Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Po długim namyśle w końcu postanowiłem i ja napisać o swojej zdradzie. Pierwszy raz spotkaliśmy się w 2002 roku i nie była to wielka miłość z mojej strony. Początki związku były trudne i nie pojawiło się zakochanie z mojej strony, a tylko ze strony żony. Pomimo, że związek wydawał się nie mieć perspektyw coś mnie ciągnęło do niego i tak po kilku latach wzięliśmy ślub. Z czasem zacząłem inaczej spoglądać na związek i niewątpliwie pojawiła się miłość, a potem dzieci, na które zacząłem ją przelewać (Tak to był błąd). Cały czas funkcjonowaliśmy w podobny sposób - mój perfekcjonizm sprawiał, że tak naprawdę nigdy moja była żona nie była dla mnie wystarczająco dobra. Z czasem w życiu pojawiły się poważne problemy (choroby, śmierć bliskich osób) i obojętność w związku. Wtedy już moja była podjęła decyzję o tym, że znajdzie sobie kogoś innego. Rozpoczęła swoją przemianę, która w żaden sposób nie miała wpływu na moje postrzeganie jej. I tak związała się z kolegą z pracy, a z czasem się zakochała. Po pewnym czasie powiedziała mi, że mnie nie kocha, ale w żadnym razie nie chciała potwierdzić, że mnie zdradza. Ponieważ ja ją kochałem, ale tego nie okazywałem i mam dwójkę dzieci o których cały czas myślałem - postanowiłem wszystko naprawić, co spowodowało, że ona starała się zrobić wszystko, aby skończyć romans. Niestety i jej partner się zakochał, co ostatecznie doprowadziło do godziny zero. Był to moment w którym prawie się zakochałem w niej - po siedemnastu latach związku. Wybuchła jednak bomba atomowa, która zmieniła wszystko. Przeżycia były rzeczywiście ekstremalne - prawdziwy matrix w głowie i myślenie o tym, aby się tylko nie poddać. Nie walczyłem o nią, bo wiedziałem, że nie ma to sensu - choć nadal ją kochałem. Ona postanowiła odejść i podjęła słuszną decyzję.
Po kilku tygodniach byłem już pewny, że nigdy nie będziemy ze sobą - jej zachowanie po wypłynięciu zdrady pokazało całe jej oblicze - co się dla niej liczy. Zero jakiegokolwiek współczucia i myślenia o drugiej osobie.
I tak rozpoczął się dla mnie zabójczo trudny okres traumy, w której doskonale zdawałem sobie sprawę, że my nigdy nie pasowaliśmy do siebie i nie była to osoba, z którą chciałbym spędzić resztę życia. Cały czas jednak martwiłem się o dzieci - nie potrafiłem sobie wyobrazić pogodzenia się z tą sytuacją.
Trauma trwała 15 miesięcy i w trakcie jej (po ośmiu miesiącach od rozpadu związku) niestety związałem się z inną kobietą. Był to mój najlepszy związek w życiu, a kobieta tak wyjątkowa, że nie potrafiłem uwierzyć, że można trafić na kogoś tak idealnie dopasowanego. Różnica wieku stała się jednak sporym problemem i nasze problemy, które nie pozwalały na to, aby odnaleźć się w tym związku. Wtedy już zrozumiałem jak i ona, że terapia jest konieczna, bez niej nigdy nie będziemy szczęśliwi w związku. Obecnie już od 6 miesięcy nie jesteśmy ze sobą, ale nadal nie jestem odcięty emocjonalnie od niej. To w pewnym sensie pokazuje jak bardzo wyjątkowa była ona dla mnie.
Zdrada i rozpad związku małżeńskiego przyniosło jednak coś co mnie naprawdę przeraża i nie jest to samotność, ani to, że nie znajdę kobiety o jakiej marzę. Martwię się o to, że nigdy nie pogodzę się z tym, że nie spędzę wyjątkowych chwil z dziećmi. Jak duży wpływ odegra w ich życiu rozpad związku - czy rzeczywiście dam im to co powinienem. Myślę, że nigdy nie pogodzę się z tym, że nie ma ich obok mnie. Nie ma znaczenia ile czasu z nimi spędzam - za każdym razem kiedy się żegnam i wiem, że znów będę bez nich jest mi ciężko. Ciężko było także w traumie kiedy musiałem zrobić wszystko, aby jak najmniej poczuły one skutki obecnej sytuacji. Zaklinałem więc rzeczywistość i potrafiłem przechodzić w stany euforii i wielkiego szczęścia pomimo, że nie mogłem spać. Cały rozwód przeszliśmy bardzo łagodnie - bez gniewu i z niezwykłym opanowaniem z mojej strony. Zdawałem sobie sprawę, że ta droga jest trudna, ale jeśli wytrzymam, to wszyscy wygramy.
Czy jest tak naprawdę jakieś rozwiązanie, które pozwoli mi na pogodzenie się z obecną sytuacją? Minęło już 20 miesięcy - może zbyt mało, a może nie będzie mi to nigdy dane.
A co jest dla Ciebie przerazajacego w przekonaniu, ze nie znajdziesz kobiety o jakiej marzysz?
Moze znajdziesz i znow sie okaze z jakiegos powodu, ze "to nie to", albo odwrotnie: znajdziejsz kobiete "nie z marzen", a jednak zwiazek z nia stanie sie wlasnie "tym". Nie warunkuj sie.
Nie ma jednej, scisle okreslonej, cezury czasu potrzebnego na ogarniecie sie po zdradzie. Jednym wystarcza kilka miesiecy, dla innych kilkadziesiat lat to za malo. Droga dla wszystkich zdradzonych jest podobna, wszelako czas potrzebny na jej przebycie jest dla kazdego inny.
Jedno mnie w Twojej historii intryguje...
Napisales, ze Twoje postrzeganie zony nie zmienilo sie w momencie jak zaczela "szukac". Mozesz to rozwinac?
