Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Czy i kiedy zdradzające żony żałują i chcą wrócić?
Hej ja zdrade swojej żony opisałem w lutym ale postanowiłem rzucić temat pod dyskusje gdyż moj mecenas z 20 letnim stażem opowiedział mi ze >90% żon, które zdradziły męża to po około 12 miesiącach się rozstają z boczniakiem i chcą wrócić. Są tutaj takie osoby które mogą rzucić jakieś konkrety na to?
Wyczuwam w Twoim pytaniu oczekiwanie na ten moment;
Klasyczny błąd; w ogóle nie powinieneś sobie tym zaprzątać głowy; to już nie jest Twój problem a raczej nie powinien być;
po pierwsze nie chcą wrócić, tylko sprawdzają czy mogły by wrócić (a to 2 różne sprawy), a po drugie to tylko statystyka i nigdy nie wiesz w których procentach będzie twój przypadek
Ja jej nie wybacze i na pewno nie chce z nią być. Ale życzę jak najgorzej w relacji z boczniakiem. Czekam tego momentu - choć macie racje ze mnie to nie powinno raczej obchodzić. Z procesowego punktu widzenia to chyba nawet lepiej by romans trwał a nawet przemienil sie w coś poważnego - co może przyspieszyć proces. Nawiasem mówiąc to jest niesamowite jak ona się maskuje albo rzeczywiście tego nie przeżywa tylko knuje i kalkuluje. W zasadzie ma dobry humor siedząc mi na głowie - bo nadal sie nie wyprowadziła.
Na innym forum rozpisywali się na ten temat, mianowicie powrotach ex, czy próbach kontaktu kiedy życie nie potoczyło się jak w harlequinie. Chyba podawali okres 2 może 3 lat od rozstania.
Nie macie dzieci, na twoim miejscu życzyłbym jej jak najlepiej żeby jak najszybciej i jak najłagodniej dla siebie wziąć z nią rozwód, z brakiem winy, jej winą, zależy jakie dowody przedstawisz, lepsze to niż słuchanie różnych kłamstw na swój temat jak się Pani obrazi na cały świat który ją odsunie na boczny tor. Żeby ona kiedykolwiek zaczęła żałować że Cię wymieniła to musicie się rozejść a Ty musisz ruszyć do przodu, olać ją, ułożyć sobie życie z inną. Im lepiej i szczęśliwiej sobie ułożysz tym lepiej, dla siebie bo ex będzie Cię obchodzić tyle co zeszłoroczny śnieg i by kłuć ex po oczach bo życie to nie bajka, co nie zmienia faktu że jej bajkę przez wspólnych znajomych możesz wciskać. Bo jak się mówi, trawa u sąsiada jest bardziej zielona.
To ,że ona się rozstanie i będzie chciała wrócić ale że jak skoro już rzekomo powiedzmy puściła tą poprzednią gałąź( czy tam pogodziła się ze stanem faktycznym ,że się rozchodzicie) ,że nie wyszło jej z tamtym po czasie i z braku laku tak wrócić do ciebie?
Panie, jak nie ma się z taką dzieci i wspólnych wielkich zobowiązań już czy doprowadzone to jest do jakiegoś tam porządku tego typu tematy to chyba lepiej wiać i nie oglądać się za siebie.
Bo tu byli tacy co dawali szanse ,jakieś terapie niby wspólne , naprawianie małżeństw bla ,bla ,bla a za rok wraca taki biedaczek tu i znów tu piszę ,że jednak nie pykło naprawianie nawet pomimo chęci bo bidulka nie wytrzymała i wróciła do kochasia na harce.
Miał chłop nadzieje no miał, szczere chęci były no może i były jakieś, ale no ale.. chyba nie będziemy czekać roku ,niech no żonka się wybawi i może coś jej nie wyjdzie albo sama z siebie pójdzie do głowy i z chęciami na kolanach błagając o jakieś naprawy?
Szanować się trzeba bo nikt inny za ciebie tego nie zrobi tym bardziej ona.
A to co ona tam sobie robi i wybiera to już niech ona sobie ponosi tam konsekwencje tych wyborów, jest dorosła. Jeśli coś zrozumie nawet po czasie to niech to będzie jej życiowa nauczka na przyszłość.
