Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Kakua00:35:11
Crusoe01:09:31
A-dam01:14:09
simonetta02:14:37
# poczciwy02:28:28

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.

Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?

poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.

Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie. Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i

Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

Zawsze za mało...Drukuj

Zdradzony przez żonęPostaram się krótko: jesteśmy z żoną 11 lat po ślubie, ja 34 ona 35 lat. Troje dzieci (9, 6 i 6), znamy się 15 lat, chodziliśmy w liceum do tej samej klasy ale mieliśmy swoje afekty zeszliśmy się na 1 roku studiów, ślub równo z ich zakończeniem, po 2 latach najstarszy syn i tak to do teraz szło. Ciężka praca w domu i w pracy i głównie skupienie na tym.

Ja przed żoną miałem tylko jeden związek - z dziewczyną w liceum, traumatyczny dla mnie, bo to de facto historia o nieodwzajemnionej miłości i wielokrotnym odrzuceniu, ale bez ucinania nadziei.

Co może warto dodać, to że oboje jesteśmy obiektywnie atrakcyjni fizycznie. Ja jestem znakomicie zarabiającym managerem w IT, żona zaczynała w audycie, ale swoim samozaparciem i moją pomocą przebranżowiła się na IT i robi w korpo za przyzwoite pieniądze. Mamy pół bliźniaka na kredyt, dwa auta, kasy tyle że nie czytamy cen i stać nas na wszystkie "rozsądne" potrzeby i czasem nawet marzenia.

Moja żona była za młodu harcerką i to jest jej prawdziwa pasja, miłość jej życia - góry, las, namioty, gitara. Lubi hardkorowe wakacje, spanie w zimnie i brudzie, łażenie daleko i chce być wśród ludzi. Ja jestem zdecydowanie na bardziej lajtowe klimaty.

No i w telegraficznym skrócie, mniej więcej 1.5 roku temu zaczęła dość często (mniej więcej raz w miesiącu, czasem częściej) wyjeżdżać. W góry, do Włoch, znowu w góry, na kajaki itp, wszędzie z gościem - nazwijmy go Ł. Ł to młodszy, przystojny koleś, którego żona zna od młodości, jakoś im się rozeszło przez ostatnie 11 lat, ale teraz im sie zeszło. Żona mówi, że to taki typ hardkorowca i że też lubi góry itp, ale że na partnera życiowego to się nie nadaje. Ściągnęła go ponad 1.2 roku temu do siebie do pracy, gdzie regularnie się umawiali i widywali. Do tego w mniej więcej co drugi - trzeci weekend byli razem (w teorii) na jakichs zawodach biegowych, czasem umawiali się na rower, kajaki itp itd. Facet ma 3 dzieci, i zaczął się mojej żonie zwierzać jaka to jego żona nie jest zła i że w sumie to od niej chyba odejdzie.

W którymś momencie żona zaczęła spędzać całe dnie na telefonie, na którym to non stop widziałem tego człowieka i zacząłem jej mówić, że mi to wszystko śmierdzi. Było to mniej więcej w maju 22. Oczywiście żona mnie zapewniła, że spoko luz to tylko góry. Jeszcze bardziej zacząłem niepokoić się, kiedy zaczęła mówić mi, że to ok, jeśli kiedys sie prześpię z jakąś dziewczyną, jeśli mam taką potrzebę (oboje jesteśmy/byliśmy dla siebie jedynymi partnerami). Jak powiedziała mi, że "w życiu to nigdy nic nie wiadomo " i że zawsze może się zdarzyć, że się rozejdziemy (październik), to się przestraszyłem, a jak w grudniu powiedziała, że w sumie to ona jest kochliwa i skora do zdrady, to wiedziałem, że jest grubo. Oczywiście cały czas wyjeżdżała z tym gościem. A ja jak zawsze, dobry mąż, mówiłem - ufam Ci, jedź żono, ja znowu ogarnę dzieci, nie ma sprawy.

Gdzies w listopadzie okłamała mnie też, że gdzies z tym gościem nie była (na jakims kolejnym wyjeździe) i złapałem ja na tym.

No więc w końcu mówię - koniec. W grudniu powiedziałem jej, jak bardzo mi to nie odpowiada, że mi to wszystko śmierdzi, że czuję, że ma moje potrzeby na końcu, i że tego gościa widzę wszędzie i cały czas. Zrozumiała, popłakała się...

I umówiła się z nim 2 dni po tej rozmowie na wyjazd do Jordanii. Napisała mi to w taki sposób, że myślałem, że jadą paczka znajomych, a okazało się, że jedzie ona, ten koleś i małżeństwo. Do tego, okłamała mnie w kontekście logistyki drugi raz, mimo, że ja złapałem na poprzednim kłamstwie i obiecała więcej tego nie robić.

Po jej powrocie byłem juz przekonany, że coś jest nie tak. Powiedziałem jej, że mnie zdradza, jak fatalnie sie z tym czuję. Nie spałem w styczniu i lutym połowę nocy, budziłem się z atakami paniki, poszedłem do psychologa. Przestałem z nią spać, dotykać jej jakkolwiek, nie chciałem z nią rozmawiać. Od ponad miesiąca śpię na kanapie.

Namówiła mnie na terapię małżeńską, jak jej powiedziałem, że nie widzę innego wyjścia żeby wyjść z mojego stanu. Wyprowadziłem się na kanapę. Terapia, na którą uczęszczam sam i ta małżeńska bardzo pomaga przy pracy nade mną samym - jestem typem osoby symbiotycznej, zawsze oddawałem to co chciałem na rzecz innych. Nie pomaga ona natomiast KOMPLETNIE w moim poczuciu bycia zdradzonym i okłamanym. Mówiłem mojej żonie mniej więcej pół roku temu że czuję, że spotka jakiegoś "górskiego" kogoś prędzej czy później i że odejdzie ode mnie.

No i najważniejsze - żona przyznała się do romansu. Tzn twierdzi nadal, że nie spała z nim, a ja dowodów na to nie mam, ale tak naprawdę nie ma żadnego powodu, żeby sie przyznawała - myślę, że ma za dużo do stracenia a to byłby zbyt mocny bilet dla mnie do rozwodu. Do tego, że była w nim zakochana, że on był dla niej najważniejszym facetem przez ten czas itp już natomiast sie przyznała i jest to dla mnie... obrzydliwe.

Wobec żony czuję głównie niechęć, nieufność lub obojętność, taką mieszankę. Rozmawiamy dzięki terapii, no i mówię jej tam jak się czuję, ale raczej w ogołoconej formie - mam wrażenie, że jak z nią zostanę to na praktycznie 100% prędzej czy później spotka mnie znowu to samo, a ja po raz kolejny w życiu nie zaryzykuję i tak jak za młodości zamiast poznać siebie, pobyć samemu albo z różnymi osobami i skorzystac z młodości będę naparzać, tak i tutaj zostanę i po latach będę załować. Jest tyle rzeczy, które chciałbym zrobić... Chicałbym byc z kimś, komu moge uać, a nie z kłamcą. I nie z kimś, kto mnie zdradzał, i to tak długo, mimo moich próśb. Nie rozumiem, jak można kogoś kochać i olewac to, że mówi, że coś jest nie tak z kimś innym.

Obudzony o 2 w nocy powiem, że chcę odejść, albo chociaż wyprowadzic się do jakiegoś mieszkania na połowę czasu i pobyć samemu. Kocham moje dzieci strasznie i spędzam z nimi myślę znacznie więcej czasu niz statystyczny ojciec i mam zamiar nadal tak robić, więc chciałbym podzieliś sie z nią 50/50% czasu w domu, aż nie podejme ostatecznej decyzji o rozwodzie. Nie ma natomiast mowy o zostawaniu "bo dzieci" - za dużo mam w rodzinie przykładów, gdzie rodzice zostali "bo dzieci", a skończyło sie to głęboką traumą dla dzieci. Ze mna jako przykładem nr 1. O pieniądze też się nie boję, oboje mamy niezłą kasę.

Chciałem Was prosić... O rzuceniu jakiegoś przemyślenia, bądź światła na tę historię. Pewnie standardową jakich jest tu milion, które wertuję nocami od tygodni. Może chociaż co sądzicie o tej potrzebie wyprowadzi na połowę czasu... Takie życie obok siebie jest trudne do zniesienia, nie kłócimy się, ale o bliskości nie ma mowy, a rozmowy są zazwyczaj trudne. Nie czuje się natomiast, mimo czasu ani terapii, ani o centymetr bliżej chęci pozostania, czy jakiejkolwiek bliskości, wręcz na myśl o łóżku mam poczucie jakiegoś koszmaru i terapeucie, który nam tu zasugerował, powiedziałem, że to idiotyczny pomysł i że jeśli on tak na serio to ja kończę terapię.

Tyle co możecie - pomóżcie, proszę.
15655
<
#298 | bucklebee dnia 16.04.2023 15:47
isteata i admirał
Świetny wpis, dzięki. Rozmawiałem wczoraj z bratem i on mówi to samo zasadniczo, zresztą o czymś podobnym mówi i moja terapeutka i terapeuta małżeński. Ja już ten punkt zrozumiałem (pozostaje go wdrożyć).

Niezwykle ciekawy jest ten opis:

Cytat

2. Zmieniasz swoje spojrzenie na relacje damsko-męskie. W obecnym społeczeństwie relacje te uległy sporemu rozluźnieniu w wyniku emancypacji finansowej kobiet (niezależności ekonomicznej kobiet od mężczyzn - wieszcząc nieuchronny upadek patriarchatu). A więc musisz wykazać się staraniem dopasowania do upodobań partnerki. Nie tylko jej hobby w postaci survivalu, ale również w kwestii charakteru. Czy wyznawanych wartości. Niestety, samo dawanie jej wolnej ręki, to nie jest dopasowanie się. A najkrótsza droga, do zakochania się w innej osobie, która potrafi się do niej dopasować. Bowiem obecnie kobiety posiadając coraz większą niezależność finansową (dające im poczucie bezpieczeństwa) mogą znacznie łatwiej podjąć decyzję o rozważeniu romansu czy ewentualnej zmianie partnera.
No i tu pada pytanie, które ja zadałem wczoraj - z jakiej to konkretnie paki ja mam zmieniać swój charakter, a ona nie musi?

