Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
No tak.Widzisz kazdy jest inna osoba i ilu ludzi tyle roznych problemow i pogladow na ten sam temat.
Moge byc dla ciebie puszczalska wali mnie to a ty jestes dla mnie.
Powiem ci ze nie zaglebilas sie w moj temat i nie probujesz zrozumiec mnie.Ja probuje cie zozumiec.Pisalam ze doceniam to ze chcesz odejsc od meza.Tak ja sie boje.Pracuje ale moje srodki nie wystarcza mi na utrzymanie siebie i dzieci.Nie mam nikogo kto mogl by mi pomoc w razie czego.Niestety...Ciesz sie ze masz pieniadze bo wnioskuje ze masz?Glownie na dom pracuje maz ja tez pracuje ale nie jest to srednia krajowa.
Jak sie nie puszczasz to co to jest?
Co mam tutaj ocenic?Nie rozumiem po co te posty jak podjelas juz decyzje o puszczaniu sie.
Zle mnie zrozumialas.U mnie bylo troche inaczej poza tym ze w koncu tez przyprawilam mezowi rogi...
Tak boje sie wlasnie ze tak bedzie usiade w tym fotelu i powiem-bylam glupia ze nie odeszlam.....Na razie jest jak jest.Lecze rany po tym jak kochanek powiedzial ze kocha mnie i zone i postawiony pod sciana zostanie z nia.
Czy widzisz w tym wszystkim partnerow tych twoich kochasiow czy liczysz sie tylko ty?
I napisz prosze co mam ocenic?Bo nie wiem.
Jak odejdziesz od meza to na pewno nie bedziesz zalowac.W zyciu tak zdarza sie nieraz ze milosc sie konczy.
Post doklejony:
FENIX a czemu to niby rozumiesz bardziej slowianke a nie mnie?Co?Czy ona nie zdradza ?Przeciez sa drugie osoby takie jak ty?Mozesz mi wytlumaczyc?
Ja chce ratowac malzenstwo ona nie .To tez zle.No nie wiem Fenix ale cos tu nie jest tak.
To jak ona moze zdradzac a ja nie.Tylko dlatego ze powiedziala mezowi ze sie puscila p-i-n-d-a.
Post doklejony:
Teraz jest cwaniara i nie uwaza sie za puszczalska bo pewnie ma kto jej pomagac.Pewnie kazdy jak jest po rozwodzie to juz moze p******* zonatych albo zajetych ,.A co grunt ze sie powiedzialo mezowi.
Panda - to że będziesz wrzucać myślniki aby system nie rozpoznał wulgaryzmów nic nie da - DrHouse
Fenix ale czym dla moich dzieci będzie papier (rozwód) skoro nadal będziemy mieszkać ze sobą tak jak piszesz?
Nie potrzebuję tego papierku na razie, on też nie.
Nie jestem praktykującą katoliczką, kwestia religii nie ma dla mnie znaczenia.
Biorę pod uwagę uczucia dzieci, to jest główny powód dla którego mieszkamy razem. Gdyby nie one, to nasza rozmowa i rozstanie myślę że skutkowałaby wyprowadzką.
Zarabiamy podobnie, ja więcej ale nie dużo więcej.
Brak szacunku jest spowodowany tym że mój Mąż jest jakby moim trzecim dzieckiem. Ja byłam facetem w naszym związku.
Ja trzymam kasę, bo on jak miał to wydał i w połowie mięsiąca już nie miał.
Ja opłacam rachunki, ja wymyślałam wakacje, ja je rezerwowałam, ja jak były jakieś sprawy urzędowe dzwoniłam załatwiałam. Ja wymyślam prezenty dla całej rodziny, muszę zadbać żeby je kupić, pamiętać. Głupoty, wymieniać można w nieskończoność.
Oboje pochodzimy z rodzin gdzie matki były głowami rodzin i chyba tak dla nas było OK, ale mi to przestało pasować. Nie czułam się z nim jak w partnerskim związku tylko jak Jego mama. Nie dostawałam nic z rzeczy które powinien zapewnić drugiej osobie partner. Wiedziałam że jak ja nie zdecyduję, nie załatwię, nie rozwiąże problemu to On też nie.
