Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam wszystkich serdecznie, wprawdzie nie zostałem zdradzony, ale będę wdzięczny za opinie i komentarze zarówno mężczyzn jak i kobiet. Napisałem już ten wątek wczoraj na facetpo40.pl, ale tamto forum jest martwe. Zatem niżej przykleję:
Witam, jestem mężczyzną przed 40. rokiem życia, żonatym po raz drugi wyróżniającym się nietypowym układem neuroanatomicznym. Z zawodu jestem programistą tzw. seniorem-expertem, klepię kod dla jednego z większych banków inwestycyjnych USA. Można się domyślić, że strefa finansowa o rząd wielkości przewyższa tzw. średnią krajową. Na co dzień sprawnie poruszam się w zawiłej sieci przemyślanych strategii, wyrafinowanych modeli matematycznych oraz rygorystycznych analiz statystycznych automatyzując procesy decyzyjne. Z wyglądu większy dzieciak, chudy, wysoki i „łebski” dość przystojny dla małolat (20+) przez naiwny, prostoduszny wzrok, długie ciemne rzęsy, dla kobiet dojrzałych raczej wzbudzam instynkty macierzyńskie (wiem brzmi jak żart, ale takie credo padło z ust rówieśniczek). Z pierwszego małżeństwa mam 8 letniego syna, była żona mieszka i pracuje w USA, kontakt się rozmył do „How do you feel, how can I help you”. Opłacam wszystkie rachunki związane z młodym, ostatnio byłej żonie oddaję dobrowolnie część dywidend z SP500 bo Jej obecny partner ma słabą pracę i szuka coś innego.
Po pierwszym rozwodzie jakiś czas temu żyłem sam. Wróciłem do kraju po 3 latach mieszkania za oceanem, przechodząc na popularny, zdalny model pracy. Za ponadprzeciętną wydajność dostaję spore bonusy m.in. akcje pracownicze. Na portalach randkowych sedowałem swoje ogłoszenia matrymonialne automatyzując odświeżanie botem by być w top-50, dzięki czemu 2 lata tkwiłem w krótkich acz intensywnych związkach będąc tzw. monogamistą seryjnym. Nie mam jakiegoś wysokiego libido, ale w ten sposób sobie co nieco poćwiczyłem kombinatorykę kładów osiowych by zgłębić filozofię emocji w erotycznym uniesieniu. Gdzieś tam robiłem notatki i po 30 b. krótkich związkach, czasami romansach położyłem kres tejże incrementacji. Kolokwialnie - spasowałem. Nie moje bajka. Zraniłem przy tym multum młodych kobiet, część z nich wciąż usiłuje nawiązać ze mną kontakt. Drugą żonę poznałem w Warszawie stuknąwszy Ją przypadkowo kaskiem motocyklowym w galerii Mokotów. To tam wpadła mi w oko, jak się z czasem okazało - ze wzajemnością. Konsekwencją pląsu endorfin jest dwójka dzieci. Żona z branży farmaceutycznej, managerka, jak na kobietę dość wysokie 5-cyfrowe zarobki. Po urodzeniu dzieci przestałem o Nią dbać bo był połóg potem gradient seksualnych repelentów w okresie kobiecej regeneracji (czynności, które musiałem unikać gdyż tak mi podpowiadała intuicja i mózg). Z rozpędu przestałem również z żoną współżyć. Nie mam problemów z potencją, wyniki badać r/r idealne. Taki stan mi odpowiada. Te wszystkie „płyny ustrojowe”, pamięć o fazach skurczów porodowych, odpępnianie (niepotrzebnie polazłem na drugi poród) stworzyły w mojej głowie barierę. Kocham oczywiście żonę, nie zdradzam Jej. Po wykonanym teście empirycznym na portalach randkowych, rozdział tantrycznych experymentów został zamknięty.
Żona bardzo cierpi/cierpiała z braku atencji, komunikowała mi brak bliskości fizycznej, tęskniła za moim spojrzeniem na Nią jako kobietę, kilkukrotnie płakała, groziła romansem. Nigdy nie sprawdzałem wiadomości, nie śledziłem żony, nie pytałem tak jakbym dał ciche przyzwolenie. Spałem z Nią, masowałem gładziłem, ale do seksu nie mogłem się przymusić. Ciało odbierałem jako kombinację zlepku wiązań peptydowych, a nie jako jednolity fason godny pożądania. Kilka dni temu żona zakomunikował mi, że jest b. bliska ucieczki w romans z dojrzałym seksualnie mężczyzną. Badała moją reakcję, nie dała się już przytulić, odwracała głowę. Analizuję sytuację nieco pragmatycznie ponieważ chciałbym by nasze dzieci miały kompletną rodzinę. Wzorce mam takie sobie. Mój ojciec zdradzał matkę co najmniej kilkukrotnie. Jest naukowcem, emerytowanym profesorem. Matka mu zawsze wybaczała, cały czas bardzo Go kocha, widziałem jednak jako dziecko, że nieraz płakała. Ja żony nie chcę zdradzać i jestem w stanie ten romans przeboleć, a nawet zaakceptować. Co radzicie moi mili? Pytajcie to odpowiem na wszystkie możliwe pytania.. Nie wchodzi w grę na dzień dzisiejszy przełamanie się do czynności niegodnych filozofa. Oziębłość moja dotyczy stosunków i dotykania miejsc wilgotnych, a zdjęcie tej blokady w moim przekonaniu jest na ten moment niemożliwe, z uwagi na waśń między pragnieniem a zakazem moralnym, wspomnieniami przeżyć okołoporodowych. Rozumiem potrzebę fizjologiczną żony, a z racji licznych dośw. w okresie bycia „solistą” przesyciłem się seksem i wolę wieczorami dla światowej społeczności safe’ować biblioteki nightly Rust’a (takiego języka programowania)
Co było przyczyną rozpadu poprzedniego małżeństwa?
Twoja aktualna żona też jest rozwódką?
Przy obydwu porodach byłeś?
Cóż, kobieta jawnie i szczerze Ci komunikuje czego jej brakuje a Ty nie potrafisz temu zaradzić; To Ty masz problem nie ona; konsekwencje tego dziś ponosicie oboje; co masz zamiar z tym zrobić? Podjąłeś jakieś kroki aby zmienić swój stosunek do jej ciała? Czy pozostajesz w tej kwestii bierny?
Witaj poczciwy wędrowcze. Schemat z byłą żoną był podobny. Brak seksu i inicjacji z mojej strony po urodzeniu dziecka. Ona obiektywnie bardzo atrakcyjna, powiększyła sobie biust z normy „D” do 75E by ratować nasz związek, a dokładnie moją bierność seksualną po porodzie. Przez rok prowokowała pełne zbliżenie z aktem penetracji. Przypomniał Jej się nieistotny epizod: kiedyś za dużo mi się ulało o makro czy hipermastii (w żartach - SIC!). Zrobiła mi niespodziankę nie licząc się z konsekwencjami. Po operacji powiększenia i podniesienia piersi mój mózg ocenił, że leżę obok karykatury, a aparat fonetyczny wypluł tenże mało elegancki konstrukt z moich ust. Decyzje dotyczące zmian estetycznych są, jak wiesz indywidualne i nie zawsze każdy partner może podzielić postrzeganie atrakcyjności wynikające z takich wyborów. Miał to być dar, dla męża tymczasem zabił we mnie pożądanie, a byłą wpędził w stan pustki podlanej lękiem. Skończyło się finansowaniem terapii i rozwodem. Dbałem o Nią i dbam nadal, ale mam również tę przypadłość, że na pierwszym miejscu stawiam intelekt, mieszankę elokwencji i błyskotliwości, w dalszej kolejności naturalny wdzięk/seksapil, nigdy jednak emblematy tychże. Tymczasem symfonia utkana z głębokiej intuicji wywołała pragnienie poszukiwania „mądrości” i odkrywania duchowych horyzontów. Krok po kroku położyłem kres małżeństwu, bo i tak na powierzchownych relacjach długofalowej więzi bym nie utkał. Tę mistyczną tkaninę, w którą jest wpleciona skomplikowana struktura ludzkiej jaźni splotłem z obecną (sakramentalną) żoną. Aktualna żona był panienką, zakochała się od pierwszego wejrzenia, choć moim zdaniem pomyliła miłość z pożądaniem. Opowiedziałem Jej historię, o portalach, o tym, że nie przywiązuję zbyt wielkiej wagi do wyglądu i szaleńczych uniesień w seksie. Wie, że wciąż jestem „bożyszczem” dla wielu młodych kobiet. Na dziś dzień zrozumiała, że na żądzy napędzanej libido - trwałego, stabilnego związku zbudować nie potrafię. Jak na kobietę przewrotną walczyła by to zmienić. Inny by rzekł, że zagościł w raju, a ja znowu widziałem restrospekcję poprzedniego związku. Z czasem postawiłem szlaban na sypialniane igraszki i ta szczera miłość paradoksalnie skomplikowała sprawę.. Uczuciowy mur, potężny i niezachwiany, zaczął się kruszyć. Żona nie jest w stanie wygasić seksualnych pragnień, gdyż jest kobietą o wysokim libido. Pożądanie zamieniło się w obsesję, rykoszetem obrywa się małym.
Czy ja mam problem? Nie do końca. Jeżeli mąż gwałci żonę z obowiązku jest to wymuszenie seksualne zwane dosadnie gwałtem małżeńskim. Artykuł 23 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego jasno mówi, że: "małżonkowie są zobowiązani do wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy i wierności". Za wyjątkiem „wspólnego pożycia” wszystkie elementy definicji znajdują swoje źródło w prawie rodzinnym. Jedynie „wspólne pożycie”, mając charakter nieostry, nie posiada drogi forumowiczu definicji „legalnej” w żadnej gałęzi prawa. Brak jest również stałego pojmowania wskazanego wyrażenia w orzecznictwie sądowym oraz w wypowiedziach doktryny. Stąd zmuszanie się do „penetracji” kiedy tego nie chcę powinno być traktowane równorzędnie z gwałtem małżeńskim. Wiem, że sytuacja staje się surrealistyczna jak w Kafkowskim dramacie, ale wszystkie detale art. 23 spelniam. Kochając żonę jestem w stanie przymknąć oko na potencjalnego kochanka w sensie penetracyjnym, ryzykuję jednak zaangażowaniem żony na poziomie „psyche”, a stąd już miałka droga do rozpadu. Ciężka sprawa, rozumiem potrzeby fizjologiczne i liczę się z epitafium tej miłości.
Pozdrawiam i dobranoc
Ciekawe jest to ze nie masz libido i po tych portalowych doswiadczeniach i po peptydach porodowych zony. Zona moim zdaniem zachowuje sie jak przyroda nakazala natomiast ty jakos nie pasujesz do przydody. Ty masz w ogole poped seksualny do innych kobiet? Masturbacja pod porno u ciebie wystepuje ? a moze na jakichs antydepresantach jedziesz?
Nic z tych rzeczy. Żadnych porno Nie mam zaburzeń, sylwetka męska 188 cm, 84kg. Nie masturbuję się, jestem trochę tam duży co raczej stanowiło problem dla kobiet z tyłozgięciem macicy. Popęd chyba mam, skoro nigdy nie zdarzyła mi się niedyspozycyjność. Jednak cały proces budzenia się neuroprzekaźników by wejść na wyższe piętro miłosnych uniesień mam jak u kobiety. Muszę się nastroić tyle, że intelektualnie. Uśpiony sapioseksualizm jak u ojca? Romansował z rokującymi naukowo doktorantkami. Myślę, że na loterii genetycznej coś nie pykło i obdarował mnie nietypowym allelem na pewnym obszarze chromosou
po Twoim wyjasnieniu ze z biologia u ciebie raczej ok i nie bylo zadnych antedepresantow wnioskuje ze to trauma po ojcu i powstaly z tego nihilizm ale nhilizm w dobrym znaczeniu tego slowa jako taka postawa niby stoicka ale z gruntu nihilistyczna. W Polsce raczej nie znajdziesz na to dobrego terapeuty. Pozostaje raczej samoksztalcenie
Przypomniałeś mi dźwięk jaki towarzyszył przecinanej pępowinie, tekst położnej "widzi Pan główkę ?", wesołych ginekologów siedzących na parapecie ...
Cytat
Żona nie jest w stanie wygasić seksualnych pragnień, gdyż jest kobietą o wysokim libido.
To Ty nie jesteś w stanie rozbudzić swoich
Druga żona ile ma lat ?
Może to strach przed następną ciążą?
Kupiłeś żonie zabawki ?
Cytat
Oziębłość moja dotyczy stosunków i dotykania miejsc wilgotnych, a zdjęcie tej blokady w moim przekonaniu jest na ten moment niemożliwe, z uwagi na waśń między pragnieniem a zakazem moralnym, wspomnieniami przeżyć okołoporodowych. Rozumiem potrzebę fizjologiczną żony, a z racji licznych dośw. w okresie bycia „solistą” przesyciłem się seksem i wolę wieczorami dla światowej społeczności safe’ować biblioteki nightly Rust’a (takiego języka programowania)
Po prostu coś zjebało Ci się w głowie i ktoś musi to poukładać.
Cytat
Nie mam jakiegoś wysokiego libido
przecież w ogóle nie masz - bez sexu, bez rączki
Cytat
Kilka dni temu żona zakomunikował mi, że jest b. bliska ucieczki w romans z dojrzałym seksualnie mężczyzną. Badała moją reakcję
Zakładam że temat przegadaliście i rozłożyliście na czynniki pierwsze. Stawiam że blefowała i chciała byś się przełamał.
Cytat
Kochając żonę jestem w stanie przymknąć oko na potencjalnego kochanka w sensie penetracyjnym,
Cytat
Co radzicie moi mili?
Daj się żonie wyszaleć a Ty zajmij się bibliotekami nightly Rust’a
Masz zdrowie fizyczne, masz kasę, masz pracę, masz wykształcenie, masz rodzinę, ale sposób twojego opisu myślenia jest dziwny. Niby masz wszytko o czym każdy myśli ale tu coś z głową jest nie tak. Kobieta to nie jest wyrafinowany model matematyczny. Ona cie informuje o tym że z tobą jest coś nie do końca wporzadku a ty się zastanawiasz czy jej nie dać jakieś obcego penisa dla zaspokajania jej potrzeb bo Ty będziesz miał wtedy święty spokój i idziesz sobie kodować . Ciało ludzkie to nie model matematyczny. Krwawi, wydziela płyny,średnio wygląda od wewnątrz i wydala coś na zewnątrz od kataru po dzieci. W jakiś sposób musisz się z tym pogodzić, akceptować. Tacy jesteśmy. Jak to dobrze rozegrasz w głowie to jesteś w stanie to przełożyć na swoje wzory logiczno matematyczne i się z tym pogodzić a nawet wyciągnąć z tego całkiem niezła zagadkę dla siebie. W życiu nie rozwiążesz zadania z logiki kobiety ale samo próbowanie może być ciekawe dla ciebie. Sex dla kobiet jest ważny, ty zrobiłeś szlaban na sypialnie. Za chwilę znów będziesz sam ze swoim ego, kasa i kodowaniem. Życie ci spierniczy, dla dzieci będziesz jak bankomat i tyle będziesz znaczył dla rodziny. Dobry z ciebie facet no ale jak sam widzisz coś nie do końca gra.
Czy ja mam problem? Nie do końca. Jeżeli mąż gwałci żonę z obowiązku jest to wymuszenie seksualne zwane dosadnie gwałtem małżeńskim.
Widzisz problem polega na tym, że przekładasz wszystko na teorię stąd ten wyjazd z kro;
A mnie nie o to chodzi bo kodeks swoje a życie, oczekiwania i potrzeby ludzkie to zupełnie inna para kaloszy;
Doceń, że masz żonę taką, którą chce z Tobą porozmawiać na tym etapie; inna uciekłaby już dawno w romans nie pytając Cię o "pozwolenie";
to, że Ci o tym powiedziała powinno wzbudzić w Tobie czujność; ona woła o pomoc; i jest bardziej niż pewne, że jeśli nie podejmiesz chociażby negocjacji ze swoją głową to prędzej czy później ten romans stanie się faktem;
jesteś bardzo oczytanym facetem więc pewnie świetnie zdajesz sobie sprawę o czym zresztą wspominasz, że kobiety raczej nie potrafią rozdzielić fizyczności od emocji; a to zazwyczaj oznacza początek końca relacji;
Byłeś u seksuologa? Może warto ten kierunek sprawdzić?
Cześć Gravastar
Przede wszystkim, masz kolego problem. Nie chcę za bardzo rozwodzić się jad tym z czego on wynika, bo chyba do tego potrzebna by była długa, dogłębna analiza (terapia).
Fakt jest taki, że potrzeby Twojej żony nie pokrywają się z Tym, co Ty jesteś w stanie jej ofiarować. I to już, Panie, jest recepta na toksyczny związek, który przysporzy problemów nie tylko Tobie i Twojej partnerce, ale też Waszym najbliższym (dzieciom). Rozwiązań na ten stan rzeczy są dwa (choć mogą iść kilkoma ścieżkami):
1. Rozmawiasz z żoną (o ile jeszcze tego nie zrobiłeś) i
A. Podejmujecie walkę z Twoją niechęcią - skoro hardware jest sprawny, musi to być problem z software'em, błąd w Twoim kodzie, który trzeba znaleźć i poprawić. Najlepiej zacząć od wizyty u seksuologa.
B. Uznajecie, że jakoś sobie z tym poradzicie (a tak na 99% nie będzie) i dajecie problemowi czas, żeby wygasł (a raczej się rozwinie)
C. Uznajecie, że nie ma sensu tego ciągnąć, bo jesteście niekompatybilni ze sobą nawzajem - tak już jest (choć wg mnie nie musi) - krótko mówiąc rozwód z rozsądku.
D. Pozwalasz jej na romanse i o ile jej to nie spłoszy (bo z jej perspektywy może to znaczyć, że nie zależy Ci już na niej jako kobiecie) to będziecie jakiś czas tak sobie żyli. Ona nieszczęśliwa, bo musi zaspokajać swoje potrzeby w wątpliwy moralnie sposób, a posa tym mąż jej nie chce. A Ty, bo ktoś zaspokaja Twoją kobietę, bo Ty nie jesteś w stanie (chyba, że Ci to leży - aż taki z Ciebie cudak). I po jakimś czasie związek pada, bo albo Ty nie wytrzymujesz, albo ona nie wytrzymuje, albo znajdzie odpowiedniego kochanka, którym Cię najzwyczajniej w świecie zastąpi.
2. Nie rozmawiasz z żoną do czasu aż problem wróci ze zwiększoną siła (np. pod postacią tego co w 1.D.)
Ja polecam 1.A. lub 1.C. - mają największe szanse, że cokolwiek zmieni się na lepsze. Pozostałe raczej nie mają szans na pozytywne zakończenie.
Jeżeli chodzi o finanse powszechnie przyjmuje się, że związek między dochodami a poziomem szczęścia jest liniowy. U mnie już dawno przekroczenie pewnej kwoty finansowej (200k USD rocznie) zdezaktywowało zdolność dalszego doznawania szczęścia. Wartości monetarne, przy takim pułapie nabrały cech korelujących z malejącymi korzyściami subiektywnego doświadczenia związanymi z poczuciem szerokorozumianej idylli. Traktuję pieniądze jako efekt solidnie wykonanej pracy. Zostając programistą świadomie zgodziłem się studiować przez całe życie, mało tego wykrawam min. godzinę dziennie na dokształcanie i przepisywanie kodu dla społeczności Open Source. Dzieląc się swoimi umiejętnościami i pasją, czuję przypływ radości i spełnienia za każdym razem, gdy widzę pozytywne rezultaty. Ani pierwsza, ani obecna żona nie mają takich pasji. Aktualna najdroższa jest b. wrażliwa i dużo czyta. Sam jestem miłośnikiem ekstraktu fabuły, pętle narracyjne mnie może nie tyle męczą co rażą nieefektywnością. W formie skondensowanej mogę po prostu więcej. Przy okazji dodam, że jestem certyfikowanym uczestnikiem kursów szybkiego czytania. Efektem jest doskonała selekcja materiału, wyćwiczona pamięć, zdolność logicznego myślenia w locie w połączeniu z koncentracją uwagi.
O ironio prosiłem obecną żonę w fazie poznawania by przyjęła nieromantyczną optykę zbadania mnie od podszewki. Chciałem by z akademicką finezją zrewidowała złudny obraz percepcji, owocujący wyrafinowaną introspekcją nad manifestacją egzystencjalnej podstrony mego bytu. Moim zdaniem chemiczna symfonia i pomylenie miłości z pożądaniem wykluczały obiektywny listing nut prawdy o przyszłym mężu. W trakcie ewolucji naszej kognitywnej symfonii małżeńskiej pokazałem swoje wyższe, prawdziwe „JA” krusząc granice romantycznych baśni, odsłaniając gorgonę rzeczywistości.
Co do waszych pytań:
1) Jestem w stanie pożądać, zauważyłem pewną prawidłowość, ze zbioru kilkudziesięciu kobiet z którymi poprzez portale randkowałem, dwie czy trzy spełniły „wyśrubowane parametry” mózgu gdzie poczułem duchowy banquets. Co ciekawe dziewczyny urodzie przeciętnej+. Jedną z nich pchnąłem na głębsze fale życia i owa niewiasta intensywnie usiłuje nawiązać ze mną kontakt.
2) Druga żona jest kilka lat młodsza
3) Rodziny wielodzietne mnie nie przerażają, mam 3 siostry, w tym dwie młodsze
4) Nie kupiłem „zabawek”, żona twierdzi, że nic mnie nie zastąpi, niewykluczam, że się myli
5) Nie okazuję libido w kierunku własnej żony, a ofiarować publicznie nie zamierzam. Nie byłbym w stanie zdradzić
6) Temat był wałkowany niedawno, onieśmielam własną żonę
Jestem w stanie dać się żonie wyszumieć i nie mieć przy tym absolutnie żadnych roszczeń. Rozumiem popęd i postawienie na szali zaangażowania emocjonalnego. Mimo ryzyka, nie będę ezopowskim psem ogrodnika. Jestem wyrachowanym, ale nigdy szalonym ryzykantem. Stawiam na umiarkowany determinizm tzw. kompatybilizm rozumiejąc zbitek słowny „wolna wola”. Nie jestem w stanie jednoznacznie przewidzieć konsekwencji, jednak potrafię się przygotować na każdy scenariusz tzw „grubych funkcji”, w uproszczeniu procesów stochastycznych. To pewien luksus dla patrzącego okiem „naukowca”, mogę się włączyć w obserwowanie świata żony w dowolnym momencie, nie zmieniając jego opisu, a błędna prognoza nie będzie porażką. Sprawnie poruszam się w probabilistycznej mgle możliwych scenariuszy, nigdy nie palę za sobą mostów
Pozdrawiam ciepło Wszystkich
Jak dla mnie to jest fejk z tekstem generowanym przez OpenAI.
Kompletny brak emocji i empatii.
Kompletny brak korelacji pomiędzy dochodami i rozchodami.
Widoczne objawy narcyzmu.
Prawdopodobnie kawalarz wydaje polecenia do OpenAI typu:
utwórz ten wpis jako socjopata albo psychofag i używaj naukawego (nie mylić z naukowym) języka.
...
A jeśli te teksty pisze rzeczywiście człowiek to na miejscu kobiety uciekałbym od niego jak najdalej, zapomniał a na ulicy udawał, że nie poznaję.
Znam kilku programistów 40K, jesen bardziej pop..ony od drugiego ale zachowali jakieś resztki człowieczeństwa w życiu prywatnym (algorytmy odcinają wraz z wyłączeniem komputera).
Ty nigdy nie wyłączasz komputera i próbujesz zrozumieć świat jako logiczny ciąg zdarzeń. Świat od biedy da się moze tak ułożyć ale nie ludzi z ich skomplikowanym życiem duchowym, emocjonalnym i intymnym.
@Domator to niestety nie fejk, a ad-hoc konstruowane eseje tętniącego życiem faceta. Poluzuj trochę, zachowujesz się jak karczemny awanturnik po kilku głębszych. Chwyt erystyczny ad-personam nie robi na mnie wrażenia.
Przy okazji forumowego zlotu poznacie mnie i kto wie, może zmienicie zdanie. Komputer usypiam nader często, efektywne kodowanie to 5-6 h. Rozrzaucanie alegorii nasączonych słowem "narcyzm" jakże popularne w nieskładnym bredzeniu w malignie. Jak dla mnie czyta się to boleśnie jakby sierpa z d..y ciągał. Nie jestem kryształem pięknego kroju i oazą wszelkiej doskonałości prawym i chętnym teoretycznie bredzić, masz poradę zaufaj, że uwzględnię. Co do emocji:
Jak ktos nie okazuje uczucć nie znaczy, że ich nie ma. Jak wylewa epopeje o uczuciach na forum czy gdziekowiek, nie znaczy ze ma cos do zaoferowania. Jak skończysz gimnazjum, załapiesz. Może.