Nie przeraża mnie fakt, że nie znajdę kobiety o jakiej marzę. Zresztą nie jest to dla mnie kluczowe, a już na pewno nie jest jakimś moim celem w życiu. Na ten moment skupiam się na dzieciach, bo one zawsze się dla mnie liczyły.
A postrzeganie moje żony nie mogło się zmienić, bo jej zachowania były nacechowane egoizmem, którego ja prawie nie mam. Poza tym ja nigdy nie jestem o nikogo zazdrosny i nawet, gdy tuż przed zdradą otrzymywałem sygnały od bliskich osób, że ona mnie zdradzi - nic sobie z tego nie robiłem.
Wybacz, nie zauwazylem tego "nie" przed "przeraza".
Dzieci w jakim sa wieku?
Bardzo iatotne w takiej sytuacji jest to, jak miedzy soba poustawiacie relacje rodzicielskie. Jesli nie bedzie Ci "robila pod gorke" w kwestii bycia ojcem, mozesz miec az przesyt ojcostwem 😁
Obawiasz sie, ze zona moze Ci utrudniac kontakty z dziecmi?
To ile będzie trwało Twoje cierpienie w każdej sytuacji zależy tylko i wyłącznie od Ciebie; tylko Ty masz wpływ na swoje emocje, myśli, czyny; tylko Ty masz te władzę, nikt inny;
Podstawowe pytanie co w ciągu tych 20 miesięcy udało Ci się zrobić? Jaką pracę wykonałeś nad sobą? Czy osiągnąłeś jakiś postawiony sobie cel? Rozwinąłeś się w jakiejś dziedzinie życia?
W jaki sposób przepracowałeś to co się wydarzyło w Twoim życiu?
Odpowiedź na powyższe pytania da obraz tego, w którym miejscu aktualnie jesteś;
Dzieci mają 6 i 10 lat, ale młodsza córka jest bardzo przywiązana do matki i dłuższe pobyty ze mną są dla niej po prostu bardzo trudne. Bez względu na to jak dobrze byśmy się bawili i jak dużo atrakcji im zapewnię, to i tak tęsknota za nią jej nie mija. Mimo wszystko tak już jest od urodzenia, więc wierze, że może jeszcze z tego nie wyrosła.
Przez dwadzieścia miesięcy wykonałem ogromną pracę nad sobą. Oprócz szalonej próby zrozumienia tematu zdrady i przeczytania wszystkich artykułów i książek na ten temat - skupiłem się nad samorozwojem. Poznałem stosunkowo dobrze siebie, ale pewnie jeszcze wiele lat minie zanim będę mógł powiedzieć, że naprawdę dobrze znam siebie, przerobiłem każdy mój związek i dzieciństwo bardzo dokłanie. Przeczytałem wiele książek o związkach, terapii i rozwoju. Od ośmiu miesięcy co tydzień uczęszczam na terapię - miałem to szczęście, że za czwartym razem odnalazłem wreszcie bratnią duszę. Jeszcze przede mną wiele problemów do rozwiązania, ale skupiam wszystkie moje siły, aby wyjść z każdego dostrzeżonego problemu.
Cały czas z dziećmi pracujemy nad rozwojem ich inteligencji emocjonalnej, a jeśli chodzi o cele - a więc to co jest najważniejsze, aby nie stracić sensu życia, to miałem ich wiele. Koronawirus utrudnił znacznie ich realizację, ale mimo wszystko jestem bardzo zadowolony z miejsca w którym jestem.
Moim marzeniem jest to, aby moje dzieci stworzyły szczęśliwe związki. Na obecną chwilę przyszłość na pewno nie wygląda róźowo, bo schematy się powtarza, ale przyszłość da się zmienić, ale najpierw zmiany trzeba zacząć od siebie. Jestem człowiekiem wysokowrażliwym, co ułatwia znajdowanie radości życia w każdym kolejnym dniu (wiele cudów działo się w ciągu ostatnich 20 miesięcy i za to dziękuje losowi, na który mamy ogromny wpływ poprzez to jak wyobrażamy sobie nasze życie).
No to raczej normalne, ze 6 letnie dziecko tekni za matka. Martwil bym sie wowczas, gdyby nie tesknilo, bo to by swiadczylo o slabej wiezi z rodzicem.
Atrakcje fundowane przez Ciebie raczej tego nie "zabija" i dobrze. Budowanie wiezi z rodzicem nie polega z reszta na oferowaniu co raz to nowych przezyc tylko na wspolnym korzystaniu z "szarej codziennosci" nawet jesli ta codziennosc jest sporadyczna. Atrakcje to tylko przyslowiowa "wisienka na torcie codziennosci".
Z czasem - jesli bedziesz umial zbudowac z dzieckiem wiez - bez znaczenia beda atrakcje, a mocy nabierze sam fakt "bycia z ojcem".
Martwię się o to, że nigdy nie pogodzę się z tym, że nie spędzę wyjątkowych chwil z dziećmi. Jak duży wpływ odegra w ich życiu rozpad związku - czy rzeczywiście dam im to co powinienem.
Oczywiście, że rozpad rodziny musiał się jakoś odbić na Tobie, zdaje się że bardziej niż na dzieciach. One rozumieją więcej niż nam się wydaje; brawo dla was, że nie zafundowaliście dzieciom zbyt dużych wrażeń przy rozwodzie, świadczy to o waszej dojrzałości. Jeśli wy tacy jesteście to i one mają od kogo czerpać; nie ma znaczenia czy jesteście razem czy nie. Nie wy pierwsi nie ostatni.
Myślę, że martwisz się na wyrost. Pozwól płynąć życiu takim jakim jest. Jesteś ojcem i tego nic nie zmieni, masz dobry kontakt z dziećmi, rozwijaj więź z nimi na ile możesz i żyj.
