Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Ponieważ cały czas biję się z myślami i nie uciekam przed własną odpowiedzialnością za to co się wydarzyło, proszę na ile to możliwe o obiektywną ocenę sytuacji ze strony społeczności doświadczonej w podobnych do mojego dramatach życiowych. Związek był długi i przechodził przez różne etapy, dlatego spróbuję uporządkować wszystko w punktach.
1. Ja - tuż po czterdziestce, ona - 7 lat młodsza. Pochodzimy z dysfunkcyjnych rodzin, traumy z dzieciństwa/młodości ewidentnie nad nami ciążą - niskie poczucie wartości, chociaż jeśli chodzi o zainteresowanie płci przeciwnej zawsze mieliśmy, za sprawą cech fizycznych, duże powodzenie i wybór.
2. Mamy dziecko w wieku 13 lat - nie była to wpadka, świadomie uprawialiśmy seks bez zabezpieczenia pragnąc założyć rodzinę.
3.W początkach naszego związku, jeszcze przed poczęciem synka zdarzyły się epizody zdrady. Ja całowałem się z byłą wspólnego znajomego, która próbowała mnie odbić. Wiem, zrobiłem głupstwo, ale byłem pijany, a ta kobieta od kilku miesięcy robiła wszystko żeby się ze mną przespać. Do niczego więcej nie doszło, powiedziałem jej w końcu w mocnych słowach żeby się odczepiła, bo kocham inną i zamierzam z nią stworzyć coś trwałego. Moja narzeczona dowiedziała się o tym zdarzeniu i w ramach zemsty, jak wtedy to rozumiałem, postanowiła przelizać się z kolei z naszym wspólnym znajomym. Wyszła wtedy sama do klubu, ja nie chciałem, ale coś mi kazało zabawić się w detektywa - w rezultacie przyłapałem ją na gorącym uczynku. Postanowiłem się rozstać, zaszantażowała mnie, że odbierze sobie życie, pocięła się nożem...
4.Ciąża i pierwsze lata po narodzinach dziecka - postanowiłem poświęcić się rodzinie, nigdzie poza pracą nie wychodziłem, po powrocie z pracy synem zajmowałem się głównie ja (ona nie pracowała). Na zaczepki innych kobiet nie reagowałem do tego stopnia, że straciłem w końcu umiejętność jakiegokolwiek flirtu. Mimo to ciągle byłem oskarżany o zdrady. Po czasie okazało się, że to ona mnie wówczas zdradziła (raz fizycznie i parokrotnie wirtualnie, to te o których na pewno wiem).
5. Uznałem, że mogę utrzymać tę kobietę przy sobie i zapewnić tym samym synowi wychowanie w pełnej rodzinie (moja cierpiąca męska duma nie była wtedy ważna) jedynie wychodząc z roli pantofla - zacząłem ponownie wychodzić na miasto, podrywać dużo młodsze dziewczyny (niczego nie konsumując, to wbrew moim zasadom).. I uwaga: SMSy od nich, które odkrywała w telefonie zmieniły ją na kilka lat w grzeczną, rozkochaną i w pełni kontrolowaną kurę domową!
6. Uznałem w końcu, że odrobiła lekcję i zrozumiała czym jest rodzina - niestety, wraz z ponownym wejściem przeze mnie w rolę nudnego domatora zaczęły się z powrotem domowe jazdy, dziwne znikania i absolutny chłód emocjonalny skutkujący tym, że...na 2 lata postanowiła spać osobno. Swoją drogą to chociaż jestem mężczyzną zawsze miałem wrażenie, że to ja potrzebuję więcej czułości i intymnej bliskości, czego oczywiście nie należało nadmiernie okazywać. W łóżku jestem pewnie przeciętny, mam tylko 16 cm, ale ośmiu orgazmów w godzinę i zalanego prześcieradła pewnie nigdy już nie będzie miała, chociaż wiele razy słyszałem, że mam za małego, jestem w tym beznadziejny i nie tak ,,głaszczę głowę po, przytulam''. ;)
7. Nie wiem co konkretnie wydarzyło się w międzyczasie, ale nagle postanowiła odejść, zostawiając mnie samego z dzieckiem. To nagle dotyczy samej formy odejścia, bo sygnały były już dużo wcześniej - po prostu oznajmiła, że do końca tego a tego tygodnia się wyprowadza (nic nie wiem o ewentualnym nowym gachu).
8. Jej chłód od tego czasu jest przerażający - można wręcz odnieść wrażenie jakbyśmy ja i wspólne dziecko byli tylko historią, którą trzeba dopisać do końca (czyli ,jakoś'' ,,wychować'').
Pierwsze i podstawowe pytanie;
Macie obydwoje świadomość tego, że pochodzicie z dysfunkcyjnych domów co późniejsze Wasze zachowania ewidentnie uwydatniają;
Co z tym zrobiliście przez tyle lat?
Od tego trzeba było zacząć zakładanie rodziny a nie starania się o dziecko;
Po raz kolejny potwierdza się, że rola kapcia i ciepłej kluchy sprawdza się, ale tylko w komediach romantycznych albo bajkach disneya;
Rozumiem, że nie jesteście małżeństwem?
Zmykaj do sądu złożyć w pierwszej kolejności zabezpieczenia dziecka przy Tobie a w późniejszym czasie alimenty;
I zajmij się chociaż Ty swoimi traumami abyś nieświadomie nie zafundował dziecku takiej dorosłości jak Wasza;
Po raz kolejny potwierdza się, że rola kapcia i ciepłej kluchy sprawdza się, ale tylko w komediach romantycznych albo bajkach disneya;
Każdego normalnego człowieka można tak nazwać i zdewaluować. Życiowa rutyna i brak czasu wpychają każdego w taką koleinę. Chyba że jest się zaburzonym i się przehula swoją i rodziny przyszłość. Sztuka dojrzałego życia polega na umiejętności czerpania radości z drobnych spraw, drobnych sukcesów i konsekwencji w dążeniu do jasnych i niewygórowanych celów.
Ludzi niedojrzałych o niewyskalowanych emocjach i braku kultury (ogłady) takie życie szybko nudzi i nic na to poradzić się nie da,
Katastrofa przyjdzie prędzej czy później.
Moim zdaniem gospodarz tego wątku ma w tej chwili otwarte na chwilę okno możliwości i może zadziałać.
Moim zdaniem powinien wystąpić natychmiast do sądu o alimenty od żony i o (uregulowanie) zmuszenie jej do kontaktów z dzieckiem przez kilka godzin tygodniowo.
Jeśli tego nie zrobi szybko otoczenie wytłumaczy żonie że musi przejąć opiekę nad dzieckiem żeby mieć dostęp do bankomatu.
I wtedy ona otrzeźwieje z obecnego zakochania i postanowi jak robi to większość alimenciar odgrywać rolę prawdziwej "madki" Bo przecież nie matki...
Wtedy facet straci dziecko na zawsze ale będzie płacił na nie alimenty pochłaniające połowę jego dochodów.
Nikt mu nigdy nie podziękuje za ten wieloletni wysiłek.
A dziecko jak dorośnie będzie na zawsze obciążone roszczeniami, żalami i iluzorycznymi krzywdami wyprojektowanymi przez madkę.
#2 | Hagi10 dnia 22.05.2024 10:43
Nie szkoda bylo Ci życia na taką kobietę?W sumie to robi Ci przysługę.Teraz masz czas ,żeby naprawić swoją głowę.
Ma bardzo mało czasu, żeby zadziałać.
Kilka tygodni może... Póki madce ktoś nie wytłumaczy że musi zawłaszczyć dziecko i wykorzystać jako narzędzie do zniewolenia jego ojca.
Każdego normalnego człowieka można tak nazwać i zdewaluować. Życiowa rutyna i brak czasu wpychają każdego w taką koleinę. Chyba że jest się zaburzonym i się przehula swoją i rodziny przyszłość. Sztuka dojrzałego życia polega na umiejętności czerpania radości z drobnych spraw, drobnych sukcesów i konsekwencji w dążeniu do jasnych i niewygórowanych celów.
Albo źle to odbierasz albo nie rozumiesz na czym polega rola kapcia;
jest coś takiego jak życie własne, własne sprawy, własne znajomości, własne zainteresowania;
Ponadto takie cechy jak decyzyjność, stanowczość, umiejętność obrony własnego zdania;
Kwestia atrakcyjności; a teraz odpowiedz sobie jakie cechy są atrakcyjne dla kobiet a jakie odpychające, nieważne czy jest żoną, kochanką, dziewczyną czy koleżanką;
a teraz odpowiedz sobie jakie cechy są atrakcyjne dla kobiet a jakie odpychające, nieważne czy jest żoną, kochanką, dziewczyną czy koleżanką;
Każda cecha może być atrakcyjna w pewnych okolicznościach a w innych odpychająca. Rodziny zbudowane na takich powierzchownych faktorach są nietrwałe. Bo wszystko się w końcu znudzi jak zabraknie miłości. A miłość to bezinteresowny dar z siebie na dobre i na złe.
Witaj autorze,
piszesz o rodzinach dysfunkcyjnych...
Pracujesz nad tym, czy tylko wiesz, że miałeś ciężko?
Zakładam, że ani Ty ani Ona nie przerabiacie traum...
Zacznij od tego, jak pisze poczciwy, nie chcesz chyba dziecku gotować takiego losu?
Dziecko ma 13 lat, teraz ono już ma Wasze schematy działania, jego/ją też na terapię, ma jeszcze całe życie przed sobą, a jak nic z tym nie zrobisz to pójdzie w Wasze ślady...
Mogę wytykać Ci szereg błędów jakie popełniłeś, ale to już nie zmieni tego co się stało, a tylko pogłębi żal, skup się na przyszłości, to teraz jest ważne.
Z opisu Twojego mogę powiedzieć tylko Tyle, że oboje potrzebujecie pomocy.
Piszesz o kontroli, manipulacji - to wszystko wynika z lęków... Wiesz czego się lękasz?
Poszukaj w sobie deficytów z dzieciństwa i naucz się zaspakajać potrzeby dziecka wewnątrz Ciebie, ale tak zaspakajać jak zrobiłby dorosły.
Nie działaj impulsywnie, zanim coś zrobisz, zastanów się dlaczego to robisz, co Ci to daje, do czego potrzebne...
Właśnie to "dlaczego" jest tutaj kluczowe, czy robisz tak bo chcesz, czy to mechanizm obronny?
Przed Tobą dużo pracy, ale zaufaj mi WARTO, wiem coś o tym
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Jeśli chodzi o kwestie formalno-prawne to mam je już ogarnięte. Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, ale można powiedzieć, że od tej strony temat jest mi dość dobrze znany.
Nie jestem w stanie myśleć o tym wszystkim w kategoriach czy w ogóle powinniśmy, a to dlatego, że mam z tego małżeństwa wspaniałego syna. Posiadanie dziecka, przynajmniej u mnie, wyklucza takie czysto deterministyczne myślenie.
Był czas, że próbowaliśmy przepracować wspólnie nasze traumy i w pewnym momencie wydawało się nawet, że mamy to za sobą. Z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że różnego typu terapie małżeńskie to tylko dodatkowe narzędzie dla kobiet żeby racjonalizować swoją biologię i próżnię moralną. Najlepszy był młody terapeuta, który od początku sam się ewidentnie do niej ślinił i od pierwszego spotkania traktował mnie jak konkurenta usprawiedliwiając wszystkie jej akcje banałami, jakie na ogół słyszy się od zdradzających kobiet.
Skończyło się tak, że próbując wdrażać te wszystkie wypracowane na terapiach formuły uzyskałem pół roku spokoju i... niemal wyłącznie platonicznej miłości, a potem na nowo zaczęły się wyrzuty sprowadzające się do tego, że stałem się za spokojny, za rodzinny.
I nie jest tak, że nie miałem przy tym swoich hobby czy wręcz pasji - było ich kilka i akurat tutaj zawsze starałem się wyznaczać granice i jakąś, raz większą raz mniejszą, część przestrzeni zachować dla siebie. Problem stanowiło raczej , że były to zainteresowania na dłuższą metę przekraczające powierzchowne ,,hobby'' kobiet, a ona usiłowała w tym do czasu uczestniczyć (jej porażka była następną moją winą). A wszystko i tak sprowadzało się finalnie do tego, że spokój jaki w tym odnajduję okrada ją z emocji, które kiedyś zapewniałem.. Starzejąc się nie byłem już w stanie grać na tylu fortepianach jednocześnie, nawet gdybym chciał, a nie chciałem (praca, hobby, emocje).
Smutna to konkluzja, ale możesz być pijakiem znikającym po nocach, podrywającym studentki na mieście, wdającym się w przypadkowe bójki na ulicach i widzisz nad ranem pożądanie w oczach żony. Postanawiasz z tym z jakiegoś powodu skończyć i momentalnie przekonujesz się, że błysk w oku znika, a na końcu zamienia się w nieudolnie ukrywane zniecierpliwienie i pogardę - wtedy wiesz, że nie jesteś już dla niej mężczyzną i wszystko się skończyło.
99/100 z najatrakcyjniejszych w młodości fizycznie kobiet (zakładam optymistycznie, że istnieją jednak wyjątki), które dzisiaj mają 30-35 lat można przy sobie zatrzymać moim zdaniem już tylko skrajną chuliganerką albo zasobami powyżej oglądanej przez nie na co dzień instagramowej iluzji. Przy czym to drugie to tylko pewna, szczególna forma wyjątkowo niebezpiecznego uzależnienia - moim zdaniem bardziej szkodliwego w dłuższej perspektywie niż i tak już powszechny dzisiaj alkoholizm.
Bezsensowna walka ,gdzie nie możesz sobie pozwolić na chwilę słabości. która...gdyby nie małżeństwo w oczach innych kobiet stanowiłaby może raczej o twojej sile. Była twoje obecne opanowanie, dystans i ironię nazywa, przyzwyczajona do rollercoasterów rodem z wariatkowa, pantoflarstwem, kolejną to przyciągnie jako ,,męską niedostępność'' i... cyrk zacznie się od nowa. Mężczyzna w dzisiejszym świecie to tylko produkt i gdyby nie fakt, że podaż w tym akurat względzie nigdy nie nadąży za popytem, 80% z nas przeleżałaby całe życie na półce w dyskoncie z przecenionymi produktami, pleśniejąc
Był czas, że próbowaliśmy przepracować wspólnie nasze traumy
jak widać nieskutecznie,
terapia małżeńska to jedno, ale czy sami pracujecie nad sobą?
Cytat
A wszystko i tak sprowadzało się finalnie do tego, że spokój jaki w tym odnajduję okrada ją z emocji, które kiedyś zapewniałem.
to wszystko sprowadza się dysfunkcji rodzinnych, polecam udać się do ośrodka terapii uzależnień, tam są specjaliści od DDA/DDD nie jacyś psycholodzy "terapii małżeńskich" tylko poszukać faktycznie specjalistów od DDA/DDD
Niewątpliwie masz rację Mandalorianinie. Przy czym to już można zrobić wyłącznie dla siebie czy dla dzieci.
Prawdę powiedziawszy, nie wierzę, że można zatrzymać przy sobie przez wiele lat atrakcyjną fizycznie kobietę inaczej niż kosztem emocjonalnej i moralnej autodestrukcji - bez względu na to czy oznacza to zanurzanie się w traumach i fundowanie psychopatycznych akcji czy rolę ogarniętego, harującego na zapewnienie tandetnych świecidełek z Instagrama tzw. poważnego, odpowiedzialnego człowieka.
W swoim małżeństwie zdążyłem wystąpić w obydwu rolach. Pewnie ktoś napisze, że ona widziała, że nie jestem w tym wszystkim spójny. Nie sądzę, ale nawet jeśli to w takim razie sprowadzamy relację do utrzymywania jakiejś idiotycznej spójności za wszelką cenę, a przecież mamy prawo do uzasadnionych względami rozumowymi czy religijnymi zmian w postępowaniu, wszyscy podlegamy też z wiekiem różnym słabościom i chorobom.
A że przehulałem też część życia ,,na mieście'' wiem, że jest to ogólniejsza reguła. Możesz być nikim pod względem tzw. statusu. Wystarczy odpowiedni flow danego dnia, ironiczny uśmieszek w kąciku ust, dowcip dostosowany w sam raz do ich inteligencji, umiejętne zbijanie pierwszych testów plus jakieś niebanalne zainteresowania i kilka historyjek z epoki chuligana. Efekt - świeżutkie mężatki same stawiają ci drinki i kleją się do ciebie...A jeśli do tego dochodzi realny bądź odpowiednio odegrany ,,status'' możesz nawet oczekiwać, że nie potraktuje tego jako jednorazowej przygody czy romansu, ale będzie gotowa po miesiącu znajomości zostawić dla ciebie męża z którym spędziła 4 lata.
Tylko co z tego wynika? Każdy mężczyzna, który nie jest skrajnym socjopatą i próbuje rzeczywiście zmierzyć się ze swoją przeszłością docenia, prędzej czy później, pewien element statyki w codziennym życiu - jak wiele innych rzeczy tak i sam proces starzenia się rozumiemy... Kobieta, dopóki otrzymuje atencję od atrakcyjnych samców pozostaje w swoich postawach życiowych dynamiczna, bo nie rozumie, że samego upływu czasu w ten sposób nie zatrzyma. Bez względu na to czy ma 25, 30, 35,40, czy 45 lat...Czysto biologicznie rzecz biorąc może być już od dawna niepłodna. Mam dwie sąsiadki, które po 60-tce prują się na boku o czym wszyscy w koło wiedzą - myślisz, że się z tym jakoś szczególnie kryją, przejmują? Przeciwnie - maszerują po osiedlu rozentuzjazmowane, uśmiechnięte, podczas gdy ich mężowie przemykają gdzieś od czasu do czasu ze spuszczonymi głowami. Bez znaczenia jest przy tym dla mnie na co się być może wzajemnie umówili - one wręcz kwitną od emocji, oni to żywe trupy.
A te wszystkie opowieści o ,,opanowaniu, własnej przestrzeni, hobby'' to niestety moim zdaniem tylko inny rodzaj bajki, które jedyne co przynoszą to obojętność na ewentualne przyszłe zranienia. Nie twierdzę, że nie jest to pod innymi względami postawa słuszna, ale na pewno nie stanowi recepty na utrzymanie kobiety przy sobie. Co więcej to wątpię czy takowa w ogóle istnieje - jedyne co ewentualnie można brać na poważnie pod uwagę, to że 80% kobiet zawsze będzie podświadomie pragnęła tego, który ,,najlepiej'' je wy......... (w cudzysłowie jest wskazane, bo to zależy też od czasu i okoliczności, czyli od emocji, a nie tylko od techne). Z pozostałych 20%, większość tych brakujących emocji będzie prędzej czy później gdzieś indziej szukała. Goethe w ,,Fauście'' ujął ten moralny, zależny od płci dysonans w formie doskonałej - doskonałej, bo zrozumiałej wyłącznie dla mężczyzn...
