiej chorobie od urodzenia zmarła jego kuzynka. pojechał na pogrzeb i tam poznał swoją drugą kuzynkę która znał tylko z opowieści. od powrotu zaczał z Nia pisać i rozmawiać codziennie...kiedy zobaczyłam jego smsy z Nią poczułam ogromny ból w sercu gdyż nie brzmiały one jak smsy z kuzynką. od kiedy nie mieszka z Nami jeździ praktycznie co weekend po ta kuzynke i z Nia nad morze do hoteli. Maż ma 29 lat a ta kuzynka 22. bardzo cierpie (( i nadal mimo wszystko Go kocham
...,,Obecnie wrócił do swojej mamy. to niestety nie jest najgorsze
Wrócił do mamy/po 9 latach bycia mężem/?No chyba nie do końca.
Przez 2-3 miesiace mąż się zabawiał z kuzynką,po czym wyprowadził się do mamci by nie słuchać twoich pytań,pretensji.Teraz za aprobatą twojej teściowej szasta pieniędzmi na gówniarę i żyje sobie beztrosko i zabawowo.
.,, bardzo cierpie i nadal mimo wszystko Go kocham..."i ...czekam aż wróci????Jak jest dobrym sponsorem to możesz się nie doczekać bo kuzynka sobie go nie odpuści.
Spotyka się z dzieckiem,daje pieniądze ?
Nie przeszkadza Ci że rodzina,sąsiedzi ,znajomi wiedzą że TWÓJ mąż od pół roku szlaja się po hotelach z gówniarą a Ty nic nie robisz?Bedziesz czekać w nieskończoność gdy inni będą patrzeć z politowaniem że to tolerujesz?
Kochasz ???a on kocha Ciebie?
coraz rzadziej widuje się z małą. w styczniu jakos to było lutym też ale później już coraz to mniej raz albo dwa w miesiącu. Wysyla Mi na Nią 400zl gdzie nie ukrywając na kuzynke wydaje o wiele wiele więcej. Zmienil styl ubierania, chodzi do fryzjera częściej, goli się często gdzie nie robil tego jak był ze Mna
Gdzies tam w glebi duszy wierze ze wroci.
możesz zmarnować czas na życie jego życiem,obserwowanie,zbieranie informacji na czekanie.Może kiedyś /na krótko/wróci by znowu odejść bo....przecież . zaczekasz.
To może trwać wiele lat chyba że kolejna ,,miłość"zaciąży i będzie chciała by zrobił z niej uczciwą kobietę.I on się z tobą rozwiedzie.
Możesz też dać sobie szansę na spokój,rodzinę i chociażby na własny szacunek za nietolerowanie patologii.
Masz bliskich ,popierają twój model rodziny?są dla Ciebie wsparciem?Pracujesz?
Jest z mężem po ślubie prawie 9 lat... od stycznia mąż nie mieszka ze Mną i córką. Obecnie wrócił do swojej mamy. To niestety nie jest najgorsze.
Jeśli wrócił do swojej mamy, to była ku temu jakaś przyczyna. Czasami mąż ma dosyć domowych awantur i sam ucieka od tej co go torturuje, a czasami jest tak, że w ramach "tresury" dostaje spakowaną walizkę i kopa z domu, że jak zmądrzeje i będzie pokornym sługą i bankomatem, to wtedy ma wrócić. Wraca do mamy.
Z jakiejś przyczyny on opuszcza rodzinę, na przykład żona wywala go z domu, więc... poczuł się kawalerem.
Wtedy poznaje inną kobietę, angażuje się - i... katastrofa.
Pytanie więc, z jakiego powodu trafił do mamy?
Ramirez ..,,gdybyś te książki co my czytamy dla emocji czytał by poćwiczyć czytanie ze zrozumieniem /chronologii/ to nie czepiałbyś się /kolejnej/kobiety.
Jestem tutaj nowa. Nie mogę dłużej kryć tego wszystkiego w sobie.