Też miałem takie myśli jak Ty odnośnie dzieci, nawet łapałem się na tym, że próbowałem sobie wbić poczucie winy za tę sytuację;
Na szczęście w takich momentach przypominam sobie co było powodem rozpadu naszej rodziny i szybko mi przechodzi;
Nie na wszystko mamy wpływ w życiu i trzeba z tym się liczyć; skupić się jednak trzeba na tym na co ten wpływ mamy; na Tobie spoczywa wielka odpowiedzialność za to jakie w czasie, w który spędzacie razem wpoisz wartości dzieciom i na tym się skup; czasem lepiej spędzać z dzieckiem 2h aktywnie i w pełni poświęcać im czas niż widzieć je codziennie i mijać się z nimi;
Jak myślisz, w którym modelu zbuduje się silniejszą więź?
To od Ciebie tylko zależy czy dzieci będą do Ciebie lgnąć czy uciekać; oczywiście pomijam tutaj kwestie manipulacji przez drugą stronę, które czasem się zdarzają; jednak z Twojego opisu wynika, że Twoja była raczej w tym względzie przynajmniej wydaje się być fair;
Rób swoje i nie oglądaj się na innych;
Feris,
jeżeli chodzi o dzieci to pamiętaj o wytrwałości i konsekwencji w tym co robisz. Obecnie cała Twoja energia i uwaga (z tego co piszesz) jest im poświęcona. Teraz jednak jesteś sam, masz na to czas. Ważne jest, żebyś z umiarem fundował "atrakcje", bo za jakiś czas może poznasz inną kobietę, może nawet będziesz mieć kolejne dziecko. Wtedy zmienisz podejście do dzieci (z przyczyn obiektywnych), nie będziesz mógł robić tego co wcześniej, a one mogą się poczuć odtrącone, gorsze.
szanowni co tu pisać facet ponosi konsekwencje swojego wyboru i swojego podejścia do moim zdaniem jednej z najważniejszych decyzji w życiu większości ludzi, czyli małżeństwa.
Kim on tak naprawdę jest?
Na co on liczył?
Po wielu latach kobieta która czuła że jest piątym kołem do wozu olała go i wreszcie zadbała o siebie czyli postanowiła poszukać faceta który będzie darzył ją uczuciem.
Dla mnie to nie zdrada tylko pokłosie zaangażowania autora w związek i wszystko co za tym stoi.
Związek z punktu widzenia kobiety był tak ,,zajebisty", że podziękowała nawet za owoc tegoż związku czyli dzieci.
Musi przyznać szanowni, że pomijając patologię zdarza się to niezwykle rzadko.
co do dzieci zależy że tak napiszę w kogo się wdały jak w ojca to spokojnie
Zostaną i będą się miały wspaniale jak w matkę to uciekną z domu jak tylko będą w stanie o siebie zadbać.
Czy jestem jasnowidzem, że źle życzę autorowi czy może jest to z mojej strony jakaś forma ataku czy coś tam jeszcze?
Nie ot czytając tą historię to jak bym widział związek kuzyna boczniaka mojej żony wypisz wymaluj
Na ślub boczniaka oddzielnie pojawili sie on i ona i oddzielnie ich dzieci
Oby tu w tym przypadku było inaczej może i o ile autor kogoś jest w stanie darzyć uczuciem to własnie swoje dzieci, fajnie jak by one to odbierały i wiedziały o tym a jeszcze lepiej jak by to czuły
Cytat
edek dnia maj 08 2021 10:46:20
Teraz jednak jesteś sam, masz na to czas
Wydaje mi się że on lepiej funkcjonuje sam niz w związku tak ze spoko
ja po prostu znam to doskonale jak facet się "stara dla dzieci", bo je tak "kocha" (najczęściej w gębie), a po kilku latach ucina kontakt i przestaje się odzywać bo ma nową rodzinę. Przed takim działaniem przestrzegam autora wątku.
Na pewno nie zgodzę się z Tobą radocha, że zapracowałem na to, aby zostać zdradzonym. Zdradza jest przejawem dziecinności danej osoby i objawem jej wewnęrznych problemów.
Czy w takim razie można zdradzać jeśli ktoś cieżko zachoruje, znajdzie się w więzieniu, albo zauroczy się w kimś innym - nie. Wtedy należy najpierw zakończyć związek w którym się jest bez względu na to co się w nim dzieje.
Radocha idąc Twoim tokiem rozumowania, to w każdym związku znajdziemy coś co pozwoli nam na zdradę.
Jeden post nie przedstawia na pewno całego biegu wydarzeń i tego kim tak naprawdę jesteśmy. Po rozpadzie związku winę należy szukać w sobie, ale już trudno odpowiadać za zdradę drugiej osoby. Zdrada zawsze ma swoje źródło, ale na pewno nie jest to fakt, że ktoś czuł się niekochany - to banał i właściwie jak pojawi się ktoś inny, kto nas zafascynuje, to łatwo jest uznać, że obecny partner powinien iść w odstawkę.
Niewątpliwie trudno mówić o stabilności emocjonalnej mojej byłej żony, ale gdybym był bardziej świadomy, to zauważyłbym to już kilkanaście lat temu. Nie przypadkiem związek tak wyglądał i jakbyśmy naprawdę mieli szukać winnych, to trzeba by było udać się na cmentarz.
Poza tym tuż po wyjściu zdrady moja była żona zaszła w ciążę i obecnie ma już kolejne dziecko z dużo młodszym od niej mężczyzną. Życzę jej jak najlepiej, ale bez rozwiązania swoich kosmicznych problemów, to po prostu nie może się udać.
Niewątpliwie rozwód był konieczny, pomimo, że my wcale się nie kłóciliśmy i doskonale dogadywaliśmy. Jednak moje oczekiwania od zawsze były inne i tylko z powodu moich wewnętrznych problemów godziłem się na to co przyniesie los, nie stawiając granic, co ostatecznie doprowadziło do rozjazdu całego rozwiązku.
