Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Cześć, sytuacja jak we wstępie. Byliśmy parą od 8 lat z czego 6 lat po ślubie. Dwójka dzieci z czego jedno z poprzedniego związku żony. Żyliśmy jak normalni ludzie raz było lepiej a raz gorzej. Początkowo mieliśmy swoje problemy finansowe ale nasza miłość potrafiła je pokonać, potem różne problemy które się pojawiały jak w każdym związku ale zawsze udawało się wszystko pokonać.
Bardzo popsuło się kiedy w pracy żony pojawił się nowy szef. To był Listopad 2022. Od tego czasu dużo mniej miłości, uczucia z jej strony. W Styczniu doszło nawet do awantury gdzie jej to wypomnialem ale zbyt wiele się nie zmieniło. Wytrzymałem tak do Marca i sprawdziłem w końcu jej telefon. Praktycznie od razu znalazłem wiadomość do koleżanek z pracy w której fantazjuje o szefie... oczywiście szok, płacz, rozmowa w której przyznała się że jako facet się jej podoba ale to tylko głupie wiadomości z głupimi koleżankami i za tymi słowami nigdy nie poszłyby żadne czyny. Prosiła o szansę, przysięgała że to był ogromny błąd i że jestem najważniejszy. Chciała odejść z pracy żeby to udowodnić. Po ogromnej walce wewnątrz siebie postanowiłem że nie mogę przez taki błąd przekreślić 7 lat wspólnego życia i skrzywdzić dzieci rozstaniem. Kolejne 2 miesiące to ciągłe wachania nastroju i zmiany decyzji - raz ważniejsza była rodzina a raz praca... po długiej i głębokiej rozmowie gdzie prosiła o to żebym pozwolił jej w obecnej pracy zostać postanowiłem się zgodzić. Rozmowa bardzo głęboka, patrzyła mi w oczy i przysięgała że nie ma już żadnych głupich myśli, zdystansowała się, obiecywała że z szefem i koleżankami które przez cały czas nagadywały ją na ten "romans" będzie utrzymywać relacje tylko służbowe i poza pracą żadnych spotkań itp.
Tu chcę się zatrzymać i powiedzieć że między majem a listopadem ta obietnica była regularnie łamana ale zawsze w taki sposób że była jakaś wymówka - na przykład zaprosiła szefa do znajomych na Facebooku a potem usunęła powiadomienie że on je zaakceptował. Kiedy powiedziałem o tym że nie powinna go dodawać odparła że nie sądziła że to coś złego a kiedy zapytałem dlaczego usunęła powiadomienie to stwierdziła że bała się kłótni. Przecież to jest zupełnie sprzeczne... jeśli wiesz że może to doprowadzić do kłótni to nie można jednocześnie stwierdzić że się myślało że to nic takiego... próbowałem o tym rozmawiać ale chęci na rozmowy nigdy nie było. Takich sytuacji jak ta wyżej było łącznie z 5-6 ale nie będę wszystkich wypisywać. To wszystko sprawiało że przez cały czas czułem się niepewny ale bardzo chciałem wierzyć że coś mi się wydaje i nie chciałem rozbijać rodziny jakimiś pochopnymi decyzjami.
Mimo tego co wyżej okres od Maja do Listopada to wspólne wyjścia, plany, miesiąc temu zrobiliśmy podobne tatuaże i żona powiedziała "no teraz to już na pewno nie możemy się rozstać". Dzień przed rozstaniem pojechaliśmy oglądać dom który chcieliśmy kupić.
I nagle w Sobotę żona nie wraca z pracy. Kiedy dzwonię to nie odbiera, odrzuca połączenie i odpisuje że porozmawiamy w domu i że wróci za 30 minut. Nie wytrzymałem, pojechałem pod jej pracę i spotkałem ją na parkingu. Podszedłem do niej i zapytałem o co chodzi i usłyszałem że chce się rozejść. Że już mnie chyba po prostu nie kocha. Kiedy zapytałem czy ma kogoś, odpowiedziała że nie chce mnie okłamywać. Zapytałem czy chodzi o byłego już szefa to potwierdziła. Przekonuje mnie że wszystko zaczęło się tydzień wcześniej kiedy napisała do niego żeby podziękować za dobrą ocenę sklepu. Twierdzi że mnie nie zdradziła fizyczne i że są na etapie poznawania się, dowiadywania się o swoich ulubionych kolorach, potrawach, zainteresowanych itp.
Kiedy 2 dni później powiedziałem że nie wierzę że dla 7 dni pisania SMS można rozbić rodzinę powiedziała że mogę iść i wyciągnąć bilingi, SMSy i wszystko się potwierdzi. Tak czy inaczej dla mnie jest to oczywista zdrada...
Teraz czeka nas rozwód, trzeba ustalić jak rozdzielić majątek, kredyty, jak podzielić opiekę nad dziećmi (1 biologicznie moje a drugie nie, ale przez to że wychowywałem je od małego żona chce żebym dalej uczestniczył w wychowaniu). Padł pomysł opieki naprzemiennej bez alimentów, podzielenia się po jednym 500+, rozdziału kredytu na pół itp. ogólnie dogadane ustnie jest wszystko. Pytanie jak to będzie funkcjonować.
Grudzień mamy spędzić razem w mieszkaniu a potem żona ma się wyprowadzić do nowego faceta. Wolę już spać pod mostem niż z nią w jednym domu ale w osobnych pokojach gdy będziemy zachowywać się jak obcy ludzie.
Nie rozumiem dlaczego. Na prawdę. Gdyby poszła się puszczać i wdała w romans to bym rozumiał co się stało ale tutaj w sytuacji jaką opisałem we wstępie zrezygnować z tego wszystkiego i pójść w ciemno w niewiadome... To się przecież nie klei...
My na prawdę mieliśmy swój wspólny język i potrafiliśmy się dogadywać w taki sposób że wszyscy zazdrościli. Obydwoje dużo przez ten czas przeszliśmy i bardzo dużo sobie nawzajem zawdzięczamy.
Chciałbym nadmienić i przypomnieć, że dostępny jest czat, który służy do rozmów i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami w czasie rzeczywistym.
Zapraszam! Po lewej stronie w menu --->Fusion czat
P.S. przez najbliższe 15 pełnię dyżur
Co do komentarza Juliany, tak, masz niestety całkowitą rację. Spieprzyłem sobie życie, za dużo czasu poświęciłem na pracę, tylko zarabianie, budowa domu etc. I lata leciały. A Ty chciałabyś być w związku z facetem, który jest fajny (dobre słowo), ale nie ma chemii, pociągu? Ja wolę być sam, jak w takim układzie. A to, że wpakowałem się w romans... Powinienem żałować, a żałuję...że tak szybko się wydało. A tak serio - mam przez to sporo kłopotów, choćby ze sobą, złapałem blokadę, idzie klasycznie, jak wszyscy tu pisali - będą ją idealizować i ciężko będzie mi wpuścić do głowy/serca kogoś innego...I tak jest. Poczciwy napisałby, dlaczego jesteś niewolnikiem toksycznej kobiety? Chyba dlatego, że jak sam n
wspominał chyba w tym temacie - z toksykami jest taki seks, że nie idzie tego powtórzyć w normalnym układzie. MAGIA. Chyba to jest rzeczywiście prawda. Ja zresztą nie wziąłbym jej z dwójką dzieci, mimo że mam duży dom. Co do Niej, bo może to być ważne dla zdradzonych. Wygląda, że solidnie pracuje na rzecz poprawy relacji małżeńskich. Głowy z biura nie wychyla, przynajmniej jak wie, że jestem w pracy Wielu ludzi dziwi się, dlaczego kompletnie jej nie widać, bo jak wspominałem, lubiła przyjść to tu, to tam, poflirtować, pokazać się w nowych włosach itd. Po pracy prosto do auta i do domu. Może mieć nadal szpiega na telefonie. Kilka razy była zmuszona służbowo do kontaktu ze mną, to załatwia to przez koleżanki (swoją drogą robią to z klasą, że niby nie wiedzą o co kaman ). Życzę jej naprawdę dobrze, choć nie chciałbym być w jej skórze. Ale to jest wg mnie pochodna wchodzenia w związki bez chemii. Są dzieci, musi to ciągnąć.
Eknomen
Jeżeli ona zamieszka z boczniakiem, lub będziesz mógł przed sądem wykazać, że u niego bywa/nocuje, to będzie to dla niej ,,gwóźdź do trumny" przed sądem.
I ona to wie, bo już ma doświadczenie rozwodowe i prawnik też jej to na pewno powiedział.
A tak naprawdę to gdzie ona teraz mieszka??? Gdzie zabiera dzieci i czy ,,na noc"?
Bi jakoś ,,mętnie" o tym piszesz
jak by ludzie mięli przez to odchodzić i rozbijać rodziny to wszystkie związki by się kończyły po roku czy dwóch
Związki rozpadają się z powodu:
- mylenia ,,motylków"/ odzwierzęcej chuci z uczuciem;
- niedojrzałości psychiczno-emocjonalnej;
- braku zasad i ,,kręgosłupa" moralnego;
- braku zdecydowanej postawy potępiającej ZŁO jako takie;
- pewnego rodzaju akceptacji dla osób czyniących to zło (takim czymś jest np. podawanie ręki, czy przyjmowanie w domu osobnika/osobniczkę, dla którego/której ,,nie cudzołóż", ,,nie pożądaj żony bliźniego twego" to puste frazesy). Eknomen
Rajcują Cię ,,rogi" jakie Ci ten boczniak przyprawia? A może chcesz uzgodnić z nim ich kształt/formę?
