Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

NieOddycham00:06:44
Crusoe00:43:26
MoonWolf06:12:11
simonetta06:36:40
Baja7810:13:45

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.

Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?

poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.

Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie. Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i

Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Rok po sprawieDrukuj

Zdradzony przez żonęWitam
Pamiętam to jak dziś. Ponad rok temu - Ona w 3cim miesiącu ciąży, prawie dwa lata po ślubie. Wróciłem wcześniej z pracy (delegacje, zjazdy na weekendy), żeby spędzić z nią trochę czasu, bo ostatnio miała gorszy okres. Zabrałem ją na spacer, przy okazji wstąpiliśmy do sklepu po jakąś drożdżówkę i zauważyłem, że sprzedają kwiatki w bukiecikach, udało mi się jeden przemycić do kasy, tak, żeby się nie połapała, a po wyjściu ze sklepu dałem go jej tak bez okazji - w odpowiedzi płacz. Wróciliśmy do domu, starałem się ją pocieszyć, myślałem, że to hormony. W pewnym momencie powiedziała "Nie zasługuję na ciebie". Tu mnie tchnęło... Zapytałem w prost, czy coś zrobiła i tak dowiedziałem się, że tak i to bardzo dużo... Upewniłem się tylko, czy dziecko jest moje - potwierdziła.

Najpierw dowiedziałem się o koledze z pracy. Ponoć rok wcześniej sypiała z nim i spotykała się potajemnie jeszcze przed ślubem i później jeszcze kilka razy ją odwiedził. Później dowiedziałem się o "przytulaniu i całowaniu" z moim "przyjacielem". Potem dowiedziałem się, że "przytulanie i całowanie" oznacza robienie mu laski regularnie od 4 lat - ponoć mieli granicę, nic więcej z nim nie robiła poza oralem i pettingiem. Szkoda tylko, że ze mną nigdy nie chciała zaspokoić oralnie. Potem dowiadywałem się już tylko szczegółów. I tak dla przestrogi Panowie - nie warto. Wiem, że w tej sytuacji człowiek bardzo łaknie dowiedzieć się jak najwięcej, ale wystarczy sam fakt, że zdrada była. Dokładny opis jak przebiegła nie pomaga, a zostaje na długo i powoduje straszny ból...

Jako, że sama zdobyła się na szczerość, uznałem, że dam jej szansę. Nie wiem, może ciąża i macierzyństwo sprawiły, że jakiś trybik w jej pustej głowie wpadł w odpowiednie miejsce i zaczęło to wszystko pracować. Ale od tamtej pory to zupełnie inna kobieta. Wcześniej nie było tragedii, ale raczej podchodziła do mnie z dystansem. Byliśmy na kilku spotkaniach z terapeutą, ale nie powiedział nam nic, na co byśmy nie wpadli sami - Hiper szczerość + dbanie o bliskość i równowagę emocjonalną - ale przynajmniej dało nam to znać, że jesteśmy na dobrej drodze. I ogólnie dopiero po tym wszystkim poczułem co to znaczy szczęście małżeńskie, ale jest jeden problem. Mianowicie wciąż to wszystko do mnie wraca. Może już nie tak intensywnie i często jak wcześniej, ale wraca. Fleszbeki, ataki złości, brak chęci na cokolwiek.. W dodatku kiedy Ona nie ma ochoty, bo np. jest zmęczona przez dziecko (już ma pół roku i ząbkuje), od razu porównuję to w głowie, zaczynam szukać w tym oznak, że znów coś jest nie tak i co gorsza mam wrażenie, że to była moja wina (spadki samooceny)... Też złoszczę się na nią, że czasem mi odmówi i mówię "im byś nie odmówiła".. Czasem kiedy mam taki atak fantazjuję o zdradzie.. Boję się o naszą przyszłość. Na prawdę ciężko pracowaliśmy oboje, żeby naprawić nasz związek. Nie chcę tego zaprzepaścić. Może ktoś mi powiedzieć, że to normalne i przejdzie?
15532
<
#100 | normalnyfacet2 dnia 19.07.2023 10:38
francishatcher

Cytat

Z kur... Ekhem z "kumplem" było to na zasadzie chorego układu i przyznała, że bardziej traktowała go jak swoją "zdobycz". Między nimi nie było miłości. Ogólnie typ bardzo przystojny (trzeba to ciulowi przyznać), wg mnie zdecydowanie bardziej atrakcyjny ode mnie (i nie przez skromność mówię). Pewnie dlatego tak łatwo i ochoczo uległa swoim kompleksom

A gdzie Ty tu widzisz jej kompleksy?
Chciała zaliczyć faceta i go zaliczyła...gdzie kompleks?
Żadna magiczna siła nią nie kierowała, żaden kompleks, przypadek - tylko zwykła ludzka chuć.
Pewnie gdyby wyciągnął rękę to by poszła ale nikt normalny nie bierze baby która zdradza.
Myślę że teraz z tą wiedzą jaką masz to wiele spraw/zachowań z początku waszego związku zaczyna być zrozumiałe.
W tym czasie nie byłeś jej pierwszym a nawet ostatecznym wyborem, po prostu byłeś opcją.

Cytat

Wg kojej żony - wtedy myślała, że go kocha, wyznawali sobie to, ale teraz twierdzi, że to nie miłość, bo miłość jest trwała.

Teraz taka mądra a wtedy gdyby zechciał ja wziąć do siebie to pewnie by poszła a Ty stałbyś się winny tego wszystkiego.
"miłość jest trwała" - to kiedy miłość z jej strony wobec Ciebie zaistniała? W czasie zajścia w ciąże?
Czyli gdy zaczęliście być ze sobą a nawet po ślubie ona Ciebie nie kochała. Tak jej się wydawała ale dopiero ciąża prawdopodobnie - bo nie wiem jak jest - ją "odmieniła".

Cytat

No właśnie też mówiła, że mnie ciągle kochała, nigdy nie chciała np ode mnie odejść

A "trwała miłość" gdzie się podziała? Jego tylko trochę kochała, Ciebie ciągle kochała - zwykłe racjonalizowanie swojej chuci. A teksty o ciągłej do Ciebie miłości mają na celu uspokojenie Ciebie ze tylko Ty, zawsze Ty...a po prostu tak jej było wygodnie - nie wpierdzielający się chłopak/mąż ona przygody na boku...po co to zmieniać?

Cytat

Ten już był brzydki jak noc, nie stawał mu i ogólnie nie umie zadowolić kobiety...Po około roku romansu straciła nim zainteresowanie...

To ten co mu przez 4 lata robiła laskę?
Ciekawe stracenie zainteresowania.

Cytat

Żyła jakby w dwóch światach, z których w jednym ja nie istniałem i była tam bawiącą się życiem kobietą.

Kobieta która postanowiła że będzie Ci przyprawiać rogi bo ma taką ochotę.
A kiedy Ty się nie połapałeś to postanowiła Ci powiedzieć bo ona taka nagle praworządna...naprawdę musiała być Ciebie pewna.

Cytat

To ogólnie jest trudne do opisania. Ale nie jest tak ciężko, ja jakoś dałem radę to ogarnąć.

Nie, nie ogarnąłeś(bo tu jesteś) tylko przyjąłeś do wiadomości i postanowiłeś z tym żyć bo przecież odejścia nie brałeś pod uwagę.
Apostata

Cytat

Może oboje byli zdobyczą

Oczywiście że tak, on zaliczył łatwą laskę ona przystojniaka.
francishatcher

Cytat

I zmusza do myślenia - kim ja byłem w jej oczach, skoro on jest taką kluchą.

Nikim, byłeś nikim, w tym czasie w jej głowie nie istniałeś, byłeś jak współlokator ale na pewno nie facet czy jak wolisz nie byłeś alfą.
15166
<
#101 | Igor1 dnia 19.07.2023 10:51
Pytasz się czy kiedyś przejdzie, może przejdzie ale nigdy nie zapomnisz. Ja byłem w podobnie sytuacji żyłem z tym 25 lat, myślałem że przejdzie. Byłem z nią od 20 roku zycia. Nabawiłem się przez to po latach depresji i innych problemów neurologicznych mimo że się nawet układało i było ok. Świadomość co robiła z nim i sam fakt zdrady był ze mną przez 25 lat codziennie. Po 25 latach odszedłem i wreszcie po roku czuje się dobrze choć było to trudne. Żałuję że nie zrobiłem tego wcześniej.
15695
<
#102 | francishatcher dnia 19.07.2023 11:23

Cytat

A gdzie Ty tu widzisz jej kompleksy?
Chciała zaliczyć faceta i go zaliczyła...gdzie kompleks?

W tym, że jak ją przystojniak złapał za cycki to silniejsza była satysfakcja z tego, że "tego chciał", niż jej moralność (która przed samym przekroczeniem granicy jeszcze się odzywała). I to jej nie tłumaczy. To jest zimna analiza ułomnej psychiki kobiety, która zdradza.

Cytat

Żadna magiczna siła nią nie kierowała, żaden kompleks, przypadek - tylko zwykła ludzka chuć.

Oczywiście. Sama podjęła tą decyzję. Mogła to zatrzymać zanim się rozwinęło. Mogła nawet po rozpędzeniu romansu go zatrzymać.
Ale tego nie zrobiła. I to jest fakt.

Cytat

Myślę że teraz z tą wiedzą jaką masz to wiele spraw/zachowań z początku waszego związku zaczyna być zrozumiałe.
W tym czasie nie byłeś jej pierwszym a nawet ostatecznym wyborem, po prostu byłeś opcją.

Oczywiście. Dlatego pluję sobie w brodę, że olałem przesłanki, bo były oczywiste - mądry Polak po szkodzie.
Jestem tego świadom, że byłem opcją.

Cytat

"miłość jest trwała" - to kiedy miłość z jej strony wobec Ciebie zaistniała? W czasie zajścia w ciąże?
Czyli gdy zaczęliście być ze sobą a nawet po ślubie ona Ciebie nie kochała. Tak jej się wydawała ale dopiero ciąża prawdopodobnie - bo nie wiem jak jest - ją "odmieniła".

Mnie "trwała miłość" też striggerowała. Ja jej stanu emocjonalnego z tego okresu nie rozpatruję w kategoriach logiki. Bo to co się z nim działo było totalnie abstrakcyjne i infantylne. I szczerze mówiąc wierzę, że ona wierzy w to, że mnie kochała od zawsze, że nie kochała tamtych gości. Bo jakie to ma dla mnie znaczenie? Została przekroczona ostateczna granica, która w moim rozumieniu jest dużo dalej niż to, że mogła mnie nie kochać. Mało tego. Nawet chyba łatwiej byłoby przyjąć to, że przestała mnie kochać, zakochała się w innym i popełniła błąd, który potem zrozumiała. Bo w tym byłoby odrobinę logiki. A tu jej próżno się doszukiwać.

Cytat

To ten co mu przez 4 lata robiła laskę?
Ciekawe stracenie zainteresowania.

Nie, to ten żonaty - roczny romans.

