Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Może to głupie, ale zaufanie odzyskuje się małymi kroczkami, dzień za dniem, zwykłym budowaniem codzienności. Nie odzyskasz go nagle! Coś w tym jest, że nie chce Cię puścić na pół roku. Nie jest pewna siebie bądź CIEBIE. Jest jeszcze budowanie bliskości, to też diabelnie ważne.
Bliskość i intymność jest taka jakbysmy sie poznali, ale kiedy tylko zaczyna sie ,,yten ,, temat wszystko pryska....ona sie zamyka w sobie nie chce gadac,mówi ze wszystko juz powiedziła...a ja jeszcze nie potrafie o tym nie mówic. W koncu dopiero minął miesiac od tego jak sie dowiedziałem. Wczesniej to tylko jakis podejrzenia były.
Ciebie sprawa męczy, ona chce zapomnieć, nie wracać. Brzmi znajomo jak w 100% zdradzie. Nie musiało jej być, chyba przerwałeś w zarkiodku, więc przybywa Ci jeszcze niespełniona, niedokończona miłość. Niech kobieta zakończy mentalnie ten związek, Ty burząc go będziesz przeszkodą. Choć Cię to boli, ona ma problem, a tego co w niej siedzi nie przyzna Ci się.
Post doklejony:
Taka dziwna przypadłość, być w zgodzie ze wszystkimi byłymi? Czy nie jest to głębszy problem?
Ja ją pytam juz teraz tylko i wyłacznie o to jakie uczucia i emocje niąkierowały zeby podtrzymywać ten kontakt.
Jej niezmienna odpowiedz brzmi,,sentyment do starych czasów,, , był jedynym facetem z którym nigdy sie nie kłóciłam.
Na marginesie dodam ze on kilkakrotnie podczas związku ją uderzył,traktował ponizająco przy ludziach....kiedys mi o tym powiedziała ale o dziwo ona nie uznaje tego z perspektywy cvzasu jako cos na jego niekorzysc.Natomiast u mnie widzi te złe rzeczy które jej robiłem to ona mówi ze to przez to pewnie....
Powiem wam szczerze...chciałbym jej wybaczyc,poukładac ten związek...ale jak tylko sobie o tym pomysle to mam doła.Ten ból zranionego ego,zarwane zaufanie,nielojalnosc u osoby w którą sie wierzy to jest masakra. Czym wiecej o tym mysle tym wiecej symptomów z naszego zwiazku sobie przypominam..jak nie chciała rozmawiac,jak manipulowała,jak ucieła kiedys seks...niby po dziecku bo kobieta wtedy nie mysli o tym. Ale nie moge sobie przypomniec przez tyle lat takich cech jak:
-otwartosc
-szczerosc
-serdecznosc
-taka bliskosc miedzy ludzmi
-przyjazn
-lojalnosc
Zawsze jakos tam było..ale jak pamietam wszystko zawsze musiałem naprawiac ja sam....zero pomocy,zero zaangazowania.
Ona zawsze mówiła mało i mało robiła.Zyła jkaby w swoim swiecie.
Jak chciała dziecko wtedy inna osoba,na poczatku 1-3 lata inna osoba.Potem..nie wiem co sie stało.
Post doklejony:
Tez dla mnie jest uderzające ze ona nigdy go nie krytykowała,nigdy nic negatywnego nie powiedziała. Kiedy jej pytam czemu on jest takim ideałem w twojej ocenie ze nawet jka pisał ci takie smsy robiąc z ciebie krótko mówiąc dziwke...to ona mówi ze ona to odbiera jako adoracje...potem po paru godzinach dopiero przyszła i mi powiedział ze wkur...a sie i zrozumiała ze potraktował ją w tym jednym smsie jak lafirynde...no i rzeczywiscie ona go nie prowokowała w ogóle.Choc był taki tylko jeden po pijanemu.
Nier wiem co o niej myslec.Myslałem ze ją znam.