Marco jak piszę mętnie? Przecież kilka razy już napisałem że sypia u niego, 2 dni temu zabrała do niego na noc dzieci. Mam screeny gdzie wprost pisze że spędza u niego noc. Wszystko jest w komentarzach wyżej. W ogóle mnie to nie kręci, to chyba ostatnia rzecz na świecie która by mi mogła sprawić przyjemność. Jak bym miał takie zapędy to bym się wam tutaj na sytuację nie żalił. To przecież też jej pierwszy rozwód. Wcześniej zostawiała facetów ale ślubu nie mięli. Myślę że z prawnikiem jeszcze nie rozmawiała. Pozew napisała sama, widać po tym że nie dodała żadnych dowodów, załączników itp. myślę że prawnik by do tego lepiej podszedł.
Jeszcze raz powtarzam że nie wiem jak się mam zachować jak przyjeżdża z tym gościem. Dać w mordę to w sądzie jak znalazł dla niej że jestem agresywny. Nie odzywać się to będzie że na dzieciach mi nie zależy bo nie jestem skłonny do dogadywania się. Zachowałem spokój to też kurwa źle bo robicie ze mnie cuckolda jakiegoś.
Z wymienionych przez Ciebie przyczyn zdrad praktycznie wszystko u mnie występuje:
- Motylki u mojej żony na początku związku zawsze były gigantyczne
-Niedojrzałość emocjonalna to już nie wiem ile przykładów jeszcze mógłbym przytoczyć żeby ją pokazać
- Brak zasad i kręgosłupa moralnego, zgadza się. Matka żony zatrudniła się kiedyś w domu opieki i szukała starego gościa z domem żeby się z nim związać i dom odziedziczyć. Przez taką osobę żona była wychowywana a ojca nie było. Zawsze gardziłem moralnością jej rodziny.
- Brak zdecydowanej postawy potępiającej zło - chyba wiąże się z tym powyżej
- Akceptacji środowiska na złe działania, to tu jest wisienka na torcie. Dwie koleżanki z pracy nie dość że namawiały ją na zmianę bo "będzie szczęśliwa" to teraz cały czas ją utwierdzają w przekonaniu że wszystko jest ok dopóki będzie szczęśliwa. Matka standardowo też popiera. Żona jest otoczona ludźmi którzy akceptują tą sytuacją i ma pełne wsparcie
tzw. latające małpy już wcześniej są skrupulatnie przygotowywane do zmiany gałęzi; zapewne od pewnego czasu się już żaliła swoim koleżaneczkom jaki to zły jesteś aby przygotować sobie grunt; weź pod uwagę, że takie osoby zawsze otaczają się tymi wartymi siebie; każda, która jest wartościowa jest wcześniej odrzucana tylko dlatego, że nie poklepie zawsze po pleckach ( dla nich to brak wsparcia) nieważne, że robią kurestwo, przyjaciółka ma zawsze poklepać po pleckach;
Tak poczciwy dokładnie. Od roku każda nawet najmniejsza błahostka była wynoszona do koleżanek. Też zwracałem na to uwagę, były kłótnie, rozmowy. Na chwilę było lepiej, żona mówiła że taka po prostu jest że musi dać ujście emocjom ale nie tylko narzeka ale też mnie chwali. Ile to było tłumaczenia że to będzie niszczyć związek, że te koleżanki będą mnie już zawsze miały za tego złego. Teraz wiem że to było robione z premedytacją. Wtedy też niby wiedziałem ale człowiek chciał wierzyć że nie, żeby nie rozbijać rodziny.
Powiedz żonie,że nie życzysz sobie żeby przydupas przychodził do domu, bo patologią zajeżdża. Dzieci to widzą, i nie chciałbyś żeby córka wyrosła na taką kobietę jak Ty.
Ubierz to ładnie w słówka. Dobrze,że jesteś spokojny.
Eknomen
Żeby być szanowanym przez innych człowiek musi sam się szanować. Uważasz, że akceptacja werbalna i formalna ,,boczniaka" jest taką oznaką szanowania się samemu?
To jest TWÓJ DOM i nie koniecznie musisz do niego wpuszczać tego typu ,,przydupasów" szona. Wpuszczasz każdego kto chce do niego wejść? A gdy go przyprowadz,i winieneś go zdecydowanie WYRZUCIĆ ZA DRZWI. Łącznie z wezwaniem policji. I to będzie ,,+" dla Ciebie w sądzie. Również w sądzie będzie dla Ciebie na ,,+" to, że nie godzisz się na to, aby dzieci patrzyły jak ich matka się ***wi na oczach męża. Dobrze, ze im jeszcze sypialni nie udostępniłeś.
Wierz mi, ze nie chciał byś słyszeć jak oni o tobie mówią, kim jesteś dla nich, chociaż w zasadzie ,,z podglądu" wiesz to. I nie zwalaj wszystkiego na koleżanki, jeżeli Ty sam w jakimś sensie aprobujesz i to co ona robi i to jak jesteś traktowany przez ,,boczniaka". Jak można dopuścić do tego, aby Z TWOJEGO DOMU, DOMU TWOJEGO DZIECKA tak ***wa robiła sobie burdel? Jak można na to nie reagować? Jakby z dumą pisałeś, że ,,podałeś mu rękę". I z czego byłeś dumny? Z tego, ze takim czymś pokazałeś mu, że jesteś ,,miękka faja"? On wobec Ciebie nie ma żadnych zobowiązań, bo niby czemu miałby mieć. Swoim postępowaniem pokazał jednak, że NIE MA TEŻ ŻADNYCH ZASAD MORALNYCH i jest po prostu ,,ku****rzem". A takim, podobnie jak ***wom, RĘKI SIĘ NIE PODAJE, a nawet należy takich osobników ,,tępić" werbalnie i formalnie. I nie ma to nic wspólnego z agresją fizyczną.
Zrozum.
Czym innym jest, gdy najpierw kończymy związek, zanim rozpoczniemy nowy, a czym innym bycie ****dajką w trakcie trwania danego związku.
Pomyśl sam, jaką ,,NAUKĘ" przekazałeś swojej córce, synowi szona, tym swoim postępowaniem? Że zdradzać można nawet na oczach męża/żony - to jest ta nauka.
CO, jakie wzorce wyniesie z Twojego domu Twoja córka, syn szona? Jaką przyszłość gotujesz i córce i temu drugiemu dziecku swoim postępowaniem? Już oboje pochodzą z dysfunkcyjnej rodziny, a Ty chcesz to pogłębić?
Autorze. Nie chcę Ciebie obrażać, ale chyba musi ktoś Tobą wstrząsnąć, abyś zrozumiał, że nie tylko Ty jesteś główną ofiarą tego co ta ***** ,,wywinęła" już po raz drugi.
Napisałeś, że on jest ,,nice guy". Zawsze tak błędnie oceniasz obcych, nie znanych sobie de facto ludzi? Bowiem ,,k#*iarz" na pewno nie jest kimś, o kim można powiedzieć ,,aseksualny chłopak do rany przyłóż",
Może masz rację Marcus. Już napisałem to co doradziła Juliana. Żonie też chyba za bardzo ułatwiałem tą sytuację. Jak omawialiśmy teraz kilka kwestii to ładnie ubrałem to w słowa ale powiedziałem że kurwienie się to moralne dno i że nie chcę w moim mieszkaniu widzieć jej boczniaka. Serio we łbie jest 1000 myśli jak się zachować. Co do tego co napisałeś co dzieci wynoszą z mojej reakcji to pasierb mnie nie obchodzi a córka kompletnie nie rozumie tej sytuacji. Żadnej nauki nie wyniesie z mojego zachowania a jakaś próba tłumaczenia jej że matka zachowała się jak szon jest bezsensowna. Pewnie jeszcze by to było przeciwko mnie użyte w sądzie że próbuje manipulować dzieckiem.
Tak czy inaczej, dosadnie żonie napisałem jak się zachowała, że jej facet ma się u mnie nie pokazywać a z pasierbem nie będę mieć żadnego kontaktu.
Eknomen
Nigdzie nie napisałem, że masz coś przekazywać/mówić córce!!!! Ty masz tylko postępować godnie , z szacunkiem dla siebie, jak mężczyzna znający swoją wartość. I nie obawiaj się - ona to zauważy i zapamięta.
Ok masz rację, dziś już to naprostowałem. Będę na to zwracał większą uwagę. Dzięki za zwrócenie na to uwagi. Czasem jak się jest w środku takiego gówna to ciężko takie rzeczy dostrzec.
Związki rozpadają się z powodu:
- mylenia ,,motylków"/ odzwierzęcej chuci z uczuciem;
- niedojrzałości psychiczno-emocjonalnej;
- braku zasad i ,,kręgosłupa" moralnego;
- braku zdecydowanej postawy potępiającej ZŁO jako takie;
- pewnego rodzaju akceptacji dla osób czyniących to zło (takim czymś jest np. podawanie ręki, czy przyjmowanie w domu osobnika/osobniczkę, dla którego/której ,,nie cudzołóż", ,,nie pożądaj żony bliźniego twego" to puste frazesy).
Marcus zapomniałeś o:
- sex np. brak sexu, albo niedopasowanie
- kasa a raczej jej brak
Co do rozmowy z boczniakiem hmm z jednej strony dobrze kazać mu wyp.... z chaty a z drugiej niektórzy piszą że można pogratulować świetnego wyboru i postawić flaszkę. Jak trafisz na lepszy model to jeszcze mu podziękujesz ;]
Co do sexu to po 8 latach wychodzi niedopasowanie? ???? A w kwestii kasy to jak nic nie miałem to to była najlepsza dziewczyna na świecie. Właśnie teraz kasa się pojawiła...