Ty jak chcesz też spróbować możesz jeśli chcesz, twoje życie, jak masz nerwy i wytrzymasz to rozwiedziesz się za rok najwyżej albo za ileś lat bo ona niczego może się nie nauczy i znajdzie się ktoś nowy na horyzoncie, historia zatoczy koło?
Masz na to czas, siły i nerwy? I tak chyba musi najpierw ustać pożycie małżeńskie, pomęczyć się będziecie musieli jeszcze razem trochę pod jednym dachem, robiąc dobrą minę do złej gry pewnie i przed rodzinką. Albo przynajmniej ona sobie będzie tam grać dobrze bo i widać ty się w tym gubisz nawet. Czyli idzie jej to dobrze.
Opisywanych spraw z powrotów czy prób naprawiania też tu opisane było bez liku i zazwyczaj jest tak ,że to już nie jest to samo co było przed zdradami czy ich wykryciem, popsuciem się związków czy kryzysem/ami w tych związkach. To już nie będzie to samo i będzie to twór ale na innych zasadach o ile powiedzmy szczerze obie strony ,a przynajmniej ta co zawaliła będzie chciała tego powrotu szczerze,a nie że jakieś pobudki w stylu, a bo dzieci, a bo jak sobie sama poradzę, nie mam lepszego punktu zaczepienia.
Taki trochę tupet wiesz coś w stylu, no tak wiem zdradziłam cię, wiem że to dziecko nie jest twoje ale wróć do mnie,wybacz mi i wychowajmy je razem bo przecież nie jest ważne kto jest ojcem fizycznie ale kto je wychowa? Była tu taka historia opisana, ludzie mają tupet, dla niego o tyle dobrze, że zwiał( czy raczej kopnął ją w tyłek?) bo to w końcu nie jego cyrk i małpy.
A ilu np. mężczyzn wychowuje na nieświadomce nieswoje dzieci albo dowiaduje o takich rewelacjach po wielu latach np?
Jeżeli mieszkanie jest twoje to to też zmienia postać rzeczy, bo możesz ją wyprowadzić choćby do rodziców.
Kochaś cwany, wie co robi i mówi, tak tak nie wyprowadzaj się bo przecież masz prawo tam mieszkać.
Mogą być razem ,przecież i tak ponoć się rozwodzi to co stoi na przeszkodzie coś im wynająć razem?
Z pewnością tak będzie, być może że zacznie nawijać makarony na uszy o powrocie i jakichś tam naprawach w takim przypadku.
Myśle sobie ze głównym źródłem cierpienia jest nawet ten post. Myśle o bólu, nie widzę żalu z jej strony, szukam sprawiedliwości i myśle o karze dla niej - jednym słowem to mnie przy niej trzyma jeszcze. Muszę się jakoś uwolnić i „puścić”
Brawo ty... Strach ma wielkie oczy. Więc myślę że dasz radę skoro pokonałeś już pewne bariery. Różnej ilości czasu potrzebują ludzie na podjęcie decyzji o odejściu.
Co do zemsty to nic tak żony nie zaboli jak sobie życie poukładasz bez niej. Gach chce pobawić się za darmo i już. Wiadomo mężatki to dobry i pewny obiekt zainteresowań.
Widzę po sobie że dawanie szansy jest bez sensu. Ex po dziś dzień ma ból dupy, bo straciła pewnego i stabilnego faceta. Nawet teraz pyta się czy bym jej czegoś nie zrobił w domu. Nawet sugerowała powrót, ale niech lepiej zostanie przy swoim wybranku.
Szlachetny w pelni Cie rozumiem i widze duzo analogii do mojej sytuacji. Moja jeszcze zona po trwajacym okolo 3 lata romansie tez nie okazala zadnego zalu czy skruchy a dodam ze jak to sie mowi posprzatalem jej balagan w zyciu bo byla samotna matka i razem wychowalismy jej syna ( ja zreszta traktuje go jak swojego ) sami wspolnych dzieci nie mamy co tez bylo w sumie jej decyzja. A jak mlody dorosl i poszedl na swoje to doprawila mi rogi a moze i wczesniej doprawiala( niestety po zdradzie takie watpilowsci ma chyba kazdy czy to tylko z jednym/a bylo) . Ja nawet nie uslyszalem glupiego przepraszam ba wine zreszta za te romans caly czas probowala zrzucac na mnie a ostatnio w klotni powiedziala mi , ze jej romans to moja wina cytujac: " Gdybys byl lepszym mezem nie musialabym zdradzac".