Pozdrawiam
Gravastar
Brzmisz jakbyś conajmniej sobie robił jaja. A tematy, które poruszasz, raczej do zabawnych nie należą.
O ile rzeczywiście nie jest to trollowanie przy pomocy AI. Bo jeśli nie, to brawo za zasób słownictwa, chociaż wg. mnie próbujesz brzmieć oryginalnie/ciekawie i trochę z tym przesadzasz. Co powoduje, że zniechęcasz czytelników do swoich wpisów.
Oczywiście, że nie korzystam z żadnej AI. Językowo to ja jestem akurat płodny mycąc mniej lub bardziej zgrabny moralitet. Nie widzę tu jednak arogancji i tanich sofizmatów. Celem forum jest przepracowanie urazów czy potencjalnych ran by ostatecznie zadomowić się w spektaklu szczęścia i dobrobytu. Wybieram świadomie. Generalizując jeszcze ex-post: obecnie gro kobiet to zapatrzona w siebie feministyczna tłuszcza. Przekonano je, że to nie one tą cywilizację z nami (męzczyznami) budowały. One teraz zbudują po swojemu, i zrobią to lepiej. Zaczęły od likwidacji pojęcia płci biologicznej.
Pierwsza i druga żona niosą inne wartości, dlatego też drugiego małżeństwa nie chcę położyć. To, że wypracowałem alternatywę na okoliczność gdyby oczekiwane piękno okazało sie ułudą niczego nie zmienia. Drobny delikt dyscyplinarny z Waszej strony jest jak najbardziej wskazany. Czytam uważnie i oczekuję wskazówek ponieważ "mój racjonalizm" ma spore braki, zapada się pod ciężarem wewnętrznych niedomagań wynikających z potrzeby doklejania mu postulatów ideowych wyssanych z dzieciństwa
Rodzina tzw. inteligencka, ojciec profesor fizyki, matka lekarz. Kochali się i kochają, a jednak Ojciec zdradzał przez kilka lat, ale o matkę dbał. Był dla matki pierwszym i jedynym mężczyzną, zawsze wiedziała, że wróci i przymykała na zdrady oko. Siostry nie wiedzą, albo udają, że nie wiedzą. Mi powiedziała sama po pierwszym rozwodzie czy dobrze optuję. Relacje miałem super, to ojciec nauczył mnie lutowania, pomiarów, czytania schematów, kodu. Raczej ciepła i życzliwa rodzina, dbająca o potomstwo, dająca wybór, nie oceniająca powierzchownie. Ojciec nie był tzw. polskim dyplomowanym "mułem" Miał osiągnięcia, był dwukrotnie zapraszany do MiT, stąd łatwiej mi było poruszać się w Stanach. Dwie siostry są mężatkami, najmłodsza panną. Starsza siostra ma dobry i bliski kontakt z żoną, wszystko od Niej wie. Czeka mnie poważna rozmowa w tym tyg. we środę po pracy. Umykam, będę wieczorem
Zapytałem o to ponieważ często mamy wgrane nieuświadomione mechanizmy funkcjonowania;
Masz pewność, że nie masz żalu podświadomie do ojca za to, że Twoja matka przez niego cierpiała?
A gdyby tak pozostawić tę fizyczność z boku to jak opisałbyś swoją żonę i Twoje uczucia do niej?
Jak długo jesteście małżeństwem?
Ile lat mają dzieci?
Ale co mamy radzić skoro już decyzję podjąłeś.
Pozwolisz jej na bzykanie się z innym/innymi bo nie pies ogrodnika...ryzykujesz że żona odejdzie - i to będzie Twoja wina
a nie popędu żony.
Swoją drogą zachwalasz siebie jaki to jesteś uch i ech ale nie jesteś wstanie wytłumaczyć sobie że to co widziałeś tyczy się kobiety tylko i wyłącznie rodzącej? Już do końca życia chcesz żyć w celibacie?
Forum jest dla osób zdradzonych. Ty zdradzony nie jesteś. Czego ty oczekujesz od osób takich jak my? Bo narazie lejesz wodę o sobie i z tego co mówisz masz w dupie z kim twoja żona będzie spać i się zaspokajac.
Daj się żonie przespać z kimkolwiek i jak ci zamuli jednak mózg ta sytuacja to wróć tu z realnym problemem. Jak nie to nie masz problemu i żyj dalej.
Już jestem
@Poczciwy Małżeństwem jesteśmy 4 lata, dzieci w wieku ~2 i >3
Żona - kobieta życiowo mądra, b. inteligentna do tego piękna, wysoka z długimi nogami, talią i idealnym dla mnie biustem. Stąd uwielbiam ją dotykać, gładzić, patrzeć Jej w oczy i się uśmiechać. Wtedy się bardzo pobudza bo kręci ją moje spojrzenie, męskośći, zapach skóry (przekaz werbalny małżonki). W kategorii selekcyjnych korzyści ten stan jest dla mnie „aktem” i chciałbym tak leżeć powiedzmy godzinę, ba nawet 30 minut. Nie znam ewolucyjnego wyjaśnienia tego zachowania, ale sam stosunek już dla mnie atrakcyjny nie jest, żona dochodziła dość szybko gdy ja jestem długodystansowcem. Nie mam możliwości weryfikacji swoich hipotez, ani ich wykładni. Przejrzałem gazetowe forum „brak seksu w małżeństwie” i tam prawidłowa jest obserwacja, że w stałych związkach kobiety często wycofują się z seksu i unikają go. Tak by było dla mnie idealnie, tymczasem mi się trafiła kobieta rozbudzona, która czerpie przyjemność nawet z seksu androcentrycznego racząc mnie wszelakimi pieszczotami. Co do naszych uczuć jako diady:
Silna więź emocjonalna w połączeniu ze specyficzną więzią seksualną, do tego silna więź intelektualna cementująca przyjaźń i atrakcyjność (dla mnie tu jest wyrazista koniunkcja ^^)
Kryzysu odnoszącego się bezpośrednio do sytuacji zagrożenia rozbiciem małżeństwa nie przechodziliśmy. Brak wskaźników typu uległość-dominacja, piękna siła wynikająca ze sztuki akceptacji, czyli sztuki „braku (złych) kompromisów”
Oboje potrafimy doświadczać i wyrażać emocje oraz oddzielać sprawy istotne od rzekomych. Bardzo mocno identyfikujemy się z małżeństwem. Nie jest to zwiąek pusty, który opiera się jedynie na zaangażowaniu i poczuciu odpowiedzialności, bo dawno bym takowy uciął. Stworzyliśmy jedność dwu różnych niepowtarzalnych indywidualności, które świadomie zdecydowały się na wspólne dalsze życie. Zdaję sobie sprawę, że małżeństwo to jedno z najtrudniejszych ludzkich dążeń, uznałem, że przejdę z tą kobietą przez życie. Wyższą pozycję w diadzie zajmuję ja, w życiu przejmuję funkcję kierowniczą, żona jest bardziej introwertyczna, ten stan jej bardzo odpowiada, w łóżku jest odwrotnie. Żona jest bardzo życzliwym człowiekiem, bardziej się o Nią martwię by jakiś wariat Jej nie skrzywdził. Wiem, że ona tego romansu moralnie nie chce, lecz biologia stuka od podłogi. Skutkiem i tak będzie wewnętrzne rozdarcie..
Ok czyli z tego co opisujesz wydaje się, że tak naprawdę żona poza aspektem cielesnym jest usatysfakcjonowana i spełniona w tym małżeństwie; jakie zatem masz pomysły? Padło pytanie, na które nie odpowiedziałeś - czy byłeś (a jeśli nie to dlaczego) u seksuologa?
Masz z poprzedniego małżeństwa syna; rozumiem, że w tamtej relacji nie było tego problemu?
@poczciwy, żona jest we mnie zakochana jakby była nastolatką i nadal myliła miłość z pożądaniem, a u mnie blisko już do 40-ki (32/37). Stan błogo-euforyczny szablonowo powinien trwać powiedzmy 2 lata.
Odnośnie byłej: z Ellie problem był podobny, wspominałem wcześniej. Po porodzie połóg, rzadki sex. W zasadzie nie inicjowałem go będąc zakochanym. Na podchody żony odpowiadałem raz na tydz, potem raz na m-c. Starania były d/d nawet w okresie menstruacji. Tych 5-ciu dni wyjątkowo nie lubię bo mam wrażliwy zmysł węchu i wyczuwam wstręt. Co jeszcze? – Małżeński swap łowcy i zdobyczy, stara żona też mnie uwodziła co pchnęło ją do popraw qasi-estetycznych. Zbyteczna maestria, chirurgia pompująca piękne piersi na „melony” przeważyła i zupełnie zabiła pożądanie. To był początek końca małżeństwa. Mam pewną teorię, że trafiając na kobiety zgrabne, wysokie, zdrowe z talią osy w przybytku dostaję drapieżną bestię jaką jest chuć. Pomysły mam takie, że dam żonie jeszcze trochę czasu na poszukanie dyskretnego kochanka, a jak Jej się nie uda to poświęcę się. Nie będę czerpał żadnych przyjemności, jak wspominałem - jestem długodystansowcem, a żona potem jest nadwrażliwa. Mam też przyjaciela z branży „embedded” wyposzczonego i całkiem rozsądnego to byłaby najlepsza opcja, ale jak się domyślasz podstawienie żonie wzbudziłoby w niej rozpacz, że Jej już nie kocham. Zna go dobrze, raczej niezbyt lubi, zatem klops. Zaprzestanę może pisania bo nie ma to sensu, a przynajmniej ograniczę częstość. Jak zrodzi się coś istotnego to nie omieszkam się podzielić. Liczyłem trochę nie ukrywam, że zajrzą tu Panie krasząc te posty swoimi „epizodami” jak sobie radzą mając takiego męża, który nie chce się Nimi kochać.
Acha u seksuologa nie byłem, ale znam środowisko lekarskie zarówno od matki i od siostry, więc nawet tam jest jakaś seksuolożka. Skorzystam z ciekawości
Pomysły mam takie, że dam żonie jeszcze trochę czasu na poszukanie dyskretnego kochanka, a jak Jej się nie uda to poświęcę się.
I w ten sposób zostaniesz po raz drugi rozwodnikiem; chyba nie masz co do tego wątpliwości? Nie zdajesz sobie sprawy jakie to niesie konsekwencje dla obu stron; po pewnym czasie nie tylko nie będziesz chciał z nią uprawiać seksu, ale i na nią patrzeć; o jej kalectwie emocjonalnym z tym związanym nie wspominając; chyba bagatelizujesz zagrożenia wynikające z takiego niezdrowego układu; to rozwiązanie najgorsze z możliwych; zwłaszcza, że nie wyczerpałeś możliwości aby zrobić porządek u siebie "na strychu"
Wątpię drogi "poczciwcu" by obecna żona postawiła kres na akcie sakramentalnym. Jeden fakt przeoczyłem: była żona niestety nadal mnie kocha, może szczątkowo, ale twierdzi, że kocha. Jej męża wspieram pośrednio m.in dla tego, że mimo słabej pracy jest porządnym gościem, mam z Nim kontakt i to ja cementuję ich związek zdalnie tłumacząc byłej czym jest miłość.
Jeżeli obecna żona po romansie zaangażuje się i odejdzie nie będę Jej zatrzymywał. Zadbam by niczego Jej i naszym dzieciom nie brakowało. Kobiety mają stosunkowo krótki resurs, ergo nie mam prawa odbierać im szansy na szerokorozumiane szczęście. Mam za sobą okres „solisty - rozwodnika” przez moje łóżko przewinęło się wówczas multum kobiet. Pisałem o "kładach osiowych" wariacjach tychże, akt biologiczny jest zatem dla mnie tak samo oczywisty jak w szerszym ujęciu biologicznym występującym u blisko-pokrewnych gatunków "Bonobo". Pisałem również o "wolnej woli", która to niesie implikacje etyczne, religijne czy nawet prawne. Jeżeli żona oddali się emocjonalnie – rozstaniemy się. Odwróć sytuację i zadaj sobie pytanie o konwekwencje psychiczne gwałtu małżeńskiego, jaki dotyka w 90%+ kobiety (nie znam statystyk, ale zgaduję). Mam nieznaną mi traumę i sam fakt, że rodziła moje dzieci nie pozwala mi na penetrację, a już na pewno nie patrząc Jej w oczy. Jest dla mnie jak Święta. Tak to chore, zdaję sobie sprawę, że jestem przypadkiem brzegowym, jak pisałem coś na loterii genetycznej u mnie nie pykło. Żona to wszystko wie, płacze, czasami wręcz szlocha pożądając. Wie, że nie zdradzam, ma dostęp do wszelakich archiwów dawnych portali, poczty, tel. whatsappa, zna wszystkie moje hasła, czytała notatki jeszcze w narzeczeństwie z tego co wyprawiałem (oczywiście będąc szarmanckim mężczyzną z klasą). Tych wpisów jeszcze nie czytała, nie jest kobietą sprawdzającą, wspiera mnie w publikacjach na „Quora.com”. Jeżeli zauważy, że nadmiernie i nietypowo spędzam czas przy kompie być może dokopie się i tu. Więcej modalności szanowny „poczciwcu”, nic nie muszę porządkować u siebie, oczwyście mogę. Spróbuję coś z tym zrobić, szanse oceniam na nikłe. To, że sam bym chciał przymierze małżeńskie podtrzymać, aż do śmierci nie oznacza, że moja kochana żona podzieli moje „chciejstwo”. Co do zasady nie złamię związku monogamicznego. Konflikt interesów zachodzi tu tylko w jednym, acz istotnym sektorze. Wiem o tym. Mam bardzo silny konstrukt psychiczny, pewne imponderabilia jak kodeks etyczny, moralność, prawda towarzyszą mi od dziecka.
Jeszcze mała dygresja: Jedynie 3-5 % wszystkich ssaków żyje w relacji monogamicznej i łączy się z jednym partnerem na całe życie. U ludzi według badań naukowców, jest dokładnie tak samo. Związki monogamiczne po prostu nie są wpisane w naszą naturę. W zbiorze tych 5% można wypatrywać mnie - na ten czas i na tę chwilę żyję jak gibbon. Nie czytałem całego forum, nie znam przesłania, mogę się domyślać z konotacji i jest ono niestety błędne. Prawda jest taka, że jesteśmy zaprogramowani do rozwiązłości. Społeczeństw, które narzucają monogamię z przyczyn religijnych czy prawnych, jest na ziemi ~ 20%. Trend już dziś pokazuje, że jesteśmy zaprogramowani by się rozstawać.
chyba nie bardzo skoro to Twoje drugie małżeństwo i miałeś ileś tam partnerek.
Cytat
dam żonie jeszcze trochę czasu na poszukanie dyskretnego kochanka, a jak Jej się nie uda to poświęcę się. Nie będę czerpał żadnych przyjemności, jak wspominałem - jestem długodystansowcem,
nie odczuwasz ŻADNEJ przyjemności w trakcie? To masz coś nie tylko z głową ale i ze sprzętem.
Cytat
Konsekwencją pląsu endorfin jest dwójka dzieci.
czyli poprzestawiało się przy drugim porodzie, gdzie byłeś obecny - gdzieś mi się obiło że nie jest to rzadki problem.
Cytat
dam żonie jeszcze trochę czasu na poszukanie dyskretnego kochanka,
Kalina Jędrusik i Stanisław Dygat, Will i Jada Pinkett Smith - czasem się taka sztuka udaje. Sobie też rezerwujesz możliwość zdrady kontrolowanej czy tylko dla żony?
Nie czytałem całego forum, nie znam przesłania, mogę się domyślać z konotacji i jest ono niestety błędne.
A jeśli świat dziczeje, ludzie są bardziej skłonni do złego, nacechowani przemocą to też należy przymykać oczy i dawać przyzwolenie na mordy?
Trochę jesteś niespójny w swoich wywodach, bo podkreślasz na każdym kroku jak ważne są dla Ciebie wartości moralne jednocześnie dając przyzwolenie na to aby je bezczelnie deptać przez kogoś albo siebie samego. To już w ogóle jest jakiś dysonans poznawczy;
Jeśli z czymś się nie zgadzam na co nie mam wpływu to to akceptuję, ale nie muszę popierać a już na pewno mam prawo krytykować bo to tylko mój osąd, który ma swoje podłoże w moim wychowaniu, przeżyciach i doświadczeniach;
To forum nie ma założeń aby wbijać jakąś chorą ideologię wbrew biologii, instynktom i ułomności istnień ludzkich, co sugerujesz; jak poświęcisz trochę czasu na przejrzenie to być może sam dojdziesz do takich wniosków, że jednak czasem bywasz omylny;
Cytat
Odwróć sytuację i zadaj sobie pytanie o konwekwencje psychiczne gwałtu małżeńskiego, jaki dotyka w 90%+ kobiety (nie znam statystyk, ale zgaduję)
Nikt nie zmusza Cię do gwałtu zarówno na sobie jak i na kobiecie; tym razem to Ty źle interpretujesz przekaz;
Mam wrażenie, że stan w jakim się znajdujesz jest dla Ciebie zwyczajnie wygodny, ale że zaczynasz zauważać możliwość straty wartościowego człowieka przy sobie, co notabene zrozumiałe, to udajesz, że próbujesz znaleźć przyczynę jednocześnie nie chcąc się wgłębić w temat; czytając Ciebie to wszystko jest takie powierzchowne, bez determinacji a problem realny;
Cytat
Więcej modalności szanowny „poczciwcu”, nic nie muszę porządkować u siebie, oczwyście mogę. Spróbuję coś z tym zrobić, szanse oceniam na nikłe.
Za długo w tematyce się obracam; troszkę przeżyłem;wiele widziałem; oczywiście, że Ty nic nie musisz, skoro nawet najbliższa Ci osoba nie jest w stanie Cię do podjęcia realnych kroków przekonać to ja tym bardziej nie mam zamiaru próbować;
A Twoje bezkompromisowe podejście do problemu jest co najmniej dziwne, lekceważące; Twoje życie, Twoje wybory; Twoje konsekwencje;
Autorze uważasz siebie za tak mądrego a tak głupio postępujesz.
Dużo słów mało treści - odrzuciło Ciebie od żony po porodzie , czujesz obrzydzenie. Jeśli jesteś taki mądry i zdiagnozowałaś powód to dlaczego do tej pory nie podjąłeś "leczenia"? A może świadomie zmierzasz do tego żeby żona odeszła?
Piszesz autorze ze masz kodeks etyczny, moralnosc i prawde czy jakos tak. Pytanie jest takie czy ty wiesz ze nie ma jednego kodeksu etycznego czy jakiejs jednej moralnosci? Wczesniej myslalem ze jestes swiadomym nihilista ale po zdaniach o kodeksie etycznym juz tak nie uwazam. Moze nam napisz jakie postaci uksztaltowaly Twoj swiatopoglad, za postaci mam na mysli ludzi, Bogow czy idee np humanizm, sprawiedliwosc, moc, egoizm, poswiecanie sie, natura zwierzeca, ewolucja. Tak haslowo pisze.
@Apostata – „ W zbiorze tych 5% można wypatrywać mnie - na ten czas i na tę chwilę żyję jak gibbon”, a nie „ W zbiorze tych 5% można było wypatrywać mnie - na ten czas i na tę chwilę żyję jak gibbon”
Kontekst sytuacyjny (sytuacja komunikacyjna) jest tu istotny, jest referencją do stanu obecnego. Manipulujesz kolego semantyką. Konstrukt „("na ten czas i na tę chwilę"” identyfikuje się z zachowaniem ssaka o nazwie "gibbon", który słynie z monogamicznego stylu życia.
Co do przyjemności – niegodna filozofa czyt. żadna, nie uzyskuję spełnienia przed szczytowaniem małżonki, potem źle się z tym czuję. Truizmy: samolubność w łóżku, mierna gra wstępna, zdecydowanie za krótka, szybki orgazm. Efekt: hiperintencja, zbyt pożądająca rozbudzona żona – wątpliwa przyjemność - hamowana lub wręcz niszczona w takim samym stopniu, w jakim czyni się z niej cel sam w sobie. Żona usiłuje mnie rozładować oralnie. Zachowuje się wówczas jak kurtyzana, przed dziećmi i w trakcie pierwszej ciąży pozwalałem na to, wtedy też szczytuje drugi raz jęcząc, nakręca się jak to mówi smakiem sera camebert. Mnie to obrzydza. Nie jestem w stanie Jej potem pocałować, żadnej kobiety nie byłem. Jestem estetą.
Dzieci epizodycznie przewijałem gdyż nie było charakterystycznego intensywnego zapachu skatolu, obie żony robiły to sprawniej, a w PL mam nianie ????
Widzisz drogi poczciwce wyidealizowana czysta miłość nie zna pojęcia odrzucenia, jest sumą wszystich sum, nie ma tam miejsca na resztę z dzielenia. Jest całością w całości, nienaruszalna, jest stanem, a nie procesem. Do niczego nie dąży i niczego nie preferuje. Jest wszystkim.
Wy wyobrażacie sobie, że macie potrzeby, że bez kogoś "nie możecie oddychać" - to niebezpieczne, i prowadzi do złych wniosków. Kobiety lubią czytać horoskopy czy rubryki z plejady gwiazd, gdzie nieraz zderzą się z nonsensem: "Jak jest zazdrosny, to znaczy że kocha" – Nieprawda! Czysta Miłość nie zna zazdrości, jeśli znacie zazdrość, nie znacie Czystej Miłości. Powielany mit, błąd który wydaje się prawdą ze względu na rozpowszechnienie.
"Miłość to umiejętność tworzenia kompromisów" - kolejny błąd - Miłość Czysta nie zna kompromisów, ponieważ nigdy nie ogranicza drugiego, toteż jako Totalna Wolność nie potrzebuje kompromisów. Czysta Miłość to sztuka braku kompromisów. Wy forumowicze rozumiecie to na opak. Kompromisu szuka ten, kto ma poczucie, że musi się czegoś wyrzec - Miłość nigdy nie odczuwa straty. Wasza Miłość idzie w parze ze strachem. Ręka w rękę. Czysta Miłość nie zna strachu, do niczego nie dąży, niczego nie wymaga. U Was jest odwrotnie, przeważnie czegoś oczekujecie. Ironią jest, iż wasze mechanizmy, które mają zapewnić wam Miłość nie czynią tego, to zaś, co według Was jest głupie i nierealne, jest Prawdą. Kochać można prawdziwie, dopiero kiedy się drugiej osoby NIE POTRZEBUJE. Potrzeba bowiem jest Matką strachu (ostrożność matką porcelany), strach jest katem Miłości. Dopiero uwolnienie się od strachu, daje możliwość kochania nieskrępowanego, i umiejętność przyjęcia z Miłością nawet faktu rozstania, czy zdrady. Dla Miłości Czystej zdrada nie istnieje, Miłość Czysta, niczego nie nazwie zdradą, bo jako Całość nie może doznać uszczerbku, a poczucie doznanego uszczerbku właśnie jest kanwą złości i smutku jakich się doznaje w obliczu zdrady. To, że tego nie rozumiecie nie znaczy, że tak nie jest. Trudno odkryć coś, czego nie obserwujcie. Ciężko być pionierem...
at Gravastar, czysta milosc Prawda przez duze P, Jestes posiadaczem obiektywnej Prawdy Wylazels z jaskini Platona i zobaczyles czysta milosc i nam to po ponownym zejsciu do jaskini probujez to tlumaczyc a my tego slepcy zapatrzeni w cienie idoli nie rozumiemy
Platonik
@Acine – bardzo ogólnikowo, wybacz brak czasu na ten moment, jeżeli będziesz ten wątek czytać, wyłapiesz.
Moim zdaniem tradycyjne kodeksy postępowania są banalne i pozbawione głębi. Systematyzowałem zbiór reguł, tworząc coś bardziej znaczącego. W mojej ocenie, historyczne reguły monastyczne mają światu również w IT wiele do zaoferowania. Sam zbiór przepisów św. Benedykta już od czasów Karola Wielkiego sprawdził się w tysiącach różnych społeczności i był punktem odniesienia dla wielu kodeksów prawa cywilnego. Nie wymagam od ludzi podążania za chrześcijańskimi naukami, pragnąłbym, aby we wzajemnych relacjach kierowali się „narzędziami dobrych uczynków” zawartymi w czwartym rozdziale Reguł św. Benedykta. Zmodyfikowany kodeks rzutowałem również na poletko mojej branży. Tworząc oprogramowanie spotykam się z przypadkami, gdzie kompilat będzie miał wpływ na podejmowane przez użytkownika decyzje, a w skrajnych przypadkach będzie musiał zawyrokować o czyimś życiu lub śmierci poprzez utratę majątku i pętlę długów. Choćby zjawisko hazardu na rynku Forex – jako pierwszy optowałem np. za pogłębionymi testami dla otwierających rachunki maklerskie w Goldman Sachs stając do walki z przełożonymi, dostałem zgodę na testowanie wczesnych systemów alpha. Nie wszystko mogę pisać bo zobowiązują mnie klauzule poufne.