Cytat

Tutaj niestety Autor wpisu nie podziela pasji żony. A wręcz otwarcie jest nastawiony do tej pasji wrogo. Nie mając najmniejszego zamiaru dostosować się do niej.
Jest to całkowita nieprawda. Chciałbym zaznaczyć, że ja to już robiłem. Na nasz wyjazd rocznicowy zabrałem ją w schroniska w Tatry (Murowaniec -> Piątka -> Mok), z dobytkiem na plecach i śpiąc w schroniskach, które osobiście zarezerwowałem rok wcześniej i załatwiłem opiekę; żeby spróbować tego, co ona lubi i poszukać wspólnej przestrzeni. Poszedłem w Tatry kilka miesięcy wcześniej z całym sprzętem survivalowym i spałem w jaskini pod Rysami Niżnymi https://pl.wikipedia.org/wiki/Tomkowa...a_Jaskinia, robiąc jakiś milion GOTów. Ja, czyli koleś, który NIGDY nie lubił takich rzeczy, wtahałem te prawie 20 kg sprzętu i spałem tam, srając ze zbocza na 2300m. Wcześniej próbowałem też wspinaczki na skałkach w Jurze (byłem na kursie), chwilę chodziłem też na sekcję, byłem też bliski wyjazdu z jednym gościem na wspinaczkę na Kazbek. Byłem też z nią i dziećmi na kilkudniowych wypadach pod namiotem w dziczy, 1 raz zupełnie nigdzie w lesie i 2 albo 3 razy u znajomych na działce. Zabrałem ją też do Głęboczka (jest tam zajebiste SPA), gdzie oprócz masażu i basenów, wynajęliśmy kajak i w pełnej ulewie płynąłem tym kajakiem chyba ze 3h, żarty przez te gówniane muchy końskie, całkowicie mokry i wyziębiony, oraz osobno, pojechałem z nią na rowery. Objechałem, ciągnąc przyczepę z dwójką bliźniąt, jezioro Czorsztyńskie. Byłem na rodzinnych biegach na orientację. Apogeum mojego oddania to pozwolenie jej żeby pojechała moim pięknym Mustangiem California cabrio :-P na swoje zawody do lasu :-P [to jest żart! dop. aut]]Te wszystkie rzeczy były w 2021 i 2022 roku. Więc ja bardzo przepraszam, ale z mojej perspektywy to jaśnie pani sobie oczekuje naprawdę nie wiadomo czego. To znaczy wiadomo - ona chce kogoś, kto nie tylko to zrobi, ale to właśnie będzie kochał. A ja to, za przeproszeniem oczywiście, pierdolę, bo ja tego NIE LUBIĘ.
poczciwy

Cytat

wobec tego naiwnością autora jest, że w dalszym ciągu oczekuje od swojej małżonki prawdomówności po tym co wyprawiała do tej pory; a terapeutka może w niezbyt profesjonalny sposób, ale dobitnie mu to zakomunikowała;
:-( Prawda.

Cytat

Paradoksalnie to dobrze, że tak się poczułeś; Zabolało? Musi boleć nie ma innej drogi; Musisz się zastanowić czego oczekujesz od takiej terapii czy klepania po plecach i pocieszenia czy konfrontacji czasem z brutalną i bolesną prawdą;
Jak najbardziej tego drugiego, co nie zmienia chyba faktu, że tak mogę właśnie czuć się po sesji? Nigdzie nie twierdziłem, że to źle, albo, że rezygnuję z terapii. Po prostu wzbudza to we mnie jakieś konkretne emocje.

Chciałbym, żeby jasnym było, że ja rozumiem i dostrzegam, że:
nie jestem winny jej zdrady, kłamstw, olewania moich sygnałów i próśb (to jej decyzja)
jeżeli nie zmienię swojego podejścia do kobiet/związków, z kimkolwiek nie będę, wyląduję w tym samym miejscu
Efektem czego zupełnie spokojnie widzę może być rozstanie ORAZ zmiana siebie, żeby w kolejnym związku czy nawet poza nimi nie popełniać tych samych błędów.
4

Cytat

Bucklebee, daj znać po wizycie u notariusza jak się czujesz i jak poszedł podział majątku. Czy nie miałeś z tym problemów i ewentualnie jeśli tak to jakie. Polecam też przeczytać ten poradnik jak będziecie ustalać plan opieki:
Poszło w miarę gładko, mam excela z podziałem, na szczęście da się to zrobić sensownie. Jedyne co ja wezmę na siebie na górkę to na najbliższy czas (3? 5 lat?) spłacanie kredytu na dom, bo obiektywnie zaciągnęliśmy to zadłużenie w sytuacji w której zakładaliśmy wspólny majątek, dla niej połowa raty to będzie duży pieniądz, dla mnie z kolei jest to prawie żaden. Kredyt i tak mamy razem więc gdyby nie spłacała musiałbym to pokryć, no ale najważniejszy argument jest taki, że chcemy, żeby dzieci miały ten jeden dom. Od kolejnego tygodnia zaczniemy w domu zmieniać się 50/50 (jak opieka naprzemienna) - terapueta małżeński potwierdził, że to dobry pomysł, że może fizyczna strata jakoś pomoże część dawnych emocji wzniecić, albo przeciwnie, pokaże, że finito.
15547
<
#299 | MarcusM dnia 16.04.2023 16:11
bucklebee dnia 16.04.2023 14:47
Nie idź przypadkiem w separację, bo staniesz się takim samym zgorzkniałym facetem w średnim wieku, zawieszonym w próżni, jak jedna osoba z tego forum. I też możesz wtedy ,,wylądować" na studiowaniu post-freudowskich teorii.
15655
<
#300 | bucklebee dnia 16.04.2023 16:13
MarcusM Zakładam, że do czerwca albo wóz, albo przewóz. No tak jak teraz to się żyć nie da na dłuższą metę.
13728
<
#301 | poczciwy dnia 16.04.2023 16:56
bucklebee,

Cytat

Jak najbardziej tego drugiego, co nie zmienia chyba faktu, że tak mogę właśnie czuć się po sesji? Nigdzie nie twierdziłem, że to źle, albo, że rezygnuję z terapii. Po prostu wzbudza to we mnie jakieś konkretne emocje.

Oczywiście, że możesz a nawet powinieneś; te emocje będą się zmieniać, ale niewątpliwie będą się pojawiać w miażdżącej części niestety niezbyt miłe;
MarcusM

Cytat

Nie idź przypadkiem w separację, bo staniesz się takim samym zgorzkniałym facetem w średnim wieku, zawieszonym w próżni, jak jedna osoba z tego forum. I też możesz wtedy ,,wylądować" na studiowaniu post-freudowskich teorii.

Masz coś do mnie? Pisz wprost.
Bardzo mi przykro, że przegrałeś życie a teraz próbujesz swoją frustrację przekładać na wszystkich innych i projektujesz to, że zostałeś przegrywem na innych użytkowników; kto jest zgorzkniały niech każdy oceni sam; ja tylko pozwolę sobie zacytować jeden z postów mądrzejszych użytkowników ode mnie którzy kiedyś pojawiali się na tym forum, a który był skierowany do Ciebie w odpowiedzi na Twój post:

Cytat

Cytat
Zdrady się nie wybacza. Nauczyłem sie z tym żyć . Koszmary już nie są takie straszne .Zostałem po półrocznej separacji dla dziecka ,dlatego że kocham żonę i z litości .Zdrada i kłamstwa zniszczyły ją psychicznie .Była wrakiem człowieka .Zachowywała się jak zombi .Bałem się o dziecko .
Ona żałowała , żałuje cały czas ale co mi z tego .Daję radę bo byłem i jestem wojownikiem albo mi się tylko tak wydaje .

Cytat

To Ty jeszcze masz koszmary ? SzokSzok
Zdrada i kłamstwa ją zniszczyły psychicznie czy konsekwencje?
A nie zostałeś, bo rola ofiary i cierpiętnika Ci bardzo pasowała ? Idealny układ na ucieczkę od własnej odpowiedzialności za wszystko.
Z litości 40 lat utrzymujesz ją w poczuciu winy? Szok
A to nie jest czasami relacja kata i ofiary ?
Odróżniasz Ty choć trochę urażoną męską dumę i Ego po odrzuceniu od tego czy pasowaliście do siebie i czego oczekiwaliście od życia?
Skoro nie wybaczyłeś, to nie wygrałeś sam ze sobą.


I to by było na tyle nieszczęśliwy i sfrustrowany człowieczku;
15655
<
#302 | bucklebee dnia 16.04.2023 17:01
poczciwy

Cytat

bucklebee,

Jak najbardziej tego drugiego, co nie zmienia chyba faktu, że tak mogę właśnie czuć się po sesji? Nigdzie nie twierdziłem, że to źle, albo, że rezygnuję z terapii. Po prostu wzbudza to we mnie jakieś konkretne emocje.

Oczywiście, że możesz a nawet powinieneś; te emocje będą się zmieniać, ale niewątpliwie będą się pojawiać w miażdżącej części niestety niezbyt miłe;
Nie tylko nie mam z tym problemu, ale rozumiem że to ważne.
14790
<
#303 | isteata dnia 16.04.2023 17:02

Cytat

admiral:
Czyli jakie stanowisko i podejscie?

Powtarzasz: "namawiasz do zachwiania rownowagi w zwiazku."
Odbieram to jako chęć utrzymania dotychczasowego status quo patriarchalnej nierówności w związkach. Być może nie masz tego na myśli. Jednakże dokładnie takie hasło stosują panowie o konserwatywnych, tradycyjnych poglądach na relacje damsko-męskie. M.in. tzw. redpillowcy czy konfiarze.

Cytat

admiral:
Znasz dzis takie pary ? Bo te co ja znam - mowie nie tylko o moiom pokoleniu ( a mam 43 lata) ale takze pokoleniu moich rodzicow czy pokoleniu mojego syna- maja rowny podzial obowiazkow.


Znam takie pary i sądzę, że większość osób również je zna. Bowiem ten zaszłościowy, patriarchalny podział ról ze wzgledu na płeć ciągle jest dość często praktykowany w wielu związkach czy rodzinach.

Cytat

admiral:
A to juz w kontekscie finalu czyli zdrady zony pachnie proba odwracania kota ogonem - " zdradzilam bo on byl zly i niedojrzaly " Bo moze i autor jest niedojrzaly do zwiazku ale czym ze jest zdrada jak tez brakiem tejze dojrzalosci. Zdrada nie naprawi w zaden sposb tego zwiazku.


Jak najbardziej - wbrew Twojemu przeświadczeniu - zdrada może być kubłem zimnej wody wylanej na błędne przekonanie, że się znamy i dogadujemy. Natomiast dopiero zdrada dobitnie pokazała wielu parom, że niby rozmawiali, ale tak naprawdę nie rozmawiali. Nie chcąc skrzywdzić partnera nie poruszali wielu istotnych dla nich kwestii. Rozmowę o których wymogła dopiero zdrada. Umożliwiając naprawianie relacji.

Jednak właśnie do tego potrzeba dojrzałości i nie zakładania z góry, że zdrada to oznaka niedojrzałości i w żadnym wypadku nieakceptowalny do wystąpienia element relacji. Pary, które zaakceptują możliwość wystąpienia zdrady w związku, mogą wyjść z niej silniejsze i lepiej się rozumiejące.

P.S. Jestem mężczyzną :-).
15632
<
#304 | Sasza dnia 16.04.2023 17:08
A dlaczego uczepiliście się tych wspólnych zainteresowań??? Wydaje mi się, że chodzi najczęściej o znudzenie partnerem, rutynę, mechaniczny słaby seks... Czyli coś, co pojawia się w 99 procentach relacji. Wspólne zainteresowania na pewno pomagają utrzymać związek, ale bez przesady. Często po latach po prostu przestajemy podobać się sobie, partner nas nie pociąga, a wy debatujecie czy autor jadąc na obóz surwiwalowy raz w roku, uratowałby małżeństwo. Wg mnie nie. Po latach jest jak jest, niektórzy trwają w relacji, bo są wierzący, innym nie przeszkadza stabilizacja/nuda/brak emocji. Z kolei inni nie dają rady, mają duże potrzeby seksualne, lubią flirt, seks, relacje z płcią przeciwną, lubią być adorowane itd. Wówczas łatwiej wejść w nowy równoległy związek.
15655
<
#305 | bucklebee dnia 16.04.2023 17:10

Cytat

Jednak właśnie do tego potrzeba dojrzałości i nie zakładania z góry, że zdrada to oznaka niedojrzałości i w żadnym wypadku nieakceptowalny do wystąpienia element relacji.
Tak jak rozumiem i zgadzam się z całym tokiem logicznym, tak za wyjątkowo nieuczciwy uważam oceniający ton sprowadzający się do stwierdzenia, że jak ktoś nie zaakceptuje zdrady, to jest niedojrzały.