Zona jak u Ciebie nie chciala rozwodu nie chciala sie wyprowadzic to ja glupi przez 2 lata walczylem o ten zwiazek a ona tylko markowala, ze sie stara. W koncu to ja musialem podjac decyzje o rozwodzie ( za 2 miechy powinien byc final) i sprzedazy domu i rozejsciu sie.
Roznica jest tylko taka , ze moja nie ma kontaktu z kochankiem przynajmnjej tak twierdzi jego zona z ktora sie zakumlopwalem. No chyba, ze ma innego teraz kochanka ale mnie to juz malo obchodzi.
Rozmumiem tez Twoje pytanie o powroty chcialbys zobaczyc ja na kolanach proszaca o danie szansy ale czy naprawde chcialbys tego? Bo nawet jesli jest tak ze te 80- 90% chce wrocic to czym to jest motywowane bo raczej nie zalem, skrucha i zrozumieniem swoich bledow i checia ich naprawy ale poprostu tym, ze albo kochanek dal kopa w dupe albo okazal sie gorszy od meza i jest chec powrotu do starego lepszego. Takie powrot bylby raczej nieszczery , satysfakcja chwilowa a mogl by tylko namieszac w glowie, ze moze warto dac szanse.
Takze podsumowujac czesto na zal , skruche czy wdziecznosc zdradzajacych nie ma co liczyc i trzeba sie z tym pogodzic i spojrzec jakby to powiedzial Poczciwy realnie na swiat , ze tak juz jest i tyle. Szkoda tracic czas na czekanie na ten zal i skruche czy jakas tam sprawiedliwosc i zaprzatac sobie tym umysl, lepiej zajmowac sie soba, swoim samorozwojem itp.
A najwieksza kara dla Twojej zony Szlachetny bedzie jak zobaczy Cie szczesliwego bez niej.
Oj Szlachetny, Szlachetny...
Co ci chodzi po tej rozgrzanej głowie.
Nie masz innych kłopotów na głowie niż to czy wracają czy tez nie?
Załatw do końca temat wyautowania jej ze swojego życia na zawsze.
To tutaj pisałem wielokrotnie:
Jak suka rwie się do psa- zdejmij jej kaganiec, spuść ze smyczy i puść ją wolno. Z informacją, że to droga tylko w jedną stronę. Nie miałeś wpływu na jej wybór decyzję. Skoro tak, to niech poniesie tego konsekwencje.
Nie zaprzątaj sobie głowy czy próbują wrócić czy też nie.
Jeśli mocno popracujesz nad sobą, poznasz jak piękne jest życie ale już bez niej to nie będzie miała ani do kogo ani dokąd wrócić. I twoje pytanie stanie się li tylko czysto retorycznym.
Swoje odcierpisz(jak każdy z nas) ale jak mocno przepracujesz okres "żałoby", wyciągniesz tej otrzymanej lekcji właściwe wnioski, to wyjdziesz z tego tylko silniejszy,
Wiesz, moja ex też chciała powrotu. Tylko drzwi już były dla niej zamknięte.
Pamiętam jak mnie się kiedyś zapytała, dlaczego o nią nie walczyłem.
Odpowiedziałem jej: tej, którą którą pokochałem już nie było, a o tą która mnie zdradziła- nie było warto.
Każ jej się spakować i się wyprowadzić i to natychmiast.
To jest twoje mieszkanie a ona przecież ma swoje. Nie szczyp się tylko wymień do cholery te zamki!
Unikniesz kłopotów, prowokacji z jej strony bo nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego do czego zdolne są kobiety. I niebieska karta może się okazać najmniejszym twoim problemem. (pamiętaj, że jest sterowana przez gacha)Nie będzie swoją obecnością, zachowaniem i słowami Ciebie prowokować
Jeśli nie chcesz tego zrobić- ściągnij kogoś(przyjaciela, siostrę, brata, mamę czy też ojca aby z tobą zamieszkali.