Jestem na tyle silnym facetem, że zachowam swój kompas moralny nawet w trudnych okolicznościach i powszechnej kulturze pokus.
Pozdrawiam
Już pisałem - ogrom słów mało treści.
Przedstawiasz siebie autorze w roli ofiary ale jak czuje się Twoja żona którą odrzucasz do prawie dwóch lat - jak szmata w którą wycierasz buty?
To ona jest ofiarą Twojego odrzucenia biedaku, Ty ją niszczysz i robisz to w pełni świadom.
Dorosły chłop...
Mnie to obrzydza. Nie jestem w stanie Jej potem pocałować, żadnej kobiety nie byłem. Jestem estetą.
Może to już zbyt intymne sprawy ale brzydzisz się sam siebie czy tego jak zachowała się żona by Ci dogodzić.
ps. dochodzi drugi raz robiąc loda, normalnie "głębokie gardło", żona skarb dla nie filozofów
Cytat
Co do przyjemności – niegodna filozofa czyt. żadna, nie uzyskuję spełnienia przed szczytowaniem małżonk
nie pytam o spełnienie tylko o przyjemność w trakcie. Myślę że coś tam trzeba czuć by dojść, jak masz dojść skoro nic tam nie czujesz.
Jak nie ustami, to ręką, stopami czy piersiami, chyba wiecie co lubicie a co nie, może Ci czytać aktualne notowania akcji w trakcie...
Cytat
Nie kupiłem „zabawek”, żona twierdzi, że nic mnie nie zastąpi, niewykluczam, że się myli
Cytat
Kilka dni temu żona zakomunikował mi, że jest b. bliska ucieczki w romans z dojrzałym seksualnie mężczyzną
Czyli zabawki nie, ale dojrzały seksualnie mężczyzna już tak.
-dojrzały seksualnie mężczyzna - czy daje Ci coś do zrozumienia?
Wy wyobrażacie sobie, że macie potrzeby, że bez kogoś "nie możecie oddychać" - to niebezpieczne, i prowadzi do złych wniosków.
I Ty to wszystko rozumiem wyciągnąłeś z tejże obszernej własnej opisanej historii, w której userzy raczyli dodać swój komentarz i na tej podstawie budujesz swoje wątpliwie prawdziwe przekonanie na ich temat; bo jak sam przyznałeś nawet nie próbowałeś zgłębić treści zawartych na forum; zarzucasz wszystkim generalizację a wg mnie jesteś jedynym, który ją uprawia przytykając łatkę ludziom po jednym wpisie, specjalnie tego nie uzasadniając; kompletnie przy tym się myląc, ale żeby to dostrzec trzeba byłoby zdjąć maskę bufona i zdeptać swoje napompowane ego do granic możliwości;
Inteligencja interpersonalna i emocjonalna to zupełnie co innego niż inteligencja logiczno matematyczna;
Ponowie pytanie, dlaczego tu jesteś? Zdradzony nie byłeś, zdradzać nie będziesz. Może jednak podświadomie czujesz że mimo wielkiego ego, opowiadania o sobie jaki to jesteś extra logiczny i te inne opowiastki które tu nam serwujesz, żona poleci na bok a ty jednak będziesz w sytuacji której logicznie sobie nie wyjaśnisz i sobie z tym nie poradzisz?
Ludzie nie są logiczni, ludzie nie są zbiorem liczb.
Ludzie to emocje, chwile, problemy, wypadki, i miliony zmiennych których nie jesteś w stanie przewidzieć. Tu nie będzie jak w kodowaniu, zmienisz skrypt i będzie tak jak ty chcesz. Świat IT to świat IT. Życie to życie. Rozpadło Ci się jedno małżeństwo, rozpadnie się i te jak czegoś nie zmienisz. Ale ty nie zmienisz bo Ty nie rozumiesz co masz zmienić. Jesteś sam dla siebie za bardzo zajebisty aby coś zmienić dla kogoś.
Moi drodzy niewiem jak mnie postrzegacie. Nie czuję się ofiarą, stąd ważę z pozoru abstrakcyjne implikacje, skutkiem których żona może wkroczyć w życiową hossę lub uwiąd. Mniej więcej wiem jak się to skończy. Implikacja nie jest ani przemienna, ani odwracalna, roszada poprzednika z następnikiem jest niemożliwa.
Implikacja jest paralellem obietnicy, która nie zostanie dochowana, jeżeli czynność poprzedzająca (warunkująca otrzymanie obietnicy) wystąpi, a czynność następcza (spełnienie obietnicy) nie. Zarazem obietnica może zostać spełniona nawet jeśli czynność poprzedzająca nie wystąpi. Z tym wiąże się ciekawa manipulacja związana z racjonalizmem, ale o tym za chwilę.
Oceniajcie - proszę, nie obrażę się bo to wciąż Wasza subiektywna ocena, a większość facetów w tym ja jest "gruboskórnych". Nie przeszkadza mi szczęście żony jeżeli ktoś inni ją uszczęśliwi i wypełni braki związane wyłącznie z popędem. Mam luźniejsze podejście akurat do procesów związanych z technikami doznawania przyjemności, trochę jak u rozwiązłych zwierzątek – bonobo. Przewrotnie żona plasując się powyżej mediany atrakcyjności nie miała przede mną wianuszka parnterów (1 facet na studiach). A ja sobie testowo poużywałem rozumiejąc, że fordanser czy gigolo to nie moja bajka.
Żona nie chce zabawek, chce mnie w całości. Zważywszy, że częstokroć kobieta jedno mówi, myśli drugie, a trzecie robi – będzie niespodzianka! Każdą Waszą wskazówkę traktuję poważnie, niektóre wykorzystam jako „materiał pomocniczy”. Szanowny @poczciwcu nie spinaj się tak z „czystą miłością”
Platon jak mnie pamięć samą miłość „procesuje”, a to „stan” doskonały i nieosiągalny. Uczucie jest stanem opisowym in statu nascendi (w chwili powstania). Jest osobliwością, stąd ujęcia w postrzeganiu będą różne. Tak samo jest w fizyce, naukowcy nie lubią mieć do czynienia z osobliwością. Listowanie założeń klasyfikacyjnych nie jest moim celem ponieważ dla każdego z Was wystąpi rozbieżność choćby natury antropologicznej i metafizycznej. Podciągnąć można pod czystą bezwarunkową miłość ptaka – pelikana, który by piskle przetrwało ostatecznie rozerwie sobie pierś i wykarmi krwią. A to tylko zaprogramowany ewolucyjnie instynkt.
Obiecałem napisać coś o racjonalizmie, posłużę się zatem hochsztaplerką umysłową tylko po to by obalić poniższe rozważanie. Rozsądek staje w opozycji do całkowitego spełnienia w miłości (eg. miłość jak narkotyk..) Czy racjonalizm jest oparty na empirii?
Racjonalizm jest po prostu kolejną z metafizyk. Nie da się go zbudować w oparciu o empirię, bo już choćby samo stwierdzenie, że jest oparty na empirii z samej empirii nijak nie wynika. Tak samo z tą logiką. Nie może być na niej oparty, ponieważ jego źródła uprawomocnienia są koliste. Np. teza, że rozum jest jedynym prawomocnym autorytetem poznawczym jest błędnokołowa, ponieważ tylko rozum może być twórcą takiej tezy. Tak samo błędnokołowa, a co najmniej metafizyczna jest teza o jedynosłuszności poznania zmysłowego. Nie można tego uzasadnić, bo każde odwołanie się do zmysłów będzie tu znów koliste. Jeśli zaś unikniemy odwołania się do zmysłów i odwołamy się się do rozumu, aby uzasadnić tę tezę, to mamy taki sam problem jak wspomniany przed chwilą: rozum sam swoich koncepcji uzasadnić nie może, bo następstwem będzie błędne koło. Można więc przyjąć to jedynie na wiarę, ale wówczas jest to metafizyczne założenie. Podstawy takiego szacowania są czysto metafizyczne, lub błędnokołowe, jeśli chce się je uzasadnić. Pisanie zatem, że jest to oparte na empirii jest po prostu przejawem zbyt dobrego samopoczucia, lub naiwnej wiary, głupoty, nieświadomości, roztargnienia, niczym więcej.
Wywód pozornie zasadny prawda? Obalmy go!
Argumentacja "oparta" jest na przesądzie, że światopogląd musi być na czymś "oparty".
Standaryzacja tego argumentu mogłaby wyglądać w ten sposób:
Przesłanka 1 (ukryta): Każdy światopogląd musi być na czymś oparty
Przesłanka 2 (jawna): Racjonalizm oparty jest na "empirii"
Przesłanka 3 (jawna): Z "empirii" nic nie wynika
Konkluzja: Racjonalizmu nie da się zbudować w oparciu o empirię.
Problem tylko częściowo jest logiczny, a bardziej filozoficzny. Chodzi o to, że racjonalizm ma wynikać z czegoś ("empiria", co go czasowo, zjawiskowo i myślowo poprzedza. Odwróćmy kota ogonem i zapytajmy, czy taki sposób myślenia obowiązuje bezwzględnie? Otóż nie. Racjonalizm nie musi wynikać z "empirii", ale "empiria" może racjonalizm potwierdzać, falsyfikować i uprawdopodabniać. /Stąd zawody miłosne/
Argumentacja zbudowana jest na pomieszaniu znaczenia pojęcia 'implikacji' w sensie logicznym i w sensie potocznym 'wynikania' (przyczynowo-skutkowym). W logice wynikanie nie zawsze przecież zakłada uprzedniość przesłanek względem konkluzji. Prawdę mówiąc w logice jest to bez znaczenia. Podstawy racjonalizmu nie są więc "błędnokołowe", gdyż przerwaniem tego błędnego koła jest test empiryczny, z którego wynika racjonalność lub nieracjonalność przyjętych założeń. "Racjonalizmu nie da się zbudować w oparciu o empirię", ale jest możliwe jego poparcie testem empirycznym. To oczywiście w dużym uproszczeniu, bez wdawania się w bardziej subtelne rozróżnienia.
"Błędnokołowe" są natomiast argumenty przypinających mi łątkę egozimu orędowników wypaczonej religii, która najczęściej jest czystą ideologią, rozwijaną poza sferą faktu.
"Błędnokołowa" jest również argumentacja o "błędnokołowości" racjonalizmu - dość wątła jej siła wynika z przyjętych założeń, w tym z milcząco założonych przesunięć w znaczeniu pojęć.
Gravastar
Wszyscy tu myśleli, że przyszedłeś tu z problemem, a okazuje się, że chcesz tylko pokazać swoją pokręconą filozofię. Przy okazji ewidentnie uznajesz ją (i samego siebie) za lepszą od innych. Pomyliłeś fora - to nie madrzejsi.info
Dlatego też nawet nie chce mi się rozkładać na czynniki Twoich wypowiedzi i komentować ich (z jednym wyjątkiem, ale o tym na końcu). Szkoda strzępić ryja.
Wyjątek:
Piszesz tak pięknie o miłości "czystej", ale nie próbujesz nawet zrozumieć potrzeb osoby, którą rzekomo kochasz. W seksie nie chodzi o chuć. Ale nawet nie będę próbował Ci tego wyjaśnić. A zazdrość jest objawem człowieczeństwa, nie miłości.
Jeszcze więcej słów, ogrom słów służących nie wiadomo czemu.
A przecież Twój problem jest w Tobie i można go opisać kilkoma słowami
- nie chcesz bzykać żony i nawet nie masz zamiaru czegoś z tym zrobić.
Na początku zadałeś jedno pytanie.
Cytat
Co radzicie moi mili?
Padły odpowiedzi a Ty je zlałeś bo ...Ty masz rację i już.
Ale zadałeś jeszcze jedno pytanie
Wszystkim użytkownikom serdecznie dziękuję za dyskusję bo to przede wszystkim Wasz czas i wysiłek. "Wsparcie" pomogło mi uzyskać nowe perspektywy na omawiane tematy i pozwoliło lepiej zrozumieć wiele kwestii. Na pewno poprawię jedno - stanę się czytelnikiem wielu tematów bez wyrażania opinii. Administrację proszę o wskazanie guzika "dotuj", nie omieszkam wesprzeć "portalu zdradzonych" na poczet przyszłych czytelników
Autorze z tego co pisales to fizycznie jestes w stanie "sie poswiecic" tzn fizycznie mozesz spolkowac z zona tym duzym sterczacym czlonkiem az za dlugo, "az ja tam boli" czyli mozesz ja zaspokajac
ale
Ty tego nie chcesz robic z jakichs nieuswiadamianych sobie i nam nieznanych powodow
i to doprowadza
ze ona Ci mowi ze moze miec innego bolca
a Ty masz obawy czy ona przy okazji jakiegos "bulla" emocjonalnie nie odejdzie
a moglbys jak przeciez na poczatku napisalem ja zaspokajac, np raz na jakis ustalony obustronnie czas np na tydzien.
Moze warto zastosowac brzytwe ockhama czyli nie mnozyc bytow ponad potrzebe tylko zastosowac rozwiazanie nasuwajace sie jako najprostsze i najekonomiczniejsze pod wzgledem potencjalnych strat
Zobacz na wątek Obito - on tam jest trochę w sytuacji twojej partnerki - 2 lata bez seksu, żona ma go w dupie.
Możesz mieć obraz jak twoja żona może się czuć.
Czołem Foro-File!
Miałem już zamknąć te niestrawne bon moty, ale na priv dwóch forumowiczów poprosiło mnie bym dalej pisał. Zastanawiam się jako kto mam pisać? Szerzyciel innego spojrzenia, ponadpostoł? Czy też trybun tutejszych abderytów posądzających mnie o tłoczenie anafor z AI? Mogę pisać luźno, nawet knajackim językiem lub jak na estetę przystało dbając o morfemy i koherencje. Z następstwami tematycznymi, modelowanymi pod nieludzko nadmuchane „ego” nie chciałbym być kojarzony i umywam ręce. Zdrowe nieprawdaż?
Miał być post od postowania, tymczasem chcecie bym pisał trwoniąc kapitał własnej reputacji uwikłaniem się w jednokierunkowość i niesymetryczność przekazu. No nic: jestem tu neofitą ulewającym utyski paćkając to osobliwe forum „jedynosłusznością”, urągając doświadczonym naczelnym. Taka retoryka plasuje mnie gdzieś tam w szeregu skodyfikowanej hierarchi.
Zaznaczę tu jednak, że hejterswu jako formie dewiacyjnych zachowań obecnych podczas publicznych dyskusji wypowiadam wojnę i będę pasował tej szpetnej transgresji norm moralnych. Jedną z moich cnót moralnych jest kochanka – królowa matematyka. To ona dostarcza mi narzędzi do otrzymywania ścisłych wniosków z przyjętych założeń.
Przeczytałem ponad 400 wątków, pozwolę sobie na zwięzły bilans zachowań:
- Niepewni ludzie muszą wyświetlać idealny obraz siebie - nie dajcie się zwieść iluzji. To, co widzicie w takich przypadkach brzegowych --> jest mirażem doskonałości. Sam jak pisałem o sobie: kryształem pięknego kroju i oazą wszelkiej doskonałości nie jestem!
- W wątkach kobiecych sporo zawiści, w męskich przebija „zazdrość”
Różnica jest kolosalna. Zawiść jest tylko cieniem chwały. pożera od środka, w przeciwieństwie do zazdrości.
Zazdrość jest wtedy gdy po przesłaniu, że inni mogą więcej i my też byśmy tak chcieli, nie jest to dla nas koniec świata. Nie czujemy się przez to gorszymi ludźmi, nie mamy potrzeby "dowalenia" temu, kto ma rację i może więcej od nas. Krótko - potrafimy się z tym zwyczajnie pogodzić. Zazdrośni ludzie są dojrzali, znają swoją wartość. To zdrowe, normalne, konstruktywne uczucie. Zawiść, rozdziera i psuje człowieka od wewnątrz. Przy pewnym poziomie życia pieniądze są kompletnie nieistotne. Warunkiem do odczuwania szczęścia jest akceptacja stanu faktycznego (homeostazy, spokoju wewnętrznego). Osoby zawistne życzą innym, aby te straciły to, co posiadają. Jesteśmy przede wszystkim zawistni, gdy brakuje nam pożądanego czynnika, którym cieszy się inna osoba. Taki dyskomfort dosłownie zabija. Zawiść odniosła jedyny bio-sukces - pozwoliła ewoluować jako gatunek. Chodzi o pozytywną rywalizację i porównanie społeczne, które zmusza nas do samoocen.
francishatcher napisał, że zazdrość jest objawem człowieczeństwa. Sorry to bełkot. Objawem to może być gorączka i bredzenie w malignie. Zazdrość jest tylko i wyłącznie uczuciem, dlatego idzie w parze z miłością. A to, że pojawia się w sytuacji szczególnej frustracji czy deficytu zaufania nie taksuje jej do rangi zjawiska takiego jak „objaw”
kolejno tenże pisze: w seksie nie chodzi o chuć. Znowu brednie. Chuć to inaczej pożądanie seksualne. Pejoratywnie i dosadnie. Bez niej nie byłoby seksu. Byłoby K.restwo. Nie jest to rzadkie zjawisko i nie oznacza końca miłości. Zapamiętajcie!
Weźmy na warsztat werdykt foro-fila: normalnyfacet2
Czy ja mam problem? – Tak, Ty masz problem.
Obrona pozycji i mojej perspektywy: fałsz.
Problem ma żona (istotny). Mi jest wygodnie i dobrze (pivotalnie egocentryzm), ale potencjalnie problem może wystąpić w przyszłości. Jeszcze go nie mam, a już usiłuję zapobiec w najlepszy możliwy sposób .Tu skłaniam się do „brzytwy ockhama” Foro-Fila „acid” (może to kobieta) / dzięki – poświęcę się.
Została mi rozprawka z
@Oirb Ludzie nie są logiczni, ludzie nie są zbiorem liczb.
Ludzie to emocje, chwile, problemy, wypadki
Otóż nie., a en
Ludzie – to podmioty o rozumnej naturze, (nie tylko oni bo w niektórych krajach w taksonomii osoby postrzegany jest delfin)
Emocje to reakcje psychiczne na różne bodźce, chwile to krótkie fragmenty czasu, problemy to trudności wymagające rozwiązania, a wypadki to nieoczekiwane zdarzenia niosące negatywne skutki. Towarzyszą oczywiście ludziom i delfinom, pewnie też kosmitom i formom pośrednim nieznanym hybrydom. Tu się nie mam o co czepnąć bo @Oirb manifestuje tym zdaniem ludzką naturę w odróżnieniu od bezoosobowych zbiorów liczb.
Czy daje mi do zrozumienia konstrukt gramatyczny „dojrzały seksualnie mężczyzna”
Tak daje, aż za nadto, krótko: w sprawach seksu emerytura nie obowiązuje!
Napiszę wkrótce o inteligencji i doborze w pary, kiedy i dlaczego miłość kpi z rozsądku i dlaczego warto mieć tego świadomość. W prasie moich rozważań nie znajdziecie
, a sentymentalny polot to za mało do wyboru partnera życiowego
Po co się chajtałeś skoro w dupie masz żonę?
Zdajesz sobie sprawę że zniszczysz ją psychicznie?
I tak, masz problem bo nie jesteś wstanie zaspokoić żonę.
Ona jest normalna Tobie odwaliło i co gorsza wmawiasz sobie że to ona ma problem.
Uważasz że jak zalejesz nas słowem to będziesz miał rację?
Poszukaj fachowca.
A priori: Kilka rad dla mężczyzn czy raczej ich synów by nie wdepnęli w bagno, czyli rozprawa o unikaniu pewnych cech osobowościowych u kobiet (mozaika różnych w niewielkim stężeniu nie wyklucza anektowania serc niewieścich, ale ocena musi być uczciwa!). Większość czytaczy z racji specyfiki forum podsycało sfałszowany płomień wątpliwej miłości, w efekcie i tak nastąpił kolaps. A posteriori: Nie chodzi tu o wzorce stereotypów charakterów, jakich próżno szukać nawet w skarbcu w Sevres pod Paryżem. Chodzi o doświadczenie własne i gruntowną analizę obserwacyjną różnych środowisk i tymże się chcę podzielić (notowałem!). By nie tracić czasu do rzeczy: Kogo na żonę wybierać nie wolno!
1) Feministki – dla nich facet jest często jak podrzędny mebel, nawet ten psychicznie silniejszy, co je dodatkowo prowokuje by Go osaczyć, zabrać przepiękną energię jaką mu podarowało „Niebo” i stłumić wyraziste barwy życiowe. Córy owe szowinistyczne przenoszą od swoich matek z pokolenia na pokolenie deprecjonujący stosunek do mężczyzn, które „pomiatały” mężem. Doprowadzają do rozwodu i fundują ten scenariusz przyszłym mężom. Kluczowe jest sprawdzenie, roli Ojca w rodzinie, a tu jest najczęściej biednie. Zerwana linia męska za młodu zmniejsza szanse na trwałe zdobycie mężczyzny i budowę długofalowej więzi. Zapamiętajcie to szczególnie dobitnie!!!
Dla kobiet zgubą jest model rodziny matriarchatyczny. Linia kobiecego przekazu, od matki do córki jest na tyle silna, że sieje potem spustoszenie w psychice kobiet. Córka zainfekowana matczyną osobowością, realizuje Jej pomysły na życie, replikuje błędy, a nawet całe wymaluj - scenariusze. Najlepszym pomysłem jest grutnowne poznanie przyszłej teściowej, choć te dla córki potrafią się wdzięczyć i zapuścić „triala” nawet na rok. Użyć bezwględnie taktyki i wszelakich cross-over testów badając relacje teściów (jak żyją) bo inaczej ryzykujecie rozwód. Feministek unikać należy jak ognia, szybko można je rozpoznać w konsekwencji zaś omijać najszerszym możliwym łukiem, choć nie wiem, jakie piękno by miała wymalowane na twarzy i kołysała taktownie biodrem sygnalizując gotowość do rozmnażania. Manifest rozpoznawalności w internecie, jak coś to zapodam w XML’u
2) Interesantki – sprawa chyba jasna – zachłanność: marzy o Waszych zasobach (pieniądzach). Oczekuje finansowania swego luksusowego życia tylko, dlatego, że matka natura stworzyła ją próżną. Płacenie za drinki, obiady, kwiaty, kosmetyki, stroje, podróże, SPA.. A ona? Ona nigdy nie poczuje czegoś w stylu wyrzutów sumienia. Nawet pozornie fajna i miła dziewczyna może się okazać najzachłanniejsza ze wszystkich. Ciężko czasami rozpoznać tego typu kobietę, triale są niejednokrotnie zapodawane na 6-8 m-cy. Wam mężczyźni radzę nauczyć się czytać z oczu i wyłapywać zmianę wielkości żrenic. Test empiryczny jest b. prosty, o szczegóły pytać.
Jako mężczyźni na ogół mamy większe zasoby finansowe, rozrzutność przyciąga no właśnie: tego typu pijawki. Przy małżeństwie zawsze proponować intercyzę. Pomagać po rozwodzie będziecie mogli dobrowolnie, a nie obligatoryjnie.
3) Romantyczki – całe multum opisów – nie wiem na jakim świecie kobiety żyją. Wyimaginowały sobie świat fantasmagorii i bredzą o spacerach, kinach i teatrach, pocałunkach pod jemiołą. Snują fantazje i wciągają w nie odrealnionego, ponurego misia. Lepiej takim podziękować. Jak ktoś stawia na seks to kochanka z romantyczki marna, bo tego rodzaju fantazje nie przekładają się na urozmaicone życie seksualne. Zagrożenia: oczekiwanie romantycznych gestów bez wyrażania potrzeb, defensywne lub zbyt emocjonalne reagowanie na konstruktywną krytykę partnera brak komunikacji: trudności w otwartym wyrażaniu uczuć i potrzeb, budowanie zaufania i bliskości w związku staje się praktycznie niemożliwe.
4) Wiecznie zranione – przeważnie tez pamiętliwe, oszukane, urażone, ktoś je kiedyś prawdopodobnie zostawił i świadomie lub nieświadomie niby flirtuja i chcą, ale potem się nie angażują. Moim zdaniem nie warto dawać więcej czasu niż miesiąc na ułożenie się. Więcej się takim pomoże, gdy się podeśle dobrego psychologa transpersonalnego (Ci wariaci tak prawdę powiedziawszy nic nie zrobią, ale jest efekt placebo widoczny w terapii zabiegowej). Jak przekonacie je do siebie będziecie musieli zmierzyć się z takimi cechami charakteru jak:
Zazdrość i podejrzliwość, współzawodnictwo na niekorzyść innych, pasywno-agresywna postawa: dążenie do osiągnięcia celu kosztem innych, brak szacunku dla innych ludzi. ukrywanie niezadowolenia lub agresji za fasadą pasywności, co utrudnia rozwiązywanie problemów. Wiktymizacja: przyjmowanie roli ofiary i unikanie odpowiedzialności za własne decyzje i działania.