Bardzo dojrzale podchodzisz do tematu;
Rozumiem również Twoje rozgoryczenie w stosunku do osób, które mają troszkę inny pogląd na zdradę niż Ty; też swego czasu nie dopuszczałem do siebie takiej myśli;
Masz rację, że żaden powód do zdrady nie jest właściwym; nie w tym jednak rzecz aby przypisywać Ci jakąś odpowiedzialność za to ci się wydarzyło;
wydaje mi się, że po prostu warto przykucnąć nad swoim postępowaniem, które uwaga nie było powodem, ale w jakimś stopniu przyczyniło się do kryzysu w związku czego skutkiem była owa zdrada;
Wydajesz się być świadomym facetem więc zapewne zdajesz sobie sprawę, że tutaj chodzi tylko o Twoją przyszłość; przeszłość wato przepracować i zostawić z tyłu; swoją byłą w ogóle się nie interesuj; to już nie Twój problem; też łapałem się na tym, że na każdym kroku usiłowałem każdego łącznie z samym sobą przekonać do tego, że zaburzenie jakie wg mnie posiada moja była nie pozwoli jej w dłuższej perspektywie czasu ułożyć sobie życia i być szczęśliwą;
Po prostu ktoś kto nie potrafi być szczęśliwym sam ze sobą, nie może być szczęśliwy również z kimś; zdałem sobie jednak sprawę, że to już mnie nie dotyczy; nie warto rozkminiać; jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz i tego się trzymaj;
Podsumowując Tobie powinno teraz zależeć na tym aby nie powielić błędów z poprzedniej relacji i na tym się skup; cała reszta to nie Twój problem; pokora jednak w stosunku do tego co się stało i do swojego udziału w tym jest wskazana; wszak to również jest Twoja osobista porażka;
Oczywiście, że mam pokorę do tego co się wydarzyło. Niewątpliwie nie potrafiłem tworzyć dobrego i udanego związku, co jest bezpośrednio związane z trudnym dzieciństwem, którego doświadczyłem.
Najważniejsze jednak, że nie zdradziłem, a nie zrobiłem tego, bo byłem świadomy samego siebie i tego kiedy teoretycznie mogłoby do tego dojść.
Kluczowym dla mnie teraz sprawdzianem jest test z ojcostwa. Czy będę potrafił dać moim dzieciom, to co niezbędne, aby w dorosłości nie popełniały moich błędów? Wierzę, że tak i staram się z całych sił, aby do tego doszło.
Nie jest jednak łatwo poradzić sobie z faktem, że dzieci nie są z Tobą cały czas. Od samego początku wiedziałem, że z rozpadem związku, to na pewno sobie poradzę, nie martwiłem się także o moją przyszłą patnerkę. Obawiałem się tylko, że będę potrzebował wielu lat zanim pozbieram się i zrozumię, że dzieci nie są stale ze mną. Niestety moja terapeutka także nie podniosła mnie na duchu - powiedziała, że w moim przypadku, to może trwać bardzo długo. Kobieta, z którą byłem uznała, że ja nawet byłbym w stanie wrócić do żony, aby mieć dzieci przy sobie. Minęło już dwadzieścia miesięcy i nie było jeszcze tygodnia, abym nie płakał z tego powodu. Dlatego też szukam rozwiązania, które może po prostu nie istnieć.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że moje córki będą wybierać za partnerów mężczyzn według wzorca jaki ja im przekażę i dlatego tak ważna jest przyjaźń jaką muszę z nimi stworzyć opartą na prawdziwym i szczerym zaufaniu. Ważne jest też to, abym związał się z właściwą kobietą i pokazał im jak powinien wyglądać szczęśliwy związek. Na wszystko jednak musi przyjść odpowiedni moment.
Co do zdrady - smutne jest to, że prawie 70 procent osób mogłaby zdradzić partnera jeśli miałaby pewność, że on się o tym nie dowie. Poza tym szokuje, że aż 30% mężczyzn po 50 roku życia zdradza swoje partnerki. Moja była żona nie spodziewała się, że się zakocha (to miała być tylko zdrada i chęć przeżycia czegoś ekscytującego) - myślała, że uda jej się zakończyć ten romans i znów zakochać się we mnie. Sama nigdy by się do tego nie przyznała.
To oklepany slogan, ale lepiej jest dla dzieci gdy rodzice się rozejdą i każde z osobna będzie szczęśliwe niż gdy miałby oglądać jak rodzice na siebie warczą, nie szanują się i nie kochają; to byłby dopiero patologiczny wzorzec;
Najważniejsze jest to, że masz świadomość swoich ułomności, schematów i destrukcyjnych mechanizmów, które zostały Ci wgrane w dzieciństwie; to naprawdę bardzo wiele bo wiesz jaka odpowiedzialność ciąży na Tobie aby przekazać im inne wartości i priorytety aniżeli zostały Tobie przekazane; gorzej mają dzieci tych, którzy uparcie trwają w swojej postawie nieomylności, są tak mocno zabetonowani, że nie dostrzegają tych toksycznych mechanizmów;
Wszystko w Twoich rękach, ale też powinieneś zdać sobie sprawę, że nie na wszystko masz wpływ; dzieci z dobrych rodzin, którym niczego nie brakowało również zostają przestępcami; ktoś mógłby zadać pytanie dlaczego? czego im brakowało?
Ważnym jest abyś miał przekonanie, że zrobiłeś wszystko co było w Twojej mocy aby wychować dzieci na dobrych ludzi; tylko tyle i aż tyle;
Feris,
Pogodz sie z tym, ze predzej czy pozniej zderzysz sie z rodzicielskim "murem niemoznosci. Jakbys sie nie staral i nie kombinowal dzieci NA SZCZESCIE pojda swoja droga. I w sumie dobrze, bo tylko w ten sposob beda mialy szanse uniknac powtorzenia bledow swoich rodzicow.
Czy rozwod zawsze jest lepszy dla dzieci niz zycie w toksycznej rodzinie? No niekoniecznie. Jest lepszy tylko wiwczas jesli rodzice potrafia mimo wszystko poukladac miedzy soba relacje rodzicielskie. Jesli nie potrafia to nie ma wiekszego znaczenia czy dzieci beda zyly w rodziniw toksycznej czy skalaly miedzy dwoma toksycznymi rodzicami. Jedno g...
Przeciez dla dziecka bez znaczenia bedzie to czy rodzice zra sie ze soba pod jednym adresem czy "zdalnie".