Żeby wystarczyło dać hasło to by było dobrze. Dwustopniowe uwierzytelnianie więc z nowego urządzenia się nie wpierdzielisz a jak byś próbował to od razu hasło zmieni bo powiadomienia dostanie. Mam dostęp tylko z jednego swojego laptopa.
No wiem wiem, po prostu rzygać się chce jak człowiek czyta te wyznania miłości. Do sądu zajebiste rzeczy ale już mam tego tyle że chyba starczy. Tylko nigdy człowiek nie wie co ona tam napisze jeszcze, może znajdzie się konkretniejszy kwiatek i szkoda byłoby to przegapić i nie skorzystać z jej głupoty...
Czy już napisała,że jesteś psychopatą ? Dowiesz się o sobie różne zmyślone rzeczy.Pamiętaj,że każdy zdradzacz musi sobie racjonalizować podłe postępowanie i tworzyć "określony"swiat przedstawiony...
Hagi czym ja nie jestem... już było że biję dzieci, że wyzywam, że ją chciałem z domu wyrzucić, dodała posta że z dnia na dzień została bez dachu nad głową (mimo że ja właśnie teraz śpię u kumpla żeby z nią nie musieć przebywać). Jak miała wolne i córki z przedszkola nie odebrała to wysłała głosówkę koleżankom że ja dziecka nie odbieram a teraz ona musi szybko jechać bo ja się wypiąłem. Czytałem że jestem despotyczny, że wszystkie decyzje podejmowałem w związku sam, jak nie chciałem się zgodzić żeby zabrała córkę na noc do kochanka to z koleżankami wypisywały że "odpierdala mi" i że ona musi na siebie uważać bo nie wiadomo co jeszcze wymyślę. Za kupno osobnego jedzenia zostałem zwyzywany od debili, prostaków itp.
Oczywiście prawie wszystko za moimi plecami. Oficjalnie w rozmowach ze mną ona chce dobrych relacji i mamy darzyć się szacunkiem
No cyrk. Najgorsze że otoczyła się dwiema takimi koleżankami które poklepią ją po plecach choćby nie wiem co zrobiła. Zresztą już jej napisały że nie ważne co zrobi, zawsze będą ją wspierać żeby ją uszczęśliwić.
Eknomen-Ona będzie brała te koleżanki na ewentualnych świadków,więc musisz mieć na nie "haka".Jak będziesz wiedział kogo wzywa to powiedz,że masz dowody i strasz pozwem cywilnym...
Pisałem Ci za dużo informacji podajesz na forum.Może koleżanki znalazły Twoje posty.O tym co Ty wiesz na temat jej "działalności" powinna się dowiedzieć dopiero w sądzie, nie wcześniej.
Tez myślę że za dużo szczegółów, nauczka dla innych na przyszłość, albo po prostu przypadek, dziwne że dopiero teraz zmieniła
Cytat
Co do sexu to po 8 latach wychodzi niedopasowanie? ???? A w kwestii kasy to jak nic nie miałem to to była najlepsza dziewczyna na świecie. Właśnie teraz kasa się pojawiła...
Może zmieniła bo zaczęła pisać z kochankiem na Messengerze i ją olśniło że słabo by było jak bym to widział. Tak czy inaczej to co było do tej pory i tak wystarczy. Wszystko co mogła napisać żeby potwierdzić zdradę to napisała i mam to zapisane. Teraz mam na oku inne źródło do pozyskania informacji ale dla pewności nie będę się tu rozpisywać.
Też ciężko mi uwierzyć żeby trafiła na mój post na tym forum. Koleżanki to ma takie tępe (i nie mówię tego złośliwie, sama żona całkiem niedawno mówiła że to są kretynki) że ja podejrzewam że w nocy rodzice wchodzą im do pokojów sprawdzić czy mózgi nie zapomniały jak się oddycha więc to by był dla mnie większy szok że one się do mojego posta dokopały niż jak bym zobaczył kosmitów...
Żona jest zakochana i w fazie euforii, ja dla niej nie istnieję więc nie sądzę żeby przeszukiwała w ciemno fora dla zdradzonych żeby sprawdzić czy się gdzieś nie wypłakuje. Obstawiam że to była kwestia tego że przerzuciła się z smsów na Messengera w kontaktach z kochankiem i naszła ją refleksja że jak by mi coś odbiło i chciał się dostać na jej konto to lepiej żebym nie znał hasła.
1) Na tym forum były przypadki, ze zdradzający nawet przejęli konta osób zdradzonych.
2) I jak??? Była wyprowadzka? A jeżeli tak to sama, czy z dziećmi?
No tak, napisałem jej że skoro zaczyna mnie oskarżać o to że biłem dziecko, nie dbałem o psychikę itp to widzę w którą stronę to zmierza i w tej sytuacji muszę się odciąć. Teraz jak rozmawialiśmy o świętach i urodzinach córki to ona pisała o dzieciach a ja o córce i w pewnym momencie napisała "rozumiem że tylko córka?"
Eknomen
Czy ona złożyła ten pozew, czy też z nim blefuje?
Bo może być tak właśnie, aby nie odciąć sobie drogi powrotu.
Ty więc nie powinieneś czekać na jej ruchy, tylko samemu taki pozew złożyć. Już pisałem - najlepszą obroną jest atak. A teraz po jej wyprowadzce z dziećmi masz ,,wszystkie asy" w ręce.
Złożyła na pewno. Widziałem pisma z pieczątką sądu. Mówię Ci że ona nie jest typem osoby która kalkuluje jakąś drogę powrotu. Ona stawia wszystko na nowego faceta i pokłada w nim 100% nadziei. Mózg w tej sytuacji nie pracuje zbyt dobrze. Znam to z autopsji. Kiedy wiązała się ze mną też nic się innego nie liczyło.
Rozmawiałem z prawnikiem i mam na razie czekać aż dostanę pismo z sądu. Moja adwokat uważa że sąd ze względu na braki formalne będzie wzywać żonę do ich uzupełnienia i sprawa szybko nie wystartuje. Plan działania jest wstępnie ustalony z adwokat którą nawet tutaj polecało mi kilka osób więc wierzę że najlepiej wie co trzeba zrobić.
Postawiłeś wyraźnie granicę, nie wdałeś się przy okazji w zbędną dyskusję a tym samym jej sprowokować więc punkt dla Ciebie; uzyskałeś to co chciałeś; w takiej postawie wytrwaj;
Nie czepiała, zachowywała się normalnie. Córka szczęśliwa, tam jej dobrze, ma swój pokój, nowe zabawki itp. Dla dziecka w jej wieku nic złego się nie wydarzyło. Może to nawet lepiej że nie ogarnia tej sytuacji. Niestety mówi że "rodzice" kupili łóżko do jej pokoju albo "rodzice" kupili jej zabawkę... szybko się poprawia że wie że ja jestem tatą. Myślę, może w swojej naiwności że nikt jej tam przeciwko mnie nie nastawia i wynika to z tego że takie dziecko ma proste postrzeganie świata i skoro jest mama i ktoś to dla niej są po prostu rodzice. Tak czy inaczej plan działania jest tylko jeden, fajnie spędzić tydzień żebyśmy byli zadowoleni i czekali na kolejny
Tak poczciwy, zgodnie z Twoją radą całkowicie odpuszczam dyskusję czy próby tłumaczenia czegokolwiek. To rzeczywiście nie miałoby sensu. Na plus jest to że żona wydaje się mieć to gdzieś i nawet tego tematu nie próbuje poruszać.
Cześć, minął ponad miesiąc od ostatniej aktualizacji i prawie 2 miesiące od godziny 0, ktoś zwrócił mi uwagę że dobrze byłoby wrzucić małą aktualizację mojego wątku.
No więc żona nie mieszka już z boczniakiem. Z tego co wiem od córki (nie chciałem przesadnie wypytywać) to matka boczniaka robiła w domu awantury o to ile zwierząt moja żona przyniosła ze sobą do jego domu. Osobiście uważam że zwierzęta są tylko katalizatorem a tak na prawdę potencjalna teściowa jest negatywnie nastawiona do mojej żony po zapoznaniu się z jej historią (myślę że nie kupiła jej bajek i na chłodno przekalkulowała że 2 dzieci z różnymi facetami, pomimo tego że ma męża wyprowadza się do kochanka po 2-3 tygodniach romansu itp.). Jak to mówią kobieta kobietę wyczuje
Żona przeprowadziła się na moje osiedle, do bloku jej "psiapsi" która namawiała ją do zmiany partnera. Wygląda mi to na klasyczny przykład osobowości narcystycznej która teraz przez jakiś czas będzie żerować emocjonalnie na latającej małpie w postaci przyjaciółki.