Nie twierdzę, że nie ma innych kobiet, ale to jest dzisiaj realnie max. 1%, z czego pewnie ponad połowa siedzi pozamykana w klauzurowych zakonach.
Ja już się z tej gry wypisuję, szkoda tylko, że straciłem najlepsze lata życia na podobne szaleństwo.
zaszantażowała mnie, że odbierze sobie życie, pocięła się nożem...
osoby z zaburzeniami masochistycznymi a masochizm to jedna strona jednego kijaszka, druga strona to sadyzm, to niebezpieczne zaburzenia + niskie szantażowanie - zapewne to był prostacki blef - to wg mnie zupełnie dyskwalifikowało tę osobę żeby budować z niąc cokolwiek trwałego. zbyt duża niepewność. w luźny związek można się było pobawić dom dzieci też, ale poleganie na takiej osobie uleganie szantażowi i mrzonki o jakiejś długoletniej 'miłości' domu, starzeniu się razem to nie wiem, chyba to było znacznym błędem ale pewnie była bardzo ładna.
Nie wiem czy kiedykolwiek tak było tzn. łączenie się w pary i ''miłość'' do starości, z racji tego że czasy były cięższe to tak, ale to nie było tak słodko nigdy, chyba każy zna przykłady takich ludzi którzy żyją razem ale się nienawidzą każdy, ja znam. Człowiek z natury nie jest monogamiczny jest poligamiczny, monogamia to raczej wytwór kultury, przydało się do wychowywania dzieci, tworzyło to zdrowe jednostki potrzebne społeczeństwu, państwu itp. takie dzieci wychowywane przez jednego rodzica, w niepełnych rodzinach zaburzonych itp zazwyczaj tak czy inaczej są zaburzone, a potem idzie efekt śnieżnej kuli, same tworzą zaburzone rodziny, i kolejne pokolenie wychodzi z coraz większą krzywizną.
tak to zostało ustalone przez wieki, taki model jest promowany, kobiety patrzą na te filmy tam zawsze jest szczęśliwa rodzina do starości itp i śledzą i powtarzają wzorce które się im pokazuje. to jest promowane, no nic dziwnego bo jest przydatne jak już napisałem, ale chyba z naturą człowieka nie do końca zgodne. Po odchowaniu dzieci, w zasadzie rodzina wykonała zadanie, a co się dzieje dalej z mężczyzną i kobietą to dla ewolucji nie ma znaczenia...
Dzisiaj powiem szczerze w małżeństwo nie warto się chyba pchać, ja mam nawet w rodzinie bliskiej ofiarę małżeństwa teraz sobie w kieraciku chodzi płaci wysokie alimenty na 2 dzieci a była żona robi co chce. oczywiście do czasu, bo wszystko się tak czy siak kończy, jednak mogło być inaczej nie musiał być takim osłem.
To nawet w zmierzchłych czasach nigdy nie było tak słodko, na przykład szlachcice, dbali o to aby pierwsze dziecko było na pewno ich bo dziedziczyło, bo potem już nie było takiej pewności nigdy. wyjechał na objazd włości albo na wojnę, to żony nie przypilnujesz przecież, chyba trzeba by komuś zapłacić żeby pilnował 24/h. jak mu się coś nie spodobało, albo żona zbrzydła czy coś też płacił komuś i mu szlachtowali żonę a on sobie brał nową i tak dalej.
Wydaje mi się że też kwestia ''miłości'' jest zwyczajnie przereklamowana, myli się to w dużym stopniu ze zwyczajnym fizycznym popędem który jest silny, chwilowym zauroczeniem, no i może chęcią posiadania - jest coś takiego, chęć posiadania na przykład atrakcyjnej kobiety jako jakby powiedzieć trofeum do chwalenia się itp. To podobnie jest z samochodami, luksusowe auta na drogach, co z tego że część jest na zwyczajny kredyt. mój znajomy kupił dla szpanu auto ponad jego możliwości(zarobił kasę za granicą) i co robi teraz? siedzi w garażu i pucuje co drugi dzień nabłyszcza hahaha swój lep na laski. Miałem ostatnio zdarzenie samochodowe stuknąłem lekko gościa w zderzak, lekko mu uszkodziło - jaką miał zbolałą minę ten człowiek(dogadaliśmy się bez problemu) bardzo zbolałą cierpiał bardzo hahahaha... tak samo z domami, domy auta na kredyt....i żony chyba też takie dochodzące. ale jak się zrobi zdjęcie to ok wygląda.
Autorze, skoro miałeś do czynienia z zaburzoną jednostką, to może nie powinieneś na tej podstawie wysnuwać wniosków o całej reszcie mimo wszystko miałeś ostrzeżenia, mimo wszystko zaryzykowałeś.
Cytat
Postanawiasz z tym z jakiegoś powodu skończyć i momentalnie przekonujesz się, że błysk w oku znika, a na końcu zamienia się w nieudolnie ukrywane zniecierpliwienie i pogardę - wtedy wiesz, że nie jesteś już dla niej mężczyzną i wszystko się skończyło
od zwierząt i instynktów zwierzęcych odróżnia nas jeszcze rozum, skoro kobieta lat 35 nie jest w stanie bo nie chce, albo ma braki intelektualne albo coś tam jeszcze zrozumieć pewnych spraw to dostosowywanie się do jej zwierzęcych instynktów jest trochę uwłaczające chyba, to trochę tak jak mieć psa i żyć po to aby spełniać jego psie zachcianki, piesek też niczego rozumem nie obejmie(a głupszy jest od hodowlanej świni) można tak robić pewnie ale Ciebie autorze to zwyczajnie zmęczyło i nie dziwię się, ja po robocie jestem zmęczony, jakby mi ktoś kazał robić wygibasy cyrkowe sztuczki to nie wyjdzie...zabawa dla bogatych ablo takich co mnie mają co robić z czasem. i marnowanie trochę energii, bo jak spojrzymy na dzisijeszy świat to co się dzieje?
Podobno już zostało naruszone rosyjskie tabu - Ukraińcy zaatakowali radary systemu wczesnego ostrzegania nuklearnego, dwie stacje. czy to prawda i z jakim skutkiem, to co ukraińcy piszą czy twierdzą nie warto wierzyć w żadne słowo, no ale kto wie... jak to eskaluje to w końcu polecą bomby na taką Polskę która przecież cały czas robi za strefę przeładunkową sprzętu idącego na ukrainę. pójdzie rakieta w końcu i na taki rzeszów... już dzisiaj politycy rwą się do wysyłania polskiego wojska trwa urabianie opinii publicznej i przyzwyczajanie do tematu. tylko o co ma tam walczyć polski żołnierz, konflikt 2000km a Rosja nie ma powodu do atakowania nas. po co pchać palce między szprychy. może lepiej byłoby gdybyśmy wysłali tam całą klasę polityczną...byłoby zabawnie jakby się szyszki rozerwały na wojnie dosłownie i w przenośni. z dziećmi najlepiej pełnoletnimi oczywiście.
[quote][osoby z zaburzeniami masochistycznymi a masochizm to jedna strona jednego kijaszka, druga strona to sadyzm, to niebezpieczne zaburzenia + niskie szantażowanie - zapewne to był prostacki blef - to wg mnie zupełnie dyskwalifikowało tę osobę żeby budować z niąc cokolwiek trwałego/quote]
Post factum wszystko to jest jasne. Ale tak jak pisałem na wstępie oboje wchodziliśmy w ten związek jako ludzie mocno poranieni i nawet moja duża jak na tamte czasy (nie było jeszcze w ogóle poświęconych relacjom z kobietami stron internetowych czy forów) znajomość mechanizmów nie skutkowała postawieniem natychmiastowej blokady. Dlaczego, poza czysto biologicznym tłumaczeniem w postaci wyjątkowego chaju (czym można w prosty sposób zamknąć każdy podobny temat)? Myślę, że z jednej strony było to pewne elementarne, wykształcone u mnie bardzo wcześnie poczucie lojalności, które często stanowiło problem już nie tyle nawet w relacjach z kobietami, ale z ludźmi w ogóle. Do powierzchownych znajomości podchodziłem zawsze z dużym dystansem i byłem je w stanie nie jeden raz w brutalny sposób ucinać, ale jeśli chodzi o bliższe więzi to nie potrafiłem na nie nigdy patrzeć inaczej niż na dożywotnie wzajemne oddanie. Psycholog powie np., że jest to rezultat emocjonalnych deficytów z dzieciństwa. Ja po dziś dzień uważam, że, niezależnie od nie wiadomo jak daleko sięgających ,,przyczyn'', jest to jedyna prawdziwa wartość na tym świecie - oparta na prawdzie lojalność.
Z drugiej strony była to jednak jeszcze zupełnie inna epoka - social media i aplikacje randkowe dopiero się zaczynały, dla dużej liczby par i rodzin podstawowym problemem było ,,przeżycie do pierwszego''. Mężczyzna miał wtedy poczucie jakiejkolwiek kontroli nad kobietą, a że było to po większej części złudne? Wymagania dziewczyn były jeszcze na tyle niewielkie, umysły kompletnie sprane femipropagandą na tyle rzadkie, że iluzja naprawiania natury i psychopatologicznych zaburzeń, stanowiła dla niektórych przedwcześnie uświadomionych pewnego rodzaju wyzwanie.
Ale niezależnie od tych refleksji jeszcze raz podkreślę - posiadanie dziecka sprawia, że to całe analityczne i deterministyczne podejście w niektórych przypadkach jako terapia nie zadziała. To znów ta przeklęta lojalność.
Co do Twoich rozważań na temat poligamii - to też oczywiste, ale dla kogoś kto uważa, że o wartości człowieka decyduje ostatecznie to w jakim stopniu zwalczył w sobie najniższe popędy i nie ulegał pokusom, jakie to może być pocieszenie? Przecież uznajesz tym samym, że bliska ci osoba naprawdę cierpi, co więcej nie mając niejednokrotnie aż do końca życia świadomości, jaką krzywdę sobie wyrządziła, a ty nie możesz nic z tym zrobić...
Dzisiaj każdy niby wie co w takiej sytuacji zrobić, recepty są powszechnie znane, ale to tylko...ku radości zdradzających kobietek. ,,Odciąć się całkowicie'', ,,wyruchać kolejną i zapomnieć'', ,,poświęcić się hobby i pasjom'' itd. - przecież one o niczym innym nie marzą niż o tym żeby wreszcie facet, którego już nie pożąda i nic do niego nie czuje wreszcie się od niej całkowicie odczepił i nie przeszkadzał w poszukiwaniu nowego bolca. A te wszystkie ruchy z jej strony podyktowane twoją obojętnością, których jedni używają dla mnożenia złudzeń o ,,powrotach'' , inni dla niby to cynicznego przywrócenia poczucia własnej wartości, to wyłącznie ciąg dalszy tej samej gry, w której mężczyzna, który raz dostał mata po prostu przegrywa - tutaj nie ma jak w profesjonalnych szachach rewanżu, a tym bardziej remisów...
wykształcone u mnie bardzo wcześnie poczucie lojalności
do lojalności wobec obcych osób trzeba mieć powód,a nieuzasadniona niczym lojalność wobec zaburzonej masochistki-szantażystki to też tak jakby oznaka masochizmu, bardzo nieżyciowe
Cytat
Z drugiej strony była to jednak jeszcze zupełnie inna epoka
Tak może pisząc odnosiłem automatycznie do obecnych czasów, ja jestem młodszy nie wiem do końca jak było kiedyś. z drugiej strony czy znowu 20 lat temu było aż tak bardzo inaczej, naturę kobiety miały zresztą taką samą. Teraz mają troszkę większe możliwości to prawdziwa natura kobieca wychodzi na wierzch. ale ma to swoje wady i zalety...
Cytat
że iluzja naprawiania natury i psychopatologicznych zaburzeń
Wydaje mi się że to natura została nadszarpnięta przez czynnik ludzki bo te zaburzenia masochizm czy inne biorą się z wychowania raczej. Naturze nie są potrzebne masochistki, wariatki i inne tam takie bo do czego. Może było tak, że tatko miał ciężką rączkę bił w dzieciństwie a potem tatki zabrakło i zaczęło być tęskno tatkową rączką...hahahaha.
Cytat
o wartości człowieka decyduje ostatecznie to w jakim stopniu zwalczył w sobie najniższe popędy
To chyba takie chrześcijańskie naleciałości... chyba też trochę nieżyciowe. a ta kobieta wyznawała taki sam pogląd? ...ona mogła mieć i pewnie miała zwyczajnie inną miarkę do mierzenia zupełnie innych tam swoich wartości definiujących życie. ....
Nie wiem czy to będzie pocieszenie, ale człowiek potrzebuje poczucia sensu w życiu, a pewne elementy są zwyczajnym oszustwem i nie ma na to wielkiego wpływu na przykłąd te romantyczne bajki o długoletniej '''miłości'' domu, albo nawet sama natura nas już oszukuje za sprawą tak a nie inaczej skierowanego popędu z odległych czasów, a przecież kto nami rządził przez ostatnie lata, karakan bez zębów 1,5m wysokości rządził krajem o 40 milionowej wielkości. hahahaha już sobie wyobrażam tłumy kobiet które by się na niego rzuciły. albo te radary przecież jak sobie wyobrażam kto to zaprojektował to nic mi do głowy nie przychodzi niż armia nerdów nad papierami. A te radary to być albo nie być milionów ludzi, od tego czy wykryją pocisk balistayczny i zostanie zestrzelony lub nie...
może nie warto tak wszystkiego brać na 100% bo to wszystko to trochę ustawiona gra, trzeba trochę dystansu nabrać do innych i do siebie
Cytat
jaką krzywdę sobie wyrządziła
ale nie rozumiem o jaką krzywdę chodzi z jakiego powodu. mówi się że ignoranci i ludzie nieświadomi zresztą są najszczęśliwsi...
Cytat
Dzisiaj każdy niby wie co w takiej sytuacji zrobić
no tak dzisiaj mamy nawet zalew informacji, nawet jest coś takiego jak zalew guwnoinformacji informacji bezwartościowych i szumu. kiedyś nie było w ogóle dzisiaj ciężko się połapać...
Cytat
ku radości zdradzających kobietek...
czy ja wiem nie wszystkie mają tak kolorowo, raczej jakiś mały ułameczek reszta nie może robić co chce bo życie warunki ogranicza. najmądrzejsze będą grać na dwa skrzypce udawać. A odnosząc do wspomnianego feminizmu feminizm sam bierze udział w swoim zakończeniu bo przecież jak na przykład popatrzymy na niemiecką strukutrę ludności to tam nie ma już białych dzieci w niektórych regionach wiele. feminizm zwyczajnie wymrze zastąpią to imigranci którzy nie wyznają feminizmu i raczej się go ich nie da nauczyć,a raczej jak coś się alemu nie spodoba to przypierdoli swojej babie w pysk i koniec tematu będzie a jak go zdradzi(ale to raczej science fiction) to noże pójdą w ruch albo jakiś kwas czy cuś. Chyba na całym świecie gdzie promuje się feminizm następuje zwinięcie demograficzne, ale to oczywiście tylko czynnik jeden z wielu a nie główny powód. można powiedzieć upraszczając feminizm jest jak broń przeciwko całym nacjom, hahahaha.
No dobrze, ale jeśli sprowadzamy małżeństwa czy związki wyłącznie do jakiejś biorobotyki, gdzie należy wpierw dokładnie przestudiować instrukcję obsługi, ze świadomością, że i to nie stanowi o jakiejkolwiek gwarancji (aktualizacje oprogramowania!) to po cholerę to wszystko...
Dzisiaj po raz kolejny przekonałem się jak niewiele już dla niej w tej chwili znaczę i widzę jasno ile energii przez te wszystkie lata zużyłem niepotrzebnie tylko po to żeby utrzymać ją w przeświadczeniu, że nadal jest z tym samym mężczyzną, którego naście lat temu poznała (a czy w ogóle ,,pokochała''? -tego się nigdy nie dowiesz) Wystarczy dosłownie moment słabości czy zawahania i jest pozamiatane...Możesz jeszcze grać przez pewien czas materialnymi zasobami, ale jeśli i one się skończą pańcia się z dnia na dzień ,,odkocha''...
A to, że ,,rozumiesz''? To w żaden sposób nie łagodzi bólu jeśli spędziłeś z kimś kilkanaście lat, widzisz wewnętrzne rozdarcie i cierpienie wspólnego dziecka, a przy tym masz świadomość, że ona pozostanie prawdopodobnie do końca życia nieszczęśliwa, bo uległa w pewnym momencie podszeptom koleżanek i instagramowym iluzjom, że to ostatni moment na poszukiwanie księcia z bajki...
Wiele można mi zarzucić, i tak, są to niewątpliwie katolickie fundamenty w moim postrzeganiu świata, które zawsze ostatecznie przeważały. Ale raczej nie to, że wymagam po prostu żeby ludzie różnili się czymkolwiek od zwierząt .Przezabawny jest ten współczesny ,,humanizm'', który zmierza do tego żeby zatrzeć różnicę między człowiekiem, a zwierzęciem - zupełnie jakby samo pojęcie ,,humanizmu'' nie powstało wyłącznie w oparciu o tę różnicę.
[quote] proszę na ile to możliwe o obiektywną ocenę sytuacji ze strony społeczności doświadczonej w podobnych do mojego dramatach życiowych.[quote]
Możemy ocenić tylko to co napisałeś i jak napisałeś. Czyli Twoje zdolności literackie i jakość opowieści.
Z faktów które ujawniłeś wnika że masz dużo szczęśćia w nieszczęściu. A największe szczeście to to że zostawiła Ci dziecko czyli masz szansę zabezpieczyć i umocnić swą władze rodzicielską.
podać żonę o alimenty i sformalizować jej odwiedziny dziecka.
Jeśli tego prędko nie zrobisz żona zacznie z tobą walkę o dziecko i o alimenty i w ten sposób jedyne co będziesz miał z faktu posiadania dziecko to comiesięczny haracz płacony pod groźbą kary więzienia.