5) Potrzebująca Cię non stop – Pozornie – cud, miód, malina - czuła, wrażliwa, troskliwa, dopóki nie zapoda chwiejności, a ta szybko da znać o sobie: zacznie do Was wydzwaniać 10-ki razy dziennie po to by usłyszeć i obwieścić banialuki. Potrzebuje stałych zapewnień, że jest atrakcyjna, kochana, w przeciwnym razie zacznie facetowi wmawiać, że ją zostawi dla jakiejś lepszej od Niej. Często używa słów „jakoś” „kiedyś”, „gdzieś”. Ten sposób bycia będzie strasznie męczący, radzę trzymać się od takich z daleka. Jak już chcecie to działać tak by przyjęły na siebie rolę kochanki, wówczas są liczne bonusy: niezłe w łóżku, uczą się, są oddane, sprawdzają się w początkowej fazie tańca endorfin w kilka dni sielanka w zasięgu, można tę fazę umiejętnie przedłużyć stosunkowo niewielkim wysiłkiem. Na żonę jednak nie polecam, wymęczy ciągłym poszukiwaniem potwierdzenia: ma silną potrzebę zrozumienia, nawet jeśli została już udzielona wcześniej. Oduczyć ciężko, zwłaszcza jak facet nie ma czasu
6) Fałszywie przebojowe - tak naprawdę nie lubią mężczyzn. Obecnie to bardzo liczna populacja, w tym ~ 80 % „wyrachowanych harpii ze środowisk lewicowych GW etc..”. Kolaż ~30% „solistek” dawniej „starych panien” otaksowanych singielkami z dużych miast, zatem szczególnie uważajcie. Z pogardą klepią sarkastyczne frazy niczym bot ze swego zbioru pseudo-asertywnych afirmacji. Potrafią dogryźć choćby przypadkowo spotkanemu facetowi, niejednokrotnie z nutą pogardy. Dla nich fajnych nie ma, szukają całe życie "normalnych", nie znajdują bo i gdzie?, skoro ich mózg ma wadliwy mechanizm heurystyczny. Wszyscy to: zboczeńcy, świry, idioci, bądź w drugą stronę frajerzy, kluchy i maminsynki. Z tłumaczeniem porażek na pozór nie mają problemu, nie dopuszczają, że u nich coć nie gra. W internecie (fora, blogi, portale itd..) są silne i niezależne, w życiu zapadają w duchowy letarg. Co ciekawe wiele z tych panienek ma wielki apetyt na faceta, bo jak długo można pościć? Trzymanie się z daleka oszczędzi awantur od "przebojowych jejmości". Moje zalecenie - unikać. Sam je znakomicie rozpoznawałem i leciały przez sito selekcji na bruk
Jak rozpoznać:
Głównie manipulacją: wykorzystywanie fałszywej pewności siebie w celu osiągnięcia swoich celów, manipulowanie sytuacjami lub ludźmi. Naszprycowane niskim poczuciem autentyczności: trudność w pokazaniu swojej prawdziwej osobowości (bycia sobą), preferowanie przesadzonych lub sztucznych zachowań. Skłonność do kłamstw: Skłonność do prezentowania siebie lub swojego doświadczenia w sposób zmanipulowany lub nieprawdziwy, aby zyskać uznanie lub zainteresowanie innych. Skłonność do powierzchowności w związkach i interakcjach z innymi, brak zaangażowania emocjonalnego. Wyszukiwanie zewnętrznych potwierdzeń: Silna potrzeba uzyskania pochwał i uznania od innych, bez prawdziwej pewności siebie i zaufania do swoich umiejętności. Brak autentyczności w relacjach: trudność w nawiązywaniu głębszych i prawdziwych relacji, preferowanie powierzchownych kontaktów. Wymuszanie uwagi: usiłowanie zdobycia tejże poprzez ekstrawaganckie, przeważnie drażniące zachowanie. Nadmierna ekspresywność. Częste wyolbrzymianie swoich osiągnięć, umiejętności i doświadczeń w sposób irytujący dla innych.
7) Zrozpaczone- w zasadzie mamy tu liczny zbiór kobiet, stan nie jest groźny gdy minie, gorzej jak przerodzi się w depresję. Wówczas depresantka ma jeden cel - złapać męża natychmiast. Dlaczego? Ano dlatego, że wszystkie rówieśniczki już mają, ostatnia wolna koleżanka z narzeczonym odwiedziła „YES, Apart czy Kruka” i coś b aka półgębkiem o terminach ślubu. Cel takiej damy jest jeden - wyjść za mąż jak najszybciej, bez względu Kim jesteś, co porabiasz, czasu na poznanie nie znajdzie bo mózg takiej damy jest zaprogramowany na obrany cel. Tu każdy facet który ma 1,1 (jeden przecinek jeden) nogi jest dla takiej "OBIEKTEM" kojarzonym z ołtarzem. Niech Was również Niebo chroni przed późniejszą zgubą...
Jak rozponać:
Nadmierna emocjonalność: Częste doznawanie silnych negatywnych emocji, które może utrudniać efektywność w pracy. Poczucie ofiary. przyjmowanie „roli” ofiary i odczuwanie, że wszystkie wydarzenia w ich życiu są poza ich kontrolą. Brak radzenia sobie ze stresem: Trudność w radzeniu sobie ze stresem i napięciem, co prowadzi do niskiej wydajności. Pesymizm: skłonność do negatywnego myślenia i oczekiwania najgorszego scenariusza.
Niska elastyczność, odbieranie krytyki negatywnie: nieumiejętność przyjmowania konstruktywnej krytyki i brak otwartości na rozwijanie swoich umiejętności. Do tego brak samodzielności: wykazywanie trudności w podejmowaniu decyzji i podejmowaniu inicjatywy. 8) Kokietki – UWAGA!!! od razu by zaoszczedzić sobie złudzeń - lepiej trzymać się z daleka, kobieta pewna swego sexapilu, uwodzi, delektuje się widokiem mężczyzn. Podnieca ją widok śliniącego się faceta, nie angażuje się. Lubuje się w rozbijaniu małżeństw, okropny typ, dodatkowo nie najlepsza w łóżku, drobne nawet niedociągnięcia perfekcyjnie maskuje. Taka specyficzna "femme fatale". Przez te kilka(naście) lat świetności - pełna wdzięku, siły i uroku, z biegiem lat panicznie się retuszuje, na słowo starość dostaje drgawek. Ma zakodowane w głowie, że tylko to co jest młode i piękne ma prawo bytu na ziemi. Ryzyko tworzenia zbioru wspólnego, być może nie zdradzi, ale będzie kokietować, przeważnie pochodzi z rozbitej rodziny 9) Kobiety kontrolujące – prze..bane, babski kanar w związku - schematy różne cel ten sam napędzany psychozą. Niewiasty owe do tego się posuwają, że już nie tylko czytają pocztę czy sms-y, ale i potrafią odpisać! Popadają w histerię, bez przerwy węszą, szukając śladów zdrady. Nie są w stanie bezgranicznie zaufać, a na fałszywym podłożu o przyjazne relacje trudno. Korelują z wiecznie zranioną...
Dziś na tyle, zostało jeszcze kilka punktów. Napisałem to z dystansem do siebie, tylko i wyłącznie dla mężczyzn, by ułatwić poruszanie się w życiu przy zachowaniu zdroworozsądkowych reguł. Jutro dopiszę te kilka punktów. Wydrukujcie sobie i pamiętajcie, że z kobietą z rozbitej rodziny, czy pato-rodziny prawie na pewno nie stworzycie długofalowej więzi. W drugą stronę niekoniecznie, choć różowo też nie jest. Wyjaśnię to bardzo dokładnie bo nigdzie tej informacji nie znajdziecie
Listing 25% kobiet które na żonę wybierać warto i spełaniają wszystkie parametry też tu zapodam. Liczba ich topnieje, ale warto się postarać mając w szufladzie drogowskaźnik.
Pozdrawiam
Pisz pisz, bo wiało nudą. 2012 na forum mi się podoba.
Choć napiszę wprost. Trochę już żyję i sporo ludzi poznałem ale nie spotkałem nikogo, kto by wysławiał się w ten sposób. Przyznaję się do mojej niedoskonałości ale czytając twoje wpisy muszę używać tłumacza. Fajnie to brzmi tylko jak czytam to wywraca mi flaki. Oczywiście nie namawiam byś zmienił styl, piszę tylko jak to widzę, nie wiem jak inni. Żona rozumie co do niej mówisz? To tak na marginesie.
ps. ostatni wpis napisany innym "językiem" - skopiowany?
Co do kobiet szczęściem moja nie pasuje do żadnego z punktów 1-9.
Cytat
Co radzicie moi mili? Pytajcie to odpowiem na wszystkie możliwe pytania
Nie ma tu jednego punktu widzenia, choć niektórzy by tak chcieli, wrzucić wszystko do jednego wora i ok. Bardzom jest ciekaw dalszych potyczek z foro-filami.
Cytat
Czy daje mi do zrozumienia konstrukt gramatyczny „dojrzały seksualnie mężczyzna”
Tak daje, aż za nadto, krótko: w sprawach seksu emerytura nie obowiązuje!
może jej chodziło o to że Ty jesteś niedojrzały - jeśli to były jej słowa. Co Ona przez to może rozumieć? 60-70 latka czy faceta który nie ma problemu zrobić minetę.
Co to jest nietypowy układ neuroanatomiczny?
Cytat
sylwetka męska 188 cm, 84kg.
Tyle ja ważę przy 179 i jestem szczupły, zatem ty jesteś chudy.
francishatcher napisał, że zazdrość jest objawem człowieczeństwa. Sorry to bełkot.
Gravastar. Czepiasz się słówek. Użyłem słowa objaw, ponieważ owszem zazdrość to odczucie - a czuć jest rzeczą ludzką (wiem, że nie tylko ludzie mają odczucia, większość innych zwierząt także). I każdy człowiek zazdrości, każdy się czegoś boi, każdego coś złości, wywołuje smutek, żal. Kiedy ktoś zazdrości, to nie znaczy, że kocha, nie kocha, czy jego miłość jest "nieczysta". Jest zwyczajnie człowiekiem i ma odczucia - nic więcej z tego nie da się wywnioskować. O to mi dokładnie chodziło, ale nie chciałem się rozpisywać na tysiące słów, żeby zawrzeć informację wartą dwóch zdań. Ale ok, może rzeczywiście nie potrzebnie i nieumiejętnie zastosowałem skrót myślowy.
Cytat
kolejno tenże pisze: w seksie nie chodzi o chuć. Znowu brednie. Chuć to inaczej pożądanie seksualne. Pejoratywnie i dosadnie. Bez niej nie byłoby seksu. Byłoby K.restwo. Nie jest to rzadkie zjawisko i nie oznacza końca miłości.
Miałem tego nie tłumaczyć, ale trochę czuję się winny, że tak Cię srogo potraktowałem. I zacznę od tego, że powinienem to ująć jako "w seksie nie chodzi tylko o chuć"
Owszem, bez chuci nie byłoby seksu. Ale gdyby chodziło tylko o chuć, czy jak wolisz popęd seksualny - Twoja kobieta oddałaby się masturbacji i wszelkie jej roszczenia wobec Ciebie by odeszły. Ona nie chce, żeby ją ktoś bzykał. Tak jak sam powiedziałeś - Ciebie nic nie zastąpi.
A odnośnie Twojego katalogu toksycznych kobiet - według mnie to są zbyt złożone stwory, żeby zbudować bestiariusz. Co prawda masz rację, że kobiet o takich cechach lepiej unikać. Ale trzeba pamiętać, że kobiety to ludzie, a ludzi nie da się sklasyfikować, bo na konstrukcję ich osobowości wpływa zbyt dużo zmiennych. Pomijając fakt, że ta osobowość cały czas się zmienia.
Cześć @Apostata. W prozodycznym tj. brzmieniowym charakterze wypowiedzi wypowiadam się dojść ciekawie, trochę jak ojciec wplatając szpas czy anegdotę. Mam dość niski tembr głosu, samogłoski które są centrum emisyjności sprawiają, że trudno mnie nie wysłuchać. Zharmonizowany aparat artykulacyjny z fonacyjnym sprawia wrażenie, że słowa same przez się nie wyrażają oceny negatywnej czy pozytywnej. Nawet wtedy gdy częstość współwystępowania z jednostkami o określonym nacechowaniu kształtuje oczekiwania dotyczące sąsiedztwa tychże. Prozodia pozwala określić, jakiego typu wyrazy mogę zaserwować w danym środowisku, ale to intencja (obecna przed powstaniem komunikatu) układa moje palety leksykalne.
Jedna z facecji ojca, jaką do dziś pamiętam z czasów dzieciństwa:
Hrabia puka do Hrabiny:
- Hrabino, azaliż wejść mogę?
Hrabina w odpowiedzi:
- A wejdź Hrabio, a zaliż, a zaliż…
(Któryś student dodał zaskarbiając sobie łaskę ojca: a śliny nie żałuj..)
Jak tylko potrafię w otoczeniu staram się nie okazywać postawy purystycznej bo zaraz wybija źródło jałowych sporów i to o sprawy drobne, mało ważne w języku. Z racji bycia programistą, a zatem twórcą i artystą nie korzystam z pokaźnego wysypiska zużytych metafor. Tekst o wyborze żony jest odkopany sprzed 15 lat z forum mężyczna, uniwersalny, uzupełniony, dozbroję go pewnie jeszcze dziś w kilka punktów i wytłumaczę jak działa oraz ewoluuje homogamia.
@Apostata – jestem chudy, lekko żylasty (uprawiam triathlon), kobiety b. kręci mój „tyłek”, te młodsze twarz, spojrzenie, rzęsy, ale mam na to wywalone.
Pozdrawiam
Pomijając fakt, że ta osobowość cały czas się zmienia.
Osobowość się zmienia, ale tylko do pewnego momentu, można by rzec, że się wówczas kształtuje; natomiast w dorosłym życiu ona się już nie zmienia; można modelować różne zachowania, pracować nad deficytami czy też pewnymi schematami, mogą zmieniać się pewne cechy ale sama osobowość się nie zmienia; zespół pewnych cech determinujących naszą osobowość jest budowana przez doświadczenia głównie w latach młodzieńczych;
W ramach równouprawnienia proszę o listę jakich mężczyzn unikać
Ja myślę, że conajmniej jeden typ mężczyzny do unikania jest w tym wątku bardzo wyraźnie widoczny
Nie chcę nikogo urazić. Nie rozumiem i nie zrozumiem. Wydaje mi się, że większość Pań też by nie zrozumiała i wolała unikać takich Panów.
Poczciwy
Wydajesz się mieć naukowe podstawy do swoich stwierdzeń. Ja mówię na podstawie swoich obserwacji i doświadczeń. Sam na przestrzeni ostatnich kilku lat się mocno zmieniłem - ale ja jestem przed 30stką, więc mogę być przypadkiem "młodzieńczym". Ale znam wielu ludzi w różnym wieku i też pewne zmiany zauważam. I może człowiek jest jak beton - na początku można go formować do woli, a po związaniu (stwardnieniu) z wiekiem staje się coraz mniej podatny na "kształtowanie" - beton nabiera wytrzymałości w czasie. I to jest proces. A to, że człowiek ma jakiś tam wiek (np 50 - 60 lat) nie oznacza, że się nie zmieni pod wpływem odpowiednio silnego impulsu.
I może użyłem błędnie słowa "osobowość". Nie wiem. Może mylę to ze zbiorem nawyków i zachowań.
Żona posiada intuicję lingwistyczną. Znakomicie wyczuwa sprzeczne aspekty: społeczny i indywidualny dzięki czemu rozumie wyrażanie przeze mnie najsubtelniejszych nawet treści. Pomaga mi w publikacjach nie mając wiedzy operacyjnej, schodzi pięterko niżej lub dwa, tnie przesadną retorykę wytłuszczając bazę intelektualną.
Żona chce tylko mnie na wyłącznosć w każdym aspekcie życia. Na pytanie co by zmieniła dostaję lakoniczną, klarowną odpowiedź. Chce się ze mną jak najczęscię kochać. Akceptuje wszelakie kurioza, asystuje, ale nie ulepsza. Podkreślę: żona nie chce być kobietą wyzwoloną, nigdy nie próbowała wpędzić mnie w kompleksy czy poczucie niższości. Pisałem o naszym diademie. Układ jest czytelny, silne naciski medialne, lansowanie standardów nowej awangardy to nie jej bajka. Darzy szacunkiem swoje piękne ciało, sfery intymnej nie jest w stanie ofiarować publicznie. Mimo, że zakochała się od pierwszego wejrzenia, epilog tańca serc uwieńczony godami to jakiś kwartał. Wiedziałem, że to ta jedyna. Bardzo, ale to bardzo kocham swoją żonę. Świadomość, że mogę ją stracić, wydobywała z mego serca najgłębsze emocje. Solennie obiecuję koledzy, że podejmę próbę zmian w sobie samym. Mam do sforsowania ciężkiego przeciwnika, tak myślę. Jest nim aseksualność. Wiem, że niektóre osoby aseksualne uprawiają seks. U mnie nie zawsze tak było. Tylko i wyłącznie z żonami, ten stan jest w mojej głowie i muszę to jakoś przebudować i odpalić fajerwerki neurochemiczne. Dziś czekam nie rozmowa z siostrą.
Rozwiedź się z nią ale z nią pozostań. Nie będzie twoja żoną i wtedy rozwiązuje się twój problem co do współżycia z żoną. Wtedy będziesz miał partnerkę. Tak też możesz pominąć ten dziwny schemat w głowie.
Żona chce tylko mnie na wyłącznosć w każdym aspekcie życia. Na pytanie co by zmieniła dostaję lakoniczną, klarowną odpowiedź. Chce się ze mną jak najczęscię kochać.
Cytat
Podkreślę: żona nie chce być kobietą wyzwoloną, nigdy nie próbowała wpędzić mnie w kompleksy czy poczucie niższości.
Cytat
Bardzo, ale to bardzo kocham swoją żonę. Świadomość, że mogę ją stracić, wydobywała z mego serca najgłębsze emocje.
Czyli jednak kochanek odpada - nie kombinuj jak koń pod górę . Azaliż nie lepiej spróbować pomocy specjalisty (tylko taki, który zrozumie co mówisz )
Cytat
Mam do sforsowania ciężkiego przeciwnika, tak myślę. Jest nim aseksualność.
Może wychodzi maraton seksualny jaki miałeś wcześniej
Zakładając, że istnieją jednostki które potrafią analizować/przewidywać skutki swoich działań, wypadało by założyć że owa jednostka "widzi" jednostkę ze sobą "splątaną". Pomijając więc obowiązki wynikające ze splątania, warto zadać pytanie o intencje tak bystrej jednostki. Jeżeli intencje były "dobre" a wynik był względnie znany zapytam jakie uzależnienie i potrzeby własne doprowadziły do zajrzenia w mętne zaułki psychologii??
Panie. Panowie.
Opcje są tylko dwie:
1 - autor na CITO wymaga leczenia PSYCHIATRYCZNEGO;
2 - autor nie ma najnowszej wersji ChatGPT, tylko starsze, na co wskazują ,,byki" stylistyczno- logiczno-ortograficzne.
Macie więc wybór.
Jedno jest pewne - W obu przypadkach nie ma czego komentować.
at Gravastar, wystepujesz tu na forum w dwoch rolach, jako szukajacy porady/wskazowki w swoim zwiazku a z drugiej robisz nam tu wyklady. Po co nam te wyklady?
Witaj @MarcusM i @acine. Sporo by opowiadać, dziś się przełamałem. Siostra wie i czytała, żona nie. Coś tam mi przyszło z tzw gadgetów. Umykam napiszę później, idę do sypialni stawić czoła mrocznym niemocom. Słuchajcie zdecydowałem się wskrzesić siebie wobec żony.
P.S siostra ma specjalizację m.in z psychiatrii, zapewniam, że nie potrzebuję konsultacji.
Serdeczności wszystkim, wylogowuję się, zajrzę pewnie po 23.00 jak ukochana zaśnie
Witaj.Może odpuść już dziś Zetkę.Poświęć ten czas żonie.Może po 23 ciej wcale nie będzie chciała spać.A Ty będziesz jej w tej bezsenności towarzyszył.Powodzenia.
Brakuje niestety czasu by całość ubrać w słowa. Kilkanaście godzin temu kochałem się z żoną po bardzo długiej przerwie. Porannego pocałunku w usta nie zapomnę! Było warto za ten zielonooki uśmiech. Nigdy więcej bycia „sobkiem”. Czy żona została zaspokojona? Zdecydowanie tak. A mąż? Nic na tym nie stracił! Obiektywnie musiałby to oceniać „certyfikowany coach intymności”. Jak sami już wiecie, Ona chce tylko mnie. W każdym razie raczyłem się smaczkiem z otoczki i wykwintnością wcielonego pomysłu.
/Epizod z wizytą u siostry na tę chwilę pominę, nie wpłynął on na wczorajszy wieczór. /
Moi drodzy wczoraj nastąpił łóżkowy D-DAY. Chciałoby się rzec „buduarowy” z uwagi na spójną kompozycje gadżetów, o których krótko napiszę. A w przyszłości kto wie, może nawet zrobię domeblowanie.
Za waszą mądrą namową skatalogowałem „zabawki” i sporo kupiłem, choć nie wszystkie. Tu możecie dworować, ale żadne tam „wearables” typu spodenki z sensorami, koszulki smart, oscylatory tylko zbroje+akcesorium. Obrałem kurs na innowacyjność odwróconą. Dlaczego właśnie tak, to już temat na średniowieczną sagę.
Cel: Archetyp rycerza, docelowo króla, żona jako kontessa
Komponenty: bambusowa szpicruta, grawerowana tabakiera i złocona kolczuga. Z tą ostatnią miałem problem bo szukałem takiej w typie siedmiogrodzkim z pierwszej połowy XVII wieku o charakterze paradnym, niestety złoconych nie mieli. Odebrałem kolczugę "Berengar" XXL. Odpowiednia na mój wzrost leży jak ulał, nie uwiera. Zaletą są długie rękawy, wadą – przyciemniane aluminium. Dziś zamówię pozłacaną z amazon.ae dla lepszych wrażeń estetycznych.
Komponenty dla żony:
Jedwabna suknia zdobiona perłami rzecznymi wokół szyi i nadgarstków, surcot z zielono-złotego brokatu, jedwabna siatka (nie kupiłem jeszcze) muślinowa chusta i podwijka (też nie kupiłem).
Za to udało się upolować owalkę i póki co ujdzie. Dla mnie przejawem nowoczesnego myślenia o tożsamości są w miarę neutralne zapachy więc nabyłem jeszcze olejek AHP Dehnal Oudh Bormi oud o profilu zbożowym i pierwszy raz sam komponowałem na jej ciele zapach przez tzw layering z minimalną dawką piżm od Maison Francis Kurkdjian. Stary zapach na moją prośbę żona zlikwidowała przez kąpiel w szarym mydle. Taką mam niewiastę!
Do poprawy drobne detale no i ta suknie się gniecie. Przydałby się również buduar w stylu rokoko. W sierpniu mam urlop, pomyślę zatem by zaadoptować pomieszczenie gospodarcze. Taka siurpryza dla żony na Matki Boskiej Zielnej, alkierz z toaletką i sekretarzykiem. Nie znalazłem ani jednego hotelu w takim stylu, najbliższa moim gustom byłaby rezydencja luxury w PŚ.
Detali aktu Wam zaoszczędzę, bo absolutyzujecie seksualizm. Dwa: znowu trochę poczytałem i ciągle przewija się przekonanie, że problem miłości jest związany z obiektem tejże, a nie z problemem zdolności do miłości. W dojrzałej miłości przeważa dawanie nad braniem, stąd moja decyzja musiała być „jednynosłuszna”. Jak mógłbym inaczej kochać? Już i tak postuję z wyraźnym ostrzem polemicznym. Kochani: miłość nie jest czymś, co jest dane (konsumpcyjnym), a czymś, co zadane (twórczym, konstruktywnym). Miłości nie można przykazać ani nakazać. Miłością można tylko kogoś obdarzyć. Żadne techniczne zabiegi nie zapewnią Wam miłości, ani wolności. Zostanie nicość form powabnych.
Pozdrawiam
I to są zabawki, może jeszcze skóry - tylko mają specyficzny zapach.
Może next time mundur napoleona ;]
Byłeś Kmicicem czy Radziwiłłem? Vlad chyba nie ten okres.
@MarcusM
W moim wątku żaden czeladnik, praktykant czy aplikant nie jest zobowiązany do ślęczenia od rana do wieczora. Ma na tyle luźny warsztat, że może wybierać. I wiele zależy nie od jego pozycji hierarchicznej, ale od tego, jakimi umiejętnościami się wykaże i jak go ocenią czytelnicy, słuchacze czy widzowie. Kolokwialnie: dzierży w ręku i słowie instrumenty stanowienia o sobie.