Akceptacja jako pogodzenie się z tym, że takie rzeczy mogą wystąpić nie jest już chyba moim problemem, bo mam pro prostu namacalny dowód na to, że mogą - trudno dyskutować z faktami i ja nie nad tym rozpaczam. Jest też bardzo 0-1 nazywanie zdrady zdradą. Jestem w stanie sobie wyobrazić jednorazowy seks po pijaku na imprezie, który by mnie nie położył, ale roczny romans i ten cały kontekst już mój prób bólu stanowczo przekracza. Nie czuję, żebym miał mieć z tego tytułu jakieś wyrzuty sumienia, że jestem niedojrzały, bo nie umiem nad tym przejść i też chyba nie o to chodzi.
15655
<
#306 | bucklebee dnia 16.04.2023 17:14

Cytat

A dlaczego uczepiliście się tych wspólnych zainteresowań???
Pewnie dlatego, że to wokół nich powstał cały ten ambaras. Seks nie był w żadnym razie nudny (tak, DLA NAS OBOJGA nie był nudny), podobaliśmy się sobie nawzajem fizycznie (obiektywnie i ona i ja jesteśmy atrakcyjni), no a rutyna.. Jak ktoś nie lubi rutyny, to niech nie idzie w małżeństwo i dzieci, albo niech przełamuje ją tak, żeby nie krzywdzić innych.
14790
<
#307 | isteata dnia 16.04.2023 17:26

Cytat

bucklebee:
No i tu pada pytanie, które ja zadałem wczoraj - z jakiej to konkretnie paki ja mam zmieniać swój charakter, a ona nie musi?


No właśnie, stać Cię na to finansowo by nie musieć zmieniać swojego charakteru. Więc faktycznie posiadając przewagę ekonomiczną w związku, możesz kaprysić.

Cytat

bucklebee:
Apogeum mojego oddania to pozwolenie jej żeby pojechała moim pięknym Mustangiem California cabrio :-P na swoje zawody do lasu :-P Te wszystkie rzeczy były w 2021 i 2022 roku. Więc ja bardzo przepraszam, ale z mojej perspektywy to jaśnie pani sobie oczekuje naprawdę nie wiadomo czego. To znaczy wiadomo - ona chce kogoś, kto nie tylko to zrobi, ale to właśnie będzie kochał. A ja to, za przeproszeniem oczywiście, pierdolę, bo ja tego NIE LUBIĘ.


Jako zamożny człowiek możesz postrzegać relacje trochę odmiennie niż przeciętny zjadacz chleba. Przykładem takich znanych par są chociażby celebryci. Takim osobom łatwiej jest przeprowadzać rozstania i zmieniać partnerów. Jednak utrzymując przyjazne relacje. Chociażby ze wzgledu na dzieci. Bo ich zwyczajnie na to stać. Natomiast w kontraście im mniej zamożna para, tym bardziej są na siebie skazani. Mniej skłonni do rozstań, bo czegoś nie lubią. Bardziej jednak skłonni do awantur i do walczenia dziećmi.
15655
<
#308 | bucklebee dnia 16.04.2023 17:31
isteata, spora część Twoich rozważań opierała się na przypuszczeniu, że ja nie tyle nie próbowałem podzielać, ale nawet byłem wrogo nastawiony do pasji żony. Jak mam nadzieję wykazałem w pierwszym poście na tej stronie, jest to nieprawda. Robiłem naprawdę dużo, żeby te rzeczy które ona tak lubi spróbować i się przekonać, ale to po prostu nie jest moje.

Moja notatka o Mustangu była całkowicie żartobliwa, miałem nadzieję, że będzie to jasne - ale jeśli nie było, to podkreślam, że był to żart - nie było to w żadnym razie tak trudne, żeby to w ogóle na serio tu wymieniać.

U nas z tego jak obserwuję nasze rozmowy o awanturach nie ma mowy i faktycznie nie jesteśmy na siebie skazani.

Cytat

No właśnie, stać Cię na to finansowo by nie musieć zmieniać swojego charakteru. Więc faktycznie posiadając przewagę ekonomiczną w związku, możesz kaprysić.
Skrajnie niesprawiedliwe jest Twoje oceniające stwierdzenie, że "kapryszę" w kontekście zdrady żony, bo mnie na to stać. To nie ma nic wspólnego z pieniędzmi i nie wiem, na jakiej podstawie w taki sposób mnie oceniasz. Chyba, że chodzi tylko o stwierdzenie, że mam pieniądze żeby na spokojnie poukładać życie mimo rozwodu, to tak, to się zgadza.
15547
<
#309 | MarcusM dnia 16.04.2023 18:31
poczciwy dnia 16.04.2023 16:56
Wiesz co?
Nie chce mi się z tobą dyskutować.
Bo nie da się dyskutować z manipulantem i nie umiejącym czytać z zrozumieniem.
Chociażby to, ze nigdy żadnego postu dotyczącego mnie na tym forum (ale i na innych) nie było. Zaś te cytaty to takie więcej ,,z doopy" wzięte.Bo oba nie dotyczą nawet w części, mnie. Chociaż chyba się domyślam skąd je wziąłeś.
Zaś osobiście to, poza tymi 3 miesiącami ,,godziny W"Z przymrużeniem oka i potem okresem 2-3 lat zanim zbudowaliśmy od nowa nasz związek, jestem szczęśliwym, kochanym i kochającym człowiekiem. Zaś ty przeżywający od 6 lat swoją klęskę nie potrafisz zrozumieć, że blizna po takim ,,pchnięciu nożem w plecy" jakim jest zdrada, pozostaje na zawsze. I tak jak noga której nie ma bo została amputowana, potrafi ,,boleć bólem reumatycznym", tak i taka ,,blizna" potrafi czasem dać znać o sobie.
Zapytaj o to ..Gunia11".
Co zaś do wybaczenia - tak naprawdę to prawie zaraz po przeczytaniu diagnozy psychiatry i po rozmowie z nim, w oparciu o działania jakie w sposób radykalny dla ratowania Nas podjęła moja Żona - wybaczyłem. I nie wiem skąd ci się wzięło, że ,,ją czołgam"
15541
<
#310 | admiral dnia 16.04.2023 18:37

Cytat

Powtarzasz: "namawiasz do zachwiania rownowagi w zwiazku."
Odbieram to jako chęć utrzymania dotychczasowego status quo patriarchalnej nierówności w związkach. Być może nie masz tego na myśli. Jednakże dokładnie takie hasło stosują panowie o konserwatywnych, tradycyjnych poglądach na relacje damsko-męskie. M.in. tzw. redpillowcy czy konfiarze.

No to blednie o odbierasz nie jestem i nie bylem za patriarchalnym modelem zwiazku, gdyz byl krzywdzacy dla kobiet. I nie wiem gdzie to wyczytales i o jakie hasla moje chodzi? Co do redpilla to idea tej flizofii nie jest powort do patriarchtu ale rozwoj osobisty i skupenie sie na sobie zamaist pogon za kobieta oraz w ogole zrouzmienie jak dzilaja dzis kobety kiedy wlasnie nie ma juz patriarchatu. To czesto ruch feministyczny i lewicowy zarzuca redpillowca jakies mizoginie chyba z obawy ,ze coraz wiecej mezczyzn zaczyna lapac o co kaman.
A skoro jestesmy przy redpillu to co Ty proponujesz to sciezka bule pilla czyli podleglosc i sluzalczosc wobec kobiet , spelnianie ich zachcianek i ustawneine ich w centrum zwiazku na piedestale. Przynajmniej tak odbralem Twoje wpisy.
O konfie czyli polityce sie nie wypowiadam.

Cytat

Znam takie pary i sądzę, że większość osób również je zna. Bowiem ten zaszłościowy, patriarchalny podział ról ze wzgledu na płeć ciągle jest dość często praktykowany w wielu związkach czy rodzinach.

Ok ja takich nie znam ale nie mowie ze takich nie ma.

Cytat

Jak najbardziej - wbrew Twojemu przeświadczeniu - zdrada może być kubłem zimnej wody wylanej na błędne przekonanie, że się znamy i dogadujemy. Natomiast dopiero zdrada dobitnie pokazała wielu parom, że niby rozmawiali, ale tak naprawdę nie rozmawiali. Nie chcąc skrzywdzić partnera nie poruszali wielu istotnych dla nich kwestii. Rozmowę o których wymogła dopiero zdrada. Umożliwiając naprawianie relacji.

Ale ja sie zgdzam ,ze zdrada to jest kubel zimnej wody ale nie zgadzam sie tylko z tym ze moze pomoc zwiazkowi albo naprawde bardzo niewielu pomogla.
To woleli nie skrzywdzic partnera rozmowa ale juz nie mieli obiekcji skrzywdzic go zdrada ? Wiesz jaka krzywde wyrzadza zdrada ? I to calej rodzinie jak sa dzieci. Ludzie popelniaja przez nia samobojstwa , ba morderstwa nawet ,ze o depresji nie wspomne. Zapytam byles kiedys zdradzony czy jestes teoretykiem? Bo to ogromna roznica.
I pozostane przy swoim ,ze zdrada nie naprawia relacji albo bardzo rzadko tylko. Pocztaj tutaj historie a zobaczysz jak tym co pozostali ze soba poprawilo to relacje.

Cytat

Jednak właśnie do tego potrzeba dojrzałości i nie zakładania z góry, że zdrada to oznaka niedojrzałośc

Aha czyli autorowi, ktory nie chcial dzielic pasji zony ( choc w sumie jak mowi i tak bardziej je dzielil niz ona jego pasje) zarzucasz ta postawa niedojrzalosc ale juz zony akt zdrady ta niedojrzaloscia nie jest ? Naprawde nie widzisz w swoich wpisach stronniczosci ? I jeszce probujesz wmowic ,ze widzenie niedojrzalosci w zdradzie to jest wlasnie oznaka niedojrzalosci.

Cytat

Pary, które zaakceptują możliwość wystąpienia zdrady w związku, mogą wyjść z niej silniejsze i lepiej się rozumiejące.