Edytowane przez chewbacca dnia 12.02.2015 13:39:20
Najgorzej jest walczyć z nienazwanym, Ty nazwałeś co Tobą miota, czego Ci brakuje w związku. Paradoksalnie jesteś w lepszej sytuacji niż Twoja partnerka, uciekająca przed swoimi zmorami. Zbierz do kupy co wiesz i nazwij też to -brak bliskości, szczerości, sentyment do wcale nieciekawego poprzedniego związku, ciągłe przypominanie się poprzedniemu partnerowi.
Ja czegoś tutaj nie rozumiem. Zerwałeś z nią ale pomimo tego mieszkacie razem. OK, to się zdarza. Ale - zerwałeś i wróciliście do siebie czy nadal żyjecie obok siebie? I te, jak sam napisałeś, klapsy na tyłek. Czy Ty ją bijesz???? Jak zerwałeś to czego oczekujesz? Oczywiście, że się pokaja i przyczołga do Ciebie na kolanach, prawda? Według mnie Ty masz bardzo specyficzny stosunek do "swojej kobiety" jak ją nazywasz i ten stosunek mi się nie podoba. Z tego co opisujesz, a znam podobne przypadki, nic się nie stało, a Ty jesteś zazdrosny o przeszłość. No to żeby Ci się kiedyś ta zazdrość czkawką nie odbiła jak rzeczywiście pani pójdzie w tango bo będzie chciała w końcu udowodnić że to o co ją podejrzewasz jest prawdą.
Generalnie mam wrażenie, że albo z zazdrości bardzo wyolbrzymiasz całą sytuację, coś, co zupełnie nic nie znaczy, albo czujesz po kościach, że to, co wiesz, to właściwie nic nie wiesz;
Ty do jej świata od początku nie miałeś wstępu, tylko ostatnio zacząłeś trochę myśleć i się zorientowałeś, że z relacjami jest coś nie tak ;
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
Yorik napisał/a:
Generalnie mam wrażenie, że albo z zazdrości bardzo wyolbrzymiasz całą sytuację, coś, co zupełnie nic nie znaczy, albo czujesz po kościach, że to, co wiesz, to właściwie nic nie wiesz;
Ty do jej świata od początku nie miałeś wstępu, tylko ostatnio zacząłeś trochę myśleć i się zorientowałeś, że z relacjami jest coś nie tak ;
Wiesz chodzi o to ze ja nie wiedziałem o istnieniu tego drugiego swiata....ona cały czas jak pytałem zwalała na mnie ze jestem trudny do zycia,ciezki charakter,ze jej nieraz trudno ze mną ale zaciska zeby bo mnie bardzo kocha....To było w grudniu...a w styczniu wyszło ze powód jest całkiem inny.
Tak rzeczywiscie macie racje ja juz o tych smsach zapomniałem...ale czuje ze te sms to wierzchołek góry lodowej...bo u nas nie było i nie jest różowo.Jak próbuje gadac to słysze ze ciagle narzekam itd. albo ze truje. Jak nie gadam to...nie ma nic. Czuje w koscioach ze to nie tylko smsy bo inaczej u nas byłoby dobrze....a nie jest.
ja czuje ze nie wyolbrzymiam smsów tylko cos innego...ale trudno walczyc z czyms czego nie mozna zidentyfikowac
Macie oboje bardziej problemy sami ze swoimi emocjami i niespełnionymi oczekiwaniami wobec siebie, przy czym Twoja "kobieta" dodatkowo żyje w świecie jakiejś iluzji.
Ty masz oczekiwania typu bliskość, szczerość, wymiana zdań, spostrzeżeń czy obaw ,które w gruncie rzeczy budują związek. Po akcji smsów i spotkań z byłym zrujnowało się zaufanie. Z tym właśnie sobie nie radzisz. Do tej pory funkcjonowaliście bardziej obok siebie i nie przeszkadzało Ci to. Dlatego taka reakcja Twojej partnerki, ona czuje się osadzona, obarczona jakąś winą, która de facto może nie istnieć. Ona nie rozumie dlaczego nagle ma Ci się ze wszystkich swoich posunięć i decyzji spowiadać. Nie rozumie dlaczego nagle ma być czuła i cały czas się starać. Dla niej nic się nie stało, do niczego nie doszło. Mało tego, to Ty jesteś dla niej ostoją i opoką ,z Tobą chce być. Nie przeszkadzały Ci jej relacje z byłymi, więc korzystała z Twojego przyzwolenia na spotkania z nimi, kontakt, nawet z podtekstami (być może kwestia dowartościowania się i nic więcej).Twoja zazdrość i wyrzuty zaczynają ją zabijać i w ten sposób macie szansę rozwalić ten związek. Twoja niepewność i pytania są zrozumiałe, dla mnie dla Ciebie, ale nie dla niej. Przekroczyła granicę, której nigdy nie ustaliliście i stąd wasze trudności. Pora więc teraz wspólnie te granice ustalić, zostawić co było, czy wręcz zaplanować jakąś przyszłość, abyście oboje byli pewni kim dla siebie jesteście. Myślę, że ona bardzo by chciała być bardziej Twoją partnerką i żoną niż matką Twojego dziecka i Twoją kobietą. Rozmawialiście kiedykolwiek o tym?
