Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Sprawa pewnie jakich wiele.
Od czasu kiedy się dowiedziałem, minęły już prawie 2 lata.
Oboje mamy z żoną 39 lat. Poznaliśmy się na studiach. Najpierw się kumplowaliśmy, lubiliśmy swoje towarzystwo. Ja jestem introwertykiem, o raczej chmurnym usposobieniu, mielę różne rzeczy w głowie. Ona zawsze uśmiechnięta, optymistka, szukająca pozytywów. O tym, że w końcu zostaliśmy parą zdecydowała właściwie ona, bo wykonała pierwsze i chyba w sumie największe kroki. Ślub mieliśmy w 2008 roku. Rok później pojawił się syn.
W 2009 r. zaczęliśmy pracę. Pracowałem dużo, bardzo dużo, bo nie zarabialiśmy sporo, a chciałem rodzinie zapewnić byt i spokój finansowy. Praca mnie wykańczała fizycznie i psychicznie. Sporo czasu spędzałem przed komputerem. Byłem młody i głupi. Mieliśmy problemy z dogadywaniem się w sprawach seksu. Ona była raczej zamknięta na jakiekolwiek nowe rzeczy. To powodowało między nami konflikty, których nie potrafiliśmy rozwiązać. Mało ze sobą rozmawialiśmy.
W 2010 r. na kursach poznała tego typa. Mąż i ojciec 2 dzieci. Opowiadał jej historyjki o tym, że jest miłością jego życia, że z żoną mu się nie układa itd. Jak sama mówi, poświęcał jej sporo czasu i uwagi. W 03.2011 r. zaczęli spotykać się w hotelach w miejscu pracy i na kursach wyjazdowych. Pewnego dnia znalazłem w domu receptę na tabletki antykoncepcyjne - powiedziała, że to dla naszej niani... Jak zona twierdzi, romans skończył się w 06.2011 r., kiedy pytając go, czy będą razem kiedyś, powiedział jej, że raczej nie, i może jej zaproponować jedynie to, co jest teraz. Mówi, że to ona skończyła, a lampka zaświeciła się jej dopiero po rozmowie z własną matką.
Przez te lata nie miałem o niczym pojęcia.
Powiedziała mi o tym 2 miesiące po śmierci mojego Taty. Zmarł z powodu ciężkiego nowotworu. Przez długi czas zajmowałem się nim, jeździłem z nim po szpitalach, po lekarzach, wiele razy widziałem go na granicy życia i śmierci. Wtedy ona kilka razy w roku (tak mówi), dzwoniła do tego typa, zwykle w celach zawodowych, ale zwykle rozmowy schodziły na tematy prywatne. Żalila mu się wtedy, że w związku z tym, że tale czasu zajmuję się Ojcem, to ona czuje się samotna...
Pierwsze 2 miesiące po tym jak się dowiedziałem, mówiła okropne dla mnie rzeczy: zakochałam się, pogódź się z tym, to był dla mnie ważny człowiek, nie nazywaj go źle, nie mów o nim tak. Z biegiem czasu, wskutek rozmów, sama mówi, że zmieniła ocenę sytuacji i tego człowieka. Widzi, że została wykorzystana. Przepraszała mnie wielokrotnie. Twierdzi, że od 2011 r. nic podobnego się już nie jak wygląda.
Świadomy tego, że sam przyczyniłem się do tej sytuacji, postanowiłem, że spróbuję wybaczyć. Jestem od 2 lat na lekach przeciwdepresyjnych, z rozpoznaną depresją wielolekooporną, byłem u 2 psychoterapeutów - raczej z marnym skutkiem. Mam PTSD.
W domu żona i 3 dzieci. Mam wrażenie, że im dalej tym ostre uczucia są słabsze, ale smutek nie pozwala mi już żyć.
Ona juz nie chce o tym rozmawiać. Mówi za każdym razem kiedy do tego wracam, że wie, jaką krzywdę mi zrobiła i że to był nawiększy błąd jej życia. i że bardzo żałuje, że mi to powiedziała.
Wczoraj znowu wybuchłem.... najpierw 3miesięczny romans, potem lata sporadycznego konktatu, opowiadanie o naszym prywatnych sprawach, do czasu kiedy się dowiedziałem trzymała na skrzynce majlowej wiadomości od niego.... Wczoraj mi powiedziała, że ten kontakt był jej potrzeby. Wczesniej mówiła, że czuła się od niego patologicznie uzależniona.
Dodam, że natychchmiast w 03.2021 zerwała z nim jakikolwiek kontakt, zablokowała i usunęła numer telefonu. Jestem pewien, że się z nim nie kontaktowała.
Kiedy ochłonąłem, podjałem decyzję, że zostaną z rodziną, dam jej szansę. Zadzwoniłem do typa.. oczywiście twierdził, że jej nie zna i nie wie, o co chodzi.Chwilę potem napisał do mojej żony, że to jest jakiś obłęd i o co chodzi.. Postanowiłem, że zadzwonię do jego żony i z nią porozmawiam. Zadzwoniłem. Opowiedziałem jej o wszystkim, o czym wiem. Była zdruzgotana, ale podziękowała mi, że zdecydowałem się na telefon.
Mineły prawie 2 lata. Jestem wrakiem człowieka. Nie wiem, co robić. Kocham swoje dzieci. Żona twierdzi, że od dawna jestem świetnym ojcem. Dzieci mnie kochają, czekają na mnie, spędzam z nimi czas, dbam o nie, jak potrafię. Nadal dużo pracuję. Mamy kredyt na dom.
Nie wiem, co robić. Jestem wierzący, choć do kościoła nie chodzę.
Autorze,
Widzę, że od początku czyli od 2021 jesteś na portalu obecny więc zapewne zdążyłeś już co nieco przeczytać i zrozumieć te mechanizmy;
Przede wszystkim czytając jej słowa skierowane do Ciebie mam przypuszczenia graniczące z pewnością, że Ty nie jesteś jej pierwszym wyborem, tylko opcją zapasową; kimś kto ma zapewnić poczucie bezpieczeństwa bo lepiej być z kimś niż zostać samotną matką;
Cytat
Pierwsze 2 miesiące po tym jak się dowiedziałem, mówiła okropne dla mnie rzeczy: zakochałam się, pogódź się z tym, to był dla mnie ważny człowiek, nie nazywaj go źle, nie mów o nim tak. Z biegiem czasu, wskutek rozmów, sama mówi, że zmieniła ocenę sytuacji i tego człowieka. Widzi, że została wykorzystana.
To zdanie jest bardzo wymowne i w zasadzie powinno utwierdzać Cie w przekonaniu, że niewiele dla niej znaczysz;
Niezrozumienie Twojej ciężkiej sytuacji z ojcem też wiele o niej mówi;
Jak wyglądało Wasze życie między 2011 a 2021? Czyli przez ten czas kiedy nie miałeś świadomości?
Valh wziąłeś na siebie skutki jej nieodpowiedzialnego życia a tym samym ona nie poniosła żadnych konsekwencji. Nie dziwię się Twojemu smutkowi, bo nie pozwoliłeś sobie pobyć sam ze sobą, przecierpieć i przepracować tego co Ciebie spotkało; wciąż wszystko trzymasz w sobie. Przeszedłeś z tym do porządku dziennego ale nie jest w porządku...i to bardzo nie jest. Jeśli uświadomisz to sobie i nazwiesz rzeczy po imieniu to ruszysz do przodu w tej chwili stoisz w miejscu i się "kisisz".
Valh to nie jest Twoja wina co ona zrobiła. Pamiętaj, to ma Ciebie identyfikować; u was nawet nie było kryzysu a jeśli wystąpił to był skutek jej romansu (pomimo, że wtedy nie wiedziałeś), nie choroby Twojego ojca, gdzie powinieneś mieć od niej wsparcie i nie Twojej ciężkiej pracy o zapewnienie bytu rodzinie.
Zacznij od początku. Nie mam na myśli wyrzucania jej tego co zrobiła tylko wyjścia z sytuacji w jakiej się znalazłeś, abyś mógł cieszyć się życiem i wcale nie mówię tu o rozstaniu i rozbiciu rodziny. Zajrzyj w siebie i zastanów się co mógłbyś zrobić, żeby móc zacząć leczyć swój ból i smutek...Jak myślisz co mogłoby Ci pomóc?
To nie jest tak, że byłem wtedy idealnym mężem. Ona twierdzi wręcz, że chu...wym.. Jestem w stanie to przyjąć i przejmuję swoją odpowiedzialność za stworzenie "okoliczności". Zawsze było tak, że byliśmy niedopasowani seksualnie - pan potrzebowała znacznie mniej niż ja. Ona wszelkie propozycje czy sugestie traktowała bardzo nieprzychylnie. I nie chodziło tu o jakieś wynaturzenia, ale normalnie rzeczy, które większość ludzi robi.
Powiedziałem jej wiele razy, że w takim razie jestem planem B albo kołem zapasowym. Powiedziała wiele razy - wtedy tak było, nie chciałam być sama, ale po tych wielu latach wiem, że nie jesteś i nie byłeś planem B, po prostu bardzo się pomyliłam, byłam młodą głupią siksą, z kompleksami, w depresji poporodowej itd itp.
Wszystko bym zrozumiał. Ale nie potrafię zrozumieć nadal tego konktatu - sporadycznego, jak twierdzi, że jednak przez wiele lat. Bezpośrednio po 2011 r. przez 3-4 lata w ogóle kontakt zerwała. A potem, z powodów zawodowych on się jakoś odnowił.
Czasem wydaje mi się, że mówi szczerze, bo pojawiają się łzy itd, bardzo się stara, zajmuje się mną jak zachoruję, rozmawia ze mną, mimo, że ja sam nie potrafię z nią obecnie podtrzymać rozmowy. Nawet jeśli chcę - nie potrafię..
Mam prawie 40 lat, 3 pięknych szczęśliwych dzieci, dom z ogrodem, duży kredyt.... zarabiam dobrze, ona też. Ale jakoś żyć nie mogę. Jak nawet przejeżdżam autostradą przy mieście, gdzie to się działo, to dzieją się ze mną złe rzeczy.
Dlatego postanowiłem napisać, bo już nie wiem, co robić.
Odejście od niej? Ogromne alimenty, diabli wiedzą co jeszcze.
Autorze,
Jakie zatem masz oczekiwania wobec żony? Co musiałoby się wydarzyć abyś potrafił żyć normalnie?
Jedno jest pewne - jeśli zostawicie to tak jak jest zamiatając problem pod dywan to nie wróżę szczęśliwego zakończenia;
Przede wszystkim ona powinna zrozumieć Twoją potrzebę a wszystko wskazuje na to, że nie ma takiej ochoty;
Bez przepracowania tego wcześniej czy później Twoje małżeństwo się rozsypie; tutaj kluczem będzie jej postawa i dojrzałość do wzięcia odpowiedzialności za to co się wydarzyło a tym samym za rodzinę; bez tego stracisz tylko czas;
Chciałbym żeby spróbowała mnie zrozumieć. Chciałbym wiedzieć, że jest ze mną nie dlatego, że jestem planem B. Po 2011 r. urodziła nam się jeszcze 2 dzieci.
Żona jest bardzo zaangażowana w dom, dba o niego, o dzieci. Ja nadal sporo pracuję, przynajmniej 6 razy w miesiącu nie ma mnie w domu, po tych 6 dobach jestem lewo żywy, kolejne 4 wracam po 20.
Jeździmy na ferie, wakacje. Postanowiłem w 2021 r., że razem z żoną będziemy jeździć tylko we 2 na tygodniowy wyjazd.. Te 2 ostatnie wyjazdy - bywało różnie, raz lepiej, a czasem tak, że dostawałem jakiegoś rodzaju ataków paniki.. a jestem dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem...
Ja jestem introwertykiem. Nie potrafię się uzewnętrzniać. Od tamtego czasu nie krzyknąłem na na ani razu z tego powodu. Powiedziałem owszem kilka ciężkich słów... Kiedy wracamy do tematu słyszę tylko: mieliśmy do tego więcej nie wracać.. te rozmowy są niszczące.. jutro złożę papiery rozwodowe... ja ci nie wystarczam przez całe nasze wspólne życie..
Prawda, charakterologicznie i jeśli chodzi o temperament - jesteśmy jak szklanka do połowy pełna i do połowy pusta. Naszym największym problemem od zawsze jest komunikacja...
Sam nie wiem, co bym chciał zrobić. Ostatnio myślę co raz częściej, że chciałbym odejść, ratować się jakoś. Ale wtedy widzę twarze płaczących dzieci, jej twarz...
Byliśmy na 2-3 spotkaniach terapii małżeńskiej - ale terapeuci chyba nie mieli ochoty na spotkania z nami, bo ciągle pytali - czego państwo od nas oczekujecie...
Jak wyglądało Wasze życie między 2011 a 2021? Czyli przez ten czas kiedy nie miałeś świadomości?
Nasza relacja jest dosyć trudna, bo jak wspomniałem różnimy się temperamentami, charakterami i wygląda na to, że oboje mamy niskie poczucie własnej wartości.
Mieliśmy problemy w sprawach seksualności - jak wspomniałem; to rodziło dużo nieporozumień i kłótni. Ona uważała, że seks może być wtedy, kiedy ona chce, bo tak ma. Mojej brat tak ma, ojciec, matka, koleżanki itd. Kiedy mówiłem, że ja też mam jakieś potrzeby, to kiedyś padało - musisz sobie z tym poradzić albo "to co, mam się zmuszać?".
Dodam, że po tym wszystkim to życie seksualne jakoś się naprostowało, przynajmniej na początku, bo teraz ja z kolei - raczej tego unikam, bo niezmiennie od 2 lat tylko z jednym mi się kojarzy.
Kiedy byliśmy na tych 2-3 spotkaniach terapii małżeńskiej popłakała się, mówiąc, że wie, jaką krzywdę mi zrobiła, że chciałaby mnie zobaczyć w końcu szczęśliwego, żebym się do niej uśmiechał...
Ja wiem, że ona chce, żeby między nami był dobrze.
Na pogrzeb mojego Taty nie pojechała, bo ma konflikt z moim bratem, i jak twierdzi - bała się, że w razie czego stanę po jego stronie. Bardzo się co do tego myliła. Więc na pogrzeb pojechałem sam, nawet dzieci nie pojechały. Próbowała mnie wspierać na swój sposób.. zajmowała się domem, dziećmi. Ale jednocześnie w sporadycznych jak twierdzi rozmowach z tym typem, mówiła mu, że czuje się samotna. Komu jak komu, ale jemu?? Tego nie potrafię zrozumieć i znieść.
Kiedy przygarnęliśmy do domu Ukrainkę z dziećmi (3), jeździłem na terapię. Psychoterapeuta powiedział, żebym spróbował jej zakomunikować, żebyśmy spędzali trochę więcej czasu razem.... To był ten etap, że jeszcze zaglądałem do jej telefonu.. Napisała koleżankom: "wiem, ja 11 lat temu znalazłam sobie kogoś, ale ile można to wszystko znosić.. On jest jak wampir energetyczny, ciągle mu mało...".. Koleżanki odpisywały, że terapia idzie widocznie w złą stroną, druga - czego on właściwie chce, żebyście spędzali więcej czasu razem, kiedy ty masz dodatkową rodzinę na głowie?" itd. Dodam, że ja zdecydowałem, że przygarniemy tych ludzi, ja po nich pojechałem, żona się najmowała załatwianiem im mieszkania, sporo im pomagała. Ja dalej ciężko pracowałem... i zostawałem z tymi jej słowami sam. Zawsze powtarza, że ja nie mam inteligencji emocjonalnej....
Im więcej tego pisze, tym ciężej..
Przez pierwsze lata nie byłem dobrym mężem.. jestem w stanie to przyjąć.. Ale czy naprawdę nie starczy już?
Przeczytałem wątek i niestety związku już nie ma. Ona nie widzi problemu, nie chce rozmawiać więc zrzuca winę na ciebie. Żeby nie było tak że łączy was tylko kredyt na dom. U ciebie zdecydowanie za długo to trwa. Cała ta zniszczyła twoją psychikę. Niestety nierozwiązane problemy robią swoje jak widać.
Pamiętaj że po rozwodzenie możesz być również świetnym ojcem, spędzać czas z pociechami i być szczęśliwym człowiekiem
Ja już od kwietnia nie mieszkam z ex. 31 stycznia dostałem rozwód, ale to tylko symbolika. Mieszkam blisko pociech. Mogę je wyzywać kiefy chce, bo tak jest wygodnie. Starszy często dzwoni czy może przyjść.
Rozumiem znakomicie co orzszywassz, chociaż u mnie bez leków dałem radę ogarnąć emocje. Niestety w tych czasach komunikacja strasznie szwankuje. Jeszcze jak doradca znajdzie się to porażka. Widzisz ile gach warty. Pobawił się żoną i udaje głupa. Za to jego żona już nie udaje głupa. Prawdopodobnie 2 małżeństwa rozbite.
Co do dawania drugiej szansy to można jeśli są okoliczności łagodzące które u ciebie nie występują. Z resztą większość ludzi żałuje że zostało ze względu na dzieci czy wnuki. To jest błędne koło.
Twoje pociechy świetnie widzą co się dzieje, domyślam się że są w podobnym wieku do moich. Starszy już pytał się o rozwód chociaż w tym roku 12 lat dopiero. Bał się że nie będzie mógł ma wieś jeździć ze mną do domu mojego, ale uspokoiłem go że nic takiego się nie stanie. Jaki to przykład dla dzieci kłócący się rodzice. Moje pociechy tego nie lubiły. Nawet po rozwodzie zyskałem w oczach ex chociaż nie będę do niej wracał.
Valh,sporo tego.Na pewno uzyskasz tu wiele cennych porad.
Wiele w Twojej historii zagadek i nieopowiedzeń.Ja skupię się na jednej kwestii.Dlaczego właściwie żona przyznała się do zdrady ?
Wiem że usłyszałeś:
Cytat
nie mogłam i nie chciałam dłużej żyć w kłamstwie - ta zdrada ciążyła mi niczym kamień...!
... ale czy to prawda ?
Tak naprawdę to wcale nie musiała ci nic mówić.To było dekadę temu a ty już byś sam tego nie odkrył.Tylko ze coś tu nie pasuje.Ja nie przypominam sobie z tego forum przypadku by skruszona zona przyznała się w tak arogancki sposób jak twoja małżonka.Dręczona przez 10 lat wyrzutami sumienia dosłownie dobija cie przeczołganego przez los po śmierci ojca.Co chciała naprawić wyznaniem że to ona zakończyła romans bo kochaś odrzucił propozycje stałego związku ? ( w domyśle była gotowa ciebie zostawić ) Nie katuje się zdradzonego męża wyznaniami jak bardzo była w nim zakochana.Żona która zrozumiała jak bardzo skrzywdziła ukochaną osobę nie wymaga od męża by ten chwalił kochanka i bezwarunkowo się ze swoim upokorzeniem pogodził.