Cytat

Nie, nie ogarnąłeś(bo tu jesteś) tylko przyjąłeś do wiadomości i postanowiłeś z tym żyć bo przecież odejścia nie brałeś pod uwagę.


Zaakceptowałem te fakty, przełknąłem to co się wydarzyło.
To że jestem "upośledzony" przez bolesne doświadczenia, nie znaczy, że nie ogarnąłem tego co z tymi wydarzeniami szło w parze - tu na przykład kwestia braku szacunku do mnie przez zdradzającą żonę. Przepracowywuję wciąż część z tych rzeczy, część mam dawno za sobą.
A to, że tu jestem jest wynikiem mojego "upośledzenia", fleszbeków. To wciąż trwa i to jest proces. Możliwe, że jeszcze za 10 lat będzie mi to ciążyć. Oczywiście w mniejszej skali, częstotliwości i natężeniu, ale pewnie do końca życia to ze mną będzie.

Cytat

Nikim, byłeś nikim, w tym czasie w jej głowie nie istniałeś, byłeś jak współlokator ale na pewno nie facet czy jak wolisz nie byłeś alfą.

Dokładnie. I o tym oczywiście wiem, a napisałem to, żeby dać wyraz emocjom z jakim wiąże się dla mnie to przemyślenie.
15695
<
#103 | francishatcher dnia 19.07.2023 11:38
Igor1 - bardzo mi przykro, że zmarnowałeś tyle lat. I oczywiście, nie każdy związek uda się odbudować po takim kryzysie. I nie zawsze da się znieść ciężar, który bierze się na barki wraz z decyzją o odbudowie związku.
Ja nie wiem co będzie za 20 lat. Na pewno będę miał na uwadze Twoje doświadczenia i jeśli po jakimś czasie nie będę sobie dawał z tym rady to zakończę to po prostu, zamiast ciągnąć to bez sensu - tracąc czas.
15532
<
#104 | normalnyfacet2 dnia 19.07.2023 13:38
francishatcher

Cytat

W tym, że jak ją przystojniak złapał za cycki to silniejsza była satysfakcja z tego, że "tego chciał", niż jej moralność (która przed samym przekroczeniem granicy jeszcze się odzywała). I to jej nie tłumaczy

Ale to żaden kompleks, prędzej realizacja jakieś fantazji ale to nic wspólnego z kompleksami nie ma.

Cytat

To jest zimna analiza ułomnej psychiki kobiety, która zdradza.

Ale dlaczego "ułomnej" bo zdradzała? Z jej psychiką wszystko jest ok, tylko Ty doszukujesz się czegoś co by ją wytłumaczyło.

Cytat

Mogła nawet po rozpędzeniu romansu go zatrzymać.
Ale tego nie zrobiła. I to jest fakt.

A mówiła dlaczego to ciągnęła?

Cytat

I szczerze mówiąc wierzę, że ona wierzy w to, że mnie kochała od zawsze, że nie kochała tamtych gości. Bo jakie to ma dla mnie znaczenie? Została przekroczona ostateczna granica, która w moim rozumieniu jest dużo dalej niż to, że mogła mnie nie kochać.

Powinno mieć znaczenie i to duże. Powodem że zdradzała mógł być fakt że Ciebie nie kochała.
A zatem granica dla Ciebie nie była granicą dla niej.
I nie przeszkadza Ci że mogła Ciebie nie kochać? Przecież to oznacza ze z fałszywych powodów wzięliście ślub.
I dalej idąc
- jeśli jej miłość nie jest ważniejsza niż jej rozwiązłość to będziesz szczęśliwy jeśli ona będzie teraz Ci wierna nawet jeśli nie będzie kochać?

Cytat

Nawet chyba łatwiej byłoby przyjąć to, że przestała mnie kochać, zakochała się w innym i popełniła błąd, który potem zrozumiała.

A skąd masz pewność że ona Ciebie kochała?
Można by napisać - że skoro zdradzała to nie kochała.
Popełniła błąd - błąd według Ciebie dla niej miłe wspomnienia.

Cytat

Bo w tym byłoby odrobinę logiki. A tu jej próżno się doszukiwać.

Ale po co Ty szukasz czegoś co żona już Ci powiedziała
- zdradziła bo chciała
- zdradzała bo było fajnie
Czego tam jeszcze szukasz?
15542
<
#105 | Hagi10 dnia 19.07.2023 14:08
Pytanie do Ciebie autorze,widać,że bardzo kochasz swoją żonę.Czy kochając kogoś jesteś w stanie kogoś tak krzywdzić?Przez tak długi czas?

Inna sprawa to może ona i się "naprawiła" ale nie w tym rzecz.Czy można żyć normalnie po takiej krzywdzie?Czy warto ryzykować?
15695
<
#106 | francishatcher dnia 19.07.2023 14:15

Cytat

Ale dlaczego "ułomnej" bo zdradzała? Z jej psychiką wszystko jest ok, tylko Ty doszukujesz się czegoś co by ją wytłumaczyło.

Ułomnej, bo nie postępowała racjonalnie. Nie tylko jeśli chodzi o jej czyny, ale też to jak sobie to wtedy tłumaczyła. Np. po pierwszym razie twierdziła "jak już raz to zrobiłam to co za różnica". Już pomijając fakt, że kompletnie zapominała o tym, że wciąż kogoś ma, takie podejście jest alogiczne - po prostu.
Nie potrafiła wtedy myśleć racjonalnie. Już nie chodzi o sam fakt zdrady. Ona nawet nie myślała o ryzyku i konsekwencjach. Nawet nie zastanawiała się czy to może się wydać. Wg mnie to świadczy o ułomności jej psychiki. Przynajmniej ja to tak nazywam.

Cytat

A mówiła dlaczego to ciągnęła?

Tak. Długo też do tego docierała podczas terapii. Na pewno było to po prostu dla niej przyjemne/wygodne. Obracała 3ech facetów. Każdy coś tam wnosił do jej życia, każdy spełniał jakieś potrzeby. Poza tym podobało jej się beztroskie życie poza małżeństwem. Ta potrzeba zaistniała niedługo po oświadczynach - strach, że już nigdy niczego nie spróbuje, że niczego nowego nie zazna. Jak już zaznała to nie chciała z tego rezygnować.

Cytat

I nie przeszkadza Ci że mogła Ciebie nie kochać?

Przeszkadza. Tylko co z tego, że mnie kochała, skoro kompletnie mnie nie szanowała wtedy? To trochę jak damski bokser, który po wpierdzielu, mówi że kocha. Może na swój pokręcony sposób tak jest ale jakie to ma znaczenie dla bitej?

Cytat

A skąd masz pewność że ona Ciebie kochała?

Nie mam na to namacalnych dowodów. Po prostu w to wierzę. Temat był wałkowany długo przeze mnie. Na terapii dla par poświęciliśmy temu 2 spotkania. Ona uważa, że mnie zawsze kochała i próbowałem to podważać. Ale no jak już mówiłem tu logiki nie ma. Kochała, ale krzywdziła.

Cytat

Czego tam jeszcze szukasz?

Odpowiadam tylko na pytania i mówię o istotnych kwestiach na tyle wyczerpująco na ile potrafię. Nie szukam nic, bo wiem już wszystko.
15695
<
#107 | francishatcher dnia 19.07.2023 14:20

Cytat

Czy można żyć normalnie po takiej krzywdzie?Czy warto ryzykować?

Mam nadzieję, że można żyć normalnie. No zależy co rozumiesz przez "normalnie", bo tak jak było przed tym już nigdy chyba nie będzie - jakieś blizny muszą zostać bo takiej ranie.
I zdecydowanie tak. Uważam, że warto ryzykować.
Jest to moja subiektywna opinia, tycząca się tylko i wyłącznie mojej sytuacji. Tak dla sprostowania, żeby nowoprzybyli nie brali tego "warto" za uniwersalne.
15695
<
#108 | francishatcher dnia 19.07.2023 14:23

Cytat

Czy kochając kogoś jesteś w stanie kogoś tak krzywdzić?Przez tak długi czas?

Nie jestem w stanie. Nikt nie powinien być.
14926
<
#109 | obserwator dnia 19.07.2023 16:57

Cytat

Pewnie masz rację. Zobaczymy czy uda mi się tak zrobić jak zasugerowałeś. Ale póki co ona nie prosi mnie o pozwolenie na wyjście z kolegami i chyba nie odczuwa potrzeby na spotkania. Skupia się na rodzinie. Nawet nie ma kolegów (nie utrzymuje kontaktów), a kiedy jacyś starzy znajomi napiszą to od razu mi mówi.


Dopiero wszystko przed tobą, wyjdzie z domu, wróci do pracy, dziecko,dziecko, wiecznie dziecko, nie można tak przecież wiecznie.Będzie praca, kariera jakaś też bo będzie głodna może i tego, wyjścia z domu ,odskocznie z koleżankami,kolegami z pracy. Demony powrócą(?) wtedy, ale, ale czego narzekasz, jakie masz tam niepewności, przecież ci powiedziała prawdę, wybaczyłeś, jesteśmy dalej. To co tam ci nie pasuje znów ,skwierczysz, próbujesz tupać nóżką, zakazywać. Kochanie ja niczego złego już nie zrobie, wyszalałam się, tamto to przeszłość.

Wiadomo nie chodzi w tym wszystkim byś zrobił się mega kontrolującym toksykiem ale kurde to napisze samo życie, a demony powrócą.

Dobrze ,że nie mamy dostępu do broni szerokiego w tym kraju, chociaż jak widać wyrobić sobie je można.
Ta strzelanina z Poznania pokazuje do czego mogą posunąć się ludzie jak silne emocje kimś mogą targać.
Ktoś przechodzi badania by mieć to pozwolenie na broń i je przechodzi ,a mimo to rozwiązuje sprawę w taki sposób.
Myślę ,że to jakaś forma nauczki dla tej dziewczyny ,którą zostawił były partner przy życiu zabijając jedynie nowego partnera(?) i siebie. Tak by zapamiętała to sobie do końca życia ,taka mała forma nauczki?
15695
<
#110 | francishatcher dnia 19.07.2023 18:32

Cytat

Wiadomo nie chodzi w tym wszystkim byś zrobił się mega kontrolującym toksykiem ale kurde to napisze samo życie, a demony powrócą.

Na pewno powrócą. Nie wiadomo, czy w formie wspomnienia/traumy, czy np w formie chęci na szaleństwa. I to będzie na pewno test, zarówno dla niej jak dla mnie. A to czy go zdamy - czas pokaże. Na pewno nie będzie lekko.