Jeśli chodzi o pracę i pieniądze to faktycznie miałam czasem takie poczucie że Mąż nie ma ambicji w żadnej kwestii, praca go nie satysfakcjonowała ale nie robił nic w żadnym kierunku żeby to zmienić.
Uczucia tamtych kobiet? Uważam że należy polegać na swoim partnerze a nie na całym świecie kobiet które otaczają Waszych, naszych partnerów.
Oczywiście że One nie mają wyboru, czy ktokolwiek zdradzany ma? Wybiera tylko zdradzający, ja wybrałam prawdę a moi koledzy wolą kłamstwo.
Oni decydują się na zdradę swoich kobiet, ja zajmuję się sobą i swoim związkiem, nie chciałam Męża oszukiwać więc mu powiedziałam, jeśli Oni chcą oszukiwać, niech oszukują, to ich decyzja.
Tak, myślałam o utracie pracy, w sumie w momencie naszej rozmowy byłam na 99% pewna że ją tracę, mimo tego zdecydowałam się rozstać
Miałam świadomość że może być mi finansowo gorzej ale praca jest, może nie od razu jakaś super ale na życie by mi wystarczyło razem z ewentualnymi alimentami jeśli zdecydowałby się odejść.
Skoobi za to twój post wiele wnosi...
Staram się ustosunkować do odpowiedzi, nie wychodzi mi rozumiem Twoim zdaniem?
Może zadaj jakieś konkretne pytanie jeśli chcesz;p
Ja rozumię bardziej Pandę .
Słowianko jesteś bardzo wyrafinowana w tym co robisz, już jakiś czas temu podkreślałam, że takich kobiet jak Ty należy się bać. Zgoda ,żyjecie obok siebie, rozumiem ,też jakiś czas żyłam w takiej separacji, jednak inny przyświecał mi cel. Dalej ze swoim ciałem możesz robić co chcesz, Twoja doopa. Jednak ,czy nie możesz na kochanków wybierać singli? Tym bardziej ,że nie chodzi Ci o rozbijanie rodziny, tylko tak po cichutku aby nikt nie wiedział. W ogóle piszesz o tym jak o wypiciu kawy w kawiarni i to jest dla Ciebie pełnia szczęścia? Wiesz co? Potrzebny Ci taki facet, który Cię rozkocha w sobie a potem przeczołga po przysłowiowym błocie a na koniec zostawi w rynsztoku, wtedy może uświadomisz sobie co jest w życiu najważniejsze.
Post doklejony:
A tak powaznie moze ustal sobie jakies priorytety.Ja nie wiem ale wydaje mi sie ze ie mozna tez tak zyc bez zadnych zasad.Cos trzeba sobie ustalic bo inaczej to dokad cie to doprowadzi?
Pewnie kazdy zyje tak jak chce.Ale wszystko sie kiedys znudzi.Wydaje mi sie tez ze nie bylas tak naprade nigdy zakocha
Panda prosiłam Cię o definicję słowa puszczenie się, bo można różnie rozumieć?
Dla mnie puszczanie się to przypadkowy sex z przypadkową osobą, tego nie robię i nigdy nie zrobiłam.
Moim zdaniem niestety ale Ty się usprawiedliwiasz, masz do siebie obrzydzenie. Dlaczego? Piszesz że starasz się ratować małżeństwo, wg mnie gówno prawda, wyżej napisałaś że byłoby Ci ciężko finansowo jakbyś odeszła - to jesteś z Nim bo sama nie dasz rady, czy jesteś bo kochasz i chcesz ratować? Zasadnicze pytanie.
Jeśli jesteś bo nie stać Cię na życie samej z dziećmi to jak najbardziej rozumiem Cię, żadna matka nie chciałaby złej sytuacji materialnej swoich dzieci, swojej oczywiście również więc jest to dla mnie logiczny powód.
Nie mniej jednak jesteś wtedy emocjonalną i fizyczną prywatną puszczalską swojego Męża i na dodatek robisz to za pieniądze i jedzenie dla swoich dzieci.
Ja jeśli mamy to tak nazywać puszczam się z chęci i przyjemności.
Po co posty? Lubię rozmawiać, może coś wyniosę?
Lubie dyskutować i poznawać opinie i tok myślenia innych ludzi.