Czy rozwod zawsze jest lepszy dla dzieci niz zycie w toksycznej rodzinie? No niekoniecznie. Jest lepszy tylko wiwczas jesli rodzice potrafia mimo wszystko poukladac miedzy soba relacje rodzicielskie. Jesli nie potrafia to nie ma wiekszego znaczenia czy dzieci beda zyly w rodziniw toksycznej czy skalaly miedzy dwoma toksycznymi rodzicami. Jedno g...
Przeciez dla dziecka bez znaczenia bedzie to czy rodzice zra sie ze soba pod jednym adresem czy "zdalnie".
Tylko w międzyczasie mają możliwość oglądania ich oddzielnie - szczęśliwych i to stamtąd będą czerpać wzorce a nie z 15 minutowych spotkań biologicznych rodziców dwa razy w tygodniu.
ja wyznaje zasadę, że z toksycznymi ludźmi się nie dyskutuje; ich po prostu należy unikać; jeśli nie ma takiej możliwości to spotkania ograniczać do minimum - krotki, treściwy przekaz i dziękuję.
To, jakie stosunki rodziców po rozwodzie dziecko autora będzie oglądać w dużej mierze zależy od jego dojrzalej postawy w tych kontaktach i dostosowania do aktualnej sytuacji jednocześnie powstrzymując emocje.
Poczciwy,
Zgafzam sie w pelni z ostatnim zdaniem. Co do reszty - "polemikowalbym" 😁
Znaczy wiesz... Nie ma jednoznacznych, prostych przelozen. Kazda relacja "po" bedzie inna.
Feris dnia maj 09 2021 19:00:42
Oczywiście, że mam pokorę do tego co się wydarzyło. Niewątpliwie nie potrafiłem tworzyć dobrego i udanego związku, co jest bezpośrednio związane z trudnym dzieciństwem, którego doświadczyłem.
Najważniejsze jednak, że nie zdradziłem,
Panie kolego proszę mnie źle nie zrozumieć sam będąc zdradzonym nie atakuje tylko prezentuje swój punkt widzenia.
Piszesz, że nie zdradziłeś ona tak
Tak samo możesz napisać że Ty nie paliłeś ona tak
Ty nie piłeś alkoholu ona tak.
Cytat
Początki związku były trudne i nie pojawiło się zakochanie z mojej strony, a tylko ze strony żony. Pomimo, że związek wydawał się nie mieć perspektyw coś mnie ciągnęło do niego i tak po kilku latach wzięliśmy ślub. Z czasem zacząłem inaczej spoglądać na związek i niewątpliwie pojawiła się miłość, a potem dzieci, na które zacząłem ją przelewać (Tak to był błąd). Cały czas funkcjonowaliśmy w podobny sposób - mój perfekcjonizm sprawiał, że tak naprawdę nigdy moja była żona nie była dla mnie wystarczająco dobra
Możesz mi napisać na co liczyłeś z takim ,,zaangażowaniem"
Czy nie widzisz jak wyglądała wasz związek?
Potrzebowałeś z całym szacunkiem i z za przeproszeniem samicę która da Ci dzieci i pomoże je wychować w sensie wikt i opierunek.
Proszę mnie źle nie zrozumieć życzę Ci jak najlepiej tak jak Twoim dzieciom ale jak napisze ze jesteś cacy i pozwolę wypłakać na moim ramieniu to jaka jest szansa, że staniesz obok siebie i wyciągniesz wnioski?
Sam też jakieś dwa lata temu uważałem że zdradzony ma zawsze rację i wiesz co na tym forum czarno na białym bardzo czytelnie i rzeczowo wytłumaczono mi że się myliłem
Radocha dnia maj 10 2021 17:32:55 :
,,Sam też jakieś dwa lata temu uważałem że zdradzony ma zawsze rację i wiesz co na tym forum czarno na białym bardzo czytelnie i rzeczowo wytłumaczono mi że się myliłem."
Chyba bardzo, ale to bardzo błędnie skonstruowałeś to zdanie.
Bowiem CO ???
Targowiczanie mieli rację, bo Z SWOJEGO PUNKTU WIDZENIA mieli rację??
J. Radziwiłł miał rację zdradzając Jana Kazimierza?
Jest niezaprzeczalnym, iż wielu/wiele zdradzonych ,,ciężko pracuje", wręcz ,,haruje" nad tym aby swojego męża/żonę/partnera/partnęrkę doprowadzić do sytuacji kryzysowej. Jednak wtedy NAJPIERW SIĘ DEFINITYWNIE ROZSTAJEMY/ROZWODZIMY/ODCHODZIMY, a dopiero wtedy możemy robić co chcemy. Dotyczy to także sytuacji, gdy nie kochając męża/żonę/partnera/partnerkę ZAKOCHUJEMY SIĘ w kimś innym.
KAŻDE INNE działanie powodujące prowadzące do zdrady i tłumaczenie jej w ten sposób, jest jej RELATYWIZOWANIEM, JEST PRZERZUCANIEM ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA SUWERENNĄ,AUTONOMICZNĄ DECYZJĘ DOKONANIA ZDRADY podjętą przez KONKRETNĄ osobę, na inną osobę.
Komentarz doklejony:
Akurat tu mamy przykład takiej ciężkiej ,,pracy" od samego początku tego związku (bo przecież nie małżeństwa).
Chyba bardzo, ale to bardzo błędnie skonstruowałeś to zdanie.
Ok przyznaję że maturę z pisemnego polskiego zdałem dlatego, ze łaskawa profesor zadeklarował, ze jak napisze z sensem to błędy te stylistyczne też mi odpuści
Zgoda co do zdrady zawsze wcześniej można powiedzieć siema i trzasnąć drzwiami
Marcus49,
Przedstawiasz - jak najbadziej oczywiscie wskazane - rozwiazanie idealne tylko, ze to jest myslenie zyczeniowe.
"Gdyz, albowiem, poniewaz", ani swit nie jest (na szczescie) idealny, ani tym bardziej ludzie (rowniez na szczescie).
