Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Pewnie zostanę tu zjedzony i zmieszany z błotem. Jestem singlem, ostatni związek zakończyłem w 2020 roku. Czytam forum od kilku miesięcy i zauważyłem jedno - schematyczność, sztampowość większości historii jest wręcz nieprawdopodobna. Prawie 100 procent to jeden powtarzający się schemat. U mnie było podobnie. Z dziewczyną rozstałem się, bo brakowało chemii. Była super, ale nie dałem rady tego ciągnąć. Młodzieńcze ideały legły, w wieku 35+ zrozumiałem, że bez pociągu fizycznego nie idzie stworzyć nic sensownego. Rok temu w pracy poznałem mężatkę, początkowo nie zwracałem na nią uwagi. W pewnym momencie zaiskrzyło. Zaiskrzyło to za mało powiedziane. Zawsze dziwiłem się, dlaczego piękne dziewczyny wiążą się z żonatymi, po co komplikują sobie życie. Do czasu jak poznałem JĄ. Zrozumiałem, że to się po prostu zdarza, nikt tego świadomie nie planuje, choć powinno się w to nie wchodzić, uciekać, od razu ucinać temu łeb. Oszaleliśmy, poczułem właśnie to, czego w poprzednim związku z dziewczyną mi brakowało. Magia. Tysiące SMS-ów, Messenger non stop, telefony, pierwsze spotkania, buziaki w pracy, szok. Przyjeżdżała pod mój dom, zabierała mnie w plener, do hotelu. Po 3 tygodniach seks. Takiej jazdy nie miałem nigdy, szok, niedowierzanie. Zakochałem się. Stary głupi chłop i zwariował. Wiadomo, kochanek zawsze jest i będzie ciekawszy od męża, dlatego łatwo ulec fascynacji kimś nowym. Po jakimś czasie zacząłem cierpieć. Kolejny schemat, zacząłem wkurzać się, że spędza weekendy, święta z mężem. Takich historii jest tu mnóstwo. Po kilku miesiącach jej telefon wpadł w ręce męża. Zaczęło się, bijatyka, groźby pod moim adresem. Sprzedała mu historię, że były tylko pocałunki (wszystkie tak mówią, z tego co tu czytam), chyba uwierzył. Zeszliśmy do podziemia. Służbowy telefon, spotykaliśmy się dalej. Byłem coraz bardziej nieszczęśliwy. Obiecywała wiele, potem zrozumiałem, że to było kłamstwo. Piszę to, żeby przestrzec wszystkich, aby w takie układy nie wchodzili. Po drugiej wpadce (mąż znów ją namierzył) ucięła kontakt, próbuje ratować małżeństwo. Sam nie wiem, po co to robiła. Sama inicjowała spotkania, pisała, dzwoniła, narzekała na męża ( kolejny schemat). Naprawdę chodziło jej tylko o seks? Teraz bez mrugnięcia okiem udaje szczęśliwą mężatkę. Sam nie wiem, kto tu jest najbardziej nieszczęśliwy. Ona, jej mąż czy ja...
to co dla jednego jest złe dla innego może być dobre.
TOTALNA BZDURA !!!
Bowiem nie da się SUBIEKTYWNIE oceniać czegoś, co jest OBIEKTYWNIE zdefiniowane. Gdyż ,,czarne" jest JEDNOZNACZNIE ,,czarne", a ,,białe" - ,,białe", zaś relatywizowanie tego świadczy tylko o miałkości umysłu tego kto to próbuje robić.
I nie istnieje pozytywna korelacja pomiędzy tymi dwoma pojęciami.
Bowiem zasady Bnei Noach : ,,nie kradnij", ,, nie kłam", ,,nie morduj", ,,nie bądź rozwiązły", ,,bądź sprawiedliwy" ZAWSZE I WSZĘDZIE mają jednakowe znaczenie i nie da się ich RELATYWIZOWAĆ. Swoimi komentarzami przypominasz ,,jasia" z piaskownicy, który tupie nóżkami, bo ,,ja chcę". A społeczność (każda społeczność - nawet wśród zwierzą) tak nie działa.
Istnieje w internecie filmik obrazujący przemieszczanie się watahy wilków przez zaśnieżone ostępy leśne. ŚCIŚLE, wg W SPOSÓB NIE PISANY OKREŚLONYCH ZASAD tej społeczności wilków. Jest także doskonale znana zasada obowiązująca w świecie społeczności zwierzęcych - BANICJA osobników łamiących te zasady.
Cytat
Cała historia ludzkości to sex, władza, kasa, ciekawość świata i przemoc - kolejność dowolna.
Poważnie tak uważasz, że tak piszesz??? Współczuję ci.
Więc wytłumacz DLACZEGO to człowiek i jego społeczność jest TU gdzie jest.
,,Homo sum, nihil humani a me alienum esse puto" - to jedno, a homo sapiens sapiens to drugie. Z uwzględnieniem tego, iż człowiek jest ,,zwierzęciem stadnym", bo inaczej by nie przetrwał.
Bowiem życie każdego członka jakiejś społeczności, w tym także społeczności ludzkiej, jest niczym innym jak tylko udziałem w ,,wielkiej orkiestrze symfonicznej".
A w niej NIE MA MIEJSCA dla ,,fałszujących" lub ,,wielkich solistów". Tacy ,,z miejsca" są z niej eliminowani.
----------
Potrafisz wyjaśnić w świetle swoich ,,wywodów" DLACZEGO fakt romansu i ,,puszczenia się" twojej żony, tak cię wzburza/wyprowadza z równowagi/działa ci na nerwy?
Wszak ona robiła TO UWAŻAŁA ZA ,,DOBRE" dla siebie, a tym samym realizowała TO co swoimi wpisami prezentujesz jako ,,słuszne".
Noe to ten od potopu ?
Pewne zasady powiedzmy są uniwersalne i ujęte w ramy prawne a niektóre nie.
Cytat
Bowiem nie da się SUBIEKTYWNIE oceniać czegoś, co jest OBIEKTYWNIE zdefiniowane
Serio? Kto OBIEKTYWNIE ZDEFINIOWAŁ by nie oddawać czci przedmiotom wyobrażającym bóstwa, albo by nie bluźnić ? - podałeś 5 zasad z 7, pozostałe nie pasowały?
Cytat
TOTALNA BZDURA !!!
przecież podałem ci przykłady które można mnożyć ...
Cytat
Więc wytłumacz DLACZEGO to człowiek i jego społeczność jest TU gdzie jest.
sex, władza, kasa, ciekawość świata i przemoc - kolejność dowolna.
Cytat
A w niej NIE MA MIEJSCA dla ,,fałszujących" lub ,,wielkich solistów". Tacy ,,z miejsca" są z niej eliminowani.
rozczaruję Cię są ludzie niezastąpieni. Pieśni śpiewany o wielkich herosach, solistach a nie o szarym tłumie. Kopernik, Galileusz, Giordano Bruno - lepiej spalić bo fałszują...
Cytat
Potrafisz wyjaśnić w świetle swoich ,,wywodów" DLACZEGO...
już pisałem to co dla jednego złe dla innego może być dobre, czego tu nie rozumieć.
MarcusM
W tym sęk, że dostrzegasz tylko dwa kolory czarny i biały jawnie się z tym afiszując. A życie takie nie jest bo ma wiele odcieni kolorów i szarości. Może 2000 lat temu taki w jakimś stopniu był ale nie dziś.Uwierz, że gdy zaakceptujesz fakty to życie będzie łatwiejsze . Po co sobie to robisz? Dlaczego tak bardzo wypierasz rzeczywistość? To co Ty nazywasz dziełem ludzkości to świat idealny jaki nie istnieje i pozostaje tylko w sferze marzeń. Rzeczywistość jest po prostu inna i to jest fakt. A z faktami się nie dyskutuje. Człowiek wypierający nieustannie fakty i rzeczywistość musi żyć w ciągłym napięciu i wkurwie, że idealny obraz życia jaki zbudował sobie w głowie takim w rzeczywistości nie jest . Jeśli lubisz się samobiczować to rób to, ale nie probuj tego narzucać innym bo w pewnym momencie przekroczysz granice śmieszności.
MarcusM no masz racje zle to wyrazilem moralnosc jest jedna ( przynajmniej te najwazniejsze punkty moralne w ktorych nie ma wzglednosci) ale niestety nie jest przestrzegana przez wszystkich. I masz racje ,ze trzeba zlo nazywac zlem i pietnowac je albo przynajmniej strac sie to robic pod kazda szerokoscia geograficzna.
Ale dzisiejsze czasy sa jakie sa i chyba czesto to walka z wiatrakmi choc moze warto jednak z nimi walczyc.
Saszka co myślał móżdżkiem ptaszenka.
Tak mężowi dupa się pali i to mocno wie doskonale ile traci robi wszystko aby to naprawić.
Teraz skrucony prolog.
Z kuzynką gdy ma 14 lat ja parę lat starsza zwieramy pakt siostrzany nawet bliższy, wszystko o niej wiem pierwszy okres, pocałunek, infekcja, sex o czwartym (mąż) nie wiem chodź mówi mi, że zrobiła czego nie powinna nigdy zrobić i tak do godziny W. Ja ją wprowadziłam do swojego życia prywatnego później małżeńskiego. Pierwszy chłopak zerwał ze mną przez nią chodź z mojej winy bo wszędzie ją brałam nie chciałam być sam na sam (wiadome), z drugim później mężem też ale jemu to nie przeszkadzało.
22 lata terminarz nawala wpadka, partner staje na wysokości zadania rzuca się w wir pracy, ja kuzynkę na wakację podsuwam jemu niech dorobi,. Od dziadków dostaję przedwczesne wiano działka z zabudowaniami i ha, więc co budowa domu, projekt wybieramy razem resztą ja się zajmuję (mam facową pomoc że strony kolegi no i rodziców) każdy wie ile to roboty, dochodzą jeszcze trwające studia i praca. Kuzynka pomaga mi ją z brzuchem do urzędu ona ze mną, następnie dziecko ona przy mnie, pomoc rodziców. Tak ciągniemy, ona kończy szkołę i jej pierwszy kontakt fizyczny z kolegą z klasy. Wakacje ona z mężem do pracy i przychodzi jesień tu pierwszy pocałunek.(kuzynka pracuje dorywczo z mężem) Między mną a mężem przed i po porodzie 7 miesięcy nie ma kontaktu fizycznego nie przeszkadza nam to nie jesteśmy amorami sexu. Ślub, Dom po 3 latach gotowy do wejścia, mieszkamy kuzynka cały czas mi pomaga pomieszkuje, drugie dziecko ona ze mną pomaga, wzamnian ja jej pomagam finansowo,no i odzieżowo. I tu na przełomie tych tych 4 lat dochodzi do 4 macanek i 3 kontaktów fizycznych,większość przez alkohol bo to klijęt postawił, a to głupie tłumaczenie jej spróbować.
Sasza to nie był cudny sex powiedz facet 1.9 z hakiem wzrostu kobieta ciut więcej 1.8 no i tylne siedzenie toyota auris dalej im strach nie pozwolił typu hotel.