Jeśli chodzi o finanse to żona odmówiła dokładania się do kredytu który zaciągałem na nasze wspólne potrzeby. Miesięczna rata to 3000 zł, ustalaliśmy że będziemy płacić 50/50 ale szybko okazało się (jak zresztą z innymi rzeczami wcześniej) że jej słowo nie ma żadnego znaczenia. Tutaj nie będę się żalić, spokojnie spłacę sam a potem będę chciał przy podziale majątku zwrotu za "jej część kredytu". Ogólnie finansowo po ciężkich 2 miesiącach odżywam. Udało się wyprostować chyba wszystkie tematy, za to żona zaciągnęła kredyt (nie wiem na jaką kwotę) z miesięczną ratą 400 zł. Dodatkowo kilka dni temu wzięła Providenta mieszkając w domu boczniaka finansowo powinna mieć spokój jednak jeśli wynajmuje to ok 2500 - 3000 zł ma wyjęte ze swojego budżetu. Niemniej przy relatywnie trudnej sytuacji finansowej jakieś 2 tygodnie temu przedłużyła sobie włosy - teraz ma śliczne, długie, niebieskie na jedzenie bierze providenty ale włosy są ^^ xD
Na poczcie czeka na mnie do odbioru pismo z sądu, zgodnie z radą prawnika będę je odbierać ostatniego możliwego dnia. Niestety prawniczka nie określiła się jeszcze na 100% czy poprowadzi moją sprawę. Mam nadzieję że tak, pieniądze mam już na nią odłożone, słyszałem o niej tak dobre opinie że nie chciałbym nikogo innego.
Jeśli chodzi o sprawy rozwoju/pójścia naprzód to w życiu się tyle nie naczytałem i nie nasłuchałem podcastów żeby zrozumieć mechanizm działania takich osób. Jak już wspomniałem uważam żonę za osobę z zaburzeniami narcystycznymi, do tego DDD. Wydaje mi się że teraz już ją rozumiem i to przerażające że czyjaś psychika może tak działać. Widzę też że ona ma ze sobą ogromny problem i nigdzie nie znajdzie szczęścia -> To nie jest jakaś próba pocieszania się, jeśli mam rację z diagnozą to z taką psychiką każdy kto nie będzie się godzić na jej patologiczne zachowania będzie szybko eliminowany z jej otoczenia a każdy kto będzie to tolerować będzie i tak niewystarczający a ciągłe przesuwanie granic sprawi że ona będzie tracić szacunek do tej osoby.
Nie chciałem tracić czasu na "żałobę" po żonie więc po tygodniu wróciłem na siłownię, trzymam dietę, ogólnie trochę poprawiłem sylwetkę na co zwracają mi uwagę ludzie w pracy i znajomi więc zdecydowanie jest motywacja żeby pracować dalej.
Za miesiąc mam wyznaczony termin na tatuaż, zaczynam robić rękaw. Przez te 8 lat nigdy nie było na to pieniędzy bo bezsensownie były tracone na zachcianki żony. Teraz rzeczywiście mogę się skupić na sobie.
Uczuciowo też narzekać nie mogę. Po pierwsze mam swobodę, dużo czasu, mogę "testować" rynek no i pojawiła się dziewczyna która biega za mną tylko że ja nie chcę obecnie wchodzić w poważniejszą relację. To całkowita odwrotność ostatnich kilku lat gdzie to ja się starałem i biegałem za kimś żebrząc o uwagę. Przyjemna odmiana
Brzmi jak bajka ale oczywiście są też trudne momenty. Mieliśmy jedną awanturę w centrum handlowym gdzie żona zagroziła że już nie zobaczę córki. Trochę puściły mi nerwy i wziąłem córkę na ręce i powiedziałem że mam do niej takie same prawa i jeśli tak to ja ją zabieram już teraz ze sobą. Taka deklaracja żony wzięła się z tego że postanowiłem nie przepisywać na nią numeru telefonu (w odwecie za to że muszę sam spłacać kredyt). Oprócz tej sytuacji na szczęście nie mamy zbyt dużo kontaktu więc jest ok. Czasem najdzie jakaś dziwna tęsknota za nią ale wtedy mam pierdyliard przykładów na to że bez niej jest lepiej więc raczej szybko udaje się negatywne myśli odgonić.
To chyba tyle z aktualizacji, pomogliście stanąć na nogi w pierwszych dniach/tygodniach to czułem taki dług wdzięczności żeby napisać że jest lepiej i podziękować za wszystkie rady
Na rozdzielność teraz nie ma szans bo żona nie chce współpracować. Wyjdzie przy podziale majątku, przy odrobinie szczęścia przy samym rozwodzie co i jak ale jestem dobrej myśli. Łatwo będzie mi udowodnić że nasz kredyt był brany głównie na jej potrzeby a ona nie ma żadnego dowodu że ja wiem o jej kredytach.
Hagi, żadnych poważnych związków w tym momencie, tak jak piszesz mam jeszcze dużo do zrobienia z samym sobą. Myślę że cały bieżący rok mi na to zejdzie...
Na rozdzielność teraz nie ma szans bo żona nie chce współpracować.
Można sądownie to zrobić, złóż choć wniosek.
Na razie połowa jej zobowiazań jest Twoja, można później na drodze sądowej dochodzić wstecznie, ale bardzo rzadko się to udaje i muszą być ku temu poważne przesłanki
Hej, dawno mnie tu nie było postaram się wrzucić aktualizację, Juliana nawet o nią dopytywała więc dzięki za zainteresowanie i wsparcie
Rozprawa rozwodowa w trakcie, na pierwszej (i jak dotąd jedynej) rozprawie się nie dogadaliśmy. Finalnie ja wnioskowałem o opiekę naprzemienną bez alimentów a żona o to żebym zabierał córkę na co drugi weekend i płacił 1000 zł alimentów. Dodatkowo ja wnioskowałem o rozwód z orzeczeniem o jej winie a ona o rozwód bez orzekania. Sąd wysłał nas na mediacje które finalnie odbyły się dziś (o tym za chwilę). W zasadzie to od czasu rozstania i wyprowadzki żony cały czas funkcjonuje opieka naprzemienna. Sąd na rozprawie zasugerował że wydaje się to być dobre rozwiązanie i że żona powinna przemyśleć poważnie czy na pewno nie chce na to przystać. Argumentacją żony było to że córka jest emocjonalnym dzieckiem i bardzo przeżywa te rozłąki z każdym z rodziców. Sytuacja była raczej spokojna, trochę pomyj na swój temat jeszcze wyczytałem ale raczej nie robiły już na mnie wrażenia. Początkiem maja syn żony miał komunię i wtedy dowiedziałem się od żony że "ma straszne wyrzuty sumienia za to że tak czuje ale jest bardzo szczęśliwa kiedy nadchodzi tydzień w którym oddaje mi córkę". Nie mają zbudowanej jakiejś super relacji i córka podobno często jej pyskuje i się nie słucha. Mimo tego zaznaczę tutaj że córka kocha mamę i jak się nie widzą przez ten tydzień to córka za nią tęskni więc to nie jest tak że tam nie ma żadnej relacji albo że ma ona charakter wyłącznie negatywny. Od czasu komunii córka spędziła u mnie wszystkie weekendy. Żona przed weekendami pisała czy nie chciałbym zabrać dziecka wcześniej bo albo ona dopytuje kiedy może do taty albo żona ma dużo pracy (zaczęła nową pracę w której pracowała cały miesiąc od 9 do 20-21) -> to jej własny biznes więc musi poświęcać na to dużo czasu. Tak więc w praktyce podział wyglądał tak że córka spędzała u mnie 9 dni a u żony 5. Kiedy była odbierana z przedszkola to siedziała do 20-21 na zapleczu kawiarni.
Wczoraj dowiedziałem się na pikniku z okazji zakończenia przedszkola że szkoła syna żony skierowała sprawę do sądu przez jego złe zachowanie i obecnie mają przyznanego kuratora rodzinnego. Tam już wcześniej były problemy w szkole które najwyraźniej się pogłębiły. Info o kuratorze i tych problemach przekazała mi sama żona (nie wiem, chyba potrzebowała się wygadać czy coś).
Kilka dni temu kiedy kładłem córkę spać powiedziałem jej że bardzo za nią tęskniłem a ona się rozpłakała i powiedziała że chciałaby żeby mama też jej tak mówiła. Że brat mówi jej że jej nie kocha a od mamy nie słyszy takich rzeczy że za nią tęskniła itp...
No i co do mediacji, żona zaproponowała żeby miejsce zamieszkania było przy ojcu a co do kontaktów to ona w związku z tym jak się sytuacja obecnie układa ona chciałaby zabierać córkę co 2 weekend a resztę opieki mam sprawować ja. Dodatkowo zaproponowała płacenie niewielkich alimentów.
No i jesteśmy w tym momencie. Na pierwszej rozprawie sąd dał nam do zapoznania się z opinią kuratorów którzy robili wywiad u mnie i żony i córka w rozmowie z kuratorem powiedziała że nie może się doczekać aż pojedzie znów do taty bo tata zawsze wymyśla coś fajnego i zabiera ją w super miejsca <3 więc ogólnie serce rośnie
Jeśli nic się nie zmieni to na następnej rozprawie wszystko się zakończy. Dziecko ze mną, matka zabiera na 2 weekendy w miesiącu i skromne alimenty
Żona niesamowicie płakała zarówno na komunii gdzie narzekała że sobie nie radzi jak i na mediacjach. Próbowałem jej dopytać skąd taka decyzja ale powiedziała że nie chce o tym rozmawiać.
Ja mentalnie jestem w innym miejscu, 6 miesięcy siłowni, kupiłem motor, zrobiłem tatuaże (takie prywatne marzenia na które nie było pieniędzy albo czasu). Z dziewczynami też sobie jakoś radzę, oczywiście na poważny związek nie jestem jeszcze gotowy. Jeszcze taka ciekawostka że po rozwodzie będę musiał trochę dobić żonę w jej problemach bo będę składał wniosek o podział majątku i wyceniłem roszczenia na 40 tysięcy złotych więc jeśli chociaż część z tego zostanie uznana przez sąd (a z mojego punktu widzenia powinna zostać uznana całość) to dojdą jej kolejne problemy.