Nie dopuść do sytuacji, abyś z nią przebywał sam na sam.
Oczywiście pełen monitoring mieszkania i nagrywanie wszystkiego non stop.
To jest wojna, na której jeńców się nie bierze, a ty masz z tego wyjść jak najmniej poobijany.
Nie daj się jej sprowokować, nie wdawaj się w dyskusję.
Panuj nad emocjami...
to tak na szybkiego …
Z tego co wiem niestety nie mogę jej wyprowadzić ani zmienić zamków. Nie wiem co to niebieska kartka …? Zgadzam się z Wami ze nie warto czekać na jej powrót - nie ma takiej szansy bym ja dał jej szanse ze się tak wyrażę. Tak jak pisałem to takie „niesprawiedliwe” ze człowiek jest zdradzony a w tej sytuacji czuje się taki nieuprzywilejowany. Dlatego tak pojawia się we mnie ta myśl o tym ze powinna spotkać ja za to odpowiednia zapłata - i właśnie ta myśl mnie jeszcze przy niej emocjonalnie trzyma. CEkam momentu kiedy to w końcu puści. Ja oczywiście zajmuje się sobą i rozwoje itd. Po tych powiedzmy 2 miesiącach mam grunt pod nogami i zaczynam kontrolować świat. Niestety właśnie nie miałem wpływu na jej decyzje i to jest smutne i bolące ze to ona podjęła taka decyzje za mnie. Ja jestem nieufny a tutaj zaufałem i to tak boli.
Odpowiedziałem jej: tej, którą którą pokochałem już nie było, a o tą która mnie zdradziła- nie było warto.
Dobrze powiedziane.
Dodam jeszcze ,że kiedyś znalazłem gdzieś taką sentencje:
"Jeśli ktoś raz zdradził,oszukał lub skłamał,będzie to robił delaj. Jeśli nie w życiu, to w Twoich myślach"
Co do niebieskiej karty: To dokumentem służbowym(notatka sporządzona podczas interwencji), wypełnianym przez funkcjonariusza policji w przypadku zgłoszenia i stwierdzenia przemocy w rodzinie i służy dokumentowaniu faktów związanych z przemocą. Ocenie zagrożenia dalszą przemocą, oraz jako dowód w sprawach sądowych. Niestety dla ciebie, w przypadku zgłoszenia przez nią takiego faktu, oni mają obowiązek taką notatkę sporządzić.
Dlatego napisałem abyś ją wyekspediował z domu. Ma swoje mieszkanie. Ma gdzie się wynieść. Złożyłeś pozew i nikt ciebie nie zmusi abyś z nią nadal mieszkał. To jest twoje mieszkanie a nie jej. Masz wątpliwości- skonsultuj to ze swoim prawnikiem.
Chcesz aby ciebie oskarżyła np o gwałt? Lub sama się podrapie. zrobi siniaka.. I co wtedy? Jej słowo przeciwko twojemu. W takich sytuacjach kobiety są bezwzględne Szlachetny. I lepiej nie kuś losu aby się o tym przekonać na własnej skórze.
To nie są delikatne istoty.
Jak myślisz- komu uwierzą?
Ja ciebie nie straszę. Ale musisz być gotowy na wszystko i być cały czas o krok przed nią.
Tak ja ci radzili- nawiąż kontakt z żoną tego gacha. Ale zachowaj ostrożność. Bo może ujawnić gachowi co masz na swoją lafiryndę.
Rozumiem, że zebrane dowody masz powielone a oryginały dobrze zabezpieczyłeś?
Od strony finansowej również się zabezpiecz. Bo nagle się okaże że wyczyści ci konto a potem bujaj się po sądach aby to odzyskać...
Szlachetny
Najlepiej by było abyś wrócił do pisania na swoim pierwszym wątku.
Tak będzie chyba nam najłatwiej na bieżąco reagować. to po pierwsze
Po drugie- zawsze jesteś taki lakoniczny w swoich wypowiedziach ?