Jak napisałam wyżej, nie nie myślę o kobietach moich kolegów bo uważam że skoro chcą zdradzać to będą, czy ze mną czy z inną.
Jak już też napisałam wiążąc się z kimś i ustalając zasady ufasz mu czy każdej kobiecie na świecie że nie zgodzi się na sex?
W przypadku obu moich kolegów to Oni jawnie zaproponowali chęć zdrady, planowo, nie podczas imprezy przy alkoholu tylko podczas rozmowy o czymś neutralnym.
Post doklejony:
Aha, te:
"nowe idzie"
to jakieś Wasze hasło jak pojawi się ktoś nowy czy nie mieliście tu jeszcze takiej sytuacji?
Post doklejony:
Co ocenić, osądzić? W sumie nie wiem, nie wiedziałam jaki dać tytuł
Edytowane przez slowianka dnia 15.06.2014 12:26:57
W przypadku obu moich kolegów to Oni jawnie zaproponowali chęć zdrady, planowo, nie podczas imprezy przy alkoholu tylko podczas rozmowy o czymś neutralnym.
Słowianko i nie czujesz obrzydzenia z tego powodu? Nie mierzi Cię to ,że jesteś traktowana na zasadzie- ta czy inna co za różnica bylebym zamoczył kaczorka i było ****iście.
Masz takie podejście i jeszcze dziwi Cię i czujesz się lepszą od Pandy? Ogarnij się kobieto.
Post doklejony:
Te chwile przyjemności to cały sens życia? Dla mnie to bardzo płytkie .
Zasady?
Miałam inne, teraz mam dwie, jedną o której pisałam, chcę za kilkadziesiąt lat usiąść w fotelu i nie płakać że żyłam tak jak wypada, tak żeby ludzie nie gadali...
Druga - oczywiście chcę szczęścia Swoich dzieci, i uprzedzę oczywiście Wasze najazdy, nie uważam że krzywdzę je w jakikolwiek sposób, moim zdaniem sfrustrowana matka żyjąca z niekochanym mężem daje gorszy przykład swoim dzieciom niż ja teraz.
Dokładnie jak piszesz binka - kawa w kawiarni, spacer, kino i czasem potem sex, tak sobie to wyobrażam.
Lepiej z tymi zajętymi bo singiel może chcieć więcej, może chcieć mnie znów uwiązać, a ja na teraźniejszym etapie mojego życia nie chcę nowych związków zamkniętych.
Binka co jest w życiu najważniejsze wg Ciebie? Co mam sobie uświadomić napisz proszę?
Zakochana byłam jako nastolatka, bardzo długo w pewnym chłopaku, on właśnie chciał się bawić ale nie chciał "wiązać" - w końcu postanowił być ze mną i wtedy uznałam że jednak Go nie kocham. Potem był Mąż i w Nim się też szaleńczo zakochałam, na pewno Go kochałam, nie było żadnego innego powodu dla którego miałabym z nim być.
Bez wykształcenia, bez pieniędzy, jeździliśmy sobie autobusem i na rowerze Wszystko robiliśmy razem, nauczyliśmy się sexu z sobą, sex też był cudowny, zdecydowałam się mieć z nim dziecko, zapytałam co on na to, zgodził się. i pojawiło się dziecko. w sumie po pierwszym dziecku już zaczęło gasnąć... Ale nie było źle, tylko nudnawo, potem drugie dziecko.
Mam wrażenie że jak One były malutkie to wtedy jeszcze byłam bardzo zajęta Nimi i nie miałam okazji, czasu, głowy do przemyśleń i analizowania związku. Teraz jak zaczęłam analizować to doszłam do takich wniosków.
Post doklejony:
Nie czuję się lepsza. Ale czuję się szczera.
Kolega N. faktycznie jak pisałam jest puszczalski i sądzę że jakby miał inne okazje to by skorzystał, w sumie korzysta, ostatnio mi opowiadał...
Nie przeszkadza mi to bo ustaliliśmy na samym początku że spotykamy się, randka, spacer, kawa jak pisałam, czasem jeśli chcemy sex, beż żadnych zobowiązań, po prostu miło spędzamy czas.
Kolega S. jest inny. Wiem że jeszcze żony nie zdradził, tzn tak mi się wydaje. Chemia jest między nami od zawsze. co z tego wyjdzie nie wiem, ale spróbuję.