No ogólnie to chyba jest dobrze przynajmniej dla mnie ;P
Super, że układa się po Twojej myśli, stan emocjonalny jest lepszy. Serce rośnie jak czytam jak mężczyzna opiekuje się dziećmi. Nie zostawia ich. Córka przy Tobie ma szansę na fajne życie.
Moja rada żebyś odsunął się od żony, nie był jej słuchaczem i powiernikiem. Może Cię wykorzystać i ciężko będzie ułożyć życie z kimś innym. Tylko krótkie info o córce i nara.
Myślę,że Twoja małżowina chętnie by do Ciebie wróciła.Ze śpiewem na ustach i w podskokach.Niepokojące jest jej podejście do dzieci.Wygląda na to ,że chętnie by je zostawiła u Ciebie.Rób swoje, dbaj o siebie, dzieci i rób dla nich wszystko co możesz.Slońce już dla Ciebie świeci a niedługo zaczniesz nowe życie.Pozdrawiam.
Dupcyngiel siedzi z nią w tej kawiarni którą prowadzi ;P chyba prowadzą ją razem, dziwne jest tylko to że po ok miesiącu wspólnego mieszkania się od niego wyprowadziła i do dzisiaj jest praktycznie moją sąsiadką z osiedla ^^ nie wiem jaka relacja ich łączy, wiem tylko że w okresie "odreagowywania" jak siedziałem na apkach randkowych to ją tam widywałem więc albo to przed nim zatajała albo mają bardzo luźną relację. W sumie to już mnie to nawet nie ciekawi.
Spokojnie Juliana, ja nie czerpię żadnej radości z bycia ramieniem na którym mogłaby się wypłakać. To wyszło bardzo spontanicznie bo córka miała festyn i żona nagle z tym wypaliła. Skomentowałem czymś w stylu "Tak? O kurczę" i tyle w temacie.
Hagi, ja wiem że czeka na nią teraz wiele ścian więc trochę ta głowa będzie pewnie poobijana też nie widzę już po niej tej początkowej euforii, ewidentnie nie układa się jej tak jak to sobie wyobrażała, mimo wszystko wszyscy są w szoku i niedowierzają że zdecydowała się zrezygnować z córki. Myślę że może ją przerastać ten kurator, ilość pracy i kłótnie z córką + mogą być rzeczy o których ja nie wiem.
Crusoe, może tak, może nie. Skoro prowadzi ze swoim księciem kawiarnie to może jeszcze nie ma takich myśli. Czy kiedyś ją najdą? Pewnie tak. Może rzeczywiście są już teraz ale od początku tej historii wiem tylko że nie ma szans na powrót. Za dużo się wydarzyło i za mało miałbym do niej zaufania żeby się w to bawić. Przypomnę jeszcze że ja zajmuję się tylko córką. Syn żony nie ma ze mną żadnego kontaktu więc o niego dbać nie mogę i nie chcę. Może brutalne ale no... ja będę jej prostować sytuację z dziećmi (nawet z tym nie swoim) a ona będzie się rypać na zapleczu kawiarni z księciem z bajki XD Nie, dzięki ;P wolę się skupić na córce ^^
Przeczytałem cały wątek i powiem Ci, że...zazdroszczę.
1.Jesteś w najlepszym dla mężczyzny wieku. Okres między 30, a 40 rokiem życia to dla nas kumulacja - siły fizyczne jeszcze nie naruszone, doświadczenie jest, światopogląd z grubsza ustalony, umiejętność rozeznawania co jest Twoją potrzebą, a co wgranym z zewnątrz systemem kontroli nabyta. Kobiet, począwszy od 18-latek do rówieśniczek, możesz mieć na pęczki (czego oczywiście na ten moment nie doradzam, ale to jednak też budująca poczucie wartości po takim przeczołganiu świadomość).
2.Pomimo wyjątkowego, nawet jak na standardy tego forum, szoku jakim musiało być dla Ciebie tak nagłe i przeprowadzone w ten sposób rozstanie zachowałeś przytomność umysłu. Czytając Twoje posty widzę opanowanego, pewnego siebie gościa, który nie daje się ponieść za daleko emocjonalnej fali. Tutaj wracamy do punktu pierwszego - masz to szczęście, że w swojej głupocie zostawiła samca w sile wieku. Myślę, że te 10 lat wstecz reagowałbym podobnie do Ciebie, niestety moja sporo młodsza ode mnie małżonka wyczekała do momentu, w którym ten męski peak będę miał już za sobą. Efektem jest, że uzależnienie od niej tylko się przez ten czas nasiliło, a odbudowywane mozolnie przez lata małżeństwa poczucie własnej wartości sięgnęło może nie dna, ale gdzieś bardzo blisko.
3.Masz jasne dowody na to kim w rzeczywistości była i nie chodzi tu o to, że poznałeś gacha osobiście (ja np.do tej pory opieram się na domysłach i gdyby nie jej krzywe akcje z przeszłości, zachowanie w sytuacjach ,,wyjaśniających'', nagłe, całkowite odcięcie emocjonalne i pierdyliard poprzedzających odejście schematycznych sygnałów uważałbym, że to tylko moje urojenia). To co zafundowała Twojemu pasierbowi oznacza, że jest to osoba pozbawiona całkowicie jakichkolwiek uczuć wyższych. Trzech tatusiów w kilka lat - obłęd! Szkoda chłopaka, nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić co może w tej chwili przeżywać ten dzieciak, ale Ty już wiesz, że sam z tym niewiele jesteś w stanie zrobić. Najlepsze co mogłeś (dla niej i dla niego, kosztem siebie) już zrobiłeś. Przedstawiane tu historie są do siebie bardzo podobne jeśli chodzi o podstawowe schematy, ale w egoistycznym okrucieństwie względem syna Twoja ex przebija wszystko co kiedykolwiek widziałem na własne oczy u siebie, przyjaciół i znajomych czy gdzieś tam przeczytałem.
Jeśli chodzi o ogólniejsze wnioski:
Sam skonsumowany romans rzeczywiście mógł trwać bardzo krótko. Jest taki typ ,,wiecznej dziewczynki'', która przez całe życie będzie ulegała wyobrażeniom możliwego, niezależnie od wieku, powtórzenia ,,licealnej miłości''. Jeśli do tego dołączą jeszcze jakieś ,,daddy isssues'' to...wystarczy 40-letni szef w BMW, w tzw. kryzysie wieku średniego, przypominający z fizjonomii ojca, który te sprzeczności zepnie w jej mózgu odpowiednią klamrą. Sądząc po opisie całej sytuacji nie można wykluczyć, że to ona w końcu go uwiodła wykorzystując moment słabości. Nie wiem, ale przyjmijmy, że facet nie miał od dłuższego czasu seksu w związku, młodsza o 10 lat kobieta zrobiła mu w końcu dobrego loda. Przecież gołym okiem widać, że kochanek to nie był żaden cyniczny gracz i że to ona go przez cały czas rozgrywała aż w końcu przelicytowała (mamusia jegomościa kuta na cztery łapy wie lepiej co to dobre rozdanie).Co więcej to jestem na 95% przekonany, że kochaś deklarował, na swój sposób nawet uczciwie, zakończenie poprzedniego związku, bo był tam walony w rogi. Przecież nikt, a tym bardziej ktoś rozjebany po poprzednim małżeństwie/związku, kto nie jest nieuleczalnym kukoldem nie weźmie do domu kobiety, która ma dwoje dzieci, z dwoma różnymi ojcami. ,,Emocje'' - Twoja kobieta najwyraźniej nawet w to grać nigdy nie potrafiła.
A te wszystkie ,,drobne rytuały'', o których piszesz, też to znam...Dla Ciebie to pamiątka na całe życie, dla nich to było tylko narzędzie manipulacji, o którym w dowolnym momencie będą w stanie zapomnieć i...stworzyć nowe (np. BMW X5 zamiast 20-letniego grata )
Dzięki za ten komentarz zgadzam się, po czasie dostrzegam że to co piszesz to prawda. Pół roku temu świat się zawalił ale stało się to w momencie idealnym (o ile jakikolwiek moment jest idealny na takie coś). Czasu jest sporo żeby wszystko odbudować, sprawy rodzicielsko-sądowe w zasadzie same się rozwiązały, wystarczyło zachować jakiś spokój a charakter żony sam ją powoli wykańcza, sytuacja ją wyniszcza a to dopiero początek. Gdybym był w stanie to bym jej nawet współczuł przyszłości z synem bo serio tak patrząc z boku to widać jak na dłoni w którym kierunku to idzie. Ja osobiście fizycznie zmieniłem się bardzo, czas poświęciłem głównie dla siebie, w momencie rozstania jak miałem te 2 tygodnie załamki gdzie się nie dało jeść i spać ważyłem 61 kg... teraz jest to 79 kg i myślę że nigdy w swoim życiu nie wyglądałem lepiej, to zdecydowanie mój najlepszy okres w życiu. Moja siostra która ma 19 lat co jakiś czas przekazuje że jakaś jej koleżanka wypytuje o mnie więc samoocena też idzie w górę w takiej sytuacji. Ale na prawdę wiem w jakim gównie każdy z nas był i jak to wygląda. Czas i tak mija, ja mimo że starałem się podchodzić na chłodno to nie wiem jak bym sobie mógł z tym poradzić gdyby nie wizja tego że teraz skupię się na sobie, poprawię wszystko co mogę a w oczach żony (za niedługo na szczęście byłej) za jakiś czas będę widział że żałuje. Po czasie ta wizja przestała mnie napędzać bo zwyczajnie stała mi się bardziej obojętna ale te drobne sukcesy (poprawa wyglądu, kupno motocykla, zrobiony rękaw) dalej napędzają Trzeba znaleźć coś co Cię będzie napędzać i za wszelką cenę w to brnąć. Z czasem jest lepiej a nie gorzej. Zdziwiłbyś się jak gość 40+ może się zmienić przy takiej motywacji
Zapraszam! Po lewej stronie w menu --->Fusion czat
P.S. przez najbliższe 15 pełnię dyżur
wspominał chyba w tym temacie - z toksykami jest taki seks, że nie idzie tego powtórzyć w normalnym układzie. MAGIA. Chyba to jest rzeczywiście prawda. Ja zresztą nie wziąłbym jej z dwójką dzieci, mimo że mam duży dom. Co do Niej, bo może to być ważne dla zdradzonych. Wygląda, że solidnie pracuje na rzecz poprawy relacji małżeńskich. Głowy z biura nie wychyla, przynajmniej jak wie, że jestem w pracy Wielu ludzi dziwi się, dlaczego kompletnie jej nie widać, bo jak wspominałem, lubiła przyjść to tu, to tam, poflirtować, pokazać się w nowych włosach itd. Po pracy prosto do auta i do domu. Może mieć nadal szpiega na telefonie. Kilka razy była zmuszona służbowo do kontaktu ze mną, to załatwia to przez koleżanki (swoją drogą robią to z klasą, że niby nie wiedzą o co kaman ). Życzę jej naprawdę dobrze, choć nie chciałbym być w jej skórze. Ale to jest wg mnie pochodna wchodzenia w związki bez chemii. Są dzieci, musi to ciągnąć.