Oczywsice ,ze mozna zdrade zaakcepotwac i pojsc z tym dalej i nawet miec lepszy i silnijeszy zwiazek ale mozna miec tez powtorke z rozrywki. I to drugie jest bardziej gwarantowane.
15541
<
#311 | admiral dnia 16.04.2023 18:39

Cytat

Skrajnie niesprawiedliwe jest Twoje oceniające stwierdzenie, że "kapryszę" w kontekście zdrady żony, bo mnie na to stać. To nie ma nic wspólnego z pieniędzmi i nie wiem, na jakiej podstawie w taki sposób mnie oceniasz.

isteata w dalszym ciage probuje jeszcze bardziej zachwiac i tak juz zachwiana w Waszym zwiazku rowonowage.
15650
<
#312 | 4 dnia 16.04.2023 19:11
Nie wiem już ile razy zaczynałam coś pisać i dawałam sobie spokój. Jakoś się jednak zmusiłamZ przymrużeniem oka

Napisałeś, że chcesz sobie jeszcze pożyć (nie bardzo rozumiem dlaczego do tej pory sobie nie pożyłeś ale nie potrzebuję żebyś mi to wyjaśniał) i że ta zdrada jak dobrze zrozumiałam będzie Cię uwierać (czyli że nie chcesz być w związku ze zdrajcą - ja to rozumiem, chodzenie w bucie z kamykiem do wygodnych nie należy) oraz że do siebie nie pasujecie (według Ciebie na dzień dzisiejszy a że pasowaliście do siebie przed poczęciem dzieci w to wątpie, więc kompletnie nie kumam o co teraz Ci chodzi) biorąc to wszystko pod uwagę nie bardzo rozumiem dlaczego nie piszesz pozwu.
Do czego ma Cię żona przekonać? Że będzie inną kobietą? Że zdrady nie było? Że będziesz sobie mógł pożyć?
Na nic mi proszę nie odpowiadaj. Pogadaj sobie szczerze sam ze sobą. Zabierz po po prostu swojego najlepszego przyjaciela na spacer i z nim pogadaj. Zero alko! Z pełną świadomoscią.

Też mój drogi kiedyś w te tłumaczenie się poharatanym ludziom wpadałam i jeszcze jakieś próby czyniłam by mnie zechciał ktoś zrozumieć. Płonne twe nadzieje złociutki.

Moje wnioski są takie, a naprawdę przewaliłam tych treści bardzo, bardzo dużo. Nie warto tłumaczyć się ludziom, którzy mają zerowe pojęcie o Twoim dotychczasowym życiu a na podstawie lizania posypki czy polewy z tortu oceniają jaki cały ten tort ma smak.
Jeszcze takie moje pytanie i też sam sobie proszę na nie odpowiedz: po co ta terapia rodzinna kiedy Ty już wiesz, że nie pasujecie do siebie i nie masz zamiaru chodzić więcej na kompromisy a tym bardziej, że nie chcesz chodzić z kamykiem w bucie? Zdrada w pamieci zostaje do końca życia. Zmienia się jedynie do niej stosunek, jej znaczenie dla człowieka zdradzonego.
Poza tym informuję Cię jakbyś o tym nie wiedział - a nie jest to wiedza popularna - psychoterpię stosuje się w przypadku diagnozy zaburzeń rozwojowych lub chorób psychicznych. Wspomagająco również po kryzysach kiedy zawiodły naturalne mechanizmy samoleczenia. Zwykle zaczyna się taką terapię po około 6 miesięcach od wystąpienia kryzysu (największy dołek) ale najczęsciej daje się człowiekowi jeden rok bo to jest czas który potrzebuje zdrowa jednostka żeby samodzielnie poradzić sobie z kryzysem.

Jaką masz diagnozę? Co Ci jest, że chodzisz na terapię?


Polecam Wam, czyli Tobie i żonie książki:
Virginii Satir: "Rodzina. Tu powstaje człowiek".
Bandler, R., Grinder, J., Satir, V. "Zmieniamy się wraz z rodzinami. O zdrowej komunikacji".
13728
<
#313 | poczciwy dnia 16.04.2023 19:16
MarcusM,
Ostatni raz odniosę się do Twoich kłamstw ażeby nie zaśmiecać wątku;
Jedyną osobą, która dopuszcza się w zasadzie w każdym poście kuglarstwa jesteś Ty; pomijam to i ignoruje dopóty, dopóki nie dotyczy mnie;
Cytat, który wkleiłem jest Twoim postem w innej historii i odpowiedź Yorika na niego; nie wiem jaki masz cel kłamać teraz w tej kwestii i nie bardzo mnie to interesuje; to tylko daje obraz "prawdziwego" Ciebie i Twoich intencji; jedno jest pewne - zostałeś brutalnie dla Ciebie zdemaskowany więc uciekasz się do taniej manipulacji faktami; jaką wiarygodność ma osoba udzielająca się na forum, która jest tak niespójna jak Ty?; to pytanie jest oczywiście retorycznym gdyż jaskrawą odpowiedź widać powyżej;
15547
<
#314 | MarcusM dnia 16.04.2023 20:40
#poczciwy dnia 16.04.2023 18:16
Poważnie????Szeroki uśmiech
Tylko, ze ja nigdy nie byłem w separacji. A gdy ,,nastała godzina W" to mieliśmy 3-kę dzieci (7,8,11lat).
I czy ty rozróżniasz posty(czyli opisy historii) od komentarzy?
Bo w kilkunastu z nich rzeczywiście napisałem o strzępach tego co mnie dotknęło. Nigdy i nigdzie szczegółowo.Zaś podejrzewałem, ze powołujesz się na komentarze zupełnie kogoś innego, który już dawno nie był obecny na forum.
Zaś ,,Yorik" był o wiele wcześniej niż ja zaistniałem na forum i w ogóle nie pamiętam, abym kiedykolwiek z nim prowadził dyskurs.
I finito, bo
nie chce mi się z tobą gadać.
13728
<
#315 | poczciwy dnia 16.04.2023 22:30
Masz rację,
Pomyliłem nicki z racji tego, że go zmieniałeś. Zwracam honor w tej konkretnej sprawie - to nie Twój post;
15655
<
#316 | bucklebee dnia 16.04.2023 23:53

Cytat

Jaką masz diagnozę? Co Ci jest, że chodzisz na terapię?
Zgodnie z sugestią, 4, na resztę odpowiem sobie sam. Ale na to odpowiem tak, no nie wszyscy jak widać są tak oświeceni, żeby wiedzieć, po ilu miesiącach statystycznie należy udać się na terapię. Ja się udałem, jak poczułem, że jest dramat i nie wiem jak z niego wyjść i żona to zaproponowała. Uznałem, że terapeuci sami stwierdzą, czy to powinno być narzędziem w tym momencie, czy nie i że po prostu nami pokierują.

Od niej/niego wiem tyle, co pisałem wyżej - o swojej niedojrzałości, wyidealizowanych oczekiwaniach, byciu mdłym, relacji symbiotycznej, głębokich problemach z samoakceptacją przez brak akceptacji przez matkę / rodziców, brak przeżycia dzieciństwa jak dziecko i szybkie pójście w mariaż i dzieci z tychże także pobudek.

Dzięki za dającego mocno pomyśleć posta.
15542
<
#317 | Hagi10 dnia 17.04.2023 01:44
bucklebee-po przeczytaniu Twojej "diagnozy" to cud ,że wogóle żyjesz Szeroki uśmiech A tak na serio ,to nie ma ludzi bez wad, każdy ma w sobie jakiegoś "diabła" i różne dziwactwa.Wydaję mi się,że odchodzimy od clou problemu.

1.Twoja żona zdradziła(to nie był był żaden błąd) tylko jej wybór.To ,że nie byłeś chłopcem z jej bajki to nie powód do zdrady/romansu.

2.Twoje zadanie to odpowiedzieć sobie na pytanie czy jesteś w stanie żyć ze świadomością,że Twoja żona przez rok robiła z Ciebie głupka i sypiała z innym mężczyzną.

3.Cala reszta(zmienna stylu życia,wspólne hobby itp.) jest konieczna ale tylko w przypadku akceptacji i chęci pozostania w małżeństwie.Pytanie jest czy Ty tego chcesz?Czy zakładasz ,że najnormalniej w świecie nie pasujecie do siebie ?Z faceta który jest domatorem nie zrobisz ironmena a kobiety tak energicznej i podatnej na zauroczenia nie zamkniesz w klatce.Uwierz mi są na świecie kobiety które bedą zadowolone z Ciebie takim jakim jesteś.Życie i wolność jest piękne.Dlaczego chcesz się zmieniać?
15650
<
#318 | 4 dnia 17.04.2023 08:59
Nie na za co.
Obdarzony jesteś intelektem więc czytaj.
To co napisaleś o swojej diagnozie jak dla mnie jest psychologicznym bełkotem. Jeżeli Ci ta terapia pomaga to korzystaj.
Nim jednak dasz się w to wkręcić na dłużej przeczytaj książkę Tomasza Witkowskiego „Psychoterapia bez makijażu”.
13728
<
#319 | poczciwy dnia 17.04.2023 09:08
Hagi,

Cytat

Dlaczego chcesz się zmieniać?

Chociażby po to aby drugi raz nie wpaść w taką pułapkę w jakiej aktualnie się znalazł;
Autor wyraźnie napisał, że jego postępowanie nie jest wynikiem takiego charakteru ot tak tylko ogromnymi deficytami, nad którymi niewątpliwie powinien pracować;
15655
<
#320 | bucklebee dnia 17.04.2023 10:42
Hagi10 potrzeba mojej zmiany jest dla mnie oczywista, i już nad tym de facto mocno pracuję, czy to w kontaktach z matką, czy z żoną - wcześniej nigdy w życiu nie zdobyłbym się na robienie takich rzeczy jak teraz czy mówienie głośno, że chcę rozdziału majątku czy tego naprzemiennego mieszkania. Albo padłbym po pierwszej kontrze od żony. Niezależnie od tego czy ktoś uważa, że robię dobrze, czy źle, myślę, że dla mnie już samo to jest jakimś postępem.

Cytat

Czy zakładasz ,że najnormalniej w świecie nie pasujecie do siebie ?
Jak tu wyżej napisano, raczej bzdurne jest założenie, że wcześniej do siebie pasowaliśmy, a teraz to już nie. Zresztą, to nie jest 0-1 - albo pasujemy w 100%, albo w ogóle. Myślę, że pasujemy i pasowaliśmy w naprawdę dużym stopniu, ale jest jakiś ważny element, który nas tak od siebie oddalił...

Clue jest takie, czy ja wierzę, że pójście na nie wiem jeszcze jaki kompromis w tej dziedzinie (serio, nie wiem) + moje głośne mówienie o tym, co mi nie pasi, wystarczy do pokonania wszystkiego co zostało zniszczone i mojego czucia się dobrze w związku. Tak mi się wydaje.

Mój brat , który ma za miesiąc rozprawę rozwodową, jak się okazało, że żona go zdradzała (!) przez rok (!!! - dwóch braci na przestrzeni 1 roku zdradzanych przez żony przez rok... hmmm), jak mu się do wszystkiego przyznała, dał jej wybór: albo godzisz się na moje warunki tego jak nasz związek będzie wyglądał (i tu lista), albo nara. No i wybrała nara.