Wspomniałem już przedtem, że tzw dobre relacje z byłymi to nic dobrego. Pozwalałeś długo na coś takiego, a i ona ma dziwny pogląd na te sprawy. W związku powinni być wspólni znajomi, nie osobno moi czy twoi. To pozwala uniknąć wielu nieciekawych sytuacji i jeszcze gorszych domysłów. Takie postawienie granicy da jej do myślenia i Tobie dystans.
apologises napisał/a:
Macie oboje bardziej problemy sami ze swoimi emocjami i niespełnionymi oczekiwaniami wobec siebie, przy czym Twoja "kobieta" dodatkowo żyje w świecie jakiejś iluzji.
Ty masz oczekiwania typu bliskość, szczerość, wymiana zdań, spostrzeżeń czy obaw ,które w gruncie rzeczy budują związek. Po akcji smsów i spotkań z byłym zrujnowało się zaufanie. Z tym właśnie sobie nie radzisz. Do tej pory funkcjonowaliście bardziej obok siebie i nie przeszkadzało Ci to. Dlatego taka reakcja Twojej partnerki, ona czuje się osadzona, obarczona jakąś winą, która de facto może nie istnieć. Ona nie rozumie dlaczego nagle ma Ci się ze wszystkich swoich posunięć i decyzji spowiadać. Nie rozumie dlaczego nagle ma być czuła i cały czas się starać. Dla niej nic się nie stało, do niczego nie doszło. Mało tego, to Ty jesteś dla niej ostoją i opoką ,z Tobą chce być. Nie przeszkadzały Ci jej relacje z byłymi, więc korzystała z Twojego przyzwolenia na spotkania z nimi, kontakt, nawet z podtekstami (być może kwestia dowartościowania się i nic więcej).Twoja zazdrość i wyrzuty zaczynają ją zabijać i w ten sposób macie szansę rozwalić ten związek. Twoja niepewność i pytania są zrozumiałe, dla mnie dla Ciebie, ale nie dla niej. Przekroczyła granicę, której nigdy nie ustaliliście i stąd wasze trudności. Pora więc teraz wspólnie te granice ustalić, zostawić co było, czy wręcz zaplanować jakąś przyszłość, abyście oboje byli pewni kim dla siebie jesteście. Myślę, że ona bardzo by chciała być bardziej Twoją partnerką i żoną niż matką Twojego dziecka i Twoją kobietą. Rozmawialiście kiedykolwiek o tym?
Wspomniałem już przedtem, że tzw dobre relacje z byłymi to nic dobrego. Pozwalałeś długo na coś takiego, a i ona ma dziwny pogląd na te sprawy. W związku powinni być wspólni znajomi, nie osobno moi czy twoi. To pozwala uniknąć wielu nieciekawych sytuacji i jeszcze gorszych domysłów. Takie postawienie granicy da jej do myślenia i Tobie dystans.
Bardzo ładnie to opisałeś.
Własnie jest dokładnie jak napisałes..ona mi wmawia ze nic dla niej sie nie stało,ze nic nie zrobiła nawet podtekstów nie było z jej strony.Natomiast przyznała sama ze była głupia ze to ukrywała. Ale granice były wytyczone w 2011 roku....wtedy miała z nim zerwac jakikolwiek kontakt. Ona tego nie zrobiła....no fakt sms z zyczeniami urodzinowymi to banał...i ja bym sie o to w ogóle nigdy nie czepiał,czepiam sie o to ze oszukiwała i to pod koniec z premedytacją leciały kłamstwa ze nic nie ma,przysiegi itd. a bilingi ona miała w kompie na play24 jest wszystko...