Jeżeli ona zamieszka z boczniakiem, lub będziesz mógł przed sądem wykazać, że u niego bywa/nocuje, to będzie to dla niej ,,gwóźdź do trumny" przed sądem.
I ona to wie, bo już ma doświadczenie rozwodowe i prawnik też jej to na pewno powiedział.
A tak naprawdę to gdzie ona teraz mieszka??? Gdzie zabiera dzieci i czy ,,na noc"?
Bi jakoś ,,mętnie" o tym piszesz
Cytat
Związki rozpadają się z powodu:
- mylenia ,,motylków"/ odzwierzęcej chuci z uczuciem;
- niedojrzałości psychiczno-emocjonalnej;
- braku zasad i ,,kręgosłupa" moralnego;
- braku zdecydowanej postawy potępiającej ZŁO jako takie;
- pewnego rodzaju akceptacji dla osób czyniących to zło (takim czymś jest np. podawanie ręki, czy przyjmowanie w domu osobnika/osobniczkę, dla którego/której ,,nie cudzołóż", ,,nie pożądaj żony bliźniego twego" to puste frazesy).
Eknomen
Rajcują Cię ,,rogi" jakie Ci ten boczniak przyprawia? A może chcesz uzgodnić z nim ich kształt/formę?
Jeszcze raz powtarzam że nie wiem jak się mam zachować jak przyjeżdża z tym gościem. Dać w mordę to w sądzie jak znalazł dla niej że jestem agresywny. Nie odzywać się to będzie że na dzieciach mi nie zależy bo nie jestem skłonny do dogadywania się. Zachowałem spokój to też kurwa źle bo robicie ze mnie cuckolda jakiegoś.
Z wymienionych przez Ciebie przyczyn zdrad praktycznie wszystko u mnie występuje:
- Motylki u mojej żony na początku związku zawsze były gigantyczne
-Niedojrzałość emocjonalna to już nie wiem ile przykładów jeszcze mógłbym przytoczyć żeby ją pokazać
- Brak zasad i kręgosłupa moralnego, zgadza się. Matka żony zatrudniła się kiedyś w domu opieki i szukała starego gościa z domem żeby się z nim związać i dom odziedziczyć. Przez taką osobę żona była wychowywana a ojca nie było. Zawsze gardziłem moralnością jej rodziny.
- Brak zdecydowanej postawy potępiającej zło - chyba wiąże się z tym powyżej
- Akceptacji środowiska na złe działania, to tu jest wisienka na torcie. Dwie koleżanki z pracy nie dość że namawiały ją na zmianę bo "będzie szczęśliwa" to teraz cały czas ją utwierdzają w przekonaniu że wszystko jest ok dopóki będzie szczęśliwa. Matka standardowo też popiera. Żona jest otoczona ludźmi którzy akceptują tą sytuacją i ma pełne wsparcie
Ubierz to ładnie w słówka. Dobrze,że jesteś spokojny.
Sasza, później odpowiem Ci w Twoim wątku.
Żeby być szanowanym przez innych człowiek musi sam się szanować. Uważasz, że akceptacja werbalna i formalna ,,boczniaka" jest taką oznaką szanowania się samemu?
To jest TWÓJ DOM i nie koniecznie musisz do niego wpuszczać tego typu ,,przydupasów" szona. Wpuszczasz każdego kto chce do niego wejść? A gdy go przyprowadz,i winieneś go zdecydowanie WYRZUCIĆ ZA DRZWI. Łącznie z wezwaniem policji. I to będzie ,,+" dla Ciebie w sądzie. Również w sądzie będzie dla Ciebie na ,,+" to, że nie godzisz się na to, aby dzieci patrzyły jak ich matka się ***wi na oczach męża. Dobrze, ze im jeszcze sypialni nie udostępniłeś.
Wierz mi, ze nie chciał byś słyszeć jak oni o tobie mówią, kim jesteś dla nich, chociaż w zasadzie ,,z podglądu" wiesz to. I nie zwalaj wszystkiego na koleżanki, jeżeli Ty sam w jakimś sensie aprobujesz i to co ona robi i to jak jesteś traktowany przez ,,boczniaka". Jak można dopuścić do tego, aby Z TWOJEGO DOMU, DOMU TWOJEGO DZIECKA tak ***wa robiła sobie burdel? Jak można na to nie reagować? Jakby z dumą pisałeś, że ,,podałeś mu rękę". I z czego byłeś dumny? Z tego, ze takim czymś pokazałeś mu, że jesteś ,,miękka faja"? On wobec Ciebie nie ma żadnych zobowiązań, bo niby czemu miałby mieć. Swoim postępowaniem pokazał jednak, że NIE MA TEŻ ŻADNYCH ZASAD MORALNYCH i jest po prostu ,,ku****rzem". A takim, podobnie jak ***wom, RĘKI SIĘ NIE PODAJE, a nawet należy takich osobników ,,tępić" werbalnie i formalnie. I nie ma to nic wspólnego z agresją fizyczną.
Zrozum.
Czym innym jest, gdy najpierw kończymy związek, zanim rozpoczniemy nowy, a czym innym bycie ****dajką w trakcie trwania danego związku.
Pomyśl sam, jaką ,,NAUKĘ" przekazałeś swojej córce, synowi szona, tym swoim postępowaniem? Że zdradzać można nawet na oczach męża/żony - to jest ta nauka.
CO, jakie wzorce wyniesie z Twojego domu Twoja córka, syn szona? Jaką przyszłość gotujesz i córce i temu drugiemu dziecku swoim postępowaniem? Już oboje pochodzą z dysfunkcyjnej rodziny, a Ty chcesz to pogłębić?
Autorze. Nie chcę Ciebie obrażać, ale chyba musi ktoś Tobą wstrząsnąć, abyś zrozumiał, że nie tylko Ty jesteś główną ofiarą tego co ta ***** ,,wywinęła" już po raz drugi.
Napisałeś, że on jest ,,nice guy". Zawsze tak błędnie oceniasz obcych, nie znanych sobie de facto ludzi? Bowiem ,,k#*iarz" na pewno nie jest kimś, o kim można powiedzieć ,,aseksualny chłopak do rany przyłóż",
Tak czy inaczej, dosadnie żonie napisałem jak się zachowała, że jej facet ma się u mnie nie pokazywać a z pasierbem nie będę mieć żadnego kontaktu.
Nigdzie nie napisałem, że masz coś przekazywać/mówić córce!!!!
Ty masz tylko postępować godnie , z szacunkiem dla siebie, jak mężczyzna znający swoją wartość. I nie obawiaj się - ona to zauważy i zapamięta.
Cytat
- mylenia ,,motylków"/ odzwierzęcej chuci z uczuciem;
- niedojrzałości psychiczno-emocjonalnej;
- braku zasad i ,,kręgosłupa" moralnego;
- braku zdecydowanej postawy potępiającej ZŁO jako takie;
- pewnego rodzaju akceptacji dla osób czyniących to zło (takim czymś jest np. podawanie ręki, czy przyjmowanie w domu osobnika/osobniczkę, dla którego/której ,,nie cudzołóż", ,,nie pożądaj żony bliźniego twego" to puste frazesy).
Marcus zapomniałeś o:
- sex np. brak sexu, albo niedopasowanie
- kasa a raczej jej brak
Co do rozmowy z boczniakiem hmm z jednej strony dobrze kazać mu wyp.... z chaty a z drugiej niektórzy piszą że można pogratulować świetnego wyboru i postawić flaszkę. Jak trafisz na lepszy model to jeszcze mu podziękujesz ;]
Trzeba mieć na uwadze dziecko.
Oczywiście prawie wszystko za moimi plecami. Oficjalnie w rozmowach ze mną ona chce dobrych relacji i mamy darzyć się szacunkiem
No cyrk. Najgorsze że otoczyła się dwiema takimi koleżankami które poklepią ją po plecach choćby nie wiem co zrobiła. Zresztą już jej napisały że nie ważne co zrobi, zawsze będą ją wspierać żeby ją uszczęśliwić.