Pisz na bieżąco co się u Ciebie dzieje. Wtedy będzie można na gorąco coś zaradzić lub podpowiedzieć .
Moja była żona - zdradzaczka - zapragnęła wrócić po 2 latach z boczniakiem i rok po rozwodzie. "Przeczołgałem" ją jeszcze pół roku, żeby poznać jej prawdziwe intencje no i w tym czasie prowadziłem inny "projekt"
Od 10 lat jesteśmy znowu razem, już bez ślubu, na innych zasadach, przepracowany każdy szczegół. Można. Jest dobrze.
Klasyczny błąd; w ogóle nie powinieneś sobie tym zaprzątać głowy; to już nie jest Twój problem a raczej nie powinien być;
Nie macie dzieci, na twoim miejscu życzyłbym jej jak najlepiej żeby jak najszybciej i jak najłagodniej dla siebie wziąć z nią rozwód, z brakiem winy, jej winą, zależy jakie dowody przedstawisz, lepsze to niż słuchanie różnych kłamstw na swój temat jak się Pani obrazi na cały świat który ją odsunie na boczny tor. Żeby ona kiedykolwiek zaczęła żałować że Cię wymieniła to musicie się rozejść a Ty musisz ruszyć do przodu, olać ją, ułożyć sobie życie z inną. Im lepiej i szczęśliwiej sobie ułożysz tym lepiej, dla siebie bo ex będzie Cię obchodzić tyle co zeszłoroczny śnieg i by kłuć ex po oczach bo życie to nie bajka, co nie zmienia faktu że jej bajkę przez wspólnych znajomych możesz wciskać. Bo jak się mówi, trawa u sąsiada jest bardziej zielona.
Panie, jak nie ma się z taką dzieci i wspólnych wielkich zobowiązań już czy doprowadzone to jest do jakiegoś tam porządku tego typu tematy to chyba lepiej wiać i nie oglądać się za siebie.
Bo tu byli tacy co dawali szanse ,jakieś terapie niby wspólne , naprawianie małżeństw bla ,bla ,bla a za rok wraca taki biedaczek tu i znów tu piszę ,że jednak nie pykło naprawianie nawet pomimo chęci bo bidulka nie wytrzymała i wróciła do kochasia na harce.
Miał chłop nadzieje no miał, szczere chęci były no może i były jakieś, ale no ale.. chyba nie będziemy czekać roku ,niech no żonka się wybawi i może coś jej nie wyjdzie albo sama z siebie pójdzie do głowy i z chęciami na kolanach błagając o jakieś naprawy?
Szanować się trzeba bo nikt inny za ciebie tego nie zrobi tym bardziej ona.
A to co ona tam sobie robi i wybiera to już niech ona sobie ponosi tam konsekwencje tych wyborów, jest dorosła. Jeśli coś zrozumie nawet po czasie to niech to będzie jej życiowa nauczka na przyszłość.
Ty jak chcesz też spróbować możesz jeśli chcesz, twoje życie, jak masz nerwy i wytrzymasz to rozwiedziesz się za rok najwyżej albo za ileś lat bo ona niczego może się nie nauczy i znajdzie się ktoś nowy na horyzoncie, historia zatoczy koło?
Masz na to czas, siły i nerwy? I tak chyba musi najpierw ustać pożycie małżeńskie, pomęczyć się będziecie musieli jeszcze razem trochę pod jednym dachem, robiąc dobrą minę do złej gry pewnie i przed rodzinką. Albo przynajmniej ona sobie będzie tam grać dobrze bo i widać ty się w tym gubisz nawet. Czyli idzie jej to dobrze.
Opisywanych spraw z powrotów czy prób naprawiania też tu opisane było bez liku i zazwyczaj jest tak ,że to już nie jest to samo co było przed zdradami czy ich wykryciem, popsuciem się związków czy kryzysem/ami w tych związkach. To już nie będzie to samo i będzie to twór ale na innych zasadach o ile powiedzmy szczerze obie strony ,a przynajmniej ta co zawaliła będzie chciała tego powrotu szczerze,a nie że jakieś pobudki w stylu, a bo dzieci, a bo jak sobie sama poradzę, nie mam lepszego punktu zaczepienia.