W zeszłym tygodniu mąż ubłagał mnie o rozmowę była długa bużliwa wszystko chciałam wiedzieć co gdzie jak kiedy ile czasu torwał co czuli czy patrzyli sobie oczy. Później kazałam do niej mu zadzwonić nie miał możliwości poblokowali się parę dni po godzinie W wpierw się błotem obrzucali, więc ja zadzwoniłam że swojego , mąż siedział i tylko słuchał nie odzywał się, a ona opowiadała każdy szczegół chciałam wiedzieć nawet ten czy była w tej bieliźnie którą jej oddałam nową, był płacz, błaganie o wybaczenie itp. A dzięki Lukas54 z model dyktafonu przydał się. A w weekend była kuzynka na rozmowie jeszcze raz mocno się zmieniła zaniedbana, bała się wczesnej przyjść była długa rozmowa, płacz wręcz z szlochem, pytałam co czuła w tym sexie ona nic to samo co z kolegą krutki ale delikatny ona na górze i tyle (pierwszy raz nie do końca) i masę wyrzutów. Wszystko po mału sobie poukładałam skojażyłam fakty tak jak był kontakt on jej do nas do domu nie przywoził tylko do jej domu i byli inni tacy nie obecni wystraszeni. Poczułam satysfakcję, jakoś wyższość nad nimi, może jestem masochistą. Odzyskałam prawie wszystkie wiadomości nie wiele ich było dotyczyły szczególnie, że źle robią i krzywdzą innych, nic o uniesienich miłosnych.
Może dopiero od poniedziałku śpi w domu ale inny pokój, tak nocował u rodziców następnie w letniaku. Nie pyta się o wybaczenie będzie czekał cierpliwie. Obydwoje przyjeli winę na siebie, choć do dociekliwej analizie jest trochę mojej. Pozwalałam przymierzać ubrania kuzynce w salonie przy mężu, mąż widzialnie raz ją w bieliźnie, raz na wczasach nago, Mężowi mówię 7 razy było to za 7 miesięcy niech się głosi to mu powiem, mąż po zakończonych eskapadach był na terapi zdradzaczy bo nie mógł poradzić sobie z wyrządzą krzywdą dzieciom i mi, a ja sądzę też z moim rozwojem, awansami w pracy i dużą aprbatą finansową .
Co najlepsze w styczniu ja uraz nogi ona mi pomaga, mąż na szkoleniu, przychodzi do sypialni rozmawiamy ona płacze, mówi, że popełniła w życiu parę strasznych rzeczy i wie, że są nie do wybaczenia, rozmawiamy i zasypiamy razem.
W małżeństwie nie było jakiś tam większych kłutni, zwad normalna rodzina, stawialiśmy bardziej na rozmowę, czułość, wspieranie jedno drugiego, sex też ale nie tonarzowo. Jak miałam wolny czas to stałam mu koło dupy jak coś robił typu huśtawka, kojec dla psa coś dla dzieci, coś w domu, elektrykę nie wiem co zagrało nie tak, czy budowa domu dalej koło niego czy co, obydwoje nie jesteśmy amorami sexu.
To jest wersja w dużym skrucie.
A dzięki Poczciwy za info, zbiorę się o odpiszę. I widzisz Saszenka nie miałeś racji co do wyuzdanego sexu, planuję jeszcze konfrontację ich razem. Zaskoczona; jeśli chcesz się podzielić swoją historią opisz ją proszę zakładając nowy wątek; i błagam zanim wyślesz przeczytaj, ja nic z tego chaosu nie zrozumiałem... poczciwy
Przepraszam "Poczciwy" za wtrącenie swoich problemów do czyjegoś postu,/wątku, wolę być anonimowa.
Sorki kochanku Saszenka. ????
Nikt nikomu nie pisze na złość, nie ważne, że sex jest w złych warunkach, ważne z KIM... Ja na tylnej kanapie auta miałem najlepszy sex w życiu, lepszy niż w hotelu. Z nikim nie było tak dobrze, bo była chemia, tylko tyle i aż tyle.
To prawda, trochę groch z kapustą. Gdybym zdradził żonę/dziewczynę/narzeczoną to chcąc wrócić co miałbym jej powiedzieć? Kochanie, takiego rżnięcia nie miałem w życiu, nawet z Tobą, ale kocham Cię, dasz mi szansę. Wiadomo, że powiedziałbym, że było przeciętnie, słabo, w sumie beznadziejnie, była drętwa, luźna, niedepilowana i zapasiona
To zależy co kto lubi ja wolę podwójne danie. Opis mojej historii został spakowany do minmum, a chaos z zamiarem wprowadzony. (na tym forum znalazłam dwie osoby które są znane jedna z KULu, druga osoba mieszka ode mnie no może 80 km mamy wspólnych znajomych świat jest mały, w jednym przypadku ta osoba zdradzała dłuższy czas a druga połówka nie wie)
Sasza mówisz swoim przykładem co do romansu, ja miałam konfrontację z mężem i kuzynką razem a znam ich dobrze, nie tak jak ty swoją Panią. Zauważ jak jej się zaczęła dupa palić zobacz co zrobiła kop w dupę dopychaczowi, nie znam ciebie, takie coś spósciła w klozecie, jak najszybciej pozbywając się zbędnego balastu . Widzisz jak potraktowała ciebie, nawet w pracy nieznamy się totalna olewka. Mieliście zajebisty sex więcej chyba ona niż Ty. Ruję miała bo stary przerwał a ty spadaj. Saszka czy masz tyle odwagi aby stanąć jak dojdzie oko w oko z mężem kochanki, znajdziesz jaja. Sam się nazwałeś kochanek wiesz co to oznacza, że wiecznie DRUGI boczniak na parę strzałów i koniec taki tampon gdy chcica cieknie o tyle i tylko tyle.
Masz 35 +a pusto w garku a może groch z kapustą, czepiasz się zajętych kobiet, niszczysz rodzinę.,tym sposobem chcesz podnieść swoją samoocenę, swoje ego.
Ty już żadnego związku nie stworzysz puki ona istnieje w twojej głowie, nie wykreślisz jej, ty ją gloryfikujesz to twój ideał kobiety, żadna inna. Każdy nowy twój zwjązek będzie wypaczony, kobiety z którymi będziesz się wjązał będą w niżu co do twajej Pani.
Jak taki jesteś pewny siebie co powiesz na konfrontację z mężem Pani. Prawda mu się należy nie Apostata wspierasz kochanka chyba że to lubisz.
Szasza my się rożnimi diamentralnie Ja mam 29 lat dzieci, piękny dom, fajną płatną pracę zero zobowiązań i przede wszystkim nie uciekam od problemów, a męża utęperuje odpowiednio ociosam,postawię do pionu albo będzie oglądał tylko moje ciało. To taka mała rewitalizacja w małżeństwie.
Także tobie polecam zrobienie rewitalizacji w swoim życiu, bo życie nie h..j zawsze jest twarde. Życie jest czwartą częścią mgnienia oka, inni biorą całymi garściami a inni z umiarem ale wszyscy się starzejemy. A na starość żeby miał kto nam podać kubek wody, samotność jest przekleństwem pojedynczego losu.........
Powodzenia.
Jako, że temat dyskusji ciekawy, to i ja się wtrącę.
Miałem kiedyś takiego kumpla, co po burzliwym rozstaniu postawił sobie na cel "będę sobie ruchał mężatki". Ogólnie nie miałem z tym problemu dopóki nie tknął mojej żony. Wtedy już widziałem to zupełnie inaczej. I pewnie powiecie "ale kobieta kumpla to co innego" - na pewno? Niektórzy single wydający się w (mniej lub bardziej) przygodne romanse z zajętymi unikają takich kontaktów z partnerami znajomych. Czemu? A bo pewnie nie chcą im zaszkodzić. I tu się pojawia "podwójny standard" bo co za różnica czy działam na szkodę obcego czy kolegi? To nie powinno mieć znaczenia.
I owszem wina za zepsucie związku, ciąży tylko i wyłącznie na zdradzającym. Ale to nie znaczy, że kochanek nie wyrządził żadnej krzywdy mężowi niewiernej kobiety. Bo wiedział o tym, że to mężatka i mógł zdecydować aby nie dokładać swojej cegiełki do ciosu jaki ona wymierza swojemu mężowi. A to, że lżej mu było to zrobić to tylko kwestia tego, że nie ma zobowiązań wobec tego gościa i jak sobie to racjonalizuje - cokolwiek pomaga mu zasnąć.
I nie chcę tu oceniać Saszy. Tak jak wspomniałeś Apostata: Sasza jest wolny - robi co chce. Ale to nie znaczy, że te działania nie będą miały konsekwencji. Ja osobiście, gdybym był tym mężem, miałbym żal także do Saszy. I pewnie chciałbym mu zaszkodzić. Tak samo, gdybym był wolny, nie wdawałbym się w romanse z zajętymi. Nie pozwoliłoby mi na to sumienie. Ale na szczęście nie jestem ani jednym ani drugim, więc mam z tym luz.
A na starość żeby miał kto nam podać kubek wody, samotność jest przekleństwem pojedynczego losu.........
Większej bzdury powtarzanej wkoło nie słyszałem; to wytwór mainstream- u; to jednak świadczy tylko tym, że masz bardzo niskie poczucie wartości i uzależniasz swoje szczęście od świata zewnętrznego, ale co najlepsze próbujesz to maskować oraz nadrabiać ocierającą wręcz o bezczelność nadmierną pewnością siebie, ale to tylko fasada a w środku tak naprawdę siedzi zlękniony, mały i przestraszony kotek;
Na kafeterii może by przeszło, tutaj nie;
Oczywiście tak mocno to wypierasz, że jest to w zasadzie nieuświadomione; a twoje górnolotne hasła, że kochanek zniszczył czyjeś życie dobitnie pokazuje jak głęboko jesteś w doopie;
Cytat
Szasza my się rożnimi diamentralnie Ja mam 29 lat dzieci, piękny dom, fajną płatną pracę zero zobowiązań i przede wszystkim nie uciekam od problemów, a męża utęperuje odpowiednio ociosam,postawię do pionu albo będzie oglądał tylko moje ciało. To taka mała rewitalizacja w małżeństwie.
Tak, tak nie uciekasz od problemów; to fakt; tylko, że Ty nie masz przed czym uciekać bo najpierw musiałabyś umieć je zdiagnozować i dostrzec; świetnie, że masz tak zajebiste życie! Korzystaj póki możesz i temperuj tego swojego męża; tylko nie przesadź bo pamiętaj, że każdy rysik ma swoją wytrzymałość na temperowanie i staje się po czasie łamliwy; i wtedy nie daj boże wydarzy się samospełniająca przepowiednia, że nie będzie mieć Ci kto podać kubka wody...
P.S. Mam nadzieję, że Twoja praca nie polega na poprawianiu błędów ortograficznych tekstów przed drukiem; bo mogłoby się okazać, że ta twoja dobrze płatna praca też szybko się skończy;
Szczęścia życzę!