@acine. Jak to po co Wam te wykłady? Premiuję samodzielne myślenie, a że uleje mi się odmienne spojrzenie okiem nonkonformisty czy męskiej szeptuchy – nie mam z tym problemu. Liczę po cichu, że ktoś z męskiej braci przebrnie przez to niestrawne „wyrzygiwanie” słowotoku i nie otaksuje mnie krążkiem burzyciela czy ekshibicjonisty. W świecie tętniącym życiem wyróżniam się na tyle istotnie, że nie muszę kreaturzyć, by absorbować i z tego tytułu czerpać tantiemy. Forum to nie tabloidy, które kadzą, klakierują, podlizując się czytelnikom.. To nie tak, że usilnie płynę pod prąd. Stronię od wyrażania poglądów dominujących, aprobowanych, unikam udziału w chórze śpiewającym, kiedy ważkie wartości zabija „Mainstream zbiorowej inteligencji” dokonując rebelii na imponderabiliach.
Teraz trochę matematyki by zrozumieć, że tacy jak ja są również potrzebni z ponadpostolarną optyką na życie
Jeżeli w badaniach statystycznych nie uwzględniasz - w odpowiedniej proporcji w stosunku do całej populacji - kurtyzan, zakonnic i innych przypadków brzegowych, masz niereprezentatywną, źle dobraną próbkę. Wynik badan nadaje się do kosza.
@Apostata - nieco później bo sporo obiecuję, słowa nie dotrzymuję, więc w wątku posucha. Porywam jutro żonę na cały weekend, sporo dobrego zrobiłem, serio
Pozdrawiam
Jeżeli w badaniach statystycznych nie uwzględniasz - w odpowiedniej proporcji w stosunku do całej populacji - kurtyzan, zakonnic i innych przypadków brzegowych, masz niereprezentatywną, źle dobraną próbkę. Wynik badan nadaje się do kosza.
Dlaczego do kosza??Tak się ustala normatywy. Co nie znaczy że nie możesz mieć w domu futryn innych niż o wysokości 2 metrów.
Pisałem już wcześniej. wszystko rozbija się o intencje. Chyba. A oceniając twoje ostatnie wpisy chyba bardziej niż chyba.
@msz – jeżeli chodzi o mętne zaułki psychologi.
W mojej ostatniej narracji występuje dobry przykład tego, że mój umysł raczej tworzy, konstruuje rzeczywistość, niż ją wiernie, obiektywnie odbija. Tworzę perspektywę konstruktywistyczną. Celem takiej panoramy jest nowa ekspresja estetyczna. Obiektywny opis spełnienia w małżeństwie nie jest nam (jako diadzie) dostępny, gdyż nikt z naszej dwójki nie jest uprzywilejowany w nazywaniu rzeczywistości. Nie mogę „poczuć” w sensie dosłownym impresji żony. Mam jednakże dość dobre narzędzie identyfikowania odczuć, doznań - jest nim interpretacja (również przez Was - szkicowników sugestii).
Wydaje mi się, że właśnie ten „moment” czyni narrację godną namysłu psychologa, którym po fachu nie jestem
Narracja jest sposobem, w jaki rozumiem, czy wręcz tworzę świat. Autonarracja zaś szczególną jej postacią, którą dostrajam zestawem procedur „kształtowania idylli małżeńskiej”. Nadając sens poszczególnym zdarzeniom, porządkuję doświadczenia, które bez tej formy pozostałoby bezkształtne i błahe. Mając silnie uzwojony mózg w strukturach dość wczesnych, nie do końca podlegających mojej świadomości, czy woli, zespalam chaotycznie ułożone elementy, porządkując je. To mój sposób na unik sekwencji dalszych tj. terapii małżeńskiej/par (poznawczo-behawioralnej?) Przyjmując postawę dystansu wobec własnej biografii rearanżuję życie, zmieniając na czas rytuału i samego aktu tożsamość /rycerz, król/. Jako człowiek, kierujący się motywem zażyłości - raczę ideologią opierającą się na odpowiedzialności i trosce. W tym wieku nie potrzebuję przewodnika w kształtowaniu postaw, treść przedmiotowa i wartka ich siła jest czytelna. Jako jednostka stronię od postępowania dogmatycznego, sympatyzuję z problemowym, angażując procesy myślowe z dopuszczeniem luk i niejasności dla wywołania polemiki między poglądami kontrowersyjnym, mętnymi (jak to ładnie ubrałeś w słowa)
Co do statystyki i normatywów: Nie spieram się, że rozkład normalny jest najbardziej pożądanym rozkładem przez badaczy. Powód jest trywialny: w takowym dostrzec można jedynie nieliczne anomalie. Zauważ drogi czytelniku, że wplątałem tam zbitek słowny „w odpowiedniej proporcji”. W takim przypadku testowanie statystyczne z pominięciem dobroci dopasowania jest nieefektywne.
@Oirb - Najważniejszym czynnikiem powodzenia w moim małżeństwie jest aktywność, czyli podjęcie działań na rzecz żony zgodnie z potrzebami, które odczytałem. Skoro jestem zdolny do wdrażania zachowań transgresyjnych, czyli przekraczania granic swoich dotychczasowych osiągnięć i możliwości - nadal się rozwijam. Jako dojrzała jednostka - treść życia tworzę nie tylko z dorobku przeszłości, ale i wizji przyszłości w sytuacji teraźniejszej. Boldowaniem zgrabnie akcentuję wartki uwagi wymiar czasowy.
P.S.
Co do weekendu: Cudowne chwile, silny mod na skryptach seksualnych, ekscytująca matryca zachowań z włączeniem „areny męskiej dominacji”
Pozdrawiam
W rzeczy samej np. @acine, @Oirb, @francishatcher
Nie cierpię tkwić w przekonaniu, że mam rację, gdy nie jestem co do tego przekonany. Zbyt często mylimy prawdę z racją. Ta pierwsza może leżeć po środku. Druga tylko po jednej stronie.
Dobranoc
Przyznam, że nie chodziło mi o badaczy...Często jeżeli nie ustalono, nie zakomunikowano inaczej oczekiwania przeciwstawne będą normatywne.
Jeżeli nie ustalono czym jest pożycie to też zakładałbym to co mieści się w normach "społecznych" a nawet prawnych.
A można ustalić co się chce - to inna kwestia...nawet sposób ustalania i komunikowania może być dowolny....twoje wcześniejsze olewanie żony to też komunikat i forma ustalania...ale to za długi temat...
We wcześniejszym wpisie chodziło mi o fakt, że zdolności analityczne powinny pozwolić na określenie zdarzeń z wyprzedzeniem, a jednak doprowadziłeś do sytuacji w którym osoba tobie bliska była olana...pytałem dlaczego - jeżeli intencje były dobre a ustaleń nie było...??nie musisz odpowiadać tylko przemyśleć....
a co do prawdy jeden z moich kolegów powiedział że prawda zawsze leży tam gdzie leży...a co my bierzemy za prawdę to inna kwestia...
Ja lubię używać określenia jak Dragan: "na dzień dzisiejszy wiem..."
@msz
Przywołam tu Twój passus wypowiedzi:
"a jednak doprowadziłeś do sytuacji w którym osoba tobie bliska była olana...pytałem dlaczego - jeżeli intencje były dobre a ustaleń nie było"
Pozwolę sobie dokonać analizy: Podmiot konfliktu: mąż i żona Przedmiot konfliktu potrzeba seksualna, zaspokojenie tejże, spełnienie ---> błogostan istoty żeńskiej Aktywność stron: czynna i bierna Dynamika konfliktu: początkowo cykliczna, w chwili ważności pierwszego wpisu trwała Płaszczyzny konfliktu: (przenikające się): – poznawcza: sytuacja sprzeczności potrzeb, dążeń, ogólnie interesów - emocjonalna: (płacz, nacisk, straszak) - zachowania: istota męska podjęła próbę zaspokojenia potrzeb
Odniesienie: teoria gier
W teorii gier ekwiwalentem konfliktu jest gra o sumie zerowej. Uczestnicy, walcząc o swoje interesy i cele, osiągają korzyści kosztem strat drugiej strony.
W tym momencie musiałem matematykę położyć na stos i zmienić interpretację konfliktu. Pisząc i poszukując rozwiązania wpadłem na pomysł gry o sumie niezerowej, gdy w wyniku np. kooperacji obie strony mogą jednocześnie zyskać.
Pytasz o przyczynę dlaczego do tego doprowadziłem?.
Otóż - Z wygody!. Bagatelizowałem przekaz żony, serwując scysję z postrzeganej, a nie z obiektywnie istniejącej niezgodności. W piramidzie potrzeb masłowa otaksowałem potrzebę - niesmaczną fidrygałką.
Czy mam pisać nt.zakończenia konfliktu?
W skrócie:
Uświadomiłem sobie, co czuje moja droga żona i jakie emocje wywoływały moje zachowania. Tu podziękowania dla "@poczciwy'ego" za zmuszenie mnie do przeczytania suto kraszonych wątków. Proszę zauważyć, że niedawno jeszcze nie byłem gotów do ustępstw
Pozdrawiam
I by sobie uświadomić tą oczywistą oczywistość potrzebowałeś porad zdradzonych z forum zdrada.
Chyba muszę dziecku ograniczyć dostęp do kompa...
Bo widzisz Apostata, człowiek to taka bestia, u której zwykle refleksja na własny temat załącza się dopiero gdy wyrządzi jakieś szkody. A często jest za późno by je naprawić.
Gravastar dotarł do takiej refleksji i podjął próbę naprawy (chyba skuteczną) i to jest najważniejsze. A to, czy popchnęło go do tego to forum, czy dosłownie kubeł zimnej wody, nie ma takiego znaczenia.
Chociaż masz rację (jeśli o to Ci chodziło), że przerażający jest jego wcześniejszy brak przemyślenia tego i brania pod uwagę odczuć drugiej osoby (to chyba się nazywa empatia). I sam mam nauczkę, żeby dziecku nie pozwolić na zrobienie procesora z mózgu
Gravastar ja ty tak każdą sprawę w życiu analizujesz, podkładasz pod jakieś teorie, liczby, zbiory. Rozklepujesz ją na czynniki atomowe to ja to kiepsko widzę. Cały post #74 podsumowałeś jednym prostym zdaniem
Cytat
Pytasz o przyczynę dlaczego do tego doprowadziłem?.
Otóż - Z wygody!.
Bez potoku słów, bez analiz to zdanie wystarczyło abyś zrozumiał że dla własnej wygody doprowadziłeś do takiej a nie innej sytuacji. W jakimś momencie cos tam zaświtało w głowie ze coś jest nie tak i trafiłeś do nas. Zapytam cię jakiej frazy szukałeś w wyszukiwarce że trafiłeś na nasze forum. Dlaczego akurat tej a nie innej. Dlaczego napisałeś post tutaj mimo że twój problem ma się nijak do tematu forum którym jest zdrada i jak sobie z z nią poradzić oraz zabezpieczyć prawnie oraz finansowo w takiej sytuacji. Oczywiście cieszy mnie to że zaskoczyłeś co się może wydarzyć i uruchomiłeś środki aby do tej przykrej sytuacji jak zdrada nie doszło. Nie kompiluj w mózgu każdego jądra problemu bo nie nadążysz z aktualizacjami. Skrypty jak widzisz w żuciu nie działają tak jak byś sobie tego życzył.
@Oirb - górny segment tekstu w inicjującym wątku mężczyzny z przeszłością:
Cytat
Witam wszystkich serdecznie, wprawdzie nie zostałem zdradzony, ale będę wdzięczny za opinie i komentarze zarówno mężczyzn jak i kobiet. Napisałem już ten wątek wczoraj na facetpo40.pl, ale tamto forum jest martwe
Czynnik warunkujący umocowanie tematu to brak systematyki ---> ergo - > zaokrąglenie, podpięcie się z celem nośności samego wątku.
Cytat
Nie kompiluj w mózgu każdego jądra problemu bo nie nadążysz z aktualizacjami. Skrypty jak widzisz w żuciu nie działają tak jak byś sobie tego życzył.
Topograficznie zorganizowane operacje w mózgu, zdolność logicznego myślenia to proces, który trzeba wypracować. W różnych modalnościach /zmysłu, wzroku, węchu, smaku/ Wrodzony talent czy inteligencja nie wystarczą, zwłaszcza, że na skuteczne, efektywne rozumowanie ogromny wpływ ma doświadczenie i – analogicznie jak w przypadku każdej ludzkiej umiejętności – treningi. Zawsze jest tak, że logiczne myślenie zaczyna się od faktu zwanego przesłanką, kończy zaś wnioskiem. Po drodze koktail figli..
Pozdrawiam
Chociaż masz rację (jeśli o to Ci chodziło), że przerażający jest jego wcześniejszy brak przemyślenia tego i brania pod uwagę odczuć drugiej osoby (to chyba się nazywa empatia). I sam mam nauczkę, żeby dziecku nie pozwolić na zrobienie procesora z mózgu
Sęk w tym, że relacji międzyludzkich nie można się nauczyć, wykuć na pamięć, przewidzieć;
niech pierwszy rzuci kamieniem kto jest bez winy;
inaczej by nas tu nie było;
nie rozumiem niektórych użytkowników; uderzają w autora kiedy ten zdaje się być nieprzejednany a kiedy ten potrafi w końcu zdiagnozować problem i wprowadzić antidotum czym dzieli się z użytkownikami znów zostaje zaatakowany...projekcja? zazdrość?
Poczciwy,
Ja się cieszę że zaskoczył i próbował zrozumieć. Ruszył w dobra stronę i oby tak zostało. Może z nami zostanie, może się odetnie, to już bez znaczenia. Oby nie musiał tu wracać z naszymi przeżyciami. Lepiej zapobiegać niż leczyc.
Szanowni czytelnicy, nie bez kozery w Polsce są miejsca o tak pięknych nazwach jak Przemyśl, Pisz czy Wrzeszcz.
Poruszając się nitką po powierzchni bryły na północ, najpierw przemyślałem Wasze przygany, jednocześnie pisząc. Wrzeszczeć nie musiałem ponieważ gdzieś po drodze odnalazłem się na wciąż owocującej plantacji z somatyczną wędrówką po ciele żony na południe. Zaoszczędzę tu szczegółow domykając temat posłowiem:
„Nitka spajająca nasze serca nabrzmiała do postronka wspólnego przeznaczenia”
Odpisałęm na priv jednemu z czytelników, że tam gdzie oprócz rozmowy, zrozumienia, miłości jest również namiętność - taka z trzewi – spektakl szczęścia i dobrobytu trwa i niech tak zostanie.
Żona jest we mnie bardzo zakochana, oczy Jej się śmieją, jest spełnioną kobietą znajome skądinąd stawiają mnie za wzór.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam, temat uważam za definitywnie zakończony.
Twoja aktualna żona też jest rozwódką?
Przy obydwu porodach byłeś?
Cóż, kobieta jawnie i szczerze Ci komunikuje czego jej brakuje a Ty nie potrafisz temu zaradzić; To Ty masz problem nie ona; konsekwencje tego dziś ponosicie oboje; co masz zamiar z tym zrobić? Podjąłeś jakieś kroki aby zmienić swój stosunek do jej ciała? Czy pozostajesz w tej kwestii bierny?
Czy ja mam problem? Nie do końca. Jeżeli mąż gwałci żonę z obowiązku jest to wymuszenie seksualne zwane dosadnie gwałtem małżeńskim. Artykuł 23 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego jasno mówi, że: "małżonkowie są zobowiązani do wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy i wierności". Za wyjątkiem „wspólnego pożycia” wszystkie elementy definicji znajdują swoje źródło w prawie rodzinnym. Jedynie „wspólne pożycie”, mając charakter nieostry, nie posiada drogi forumowiczu definicji „legalnej” w żadnej gałęzi prawa. Brak jest również stałego pojmowania wskazanego wyrażenia w orzecznictwie sądowym oraz w wypowiedziach doktryny. Stąd zmuszanie się do „penetracji” kiedy tego nie chcę powinno być traktowane równorzędnie z gwałtem małżeńskim. Wiem, że sytuacja staje się surrealistyczna jak w Kafkowskim dramacie, ale wszystkie detale art. 23 spelniam. Kochając żonę jestem w stanie przymknąć oko na potencjalnego kochanka w sensie penetracyjnym, ryzykuję jednak zaangażowaniem żony na poziomie „psyche”, a stąd już miałka droga do rozpadu. Ciężka sprawa, rozumiem potrzeby fizjologiczne i liczę się z epitafium tej miłości.
Pozdrawiam i dobranoc
Cytat
Druga żona ile ma lat ?
Może to strach przed następną ciążą?
Kupiłeś żonie zabawki ?
Cytat
Cytat
Cytat
Zakładam że temat przegadaliście i rozłożyliście na czynniki pierwsze. Stawiam że blefowała i chciała byś się przełamał.
Cytat
Cytat
Daj się żonie wyszaleć a Ty zajmij się bibliotekami nightly Rust’a
Cytat
Widzisz problem polega na tym, że przekładasz wszystko na teorię stąd ten wyjazd z kro;
A mnie nie o to chodzi bo kodeks swoje a życie, oczekiwania i potrzeby ludzkie to zupełnie inna para kaloszy;
Doceń, że masz żonę taką, którą chce z Tobą porozmawiać na tym etapie; inna uciekłaby już dawno w romans nie pytając Cię o "pozwolenie";
to, że Ci o tym powiedziała powinno wzbudzić w Tobie czujność; ona woła o pomoc; i jest bardziej niż pewne, że jeśli nie podejmiesz chociażby negocjacji ze swoją głową to prędzej czy później ten romans stanie się faktem;
jesteś bardzo oczytanym facetem więc pewnie świetnie zdajesz sobie sprawę o czym zresztą wspominasz, że kobiety raczej nie potrafią rozdzielić fizyczności od emocji; a to zazwyczaj oznacza początek końca relacji;
Byłeś u seksuologa? Może warto ten kierunek sprawdzić?
Przede wszystkim, masz kolego problem. Nie chcę za bardzo rozwodzić się jad tym z czego on wynika, bo chyba do tego potrzebna by była długa, dogłębna analiza (terapia).
Fakt jest taki, że potrzeby Twojej żony nie pokrywają się z Tym, co Ty jesteś w stanie jej ofiarować. I to już, Panie, jest recepta na toksyczny związek, który przysporzy problemów nie tylko Tobie i Twojej partnerce, ale też Waszym najbliższym (dzieciom). Rozwiązań na ten stan rzeczy są dwa (choć mogą iść kilkoma ścieżkami):
1. Rozmawiasz z żoną (o ile jeszcze tego nie zrobiłeś) i
A. Podejmujecie walkę z Twoją niechęcią - skoro hardware jest sprawny, musi to być problem z software'em, błąd w Twoim kodzie, który trzeba znaleźć i poprawić. Najlepiej zacząć od wizyty u seksuologa.
B. Uznajecie, że jakoś sobie z tym poradzicie (a tak na 99% nie będzie) i dajecie problemowi czas, żeby wygasł (a raczej się rozwinie)
C. Uznajecie, że nie ma sensu tego ciągnąć, bo jesteście niekompatybilni ze sobą nawzajem - tak już jest (choć wg mnie nie musi) - krótko mówiąc rozwód z rozsądku.
D. Pozwalasz jej na romanse i o ile jej to nie spłoszy (bo z jej perspektywy może to znaczyć, że nie zależy Ci już na niej jako kobiecie) to będziecie jakiś czas tak sobie żyli. Ona nieszczęśliwa, bo musi zaspokajać swoje potrzeby w wątpliwy moralnie sposób, a posa tym mąż jej nie chce. A Ty, bo ktoś zaspokaja Twoją kobietę, bo Ty nie jesteś w stanie (chyba, że Ci to leży - aż taki z Ciebie cudak). I po jakimś czasie związek pada, bo albo Ty nie wytrzymujesz, albo ona nie wytrzymuje, albo znajdzie odpowiedniego kochanka, którym Cię najzwyczajniej w świecie zastąpi.
2. Nie rozmawiasz z żoną do czasu aż problem wróci ze zwiększoną siła (np. pod postacią tego co w 1.D.)
Ja polecam 1.A. lub 1.C. - mają największe szanse, że cokolwiek zmieni się na lepsze. Pozostałe raczej nie mają szans na pozytywne zakończenie.
O ironio prosiłem obecną żonę w fazie poznawania by przyjęła nieromantyczną optykę zbadania mnie od podszewki. Chciałem by z akademicką finezją zrewidowała złudny obraz percepcji, owocujący wyrafinowaną introspekcją nad manifestacją egzystencjalnej podstrony mego bytu. Moim zdaniem chemiczna symfonia i pomylenie miłości z pożądaniem wykluczały obiektywny listing nut prawdy o przyszłym mężu. W trakcie ewolucji naszej kognitywnej symfonii małżeńskiej pokazałem swoje wyższe, prawdziwe „JA” krusząc granice romantycznych baśni, odsłaniając gorgonę rzeczywistości.
Co do waszych pytań:
1) Jestem w stanie pożądać, zauważyłem pewną prawidłowość, ze zbioru kilkudziesięciu kobiet z którymi poprzez portale randkowałem, dwie czy trzy spełniły „wyśrubowane parametry” mózgu gdzie poczułem duchowy banquets. Co ciekawe dziewczyny urodzie przeciętnej+. Jedną z nich pchnąłem na głębsze fale życia i owa niewiasta intensywnie usiłuje nawiązać ze mną kontakt.
2) Druga żona jest kilka lat młodsza
3) Rodziny wielodzietne mnie nie przerażają, mam 3 siostry, w tym dwie młodsze
4) Nie kupiłem „zabawek”, żona twierdzi, że nic mnie nie zastąpi, niewykluczam, że się myli
5) Nie okazuję libido w kierunku własnej żony, a ofiarować publicznie nie zamierzam. Nie byłbym w stanie zdradzić
6) Temat był wałkowany niedawno, onieśmielam własną żonę
Jestem w stanie dać się żonie wyszumieć i nie mieć przy tym absolutnie żadnych roszczeń. Rozumiem popęd i postawienie na szali zaangażowania emocjonalnego. Mimo ryzyka, nie będę ezopowskim psem ogrodnika. Jestem wyrachowanym, ale nigdy szalonym ryzykantem. Stawiam na umiarkowany determinizm tzw. kompatybilizm rozumiejąc zbitek słowny „wolna wola”. Nie jestem w stanie jednoznacznie przewidzieć konsekwencji, jednak potrafię się przygotować na każdy scenariusz tzw „grubych funkcji”, w uproszczeniu procesów stochastycznych. To pewien luksus dla patrzącego okiem „naukowca”, mogę się włączyć w obserwowanie świata żony w dowolnym momencie, nie zmieniając jego opisu, a błędna prognoza nie będzie porażką. Sprawnie poruszam się w probabilistycznej mgle możliwych scenariuszy, nigdy nie palę za sobą mostów
Pozdrawiam ciepło Wszystkich
Kompletny brak emocji i empatii.
Kompletny brak korelacji pomiędzy dochodami i rozchodami.
Widoczne objawy narcyzmu.
Prawdopodobnie kawalarz wydaje polecenia do OpenAI typu:
utwórz ten wpis jako socjopata albo psychofag i używaj naukawego (nie mylić z naukowym) języka.
...
A jeśli te teksty pisze rzeczywiście człowiek to na miejscu kobiety uciekałbym od niego jak najdalej, zapomniał a na ulicy udawał, że nie poznaję.
Znam kilku programistów 40K, jesen bardziej pop..ony od drugiego ale zachowali jakieś resztki człowieczeństwa w życiu prywatnym (algorytmy odcinają wraz z wyłączeniem komputera).
Ty nigdy nie wyłączasz komputera i próbujesz zrozumieć świat jako logiczny ciąg zdarzeń. Świat od biedy da się moze tak ułożyć ale nie ludzi z ich skomplikowanym życiem duchowym, emocjonalnym i intymnym.
Cytat
Domator ubiegłeś mnie ;]
Cytat
Przy okazji forumowego zlotu poznacie mnie i kto wie, może zmienicie zdanie. Komputer usypiam nader często, efektywne kodowanie to 5-6 h. Rozrzaucanie alegorii nasączonych słowem "narcyzm" jakże popularne w nieskładnym bredzeniu w malignie. Jak dla mnie czyta się to boleśnie jakby sierpa z d..y ciągał. Nie jestem kryształem pięknego kroju i oazą wszelkiej doskonałości prawym i chętnym teoretycznie bredzić, masz poradę zaufaj, że uwzględnię. Co do emocji:
Jak ktos nie okazuje uczucć nie znaczy, że ich nie ma. Jak wylewa epopeje o uczuciach na forum czy gdziekowiek, nie znaczy ze ma cos do zaoferowania. Jak skończysz gimnazjum, załapiesz. Może.