Taki trochę tupet wiesz coś w stylu, no tak wiem zdradziłam cię, wiem że to dziecko nie jest twoje ale wróć do mnie,wybacz mi i wychowajmy je razem bo przecież nie jest ważne kto jest ojcem fizycznie ale kto je wychowa? Była tu taka historia opisana, ludzie mają tupet, dla niego o tyle dobrze, że zwiał( czy raczej kopnął ją w tyłek?) bo to w końcu nie jego cyrk i małpy.
A ilu np. mężczyzn wychowuje na nieświadomce nieswoje dzieci albo dowiaduje o takich rewelacjach po wielu latach np?
Jeżeli mieszkanie jest twoje to to też zmienia postać rzeczy, bo możesz ją wyprowadzić choćby do rodziców.
Kochaś cwany, wie co robi i mówi, tak tak nie wyprowadzaj się bo przecież masz prawo tam mieszkać.
Mogą być razem ,przecież i tak ponoć się rozwodzi to co stoi na przeszkodzie coś im wynająć razem?
Z pewnością tak będzie, być może że zacznie nawijać makarony na uszy o powrocie i jakichś tam naprawach w takim przypadku.
Co do zemsty to nic tak żony nie zaboli jak sobie życie poukładasz bez niej. Gach chce pobawić się za darmo i już. Wiadomo mężatki to dobry i pewny obiekt zainteresowań.
Widzę po sobie że dawanie szansy jest bez sensu. Ex po dziś dzień ma ból dupy, bo straciła pewnego i stabilnego faceta. Nawet teraz pyta się czy bym jej czegoś nie zrobił w domu. Nawet sugerowała powrót, ale niech lepiej zostanie przy swoim wybranku.
Zona jak u Ciebie nie chciala rozwodu nie chciala sie wyprowadzic to ja glupi przez 2 lata walczylem o ten zwiazek a ona tylko markowala, ze sie stara. W koncu to ja musialem podjac decyzje o rozwodzie ( za 2 miechy powinien byc final) i sprzedazy domu i rozejsciu sie.
Roznica jest tylko taka , ze moja nie ma kontaktu z kochankiem przynajmnjej tak twierdzi jego zona z ktora sie zakumlopwalem. No chyba, ze ma innego teraz kochanka ale mnie to juz malo obchodzi.
Rozmumiem tez Twoje pytanie o powroty chcialbys zobaczyc ja na kolanach proszaca o danie szansy ale czy naprawde chcialbys tego? Bo nawet jesli jest tak ze te 80- 90% chce wrocic to czym to jest motywowane bo raczej nie zalem, skrucha i zrozumieniem swoich bledow i checia ich naprawy ale poprostu tym, ze albo kochanek dal kopa w dupe albo okazal sie gorszy od meza i jest chec powrotu do starego lepszego. Takie powrot bylby raczej nieszczery , satysfakcja chwilowa a mogl by tylko namieszac w glowie, ze moze warto dac szanse.
Takze podsumowujac czesto na zal , skruche czy wdziecznosc zdradzajacych nie ma co liczyc i trzeba sie z tym pogodzic i spojrzec jakby to powiedzial Poczciwy realnie na swiat , ze tak juz jest i tyle. Szkoda tracic czas na czekanie na ten zal i skruche czy jakas tam sprawiedliwosc i zaprzatac sobie tym umysl, lepiej zajmowac sie soba, swoim samorozwojem itp.
A najwieksza kara dla Twojej zony Szlachetny bedzie jak zobaczy Cie szczesliwego bez niej.
Co ci chodzi po tej rozgrzanej głowie.
Nie masz innych kłopotów na głowie niż to czy wracają czy tez nie?
Załatw do końca temat wyautowania jej ze swojego życia na zawsze.
To tutaj pisałem wielokrotnie:
Jak suka rwie się do psa- zdejmij jej kaganiec, spuść ze smyczy i puść ją wolno. Z informacją, że to droga tylko w jedną stronę. Nie miałeś wpływu na jej wybór decyzję. Skoro tak, to niech poniesie tego konsekwencje.