Na szczęście sam lub z pomocą żony odzyskał całą pięciomiesięczną korespondencję z Messengera i ja nie musiałem brać tego na siebie, tzn powiedzenia co było itd. A lektura mogła zabić, bo wiem, co ex kochanka pisała. Nie zna tylko korespondencji z telefonu służbowego, a było też grubo, pisała, że Go nie kocha i gdyby nie dzieciaki, to by w ogóle nie wracała do domu po pracy. Takie tam jej bajki, ale pewnie by zabolały... Obecnie nie mam kontaktu ani z Nią, ani z mężem, zapowiedzieli, że zgłoszą na policję wszelkie próby pisania z mojej strony. Spoko. Wiem, jak traktuje się boczniaka w razie W, choć przykro było, że nie potrafiła w pracy przyjść i pogadać, gdy wcześniej latała na buziaki co godzinę...
Szczerze, nie wierzę miłość od pierwszego wejrzenia. Co innego od pierwszego włożenia, do którego by nie doszło
Ale tak w 100% poważnie, to przede wszystkim, żeby tak poczuć musiałbym ją dobrze poznać - nie tylko na koleżeńskiej stopie. A żeby wyjść z tej stopy musiałbym na to pozwolić, a do tego (dla mnie) koniecznym warunkiem jest jej brak zobowiązań wobec kogoś innego.
A nawet jeśli wydawałoby mi się że to ta jedyna - musiałbym obejść się smakiem. Wiesz, lubię sportowe auta, ale to, że stałby taki przede mną, z otwartymi drzwiami, kluczykami w stacyjce, z napisem "weź mnie" i jeszcze silnik by przyjemnie mruczał nie znaczy, że wolno mi wsiąść i się przejechać. Wiem nie jest to idealny przykład, ale mniej więcej tak to traktuję.
A pomijając aspekty moralne - lepiej się w takie trójkąty nie pakować i problemy Saszy są tego idealnym przykładem.
Dokładnie, ale wiem, że nie byłem w stanie tego uniknąć, i ona chciała, i ja chciałem, to musiało zadziałać. Kiedyś wspomniałem, że chciałem to wyciszyć, tzn mniej spotkań, pisania, bo w końcu i do mnie i dla niej byłoby to nudne, bez sensu. Ale nie zdążyłem, godzina W i wyszedł kwas, musiałem się zwolnić itd
Ale nie zdążyłem, godzina W i wyszedł kwas, musiałem się zwolnić itd
Według mnie konsekwencje Twoich wyborów nie są adekwatne do ich wagi. W przyszłości staraj się unikać takich układów, bo one dla nikogo nie kończą się dobrze. A jeśli już się zdecydujesz - miej świadomość, że zakończenie tego raczej będzie bolesne i nieoczekiwane w skutkach.
A teraz? Wylecz się z niej. Rusz dalej. Zostaw przeszłość z tyłu. A do tego jak to zrobić musisz dojść sam. Nie ma na to recepty niestety.
francishatcher
Przykład z samochodem nie przemawia do mnie - nie jesteśmy czyjąś własnością.
Z takim podejściem można zmarnować swoje szanse na szczęście. Ale postawa szacun.
Apostata
Dlatego napisałem, że to nie jest idealny przykład. Wg mnie nawet jak laska czegoś chce - niech zostawi chłopa jak jej czegoś u niego brakuje i wtedy może się zastanowię.
Wczoraj na innym forum przeczytałem identyczny wątek, z tym, że relacja/romans trwała znacznie dłużej , bo 1,5 roku (u mnie 5 miesięcy), a kobieta w tym czasie, zostawiwszy męża, pomieszkiwała u rodziców. Wątek nagle się urwał, więc niestety nie dowiedziałem się, jak sprawa się zakończyła, ale autor pod koniec wylądował na psychotropach... I słuchajcie, miał identyczne odczucia co ja, najbardziej zabolał go schemat, czyli nagłe ucięcie znajomości bez żadnej rozmowy itd. Czyli wyidealizowany obraz padł, nagle stała się zimną su...ą, olała go, a autora boli nie sam fakt końca relacji, ale sposób, jak został potraktowany. I ja mam niestety identyczną sytuację. Chciałem rozstać się w przyjaźni, a jej zachowanie chyba podziałało na moje ego, że czuję się jak zabawka wyrzucona do śmietnika. I to mnie boli. Ale ktoś mądrze napisał, że w takich relacjach nigdy nie będzie zakończenia przy kawce i dobrej atmosferze, bo ktoś, kto jednocześnie bzyka się z dwiema osobami, nie ma w sobie żadnej empatii i myśli tylko o sobie. I to mi trochę pomogło, zaczynam rozumieć, kim jest ta moja ex kochanka.
Myślałem, że jest fajną dziewczyną, kumpelą, a ona tylko się bawiła, miała odskocznię od małżeństwa, jak mała dziewczynka wysyłała setki buziaczków i serduszek, kilka razy dziennie przychodziła w pracy na szybkiego buziola i przytulaska, jak to nazywała. Dobrze się bawiła, sztukę manipulacji opanowała do perfekcji. Myślę, że nawet mnie lubiła, ale gdy tyłek zaczął się palić, z kamienną twarzą odcięła się jednym pociągnięciem. Z tego co czytam, to akurat jeden z wielu schematów, bo jednak w większości przypadków tu przeczytanych kobiety zdradzały, ale wiązało się to z przywiązaniem i uczuciami do boczniaka, a tu okazało się, że to zwykła manipulantka.
Bo z tym ,ze kobieta potrzebuje jakiejs wiezi emocjonalnej zeby pojsc z facetem do lozka to jest prawda ale jak to w zyciu nie zawsze. Sa kobitki co robia to dla sportu jak faceci i lubia ten dreszczyk emocji ale nie sa to emocje stricte wzgledem faceta ale zwiazane z samym aktem. Mam nadzieje ,ze jasno to wyrazilem.
Ja nawet wierzę w to, że są kobiety, które zdradzają a kochają na swój sposób swojego męża;
Gonią tylko za emocjami, które w długim nudnym życiu partnerskim nie występują; często jest to wynikiem niedojrzałości emocjonalnej, ale również po prostu natury kobiet; brutalna prawda;
W momencie kiedy emocje opadają dochodzi do głosu rozsądek,przywiązanie i być może miłość, często jednak wyrachowanie, ale to już ciężko niestety rozróżnić;
Wiele kobiet, które straciły rodziny przez swoją głupotę nie potrafią się pozbierać przez następne dziesięciolecia płacząc nocą do poduszki; oczywiście nigdy się do tego nie przyznają nawet przed sobą - wypierając to; nawet będąc w nowym związku są nieszczęśliwe, ale racjonalizują sobie taki stan rzeczy;
Sęk w tym, że takie związki nie mają prawa bytu w dłuższej perspektywie i schemat się powtarza i tak w kółko; inna sprawa, że faceci o niskim poczuciu wartości pozwalają sobie na bycie tamponem emocjonalnym, konserwatorem, płatnikiem, kamerdynerem w zamian za dostąpienie raz w miesiącu świątyni między nogami; miłości tam nie uświadczysz;
cóż, dla desperatów na bezrybiu i rak ryba;
Ja nawet wierzę w to, że są kobiety, które zdradzają a kochają na swój sposób swojego męża;
Pytanie nasuwa sie czy jest to milosc do meza czy raczej do bezpieczestwa, stabilizacji, zasobow , wygody itd. ktore posiadanie tegoz meza generuje, inaczej zaspokojenie jednych z potrzeb piramidy Maslowa.
Cytat
W momencie kiedy emocje opadają dochodzi do głosu rozsądek,przywiązanie i być może miłość, często jednak wyrachowanie, ale to już ciężko niestety rozróżnić;
Otoz to, ja jednak czesciej stawiam ,ze to drugie.
Cytat
inna sprawa, że faceci o niskim poczuciu wartości pozwalają sobie na bycie tamponem emocjonalnym, konserwatorem, płatnikiem, kamerdynerem w zamian za dostąpienie raz w miesiącu świątyni między nogami
Bo jestesmy kastrowani od dziecka juz przez matki przez szkole a na partnerkach konczac.
Dzisiejsi faceci sa slabi i dopiero wpierdziel jaki dostana od zycia moze zmienc ich w silniejszych i bardziej swiadomych ale nie wszyscy pojda niestety ta droga.
Sasza bo niektórzy umawiają się na sex i każde idzie w swoją stronę a Tobie zaczęło zależeć. Jak by ci dała buziaka na do widzenia to byś nie miał problemu?
Cytat
Bo jestesmy kastrowani od dziecka juz przez matki przez szkole a na partnerkach konczac.
Dzisiejsi faceci sa slabi i dopiero wpierdziel jaki dostana od zycia moze zmienc ich w silniejszych i bardziej swiadomych ale nie wszyscy pojda niestety ta droga.
Kwestia równouprawnienia. Jeszcze 100-150 lat temu nikt nie przejmował się orgazmami kobiet, ba nawet były niewskazane.
Bo jestesmy kastrowani od dziecka juz przez matki przez szkole a na partnerkach konczac.
Zgadza się; od najmłodszych lat ciśnięty jest ginocentryzm; począwszy od szkoły gdzie 80% grona pedagogicznego stanowią kobiety; często nie wolne od zaburzeń; poprzez media, które nas odpowiednio programują kończąc na tym, że jesteśmy wychowywani przez matki bo ojciec zazwyczaj zapracowany nie ma czasu na kontakt z dzieckiem; przez to wchodzimy w dorosłość z dużymi deficytami i fałszywymi przekonaniami dzięki czemu pozwalamy sobie na włażenie na głowę przez nasze partnerki bo uważamy, że robimy słusznie; co jest oczywiście niezgodne z naturą i zawsze kończy się większą lub mniejszą katastrofą; ale wpajanie przez X lat takich przekonań właśnie wtedy zbiera swoje owoce;
Cytat
Sasza bo niektórzy umawiają się na sex i każde idzie w swoją stronę a Tobie zaczęło zależeć. Jak by ci dała buziaka na do widzenia to byś nie miał problemu?
Bo w romansach prawie nigdy nie chodzi o miłość a zasypanie swoich braków w postaci atencji, emocji, które jak tlen są kobietom potrzebne do życia; a my próbujemy na siłę przez tysiące lat socjalizacji zmienić i wmówić wszystkim, że tak nie jest;
Na naturę po prostu nie można się obrażać tylko trzeba ją zaakceptować wówczas żyje się lepiej i spokojniej,
Nie można mieć pretensji wchodząc do klatki z lwem, że nas wpiedoli w całośći;
Czy jeśli dostałbym buziaka na koniec, to byłoby mi lepiej? Hmm, buziaka to nie, ale zwykłe spotkanie jak do tej pory, żeby pogadać, na pewno byłoby mi milej i obyłoby się bez nienawiści. A tak mam do Niej żal, że szkoda Jej było godziny, aby się spotkać. Wcisnęła mi bajkę, że obiecała nastoletniej córce, że więcej się ze mną nie spotka itd. Chodziło niby o to, że młoda była świadkiem awantury, kolejnej niby ze mną w tle. Ona z kolei ma żal, że nawciskałem na koniec jej mężowi itp. I ta złość mnie męczy, tak - męczy mnie, o sobie teraz myślę, nie chcę mieć w Niej wroga, ale jest jak jest. Z czasem emocje opadną, będzie ok. Zawsze tak jest, trzeba czasu. Uważam nawet, że jest dosyć głupiutka, bo wiedząc co było, zrobiłbym wszystko, żeby rozstać się w jak najlepszych stosunkach, żeby choćby partner się nie dowiedział. Może miała to w dooopie, może rzeczywiście było Jej głupio, może nie wiedziała, co mi powiedzieć, może.... Co do Waszych uwag, macie rację, natura kobiety związana z cyklami, prokreacją jest nie do przeskoczenia, zobaczcie, co wyprawiała Jagna (dobrze pamiętam?) z mężem, teściem, klerykiem... A obecnie, w czasach Tik Toka, FB czy Tindera jest to jeszcze bardziej widoczne.