Według mnie ona zachowywała sie dwa lata temu jak kobieta którą ktoś lub coś przed chwilą brutalnie zmusiło do przerwania tej relacji.Nie można z góry tego zakładać ale nie zdziwię się gdy okaże się że romans trwał nie 3 miesiące a całe 10 lat nie musiały to być tylko niewinne pogaduszki.Co do tego że ona emocjonalnie była cały czas z nim to nie mam najmniejszych wątpliwości.Może ktoś ją zmusił do tej szczerości ? Może to taki sprytny kamuflaż - takie upuszczenie powietrza z balonu.- taki wierzchołek góry lodowej który ma odwrócić twoją uwagę od prawdziwej skali tego co się miedzy nimi działo.
To tylko takie moje gdybanie ale warto byś to przemyslał
To nie tak, ze nie rozmawialiśmy. Przez pierwszy rok rozmawialiśmy na ten temat bardzo dużo. Wiem bardzo dużo o tym wszystkim, oczywiście bez szczegółów.
Swoje podejście do sprawy tłumaczyła wyparciem, że sama się nienawidzi za to, co zrobiła, że największy błąd jej życia, że była głupia itd. I ze mam nadzieję, że jej kiedyś wybaczę, ale zrozumie jeśli nie dam rady i odejdę.
To tylko takie moje gdybanie ale warto byś to przemyslał
Myślałem o tym wszystkim. Po tym wszystkim z Tata, kiedy rzeczywiście prawie mnie nie było w domu.. jednego razu powiedziała mi, że powiedziała mi to, żebym odszedł, bo miała dość samotności... Innym razem, że dlatego, że chciała, coś zrobić, żebyśmy oboje się otrząsnęli - ale w tę, albo w drugą stronę.
Ona mówi wiele rzeczy, często sprzecznych ze sobą. Stąd m. in. te moje problemy. Bo nie wiem, co jest prawdą..
WIe, że kiedy powiedziała mi o tym, wyszedłem z domu. Wróciłem... i powiedziałem naiwnie - wybaczam Ci to... teraz wiem, że to nie takie proste.
Nie można z góry tego zakładać ale nie zdziwię się gdy okaże się że romans trwał nie 3 miesiące a całe 10 lat nie musiały to być tylko niewinne pogaduszki
Jej matka ją uświadomiła, że dupek ją wykorzystuje, i że nie zostawi rodziny. Dlatego po rozmowie z matką to przerwała. Jej matka potwierdza to, co moja żona mówi. Najgorsze, że wiedzieli wszyscy.. jej matka, brat, bratowa, koleżanki, tylko nie ja.....
Swego czasu przysięgała na życie naszych dzieci, że to się skończyło wtedy w 2011 r. I myślę, że pewnie tak było.
Jestem 40 latkiem z 3 dzieci.. przecież ja już nie mam szans, żeby ułożyć sobie jakoś od nowa życie. Nie wiem jak. Dla większości kobiet jestem pod kreską prawdopodobnie.
Czy jest tu ktoś, kto próbował i pogodził się z tym, że był kiedyś tym kołem zapasowym?
Punkt wyjściowy jest taki że nic nie musisz. Niestety w życiu tak jest... Wszyscy wiedzą co się dzieje oprócz głównego zainteresowanego.
Po co masz się z tym pogodzić? Przecież nic ci to nie da. Wręcz odwrotnie, będziesz się zadręczał całe życie.
Moja ex niby już nie myśli o swoim starym ex kochanku, ale gdzieś między wierszami można wywnioskować że za nim tęskni. Na jej nieszczęście już nie spotka się z nim nigdy. Mnie to już nie interesuje z kim śpi i co robi.
Prawda taka że jak twoja żona dostanie kopa w zad to już przestanie być atrakcyjną mężatką która zawsze dyskrecji duchowa. Widzą ten mechanizm u ex. Obecnie jest na etapie zamienił stryjek siekierkę na kijek
Jej matka ją uświadomiła, że dupek ją wykorzystuje, i że nie zostawi rodziny. Dlatego po rozmowie z matką to przerwała
Kiepski prognostyk do odbudowy czegokolwiek; ona nie wróciła do Ciebie, ona odeszła od niego; niby drobna różnica a jednak wiele zmienia;
Cytat
Wróciłem... i powiedziałem naiwnie - wybaczam Ci to... teraz wiem, że to nie takie proste.
I to był błąd, który ciągnie się za Tobą i ciągnąc będzie;
Nie pozwoliłeś jej ponieść żadnych konsekwencji; ona kompletnie nic nie straciła, do tego jest bardzo bezczelna; czy ta kobieta Cię kocha?
Cytat
Jestem 40 latkiem z 3 dzieci.. przecież ja już nie mam szans, żeby ułożyć sobie jakoś od nowa życie
Pierwsza rzecz nad którą powinieneś popracować i się skupić to poczucie własnej wartości i sprawczości;
Kolego oczywiście że powinieneś wyprowadzić się. To jest punkt wyjścia. Niech twoja kobieta zobaczy jak to jest bez męża na którego zawsze można liczyć. Do tej pory jej wygodnie było o ty o wszystko dbałeś, ona miała czas dla gacha. Podejrzewam że jak wyprowadzisz się jeszcze będziesz zadowolony ze swojej decyzji. Mi z perspektywy czasu strasznie to pomogło. Ex wręcz przeciwnie. Zobaczyła jaki to "miód" jak stary już nie pomaluje, nie wyremontuje, kuchni nowej nie kupi, auto wszędzie nie zawiezie, itd.
Tak naprawdę zdrajcy to tchórze. W obliczu pani sędziny już nie była taka pewna siebie. Wręcz bardzo mała się zrobiła.
Postanowiłem w 2021 r., że razem z żoną będziemy jeździć tylko we 2 na tygodniowy wyjazd..
A gdybyś postanowił, że pojedziesz sam, żeby się odnaleźć, zresetować?
Dbasz ciągle o nią, o was, naprawiasz, próbujesz zrozumieć...a gdzie Ty jesteś w tym wszystkim?
Zagubiłeś się Valh, tracisz siebie. Odbij od tego i stań z boku, żebyś mógł zobaczyć siebie i podjąć jakiekolwiek decyzje; na chwilę obecną działasz w emocjach, które są złym doradcą.
Czy Waszym zdaniem powinienem się wyprowadzić, przynajmniej na jakiś czas?
Cytat
Kolego oczywiście że powinieneś wyprowadzić się
Absolutnie się nie wyprowadzaj fizycznie z domu bo gdybyś postanowił się jednak rozwieść za jakiś czas to możesz się bardzo zdziwić jak skończysz z orzeczoną swoja winą;
Żeby odciąć się od krzywdziciela nie musisz fizycznie znikać; oczywiście jest to cięższe bo co z oczu to z serca, ale po prostu zacznij zajmować się dzieciakami i sobą; zdystansuj się emocjonalnie od żony na ile to możliwe; zrób w końcu coś dla siebie; masz jakieś zainteresowania? Uprawiasz jakiś sport?
Czy Waszym zdaniem powinienem się wyprowadzić, przynajmniej na jakiś czas?
zacznę od końca... dlaczego Ty miałbyś się wyprowadzać? Odchodzić od dzieci? Stanowczo NIE! Pomijam tu już aspekty prawne.
Autorze, zacznij od siebie, mówisz, że masz depresję i PTSD, raczej to są raczej zaburzenia adaptacyjne, działa jak depresja nawet silniej, często mylona z depresją, ale tutaj przyczyna jest znana - tak mi wytłumaczyła moja Pani dr.
Piszesz, że bierzesz leki, próbowałeś leki z grupy SSRI?
Świetnie wyciszają.
Zacznij uprawiać jakiś sport, może solarium co jakiś czas, podnosi się poziom serotoniny...
Przede wszystkim, daj sobie odpocząć, kredyt kredytem, olej to na razie, weź wakacje kredytowe, odpocznij od pracy, praca nie zając nie ucieknie. Nie bierz tak dużo na siebie, nie tylko Ty jesteś odpowiedzialny za kredyt. Wy oboje! Niech część odpowiedzialności spadnie na nią. Ty teraz powinieneś skupiać się na sobie. Może to wydawać się teraz pozornie egoistyczne, uwierz, nie jest takie, egoistyczne było to co ona zrobiła, podjęła decyzję, nie dając Ci szans.
Związek jest jak ogród, gdzie jest 2 ogrodników i każdy z nich musi robić swoje inaczej uschnie, to 50:50. Nie możesz brać odpowiedzialności za to co się wydarzyło, kryzys jest Waszą wspólną winą, zdrada tylko jej.
Co do samej sytuacji, tak jak wyżej piszą, zacząłbym od tego dlaczego powiedziała...
Jeżeli ją faktycznie to męczyło, to trwało to bardzo długo... Poszukałbym przyczyny dlaczego powiedziała. Jakoś nie do końca chce mi się wierzyć w wyrzuty sumienia. Jeżeli okaże się że jest to nie prawdą co powiedziała, to już wiesz z kim masz do czynienia.
Nie chciałbym osądzać pochopnie osoby, której nie znam. Ty znasz ją najlepiej...
Tak czy inaczej, ona nie rozumie przez co przechodzisz obecnie, nie wie jak to jest kogoś bliskiego stracić. Nie wie jak to jest jak świat wywraca się do góry nogami. Nie wie bo nigdy nie była w takiej sytuacji.
Pisałeś również o terapii, jeżeli terapeuta zadaje pytanie o Wasze oczekiwania odpuściłbym sobie tego szarlatana. Poszukałbym innego. Najlepiej takiego co ma certyfikaty i "superwizora", dobrze by było gdyby jeszcze miał dodatkowo specjalność seksuologia.
Seks jest ważnym elementem związku, nie tylko chodzi o zaspokojenie potrzeb fizycznych ale i emocjonalnych, otwartość na drugiego partnera, na jego potrzeby itd... każdy z nas ma inne.
Jeżeli nie działa u Was komunikacja, musicie spróbować innych metod. Często jest tak, że słyszeć a słuchać, to 2 różne rzeczy.
Nie podejmuj decyzji do czasu aż się sam nie ogarniesz, skup się na sobie i na dzieciach, a Pani daj pole do popisu, wiem że to niełatwe, ale to działa ...
Głowa do góry! Nie jesteś sam
Dzięki za wsparcie.
Wczoraj żona mi powiedziała, że nie chce ze mną o tym wszystkim rozmawiać, bo widzi co się ze mną potem dzieje. Powiedziała, że teraz, po czasie, te wszystkie przykre rzeczy, które mówiła były ogromnym błędem.
Powiedziałem jej wczoraj, że nie wiem czy dam radę z nią żyć dalej. Była przygnębiona po tym i mówiła, jak wiele razy przedtem - proszę, nie zostawiaj mnie..
Tyle, że to nie tylko po waszych rozmowach na ten przykry temat źle się dzieje z Tobą...Ty cały czas masz to w głowie, sercu, duszy...ona nie rozumie Twojego bólu. Jej podstawowym błędem była zdrada a kolejnym powiedzenie Ci o tym. To był jej krzyk o Twoją uwagę; zraniła Ciebie, żeby zostać zauważoną; nie wyrzucaj sobie tego, nie działałeś przeciwko niej ale ona już działała przeciwko Tobie. Teraz doszło do niej co zrobiła. Idź za ciosem, niech zobaczy jak Ciebie to boli inaczej nigdy nie zrozumie. Teraz jednak nie podejmuj żadnych decyzji, na wszystko masz czas. Zacznij leczyć siebie ...nie was...ona niech przerobi swoje co zrobiła a Ty jej w tym nie pomagaj, nie jesteś terapeutą.
Była przygnębiona po tym i mówiła, jak wiele razy przedtem - proszę, nie zostawiaj mnie..
Tylko, że to ona Was pierwsza zostawiła; to ona porzuciła rodzinę na poczet kochanka, ona zniszczyła to co Was łączyło;
To, że fizycznie nie odeszła wynikało z różnych czynników, ale na pewno nie z miłości do Ciebie;
Ona jest lata świetlne nie tylko od zrozumienia Twojej aktualnej sytuacji, ale również chęci i choćby próby zrozumienia tego z czym musisz się mierzyć; nie licz na to, że nagle się to zmieni bo niby czemu miałoby się zmienić? Tylko porządny wstrząs może to zmienić; na czym on miałby polegać to musisz ocenić już sam bo to Ty znasz ją najlepiej; ciężka sprawa bo tak naprawdę dałeś się stłamsić przez te wszystkie lata; za wszystko Ty brałeś odpowiedzialność nawet jeśli to do Ciebie nie należało; nawet te zdradę gdyby się dało przepracowałbyś za Was dwojga; wychowałeś sobie trochę na własne życzenie wygodnego "pasożyta"; teraz czas założyć spodnie, pokazać, że jesteś prawdziwym twardym facetem a nie ciepłą kluchą, walnąć pięścią w stół i zacząć mieć realny wpływ na swoje życie; to ostatni moment; zacznij od tego co już zostało napisane - zajmij się sobą i dziećmi, zrzuć ją w końcu z piedestału!; 34 kroki w pewnym zakresie też mogą okazać się skuteczne;
Wczoraj żona mi powiedziała, że nie chce ze mną o tym wszystkim rozmawiać, bo widzi co się ze mną potem dzieje.
pitolenie - to się nazywa zrzucanie odpowiedzialności (na zasadzie robię to dla ciebie - bzdura, robi dla siebie), Ty masz potrzebę rozmawiania o tym to o tym rozmawiasz koniec i kropka. Ona wdzięcznie słucha i odpowiada na pytania. Jak się nie podoba - tam są drzwi....
zdrada miała miejsce dekadę temu, dla niej to już czasy zamierzchłe, dla Ciebie świeży temat. Ona zdradziła Ciebie tak na prawdę w momencie, w którym się dowiedziałeś. Nie ma znaczenia ile temu to było... Boli tak samo...
Cytat
Powiedziałem jej wczoraj, że nie wiem czy dam radę z nią żyć dalej.
I tej wersji się trzymaj Niby karmisz nadzieją, ale bardzo wątłą... Daje Ci to czas do podjęcia decyzji, nie musisz robić tego teraz, doprowadź siebie do porządku. Jak leki nie pomagają zmień psychiatrę, może dobierze lepiej leki.
Cytat
proszę, nie zostawiaj mnie..
a co ma powiedzieć?
Nie mów o przyszłości, najlepsze słowa to "nie wiem", "muszę to przemyśleć", "przemyślę jak ochłonę" , "nie myślę o tym teraz"- działają
Jej podstawowym błędem była zdrada a kolejnym powiedzenie Ci o tym. To był jej krzyk o Twoją uwagę; zraniła Ciebie, żeby zostać zauważoną
Może i masz rację a kobieca intuicja jest więcej warta niż te wszystkie nasze wywody.Ja to widzę jednak inaczej i nie myślę by to o uwagę męża wtedy zabiegała.To raczej manifestacja jej determinacji skierowana w stronę boczniaka.Powiedziała mężowi o zdradzie licząc że go tym złamie.Była zapewne po jednej z tych "sporadycznych" rozmów i w emocjonalnym dołku postanowiła zagrać Va banque.To było takie snookerowe zagranie Hit and hope .W tym przypadku chodziło o to by sponiewierany i rykoszetami mąż usunął się z życia wpadając do łuzy a kochaś już nie blokowany przez swoją żonę był znowu dostępny na pełny kontakt
Niestety Valh zawiódł.Nie zrobił awantury , nie latały talerze.Valh wybaczył.Zabawne ale nie jesteś pierwszym którego żona za taką wspaniałomyślność prawie znienawidziła.
Valh jeśli pozwolisz to o coś zapytam.Twoja żona przez 13 lat małżeństwa (2008 - 2021) prawie 11 (od 2010) była uwikłana w mniej lub bardziej zażyłą relację z boczniakiem.Jak zdołaliście się w tym czasie zdecydować i dorobić trójki wspólnych dzieci ?
Valh - dla mnie to przede wszystkim powinieneś się "wykrzyczeć", bo za dużo dusisz w środku. Możesz znaleźć sobie ustronne miejsce, gdzie nikt Cię nie będzie słyszał i tak krzycz, piszcz, przeklinaj, wyzywaj życie, żonę, cokolwiek, aby było głośno i tak aż się zmęczysz. Możesz też znaleźć inną metodę jak już proponowany tutaj sport. Po prostu nie możesz tego wszystkiego nosić w sobie, bo to Cię niszczy.
Co do komunikacji z żoną, to możesz jej pisać listy czy maile. Pisanie na spokojnie z rozwagą pozwoli Ci przekazać jej wszystko co Ciebie boli ("wykrzyczeć się" ), bo w rozmowie z emocjami nie jesteś w stanie jej wszystkiego przekazać.
nie myślę by to o uwagę męża wtedy zabiegała.To raczej manifestacja jej determinacji skierowana w stronę boczniaka
Owszem mogło by tak być, ogólnie chodziło jej o zwrócenie uwagi na siebie i nieważne kto by to był. Nie radziła sobie ze sobą i poszła najprostszą a jednocześnie najgłupszą drogą, kierując się emocjami, które jak wiemy są bardzo zwodne. Autor nie powinien brać ma siebie odpowiedzialności za jej wybory a zwłaszcza te, które działały przeciwko jemu i ich małżeństwu. Od tego trzeba mu się odciąć i nie sprzątać tego gó..na, w które ona ich wprowadzila, sama musi posprzątać.
Valh jeśli pozwolisz to o coś zapytam.Twoja żona przez 13 lat małżeństwa (2008 - 2021) prawie 11 (od 2010) była uwikłana w mniej lub bardziej zażyłą relację z boczniakiem.Jak zdołaliście się w tym czasie zdecydować i dorobić trójki wspólnych dzieci ?
Jak twierdzi podczas jednej z ich ostatnich rozmow, kiedy to już nie trwało, powiedziała mu, że chce odbudować rodzinę i chce mieć ze mną kolejne dzieci. I córka urodziła sie w grudniu 2012, a kolejna - w 2015..
Odnosząc się do Twojego opisu zdrady, musiałem użyć swojego konta którego nie używałem już od bardzo dawna. Odnoszę wrażenie, że nie patrzysz realnie na to co się wydarzyło a przez pryzmat tego w co chciałbyś wierzyć.
Zazwyczaj motywy ludzkie, są dużo badziej prymitywne niż Nam się wydaje i łatwo jest przewidzieć, mając odpowiednio "ostry" umysł wszystkie "gry" i zwodnicze słowa. Twoja żona oczywiście nawciskała Ci kitu ile wlezie o tym jak to zerwała szlachetnie z kochankiem i jak chciał odbuwać rodzinę. Przecież to jest śmiechu warte a najgorsze, że w te bzdury uwierzyłeś. Natomiast jej martyrologia, która obecnie Ci serwuje: miłość ułomna itp itd to jest już jakaś totalna patologia z jej strony - patologia bo jest to obrzydliwe samozakłamanie i przy okazji oszukiwanie Ciebie.
Moim zdaniem nie było żadnego motywu "chcenia" odbudowania rodziny tylko ona miała nadzieję, na zostanie z tym drugim, tyle, że on tego nie chciał. Musisz się poważnie zastanowić czy wszystkie dzieci są Twoje, rozkładając to na części pierwsze chronologia mówi mi, że drugie jest nie Twoje.