Ja niestety jestem dużo bardziej miękki, pewnie też przez to, że mamy dzieci i nie jest to tak proste. Ale chyba zaczyna do mnie ta wersja przemawiać, na zasadzie: ja zmienię to, to i to, a Ty masz robić to, to i to, inaczej nara. Siądę sobie i spisze to zapewne, jak już będę miał trochę czasu i spokoju w samotności.
15547
<
#321 | MarcusM dnia 17.04.2023 11:09
4 dnia 17.04.2023 07:59
I właśnie z takim ,,psychologicznym bełkotem" stykamy się w 90% wizyt u tych pożal się Boże ,,psychoterapeutów".
Mojej żonie diagnozę postawił uznany w naszym regionie psychiatra, wówczas 2x starszy od Nas. i była kompetentna.
Była potem również 2x u ,,psycho - loszki" (takiej w naszym wieku) i właśnie z takim pseudo-naukowym ,,bełkotem" się spotkała.
------
| #poczciwy dnia 16.04.2023 21:30
Przeprosiny przyjęte.
Bo nie sztuka upaść. Sztuką jest umieć podnieść się z tego upadku.
---------
Dla sprostowania i wyjaśnienia ,,mitów", jakie zostały wytworzone n a tym portalu na mój temat:
Okres ,,wybuchu atomowego" u na przypadł na przełom zimy i wiosny roku w którym Polak został Papieżem. Mieliśmy wtedy ponad 30 lat, prawie 12 lat stażu małżeńskiego i 3-kę dzieci.
Od momentu gdy się o nim dowiedziałem i ,,uwieczniłem" na 3 fotografiach wykonanych z lampą błyskową, do podjęcia przeze mnie ostatecznej decyzji o próbie ,,uprzątnięcia gruzów" i ,,zbudowania" wszystkiego od nowa, upłynęło ok. 3,5 m-ca.
Jak to napisał kiedyś ,,Gunio11": i moja i jego żona ,,oblały egzamin" z ,,bycia żoną". ,,Powtórkę" jednak zaliczyły wzorowo, ,,poruszając niebo i ziemię", aby uratować/zbudować od nowa nasze małżeństwa. Z mojej (z ,,Gunia11" również) strony nie było żadnych działań w tym kierunku.
15542
<
#322 | Hagi10 dnia 17.04.2023 12:14
bucklebee-może to dziwne pytanie, ale jak Twoja żona reaguje na sytuację Twojego brata? Wiesz mam taką myśł,że Twoja żona nie zdaję sobie sprawy jak winiszczająca dla psychiki jest zdrada.Jest/był tutaj taki użytkownik którego żona miała romans 40 plus lat temu i do dziś odczuwa dyskomfort.
Autorze Ty jak i Twoja żona musicie sobie zdać sprawę, że jeśli chcecie pozostać razem będzie to wymagało ogromnej pracy ,(krew,pot i łzy), a to i tak nie daję gwarancji,że zapomnisz o tym co zrobiła.
15532
<
#323 | normalnyfacet2 dnia 17.04.2023 13:19
bucklebee

Cytat

Ale chyba zaczyna do mnie ta wersja przemawiać, na zasadzie: ja zmienię to, to i to, a Ty masz robić to, to i to, inaczej nara.

Dlaczego Ty masz naprawiać skoro nie Ty zepsułeś?
Pytałeś ją jak ona chce to naprawić i jak sobie teraz wyobraża wspólne życie?
Znowu chcesz się kierować zasadą życzeniowości/chciejstwa
coś napiszesz, jakaś lista zasad jak postępować jak nie postępować ona się zgadza to będzie pięknie albo nie zgadza to znikasz.
Po pierwsze dlaczego przerzucasz decyzję istnienia małżeństwa na nią?
Jak sam twierdzisz jesteś miękki - dobrze że już to wiesz - dlatego musisz nauczyć się sam podejmować trudne decyzje a nie ponownie poddawać się jej decyzjom - to już było i zawaliło się. Chcesz wrócić w stare koleiny?
Dwa - żadna lista nie zmieni tego co się stało. Bez dogłębnego obgadania tego co się stało niczego lepszego nie zbudujecie/odbudujecie. Ona musi przyznać się do wszystkiego - jeżeli ona z kłamstwem przejdzie do "nowego" małżeństwa - a na bank zgodzi się na wszystko - to będzie wiedziała że kłamstwo popłaca. Bo przecież ona niczego nie straci - oprócz wyjazdów do czego już się zobowiązała - czyli...opłaciło się.
Nie wiem co chcesz tam zawrzeć ale teraz musisz być twardy.
Zażądałeś zdjęć, filmów?
15547
<
#324 | MarcusM dnia 17.04.2023 13:47
| Hagi10 dnia 17.04.2023 11:14
Piszesz o ,,Gunio11" i o mnie.
Zapomnienie?
ZAPOMNIJ. bo zdrada to ,,nóż wbity w plecy" przez najbliższą osobę. W przypadku ,,Gunio11" była to osoba znana i bliska mu od dzieciństwa. Po takiej ,,ranie" zawsze zostaje blizna - na duszy/sercu/ na umyśle. A blizny mają to do siebie, ze potrafią przypomnieć o sobie. Doskonale o tym wiedzą osoby, które w kończynie usuniętej w wyniku amputacji odczuwają bóle reumatyczne. Więc co zrobić?
To nie zdarza się często, a wręcz z upływem czasu jest coraz rzadsze. Najczęściej wywołane przez nieopatrzne słowo/zachowanie zdrajc-y/- czyni. Z ,,Gunio11" mówimy, iż pozostaje wtedy tylko ,,iść na plażę i wyć do księżyca".
Absolutnie nie wolo, skoro wybaczyliśmy, ,,czołgać".
15650
<
#325 | 4 dnia 17.04.2023 14:02
A żona ma diagnozę? Co dolega żonie?
Hagi10

Cytat

a to i tak nie daję gwarancji,że zapomnisz o tym co zrobiła.

Ile jeszcze razy trzeba napisać, że zdrady się nie zapomina? Można jedynie stracić kalkulację co do tego, która to już z kolei.Szeroki uśmiech
Nie chodzi się na terapię po to żeby zapomnieć zdradę. Może kiedyś wymyślą jakieś czyszczenie pamięci z nieprzyjemnych wspomnień ale na dzień dzisiejszy najlepiej pamięć czyści duża ilość alko lub postępująca neurodegeneracja mózgu.

Problem z terapiami i terapeutami polega na tym, że jest to profesja nieuregulowana przepisami. Dlatego rozwaga w kontakcie jak najbardziej wskazana. Zwłaszcza przy tendencji do uzależniania się od innych, od ich oceny, humorów, nagród itp. Najlepiej wybierać psychologa klinicznego lub psychiatrę z przeszkoleniem psychoterapetycznym. Wyłapie i zaburzenie i chorobę a to się już w sposób konkretny i sprawdzony leczy. Silnych lęków czy depresji samo fajowe gadanko niestety nie wyleczy.
Badania dowodzą, że terapia jest skuteczna w około 75% przypadków ale tak jak w normalnym leczeniu każdej choroby trzeba wiedzieć co człowiekowi w ogóle jest i jakie środki będą najbardziej skuteczne dla tego konkretnego przypadku.

Jak kogoś intersuje temat skuteczności terapii to niech sobie wpisze w chatgpt: jakie badania dowodzą skuteczności psychoterapii i kto je robił? Nazwiska badaczy i daty badań, jaka metodologia została zastosowana.

Autorze, konsekwencje Twoich decyzji poniesiesz Ty a nie terapeuta. Nie polegaj na nim jako źródle pomocy i wsparcia! Jeżeli tylko poczujesz, że terapia nie zmierza w kierunku zwiększenia Twojej samodzielności i niezależności oraz brakuje konkretnych celów i planów dla przyszłych sesji to ewakuuj się.

Pozdrawiam i żegnam się tym wpisem.
15547
<
#326 | MarcusM dnia 17.04.2023 15:01
| 4 dnia 17.04.2023 14:02
BRAWO, BRAWO i jeszcze raz BRAWO!!!
Właśnie cały czas to, tylko nie tak naukowo i dosadnie, piszę.
15542
<
#327 | Hagi10 dnia 17.04.2023 15:12
MarcusM-tak,chodziło mi o Gunio11.
4-źle się wyraziłem,może nie zapomnieć tylko nauczyć się z tym żyć.

Tak jak ktoś tu kiedyś napisał (możliwe,że Gunio11) ,że choć kocha żonę i żona już nigdy nie zdradziła , to żałuję ,że z nią został bo gdyby dał sobie szansę i ruszył z nowym życiem to w wieku 70 lat nie siedziałby na forum zdrady (czy jakoś tak).

Pytanie jest czy ma sens walka o miłość swojej żony?Moim zdaniem nie,ponieważ o miłość się nie walczy.Ona albo jest albo jej nie ma.Autorze czy wierzysz,że żona Cię kocha?Wiesz dlaczego Ty byłeś jej wierny?Bo ją kochałeś.

Miłość to też szacunek i dbanie o bezpieczeństwo i szczęście drugiej osoby.Gdzie była wtedy Twoja żona?Czy martwiła się,że możesz sobie coś zrobisz(jak się dowiesz)Czy myślała wtedy o waszych dzieciach i jak ten romans wpłynie na ich przyszłe życie?(traumy)

Nie sądzę ,że jest tutaj jakieś uczucie,może jest to uczucie do pieniądza i wygodnego życia?Czy Ty chcesz tak żyć?

p.s po moich przygodach uważam,że każda osoba która wchodzi w jakokolwiek relacje/zwiazek powinna przeczytać historie ludzi z tego forum.To uchroni takich ludzi ja czy Ty przed rozczarowaniem.
15615
<
#328 | tomek44 dnia 17.04.2023 15:57

Cytat

p.s po moich przygodach uważam,że każda osoba która wchodzi w jakokolwiek relacje/zwiazek powinna przeczytać historie ludzi z tego forum.To uchroni takich ludzi ja czy Ty przed rozczarowaniem.


to jest bardzo mądre - taką wiedzę powinni przekazywać rodzice - a za mało się o tym mówi. Powinna być przekazana przed ślubem świadomość tego co się dzieje z drugą stroną gdy jest zdrada.
Zdradzający/a czuje do kogoś jakąś chemię i czasami dla chwili przyjamności burzy coś, co budowało się przez wiele lat.

Brakuje świadomości konsekwencji zdrady.
Brakuje pielęgnowania związków - gdybyśmy w porę robili coś z dbaniem o relacje na bieżąco, to nie lądowalibyśmy tutaj...
15547
<
#329 | MarcusM dnia 17.04.2023 17:36
Hagi10
Wysłałem Ci wiadomość na priv.
15547
<
#330 | MarcusM dnia 17.04.2023 17:39
tomek44 dnia 17.04.2023 14:57
Związki, rodzina są teraz passe.
Bo uniemożliwiają ,,samorealizację" czyli dezintegrację społeczeństwa.
15532
<
#331 | normalnyfacet2 dnia 17.04.2023 19:54
tomek44

Cytat

Brakuje pielęgnowania związków - gdybyśmy w porę robili coś z dbaniem o relacje na bieżąco, to nie lądowalibyśmy tutaj...

Niestety ale to tak nie działa. Osoba zdradzona często myśli że w związku wszystko jest ok, bo zdradzający nie mówi że są jakieś deficyty. Często również jest tak że zdradzający i tak zdradzi bez względu na to że związek jest dobry. I później na silę szukając wytłumaczenia swojej zdrady atakuje zdradzonego bzdetami wyssanymi z palca. I niestety zdradzeni często myślą że to ich wina i szukają tej winy...szukają...szukają...
15320
<
#332 | edek dnia 17.04.2023 20:30
normalnyfacet2 - co oznacza słowo "często" w Twoich twierdzeniach. Na jakich danych bazujesz?

Ja patrząc na wszystkie przypadki zdrad jakie znam to mam całkiem inne zdanie. Ponad 90% zdrad było w związkach w których oboje partnerów nie dbało o związek.
15532
<
#333 | normalnyfacet2 dnia 17.04.2023 20:40
edek

Cytat

co oznacza słowo "często" w Twoich twierdzeniach. Na jakich danych bazujesz?