Cytat
Odnosiłem się do wpisu Marcusa.
Żona jest zakochana i w fazie euforii, ja dla niej nie istnieję więc nie sądzę żeby przeszukiwała w ciemno fora dla zdradzonych żeby sprawdzić czy się gdzieś nie wypłakuje. Obstawiam że to była kwestia tego że przerzuciła się z smsów na Messengera w kontaktach z kochankiem i naszła ją refleksja że jak by mi coś odbiło i chciał się dostać na jej konto to lepiej żebym nie znał hasła.
2) I jak??? Była wyprowadzka? A jeżeli tak to sama, czy z dziećmi?
Potwierdziłem i nie dyskutowała.
Czy ona złożyła ten pozew, czy też z nim blefuje?
Bo może być tak właśnie, aby nie odciąć sobie drogi powrotu.
Ty więc nie powinieneś czekać na jej ruchy, tylko samemu taki pozew złożyć. Już pisałem - najlepszą obroną jest atak. A teraz po jej wyprowadzce z dziećmi masz ,,wszystkie asy" w ręce.
Rozmawiałem z prawnikiem i mam na razie czekać aż dostanę pismo z sądu. Moja adwokat uważa że sąd ze względu na braki formalne będzie wzywać żonę do ich uzupełnienia i sprawa szybko nie wystartuje. Plan działania jest wstępnie ustalony z adwokat którą nawet tutaj polecało mi kilka osób więc wierzę że najlepiej wie co trzeba zrobić.
Nie czepiała się, żeby zadymę rozkręcić?
Córka nie płacze?
No więc żona nie mieszka już z boczniakiem. Z tego co wiem od córki (nie chciałem przesadnie wypytywać) to matka boczniaka robiła w domu awantury o to ile zwierząt moja żona przyniosła ze sobą do jego domu. Osobiście uważam że zwierzęta są tylko katalizatorem a tak na prawdę potencjalna teściowa jest negatywnie nastawiona do mojej żony po zapoznaniu się z jej historią (myślę że nie kupiła jej bajek i na chłodno przekalkulowała że 2 dzieci z różnymi facetami, pomimo tego że ma męża wyprowadza się do kochanka po 2-3 tygodniach romansu itp.). Jak to mówią kobieta kobietę wyczuje
Żona przeprowadziła się na moje osiedle, do bloku jej "psiapsi" która namawiała ją do zmiany partnera. Wygląda mi to na klasyczny przykład osobowości narcystycznej która teraz przez jakiś czas będzie żerować emocjonalnie na latającej małpie w postaci przyjaciółki.
Jeśli chodzi o finanse to żona odmówiła dokładania się do kredytu który zaciągałem na nasze wspólne potrzeby. Miesięczna rata to 3000 zł, ustalaliśmy że będziemy płacić 50/50 ale szybko okazało się (jak zresztą z innymi rzeczami wcześniej) że jej słowo nie ma żadnego znaczenia. Tutaj nie będę się żalić, spokojnie spłacę sam a potem będę chciał przy podziale majątku zwrotu za "jej część kredytu". Ogólnie finansowo po ciężkich 2 miesiącach odżywam. Udało się wyprostować chyba wszystkie tematy, za to żona zaciągnęła kredyt (nie wiem na jaką kwotę) z miesięczną ratą 400 zł. Dodatkowo kilka dni temu wzięła Providenta mieszkając w domu boczniaka finansowo powinna mieć spokój jednak jeśli wynajmuje to ok 2500 - 3000 zł ma wyjęte ze swojego budżetu. Niemniej przy relatywnie trudnej sytuacji finansowej jakieś 2 tygodnie temu przedłużyła sobie włosy - teraz ma śliczne, długie, niebieskie na jedzenie bierze providenty ale włosy są ^^ xD
Na poczcie czeka na mnie do odbioru pismo z sądu, zgodnie z radą prawnika będę je odbierać ostatniego możliwego dnia. Niestety prawniczka nie określiła się jeszcze na 100% czy poprowadzi moją sprawę. Mam nadzieję że tak, pieniądze mam już na nią odłożone, słyszałem o niej tak dobre opinie że nie chciałbym nikogo innego.
Jeśli chodzi o sprawy rozwoju/pójścia naprzód to w życiu się tyle nie naczytałem i nie nasłuchałem podcastów żeby zrozumieć mechanizm działania takich osób. Jak już wspomniałem uważam żonę za osobę z zaburzeniami narcystycznymi, do tego DDD. Wydaje mi się że teraz już ją rozumiem i to przerażające że czyjaś psychika może tak działać. Widzę też że ona ma ze sobą ogromny problem i nigdzie nie znajdzie szczęścia -> To nie jest jakaś próba pocieszania się, jeśli mam rację z diagnozą to z taką psychiką każdy kto nie będzie się godzić na jej patologiczne zachowania będzie szybko eliminowany z jej otoczenia a każdy kto będzie to tolerować będzie i tak niewystarczający a ciągłe przesuwanie granic sprawi że ona będzie tracić szacunek do tej osoby.
Nie chciałem tracić czasu na "żałobę" po żonie więc po tygodniu wróciłem na siłownię, trzymam dietę, ogólnie trochę poprawiłem sylwetkę na co zwracają mi uwagę ludzie w pracy i znajomi więc zdecydowanie jest motywacja żeby pracować dalej.
Za miesiąc mam wyznaczony termin na tatuaż, zaczynam robić rękaw. Przez te 8 lat nigdy nie było na to pieniędzy bo bezsensownie były tracone na zachcianki żony. Teraz rzeczywiście mogę się skupić na sobie.
Uczuciowo też narzekać nie mogę. Po pierwsze mam swobodę, dużo czasu, mogę "testować" rynek no i pojawiła się dziewczyna która biega za mną tylko że ja nie chcę obecnie wchodzić w poważniejszą relację. To całkowita odwrotność ostatnich kilku lat gdzie to ja się starałem i biegałem za kimś żebrząc o uwagę. Przyjemna odmiana
Brzmi jak bajka ale oczywiście są też trudne momenty. Mieliśmy jedną awanturę w centrum handlowym gdzie żona zagroziła że już nie zobaczę córki. Trochę puściły mi nerwy i wziąłem córkę na ręce i powiedziałem że mam do niej takie same prawa i jeśli tak to ja ją zabieram już teraz ze sobą. Taka deklaracja żony wzięła się z tego że postanowiłem nie przepisywać na nią numeru telefonu (w odwecie za to że muszę sam spłacać kredyt). Oprócz tej sytuacji na szczęście nie mamy zbyt dużo kontaktu więc jest ok. Czasem najdzie jakaś dziwna tęsknota za nią ale wtedy mam pierdyliard przykładów na to że bez niej jest lepiej więc raczej szybko udaje się negatywne myśli odgonić.
To chyba tyle z aktualizacji, pomogliście stanąć na nogi w pierwszych dniach/tygodniach to czułem taki dług wdzięczności żeby napisać że jest lepiej i podziękować za wszystkie rady
Fajnie,że sobie dobrze radzisz.
Proponuję rozdzielczość majątkową na szybko, bo będziesz spłacał jej kredyty.
Hagi, żadnych poważnych związków w tym momencie, tak jak piszesz mam jeszcze dużo do zrobienia z samym sobą. Myślę że cały bieżący rok mi na to zejdzie...
Cytat
Można sądownie to zrobić, złóż choć wniosek.
Na razie połowa jej zobowiazań jest Twoja, można później na drodze sądowej dochodzić wstecznie, ale bardzo rzadko się to udaje i muszą być ku temu poważne przesłanki
Rozprawa rozwodowa w trakcie, na pierwszej (i jak dotąd jedynej) rozprawie się nie dogadaliśmy. Finalnie ja wnioskowałem o opiekę naprzemienną bez alimentów a żona o to żebym zabierał córkę na co drugi weekend i płacił 1000 zł alimentów. Dodatkowo ja wnioskowałem o rozwód z orzeczeniem o jej winie a ona o rozwód bez orzekania. Sąd wysłał nas na mediacje które finalnie odbyły się dziś (o tym za chwilę). W zasadzie to od czasu rozstania i wyprowadzki żony cały czas funkcjonuje opieka naprzemienna. Sąd na rozprawie zasugerował że wydaje się to być dobre rozwiązanie i że żona powinna przemyśleć poważnie czy na pewno nie chce na to przystać. Argumentacją żony było to że córka jest emocjonalnym dzieckiem i bardzo przeżywa te rozłąki z każdym z rodziców. Sytuacja była raczej spokojna, trochę pomyj na swój temat jeszcze wyczytałem ale raczej nie robiły już na mnie wrażenia. Początkiem maja syn żony miał komunię i wtedy dowiedziałem się od żony że "ma straszne wyrzuty sumienia za to że tak czuje ale jest bardzo szczęśliwa kiedy nadchodzi tydzień w którym oddaje mi córkę". Nie mają zbudowanej jakiejś super relacji i córka podobno często jej pyskuje i się nie słucha. Mimo tego zaznaczę tutaj że córka kocha mamę i jak się nie widzą przez ten tydzień to córka za nią tęskni więc to nie jest tak że tam nie ma żadnej relacji albo że ma ona charakter wyłącznie negatywny. Od czasu komunii córka spędziła u mnie wszystkie weekendy. Żona przed weekendami pisała czy nie chciałbym zabrać dziecka wcześniej bo albo ona dopytuje kiedy może do taty albo żona ma dużo pracy (zaczęła nową pracę w której pracowała cały miesiąc od 9 do 20-21) -> to jej własny biznes więc musi poświęcać na to dużo czasu. Tak więc w praktyce podział wyglądał tak że córka spędzała u mnie 9 dni a u żony 5. Kiedy była odbierana z przedszkola to siedziała do 20-21 na zapleczu kawiarni.