Możliwe, że sytuacja wyglądała tak, ona obawiała się, że sprawa się sypnie więc wolała sama Ci powiedzieć - nic szlachetnego w tym nie było, krycie własnego tyłka. Miała nadzieje, na zostanie z tym drugim facetem ale, że sprawy poszły innym torem to zrobiła sobie z Toba 3 dziecko na tzw. zgodę aby zatuszować pewne fakty.
Człowieku tu nie trzeba być "Szerlokiem" aby pewne rzeczy widzieć, Ty żyjesz w jakiejś bajce i nadal w tym trwasz. Tak naprawdę masz nadzieję i szukasz potwierdzenia na zewnątrz, że to warto ratować. Idz zrób lepiej testy dziecku najlepiej drugiemu i trzeciemu a zobaczysz jaka będzie reakcja Twojej wspaniałej kobiety, uosobienia szlachetności. Strach czuć od Ciebie na kilometr.
Zrobię ten test w piątek. Dla własnego świętego spokoju..
Wczoraj płakała znowu, mówiła, że się nienawidzi za to co zrobiła, że czuje do siebie wstręt..
Wielokrotnie mnie zapewniała, że moja środkowa córka jest moja...
Mówiła, że w każdej chwili mogę zrobić test.
Znam ją jednak trochę, w końcu znamy się większość naszego życia.. To nie jest zła, perfidna i cwana kobieta. Dopuszczam taką możliwość, że się pogubiła, popełniła duży błąd, z którym sama sobie nie radzi. Jest bardzo wrażliwa i emocjonalna. Wiem, że popełniłem wiele karygodnych błędów, które przyczyniły sie do stworzenia okoliczności.
Byłem wczoraj u psychiatry, dołożył mi kolejny lek, zalecił psychoterapię poznawczo-behawioralną, do tej pory probowałem dynamicznej - raczej ze słabym skutkiem.
Chodzę na siłownię, czytam książki o teorii względności i mechanice kwantowej, planuję ogród warzywny i chce spróbować swoich sił w astrofotografii.
Dziękuję za wszystkie wpisy, zarówno te, w ktorych było trochę nadziei, jak i te, w których jej nie było.. narazie bede próbował, zobaczymy co z tego wyjdzie
robiła takie same błędy, gdzie można byłoby ją określić jako perfidną i cwaną. Musi czasem włączyć mózg a wyłączyć emocje (bez obrazy), kobietami częściej kierują emocje co nie jest złe tylko trzeba w pewnym momencie umieć powiedzieć im stop.
Valh idziesz w dobrym kierunku, tylko wiedz że po drodze będzie jeszcze wiele zwątpienia i braku nadzieii. Daj sobie czas, nie poddawaj się; wszystko jest bardzo trudne, jeśli będziesz miał tego świadomość to łatwiej będzie Ci przetrwać. Nie myśl o jakiś radykalnych krokach, odłóż to na inny termin. Zaopiekuj się sobą i nie bierz na siebie czyichś win.
Polecam wszystkim książkę "Radykalne Samowybaczanie" Colina Tipping. Naprawdę bardzo pomaga zastanowić się nad sobą, pokochać siebie i zaakceptować siebie takim jak się jest. A jak się to zrobi, wszystko stanie się o wiele prostsze i piękniejsze. Ja po zdradzie męża i 3 miesiącach rozpaczy i wściekłości powoli odzyskuję równowagę emocjonalną i muszę przyznać, że czuję się świetnie sama ze sobą. Już nawet od paru dni mogę normalnie rozmawiać z mężem, który wpada codziennie do syna.
Trzeba myśleć pozytywnie i skupić się na sobie i swoim rozwoju.
Powodzenia!
Człowieku tu nie trzeba być "Szerlokiem" aby pewne rzeczy widzieć, Ty żyjesz w jakiejś bajce i nadal w tym trwasz. Tak naprawdę masz nadzieję i szukasz potwierdzenia na zewnątrz, że to warto ratować. Idz zrób lepiej testy dziecku najlepiej drugiemu i trzeciemu a zobaczysz jaka będzie reakcja Twojej wspaniałej kobiety, uosobienia szlachetności.
kiepska rada, a co będzie jak się okaże że jedno nie jest jego? Dziecko będzie napiętnowane do końca...
Cytat
Zrobię ten test w piątek. Dla własnego świętego spokoju..
na prawdę chcesz wiedzieć? Będziesz mniej kochał jak wyjdzie że nie jesteś ojcem?
Odpuść sobie, dziecko ucierpi na tym. Na zawsze w Tobie zostanie uraza... Zawsze jak będziesz patrzył na dziecko.
Odpuść... teraz i tak to nie ma znaczenia.
Dzieci są Twoje, to Ciebie nazywają Tatą...
Odpuść sobie, dziecko ucierpi na tym. Na zawsze w Tobie zostanie uraza... Zawsze jak będziesz patrzył na dziecko.
Odpuść... teraz i tak to nie ma znaczenia.
Dzieci są Twoje, to Ciebie nazywają Tatą...
no z jednej strony racja , dziecku tylko krzywde tym można zrobić ale z drugiej strony ziarenko niepewności zasiane w głowie autora może rozszadzać Go od środka...
ciężka sprawa ale też raczej bym się skłaniał do odpuszczenia sobie tej wiedzy.
Inna sprawa ,że za wrabianie facetów w wychowyanie nie swoich dzieci kobiety powinny odpowiadać z kodeksu karnego serio. NIe wiem jaka miała by być to kara bo kara więzienia to jednak pozbawianie dzieci matki ale czyn ten powinien być karalny.
Valh,
muszę przyznać, że Twoja sytuacja jest mocną kalką mojego życia i mojej historii. Żona to też typ ekstrawertyka, kocha ludzi, jest pogodna i wszyscy ją lubią. Ja, podobnie jak Ty, introwertyk. Lubię ciszę, spokój a ludzi de facto nie potrzebuję. Ona chce rozmawiać, ja nie. Słowem wstępu napiszę tylko, że moja obecna żona, w czasie wspólnego chodzenia ze sobą przed ślubem, zbliżyła się znacznie do pewnego kolegi z osiedla, na którym wszyscy razem mieszkaliśmy. Skutkowało to naszym zerwaniem, ona związała się z tamtym, po czym po ok. 2 latach wróciliśmy do siebie. Minął czas, ślub, dziecko, kredyt, mieszkanie, drugie dziecko. Żyło się całkiem fajnie. Gdzieś tak po 5 latach od ślubu, trafiła mnie zazdrość wsteczna. Ni stąd ni zowąd można powiedzieć. Bardzo wtedy cierpiałem psychicznie - bezsenność, poczucie zagrożenia. Przyznam, rollercoaster emocji.. Też męczyłem żonę pytaniami - dlaczego? jak? po co? To wtedy już było dawno za nią, a ja drążyłem, bo czułem wielki ból. Odbyliśmy też parę seansów terapii małżeńskiej, jednak nie widziałem w tym sensu. Zresztą był to jej pomysł. Chyba w tamtym czasie trafiłem na to forum. Przeczytałem dziesiątki tematów. Zobaczyłem, że tak w zasadzie mój problem to pryszcz. Jakoś udało mi się z tej ciemnej, destrukcyjnej siły otrząsnąć. Od tamtego czasu minęło kolejnych parę lat i obecnie jestem w takim punkcie, że pamiętam, ale już tak nie boli. Czy wybaczyłem? Nie wiem, na pewno się pogodziłem z tym, na co wpływu już nie mam. Stało, po prostu. Mnie pomogła wiara, że jeszcze będzie lepiej. Pogodziłem się z tym, że pewnego dnia możemy się rozwieść, ona może zdradzić lub ja, że nie jest moją własnością, nie mam wpływu na jej działania i jej myślenie. Jak ja to mówię, jest osobnym bytem i ma prawo robić, to co chce. Dobrze jest też wejść w buty małżonka i postarać się zobaczyć świat jego oczami. Czasem ta perspektywa rzuca nowe światło na pewne wybory i zachowania. Jeśli mogę coś zasugerować, na podstawie własnych doświadczeń, to zdystansuj się od tego jeśli tylko dasz radę. Ta zdrada nigdy już z Ciebie nie wyjdzie, ale możesz postarać się, by schowała się gdzieś głęboko i nie wypływała za często na wierzch. Acha, i dziś już wiem, że mając dzieci, nawet gdyby gach przychodził do domu, nie wyprowadzę się, aż do rozwodu. To wiedza, którą pozyskałem z tego forum, za co serdeczne dzięki.
Odpuść sobie, dziecko ucierpi na tym. Na zawsze w Tobie zostanie uraza... Zawsze jak będziesz patrzył na dziecko.
Odpuść... teraz i tak to nie ma znaczenia.
Dzieci są Twoje, to Ciebie nazywają Tatą...
Tutaj są dwie strony medalu co do robienia DNA dziecka.
Jedna jak i druga zasiewa wiedzę niepewności.
Gdy zrobi badanie i wyjdzie w fakcie, że nie jest biologicznym ojcem (a może jest) to będzie dla niego silny cios psychiczny, kolejne załamanie ale gdy dojdzie do rozpadu małżeństwa matka będzie robiła szantaż dziećmi, to ta wiedza przyda mu się. Dziecko w późniejszym wieku samo może zauważyć różnice w wyglądzie z pozostałym rodzeństwem i dociekać wiedzy dlaczego ja jestem inna i tu pozostaje duży dyskonfort ojca, że dziecko wmawia mu, że nie jest jego ojcem. To jest najgorsze dowiedzieć się od dziecka, że nie jest jego ojcem. Następne ojciec nie będzie w żaden sposób mógł mu pomóc w sprawie dolegliwości, czy ktoś z ojców chciałby się dowiedzieć od lekarza nie może Pan pomóc dziecku w żadnym przypadku bo nie jest Pan ojcem biologicznym dziecka to jest dopiero cios i to wielki nie moc kocha swoje dziecko chce pomóc a nie może nic zrobić.
Gdy nie zrobi badań DNA będzie żył w pełnej świadomości, to jego dziecko tak fajny tata kochana córcia nagle zwrot sytuacji córka potrzebuje pomocy a tu fatalne wieści nie może pomóc kogo będzie winić dziecko ojca, że przez tyle lat ją okłamywał jako ojciec, dziecko czy już dorosłe może nastąpić zachwianie więzi emocjonalnej córka ojciec.
Gdy dziecko dowie się samo albo od osób postronnych to nie twój tata. Ojciec będzie winił za całą zaistniałą sytuację żonę za zadradę okłamywanie go jak i dziecka, narażanie dziecka na dyskofort psychiczny i emocjonalny a zarazem zdrowotny. Bo jak wiesz, że to nie twoje dziecko szukasz oparcia u innych, nie jesteś postawiony przed faktem dokonanym bez możliwości jakichkolwiek postępowań szybkiego rizertu.
Najgorszą wiadomością jest dla ojca gdy dziecko jest w potrzebie zdrowotnej, dowiedzieć się od osób postronnych typu lekarz nie może nic Pan zdobić dla tego dziecka (tu córki) bo nie jest Pan biologicznym ojcem tego dziecka nie moc nie ma słów na opisanie tej sytuacji. NIKT a Nikt z ojców nie chciałby się znaleźć w takiej sytuacji tragedia.
Tylko współczucia dla takich ojców.
Napisze tak czy inaczej nie ma złotego środka, dziecko zawsze będzie mu przypominało zdradę żony jeżeli wyjdzie, że to nie jego a może nie być tak wcale ale wyżej pisane było zrób testy.
Pewien ojciec opisał sytuację taką strona zdrady coś forum.gazeta.pl ładne parę lat temu tam gość opisał zdradę żony starali się o dziecko latami, udało się urodziła się córka. Po latach ośmioletnia córka zaczęła zadawać pytania na tle wyglądu typu dlaczego ja mam inne oczy niż wy, inne palce u stup, włosy inaczej wyglądam gość miał cheile zwątpienia zrobił DNA i co to nie jego córka drugie to samo rozmowa z żoną to był raz nie do końca zagroził wariografem na drugi dzień przyznała się 4 razy bocznik z ich dzielnicy. Totalna załamka ojca widział tamtego dzieci czysto te same. Żona nie może w to uwierzyć, że tak mogło się stać wmawia cały czas , że on jest ojcem a testy co innego.
Jak to znajomy powiedział nie ważne kto jest ojcem ale ten kto wychowuje też mu poszła w cug młodsza o 13 lat. Nie każdy ma takie rozumowanie. Trzeba mieć rozum i psychikę elastyczną.
Tutaj dziecko będzie kozłem ofiarnym tragedia i porażka i duży dyskofort psychiczny jak i emocjonalny. Możne być inaczej postrzegane. Ale decyzja należy tylko i wyłącznie do autora.
Lukas dlaczego od razu zakładasz najczarniejszy scenariusz ?
Valh wyraźnie napisał :
Cytat
Swego czasu przysięgała na życie naszych dzieci, że to się skończyło wtedy w 2011 r.
Potem jeszcze dodał:
Cytat
Wielokrotnie mnie zapewniała, że moja środkowa córka jest moja...
Mówiła, że w każdej chwili mogę zrobić test.
Te testy powinni zrobić razem i to jego zonie bardziej na tym powinno zależeć.To może jej ostatnia szansa by udowodnić że w sprawach fundamentalnych można jej zaufać.
Najgorszą wiadomością jest dla ojca gdy dziecko jest w potrzebie zdrowotnej, dowiedzieć się od osób postronnych typu lekarz nie może nic Pan zdobić dla tego dziecka (tu córki) bo nie jest Pan biologicznym ojcem tego dziecka nie moc nie ma słów na opisanie tej sytuacji. NIKT a Nikt z ojców nie chciałby się znaleźć w takiej sytuacji tragedia.
To troszkę nie tak....
Robi się test na grupę krwi i zgodność tkankową...
Moja żona nigdy nie będzie mogła być dawcą dla naszego dziecka bo ma inną grupę krwi, to ją wyklucza jako matkę?
Dziecko nie musi mieć nawet grupy krwi rodziców, zakładając, że Matka ma AB, ojciec 0, dziecko może mieć A, B, AB.
Wydaje mi się, że w obecnym stanie emocjonalnym w jakim jest Autor, pchanie go jeszcze w testy DNA, to chyba może być nie do udźwignięcia gdyby wyszło, że jednak nie jest biologicznym ojcem.
Na pewno 2 osoby na tym ucierpią, autor i jego córka.
Ale to jak to jest, bo chyba nie doczytalem albo cos umknelo. Czemu mowa o tescie w sprawie jednego z trojga dzieci? Pozostale dwoje nie sa Autora i jednak chce sie upewnic ze to trzecie jest, i bedzie juz cacy wszystko wtedy jak sie dowie ze jest czy jak sie dowie, ze nie jest?
Pol zycia pol calego zwiazku byla na boku z innym gdyby jej nie zostawil to by autor mial teraz alimenty i zostawilaby go bez mrugniecia okiem, to czy tu jeszcze cos jest do sprawdzania czy wyjasniania?
Oczywiścię że nie chodzi o jeden test. Słowa "testy" użyłem w liczbie mnogiej. Zdrada dotyczy okresu gdy autorowi urodziły się obie córki. Być może przywołany przeze mnie cytat - trochę wyrwany z kontekstu - wprowadza w błąd. Valh całą historię zdrady zna tylko z opowieści żony i chyba nie tylko on odniósł wrażenie, że chronologia i ścisłe ramy czasowe romansu są wręcz uszyte pod narodziny kolejnego dziecka. Cóż z tego że Mamusia Dobra Rada to potwierdziła skoro ona wie tyle ile usłyszała od córki. Poczęcie starszej córki, niemal równoczesne z deklarowanym czasem zakończenia romansu musiało wywołać tyle emocji. Żona też to zrozumiała dlatego zaproponowała test.
Pamietaj ,że to wersja żony. Może podała właśnie taką datę żebyś nie snuł podejrzeń co do ojcostwa.
Ale tak czy siak grzebanie na ten moment w dociekaniu ojcostwa nie ma sensu jak dla mnie. Dzieciaki Ciebie kochają i mają za Tatę.
Valah też mam podobny dylemat z drugim młodym... Chociaż na pewno jestem na innym etapie niż ty, bo po rozwodzie i z ex nie kłócę się. Cechy wyglądu młodego wskazują jakby było to od gacha. Młody ma 7 lat, ale wychowałem go, emocjonalnie mocno związany ze mną. Po dziś dzień zastanawiam się czy robić test i na pewno trzeba być mentalnie na to gotowym. Nie chodzi mi o to że chce wyprzeć się ale z czasem to będzie coraz bardziej widać. Nie chcę w afery filozoficzne wchodzić tutaj.
Zdrajcy z natury kłamią więc nie licz że jej wersja wydarzeń jest prawdziwa. Ex po dziś dzień twierdzi że jest święta. Facetów sporo przerobiła w tym czasie, ale wiadomo bez dowodów nikt się nie przyzna. Na szczęście taka wiedza mi już nie jest do niczego potrzeba. Mam nagrania jak uprawia sex, ale to widza śmieciowa obecnie do niczego nie potrzeba. Nie jest to jakiś finezyjny sex, wręcz przeciwnie bez szału.
to znam kilka przypadków jak kobieta wrabiała partnera w dziecko. Nie są to sporadyczne tematy.
Kiedyś nawet były przeprowadzone badania i wyszło, że 25% mężczyzn wychowuje nieswoje dziecko (za komuny).
Mimo wszystko uważam, że rodzicami są osoby które wychowują, a nie dawcy.
Powiedzialem jej ze zrobie test jutro. Powiedziala, ze nie jest pewna czy to moje dziecko..
Romans trwał 03.2011-06.2011.. potem seks 2x w 2012, potem 1x w 2016!!!!
No kurwa
Co mam robic
Siedzi mi tu, placze i przeprasza
Mowi ze sie strasznie bała tego mi powiedziec
Jezu.. nie wiem co robić
No czyli jak widzisz ten koniec w 06.2011 to byl bullshit... te kolejne razy to dalej nie wszystko ... ciagnij ja dalej za jezyk . Niech.Ci powie czemu sie niby po 10 latach przyznala? Przyznala.sie bo ten romans sie nigdy nie skonczyl... i cos czy ktos ja do tego zmusilo. Skoro zbieglo sie to ze smirecia Twojego Taty.moze ktos.z.Twojej rodziny wiedzial ze.caly czas ma ten romans i nie chcial dobijac Twojego staruszka i zmusil Ja po Jego smierci do "szczerosci " . Taka luzna hipoteza. Jedno jest pewne to przyznanie to nie byl akt dobrej woli malzonki.
To co wiesz to niestety wierzcholek gory ...
Kiepska sprawa Stary ...wyglada., ze zyles z.kims kto wiodl podwojne zycie i kogo nie znales. Wiekszosc tu z nas miala podobnie .Romans Twojej pani trwal od 2011 do 2021 przynajmniej a moze i po tym jak sie dowiedziales. Jak widzisz szlachetna to zonka nie byla i to wyznanie musialo byc wymuszone. Do tego dochodza jeszcze jakies przygodne numerki. Ciagnij ja dalej bo to nie koniec a Ty masz prawo wiedziec... i cos mi sie zdaje , ze akurat ona bez testow wie ktora corka nie jest Twoja jesli ktoras albo o zgrozo obie nie jest/ nie sa. Kobiety takie rzeczy czuja/wiedza.