[/quote]Postanowiłem się rozstać, zaszantażowała mnie, że odbierze sobie życie, pocięła się nożem...[/quote]
Zazdroszczę Ci takiego znaku już na początku relacji. Sądzę zę po takim numerze ja bym się jak najprędzej ewakuował z takiego bagna. Chociaż tak do końca nie wiem co bym naprawdę zrobił w tedy będąc na Twoim miejscu. Bo post factum to prawie każdy jest mądry...
Ludzie mają to do siebie, że nie potrafią uczyć się na cudzych błędach;
Dopóki nie przeszorują porządnie dupskiem po asfalcie dopóty nie są w stanie pojąć pewnych prawideł;
Chcąc dziś dokonać rzetelnej i obiektywnej oceny swojego partnera każdy użytkownik tej strony jednym tchem byłby w stanie wymienić co najmniej pięć czerwonych flag na początku relacji, które z jakiegoś powodu zignorował; a z jakiego wyjaśniłem w pierwszym zdaniu;
Na tym polega poniekąd życie; jesteśmy sumą własnych doświadczeń;
Sztuką jest umiejętność czerpania z tych doświadczeń; co nie dla wszystkich jest takie proste i oczywiste;
No dobrze, ale jeśli sprowadzamy małżeństwa czy związki wyłącznie do jakiejś biorobotyki, gdzie należy wpierw dokładnie przestudiować instrukcję obsługi, ze świadomością, że i to nie stanowi o jakiejkolwiek gwarancji (aktualizacje oprogramowania!) to po cholerę to wszystko...
To by trzeb trochę popatrzeć na historię rozwoju człowieka. nasz mózg wygląda tak a nie inaczej, ukształtował się tak nie inaczej, na to miały wpływ takie nie inne przyczyny, przez miliony lat trwała sobie ta ewolucja mózg się rozwijał, instynkty kobiet się ukształtowały według tego jaki zestaw da tam największe powodzenie w przekazaniu genów, i w to wpisana jest na przykład skłonność to poligamii, albo taka aby szukać sobie jednego do utrzymania a drugiego do płodzenia(i to jest zresztą przecież logiczne, brzydka kobieta może przecież zwabić idealnego partnera oczywiście raczej nie zatrzyma ale zapłodni i rodzą się nie takie szkarady aż no nie - ja znam taką sytuację wokół mnie nawet pewnie bardzo typowe zresztą)
no a potem już te mechanizmy się wykształciły przychodzi Jezus albo kto tam przyszedł zbawiciel nasz robi czerwoną krechę i że nie teraz kobieta i mężczyzna mają tworzyć związek aż po grób a zdrady są zabronione...i tak ma być bo sobie ktoś tak wymyślił?...To tak jak z tymi zakochanymi magnatami, żona jednego sobie zażyczyła zimową przejażdżkę saniami w lecie. magnat nakupił soli nasypali ile wlazło i szczęśliwi...I do kogo tu mieć pretensje do tego jak ewoluował człowiek czy do tych którzy sprzedają bajki...i jak tu dać gwarancje skoro ten nasz mózg nie pasuje do ckliwych życzeń o miłości aż po grób tylko raczej jest poligamiczny i skrajnie egoistyczny.
Pan tu zresztą tą swoją żoną zwyczajnie manipulował grając na tych mechanizmach kobiecych, a jak się znudziło już(może brakowało trochę zrozumienia i prawdziwego partnerstwa zamiast przepychanek? hahaha)przestał Pan to se poszła tak. Co z tego jest, - dzieci, a co się dzieje po wychowaniu z rodzicami to już nie ma znaczenia...zadanie zostało wykonane no nie?
Cytat
Dzisiaj po raz kolejny przekonałem się jak niewiele już dla niej w tej chwili znaczę....
To chyba najwyższa pora się odkochać i przerwać więź(jednostronną już chyba)
Cytat
A to, że ,,rozumiesz''? To w żaden sposób nie łagodzi bólu jeśli spędziłeś z kimś kilkanaście lat....
Pewnie tak lata robią swoje, jednak chyba można z powodzeniem obrzydzić sobie każdego. Żeby zerwać więź dobrze sobie obrzydzić kogoś(nie ma znaczenia wielkiego faktyczny stan jak jest tylko zadbać o własny dobrostan)
na przykład przez porównania - skoro była kurą domową to można ją sobie porównywać z kobietami 'sukcesu' takimi co mają osiągnięcia, albo zwyczajnie młodszymi, zgrabniejszymi, inteligentniejszymi, no tak żeby zawsze wychodziła źle nie ma znaczenia stan faktyczny, zrobić sobie listę zysków i strat tego całego związku, wytykać i wynajdywać wady głupotę itp itd. Na przykład jakieś brzydkie zdjęcie gdzieś na widoku hahahaha.
Cytat
że ona pozostanie prawdopodobnie do końca życia nieszczęśliwa...
ale dlaczego miałaby być do końca życia nieszczęśliwa. może być tak że będzie bardziej szczęśliwa niż świnia taplająca się w błocie.
Cytat
instagramowym iluzjom
na sadistiku było niedano nagranie jak instagramerzy(czy kto tam) na paralotni chcieli sobie zrobić niezłą słit focie nad morzem, wychylił się jeden ze swojego fotelika zeby machnąć zdjęcie ale zapomniał sobie zapiąć pasek(oj głuptasek) i sruuu poleciał do morza, amciu amciu dla rybek, bierzcie i jedzcie oto ciało moje hahahaha. Tak było, drugie było skok na bandżi, lasce gościu operator kazał skakać ale zapomniał zapiąć jej do paska linę hahahaha. Pani kleks to się chyba nazywa w żargonie milicji. Rozplaszczyla się na denku jak chyba to się po czesku nazywa rozklapciucha hahahaha.
Cytat
e to ostatni moment na poszukiwanie księcia z bajki...
jak ma 35 lat atrakcyjna to może księcia z bajki nie będzie ale sznurek kandydatów na pewno
Cytat
Wiele można mi zarzucić, i tak, są to niewątpliwie katolickie fundamenty w moim postrzeganiu świata
to może z tych katolickich fundamentów bierze się to przekonanie o przyszłym nieszczęściu żony, że jak była przewina to będzie kara. to jes ttylko raczej we własnym mózgu takie urojenia... chrześcijańska tresura za pomocą nagrody i kary bądź grzeczny to dostaniesz nagrodę - ale kiedy- a po śmierci, a jaką ? a będziesz się patrzył w bozię...a jak mi się zachce poruchać? oooo to wsadzimy do kociołka...
Cytat
wymagam po prostu żeby ludzie różnili się czymkolwiek od zwierząt
może tego Pan od żony wymagać ale ona ma swój mózg i co zrobi to nie ma dużego wpływu, Pan zresztą też zwyczajnie nią manipulował drażniąc jej instynkty...a skoro wytłumaczyć się nie dało to może się wcale nie da w tym przypadku i szkoda zachodu...
[quote...] zatrzeć różnicę między człowiekiem, a zwierzęciem...[/quote]
z człowieka można zrobić zwierzę były już takie przypadki dzieci zostawionych samych sobie potem to były już tylko niezdolne do sformułowania prostej myśli zwierzoludzie, za sprawą odpowiedniego wychowania też pewnie da się zahamować rozwój - na przykład ograniczając ilość przedmiotów ścislych matematyki fizyki, za to dadzą jakiegoś obrony terytorialnej czy przystosowanie do życia w (nowoczesnej) rodzinie, dwóch tatów i wujek, masa jak jest głupsza to się nią łatwiej rządzi...
Wszystko w zasadzie podsumował Poczciwy. Od siebie dodam tylko, że dokonałem ostatnio pod tym kątem przeglądu wszystkich kobiet jakie dane mi było bliżej poznać i doszedłem do wniosku, że u każdej bez wyjątku były jakieś czerwone flagi. Różna była jedynie ich liczba i waga. Pytanie tylko na ile jest to rezultat tego, że przyciągam takie właśnie kobiety, a na ile ogólniejszej współczesnej tendencji, gdzie prawdopodobieństwo znalezienia jakiejś bez czerwonych flag jest bliskie zeru.
W każdym razie, jak człowiek jest młody to niejednokrotnie pakuje się i świadomie w kłopoty co wynika z wiary we własne supermoce, które najczęściej okazują się przy tym po czasie konstrukcją mającą na celu przesłonienie własnych deficytów.
W sumie to mogłem skończyć o wiele gorzej - do takiego wniosku dochodzę po skatalogowaniu tych wszystkich cudownych niewiast...
TrzechZCzech pisze o ,,manipulacjach'' i ,,partnerstwie''. Młody jeszcze jesteś więc pozwolę sobie i ja udzielić Ci rady. Nie może być mowy o jakimkolwiek partnerstwie czy przyjaźni tam, gdzie zagnieździ się kłamstwo. A że kobiety, delikatnie rzecz ujmując, bardzo nisko cenią sobie prawdę, a niektóre w kłamstwie potrafią stać się wręcz mistrzyniami to siłą rzeczy to co nazywasz ,,manipulacją'' prędzej czy później staje się jedyną skuteczną strategią prowadzenia związku. Z tym że przychodzi taki czas, kiedy to całe postrzeganie życia jako gry człowieka zwyczajnie męczy. Z tego co widzę po Twoich wpisach to tak je właśnie jeszcze postrzegasz nie widząc zarazem sprzeczności między tą postawą, a zarzutami o manipulację. A przecież każdy ateista musi uznać, że kłamstwo i manipulacja są dokładnie takimi samymi mechanizmami natury jak wszystko inne. Najwyraźniej istnieje też rodzaj materialistycznej tresury...
Dziękuję wszystkim za poświęcony czas i uwagę. Pewnie oczekiwaliście więcej szczegółów, ale nie mogę podawać ich za dużo ze względu na możliwość rozpoznania konkretnych osób uczestniczących w tym dramacie. A zemsta, tym bardziej w formie publicznej, to nie mój styl postępowania.
Zresztą, tym sposobem niczego się nie uleczy. Nie wiem ile potrwa ,,żałoba'' po ex-żonie, przypuszczam, że długo, bo nie zamierzam gasić pożaru benzyną. Kobiet nie będę już chyba nigdy w stanie traktować poważnie i inaczej niż jak obiekty seksualne. Dotarłem do punktu, w którym impotencja byłaby błogosławieństwem. Dochodzę dzisiaj do wniosku, że te dziwne istoty zajmowały stanowczo zbyt dużo miejsca w mojej głowie, a że ex jest nadal, pomimo wieku, bardzo atrakcyjną fizycznie kobietą i potrafiła, do czasu, używać naprawdę dobrego seksu do uzyskania pełnej kontroli nade mną? Pomijając już wszystko inne, samo to stanowi taki rodzaj uzależnienia, z którego będę wychodził latami. ,,Obrzydzić sobie brzydkim zdjęciem'' - no nie jest to proste, jeśli wiesz, że wśród kobiet w zbliżonym wieku należy do top 1%, i nie jest to tylko moja subiektywna opinia - gdziekolwiek się nie pojawiała od razu kręciło się kółeczko adoratorów. Nawet jak miała już te 30 lat i kupowała w sklepie alkohol czy papierosy zdarzało się, że proszono ją o dowód osobisty, a nastolatkowie myśleli, że jest w zbliżonym do nich wieku. Parę razy uznano nas nawet, kiedy wychodziliśmy gdzieś bez dziecka za ojca i córkę chociaż rocznikowo dzieli nas raptem 7 lat. Ona to jakiś pieprzony wyjątek genetyczny i m.in. dlatego pewnie już nigdy nie pozbędę się myśli, że to ja coś spieprzyłem...
Pytanie tylko na ile jest to rezultat tego, że przyciągam takie właśnie kobiety, a na ile ogólniejszej współczesnej tendencji, gdzie prawdopodobieństwo znalezienia jakiejś bez czerwonych flag jest bliskie zeru.
to że przyciągasz, a właściwie nie przyciągasz a Ciebie interesuje konkretny typ kobiety to już Twoje, to przez określony typ zachowań, schematów kobiet jakie dla Ciebie są atrakcyjne,
dopóki sobie w główce nie poukładasz dopóty będziesz takie "przyciągał".
W łóżku jestem pewnie przeciętny, mam tylko 16 cm, ale ośmiu orgazmów w godzinę i zalanego prześcieradła pewnie nigdy już nie będzie miała, chociaż wiele razy słyszałem, że mam za małego, jestem w tym beznadziejny i nie tak ,,głaszczę głowę po, przytulam''.
Jestem na forum od kilkunastu lat ale czegoś takiego to nigdy nie czytałem ... I piszę to z prawdziwym smutkiem.
Myślę, że zarówno Ty jak i żona macie jeszcze dużo do przepracowania - nie razem ale oddizelnie. Zdaje się, że dysfunkcyjnośc rodzin przełożyła się nie tyle na niskie poczucie wartości ale głównie na niedojrzałość emocjonalną.
Z racji zawodu i zainteresowania rozmawiam z wieloma kobietami - również o ich życiu intymnym (bez szczegółów - seksuologiem nie jestem) i powiem Ci autorze, że nie spotkałem jeszcze takiej, której głównym zyciowym celem i ambicją było 8 orgazmów w godzinę. Życie intymne oczywiście jest ważne, w tym bliskość i i seks ... ale większość kobiet ma ambicje wykraczające poza łóżko. Możesz mieć 30 cm i dawać kobiecie 60 orgazmów w godzinę to jednak ona będzie chciała się realizować, rozwijać pasje, zainteresowania i osiągać sukcesy.
Oragzmy są na .... 5-6 miejscu
Chcesz się nuczyć kochać - zacznij kobietę podziwiać za to co robi, a jeśli mało robi, to zachęcaj ją do działania, do rozwoju - każdy związek oparty tylko na orgazmach skończy się szybciej niż później.
Kurde, przepracuj wreszcie ten deficyt z dziecinstwa, to zastapisz proze o cierpieniach niemlodego juz Wertera jakimis panegirykami i apoteoza zycia Pytania o przyciaganie specjalnego typu kobiet, jakies stada wyjatkowego typu samic odejda w niebyt, zeby nie rzec dosadniej, a sam zauwazysz te formule, ktora kiedys przyciagala, a dzis swieci sie niczym raca na stadionie Legii prawie krzyczac "nie wchodz" - ogladanie tego jakby z boku, w pelni swiadomosci, stanowi nie lada gratke. I tak wlasnie ma byc, zamiast nurzania sie w cierpieniu, rozbijajac go na drzazgi proste, ktore mozna filozoficznie opisac niczym sztywne pale Azji. Obled
Wybacz Domator, ale większych bzdur to ja z kolei od dawna nie słyszałem.
,,Zachęcanie kobiety do działania, do rozwoju'' - mówisz o tych wszystkich od chill & Netflix, podróży czy Instagrama? Ile poznałeś w życiu kobiet, które miały jakieś realne, nie tylko powierzchowne zainteresowania (tańca na rurze czy ćwiczenia pośladków do nich nie zaliczam).
,,Orgazmy na 5-6'' miejscu? Nie wiem w jakich okolicznościach posiadłeś tę wiedzę, ale zapewniam Cię, że są rzeczy, do których kobieta nie przyzna się np. terapeucie, a z których ochoczo zwierzy się kochankowi czy nawet kandydatowi na kochanka. Oj, nasłuchałem się tego w czasach, kiedy jeszcze szwendałem się po klubach - niektóre potrafią być naprawdę okrutne w ujawnianiu ,,braków'' swoich partnerów.
A te wszystkie zdrady, romanse, ONSy to Twoim zdaniem z ,,braku podziwu i przestrzeni do samorealizacji''. Litości...
Śmiesznie to zabrzmi w kontekście sytuacji w jakiej sam się znalazłem, ale Twoje rady jak dbać o relację z kobietą to już prosta droga do katastrofy każdego bez wyjątku związku.
Oczywiście istnieją różne kobiety i u każdej w innym stopniu ten atawizm się ujawnia, ale one kochają silne emocje, a największych dostarcza szczytowanie z odpowiednim w ich oczach samcem i żadne zaklęcia tego nie zmienią.
Żeby była jasność, można za sprawą wyznawanego systemu wartości i duchowej samodyscypliny inaczej poustawiać priorytety i kobietom, które tego dokonały należy się ogromny szacunek, ale to wyjątki, które poszły na wojnę z naturą, a Ty piszesz o tym wszystkim jak o powszechnej regule.
Reszta to kobiety, które wyszalały się wcześniej i szukają stabilizacji. Naprawdę uważasz, że usłyszysz od takiej w czasie, kiedy będziecie w relacji (bo potem w ramach zemsty możesz wiele usłyszeć), że któryś z byłych (którego co jakiś czas w tajemnicy przed tobą wspomina) był lepszy w te klocki i że jej tego brakuje?
Jestem wprawdzie rozbity emocjonalnie, bo sprawa jest zbyt świeża, coraz wyraźniej też widzę jaki wysiłek mnie czeka i co mam w sobie do przerobienia, ale zachowałem na szczęście na tyle przytomności umysłu żeby nie oczekiwać na przyszłość od kobiet przezwyciężenia mechanizmów tkwiących głęboko w ich naturze.
Piszesz Domator, że spędziłeś na forum o zdradach kilkanaście lat, a nie zauważyłeś, że przyczyny podawane przez zdradzaczkę to w większości racjonalizacje? A prawdę o orgazmach i wiele innych bolesnych prawd poznasz tylko w jednym wypadku - jeśli będzie chciała się tym sposobem na tobie zemścić i ostatecznie cię upokorzyć. Moja ex utrzymuje wprawdzie, że seks nie miał żadnego wpływu na jej decyzję, ale chyba nikt kto poznał ten specyficzny błysk w oku kobiety wyrażający tylko jedno pragnienie ,,wyruchaj mnie'' (nie mylić z ,,będę z tobą, bo dobrze zarabiasz i masz fajny samochód'', a potem widzi jak nagle on znika i zamienia się w puste, ledwie co ukrywające irytację i pogardę spojrzenie, w to nie uwierzy.
TrzechZCzech pisze o ,,manipulacjach'' i ,,partnerstwie''(...)ne. Najwyraźniej istnieje też rodzaj materialistycznej tresury....
Hmmm, zarzuca Pan kobietom kłamstwa(rozbijanie rodzin?), dalej w tekście zaś usprawiedliwia Pan swoje zachowanie naturą? Tu coś nie pasuje, zresztą nie można tak przyrównać... takie a nie inne popędy który ma kobieta on jest z tyłu głowy tam głęboko, nieświadomie, a kłamstwo żeby skłamać to trzeba świadomości, no nawet usta trzeba otworzyć. chyba do jednego worka tego wrzucić nie da się.