A propos strzelaniny w Poznaniu. Śledzisz to? Wiesz jaki był kontekst tego wydarzenia? Ja szczerze mówiąc nie bardzo.
W poniedziałek się dowiedziałem od kolegi z pracy przy okazji pokazał mi nagranie ze zdarzenia.
A co do tego co mówisz na temat lekcji dla tej dziewczyny - czego by mu nie zrobiła, to takiej "nauczki" nikt nie powinien dostawać. Poza tym "nauczka"? Serio?
Znam historię dziewczyny, która próbowała się powiesić w 4tym miesiącu ciąży, tylko dlatego, że teściowa powiedziała, że nie będzie jej prać i sprzątać i nic sama nie potrafi zrobić. Też pewnie chciała dać komuś "nauczkę". Tylko obiektywnie mówiąc to było po prostu złe. Tak samo jak akcja z Poznania.
15652
<
#111 | Apostata dnia 19.07.2023 19:53

Cytat

W tym, że jak ją przystojniak złapał za cycki to silniejsza była satysfakcja z tego, że "tego chciał", niż jej moralność (która przed samym przekroczeniem granicy jeszcze się odzywała). I to jej nie tłumaczy

Ale to żaden kompleks, prędzej realizacja jakieś fantazji ale to nic wspólnego z kompleksami nie ma.
Oczywiście że ma , myślała że jest nieatrakcyjna

Cytat

Myślę ,że to jakaś forma nauczki dla tej dziewczyny ,którą zostawił były partner przy życiu zabijając jedynie nowego partnera(?) i siebie. Tak by zapamiętała to sobie do końca życia ,taka mała forma nauczki?
Nie jesteśmy niczyją własnością, facet był pierdolnięty, dawno nie byli już razem. Nazywanie tego nauczką dla dziewczyny jest chore.

Cytat

Świadomość co robiła z nim i sam fakt zdrady był ze mną przez 25 lat codziennie.
Po ziemi nie chodzą same dziewice. Zwykle mamy wielu partnerów/ki, chyba jakoś nie rozpamiętujemy co robiliśmy z innymi.
15532
<
#112 | normalnyfacet2 dnia 19.07.2023 21:06
francishatcher

Cytat

Ułomnej, bo nie postępowała racjonalnie.

Tylko że to jest Twoja ocena.
Zobacz że na niczym jej nie złapałeś, i gdyby nie powiedziała to byś nie wiedział nadal co i jak. Ona nie była i nie jest ułomna.

Cytat

Nie tylko jeśli chodzi o jej czyny, ale też to jak sobie to wtedy tłumaczyła. Np. po pierwszym razie twierdziła "jak już raz to zrobiłam to co za różnica".

Jaka jest różnica pomiędzy jednym a dziesięcioma bzyknięciami?
Miałam jednego kochanka to mogę mieć i drugiego.
W tym nie ma ułomności w tym jest wyrachowanie/kombinacja/racjonalizacja ale nie ułomność psychiczna.

Cytat

Już pomijając fakt, że kompletnie zapominała o tym, że wciąż kogoś ma, takie podejście jest alogiczne - po prostu.

Ale ona nie zapomniała że Ty jesteś.
Każde jej spotkanie było zaplanowane.
Każdy kontakt z jednym czy drugim był zaplanowany.
Każde bzyknięcie umówione/zaplanowane.
Ona o Tobie pamiętała i dlatego nie dała Ci wyraźnej wskazówki czy też nie dała Ci możliwości jej złapania na czymkolwiek.
Ona o Tobie pamiętała tylko widocznie jej chuć była na pierwszym miejscu.

Cytat

Nie potrafiła wtedy myśleć racjonalnie. Już nie chodzi o sam fakt zdrady. Ona nawet nie myślała o ryzyku i konsekwencjach. Nawet nie zastanawiała się czy to może się wydać. Wg mnie to świadczy o ułomności jej psychiki. Przynajmniej ja to tak nazywam.

Teraz to trochę jaśniej opisałeś.
Ale ona dobrze kombinowała - Ty miałeś się nie dowiedzieć i gdyby Ci nie powiedziała to jakie konsekwencje jakie ryzyko?
Praktycznie wszyscy zdradzacze nie zastanawiają się co będzie gdy się wyda.Chociaż Twoja postanowiła wyjść na przeciw i powiedzieć. Czy hormony mogły to spowodować> Hmmm....

Cytat

Tak. Długo też do tego docierała podczas terapii. Na pewno było to po prostu dla niej przyjemne/wygodne. Obracała 3ech facetów. Każdy coś tam wnosił do jej życia, każdy spełniał jakieś potrzeby. Poza tym podobało jej się beztroskie życie poza małżeństwem. Ta potrzeba zaistniała niedługo po oświadczynach - strach, że już nigdy niczego nie spróbuje, że niczego nowego nie zazna. Jak już zaznała to nie chciała z tego rezygnować.

Czyli jej po prostu ciurlać się chciało...
Gdybyś był jedynym facetem z którym się pukała to jakoś bym to przyjął ale zdaje się że nie jesteś, to mi wychodzi że chodziło po prostu o bzykanko i tyle. Nawet wybór jej gachów jest typowy
- Ty obu znałeś
- jeden kolega, tłumaczenie że wspólne projekty studia...
- drugi przyjaciel rodziny, znany wytłumaczalny że przecież nie on...
Teraz ona "dochodzi" co było powodem jej zachowania a wytłumaczenie jest proste chciała się bzykać z innymi - niczego innego nie wynajdzie. Niech nie stara się wybielić przed Tobą szukając magicznego wytłumaczenia swojej cipki łajdaczki.

Cytat

Przeszkadza. Tylko co z tego, że mnie kochała, skoro kompletnie mnie nie szanowała wtedy?

A skąd pewność że kochała? Może zaliczała bo NIE kochała i dlatego nie martwiła jej odpowiedzialność/ryzyko?
Jak dla mnie osoby które zdradzają NIE kochają swoich partnerów.

Cytat

To trochę jak damski bokser, który po wpierdzielu, mówi że kocha. Może na swój pokręcony sposób tak jest ale jakie to ma znaczenie dla bitej?

Noo...to wytłumacz mi teraz jak już Ci spuściła ten łomot(psychiczny) i powiedziała że kocha to jakie to ma dla Ciebie znaczenie?

Cytat

Nie mam na to namacalnych dowodów. Po prostu w to wierzę. Temat był wałkowany długo przeze mnie. Na terapii dla par poświęciliśmy temu 2 spotkania. Ona uważa, że mnie zawsze kochała i próbowałem to podważać. Ale no jak już mówiłem tu logiki nie ma. Kochała, ale krzywdziła.

I tylko wiara Ci pozostaje. A jej gadka? to proste - Ty musisz wieżyc że ona kochała - a tylko się pogubiła, bo wiesz jakaś tam siła wyższa - tylko to Ciebie przy niej trzyma.

Cytat

Nie szukam nic, bo wiem już wszystko.

Pokazuje język
13728
<
#113 | poczciwy dnia 19.07.2023 21:28

Cytat

Jak dla mnie osoby które zdradzają NIE kochają swoich partnerów
.
Lub takie, które de facto nie wiedzą czym owa miłość jest bo np nigdy jej nie doświadczyły w dzieciństwie i w domu, ale to inna bajka i również żadne usprawiedliwienie; ale jednak więcej niż pewne jest, że życiowe postawy, osobowość i wtłoczone zasady oraz wartości (lub ich brak) mają kolosalny wpływ na nasze decyzje i wybory w dorosłym życiu;
Nie jest to oczywiście żadna okoliczność łagodząca zwłaszcza, że od 16-17 roku człowiek powinien być już na tyle świadomy aby rozpoznać swoje deficyty i coś z nimi zrobić; pomijam tu jednostki z poważnymi zaburzeniami osobowości; takie są często niezdolne do autorefleksji do końca swojego żywota;
Jednak żadna z powyższych okoliczności nie może być usprawiedliwieniem do tego aby takiej nie móc pożegnać ze swojego życia tylko na tej podstawie;
15526
<
#114 | Jasmin1973 dnia 19.07.2023 22:20
Witaj Francishatcher.
Uciekaj jak najdalej od ,,niej,,...uciekaj.Chcesz normalnie funkcjonować....uciekaj.Dzidzia....mozesz być cudownym tatą nie będąc jej mężem...A jak pomyślisz o miłości do żony,to też czasem pomysł co jej wyciekało z ust i kąpało z dołu...
Pozdrawiam. Ps.Dzieki Admiral za przebudzenie ,Poczciwy za rozwój,Lukas54 za techniczne sprawy,Cry za to że byłaś.i wielu wielu innym.....A gałąź która tak trzymała mocna.....odrabiałem tępa siekiera...
15542
<
#115 | Hagi10 dnia 19.07.2023 22:42
Jasmin1973-życie jest zbyt piękne by uprawiać hazard...Bo pozostanie z takimi (mężami/żonami) to jak gra w "jednorękiego bandyte".Raz wypadnie tak raz tak...Po co marnować życie i liczyć na cud ?
13880
<
#116 | Crusoe dnia 19.07.2023 23:13
Jasmin mnie wyprzedziła ,może to zabrzmi jak jakaś perwersja ale autorze jesteś w stanie pocałować żonę w usta?
15652
<
#117 | Apostata dnia 19.07.2023 23:28

Cytat

jesteś w stanie pocałować żonę w usta?
no chyba myje zęby? Wasze byłe lub obecne to zawsze dziewice?
13880
<
#118 | Crusoe dnia 19.07.2023 23:32
Apostata jaja sobie robisz.Poza tym pytanie nie do Ciebie.Jak Ci to odpowiada to możesz spermę gacha bezpośrednio po wytrysku zlizywać.
13880
<
#119 | Crusoe dnia 19.07.2023 23:36
Pewnie zauważyłeś ale przypominam to nie jest jego była ,to jest autora obecna ,prawomocna żona.
15652
<
#120 | Apostata dnia 19.07.2023 23:37

Cytat

ak Ci to odpowiada to możesz spermę gacha bezpośrednio po wytrysku zlizywać.
mam odpisywać na twoje chore fantazje?
13880
<
#121 | Crusoe dnia 19.07.2023 23:38
Brakło argumentu.Tak myślałem.
15166
<
#122 | Igor1 dnia 20.07.2023 01:22
Co innego ktoś jest w związku i mu nie wyjdzie a co innego kurestwo. Kobiety w większości idąc do łóżka w przeciwieństwie do mężczyzn uruchamiają w tym emocje i często idzie z tym fascynacja i podekscytowanie. Nie wybaczam jak kobieta będąc że mną była związana emocjonalnie z kimś innym. Co innego akceptacja byłego partnera żony zanim.sie ze mną spotykala- to jej sprawa wiedzialem akceptowałem. Co innego akceptacja innych którzy uprawiali sex z nią kiedy ja z nią uprawiałem. Tego się nigdy nie zaakceptuje i zostanie w twoim mózgu do końca życia. Chyba że nie kochasz to można to zlewać. Jeżeli była w tym miłość i zaangażowanie to wg mnie jest nie do pogodzenia. A na pewno była bo to kobieta a prawdy nie powie. Może pogodzić się będzie można ale już nie zaufać i zapomnieć. Już nigdy nie będzie jak było wcześniej. Dla mnie takie coś jest niewybaczalne. Im szybciej się to skończy tym lepiej. Życie jest jedno nie warto cierpieć dla kogoś takiego, ja to wiem już po.latach. Nie jesteś pierwszy i ostatni z tym. Na końcu zawsze jest to samo- czemu tak późno to zrobiłem. Jest wiele wspaniałych osób ma świecie na które zasługujesz.
15688
<
#123 | Zaskoczona dnia 20.07.2023 05:09
Autorze przeczytałam Twój wątek 3 razy i nie mogę zrozumieć Ty wybaczyłeś od razu czym się kierowałeś strachem utraty jej bo to nie żona bo ciebie w jej myślach niie było byłeś planem B może D. Nie istniałeś, ona była w takiej perfidnej świadomej ekstazie bez ciebie. Twoje wybaczenie było wypaczone, na czym ty chcesz budować to małżeństwo, powiem Ci słowa majstra nawet najlepszy tynk na ścianie nie wytrzyma jak sciana na której jest położony jest z lichego materiału za lata odpadnie. To tak jak cerę,w krosty i piegi zakryć makijażem zmywasz go na sen i realja wracają, tak będzie Ciebie jesteś w pracy nie myślisz ostentacyjnie o tym wracasz do domu widzisz żonę i wizja kumpla h..ja jak spuszcza się jej na twarz czy do buzi, wiesz jak mój dziadek mówił na to '' Takie rzeczy to tylko w filmach ". Robisz z siebie męczennika. Brawo a odwagę i duże samozaparcie, ciało co innego mówi umysł co innego. Znajomi znają prawdę i wiedzą co to za kobieta porządna i wstydliwa są dwie definicje tego. 4 lata ciągnąć i to z przerwami z trzema hardkorowa kobieta.
Ja sobie dałam czas na spokojnie co do wybaczenia zdrady męża.