Po tym co czytam, jak również z życia gdzie wiem o zdradach a w małżeństwie jest dobrze.
Wiele/często w historiach przewija się że było dobrze a nagle coś zaczyna się dziać.

Cytat

Ja patrząc na wszystkie przypadki zdrad jakie znam to mam całkiem inne zdanie. Ponad 90% zdrad było w związkach w których oboje partnerów nie dbało o związek.

Czyli mamy inną wiedzę/doświadczenie.
15632
<
#334 | Sasza dnia 17.04.2023 20:46
Moja mężatka narzekała na bzdety, że mąż nie pomaga w domu, że z dziećmi do lekarza specjalisty nie chce jechać, że nawalił się i wywaliła go z sypialni, wg mnie taka ściema wymyślona na szybko. Ostatnio rozmawialiśmy, chce, żeby dzieciaki miały normalny dom, wg mnie swojego ma w d..., chce utrzymać status quo, obejść się bez strat. Rzeczywiście, człowiek jest głupi, za kim ja tęskniłem, za kobietą, która podczas delegacji męża waliła go w rogi. Ech...
15320
<
#335 | edek dnia 17.04.2023 20:52

Cytat

jak również z życia gdzie wiem o zdradach a w małżeństwie jest dobrze.

a co to oznacza w "małżeństwie jest dobrze" i skąd ta wiedza ?

Dla jasności pytam tylko po to, żeby wiedzieć skąd czerpiesz informacje, ewentualnie jeśli robisz to poprzez obserwację to na co zwracasz uwagę.
13728
<
#336 | poczciwy dnia 17.04.2023 20:53
Weźcie jeszcze pod uwagę, że słowa, że było dobrze czy źle są pojęciami względnymi i raczej jest to opinia subiektywna; dla każdego ten dobry czy zły związek znaczy co innego; na zewnątrz ludzie przeważnie pokazują fałsz a rzeczywistość jest zgoła odmienna; zwłaszcza teraz w dobie portali społecznościowych jest to nagminne; każdy ma też inne wymagania co do związku; wiele jest też związków nieszczęśliwych, które trwają do czasu aż się nie pojawi lepsza opcja - nikt wtedy z zewnątrz nie zdaje sobie sprawy, że jednak nie było tak fajnie jak zostało pokazane na okładce;
15532
<
#337 | normalnyfacet2 dnia 17.04.2023 21:51
edek

Cytat

a co to oznacza w "małżeństwie jest dobrze" i skąd ta wiedza ?

Będziemy to rozbijać na atomy?
Bo znam takie małżeństwa gdzie była zdrada - i w małżeństwie było dobrze Uśmiech
15320
<
#338 | edek dnia 17.04.2023 22:06

Cytat

Bo znam takie małżeństwa gdzie była zdrada - i w małżeństwie było dobrze

znaczy zapytałeś obie strony "Czy uważasz, że wasze małżeństwo przed zdradą było udane ?" i obie strony potwierdziły ?
czy zapytałeś o to jedną ze stron ?
czy żadnej nie pytałeś, ale tak zaobserwowałeś ?

Cytat


Będziemy to rozbijać na atomy?

tak jak wszystko na tym forum.
Chcę po prostu wiedzieć skąd aż takie rozbieżności w naszych statystykach i czy czasem nie wynikają z innego sposobu pozyskiwania informacji.
15532
<
#339 | normalnyfacet2 dnia 17.04.2023 23:44
edek

Cytat

Chcę po prostu wiedzieć skąd aż takie rozbieżności w naszych statystykach i czy czasem nie wynikają z innego sposobu pozyskiwania informacji.

Czy ja podawałem jakieś dane statystyczne?
Słowo "często" jest jakąś statystyką?
Nie pozyskuję informacji nie szukam statystyk, opracować, analiz - wszytko co pisze opieram na własnym życiu, przeżyciach, doświadczeniach, środowisku.

Cytat

znaczy zapytałeś obie strony "Czy uważasz, że wasze małżeństwo przed zdradą było udane ?" i obie strony potwierdziły ?

A czy ja pisałem że jestem terapeutą, psychologiem, "badaczem"?
To co napisałem wiem stąd że znam małżeństwa gdzie doszło do zdrady lecz zdradzony nie wie że został zdradzony(chyba) - są nadal razem, wydają się być szczęśliwi - obserwacja.
15320
<
#340 | edek dnia 18.04.2023 09:26

Cytat

Słowo "często" jest jakąś statystyką?

Dla mnie często oznacza, że coś wiele razy się zdarzyło. Wiele to więcej niż parę, kilka.

Jeżeli obserwujesz wiele szczęśliwych małżeństw to tylko pozazdrościć. Ja na wszystkie małżeństwa co znam, które obserwuję to szczęśliwymi mogę nazwać parę przypadków.
Tylko o tą rozbieżność mi chodziło, bo tak jak Ty wiem, że zdrada może się zdarzyć nawet w najlepszym małżeństwie. Jednak nie znam (pewnie to kwestia czasu) przypadku, żeby w szczęśliwym związku trafił się romans.
13728
<
#341 | poczciwy dnia 18.04.2023 10:08
Powyższa dyskusja jest pozbawiona sensu bowiem czymże jest to szczęście oraz kto i w jaki sposób je mierzy; ono jest niemierzalne bo zawsze będzie oznaczać subiektywne odczucia; więc coś co nam może wydawać się szczęśliwe niekoniecznie takie będzie dla drugiego i odwrotnie;
W takim stanie rzeczy próba ustalenia jaka jest częstotliwość zdrad w "szczęśliwych" małżeństwach jest niemożliwa; to gdybanie
15320
<
#342 | edek dnia 18.04.2023 12:44
szczęście w związku jest wtedy kiedy jeden i drugi partner w tym samy czasie tak uważa tzn. czuje się szczęśliwy. z dużym naciskiem na czuje.
Moje pytania nie miały też na celu ustalania częstotliwości. Po prostu chciałem wiedzieć, czemu odczucia normalnyfacet2 co do częstotliwości zdrad w szczęśliwych związkach są zgoła odmienne od moich. Z tych odpowiedzi co uzyskałem wyszło, że mamy odmienne definicje "szczęśliwego związku" i słowa "często". Ja po prostu znam mało szczęśliwych związków. Za szczęśliwe uważam te w których mam kontakt z jedną i drugą osobą i które mi mówią, że są szczęśliwe.


W przypadkach jakie ja znam najczęściej zdrady zdarzają się w związkach, gdzie mąż pracuje za granicą i co jakiś czas przyjeżdża do domu.
Ja żadnego takiego związku nie traktuję jako "szczęśliwy", choć niejeden może tak z boku wyglądać.
W ogóle nie jest to dla mnie związkiem jeśli taki stan rzeczy nie jest przejściowy i trwa dłużej niż powiedzmy rok. Dla mnie to nie są "związki" to nie są "małżeństwa", a tym bardziej trudno powiedzieć, że szczęśliwe. Uważam, też, że obie strony są winne, że taki stan rzeczy się utrzymuje a konsekwencje tego stanu dobrze znacie.
15532
<
#343 | normalnyfacet2 dnia 18.04.2023 13:23
edek
Nie zrozumiałeś mojego wpisu w poście 331. Skupiłeś się tam na słowach "często" oraz "dobrze". Cały wpis a nie tylko słowa - które rozbiłeś na atomy.
10294
<
#344 | GruppenWolf dnia 18.04.2023 14:10

Cytat

normalnyfacet2 dnia 17.04.2023 18:54

Często również jest tak że zdradzający i tak zdradzi bez względu na to że związek jest dobry. ...


Cytat

edek dnia 18.04.2023 08:26

Jednak nie znam (pewnie to kwestia czasu) przypadku, żeby w szczęśliwym związku trafił się romans.


Nie chcę się wtrącać między wódkę i zakąskę ale sądzę że wiem o czym pisze normalnyfacet2 .Przykład naprawdę pierwszy z brzegu.Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę frazę "Byłam matką żoną i kochanką" i wyskoczą wynurzenia niejakiej Hani.Zakładam oczywiście że to nie jest literacka
fikcja .O tym czy takie rzeczy dzieją się "często" nie zamierzam dyskutowaćUśmiech
15320
<
#345 | edek dnia 18.04.2023 14:40
normalnyfacet2 zrozumiałem o co Ci chodziło. Skupiłem się na tych słowach, bo wg wszelkiej wiedzy jaką posiadam przypadki zdrady w naprawdę szczęśliwych związkach są rzadkością i jak się zdarzają to są to jednorazowe wybryki (nie długotrwały romans). Ty natomiast twierdzisz, że często nawet w takich związkach występuje zdrada. Stąd były moje pytania.

Cytat

Często również jest tak że zdradzający i tak zdradzi bez względu na to że związek jest dobry.

Ja to czytam tak, że w tych przypadkach, które znasz jakość związku nie ma większego wpływu na częstotliwość występowania zdrad. One zdarzają się często bez względu jakiego związku dotyczą.
U mnie jest dokładnie odwrotnie. Widzę silną korelację jakość związku do ilość zdrad. W zaniedbanych związkach (np. takim jest związek gdzie mąż pracuje za granicą) zdrady zdarzają się częściej niż w mniej zaniedbanych.
15532
<
#346 | normalnyfacet2 dnia 18.04.2023 14:45
GruppenWolf
Dokładnie.
15532
<
#347 | normalnyfacet2 dnia 18.04.2023 15:08
edek

Cytat

Ty natomiast twierdzisz, że często nawet w takich związkach występuje zdrada.

Napisałem CZĘSTO opierając się na tych którzy opisując swoje małżeństwo opisywali je jako dobre, szczęśliwe itp. i zdrada była dla nich szokiem. A później czytają że to ich wina bo...(różne zarzuty) tylko jak mieli reagować skoro według ich wiedzy ich małżeństwo było DOBRE?
Nie twierdzę że w dobrych małżeństwach CZĘSTO dochodzi do zdrad tylko że i tam to następuje - wnioski z historii ludzi tu piszących.

Cytat

Ja to czytam tak, że w tych przypadkach, które znasz jakość związku nie ma większego wpływu na częstotliwość występowania zdrad. One zdarzają się często bez względu jakiego związku dotyczą.

Mi nie chodził o związek czy on jest dobry, szczęśliwy, zajebisty i ogólnie naj, tylko o to że jak ktoś ma skłonności do zdrady to i tak może zdradzić bez względu na jakość związku.
#328 | tomek44

Cytat

Brakuje pielęgnowania związków - gdybyśmy w porę robili coś z dbaniem o relacje na bieżąco, to nie lądowalibyśmy tutaj...

Zdrada dotknąć może ludzi którzy to robią na bieżąco...

Cytat

U mnie jest dokładnie odwrotnie. Widzę silną korelację jakość związku do ilość zdrad. W zaniedbanych związkach (np. takim jest związek gdzie mąż pracuje za granicą) zdrady zdarzają się częściej niż w mniej zaniedbanych.