Pozdrawiam
Brzmisz jakbyś conajmniej sobie robił jaja. A tematy, które poruszasz, raczej do zabawnych nie należą.
O ile rzeczywiście nie jest to trollowanie przy pomocy AI. Bo jeśli nie, to brawo za zasób słownictwa, chociaż wg. mnie próbujesz brzmieć oryginalnie/ciekawie i trochę z tym przesadzasz. Co powoduje, że zniechęcasz czytelników do swoich wpisów.
Pierwsza i druga żona niosą inne wartości, dlatego też drugiego małżeństwa nie chcę położyć. To, że wypracowałem alternatywę na okoliczność gdyby oczekiwane piękno okazało sie ułudą niczego nie zmienia. Drobny delikt dyscyplinarny z Waszej strony jest jak najbardziej wskazany. Czytam uważnie i oczekuję wskazówek ponieważ "mój racjonalizm" ma spore braki, zapada się pod ciężarem wewnętrznych niedomagań wynikających z potrzeby doklejania mu postulatów ideowych wyssanych z dzieciństwa
Masz pewność, że nie masz żalu podświadomie do ojca za to, że Twoja matka przez niego cierpiała?
A gdyby tak pozostawić tę fizyczność z boku to jak opisałbyś swoją żonę i Twoje uczucia do niej?
Jak długo jesteście małżeństwem?
Ile lat mają dzieci?
Cytat
Ale co mamy radzić skoro już decyzję podjąłeś.
Pozwolisz jej na bzykanie się z innym/innymi bo nie pies ogrodnika...ryzykujesz że żona odejdzie - i to będzie Twoja wina
a nie popędu żony.
Swoją drogą zachwalasz siebie jaki to jesteś uch i ech ale nie jesteś wstanie wytłumaczyć sobie że to co widziałeś tyczy się kobiety tylko i wyłącznie rodzącej? Już do końca życia chcesz żyć w celibacie?
Daj się żonie przespać z kimkolwiek i jak ci zamuli jednak mózg ta sytuacja to wróć tu z realnym problemem. Jak nie to nie masz problemu i żyj dalej.
@Poczciwy Małżeństwem jesteśmy 4 lata, dzieci w wieku ~2 i >3
Żona - kobieta życiowo mądra, b. inteligentna do tego piękna, wysoka z długimi nogami, talią i idealnym dla mnie biustem. Stąd uwielbiam ją dotykać, gładzić, patrzeć Jej w oczy i się uśmiechać. Wtedy się bardzo pobudza bo kręci ją moje spojrzenie, męskośći, zapach skóry (przekaz werbalny małżonki). W kategorii selekcyjnych korzyści ten stan jest dla mnie „aktem” i chciałbym tak leżeć powiedzmy godzinę, ba nawet 30 minut. Nie znam ewolucyjnego wyjaśnienia tego zachowania, ale sam stosunek już dla mnie atrakcyjny nie jest, żona dochodziła dość szybko gdy ja jestem długodystansowcem. Nie mam możliwości weryfikacji swoich hipotez, ani ich wykładni. Przejrzałem gazetowe forum „brak seksu w małżeństwie” i tam prawidłowa jest obserwacja, że w stałych związkach kobiety często wycofują się z seksu i unikają go. Tak by było dla mnie idealnie, tymczasem mi się trafiła kobieta rozbudzona, która czerpie przyjemność nawet z seksu androcentrycznego racząc mnie wszelakimi pieszczotami. Co do naszych uczuć jako diady:
Silna więź emocjonalna w połączeniu ze specyficzną więzią seksualną, do tego silna więź intelektualna cementująca przyjaźń i atrakcyjność (dla mnie tu jest wyrazista koniunkcja ^^)
Kryzysu odnoszącego się bezpośrednio do sytuacji zagrożenia rozbiciem małżeństwa nie przechodziliśmy. Brak wskaźników typu uległość-dominacja, piękna siła wynikająca ze sztuki akceptacji, czyli sztuki „braku (złych) kompromisów”
Oboje potrafimy doświadczać i wyrażać emocje oraz oddzielać sprawy istotne od rzekomych. Bardzo mocno identyfikujemy się z małżeństwem. Nie jest to zwiąek pusty, który opiera się jedynie na zaangażowaniu i poczuciu odpowiedzialności, bo dawno bym takowy uciął. Stworzyliśmy jedność dwu różnych niepowtarzalnych indywidualności, które świadomie zdecydowały się na wspólne dalsze życie. Zdaję sobie sprawę, że małżeństwo to jedno z najtrudniejszych ludzkich dążeń, uznałem, że przejdę z tą kobietą przez życie. Wyższą pozycję w diadzie zajmuję ja, w życiu przejmuję funkcję kierowniczą, żona jest bardziej introwertyczna, ten stan jej bardzo odpowiada, w łóżku jest odwrotnie. Żona jest bardzo życzliwym człowiekiem, bardziej się o Nią martwię by jakiś wariat Jej nie skrzywdził. Wiem, że ona tego romansu moralnie nie chce, lecz biologia stuka od podłogi. Skutkiem i tak będzie wewnętrzne rozdarcie..
Masz z poprzedniego małżeństwa syna; rozumiem, że w tamtej relacji nie było tego problemu?
Odnośnie byłej: z Ellie problem był podobny, wspominałem wcześniej. Po porodzie połóg, rzadki sex. W zasadzie nie inicjowałem go będąc zakochanym. Na podchody żony odpowiadałem raz na tydz, potem raz na m-c. Starania były d/d nawet w okresie menstruacji. Tych 5-ciu dni wyjątkowo nie lubię bo mam wrażliwy zmysł węchu i wyczuwam wstręt. Co jeszcze? – Małżeński swap łowcy i zdobyczy, stara żona też mnie uwodziła co pchnęło ją do popraw qasi-estetycznych. Zbyteczna maestria, chirurgia pompująca piękne piersi na „melony” przeważyła i zupełnie zabiła pożądanie. To był początek końca małżeństwa. Mam pewną teorię, że trafiając na kobiety zgrabne, wysokie, zdrowe z talią osy w przybytku dostaję drapieżną bestię jaką jest chuć. Pomysły mam takie, że dam żonie jeszcze trochę czasu na poszukanie dyskretnego kochanka, a jak Jej się nie uda to poświęcę się. Nie będę czerpał żadnych przyjemności, jak wspominałem - jestem długodystansowcem, a żona potem jest nadwrażliwa. Mam też przyjaciela z branży „embedded” wyposzczonego i całkiem rozsądnego to byłaby najlepsza opcja, ale jak się domyślasz podstawienie żonie wzbudziłoby w niej rozpacz, że Jej już nie kocham. Zna go dobrze, raczej niezbyt lubi, zatem klops. Zaprzestanę może pisania bo nie ma to sensu, a przynajmniej ograniczę częstość. Jak zrodzi się coś istotnego to nie omieszkam się podzielić. Liczyłem trochę nie ukrywam, że zajrzą tu Panie krasząc te posty swoimi „epizodami” jak sobie radzą mając takiego męża, który nie chce się Nimi kochać.
Acha u seksuologa nie byłem, ale znam środowisko lekarskie zarówno od matki i od siostry, więc nawet tam jest jakaś seksuolożka. Skorzystam z ciekawości
Cytat
I w ten sposób zostaniesz po raz drugi rozwodnikiem; chyba nie masz co do tego wątpliwości? Nie zdajesz sobie sprawy jakie to niesie konsekwencje dla obu stron; po pewnym czasie nie tylko nie będziesz chciał z nią uprawiać seksu, ale i na nią patrzeć; o jej kalectwie emocjonalnym z tym związanym nie wspominając; chyba bagatelizujesz zagrożenia wynikające z takiego niezdrowego układu; to rozwiązanie najgorsze z możliwych; zwłaszcza, że nie wyczerpałeś możliwości aby zrobić porządek u siebie "na strychu"
Jeżeli obecna żona po romansie zaangażuje się i odejdzie nie będę Jej zatrzymywał. Zadbam by niczego Jej i naszym dzieciom nie brakowało. Kobiety mają stosunkowo krótki resurs, ergo nie mam prawa odbierać im szansy na szerokorozumiane szczęście. Mam za sobą okres „solisty - rozwodnika” przez moje łóżko przewinęło się wówczas multum kobiet. Pisałem o "kładach osiowych" wariacjach tychże, akt biologiczny jest zatem dla mnie tak samo oczywisty jak w szerszym ujęciu biologicznym występującym u blisko-pokrewnych gatunków "Bonobo". Pisałem również o "wolnej woli", która to niesie implikacje etyczne, religijne czy nawet prawne. Jeżeli żona oddali się emocjonalnie – rozstaniemy się. Odwróć sytuację i zadaj sobie pytanie o konwekwencje psychiczne gwałtu małżeńskiego, jaki dotyka w 90%+ kobiety (nie znam statystyk, ale zgaduję). Mam nieznaną mi traumę i sam fakt, że rodziła moje dzieci nie pozwala mi na penetrację, a już na pewno nie patrząc Jej w oczy. Jest dla mnie jak Święta. Tak to chore, zdaję sobie sprawę, że jestem przypadkiem brzegowym, jak pisałem coś na loterii genetycznej u mnie nie pykło. Żona to wszystko wie, płacze, czasami wręcz szlocha pożądając. Wie, że nie zdradzam, ma dostęp do wszelakich archiwów dawnych portali, poczty, tel. whatsappa, zna wszystkie moje hasła, czytała notatki jeszcze w narzeczeństwie z tego co wyprawiałem (oczywiście będąc szarmanckim mężczyzną z klasą). Tych wpisów jeszcze nie czytała, nie jest kobietą sprawdzającą, wspiera mnie w publikacjach na „Quora.com”. Jeżeli zauważy, że nadmiernie i nietypowo spędzam czas przy kompie być może dokopie się i tu. Więcej modalności szanowny „poczciwcu”, nic nie muszę porządkować u siebie, oczwyście mogę. Spróbuję coś z tym zrobić, szanse oceniam na nikłe. To, że sam bym chciał przymierze małżeńskie podtrzymać, aż do śmierci nie oznacza, że moja kochana żona podzieli moje „chciejstwo”. Co do zasady nie złamię związku monogamicznego. Konflikt interesów zachodzi tu tylko w jednym, acz istotnym sektorze. Wiem o tym. Mam bardzo silny konstrukt psychiczny, pewne imponderabilia jak kodeks etyczny, moralność, prawda towarzyszą mi od dziecka.
Jeszcze mała dygresja: Jedynie 3-5 % wszystkich ssaków żyje w relacji monogamicznej i łączy się z jednym partnerem na całe życie. U ludzi według badań naukowców, jest dokładnie tak samo. Związki monogamiczne po prostu nie są wpisane w naszą naturę. W zbiorze tych 5% można wypatrywać mnie - na ten czas i na tę chwilę żyję jak gibbon. Nie czytałem całego forum, nie znam przesłania, mogę się domyślać z konotacji i jest ono niestety błędne. Prawda jest taka, że jesteśmy zaprogramowani do rozwiązłości. Społeczeństw, które narzucają monogamię z przyczyn religijnych czy prawnych, jest na ziemi ~ 20%. Trend już dziś pokazuje, że jesteśmy zaprogramowani by się rozstawać.
Cytat
Cytat
Cytat
Cytat
Kalina Jędrusik i Stanisław Dygat, Will i Jada Pinkett Smith - czasem się taka sztuka udaje. Sobie też rezerwujesz możliwość zdrady kontrolowanej czy tylko dla żony?
Przewijałeś dzieci? zapach nie przeszkadzał?
ps. next time proponuję cesarkę
Cytat
A jeśli świat dziczeje, ludzie są bardziej skłonni do złego, nacechowani przemocą to też należy przymykać oczy i dawać przyzwolenie na mordy?
Trochę jesteś niespójny w swoich wywodach, bo podkreślasz na każdym kroku jak ważne są dla Ciebie wartości moralne jednocześnie dając przyzwolenie na to aby je bezczelnie deptać przez kogoś albo siebie samego. To już w ogóle jest jakiś dysonans poznawczy;
Jeśli z czymś się nie zgadzam na co nie mam wpływu to to akceptuję, ale nie muszę popierać a już na pewno mam prawo krytykować bo to tylko mój osąd, który ma swoje podłoże w moim wychowaniu, przeżyciach i doświadczeniach;
To forum nie ma założeń aby wbijać jakąś chorą ideologię wbrew biologii, instynktom i ułomności istnień ludzkich, co sugerujesz; jak poświęcisz trochę czasu na przejrzenie to być może sam dojdziesz do takich wniosków, że jednak czasem bywasz omylny;
Cytat
Nikt nie zmusza Cię do gwałtu zarówno na sobie jak i na kobiecie; tym razem to Ty źle interpretujesz przekaz;
Mam wrażenie, że stan w jakim się znajdujesz jest dla Ciebie zwyczajnie wygodny, ale że zaczynasz zauważać możliwość straty wartościowego człowieka przy sobie, co notabene zrozumiałe, to udajesz, że próbujesz znaleźć przyczynę jednocześnie nie chcąc się wgłębić w temat; czytając Ciebie to wszystko jest takie powierzchowne, bez determinacji a problem realny;
Cytat
Za długo w tematyce się obracam; troszkę przeżyłem;wiele widziałem; oczywiście, że Ty nic nie musisz, skoro nawet najbliższa Ci osoba nie jest w stanie Cię do podjęcia realnych kroków przekonać to ja tym bardziej nie mam zamiaru próbować;
A Twoje bezkompromisowe podejście do problemu jest co najmniej dziwne, lekceważące; Twoje życie, Twoje wybory; Twoje konsekwencje;
Dużo słów mało treści - odrzuciło Ciebie od żony po porodzie , czujesz obrzydzenie. Jeśli jesteś taki mądry i zdiagnozowałaś powód to dlaczego do tej pory nie podjąłeś "leczenia"? A może świadomie zmierzasz do tego żeby żona odeszła?
Kontekst sytuacyjny (sytuacja komunikacyjna) jest tu istotny, jest referencją do stanu obecnego. Manipulujesz kolego semantyką. Konstrukt „("na ten czas i na tę chwilę"” identyfikuje się z zachowaniem ssaka o nazwie "gibbon", który słynie z monogamicznego stylu życia.
Co do przyjemności – niegodna filozofa czyt. żadna, nie uzyskuję spełnienia przed szczytowaniem małżonki, potem źle się z tym czuję. Truizmy: samolubność w łóżku, mierna gra wstępna, zdecydowanie za krótka, szybki orgazm. Efekt: hiperintencja, zbyt pożądająca rozbudzona żona – wątpliwa przyjemność - hamowana lub wręcz niszczona w takim samym stopniu, w jakim czyni się z niej cel sam w sobie. Żona usiłuje mnie rozładować oralnie. Zachowuje się wówczas jak kurtyzana, przed dziećmi i w trakcie pierwszej ciąży pozwalałem na to, wtedy też szczytuje drugi raz jęcząc, nakręca się jak to mówi smakiem sera camebert. Mnie to obrzydza. Nie jestem w stanie Jej potem pocałować, żadnej kobiety nie byłem. Jestem estetą.
Dzieci epizodycznie przewijałem gdyż nie było charakterystycznego intensywnego zapachu skatolu, obie żony robiły to sprawniej, a w PL mam nianie ????
Widzisz drogi poczciwce wyidealizowana czysta miłość nie zna pojęcia odrzucenia, jest sumą wszystich sum, nie ma tam miejsca na resztę z dzielenia. Jest całością w całości, nienaruszalna, jest stanem, a nie procesem. Do niczego nie dąży i niczego nie preferuje. Jest wszystkim.
Wy wyobrażacie sobie, że macie potrzeby, że bez kogoś "nie możecie oddychać" - to niebezpieczne, i prowadzi do złych wniosków. Kobiety lubią czytać horoskopy czy rubryki z plejady gwiazd, gdzie nieraz zderzą się z nonsensem: "Jak jest zazdrosny, to znaczy że kocha" – Nieprawda! Czysta Miłość nie zna zazdrości, jeśli znacie zazdrość, nie znacie Czystej Miłości. Powielany mit, błąd który wydaje się prawdą ze względu na rozpowszechnienie.
"Miłość to umiejętność tworzenia kompromisów" - kolejny błąd - Miłość Czysta nie zna kompromisów, ponieważ nigdy nie ogranicza drugiego, toteż jako Totalna Wolność nie potrzebuje kompromisów. Czysta Miłość to sztuka braku kompromisów. Wy forumowicze rozumiecie to na opak. Kompromisu szuka ten, kto ma poczucie, że musi się czegoś wyrzec - Miłość nigdy nie odczuwa straty. Wasza Miłość idzie w parze ze strachem. Ręka w rękę. Czysta Miłość nie zna strachu, do niczego nie dąży, niczego nie wymaga. U Was jest odwrotnie, przeważnie czegoś oczekujecie. Ironią jest, iż wasze mechanizmy, które mają zapewnić wam Miłość nie czynią tego, to zaś, co według Was jest głupie i nierealne, jest Prawdą. Kochać można prawdziwie, dopiero kiedy się drugiej osoby NIE POTRZEBUJE. Potrzeba bowiem jest Matką strachu (ostrożność matką porcelany), strach jest katem Miłości. Dopiero uwolnienie się od strachu, daje możliwość kochania nieskrępowanego, i umiejętność przyjęcia z Miłością nawet faktu rozstania, czy zdrady. Dla Miłości Czystej zdrada nie istnieje, Miłość Czysta, niczego nie nazwie zdradą, bo jako Całość nie może doznać uszczerbku, a poczucie doznanego uszczerbku właśnie jest kanwą złości i smutku jakich się doznaje w obliczu zdrady. To, że tego nie rozumiecie nie znaczy, że tak nie jest. Trudno odkryć coś, czego nie obserwujcie. Ciężko być pionierem...
Platonik
Moim zdaniem tradycyjne kodeksy postępowania są banalne i pozbawione głębi. Systematyzowałem zbiór reguł, tworząc coś bardziej znaczącego. W mojej ocenie, historyczne reguły monastyczne mają światu również w IT wiele do zaoferowania. Sam zbiór przepisów św. Benedykta już od czasów Karola Wielkiego sprawdził się w tysiącach różnych społeczności i był punktem odniesienia dla wielu kodeksów prawa cywilnego. Nie wymagam od ludzi podążania za chrześcijańskimi naukami, pragnąłbym, aby we wzajemnych relacjach kierowali się „narzędziami dobrych uczynków” zawartymi w czwartym rozdziale Reguł św. Benedykta. Zmodyfikowany kodeks rzutowałem również na poletko mojej branży. Tworząc oprogramowanie spotykam się z przypadkami, gdzie kompilat będzie miał wpływ na podejmowane przez użytkownika decyzje, a w skrajnych przypadkach będzie musiał zawyrokować o czyimś życiu lub śmierci poprzez utratę majątku i pętlę długów. Choćby zjawisko hazardu na rynku Forex – jako pierwszy optowałem np. za pogłębionymi testami dla otwierających rachunki maklerskie w Goldman Sachs stając do walki z przełożonymi, dostałem zgodę na testowanie wczesnych systemów alpha. Nie wszystko mogę pisać bo zobowiązują mnie klauzule poufne.
Jestem na tyle silnym facetem, że zachowam swój kompas moralny nawet w trudnych okolicznościach i powszechnej kulturze pokus.
Pozdrawiam
Przedstawiasz siebie autorze w roli ofiary ale jak czuje się Twoja żona którą odrzucasz do prawie dwóch lat - jak szmata w którą wycierasz buty?
To ona jest ofiarą Twojego odrzucenia biedaku, Ty ją niszczysz i robisz to w pełni świadom.
Dorosły chłop...
Cytat
Może to już zbyt intymne sprawy ale brzydzisz się sam siebie czy tego jak zachowała się żona by Ci dogodzić.
ps. dochodzi drugi raz robiąc loda, normalnie "głębokie gardło", żona skarb dla nie filozofów
Cytat
Jak nie ustami, to ręką, stopami czy piersiami, chyba wiecie co lubicie a co nie, może Ci czytać aktualne notowania akcji w trakcie...
Cytat
Cytat
Czyli zabawki nie, ale dojrzały seksualnie mężczyzna już tak.
-dojrzały seksualnie mężczyzna - czy daje Ci coś do zrozumienia?
Cytat
I Ty to wszystko rozumiem wyciągnąłeś z tejże obszernej własnej opisanej historii, w której userzy raczyli dodać swój komentarz i na tej podstawie budujesz swoje wątpliwie prawdziwe przekonanie na ich temat; bo jak sam przyznałeś nawet nie próbowałeś zgłębić treści zawartych na forum; zarzucasz wszystkim generalizację a wg mnie jesteś jedynym, który ją uprawia przytykając łatkę ludziom po jednym wpisie, specjalnie tego nie uzasadniając; kompletnie przy tym się myląc, ale żeby to dostrzec trzeba byłoby zdjąć maskę bufona i zdeptać swoje napompowane ego do granic możliwości;
Inteligencja interpersonalna i emocjonalna to zupełnie co innego niż inteligencja logiczno matematyczna;
Ludzie nie są logiczni, ludzie nie są zbiorem liczb.
Ludzie to emocje, chwile, problemy, wypadki, i miliony zmiennych których nie jesteś w stanie przewidzieć. Tu nie będzie jak w kodowaniu, zmienisz skrypt i będzie tak jak ty chcesz. Świat IT to świat IT. Życie to życie. Rozpadło Ci się jedno małżeństwo, rozpadnie się i te jak czegoś nie zmienisz. Ale ty nie zmienisz bo Ty nie rozumiesz co masz zmienić. Jesteś sam dla siebie za bardzo zajebisty aby coś zmienić dla kogoś.
Implikacja jest paralellem obietnicy, która nie zostanie dochowana, jeżeli czynność poprzedzająca (warunkująca otrzymanie obietnicy) wystąpi, a czynność następcza (spełnienie obietnicy) nie. Zarazem obietnica może zostać spełniona nawet jeśli czynność poprzedzająca nie wystąpi. Z tym wiąże się ciekawa manipulacja związana z racjonalizmem, ale o tym za chwilę.
Oceniajcie - proszę, nie obrażę się bo to wciąż Wasza subiektywna ocena, a większość facetów w tym ja jest "gruboskórnych". Nie przeszkadza mi szczęście żony jeżeli ktoś inni ją uszczęśliwi i wypełni braki związane wyłącznie z popędem. Mam luźniejsze podejście akurat do procesów związanych z technikami doznawania przyjemności, trochę jak u rozwiązłych zwierzątek – bonobo. Przewrotnie żona plasując się powyżej mediany atrakcyjności nie miała przede mną wianuszka parnterów (1 facet na studiach). A ja sobie testowo poużywałem rozumiejąc, że fordanser czy gigolo to nie moja bajka.
Żona nie chce zabawek, chce mnie w całości. Zważywszy, że częstokroć kobieta jedno mówi, myśli drugie, a trzecie robi – będzie niespodzianka! Każdą Waszą wskazówkę traktuję poważnie, niektóre wykorzystam jako „materiał pomocniczy”. Szanowny @poczciwcu nie spinaj się tak z „czystą miłością”
Platon jak mnie pamięć samą miłość „procesuje”, a to „stan” doskonały i nieosiągalny. Uczucie jest stanem opisowym in statu nascendi (w chwili powstania). Jest osobliwością, stąd ujęcia w postrzeganiu będą różne. Tak samo jest w fizyce, naukowcy nie lubią mieć do czynienia z osobliwością. Listowanie założeń klasyfikacyjnych nie jest moim celem ponieważ dla każdego z Was wystąpi rozbieżność choćby natury antropologicznej i metafizycznej. Podciągnąć można pod czystą bezwarunkową miłość ptaka – pelikana, który by piskle przetrwało ostatecznie rozerwie sobie pierś i wykarmi krwią. A to tylko zaprogramowany ewolucyjnie instynkt.
Obiecałem napisać coś o racjonalizmie, posłużę się zatem hochsztaplerką umysłową tylko po to by obalić poniższe rozważanie. Rozsądek staje w opozycji do całkowitego spełnienia w miłości (eg. miłość jak narkotyk..)
Czy racjonalizm jest oparty na empirii?
Racjonalizm jest po prostu kolejną z metafizyk. Nie da się go zbudować w oparciu o empirię, bo już choćby samo stwierdzenie, że jest oparty na empirii z samej empirii nijak nie wynika. Tak samo z tą logiką. Nie może być na niej oparty, ponieważ jego źródła uprawomocnienia są koliste. Np. teza, że rozum jest jedynym prawomocnym autorytetem poznawczym jest błędnokołowa, ponieważ tylko rozum może być twórcą takiej tezy. Tak samo błędnokołowa, a co najmniej metafizyczna jest teza o jedynosłuszności poznania zmysłowego. Nie można tego uzasadnić, bo każde odwołanie się do zmysłów będzie tu znów koliste. Jeśli zaś unikniemy odwołania się do zmysłów i odwołamy się się do rozumu, aby uzasadnić tę tezę, to mamy taki sam problem jak wspomniany przed chwilą: rozum sam swoich koncepcji uzasadnić nie może, bo następstwem będzie błędne koło. Można więc przyjąć to jedynie na wiarę, ale wówczas jest to metafizyczne założenie. Podstawy takiego szacowania są czysto metafizyczne, lub błędnokołowe, jeśli chce się je uzasadnić. Pisanie zatem, że jest to oparte na empirii jest po prostu przejawem zbyt dobrego samopoczucia, lub naiwnej wiary, głupoty, nieświadomości, roztargnienia, niczym więcej.