Apostata, ja też myślałem, żeby Ją tylko wytarmosić co jakiś czas i tyle. Ale Jej tysiące SMS-ów i kontakt non stop spowodowały po prostu przywiązanie.
Wcisnęła mi bajkę, że obiecała nastoletniej córce, że więcej się ze mną nie spotka itd. Chodziło niby o to, że młoda była świadkiem awantury, kolejnej niby ze mną w tle. Ona z kolei ma żal, że nawciskałem na koniec jej mężowi itp.
Kwestia równouprawnienia. Jeszcze 100-150 lat temu nikt nie przejmował się orgazmami kobiet, ba nawet były niewskazane.
Nie chce zeby wyszlo,ze znow sie Ciebie czepiam ale upraszczasz to strasznie.
Przejmowanie sie uczuciami i potrzebami kobiet nie moze sie odbyc kosztem olewki tychze samych u mezczyzn bo to nie bedzie juz rownouprawnienie czy tam rownowaga ale jej zachwianie i obecnie ma to miejsce. Wspolczesne kobiety chca dzis zeby wspolczesni faceci placili za patriarchat ( o ile takowy mial rzeczywiscie miejsce ) sprzed lat. Inaczej mowiac mamy placic za bledy naszych przodkow ... to tak nie dziala i prowadzi dalej do zachwiania rownowagi ale w druga strone.
Systemowe kastrowanie facetow nie jest korzystne dla zadnej ze stron.
A oba feminizm i marksizm z ktorego to feminizm sie wywodzi sa rownie zle jak faszyzm i powninny byc zakazane.
Być może to będzie dolanie oliwy do ognia, ale jak to wszystko się ima do zdradzających mężczyzn, którzy w czasie trwania romansu kochają swoje żony? Oni też są wykastrowani systemowo? Czy może to Ci, którzy uniknęli tego procesu i teraz oni rządzą i mają potrzeby, których ich żona-klucha nie potrafi spełnić?
Nie zrozumcie mnie źle. Wierzę, że część kryzysów w związkach wynika z "nowoczesnego" wychowania mężczyzn. Ale trochę tutaj generalizujecie, spłycacie.
Problem zdrad (mam na myśli zdrady przez kobiety) istnieje od zarania dziejów i wg mnie wcześniej się o tym po prostu nie mówiło, co sprawiło, że skala zjawiska w dzisiejszych czasach zdaje się rosnąć. To że teraz inaczej się wychowuje ludzi, nie ma takiego rażącego wpływu.
A jeśli chodzi o problem Saszy. Trafiłeś na zimną sukę, która pobawiła się w kobietę wyzwoloną, a jak szambo wy*ebało, zasłoniła się Tobą, żeby jej nie ochlapało. Taki jest fakt. I bez względu czy po tym z Tobą by pogadała, dała buzi na odchodne, czy liścia ze splunięciem w twarz, Ty jesteś ofiarą jej bezczelności wobec męża. Tego nic nie zmieni. I tu Ci żadna rozmowa nie pomoże, bo raz - nie dowiesz się nic czego nie widać po czynach (chyba że rozmowa byłaby nie szczera, co zabierałoby jej sens); a dwa - nie ma już chyba o czym rozmawiać.
Biologia, instynkty i mentalność oraz próżność kobiet; wszystko na ten temat;
Mało dziś wartościowych kobiet, które poza chorym egoizmem nie mają nic szczególnego do zaoferowania;
ot taka przyczyna;
Dokładnie, Kolego, tu już nie ma o czym z Nią rozmawiać. Z kolei do Poczciwego - ex dziewczyna była bardzo wartościowa, ale nie było tego 'floł' I uwierz, jaki ja byłem załamany, że tak jest, że nie ma chemii, bo dziewczyna lux...
Dzięki, ale nie wiem czy byłaby chemia Dokładnie tak jak pisze Poczciwy, biologia jest nieubłagana, chce się bzykać i nie ma mowy, by ją upilnować. U mnie z tygodnia na tydzień jest ciut lepiej, nadal ciężko, ale w porównaniu ze styczniem, lutym, to i tak jest przepaść, wówczas bałem się najprostszej czynności, głowa kompletnie nie pracowała. Dziś jest duuuużo lepiej, choć są dołki. Boję się tylko, że po tym wszystkim nie będę umiał zaufać kobiecie.
Czytałem Jego historię. Wg mnie bezpowrotnie stracił pociąg fizyczny do żony. Przerabiałem to z ex dziewczyną, robiłem wszystko, by coś iskrzyło, ale nic z tego nie wychodziło. Brak pociągu i koniec kropka. Podobnie jest po zdradzie, miodowy miesiąc jest i dla zdradzającego czasem szczęśliwym, ale nie z powodu miłości, ale cudem utrzymanego statusu quo. Z tego już nic nie będzie, kilka miesięcy i koniec.
Dziś lekki dołek psychiczny. Zaczynam mieć to co większość z tu obecnych - sympatia / miłość miesza się z nienawiścią, raz rozumiem Jej wybór - wybrała w końcu rodzinę, normalne. Z drugiej nienawidzę, że potraktowała mnie jak g...o, że się zabawiła moim kosztem, że mnie rozkochała w sobie i wyrzuciła do śmietnika. I nie potrafiła powiedzieć prawdy. Ostatnio zobaczyłem Jej synka i w tym momencie rozumiałem Jej działanie, musiała tak zrobić.
Stary, jak możesz kochać osobę która w jawny sposób kpiła ze swojej rodziny?Czy to był dla Ciebie dobry materiał na żonę bądź matkę Twoich dzieci?
Widzisz mną też się kiedyś kobieta zabawiła i dziś wiem,że było to najlepsza lekcja w moim życiu.Zapamiętaj sobie,że "mądre" czytaj wyrachowane kobiety ,zawsze stawiają na najlepszego "konia".Ostatecznie przegrałeś ,ale w tej grze nie ma wygranych...
Jeśli przestaniesz się "mazać" to z czasem zobaczysz ,że wcale nie potraktowała Cię jak gówno.Sam się tak potraktowałeś.
Z chwilę nie będzie tam nic,ani sympatii ,ani miłośći ,ani nienawiści. Mówisz "rozumiem Jej wybór" problem w tym ,że nigdy nie stała przed wyborem Nigdy nie byłeś nawet opcją ,A wiesz dlaczego?Bo takie kobiety zawsze obstawiają pewnego konia.Gdy to zrozumiesz,życie stanie się łatwiejsze.
p.s Tu nigdy nie chodziło o dziecko ...Gdyby syn był dla niej tak ważny to nigdy by nie dopuściła obcego faceta do swojej rodziny...
Wiem, Kolego, że czas leczy rany...I to mnie pociesza Masz rację, w tej grze nie ma wygranych, każdy przegrał niestety. I wiem, że to ja sam źle się potraktowałem, wchodząc w tę relację. Myślę, że dzieci kocha ponad życie, ale najbardziej zastanawia mnie siła ludzkiego popędu seksualnego. Dla motylków i bzykania kobieta potrafiła postawić wszystko - dom, rodzinę, reputację... Aż przerażające. Nie mówię o miłości, sympatia była ogromna z mojej strony, nigdy nie miałem tak fajnej znajomej, naprawdę. Ale wiem, że rok-dwa i będzie już na pewno dobrze, zwykle tyle się leczyłem.
A ja mam, Panowie, do Was pytanie. Bo teoretyzować i prawić morały jest stosunkowo łatwo, gdy w życiu nie stanęło się w takiej sytuacji. Może część z tu obecnych nigdy nie miała możliwości sprawdzenia swojej wierności. Mieliście w życiu sytuację, że po dostaniu wiadomości na Messengerze trzęsły Wam się łapy jak w delirce, mieliście uderzenia gorąca jak kobieta w menopauzie, a na widok wiadomości na komunikatorze głupieliście ? Ja tak miałem, taka ekstaza jak po najczystszej koce z Kolumbii. Bywało się zakochanym nie raz, nie dwa. To było coś innego, inny level, magia, szał, amok... Bałem się cokolwiek robić, bo nie byłem w stanie, stan narkotyczny, mózg wyłączony, powiem Wam, że cieszę się, że nie ożeniłem się z ex dziewczyną, bo byłby dramat, po tym co przeszedłem z mężatką NIC już nie będzie takie jak kiedyś. I serio uważacie, że mogłem tego uniknąć? Nie dałbym rady. I powiem Wam, że 95 procent Was również nie dałoby rady
Sasza
W końcu trafiłem na odpowiedni wątek. Moja historia jest w 99% identyczna z Twoją. Ty już jesteś po a ja niestety jeszcze w trakcie. Znaczy się pod koniec chyba. Po tym co przeczytałem podjąłem właśnie decyzję o zakończeniu. na razie tylko w mojej głowie. Mam za sobą kilka związków, nieudane małżeństwo. Takiego szaelństwa nie miałem z nikim jak teraz z Nią. Mężatka z dwóją dzieci, znudzona życiem i mężem. Wciska mi dokładnie to samo: mąż niedobry, nie pomaga, pije, nic do niego nie czuje, wcale ze sobą nie śpią itp ...
Nie jestem jej pierwszym kochankiem, co klika lat ma nową "odskocznię".
Jestem już bardzo dorosły, bardzo (po 50-tce.)
Romans z mężatką trwa ok 16 miesięcy. Doznania są tak intensywne, że nie pozwalają tego przerwać. Tym bardziej, że jest świadomość, że to już ostatnia taka namiętność (z racji wieku).
Do dziś nie wiedziałem co robić, ale chyba już wiem. Sasza pozwolę sobie napisać do Ciebie na priv z pewnym tematem.
Pozdrawiam wszystkich.
No to jesteś trochę starszy, ja mam koło 40-ki. Po 8 miesiącach od zakończenia romansu jest już dużo lepiej, mogę w miarę normalnie funkcjonować, codziennie jeszcze pojawiają się myśli o Niej, ale już mniej intensywne, trochę zamglone. Jak wspominałem, mieszkamy koło 10 kilometrów od siebie, więc czasem się zobaczymy, ostatnio minęliśmy się sam na sam, nie odezwała się, ja też nie, po tym jak groziła mi policją, gdy spróbuję nawiązywać kontakt. Było przykro, że przeszła jak obca osoba, ale nic nie poradzę. Rozumiem Twój ból, wiem, jakie to są emocje, jaki amok, jaki emocjonalny odlot. Chyba nigdy od studiów nie przechodziłem tak intensywnej relacji. I powiem Wam, że nie dziwię się już ani kobietom zdradzającym mężów, ani mężom zdradzającym żony w sytuacji takiego zauroczenia. Tego nie idzie opanować, to jest nie do zahamowania. Współczuję Ci szczerze, wiem co czujesz. Większość śmieje się z takich jak my, ale to wszystko nie jest czarno -biale, jak się niektórym wydaje. Ktoś powie, że te relacje to mżonki, spotkania w aucie bez codziennych problemów, więc nie ma o czym gadać. Ja powtarzam do znudzenia, takiej bliskości i takiego seksu nie miałem nigdy i raczej mieć nie będę. ODLOT.