Praca poza miejscem zamieszkania bywa ułatwieniem dla zdrady. Ale to nie praca zdradza tylko człowiek. Przecież ogromna liczba zdrad dotyczy związków gdzie partnerzy pracują na miejscu a zdrada i tak następuje - jak ktoś ma w sobie skłonność? do zdrady to pewnie zdradzi.
15532
<
#348 | normalnyfacet2 dnia 18.04.2023 15:11
Ale może dajmy dojść do słowa autorowi bo zaniemówił - i jak tam na froncie?
15320
<
#349 | edek dnia 18.04.2023 18:55

Cytat

Praca poza miejscem zamieszkania bywa ułatwieniem dla zdrady. Ale to nie praca zdradza tylko człowiek. Przecież ogromna liczba zdrad dotyczy związków gdzie partnerzy pracują na miejscu a zdrada i tak następuje - jak ktoś ma w sobie skłonność? do zdrady to pewnie zdradzi.

Każdy ma skłonność do obcowania płciowego z jak największą ilością partnerów. Już to tutaj nie raz zostało przytaczane. Stwarzanie ku temu warunków zwiększa "szansę" na takie zdarzenia.

Przykład tego męża pracującego za granicą bardzo dobrze wpisuje się w to o czym piszesz. On może uważać, że jego małżeństwo jest super, bo przecież zarabia dużo kasy, za co dobrze się żyje żonie i dziecku. Jednak po 5ciu latach dowiaduje się, że żona go zdradziła. Dla mnie przyczyną nie jest "ułatwienie" o którym napisałeś. Przyczyną jest fizyczny brak związku.

Cytat

Ale może dajmy dojść do słowa autorowi bo zaniemówił

zgadzam się i już zamilczam
15632
<
#350 | Sasza dnia 18.04.2023 20:12
Dokładnie, fizyczny brak związku, dobrze napisane. Ułatwienie pewnie też gra rolę, bo moja mężatka początkowo spotykała się ze mną w czasie fitness, na który niby chodziła. Po pierwszej wpadce, gdy mąż przejrzał telefon była ostrożniejsza i przyjeżdżała tylko wtedy, gdy był w delegacji. Kolega ma rację, jest jakiś procent ludzi (może 1, może 20), który ma potrzeby ciągłego flirtu, adoracji, bycia w centrum uwagi, a także seksu, niekoniecznie z tą samą osobą. Moja znajoma jest wierząca i nieraz mi mówiła, że dlatego stara się być wierna, chce mieć czyste sumienie. Ale twierdzi, że wiele razy była zafascynowana kolegami z pracy, to nie jest tak, że przez całe życie będziemy wpatrzeni w jedną osobę. Ciężko jest utrzymać wzajemne zainteresowanie przez kilka dekad.
15532
<
#351 | normalnyfacet2 dnia 18.04.2023 20:32
Skoro wywołujesz

Cytat

Każdy ma skłonność do obcowania płciowego z jak największą ilością partnerów. Już to tutaj nie raz zostało przytaczane. Stwarzanie ku temu warunków zwiększa "szansę" na takie zdarzenia.

Stawisz tezę której nie obronisz - "każdy" - nie, nie każdy. Nawet będąc singlami nie sypiają z kim popadnie. Tak już mają. A jeśli ktoś kto będąc singlem sypiał z wieloma nie oznacza że będzie tak robił w związku - czyli nie będzie zdradzał.
Są ludzie którzy zdradzą i tacy co tego nie zrobią - nie pytaj dlaczego bo nie wiem - ja to określam że mają kręgosłup moralny.
Popęd seksualny ma każdy ale to nie znaczy że rzuca się na wszystko bo jest okazja.
Tak samo jest z wyjazdami - jeden skorzysta że wyjeżdża inny nie, jeden skorzysta że partner wyjeżdża inny nie. Wszystko zależy od człowieka a nie okazji, pracy, wyjazdu.

Cytat

On może uważać, że jego małżeństwo jest super, bo przecież zarabia dużo kasy, za co dobrze się żyje żonie i dziecku.

Ale zwróciłeś uwagę że odnosiłem się do wpisu 4 - czwóreczki?

Cytat

Jednak po 5ciu latach dowiaduje się, że żona go zdradziła. Dla mnie przyczyną nie jest "ułatwienie" o którym napisałeś. Przyczyną jest fizyczny brak związku.

"Fizyczny brak związku" - bo go nie ma?
A dasz sobie rękę uciąć że ona by go nie zdradzała gdyby pracował na miejscu?
Praca wyjazdowa jest ułatwienie dla tych którzy zdradzają mają skłonności ku zdradzie.
15541
<
#352 | admiral dnia 18.04.2023 20:40

Cytat

Moja znajoma jest wierząca i nieraz mi mówiła, że dlatego stara się być wierna

Stara sie od poniedzialku do piatku w godzinach od 8 do 16 , pozniej juz jest gorzej Pokazuje język sie usmialem ... wiernym sie jest albo nie a nie sie stara...
Az strach pomyslec co by bylo jakby byla nie wierzaca Szok Pokazuje język
15632
<
#353 | Sasza dnia 18.04.2023 20:55
Znajoma to nie ta mężatka Uśmiech Źle ubrałem w słowa, jest wierząca i praktykująca, może dlatego nie zdradza, nie wiem. Wiem jedno, ja też nigdy nie pomyślałbym, że będę mieć jakieś głupie przygody z mężatką. W końcu mało jest wolnych? I co, między nami tak zaiskrzyło, że kubeł, dwa kubły zimnej wody nie pomogły. Ani ja, ani ona nie zrobiliśmy tego przypadkiem. To był nasz wybór, zły wybór, ale podjęty świadomie. Nie seks na imprezie, tylko świadoma relacja. Wiedzieliśmy, że robimy źle, ale czasem trafią na siebie takie osoby, że łańcuch nie utrzyma. Kto nigdy tego nie przeżył, ten nie zrozumie. Można mieć kręgosłup moralny, ale upadniesz.
15542
<
#354 | Hagi10 dnia 18.04.2023 21:31
Sasza-nauczyło Cię to czegoś? Uśmiech
13728
<
#355 | poczciwy dnia 18.04.2023 22:49
Problem polega na tym, że ludzie nie rozróżniają, że wierność to nie to samo co brak opcji; to dwie różne rzeczy; warto to zapamiętać; jeśli ktoś jest mało atrakcyjny dla płci przeciwnej to wiadomym jest, że będzie mieć mniej opcji czy też okazji do zdrady niż osoba bardzo atrakcyjna i mająca powodzenie, niezależnie od płci;
Czy zatem jeśli ktoś (przepraszam, ale żeby lepiej zobrazować muszę się uciec do przekoloryzowania) ma cholernie paskudną aparycję, tłuste włosy, nie dba o siebie, ma fatalne uzębienie, 80kg nadwagi i paskudny charakter a tym samym brak widoków na zdradę czy jest wtedy wierny? jedni stwierdzą, że tak, inni że nie; ja należę to tych drugich bo dla mnie wierność jest wyborem a nie koniecznośćią; świadomym wyborem mimo istniejących blisko pokus;
Z tego też powodu bardzo często ludzie trwają w małżeństwach nieszczęśliwi mimo, że na zewnątrz wyglądają jakby dopiero się pobrali - pozory; jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie, że nie jest to w znacznej części spowodowane wiernością, przysięgą i miłością do grobowej deski tylko brakiem innej opcji; ktoś może się z tym nie zgodzić, uznać za bzdury, ale takie są smutne fakty; na tym forum boleśnie się o tym przekonujemy a zdajmy sobie sprawę, że to tylko promil;
15632
<
#356 | Sasza dnia 18.04.2023 23:25
Kolego Poczciwy, trafiłeś w sedno, nikt o tym głośno nie mówi, ale to prawda. Co do pytania czy mnie to czegoś nauczyło? I tak i nie. Wiem, że zdrada/romans zawsze kończy się cholernym cierpieniem obu stron. Nigdy tak nie dostałem w kość, jak tym razem. A wydawać by się mogło, że tylko w szkole człowiek przeżywa zawody miłosne. Myślę, że spotkały się dwie osoby, które są/ były w związkach bez tego czegoś. I nagle zobaczyły, jak to może wyglądać. Jeśli żona, matka, potrafi zaryzykować wszystko dla takiego romansu, to uważacie, że to takie proste nie ulec? To normalna kobieta, a jednak jest siła, która wciąga. Był moment, że przy pocałunku przeskoczyły nam iskry, chyba dotknęliśmy się nosami. Dosłownie mnie lekko poraziło, zaraz wybuchniecie śmiechem, ale tak to wyglądało. Coś, czego nigdy nie przeżyłem. Teraz już wiem, że od mężatek trzeba trzymać się w bezpiecznej odległości, chociaż zawsze było tak, że osoby z obrączką traktowałem aseksualnie. Być może zauważyłem, że to flirciara chętna na romans i to mnie pociągało. Nie mam pojęcia. Może chciałem połechtać swoje męskie ego.
15119
<
#357 | acine dnia 19.04.2023 01:12
cytat z poczciwy post 220:

Cytat

Wszyscy mówią i piszą o górnolotnej przysiędze, jakiejś obietnicy, uczciwości, wartościach itd. Świetnie i tak wyglądałoby życie w idealnym świecie, ale on idealny nie jest i nigdy nie będzie; i niema to kompletnie nic wspólnego z tym, że ktokolwiek próbuje zdjąć odpowiedzialność ze zdrajcy. To zupełnie inna kwestia!!! Takie są fakty mimo, że niektórzy usilnie próbują innym wmówić, że jest to kwestia relatywizowania...
Przecież nie od dziś wiadomo, że z punktu widzenia ewolucji biologicznej kobieta zawsze będzie ciągnęła do silnego samca ( niekoniecznie fizycznie) bo słabi faceci tzw biali rycerze ich po prostu nie pociągają; kwestia zrozumienia mentalności, emocji i zachowań kobiet głównie na poziomie mózgu trzewiowego; owszem na jakimś etapie marzą o tzw. misiaczku, ale finalnie prawie zawsze kończy się to tak samo; albo schematycznie ucieka w ramiona innego a jeśli ma silnie wpojone zasady i wartości to nie ucieknie, będzie trwać nieszczęśliwa w relacji, być może będzie próbować wskrzesić te emocje, ale często z marnym skutkiem, w takim przypadku szacunku i miłości tam nie będzie za grosz; będzie to bardziej przypominać współlokatorów; niektórym to pasuje; pewnie z 70% małżeństw tak wygląda; biały rycerz, ciepła klucha czy zwał jak zwał w dłuższej perspektywie nie jest w stanie zapewnić kobiecie żadnych emocji, które potrzebne są jej jak tlen do prawidłowego funkcjonowania, więc staje się nieatrakcyjny, jeśli staje się nieatrakcyjny toteż nie pociąga jej i nie pożąda;
To, że od ponad 2000 lat ludzie społecznie się dostosowują do rzeczywistości, cywilizują, nie oznacza, że pierwotne instynkty zanikły;