Co jeszcze do kolegi N. sex z Nim jest przecudowny, mamy bardzo podobne upodobania i to najbardziej mnie w Nim pociąga, inteligencja i otwartość też, w sumie to On podczas tej imprezy jak rozmawialiśmy przewrócił mi w głowie - wtedy wszystko się zmieniło, moje zasady. Do tego wieczoru byłam przekonana że pociągnę jeszcze małżeństwo, On mi uświadomił że jednak nie chcę. I to nie chodzi o zakochanie, zauroczenie. Zadał mi jedno pytanie: po co Ty z Nim jesteś? A ja nie potrafiłam odpowiedzieć...
Edytowane przez slowianka dnia 15.06.2014 12:57:29
Widzisz słowianko dla Ciebie Takie życie jak opisujesz to już cel najwyższych lotów. Dla mnie w życiu najważniejsze jest tak żyć aby później, gdy usiądę w tym fotelu miała przy sobie grono kochających osób, by w ostatniej godzinie mego życia ktoś zapłakał i trzymał za rękę i był przy mnie. Tak żyć ,by nikt teraz przez mnie nie płakał, czuć się spełnioną,potrzebną. Nauczyć dzieci empatii i myślę ,że udało mi się to pomimo tych zawirowań. Nie są egoistami nastawionymi tylko na zaspakajanie swoich potrzeb.
Cytat
kawa w kawiarni, spacer, kino i czasem potem sex, tak sobie to wyobrażam.
To jest takie przyziemne. Człowiek stoi trochę wyżej w teorii Darwina.
A czy ten Mąż z którym miałabym "ciągnąć" małżeństwo i męczyć ze z sobą przez te lata będzie za mną płakał i trzymał mnie za rękę? Ja mam nadzieję że będą mnie trzymać za rękę moje dzieci, może ktoś jeszcze, może kogoś poznam i to On mnie potrzyma. A co jeśli nie będzie Ci dane umierać w spokoju tylko za rok potrąci Cię samochód i obudzisz się gdzieś tam i powiesz, kurde nie zdążyłam spróbować, już za późno?
Jestem tu po to by cos zrozumiec.Szukam odpowiedzi podpowiedZI...co robic dalej bo nie ukrywam ze sie pogubilam.Moze szukam usprawiedliwienia tak moze tak.Przeciez po to sie zapisalam na to forum ze moze cos mnie olsni co dalej robic moze cos przeczytam?Juz duzo mysle nad wszystkim po przeczytaniu niektorych odpowiedzi do mnie.
Nie czuje do siebie obrzydzenia.Nie planowalam mojego romansu zlozylo sie na to wiele spraw.Tak sie stalo ale oczywiscie nikt do bzykania na sile mnie nie bral.I powiem ci ze tez bylo cudownie.Tez mamy podobne upodobania.Tylko ja juz nie szukam przygod bo nie jestem puszczalska.A wierz mi moglabym to robic.Maz za granica pelno chetnych kolegow w pracy.Ale nie nie tedy droga.
Chcesz rady?To sluchaj co pisza inni i wyciagaj wnioski.Bo nie wiem czy ty sie chwalisz twoja sytuacja?A z twoich tekstow wynika ze ty wiesz najlepiej.Wiec o co chodzi?
Bede powtarzac do zludzenia.Nie daj sie ****** (administracja czuwa - DrHouse) kazdemu.Chyba nie chcesz tak zyc?A wynika z tego ze to by ci pasowalo?
Mysle ze dzieci nie beda z ciebie dumne.Mimo wszystko plotki sie roznosza.I w koncu ten powie temu ten tamtemu....
Post doklejony:
Ten ktos kogo poznasz musi przeciez miec duzo kasy.To gdzie tu mowa o ilosci szacunku przywiazaniu.Gorzej jak dzieci sie dowiedza co matka wyprawiala-to bedzie.I wtedy fotel bedzie stal pusty....
Post doklejony:
Wiedziałam że zdradzę, planowałam to i chciałam, nie był to pijacki wybry
Fenix i ty rozumiesz slowianke?No ja sie baaardzo dziwie?