Tak, ale to wszystko spowodowane jest tą tajemnicą, wiąże się z pewnym ryzykiem dlatego jest tak atrakcyjne i i nasycone wysoką emocjonalnością; dlatego to nie jest prawdziwe życie;nie ma z nim nic wspólnego; spotykanie z kochanką/kochankiem ma tylko jedno zadanie - zaspokoić potrzeby emocjonalne i fizyczne obojga;
Daję głowę, że gdyby postanowiła odejść od męża i zamieszkać z Tobą momentalnie z tego napompowanego balonu uszłoby powietrze bo skończyło się to co nakręcało ten układ; właśnie dlatego ludzie, którzy zrywają romanse w fazie eksplozji emocji do końca życia żyją mrzonkami, że przeszła im miłość życia obok nosa; co oczywiście jest tylko idealizacją; gdyby romans wygasł sam wówczas można byłoby dopiero dokonać obiektywnej oceny;
Dokładnie Kolego Poczciwy, wszystko się zgadza. Ja natomiast cieszę się, że jest już dużo lepiej, że mogę normalnie funkcjonować. Myślę, że pomogło mi Jej zachowanie, bolało, ale pomogło zrozumieć, że ma mnie i moje prośby w d... W przeciwnym razie żyłbym nadzieją, a tak sprawa jasna. Ostatnio zauważyłem dopiero, jak ciężko w moim wieku znaleźć kogoś z czystą kartą, strasznie dużo wokół rozwódek 30+ z dzieckiem lub dwójką. No i dużo (za dużo) mężatek szukających kogoś na boku. Plaga naszych czasów.
Każda kochanka/kochanek zawsze gadają to samo, bo niby jak moglaby Ci powiedzieć ,że zdradza "pefrekcyjnego" i kochającego męża? Co byś o niej/nim pomyślał?Problem zdrad polega bardziej na egoizmie i chorych fantazjach zdradzających niż na rzeczywistych problemach w małżeństwie.
Śmieszne jest to ,że w większości przypadków zdradzacz nigdy nie planuje opuscic swojego "bezpiecznego" małżonka/e .Mówiła Tobie ,że mąż zły, że nie śpią że sobą itp.Jak możesz wierzyć takiej kobiecie?Okłamuję najbliższą osobę ,a Ciebie nie oszuka Prawda jest taka ,że "dymaliscie"tego samego dnia po sobie Mąż lepszy "dostawca" ,Ty lepszy kochanek Czego nie rozumiesz Tak miało zostać
Później wchodzisz na fora i "czytasz zdradziłem/am kochającego męża/żonę pomocy..."
Kiedyś mój kolega dowiedział się ,że jego koleżanka zostawiła męża po 25 latach.Powiedziała ,że nie było już ognia.Potem spała z kilkoma facetami ale nikt jej nie chciał na "stałe" więc zateskinla za ex mężem i i ta nudą.Na szczęście facet miał głowę na karku i ją olał.Teraz pozostał jej płacz,że rozwaliła rodzinę...Przez brak ognia
No z tym się zgodzę, naiwnym jest wierzyć kobiecie, która okłamuje męża i ojca dzieci. A może nie tyle każdy wierzy, co chce wierzyć, by zatrzymać te chwile jak najdłużej. Kolega wyżej napisał, to są tak silne bodźce i doznania, że pragniesz trwać w tej ułudzie jak najdłużej, od dziecka wciska się nam kit o miłości romantycznej, aż nagle pojawia się jej namiastka. I chcemy, by nie kończyło się to nigdy... W moim przypadku doszło najważniejsze - mężatka to mój typ urody w 110 procentach, więc jeśli Twój wzorzec proponuje Ci spotkanie, to uwierz, wymiękniesz i się skusisz.
Ostatnio odwiedziła mnie siostra Jest 10 lat starsza, ale myślenie dziwne ???? Stwierdziła, że w tym wieku powinienem mieć już kogoś zaklepanego. Po lekturze tego forum jestem na pewno bardziej świadomy ludzkich wad i niedoskonałości, na pewno nie wierzę w 'zaklepanie' partnera na zawsze Miłość/zauroczenie/zainteresowanie wiadomo na jakim koniu jeździ... Niedawno miałem dwie napalone panie - ex dziewczynę i mężatkę, dziś żyją swoim życiem, ex dziewczyna (naprawdę porządna osoba) ma już narzeczonego, mężatka wróciła na łono rodziny. I tylko u mnie po staremu Ratuje mnie jedna cecha - zawsze dobrze czułem się sam w swoim towarzystwie ( książka, tv, spacer), więc szczęścia nie szukałem na zewnątrz. Nawet uśmiecham się powoli do siebie, trochę wstyd mi za swoją naiwność itd. Ale człowiek lubi wierzyć, że to właśnie jego spotkała ta hollywoodzka miłość i jest ślepy na wszystko. A pierwsze flagi/sygnały pojawiają się bardzo szybko. I wydaje mi się, że nie ma czegoś takiego jak naprawa związku, gdy nudzimy się drugiej osobie nic nie poradzi renomowany psychoterapeuta czy seksuolog. Nasz czas minął i nie uratujemy trupa.
Dziś pierwszy dzień w starej pracy. Tak, tej, gdzie pracuje mężatka. Wiem, wygląda to dziwnie, ale szefostwo po drugim telefonie namówiło mnie na powrót. Nie ma chyba ludzi chętnych do roboty, bo aż takim fachowcem raczej nie jestem ???? Przypuszczam, że mężatka nie jest zbyt szczęśliwa z takiego obrotu sprawy, ale i tak ją widywałem, więc chętnie wróciłem do pracy.
Odnośnie Twojego pytania, to ja żyję w takim związku. Taki związek to jest życie. Nie jest on nudny. chemia była ale po 15 latach jest normalne życie z człowiekiem którego kocham.
Zwykła niedziela, kotlety na obiad, odrabianie lekcji dziećmi, sanki i złapanie parę minut na bzykanie jak dzieci zostały na sankach, jutro do pracy i orka. Życie ale ja takie chciałam.
Ty natomiast mocno wybrzydzałes.
Jak dobrze pamiętam to byłeś z narzeczoną ok 4 lata. Z jakiegoś powodu ja wybrałeś, byłeś z nią i się znudziła. Dobra praca , pobudowany dom, stwierdziłeś,że zasługujesz na lepszą. Może moje życie nie jest Twoim marzeniem. Może być tak, że faktycznie nie pasowaliscie do siebie.
Mężatka, między nogami ma to co każda. Idealna była, no była czyjaś, ego Ci się podniosło bo zdradzała z Tobą męża, więc myślisz, że musisz być super skoro ryzykuje. Kradzione chwile, pukanie w samochodzie, w lesie. Też to miałam za młodu z mężem. To były fajne czasy, teraz są inne ale też fajne. No no chyba nie pojadę do lasu się bzykać po 40, spisze mnie policja, opiszą na regionalnej gazecie. ????
Wypisz wymaluj sytuacja ktora byla u mnie. Z tym ze to ja bylem tym mezem ktory zostal zdradzony w podobny sposob. Mlodszy kolega z pracy i tez mysle ze zostal wykozystany w podobny sposob. Ale u mnie jest taka sytuacja ze nie jestem juz z zoną i ona zostawila tego kolege dla innego kolegi. W zasadzie nie wiem co u niej. Skoro taka wybrala droge poswiecajac dom, rodzine i malzenstwo. Cóż...jej zycie jej wybor. Ale tak postepuja ludzie ktorzy unikaja odpowiedzialnosci, nie maja zadnych zasad moralnych. Dla niej wazniejsze bylo spotykanie sie z kochankiem w lesie od szczerych rozmow ze mna i walka o dom, rodzine...
Nie pakuj sie wiecej w takie cos. A to co napisales ze ona byla taka wspaniala, te rozmowy, smsy i w ogole. To byla tylko gra. I nie zakochales sie w niej tylko jej grze.
Poczciwy teraz strach, wszędzie kamery, dzieciaki z telefonem i mogę być gwiazdą na Youtube za młodu o tym się nie myśli, łapiesz chwilę bo jest możliwość.
To, że 4 lata spotykałem się z ex dziewczyną, nie znaczy, że było ok i była chemia. Nie, nie było jej, ostatnie prawdziwe zauroczenie było na I roku studiów. Takie prawdziwe, jak w amerykańskim filmie Potem stwierdziłem, że ta szczeniacka 'miłość' jest po prostu nie do powtórzenia, choćby z racji wieku... I nagle, dokładnie dwie dekady po tamtej, pojawia się mężatka. Tzn pojawiła się wcześniej, ale widywaliśmy się kilka razy w roku. Z czasem częściej. Napisałem jakąś głupotę, że ślicznie wygląda... Odpisała. Zaczęliśmy badać teren. Prześledziłem jej społecznościówkę, odniosłem wrażenie, że jej związek jest nieudany. Po prostu byłem tego pewien, nie wiem czy to autosugestia czy co, ale tego się złapałem. Po dwóch tygodniach przyjechała do mnie pogadać. I się zaczęło. Zauroczenie 10x silniejsze, niż na studiach, tu niestety nie było powrotu. Na priv napisał do mnie mężczyzna z forum, jest w identycznej relacji z mężatką. I nie umie tego zakończyć, bo 'doznania są tak silne, że nie potrafi'.
i tu jest problem, to nigdy nie powinna być walka...
W walce jest wygrany i przegrany, czasem jeden bardziej walczy inny mniej walczy, to nigdy nie powinno być traktowane jako walka. Walka, wojna, tam zawsze są ofiary... To powinno działać i tyle, oczywiście 2 strony powinny to pielęgnować a nie walczyć o to...
Sasza- dlatego romans sam w sobie jest niczym więcej niż fantazją.40 letni gość siedzi na necie i studiuję media społecznościowe przyszłej kochanki.
Sasza,Ty nigdy nie byłeś w "butach" jej męża,nie budziłeś się w nocy do ich chorego dziecka,nie płaciłeś ich kredytów itp.Sam nie masz żony i dzieci to skąd możesz wiedzieć z czym zmaga się małżeństwo z takim stażem?
Pojawiłeś się,wykorzystałeś kryzys w ich związku, kobita popłyneła i tyle.W sumie jesteś od niej mądrzejszy bo ona ryzykowała wszystkim ,a Ty czym?W sumie niczym.
Zastanawiam się tylko na co liczyłeś? Mówisz,że z dziećmi byś jej nie przyjął?Więc to był tylko sex ? Zabawne jest to ,że gdyby mąż ją kopnął w tyłek to jestem pewien,że Ty też byś jej do siebie nie przyjął.Zakazany owoc smamuję najlepiej właśnie gdy jej zakazany(podniecenie,pośpiech itp.) W momencie gdy wchodzi odpowiedzialność za drugiego człowieka,to wszystko się kończy.