Jestem z chłopakiem 4 lata. Jest 2 lata starszy. Na początku naszego związku było cudownie, ale po pół roku zaczęło się robić inaczej. Nie spotykaliśmy się już tak często jak kiedyś... ponieważ M. twierdził, że albo boli go głowa, allbo zobaczymy się jutro, albo robi to, to. Czułam, że coś jest nie tak ale myślałam, że to tylko takie przejściowa. Jednak bardzo sie myliłam. Parę dni po rocznicy zerwał ze mną.... twierdząc, że już mnie nie kocha...Łzy miał w oczach tak samo jak ja... przeżyłam to strasznie... Jednak, po paru dniach wrócił do mnie z płaczem. Opowiedział, że mnie zdradził i zerwał ze mną, a by pójść do innej.. ale zdał sobie sprawę 'jak bardzo mnie kocha" Co mogłam zrobić, kochałam go więc wybaczyłam po raz pierwszy. I nasz związek zaczął sie od nowa.. do czasu... Parę miesięcy potem zerwał ze mną na weselu dosłownie! Rozumiem alkohol itd... ale jak można.... A ponoć po alkoholu się mówi prawde... jednak okazało się, że rano nic nie pamiętał i znowu przyszedł do mnie z płaczem, wybaczyłam po raz drugi. Minęły kolejne miesiące. Pewnego dnia zostawił włączony komputer, chciałam wejść na jedną stronę, ale wyszło tak, że był zalogowany na portalu społecznościowym, zobaczyłam z kim pisze. I nie wierzyłam własnym oczom, pisał z jedną dziewczyną, umawiał się z nią na piwo (czy rzeczywiście do tego doszło - nie wiem) Wiem jedno... pisał z inną, którą także okłamywał. Pisał, jej że nie ma dziewczyny, więc okłamywał i mnie i nią.... Pisali tak chyba z dobre dwa miesiące, a w ostatniej wiadomości on napisał jej, że nie jest gotowy, aby mieć dziewczyne i przeprasza. I powiedźcie mi o co ku*wa chodzi ? (przepraszam za słownictwo). Pytałam się go wiele razy o to, ale się nie przyznawał... nie wiem co on sobie myślał?? Powiedziałam mu, że widziałam na własne oczy co pisze, że wiem, że pisze, ale on NIC! Nie przyznał się, mówił tylko "zdawało ci się", "ja nic nie pisałem" dopiero po paru tygodniach sie przyznał, po paru piwach, gdy spytałam się dlaczego to zrobił odpowiedział, że "nie wie"... Oczywiście wybaczyłam po raz 3. Myślałam, że to się już nie powtórzy ale byłam w wielkim błędzie. Znów zobaczyłam, że z kimś pisze tym razem z inną osobą.. Umawiał się z nią na impreze, i tej dziewczynie także pisał, że nie ma dziewczyny.. pisał, jak to fajnie sie będą bawić... Naskoczyłam na niego, a on jak zwykle odwrócił kota ogonem, że mi się "zdaje" Kurwa wszystko mi się zdaje? Za kogo on mnie ma.. Do imprezy nie doszło ale fakt, faktem, pisał.. umawiał się i na dodatek próbował mi wmówić, że nic takiego nie miało miejsca... Wybaczyłam po raz czwarty. Tydzień temu znów zobaczyłam, że z kimś pisze.. ale z rozmowy wynikało, że ta dziewczyna go w ogóle nie zna.. a on próbuje wyciągnąć ją na piwo.. rozmowa skończyła się tak, że na już nie chciała mu nic odpisywać... Pytanie tylko, dlaczego coś takiego robi. Spytałam po raz kolejny... i po raz kolejny usłyszałam "zdaje ci się" i "nie wiem" . Kochałam... więc wybaczyłam po raz piąty. Przez parę miesięcy nic się nie działo. Myślałam, że wydoroślał, zrozumiał swoje błędy, to jak mnie traktuje i więcej tego nie zrobi... Byłam w wielkim błędzie. Tylko posłuchacie: Moja była koleżanka z którą się pokłóciłam... pech chciał, że akurat ją spotkałam.. Nigdy się nie lubiłyśmy.. trochę się posprzeczałyśmy i ona wykrzyknęła "pilnuj chłopaka bo cię zdradza". I wtedy się zaczęło.. okazało sie, że do niej wypisywał umawiał się i się do niej dobierał. i trwało to dobry miesiąc!!! Oczywiście się nie przyznał i wymyślał wszystko aby było tak, że to ona kłamie..... i co zrobiłam ? Wybaczyłam, po raz szósty.... Przez dwa miesiące był spokój, do czasu gdy nie zobaczyłam w jego telefonie rozmowy z jakimś nieznanym numerem... wiadomości były treści "weź stringi ze sobą", "fajnie się wczoraj bawiliśmy: itp... Wydarłam się od razu... I jak się wymigał ? Powiedział, że to nie on pisal, tylko jego kolego do swojej dziewczyny, bo rozładował mu się telefon.. No to są chyba jakieś jaja!!!! Oczywiście, że wybaczyłam, po raz siódmy... Od tamtej pory nic się nie dzieje, a bynajmniej nie wiem czy coś się dzieje... bo nie mam dostępu ani do jego komputera ani do jego telefonu... Czasami jest cudowanie, a czasami nie..
Powiedźcie co ja mam z tym zrobić. Wybaczam bo kocham, ale wiem, że nie jest to żadne wytłumaczenie... traktuje mnie jak idiotke, szmaci, traktuje jak śmiecia... a ja dalej wybaczam, wybaczam i wracam...
Nie wiem co mam już robić, nie potrafię mu zaufać, wiem, że powinnam z nim zerwać... ale nie potrafie.. za bardzo go kocham...
Doradźcie coś....