Co do manipulacji ja się pewnie nie wyraziłem jasno, zabrzmiało jak zarzut, ale osobiście mi to nie przeszkadza, dobrze Pan zrobił przedłużył sobie Pan małżeństwo grając na psychice żony, tylko mi chodzi o to że to nie jest w porządku wobec tego co Pan o sobie pisze, a pisze Pan i podkreśla że się Pan kieruje moralnością(nawet w nazwie, 'katolickimi fundamentami', prawdą lojalnością...? No to czy to nie hipokryzja w kontekście własnego zachowania wobec żony? Czy moralny człowiek uprawia wobec żony manipulacje, nie wiem jakiś szantaż emocjonalny, wywoływanie (specjalne) zazdrości flirtując z innymi kobietami i dając żonie o tym wiedzieć? to jak ta kobita mogła się czuć, no chyba trochę mogła nie wiem na przykład cierpieć?(a to kumulujące się dręczenie może wywoływać chęć odwetu nawet) może nie widać tego bo te granice zostały trochę przesunięte do przodu, ja jednak dostrzegam hipokryzję i wartości, takie katolskie wartości.
nie jestem ateistą jednak mam lekką niechęć do katolików, trudno ich lubić jak się pozna zresztą. to nie moja wina tylko ich, zresztą jak tu lubić ten kościółek, ten gł iwy dogmat czyli że jak będę GRZECZNY to po śrmierci dostanę nagrodę uwaga nagroda ------->PO ŚMIERCI(czy to nie są trochę jak rojenia psychopatów???) biskupi 15k miesięcznie, a co się działo jak ktoś śledzi tak luźno tylko ostatnio? orgia gejowska z plebanami, nożowanie kochanków, jeden chyba z okna wypadł, na innej 'uroczystości' jednemu uczestnikowi coś się niedobrego stało z odbytem aż musiał zostać hospitalizowany(tak głośno śpiewali chrześcijańskie pieśni aż mu się odbyt zepsuł???) pedofilia??? dużo tego aby ich nie lubić...
Cytat
Zresztą, tym sposobe.......
A tam każdego można sobie obrzydzić, nawet modelki mają brzydkie zdjęcia jednak nie o to chodzi w tym, bierze się negatywną stronę i uwypukla. No ale pewnie sam Pan tego nie chce robić to też jest trochę tak że zdobył Pan top laskę i jej wartość świadczy trochę o własnej wartości no nie, można się pochwalić i tak dalej, teraz jej nie ma jest problem... ale nie chcemy tego niszczyć, własnego osiągnięcia. Można sobie pójść w drugą stronę na przykład myśląc o sobie ile lat i pieniędzy się zmarnowało a teraz już nie ma nic za to - za takie coś bardzo łatwo kogoś wręcz znienawidzić albo zniechęcie. Zresztą Pan jest trochę surowy wobec kobiet, takich naj lasek to chyb jest trochę więcej niż 1% jest taki rozkład dzwonowy to podobno jest najczęstszy występujący w naturze rozkład wartości, nie wiem do końca ile ale tych naj kobitek to będzie z 10% może? a jak weźmiemy liczbowo to przecież w Polsce jest chyba z pare milionów kobiet w wieku 20-35, 10% to wychodzi całkiem sporawa liczba...
Wyjść może Pan z tego bez problemu, człowiek nie żyje bóg wie ile, kiedyś jeszcze krócej i ma bardzo dobre zdolności adaptacyjne może się przyzwyczaić wręcz do wszystkiego i to bardzo szybko, znieść też może bardzo bardzo dużo. o ile chce no nie. Pozdrawiam i żyszczę szczęścia na nowej drodze, spełnienia z kobietami, bo może Pan tylko trafił na taką która nie potrafiła zapanować nad odruchami, ale na pewno są takie świadome tego jak same działają. ale oczywiście ostrożność przede wszystkim.
Wybacz Domator, ale większych bzdur to ja z kolei od dawna nie słyszałem.
,,Zachęcanie kobiety do działania, do rozwoju'' - mówisz o tych wszystkich od chill & Netflix, podróży czy Instagrama? Ile poznałeś w życiu kobiet, które miały jakieś realne, nie tylko powierzchowne zainteresowania (tańca na rurze czy ćwiczenia pośladków do nich nie zaliczam).
,,Orgazmy na 5-6'' miejscu? Nie wiem w jakich okolicznościach posiadłeś tę wiedzę, ale zapewniam Cię, że są rzeczy, do których kobieta nie przyzna się np. terapeucie, a z których ochoczo zwierzy się kochankowi czy nawet kandydatowi na kochanka. Oj, nasłuchałem się tego w czasach, kiedy jeszcze szwendałem się po klubach - niektóre potrafią być naprawdę okrutne w ujawnianiu ,,braków'' swoich partnerów.
Współczuję naprawdę.
Z takim podejściem do płci pieknej nie wróżę Ci udanych związków.
Może zmień środowisko, w którym oprócz pragnących orgazmu blachar będą jeszcze normalne kobiety. Normalne czyli ambitne, realizujące się zaodowo i z pasjami wykraczającymi poza Twoją wyobraźnię.
Ale prawdpopodobnie boisz się takich, więce nie zmienisz.
Lubisz kobiety "płytkie" po to żeby potem mówić, że większość jest taka. A nie jest.
Gdybys przeczytał choć kilka książek na temat relacji, gdzie tam książek, choć kilka publikacji, to byś wiedział, że żeby kochać trzeba podziwiać. I mówię tu o miłości a nie o wkładaniu 16 cm do dziury w blasze, żeby poczuć się męskim. Męskość nie na tym polega.
Wymień w takim razie te ,,wykraczające poza moją wyobraźnię'' zainteresowania, które jak się od Ciebie dowiaduję, cechują większość kobiet.
Publikacji na temat relacji trochę przeczytałem. Nie wiem z jakimi Ty się zapoznałeś, ale moje lektury w tym przedmiocie zasadniczo potwierdzają doświadczenia jakie miałem z płcią przeciwną.
Jedyne co w Twoim wpisie jest może zgodnego z prawdą, to że udanego związku raczej nie stworzę, bo prawdę powiedziawszy nie mam już ochoty na żadną trwalszą relację.
Za stary jestem żeby tracić resztę życia na bezustanne gierki i manipulacje, zbijanie testów, zadowalanie i zabawianie pańci, która w dowolnym, najwygodniejszym dla siebie momencie, może odejść, w najgorszym wariancie przyprawiając ci uprzednio rogi.
Pomijam już, że mam na wychowaniu syna, który jest najważniejszą w moim życiu osobą, a niewiele znam kobiet, które same nie posiadając potomstwa akceptują dziecko partnera z wcześniejszej relacji (chociaż one oczywiście mają odmienne oczekiwania w odwrotnej sytuacji zgodnie z doktryną ,,nie ważne kto spłodził, ważne kto wychował''.
To by było na tyle jeśli chodzi o te romantyczne bajki, które serwujesz.
Z ciekawości jeszcze tylko zapytam: ile lat trwał najdłuższy związek z kobietą w jakim byłeś?
Za dobry za moralny
Jestem mocno potłuczoną kobietą i mimo wszystko nie wrzucam wszystkich mężczyzn do jednego worka
Są różni tak jaki kobiety
Poproszę o to samo w przypadku kobiet
Przykro się to czyta
Prawda jest niestety taka że żeby znaleźć kogoś dojrzałego trzeba takim być
Powodzenia w dorosłym życiu
Cztery ostatnie zdania Twojego komentarza to typowo kobiece wpędzanie w poczucie winy. Oczywiście możesz nie zgadzać się z moimi tezami, ale wypadałoby się odnieść bezpośrednio do nich. Zamiast tego serwujesz ogólniki i epitety - toż to podręcznikowy przykład kobiecej manipulacji...
Zresztą podobnie Domator (to ku Twojemu pokrzepieniu Malinka73, bo zakładam, że to akurat mężczyzna). Dotąd nie dowiedziałem się niczego na temat tych zainteresowań i pasji, które podobno cechują większość kobiet, poza tym że widocznie nie poznałem takich, bo wybieram ,,blachary'' i mylę miłość z wsadzaniem w dziurę. Być może, ale akurat co do ex żony to wiele rzeczy mogę o niej powiedzieć, ale nie to, że była typem ,,blachary''. Kwestie takie jak pieniądze czy dowód ze statusu społecznego akurat dla niej, jak na kobietę, stosunkowo niewiele znaczyły.
I tutaj, uwaga! Zapoznałem się z Twoją historią Malinka73 i natknąłem się na coś takiego jak próba nakłonienia męża do przepisania na Ciebie połowy domu z działką (własność jego rodziców) w zamian za...pokrycie przez Ciebie kosztów instalacji fotowoltaiki. Wyborne! To pewnie też z powodu ,,emocjonalnego uzależnienia'', ,,troski o niego'' itd. Wszystko jest znów tak schematyczne, że wybacz, ale pozostanę przy swoich poglądach na kobiety i ich motywacje.
Zaznaczyłem zresztą, że pewnie są jakieś wyjątki. Ale bardzo rzadkie. I na ogół nie jest też tak, że wszystkie te schematy występują równocześnie. Moja żona na przykład, przynajmniej jeśli chodzi o finanse, miała zawsze na tyle przyzwoitości i rozumu, że nigdy nie wysunęłaby propozycji transakcji takiej jak ta z ,,fotowoltaiką''. Może, w przeciwieństwie do Ciebie Malinka73, miała świadomość, że nie ma prostszego sposobu na udowodnienie mężczyźnie, że za tym całym pierdololo o ,,oddaniu'', ,,emocjonalnym uzależnieniu'', ,,zranionej miłości'' nic faktycznego nie istnieje? Że w innych okolicznościach równie korzystną wymianę handlową uznałbym za kiepski żart?
Chętnie się wobec tego dowiem czym jest ta Twoja ,,dojrzałość'' - tym razem bez ogólników. I czy w tym pojęciu zawiera się również negocjowanie, po dwudziestu kilku latach małżeństwa, kwestii majątkowych niczym w kupieckim kantorze, gdzie w dodatku jedna ze stron jest traktowana przez drugą jak kompletny, uległy idiota.
Twoją historią Malinka73 i natknąłem się na coś takiego jak próba nakłonienia męża do przepisania na Ciebie połowy domu z działką (własność jego rodziców) w zamian za...pokrycie przez Ciebie kosztów instalacji fotowoltaiki.
Przeczytane bez zrozumienia????
Działka kupiona przez teściów w trakcie trwania małżeństwa dom postawiony za wspólny dorobek????
Mój mąż jest człowiekiem który wszystko kopie pod dywan
Woli przemilczeć niż przegadać
Zależało mu na fotowoltaike mi na uporządkowaniu wspólnego majątku
Po latach od kupienia działki w momencie kiedy stał już tam dom dowiedziałam się przypadkiem ze ta działka to wyłącznie jego własność
Jeśli chodzi o dojrzałości
Moim zdaniem to umiejętność rozmowy na każdy temat
Przełamaniu oporu przed pisaniem( w moim wypadku nie łatwe) umiejętność bycia samemu ze sobą
spojrzenia na samego niebie z boku i wyciągania wniosków ze swoich zachowań
Świadomość że jak jestem żonaty to jest tylko moja żona inne kobiety nie istnieją
Rodzina to nie jest nuda tylko życie które może być atrakcyjne
I najważniejsze że jedyną osobą na którą mamy największy wpływ jesteś ty sam
A dzieci biorą przykład z tego co robisz a nie mówisz
Może się rozkrece w pisaniu????
Myślę, że każde ma po trochu racji w tym co pisze;
Nie jest żadną tajemnicą, że jesteśmy sumą naszych doświadczeń;
Chcąc nie chcąc doświadczenia w jakimś stopniu nas kształtują, wyrabiają opinie i przeprogramowują przekonania;
W tym wszystkim warto nie wpaść ze skrajności w skrajność co często ma miejsce; nie ma się co dziwić silne emocje działające przez dłuższy czas połączone w chronicznym stresem powodują, że wszystko inne a być może istotne umyka nam z pola widzenia;
Co do dynamiki relacji damsko męskich mnie osobiście jest bliżej do tego co napisał Za dobry za moralny;
Relacja między kobietą a mężczyzną zwłaszcza w dzisiejszych hedonistycznych czasach to swego rodzaju transakcja, mimo, że komedie romantyczne i cały przekaz w mainstream stanowią inaczej; całe to pierdzielenie o romantyzmie, kwiatach ma się nijak do rzeczywistości; w relacjach międzyludzkich z naciskiem na damsko męskie panują brutalne i sztywne zasady;
Każdy oczywiście ma prawo do swojej opinii i oceny sytuacji;
Wszak to każdy osobiście będzie ponosić konsekwencje swoich wyborów.
Cześć, w ramach rewanżu za komentarz postanowiłem zapoznać się z Twoją historią. No cóż, myślę że rozumiem co Tobą kierowało chociaż patrząc z boku to na kilometr było widać jak to się skończy, oczywiście oczywistym jest dlaczego Ty tego nie dostrzegałeś. Miałem dokładnie tak samo, wszystkie czerwone flagi zostały zignorowane, jakaś taka wiara w drugiego człowieka przysłaniała fakty i przeczucia, chyba w większości przypadków widać ten sam schemat. Nie będę się tutaj rozpisywać nad Twoimi błędami bo masz już swoje wnioski, ja osobiście się z nimi zgadzam więc nie oświecę Cię niczym nowym ale mogę zasugerować rozwiązanie które mi pomogło. Wiem że zwracasz uwagę na różnice wieku ale ja myślę że to nie ma aż tak dużego znaczenia (może jak byś był 60+ to wtedy rzeczywiście nie miałoby to sensu).
1) Wczytaj się w komentarze od poczciwego. W moim wątku tak mnie nastawił psychicznie że chyba do końca życia gościa nie zapomnę :'D
2) Zadbaj o siebie - wiem że to pospolity banał ale co Ci mogę więcej powiedzieć... to popłaci z czasem. Nie dość że zajmiesz sobie czas to jeszcze zaprocentuje to na przyszłość. Postaw siebie na pierwszym miejscu, spełniaj marzenia, rób coś siebie.
3) Dużo wychodź, zwiększ kontakty ze znajomymi - u mnie z tym był problem, ja będąc w związku zaniedbałem dużo kontaktów. Po rozstaniu musiałem to odbudowywać.
4) Randkuj, spotykaj się z dziewczynami ale bez żadnych oczekiwań, to się wiąże z punktem wyżej. Traktuj dziewczyny jak koleżanki, bez presji, tylko po to żeby fajnie spędzić czas. Z jakiegoś powodu przy takim podejściu one same chcą czegoś więcej po chwili.
I obserwuj jak to wszystko procentuje. Nie wiem czy wszystkie te rzeczy będą dla Ciebie odpowiednie, każdy jest inny, każdemu pomaga co innego ale wydaje mi się że masz podejście podobne do mojego z Listopada/Grudnia 2023 więc może te same rzeczy pomogą. Trzymam kciuki
Dzięki Eknomen za tego posta. Pozbierałem się już trochę po pierwszym szoku i powoli będę wchodził w ten cały, nakreślony przez Ciebie, proces samonaprawy. Cieszę się, że Tobie udało się w miarę szybko wygrzebać.
Komentarze Poczciwego już czytam ze szczególną uwagą. Z tego co widzę mam zbliżone do Niego spojrzenie na mechanizmy ujawniające się w relacjach z kobietami, ale gość ma przy tym wyjątkową umiejętność syntezy. Nie bierze jeńców i bardzo dobrze. Pozostałe punkty zamierzam realizować dokładnie w takiej kolejności jak to przedstawiłeś.
Do ostatniego pewnie jeszcze daleka droga - zanim to nastąpi muszę mieć pewność, że zrobiłem, na wielu poziomach, porządek z głową. Na szczęście na ten moment dla większości kobiet jestem przezroczysty. Ten fakt oraz powracające myśli o ex sprawiają, że ryzyko popełnienia jakiegoś głupstwa jest bliskie zeru.
Swoją drogą to mam dzięki temu sposobność zaobserwować raz jeszcze schematy - kobietom wystarczy jeden rzut oka żeby rozpoznać, że jesteś zranioną zwierzyną. Bo wzmożone, dla odmiany, zainteresowanie zauważyłem tylko u kilku albo po przejściach albo całych świecących się na czerwono. Najwyraźniej wyczuły, że otworzyło się okienko na złowienie betabankomatu.
Co do naszych byłych i ich czerwonych flag - moim zdaniem, w dzisiejszym świecie, te czerwone flagi można zauważyć prawie u każdej. A że mężczyźni są tak skonstruowani (pomijając już całą wgrywaną od dzieciństwa nadbudowę romantyczną), że realizacja sił twórczych czy chociaż sprawczych jest ich naczelnym życiowym celem? W młodym wieku przejawia się to m.in. wiarą, że możemy wychować czy nawet ukształtować na nowo kobietę, do której odczuwamy być może tylko wyjątkowo silny fizyczny pociąg.
A jak już konkretnie przeczołgany zaczynasz działać bez żadnych oczekiwań, bez tych wszystkich myśli o odpowiedzialności, małżeństwach, dłuższych związkach to zwyczajnie zlewasz te czerwone flagi, bo i tak nie jest to kobieta, z którą ,,spędzisz resztę życia''. Role się odwracają, teraz to ty jesteś bezwzględnie pragmatyczny, a one zaczynają ,,się starać''. Oczywiście jeśli cię któraś usidli, raz przeżyty koszmar na 99% zacznie się od nowa. A dla tego 1% szans raczej nie warto ryzykować.
Trzymaj się tam i ciesz się grą, w której to one muszą wreszcie wystąpić w roli łowczyni z wypełnionym po brzegi kołczanem. Wszystko wskazuje na to, że to tylko wojna, w której tertium non datur. Ktoś tam sobie kiedyś uroił, że wystarczy ,,uwolnić'' naturę żebyśmy wszyscy stali się szczęśliwi. Upłynęło od tego czasu niecałe 300 lat, a w konsekwencji mamy barbarzyństwo XX-wiecznych totalitaryzmów i dzisiejsze ofiary tzw. rewolucji seksualnej - tak się skończyło ubóstwienie natury...