Panda, pisałam wcześniej, nie czytałaś? Nigdy nie spałam z przypadkową osobą i nie mam zamiaru z każdym kto by chciał.
W pytaniu do Ciebie o obrzydzenie nie pytałam o obrzydzenie bo miałaś romans, tylko o obrzydzenie bo jesteś i żyjesz z facetem którego rozumiem nie kochasz i nie jest Ci z nim dobrze? Sypiacie ze sobą?
Ja czułam do siebie obrzydzenie sypiając z Mężem. Bo nie chciałam, nie kochałam, nie pociągał mnie już a w małżeństwie wypadało ze sobą chociaż czasem sypiać tak?
On czuł że nie mam ochoty.
Wiem że często proponował mi drinka żebym później zgodziła się na sex, i dla świętego spokoju się wystawiałam, tak to wyglądało i wtedy czułam do siebie obrzydzenie.
Nie chwalę się, może tak odczytujesz moje wypowiedzi bo jestem siebie pewna.
A po co tu jestem? Z ciekawości, też już pisałam wcześniej lubię dyskutować i poznawać inne opinie, dlatego nie obrażam się jak piszesz do mnie puszczalska tylko rozmawiam z tobą o tym.
No widzisz - nasze społeczeństwo jeszcze właśnie niestety tak wygląda - najważniejsza jest opinia innych, i żeby nie plotkowali.
Serio to jest takie ważne?
Zawsze będą plotkować, nigdy każdemu nie dogodzisz. Do Ciebie należy wybór czy będziesz się podobała tym żonom które nie mają odwagi lub możliwości żyć tak jak chcą, czy osobom bardziej odważnym które podyskutują tak jak ja i powiedzą Ci że Ty też jesteś ważna a nie plotkujące otoczenie.
Wszystko zależy od twojego podejścia. Ja jestem teraz pewna że nie chcę być z mężem i mam gdzieś co powiedzą znajomi i rodzina.
Aha.Nie czuje obrzydzenia do meza.Tez umie mnie zadowolic moze nie tak jak kochanek-bo wiesz nowa miotla dobrze wymiata..haha ale daje rade.Do siebie tez nie czuje obrzydzenia takze sa jeszcze podstawy by cos ratowac to co zostalo.Teraz niedlugo przyjedzie i licze na seks.Lubie sie bzykac i musze rozladowac sie.Bzykam sie z mezem a kocham tego ktory mnie nie kocha.Jakie to dziwne sama tego nie rozumiem.
Dla mnie opinia ludzi sie liczy.Bez przesady ale sie liczy.Nie chce zeby o mnie plotkowali.Nigdy tak nie bylo ale z opowiadan o innych ze sa tacy i tacy to to chyba nie jest przyjemne.Potem nikt nie traktuje cie powaznie.Przyklejaja ci etykiete.I masz problem w swoim srodowisku.Nie zapraszaja cie na imprezy bo sie boja ze im odbijesz faceta.
Pogadac jest dobrze....
heh No ciekawe sytuacje...
Ty kochasz Kochanka a bzykasz się z mężem.
Ja nie kocham nikogo i prawdopodobnie będę bzykać się z dwoma.
Nie, facetów koleżanek ani znajomych nie mam zamiaru tykać, tutaj miałabym takie poczucie jak piszesz, ocena że odbijesz faceta...
U mnie jest tak że mamy w sumie dwie znajome pary z którymi się umawiamy towarzysko ( z Mężem ) - obie wiedzą już że to koniec ale wydaje mi się że ze względu na to że my zachowujemy się normalnie w stosunku do siebie to Oni też zachowują się normalnie, widzę że są zdezorientowani bo nie mieli nigdy styczności z taką sytuacją że małżeństwo mówi że właśnie się rozstało a idzie razem na kawę do znajomych...
A imprezuję sama z towarzystwem z pracy, i w połowie to single, w połowie zajęte osoby ale imprezujące bez swoich połówek. Impreza imprezą, bawimy się, nie wnikamy w większości co kto robił z kim i do następnego.
No skoro masz ochotę na Męża to faktycznie chyba warto ratować, szkoda że tamten Ci zamącił w głowie w sensie emocjonalnym. To najgorsze, odwieczny problem, jak się odkochać? ehh
No słowianka to dopieprzyłaś Pandzie z dwojga złego wolał bym tego czarno-białego misia .