Tylko nie zrob niczego glupiego. Nie pij jak bierzesz psychotropy ... masz dla kogo zyc .
Ja z 1.5 h koncze prace jak bedziesz potrzebowal porozmawiac daj znac na priv .
Żona miała kilkuletni romans i te wyliczanki że raz że dwa można sobie w buty włożyć. Badania dla wszystkich dzieci, sobie zrób badania pod kątem chorób wenerycznych(tak dla spokojności) Proponuje sprawdzić dostępne bilingi - tam będziesz miał na papierze jaka częstotliwość ich kontaktów. Proponuje również dyktafon w jej aucie oraz domu, dlaczego? Bo ona może na wasz temat z kimś rozmawiać a tam może być bardziej otwarta. Dobrym pytaniem jest dlaczego ona powiedziała Ci o romansie? A właściwie kto lub co ją zmusiło żeby Ci o tym powiedzieć?
Zastanawiałem się jak to możliwe że ona zakończyła romans, później odnowiła kontakt ale jednocześnie nie spotykali się. Czy facetowi chciałoby się ciągnąć temat bez "korzyści"? Ciekawe czy tamten nadal jest ze swoją żoną - warto się dowiedzieć, może to on swoim zachowaniem zmusił ją do przyznania się do zdrady?
@mrdear to tak ku przestrodze, bo jak juz mowilem wczesniej, te sprawy sa straszliwie powtarzalne...
dlatego wlasnie zawsze najlepszym opcja jest definitywny koniec, to gwaltowny i bolesny ruch, ale w dluzszej perspektywie to najlepsze rozwiazanie, ktore daje gwarancje, ze bol sie skonczy i nie bedzie rozdrapywania ran w nieskonczonosc...
Żona autora prowadziła podwujne życie z boczniakiem przeszło 10 lat, 10 lat okłamywania męża. Ponad 10 lat zdradzała go emocjonalnie, a te żekomo 3 mc to romans sexualny z boczniakiem i międzyczasie przez te lata drobne skoki w bok boczniak plus przypadkowy kolega ile jest w tym prawdy. Związała się z boczniakiem emocjonalnie ona bardziej w tym też sex, może na początku tezn romans kwitł obustronnie nie zobowiązujące spotkania sex, ale z biegiem czasu przerodził się w jej fascynację uzależnienie, boczniak tylko kontakt fizyczny ona to i emocje. Żona autora przez 10 lat wywlekała na światło boczniaka wszystkie sprawy prywatne z ich życia był jej spowiednikiem. Każdy kontakt z boczniakiem schodził na sprawy prywatne jej małżeństwa. Przez te 10 lat tkwiła z mężem jako osoba fizyczna nic poza tym emocjonalnie była związana z kochankiem on ją miał na wyciągnie ręki, dlaczego nie związał się z nią, może nie chciał stracić rodziny żona dzieci. Ten 3 mc spotkania na sex sam może wychamował żeby jego żona się nie dowiedziała tu gdybanie, ale nie zapszestał wyrywkowego kontaktu fizycznego. O tych dwuch ciążach na pewno wiedział pierwszy też miał wachania myśli bo jak jechał do końca to wpadka może być. Dlatego mógł zmniejszych częstotliwość spotkań aby to samo wygasło. Ale ona tą znajomość sama też odnawiała, widać uzależnienie, żyła w toksycznym związku emocjonalnym.
Mąż w chwili romansu był jej tylko zapleczem finansowym i bezpieczeństwem dla dzieci tzw przystanią gdy tam nie wypali wróci do męża był Planem B, żona porzuciła go emocjonalnie, oddaliła się od niego jak rodziny wiedziała, że źle się dzieje nie wyszła z inycjstywą rozmowy tylko brneła dalej w zdradę. Ilu boczniaków miała Valh nie dowie się.
Można kilka hipotez wysnuć zakończenia jej romansu.
- że strony boczniaka na pewno był starszy od niej, przez te lata poużywał sobie i dał spokój chciał aby pomysłu wygasło. Bo żona i dzieci jego są ważniejsze.
-jak wyżej pisali chciała go dobić po śmierci ojca jego, wiadomością o romansie, sam odejdzie to mało prawdopodobne.
- romasn wyjdzie na jaw jak ze strony jago boczniaka jak mąż sam się połapie lub wiadomości z kręgu rodziny.
- widziała widmo upadku małżeństwa, boczniak się wycofał, mąż podupadł fizycznie jak i psychicznie widmo straty męża a co się liczy utrata bezpieczeństwa finansowego i wsparcia pomocy w domu męża.
- wyjście na światło dzienne, że któreś z dzieci może nie być jego.
- po prostu wyrzuty sumienia, wewnętrzny żal tego o zrobiła, próba naprawy małżeństwa, a przede wszystkim utrata męża.
Tu autor powinien żoną przeprowadzić szczerą z jej strony Konstruktywną rozmowę (Tą rozmowę jak i wszystkie nagrywać) co do jej romansu i co do dzieci czyje są, przecież wie jego żona kiedy był kontakt fizyczny i kiedy urodziły się dzieci. Ona cały czas zmienia zdanie co do zdrad najpierw tylko 3 mc i nic a teraz raptownie inne kontakty fizyczne były z innym a może z innymi. Żona dawkuje mu co jak raczej on to z niej wydobywa bo ona boi się przyznać. Ona te wiadomości zdrady dawkuje mu, za każdym razem dostaje to nowy cios ile on jeszcze wytrzyma, jeszcze trochę to będzie wrakiem psychicznym jak fizycznym. Valh spróbuj ją zaszachować pinformuj ją o możliwości umówienia na wariograf tam będzie miała zadane pytania, takie coś daje do myślenia sama może się przyznać do wszystkiego.
Z ich większości małżeństwa zrobiła sobie odskocznię w stronę boczniaka, z małżeństwa Valh pozostały tylko zgliszcza, odratować takie małżęństwo ciężko ale to co ona wyprawiała to ciężki kaliber jednym słowem porażka , jeszcze dochodzi widmo braku wiedzy co do ojcostwa dzieci jakie posiadają, nie dość że wyrządziła wielką krzywdę mężowi to jeszcze a tym ucierpią dzieci,bo może być tak, że każde z innym oby tak nie było lepiej żeby były wszystkie męża.
Autorze te emaile pozgrywałes sobie, rozmowy z żoną na temat zdrady nagrywaj wszystkie, kontakt do boczniaka czy jego żony.
Musisz zadbać o siebie o swoją kondycję psychiczną jak fizyczną, zero alkoholu, wyciszyć się, dzieci, zdystansuj się do żony. I nie wyprowadzaj się z domu jak coś to ona, ona to wasze małżeństwo rozwaliła, oddaliliście się obydwoje a za zdrady ona odpowiada i tak długi romans NIE TY TYLKO NA!!! Trzymaj się.
Zażądałem od żony żeby zadzwoniła do matki swojej i jej wszystko opowiedziała. Zrobiła to przy mnie. Poprosiłem ją też, żeby zadzwoniła do żony boczniaka. Zadzwoniła, przeprosiła, wszystko opowiedziała, prosiła o wybaczenie. Żona boczniaka wyglada na to, że ma zamiar zakończyć związek.
Boczniak wmawiał swojej żonie, że to wszystko bajki, a ja to wymyśliłem, bo jestem chorobliwie zazdrosny....
Valh,
Takie prawdy ukształtowane prze tysiąclecia:
1) Najtrudniejszy pierwszy krok. Po nim innych zrobisz sto;
2) Ciało raz puszczone, puszcza się bez końca;
3) Kto raz zdradził - zawsze będzie zdradzał;
4) Raz się sku***sz - k***ą do końca życia pozostaniesz.
............
Tylko wstrząs o sile powyżej ,,8 w skali Richtera" może zniweczyć to co wyżej.
A to wszystko co ,,nawija ci na uszy" ta twoja ...... , to tylko dbanie o ,,bankomat" i to żeby nie utracić ,,bezpiecznej gałęzi".
....
Przykro mi Stary, ale was nie ma bo nigdy nie było.
Autorze choć Twoja historia jest bardzo dramatyczna to nie jesteśmy Tutaj ,żeby klepać Ciebie po plecach.Musisz być twardy i doprowadzić sprawę do końca.Przygotuj się,że Twoje dzieci mogą być owocem romansu.Pamietaj,że ojcem jest ten który kocha i wychowuje a nie biologiczny dawca.Pytanie czy jesteś w stanie przez to przejść?Cokolwiek zrobisz pamiętaj,że to nie Ty rozwaliłeś rodzinę.Rob wszystko,żeby to przetrwać.Nie mysł teraz o swojej żonie.Ratuj siebie!Tylko to możesz teraz zrobić.Twoja żona to bardzo zły człowiek.
Valh, napiszę z doświadczenia, że choć na początku jest ciężko, to z czasem dojdziesz do siebie, ale musisz się odciąć od niej, nie od dzieci, tylko od niej. Zdystansować się na jakiś czas, jak masz możliwość, to wyjedź na trochę. Odłóż trudne rozmowy z nią na jakiś czas, póki nie wróci Ci jako taka równowaga emocjonalna. Teraz jesteś pod silnym wpływem emocji i nie jesteś w stanie trzeźwo myśleć. I tak jak Ci tu większość radzi, skoncentruj się na sobie, a ją na razie olej. Przykro mi, ale tylko czas tu może pomóc...
Trzymaj się.
Na wstępie chciałbym powiedzieć,że zęby same się zaciskają jak się czyta takie historie.Jak można postąpić tak z człowiekiem z którym żyjesz.Moim zdaniem badania na ojcostwo trzeba zrobić gdyż najgorsza prawda jest lepsza od niepewności która kłębi się w Twojej głowie.Najlepiej wszystkich dzieci.Ja osobiście staram się unikać kontaktu z ludźmi którzy zdradzają.Nie toleruje takich osobników które uprawiają nowy sport narodowy -skok w bok.Nie mam zamiaru kryć nikogo kto to robi, nieważne czy siostra czy brat czy przyjaciel od razu ujawniam to tej poszkodowanej stronie.Wolę mieć takich wrogów niż przyjaciół.Valh myśl pozytywnie .Dzieci kochasz za to jakie są a nie za ich geny.Wyjaśnij wszystko do końca.Nie podejmuj pochopnie żadnych decyzji.Rób to co dla ciebie najlepsze.
Płacze, przeprasza, mówi, że była idiotką, niedojrzała, ten z 2017 r. To wlasciwie krok autoseatrukcyjny, po ktorym znienawidziła samą siebie..
Zadzwonila do żony boczniaka, wszystko opowiedziała, prosiła o przebaczenie i je dostała. Potem godzinę płakała.
Znam tą kobiete tyle lat, jest bardzo wrazliwa, pełna lęków, z niekim poczuciem wlasnej wartosci..
Powiedziałem, że wybaczam jej to wszystko, ale daje sobie czas, dystans i wolnosc.. i że na tą chwile nie czuje zobowiazan wobec niej...
To czym jest? Potrzeba mi też troche nadziei.
Probuje ją widziec. Ja kocham tą kobietę. Moze jestem głupi.
Może widzę swoją winę w tym wszystkim, jej wielką słabość, i chyba trzeba przyznac - zakochała się, i nie potrafila inaczej. A ten z 2017 to tylko dalsza agresja wzgledem samej siebie.
Nie potrafie skreślać ludzi. Płacze, błaga o wybaczenie. Jest finansowo samowystarczalna..
Nie to krok który destrukcje wprowadził w Waszej rodzinie kolejny zresztą krok. Jak zdradzasz mając dzeci zdradzasz nie tylko wspóołmałżonka ale całą rodzinę .
Cytat
Potem godzinę płakała
No po takim poświęceniu i pokucie rzeczywiście zasłużyła na wybaczenie
Cytat
Znam tą kobiete tyle lat, jest bardzo wrazliwa
Nie znasz jej... bardzo wrażliwa osoba nie prowadzi podwójnego życia.
Cytat
To czym jest?
Na pewno nie zamiataniem pod dywan a Ty to właśnie próbujesz zrobić a nie wybaczać.
Cytat
Potrzeba mi też troche nadziei.
TY próbujesz wrócić do tego co było przed tym zanim się dowiedziałeś o zdradzie ale raz ,że do tego nie wrócisz a dwa w Twoim przypadku to akurat dobrze ,że nie wrócisz bo do czego? Przecież jeśli dobrze liczę to ona już 3 lata poślubie prowadziła podwójne życie...
Cytat
Ja kocham tą kobietę
Szkoda ,że ona Ciebie nie ...
Cytat
Moze jestem głupi.
Niestety jesteś a już na pewno naiwny.
Cytat
Może widzę swoją winę w tym wszystkim, jej wielką słabość, i chyba trzeba przyznac - zakochała się, i nie potrafila inaczej.
Tak daj jej właśnie zrzucić całą winę za ten bajzel na siebie tak zrób. Ona niczego innego bardziej nie pragnie teraz.
Cytat
A ten z 2017 to tylko dalsza agresja wzgledem samej siebie.
To jej tekst się domyślam... cwana jest trzeba przyznać ... może niech zrzuci winę na producenta alkoholu w końcu jakby nie było alko to by nie zdradziła
Cytat
Nie potrafie skreślać ludzi
Ty jej nie masz skreślić Ty masz ją zmusić do wzięcia odpowiedzialności za to co odwaliła.
I jeszcze jedno : sam napisałeś ,że ona w 2011 chciała byc z nim tylko on nie chciał. Czyli zdajesz sobie sprawę ,że jakby się zgodził to byś juz od 2011 był rozwodnikiem? Bez żalu z jej strony nawet łzy by po Tobie nie uroniła a Ty mówisz ,że ją znasz tę wrażliwą osobę.
Byłeś i dalej jesteś tylko opcją dla niej bo lepszej nie znalazła choć się mocno starała.
To co ona mówi przy tobie nie wiesz czy jest do końca prawda.Jak byś słyszał co ona na twój temat rozmawia z koleżaneczkami to wiedziałbyś co myśli na twój temat.Oczywiście nie może o tym wiedzieć. Może uda wam się poskładać to do kupy tylko wtedy gdy będziesz na 100 pewny że za plecami nie obrabia ci tyłka i naprawdę jej na tobie zależy.
Probuje ją widziec. Ja kocham tą kobietę. Moze jestem głupi.
Tylko że nikt Ci jej nie zabrania kochać; ale można to robić mądrze a to co Ty wyprawiasz to raczej nie miłość a na pewno nie zdrowa miłość;
Cytat
Może widzę swoją winę w tym wszystkim, jej wielką słabość, i chyba trzeba przyznac - zakochała się, i nie potrafila inaczej. A ten z 2017 to tylko dalsza agresja wzgledem samej siebie.
Doprecyzuj proszę w czym konkretnie widzisz swoją odpowiedzialność i jej słabość? Cała reszta to desperacka próba usprawiedliwienia jej zachowania w Twoich oczach;
Jedno jest pewne, z taką bezkrytyczną postawą jaką dziś prezentujesz nie tylko nie będziesz szczęśliwy z tą konkretną kobietą, ale z żadną inną; ba! Ty nawet nie będziesz potrafił być szczęśliwym samemu ze sobą bo uciekasz od niewygodnych i bolesnych faktów, boisz się z nimi skonfrontować; wolisz udawać, że nic nie dostrzegasz albo im umniejszać aby tylko nie musieć się z nimi zmierzyć; z takim podejściem to sam się wykończysz bez niczyjej pomocy;
Przeczytaj jeszcze raz wszystkie komentarze, tym razem jednak nadaj im troszkę większe znaczenie; poszperaj trochę w portalu bo póki co zachowujesz się całkowicie nielogicznie i nieracjonalnie dając się przy tym wkręcać w jakieś typowe manipulacje i granie na emocjach;
Nie wybaczyłeś jej, tylko zwyczajnie zobaczyłeś że płaczę, jest załamana i chciałeś jej poprawić nastrój. Wybaczenie to tak naprawdę moment w którym to co Ci wyrządziła przestanie tak boleć, i będziesz mógł z nią żyć, jak mąż z żoną, wiedząc że ma niedoskonałości ale idąc przez to bagno razem. W tej chwili jesteś świeżo co, na prochach i walisz frazesy że jej wybaczasz. Wybacz ale nie zdziwiłbym się gdyby ona oczekiwała raczej nakurwiania pięścią w stół, wyzywania od szmat, kurew, że schlałbyś się do odciny, czy nawet się na nią zamachnął, w skrócie to co każdy w głowie myśli o stereotypowym facecie w momencie w którym dowiaduje się że żona waliła go po rogach przez kilkanaście lat.
Nie patrz że przez kilkanaście lat skakała po jednym, drugim, trzecim ch*u bo była zagubiona, tylko zwyczajnie miała w nosie Ciebie, twoje uczucia, o zgrozo w dupie miała również dzieci. Nie dość że przyczyniła się do rozjebania swojego małżeństwa, jak i rodziny i bezpiecznego domu swoim dzieciom, to jeszcze nie jest pewna co do tego kto jest biologicznym ojcem.
Jesteś uległą osobą, nie potrafisz stawiać granic, twoja żona dobrze o tym wiedziała, od samego początku skoro sam napisałeś że to ONA robiła kroki byście byli razem. Zwyczajnie znalazła sobie bezpieczny podnóżek i pech chciał że przez kilkanaście lat nie oczarowała żadnego lepszego kandydata który przygarnąłby zdradzającą mężatkę pod skrzydło.
Nie podejmuj teraz żadnej decyzji, to nie jest na to czas... Zajmij się sobą, rozwieść się być razem czy cokolwiek innego... to nie ucieknie. Zajmij się sobą, zajmij się dziećmi, postaraj się odciąć.... ochłoń troszkę.... Wiem, że ciężko, ale się da... zacznij coś robić dla siebie
Na pewno jej nie wybaczyłeś, powiedzieć wybaczam to nie to samo co wybaczyć... Zresztą nie na to czas, rzucają Tobą teraz takie emocje, że tak na prawdę sam nie wiesz o czym mówisz... OCHŁOŃ, zajmij się sobą!
Na resztę przyjdzie czas... Nic i tak teraz nie zdziałasz, a na pewno nie podejmiesz racjonalnej decyzji w takim stanie emocjonalnym, zdystansuj się... na to potrzeba czasu, daj sobie ten czas...
Jeżeli przy niej nie potrafisz, poproś ją żeby wyprowadziła się do matki lub gdzie indziej, sam dzieci/rodziny nie zostawiaj... przyda się to w przypadku gdyby dochodziło do rozwodu.
dlatego wlasnie zawsze najlepszym opcja jest definitywny koniec, to gwaltowny i bolesny ruch, ale w dluzszej perspektywie to najlepsze rozwiazanie, ktore daje gwarancje, ze bol sie skonczy i nie bedzie rozdrapywania ran w nieskonczonosc...
ja się nie zgodzę, nie lubię szufladkowania... ból się nie skończy, z czasem będzie mniejszy ale zawsze będzie, niezależnie od tego z kim się będzie... Zapoznaj się z materiałami, które poczciwy podlinkował w moim temacie, może uda Ci się niektóre rzeczy zrozumieć, czym jest DDD i jak mechanizmy, schematy działają.