Nie zaprzątaj sobie głowy czy próbują wrócić czy też nie.
Jeśli mocno popracujesz nad sobą, poznasz jak piękne jest życie ale już bez niej to nie będzie miała ani do kogo ani dokąd wrócić. I twoje pytanie stanie się li tylko czysto retorycznym.
Swoje odcierpisz(jak każdy z nas) ale jak mocno przepracujesz okres "żałoby", wyciągniesz tej otrzymanej lekcji właściwe wnioski, to wyjdziesz z tego tylko silniejszy,
Wiesz, moja ex też chciała powrotu. Tylko drzwi już były dla niej zamknięte.
Pamiętam jak mnie się kiedyś zapytała, dlaczego o nią nie walczyłem.
Odpowiedziałem jej: tej, którą którą pokochałem już nie było, a o tą która mnie zdradziła- nie było warto.
Każ jej się spakować i się wyprowadzić i to natychmiast.
To jest twoje mieszkanie a ona przecież ma swoje. Nie szczyp się tylko wymień do cholery te zamki!
Unikniesz kłopotów, prowokacji z jej strony bo nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego do czego zdolne są kobiety. I niebieska karta może się okazać najmniejszym twoim problemem. (pamiętaj, że jest sterowana przez gacha)Nie będzie swoją obecnością, zachowaniem i słowami Ciebie prowokować
Jeśli nie chcesz tego zrobić- ściągnij kogoś(przyjaciela, siostrę, brata, mamę czy też ojca aby z tobą zamieszkali.
Nie dopuść do sytuacji, abyś z nią przebywał sam na sam.
Oczywiście pełen monitoring mieszkania i nagrywanie wszystkiego non stop.
To jest wojna, na której jeńców się nie bierze, a ty masz z tego wyjść jak najmniej poobijany.
Nie daj się jej sprowokować, nie wdawaj się w dyskusję.
Panuj nad emocjami...
to tak na szybkiego …
Cytat
Dobrze powiedziane.
Dodam jeszcze ,że kiedyś znalazłem gdzieś taką sentencje:
"Jeśli ktoś raz zdradził,oszukał lub skłamał,będzie to robił delaj. Jeśli nie w życiu, to w Twoich myślach"
Nie warto się męczyć.
Cytat
Chodzi Tobie o to ? Na dole ikonka z chmurką.
Dlatego napisałem abyś ją wyekspediował z domu. Ma swoje mieszkanie. Ma gdzie się wynieść. Złożyłeś pozew i nikt ciebie nie zmusi abyś z nią nadal mieszkał. To jest twoje mieszkanie a nie jej. Masz wątpliwości- skonsultuj to ze swoim prawnikiem.
Chcesz aby ciebie oskarżyła np o gwałt? Lub sama się podrapie. zrobi siniaka.. I co wtedy? Jej słowo przeciwko twojemu. W takich sytuacjach kobiety są bezwzględne Szlachetny. I lepiej nie kuś losu aby się o tym przekonać na własnej skórze.
To nie są delikatne istoty.
Jak myślisz- komu uwierzą?
Ja ciebie nie straszę. Ale musisz być gotowy na wszystko i być cały czas o krok przed nią.
Tak ja ci radzili- nawiąż kontakt z żoną tego gacha. Ale zachowaj ostrożność. Bo może ujawnić gachowi co masz na swoją lafiryndę.
Rozumiem, że zebrane dowody masz powielone a oryginały dobrze zabezpieczyłeś?
Od strony finansowej również się zabezpiecz. Bo nagle się okaże że wyczyści ci konto a potem bujaj się po sądach aby to odzyskać...
Szlachetny
Najlepiej by było abyś wrócił do pisania na swoim pierwszym wątku.
Tak będzie chyba nam najłatwiej na bieżąco reagować. to po pierwsze
Po drugie- zawsze jesteś taki lakoniczny w swoich wypowiedziach ?
Pisz na bieżąco co się u Ciebie dzieje. Wtedy będzie można na gorąco coś zaradzić lub podpowiedzieć .
Od 10 lat jesteśmy znowu razem, już bez ślubu, na innych zasadach, przepracowany każdy szczegół. Można. Jest dobrze.