Ponadto jesli Radocha (tydziez wielu innych zdradzonych) ma chec brac na siebie czesc odpowiedzialnosci za to co w ich zwiazkach nastopilo - maja takie prawo.
A'propos Targowiczan (offtop), tak zgodnie z owczesnie panujacym prawem to oni wystapili przeciw jego lamaniu albowiem Konstytutke 3 maja wprowadzino lamiac prawo.
Ja nie zdradziłem, co nie oznacza, że nie było sytuacji, które mogłyby do niej doprowadzić. I tym róźnię się od większość osób na tym świecie - ja byłem świadomy granicy, którą nie należy przekraczać jeszcze zanim wszedłem w związek z moją byłą żoną.
Zdradzają najczęściej egoiści/narcyze, którzy myślą tylko o sobie i nie potrafią postawić się na miejscu drugiej osoby. Dlatego też potem z łatwością obwiniają o nią zdradzoną osobę, aby zrzucić z siebie winę.
Cytat
Możesz mi napisać na co liczyłeś z takim ,,zaangażowaniem"
Czy nie widzisz jak wyglądała wasz związek?
Potrzebowałeś z całym szacunkiem i z za przeproszeniem samicę która da Ci dzieci i pomoże je wychować w sensie wikt i opierunek.
Proszę mnie źle nie zrozumieć życzę Ci jak najlepiej tak jak Twoim dzieciom ale jak napisze ze jesteś cacy i pozwolę wypłakać na moim ramieniu to jaka jest szansa, że staniesz obok siebie i wyciągniesz wnioski?
Sam też jakieś dwa lata temu uważałem że zdradzony ma zawsze rację i wiesz co na tym forum czarno na białym bardzo czytelnie i rzeczowo wytłumaczono mi że się myliłem
Nie rozumiesz, że związek jest schematem, który odtwarzasz jak film. Wydaje Ci się, że nie popełnisz błędów, które widziałeś u swoich rodziców, we wcześniejszych związakch, a jednak nadal jest tak samo. Dlaczego ludzie potrafią się kilka razy rozwieźć? Bo nie zdają sobie sprawy z mechanizmów, które nimi rządzą.
Ty myślisz, że ja nie chciałem tworzyć wspaniałego związku. Tylko, że związek to dwie osoby, a jeśli jedna osoba jest zablokowana na rozmowę o uczuciach, to w przyszłości nic dobrego to nie wróźy.
Moja terapeutka powiedziała mi kiedyś takie zdanie: Nawet gdybym stawał na rzęsach nie uratowałbym tego związku, bo to nie był związek. To była relacja, w której to ja miałem zaspokajać wszystkie jej potrzeby, zapominając o swoich.
Poza tym z takimi obciążeniami z dzieciństwa jakie wnieśliśmy w dorosłość, to bez pomocy terapeuty nie miało prawo się to udać.
Ps. Po tak zwięzłej historii życia nie da się wysnuć żadnych wniosków, dlatego też nie warto przykładać do niej aż takiej wagi.
Panowie nie chodziło mi cytując klasyka ,,o zamach w sensie zamach tylko zamach w sensie wymach" Marus lepiej to ujął
Co do targowiczan to rzeczywiście w w/g obowiązującego ówczesnego prawa to oni go bronili choć te prawo było przyczyna upadku Najjaśniejszej Rzeczpospolitej
Komentarz doklejony:
Widzisz Feris
Naprawdę rozumiem Cie gdyż ja wchodząc w związek z moja byłą bardzo szybko zostałem spionowany, bardzo szybko dowiedziałem się że jestem opcją zapasową ..
tyle tylko że ja widzisz odwrotnie do Ciebie myślałem, że mojego uczucia wystarczy za nas dwoje.
Stawałem nie tylko na uszach ale i na rzęsach i gucio
Moje działanie imponowało jeżeli nie wszystkim naszym wspólnym znajomym to większości o rodzinie nie wspomnę
Dopiero po 10 lat tego związku na pokaz na niby była zaskoczyła zresetowała się
Zobaczyła że nie przelewki (kupiłem domek i go wyremontowałem podobno zajebiście)
Niestety miłość życia byłej rozwiodła się i moje akcje poszybowały w dół
Dlatego rozumiem, że Ty to moje była z tą tylko różnica , ze nie jesteś zdrajcą
Cytat
Ps. Po tak zwięzłej historii życia nie da się wysnuć żadnych wniosków, dlatego też nie warto przykładać do niej aż takiej wagi.
Nie zaskoczyło mnie to zdanie, wcześniej napisałem edkowi że Ty nie słuchasz i nie wyciągasz wniosków
,,A'propos Targowiczan" :
,,Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych" to dopiero by ,,zamach" na obowiązujące w koloniach brytyjskich prawo
Mylicie/utożsamiacie pojęcia: NARÓD/PAŃSTWO/ NIEPODLEGŁOŚĆ, SUWERENNOŚĆ, z prawem narzuconym wcześniej przez carat.
Po pierwsze Rzeczpospolita w przeciwieństwie do USA nie była czyjąś kolonią
Po drugie w Rzeczpospolitej prawo nie pisał carat więc targowiczanie spiskując z caratem nie bronili prawa który carat nam narzucił tylko które obowiązywało.
Po trzecie rozbiór był zaskoczeniem i dla nich = zachowały się ichnie listy
Po trzecie nie warto oskarżać kogoś, że się myli bo wtedy łatwo zostać prorokiem głoszącym prawdy objawione
Zdradzają najczęściej egoiści/narcyze, którzy myślą tylko o sobie i nie potrafią postawić się na miejscu drugiej osoby. Dlatego też potem z łatwością obwiniają o nią zdradzoną osobę, aby zrzucić z siebie winę.