Potem pojawiają się takie Panie proszące radę "Jak odzyskać męża"albo"Zdradziłam wspaniałego męża".Niestety często jest już za późno.
Reasumując,wydaję mi się ,że ten wasz romans był bardzo klasyczny.Ty byłeś klasycznym kochankiem ,któremu ostatecznie chodziło tylko o seks i dreszczyk emocji.Ona pogubiona kobieta która zaryzykowała wszystkim za tak niewiele.
Początkowo myślałem tylko o seksie, to prawda. Później bardziej chodziło mi o dobrą koleżeńską relację, lubiłem te nasze pogawędki w drodze do domu. Co do ryzyka, też jestem w szoku, bo powtarzam, to nie jest jakaś głupiutka idiotka. A mimo to wciągnęło ją na maxa.
Nie, nie przyjąłbym Jej do siebie. O tym była nawet mowa po pierwszej wpadce. Gdy mąż zawiózł telefon do speca, dzwoniła do mnie ze służbówki co ma teraz zrobić. Byłem gotów wynająć jej mieszkanie. Wówczas nic chyba nie znalazł, bo z domu jej jednak nie wyrzucił (w jakimś momencie później znał już treść całego Messengera). Zawsze Jej mówiłem, że nie chcę, żeby robiła w związku radykalne kroki. Po jakimś czasie powiedziała, że gdybym tamtego dnia powiedział jedno słowo, byłaby u mnie z walizkami. Może tak sobie blefowała później, nie wiem.
Mąż zresztą Jej nie wyrzuci. Poznałem Go już trochę, zasięgnąłem języka, bo w mojej miejscowości zaczął się mną interesować za dużo. Więc i ja zrobiłem to samo. Za słaby jest na to, Ona to wie i wykorzystuje na maksa. Kiedyś swoją córkę określiła mianem ' pierdoła za nim' (w znaczeniu za ojcem).
Jeśli on serio "wydobył" te wiadomości i został z tą "Panią" to chyba to rzeczywiście niezła "pierdoła".Sasza jeśli chcesz zrobić dobry uczynek na święta to wyślij go tutaj na forum
Cytat
TOTALNA BZDURA !!!
Bowiem nie da się SUBIEKTYWNIE oceniać czegoś, co jest OBIEKTYWNIE zdefiniowane. Gdyż ,,czarne" jest JEDNOZNACZNIE ,,czarne", a ,,białe" - ,,białe", zaś relatywizowanie tego świadczy tylko o miałkości umysłu tego kto to próbuje robić.
I nie istnieje pozytywna korelacja pomiędzy tymi dwoma pojęciami.
Bowiem zasady Bnei Noach : ,,nie kradnij", ,, nie kłam", ,,nie morduj", ,,nie bądź rozwiązły", ,,bądź sprawiedliwy" ZAWSZE I WSZĘDZIE mają jednakowe znaczenie i nie da się ich RELATYWIZOWAĆ. Swoimi komentarzami przypominasz ,,jasia" z piaskownicy, który tupie nóżkami, bo ,,ja chcę". A społeczność (każda społeczność - nawet wśród zwierzą) tak nie działa.
Istnieje w internecie filmik obrazujący przemieszczanie się watahy wilków przez zaśnieżone ostępy leśne. ŚCIŚLE, wg W SPOSÓB NIE PISANY OKREŚLONYCH ZASAD tej społeczności wilków. Jest także doskonale znana zasada obowiązująca w świecie społeczności zwierzęcych - BANICJA osobników łamiących te zasady.
Cytat
Poważnie tak uważasz, że tak piszesz??? Współczuję ci.
Więc wytłumacz DLACZEGO to człowiek i jego społeczność jest TU gdzie jest.
,,Homo sum, nihil humani a me alienum esse puto" - to jedno, a homo sapiens sapiens to drugie. Z uwzględnieniem tego, iż człowiek jest ,,zwierzęciem stadnym", bo inaczej by nie przetrwał.
Bowiem życie każdego członka jakiejś społeczności, w tym także społeczności ludzkiej, jest niczym innym jak tylko udziałem w ,,wielkiej orkiestrze symfonicznej".
A w niej NIE MA MIEJSCA dla ,,fałszujących" lub ,,wielkich solistów". Tacy ,,z miejsca" są z niej eliminowani.
----------
Potrafisz wyjaśnić w świetle swoich ,,wywodów" DLACZEGO fakt romansu i ,,puszczenia się" twojej żony, tak cię wzburza/wyprowadza z równowagi/działa ci na nerwy?
Wszak ona robiła TO UWAŻAŁA ZA ,,DOBRE" dla siebie, a tym samym realizowała TO co swoimi wpisami prezentujesz jako ,,słuszne".
Pewne zasady powiedzmy są uniwersalne i ujęte w ramy prawne a niektóre nie.
Cytat
Serio? Kto OBIEKTYWNIE ZDEFINIOWAŁ by nie oddawać czci przedmiotom wyobrażającym bóstwa, albo by nie bluźnić ? - podałeś 5 zasad z 7, pozostałe nie pasowały?
Cytat
Cytat
Cytat
Cytat
W tym sęk, że dostrzegasz tylko dwa kolory czarny i biały jawnie się z tym afiszując. A życie takie nie jest bo ma wiele odcieni kolorów i szarości. Może 2000 lat temu taki w jakimś stopniu był ale nie dziś.Uwierz, że gdy zaakceptujesz fakty to życie będzie łatwiejsze . Po co sobie to robisz? Dlaczego tak bardzo wypierasz rzeczywistość? To co Ty nazywasz dziełem ludzkości to świat idealny jaki nie istnieje i pozostaje tylko w sferze marzeń. Rzeczywistość jest po prostu inna i to jest fakt. A z faktami się nie dyskutuje. Człowiek wypierający nieustannie fakty i rzeczywistość musi żyć w ciągłym napięciu i wkurwie, że idealny obraz życia jaki zbudował sobie w głowie takim w rzeczywistości nie jest . Jeśli lubisz się samobiczować to rób to, ale nie probuj tego narzucać innym bo w pewnym momencie przekroczysz granice śmieszności.
Ale dzisiejsze czasy sa jakie sa i chyba czesto to walka z wiatrakmi choc moze warto jednak z nimi walczyc.
Tak mężowi dupa się pali i to mocno wie doskonale ile traci robi wszystko aby to naprawić.
Teraz skrucony prolog.
Z kuzynką gdy ma 14 lat ja parę lat starsza zwieramy pakt siostrzany nawet bliższy, wszystko o niej wiem pierwszy okres, pocałunek, infekcja, sex o czwartym (mąż) nie wiem chodź mówi mi, że zrobiła czego nie powinna nigdy zrobić i tak do godziny W. Ja ją wprowadziłam do swojego życia prywatnego później małżeńskiego. Pierwszy chłopak zerwał ze mną przez nią chodź z mojej winy bo wszędzie ją brałam nie chciałam być sam na sam (wiadome), z drugim później mężem też ale jemu to nie przeszkadzało.
22 lata terminarz nawala wpadka, partner staje na wysokości zadania rzuca się w wir pracy, ja kuzynkę na wakację podsuwam jemu niech dorobi,. Od dziadków dostaję przedwczesne wiano działka z zabudowaniami i ha, więc co budowa domu, projekt wybieramy razem resztą ja się zajmuję (mam facową pomoc że strony kolegi no i rodziców) każdy wie ile to roboty, dochodzą jeszcze trwające studia i praca. Kuzynka pomaga mi ją z brzuchem do urzędu ona ze mną, następnie dziecko ona przy mnie, pomoc rodziców. Tak ciągniemy, ona kończy szkołę i jej pierwszy kontakt fizyczny z kolegą z klasy. Wakacje ona z mężem do pracy i przychodzi jesień tu pierwszy pocałunek.(kuzynka pracuje dorywczo z mężem) Między mną a mężem przed i po porodzie 7 miesięcy nie ma kontaktu fizycznego nie przeszkadza nam to nie jesteśmy amorami sexu. Ślub, Dom po 3 latach gotowy do wejścia, mieszkamy kuzynka cały czas mi pomaga pomieszkuje, drugie dziecko ona ze mną pomaga, wzamnian ja jej pomagam finansowo,no i odzieżowo. I tu na przełomie tych tych 4 lat dochodzi do 4 macanek i 3 kontaktów fizycznych,większość przez alkohol bo to klijęt postawił, a to głupie tłumaczenie jej spróbować.
Sasza to nie był cudny sex powiedz facet 1.9 z hakiem wzrostu kobieta ciut więcej 1.8 no i tylne siedzenie toyota auris dalej im strach nie pozwolił typu hotel.
W zeszłym tygodniu mąż ubłagał mnie o rozmowę była długa bużliwa wszystko chciałam wiedzieć co gdzie jak kiedy ile czasu torwał co czuli czy patrzyli sobie oczy. Później kazałam do niej mu zadzwonić nie miał możliwości poblokowali się parę dni po godzinie W wpierw się błotem obrzucali, więc ja zadzwoniłam że swojego , mąż siedział i tylko słuchał nie odzywał się, a ona opowiadała każdy szczegół chciałam wiedzieć nawet ten czy była w tej bieliźnie którą jej oddałam nową, był płacz, błaganie o wybaczenie itp. A dzięki Lukas54 z model dyktafonu przydał się. A w weekend była kuzynka na rozmowie jeszcze raz mocno się zmieniła zaniedbana, bała się wczesnej przyjść była długa rozmowa, płacz wręcz z szlochem, pytałam co czuła w tym sexie ona nic to samo co z kolegą krutki ale delikatny ona na górze i tyle (pierwszy raz nie do końca) i masę wyrzutów. Wszystko po mału sobie poukładałam skojażyłam fakty tak jak był kontakt on jej do nas do domu nie przywoził tylko do jej domu i byli inni tacy nie obecni wystraszeni. Poczułam satysfakcję, jakoś wyższość nad nimi, może jestem masochistą. Odzyskałam prawie wszystkie wiadomości nie wiele ich było dotyczyły szczególnie, że źle robią i krzywdzą innych, nic o uniesienich miłosnych.
Może dopiero od poniedziałku śpi w domu ale inny pokój, tak nocował u rodziców następnie w letniaku. Nie pyta się o wybaczenie będzie czekał cierpliwie. Obydwoje przyjeli winę na siebie, choć do dociekliwej analizie jest trochę mojej. Pozwalałam przymierzać ubrania kuzynce w salonie przy mężu, mąż widzialnie raz ją w bieliźnie, raz na wczasach nago, Mężowi mówię 7 razy było to za 7 miesięcy niech się głosi to mu powiem, mąż po zakończonych eskapadach był na terapi zdradzaczy bo nie mógł poradzić sobie z wyrządzą krzywdą dzieciom i mi, a ja sądzę też z moim rozwojem, awansami w pracy i dużą aprbatą finansową .
Co najlepsze w styczniu ja uraz nogi ona mi pomaga, mąż na szkoleniu, przychodzi do sypialni rozmawiamy ona płacze, mówi, że popełniła w życiu parę strasznych rzeczy i wie, że są nie do wybaczenia, rozmawiamy i zasypiamy razem.