W młodym wieku przejawia się to m.in. wiarą, że możemy wychować czy nawet ukształtować na nowo kobietę, do której odczuwamy być może tylko wyjątkowo silny fizyczny pociąg
hmm ale to trzeba byłoby by być jednocześnie tatusiem żeby wychować dopiero potem partnerem - chyba męcząca zabawa. Podobna adolf hitler miał taki sam pogląd, że trzeba sobie brać młode dziewczęta i wychowywać je po swojemu tak czytałem. no młode dziewczęta nie są za mądre(ale czy młodzi chłopcy są mądrzy?) ale to okrzepnie gdzieś tak 25 lat(dzisiaj) i zazwyczaj już taka wiedokładnie na jakim mniej więcej świecie istnieje i zaczyna kalkulować, dla idiotek dłużej albo wcale... to jest trochę jak z katolami, czego się tam wyuczyli w młodości to tego siędo końca życia będą trzymać, nawet jak będą wiedzieli że to oszustwo że nie ma niczego po śmierci, nie dostaną nagrody to będą się trzymali tych wyuczonych dogmatów ze zwyczajnego przyzwyczajenia... na przykład stare dewoty do końca życia będą powtarzać te swoje modlitwy i łazić do kościółka...Człowiekowi można wmówić wszystko, warunek tyko aby był dość młody. Potem będzie żył według każego debilizmu jaki się mu wsadziło do procesora, a zanim się zorientuje że coś jest nie tak, lata całe miną albo się nie zorientuje w ogóle. albo się zorientuje i będzie żył tak samo bo już będzie za późno.
Trzechzczech, wprawdzie nie jest to może miejsce odpowiednie dla tego typu dyskusji, ale zdziwiłbyś się jak wielu jest katolików, których wiara wytrzymuje najcięższe doświadczenia i próby za sprawą niepodważalnych dla nich argumentów rozumowych. Sam jestem w tym względzie laikiem, a przy tym wciąż człowiekiem chwiejnym, ale miałem to szczęście, że ktoś mi w pewnym momencie wskazał odpowiednie lektury. Poszukaj np. naukowych opracowań o cudach eucharystycznych, uzdrowieniach w Lourdes, Całunie Turyńskim, niezniszczalnych (nie podlegających rozkładowi) ciałach świętych... Podkreślam - naukowych, pisanych przez lekarzy, chemików, patomorfologów itp. Żeby nie było, też głosiłem swego czasu podobne do Twoich mądrości ulegając propagandzie rodem z miesięczników nazywanych ,,naukowymi'' i liberalno-lewicowemu publicystycznemu szumowi...
A już wyłącznie w przedmiocie zdrad, którego dotyczy ta strona - KK z doktryną natury skażonej grzechem pierworodnym i bardzo realistycznym, jeśli sięgnąć do źródeł, spojrzeniem na popędy regulujące życie kobiet i mężczyzn na poziomie naturalnym (podświadomym) stworzył zarazem, niemalże 1:1, historyczny opis tego czym będzie świat, w którym natura zostanie uwolniona spod panowania religii, surowego prawa i obyczaju.
Nam, współczesnym, w takim właśnie świecie przyszło żyć. Jednych to oburza, kogoś tam przeraża, jeszcze inni nie wyobrażają już sobie życia inaczej jak czegoś w rodzaju zwierzęcego półsnu sprowadzonego do zaspokajania popędów (skrajny hedonizm). Pytanie tylko, co tu jest ,,oszustwem'', o którym piszesz...A co jeśli to nauczyciele ,,natury prowadzącej do powszechnej szczęśliwości'' są oszustami?
czy ja wiem to zależy kto płaci 'naukowcom' a kto płaci to wymaga jedni będą udowadniać to drudzy tamto zgodnie z tą czy tamtą linią, zresztą nauka też się myli. Jak ciała były dobrze zakonserwowane ze sztuką, były warunki to mogą nienaruszone przetrwać. 1000 lat to nie jest dużo, skoro odkrywamy skamieliny dinozaurów które żyły bardzo dawno.
Cytat
A już wyłącznie w przedmioci.... prowadzącej do powszechnej szczęśliwości'' są oszustami?.
E tam nie żyjemy w świecie bezprawia, prawo jest, chociaż wypaczone (na przykład żołnierz któremu nawet nie wolno było bronić granicy państwa - został zabity przez wypaczone prawo i strach przed konsekwencjami) tak samo granice też są, chociaż przesunięte daleko, obyczajność też jest, taka udawana ale kiedy nie była udawana. Natura i popędy same mają taką tendencję do samoregulacji, bo na przykład te interesy biologiczne mężczyzny i kobiety są przeciwstawne i mogą same na siebie ograniczać.. Obecnie to chyba nie ma lepszego czasu do życia. niczego nie brakuje, jest nawet zbyt dobrze, takie przysłowie istnieje że dobre czas ytworzą słabych ludzi a słabi ludzie mają ze wszystkim problem i w konsekwencji wracają czasy ciężkie. Religia też uległa wypaczeniu, chociaż chrześcijaństwo jest wypaczone z założenia no bo opiera się na obiecankach bez spełnienia(nagroda po śmierci) albo wmawianiu poczucia winy(grzech pierworodny) za które ludzie mieli płacić realnymi dobrami. Stąd się wzięły majątek kościelny a to nie tylko dobra materialne, to też na przykład lekka praca(pasożytnicza) bo na czym w ogóle to polega? albo wpływ na szerokie masy. a Co oni robią realnie, realnie dogadzają swoim najniższym popędom, dzieci sobie robią z gospodyniami, prostytutki, albo homoseksualne ekscesy bo oni lubią homoseksualizm. Taka maszynka, żeby dobrze żyć z ciemnoty innych...żeby zaspokajać popędy kosztem czyjejś wiar w cuda wianki.To chyba za dużo w tym hipokryzji żeby brać ich za przykład i słuchać 'nauk'... Jak ktoś chce być wierny nie potrzebuje do tego religii, na pewno nie katolicyzmu i pijanego plebana...
Historycznie zresztą też było jak było, papieże biskupi itp płodzili dzieci, zadawali się z prostytutkami, cierpieli na syfilis, kto był bogaty mógł za wszystko sobie kupić odpust.
Realizowanie popędów daje radość i spełnienie, jak patrzę to mnogo w Polsce takich co poza własny płot się nie interesują co się dzieje, grill piwo kasa od państwa a po mnie nawet potop. Są szczęśliwi realizując swoje proste potrzeby z e swoimi karynami? nie wiem co im w głowie siedzi ale z zewnątrz tak wygląda. mają trudne problemy do rozwiązania w stylu jaki kolor płotu bo farba się już łuszczy....
W łóżku jestem pewnie przeciętny, mam tylko 16 cm, ale ośmiu orgazmów w godzinę i zalanego prześcieradła pewnie nigdy już nie będzie miała, chociaż wiele razy słyszałem, że mam za małego, jestem w tym beznadziejny i nie tak ,,głaszczę głowę po, przytulam''
Cytat
ale zdziwiłbyś się jak wielu jest katolików, których wiara wytrzymuje najcięższe doświadczenia i próby za sprawą niepodważalnych dla nich argumentów rozumowych. Sam jestem w tym względzie laikiem, a przy tym wciąż człowiekiem chwiejnym, ale miałem to szczęście, że ktoś mi w pewnym momencie wskazał odpowiednie lektury. Poszukaj np. naukowych opracowań o cudach eucharystycznych, uzdrowieniach w Lourdes, Całunie Turyńskim, niezniszczalnych (nie podlegających rozkładowi) ciałach świętych...
Zajączek wielkanocny mało mnie interesuje ale napisz coś więcej o 8 orgazmach w godzinę - potestuję na mojej partnerce. Pewnie wszystkim taka wiedza się przyda.
Macie obydwoje świadomość tego, że pochodzicie z dysfunkcyjnych domów co późniejsze Wasze zachowania ewidentnie uwydatniają;
Co z tym zrobiliście przez tyle lat?
Od tego trzeba było zacząć zakładanie rodziny a nie starania się o dziecko;
Po raz kolejny potwierdza się, że rola kapcia i ciepłej kluchy sprawdza się, ale tylko w komediach romantycznych albo bajkach disneya;
Rozumiem, że nie jesteście małżeństwem?
Zmykaj do sądu złożyć w pierwszej kolejności zabezpieczenia dziecka przy Tobie a w późniejszym czasie alimenty;
I zajmij się chociaż Ty swoimi traumami abyś nieświadomie nie zafundował dziecku takiej dorosłości jak Wasza;
Cytat
Każdego normalnego człowieka można tak nazwać i zdewaluować. Życiowa rutyna i brak czasu wpychają każdego w taką koleinę. Chyba że jest się zaburzonym i się przehula swoją i rodziny przyszłość. Sztuka dojrzałego życia polega na umiejętności czerpania radości z drobnych spraw, drobnych sukcesów i konsekwencji w dążeniu do jasnych i niewygórowanych celów.
Ludzi niedojrzałych o niewyskalowanych emocjach i braku kultury (ogłady) takie życie szybko nudzi i nic na to poradzić się nie da,
Katastrofa przyjdzie prędzej czy później.
Moim zdaniem gospodarz tego wątku ma w tej chwili otwarte na chwilę okno możliwości i może zadziałać.
Moim zdaniem powinien wystąpić natychmiast do sądu o alimenty od żony i o (uregulowanie) zmuszenie jej do kontaktów z dzieckiem przez kilka godzin tygodniowo.
Jeśli tego nie zrobi szybko otoczenie wytłumaczy żonie że musi przejąć opiekę nad dzieckiem żeby mieć dostęp do bankomatu.
I wtedy ona otrzeźwieje z obecnego zakochania i postanowi jak robi to większość alimenciar odgrywać rolę prawdziwej "madki" Bo przecież nie matki...
Wtedy facet straci dziecko na zawsze ale będzie płacił na nie alimenty pochłaniające połowę jego dochodów.
Nikt mu nigdy nie podziękuje za ten wieloletni wysiłek.
A dziecko jak dorośnie będzie na zawsze obciążone roszczeniami, żalami i iluzorycznymi krzywdami wyprojektowanymi przez madkę.
Cytat
Nie szkoda bylo Ci życia na taką kobietę?W sumie to robi Ci przysługę.Teraz masz czas ,żeby naprawić swoją głowę.
Ma bardzo mało czasu, żeby zadziałać.
Kilka tygodni może... Póki madce ktoś nie wytłumaczy że musi zawłaszczyć dziecko i wykorzystać jako narzędzie do zniewolenia jego ojca.
Cytat
Albo źle to odbierasz albo nie rozumiesz na czym polega rola kapcia;
jest coś takiego jak życie własne, własne sprawy, własne znajomości, własne zainteresowania;
Ponadto takie cechy jak decyzyjność, stanowczość, umiejętność obrony własnego zdania;
Kwestia atrakcyjności; a teraz odpowiedz sobie jakie cechy są atrakcyjne dla kobiet a jakie odpychające, nieważne czy jest żoną, kochanką, dziewczyną czy koleżanką;
Cytat
Każda cecha może być atrakcyjna w pewnych okolicznościach a w innych odpychająca. Rodziny zbudowane na takich powierzchownych faktorach są nietrwałe. Bo wszystko się w końcu znudzi jak zabraknie miłości. A miłość to bezinteresowny dar z siebie na dobre i na złe.
piszesz o rodzinach dysfunkcyjnych...
Pracujesz nad tym, czy tylko wiesz, że miałeś ciężko?
Zakładam, że ani Ty ani Ona nie przerabiacie traum...
Zacznij od tego, jak pisze poczciwy, nie chcesz chyba dziecku gotować takiego losu?
Dziecko ma 13 lat, teraz ono już ma Wasze schematy działania, jego/ją też na terapię, ma jeszcze całe życie przed sobą, a jak nic z tym nie zrobisz to pójdzie w Wasze ślady...
Mogę wytykać Ci szereg błędów jakie popełniłeś, ale to już nie zmieni tego co się stało, a tylko pogłębi żal, skup się na przyszłości, to teraz jest ważne.
Z opisu Twojego mogę powiedzieć tylko Tyle, że oboje potrzebujecie pomocy.
Piszesz o kontroli, manipulacji - to wszystko wynika z lęków... Wiesz czego się lękasz?
Poszukaj w sobie deficytów z dzieciństwa i naucz się zaspakajać potrzeby dziecka wewnątrz Ciebie, ale tak zaspakajać jak zrobiłby dorosły.
Nie działaj impulsywnie, zanim coś zrobisz, zastanów się dlaczego to robisz, co Ci to daje, do czego potrzebne...
Właśnie to "dlaczego" jest tutaj kluczowe, czy robisz tak bo chcesz, czy to mechanizm obronny?
Przed Tobą dużo pracy, ale zaufaj mi WARTO, wiem coś o tym
Nie jestem w stanie myśleć o tym wszystkim w kategoriach czy w ogóle powinniśmy, a to dlatego, że mam z tego małżeństwa wspaniałego syna. Posiadanie dziecka, przynajmniej u mnie, wyklucza takie czysto deterministyczne myślenie.
Był czas, że próbowaliśmy przepracować wspólnie nasze traumy i w pewnym momencie wydawało się nawet, że mamy to za sobą. Z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że różnego typu terapie małżeńskie to tylko dodatkowe narzędzie dla kobiet żeby racjonalizować swoją biologię i próżnię moralną. Najlepszy był młody terapeuta, który od początku sam się ewidentnie do niej ślinił i od pierwszego spotkania traktował mnie jak konkurenta usprawiedliwiając wszystkie jej akcje banałami, jakie na ogół słyszy się od zdradzających kobiet.
Skończyło się tak, że próbując wdrażać te wszystkie wypracowane na terapiach formuły uzyskałem pół roku spokoju i... niemal wyłącznie platonicznej miłości, a potem na nowo zaczęły się wyrzuty sprowadzające się do tego, że stałem się za spokojny, za rodzinny.
I nie jest tak, że nie miałem przy tym swoich hobby czy wręcz pasji - było ich kilka i akurat tutaj zawsze starałem się wyznaczać granice i jakąś, raz większą raz mniejszą, część przestrzeni zachować dla siebie. Problem stanowiło raczej , że były to zainteresowania na dłuższą metę przekraczające powierzchowne ,,hobby'' kobiet, a ona usiłowała w tym do czasu uczestniczyć (jej porażka była następną moją winą). A wszystko i tak sprowadzało się finalnie do tego, że spokój jaki w tym odnajduję okrada ją z emocji, które kiedyś zapewniałem.. Starzejąc się nie byłem już w stanie grać na tylu fortepianach jednocześnie, nawet gdybym chciał, a nie chciałem (praca, hobby, emocje).
Smutna to konkluzja, ale możesz być pijakiem znikającym po nocach, podrywającym studentki na mieście, wdającym się w przypadkowe bójki na ulicach i widzisz nad ranem pożądanie w oczach żony. Postanawiasz z tym z jakiegoś powodu skończyć i momentalnie przekonujesz się, że błysk w oku znika, a na końcu zamienia się w nieudolnie ukrywane zniecierpliwienie i pogardę - wtedy wiesz, że nie jesteś już dla niej mężczyzną i wszystko się skończyło.
99/100 z najatrakcyjniejszych w młodości fizycznie kobiet (zakładam optymistycznie, że istnieją jednak wyjątki), które dzisiaj mają 30-35 lat można przy sobie zatrzymać moim zdaniem już tylko skrajną chuliganerką albo zasobami powyżej oglądanej przez nie na co dzień instagramowej iluzji. Przy czym to drugie to tylko pewna, szczególna forma wyjątkowo niebezpiecznego uzależnienia - moim zdaniem bardziej szkodliwego w dłuższej perspektywie niż i tak już powszechny dzisiaj alkoholizm.
Bezsensowna walka ,gdzie nie możesz sobie pozwolić na chwilę słabości. która...gdyby nie małżeństwo w oczach innych kobiet stanowiłaby może raczej o twojej sile. Była twoje obecne opanowanie, dystans i ironię nazywa, przyzwyczajona do rollercoasterów rodem z wariatkowa, pantoflarstwem, kolejną to przyciągnie jako ,,męską niedostępność'' i... cyrk zacznie się od nowa. Mężczyzna w dzisiejszym świecie to tylko produkt i gdyby nie fakt, że podaż w tym akurat względzie nigdy nie nadąży za popytem, 80% z nas przeleżałaby całe życie na półce w dyskoncie z przecenionymi produktami, pleśniejąc
Cytat
jak widać nieskutecznie,
terapia małżeńska to jedno, ale czy sami pracujecie nad sobą?
Cytat
to wszystko sprowadza się dysfunkcji rodzinnych, polecam udać się do ośrodka terapii uzależnień, tam są specjaliści od DDA/DDD nie jacyś psycholodzy "terapii małżeńskich" tylko poszukać faktycznie specjalistów od DDA/DDD
Prawdę powiedziawszy, nie wierzę, że można zatrzymać przy sobie przez wiele lat atrakcyjną fizycznie kobietę inaczej niż kosztem emocjonalnej i moralnej autodestrukcji - bez względu na to czy oznacza to zanurzanie się w traumach i fundowanie psychopatycznych akcji czy rolę ogarniętego, harującego na zapewnienie tandetnych świecidełek z Instagrama tzw. poważnego, odpowiedzialnego człowieka.
W swoim małżeństwie zdążyłem wystąpić w obydwu rolach. Pewnie ktoś napisze, że ona widziała, że nie jestem w tym wszystkim spójny. Nie sądzę, ale nawet jeśli to w takim razie sprowadzamy relację do utrzymywania jakiejś idiotycznej spójności za wszelką cenę, a przecież mamy prawo do uzasadnionych względami rozumowymi czy religijnymi zmian w postępowaniu, wszyscy podlegamy też z wiekiem różnym słabościom i chorobom.
A że przehulałem też część życia ,,na mieście'' wiem, że jest to ogólniejsza reguła. Możesz być nikim pod względem tzw. statusu. Wystarczy odpowiedni flow danego dnia, ironiczny uśmieszek w kąciku ust, dowcip dostosowany w sam raz do ich inteligencji, umiejętne zbijanie pierwszych testów plus jakieś niebanalne zainteresowania i kilka historyjek z epoki chuligana. Efekt - świeżutkie mężatki same stawiają ci drinki i kleją się do ciebie...A jeśli do tego dochodzi realny bądź odpowiednio odegrany ,,status'' możesz nawet oczekiwać, że nie potraktuje tego jako jednorazowej przygody czy romansu, ale będzie gotowa po miesiącu znajomości zostawić dla ciebie męża z którym spędziła 4 lata.