Ty teraz też jedziesz schematem, swoim schematem... Każdy z nas ma swoje schematy działania, w znacznej mierze uzależnione od tego w jakim środowisku dorastamy...
@mrdear... to nie sa moje schematy tylko przypqdek Twojej jest schematycznie spojny np z zona Valha... ja nie mam zadnych schematow tylko nie jedno widzialem i to wszystko jest zawsze tak do siebie podobne ze niemal identyczne...
Apropos tych linkow poczciwego tak sobie pomyslalem czemu tutaj na przyklad nie padla propozycja grubszej analizy sytuacji w tym przypadku, ktory jest blizniaczy do Twojej sytuacji, tak samo wielokrotne robienie w balona i gdyby nie wycofanie absztyfikanta to jego zona tak samo jak Twoja by od Was odeszly
Apropos tych linkow poczciwego tak sobie pomyslalem czemu tutaj na przyklad nie padla propozycja grubszej analizy sytuacji w tym przypadku, ktory jest blizniaczy do Twojej sytuacji
W tym szkopuł, że gdybyś nie leciał schematami i nie generalizował to potrafiłbyś dostrzec i rozróżnić, że te historie są diametralnie inne a już na pewno mają różne podłoża;
Valh,
Sytuację masz ekstremalnie trudną; żeby poskładać to po takich traumach naprawdę trzeba wykazać ogrom dojrzałości dwóch stron, wyrozumiałości, cierpliwości i poświęcić kilka lat na ciężką pracę nad sobą i relacją;
Problem w tym, że ty nawet nie masz podstaw do tego aby to rozważać na ten moment; żona z Tobą ciągle jest nieszczera, nieautentyczna, nieuczciwa; na czym tu cokolwiek budować...
Valh-idź do prawnika.Sprawdz swoje opcje.Potrzebujesz "świeżego powietrza",emocje to słaby doradca.Znajdz terapeutę i pochodz na terapię indywidualną.Nabierz do tego dystansu i wtedy podejmij decyzję.Nie musisz się wyprowadzać,odseparuj się od żony emocjonalnie.Jak masz możliwość to nie mieszkaj w jednym pokoju.Mozesz ją wtedy obserwować i zdecydujesz co dalej.Bądz tak egoistyczny jak Twoja żona.Jakakolwiek decyzja musi być korzystna dla Ciebie.Ratuj siebie i swoje zdrowie.I najważniejsze,jeśli masz jej przebaczyć to musi być jej szczera spowiedź.
Jestem pewiem że jest szczera...
Bardzo się dziewczyna stara. Mówi, że przez lata czuła się jak dziwka..
Bardzo się bała powiedzieć mi o tym, co ostatnio usłyszałem. Bała się, że się totalnie załamię i zrobie sobie krzywdę..
Jak sie o tym wszystkim dowiedzialem 2 lata temu to zaczela sie depresja, z ktorą nadal sie mierzę. Rok temu poznalem dziewczynę i zakochałem się. Ale nie zrobilem z tym nic wiecej. Ja tez nie jestem dla niej obojetny. Nie doszli kompletnie do niczego, bo obiecalisng sobie, że nie bedziemy niszczyć rodziny.
Teraz już nie wiem.
Wydaje mi sie że wiem co zrobic, ale nie wiem czy starczy mi siły
Szczera do końca nie będzie nigdy. Wiemy o tym niestety wszyscy... Zwłaszcza że doskonale wie /przeczuwa że autor nie jest ojcem jednego bądź dwojga dzieci. Dlatego rozgrywa to tak żeby nie dopuścić do testow. Z początku byla pewna że te testy to tylko wymysł i mówiła że nie widzi problemu. Jak oznajmiłes że idziesz je robić wyszło szydło z worka. Jak postawisz ją pod ścianą to i bez badań dna Ci powie sama prawdę. Bo zna ja doskonale. Stąd moim zdaniem teraz ten jej teatr żalu i kajania sie. Dla niej po Twoim odejściu sypie się świat. Kto inny teraz się z nią chciałby się związać... Co usłyszała by od dziecka po latach ? Wtedy kiedy dzwoniła na Twoje polecenie do żony kochanka wspomniała o fakcie że najprawdopodobniej kochanek jest ojcem dziecka ? Szczerze w to wątpię... Masz mówione tyle ile chce żebyś wiedział i nie jedno jeszcze przed Tobą ukrywa . A trzymać się Ciebie chcę najprawdopodobniej tak jak napisało już kilku forumowiczów z jedynie z powodu poczucia bezpieczeństwa i dlatego że kochanek jej poprostu nie chce. Jesteś niestety opcją zapasowa. Co zdecydujesz to już Twój wybór. Czas leczy rany. Będziesz jeszcze szczęśliwy.
Tak tak. Czuła się tak i owak. Ale widocznie się jej to podobało i to kontynuowała... Tonący brzytwy się chwyta... I taką sytuację masz teraz u siebie... Usłyszysz to co będziesz chciał...
Odnośnie tego że kogoś poznałeś to Twoja żona będąc w podobnej sytuacji nie zastanawiała by się nawet przez sekundę ... Wtedy byś zobaczył jaka jest naprawdę...
Autorze-testy dna to podstawa.To czy są to Twoje biologicznie nie jest w tym najważniejsze.Musisz doprowadzić sprawę do końca i poznać calą prawdę.Nigdy nie wyjdziesz na prostą jeśli bedziesz cały czas zamiatać pod dywan.Dzieci nie muszą się nigdy dowiedzieć.Dla nich zawsze będziesz ojcem.Jakim trzeba być okrutnym człowiekiem,żeby wrabiać kogoś w dziecko kochanka.Straszne jest to,że nic to ja nie nauczyło i kontynuowała swoje eskapady.Za kogo ona Ciebie ma?Kim jest kochanek który płodzi(nie możesz tego wykluczyć) jej dzieci i nie ma z tym problemu,że Ty wychowujesz jego dzieci.Kim są Ci ludzie?Autorze pociągnij sprawę do końca!Tylko prawda się liczy!
[Tak powiedziała wszystko.. płakała jak bóbr i prosiła o wybaczenie
Naiwny niestety jestes a najgorsze ze ona doskonale zdaje sobie sprawe z Twej naiwnosci ... przeciez wie ze zeby sama nic nie powiedziala do dzis bys nic nie wiedzial, wie tez jak bardzo nie lubisz jak placze jak Cie ten jej placz boli...
Skoro.mowisz ze wszystko powiedziala to czy powiedziala czemu sie przyznala? Tylko nie mow ze z powodu wyrzutow sumienia
Ale.rob jak uwazasz skoro tak jej wierzysz ... pani chyba spadnie na cztery lapki
Jestem 6 lat po zdradzie męża. I wiecie co tworzymy teraz świetną rodzinę, dogadujemy się, tworzymy fajną parę. Nie raz miałam załamkę przez te 6 lat bo wspomnienia wracają jak bumerang, ale już teraz sa jak za mgłą. Jak chcesz Valh odezwij się do mnie napisze jak sobie radziłam, nie trzeba być wrakiem. Pozdrawiam Wszystkich
Ciężka jest ta Twoja historia.. zwykle w zaciszu czytająca tutaj Wasze wątki, ta jest tak poruszająca, że nie umiem już być cicho.
Nie rezygnuj z testów DNA. Nie rezygnuj z niczego, co mogłoby być prawdą w tak poplątanym, zawiłym i fałszywym świecie, który stworzyliście przez ostatnie lata.
Twoją żoną nie kierują aktualnie uczucia do Ciebie czy do rodziny. Trudne jest zrozumienie tego, bo zawsze widzimy w naszych miłościach to co najlepsze, albo łudzimy się że to dobrzy ludzie, którym zależy na naszym szczęściu. A tak to nie działa.
Karma nie wraca... ludzie bez refleksji o swoim życiu dalej popełniają te same błędy, postępują egoistycznie, a nakryci na raniącym zachowaniu płaczą i rozpaczają.
Nas nikt nie zbawi/ nie uratuje i nie pomoże wyjść z tego gnoju. Trzeba zadbać o siebie. Pamiętaj o sobie. Poznałeś nową miłość? Cudnie, ale ta druga strona była na tyle dojrzała, że nie gmyrała w roju os kijem. To od Ciebie oczekiwano, że podejmiesz decyzję, wybierzesz, pozamykasz drzwi i zaczniesz nowe życie. Nie zrobiłeś jednak tego, dlaczego?
Czy wiesz w takim razie, dlaczego Twoja żona przez wiele lat robiła sobie to samo, a nawet gorzej brnąc i brnąc w relacje z innymi na ich zasadach?
Cześć wszystkim
Oj dawno tutaj nie zaglądałem a tu taka bomba …
Na początek Valh napiszę Ci coś, co wydaje się tobie czystym szaleństwem:
Zacznij już, od teraz żyć tak jakby jej w Twoim życiu nigdy nie było.
Co zresztą wcale nie jest tak odległe od tej fikcji, w jakiej chyba od samego początku małżeństwa żyłeś
Cały czas się zastanawiam jak jej się udawało te10 lat ciągnąć romans, a Ty nawet tego nie zauważyłeś...
Czego ty się chłopaku tak boisz?
Co gorszego jeszcze Ciebie w życiu może spotkać niż to czego z jej strony doświadczyłeś?
Masz dopiero 39 lat i jak już zauważyłeś i o czym się przekonałeś, wcale nie jesteś skazany na bycie samotnym do końca swoich dni....
Tylko najpierw zrób porządek ze sobą samym i ze swoim życiem.
Bo to co odpierdzielasz to prosta droga aby wylądować w psychiatryku!
Pamiętaj, że czas nie stoi w miejscu.
A tych straconych dwóch lat nikt już tobie nie zwróci..
Zrób do cholery te testy dla wszystkich dzieci! Bo ta niepewność ciebie w końcu zabije! Damulka już zasiała w tobie potężne ziarno niepokoju, informując ciebie, że drugie dziecko nie jest twoje.
Dozuje ci prawdę, którą powinna ci wyjawić już w momencie, gdy ci powiedziała, że jesteś rogaczem.
Swoją drogą to chyba domyślasz się już dlaczego miałeś takie a nie inne pożycie seksualne? Bo jakoś żaden z jej kochanków raczej nie narzekał, skoro to tyle trwało.
Na zetce to wielokrotnie pisałem:
Nie mamy wpływu na decyzje i wybory tych, których kochamy.
Za to mamy wpływ na to czy oni w naszym życiu pozostaną...
Natomiast to co jest a co nie jest możliwe zależy wyłącznie od siły naszej determinacji.
Valh
To czy Ty ją kochasz czy też nie- w Twojej sytuacji kompletnie nie ma żadnego, ale to żadnego znaczenia.
Bowiem nie jest ważne co Ty czujesz do niej. Najważniejsze dla Ciebie jest to co czuła i czuje do ciebie ona.
I jakoś tej deklarowanej z jej strony miłości za cholerę doszukać się nie mogę. Przynajmniej po tym jak opisałeś jej zachowanie
Bo co z tego że jest nadal z Tobą skoro w jej podejściu do Ciebie, do tego przez co przechodzisz nadal zero empatii, zero wrażliwości i współczucia. ...
Ja przynajmniej tego nie widzę. Szczególnie wiele mi powiedziała treść tych wiadomościach do koleżanek.
Nie wiem co ona kombinowała, czym się kierowała przyznając się do zdrady i prowadzenia podwójnego życia przez 10 lat ale nie wierz w jej zapewnienia, że to z powodu wyrzutów sumienia ..
Również w te jej zapewnienia o miłości do Ciebie.
Zapytaj ją wprost: gdzie była jej miłość gdy zajmowałeś się jej ciężko chorym ojcem
Coś się musiało takiego wydarzyć, że o tym ciebie poinformowała
Tutaj nie ma żadnego przypadku, że akurat wtedy.
Weź pod uwagę to, że przecież ona do feralnego dla ciebie 2021 roku była non stop w kontakcie z kochankiem! I kto wie czy nie liczyła na to, że po tej informacji ją zostawisz, otwierając jej drogę do bycia z jej ukochanym.
Sam fakt, że go broniła, gdy niby tę znajomość zakończyła wiele mówi o ich relacji...
Napiszę to wprost:
Pani ciebie oszukiwała i nadal oszukuje.
A czemu z tobą nadal jest?
Bo tylko ty już jej pozostałeś Valh. Tak wygląda brutalna prawda.
Każdy terapeuta będzie bezradny jeśli nie będziesz z nim współpracować. Zmarnujesz kasę, a wciąż będziesz w punkcie "zero"
Pytałeś się Valh czym jest wybaczenie. Na pewno nie tym, że nabierając się na jej zapłakane oczka sarenki, powiedziałeś "wybaczam ci". Bowiem wybaczenie to proces, którego finałem jest to, że po tym co zrobiła i nie wykopałeś jej ze swojego życia, dochodzisz do momentu, że przestajesz jej to wszystko non stop wypominać i rozpoczynasz życie z nią nijako od początku. Ale aby uzyskać Twoje wybaczenie ona musiałaby powiedzieć całą prawdę. Czego przecież nie zrobiła. To na jakiej podstawie złożyłeś jej taką deklarację nie znając całej prawdy?
I ona niech nie fika, bo jeśli Ty musiałeś jej wszystko wyrywać z jej gardła, to co się dziwi, że dwa lata po i nadal jesteś w punkcie wyjścia
To ja znajdz Stary ile lat bedziesz tej odwagi szukal? Znjadz ja dla dzieci chociazby . Jestes na prostej drodze do tragedii . Cale zycie chcesz spedzic na kozetkach u roznej masci psychiatrow i psychologow i faszerujac sie tonami lekow? A moze finalnie odebrac sobie zycie ? Tego chcesz?
Pisalem Tobie to wczesniej i inni tez : wez te swoja " wrazliwa " zonke wreszcie za przyslowiowa morde ... musisz i masz prawo znac cala prawde a nie jej skrawki.
Valh jak tam? Ja podobnie jak zakręcona odbudowałem związek ale nie miałem takiej jazdy jak u Ciebie. Dowiedziałeś się już całej prawdy czy nadal dawkowana?
Widzę, że od początku czyli od 2021 jesteś na portalu obecny więc zapewne zdążyłeś już co nieco przeczytać i zrozumieć te mechanizmy;
Przede wszystkim czytając jej słowa skierowane do Ciebie mam przypuszczenia graniczące z pewnością, że Ty nie jesteś jej pierwszym wyborem, tylko opcją zapasową; kimś kto ma zapewnić poczucie bezpieczeństwa bo lepiej być z kimś niż zostać samotną matką;
Cytat
To zdanie jest bardzo wymowne i w zasadzie powinno utwierdzać Cie w przekonaniu, że niewiele dla niej znaczysz;
Niezrozumienie Twojej ciężkiej sytuacji z ojcem też wiele o niej mówi;
Jak wyglądało Wasze życie między 2011 a 2021? Czyli przez ten czas kiedy nie miałeś świadomości?
Valh to nie jest Twoja wina co ona zrobiła. Pamiętaj, to ma Ciebie identyfikować; u was nawet nie było kryzysu a jeśli wystąpił to był skutek jej romansu (pomimo, że wtedy nie wiedziałeś), nie choroby Twojego ojca, gdzie powinieneś mieć od niej wsparcie i nie Twojej ciężkiej pracy o zapewnienie bytu rodzinie.
Zacznij od początku. Nie mam na myśli wyrzucania jej tego co zrobiła tylko wyjścia z sytuacji w jakiej się znalazłeś, abyś mógł cieszyć się życiem i wcale nie mówię tu o rozstaniu i rozbiciu rodziny. Zajrzyj w siebie i zastanów się co mógłbyś zrobić, żeby móc zacząć leczyć swój ból i smutek...Jak myślisz co mogłoby Ci pomóc?
Cytat
ona nie rozumie, że dla niej to już minęło ale dla Ciebie to wciąż żywe jest i trwa.
Cytat
klasyka...grunt jej się pod nogami pali dlatego komplementuje Ciebe.
Powiedziałem jej wiele razy, że w takim razie jestem planem B albo kołem zapasowym. Powiedziała wiele razy - wtedy tak było, nie chciałam być sama, ale po tych wielu latach wiem, że nie jesteś i nie byłeś planem B, po prostu bardzo się pomyliłam, byłam młodą głupią siksą, z kompleksami, w depresji poporodowej itd itp.
Wszystko bym zrozumiał. Ale nie potrafię zrozumieć nadal tego konktatu - sporadycznego, jak twierdzi, że jednak przez wiele lat. Bezpośrednio po 2011 r. przez 3-4 lata w ogóle kontakt zerwała. A potem, z powodów zawodowych on się jakoś odnowił.
Czasem wydaje mi się, że mówi szczerze, bo pojawiają się łzy itd, bardzo się stara, zajmuje się mną jak zachoruję, rozmawia ze mną, mimo, że ja sam nie potrafię z nią obecnie podtrzymać rozmowy. Nawet jeśli chcę - nie potrafię..
Mam prawie 40 lat, 3 pięknych szczęśliwych dzieci, dom z ogrodem, duży kredyt.... zarabiam dobrze, ona też. Ale jakoś żyć nie mogę. Jak nawet przejeżdżam autostradą przy mieście, gdzie to się działo, to dzieją się ze mną złe rzeczy.
Dlatego postanowiłem napisać, bo już nie wiem, co robić.
Odejście od niej? Ogromne alimenty, diabli wiedzą co jeszcze.
A ona była idealna?
Chciałbyś ją zostawić?
Jakie zatem masz oczekiwania wobec żony? Co musiałoby się wydarzyć abyś potrafił żyć normalnie?
Jedno jest pewne - jeśli zostawicie to tak jak jest zamiatając problem pod dywan to nie wróżę szczęśliwego zakończenia;
Przede wszystkim ona powinna zrozumieć Twoją potrzebę a wszystko wskazuje na to, że nie ma takiej ochoty;
Bez przepracowania tego wcześniej czy później Twoje małżeństwo się rozsypie; tutaj kluczem będzie jej postawa i dojrzałość do wzięcia odpowiedzialności za to co się wydarzyło a tym samym za rodzinę; bez tego stracisz tylko czas;
Żona jest bardzo zaangażowana w dom, dba o niego, o dzieci. Ja nadal sporo pracuję, przynajmniej 6 razy w miesiącu nie ma mnie w domu, po tych 6 dobach jestem lewo żywy, kolejne 4 wracam po 20.
Jeździmy na ferie, wakacje. Postanowiłem w 2021 r., że razem z żoną będziemy jeździć tylko we 2 na tygodniowy wyjazd.. Te 2 ostatnie wyjazdy - bywało różnie, raz lepiej, a czasem tak, że dostawałem jakiegoś rodzaju ataków paniki.. a jestem dorosłym, odpowiedzialnym człowiekiem...
Ja jestem introwertykiem. Nie potrafię się uzewnętrzniać. Od tamtego czasu nie krzyknąłem na na ani razu z tego powodu. Powiedziałem owszem kilka ciężkich słów... Kiedy wracamy do tematu słyszę tylko: mieliśmy do tego więcej nie wracać.. te rozmowy są niszczące.. jutro złożę papiery rozwodowe... ja ci nie wystarczam przez całe nasze wspólne życie..