Teraz mały tekst chłopaka który poznał pewną dziwczyne

Temat przeszłości seksualnej..kolejny temat rzeka.
Chyba wszystko zależy od podejścia.
Spotykałem się kiedyś z dziewczyną. Bardzo inteligentna, świetnie nam się rozmawiało. Po paru tygodniach znajomości zeszliśmy na tematy seksu. Dziewucha była bardzo otwarta jeśli chodzi o ten topic. Nie było pytań tabu. Powiedziała podczas rozmowy ze lubi jak jej się kończy na twarz i usta i że z poprzednim facetem zawsze tak robili. Od tamtej pory zaczelem się jej brzydzić i za każdym razem gdy na nią patrzyłem albo chciałem pocałować widziałem spermę poprzedniego typa na jej ustach. Związek nie wytrzymal.
Do czego dążę, dla kogoś innego byc może informacja o tym jak kobieta przyjmowała ejakulat na usta zadziałałby jak: ok , dziewczyna nie ma ograniczeń, fajnie, pasuje mi.
Na mnie zadziałalo w taki sposób że obrzydziło mi jej osobę.
Ile osób tyle punktów widzenia.
15541
<
#124 | admiral dnia 20.07.2023 05:44

Cytat

Wasze byłe lub obecne to zawsze dziewice?

Tak zawsze dziewice i do tego orleanskie.
Dla Ciebie widac gowno i czekolada to to samo.

Nie wiem czy specjalnie robisz ludziom wode z.mozgu i na sile probujesz byc kontrowersyjny czy tez racjonalizujesz sobie swoj wybor poprzez projekcje go na innych.
15166
<
#125 | Igor1 dnia 20.07.2023 08:11
Ktoś myli pojęcia stosując i porównując wyraz dziewictwo i uczciwość małżeńską- nic tu nie ma z tym wspólnego. Normalne że ludzką przypadłością jest ciekawość i każdy może popełniać w życiu błędy, może się zakochać . Ważne żeby na nich się uczyć i więcej ich nie robić w małżeństwie, ale oczywiście nie przesadzając z tą nauką i doświadczeń w nieskończoność, wtedy to powinno wzbudzić naszą czujność. Ojciec zawsze mi powtarzal- za żonę nie bierze się dziewicy i puszczalskiej. Każdy ma prawo do szczęścia, ale nie kosztem czyjegoś nieszczęścia. Mężczyzna stworzony jest do przyjemności, kobieta zazwyczaj o tym wie dopiero mając pewne porównanie. Dlatego przykre jest potem usłyszeć, że wiesz jednak to nie ty. Idąc w skrajność nie bierze się kobiet rozwiązłych i się z nimi nie jest, chyba że ktoś to lubi i akceptuje- to ok. Nie jest to oczywiście lekarstwo na szczęście rodzinne. Popadanie w skrajności nie jest dobre. Dużo kobiet stosuje takie myki że dobrze się bawi w zaciszu ( bo brakuje im właśnie czegoś tego w zwiazku i jest podatna na męskie flirty) ale męża nie zostawi bo to dobry człowiek który zapewnia jej spokój i stabilność zyciową. Stajesz się jej ofiarą. Ona się dobrze bawiła, ma meza który wybaczył a z problemem zostajesz Ty sam. Jeśli zaglądasz tutaj w forum znaczy że cię to męczy i będzie męczyć i będziesz widzieć przed oczami co inni z nią robili i co ona wtedy czuła. Są osoby co nie mają z tym problemu, ale Ty masz i ja też miałem. To zostanie już z Tobą. Boisz się samotności, chciałbyś żeby wykazała skruchę, liczysz że się zmieni. Ona jest z Tobą bo jesteś dobry i tyle. Podejmując takie kroki kobieta ma w podświadomości, że może się to wydać, ale brnie w to dalej ponieważ związek w którym jest nie daje jej w 100% czego chce. Taka kobieta nie jest dla mnie. Co innego wybaczyć jeden skok w bok, chwilę słabości. Notorycznego kurestwa się nie wybacza. Jest tyle osób w tym kobiet które są w takie sytuacji jak Ty z którymi możesz być bardziej szczęśliwy. Ja to zauważyłem za późno. Po latach obrazy wracają. Po latach idziesz i widzisz jak żona z uśmiechem wita się z kochankiem sprzed kilku lat i obrazy wracają przed oczami. Jej się przypomniały miłe chwile a Ty musisz sobie z tym poradzić. Ja nie potrafiłem. Nie żałuję, żałuję że tak późno. Znalazłem kogoś i się już z tego śmieje ale ból głęboko pozostaje że zostałem oszukany i zniszczono w pewnym sensie moja męskość. Pogodziłem się z tym i żyje dniem codziennym i szczęściem które nie jest zbudowane na takiej przeszłości. To co było w tym związku już nigdy nie wróci i musisz się z tym pogodzić. Wiedząc, co robiła z innymi w szczegółach nie zaakceptuje twój mózg tego. Powiem Ci tylko jedno, kobieta każda kobieta wiedząc jacy są mężczyźni nigdy do końca ci nie powie co było. Wiem, że to prawda i nie raz się to potwierdziło. To co wiesz to jest 50-80% tego co było. Tylko kurwa idzie do łóżka bez emocji i uczucia. Obdarzenie kogoś uczuciami będąc z Tobą po czasie staje się gorsze niż ten sex. Wracając do setna jeżeli nie było uczucia to z puszczalska się nie bierze ślubu i się w to nie brnie. A jeśli było uczucie to znaczy że jest z Tobą tylko dla tego że się boi samotności i że jesteś dobry. A na tym nie zbuduje się trwałego związku. Jeśli widzisz swoje miejsce w tym wszystkim to brnij w to dalej nie szukając na forum pomocy. Bo zazwyczaj każdy tu powie Ci to, że takich rzeczy jak opisałeś się nie wybacza.
15652
<
#126 | Apostata dnia 20.07.2023 09:37
Admiralku nie wiem czy mogę Ci odpisywać by znowu nie dostać od admina po głowie. Jednym na forum wolno więcej innym mniej.

Zaskoczona

Cytat

Ile osób tyle punktów widzenia.
niektórzy tego nie chcą dostrzec

Igor1

Cytat

Bo zazwyczaj każdy tu powie Ci to, że takich rzeczy jak opisałeś się nie wybacza.
czyli jak pisałem
15695
<
#127 | francishatcher dnia 20.07.2023 09:37
Ah, przebudziliście mnie! To przecież jasne - ona mnie zdradziła, skrzywdziła, połykała czyjąś spermę, dymała się z impotentem, nie kochała mnie - pora uciekać. Całe szczęście, że grupa osób po przejściach na podstawie strzępków informacji od jednej strony dokonała dogłębnej analizy mojego związku i psychiki mojej żony i powtórzyła mi kilkadziesięciokrotnie to samo, żebym zaczął myśleć w taki sam sposób i odrodził się ponownie jako jeszcze bardziej złamany człowiek, bojący się diaboła pod postacią tej kobiety.

A teraz na poważnie.
Wszyscy tu upraszczacie temat. Nie winię Was, bo ja też upraszczam - to są setki godzin rozmów, dziesiątki wątków - nie da się dokładnie opisać sytuacji, bo serwery by wybuchły od ilości tekstu i nie ma na to czasu.
A teraz w szczegółach.

Cytat

Noo...to wytłumacz mi teraz jak już Ci spuściła ten łomot(psychiczny) i powiedziała że kocha to jakie to ma dla Ciebie znaczenie?

No właśnie tak jak mówiłem, żadnego. To że mówi "kochałam", czy "nie kochałam" nic z mojej perspektywy nie zmienia. Nie zmienia też postrzegania "dzisiejszej" jej.

Cytat

- Ty obu znałeś
- jeden kolega, tłumaczenie że wspólne projekty studia...
- drugi przyjaciel rodziny, znany wytłumaczalny że przecież nie on...

Chyba zbyt chaotycznie opisywałem sytuację.
Wersja poprawiona:
-ja znałem jednego, drugiego poznałem przy okazji konfrontacji dopiero.
-jeden MÓJ "przyjaciel" jeszcze z czasów studiów - wspólne projekty
-drugi random z pracy żony. On pracował w delegacji - ok. 300km - w naszym mieście zamieszkania przez jakiś czas. Po jego wyjeździe do domu na stałe kontakt telefoniczny i jedno spotkanie (romans pewnie wygasał przez odległość)
I na podstawie błędnych danych (ja zwykle piszę chaotycznie, więc biorę winę za to na siebie) wyciągasz wnioski - o tym właśnie mówiłem wcześniej. Pomijam już kwestię sensu szukania schematów w relacjach międzyludzkich - wg mnie są zbyt złożone, aby się spodziewać takich samych rezultatów dwóch podobnych sytuacji.

Cytat

I tylko wiara Ci pozostaje. A jej gadka? to proste - Ty musisz wieżyc że ona kochała - a tylko się pogubiła, bo wiesz jakaś tam siła wyższa - tylko to Ciebie przy niej trzyma.

W coś trzeba uwierzyć. Nie da się tego jednoznacznie zweryfikować. Nic nie muszę. I nigdy nie mówiłem, że twierdzę, że się pogubiła - uważam że była zła, ale już nie jest. Ludzie się zmieniają.