WIec sprawdzic to to jest 3 minuty
naszekomputery są otwarte,telefony takze...hasła znamy swoje i mamy wolny dostęp do nich....nigdy niewidziałem by sie ukrywała z czyms.
Fakt ze te smsy pisała jak mnie nie było w poblizu....to fakt. Jej jedyne tłumaczenie ze ukrywała to nie chciałam zebys sie wkurzał niepotrzebnie a zd drugiej strony wiedziałam ze nic złego nie robie,nie zdradzam.
Kurde to wszystko tak ładnie brzmi i jest logiczne a niesmak pozostaje.
Ja widzepo niej ze ona ma dosyc juz tego gadania mojego.Moze rzeczywiscie odpuscic juz te sprawe,sam chyba takze sie uspokoje szybciej jak nie bede o tym gadał.
Co do zwiazku no tu jest tez taki własnie problem....ale on powstał po tej akcjii po 15 stycznia..wczesniej to mnei w domu nie było...swopje sprawy zawodowe,hobby itd. zero rozmów o jakis problemach. Wiec w sumie mnie tak sama nastroiła.
No musi to scierpiec taka jest cena.
Ale ja juz powoli bede stopował te całe zamieszanie.
Budujcie związek, rozmawiajcie o pierdołkach , o drobnych oczekiwaniach. Nie zmienisz niczego z dnia na dzień, a chyba zależy wam na tym samym - na uwadze tej drugiej strony.
Radził bym Ci znaleźć dobrego terapeutę od zwiazków i pójść parę razy z żoną, tu nikt nie jest w stanie Wam pomóc;
Sam widzisz, że bez sensu jest wyciągać wnioski z wtórnych objawów nie sięgając przyczyny. To moze Cię tylko źle ustawić; Analiza to nie wszystko, potrzebne są jeszcze jakieś działania. Wy już siebie nie słyszycie, emocje rądza obojgiem. Pretensje, urazenie, pretensje, urażenie i można tak w nieskończoność;..
Wyjechałeś z tymi sms-ami, jakby koniec świata nastapił. ona by wyjechała z czymś podobnym, ale tak naprawdę chodzi o to, że się nie rozumiecie, odkładacie sobie wzajemne żale i mimo prób wyjścia z tego, wciaż się to nawarstwia.
To o czym piszesz, jakie masz oczekiwania było by możliwe, gdyby się na Ciebie otworzyła, a nie otworzy się bo już wyrobiła sobie na ciebie odruchy; Ty na nią też; Ktoś trzeci, z boku, musi wam to uświadomić;
Sam przyznajesz, że o tych sprawach nigdy nie myslałaś, a jak zacząłeś, to aż Ci się źle zrobiło i popełniasz kolejne błędy wywierając presję nie na to co trzeba; Nie widziałeś zagrozeń, a teraz wielki rwetes;
Zostałeś trochę zjechany, przeczytaj uważnie, to zobaczysz jak widzi Cię ta kobieta;
Z jej charakterystyki dużo złego o niej można powiedzieć; ale wynika to z niedojrzałości i kierowania się jej jak to kobiety, głównie emocjami;
Na terapi by wyszło, że jest nielogiczna, ideałem nie jest, jest trudna;
Np. w głowie mi sie nie mieści, jak można być aż tak popieprzonym; pierdzielic jakieś farmazony, że coś się wypaliło (to żaden konkret), zerwać z gościem, mieć go gdzieś, a jak się zaręczył, pobzykać sie z nim z powodu jakiejś urojonej zemsty; żeby mu namieszać w życiu, a po jego ślubie nie dawać jeszcze mu spokoju. Chyba porządnie przeleczyć się powinna.
I musisz wiedzieć, ze w takim układzie, gdy on na nią reagował wszystko jest możliwe; Może po jego ślubie wciąż się na nich zemściła w ten sam sposób, udowadniając, ze jest dla niego ważniejsza, niż jej następczyni ?