Prawda, charakterologicznie i jeśli chodzi o temperament - jesteśmy jak szklanka do połowy pełna i do połowy pusta. Naszym największym problemem od zawsze jest komunikacja...
Sam nie wiem, co bym chciał zrobić. Ostatnio myślę co raz częściej, że chciałbym odejść, ratować się jakoś. Ale wtedy widzę twarze płaczących dzieci, jej twarz...
Byliśmy na 2-3 spotkaniach terapii małżeńskiej - ale terapeuci chyba nie mieli ochoty na spotkania z nami, bo ciągle pytali - czego państwo od nas oczekujecie...
Cytat
Nasza relacja jest dosyć trudna, bo jak wspomniałem różnimy się temperamentami, charakterami i wygląda na to, że oboje mamy niskie poczucie własnej wartości.
Mieliśmy problemy w sprawach seksualności - jak wspomniałem; to rodziło dużo nieporozumień i kłótni. Ona uważała, że seks może być wtedy, kiedy ona chce, bo tak ma. Mojej brat tak ma, ojciec, matka, koleżanki itd. Kiedy mówiłem, że ja też mam jakieś potrzeby, to kiedyś padało - musisz sobie z tym poradzić albo "to co, mam się zmuszać?".
Dodam, że po tym wszystkim to życie seksualne jakoś się naprostowało, przynajmniej na początku, bo teraz ja z kolei - raczej tego unikam, bo niezmiennie od 2 lat tylko z jednym mi się kojarzy.
Ja wiem, że ona chce, żeby między nami był dobrze.
Na pogrzeb mojego Taty nie pojechała, bo ma konflikt z moim bratem, i jak twierdzi - bała się, że w razie czego stanę po jego stronie. Bardzo się co do tego myliła. Więc na pogrzeb pojechałem sam, nawet dzieci nie pojechały. Próbowała mnie wspierać na swój sposób.. zajmowała się domem, dziećmi. Ale jednocześnie w sporadycznych jak twierdzi rozmowach z tym typem, mówiła mu, że czuje się samotna. Komu jak komu, ale jemu?? Tego nie potrafię zrozumieć i znieść.
Kiedy przygarnęliśmy do domu Ukrainkę z dziećmi (3), jeździłem na terapię. Psychoterapeuta powiedział, żebym spróbował jej zakomunikować, żebyśmy spędzali trochę więcej czasu razem.... To był ten etap, że jeszcze zaglądałem do jej telefonu.. Napisała koleżankom: "wiem, ja 11 lat temu znalazłam sobie kogoś, ale ile można to wszystko znosić.. On jest jak wampir energetyczny, ciągle mu mało...".. Koleżanki odpisywały, że terapia idzie widocznie w złą stroną, druga - czego on właściwie chce, żebyście spędzali więcej czasu razem, kiedy ty masz dodatkową rodzinę na głowie?" itd. Dodam, że ja zdecydowałem, że przygarniemy tych ludzi, ja po nich pojechałem, żona się najmowała załatwianiem im mieszkania, sporo im pomagała. Ja dalej ciężko pracowałem... i zostawałem z tymi jej słowami sam. Zawsze powtarza, że ja nie mam inteligencji emocjonalnej....
Im więcej tego pisze, tym ciężej..
Przez pierwsze lata nie byłem dobrym mężem.. jestem w stanie to przyjąć.. Ale czy naprawdę nie starczy już?
Pamiętaj że po rozwodzenie możesz być również świetnym ojcem, spędzać czas z pociechami i być szczęśliwym człowiekiem
Ja już od kwietnia nie mieszkam z ex. 31 stycznia dostałem rozwód, ale to tylko symbolika. Mieszkam blisko pociech. Mogę je wyzywać kiefy chce, bo tak jest wygodnie. Starszy często dzwoni czy może przyjść.
Rozumiem znakomicie co orzszywassz, chociaż u mnie bez leków dałem radę ogarnąć emocje. Niestety w tych czasach komunikacja strasznie szwankuje. Jeszcze jak doradca znajdzie się to porażka. Widzisz ile gach warty. Pobawił się żoną i udaje głupa. Za to jego żona już nie udaje głupa. Prawdopodobnie 2 małżeństwa rozbite.
Co do dawania drugiej szansy to można jeśli są okoliczności łagodzące które u ciebie nie występują. Z resztą większość ludzi żałuje że zostało ze względu na dzieci czy wnuki. To jest błędne koło.
Twoje pociechy świetnie widzą co się dzieje, domyślam się że są w podobnym wieku do moich. Starszy już pytał się o rozwód chociaż w tym roku 12 lat dopiero. Bał się że nie będzie mógł ma wieś jeździć ze mną do domu mojego, ale uspokoiłem go że nic takiego się nie stanie. Jaki to przykład dla dzieci kłócący się rodzice. Moje pociechy tego nie lubiły. Nawet po rozwodzie zyskałem w oczach ex chociaż nie będę do niej wracał.
Wiele w Twojej historii zagadek i nieopowiedzeń.Ja skupię się na jednej kwestii.Dlaczego właściwie żona przyznała się do zdrady ?
Wiem że usłyszałeś:
Cytat
... ale czy to prawda ?
Tak naprawdę to wcale nie musiała ci nic mówić.To było dekadę temu a ty już byś sam tego nie odkrył.Tylko ze coś tu nie pasuje.Ja nie przypominam sobie z tego forum przypadku by skruszona zona przyznała się w tak arogancki sposób jak twoja małżonka.Dręczona przez 10 lat wyrzutami sumienia dosłownie dobija cie przeczołganego przez los po śmierci ojca.Co chciała naprawić wyznaniem że to ona zakończyła romans bo kochaś odrzucił propozycje stałego związku ? ( w domyśle była gotowa ciebie zostawić ) Nie katuje się zdradzonego męża wyznaniami jak bardzo była w nim zakochana.Żona która zrozumiała jak bardzo skrzywdziła ukochaną osobę nie wymaga od męża by ten chwalił kochanka i bezwarunkowo się ze swoim upokorzeniem pogodził.
Według mnie ona zachowywała sie dwa lata temu jak kobieta którą ktoś lub coś przed chwilą brutalnie zmusiło do przerwania tej relacji.Nie można z góry tego zakładać ale nie zdziwię się gdy okaże się że romans trwał nie 3 miesiące a całe 10 lat nie musiały to być tylko niewinne pogaduszki.Co do tego że ona emocjonalnie była cały czas z nim to nie mam najmniejszych wątpliwości.Może ktoś ją zmusił do tej szczerości ? Może to taki sprytny kamuflaż - takie upuszczenie powietrza z balonu.- taki wierzchołek góry lodowej który ma odwrócić twoją uwagę od prawdziwej skali tego co się miedzy nimi działo.
To tylko takie moje gdybanie ale warto byś to przemyslał
Swoje podejście do sprawy tłumaczyła wyparciem, że sama się nienawidzi za to, co zrobiła, że największy błąd jej życia, że była głupia itd. I ze mam nadzieję, że jej kiedyś wybaczę, ale zrozumie jeśli nie dam rady i odejdę.
Cytat
Myślałem o tym wszystkim. Po tym wszystkim z Tata, kiedy rzeczywiście prawie mnie nie było w domu.. jednego razu powiedziała mi, że powiedziała mi to, żebym odszedł, bo miała dość samotności... Innym razem, że dlatego, że chciała, coś zrobić, żebyśmy oboje się otrząsnęli - ale w tę, albo w drugą stronę.
Ona mówi wiele rzeczy, często sprzecznych ze sobą. Stąd m. in. te moje problemy. Bo nie wiem, co jest prawdą..
WIe, że kiedy powiedziała mi o tym, wyszedłem z domu. Wróciłem... i powiedziałem naiwnie - wybaczam Ci to... teraz wiem, że to nie takie proste.
Cytat
Jej matka ją uświadomiła, że dupek ją wykorzystuje, i że nie zostawi rodziny. Dlatego po rozmowie z matką to przerwała. Jej matka potwierdza to, co moja żona mówi. Najgorsze, że wiedzieli wszyscy.. jej matka, brat, bratowa, koleżanki, tylko nie ja.....
Swego czasu przysięgała na życie naszych dzieci, że to się skończyło wtedy w 2011 r. I myślę, że pewnie tak było.
Jestem 40 latkiem z 3 dzieci.. przecież ja już nie mam szans, żeby ułożyć sobie jakoś od nowa życie. Nie wiem jak. Dla większości kobiet jestem pod kreską prawdopodobnie.
Czy jest tu ktoś, kto próbował i pogodził się z tym, że był kiedyś tym kołem zapasowym?
Po co masz się z tym pogodzić? Przecież nic ci to nie da. Wręcz odwrotnie, będziesz się zadręczał całe życie.
Moja ex niby już nie myśli o swoim starym ex kochanku, ale gdzieś między wierszami można wywnioskować że za nim tęskni. Na jej nieszczęście już nie spotka się z nim nigdy. Mnie to już nie interesuje z kim śpi i co robi.
Prawda taka że jak twoja żona dostanie kopa w zad to już przestanie być atrakcyjną mężatką która zawsze dyskrecji duchowa. Widzą ten mechanizm u ex. Obecnie jest na etapie zamienił stryjek siekierkę na kijek
Cytat
Kiepski prognostyk do odbudowy czegokolwiek; ona nie wróciła do Ciebie, ona odeszła od niego; niby drobna różnica a jednak wiele zmienia;
Cytat
I to był błąd, który ciągnie się za Tobą i ciągnąc będzie;
Nie pozwoliłeś jej ponieść żadnych konsekwencji; ona kompletnie nic nie straciła, do tego jest bardzo bezczelna; czy ta kobieta Cię kocha?
Cytat
Pierwsza rzecz nad którą powinieneś popracować i się skupić to poczucie własnej wartości i sprawczości;
Cytat
Jak powtarza, kocha i bardzo żałuje. Mowi, kocham Cię tak jak potrafię.. przepraszam, że moja miłość jest taka ułomna, niedoskonała i bolesna..
Czy Waszym zdaniem powinienem się wyprowadzić, przynajmniej na jakiś czas?
Tak naprawdę zdrajcy to tchórze. W obliczu pani sędziny już nie była taka pewna siebie. Wręcz bardzo mała się zrobiła.
Cytat
A gdybyś postanowił, że pojedziesz sam, żeby się odnaleźć, zresetować?
Dbasz ciągle o nią, o was, naprawiasz, próbujesz zrozumieć...a gdzie Ty jesteś w tym wszystkim?
Zagubiłeś się Valh, tracisz siebie. Odbij od tego i stań z boku, żebyś mógł zobaczyć siebie i podjąć jakiekolwiek decyzje; na chwilę obecną działasz w emocjach, które są złym doradcą.
Cytat
Cytat
Absolutnie się nie wyprowadzaj fizycznie z domu bo gdybyś postanowił się jednak rozwieść za jakiś czas to możesz się bardzo zdziwić jak skończysz z orzeczoną swoja winą;
Żeby odciąć się od krzywdziciela nie musisz fizycznie znikać; oczywiście jest to cięższe bo co z oczu to z serca, ale po prostu zacznij zajmować się dzieciakami i sobą; zdystansuj się emocjonalnie od żony na ile to możliwe; zrób w końcu coś dla siebie; masz jakieś zainteresowania? Uprawiasz jakiś sport?
Cytat
zacznę od końca... dlaczego Ty miałbyś się wyprowadzać? Odchodzić od dzieci? Stanowczo NIE! Pomijam tu już aspekty prawne.
Autorze, zacznij od siebie, mówisz, że masz depresję i PTSD, raczej to są raczej zaburzenia adaptacyjne, działa jak depresja nawet silniej, często mylona z depresją, ale tutaj przyczyna jest znana - tak mi wytłumaczyła moja Pani dr.
Piszesz, że bierzesz leki, próbowałeś leki z grupy SSRI?
Świetnie wyciszają.
Zacznij uprawiać jakiś sport, może solarium co jakiś czas, podnosi się poziom serotoniny...
Przede wszystkim, daj sobie odpocząć, kredyt kredytem, olej to na razie, weź wakacje kredytowe, odpocznij od pracy, praca nie zając nie ucieknie. Nie bierz tak dużo na siebie, nie tylko Ty jesteś odpowiedzialny za kredyt. Wy oboje! Niech część odpowiedzialności spadnie na nią. Ty teraz powinieneś skupiać się na sobie. Może to wydawać się teraz pozornie egoistyczne, uwierz, nie jest takie, egoistyczne było to co ona zrobiła, podjęła decyzję, nie dając Ci szans.
Związek jest jak ogród, gdzie jest 2 ogrodników i każdy z nich musi robić swoje inaczej uschnie, to 50:50. Nie możesz brać odpowiedzialności za to co się wydarzyło, kryzys jest Waszą wspólną winą, zdrada tylko jej.
Co do samej sytuacji, tak jak wyżej piszą, zacząłbym od tego dlaczego powiedziała...
Jeżeli ją faktycznie to męczyło, to trwało to bardzo długo... Poszukałbym przyczyny dlaczego powiedziała. Jakoś nie do końca chce mi się wierzyć w wyrzuty sumienia. Jeżeli okaże się że jest to nie prawdą co powiedziała, to już wiesz z kim masz do czynienia.
Nie chciałbym osądzać pochopnie osoby, której nie znam. Ty znasz ją najlepiej...
Tak czy inaczej, ona nie rozumie przez co przechodzisz obecnie, nie wie jak to jest kogoś bliskiego stracić. Nie wie jak to jest jak świat wywraca się do góry nogami. Nie wie bo nigdy nie była w takiej sytuacji.
Pisałeś również o terapii, jeżeli terapeuta zadaje pytanie o Wasze oczekiwania odpuściłbym sobie tego szarlatana. Poszukałbym innego. Najlepiej takiego co ma certyfikaty i "superwizora", dobrze by było gdyby jeszcze miał dodatkowo specjalność seksuologia.
Seks jest ważnym elementem związku, nie tylko chodzi o zaspokojenie potrzeb fizycznych ale i emocjonalnych, otwartość na drugiego partnera, na jego potrzeby itd... każdy z nas ma inne.
Jeżeli nie działa u Was komunikacja, musicie spróbować innych metod. Często jest tak, że słyszeć a słuchać, to 2 różne rzeczy.
Nie podejmuj decyzji do czasu aż się sam nie ogarniesz, skup się na sobie i na dzieciach, a Pani daj pole do popisu, wiem że to niełatwe, ale to działa ...
Głowa do góry! Nie jesteś sam
Wczoraj żona mi powiedziała, że nie chce ze mną o tym wszystkim rozmawiać, bo widzi co się ze mną potem dzieje. Powiedziała, że teraz, po czasie, te wszystkie przykre rzeczy, które mówiła były ogromnym błędem.
Powiedziałem jej wczoraj, że nie wiem czy dam radę z nią żyć dalej. Była przygnębiona po tym i mówiła, jak wiele razy przedtem - proszę, nie zostawiaj mnie..
Cytat
Tylko, że to ona Was pierwsza zostawiła; to ona porzuciła rodzinę na poczet kochanka, ona zniszczyła to co Was łączyło;
To, że fizycznie nie odeszła wynikało z różnych czynników, ale na pewno nie z miłości do Ciebie;
Ona jest lata świetlne nie tylko od zrozumienia Twojej aktualnej sytuacji, ale również chęci i choćby próby zrozumienia tego z czym musisz się mierzyć; nie licz na to, że nagle się to zmieni bo niby czemu miałoby się zmienić? Tylko porządny wstrząs może to zmienić; na czym on miałby polegać to musisz ocenić już sam bo to Ty znasz ją najlepiej; ciężka sprawa bo tak naprawdę dałeś się stłamsić przez te wszystkie lata; za wszystko Ty brałeś odpowiedzialność nawet jeśli to do Ciebie nie należało; nawet te zdradę gdyby się dało przepracowałbyś za Was dwojga; wychowałeś sobie trochę na własne życzenie wygodnego "pasożyta"; teraz czas założyć spodnie, pokazać, że jesteś prawdziwym twardym facetem a nie ciepłą kluchą, walnąć pięścią w stół i zacząć mieć realny wpływ na swoje życie; to ostatni moment; zacznij od tego co już zostało napisane - zajmij się sobą i dziećmi, zrzuć ją w końcu z piedestału!; 34 kroki w pewnym zakresie też mogą okazać się skuteczne;
Cytat
rogacze to zwierzęta stadne
Cytat
pitolenie - to się nazywa zrzucanie odpowiedzialności (na zasadzie robię to dla ciebie - bzdura, robi dla siebie), Ty masz potrzebę rozmawiania o tym to o tym rozmawiasz koniec i kropka. Ona wdzięcznie słucha i odpowiada na pytania. Jak się nie podoba - tam są drzwi....
zdrada miała miejsce dekadę temu, dla niej to już czasy zamierzchłe, dla Ciebie świeży temat. Ona zdradziła Ciebie tak na prawdę w momencie, w którym się dowiedziałeś. Nie ma znaczenia ile temu to było... Boli tak samo...
Cytat
I tej wersji się trzymaj Niby karmisz nadzieją, ale bardzo wątłą... Daje Ci to czas do podjęcia decyzji, nie musisz robić tego teraz, doprowadź siebie do porządku. Jak leki nie pomagają zmień psychiatrę, może dobierze lepiej leki.
Cytat
a co ma powiedzieć?
Nie mów o przyszłości, najlepsze słowa to "nie wiem", "muszę to przemyśleć", "przemyślę jak ochłonę" , "nie myślę o tym teraz"- działają
Cytat
Może i masz rację a kobieca intuicja jest więcej warta niż te wszystkie nasze wywody.Ja to widzę jednak inaczej i nie myślę by to o uwagę męża wtedy zabiegała.To raczej manifestacja jej determinacji skierowana w stronę boczniaka.Powiedziała mężowi o zdradzie licząc że go tym złamie.Była zapewne po jednej z tych "sporadycznych" rozmów i w emocjonalnym dołku postanowiła zagrać Va banque.To było takie snookerowe zagranie Hit and hope .W tym przypadku chodziło o to by sponiewierany i rykoszetami mąż usunął się z życia wpadając do łuzy a kochaś już nie blokowany przez swoją żonę był znowu dostępny na pełny kontakt
Niestety Valh zawiódł.Nie zrobił awantury , nie latały talerze.Valh wybaczył.Zabawne ale nie jesteś pierwszym którego żona za taką wspaniałomyślność prawie znienawidziła.
Valh jeśli pozwolisz to o coś zapytam.Twoja żona przez 13 lat małżeństwa (2008 - 2021) prawie 11 (od 2010) była uwikłana w mniej lub bardziej zażyłą relację z boczniakiem.Jak zdołaliście się w tym czasie zdecydować i dorobić trójki wspólnych dzieci ?
Co do komunikacji z żoną, to możesz jej pisać listy czy maile. Pisanie na spokojnie z rozwagą pozwoli Ci przekazać jej wszystko co Ciebie boli ("wykrzyczeć się" ), bo w rozmowie z emocjami nie jesteś w stanie jej wszystkiego przekazać.