Wywód pozornie zasadny prawda? Obalmy go!
Argumentacja "oparta" jest na przesądzie, że światopogląd musi być na czymś "oparty".
Standaryzacja tego argumentu mogłaby wyglądać w ten sposób:
Przesłanka 1 (ukryta): Każdy światopogląd musi być na czymś oparty
Przesłanka 2 (jawna): Racjonalizm oparty jest na "empirii"
Przesłanka 3 (jawna): Z "empirii" nic nie wynika
Konkluzja: Racjonalizmu nie da się zbudować w oparciu o empirię.
Problem tylko częściowo jest logiczny, a bardziej filozoficzny. Chodzi o to, że racjonalizm ma wynikać z czegoś ("empiria", co go czasowo, zjawiskowo i myślowo poprzedza. Odwróćmy kota ogonem i zapytajmy, czy taki sposób myślenia obowiązuje bezwzględnie? Otóż nie. Racjonalizm nie musi wynikać z "empirii", ale "empiria" może racjonalizm potwierdzać, falsyfikować i uprawdopodabniać. /Stąd zawody miłosne/
Argumentacja zbudowana jest na pomieszaniu znaczenia pojęcia 'implikacji' w sensie logicznym i w sensie potocznym 'wynikania' (przyczynowo-skutkowym). W logice wynikanie nie zawsze przecież zakłada uprzedniość przesłanek względem konkluzji. Prawdę mówiąc w logice jest to bez znaczenia. Podstawy racjonalizmu nie są więc "błędnokołowe", gdyż przerwaniem tego błędnego koła jest test empiryczny, z którego wynika racjonalność lub nieracjonalność przyjętych założeń. "Racjonalizmu nie da się zbudować w oparciu o empirię", ale jest możliwe jego poparcie testem empirycznym. To oczywiście w dużym uproszczeniu, bez wdawania się w bardziej subtelne rozróżnienia.
"Błędnokołowe" są natomiast argumenty przypinających mi łątkę egozimu orędowników wypaczonej religii, która najczęściej jest czystą ideologią, rozwijaną poza sferą faktu.
"Błędnokołowa" jest również argumentacja o "błędnokołowości" racjonalizmu - dość wątła jej siła wynika z przyjętych założeń, w tym z milcząco założonych przesunięć w znaczeniu pojęć.
Trochę manipulujecie moi drodzy czytelnicy!
Wszyscy tu myśleli, że przyszedłeś tu z problemem, a okazuje się, że chcesz tylko pokazać swoją pokręconą filozofię. Przy okazji ewidentnie uznajesz ją (i samego siebie) za lepszą od innych. Pomyliłeś fora - to nie madrzejsi.info
Dlatego też nawet nie chce mi się rozkładać na czynniki Twoich wypowiedzi i komentować ich (z jednym wyjątkiem, ale o tym na końcu). Szkoda strzępić ryja.
Wyjątek:
Piszesz tak pięknie o miłości "czystej", ale nie próbujesz nawet zrozumieć potrzeb osoby, którą rzekomo kochasz. W seksie nie chodzi o chuć. Ale nawet nie będę próbował Ci tego wyjaśnić. A zazdrość jest objawem człowieczeństwa, nie miłości.
A przecież Twój problem jest w Tobie i można go opisać kilkoma słowami
- nie chcesz bzykać żony i nawet nie masz zamiaru czegoś z tym zrobić.
Na początku zadałeś jedno pytanie.
Cytat
Padły odpowiedzi a Ty je zlałeś bo ...Ty masz rację i już.
Ale zadałeś jeszcze jedno pytanie
Cytat
Tak, Ty masz problem.
ale
Ty tego nie chcesz robic z jakichs nieuswiadamianych sobie i nam nieznanych powodow
i to doprowadza
ze ona Ci mowi ze moze miec innego bolca
a Ty masz obawy czy ona przy okazji jakiegos "bulla" emocjonalnie nie odejdzie
a moglbys jak przeciez na poczatku napisalem ja zaspokajac, np raz na jakis ustalony obustronnie czas np na tydzien.
Moze warto zastosowac brzytwe ockhama czyli nie mnozyc bytow ponad potrzebe tylko zastosowac rozwiazanie nasuwajace sie jako najprostsze i najekonomiczniejsze pod wzgledem potencjalnych strat
Możesz mieć obraz jak twoja żona może się czuć.
Miałem już zamknąć te niestrawne bon moty, ale na priv dwóch forumowiczów poprosiło mnie bym dalej pisał. Zastanawiam się jako kto mam pisać? Szerzyciel innego spojrzenia, ponadpostoł? Czy też trybun tutejszych abderytów posądzających mnie o tłoczenie anafor z AI? Mogę pisać luźno, nawet knajackim językiem lub jak na estetę przystało dbając o morfemy i koherencje. Z następstwami tematycznymi, modelowanymi pod nieludzko nadmuchane „ego” nie chciałbym być kojarzony i umywam ręce. Zdrowe nieprawdaż?
Miał być post od postowania, tymczasem chcecie bym pisał trwoniąc kapitał własnej reputacji uwikłaniem się w jednokierunkowość i niesymetryczność przekazu. No nic: jestem tu neofitą ulewającym utyski paćkając to osobliwe forum „jedynosłusznością”, urągając doświadczonym naczelnym. Taka retoryka plasuje mnie gdzieś tam w szeregu skodyfikowanej hierarchi.
Zaznaczę tu jednak, że hejterswu jako formie dewiacyjnych zachowań obecnych podczas publicznych dyskusji wypowiadam wojnę i będę pasował tej szpetnej transgresji norm moralnych. Jedną z moich cnót moralnych jest kochanka – królowa matematyka. To ona dostarcza mi narzędzi do otrzymywania ścisłych wniosków z przyjętych założeń.
Przeczytałem ponad 400 wątków, pozwolę sobie na zwięzły bilans zachowań:
- Niepewni ludzie muszą wyświetlać idealny obraz siebie - nie dajcie się zwieść iluzji. To, co widzicie w takich przypadkach brzegowych --> jest mirażem doskonałości. Sam jak pisałem o sobie: kryształem pięknego kroju i oazą wszelkiej doskonałości nie jestem!
- W wątkach kobiecych sporo zawiści, w męskich przebija „zazdrość”
Różnica jest kolosalna. Zawiść jest tylko cieniem chwały. pożera od środka, w przeciwieństwie do zazdrości.
Zazdrość jest wtedy gdy po przesłaniu, że inni mogą więcej i my też byśmy tak chcieli, nie jest to dla nas koniec świata. Nie czujemy się przez to gorszymi ludźmi, nie mamy potrzeby "dowalenia" temu, kto ma rację i może więcej od nas. Krótko - potrafimy się z tym zwyczajnie pogodzić. Zazdrośni ludzie są dojrzali, znają swoją wartość. To zdrowe, normalne, konstruktywne uczucie. Zawiść, rozdziera i psuje człowieka od wewnątrz. Przy pewnym poziomie życia pieniądze są kompletnie nieistotne. Warunkiem do odczuwania szczęścia jest akceptacja stanu faktycznego (homeostazy, spokoju wewnętrznego). Osoby zawistne życzą innym, aby te straciły to, co posiadają. Jesteśmy przede wszystkim zawistni, gdy brakuje nam pożądanego czynnika, którym cieszy się inna osoba. Taki dyskomfort dosłownie zabija. Zawiść odniosła jedyny bio-sukces - pozwoliła ewoluować jako gatunek. Chodzi o pozytywną rywalizację i porównanie społeczne, które zmusza nas do samoocen.
francishatcher napisał, że zazdrość jest objawem człowieczeństwa. Sorry to bełkot. Objawem to może być gorączka i bredzenie w malignie. Zazdrość jest tylko i wyłącznie uczuciem, dlatego idzie w parze z miłością. A to, że pojawia się w sytuacji szczególnej frustracji czy deficytu zaufania nie taksuje jej do rangi zjawiska takiego jak „objaw”
kolejno tenże pisze: w seksie nie chodzi o chuć. Znowu brednie. Chuć to inaczej pożądanie seksualne. Pejoratywnie i dosadnie. Bez niej nie byłoby seksu. Byłoby K.restwo. Nie jest to rzadkie zjawisko i nie oznacza końca miłości. Zapamiętajcie!
Weźmy na warsztat werdykt foro-fila: normalnyfacet2
Czy ja mam problem? – Tak, Ty masz problem.
Obrona pozycji i mojej perspektywy: fałsz.
Problem ma żona (istotny). Mi jest wygodnie i dobrze (pivotalnie egocentryzm), ale potencjalnie problem może wystąpić w przyszłości. Jeszcze go nie mam, a już usiłuję zapobiec w najlepszy możliwy sposób .Tu skłaniam się do „brzytwy ockhama” Foro-Fila „acid” (może to kobieta) / dzięki – poświęcę się.
Została mi rozprawka z
@Oirb Ludzie nie są logiczni, ludzie nie są zbiorem liczb.
Ludzie to emocje, chwile, problemy, wypadki
Otóż nie., a en
Ludzie – to podmioty o rozumnej naturze, (nie tylko oni bo w niektórych krajach w taksonomii osoby postrzegany jest delfin)
Emocje to reakcje psychiczne na różne bodźce, chwile to krótkie fragmenty czasu, problemy to trudności wymagające rozwiązania, a wypadki to nieoczekiwane zdarzenia niosące negatywne skutki. Towarzyszą oczywiście ludziom i delfinom, pewnie też kosmitom i formom pośrednim nieznanym hybrydom. Tu się nie mam o co czepnąć bo @Oirb manifestuje tym zdaniem ludzką naturę w odróżnieniu od bezoosobowych zbiorów liczb.
Czy daje mi do zrozumienia konstrukt gramatyczny „dojrzały seksualnie mężczyzna”
Tak daje, aż za nadto, krótko: w sprawach seksu emerytura nie obowiązuje!
Napiszę wkrótce o inteligencji i doborze w pary, kiedy i dlaczego miłość kpi z rozsądku i dlaczego warto mieć tego świadomość. W prasie moich rozważań nie znajdziecie
, a sentymentalny polot to za mało do wyboru partnera życiowego
Zdajesz sobie sprawę że zniszczysz ją psychicznie?
I tak, masz problem bo nie jesteś wstanie zaspokoić żonę.
Ona jest normalna Tobie odwaliło i co gorsza wmawiasz sobie że to ona ma problem.
Uważasz że jak zalejesz nas słowem to będziesz miał rację?
Poszukaj fachowca.
A priori: Kilka rad dla mężczyzn czy raczej ich synów by nie wdepnęli w bagno, czyli rozprawa o unikaniu pewnych cech osobowościowych u kobiet (mozaika różnych w niewielkim stężeniu nie wyklucza anektowania serc niewieścich, ale ocena musi być uczciwa!). Większość czytaczy z racji specyfiki forum podsycało sfałszowany płomień wątpliwej miłości, w efekcie i tak nastąpił kolaps.
A posteriori: Nie chodzi tu o wzorce stereotypów charakterów, jakich próżno szukać nawet w skarbcu w Sevres pod Paryżem. Chodzi o doświadczenie własne i gruntowną analizę obserwacyjną różnych środowisk i tymże się chcę podzielić (notowałem!). By nie tracić czasu do rzeczy: Kogo na żonę wybierać nie wolno!
1) Feministki – dla nich facet jest często jak podrzędny mebel, nawet ten psychicznie silniejszy, co je dodatkowo prowokuje by Go osaczyć, zabrać przepiękną energię jaką mu podarowało „Niebo” i stłumić wyraziste barwy życiowe. Córy owe szowinistyczne przenoszą od swoich matek z pokolenia na pokolenie deprecjonujący stosunek do mężczyzn, które „pomiatały” mężem. Doprowadzają do rozwodu i fundują ten scenariusz przyszłym mężom. Kluczowe jest sprawdzenie, roli Ojca w rodzinie, a tu jest najczęściej biednie. Zerwana linia męska za młodu zmniejsza szanse na trwałe zdobycie mężczyzny i budowę długofalowej więzi. Zapamiętajcie to szczególnie dobitnie!!!
Dla kobiet zgubą jest model rodziny matriarchatyczny. Linia kobiecego przekazu, od matki do córki jest na tyle silna, że sieje potem spustoszenie w psychice kobiet. Córka zainfekowana matczyną osobowością, realizuje Jej pomysły na życie, replikuje błędy, a nawet całe wymaluj - scenariusze. Najlepszym pomysłem jest grutnowne poznanie przyszłej teściowej, choć te dla córki potrafią się wdzięczyć i zapuścić „triala” nawet na rok. Użyć bezwględnie taktyki i wszelakich cross-over testów badając relacje teściów (jak żyją) bo inaczej ryzykujecie rozwód. Feministek unikać należy jak ognia, szybko można je rozpoznać w konsekwencji zaś omijać najszerszym możliwym łukiem, choć nie wiem, jakie piękno by miała wymalowane na twarzy i kołysała taktownie biodrem sygnalizując gotowość do rozmnażania. Manifest rozpoznawalności w internecie, jak coś to zapodam w XML’u
2) Interesantki – sprawa chyba jasna – zachłanność: marzy o Waszych zasobach (pieniądzach). Oczekuje finansowania swego luksusowego życia tylko, dlatego, że matka natura stworzyła ją próżną. Płacenie za drinki, obiady, kwiaty, kosmetyki, stroje, podróże, SPA.. A ona? Ona nigdy nie poczuje czegoś w stylu wyrzutów sumienia. Nawet pozornie fajna i miła dziewczyna może się okazać najzachłanniejsza ze wszystkich. Ciężko czasami rozpoznać tego typu kobietę, triale są niejednokrotnie zapodawane na 6-8 m-cy. Wam mężczyźni radzę nauczyć się czytać z oczu i wyłapywać zmianę wielkości żrenic. Test empiryczny jest b. prosty, o szczegóły pytać.
Jako mężczyźni na ogół mamy większe zasoby finansowe, rozrzutność przyciąga no właśnie: tego typu pijawki. Przy małżeństwie zawsze proponować intercyzę. Pomagać po rozwodzie będziecie mogli dobrowolnie, a nie obligatoryjnie.
3) Romantyczki – całe multum opisów – nie wiem na jakim świecie kobiety żyją. Wyimaginowały sobie świat fantasmagorii i bredzą o spacerach, kinach i teatrach, pocałunkach pod jemiołą. Snują fantazje i wciągają w nie odrealnionego, ponurego misia. Lepiej takim podziękować. Jak ktoś stawia na seks to kochanka z romantyczki marna, bo tego rodzaju fantazje nie przekładają się na urozmaicone życie seksualne. Zagrożenia: oczekiwanie romantycznych gestów bez wyrażania potrzeb, defensywne lub zbyt emocjonalne reagowanie na konstruktywną krytykę partnera brak komunikacji: trudności w otwartym wyrażaniu uczuć i potrzeb, budowanie zaufania i bliskości w związku staje się praktycznie niemożliwe.
4) Wiecznie zranione – przeważnie tez pamiętliwe, oszukane, urażone, ktoś je kiedyś prawdopodobnie zostawił i świadomie lub nieświadomie niby flirtuja i chcą, ale potem się nie angażują. Moim zdaniem nie warto dawać więcej czasu niż miesiąc na ułożenie się. Więcej się takim pomoże, gdy się podeśle dobrego psychologa transpersonalnego (Ci wariaci tak prawdę powiedziawszy nic nie zrobią, ale jest efekt placebo widoczny w terapii zabiegowej). Jak przekonacie je do siebie będziecie musieli zmierzyć się z takimi cechami charakteru jak:
Zazdrość i podejrzliwość, współzawodnictwo na niekorzyść innych, pasywno-agresywna postawa: dążenie do osiągnięcia celu kosztem innych, brak szacunku dla innych ludzi. ukrywanie niezadowolenia lub agresji za fasadą pasywności, co utrudnia rozwiązywanie problemów. Wiktymizacja: przyjmowanie roli ofiary i unikanie odpowiedzialności za własne decyzje i działania.
5) Potrzebująca Cię non stop – Pozornie – cud, miód, malina - czuła, wrażliwa, troskliwa, dopóki nie zapoda chwiejności, a ta szybko da znać o sobie: zacznie do Was wydzwaniać 10-ki razy dziennie po to by usłyszeć i obwieścić banialuki. Potrzebuje stałych zapewnień, że jest atrakcyjna, kochana, w przeciwnym razie zacznie facetowi wmawiać, że ją zostawi dla jakiejś lepszej od Niej. Często używa słów „jakoś” „kiedyś”, „gdzieś”. Ten sposób bycia będzie strasznie męczący, radzę trzymać się od takich z daleka. Jak już chcecie to działać tak by przyjęły na siebie rolę kochanki, wówczas są liczne bonusy: niezłe w łóżku, uczą się, są oddane, sprawdzają się w początkowej fazie tańca endorfin w kilka dni sielanka w zasięgu, można tę fazę umiejętnie przedłużyć stosunkowo niewielkim wysiłkiem. Na żonę jednak nie polecam, wymęczy ciągłym poszukiwaniem potwierdzenia: ma silną potrzebę zrozumienia, nawet jeśli została już udzielona wcześniej. Oduczyć ciężko, zwłaszcza jak facet nie ma czasu
6) Fałszywie przebojowe - tak naprawdę nie lubią mężczyzn. Obecnie to bardzo liczna populacja, w tym ~ 80 % „wyrachowanych harpii ze środowisk lewicowych GW etc..”. Kolaż ~30% „solistek” dawniej „starych panien” otaksowanych singielkami z dużych miast, zatem szczególnie uważajcie. Z pogardą klepią sarkastyczne frazy niczym bot ze swego zbioru pseudo-asertywnych afirmacji. Potrafią dogryźć choćby przypadkowo spotkanemu facetowi, niejednokrotnie z nutą pogardy. Dla nich fajnych nie ma, szukają całe życie "normalnych", nie znajdują bo i gdzie?, skoro ich mózg ma wadliwy mechanizm heurystyczny. Wszyscy to: zboczeńcy, świry, idioci, bądź w drugą stronę frajerzy, kluchy i maminsynki. Z tłumaczeniem porażek na pozór nie mają problemu, nie dopuszczają, że u nich coć nie gra. W internecie (fora, blogi, portale itd..) są silne i niezależne, w życiu zapadają w duchowy letarg. Co ciekawe wiele z tych panienek ma wielki apetyt na faceta, bo jak długo można pościć? Trzymanie się z daleka oszczędzi awantur od "przebojowych jejmości". Moje zalecenie - unikać. Sam je znakomicie rozpoznawałem i leciały przez sito selekcji na bruk
Jak rozpoznać:
Głównie manipulacją: wykorzystywanie fałszywej pewności siebie w celu osiągnięcia swoich celów, manipulowanie sytuacjami lub ludźmi. Naszprycowane niskim poczuciem autentyczności: trudność w pokazaniu swojej prawdziwej osobowości (bycia sobą), preferowanie przesadzonych lub sztucznych zachowań. Skłonność do kłamstw: Skłonność do prezentowania siebie lub swojego doświadczenia w sposób zmanipulowany lub nieprawdziwy, aby zyskać uznanie lub zainteresowanie innych. Skłonność do powierzchowności w związkach i interakcjach z innymi, brak zaangażowania emocjonalnego. Wyszukiwanie zewnętrznych potwierdzeń: Silna potrzeba uzyskania pochwał i uznania od innych, bez prawdziwej pewności siebie i zaufania do swoich umiejętności. Brak autentyczności w relacjach: trudność w nawiązywaniu głębszych i prawdziwych relacji, preferowanie powierzchownych kontaktów. Wymuszanie uwagi: usiłowanie zdobycia tejże poprzez ekstrawaganckie, przeważnie drażniące zachowanie. Nadmierna ekspresywność. Częste wyolbrzymianie swoich osiągnięć, umiejętności i doświadczeń w sposób irytujący dla innych.
7) Zrozpaczone- w zasadzie mamy tu liczny zbiór kobiet, stan nie jest groźny gdy minie, gorzej jak przerodzi się w depresję. Wówczas depresantka ma jeden cel - złapać męża natychmiast. Dlaczego? Ano dlatego, że wszystkie rówieśniczki już mają, ostatnia wolna koleżanka z narzeczonym odwiedziła „YES, Apart czy Kruka” i coś b aka półgębkiem o terminach ślubu. Cel takiej damy jest jeden - wyjść za mąż jak najszybciej, bez względu Kim jesteś, co porabiasz, czasu na poznanie nie znajdzie bo mózg takiej damy jest zaprogramowany na obrany cel. Tu każdy facet który ma 1,1 (jeden przecinek jeden) nogi jest dla takiej "OBIEKTEM" kojarzonym z ołtarzem. Niech Was również Niebo chroni przed późniejszą zgubą...
Jak rozponać:
Nadmierna emocjonalność: Częste doznawanie silnych negatywnych emocji, które może utrudniać efektywność w pracy. Poczucie ofiary. przyjmowanie „roli” ofiary i odczuwanie, że wszystkie wydarzenia w ich życiu są poza ich kontrolą. Brak radzenia sobie ze stresem: Trudność w radzeniu sobie ze stresem i napięciem, co prowadzi do niskiej wydajności. Pesymizm: skłonność do negatywnego myślenia i oczekiwania najgorszego scenariusza.
Niska elastyczność, odbieranie krytyki negatywnie: nieumiejętność przyjmowania konstruktywnej krytyki i brak otwartości na rozwijanie swoich umiejętności. Do tego brak samodzielności: wykazywanie trudności w podejmowaniu decyzji i podejmowaniu inicjatywy.
8) Kokietki – UWAGA!!! od razu by zaoszczedzić sobie złudzeń - lepiej trzymać się z daleka, kobieta pewna swego sexapilu, uwodzi, delektuje się widokiem mężczyzn. Podnieca ją widok śliniącego się faceta, nie angażuje się. Lubuje się w rozbijaniu małżeństw, okropny typ, dodatkowo nie najlepsza w łóżku, drobne nawet niedociągnięcia perfekcyjnie maskuje. Taka specyficzna "femme fatale". Przez te kilka(naście) lat świetności - pełna wdzięku, siły i uroku, z biegiem lat panicznie się retuszuje, na słowo starość dostaje drgawek. Ma zakodowane w głowie, że tylko to co jest młode i piękne ma prawo bytu na ziemi. Ryzyko tworzenia zbioru wspólnego, być może nie zdradzi, ale będzie kokietować, przeważnie pochodzi z rozbitej rodziny
9) Kobiety kontrolujące – prze..bane, babski kanar w związku - schematy różne cel ten sam napędzany psychozą. Niewiasty owe do tego się posuwają, że już nie tylko czytają pocztę czy sms-y, ale i potrafią odpisać! Popadają w histerię, bez przerwy węszą, szukając śladów zdrady. Nie są w stanie bezgranicznie zaufać, a na fałszywym podłożu o przyjazne relacje trudno. Korelują z wiecznie zranioną...
Dziś na tyle, zostało jeszcze kilka punktów. Napisałem to z dystansem do siebie, tylko i wyłącznie dla mężczyzn, by ułatwić poruszanie się w życiu przy zachowaniu zdroworozsądkowych reguł. Jutro dopiszę te kilka punktów. Wydrukujcie sobie i pamiętajcie, że z kobietą z rozbitej rodziny, czy pato-rodziny prawie na pewno nie stworzycie długofalowej więzi. W drugą stronę niekoniecznie, choć różowo też nie jest. Wyjaśnię to bardzo dokładnie bo nigdzie tej informacji nie znajdziecie
Listing 25% kobiet które na żonę wybierać warto i spełaniają wszystkie parametry też tu zapodam. Liczba ich topnieje, ale warto się postarać mając w szufladzie drogowskaźnik.
Pozdrawiam
Choć napiszę wprost. Trochę już żyję i sporo ludzi poznałem ale nie spotkałem nikogo, kto by wysławiał się w ten sposób. Przyznaję się do mojej niedoskonałości ale czytając twoje wpisy muszę używać tłumacza. Fajnie to brzmi tylko jak czytam to wywraca mi flaki. Oczywiście nie namawiam byś zmienił styl, piszę tylko jak to widzę, nie wiem jak inni. Żona rozumie co do niej mówisz? To tak na marginesie.
ps. ostatni wpis napisany innym "językiem" - skopiowany?