Powtórzę, że to czy się bzykali czy nie, czego już się pewnie nie dowiesz, a aż tak istotne nie jest, jest pochodną tego co Cię boli; czyli tego, że z byłym mogła być bliżej niz z Tobą, że miała do niego większe zaufanie niż do Ciebie; że wciąż do niego ciągnęła. Czemu ?
I nie istotne, czy faktycznie mieli tak sporadyczne kontakty czy jej się upiekło;
Czemu na to pozwalałeś ? Niby taki głupio tolerancyjny ? Nie widziałeś nic złego, to czemu ona miała coś widzieć? Korzystała, a teraz się czepiasz jak wariat;
Nie wiesz, że każdy były czy była, jeśli z hukiem się nie rozstali i wysypki nie dostają na swój widok, może zawsze sięgnąć jak po swoje, bo niewiele trzeba, aby bliskość odżyła? Opory właściwie nie istnieją, bo łączy wspólna intymność. Niby czemu miała by się go wstydzić, skoro setki razy ją widział bez majtek i nie tylko i ona jego też; Może robili rzeczy za którymi tęsknią, ale obecni partnerzy są ostatnimo osobami, które powinny o tym wiedzieć; Przed obecnymi partnerami muszą udawać obojętność i i traktowanie się z dystansem; Gdzie Ty się chowałeś?
Sam sobie nie poradzisz wierząc, że wszystko jest możliwe; nie dlatego, że jesteś cienias, ale dlatego, że jesteś w utrwalonej złej pozycji, aby cokolwiek zrobić; Możesz chciec jak najlepiej, a wyjdzie jak zwykle;
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
yorik..a cos bardziej jasno?
Wiesz ja nie szukam sobie kontaktuz byłymi choc bym mógł ale wiem czym to sie konczy,stąd zawsze ucinam takie pierdy.
Ależ ja własnie nie pozwalałem...napisałem ze w 2011 mielismy umowe ze tnie kontakt.
Więc spytam kolokwialnie co robic panie premierze?
Post doklejony:
teraz tez jestemy po kolejnej zwarze...pytam sie co jest,nie odpowiada,pytam dalej i mi wyskakuje ze juz meczący jestem z tym tematem...no i od słowa do słowa...poszła sobie wkurzona na łajzy.
Edytowane przez chewbacca dnia 12.02.2015 21:57:45
No właśnie tak chcecie to wszytsko poukładać, ona wkurzona idzie na jakieś łąjzy, Ty hobby, praca, męczące nieprecyzyjne naciski i zdziwienie;
Zatrudnijcie jakiegoś tłumacza, który nie jest zaangażowany emocjonalnie i dowie się o co naprawdę chodzi;
Może jakiś odpoczynek od siebie coś by pomógł?
To Emocje są najlepszym paliwem Życia,
Źle ukierunkowane stają się Bronią Masowego Rażenia
A pytasz się "co się z Tobą dzieje? " czy "jak twoje samopoczucie? " Jest pewna różnica. Choć najlepiej jest w 1 osobie i o swoich odczuciach "smutno mi, gdy się nie odzywasz" . Może pierdoła
Sposób w jaki ona reaguje nie jest piękny -to problemy z okazywaniem emocji, mówieniem o nich i ich nazywaniem. Przyspiesza nieuniknioną w jej mniemaniu awanturę i przerzuca winę za swoje zachowanie na ciebie. Może mieć jakieś zaburzenia lub być blisko takich. Nie twierdzę że je ma na100% ale całkiem w porządku to nie jest. Plus chęć bycia ok ze wszystkimi (byłymi też) i nieokazywanie uczuć zwłaszcza tych, których Ci brakuje -bliskość, szczerość. .. Psycholog się kłania.
no dobra psycholog...ale co dorosła kobieta po studiach nie rozumie prostego przekazu? słowo szczerosc...to proste słowo mozna znalezc w wikipedii przeczytac sobie i przyswoic....
Czemu jest brak tej dobrej woli?
Na marginesie ona była u psychologa sama jakis miesiac temu...mielismy isc razem ale wyszło jak wyszło ...