Tylko co z tego wynika? Każdy mężczyzna, który nie jest skrajnym socjopatą i próbuje rzeczywiście zmierzyć się ze swoją przeszłością docenia, prędzej czy później, pewien element statyki w codziennym życiu - jak wiele innych rzeczy tak i sam proces starzenia się rozumiemy... Kobieta, dopóki otrzymuje atencję od atrakcyjnych samców pozostaje w swoich postawach życiowych dynamiczna, bo nie rozumie, że samego upływu czasu w ten sposób nie zatrzyma. Bez względu na to czy ma 25, 30, 35,40, czy 45 lat...Czysto biologicznie rzecz biorąc może być już od dawna niepłodna. Mam dwie sąsiadki, które po 60-tce prują się na boku o czym wszyscy w koło wiedzą - myślisz, że się z tym jakoś szczególnie kryją, przejmują? Przeciwnie - maszerują po osiedlu rozentuzjazmowane, uśmiechnięte, podczas gdy ich mężowie przemykają gdzieś od czasu do czasu ze spuszczonymi głowami. Bez znaczenia jest przy tym dla mnie na co się być może wzajemnie umówili - one wręcz kwitną od emocji, oni to żywe trupy.
A te wszystkie opowieści o ,,opanowaniu, własnej przestrzeni, hobby'' to niestety moim zdaniem tylko inny rodzaj bajki, które jedyne co przynoszą to obojętność na ewentualne przyszłe zranienia. Nie twierdzę, że nie jest to pod innymi względami postawa słuszna, ale na pewno nie stanowi recepty na utrzymanie kobiety przy sobie. Co więcej to wątpię czy takowa w ogóle istnieje - jedyne co ewentualnie można brać na poważnie pod uwagę, to że 80% kobiet zawsze będzie podświadomie pragnęła tego, który ,,najlepiej'' je wy......... (w cudzysłowie jest wskazane, bo to zależy też od czasu i okoliczności, czyli od emocji, a nie tylko od techne). Z pozostałych 20%, większość tych brakujących emocji będzie prędzej czy później gdzieś indziej szukała. Goethe w ,,Fauście'' ujął ten moralny, zależny od płci dysonans w formie doskonałej - doskonałej, bo zrozumiałej wyłącznie dla mężczyzn...
Nie twierdzę, że nie ma innych kobiet, ale to jest dzisiaj realnie max. 1%, z czego pewnie ponad połowa siedzi pozamykana w klauzurowych zakonach.
Ja już się z tej gry wypisuję, szkoda tylko, że straciłem najlepsze lata życia na podobne szaleństwo.
Cytat
osoby z zaburzeniami masochistycznymi a masochizm to jedna strona jednego kijaszka, druga strona to sadyzm, to niebezpieczne zaburzenia + niskie szantażowanie - zapewne to był prostacki blef - to wg mnie zupełnie dyskwalifikowało tę osobę żeby budować z niąc cokolwiek trwałego. zbyt duża niepewność. w luźny związek można się było pobawić dom dzieci też, ale poleganie na takiej osobie uleganie szantażowi i mrzonki o jakiejś długoletniej 'miłości' domu, starzeniu się razem to nie wiem, chyba to było znacznym błędem ale pewnie była bardzo ładna.
Nie wiem czy kiedykolwiek tak było tzn. łączenie się w pary i ''miłość'' do starości, z racji tego że czasy były cięższe to tak, ale to nie było tak słodko nigdy, chyba każy zna przykłady takich ludzi którzy żyją razem ale się nienawidzą każdy, ja znam. Człowiek z natury nie jest monogamiczny jest poligamiczny, monogamia to raczej wytwór kultury, przydało się do wychowywania dzieci, tworzyło to zdrowe jednostki potrzebne społeczeństwu, państwu itp. takie dzieci wychowywane przez jednego rodzica, w niepełnych rodzinach zaburzonych itp zazwyczaj tak czy inaczej są zaburzone, a potem idzie efekt śnieżnej kuli, same tworzą zaburzone rodziny, i kolejne pokolenie wychodzi z coraz większą krzywizną.
tak to zostało ustalone przez wieki, taki model jest promowany, kobiety patrzą na te filmy tam zawsze jest szczęśliwa rodzina do starości itp i śledzą i powtarzają wzorce które się im pokazuje. to jest promowane, no nic dziwnego bo jest przydatne jak już napisałem, ale chyba z naturą człowieka nie do końca zgodne. Po odchowaniu dzieci, w zasadzie rodzina wykonała zadanie, a co się dzieje dalej z mężczyzną i kobietą to dla ewolucji nie ma znaczenia...
Dzisiaj powiem szczerze w małżeństwo nie warto się chyba pchać, ja mam nawet w rodzinie bliskiej ofiarę małżeństwa teraz sobie w kieraciku chodzi płaci wysokie alimenty na 2 dzieci a była żona robi co chce. oczywiście do czasu, bo wszystko się tak czy siak kończy, jednak mogło być inaczej nie musiał być takim osłem.
To nawet w zmierzchłych czasach nigdy nie było tak słodko, na przykład szlachcice, dbali o to aby pierwsze dziecko było na pewno ich bo dziedziczyło, bo potem już nie było takiej pewności nigdy. wyjechał na objazd włości albo na wojnę, to żony nie przypilnujesz przecież, chyba trzeba by komuś zapłacić żeby pilnował 24/h. jak mu się coś nie spodobało, albo żona zbrzydła czy coś też płacił komuś i mu szlachtowali żonę a on sobie brał nową i tak dalej.
Wydaje mi się że też kwestia ''miłości'' jest zwyczajnie przereklamowana, myli się to w dużym stopniu ze zwyczajnym fizycznym popędem który jest silny, chwilowym zauroczeniem, no i może chęcią posiadania - jest coś takiego, chęć posiadania na przykład atrakcyjnej kobiety jako jakby powiedzieć trofeum do chwalenia się itp. To podobnie jest z samochodami, luksusowe auta na drogach, co z tego że część jest na zwyczajny kredyt. mój znajomy kupił dla szpanu auto ponad jego możliwości(zarobił kasę za granicą) i co robi teraz? siedzi w garażu i pucuje co drugi dzień nabłyszcza hahaha swój lep na laski. Miałem ostatnio zdarzenie samochodowe stuknąłem lekko gościa w zderzak, lekko mu uszkodziło - jaką miał zbolałą minę ten człowiek(dogadaliśmy się bez problemu) bardzo zbolałą cierpiał bardzo hahahaha... tak samo z domami, domy auta na kredyt....i żony chyba też takie dochodzące. ale jak się zrobi zdjęcie to ok wygląda.
Autorze, skoro miałeś do czynienia z zaburzoną jednostką, to może nie powinieneś na tej podstawie wysnuwać wniosków o całej reszcie mimo wszystko miałeś ostrzeżenia, mimo wszystko zaryzykowałeś.
Cytat
od zwierząt i instynktów zwierzęcych odróżnia nas jeszcze rozum, skoro kobieta lat 35 nie jest w stanie bo nie chce, albo ma braki intelektualne albo coś tam jeszcze zrozumieć pewnych spraw to dostosowywanie się do jej zwierzęcych instynktów jest trochę uwłaczające chyba, to trochę tak jak mieć psa i żyć po to aby spełniać jego psie zachcianki, piesek też niczego rozumem nie obejmie(a głupszy jest od hodowlanej świni) można tak robić pewnie ale Ciebie autorze to zwyczajnie zmęczyło i nie dziwię się, ja po robocie jestem zmęczony, jakby mi ktoś kazał robić wygibasy cyrkowe sztuczki to nie wyjdzie...zabawa dla bogatych ablo takich co mnie mają co robić z czasem. i marnowanie trochę energii, bo jak spojrzymy na dzisijeszy świat to co się dzieje?
Podobno już zostało naruszone rosyjskie tabu - Ukraińcy zaatakowali radary systemu wczesnego ostrzegania nuklearnego, dwie stacje. czy to prawda i z jakim skutkiem, to co ukraińcy piszą czy twierdzą nie warto wierzyć w żadne słowo, no ale kto wie... jak to eskaluje to w końcu polecą bomby na taką Polskę która przecież cały czas robi za strefę przeładunkową sprzętu idącego na ukrainę. pójdzie rakieta w końcu i na taki rzeszów... już dzisiaj politycy rwą się do wysyłania polskiego wojska trwa urabianie opinii publicznej i przyzwyczajanie do tematu. tylko o co ma tam walczyć polski żołnierz, konflikt 2000km a Rosja nie ma powodu do atakowania nas. po co pchać palce między szprychy. może lepiej byłoby gdybyśmy wysłali tam całą klasę polityczną...byłoby zabawnie jakby się szyszki rozerwały na wojnie dosłownie i w przenośni. z dziećmi najlepiej pełnoletnimi oczywiście.
Post factum wszystko to jest jasne. Ale tak jak pisałem na wstępie oboje wchodziliśmy w ten związek jako ludzie mocno poranieni i nawet moja duża jak na tamte czasy (nie było jeszcze w ogóle poświęconych relacjom z kobietami stron internetowych czy forów) znajomość mechanizmów nie skutkowała postawieniem natychmiastowej blokady. Dlaczego, poza czysto biologicznym tłumaczeniem w postaci wyjątkowego chaju (czym można w prosty sposób zamknąć każdy podobny temat)? Myślę, że z jednej strony było to pewne elementarne, wykształcone u mnie bardzo wcześnie poczucie lojalności, które często stanowiło problem już nie tyle nawet w relacjach z kobietami, ale z ludźmi w ogóle. Do powierzchownych znajomości podchodziłem zawsze z dużym dystansem i byłem je w stanie nie jeden raz w brutalny sposób ucinać, ale jeśli chodzi o bliższe więzi to nie potrafiłem na nie nigdy patrzeć inaczej niż na dożywotnie wzajemne oddanie. Psycholog powie np., że jest to rezultat emocjonalnych deficytów z dzieciństwa. Ja po dziś dzień uważam, że, niezależnie od nie wiadomo jak daleko sięgających ,,przyczyn'', jest to jedyna prawdziwa wartość na tym świecie - oparta na prawdzie lojalność.
Z drugiej strony była to jednak jeszcze zupełnie inna epoka - social media i aplikacje randkowe dopiero się zaczynały, dla dużej liczby par i rodzin podstawowym problemem było ,,przeżycie do pierwszego''. Mężczyzna miał wtedy poczucie jakiejkolwiek kontroli nad kobietą, a że było to po większej części złudne? Wymagania dziewczyn były jeszcze na tyle niewielkie, umysły kompletnie sprane femipropagandą na tyle rzadkie, że iluzja naprawiania natury i psychopatologicznych zaburzeń, stanowiła dla niektórych przedwcześnie uświadomionych pewnego rodzaju wyzwanie.
Ale niezależnie od tych refleksji jeszcze raz podkreślę - posiadanie dziecka sprawia, że to całe analityczne i deterministyczne podejście w niektórych przypadkach jako terapia nie zadziała. To znów ta przeklęta lojalność.
Co do Twoich rozważań na temat poligamii - to też oczywiste, ale dla kogoś kto uważa, że o wartości człowieka decyduje ostatecznie to w jakim stopniu zwalczył w sobie najniższe popędy i nie ulegał pokusom, jakie to może być pocieszenie? Przecież uznajesz tym samym, że bliska ci osoba naprawdę cierpi, co więcej nie mając niejednokrotnie aż do końca życia świadomości, jaką krzywdę sobie wyrządziła, a ty nie możesz nic z tym zrobić...
Dzisiaj każdy niby wie co w takiej sytuacji zrobić, recepty są powszechnie znane, ale to tylko...ku radości zdradzających kobietek. ,,Odciąć się całkowicie'', ,,wyruchać kolejną i zapomnieć'', ,,poświęcić się hobby i pasjom'' itd. - przecież one o niczym innym nie marzą niż o tym żeby wreszcie facet, którego już nie pożąda i nic do niego nie czuje wreszcie się od niej całkowicie odczepił i nie przeszkadzał w poszukiwaniu nowego bolca. A te wszystkie ruchy z jej strony podyktowane twoją obojętnością, których jedni używają dla mnożenia złudzeń o ,,powrotach'' , inni dla niby to cynicznego przywrócenia poczucia własnej wartości, to wyłącznie ciąg dalszy tej samej gry, w której mężczyzna, który raz dostał mata po prostu przegrywa - tutaj nie ma jak w profesjonalnych szachach rewanżu, a tym bardziej remisów...
Cytat
do lojalności wobec obcych osób trzeba mieć powód,a nieuzasadniona niczym lojalność wobec zaburzonej masochistki-szantażystki to też tak jakby oznaka masochizmu, bardzo nieżyciowe
Cytat
Tak może pisząc odnosiłem automatycznie do obecnych czasów, ja jestem młodszy nie wiem do końca jak było kiedyś. z drugiej strony czy znowu 20 lat temu było aż tak bardzo inaczej, naturę kobiety miały zresztą taką samą. Teraz mają troszkę większe możliwości to prawdziwa natura kobieca wychodzi na wierzch. ale ma to swoje wady i zalety...
Cytat
Wydaje mi się że to natura została nadszarpnięta przez czynnik ludzki bo te zaburzenia masochizm czy inne biorą się z wychowania raczej. Naturze nie są potrzebne masochistki, wariatki i inne tam takie bo do czego. Może było tak, że tatko miał ciężką rączkę bił w dzieciństwie a potem tatki zabrakło i zaczęło być tęskno tatkową rączką...hahahaha.
Cytat
To chyba takie chrześcijańskie naleciałości... chyba też trochę nieżyciowe. a ta kobieta wyznawała taki sam pogląd? ...ona mogła mieć i pewnie miała zwyczajnie inną miarkę do mierzenia zupełnie innych tam swoich wartości definiujących życie. ....
Nie wiem czy to będzie pocieszenie, ale człowiek potrzebuje poczucia sensu w życiu, a pewne elementy są zwyczajnym oszustwem i nie ma na to wielkiego wpływu na przykłąd te romantyczne bajki o długoletniej '''miłości'' domu, albo nawet sama natura nas już oszukuje za sprawą tak a nie inaczej skierowanego popędu z odległych czasów, a przecież kto nami rządził przez ostatnie lata, karakan bez zębów 1,5m wysokości rządził krajem o 40 milionowej wielkości. hahahaha już sobie wyobrażam tłumy kobiet które by się na niego rzuciły. albo te radary przecież jak sobie wyobrażam kto to zaprojektował to nic mi do głowy nie przychodzi niż armia nerdów nad papierami. A te radary to być albo nie być milionów ludzi, od tego czy wykryją pocisk balistayczny i zostanie zestrzelony lub nie...
może nie warto tak wszystkiego brać na 100% bo to wszystko to trochę ustawiona gra, trzeba trochę dystansu nabrać do innych i do siebie
Cytat
ale nie rozumiem o jaką krzywdę chodzi z jakiego powodu. mówi się że ignoranci i ludzie nieświadomi zresztą są najszczęśliwsi...
Cytat
no tak dzisiaj mamy nawet zalew informacji, nawet jest coś takiego jak zalew guwnoinformacji informacji bezwartościowych i szumu. kiedyś nie było w ogóle dzisiaj ciężko się połapać...
Cytat
czy ja wiem nie wszystkie mają tak kolorowo, raczej jakiś mały ułameczek reszta nie może robić co chce bo życie warunki ogranicza. najmądrzejsze będą grać na dwa skrzypce udawać. A odnosząc do wspomnianego feminizmu feminizm sam bierze udział w swoim zakończeniu bo przecież jak na przykład popatrzymy na niemiecką strukutrę ludności to tam nie ma już białych dzieci w niektórych regionach wiele. feminizm zwyczajnie wymrze zastąpią to imigranci którzy nie wyznają feminizmu i raczej się go ich nie da nauczyć,a raczej jak coś się alemu nie spodoba to przypierdoli swojej babie w pysk i koniec tematu będzie a jak go zdradzi(ale to raczej science fiction) to noże pójdą w ruch albo jakiś kwas czy cuś. Chyba na całym świecie gdzie promuje się feminizm następuje zwinięcie demograficzne, ale to oczywiście tylko czynnik jeden z wielu a nie główny powód. można powiedzieć upraszczając feminizm jest jak broń przeciwko całym nacjom, hahahaha.
No dobrze, ale jeśli sprowadzamy małżeństwa czy związki wyłącznie do jakiejś biorobotyki, gdzie należy wpierw dokładnie przestudiować instrukcję obsługi, ze świadomością, że i to nie stanowi o jakiejkolwiek gwarancji (aktualizacje oprogramowania!) to po cholerę to wszystko...
Dzisiaj po raz kolejny przekonałem się jak niewiele już dla niej w tej chwili znaczę i widzę jasno ile energii przez te wszystkie lata zużyłem niepotrzebnie tylko po to żeby utrzymać ją w przeświadczeniu, że nadal jest z tym samym mężczyzną, którego naście lat temu poznała (a czy w ogóle ,,pokochała''? -tego się nigdy nie dowiesz) Wystarczy dosłownie moment słabości czy zawahania i jest pozamiatane...Możesz jeszcze grać przez pewien czas materialnymi zasobami, ale jeśli i one się skończą pańcia się z dnia na dzień ,,odkocha''...
A to, że ,,rozumiesz''? To w żaden sposób nie łagodzi bólu jeśli spędziłeś z kimś kilkanaście lat, widzisz wewnętrzne rozdarcie i cierpienie wspólnego dziecka, a przy tym masz świadomość, że ona pozostanie prawdopodobnie do końca życia nieszczęśliwa, bo uległa w pewnym momencie podszeptom koleżanek i instagramowym iluzjom, że to ostatni moment na poszukiwanie księcia z bajki...
Wiele można mi zarzucić, i tak, są to niewątpliwie katolickie fundamenty w moim postrzeganiu świata, które zawsze ostatecznie przeważały. Ale raczej nie to, że wymagam po prostu żeby ludzie różnili się czymkolwiek od zwierząt .Przezabawny jest ten współczesny ,,humanizm'', który zmierza do tego żeby zatrzeć różnicę między człowiekiem, a zwierzęciem - zupełnie jakby samo pojęcie ,,humanizmu'' nie powstało wyłącznie w oparciu o tę różnicę.
Możemy ocenić tylko to co napisałeś i jak napisałeś. Czyli Twoje zdolności literackie i jakość opowieści.
Z faktów które ujawniłeś wnika że masz dużo szczęśćia w nieszczęściu. A największe szczeście to to że zostawiła Ci dziecko czyli masz szansę zabezpieczyć i umocnić swą władze rodzicielską.
podać żonę o alimenty i sformalizować jej odwiedziny dziecka.