Wczoraj dowiedziałem się na pikniku z okazji zakończenia przedszkola że szkoła syna żony skierowała sprawę do sądu przez jego złe zachowanie i obecnie mają przyznanego kuratora rodzinnego. Tam już wcześniej były problemy w szkole które najwyraźniej się pogłębiły. Info o kuratorze i tych problemach przekazała mi sama żona (nie wiem, chyba potrzebowała się wygadać czy coś).
Kilka dni temu kiedy kładłem córkę spać powiedziałem jej że bardzo za nią tęskniłem a ona się rozpłakała i powiedziała że chciałaby żeby mama też jej tak mówiła. Że brat mówi jej że jej nie kocha a od mamy nie słyszy takich rzeczy że za nią tęskniła itp...
No i co do mediacji, żona zaproponowała żeby miejsce zamieszkania było przy ojcu a co do kontaktów to ona w związku z tym jak się sytuacja obecnie układa ona chciałaby zabierać córkę co 2 weekend a resztę opieki mam sprawować ja. Dodatkowo zaproponowała płacenie niewielkich alimentów.
No i jesteśmy w tym momencie. Na pierwszej rozprawie sąd dał nam do zapoznania się z opinią kuratorów którzy robili wywiad u mnie i żony i córka w rozmowie z kuratorem powiedziała że nie może się doczekać aż pojedzie znów do taty bo tata zawsze wymyśla coś fajnego i zabiera ją w super miejsca <3 więc ogólnie serce rośnie
Jeśli nic się nie zmieni to na następnej rozprawie wszystko się zakończy. Dziecko ze mną, matka zabiera na 2 weekendy w miesiącu i skromne alimenty
Żona niesamowicie płakała zarówno na komunii gdzie narzekała że sobie nie radzi jak i na mediacjach. Próbowałem jej dopytać skąd taka decyzja ale powiedziała że nie chce o tym rozmawiać.
Ja mentalnie jestem w innym miejscu, 6 miesięcy siłowni, kupiłem motor, zrobiłem tatuaże (takie prywatne marzenia na które nie było pieniędzy albo czasu). Z dziewczynami też sobie jakoś radzę, oczywiście na poważny związek nie jestem jeszcze gotowy. Jeszcze taka ciekawostka że po rozwodzie będę musiał trochę dobić żonę w jej problemach bo będę składał wniosek o podział majątku i wyceniłem roszczenia na 40 tysięcy złotych więc jeśli chociaż część z tego zostanie uznana przez sąd (a z mojego punktu widzenia powinna zostać uznana całość) to dojdą jej kolejne problemy.
No ogólnie to chyba jest dobrze przynajmniej dla mnie ;P
Moja rada żebyś odsunął się od żony, nie był jej słuchaczem i powiernikiem. Może Cię wykorzystać i ciężko będzie ułożyć życie z kimś innym. Tylko krótkie info o córce i nara.
A co z dupcynglem? Nie nie pamiętam.
Spokojnie Juliana, ja nie czerpię żadnej radości z bycia ramieniem na którym mogłaby się wypłakać. To wyszło bardzo spontanicznie bo córka miała festyn i żona nagle z tym wypaliła. Skomentowałem czymś w stylu "Tak? O kurczę" i tyle w temacie.
Hagi, ja wiem że czeka na nią teraz wiele ścian więc trochę ta głowa będzie pewnie poobijana też nie widzę już po niej tej początkowej euforii, ewidentnie nie układa się jej tak jak to sobie wyobrażała, mimo wszystko wszyscy są w szoku i niedowierzają że zdecydowała się zrezygnować z córki. Myślę że może ją przerastać ten kurator, ilość pracy i kłótnie z córką + mogą być rzeczy o których ja nie wiem.
Crusoe, może tak, może nie. Skoro prowadzi ze swoim księciem kawiarnie to może jeszcze nie ma takich myśli. Czy kiedyś ją najdą? Pewnie tak. Może rzeczywiście są już teraz ale od początku tej historii wiem tylko że nie ma szans na powrót. Za dużo się wydarzyło i za mało miałbym do niej zaufania żeby się w to bawić. Przypomnę jeszcze że ja zajmuję się tylko córką. Syn żony nie ma ze mną żadnego kontaktu więc o niego dbać nie mogę i nie chcę. Może brutalne ale no... ja będę jej prostować sytuację z dziećmi (nawet z tym nie swoim) a ona będzie się rypać na zapleczu kawiarni z księciem z bajki XD Nie, dzięki ;P wolę się skupić na córce ^^
Życzę dużo parowania na portalu randkowym oczywiście z ogarniętymi kobietami
1.Jesteś w najlepszym dla mężczyzny wieku. Okres między 30, a 40 rokiem życia to dla nas kumulacja - siły fizyczne jeszcze nie naruszone, doświadczenie jest, światopogląd z grubsza ustalony, umiejętność rozeznawania co jest Twoją potrzebą, a co wgranym z zewnątrz systemem kontroli nabyta. Kobiet, począwszy od 18-latek do rówieśniczek, możesz mieć na pęczki (czego oczywiście na ten moment nie doradzam, ale to jednak też budująca poczucie wartości po takim przeczołganiu świadomość).
2.Pomimo wyjątkowego, nawet jak na standardy tego forum, szoku jakim musiało być dla Ciebie tak nagłe i przeprowadzone w ten sposób rozstanie zachowałeś przytomność umysłu. Czytając Twoje posty widzę opanowanego, pewnego siebie gościa, który nie daje się ponieść za daleko emocjonalnej fali. Tutaj wracamy do punktu pierwszego - masz to szczęście, że w swojej głupocie zostawiła samca w sile wieku. Myślę, że te 10 lat wstecz reagowałbym podobnie do Ciebie, niestety moja sporo młodsza ode mnie małżonka wyczekała do momentu, w którym ten męski peak będę miał już za sobą. Efektem jest, że uzależnienie od niej tylko się przez ten czas nasiliło, a odbudowywane mozolnie przez lata małżeństwa poczucie własnej wartości sięgnęło może nie dna, ale gdzieś bardzo blisko.
3.Masz jasne dowody na to kim w rzeczywistości była i nie chodzi tu o to, że poznałeś gacha osobiście (ja np.do tej pory opieram się na domysłach i gdyby nie jej krzywe akcje z przeszłości, zachowanie w sytuacjach ,,wyjaśniających'', nagłe, całkowite odcięcie emocjonalne i pierdyliard poprzedzających odejście schematycznych sygnałów uważałbym, że to tylko moje urojenia). To co zafundowała Twojemu pasierbowi oznacza, że jest to osoba pozbawiona całkowicie jakichkolwiek uczuć wyższych. Trzech tatusiów w kilka lat - obłęd! Szkoda chłopaka, nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić co może w tej chwili przeżywać ten dzieciak, ale Ty już wiesz, że sam z tym niewiele jesteś w stanie zrobić. Najlepsze co mogłeś (dla niej i dla niego, kosztem siebie) już zrobiłeś. Przedstawiane tu historie są do siebie bardzo podobne jeśli chodzi o podstawowe schematy, ale w egoistycznym okrucieństwie względem syna Twoja ex przebija wszystko co kiedykolwiek widziałem na własne oczy u siebie, przyjaciół i znajomych czy gdzieś tam przeczytałem.
Jeśli chodzi o ogólniejsze wnioski:
Sam skonsumowany romans rzeczywiście mógł trwać bardzo krótko. Jest taki typ ,,wiecznej dziewczynki'', która przez całe życie będzie ulegała wyobrażeniom możliwego, niezależnie od wieku, powtórzenia ,,licealnej miłości''. Jeśli do tego dołączą jeszcze jakieś ,,daddy isssues'' to...wystarczy 40-letni szef w BMW, w tzw. kryzysie wieku średniego, przypominający z fizjonomii ojca, który te sprzeczności zepnie w jej mózgu odpowiednią klamrą. Sądząc po opisie całej sytuacji nie można wykluczyć, że to ona w końcu go uwiodła wykorzystując moment słabości. Nie wiem, ale przyjmijmy, że facet nie miał od dłuższego czasu seksu w związku, młodsza o 10 lat kobieta zrobiła mu w końcu dobrego loda. Przecież gołym okiem widać, że kochanek to nie był żaden cyniczny gracz i że to ona go przez cały czas rozgrywała aż w końcu przelicytowała (mamusia jegomościa kuta na cztery łapy wie lepiej co to dobre rozdanie).Co więcej to jestem na 95% przekonany, że kochaś deklarował, na swój sposób nawet uczciwie, zakończenie poprzedniego związku, bo był tam walony w rogi. Przecież nikt, a tym bardziej ktoś rozjebany po poprzednim małżeństwie/związku, kto nie jest nieuleczalnym kukoldem nie weźmie do domu kobiety, która ma dwoje dzieci, z dwoma różnymi ojcami. ,,Emocje'' - Twoja kobieta najwyraźniej nawet w to grać nigdy nie potrafiła.
A te wszystkie ,,drobne rytuały'', o których piszesz, też to znam...Dla Ciebie to pamiątka na całe życie, dla nich to było tylko narzędzie manipulacji, o którym w dowolnym momencie będą w stanie zapomnieć i...stworzyć nowe (np. BMW X5 zamiast 20-letniego grata )