A jeżeli już tak piszesz o swojej uczciwości w układach damsko-męskich proponuję powiedzieć mężowi bzykam się z jednym będę bzykała z drugim. A i jak znudzi mi się bzykanie to znajdę jakiegoś sponsora dla siebie i dzieci.
Czytam to i jedno stwierdzenie - CHORE. Dawno nie spotkałem kogoś tak "wyjątkowego". Aż wydaje mi się to niewiarygodne.
Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać
Nie, nie szukam sponsora, nie musi mieć duuużo kasy.
Ale wiem że tak to w pierwszym poście zabrzmiało
Chodzi mi o to że nie chcę żeby zarabiał mniej niż ja bo po co mi utrzymanek;p
A w moim małżeństwie jest tak że ja lepiej dałabym radę finansowo bez Męża niż On beze mnie...
Rozmawiałam z Mężem na temat innych kontaktów i oficjalnie zostało powiedziane że nie jesteśmy razem więc możemy spotykać się z innymi.
On zdaje sobie sprawę że nie jestem święta, że się bawię,
Ja nie wnikam co on robi jak wychodzi. Teraz jest na tygodniowym wyjeździe, nie pytałam co robił wieczorami, wiem że piwkował z kolegami a co więcej? Nie pytam.
Wyjątkowe jest dla Ciebie to że zdradzam, to że chcę zdradzać z dwoma bez miłości? Czy to że powiedziałam Mężowi że nie chcę z Nim być?
Cóż zdradzanie nie jest takie wyjątkowe, znam mnóstwo ludzi którzy się zdradzali tyle że nikt się do tego nie przyznawał, ja też nie przyznaję się w swoim otoczeniu, wiedzą dwie najbliższe mi osoby i Wy;p
Panda - to jeszcze nie jest tak że mam zamiar szukać bogatego faceta do ewentualnego związku kiedyś, tylko jeśli bym spotkała kogoś kto wydawałby się interesujący na tyle żeby myśleć o jakimś poważniejszym związku w ogóle, nie może zarabiać najniższej bo wtedy ja musiałabym Go utrzymywać...
Przywołałaś mnie do tablicy więc powiem Tobie co wydaje mi się "wyjątkowe" w Twojej osobie. Dziwne, niezrozumiałe dla mnie kształtowanie świata dla wytłumaczenia swoich poczynań. Pozwól że zacytuję:
Cytat
Mieliśmy imprezę rodzinną i jak dzieci już odwieźliśmy do domu, były pod opieką mojej mamy to upiłam się i wydaje mi się na 99% ( niestety prawie urwał mi się film ) że powiedziałam mu że go zdradziłam.
Spojrzał na mnie tak jak nigdy, widziałam obrzydzenie w Jego oczach i wściekłość ale nic nie zrobił, rano zapytał czy pamiętam wczorajszy wieczór, odpowiedziałam zgodnie z prawdą że nie jestem pewna, i koniec tematu, nie zapytał o nic.
Czy to jest to o czym pisałaś Pandzie znowu zacytuję:
Cytat
Ja powiedziałam Mężowi zaraz na drugi dzień jak inny facet mnie dotykał i całował, nie chciałam Go okłamywać i udawać dalej miłości.
Teraz oficjalnie nie jesteśmy razem i czasem zdarza mi się sex z kimś innym, jak większości singli.
Czy to jest to powiedzenie którym się tak chlubisz? Po prostu palnęłaś coś po pijaku i w sumie nie wiesz co. Takie moje spostrzeżenie.
Stwierdzenia o singlach nie komentuję - BO NIM NIE JESTEŚ. Proste jak drut masz męża i troszkę a nawet bardzo poprzestawiałaś kolejność swoich wyczynów.
Kolejne "ciekawe" stwierdzenie:
Cytat
On jest domatorem, telewizor to jego hobby. Spędzanie naszego wolnego czasu wyglądało tak że on TV a ja laptop i spać. W weekend spacer i tak leciały lata.
i
Cytat
Jego reakcja, ciężko mi to opisać, przykładowo: może pojedziemy tam i tam? On: co? w taką pogodę, o której? a co z dziećmi?