W małżeństwie nie było jakiś tam większych kłutni, zwad normalna rodzina, stawialiśmy bardziej na rozmowę, czułość, wspieranie jedno drugiego, sex też ale nie tonarzowo. Jak miałam wolny czas to stałam mu koło dupy jak coś robił typu huśtawka, kojec dla psa coś dla dzieci, coś w domu, elektrykę nie wiem co zagrało nie tak, czy budowa domu dalej koło niego czy co, obydwoje nie jesteśmy amorami sexu.
To jest wersja w dużym skrucie.
A dzięki Poczciwy za info, zbiorę się o odpiszę. I widzisz Saszenka nie miałeś racji co do wyuzdanego sexu, planuję jeszcze konfrontację ich razem.
Zaskoczona; jeśli chcesz się podzielić swoją historią opisz ją proszę zakładając nowy wątek; i błagam zanim wyślesz przeczytaj, ja nic z tego chaosu nie zrozumiałem... poczciwy
Przepraszam "Poczciwy" za wtrącenie swoich problemów do czyjegoś postu,/wątku, wolę być anonimowa.
Sorki kochanku Saszenka. ????
Sasza mówisz swoim przykładem co do romansu, ja miałam konfrontację z mężem i kuzynką razem a znam ich dobrze, nie tak jak ty swoją Panią. Zauważ jak jej się zaczęła dupa palić zobacz co zrobiła kop w dupę dopychaczowi, nie znam ciebie, takie coś spósciła w klozecie, jak najszybciej pozbywając się zbędnego balastu . Widzisz jak potraktowała ciebie, nawet w pracy nieznamy się totalna olewka. Mieliście zajebisty sex więcej chyba ona niż Ty. Ruję miała bo stary przerwał a ty spadaj. Saszka czy masz tyle odwagi aby stanąć jak dojdzie oko w oko z mężem kochanki, znajdziesz jaja. Sam się nazwałeś kochanek wiesz co to oznacza, że wiecznie DRUGI boczniak na parę strzałów i koniec taki tampon gdy chcica cieknie o tyle i tylko tyle.
Masz 35 +a pusto w garku a może groch z kapustą, czepiasz się zajętych kobiet, niszczysz rodzinę.,tym sposobem chcesz podnieść swoją samoocenę, swoje ego.
Ty już żadnego związku nie stworzysz puki ona istnieje w twojej głowie, nie wykreślisz jej, ty ją gloryfikujesz to twój ideał kobiety, żadna inna. Każdy nowy twój zwjązek będzie wypaczony, kobiety z którymi będziesz się wjązał będą w niżu co do twajej Pani.
Jak taki jesteś pewny siebie co powiesz na konfrontację z mężem Pani. Prawda mu się należy nie Apostata wspierasz kochanka chyba że to lubisz.
Szasza my się rożnimi diamentralnie Ja mam 29 lat dzieci, piękny dom, fajną płatną pracę zero zobowiązań i przede wszystkim nie uciekam od problemów, a męża utęperuje odpowiednio ociosam,postawię do pionu albo będzie oglądał tylko moje ciało. To taka mała rewitalizacja w małżeństwie.
Także tobie polecam zrobienie rewitalizacji w swoim życiu, bo życie nie h..j zawsze jest twarde. Życie jest czwartą częścią mgnienia oka, inni biorą całymi garściami a inni z umiarem ale wszyscy się starzejemy. A na starość żeby miał kto nam podać kubek wody, samotność jest przekleństwem pojedynczego losu.........
Powodzenia.
Jest taki dowcip z kubkiem wody na starość ... w skrócie "a kurwa pić się nie chce"
Cytat
Co do wspierania Saszy - co on ma dbać o jakąś rodzinę? jest singlem, nadarza się okazja to korzysta. To jest wina zdradzającego.
Miałem kiedyś takiego kumpla, co po burzliwym rozstaniu postawił sobie na cel "będę sobie ruchał mężatki". Ogólnie nie miałem z tym problemu dopóki nie tknął mojej żony. Wtedy już widziałem to zupełnie inaczej. I pewnie powiecie "ale kobieta kumpla to co innego" - na pewno? Niektórzy single wydający się w (mniej lub bardziej) przygodne romanse z zajętymi unikają takich kontaktów z partnerami znajomych. Czemu? A bo pewnie nie chcą im zaszkodzić. I tu się pojawia "podwójny standard" bo co za różnica czy działam na szkodę obcego czy kolegi? To nie powinno mieć znaczenia.
I owszem wina za zepsucie związku, ciąży tylko i wyłącznie na zdradzającym. Ale to nie znaczy, że kochanek nie wyrządził żadnej krzywdy mężowi niewiernej kobiety. Bo wiedział o tym, że to mężatka i mógł zdecydować aby nie dokładać swojej cegiełki do ciosu jaki ona wymierza swojemu mężowi. A to, że lżej mu było to zrobić to tylko kwestia tego, że nie ma zobowiązań wobec tego gościa i jak sobie to racjonalizuje - cokolwiek pomaga mu zasnąć.
I nie chcę tu oceniać Saszy. Tak jak wspomniałeś Apostata: Sasza jest wolny - robi co chce. Ale to nie znaczy, że te działania nie będą miały konsekwencji. Ja osobiście, gdybym był tym mężem, miałbym żal także do Saszy. I pewnie chciałbym mu zaszkodzić. Tak samo, gdybym był wolny, nie wdawałbym się w romanse z zajętymi. Nie pozwoliłoby mi na to sumienie. Ale na szczęście nie jestem ani jednym ani drugim, więc mam z tym luz.
A z sumieniem jak z dupą - każdy ma swoją.
Cytat
Większej bzdury powtarzanej wkoło nie słyszałem; to wytwór mainstream- u; to jednak świadczy tylko tym, że masz bardzo niskie poczucie wartości i uzależniasz swoje szczęście od świata zewnętrznego, ale co najlepsze próbujesz to maskować oraz nadrabiać ocierającą wręcz o bezczelność nadmierną pewnością siebie, ale to tylko fasada a w środku tak naprawdę siedzi zlękniony, mały i przestraszony kotek;
Na kafeterii może by przeszło, tutaj nie;
Oczywiście tak mocno to wypierasz, że jest to w zasadzie nieuświadomione; a twoje górnolotne hasła, że kochanek zniszczył czyjeś życie dobitnie pokazuje jak głęboko jesteś w doopie;
Cytat
Tak, tak nie uciekasz od problemów; to fakt; tylko, że Ty nie masz przed czym uciekać bo najpierw musiałabyś umieć je zdiagnozować i dostrzec; świetnie, że masz tak zajebiste życie! Korzystaj póki możesz i temperuj tego swojego męża; tylko nie przesadź bo pamiętaj, że każdy rysik ma swoją wytrzymałość na temperowanie i staje się po czasie łamliwy; i wtedy nie daj boże wydarzy się samospełniająca przepowiednia, że nie będzie mieć Ci kto podać kubka wody...
P.S. Mam nadzieję, że Twoja praca nie polega na poprawianiu błędów ortograficznych tekstów przed drukiem; bo mogłoby się okazać, że ta twoja dobrze płatna praca też szybko się skończy;
Szczęścia życzę!
francishatcher
Cytat
Cytat
Szczerze, nie wierzę miłość od pierwszego wejrzenia. Co innego od pierwszego włożenia, do którego by nie doszło
Ale tak w 100% poważnie, to przede wszystkim, żeby tak poczuć musiałbym ją dobrze poznać - nie tylko na koleżeńskiej stopie. A żeby wyjść z tej stopy musiałbym na to pozwolić, a do tego (dla mnie) koniecznym warunkiem jest jej brak zobowiązań wobec kogoś innego.
A nawet jeśli wydawałoby mi się że to ta jedyna - musiałbym obejść się smakiem. Wiesz, lubię sportowe auta, ale to, że stałby taki przede mną, z otwartymi drzwiami, kluczykami w stacyjce, z napisem "weź mnie" i jeszcze silnik by przyjemnie mruczał nie znaczy, że wolno mi wsiąść i się przejechać. Wiem nie jest to idealny przykład, ale mniej więcej tak to traktuję.
A pomijając aspekty moralne - lepiej się w takie trójkąty nie pakować i problemy Saszy są tego idealnym przykładem.
Cytat
Według mnie konsekwencje Twoich wyborów nie są adekwatne do ich wagi. W przyszłości staraj się unikać takich układów, bo one dla nikogo nie kończą się dobrze. A jeśli już się zdecydujesz - miej świadomość, że zakończenie tego raczej będzie bolesne i nieoczekiwane w skutkach.
A teraz? Wylecz się z niej. Rusz dalej. Zostaw przeszłość z tyłu. A do tego jak to zrobić musisz dojść sam. Nie ma na to recepty niestety.
Przykład z samochodem nie przemawia do mnie - nie jesteśmy czyjąś własnością.
Z takim podejściem można zmarnować swoje szanse na szczęście. Ale postawa szacun.
Dlatego napisałem, że to nie jest idealny przykład. Wg mnie nawet jak laska czegoś chce - niech zostawi chłopa jak jej czegoś u niego brakuje i wtedy może się zastanowię.
Gonią tylko za emocjami, które w długim nudnym życiu partnerskim nie występują; często jest to wynikiem niedojrzałości emocjonalnej, ale również po prostu natury kobiet; brutalna prawda;
W momencie kiedy emocje opadają dochodzi do głosu rozsądek,przywiązanie i być może miłość, często jednak wyrachowanie, ale to już ciężko niestety rozróżnić;
Wiele kobiet, które straciły rodziny przez swoją głupotę nie potrafią się pozbierać przez następne dziesięciolecia płacząc nocą do poduszki; oczywiście nigdy się do tego nie przyznają nawet przed sobą - wypierając to; nawet będąc w nowym związku są nieszczęśliwe, ale racjonalizują sobie taki stan rzeczy;
Sęk w tym, że takie związki nie mają prawa bytu w dłuższej perspektywie i schemat się powtarza i tak w kółko; inna sprawa, że faceci o niskim poczuciu wartości pozwalają sobie na bycie tamponem emocjonalnym, konserwatorem, płatnikiem, kamerdynerem w zamian za dostąpienie raz w miesiącu świątyni między nogami; miłości tam nie uświadczysz;
cóż, dla desperatów na bezrybiu i rak ryba;
Cytat
Pytanie nasuwa sie czy jest to milosc do meza czy raczej do bezpieczestwa, stabilizacji, zasobow , wygody itd. ktore posiadanie tegoz meza generuje, inaczej zaspokojenie jednych z potrzeb piramidy Maslowa.
Cytat
Otoz to, ja jednak czesciej stawiam ,ze to drugie.
Cytat
Bo jestesmy kastrowani od dziecka juz przez matki przez szkole a na partnerkach konczac.
Dzisiejsi faceci sa slabi i dopiero wpierdziel jaki dostana od zycia moze zmienc ich w silniejszych i bardziej swiadomych ale nie wszyscy pojda niestety ta droga.