To bardzo duże uproszczenie, które jednak nijak ma się do rzeczywistości;
Taką prawdę zazwyczaj głoszą Ci, którzy zostali zdradzeni, nie potrafią pogodzić się ze stratą, mający bardzo niskie poczucie własnej wartości;
jasne, że każdy chciałby aby świat był idealny, nie było chorób a ludzie się nie krzywdzili wzajemnie, ale to nic innego jak myślenie życzeniowe jak już zauważył wyżej Romanos;
Bzdurą jest, że zdradzają tylko narcyzi; owszem im to zdecydowanie łatwiej przychodzi bo nie mają wykształconej prawidłowo empatii dzięki czemu nie odczuwają wyrzutów sumienia; nie potrafią budować prawdziwej międzyludzkiej więzi; to emocjonalne przedszkolaki i tylko dlatego jest im łatwiej;
Gdyby było jak piszesz to po ulicach chodziliby sami narcyzi itd biorąc pod uwagę statystyki ile osób przyznaje się do zdrady;
Marcus,
Dorosły chłop a takie głupoty pisze; przestań idealizować życie i ściągnij w końcu te różowe okulary chłopie bo czyta się Ciebie jak bajkę na dobranoc.
I żeby nie było świetne i słuszne wartości wskazujesz, ale jesteś przy tym tak oderwany od rzeczywistości, że aż infantylny.
,, poczciwy dnia maj 11 2021 08:03:37" :
Ponieważ w realnym świecie, ludzie :
- nie szanują matki i ojca,
- zabijają;
- kradną;
- cudzołożą;
- ,,krzywoprzysięgają";
etc., etc.,
Więc nazwijmy oczekiwanie aby tego nie robili (absolutyzm moralny (rygoryzm etyczny)) ,,GŁUPOTĄ" i promujmy, poprzez odwołanie się do metaetycznego relatywizmu moralnego dokładnie odwrotne wartości i poczynania.
Zakwestionujmy znaczenie norm i wartości moralnych. Uzależnijmy zależność wyznawanych norm i wartości od kontekstu gdzie występują, aby łatwiej było poddać je instrumentalizacji. Przyjmijmy, że wszystkie właściwie zasady moralne obowiązują nie w każdych okolicznościach, więc można je stosować wybiórczo.
TAKIEGO ŚWIATA CHCESZ ,, poczciwy" ?:wykrzyknik?:wykrzyknik
TAKIEGO ŚWIATA CHCEMY :cacy
Komentarz doklejony:
Daleko, bardzo daleko ,,zaprowadziło" Cię ,,poczciwy" to ,,budowanie samoświadomości" (czytaj: EGOIZMU) od tego 2017r, kiedy zawitałeś na tym portalu.
A przecież Twoja żona wg obecnych Twoich ,,zasad" NIE ZROBIŁA NIC SPRZECZNEGO Z SWOIMI, WYZNAWANYMI PRZEZ SIEBIE ,,wartościami", jej ,,prawem" do ,,samorealizowania się".
Marcus,
Nie mam w swoim zwyczaju kłócić się z kimś kto jest fanatykiem, bo tak właśnie się zachowujesz - fanatycznie. Więc zrobię to tylko jeden raz.W swoim pięknym i prawym świecie, który w swojej głowie zbudowałeś, co gorsza próbujesz też przekonać innych do tego, że taki właśnie jest, nie dostrzegasz, że może on być troszkę inny niż Ci się wydaje; a wszystko co inne wg Ciebie złe; to musi być strasznie męczące żyć w ciągłym napięciu i świecie, który nie spełnia Twoich wyimaginowanych oczekiwań;
Ponadto
Cytat
Uzależnijmy zależność wyznawanych norm i wartości od kontekstu gdzie występują, aby łatwiej było poddać je instrumentalizacji. Przyjmijmy, że wszystkie właściwie zasady moralne obowiązują nie w każdych okolicznościach, więc można je stosować wybiórczo.
TAKIEGO ŚWIATA CHCESZ ,, poczciwy" ?smiley?smiley
TAKIEGO ŚWIATA CHCEMY smileysmiley
Uciekasz się do manipulacji. Wmawiasz ludziom, że czegoś chcą albo coś pochwalają tylko dlatego, że nie idealizują i dostrzegają też inne spojrzenia ludzi na otaczająca nas rzeczywistość; to się właśnie nazywa realizm i szacunek;
Cytat
A przecież Twoja żona wg obecnych Twoich ,,zasad" NIE ZROBIŁA NIC SPRZECZNEGO Z SWOIMI, WYZNAWANYMI PRZEZ SIEBIE ,,wartościami", jej ,,prawem" do ,,samorealizowania się".
owszem, właśnie tak jest jak piszesz; dlatego pożegnałem ją ze swojego życia bo nie wykazujemy tożsamych wartości i poglądów na życie; i to mnie różni z Tobą, że ja dałem jej budować życie wg jej norm i zasad jakie by nie były, a swój buduję w oparciu o swoje wartości; nie próbowałem usilnie wbijać komuś kto i tak nie jest w stanie tego zrozumieć swojego i jedynie słusznego punktu widzenia a Ty nieustannie to robisz; szanuję ludzi, którzy mają inne spojrzenie na świat co nie znaczy, że muszę się nimi otaczać; dostrzegasz różnicę? Współczuję Ci Marcus bo z takim podejściem to kolejna zdrada by Cię po prostu zabiła; tak jesteś zabetonowany. mam nadzieję jednak, że nie będziesz musiał się już z tym mierzyć;
No cóż ,,poczciwy".
SZANUJ dalej ZŁODZIEI, MORDERCÓW, CUDZOŁOŻNIKÓW, ZDRAJCÓW.
Wybacz,że nie przyłączę się do Ciebie I BĘDĘ ICH PIĘTNOWAŁ.
,, .. ja dałem jej budować życie wg jej norm i zasad jakie by nie były, .." ??
Poważnie?? A to nie ona Ciebie po 8-miu latach ,,OLAŁA"?? I ,,.. nie było ani skruchy, ani błagania, tylko zaprzeczanie do samego końca, typu chwycisz za rękę i odpowiedź to nie moja ręka."; ,, .. jest bezwzględna, podła niech świadczy fakt, że po ujawnieniu smsów nie było czegoś w stylu przepraszam, kocham Cię, to nic nie znaczy, tylko najważniejsze było żeby nie pokazywać tego jej rodzicom...masakra. Ona zawsze dbała o swój wizerunek .."