Nawet wiele mi nie powioedziała tylko powiedziała ze mamy rózne oczekiwania i musimy nad tym popracowac...nieduzo wniosków za 100 zł
Robol , dyrektor, pan profesor czy pani doktor to są zwykli ludzie i uwierz mi, że każdy z nas ma prawo do popełniania błędów, nieradzenia sobie z emocjami. W zdradach, alkoholizmie, narkomani i wielu innych jest pełna demokracja -to nie polska polityka. Problemy emocjonalne i nieradzenie w życiu dotyczy więcej ludzi niż niektórzy myślą. Prosty przykład -wspomnienie poprzedniej relacji, gdzie był wybryk (nie ważne czy po pijaku) jako"dobrej" relacji. To już samo w sobie mówi, że coś jest nie tak z postrzeganiem rzeczywistości. I nie myl tego z chorobą umysłową. To zwykłe zaburzenie odczuwania, może nie groźne, ale ma swoje skutki. I te skutki właśnie Ci przeszkadzają! Psycholog to nie jasnowidz ani cudotwórca. Po jednym spotkaniu i waszej (jej i twojej ) dobrej woli i pracy cudów nie będzie. Nawet mówienia o swoich niepokojach trzeba się nauczyć, aby nie brzmiały one jak oskarżenia.
PS. Raczej olałbym psychologa prywatnego, lepszy powinienem być z kasy chorych. Mniejszy nacisk na robienie kasy. Przynajmniej takie jest moje doświadczenie.
Wtedy, wiele problemów których nie rozumiesz, stanie się łatwiejsze do opanowania.
W kwestii seksu - brak miejsca na opis, ale można wysnuć tezę, że im bardziej seks jest bez znaczenia dla kobiety, tym może mieć więcej ze zjawiska hienizmu - one są z reguły mocno aseksualne, seks jest celem samym w sobie, ale finezji w tym się nie doszukasz.
Stąd - to ten hienizm nakazuje jej polować na dawną zdobycz - faceta jakiego kiedyś miała, a straciła na rzecz innej, być może hienki, na której przecież starała się zemścić, romansując.
Tu może nie tyle chęć zdrady i romansu ma znaczenie, co właśnie chęć dokonania słodkiej zemsty, jaką to chęć ma zawsze w sobie hienka - za... porzucenie, do czego nigdy się nie przyzna.
Ty - popsułeś jej cały misterny plan, w dodatku psujesz tę układankę - więc będzie teraz wkurzona.
Twoją zaletą jest to, że może nie tkwisz pod pantoflem, nie jesteś PCDD, więc kontrolujesz kobietę.
Jak wiesz, z czym przychodzi Ci się zmierzyć, z jakim charakterem kobiety - to łatwiej z tym żyć. Nie porównujesz jej wtedy do nas mężczyzn, jej postępowanie nie musi być zgodne z naszą logiką - ona staje się kobietą, a one kierują się w życiu zupełnie czymś innym. Kup tę książkę co ją polecam, sporo można się z niej nauczyć o ich naturze często nam wrogiej, lub przeczytaj dokładnie te fragmenty z linku jaki tu podałem.
Stanie się wtedy jasne, że z kimś takim trudno jest żyć, realizować się wzajemnie. Dobrze, gdy uda się uciec przed swoistymi ich zakusami ujeżdżania nas, mężczyzn, dostawców pensji i prac domowych.
Na pocieszenie - to co napisałeś wykazuje, że nie przejawia ona hienizmu w najgorszej możliwej postaci, ale pewne jej cechy ja przynajmniej dostrzegłem w Twoim opisie.