Jeśli tego prędko nie zrobisz żona zacznie z tobą walkę o dziecko i o alimenty i w ten sposób jedyne co będziesz miał z faktu posiadania dziecko to comiesięczny haracz płacony pod groźbą kary więzienia.
Zazdroszczę Ci takiego znaku już na początku relacji. Sądzę zę po takim numerze ja bym się jak najprędzej ewakuował z takiego bagna. Chociaż tak do końca nie wiem co bym naprawdę zrobił w tedy będąc na Twoim miejscu. Bo post factum to prawie każdy jest mądry...
Dopóki nie przeszorują porządnie dupskiem po asfalcie dopóty nie są w stanie pojąć pewnych prawideł;
Chcąc dziś dokonać rzetelnej i obiektywnej oceny swojego partnera każdy użytkownik tej strony jednym tchem byłby w stanie wymienić co najmniej pięć czerwonych flag na początku relacji, które z jakiegoś powodu zignorował; a z jakiego wyjaśniłem w pierwszym zdaniu;
Na tym polega poniekąd życie; jesteśmy sumą własnych doświadczeń;
Sztuką jest umiejętność czerpania z tych doświadczeń; co nie dla wszystkich jest takie proste i oczywiste;
Cytat
To by trzeb trochę popatrzeć na historię rozwoju człowieka. nasz mózg wygląda tak a nie inaczej, ukształtował się tak nie inaczej, na to miały wpływ takie nie inne przyczyny, przez miliony lat trwała sobie ta ewolucja mózg się rozwijał, instynkty kobiet się ukształtowały według tego jaki zestaw da tam największe powodzenie w przekazaniu genów, i w to wpisana jest na przykład skłonność to poligamii, albo taka aby szukać sobie jednego do utrzymania a drugiego do płodzenia(i to jest zresztą przecież logiczne, brzydka kobieta może przecież zwabić idealnego partnera oczywiście raczej nie zatrzyma ale zapłodni i rodzą się nie takie szkarady aż no nie - ja znam taką sytuację wokół mnie nawet pewnie bardzo typowe zresztą)
no a potem już te mechanizmy się wykształciły przychodzi Jezus albo kto tam przyszedł zbawiciel nasz robi czerwoną krechę i że nie teraz kobieta i mężczyzna mają tworzyć związek aż po grób a zdrady są zabronione...i tak ma być bo sobie ktoś tak wymyślił?...To tak jak z tymi zakochanymi magnatami, żona jednego sobie zażyczyła zimową przejażdżkę saniami w lecie. magnat nakupił soli nasypali ile wlazło i szczęśliwi...I do kogo tu mieć pretensje do tego jak ewoluował człowiek czy do tych którzy sprzedają bajki...i jak tu dać gwarancje skoro ten nasz mózg nie pasuje do ckliwych życzeń o miłości aż po grób tylko raczej jest poligamiczny i skrajnie egoistyczny.
Pan tu zresztą tą swoją żoną zwyczajnie manipulował grając na tych mechanizmach kobiecych, a jak się znudziło już(może brakowało trochę zrozumienia i prawdziwego partnerstwa zamiast przepychanek? hahaha)przestał Pan to se poszła tak. Co z tego jest, - dzieci, a co się dzieje po wychowaniu z rodzicami to już nie ma znaczenia...zadanie zostało wykonane no nie?
Cytat
To chyba najwyższa pora się odkochać i przerwać więź(jednostronną już chyba)
Cytat
Pewnie tak lata robią swoje, jednak chyba można z powodzeniem obrzydzić sobie każdego. Żeby zerwać więź dobrze sobie obrzydzić kogoś(nie ma znaczenia wielkiego faktyczny stan jak jest tylko zadbać o własny dobrostan)
na przykład przez porównania - skoro była kurą domową to można ją sobie porównywać z kobietami 'sukcesu' takimi co mają osiągnięcia, albo zwyczajnie młodszymi, zgrabniejszymi, inteligentniejszymi, no tak żeby zawsze wychodziła źle nie ma znaczenia stan faktyczny, zrobić sobie listę zysków i strat tego całego związku, wytykać i wynajdywać wady głupotę itp itd. Na przykład jakieś brzydkie zdjęcie gdzieś na widoku hahahaha.
Cytat
ale dlaczego miałaby być do końca życia nieszczęśliwa. może być tak że będzie bardziej szczęśliwa niż świnia taplająca się w błocie.
Cytat
na sadistiku było niedano nagranie jak instagramerzy(czy kto tam) na paralotni chcieli sobie zrobić niezłą słit focie nad morzem, wychylił się jeden ze swojego fotelika zeby machnąć zdjęcie ale zapomniał sobie zapiąć pasek(oj głuptasek) i sruuu poleciał do morza, amciu amciu dla rybek, bierzcie i jedzcie oto ciało moje hahahaha. Tak było, drugie było skok na bandżi, lasce gościu operator kazał skakać ale zapomniał zapiąć jej do paska linę hahahaha. Pani kleks to się chyba nazywa w żargonie milicji. Rozplaszczyla się na denku jak chyba to się po czesku nazywa rozklapciucha hahahaha.
Cytat
jak ma 35 lat atrakcyjna to może księcia z bajki nie będzie ale sznurek kandydatów na pewno
Cytat
to może z tych katolickich fundamentów bierze się to przekonanie o przyszłym nieszczęściu żony, że jak była przewina to będzie kara. to jes ttylko raczej we własnym mózgu takie urojenia... chrześcijańska tresura za pomocą nagrody i kary bądź grzeczny to dostaniesz nagrodę - ale kiedy- a po śmierci, a jaką ? a będziesz się patrzył w bozię...a jak mi się zachce poruchać? oooo to wsadzimy do kociołka...
Cytat
może tego Pan od żony wymagać ale ona ma swój mózg i co zrobi to nie ma dużego wpływu, Pan zresztą też zwyczajnie nią manipulował drażniąc jej instynkty...a skoro wytłumaczyć się nie dało to może się wcale nie da w tym przypadku i szkoda zachodu...
[quote...] zatrzeć różnicę między człowiekiem, a zwierzęciem...[/quote]
z człowieka można zrobić zwierzę były już takie przypadki dzieci zostawionych samych sobie potem to były już tylko niezdolne do sformułowania prostej myśli zwierzoludzie, za sprawą odpowiedniego wychowania też pewnie da się zahamować rozwój - na przykład ograniczając ilość przedmiotów ścislych matematyki fizyki, za to dadzą jakiegoś obrony terytorialnej czy przystosowanie do życia w (nowoczesnej) rodzinie, dwóch tatów i wujek, masa jak jest głupsza to się nią łatwiej rządzi...
W każdym razie, jak człowiek jest młody to niejednokrotnie pakuje się i świadomie w kłopoty co wynika z wiary we własne supermoce, które najczęściej okazują się przy tym po czasie konstrukcją mającą na celu przesłonienie własnych deficytów.
W sumie to mogłem skończyć o wiele gorzej - do takiego wniosku dochodzę po skatalogowaniu tych wszystkich cudownych niewiast...
TrzechZCzech pisze o ,,manipulacjach'' i ,,partnerstwie''. Młody jeszcze jesteś więc pozwolę sobie i ja udzielić Ci rady. Nie może być mowy o jakimkolwiek partnerstwie czy przyjaźni tam, gdzie zagnieździ się kłamstwo. A że kobiety, delikatnie rzecz ujmując, bardzo nisko cenią sobie prawdę, a niektóre w kłamstwie potrafią stać się wręcz mistrzyniami to siłą rzeczy to co nazywasz ,,manipulacją'' prędzej czy później staje się jedyną skuteczną strategią prowadzenia związku. Z tym że przychodzi taki czas, kiedy to całe postrzeganie życia jako gry człowieka zwyczajnie męczy. Z tego co widzę po Twoich wpisach to tak je właśnie jeszcze postrzegasz nie widząc zarazem sprzeczności między tą postawą, a zarzutami o manipulację. A przecież każdy ateista musi uznać, że kłamstwo i manipulacja są dokładnie takimi samymi mechanizmami natury jak wszystko inne. Najwyraźniej istnieje też rodzaj materialistycznej tresury...
Dziękuję wszystkim za poświęcony czas i uwagę. Pewnie oczekiwaliście więcej szczegółów, ale nie mogę podawać ich za dużo ze względu na możliwość rozpoznania konkretnych osób uczestniczących w tym dramacie. A zemsta, tym bardziej w formie publicznej, to nie mój styl postępowania.
Zresztą, tym sposobem niczego się nie uleczy. Nie wiem ile potrwa ,,żałoba'' po ex-żonie, przypuszczam, że długo, bo nie zamierzam gasić pożaru benzyną. Kobiet nie będę już chyba nigdy w stanie traktować poważnie i inaczej niż jak obiekty seksualne. Dotarłem do punktu, w którym impotencja byłaby błogosławieństwem. Dochodzę dzisiaj do wniosku, że te dziwne istoty zajmowały stanowczo zbyt dużo miejsca w mojej głowie, a że ex jest nadal, pomimo wieku, bardzo atrakcyjną fizycznie kobietą i potrafiła, do czasu, używać naprawdę dobrego seksu do uzyskania pełnej kontroli nade mną? Pomijając już wszystko inne, samo to stanowi taki rodzaj uzależnienia, z którego będę wychodził latami. ,,Obrzydzić sobie brzydkim zdjęciem'' - no nie jest to proste, jeśli wiesz, że wśród kobiet w zbliżonym wieku należy do top 1%, i nie jest to tylko moja subiektywna opinia - gdziekolwiek się nie pojawiała od razu kręciło się kółeczko adoratorów. Nawet jak miała już te 30 lat i kupowała w sklepie alkohol czy papierosy zdarzało się, że proszono ją o dowód osobisty, a nastolatkowie myśleli, że jest w zbliżonym do nich wieku. Parę razy uznano nas nawet, kiedy wychodziliśmy gdzieś bez dziecka za ojca i córkę chociaż rocznikowo dzieli nas raptem 7 lat. Ona to jakiś pieprzony wyjątek genetyczny i m.in. dlatego pewnie już nigdy nie pozbędę się myśli, że to ja coś spieprzyłem...
Cytat
to że przyciągasz, a właściwie nie przyciągasz a Ciebie interesuje konkretny typ kobiety to już Twoje, to przez określony typ zachowań, schematów kobiet jakie dla Ciebie są atrakcyjne,
dopóki sobie w główce nie poukładasz dopóty będziesz takie "przyciągał".
Cytat
Jestem na forum od kilkunastu lat ale czegoś takiego to nigdy nie czytałem ... I piszę to z prawdziwym smutkiem.
Myślę, że zarówno Ty jak i żona macie jeszcze dużo do przepracowania - nie razem ale oddizelnie. Zdaje się, że dysfunkcyjnośc rodzin przełożyła się nie tyle na niskie poczucie wartości ale głównie na niedojrzałość emocjonalną.
Z racji zawodu i zainteresowania rozmawiam z wieloma kobietami - również o ich życiu intymnym (bez szczegółów - seksuologiem nie jestem) i powiem Ci autorze, że nie spotkałem jeszcze takiej, której głównym zyciowym celem i ambicją było 8 orgazmów w godzinę. Życie intymne oczywiście jest ważne, w tym bliskość i i seks ... ale większość kobiet ma ambicje wykraczające poza łóżko. Możesz mieć 30 cm i dawać kobiecie 60 orgazmów w godzinę to jednak ona będzie chciała się realizować, rozwijać pasje, zainteresowania i osiągać sukcesy.
Oragzmy są na .... 5-6 miejscu
Chcesz się nuczyć kochać - zacznij kobietę podziwiać za to co robi, a jeśli mało robi, to zachęcaj ją do działania, do rozwoju - każdy związek oparty tylko na orgazmach skończy się szybciej niż później.
,,Zachęcanie kobiety do działania, do rozwoju'' - mówisz o tych wszystkich od chill & Netflix, podróży czy Instagrama? Ile poznałeś w życiu kobiet, które miały jakieś realne, nie tylko powierzchowne zainteresowania (tańca na rurze czy ćwiczenia pośladków do nich nie zaliczam).
,,Orgazmy na 5-6'' miejscu? Nie wiem w jakich okolicznościach posiadłeś tę wiedzę, ale zapewniam Cię, że są rzeczy, do których kobieta nie przyzna się np. terapeucie, a z których ochoczo zwierzy się kochankowi czy nawet kandydatowi na kochanka. Oj, nasłuchałem się tego w czasach, kiedy jeszcze szwendałem się po klubach - niektóre potrafią być naprawdę okrutne w ujawnianiu ,,braków'' swoich partnerów.
A te wszystkie zdrady, romanse, ONSy to Twoim zdaniem z ,,braku podziwu i przestrzeni do samorealizacji''. Litości...
Śmiesznie to zabrzmi w kontekście sytuacji w jakiej sam się znalazłem, ale Twoje rady jak dbać o relację z kobietą to już prosta droga do katastrofy każdego bez wyjątku związku.
Oczywiście istnieją różne kobiety i u każdej w innym stopniu ten atawizm się ujawnia, ale one kochają silne emocje, a największych dostarcza szczytowanie z odpowiednim w ich oczach samcem i żadne zaklęcia tego nie zmienią.
Żeby była jasność, można za sprawą wyznawanego systemu wartości i duchowej samodyscypliny inaczej poustawiać priorytety i kobietom, które tego dokonały należy się ogromny szacunek, ale to wyjątki, które poszły na wojnę z naturą, a Ty piszesz o tym wszystkim jak o powszechnej regule.
Reszta to kobiety, które wyszalały się wcześniej i szukają stabilizacji. Naprawdę uważasz, że usłyszysz od takiej w czasie, kiedy będziecie w relacji (bo potem w ramach zemsty możesz wiele usłyszeć), że któryś z byłych (którego co jakiś czas w tajemnicy przed tobą wspomina) był lepszy w te klocki i że jej tego brakuje?
Jestem wprawdzie rozbity emocjonalnie, bo sprawa jest zbyt świeża, coraz wyraźniej też widzę jaki wysiłek mnie czeka i co mam w sobie do przerobienia, ale zachowałem na szczęście na tyle przytomności umysłu żeby nie oczekiwać na przyszłość od kobiet przezwyciężenia mechanizmów tkwiących głęboko w ich naturze.
Piszesz Domator, że spędziłeś na forum o zdradach kilkanaście lat, a nie zauważyłeś, że przyczyny podawane przez zdradzaczkę to w większości racjonalizacje? A prawdę o orgazmach i wiele innych bolesnych prawd poznasz tylko w jednym wypadku - jeśli będzie chciała się tym sposobem na tobie zemścić i ostatecznie cię upokorzyć. Moja ex utrzymuje wprawdzie, że seks nie miał żadnego wpływu na jej decyzję, ale chyba nikt kto poznał ten specyficzny błysk w oku kobiety wyrażający tylko jedno pragnienie ,,wyruchaj mnie'' (nie mylić z ,,będę z tobą, bo dobrze zarabiasz i masz fajny samochód'', a potem widzi jak nagle on znika i zamienia się w puste, ledwie co ukrywające irytację i pogardę spojrzenie, w to nie uwierzy.
Cytat
Hmmm, zarzuca Pan kobietom kłamstwa(rozbijanie rodzin?), dalej w tekście zaś usprawiedliwia Pan swoje zachowanie naturą? Tu coś nie pasuje, zresztą nie można tak przyrównać... takie a nie inne popędy który ma kobieta on jest z tyłu głowy tam głęboko, nieświadomie, a kłamstwo żeby skłamać to trzeba świadomości, no nawet usta trzeba otworzyć. chyba do jednego worka tego wrzucić nie da się.
Co do manipulacji ja się pewnie nie wyraziłem jasno, zabrzmiało jak zarzut, ale osobiście mi to nie przeszkadza, dobrze Pan zrobił przedłużył sobie Pan małżeństwo grając na psychice żony, tylko mi chodzi o to że to nie jest w porządku wobec tego co Pan o sobie pisze, a pisze Pan i podkreśla że się Pan kieruje moralnością(nawet w nazwie, 'katolickimi fundamentami', prawdą lojalnością...? No to czy to nie hipokryzja w kontekście własnego zachowania wobec żony? Czy moralny człowiek uprawia wobec żony manipulacje, nie wiem jakiś szantaż emocjonalny, wywoływanie (specjalne) zazdrości flirtując z innymi kobietami i dając żonie o tym wiedzieć? to jak ta kobita mogła się czuć, no chyba trochę mogła nie wiem na przykład cierpieć?(a to kumulujące się dręczenie może wywoływać chęć odwetu nawet) może nie widać tego bo te granice zostały trochę przesunięte do przodu, ja jednak dostrzegam hipokryzję i wartości, takie katolskie wartości.
nie jestem ateistą jednak mam lekką niechęć do katolików, trudno ich lubić jak się pozna zresztą. to nie moja wina tylko ich, zresztą jak tu lubić ten kościółek, ten gł iwy dogmat czyli że jak będę GRZECZNY to po śrmierci dostanę nagrodę uwaga nagroda ------->PO ŚMIERCI(czy to nie są trochę jak rojenia psychopatów???) biskupi 15k miesięcznie, a co się działo jak ktoś śledzi tak luźno tylko ostatnio? orgia gejowska z plebanami, nożowanie kochanków, jeden chyba z okna wypadł, na innej 'uroczystości' jednemu uczestnikowi coś się niedobrego stało z odbytem aż musiał zostać hospitalizowany(tak głośno śpiewali chrześcijańskie pieśni aż mu się odbyt zepsuł???) pedofilia??? dużo tego aby ich nie lubić...
Cytat
A tam każdego można sobie obrzydzić, nawet modelki mają brzydkie zdjęcia jednak nie o to chodzi w tym, bierze się negatywną stronę i uwypukla. No ale pewnie sam Pan tego nie chce robić to też jest trochę tak że zdobył Pan top laskę i jej wartość świadczy trochę o własnej wartości no nie, można się pochwalić i tak dalej, teraz jej nie ma jest problem... ale nie chcemy tego niszczyć, własnego osiągnięcia. Można sobie pójść w drugą stronę na przykład myśląc o sobie ile lat i pieniędzy się zmarnowało a teraz już nie ma nic za to - za takie coś bardzo łatwo kogoś wręcz znienawidzić albo zniechęcie. Zresztą Pan jest trochę surowy wobec kobiet, takich naj lasek to chyb jest trochę więcej niż 1% jest taki rozkład dzwonowy to podobno jest najczęstszy występujący w naturze rozkład wartości, nie wiem do końca ile ale tych naj kobitek to będzie z 10% może? a jak weźmiemy liczbowo to przecież w Polsce jest chyba z pare milionów kobiet w wieku 20-35, 10% to wychodzi całkiem sporawa liczba...