Cytat
Owszem mogło by tak być, ogólnie chodziło jej o zwrócenie uwagi na siebie i nieważne kto by to był. Nie radziła sobie ze sobą i poszła najprostszą a jednocześnie najgłupszą drogą, kierując się emocjami, które jak wiemy są bardzo zwodne. Autor nie powinien brać ma siebie odpowiedzialności za jej wybory a zwłaszcza te, które działały przeciwko jemu i ich małżeństwu. Od tego trzeba mu się odciąć i nie sprzątać tego gó..na, w które ona ich wprowadzila, sama musi posprzątać.
Cytat
Jak twierdzi podczas jednej z ich ostatnich rozmow, kiedy to już nie trwało, powiedziała mu, że chce odbudować rodzinę i chce mieć ze mną kolejne dzieci. I córka urodziła sie w grudniu 2012, a kolejna - w 2015..
Odnosząc się do Twojego opisu zdrady, musiałem użyć swojego konta którego nie używałem już od bardzo dawna. Odnoszę wrażenie, że nie patrzysz realnie na to co się wydarzyło a przez pryzmat tego w co chciałbyś wierzyć.
Zazwyczaj motywy ludzkie, są dużo badziej prymitywne niż Nam się wydaje i łatwo jest przewidzieć, mając odpowiednio "ostry" umysł wszystkie "gry" i zwodnicze słowa. Twoja żona oczywiście nawciskała Ci kitu ile wlezie o tym jak to zerwała szlachetnie z kochankiem i jak chciał odbuwać rodzinę. Przecież to jest śmiechu warte a najgorsze, że w te bzdury uwierzyłeś. Natomiast jej martyrologia, która obecnie Ci serwuje: miłość ułomna itp itd to jest już jakaś totalna patologia z jej strony - patologia bo jest to obrzydliwe samozakłamanie i przy okazji oszukiwanie Ciebie.
Moim zdaniem nie było żadnego motywu "chcenia" odbudowania rodziny tylko ona miała nadzieję, na zostanie z tym drugim, tyle, że on tego nie chciał. Musisz się poważnie zastanowić czy wszystkie dzieci są Twoje, rozkładając to na części pierwsze chronologia mówi mi, że drugie jest nie Twoje.
Możliwe, że sytuacja wyglądała tak, ona obawiała się, że sprawa się sypnie więc wolała sama Ci powiedzieć - nic szlachetnego w tym nie było, krycie własnego tyłka. Miała nadzieje, na zostanie z tym drugim facetem ale, że sprawy poszły innym torem to zrobiła sobie z Toba 3 dziecko na tzw. zgodę aby zatuszować pewne fakty.
Człowieku tu nie trzeba być "Szerlokiem" aby pewne rzeczy widzieć, Ty żyjesz w jakiejś bajce i nadal w tym trwasz. Tak naprawdę masz nadzieję i szukasz potwierdzenia na zewnątrz, że to warto ratować. Idz zrób lepiej testy dziecku najlepiej drugiemu i trzeciemu a zobaczysz jaka będzie reakcja Twojej wspaniałej kobiety, uosobienia szlachetności. Strach czuć od Ciebie na kilometr.
Pozdrawiam
Wczoraj płakała znowu, mówiła, że się nienawidzi za to co zrobiła, że czuje do siebie wstręt..
Wielokrotnie mnie zapewniała, że moja środkowa córka jest moja...
Mówiła, że w każdej chwili mogę zrobić test.
Znam ją jednak trochę, w końcu znamy się większość naszego życia.. To nie jest zła, perfidna i cwana kobieta. Dopuszczam taką możliwość, że się pogubiła, popełniła duży błąd, z którym sama sobie nie radzi. Jest bardzo wrażliwa i emocjonalna. Wiem, że popełniłem wiele karygodnych błędów, które przyczyniły sie do stworzenia okoliczności.
Byłem wczoraj u psychiatry, dołożył mi kolejny lek, zalecił psychoterapię poznawczo-behawioralną, do tej pory probowałem dynamicznej - raczej ze słabym skutkiem.
Chodzę na siłownię, czytam książki o teorii względności i mechanice kwantowej, planuję ogród warzywny i chce spróbować swoich sił w astrofotografii.
Dziękuję za wszystkie wpisy, zarówno te, w ktorych było trochę nadziei, jak i te, w których jej nie było.. narazie bede próbował, zobaczymy co z tego wyjdzie
Cytat
nikt tak nie myśli, ale że jest
Cytat
robiła takie same błędy, gdzie można byłoby ją określić jako perfidną i cwaną. Musi czasem włączyć mózg a wyłączyć emocje (bez obrazy), kobietami częściej kierują emocje co nie jest złe tylko trzeba w pewnym momencie umieć powiedzieć im stop.
Valh idziesz w dobrym kierunku, tylko wiedz że po drodze będzie jeszcze wiele zwątpienia i braku nadzieii. Daj sobie czas, nie poddawaj się; wszystko jest bardzo trudne, jeśli będziesz miał tego świadomość to łatwiej będzie Ci przetrwać. Nie myśl o jakiś radykalnych krokach, odłóż to na inny termin. Zaopiekuj się sobą i nie bierz na siebie czyichś win.
Trzeba myśleć pozytywnie i skupić się na sobie i swoim rozwoju.
Powodzenia!
Cytat
kiepska rada, a co będzie jak się okaże że jedno nie jest jego? Dziecko będzie napiętnowane do końca...
Cytat
na prawdę chcesz wiedzieć? Będziesz mniej kochał jak wyjdzie że nie jesteś ojcem?
Odpuść sobie, dziecko ucierpi na tym. Na zawsze w Tobie zostanie uraza... Zawsze jak będziesz patrzył na dziecko.
Odpuść... teraz i tak to nie ma znaczenia.
Dzieci są Twoje, to Ciebie nazywają Tatą...
Cytat
Odpuść... teraz i tak to nie ma znaczenia.
Dzieci są Twoje, to Ciebie nazywają Tatą...
no z jednej strony racja , dziecku tylko krzywde tym można zrobić ale z drugiej strony ziarenko niepewności zasiane w głowie autora może rozszadzać Go od środka...
ciężka sprawa ale też raczej bym się skłaniał do odpuszczenia sobie tej wiedzy.
Inna sprawa ,że za wrabianie facetów w wychowyanie nie swoich dzieci kobiety powinny odpowiadać z kodeksu karnego serio. NIe wiem jaka miała by być to kara bo kara więzienia to jednak pozbawianie dzieci matki ale czyn ten powinien być karalny.
muszę przyznać, że Twoja sytuacja jest mocną kalką mojego życia i mojej historii. Żona to też typ ekstrawertyka, kocha ludzi, jest pogodna i wszyscy ją lubią. Ja, podobnie jak Ty, introwertyk. Lubię ciszę, spokój a ludzi de facto nie potrzebuję. Ona chce rozmawiać, ja nie. Słowem wstępu napiszę tylko, że moja obecna żona, w czasie wspólnego chodzenia ze sobą przed ślubem, zbliżyła się znacznie do pewnego kolegi z osiedla, na którym wszyscy razem mieszkaliśmy. Skutkowało to naszym zerwaniem, ona związała się z tamtym, po czym po ok. 2 latach wróciliśmy do siebie. Minął czas, ślub, dziecko, kredyt, mieszkanie, drugie dziecko. Żyło się całkiem fajnie. Gdzieś tak po 5 latach od ślubu, trafiła mnie zazdrość wsteczna. Ni stąd ni zowąd można powiedzieć. Bardzo wtedy cierpiałem psychicznie - bezsenność, poczucie zagrożenia. Przyznam, rollercoaster emocji.. Też męczyłem żonę pytaniami - dlaczego? jak? po co? To wtedy już było dawno za nią, a ja drążyłem, bo czułem wielki ból. Odbyliśmy też parę seansów terapii małżeńskiej, jednak nie widziałem w tym sensu. Zresztą był to jej pomysł. Chyba w tamtym czasie trafiłem na to forum. Przeczytałem dziesiątki tematów. Zobaczyłem, że tak w zasadzie mój problem to pryszcz. Jakoś udało mi się z tej ciemnej, destrukcyjnej siły otrząsnąć. Od tamtego czasu minęło kolejnych parę lat i obecnie jestem w takim punkcie, że pamiętam, ale już tak nie boli. Czy wybaczyłem? Nie wiem, na pewno się pogodziłem z tym, na co wpływu już nie mam. Stało, po prostu. Mnie pomogła wiara, że jeszcze będzie lepiej. Pogodziłem się z tym, że pewnego dnia możemy się rozwieść, ona może zdradzić lub ja, że nie jest moją własnością, nie mam wpływu na jej działania i jej myślenie. Jak ja to mówię, jest osobnym bytem i ma prawo robić, to co chce. Dobrze jest też wejść w buty małżonka i postarać się zobaczyć świat jego oczami. Czasem ta perspektywa rzuca nowe światło na pewne wybory i zachowania. Jeśli mogę coś zasugerować, na podstawie własnych doświadczeń, to zdystansuj się od tego jeśli tylko dasz radę. Ta zdrada nigdy już z Ciebie nie wyjdzie, ale możesz postarać się, by schowała się gdzieś głęboko i nie wypływała za często na wierzch. Acha, i dziś już wiem, że mając dzieci, nawet gdyby gach przychodził do domu, nie wyprowadzę się, aż do rozwodu. To wiedza, którą pozyskałem z tego forum, za co serdeczne dzięki.
PS.
Dzień dobry wszystkim forumowiczom .
Odpuść sobie, dziecko ucierpi na tym. Na zawsze w Tobie zostanie uraza... Zawsze jak będziesz patrzył na dziecko.
Odpuść... teraz i tak to nie ma znaczenia.
Dzieci są Twoje, to Ciebie nazywają Tatą...
Tutaj są dwie strony medalu co do robienia DNA dziecka.
Jedna jak i druga zasiewa wiedzę niepewności.
Gdy zrobi badanie i wyjdzie w fakcie, że nie jest biologicznym ojcem (a może jest) to będzie dla niego silny cios psychiczny, kolejne załamanie ale gdy dojdzie do rozpadu małżeństwa matka będzie robiła szantaż dziećmi, to ta wiedza przyda mu się. Dziecko w późniejszym wieku samo może zauważyć różnice w wyglądzie z pozostałym rodzeństwem i dociekać wiedzy dlaczego ja jestem inna i tu pozostaje duży dyskonfort ojca, że dziecko wmawia mu, że nie jest jego ojcem. To jest najgorsze dowiedzieć się od dziecka, że nie jest jego ojcem. Następne ojciec nie będzie w żaden sposób mógł mu pomóc w sprawie dolegliwości, czy ktoś z ojców chciałby się dowiedzieć od lekarza nie może Pan pomóc dziecku w żadnym przypadku bo nie jest Pan ojcem biologicznym dziecka to jest dopiero cios i to wielki nie moc kocha swoje dziecko chce pomóc a nie może nic zrobić.
Gdy nie zrobi badań DNA będzie żył w pełnej świadomości, to jego dziecko tak fajny tata kochana córcia nagle zwrot sytuacji córka potrzebuje pomocy a tu fatalne wieści nie może pomóc kogo będzie winić dziecko ojca, że przez tyle lat ją okłamywał jako ojciec, dziecko czy już dorosłe może nastąpić zachwianie więzi emocjonalnej córka ojciec.
Gdy dziecko dowie się samo albo od osób postronnych to nie twój tata. Ojciec będzie winił za całą zaistniałą sytuację żonę za zadradę okłamywanie go jak i dziecka, narażanie dziecka na dyskofort psychiczny i emocjonalny a zarazem zdrowotny. Bo jak wiesz, że to nie twoje dziecko szukasz oparcia u innych, nie jesteś postawiony przed faktem dokonanym bez możliwości jakichkolwiek postępowań szybkiego rizertu.
Najgorszą wiadomością jest dla ojca gdy dziecko jest w potrzebie zdrowotnej, dowiedzieć się od osób postronnych typu lekarz nie może nic Pan zdobić dla tego dziecka (tu córki) bo nie jest Pan biologicznym ojcem tego dziecka nie moc nie ma słów na opisanie tej sytuacji. NIKT a Nikt z ojców nie chciałby się znaleźć w takiej sytuacji tragedia.
Tylko współczucia dla takich ojców.
Napisze tak czy inaczej nie ma złotego środka, dziecko zawsze będzie mu przypominało zdradę żony jeżeli wyjdzie, że to nie jego a może nie być tak wcale ale wyżej pisane było zrób testy.
Pewien ojciec opisał sytuację taką strona zdrady coś forum.gazeta.pl ładne parę lat temu tam gość opisał zdradę żony starali się o dziecko latami, udało się urodziła się córka. Po latach ośmioletnia córka zaczęła zadawać pytania na tle wyglądu typu dlaczego ja mam inne oczy niż wy, inne palce u stup, włosy inaczej wyglądam gość miał cheile zwątpienia zrobił DNA i co to nie jego córka drugie to samo rozmowa z żoną to był raz nie do końca zagroził wariografem na drugi dzień przyznała się 4 razy bocznik z ich dzielnicy. Totalna załamka ojca widział tamtego dzieci czysto te same. Żona nie może w to uwierzyć, że tak mogło się stać wmawia cały czas , że on jest ojcem a testy co innego.
Jak to znajomy powiedział nie ważne kto jest ojcem ale ten kto wychowuje też mu poszła w cug młodsza o 13 lat. Nie każdy ma takie rozumowanie. Trzeba mieć rozum i psychikę elastyczną.
Tutaj dziecko będzie kozłem ofiarnym tragedia i porażka i duży dyskofort psychiczny jak i emocjonalny. Możne być inaczej postrzegane. Ale decyzja należy tylko i wyłącznie do autora.
Valh wyraźnie napisał :
Cytat
Potem jeszcze dodał:
Cytat
Mówiła, że w każdej chwili mogę zrobić test.
Te testy powinni zrobić razem i to jego zonie bardziej na tym powinno zależeć.To może jej ostatnia szansa by udowodnić że w sprawach fundamentalnych można jej zaufać.
Cytat
To troszkę nie tak....
Robi się test na grupę krwi i zgodność tkankową...
Moja żona nigdy nie będzie mogła być dawcą dla naszego dziecka bo ma inną grupę krwi, to ją wyklucza jako matkę?
Dziecko nie musi mieć nawet grupy krwi rodziców, zakładając, że Matka ma AB, ojciec 0, dziecko może mieć A, B, AB.
Wydaje mi się, że w obecnym stanie emocjonalnym w jakim jest Autor, pchanie go jeszcze w testy DNA, to chyba może być nie do udźwignięcia gdyby wyszło, że jednak nie jest biologicznym ojcem.
Na pewno 2 osoby na tym ucierpią, autor i jego córka.
Pol zycia pol calego zwiazku byla na boku z innym gdyby jej nie zostawil to by autor mial teraz alimenty i zostawilaby go bez mrugniecia okiem, to czy tu jeszcze cos jest do sprawdzania czy wyjasniania?
Cytat
Pamietaj ,że to wersja żony. Może podała właśnie taką datę żebyś nie snuł podejrzeń co do ojcostwa.
Ale tak czy siak grzebanie na ten moment w dociekaniu ojcostwa nie ma sensu jak dla mnie. Dzieciaki Ciebie kochają i mają za Tatę.
Zdrajcy z natury kłamią więc nie licz że jej wersja wydarzeń jest prawdziwa. Ex po dziś dzień twierdzi że jest święta. Facetów sporo przerobiła w tym czasie, ale wiadomo bez dowodów nikt się nie przyzna. Na szczęście taka wiedza mi już nie jest do niczego potrzeba. Mam nagrania jak uprawia sex, ale to widza śmieciowa obecnie do niczego nie potrzeba. Nie jest to jakiś finezyjny sex, wręcz przeciwnie bez szału.
Kiedyś nawet były przeprowadzone badania i wyszło, że 25% mężczyzn wychowuje nieswoje dziecko (za komuny).
Mimo wszystko uważam, że rodzicami są osoby które wychowują, a nie dawcy.
Romans trwał 03.2011-06.2011.. potem seks 2x w 2012, potem 1x w 2016!!!!
No kurwa
Co mam robic
Siedzi mi tu, placze i przeprasza
Mowi ze sie strasznie bała tego mi powiedziec
Jezu.. nie wiem co robić
To co wiesz to niestety wierzcholek gory ...
Niech ktos mi pomoże????????????
Tylko nie zrob niczego glupiego. Nie pij jak bierzesz psychotropy ... masz dla kogo zyc .
Ja z 1.5 h koncze prace jak bedziesz potrzebowal porozmawiac daj znac na priv .
Zastanawiałem się jak to możliwe że ona zakończyła romans, później odnowiła kontakt ale jednocześnie nie spotykali się. Czy facetowi chciałoby się ciągnąć temat bez "korzyści"? Ciekawe czy tamten nadal jest ze swoją żoną - warto się dowiedzieć, może to on swoim zachowaniem zmusił ją do przyznania się do zdrady?
dlatego wlasnie zawsze najlepszym opcja jest definitywny koniec, to gwaltowny i bolesny ruch, ale w dluzszej perspektywie to najlepsze rozwiazanie, ktore daje gwarancje, ze bol sie skonczy i nie bedzie rozdrapywania ran w nieskonczonosc...
Mąż w chwili romansu był jej tylko zapleczem finansowym i bezpieczeństwem dla dzieci tzw przystanią gdy tam nie wypali wróci do męża był Planem B, żona porzuciła go emocjonalnie, oddaliła się od niego jak rodziny wiedziała, że źle się dzieje nie wyszła z inycjstywą rozmowy tylko brneła dalej w zdradę. Ilu boczniaków miała Valh nie dowie się.
Można kilka hipotez wysnuć zakończenia jej romansu.
- że strony boczniaka na pewno był starszy od niej, przez te lata poużywał sobie i dał spokój chciał aby pomysłu wygasło. Bo żona i dzieci jego są ważniejsze.
-jak wyżej pisali chciała go dobić po śmierci ojca jego, wiadomością o romansie, sam odejdzie to mało prawdopodobne.
- romasn wyjdzie na jaw jak ze strony jago boczniaka jak mąż sam się połapie lub wiadomości z kręgu rodziny.
- widziała widmo upadku małżeństwa, boczniak się wycofał, mąż podupadł fizycznie jak i psychicznie widmo straty męża a co się liczy utrata bezpieczeństwa finansowego i wsparcia pomocy w domu męża.
- wyjście na światło dzienne, że któreś z dzieci może nie być jego.
- po prostu wyrzuty sumienia, wewnętrzny żal tego o zrobiła, próba naprawy małżeństwa, a przede wszystkim utrata męża.
Tu autor powinien żoną przeprowadzić szczerą z jej strony Konstruktywną rozmowę (Tą rozmowę jak i wszystkie nagrywać) co do jej romansu i co do dzieci czyje są, przecież wie jego żona kiedy był kontakt fizyczny i kiedy urodziły się dzieci. Ona cały czas zmienia zdanie co do zdrad najpierw tylko 3 mc i nic a teraz raptownie inne kontakty fizyczne były z innym a może z innymi. Żona dawkuje mu co jak raczej on to z niej wydobywa bo ona boi się przyznać. Ona te wiadomości zdrady dawkuje mu, za każdym razem dostaje to nowy cios ile on jeszcze wytrzyma, jeszcze trochę to będzie wrakiem psychicznym jak fizycznym. Valh spróbuj ją zaszachować pinformuj ją o możliwości umówienia na wariograf tam będzie miała zadane pytania, takie coś daje do myślenia sama może się przyznać do wszystkiego.