Nie moja droga on nie jest domatorem on po prostu chce aby dzieci miały dom nie wie że to co jest teraz to PATOLOGIA. Po prostu chroni je jak najlepiej potrafi. Po prostu ktoś musi być domatorem aby inny brylował na salonach. Ciekawy jestem jak by wyglądało Twoje "singlowanie" gdybyś musiała pomyśleć co z dziećmi jak zapewnić im zajęcie na weekend. Tych zmartwień nie masz rozwiązuje je ten prosty robotnik. Podejrzewam że w czasie gdy zajmował się wychowaniem dzieci ty się kształciłaś. Wiesz u zdrajców jest dziwna prawidłowość zawsze na pierwszym miejscu jest Ja, Ja, JA.
Piszesz tu że mąż wie że się bawisz itp. Nigdzie nie doczytałem (może nie zauważyłem) abyś napisała: "Mój mąż wie że że bzykałam się z jednym planuję bunga bunga z drugim."
Napisałaś że się rozchodzicie żyjecie osobno różnica subtelna acz bardzo istotna. Jak chcesz być taka uczciwa powiedz u to tak jak nam to przedstawiasz. Nie zrobisz tego. Bo?
Cóż mam na to wiele określeń.
Jaką wersję zna mąż o tych dwóch łajzach i życiu singla którym nie jesteś czy ze "coś się wypaliło między wami" "potrzebujesz czegoś innego", "nie pasujecie do siebie"
Pozwól że odpowiem za Ciebie - TĄ DRUGĄ.
Próbujesz kształtować obraz rzeczywistości dla swoich potrzeb. Drobny problem większość z nas za wiele czytała takich historii. CO gorsze wytłumaczenia o których piszesz niektórzy słyszeli na własne uszy.
Na początek prawieSinglu powiedz mężowi o swoich wyczynach (z szczegółami nie o wypadach w gronie znajomych), zobaczysz zmianę nie do poznania. Niestety nie zrobiła byś tego. Dlaczego?
Tym razem napiszę bo zdrajca to tchórz wyrachowany, wyćwiczony w swoim kłamstwie i niestety. W każdym swoim występku dopatrujący się usprawiedliwienia podłości. Podłość jest podłością. Proste jak drut.
Nie ten jest odważny, kto nie czuje strachu, ale ten, kto potrafi go pokonać
Na początek prawieSinglu powiedz mężowi o swoich wyczynach (z szczegółami nie o wypadach w gronie znajomych), zobaczysz zmianę nie do poznania. Niestety nie zrobiła byś tego. Dlaczego?
Bo biedny robotnik misio-tatuś wziąłby się i zdenerwował i już tak lajtowo by nie było z wybywaniem z domu, z opieką nad dziećmi, z opinią publiczną, z finansowaniem, z oddawaniem tym samym etc.? W ogóle byłoby hardkorowo?
Po co utrudniać sobie życie? Jest fan, niech będzie
Skoobi napisał/a:
Rzeczywiście nowe idzie.Dialogi , które tak naprawdę są monologami
Rozmowy klonów kontrolowane :kapitulacja
A może to wcale nie klony, Skoobi Może to celowe rozdwojenie jaźni w jakimś tylko autorowi znanemu celu i na potrzeby czegoś?
Nie wiem jaka jest motywacja autora/autorki.Możliwości jest dużo i ciężko jest ograniczyć ich ilość przez eliminację.Pisanie kilkudziesięciu wątków , za każdym razem używając innej tożsamości jest już trochę męczące.A dyskutowanie -monologi tak naprawdę- ze sobą różnych tożsamości , tak naprawdę jednego autora świadczą o tupecie , wyzwalanym przez bezkarność.
Czytać się tego pseudointelektualnego ,siermiężnego jak sklepy GS bełkotu nie da.Żeby to chociaż było zabawne :kapitulacja
Post doklejony:
Skoro padla dosc precyzyjna sugestia w Twoim poscie JakichWiele to chyba jedno pytanie jest nieuniknione.Czy administracja posiada jakas wiedze na temat pisania przez jednego autora pod roznymi nickami ?Czy jedynym powodem tolerowania tego procederu jest brak twardych dowodow-bo nie wierze ,ze nie widzicie co sie dzieje?