Jasmin1973
Brzmisz jakby przemawiały przez Ciebie przykre doświadczenia z własnego życia. A raczej to jak sobie z nimi radzisz. I pewnie w Twoim przypadku ucieczka była jedyną opcją. Ale to nie jest Twoja sytuacja. Ja zdecydowałem inaczej. I to jest dokonane. Ale doceniam Twoje rady i chęć pomocy.

Hagi10

Cytat

Po co marnować życie i liczyć na cud ?

A czemu od razu "cud"? Jeśli człowiek popełnił błąd to jest większa szansa na to, że tego nie powtórzy, bo miał szansę się na nim nauczyć. To jest kwestia wiary w "odmianę" człowieka.

Crusoe

Cytat

Jasmin mnie wyprzedziła ,może to zabrzmi jak jakaś perwersja ale autorze jesteś w stanie pocałować żonę w usta?

Tak, zabrzmiało to jak perwersja. I tak jestem w stanie, nie tylko w usta. Nie rozumiem czemu miałbym nie być.

Apostata - nie warto próbować jak widzisz Uśmiech

Jeśli kogoś pominąłem, to dlatego, że przyjąłem jego punkt widzenia do wiadomości albo nie chciałem się powtarzać odpowiadając. Tak czy inaczej przepraszam za pominięcie.

Podsumowując
Każdy związek jest inny, każda zdrada jest inna, każdy zdradzający i każdy zdradzany. Mój związek uważam za udany, żonę uważam za odmienioną, jej zdradę uważam za bezczelną i chorą, a siebie uważam za zranionego, ale stojącego na nogach. I nie muszę tak uważać zawsze, może moje odczucia kiedyś się zmienią. Jak już mówiłem - CZAS POKAŻE.
I obiecuję Wam wszystkim. Jeśli za tydzień, rok, 15 lat okaże się, że się myliłem, przyjdę tu z podkulonym ogonem, z płaczem. A moje słowo wiele znaczy - powiedziałem że nie opuszczę i nie opuściłem nawet po takim kryzysie.
Moja decyzja jest wynikiem mojego prywatnego osądu i długich analiz. A kim bym był gdybym nie ufał sobie i swoim osądom.
15166
<
#128 | Igor1 dnia 20.07.2023 09:52
Jeśli uważasz to za słuszne że tak postępujesz nie szukaj poparcia swoich decyzji tu na forum bo ich nie znajdziesz. Tu są ludzie którzy już dawno przeżyli to co ty teraz i nie zmienia swoich przekonań. W związku z tym uważam, że bez sensu byś pisał dalej bo nic to nie zmieni. Żyj z tym dalej jak Ci dobrze i aby żyło ci się dalej tak dobrze jak uważasz. Może będziesz jedynym któremu się uda i o tym zapomni i się z tym pogodzi, choć wątpię ale mogę się mylić. Pewnie szukałes na forum poparcia swoje decyzji,- tu tego nie znajdziesz. Schematy się powtarzają, rany goją, ale zawsze zostają blizny i nie każdy je akceptuje. Szanuje to że Ty to akceptujesz i że masz silna psychikę. Ja też myślałem przez 25 lat że mam.
15652
<
#129 | Apostata dnia 20.07.2023 10:08
Igor1, nie pisz w imieniu wszystkich.
15695
<
#130 | francishatcher dnia 20.07.2023 10:51
Zaskoczona

Cytat

Ty wybaczyłeś od razu czym się kierowałeś strachem utraty jej bo to nie żona bo ciebie w jej myślach niie było byłeś planem B może D. Nie istniałeś, ona była w takiej perfidnej świadomej ekstazie bez ciebie. Twoje wybaczenie było wypaczone, na czym ty chcesz budować to małżeństwo, powiem Ci słowa majstra nawet najlepszy tynk na ścianie nie wytrzyma jak sciana na której jest położony jest z lichego materiału za lata odpadnie.

Nie powiedziałem, że wybaczyłem od razu. Owszem w pierwszej chwili uznałem, że spróbuję wybaczyć i dałem sobie na to czas. I to jest proces. Takich rzeczy nie wybacza się tak o. Zwłaszcza, że zdrada ma wiele aspektów i każdy z nich tak naprawdę wymaga oddzielnego przebaczenia.
Podobają mi się metafory budowlane (z racji zawodu). I właśnie my zaczęliśmy odbudowę od fundamentów - to nie był remont, przebudowa, czy modernizacja. Zburzyliśmy to co pozostało po destrukcji (zdradzie) i zaczęliśmy od podstaw. Postawiliśmy na szczerość i otwartość. Dzięki temu nie tylko nasza relacja jest zdrowsza niż jakakolwiek inna w moim życiu, ale też nauczyliśmy się rozmawiać o trudnych rzeczach - w tym o zdradzie - szczerze, bez niedopowiedzeń, czasem mówimy sobie rzeczy, które nie łatwo przełknąć, ale oboje wiemy, że lepiej taki rzeczy wiedzieć, niż żyć w kłamstwie.
Odnośnie przeszłości seksualnej. Apostata podchodzi do tego tak, że traktuje okres zdrad jako inny związek. Ja np podchodzę do okresu po jako innego związku - traktuję żonę jakby była zupełnie inną kobietą (nie mylę się jakoś bardzo, bo się w końcu zmieniła, ergo - jest kimś innym niż wtedy). Każdy jakoś sobie to racjonalizuje na swój sposób, żeby łatwiej było to przełknąć. I to czy komuś coś pasuje z przeszłości (zdradliwej czy nie) partnera to już kwestia indywidualna. Niektórzy z czymś się mogą pogodzić bez problemu, inni będą przez to mieli nieprzespane noce.
15166
<
#131 | Igor1 dnia 20.07.2023 10:58
Nie rozumiem po co dalej ciągnąć temat jak autor tylko chce usprawiedliwić swoje zachowanie i szuka poparcia swoich czynów, a nie jestem pewny że tutaj je znajdzie. Sam swojego położenia w którym się znalazł nie chce zmienić. Szanuje to, ale dalej toczenie konwersacji wg mnie nie ma sensu. Nie może wymagać że mamy zrozumieć i zaakceptować jego zachowanie. To jego życie, mnie nie przekonał do swoich racji z uwagi na lata w czym tkwiłem i co przeżyłem i czego byłem świadkiem nie tylko u siebie. Działam na podstawie średniej statystycznej dotyczącej takich zagadnień. Ja nie lubię renowacji bo nigdy już to nie wygląda jak było nowe ( tak wygląda jak się nie zaglebisz tu i tam ) , wolę nowe.
15695
<
#132 | francishatcher dnia 20.07.2023 11:09
Igor1
Nie szukam poparcia niczego. Znalazłem je już niecały rok temu na terapii małżeńskiej. Gdybyś czytał dokładnie mój wpis, zauważyłbyś, że przyszedłem tu pogadać o tym jak sobie radzić z tego typu traumą - bo to ze mną pozostanie. I myślę, że niezależnie od tego czy zostanę z żoną czy nie - to będzie wracało i muszę jakoś dźwigać to brzemię tak czy inaczej.
I oczywiście, że znalazłem tu to czego szukałem i czuję się teraz dużo lepiej i pewniej. I też zmieniły się moje poglądy na sprawę odrobinę.
I zgadzam się z Apostatą - nie generalizuj. Są ludzie, którzy popierają mój wybór, a przynajmniej go akceptują. I chyba po to są fora, nie? Żeby podyskutować na jakiś temat i wyciągnąć wnioski - nie koniecznie ślepo przyjąć czyjś punkt widzenia. Czasem spotkasz się z kimś po środku, czasem nie i wtedy należy powiedzieć "let's agree to disagree" i żyć dalej normalnie bez spiny.
13728
<
#133 | poczciwy dnia 20.07.2023 11:30
Myślę, że w przypadku tej konkretnej historii "lincz" na autorze wynika ze skali czynu jakiego dopuściła się małżonka a nie samego faktu zdrady;
I jak sam słusznie zauważył, każda sytuacja jest inna, każdy człowiek inny i relacja również; do tego dochodzą inne uwarunkowania i okoliczności, wspólne zobowiązania itd.
Ja raczej po takich akcjach na przestrzeni lat nie przełknąłbym tego ,nawet mimo szczerych chęci i wielu pozytywnych sygnałów od małżonki już po ale to ja; nie oceniam autora w żadnym wypadku, on podjął już decyzję; czy sam jest świadomy z czym to się wiąże i czy podoła, pewnie sam nie potrafi odpowiedzieć dziś na to pytanie; albo uda mu się uratować małżeństwo i będzie szczęśliwy albo będzie za jakiś czas liczył stracone lata; to jego życie i sam będzie ponosił konsekwencje swoich wyborów
Ja życzę powodzenia i szczęścia autorowi cokolwiek to dla niego znaczy;
15695
<
#134 | francishatcher dnia 20.07.2023 11:34

Cytat

Sam swojego położenia w którym się znalazł nie chce zmienić. Szanuje to, ale dalej toczenie konwersacji wg mnie nie ma sensu.

Zgadzam się, że w tej kwestii nie ma co dyskutować. Nie mogę też powiedzieć "zamykam wątek", bo może ktoś będzie chciał się wypowiedzieć, podyskutować o czymś innym niż słuszność moich decyzji, a i do tej kwestii może coś nowego wniesie. A i nie uważam, że krytyka moich decyzji nie jest wskazana, a wręcz uważam, że jest niezbędna. Ale powtarzanie tych samych argumentów milion razy nie zmieni czyichś poglądów - może co najwyżej zmęczyć i zniechęcić członka dyskusji. Ale ja chętnie odpowiem na wszystko - o ile znajdę czas.

Cytat

Nie może wymagać że mamy zrozumieć i zaakceptować jego zachowanie.

Po pierwsze nie wymagam od nikogo niczego. Na pewno nie zrozumienia - bo do tego trzebaby się wymienić butami. Akceptacja - no na pewno miło by było, gdyby ktoś zaakceptował fakt, że robię inaczej niż on uważa, ale też nie wymagam tego od nikogo.

Cytat

Działam na podstawie średniej statystycznej dotyczącej takich zagadnień.