Z ich większości małżeństwa zrobiła sobie odskocznię w stronę boczniaka, z małżeństwa Valh pozostały tylko zgliszcza, odratować takie małżęństwo ciężko ale to co ona wyprawiała to ciężki kaliber jednym słowem porażka , jeszcze dochodzi widmo braku wiedzy co do ojcostwa dzieci jakie posiadają, nie dość że wyrządziła wielką krzywdę mężowi to jeszcze a tym ucierpią dzieci,bo może być tak, że każde z innym oby tak nie było lepiej żeby były wszystkie męża.
Autorze te emaile pozgrywałes sobie, rozmowy z żoną na temat zdrady nagrywaj wszystkie, kontakt do boczniaka czy jego żony.
Musisz zadbać o siebie o swoją kondycję psychiczną jak fizyczną, zero alkoholu, wyciszyć się, dzieci, zdystansuj się do żony. I nie wyprowadzaj się z domu jak coś to ona, ona to wasze małżeństwo rozwaliła, oddaliliście się obydwoje a za zdrady ona odpowiada i tak długi romans NIE TY TYLKO NA!!! Trzymaj się.
Boczniak wmawiał swojej żonie, że to wszystko bajki, a ja to wymyśliłem, bo jestem chorobliwie zazdrosny....
Takie prawdy ukształtowane prze tysiąclecia:
1) Najtrudniejszy pierwszy krok. Po nim innych zrobisz sto;
2) Ciało raz puszczone, puszcza się bez końca;
3) Kto raz zdradził - zawsze będzie zdradzał;
4) Raz się sku***sz - k***ą do końca życia pozostaniesz.
............
Tylko wstrząs o sile powyżej ,,8 w skali Richtera" może zniweczyć to co wyżej.
A to wszystko co ,,nawija ci na uszy" ta twoja ...... , to tylko dbanie o ,,bankomat" i to żeby nie utracić ,,bezpiecznej gałęzi".
....
Przykro mi Stary, ale was nie ma bo nigdy nie było.
Trzymaj się.
Zadzwonila do żony boczniaka, wszystko opowiedziała, prosiła o przebaczenie i je dostała. Potem godzinę płakała.
Znam tą kobiete tyle lat, jest bardzo wrazliwa, pełna lęków, z niekim poczuciem wlasnej wartosci..
Powiedziałem, że wybaczam jej to wszystko, ale daje sobie czas, dystans i wolnosc.. i że na tą chwile nie czuje zobowiazan wobec niej...
Cytat
Tak Ci się tylko wydaje jak się okazuje;
Cytat
Ty tak serio? 66 komentarzy i nic nie zrozumiałeś...
Niestety nie masz pojęcia czym jest wybaczenie.
Probuje ją widziec. Ja kocham tą kobietę. Moze jestem głupi.
Może widzę swoją winę w tym wszystkim, jej wielką słabość, i chyba trzeba przyznac - zakochała się, i nie potrafila inaczej. A ten z 2017 to tylko dalsza agresja wzgledem samej siebie.
Nie potrafie skreślać ludzi. Płacze, błaga o wybaczenie. Jest finansowo samowystarczalna..
Cytat
Nie to krok który destrukcje wprowadził w Waszej rodzinie kolejny zresztą krok. Jak zdradzasz mając dzeci zdradzasz nie tylko wspóołmałżonka ale całą rodzinę .
Cytat
No po takim poświęceniu i pokucie rzeczywiście zasłużyła na wybaczenie
Cytat
Nie znasz jej... bardzo wrażliwa osoba nie prowadzi podwójnego życia.
Cytat
Na pewno nie zamiataniem pod dywan a Ty to właśnie próbujesz zrobić a nie wybaczać.
Cytat
TY próbujesz wrócić do tego co było przed tym zanim się dowiedziałeś o zdradzie ale raz ,że do tego nie wrócisz a dwa w Twoim przypadku to akurat dobrze ,że nie wrócisz bo do czego? Przecież jeśli dobrze liczę to ona już 3 lata poślubie prowadziła podwójne życie...
Cytat
Szkoda ,że ona Ciebie nie ...
Cytat
Niestety jesteś a już na pewno naiwny.
Cytat
Tak daj jej właśnie zrzucić całą winę za ten bajzel na siebie tak zrób. Ona niczego innego bardziej nie pragnie teraz.
Cytat
To jej tekst się domyślam... cwana jest trzeba przyznać ... może niech zrzuci winę na producenta alkoholu w końcu jakby nie było alko to by nie zdradziła
Cytat
Ty jej nie masz skreślić Ty masz ją zmusić do wzięcia odpowiedzialności za to co odwaliła.
I jeszcze jedno : sam napisałeś ,że ona w 2011 chciała byc z nim tylko on nie chciał. Czyli zdajesz sobie sprawę ,że jakby się zgodził to byś juz od 2011 był rozwodnikiem? Bez żalu z jej strony nawet łzy by po Tobie nie uroniła a Ty mówisz ,że ją znasz tę wrażliwą osobę.
Byłeś i dalej jesteś tylko opcją dla niej bo lepszej nie znalazła choć się mocno starała.
Cytat
To co nazywasz nadzieją, jest niczym innym jak myśleniem życzeniowym, jakąś iluzją a faktów nie chcesz dopuścić do świadomości; poczytaj
http://zdradzeni.info/forum/viewthrea...ad_id=2680
Cytat
Tylko że nikt Ci jej nie zabrania kochać; ale można to robić mądrze a to co Ty wyprawiasz to raczej nie miłość a na pewno nie zdrowa miłość;
Cytat
Doprecyzuj proszę w czym konkretnie widzisz swoją odpowiedzialność i jej słabość? Cała reszta to desperacka próba usprawiedliwienia jej zachowania w Twoich oczach;
Jedno jest pewne, z taką bezkrytyczną postawą jaką dziś prezentujesz nie tylko nie będziesz szczęśliwy z tą konkretną kobietą, ale z żadną inną; ba! Ty nawet nie będziesz potrafił być szczęśliwym samemu ze sobą bo uciekasz od niewygodnych i bolesnych faktów, boisz się z nimi skonfrontować; wolisz udawać, że nic nie dostrzegasz albo im umniejszać aby tylko nie musieć się z nimi zmierzyć; z takim podejściem to sam się wykończysz bez niczyjej pomocy;
Przeczytaj jeszcze raz wszystkie komentarze, tym razem jednak nadaj im troszkę większe znaczenie; poszperaj trochę w portalu bo póki co zachowujesz się całkowicie nielogicznie i nieracjonalnie dając się przy tym wkręcać w jakieś typowe manipulacje i granie na emocjach;
Nie patrz że przez kilkanaście lat skakała po jednym, drugim, trzecim ch*u bo była zagubiona, tylko zwyczajnie miała w nosie Ciebie, twoje uczucia, o zgrozo w dupie miała również dzieci. Nie dość że przyczyniła się do rozjebania swojego małżeństwa, jak i rodziny i bezpiecznego domu swoim dzieciom, to jeszcze nie jest pewna co do tego kto jest biologicznym ojcem.
Jesteś uległą osobą, nie potrafisz stawiać granic, twoja żona dobrze o tym wiedziała, od samego początku skoro sam napisałeś że to ONA robiła kroki byście byli razem. Zwyczajnie znalazła sobie bezpieczny podnóżek i pech chciał że przez kilkanaście lat nie oczarowała żadnego lepszego kandydata który przygarnąłby zdradzającą mężatkę pod skrzydło.
hold your horses...
Nie podejmuj teraz żadnej decyzji, to nie jest na to czas... Zajmij się sobą, rozwieść się być razem czy cokolwiek innego... to nie ucieknie. Zajmij się sobą, zajmij się dziećmi, postaraj się odciąć.... ochłoń troszkę.... Wiem, że ciężko, ale się da... zacznij coś robić dla siebie
Na pewno jej nie wybaczyłeś, powiedzieć wybaczam to nie to samo co wybaczyć... Zresztą nie na to czas, rzucają Tobą teraz takie emocje, że tak na prawdę sam nie wiesz o czym mówisz... OCHŁOŃ, zajmij się sobą!
Na resztę przyjdzie czas... Nic i tak teraz nie zdziałasz, a na pewno nie podejmiesz racjonalnej decyzji w takim stanie emocjonalnym, zdystansuj się... na to potrzeba czasu, daj sobie ten czas...
Jeżeli przy niej nie potrafisz, poproś ją żeby wyprowadziła się do matki lub gdzie indziej, sam dzieci/rodziny nie zostawiaj... przyda się to w przypadku gdyby dochodziło do rozwodu.
Cytat
ja się nie zgodzę, nie lubię szufladkowania... ból się nie skończy, z czasem będzie mniejszy ale zawsze będzie, niezależnie od tego z kim się będzie... Zapoznaj się z materiałami, które poczciwy podlinkował w moim temacie, może uda Ci się niektóre rzeczy zrozumieć, czym jest DDD i jak mechanizmy, schematy działają.
Ty teraz też jedziesz schematem, swoim schematem... Każdy z nas ma swoje schematy działania, w znacznej mierze uzależnione od tego w jakim środowisku dorastamy...
Apropos tych linkow poczciwego tak sobie pomyslalem czemu tutaj na przyklad nie padla propozycja grubszej analizy sytuacji w tym przypadku, ktory jest blizniaczy do Twojej sytuacji, tak samo wielokrotne robienie w balona i gdyby nie wycofanie absztyfikanta to jego zona tak samo jak Twoja by od Was odeszly
Cytat
W tym szkopuł, że gdybyś nie leciał schematami i nie generalizował to potrafiłbyś dostrzec i rozróżnić, że te historie są diametralnie inne a już na pewno mają różne podłoża;
Chyba chcę odejść.
Czy ktoś z Was został z partnerem po czymś takim??
Sytuację masz ekstremalnie trudną; żeby poskładać to po takich traumach naprawdę trzeba wykazać ogrom dojrzałości dwóch stron, wyrozumiałości, cierpliwości i poświęcić kilka lat na ciężką pracę nad sobą i relacją;
Problem w tym, że ty nawet nie masz podstaw do tego aby to rozważać na ten moment; żona z Tobą ciągle jest nieszczera, nieautentyczna, nieuczciwa; na czym tu cokolwiek budować...
Bardzo się dziewczyna stara. Mówi, że przez lata czuła się jak dziwka..
Bardzo się bała powiedzieć mi o tym, co ostatnio usłyszałem. Bała się, że się totalnie załamię i zrobie sobie krzywdę..
Jak sie o tym wszystkim dowiedzialem 2 lata temu to zaczela sie depresja, z ktorą nadal sie mierzę. Rok temu poznalem dziewczynę i zakochałem się. Ale nie zrobilem z tym nic wiecej. Ja tez nie jestem dla niej obojetny. Nie doszli kompletnie do niczego, bo obiecalisng sobie, że nie bedziemy niszczyć rodziny.
Teraz już nie wiem.
Wydaje mi sie że wiem co zrobic, ale nie wiem czy starczy mi siły
Cytat
Tak powiedziała wszystko.. płakała jak bóbr i prosiła o wybaczenie
Cytat
Zanim dowiedziałeś się, że być może nie jesteś ojcem co najmniej jednego z dzieci też byłeś pewny jej szczerości....
Popełniasz kolosalny błąd rezygnując z testów DNA.
I to całej trójki dzieci.
Już zawsze będziesz żył w ,,zawieszeniu".
Cytat
Naiwny niestety jestes a najgorsze ze ona doskonale zdaje sobie sprawe z Twej naiwnosci ... przeciez wie ze zeby sama nic nie powiedziala do dzis bys nic nie wiedzial, wie tez jak bardzo nie lubisz jak placze jak Cie ten jej placz boli...
Skoro.mowisz ze wszystko powiedziala to czy powiedziala czemu sie przyznala? Tylko nie mow ze z powodu wyrzutow sumienia
Ale.rob jak uwazasz skoro tak jej wierzysz ... pani chyba spadnie na cztery lapki
Nie rezygnuj z testów DNA. Nie rezygnuj z niczego, co mogłoby być prawdą w tak poplątanym, zawiłym i fałszywym świecie, który stworzyliście przez ostatnie lata.
Twoją żoną nie kierują aktualnie uczucia do Ciebie czy do rodziny. Trudne jest zrozumienie tego, bo zawsze widzimy w naszych miłościach to co najlepsze, albo łudzimy się że to dobrzy ludzie, którym zależy na naszym szczęściu. A tak to nie działa.
Karma nie wraca... ludzie bez refleksji o swoim życiu dalej popełniają te same błędy, postępują egoistycznie, a nakryci na raniącym zachowaniu płaczą i rozpaczają.
Nas nikt nie zbawi/ nie uratuje i nie pomoże wyjść z tego gnoju. Trzeba zadbać o siebie. Pamiętaj o sobie. Poznałeś nową miłość? Cudnie, ale ta druga strona była na tyle dojrzała, że nie gmyrała w roju os kijem. To od Ciebie oczekiwano, że podejmiesz decyzję, wybierzesz, pozamykasz drzwi i zaczniesz nowe życie. Nie zrobiłeś jednak tego, dlaczego?
Czy wiesz w takim razie, dlaczego Twoja żona przez wiele lat robiła sobie to samo, a nawet gorzej brnąc i brnąc w relacje z innymi na ich zasadach?
Jestem u kolejnego terapeuty, szukam dla siebie miejsca póki co.
Oj dawno tutaj nie zaglądałem a tu taka bomba …
Na początek Valh napiszę Ci coś, co wydaje się tobie czystym szaleństwem:
Zacznij już, od teraz żyć tak jakby jej w Twoim życiu nigdy nie było.
Co zresztą wcale nie jest tak odległe od tej fikcji, w jakiej chyba od samego początku małżeństwa żyłeś
Cały czas się zastanawiam jak jej się udawało te10 lat ciągnąć romans, a Ty nawet tego nie zauważyłeś...
Czego ty się chłopaku tak boisz?
Co gorszego jeszcze Ciebie w życiu może spotkać niż to czego z jej strony doświadczyłeś?
Masz dopiero 39 lat i jak już zauważyłeś i o czym się przekonałeś, wcale nie jesteś skazany na bycie samotnym do końca swoich dni....
Tylko najpierw zrób porządek ze sobą samym i ze swoim życiem.
Bo to co odpierdzielasz to prosta droga aby wylądować w psychiatryku!
Pamiętaj, że czas nie stoi w miejscu.
A tych straconych dwóch lat nikt już tobie nie zwróci..
Zrób do cholery te testy dla wszystkich dzieci! Bo ta niepewność ciebie w końcu zabije! Damulka już zasiała w tobie potężne ziarno niepokoju, informując ciebie, że drugie dziecko nie jest twoje.
Dozuje ci prawdę, którą powinna ci wyjawić już w momencie, gdy ci powiedziała, że jesteś rogaczem.
Swoją drogą to chyba domyślasz się już dlaczego miałeś takie a nie inne pożycie seksualne? Bo jakoś żaden z jej kochanków raczej nie narzekał, skoro to tyle trwało.
Na zetce to wielokrotnie pisałem:
Nie mamy wpływu na decyzje i wybory tych, których kochamy.
Za to mamy wpływ na to czy oni w naszym życiu pozostaną...
Natomiast to co jest a co nie jest możliwe zależy wyłącznie od siły naszej determinacji.
Valh
To czy Ty ją kochasz czy też nie- w Twojej sytuacji kompletnie nie ma żadnego, ale to żadnego znaczenia.
Bowiem nie jest ważne co Ty czujesz do niej. Najważniejsze dla Ciebie jest to co czuła i czuje do ciebie ona.
I jakoś tej deklarowanej z jej strony miłości za cholerę doszukać się nie mogę. Przynajmniej po tym jak opisałeś jej zachowanie
Bo co z tego że jest nadal z Tobą skoro w jej podejściu do Ciebie, do tego przez co przechodzisz nadal zero empatii, zero wrażliwości i współczucia. ...
Ja przynajmniej tego nie widzę. Szczególnie wiele mi powiedziała treść tych wiadomościach do koleżanek.
Nie wiem co ona kombinowała, czym się kierowała przyznając się do zdrady i prowadzenia podwójnego życia przez 10 lat ale nie wierz w jej zapewnienia, że to z powodu wyrzutów sumienia ..
Również w te jej zapewnienia o miłości do Ciebie.
Zapytaj ją wprost: gdzie była jej miłość gdy zajmowałeś się jej ciężko chorym ojcem
Coś się musiało takiego wydarzyć, że o tym ciebie poinformowała
Tutaj nie ma żadnego przypadku, że akurat wtedy.
Weź pod uwagę to, że przecież ona do feralnego dla ciebie 2021 roku była non stop w kontakcie z kochankiem! I kto wie czy nie liczyła na to, że po tej informacji ją zostawisz, otwierając jej drogę do bycia z jej ukochanym.
Sam fakt, że go broniła, gdy niby tę znajomość zakończyła wiele mówi o ich relacji...
Napiszę to wprost:
Pani ciebie oszukiwała i nadal oszukuje.
A czemu z tobą nadal jest?
Bo tylko ty już jej pozostałeś Valh. Tak wygląda brutalna prawda.
Każdy terapeuta będzie bezradny jeśli nie będziesz z nim współpracować. Zmarnujesz kasę, a wciąż będziesz w punkcie "zero"
Pytałeś się Valh czym jest wybaczenie. Na pewno nie tym, że nabierając się na jej zapłakane oczka sarenki, powiedziałeś "wybaczam ci". Bowiem wybaczenie to proces, którego finałem jest to, że po tym co zrobiła i nie wykopałeś jej ze swojego życia, dochodzisz do momentu, że przestajesz jej to wszystko non stop wypominać i rozpoczynasz życie z nią nijako od początku. Ale aby uzyskać Twoje wybaczenie ona musiałaby powiedzieć całą prawdę. Czego przecież nie zrobiła. To na jakiej podstawie złożyłeś jej taką deklarację nie znając całej prawdy?
I ona niech nie fika, bo jeśli Ty musiałeś jej wszystko wyrywać z jej gardła, to co się dziwi, że dwa lata po i nadal jesteś w punkcie wyjścia
Cytat
To ja znajdz Stary ile lat bedziesz tej odwagi szukal? Znjadz ja dla dzieci chociazby . Jestes na prostej drodze do tragedii . Cale zycie chcesz spedzic na kozetkach u roznej masci psychiatrow i psychologow i faszerujac sie tonami lekow? A moze finalnie odebrac sobie zycie ? Tego chcesz?
Pisalem Tobie to wczesniej i inni tez : wez te swoja " wrazliwa " zonke wreszcie za przyslowiowa morde ... musisz i masz prawo znac cala prawde a nie jej skrawki.
Cytat
Który to już terapeuta? Ile wizyt masz za sobą? W jakim nurcie miałeś terapię? Zawarłeś kontrakt? Jakie cele sobie postawiłeś?