Co do kobiet szczęściem moja nie pasuje do żadnego z punktów 1-9.
Cytat
Nie ma tu jednego punktu widzenia, choć niektórzy by tak chcieli, wrzucić wszystko do jednego wora i ok. Bardzom jest ciekaw dalszych potyczek z foro-filami.
Cytat
Tak daje, aż za nadto, krótko: w sprawach seksu emerytura nie obowiązuje!
może jej chodziło o to że Ty jesteś niedojrzały - jeśli to były jej słowa. Co Ona przez to może rozumieć? 60-70 latka czy faceta który nie ma problemu zrobić minetę.
Co to jest nietypowy układ neuroanatomiczny?
Cytat
Cytat
Gravastar. Czepiasz się słówek. Użyłem słowa objaw, ponieważ owszem zazdrość to odczucie - a czuć jest rzeczą ludzką (wiem, że nie tylko ludzie mają odczucia, większość innych zwierząt także). I każdy człowiek zazdrości, każdy się czegoś boi, każdego coś złości, wywołuje smutek, żal. Kiedy ktoś zazdrości, to nie znaczy, że kocha, nie kocha, czy jego miłość jest "nieczysta". Jest zwyczajnie człowiekiem i ma odczucia - nic więcej z tego nie da się wywnioskować. O to mi dokładnie chodziło, ale nie chciałem się rozpisywać na tysiące słów, żeby zawrzeć informację wartą dwóch zdań. Ale ok, może rzeczywiście nie potrzebnie i nieumiejętnie zastosowałem skrót myślowy.
Cytat
Miałem tego nie tłumaczyć, ale trochę czuję się winny, że tak Cię srogo potraktowałem. I zacznę od tego, że powinienem to ująć jako "w seksie nie chodzi tylko o chuć"
Owszem, bez chuci nie byłoby seksu. Ale gdyby chodziło tylko o chuć, czy jak wolisz popęd seksualny - Twoja kobieta oddałaby się masturbacji i wszelkie jej roszczenia wobec Ciebie by odeszły. Ona nie chce, żeby ją ktoś bzykał. Tak jak sam powiedziałeś - Ciebie nic nie zastąpi.
A odnośnie Twojego katalogu toksycznych kobiet - według mnie to są zbyt złożone stwory, żeby zbudować bestiariusz. Co prawda masz rację, że kobiet o takich cechach lepiej unikać. Ale trzeba pamiętać, że kobiety to ludzie, a ludzi nie da się sklasyfikować, bo na konstrukcję ich osobowości wpływa zbyt dużo zmiennych. Pomijając fakt, że ta osobowość cały czas się zmienia.
W ramach równouprawnienia proszę o listę jakich mężczyzn unikać
Jedna z facecji ojca, jaką do dziś pamiętam z czasów dzieciństwa:
- Hrabino, azaliż wejść mogę?
Hrabina w odpowiedzi:
- A wejdź Hrabio, a zaliż, a zaliż…
Jak tylko potrafię w otoczeniu staram się nie okazywać postawy purystycznej bo zaraz wybija źródło jałowych sporów i to o sprawy drobne, mało ważne w języku. Z racji bycia programistą, a zatem twórcą i artystą nie korzystam z pokaźnego wysypiska zużytych metafor. Tekst o wyborze żony jest odkopany sprzed 15 lat z forum mężyczna, uniwersalny, uzupełniony, dozbroję go pewnie jeszcze dziś w kilka punktów i wytłumaczę jak działa oraz ewoluuje homogamia.
@Apostata – jestem chudy, lekko żylasty (uprawiam triathlon), kobiety b. kręci mój „tyłek”, te młodsze twarz, spojrzenie, rzęsy, ale mam na to wywalone.
Pozdrawiam
Cytat
Osobowość się zmienia, ale tylko do pewnego momentu, można by rzec, że się wówczas kształtuje; natomiast w dorosłym życiu ona się już nie zmienia; można modelować różne zachowania, pracować nad deficytami czy też pewnymi schematami, mogą zmieniać się pewne cechy ale sama osobowość się nie zmienia; zespół pewnych cech determinujących naszą osobowość jest budowana przez doświadczenia głównie w latach młodzieńczych;
Cytat
Ja myślę, że conajmniej jeden typ mężczyzny do unikania jest w tym wątku bardzo wyraźnie widoczny
Nie chcę nikogo urazić. Nie rozumiem i nie zrozumiem. Wydaje mi się, że większość Pań też by nie zrozumiała i wolała unikać takich Panów.
Wydajesz się mieć naukowe podstawy do swoich stwierdzeń. Ja mówię na podstawie swoich obserwacji i doświadczeń. Sam na przestrzeni ostatnich kilku lat się mocno zmieniłem - ale ja jestem przed 30stką, więc mogę być przypadkiem "młodzieńczym". Ale znam wielu ludzi w różnym wieku i też pewne zmiany zauważam. I może człowiek jest jak beton - na początku można go formować do woli, a po związaniu (stwardnieniu) z wiekiem staje się coraz mniej podatny na "kształtowanie" - beton nabiera wytrzymałości w czasie. I to jest proces. A to, że człowiek ma jakiś tam wiek (np 50 - 60 lat) nie oznacza, że się nie zmieni pod wpływem odpowiednio silnego impulsu.
I może użyłem błędnie słowa "osobowość". Nie wiem. Może mylę to ze zbiorem nawyków i zachowań.
Żona chce tylko mnie na wyłącznosć w każdym aspekcie życia. Na pytanie co by zmieniła dostaję lakoniczną, klarowną odpowiedź. Chce się ze mną jak najczęscię kochać. Akceptuje wszelakie kurioza, asystuje, ale nie ulepsza. Podkreślę: żona nie chce być kobietą wyzwoloną, nigdy nie próbowała wpędzić mnie w kompleksy czy poczucie niższości. Pisałem o naszym diademie. Układ jest czytelny, silne naciski medialne, lansowanie standardów nowej awangardy to nie jej bajka. Darzy szacunkiem swoje piękne ciało, sfery intymnej nie jest w stanie ofiarować publicznie. Mimo, że zakochała się od pierwszego wejrzenia, epilog tańca serc uwieńczony godami to jakiś kwartał. Wiedziałem, że to ta jedyna. Bardzo, ale to bardzo kocham swoją żonę. Świadomość, że mogę ją stracić, wydobywała z mego serca najgłębsze emocje. Solennie obiecuję koledzy, że podejmę próbę zmian w sobie samym. Mam do sforsowania ciężkiego przeciwnika, tak myślę. Jest nim aseksualność. Wiem, że niektóre osoby aseksualne uprawiają seks. U mnie nie zawsze tak było. Tylko i wyłącznie z żonami, ten stan jest w mojej głowie i muszę to jakoś przebudować i odpalić fajerwerki neurochemiczne. Dziś czekam nie rozmowa z siostrą.
Cytat
Cytat
Cytat
Czyli jednak kochanek odpada - nie kombinuj jak koń pod górę . Azaliż nie lepiej spróbować pomocy specjalisty (tylko taki, który zrozumie co mówisz )
Cytat
Opcje są tylko dwie:
1 - autor na CITO wymaga leczenia PSYCHIATRYCZNEGO;
2 - autor nie ma najnowszej wersji ChatGPT, tylko starsze, na co wskazują ,,byki" stylistyczno- logiczno-ortograficzne.
Macie więc wybór.
Jedno jest pewne - W obu przypadkach nie ma czego komentować.
P.S siostra ma specjalizację m.in z psychiatrii, zapewniam, że nie potrzebuję konsultacji.
Serdeczności wszystkim, wylogowuję się, zajrzę pewnie po 23.00 jak ukochana zaśnie
Brakuje niestety czasu by całość ubrać w słowa. Kilkanaście godzin temu kochałem się z żoną po bardzo długiej przerwie. Porannego pocałunku w usta nie zapomnę! Było warto za ten zielonooki uśmiech. Nigdy więcej bycia „sobkiem”. Czy żona została zaspokojona? Zdecydowanie tak. A mąż? Nic na tym nie stracił! Obiektywnie musiałby to oceniać „certyfikowany coach intymności”. Jak sami już wiecie, Ona chce tylko mnie. W każdym razie raczyłem się smaczkiem z otoczki i wykwintnością wcielonego pomysłu.
Moi drodzy wczoraj nastąpił łóżkowy D-DAY. Chciałoby się rzec „buduarowy” z uwagi na spójną kompozycje gadżetów, o których krótko napiszę. A w przyszłości kto wie, może nawet zrobię domeblowanie.
Za waszą mądrą namową skatalogowałem „zabawki” i sporo kupiłem, choć nie wszystkie. Tu możecie dworować, ale żadne tam „wearables” typu spodenki z sensorami, koszulki smart, oscylatory tylko zbroje+akcesorium. Obrałem kurs na innowacyjność odwróconą. Dlaczego właśnie tak, to już temat na średniowieczną sagę.
Cel: Archetyp rycerza, docelowo króla, żona jako kontessa
Komponenty: bambusowa szpicruta, grawerowana tabakiera i złocona kolczuga. Z tą ostatnią miałem problem bo szukałem takiej w typie siedmiogrodzkim z pierwszej połowy XVII wieku o charakterze paradnym, niestety złoconych nie mieli. Odebrałem kolczugę "Berengar" XXL. Odpowiednia na mój wzrost leży jak ulał, nie uwiera. Zaletą są długie rękawy, wadą – przyciemniane aluminium. Dziś zamówię pozłacaną z amazon.ae dla lepszych wrażeń estetycznych.
Komponenty dla żony:
Jedwabna suknia zdobiona perłami rzecznymi wokół szyi i nadgarstków, surcot z zielono-złotego brokatu, jedwabna siatka (nie kupiłem jeszcze) muślinowa chusta i podwijka (też nie kupiłem).
Za to udało się upolować owalkę i póki co ujdzie. Dla mnie przejawem nowoczesnego myślenia o tożsamości są w miarę neutralne zapachy więc nabyłem jeszcze olejek AHP Dehnal Oudh Bormi oud o profilu zbożowym i pierwszy raz sam komponowałem na jej ciele zapach przez tzw layering z minimalną dawką piżm od Maison Francis Kurkdjian. Stary zapach na moją prośbę żona zlikwidowała przez kąpiel w szarym mydle. Taką mam niewiastę!
Do poprawy drobne detale no i ta suknie się gniecie. Przydałby się również buduar w stylu rokoko. W sierpniu mam urlop, pomyślę zatem by zaadoptować pomieszczenie gospodarcze. Taka siurpryza dla żony na Matki Boskiej Zielnej, alkierz z toaletką i sekretarzykiem. Nie znalazłem ani jednego hotelu w takim stylu, najbliższa moim gustom byłaby rezydencja luxury w PŚ.
Detali aktu Wam zaoszczędzę, bo absolutyzujecie seksualizm. Dwa: znowu trochę poczytałem i ciągle przewija się przekonanie, że problem miłości jest związany z obiektem tejże, a nie z problemem zdolności do miłości. W dojrzałej miłości przeważa dawanie nad braniem, stąd moja decyzja musiała być „jednynosłuszna”. Jak mógłbym inaczej kochać? Już i tak postuję z wyraźnym ostrzem polemicznym. Kochani: miłość nie jest czymś, co jest dane (konsumpcyjnym), a czymś, co zadane (twórczym, konstruktywnym). Miłości nie można przykazać ani nakazać. Miłością można tylko kogoś obdarzyć. Żadne techniczne zabiegi nie zapewnią Wam miłości, ani wolności. Zostanie nicość form powabnych.
Pozdrawiam
Może next time mundur napoleona ;]
Byłeś Kmicicem czy Radziwiłłem? Vlad chyba nie ten okres.
W moim wątku żaden czeladnik, praktykant czy aplikant nie jest zobowiązany do ślęczenia od rana do wieczora. Ma na tyle luźny warsztat, że może wybierać. I wiele zależy nie od jego pozycji hierarchicznej, ale od tego, jakimi umiejętnościami się wykaże i jak go ocenią czytelnicy, słuchacze czy widzowie. Kolokwialnie: dzierży w ręku i słowie instrumenty stanowienia o sobie.
@acine. Jak to po co Wam te wykłady? Premiuję samodzielne myślenie, a że uleje mi się odmienne spojrzenie okiem nonkonformisty czy męskiej szeptuchy – nie mam z tym problemu. Liczę po cichu, że ktoś z męskiej braci przebrnie przez to niestrawne „wyrzygiwanie” słowotoku i nie otaksuje mnie krążkiem burzyciela czy ekshibicjonisty. W świecie tętniącym życiem wyróżniam się na tyle istotnie, że nie muszę kreaturzyć, by absorbować i z tego tytułu czerpać tantiemy. Forum to nie tabloidy, które kadzą, klakierują, podlizując się czytelnikom.. To nie tak, że usilnie płynę pod prąd. Stronię od wyrażania poglądów dominujących, aprobowanych, unikam udziału w chórze śpiewającym, kiedy ważkie wartości zabija „Mainstream zbiorowej inteligencji” dokonując rebelii na imponderabiliach.
Teraz trochę matematyki by zrozumieć, że tacy jak ja są również potrzebni z ponadpostolarną optyką na życie
Jeżeli w badaniach statystycznych nie uwzględniasz - w odpowiedniej proporcji w stosunku do całej populacji - kurtyzan, zakonnic i innych przypadków brzegowych, masz niereprezentatywną, źle dobraną próbkę. Wynik badan nadaje się do kosza.
@Apostata - nieco później bo sporo obiecuję, słowa nie dotrzymuję, więc w wątku posucha. Porywam jutro żonę na cały weekend, sporo dobrego zrobiłem, serio
Pozdrawiam
Cytat
Dlaczego do kosza??Tak się ustala normatywy. Co nie znaczy że nie możesz mieć w domu futryn innych niż o wysokości 2 metrów.
Pisałem już wcześniej. wszystko rozbija się o intencje. Chyba. A oceniając twoje ostatnie wpisy chyba bardziej niż chyba.
W mojej ostatniej narracji występuje dobry przykład tego, że mój umysł raczej tworzy, konstruuje rzeczywistość, niż ją wiernie, obiektywnie odbija. Tworzę perspektywę konstruktywistyczną. Celem takiej panoramy jest nowa ekspresja estetyczna. Obiektywny opis spełnienia w małżeństwie nie jest nam (jako diadzie) dostępny, gdyż nikt z naszej dwójki nie jest uprzywilejowany w nazywaniu rzeczywistości. Nie mogę „poczuć” w sensie dosłownym impresji żony. Mam jednakże dość dobre narzędzie identyfikowania odczuć, doznań - jest nim interpretacja (również przez Was - szkicowników sugestii).
Wydaje mi się, że właśnie ten „moment” czyni narrację godną namysłu psychologa, którym po fachu nie jestem
Narracja jest sposobem, w jaki rozumiem, czy wręcz tworzę świat. Autonarracja zaś szczególną jej postacią, którą dostrajam zestawem procedur „kształtowania idylli małżeńskiej”. Nadając sens poszczególnym zdarzeniom, porządkuję doświadczenia, które bez tej formy pozostałoby bezkształtne i błahe. Mając silnie uzwojony mózg w strukturach dość wczesnych, nie do końca podlegających mojej świadomości, czy woli, zespalam chaotycznie ułożone elementy, porządkując je. To mój sposób na unik sekwencji dalszych tj. terapii małżeńskiej/par (poznawczo-behawioralnej?) Przyjmując postawę dystansu wobec własnej biografii rearanżuję życie, zmieniając na czas rytuału i samego aktu tożsamość /rycerz, król/. Jako człowiek, kierujący się motywem zażyłości - raczę ideologią opierającą się na odpowiedzialności i trosce. W tym wieku nie potrzebuję przewodnika w kształtowaniu postaw, treść przedmiotowa i wartka ich siła jest czytelna. Jako jednostka stronię od postępowania dogmatycznego, sympatyzuję z problemowym, angażując procesy myślowe z dopuszczeniem luk i niejasności dla wywołania polemiki między poglądami kontrowersyjnym, mętnymi (jak to ładnie ubrałeś w słowa)
Co do statystyki i normatywów: Nie spieram się, że rozkład normalny jest najbardziej pożądanym rozkładem przez badaczy. Powód jest trywialny: w takowym dostrzec można jedynie nieliczne anomalie. Zauważ drogi czytelniku, że wplątałem tam zbitek słowny „w odpowiedniej proporcji”. W takim przypadku testowanie statystyczne z pominięciem dobroci dopasowania jest nieefektywne.
@Oirb - Najważniejszym czynnikiem powodzenia w moim małżeństwie jest aktywność, czyli podjęcie działań na rzecz żony zgodnie z potrzebami, które odczytałem. Skoro jestem zdolny do wdrażania zachowań transgresyjnych, czyli przekraczania granic swoich dotychczasowych osiągnięć i możliwości - nadal się rozwijam. Jako dojrzała jednostka - treść życia tworzę nie tylko z dorobku przeszłości, ale i wizji przyszłości w sytuacji teraźniejszej. Boldowaniem zgrabnie akcentuję wartki uwagi wymiar czasowy.
P.S.
Co do weekendu: Cudowne chwile, silny mod na skryptach seksualnych, ekscytująca matryca zachowań z włączeniem „areny męskiej dominacji”
Pozdrawiam
Cytat
Bardziej skłaniałbym się w opcje że pomogli ci odczytać użytkownicy forum. Pytanie czy potrafiłbyś się do tego przyznać.
Nie cierpię tkwić w przekonaniu, że mam rację, gdy nie jestem co do tego przekonany. Zbyt często mylimy prawdę z racją. Ta pierwsza może leżeć po środku. Druga tylko po jednej stronie.
Dobranoc
Jeżeli nie ustalono czym jest pożycie to też zakładałbym to co mieści się w normach "społecznych" a nawet prawnych.
A można ustalić co się chce - to inna kwestia...nawet sposób ustalania i komunikowania może być dowolny....twoje wcześniejsze olewanie żony to też komunikat i forma ustalania...ale to za długi temat...
We wcześniejszym wpisie chodziło mi o fakt, że zdolności analityczne powinny pozwolić na określenie zdarzeń z wyprzedzeniem, a jednak doprowadziłeś do sytuacji w którym osoba tobie bliska była olana...pytałem dlaczego - jeżeli intencje były dobre a ustaleń nie było...??nie musisz odpowiadać tylko przemyśleć....
a co do prawdy jeden z moich kolegów powiedział że prawda zawsze leży tam gdzie leży...a co my bierzemy za prawdę to inna kwestia...
Ja lubię używać określenia jak Dragan: "na dzień dzisiejszy wiem..."
Przywołam tu Twój passus wypowiedzi:
"a jednak doprowadziłeś do sytuacji w którym osoba tobie bliska była olana...pytałem dlaczego - jeżeli intencje były dobre a ustaleń nie było"
Pozwolę sobie dokonać analizy:
Podmiot konfliktu: mąż i żona
Przedmiot konfliktu potrzeba seksualna, zaspokojenie tejże, spełnienie ---> błogostan istoty żeńskiej
Aktywność stron: czynna i bierna
Dynamika konfliktu: początkowo cykliczna, w chwili ważności pierwszego wpisu trwała
Płaszczyzny konfliktu: (przenikające się):
– poznawcza: sytuacja sprzeczności potrzeb, dążeń, ogólnie interesów
- emocjonalna: (płacz, nacisk, straszak)
- zachowania: istota męska podjęła próbę zaspokojenia potrzeb
Odniesienie: teoria gier
W teorii gier ekwiwalentem konfliktu jest gra o sumie zerowej. Uczestnicy, walcząc o swoje interesy i cele, osiągają korzyści kosztem strat drugiej strony.
W tym momencie musiałem matematykę położyć na stos i zmienić interpretację konfliktu. Pisząc i poszukując rozwiązania wpadłem na pomysł gry o sumie niezerowej, gdy w wyniku np. kooperacji obie strony mogą jednocześnie zyskać.
Pytasz o przyczynę dlaczego do tego doprowadziłem?.
Otóż - Z wygody!. Bagatelizowałem przekaz żony, serwując scysję z postrzeganej, a nie z obiektywnie istniejącej niezgodności. W piramidzie potrzeb masłowa otaksowałem potrzebę - niesmaczną fidrygałką.
Czy mam pisać nt.zakończenia konfliktu?
W skrócie:
Uświadomiłem sobie, co czuje moja droga żona i jakie emocje wywoływały moje zachowania. Tu podziękowania dla "@poczciwy'ego" za zmuszenie mnie do przeczytania suto kraszonych wątków. Proszę zauważyć, że niedawno jeszcze nie byłem gotów do ustępstw
Pozdrawiam
Cytat
I by sobie uświadomić tą oczywistą oczywistość potrzebowałeś porad zdradzonych z forum zdrada.
Chyba muszę dziecku ograniczyć dostęp do kompa...
Cytat
Chyba muszę dziecku ograniczyć dostęp do kompa...
Bo widzisz Apostata, człowiek to taka bestia, u której zwykle refleksja na własny temat załącza się dopiero gdy wyrządzi jakieś szkody. A często jest za późno by je naprawić.
Gravastar dotarł do takiej refleksji i podjął próbę naprawy (chyba skuteczną) i to jest najważniejsze. A to, czy popchnęło go do tego to forum, czy dosłownie kubeł zimnej wody, nie ma takiego znaczenia.
Chociaż masz rację (jeśli o to Ci chodziło), że przerażający jest jego wcześniejszy brak przemyślenia tego i brania pod uwagę odczuć drugiej osoby (to chyba się nazywa empatia). I sam mam nauczkę, żeby dziecku nie pozwolić na zrobienie procesora z mózgu
Cytat
Otóż - Z wygody!.
Bez potoku słów, bez analiz to zdanie wystarczyło abyś zrozumiał że dla własnej wygody doprowadziłeś do takiej a nie innej sytuacji. W jakimś momencie cos tam zaświtało w głowie ze coś jest nie tak i trafiłeś do nas. Zapytam cię jakiej frazy szukałeś w wyszukiwarce że trafiłeś na nasze forum. Dlaczego akurat tej a nie innej. Dlaczego napisałeś post tutaj mimo że twój problem ma się nijak do tematu forum którym jest zdrada i jak sobie z z nią poradzić oraz zabezpieczyć prawnie oraz finansowo w takiej sytuacji. Oczywiście cieszy mnie to że zaskoczyłeś co się może wydarzyć i uruchomiłeś środki aby do tej przykrej sytuacji jak zdrada nie doszło. Nie kompiluj w mózgu każdego jądra problemu bo nie nadążysz z aktualizacjami. Skrypty jak widzisz w żuciu nie działają tak jak byś sobie tego życzył.
Cytat
Czynnik warunkujący umocowanie tematu to brak systematyki ---> ergo - > zaokrąglenie, podpięcie się z celem nośności samego wątku.
Cytat
Topograficznie zorganizowane operacje w mózgu, zdolność logicznego myślenia to proces, który trzeba wypracować. W różnych modalnościach /zmysłu, wzroku, węchu, smaku/ Wrodzony talent czy inteligencja nie wystarczą, zwłaszcza, że na skuteczne, efektywne rozumowanie ogromny wpływ ma doświadczenie i – analogicznie jak w przypadku każdej ludzkiej umiejętności – treningi. Zawsze jest tak, że logiczne myślenie zaczyna się od faktu zwanego przesłanką, kończy zaś wnioskiem. Po drodze koktail figli..
Pozdrawiam
Cytat
W punkt
niech pierwszy rzuci kamieniem kto jest bez winy;
inaczej by nas tu nie było;
nie rozumiem niektórych użytkowników; uderzają w autora kiedy ten zdaje się być nieprzejednany a kiedy ten potrafi w końcu zdiagnozować problem i wprowadzić antidotum czym dzieli się z użytkownikami znów zostaje zaatakowany...projekcja? zazdrość?
Ja się cieszę że zaskoczył i próbował zrozumieć. Ruszył w dobra stronę i oby tak zostało. Może z nami zostanie, może się odetnie, to już bez znaczenia. Oby nie musiał tu wracać z naszymi przeżyciami. Lepiej zapobiegać niż leczyc.
Poruszając się nitką po powierzchni bryły na północ, najpierw przemyślałem Wasze przygany, jednocześnie pisząc. Wrzeszczeć nie musiałem ponieważ gdzieś po drodze odnalazłem się na wciąż owocującej plantacji z somatyczną wędrówką po ciele żony na południe. Zaoszczędzę tu szczegółow domykając temat posłowiem:
„Nitka spajająca nasze serca nabrzmiała do postronka wspólnego przeznaczenia”
Odpisałęm na priv jednemu z czytelników, że tam gdzie oprócz rozmowy, zrozumienia, miłości jest również namiętność - taka z trzewi – spektakl szczęścia i dobrobytu trwa i niech tak zostanie.
Żona jest we mnie bardzo zakochana, oczy Jej się śmieją, jest spełnioną kobietą znajome skądinąd stawiają mnie za wzór.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam, temat uważam za definitywnie zakończony.