I myślę, że do średniej każde dane są przydatne, zwłaszcza te, które ją mocno zmieniają. Warto dodać moją historię do kolekcji danych statystycznych i zmienić (zaktualizować) średnią. I może kolejnemu rogatemu powiesz: "wiesz większość facetów cierpi po czymś takim, ale są tacy co przetrwali. Wg mnie lepiej nie ryzykować". Nie zmieni to Twojej opinii, ale otworzy Cię na dyskusję bez narzucania komukolwiek swojego zdania. I zanim powiesz, że tego nie robisz:
Rozmawiamy o moim życiu, mojej historii. Rzucasz mi rady, które ja odrzucam - jesteś dla mnie obcym człowiekiem, który nawet nie zna 10% tego jak ta historia wyglądała, więc nie ma się co dziwić, że nie posłucham ślepo kogoś takiego. Po tym jak ja odrzucam Twoje rady mówiąc, że wolę zdać się na własny osąd i oczywiście mam na uwadze Twoje argumenty - Ty mówisz, że pora zamknąć dyskusję. I rzeczywiście pora ją zamknąć, najlepiej zrobić to poprzez ominięcie tego wątku. A jeśli ktoś będzie chciał czegoś się dowiedzieć, wypowiedzieć się, czy nawet napisać coś bez sensu - zapraszam. Jak ktoś nie ma ochoty rozmawiać, nie ma problemu.
15166
<
#135 | Igor1 dnia 20.07.2023 11:34
O wlasnie w punkt -nie sama jednostkowa zdrada tylko jej skala powoduje że bym tego nie przełknął. Ile opinii tyle ludzi. Widać , że niektórzy chcą spróbować, życzę powodzenia. Mi się nie udało, Choć moja skala nie ma wogole porównania i jest niczym w tej przypowieści.
15695
<
#136 | francishatcher dnia 20.07.2023 11:54
Poczciwy na białym koniu zażegnał konflikt Uśmiech
I oczywiście zgadzam się z Tobą. Wszystko może się zdarzyć i miło, że akceptujesz moje wybory - w końcu jak powiedziałeś, to moje życie i mnie dupa będzie bolała jak żona mnie znowu skrzywdzi. I ja szanuję Twój pogląd - Ty byś postąpił inaczej.
15166
<
#137 | Igor1 dnia 20.07.2023 15:13
Podziwiam, musisz mieć silną psychikę. Powodzenia.
15695
<
#138 | francishatcher dnia 20.07.2023 15:24

Cytat

Podziwiam, musisz mieć silną psychikę. Powodzenia.

Albo być za głupi, by w pełni zrozumieć co mnie spotkało. Tak czy siak, dam radę. Nie dziękuję, bo podobno to przynosi pecha przy "powodzeniu" Pokazuje język
15652
<
#139 | Apostata dnia 20.07.2023 18:16

Cytat

Albo być za głupi, by w pełni zrozumieć co mnie spotkało.
Albo grubą skórę, twardą dupę itd.
Niejeden tu wylewał łzy że były pocałunki albo że pisał z inną i chciał rozwodu. Mamy różny stopień odporności. Jeden się załamie a po drugim spłynie jak po kaczce.
15695
<
#140 | francishatcher dnia 20.07.2023 18:35

Cytat

Albo grubą skórę, twardą dupę itd.
Niejeden tu wylewał łzy że były pocałunki albo że pisał z inną i chciał rozwodu. Mamy różny stopień odporności. Jeden się załamie a po drugim spłynie jak po kaczce.

Może i tak - chociaż na filmach płaczę jak mała dziewczynka. I nie duszę w sobie (jeśli to rozumiesz przez twardą skórę).
Oczywiście, każdy jest inny.
15542
<
#141 | Hagi10 dnia 20.07.2023 18:55
Gruba skóra to jedno a szacunek do samego siebie to drugie.A decyzja o pozostaniu ze zdradzaczem powinna opierać się tylko na chłodnej kalkulacji.
15652
<
#142 | Apostata dnia 21.07.2023 08:52
Co do chłodnej kalkulacji np. to że dzieciaki będą więcej czasu spędzać z boczniakiem/boczniakami niż ze mną

Cytat

Może i tak - chociaż na filmach płaczę jak mała dziewczynka. I nie duszę w sobie (jeśli to rozumiesz przez twardą skórę).
się wzruszam też, bardziej chodziło mi o to że jak się wszystko wali to bierzesz życie za wszarz i idziemy dalej, a nie użalasz się.
15166
<
#143 | Igor1 dnia 21.07.2023 09:37
Wybaczenie i dalsze brnięcie w ten związek zazwyczaj jest to idealna sytuacja dla osoby zdradzającej, a dramatem i przedłużaniem bólu dla osoby zdradzonej. To już z Tobą zostanie i już nigdy nie wyzbędziesz się tego uczucia, które nad Tobą wisi. W nieoczekiwanej sytuacji mózg zawsze będzie Ci o tym przypominał gdzie byłeś i kim.jestes w tym związku. Życie jest jedno, kończy się wraz ze śmiercią i wg mnie nie warto pokutować tylko cieszyć się życiem i robić to co się lubi z osoba godna zaufania, przy której czujesz się dobrze. Ja twierdził mój kolega nie warto się pytać szczegółów w zdradzie jeśli chcesz wybaczyć. Te obrazy których się dowiedziałeś zostaną z Tobą i zazwyczaj w 80% powodują że nie będziesz w stanie tego nigdy wybaczyć, choćbyś chciał. Co robila- wystarczy sobie dać samemu odpowiedź , nic innego co znasz z filmów porno. Związki z boczniakiem zazwyczaj są inne niż małżeńskie pełne namiętności i nieoczekiwanych zachowań. Tak działa natura i hormony. Boczniak daje to co ty nie mogłeś dać. Moim zdaniem albo wybaczasz i już tkwisz w tym, albo odchodzisz. Najgorsze wybaczyć i odejść za to co wybaczyłem po jakimś czasie.
13728
<
#144 | poczciwy dnia 21.07.2023 11:40

Cytat

Najgorsze wybaczyć i odejść za to co wybaczyłem po jakimś czasie.

Wręcz przeciwnie; to najlepsze co może się wydarzyć; wybaczyć i odejść; bo to oznacza, że możesz rozpocząć nowy etap życia; nie wybaczając nigdy nie zamknie się tego etapu a nie zamykając jednego nie można stworzyć nic fajnego nowego;
Wybaczenie nie jest tożsame z pozostaniem czy też nie; to nie ma nic wspólnego; wybaczenie ma wymiar duchowy; błędnie to interpretujesz;
15695
<
#145 | francishatcher dnia 21.07.2023 11:58

Cytat

jak się wszystko wali to bierzesz życie za wszarz i idziemy dalej, a nie użalasz się.

A to da się inaczej? Uśmiech
A tak serio to zgadzam się. Tylko nie można też kisić niczego w sobie, bo prędzej czy później to wróci ukiszone - większe i jeszcze bardziej śmierdzące.

Cytat

To już z Tobą zostanie i już nigdy nie wyzbędziesz się tego uczucia, które nad Tobą wisi.

Wiesz mówią, że czas leczy rany - i to jest bardzo spłycone powiedzenie. Bo ranę najpierw trzeba odpowiednio oczyścić, opatrzyć i doglądać, czy się nie paprze. Czas jest niezbędnym czynnikiem do gojenia się ran, ale nie jest jedynym koniecznym.
Mam na myśli to, że nad taką traumą trzeba pracować. To nie jest tak, że zakopiesz ją gdzieś głęboko w sobie i będzie git. Niektórzy tak robią i po latach to wychodzi ze zdwojoną siłą, albo powoduje, że radzisz sobie z nią robiąc coś lekkomyślnego (np popadanie w nałogi). I wg mnie nie ma znaczenia, czy odejdziesz czy nie, to będzie w Tobie siedziało. Tylko jeśli odejdziesz odcinasz się od tego - nie zaglądasz w te strefy swojej psychiki, w których jest to zakopane, więc też nie daje to o sobie znać..

Cytat

Te obrazy których się dowiedziałeś zostaną z Tobą i zazwyczaj w 80% powodują że nie będziesz w stanie tego nigdy wybaczyć, choćbyś chciał.

Wybaczenie i radzenie sobie z krzywdą to dwie różne rzeczy. Myślę, że masz na myśli tu radzenie sobie z tymi obrazami. I tak, nie warto tam zaglądać, chociaż jest to niejako przydatne w procesie akceptacji rzeczywistości. Im mniej niedopowiedzeń, tym łatwiej się pogodzić z rzeczywistością, tym mniej wątpliwości w danej sprawie. I powiem Ci szczerze, zajęło mi to jakieś 3 miesiące, zanim odeszły te obrazy. Teraz czasem mi się coś przyśni ale nie robi na mnie większego wrażenia. No i to były 3 miesiące ciężkiej pracy nad tym.

Cytat

Najgorsze wybaczyć i odejść za to co wybaczyłem po jakimś czasie.

Tak jak wyżej - wybaczenie to co innego. Nie musisz zostać, żeby wybaczyć. Wybaczenie jest konieczne, żeby pójść dalej, niezależnie od tego, czy zostajesz ze zdradzającym czy nie.
Może nie potrafiłeś sobie tego zracjonalizować, pozostały z Tobą emocje, które wiążą się z traumatyczną sytuacją i w pewnym momencie nie mogłeś ich znieść. I wiesz niektórzy potrafią z tym żyć, inni potrafią to przetrawić i potem ich to nie męczy, a z jeszcze innymi to zostaje i w końcu nie mogą tego znieść. Każdy przechodzi to inaczej.
15632
<
#146 | Sasza dnia 21.07.2023 11:59
Dokładnie Poczciwy, tak działa właśnie wybaczenie. Ja również chcę ruszyć do przodu i mam nadzieję, że z czasem ból będzie mniejszy i sam również wybaczę ex kochance. Ten słaby koniec z Jej strony...
15542
<
#147 | Hagi10 dnia 21.07.2023 13:36
Sasza-a co Ty masz jej wybaczac?Co pobzykałeś za "frajer" to Twoje,a miejsce żony(nawet niewiernej) jest przy mężu i rodzinie.Dostaleś lekcję i czas wyciągnąć z tego wnioski.

To Ty powinieneś prosić o wybaczenie jej męża...Sam widzisz w jakim "opłakanym" stanie jest jej mąż Smutek Szkoda,że nie zna tej strony to może przestał by tańczyć taniec pt.wybierz mnie Uśmiech i zyskałby godność.A tak chłop jeszcze nie wie,że jego "wygrana" tak naprawdę jest jego porażka.
15632
<
#148 | Sasza dnia 21.07.2023 13:51
No on zachowuje się dosyć specyficznie, użył nawet sformułowania, że ją wykorzystałem... Ale z tego co mówiła, to rok wcześniej pisała z jego kolegą z pracy... Czyli już coś kombinowała, a on nie wyciągnął jednak z tego żadnej lekcji...
15695
<
#149 | francishatcher dnia 21.07.2023 14:14

Cytat

No on zachowuje się dosyć specyficznie, użył nawet sformułowania, że ją wykorzystałem...