Czesc! Miałem podobny problem z moją żoną. Tzn problem z oziębłością, ciągłe smsy rzekomo od koleżanki, jej samotne wypady do koleżanki, zmiana ubioru... A że nie jestem z natury zazdrosny i ufałem jej bezgranicznie, przyzwalałem na to. Zresztą nigdy przez 9 lat małżeństwa nie dała mi powodu do zazdrości, no i była osobą bardzo religijną... Twierdziła, że mnie kocha... Na moje pytanie, pytania dotyczące zmian w jej ubiorze, zachowaniu, czy się zakochała, sam uznałem za głupie... Wszystkie, tylko nie ona... Ona była prawie święta w moich oczach i w oczach znajomych... Do dnia, gdy trzęsąc się cała spytała, czy jestem z nią szczęśliwy... Oczywiście do niczego się nie przyznała... Odkryłem jej romans... Twierdziła,żę tylko smsy piszą do siebie... Powiem ci, co myślę: Albo już kogoś ma, albo właśnie szuka tego kogoś!!! Porozmawiajcie bardzo poważnie, ale i bardzo szczerze, co w waszym związku jest nie tak. I albo wam to pomoże rozwiązać problemy, albo rozwiązać związek.
witam po przerwie...
U mnie własciwie nastapila mała wywrotka....Intuicja mnie jednak dobrze informowała...
Wyobrazcie sobie ze od lutego do lipca co jakis czas pytałem..co jeszcze ukrywasz...co jest nie tak...? czuje ze cos jeszcze cie gnębi...
W koncu zagrałem vabank. POwiedziałem jej niedawno ze moze mi powiedziec bo i tak wiem.Ona sie pyta co wiem..ja mówie słuchaj rozmawiaelm przeciez z twoim byłym...wiem co z nim robiłas ,opowiedział mi wiec po co nadal kłamiesz..?
i wtedy sie złamała..a wyglądało to dosc szokująco ale spójnie z jej wczesniejszym przyznawaniem sie do różnych rzeczy.
Lezelismy w łózku wieczorem i ja bez naciskania mówie spokojnie..powiedz mi a bedzie ci lżej..przeciez cie nie zostawie. I wtedy ona zaczeła płakac i tłukąc głową w podusze powiedziała: Ale po co ty chcesz to wiedziec no po co ci to?
ja mówie: PO to zebym wiedział ze mam do czynienia ze szczerą kobietą..bo innej nie chce.
Wtedy ona powiedziała ze jej starsznie wstyd....itd. i jeszcze 15 minut mówiła z płaczem ze jej to nie przejdzie przez gardło bo sie boi ze starce do niej szacunek i ją zostawie.
W koncu powiedziała: Nie wiem ile razy sie z nim przespałam..nawet nie liczyłamale to wszysto miało miejsce kiedy jeszcze sie nie znalismy ale ja juz z nim wtedy nie byłam..ale on był w zwiazku ze swoją obecną zoną(to ta dziwczyna którą poznał zaraz po naszym rozstaniu).
Nie mogłam zniesc ze tak szybko znalazł sobie inną...to była taka zemsta...chciałam miec poczucie ze jestem mimo wszystko wazniejsza dla niego.
Ale przez cały czas kompletnie nic do niego nie czułam..był tylko narzedziem do leczenia kompleksów,,...ten temat skoczył sie około roku przed poznaniem ciebie i podczas naszego związku nie miało to miejsca,i nawet przez sekunde o tym nie myslałam...miałam juz ciebie a ty jestes całym moim swiatem.
To jej wyznanie.
POwiem szczerze ze wyszło ze moja kobieta ma starszne problemy ze szczeroscią,prawdomównoscią itd...w ogóle jej nie znałem od tej strony...od tego momentu(2-3 tygodnie) zupełnie inaczej na nią patrze..jakby była mi bardziej obca,inna..nierealna. Całkowicie odwróciła mi swoją osobe w mojej głowie.
Dodam ze ona sama z nim skonczyła definitywnie związek..a potem z tego wynika zaczeła z premedytacją próbować niszczyc relacje jego i jego nowej dziewczyny,narzeczonej,żony......i ona nie chciała nigdy go jej odbić.Powiedziała mi ze wystarczyłaby jedna rozmowa z nim ale...ona nie chciała bo wiedziała jakim jest facetem.
POwiem wiecej po tym teraz zadzwoniła do tej zony i wszystko jej powiedziła...okazało sie ze jej facet zdradza ją od 15 lat non top....
Powiem tak skąd biorą sie na swiecie tak popieprzeni ludzie...?
Oni mają dzieci ,my mamy dzieci....i zero skrupułów. Maskara. Najgorsze ze nie byłem w stanie zapobiec temu bo tak skrzetnie wszystko było ukryte.
pozdrawiam