Cytat
Dzisiejsi faceci sa slabi i dopiero wpierdziel jaki dostana od zycia moze zmienc ich w silniejszych i bardziej swiadomych ale nie wszyscy pojda niestety ta droga.
Kwestia równouprawnienia. Jeszcze 100-150 lat temu nikt nie przejmował się orgazmami kobiet, ba nawet były niewskazane.
Cytat
Zgadza się; od najmłodszych lat ciśnięty jest ginocentryzm; począwszy od szkoły gdzie 80% grona pedagogicznego stanowią kobiety; często nie wolne od zaburzeń; poprzez media, które nas odpowiednio programują kończąc na tym, że jesteśmy wychowywani przez matki bo ojciec zazwyczaj zapracowany nie ma czasu na kontakt z dzieckiem; przez to wchodzimy w dorosłość z dużymi deficytami i fałszywymi przekonaniami dzięki czemu pozwalamy sobie na włażenie na głowę przez nasze partnerki bo uważamy, że robimy słusznie; co jest oczywiście niezgodne z naturą i zawsze kończy się większą lub mniejszą katastrofą; ale wpajanie przez X lat takich przekonań właśnie wtedy zbiera swoje owoce;
Cytat
Bo w romansach prawie nigdy nie chodzi o miłość a zasypanie swoich braków w postaci atencji, emocji, które jak tlen są kobietom potrzebne do życia; a my próbujemy na siłę przez tysiące lat socjalizacji zmienić i wmówić wszystkim, że tak nie jest;
Na naturę po prostu nie można się obrażać tylko trzeba ją zaakceptować wówczas żyje się lepiej i spokojniej,
Nie można mieć pretensji wchodząc do klatki z lwem, że nas wpiedoli w całośći;
Cytat
Chyba o tym wcześniej nie pisałeś
Cytat
Nie chce zeby wyszlo,ze znow sie Ciebie czepiam ale upraszczasz to strasznie.
Przejmowanie sie uczuciami i potrzebami kobiet nie moze sie odbyc kosztem olewki tychze samych u mezczyzn bo to nie bedzie juz rownouprawnienie czy tam rownowaga ale jej zachwianie i obecnie ma to miejsce. Wspolczesne kobiety chca dzis zeby wspolczesni faceci placili za patriarchat ( o ile takowy mial rzeczywiscie miejsce ) sprzed lat. Inaczej mowiac mamy placic za bledy naszych przodkow ... to tak nie dziala i prowadzi dalej do zachwiania rownowagi ale w druga strone.
Systemowe kastrowanie facetow nie jest korzystne dla zadnej ze stron.
A oba feminizm i marksizm z ktorego to feminizm sie wywodzi sa rownie zle jak faszyzm i powninny byc zakazane.
Nie zrozumcie mnie źle. Wierzę, że część kryzysów w związkach wynika z "nowoczesnego" wychowania mężczyzn. Ale trochę tutaj generalizujecie, spłycacie.
Problem zdrad (mam na myśli zdrady przez kobiety) istnieje od zarania dziejów i wg mnie wcześniej się o tym po prostu nie mówiło, co sprawiło, że skala zjawiska w dzisiejszych czasach zdaje się rosnąć. To że teraz inaczej się wychowuje ludzi, nie ma takiego rażącego wpływu.
A jeśli chodzi o problem Saszy. Trafiłeś na zimną sukę, która pobawiła się w kobietę wyzwoloną, a jak szambo wy*ebało, zasłoniła się Tobą, żeby jej nie ochlapało. Taki jest fakt. I bez względu czy po tym z Tobą by pogadała, dała buzi na odchodne, czy liścia ze splunięciem w twarz, Ty jesteś ofiarą jej bezczelności wobec męża. Tego nic nie zmieni. I tu Ci żadna rozmowa nie pomoże, bo raz - nie dowiesz się nic czego nie widać po czynach (chyba że rozmowa byłaby nie szczera, co zabierałoby jej sens); a dwa - nie ma już chyba o czym rozmawiać.
Mało dziś wartościowych kobiet, które poza chorym egoizmem nie mają nic szczególnego do zaoferowania;
ot taka przyczyna;
Kolega Gravastar szuka kogoś kto pomoże mu z żoną.
Bardziej inny punkt widzenia.
Widzisz mną też się kiedyś kobieta zabawiła i dziś wiem,że było to najlepsza lekcja w moim życiu.Zapamiętaj sobie,że "mądre" czytaj wyrachowane kobiety ,zawsze stawiają na najlepszego "konia".Ostatecznie przegrałeś ,ale w tej grze nie ma wygranych...
Jeśli przestaniesz się "mazać" to z czasem zobaczysz ,że wcale nie potraktowała Cię jak gówno.Sam się tak potraktowałeś.
Z chwilę nie będzie tam nic,ani sympatii ,ani miłośći ,ani nienawiści. Mówisz "rozumiem Jej wybór" problem w tym ,że nigdy nie stała przed wyborem Nigdy nie byłeś nawet opcją ,A wiesz dlaczego?Bo takie kobiety zawsze obstawiają pewnego konia.Gdy to zrozumiesz,życie stanie się łatwiejsze.
p.s Tu nigdy nie chodziło o dziecko ...Gdyby syn był dla niej tak ważny to nigdy by nie dopuściła obcego faceta do swojej rodziny...
Cytat
Sasza
W końcu trafiłem na odpowiedni wątek. Moja historia jest w 99% identyczna z Twoją. Ty już jesteś po a ja niestety jeszcze w trakcie. Znaczy się pod koniec chyba. Po tym co przeczytałem podjąłem właśnie decyzję o zakończeniu. na razie tylko w mojej głowie. Mam za sobą kilka związków, nieudane małżeństwo. Takiego szaelństwa nie miałem z nikim jak teraz z Nią. Mężatka z dwóją dzieci, znudzona życiem i mężem. Wciska mi dokładnie to samo: mąż niedobry, nie pomaga, pije, nic do niego nie czuje, wcale ze sobą nie śpią itp ...
Nie jestem jej pierwszym kochankiem, co klika lat ma nową "odskocznię".
Jestem już bardzo dorosły, bardzo (po 50-tce.)
Romans z mężatką trwa ok 16 miesięcy. Doznania są tak intensywne, że nie pozwalają tego przerwać. Tym bardziej, że jest świadomość, że to już ostatnia taka namiętność (z racji wieku).
Do dziś nie wiedziałem co robić, ale chyba już wiem.
Sasza pozwolę sobie napisać do Ciebie na priv z pewnym tematem.
Pozdrawiam wszystkich.
Daję głowę, że gdyby postanowiła odejść od męża i zamieszkać z Tobą momentalnie z tego napompowanego balonu uszłoby powietrze bo skończyło się to co nakręcało ten układ; właśnie dlatego ludzie, którzy zrywają romanse w fazie eksplozji emocji do końca życia żyją mrzonkami, że przeszła im miłość życia obok nosa; co oczywiście jest tylko idealizacją; gdyby romans wygasł sam wówczas można byłoby dopiero dokonać obiektywnej oceny;
Śmieszne jest to ,że w większości przypadków zdradzacz nigdy nie planuje opuscic swojego "bezpiecznego" małżonka/e .Mówiła Tobie ,że mąż zły, że nie śpią że sobą itp.Jak możesz wierzyć takiej kobiecie?Okłamuję najbliższą osobę ,a Ciebie nie oszuka Prawda jest taka ,że "dymaliscie"tego samego dnia po sobie Mąż lepszy "dostawca" ,Ty lepszy kochanek Czego nie rozumiesz Tak miało zostać
Później wchodzisz na fora i "czytasz zdradziłem/am kochającego męża/żonę pomocy..."
Kiedyś mój kolega dowiedział się ,że jego koleżanka zostawiła męża po 25 latach.Powiedziała ,że nie było już ognia.Potem spała z kilkoma facetami ale nikt jej nie chciał na "stałe" więc zateskinla za ex mężem i i ta nudą.Na szczęście facet miał głowę na karku i ją olał.Teraz pozostał jej płacz,że rozwaliła rodzinę...Przez brak ognia
Zwykła niedziela, kotlety na obiad, odrabianie lekcji dziećmi, sanki i złapanie parę minut na bzykanie jak dzieci zostały na sankach, jutro do pracy i orka. Życie ale ja takie chciałam.
Ty natomiast mocno wybrzydzałes.
Jak dobrze pamiętam to byłeś z narzeczoną ok 4 lata. Z jakiegoś powodu ja wybrałeś, byłeś z nią i się znudziła. Dobra praca , pobudowany dom, stwierdziłeś,że zasługujesz na lepszą. Może moje życie nie jest Twoim marzeniem. Może być tak, że faktycznie nie pasowaliscie do siebie.
Mężatka, między nogami ma to co każda. Idealna była, no była czyjaś, ego Ci się podniosło bo zdradzała z Tobą męża, więc myślisz, że musisz być super skoro ryzykuje. Kradzione chwile, pukanie w samochodzie, w lesie. Też to miałam za młodu z mężem. To były fajne czasy, teraz są inne ale też fajne. No no chyba nie pojadę do lasu się bzykać po 40, spisze mnie policja, opiszą na regionalnej gazecie. ????
Cytat
Że teraz do lasu tylko już na jagody? Grzyby już beee?
Nie pakuj sie wiecej w takie cos. A to co napisales ze ona byla taka wspaniala, te rozmowy, smsy i w ogole. To byla tylko gra. I nie zakochales sie w niej tylko jej grze.
Cytat
i tu jest problem, to nigdy nie powinna być walka...
W walce jest wygrany i przegrany, czasem jeden bardziej walczy inny mniej walczy, to nigdy nie powinno być traktowane jako walka. Walka, wojna, tam zawsze są ofiary... To powinno działać i tyle, oczywiście 2 strony powinny to pielęgnować a nie walczyć o to...
Sasza,Ty nigdy nie byłeś w "butach" jej męża,nie budziłeś się w nocy do ich chorego dziecka,nie płaciłeś ich kredytów itp.Sam nie masz żony i dzieci to skąd możesz wiedzieć z czym zmaga się małżeństwo z takim stażem?
Pojawiłeś się,wykorzystałeś kryzys w ich związku, kobita popłyneła i tyle.W sumie jesteś od niej mądrzejszy bo ona ryzykowała wszystkim ,a Ty czym?W sumie niczym.
Zastanawiam się tylko na co liczyłeś? Mówisz,że z dziećmi byś jej nie przyjął?Więc to był tylko sex ? Zabawne jest to ,że gdyby mąż ją kopnął w tyłek to jestem pewien,że Ty też byś jej do siebie nie przyjął.Zakazany owoc smamuję najlepiej właśnie gdy jej zakazany(podniecenie,pośpiech itp.) W momencie gdy wchodzi odpowiedzialność za drugiego człowieka,to wszystko się kończy.
Potem pojawiają się takie Panie proszące radę "Jak odzyskać męża"albo"Zdradziłam wspaniałego męża".Niestety często jest już za późno.
Reasumując,wydaję mi się ,że ten wasz romans był bardzo klasyczny.Ty byłeś klasycznym kochankiem ,któremu ostatecznie chodziło tylko o seks i dreszczyk emocji.Ona pogubiona kobieta która zaryzykowała wszystkim za tak niewiele.