Wiesz, chłopa potrafi popierdzielić po takich akcjach. Tak czy siak niepotrzebnie stawia Ciebie jako winnego niewierności swojej żony. Ale wiesz, każdy sobie próbuje to zracjonalizować. Może mieć do Ciebie co najwyżej żal o poderwanie mu kobiety - to delikatnie mówiąc nieeleganckie i my faceci powinniśmy szanować siebie nawzajem.
Kurcze rozumiem mordę obić, zrobić awanturę, taki kuksaniec jednorazowy. Takie kąsnięcie intruza w łydkę, żeby go przegonić ze swojego terenu. Ale gonić go żeby zagryźć - trzeba mieć granice.
15542
<
#150 | Hagi10 dnia 21.07.2023 14:23
francishatcher-ja to bym na miejscu jej męża podarował Saszy dobrego "łiskacza" (jakiegoś single malta co najmniej) razem z żoną z pakiecie Uśmiech
15695
<
#151 | francishatcher dnia 21.07.2023 14:34
Hagi10 - To już kwestia podejścia.
15695
<
#152 | francishatcher dnia 21.07.2023 15:16
I tak żeby było jasne. Nie stawiam boczniaków od razu na szafot. Kieruję się w życiu zasadą "nie rób nikomu tego złego co tobie nie miłe", czy jak kto woli "nie bądź chooyem". Mi przeszkadza jak ktoś próbuje podbijać do mojej kobiety wiedząc o tym że jest zajęta (niezależnie czy skutecznie czy nie). Dlatego tego sam nie robię i nigdy nie zrobiłem, nawet w najbardziej "wątpliwych moralnie" momentach mojego życia. I oczekuję tego, nawet od obcych facetów.
Miałem żal do kochanka mojej żony o to, że zachował się jak chooy. W zamian jedynie pod groźbą powiedzenia jego żonie wyśpiewał mi wszystko, po czym i tak jej powiedziałem - też zachowałem się nieelegancko - łamiąc umowę.
Drugi dostał po gębie, ale to tylko dlatego, że zdradził mnie jako swojego "przyjaciela".
I nie żałuję żadnej z tych rzeczy, a wręcz napawają mnie dumą, bo
1. Wymierzyłem sprawiedliwość
2. Udało mi się to zrobić bez popadania w skrajności - adekwatnie do winy.
13728
<
#153 | poczciwy dnia 21.07.2023 15:29

Cytat

I oczekuję tego, nawet od obcych facetów.

To są właśnie wpojone te fałszywe przekonania bo nie możesz oczekiwać od kogoś czegoś na co nie masz kompletnie wpływu; takie postrzeganie jest niezdrowe; to, że dla Ciebie jest coś naganne czy też niemoralne to ok, masz prawo do tej oceny, ale nie masz prawa tego oczekiwać od innych; masz prawo oczekiwać od siebie, masz prawo oczekiwać od żony ( w sensie wynikającym z k.ro), ale nie od obcych ludzi; chyba, że chcesz całe życie spędzić na moralizacji świata;
Nie możesz oczekiwać, że ktoś będzie uznawał, że to co dobre dla Ciebie również dla niego; a świata i tak nie zbawisz;
W moim mniemaniu Twój sposób myślenia w jakimś stopniu również obrazuje Twoje poświęcanie się w bieżącym układzie;
Jesteś ogarniętym i inteligentnym gościem, pomyśl chwilkę dłużej i odpowiedz sobie (nie nam) ale tak szczerze na pytanie jak z Twoim poczuciem wartości bo ja uważam, że ono bardzo kuleje;
15695
<
#154 | francishatcher dnia 21.07.2023 16:58

Cytat

Nie możesz oczekiwać, że ktoś będzie uznawał, że to co dobre dla Ciebie również dla niego; a świata i tak nie zbawisz;

Wiem, że świata nie zbawię. Wiem też że większość facetów podbijających (świadomie) do zajętych kobiet miałoby problem, gdyby ich kobietę próbował poderwać ktoś inny. I to już jest podwójny standard i hipokryzja.
A takie "odganianie intruza" a bardziej odczucia, które nas do niego pchają już jest wpisane w nasze instynkty i nic na to nie poradzimy.
I nawet nie do końca rozpatruję tego jako moralność - bardziej kulturę bycia facetem. Kiedy ktoś takie rzeczy robi (nie mi), to go nie potępiam, ale pouczam, że lepiej dla każdego w tym trójkącie by było gdyby miał swoje granice i powiedział sobie "stop" zanim to eskaluje i narobi problemów.
A kiedy ktoś takie rzeczy robi mi to wtedy mam do niego żal. Nie oczekuję wtedy przeprosin, bo wiem, że jego mój żal nie obchodzi. Ale w mordę dać mogę dać, choćby dla samego rozładowania napięcia.
15652
<
#155 | Apostata dnia 21.07.2023 17:37
Poczciwy dobrze prawi.

francishatcher nie sądzisz że to kobieta powinna spławić intruza ? Odganiamy bo co? Jak nieodgonimy to coś się stanie? Czyli nieufamy partnerce i niedoceniamy siebie.

Pomijam sytuacje gdzie do gościa nie dociera i petent jest nachalny, narusza przestrzeń kobiety.

Cytat

A takie "odganianie intruza" a bardziej odczucia, które nas do niego pchają już jest wpisane w nasze instynkty i nic na to nie poradzimy.
z drugiej strony też prawda
15695
<
#156 | francishatcher dnia 21.07.2023 18:32

Cytat

francishatcher nie sądzisz że to kobieta powinna spławić intruza ? Odganiamy bo co? Jak nieodgonimy to coś się stanie? Czyli nieufamy partnerce i niedoceniamy siebie.

Oczywiście, że powinna. Bo nas to denerwuje, że ktoś chciałby położyć rączki na "naszym". I w moim przypadku - pewnie tak jest. Chociaż nie wiem jak by to było teraz. Przed tą sytuacją mnie to strasznie denerwowało.

Co nie zmienia faktu, że jesteśmy zwierzętami. I pewne instynkty działają.
15726
<
#157 | heniek dnia 23.08.2023 02:45
Że się tak wtrącę, przechodziłem tutaj zdradę ponad 10 lat temu i dzięki temu portalowi odnalazłem drogę do procesów takich, jak wybaczenie, spokój itd. Trochę się po tym też poudzielałem, oddając to, co stąd wziąłem. Od tamtego czasu chyba trochę forum się zapadło, mam wrażenie, w jakieś utarte schematy.

Chciałem powiedzieć, że każdy jest inny, każdy ma inną partnerkę i w związku z tym i jeszcze kilkoma innymi rzeczami Uśmiech życie potoczy się po zdradzie każdemu inaczej. Niemniej... są pewne stałe, o które warto dbać i które warto przypominać. Jak klasyka.

Nie wiem, jak się potoczy Twoja przyszłość, ani co chcesz osiągnąć. Wiem natomiast, że jeśli chcesz z sukcesem utrzymać dotychczasowy związek, to musisz najpierw zrobić to, o czym zapomniałeś, a raczej co Ci się wydawało za nieważne albo za ciężkie. Musisz zdradę prze-pra-co-wać.
Zdrada to pojęcie złożone i takiż wachlarz wrażeń wywołuje w zdradzonym. Zdradę psychologowie porównują do żałoby pod względem etapów i skali emocji, ponieważ umiera na Twoich oczach wizerunek osoby, którą kochałeś. Tej osoby już nie ma. Jak sobie z tym poradzić, oprócz kilku równie ważnych aspektów, które pojawiają się w życiu równolegle - jak co z dziećmi, co z mieszkaniem, co z rodziną, co z pracą, co z zainteresowaniami, czy nawet... co teraz z całym życiem, wartościami, co dalej ze mną - krótko mówiąc - jestem, czy mnie też już nie ma ?
Zacznij od początku, to jest właśnie ten sznurek, za który musisz pociągnąć, żeby dalej też coś było. Przepracowywanie zdrady dzieli się na etapy, przeskoczenie któregoś z nich nie powoduje żadnego przyspieszenia, a wręcz przeciwnie - pojawiają się znaczne wątpliwości, masz wrażenie deptania w kółko, przy czym ból w psychice wcale nie ustępuje, jakbyś chciał. Brzmi znajomo ? To prze-pra-cuj zdradę, ją trzeba przewałkować, a nie zapomnieć, odrzucić, czy zbagatelizować - to są najpoważniejsze błędy, ponieważ to, czego się wyprzesz i tak wróci, jak bumerang, nie powiem, czy z większą mocą, ale wróci.

Mogę od siebie powiedzieć, że da się wybaczyć, ale nie da się zapomnieć. Osoby twierdzące, że da się zapomnieć - kłamią. Albo nie przywiązują wagi do tego, co mówią. Mogę podpowiedzieć, co zrobić, żeby przypominanie nie było tak bolesne - do mnie nie wracają już obrazy, ale mam cały czas (nie w sensie występowania, tylko że jeśli się wydarzy jakaś akcja, to z automatu mam je wówczas =) skojarzenia. Dla przykładu - jak żona sobie wyjdzie z koleżankami, to w pewnym momencie będę miał taką myśl, ale wówczas wystarczy telefon i sprawa się wyjaśnia.
Żeby tak się działo, musisz przejść przez etapy zdrady po kolei, jak należy. Miałeś etap niedowierzania ? Pewnie miałeś. Miałeś po tym etap wściekłości i upokorzenia ? Pewnie też, chyba każdy, komu zależy - właśnie to przechodzi. Potem zaczyna się właśnie najgorsze - etap pogodzenia się z odejściem tego obrazka swojej kobiety, który miałeś w głowie, na który chuchałeś i dmuchałeś. Tego już nie ma, zamiast tego jest - i tutaj bywa już różnie: od zołzy chcącej puścić Cię w skarpetkach, aż po żonę potencjalnie (potencjalnie, ponieważ najpierw trzeba przebrnąć przez ustalenie, co chcesz dalej robić oraz etap wyjaśnienia z żoną całości zdrady do bólu) nadającą się do dyskusji o dalszym życiu razem. Nie bredzę tu o żonie nagle kochającej ponadnormatywną miłością, która nagle sama zrozumiała, jak okropna była... byle tylko nic jej więcej nie mówić, a wszystko będzie dobrze ;-) Ten model akurat wszyscy stąd chyba znają, oby tylko nie osobiście.
Po tym nastaje etap żałoby - czyli emocje muszą się z Ciebie wylać przy akceptacji faktu, że obrazka już nie ma. Przy czym zdrowo jest nie tworzyć sobie w głowie kolejnego obrazka, tylko przy okazji niejako nauczyć się godzić z tym, że żona jest, jaka jest i inna nie będzie, chyba że sama tak postanowi. I na tym etapie od strony technicznej najlepiej jest przeprowadzić szczerą rozmowę z żoną na temat, jakiego wolałeś unikać - czyli jak wyglądały zdrady, skąd się wzięły, dlaczego reagowała tak, a nie inaczej, kim byli tamci i co dokładnie robili, co ją w nich ujęło, czyli szczegóły takie, że przysłowiowa głowa ma aż puchnąć. Musisz usłyszeć dosłownie każdy detal, odpowiedź na każde szczegółowe pytanie - tylko po to, żeby obwałkować temat. Zaufaj mi, że to jedyna droga, żeby wspomniane na początku obrazy nie wracały później. Z jednej prostej przyczyny - nie wrócą do Ciebie pytania dlatego, że zostały one właśnie odpowiedziane teraz, zatem zadaj każde możliwe pytanie tylko po to, aby nie miało potem co w głowie zakołatać. To jest ten właśnie mechanizm wracania - mózg powróci podświadomie do czegoś, czego nie rozumiesz, albo co było ściemą albo czego nie wiesz - i będzie rył banię, będzie domagał się odpowiedzi, których nie będziesz chciał z kolei słyszeć sądząc, że tego nie potrzebujesz. Błąd. Potrzebujesz. Ale tylko po to, żeby to STRAWIĆ. Przeczołgać mózg, zaorać, nafaszerować kompletem informacji aż do obrzydzenia, tylko wówczas się to uda.
Ja siedziałem kilka dni i zapisywałem pytania. Opłaciło się. Problemem jest tylko szczerość partnerki - można to załatwić na kilka sposobów. oczywiście najlepsze są twarde dowody, ale i mieszanka dowodów i blefu też może zadziałać, podobnie jak odrobina wymuszenia ("wiesz, że jesteś mi tą informację winna"Z przymrużeniem oka, czy uruchomienia emocji ("przez ciebie miesiąc miałem depresję kliniczną i musieli mnie faszerować lekami"Z przymrużeniem oka.
Musisz to przejść, inaczej sznurek sie urwie i nie znajdziesz kolejnego etapu. będziesz błądził, szukał, próbował... i albo skończysz przerywając związek, albo będziesz się oszukiwał zostając w nim, ale będąc nieszczęśliwym, z nawrotami duchów przeszłości. Dopiero potem można coś zacząć budować, ale to w tym momencie wasza karta musi być czysta. Nie w sensie grubej kreski, o nie. To nie działa (chyba, że nie kochasz w sensie zdrowej miłości, ale potrafisz np. związać się tylko dla układu, wygody, czy czegoś podobnego). Dopiero po tym wszystkim terapia dla par (nie są z reguły jakoś mocno skuteczne, choć można dowiedzieć się paru przydatnych rzeczy), czas razem itp.
Aaa.. i jeszcze na koniec - związek jużnie będzie taki sam, jak był. Nie znaczy to, że gorszy, choć taki też może być, jak źle ocenisz swoje możliwości albo żona nie będzie szczera, niekoniecznie chodzi o kolejne zdrady, ale o jej z kolei możliwości, czy chęci. Można sobie przetłumaczyć, że zaczynacie od nowa jakbyście dopiero się poznali, ale na innym etapie życia, kiedy już nie ma fałszu, kłamstw, cwaniakowania, za to jest więcej mądrości i zrozumienia.