Wyjść może Pan z tego bez problemu, człowiek nie żyje bóg wie ile, kiedyś jeszcze krócej i ma bardzo dobre zdolności adaptacyjne może się przyzwyczaić wręcz do wszystkiego i to bardzo szybko, znieść też może bardzo bardzo dużo. o ile chce no nie. Pozdrawiam i żyszczę szczęścia na nowej drodze, spełnienia z kobietami, bo może Pan tylko trafił na taką która nie potrafiła zapanować nad odruchami, ale na pewno są takie świadome tego jak same działają. ale oczywiście ostrożność przede wszystkim.
Cytat
,,Zachęcanie kobiety do działania, do rozwoju'' - mówisz o tych wszystkich od chill & Netflix, podróży czy Instagrama? Ile poznałeś w życiu kobiet, które miały jakieś realne, nie tylko powierzchowne zainteresowania (tańca na rurze czy ćwiczenia pośladków do nich nie zaliczam).
,,Orgazmy na 5-6'' miejscu? Nie wiem w jakich okolicznościach posiadłeś tę wiedzę, ale zapewniam Cię, że są rzeczy, do których kobieta nie przyzna się np. terapeucie, a z których ochoczo zwierzy się kochankowi czy nawet kandydatowi na kochanka. Oj, nasłuchałem się tego w czasach, kiedy jeszcze szwendałem się po klubach - niektóre potrafią być naprawdę okrutne w ujawnianiu ,,braków'' swoich partnerów.
Współczuję naprawdę.
Z takim podejściem do płci pieknej nie wróżę Ci udanych związków.
Może zmień środowisko, w którym oprócz pragnących orgazmu blachar będą jeszcze normalne kobiety. Normalne czyli ambitne, realizujące się zaodowo i z pasjami wykraczającymi poza Twoją wyobraźnię.
Ale prawdpopodobnie boisz się takich, więce nie zmienisz.
Lubisz kobiety "płytkie" po to żeby potem mówić, że większość jest taka. A nie jest.
Gdybys przeczytał choć kilka książek na temat relacji, gdzie tam książek, choć kilka publikacji, to byś wiedział, że żeby kochać trzeba podziwiać. I mówię tu o miłości a nie o wkładaniu 16 cm do dziury w blasze, żeby poczuć się męskim. Męskość nie na tym polega.
Publikacji na temat relacji trochę przeczytałem. Nie wiem z jakimi Ty się zapoznałeś, ale moje lektury w tym przedmiocie zasadniczo potwierdzają doświadczenia jakie miałem z płcią przeciwną.
Jedyne co w Twoim wpisie jest może zgodnego z prawdą, to że udanego związku raczej nie stworzę, bo prawdę powiedziawszy nie mam już ochoty na żadną trwalszą relację.
Za stary jestem żeby tracić resztę życia na bezustanne gierki i manipulacje, zbijanie testów, zadowalanie i zabawianie pańci, która w dowolnym, najwygodniejszym dla siebie momencie, może odejść, w najgorszym wariancie przyprawiając ci uprzednio rogi.
Pomijam już, że mam na wychowaniu syna, który jest najważniejszą w moim życiu osobą, a niewiele znam kobiet, które same nie posiadając potomstwa akceptują dziecko partnera z wcześniejszej relacji (chociaż one oczywiście mają odmienne oczekiwania w odwrotnej sytuacji zgodnie z doktryną ,,nie ważne kto spłodził, ważne kto wychował''.
To by było na tyle jeśli chodzi o te romantyczne bajki, które serwujesz.
Z ciekawości jeszcze tylko zapytam: ile lat trwał najdłuższy związek z kobietą w jakim byłeś?
Jestem mocno potłuczoną kobietą i mimo wszystko nie wrzucam wszystkich mężczyzn do jednego worka
Są różni tak jaki kobiety
Poproszę o to samo w przypadku kobiet
Przykro się to czyta
Prawda jest niestety taka że żeby znaleźć kogoś dojrzałego trzeba takim być
Powodzenia w dorosłym życiu
Zresztą podobnie Domator (to ku Twojemu pokrzepieniu Malinka73, bo zakładam, że to akurat mężczyzna). Dotąd nie dowiedziałem się niczego na temat tych zainteresowań i pasji, które podobno cechują większość kobiet, poza tym że widocznie nie poznałem takich, bo wybieram ,,blachary'' i mylę miłość z wsadzaniem w dziurę. Być może, ale akurat co do ex żony to wiele rzeczy mogę o niej powiedzieć, ale nie to, że była typem ,,blachary''. Kwestie takie jak pieniądze czy dowód ze statusu społecznego akurat dla niej, jak na kobietę, stosunkowo niewiele znaczyły.
I tutaj, uwaga! Zapoznałem się z Twoją historią Malinka73 i natknąłem się na coś takiego jak próba nakłonienia męża do przepisania na Ciebie połowy domu z działką (własność jego rodziców) w zamian za...pokrycie przez Ciebie kosztów instalacji fotowoltaiki. Wyborne! To pewnie też z powodu ,,emocjonalnego uzależnienia'', ,,troski o niego'' itd. Wszystko jest znów tak schematyczne, że wybacz, ale pozostanę przy swoich poglądach na kobiety i ich motywacje.
Zaznaczyłem zresztą, że pewnie są jakieś wyjątki. Ale bardzo rzadkie. I na ogół nie jest też tak, że wszystkie te schematy występują równocześnie. Moja żona na przykład, przynajmniej jeśli chodzi o finanse, miała zawsze na tyle przyzwoitości i rozumu, że nigdy nie wysunęłaby propozycji transakcji takiej jak ta z ,,fotowoltaiką''. Może, w przeciwieństwie do Ciebie Malinka73, miała świadomość, że nie ma prostszego sposobu na udowodnienie mężczyźnie, że za tym całym pierdololo o ,,oddaniu'', ,,emocjonalnym uzależnieniu'', ,,zranionej miłości'' nic faktycznego nie istnieje? Że w innych okolicznościach równie korzystną wymianę handlową uznałbym za kiepski żart?
Chętnie się wobec tego dowiem czym jest ta Twoja ,,dojrzałość'' - tym razem bez ogólników. I czy w tym pojęciu zawiera się również negocjowanie, po dwudziestu kilku latach małżeństwa, kwestii majątkowych niczym w kupieckim kantorze, gdzie w dodatku jedna ze stron jest traktowana przez drugą jak kompletny, uległy idiota.
Przeczytane bez zrozumienia????
Działka kupiona przez teściów w trakcie trwania małżeństwa dom postawiony za wspólny dorobek????
Mój mąż jest człowiekiem który wszystko kopie pod dywan
Woli przemilczeć niż przegadać
Zależało mu na fotowoltaike mi na uporządkowaniu wspólnego majątku
Po latach od kupienia działki w momencie kiedy stał już tam dom dowiedziałam się przypadkiem ze ta działka to wyłącznie jego własność
Jeśli chodzi o dojrzałości
Moim zdaniem to umiejętność rozmowy na każdy temat
Przełamaniu oporu przed pisaniem( w moim wypadku nie łatwe) umiejętność bycia samemu ze sobą
spojrzenia na samego niebie z boku i wyciągania wniosków ze swoich zachowań
Świadomość że jak jestem żonaty to jest tylko moja żona inne kobiety nie istnieją
Rodzina to nie jest nuda tylko życie które może być atrakcyjne
I najważniejsze że jedyną osobą na którą mamy największy wpływ jesteś ty sam
A dzieci biorą przykład z tego co robisz a nie mówisz
Może się rozkrece w pisaniu????
Nie jest żadną tajemnicą, że jesteśmy sumą naszych doświadczeń;
Chcąc nie chcąc doświadczenia w jakimś stopniu nas kształtują, wyrabiają opinie i przeprogramowują przekonania;
W tym wszystkim warto nie wpaść ze skrajności w skrajność co często ma miejsce; nie ma się co dziwić silne emocje działające przez dłuższy czas połączone w chronicznym stresem powodują, że wszystko inne a być może istotne umyka nam z pola widzenia;
Co do dynamiki relacji damsko męskich mnie osobiście jest bliżej do tego co napisał Za dobry za moralny;
Relacja między kobietą a mężczyzną zwłaszcza w dzisiejszych hedonistycznych czasach to swego rodzaju transakcja, mimo, że komedie romantyczne i cały przekaz w mainstream stanowią inaczej; całe to pierdzielenie o romantyzmie, kwiatach ma się nijak do rzeczywistości; w relacjach międzyludzkich z naciskiem na damsko męskie panują brutalne i sztywne zasady;
Każdy oczywiście ma prawo do swojej opinii i oceny sytuacji;
Wszak to każdy osobiście będzie ponosić konsekwencje swoich wyborów.
1) Wczytaj się w komentarze od poczciwego. W moim wątku tak mnie nastawił psychicznie że chyba do końca życia gościa nie zapomnę :'D
2) Zadbaj o siebie - wiem że to pospolity banał ale co Ci mogę więcej powiedzieć... to popłaci z czasem. Nie dość że zajmiesz sobie czas to jeszcze zaprocentuje to na przyszłość. Postaw siebie na pierwszym miejscu, spełniaj marzenia, rób coś siebie.
3) Dużo wychodź, zwiększ kontakty ze znajomymi - u mnie z tym był problem, ja będąc w związku zaniedbałem dużo kontaktów. Po rozstaniu musiałem to odbudowywać.
4) Randkuj, spotykaj się z dziewczynami ale bez żadnych oczekiwań, to się wiąże z punktem wyżej. Traktuj dziewczyny jak koleżanki, bez presji, tylko po to żeby fajnie spędzić czas. Z jakiegoś powodu przy takim podejściu one same chcą czegoś więcej po chwili.
I obserwuj jak to wszystko procentuje. Nie wiem czy wszystkie te rzeczy będą dla Ciebie odpowiednie, każdy jest inny, każdemu pomaga co innego ale wydaje mi się że masz podejście podobne do mojego z Listopada/Grudnia 2023 więc może te same rzeczy pomogą. Trzymam kciuki
Komentarze Poczciwego już czytam ze szczególną uwagą. Z tego co widzę mam zbliżone do Niego spojrzenie na mechanizmy ujawniające się w relacjach z kobietami, ale gość ma przy tym wyjątkową umiejętność syntezy. Nie bierze jeńców i bardzo dobrze. Pozostałe punkty zamierzam realizować dokładnie w takiej kolejności jak to przedstawiłeś.
Do ostatniego pewnie jeszcze daleka droga - zanim to nastąpi muszę mieć pewność, że zrobiłem, na wielu poziomach, porządek z głową. Na szczęście na ten moment dla większości kobiet jestem przezroczysty. Ten fakt oraz powracające myśli o ex sprawiają, że ryzyko popełnienia jakiegoś głupstwa jest bliskie zeru.
Swoją drogą to mam dzięki temu sposobność zaobserwować raz jeszcze schematy - kobietom wystarczy jeden rzut oka żeby rozpoznać, że jesteś zranioną zwierzyną. Bo wzmożone, dla odmiany, zainteresowanie zauważyłem tylko u kilku albo po przejściach albo całych świecących się na czerwono. Najwyraźniej wyczuły, że otworzyło się okienko na złowienie betabankomatu.
Co do naszych byłych i ich czerwonych flag - moim zdaniem, w dzisiejszym świecie, te czerwone flagi można zauważyć prawie u każdej. A że mężczyźni są tak skonstruowani (pomijając już całą wgrywaną od dzieciństwa nadbudowę romantyczną), że realizacja sił twórczych czy chociaż sprawczych jest ich naczelnym życiowym celem? W młodym wieku przejawia się to m.in. wiarą, że możemy wychować czy nawet ukształtować na nowo kobietę, do której odczuwamy być może tylko wyjątkowo silny fizyczny pociąg.
A jak już konkretnie przeczołgany zaczynasz działać bez żadnych oczekiwań, bez tych wszystkich myśli o odpowiedzialności, małżeństwach, dłuższych związkach to zwyczajnie zlewasz te czerwone flagi, bo i tak nie jest to kobieta, z którą ,,spędzisz resztę życia''. Role się odwracają, teraz to ty jesteś bezwzględnie pragmatyczny, a one zaczynają ,,się starać''. Oczywiście jeśli cię któraś usidli, raz przeżyty koszmar na 99% zacznie się od nowa. A dla tego 1% szans raczej nie warto ryzykować.
Trzymaj się tam i ciesz się grą, w której to one muszą wreszcie wystąpić w roli łowczyni z wypełnionym po brzegi kołczanem. Wszystko wskazuje na to, że to tylko wojna, w której tertium non datur. Ktoś tam sobie kiedyś uroił, że wystarczy ,,uwolnić'' naturę żebyśmy wszyscy stali się szczęśliwi. Upłynęło od tego czasu niecałe 300 lat, a w konsekwencji mamy barbarzyństwo XX-wiecznych totalitaryzmów i dzisiejsze ofiary tzw. rewolucji seksualnej - tak się skończyło ubóstwienie natury...
Cytat
hmm ale to trzeba byłoby by być jednocześnie tatusiem żeby wychować dopiero potem partnerem - chyba męcząca zabawa. Podobna adolf hitler miał taki sam pogląd, że trzeba sobie brać młode dziewczęta i wychowywać je po swojemu tak czytałem. no młode dziewczęta nie są za mądre(ale czy młodzi chłopcy są mądrzy?) ale to okrzepnie gdzieś tak 25 lat(dzisiaj) i zazwyczaj już taka wiedokładnie na jakim mniej więcej świecie istnieje i zaczyna kalkulować, dla idiotek dłużej albo wcale... to jest trochę jak z katolami, czego się tam wyuczyli w młodości to tego siędo końca życia będą trzymać, nawet jak będą wiedzieli że to oszustwo że nie ma niczego po śmierci, nie dostaną nagrody to będą się trzymali tych wyuczonych dogmatów ze zwyczajnego przyzwyczajenia... na przykład stare dewoty do końca życia będą powtarzać te swoje modlitwy i łazić do kościółka...Człowiekowi można wmówić wszystko, warunek tyko aby był dość młody. Potem będzie żył według każego debilizmu jaki się mu wsadziło do procesora, a zanim się zorientuje że coś jest nie tak, lata całe miną albo się nie zorientuje w ogóle. albo się zorientuje i będzie żył tak samo bo już będzie za późno.
A już wyłącznie w przedmiocie zdrad, którego dotyczy ta strona - KK z doktryną natury skażonej grzechem pierworodnym i bardzo realistycznym, jeśli sięgnąć do źródeł, spojrzeniem na popędy regulujące życie kobiet i mężczyzn na poziomie naturalnym (podświadomym) stworzył zarazem, niemalże 1:1, historyczny opis tego czym będzie świat, w którym natura zostanie uwolniona spod panowania religii, surowego prawa i obyczaju.
Nam, współczesnym, w takim właśnie świecie przyszło żyć. Jednych to oburza, kogoś tam przeraża, jeszcze inni nie wyobrażają już sobie życia inaczej jak czegoś w rodzaju zwierzęcego półsnu sprowadzonego do zaspokajania popędów (skrajny hedonizm). Pytanie tylko, co tu jest ,,oszustwem'', o którym piszesz...A co jeśli to nauczyciele ,,natury prowadzącej do powszechnej szczęśliwości'' są oszustami?
Cytat
czy ja wiem to zależy kto płaci 'naukowcom' a kto płaci to wymaga jedni będą udowadniać to drudzy tamto zgodnie z tą czy tamtą linią, zresztą nauka też się myli. Jak ciała były dobrze zakonserwowane ze sztuką, były warunki to mogą nienaruszone przetrwać. 1000 lat to nie jest dużo, skoro odkrywamy skamieliny dinozaurów które żyły bardzo dawno.
Cytat
E tam nie żyjemy w świecie bezprawia, prawo jest, chociaż wypaczone (na przykład żołnierz któremu nawet nie wolno było bronić granicy państwa - został zabity przez wypaczone prawo i strach przed konsekwencjami) tak samo granice też są, chociaż przesunięte daleko, obyczajność też jest, taka udawana ale kiedy nie była udawana. Natura i popędy same mają taką tendencję do samoregulacji, bo na przykład te interesy biologiczne mężczyzny i kobiety są przeciwstawne i mogą same na siebie ograniczać.. Obecnie to chyba nie ma lepszego czasu do życia. niczego nie brakuje, jest nawet zbyt dobrze, takie przysłowie istnieje że dobre czas ytworzą słabych ludzi a słabi ludzie mają ze wszystkim problem i w konsekwencji wracają czasy ciężkie. Religia też uległa wypaczeniu, chociaż chrześcijaństwo jest wypaczone z założenia no bo opiera się na obiecankach bez spełnienia(nagroda po śmierci) albo wmawianiu poczucia winy(grzech pierworodny) za które ludzie mieli płacić realnymi dobrami. Stąd się wzięły majątek kościelny a to nie tylko dobra materialne, to też na przykład lekka praca(pasożytnicza) bo na czym w ogóle to polega? albo wpływ na szerokie masy. a Co oni robią realnie, realnie dogadzają swoim najniższym popędom, dzieci sobie robią z gospodyniami, prostytutki, albo homoseksualne ekscesy bo oni lubią homoseksualizm. Taka maszynka, żeby dobrze żyć z ciemnoty innych...żeby zaspokajać popędy kosztem czyjejś wiar w cuda wianki.To chyba za dużo w tym hipokryzji żeby brać ich za przykład i słuchać 'nauk'... Jak ktoś chce być wierny nie potrzebuje do tego religii, na pewno nie katolicyzmu i pijanego plebana...
Historycznie zresztą też było jak było, papieże biskupi itp płodzili dzieci, zadawali się z prostytutkami, cierpieli na syfilis, kto był bogaty mógł za wszystko sobie kupić odpust.
Realizowanie popędów daje radość i spełnienie, jak patrzę to mnogo w Polsce takich co poza własny płot się nie interesują co się dzieje, grill piwo kasa od państwa a po mnie nawet potop. Są szczęśliwi realizując swoje proste potrzeby z e swoimi karynami? nie wiem co im w głowie siedzi ale z zewnątrz tak wygląda. mają trudne problemy do rozwiązania w stylu jaki kolor płotu bo farba się już łuszczy....
Cytat
Cytat
Zajączek wielkanocny mało mnie interesuje ale napisz coś więcej o 8 orgazmach w godzinę - potestuję na mojej partnerce. Pewnie wszystkim taka wiedza się przyda.