Poczciwy to sa TEORIE psycholgii ewolucyjnej a nie prawda o rzeczywistosci spolecznej. Jestes zwolennikiem pewnej formy darwinizmu spolecznego, jak wielu ludzi na tym padole ale to nie jest prawda obiektywna. Ty nawet nie wiedzac uprawiasz socjobiologie a to te teorie gdzie sie pokazuje czlowieka ze nim steruje egoistyczny gen- to sa jednak teorie tylko, hipotezy i nie mozna ich brac ze jedyny opis relacji ludzkich. Wiele ludzi jest wychowanych na tym darwinizmie spolecznym ale nie wszyscy, juz bardziej mozna sie zastanawiac czy jedno z partnerow w zwiazku ma tak wdrukowane myslenie w osobowosc i to moze byc powodem roznic w podejscu relacji miedzy malzonkami gdy drugie ma inny swiatopoglad a nie ze to jakas globalna prawda jakiejs pscyho-biologicznej ewolucji ktora jest czystym socjobiologizmem czyli IDEOLOGIA,
15542
<
#358 | Hagi10 dnia 19.04.2023 01:27
Sasza-nie wiem czy wiesz ale Twoja była kochanka to mega manipulantka.Teraz jest niby ok ,ale (jak prawie każdy zdradzacz) kiedyś może Cię wydać i możesz mieć problemy Smutek zdajesz sobie z tego sprawę?
15632
<
#359 | Sasza dnia 19.04.2023 09:40
Przecież już pisałem, że mi grozi. Stanęło na tym, że jak coś trafi do jej męża na messengerze, to ona nie pozostanie dłużna. Zaszkodzić mi specjalnie nie może, jestem singlem. W pracy też nie, bo szefostwo ma w d...e takie historie. Jedynie może nasłać na mnie kilku osiłków, tego akurat nie chciałbym doświadczyć Uśmiech Jest manipulantką, chyba jak spora część kobiet w związku/mężatek. Boi się, że prawda wyjdzie na jaw, chce utrzymać status quo. Widać, że mąż nigdy nie czytał tego forum, bo mając taką wiedzę, nie robi nic oprócz wrzucania wspólnych fotek na FB. Żeby nie było, że mnie to boli, wszak to mąż, ale po tym, co o nim mówiła/pisała aż mnie skręca , gdy pomyślę o tych naszych pięknych istotach zwanych kobietami Uśmiech
13728
<
#360 | poczciwy dnia 19.04.2023 10:05

Cytat

Poczciwy to sa TEORIE psycholgii ewolucyjnej a nie prawda o rzeczywistosci spolecznej.

Przedstaw zatem jak to wygląda w praktyce, podaj dane i źródło; wszystko co podnosimy opiera się na wiedzy teoretycznej podpartej ewentualnie praktyką czyli doświadczeniem własnym i innych więc Twój wniosek uznaje za błędny;

Cytat

Ty nawet nie wiedzac uprawiasz socjobiologie a to te teorie gdzie sie pokazuje czlowieka ze nim steruje egoistyczny gen- to sa jednak teorie tylko, hipotezy i nie mozna ich brac ze jedyny opis relacji ludzkich.

Brednie opowiadasz;ponieważ moje zdanie jest nie wynikiem tylko teorii dostępnej w sieci i książkach, ale przede wszystkim wnikliwej obserwacji, rozmów z innymi ludźmi oraz doświadczeń własnych z kobietami; co potwierdziło co najwyżej tylko tę teorię

Cytat

juz bardziej mozna sie zastanawiac czy jedno z partnerow w zwiazku ma tak wdrukowane myslenie w osobowosc i to moze byc powodem roznic w podejscu relacji miedzy malzonkami gdy drugie ma inny swiatopoglad a nie ze to jakas globalna prawda jakiejs pscyho-biologicznej ewolucji ktora jest czystym socjobiologizmem czyli IDEOLOGIA,

Sam sobie przeczysz; najpierw piszesz o tym, że teoretyzuje a później, że to ideologia kiedy jedno z drugim się wyklucza;
Czynniki środowiskowe w jakich się wychowujemy mają przełożenie na to jakie zasady i normy zostaną nam przekazane i tym samym WPOJONE; wpojone zatem nie występujące endogenicznie i naturalnie; wszystko na ten temat;
15119
<
#361 | acine dnia 19.04.2023 12:02
Poczciwy, ja nie zamierzam ciebie przekonywac bo ty masz swoj poglad na swiat i nie bede kopal sie z koniem. Pisze to dla innych zeby widzieli ze takie podejscie jak twoje jest po prostu jednym ze sposobow myslenia i zeby mieli szerszy poglad na wszelkiej masci doradcow malzenskich czy to na forum czy w gabinetach.
15547
<
#362 | MarcusM dnia 19.04.2023 12:26
Nie jestem adminem, ale chciałbym przypomnieć iż jest to post/historia bucklebee, a nie miejsce na fanatyczne propagowanie ,,kozetki Freuda", czyli ,,kościoła Freuda i jego apostołów".
13728
<
#363 | poczciwy dnia 19.04.2023 13:17
MarcusM
Jedynym fanatykiem, który na tym forum jest aktywny jesteś Ty; co gorsza dajesz sobie przyzwolenie na popełnianie tych fanatycznych treści a innym, którzy mają odmienne zdanie chcesz zabraniać? Na szczęście nie Ty będziesz o tym decydować; okazuje się, że demencja starcza może być tak samo toksyczna jak i zdrada; a bucklebee może tylko na tym co najwyżej skorzystać na pewno nie stracić; nie staraj się jednak zrozumieć co mam na myśli bo i tak nie przeskoczysz tego;

Cytat

Poczciwy, ja nie zamierzam ciebie przekonywac bo ty masz swoj poglad na swiat i nie bede kopal sie z koniem.

Ale ja nie oczekuję abyś mnie do czegoś miał przekonać, oczekuję tylko abyś odniósł się do tego co napisałem w korelacji do Twojego posta; oczekuję podparcia Twojej tezy jakimiś argumentami i tylko tyle;

Cytat

Pisze to dla innych zeby widzieli ze takie podejscie jak twoje jest po prostu jednym ze sposobow myslenia i zeby mieli szerszy poglad na wszelkiej masci doradcow malzenskich czy to na forum czy w gabinetach.

Ale to chyba jest jasne i raczej nikt nie zawierza bezgranicznie nikomu w tak ważnych kwestiach tylko weryfikuje co usłyszał/przeczytał przed podjęciem wiążących i ważnych życiowych decyzji;
15119
<
#364 | acine dnia 19.04.2023 13:46
Poczciwy ale mi sie nawet nie chce tego robic. Sprawdz sobie w wikipedii haslo psychologia ewolucyjna ktora wyznajesz w dziale krytyka to tam beda przedstawione kontrargumenty. Moze to zaspkoi twoja potrzebe.
13728
<
#365 | poczciwy dnia 19.04.2023 14:02

Cytat

Poczciwy ale mi sie nawet nie chce tego robic. Sprawdz sobie w wikipedii haslo psychologia ewolucyjna ktora wyznajesz w dziale krytyka to tam beda przedstawione kontrargumenty. Moze to zaspkoi twoja potrzebe.

Chyba mnie nie zrozumiałeś;
ja chcę żebyś wyjawił mi tę prawdę na temat rzeczywistości społecznej, na którą się powołujesz jednocześnie krytykując moje podejście do tematu;
jaka jest ta prawda wg Ciebie? Określenie własnych poglądów ( argumenty) to jednak co innego aniżeli kontrargumenty do czegoś z czym się nie zgadzasz;
Nie chce Ci się tego robić czy jednak czujesz, że się wygłupiłeś?
Gości też zapraszasz do stołu po czym wstajesz od niego z informacją, że nie chce Ci się z nimi gadać? Nie rozumiem w jakim celu zatem w ogóle podjąłeś temat?
15119
<
#366 | acine dnia 19.04.2023 14:08
Prawda na temat rzeczywisctsci spolecznej jest taka ze dziedziny ktore probuja sie ja zajac jako polem badawczym sa rozne, od ujec czysto biologicnzych do ujec ze zachowania ludzi sa skonstruowane i kazda z tych dzidzin sobie "rosci" wiedze pelna a to najzwklej chamski bezczelny redukcjonizm . Trzeba miec chociaz tego swiadmosc bo pojawia sie np jakis lekarz ktory wyedukowany na mysleniu bilogicnzym bedzie wszedzie widzial czynniki bilogiczne i to widac np u psychiatrow jak pojdziesz ze swoja zdrada do niego. Robia to lekarze ktorzy sie ubieraja w nimb chwaly super wiedzy to i robia to zwykli smiertelnicy.
13728
<
#367 | poczciwy dnia 19.04.2023 14:13
Zgadzam się, tylko nie wiem gdzie wyczytałeś, że ja odrzucam inne podejścia, wszędzie jedynie podkreślam, że ma to ogromne znaczenie, że wiele decyzji podejmujemy na poziomie podświadomości i tylko tyle, racjonalizacja tego w późniejszym czasie to co innego i tam faktycznie zależy to już od wykształconych, wpojonych norm czy tez zasad;
15119
<
#368 | acine dnia 19.04.2023 14:17
ja w poscie gdzie zacytowalem twoja wypowiedz pokazalem taki wlasnie przyklad psychologii ewolucyjnej i to wykladanej z pozcji autorytetu i to pokazaiem
13728
<
#369 | poczciwy dnia 19.04.2023 15:28

Cytat

Przecież nie od dziś wiadomo, że z punktu widzenia ewolucji biologicznej kobieta zawsze będzie ciągnęła do silnego samca ( niekoniecznie fizycznie) bo słabi faceci tzw biali rycerze ich po prostu nie pociągają; kwestia zrozumienia mentalności, emocji i zachowań kobiet głównie na poziomie mózgu trzewiowego; owszem na jakimś etapie marzą o tzw. misiaczku, ale finalnie prawie zawsze kończy się to tak samo; albo schematycznie ucieka w ramiona innego a jeśli ma silnie wpojone zasady i wartości to nie ucieknie,

A ostatnie zdanie w tym poście to niby o czym świadczy? O tym, że jestem zafiksowany na psychologii ewolucyjnej?
To nie jest psychologia ponieważ powtarzam Ci, że jest to wynik moich doświadczeń życiowych a nie teoria z podręczników; dzielę się na tym forum jak każdy z innych userów doświadczeniem;
cieszę się, że jestem dla Ciebie autorytetem Z przymrużeniem oka
15119
<
#370 | acine dnia 19.04.2023 15:33
Jak juz pisalem, zrobiem to dla innych bo wiedzialem ze do ciebie i tak nie dotrze Uśmiech
13728
<
#371 | poczciwy dnia 19.04.2023 17:02

Cytat

Jak juz pisalem, zrobiem to dla innych bo wiedzialem ze do ciebie i tak nie dotrze

Miło z Twojej strony, pewnie zostanie to docenione, że tak dbasz o wszystkich innych użytkowników;

Cytat

Można mieć kręgosłup moralny, ale upadniesz.

Znamy siebie na tyle na ile nas sprawdzono;
To ma bezpośrednie powiązanie z tym co pisałem o wierności vs brak opcji;
Ci co nigdy nie mieli okazji aby stanąć na rozdrożu będą się chełpić tym jacy to są wierni i przy tym krytykować wszystkich, którzy ulegli;
15632
<
#372 | Sasza dnia 19.04.2023 19:53
Kolego Poczciwy, podpisuję się pod Twoimi słowami obiema rękoma. Mi też do głowy nigdy by nie przyszło, by zaczynać romans z mężatką. Choć mam trochę wrażenie, że ona tylko na to czekała, dlatego to poszło tak expresowo.
13728
<
#373 | poczciwy dnia 24.04.2023 09:00
Autorze,
Jak sytuacja?
13603
<
#374 | Oirb dnia 24.04.2023 22:42
Myślę że się na chwilę (lub na stałe) odciął. Uważam że dobrze zrobił.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?