P.S. Jeszcze jedno, bo wyczytałem właśnie:
"I nie żałuję żadnej z tych rzeczy, a wręcz napawają mnie dumą, bo
1. Wymierzyłem sprawiedliwość".
Nieśmiało chciałem zauważyć, że mylisz sprawiedliwość z rewanżem albo satysfakcją. Zrewanżowałeś się - tak. Sprawiedliwość - nie, nic nie wymierzyłeś; gdyby tak było faktycznie, to miałbyś z powrotem po strzeleniu w pysk eks-przyjaciela żonę, która nie zdradziła - niczym po dotknięciu magicznej różdżki. Tymczasem ani "starej" żony, ani "sprawiedliwej" fury pieniędzy w nagrodę, tylko satysfakcja w formie zamiennika. Czy ta satysfakcja spowodowała, że zapomniałeś ? Nie. No to sam widzisz, ile tu sprawiedliwości - tylko, a może "tylko" bidne uczucie rewanżystowskiej satysfakcji.
15742
<
#158 | krzych dnia 14.09.2023 16:06
Witajcie

To mój pierwszy post na tym forum, ale tematyka tego forum niestety i mnie dotyczy. Nie będę się rozpisywał w tym wątku o swojej historii, bo to nie miejsce. Planuję założyć swój wątek, bo widzę, że piszący tutaj bardzo rozsądnie podchodzą do tematu, można się od nich sporo dowiedzieć i nauczyć. Nie ma też wyskoków personalnych jak na innym forum. Napiszę tylko tyle o sobie, że też byłem zdradzany przez żonę, która miała 2 kochanków o których wiem. Zdradzała mnie w czasie chodzenia, narzeczeństwa małżeństwa. Temat wyszedł kilka lat po tym jak zakończyła ostatnią taką realację. Bardziej szczegółowo opiszę to w swoim wątku. Postanowiłem dać jej szansę nadal jesteśmy razem na początku prostowania naszej relacji. Właśnie za tą decyzję zlinczowano mnie na innym forum, chociaż próbowałem wyjaśnić, że to, że dostała szansę nie oznacza, że nie dojdzie do rozwodu.
To teraz do wątku autora. Na początek strasznie Tobie współczuję sytuacji, w której się znalazłeś. In plus dla twojej (celowo pisane z małej) żony za to, że coś ją ruszyło, żeby się przyznać, bo moja jeszcze żona do czasu przedstawienia jej twardych dowodów wypierała się zdrady.

Teraz coś o Twoich odczuciach. Mam podobne wahania nastroju, jak Ty. Są dni kiedy nie dochodzi do zbliżeń, to wtedy rośnie we mnie irytacja, że inni mieli to na zawołanie, a ja nie. Czuję się wtedy gorszy. Jestem pod opieką psychologa, Tobie też polecam przepracować to z jakimś specjalistą. Będzie wtedy łatwiej. U mnie terapia dopiero się zaczęła bo na NFZ czeka się około roku czasu, przynajmniej u mnie w mieście. Wiem, że takie spadki nastroju są całkowicie normalne im dłużej tym powinno być lżej, szczególnie jak piszesz, że Wasza relacja uległa znaczącej poprawie. U nas też jest lepiej jednak minął dopiero rok z hakiem jak powiedziałem jej, że o wszystkim wiem. Więc trochę drogi za mną. Decyzja o pozostaniu nie jest łatwa, jest chyba nawet cięższa niż ta o rozwodzie. Nie jest łatwo żyć z kimś, kto nas tak potwornie okaleczył, odarł z godności. Ja sam się sobie dziwię, że nie czuję do niej odrazy. Może było mi łatwiej, bo tematy były zakończone.

Trzymaj się jestem z Tobą i innymi zdradzonymi, pytaj co mogę to pomogę, z braku czasu i mnogości postów jestem w trakcie czytania całego wątku. Wtedy będę bardziej na czasie z tym co się działo.

Jeszcze jedno, ja też nie mam pewności, czy mój syn jest moim biologicznym dzieckiem, ale kocham go nad życie i nawet jak nie ja jestem jego "konstruktorem" to chcę go godnie wychować. To już problem mojej żony, że musi żyć w wiedzą o tym kto jest jego biologicznym ojcem. Ja syna kocham i tak zostaje. Gdyby okazało się, że nie jestem moim dzieckiem, mogłoby się coś zadziać w psychice i zacząłbym go krzywdzić podświadomie. Tego nie chcę.
U mnie mało brakło, a wychowywałbym nie swoje dziecko, ale o tym w moim wątku.

heniek dzięki za to, co napisałeś. Jestem właśnie w czasie przepracowywania zdrady i to co napisałeś może być dla mnie bardzo pomocne. Autorowi też pewnie to pomoże Uśmiech
15695
<
#159 | francishatcher dnia 16.09.2023 01:22
Heniek dziękuję. Co prawda wydaje mi się, że proces przepracowywania u mnie trwa, ale wciąż Twoje rady biorę do serca i będę zwracał uwagę na to wszystko.

Krzych, dziękuję za słowa wsparcia. Wydaje mi się, że obędzie się bez specjalisty, ale nie zamykam się na to jeśli będzie na prawdę trudno. Przeczytaj całość, bo jest tu sporo ciekawych dyskusji, które mi bardzo pomogły.

Jakiś czas nie pisałem nic na forum, jedynie zaglądałem co nowego się pojawia, a komentowanie byłyby tylko powielaniem tego co ktoś już napisał - nic by nie wniosły do dyskusji. U mnie od dłuższego czasu jest ok. Chyba rozmowy z ludźmi z podobnymi przejściami dały efekty. Czuję, że z każdym dniem stoję coraz pewniej. Dużo rozmawiam z żoną, wciąż nastawia się na wsparcie i wynagrodzenie mi krzywd. Ostatnie "ataki" żalu i spadki samooceny są lekkie i bardzo krótkotrwałe. Coraz bardziej racjonalnie na wszystko patrzę. Pewnie największym wyzwaniem będzie dla mnie powrót żony z macierzyńskiego, ale jakoś tego się nie boję. Czas pokaże.
15742
<
#160 | krzych dnia 16.09.2023 11:35
Trzymaj się dzięki temu forum poznasz różne mechanizmy i sposoby radzenia sobie w różnych ciężkich sytuacjach. Bardzo bym chciał, żeby moja "Żona" zrobiła taki catharsis, ale ona nadal próbuje zamieść to co się stało pod dywan.
15532
<
#161 | normalnyfacet2 dnia 16.09.2023 13:38
Krzych miałeś napisać co Ciebie skopało.
15532
<
#162 | normalnyfacet2 dnia 16.09.2023 13:40
francishatcher
Pamiętaj żeby wszystkie wątpliwości wyjaśnić żebyś za kilka lat do tego nie wracał.
15742
<
#163 | krzych dnia 17.09.2023 22:37
Dwa razy zakładałem swój wątek i się nie pojawił, może czeka na moderację.
15695
<
#164 | francishatcher dnia 19.09.2023 12:42
normalnyfacet2

Jak tylko uświadamiam sobie, że takowe wątpliwości mam, to je wyjaśniam, nie zamiatam ich pod dywan. Ale od dłuższego czasu, odpukać, nic się nie pojawia.
Zmieniłem też trochę podejście do siebie - więcej daję sobie czasu dla siebie. Rozwijam hobby, częściej wychodzę do ludzi. Trochę tym przestraszyłem żonę, bo bała się, że się od niej izoluję - ale szybko ją z tego błędu wyprowadziłem. W końcu powoli zaczynam być szczęśliwym człowiekiem, ale nie uzależniam tego od kogoś. Wcześniej myślałem, że do szczęścia jest mi potrzebna partnerka. A teraz - fajnie ją mieć i móc się z nią dzielić szczęściem, które ma źródło we mnie, nie w niej.
15742
<
#165 | krzych dnia 19.09.2023 13:16
Właśnie kluczem do pozytywnego nastawienia w tym całym syfie jest chyba podbudowa siebie i własnego systemu wartości. Ja mam z tym problem, w swoim wątku, który już jest widoczny dodałem komentarz, w którym opisałem historię z zeszłego weekendu i tego jak źle to wpłynęło na moją psychikę. Na szczęście jestem pod opieką specjalistów, którzy postawią mnie na nogi. Jeżeli ktoś potrafi to pokonać własnymi siłami, to świadczy to o silnej psychice i każdej takiej osobie należą się ode mnie gratulacje. Kluczem jest też rozmowa z "żoną", bo wtedy można poznać jej motywację, może pokazać na ile jej zależy na współmałżonku. U mnie było dotąd udawanie poprawy, ale zarazem ciągłe zamiatanie pod dywan. Może po ostatniej akcji coś wreszcie drgnie. Ja w każdym razie mówię co mam na sercu i na bieżąco i nie pozwolę "żonie" zamiatać tego pod dywan.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?