Komentarz doklejony:
To NIE TY PISAŁEŚ:
,, Zdrada to wybór! Tak postępują tylko tchórze, ludzie słabi, nie mający kręgosłupa moralnego i wartości, którymi kierowaliby się w życiu." ????
Zobacz gdzie ,,zaszedłeś" "budując" własny EGOIZM.
Bowiem konsekwencją takiej ,,budowy" musi być przyznanie innym prawa do własnego absolutnego egoizmu/egocentryzmu.
Muszę przyznać - w tym akurat jesteś konsekwentny.
Ale jeżeli chcesz być dalej konsekwentnym, TO NIE MASZ PRAWA DO JAKIEJKOLWIEK OCENY INNYCH I ICH POSTAW MORALNYCH.
A dalej to na tym portalu uskuteczniasz.
To NIE TY PISAŁEŚ:
,, Zdrada to wybór! Tak postępują tylko tchórze, ludzie słabi, nie mający kręgosłupa moralnego i wartości, którymi kierowaliby się w życiu." ????
Kończąc z Tobą dyskusję bo nie będę zaśmiecać czyjegos wątku: Owszem ja. I to nas różni Marcus, że ja 4 lata temu pisałem zupełnie inaczej bo byłem w innym miejscu a Ty 5 lat temu, dziś i za 10 lat będziesz pisał dalej to samo i to nas różni.
TAK, to nas różni ,,poczciwy", że ja w przeciwieństwie do Ciebie NIE ZMIENIAM SWOICH ZASAD MORALNYCH I ETYCZNYCH od kiedy zacząłem samodzielnie myśleć, czyli mniej więcej od 60-ciu lat. Są one dla mnie ,,constans", nie zależnie od koniunktury jak w tym temacie jest obowiązujaca w ,,wielkim świecie".
Panowie - niepotrzebnie walczycie ze sobą. Wyciszenie i trochę relaksu wskazane. Nie chodzi tutaj o to, aby pokazać swoją wyższość, a mam wrażenie, że niestety tak to wygląda. Więcej pokory i szacunku dla drugiej osoby.
Co do twojego komentarza Poczciwy:
Cytat
To bardzo duże uproszczenie, które jednak nijak ma się do rzeczywistości;
To prawda - bardzo duże uproszczenie, ale od czegoś należy zawsze wyjść i jest to jakiś punkt zaczepienia. Co do naryzów, to sprawa jest oczywista. Jeśli chodzi o egoistów, to najpierw należałoby zdefiniować czym jest egozim, który wpływa na podjęcie decyzji o zdradzie. Im człowiek staje się większym egositą, tym łatwiej taką decyzję mu podjąć. Oczywiście nie jest wcale tak łatwo określić potencjalnego zdrajcę, choćby dlatego, że ludzie się zmieniają i ich moralność także (np. wojna znacznie zaburza moralność ). To temat bardzo skomplikowany.
Cytat
Taką prawdę zazwyczaj głoszą Ci, którzy zostali zdradzeni, nie potrafią pogodzić się ze stratą, mający bardzo niskie poczucie własnej wartości;
Dobrze, że napisałeś zazwyczaj
Cytat
Bzdurą jest, że zdradzają tylko narcyzi;
Tak naprawdę to napisałem najczęściej.
W pierwszym dniu kiedy dowiedziałem się, że zostałem zdradzony - powiedziałem mojej byłej żonie ze spokojem, że wiem co się teraz wydarzy. Odejdzie do niego, bo są zakochani w sobie. Mimo wszystko dałem jej wybór - mogła podjąć dowolną decyzję. Po miesiącu nie wyobrażałem sobie, że jeszcze kiedykolwiek będziemy ze sobą i moim najbliższym przyjaciołom powiedziałem, aby chronili mnie przed takimi myślami. Co wydawać się może nieprawdopodobne, ale byłem wtedy naprawdę szczęśliwy, bo cały czas wierzyłem, że jestem zwycięzcą. Nawet gdy poznałem jego, nie wpłynęło to na mój nastrój. Poza tym w mojej głowie było przekonanie, że jeśli za rok/dwa poczuję, że ona była tą osobą, to po prostu wrócimy do siebie.
Czy to był dobry sposób myślenia - na pewno nie, ale szukałem w głowie rozwiązań szybszego wyjścia z traumy. Tylko, że tutaj nie ma dróg na skróty - niestety.
Przez cały jednak czas doceniałem to co się stało, bo cierpienie sprawia, że przeżywasz oświecenie, zmieniasz się. Nadaje ono sens twojemu życiu.
To co było trudne, to tłumienie gniewu w stosunku do byłej zony - ale było warto, bo spokój w czasie traumy sprawił, że naprawdę poczułem się zwycięzcą.
To moja żona złożyła wniosek rozwodowy z winą na siebe - rzadko się coś takiego zdarza. Mimo wszystko na rozprawie powiedziałem, że nieważne, kogo uznamy za winnego, bo winę nosi się w sercu, a to co ustalimy ma mniejsze znaczenie.
Po pierwsze Rzeczpospolita w przeciwieństwie do USA nie była czyjąś kolonią
Po drugie w Rzeczpospolitej prawo nie pisał carat więc targowiczanie spiskując z caratem nie bronili prawa który carat nam narzucił tylko które obowiązywało.
Po trzecie rozbiór był zaskoczeniem i dla nich = zachowały się ichnie listy
Po trzecie nie warto oskarżać kogoś, że się myli bo wtedy łatwo zostać prorokiem głoszącym prawdy objawione
,, normalnyfacet dnia maj 11 2021 20:49:10
Radocha
Po pierwsze Rzeczpospolita w przeciwieństwie do USA nie była czyjąś kolonią
Po drugie w Rzeczpospolitej prawo nie pisał carat więc targowiczanie spiskując z caratem nie bronili prawa który carat nam narzucił tylko które obowiązywało.
Po trzecie rozbiór był zaskoczeniem i dla nich = zachowały się ichnie listy
Po trzecie nie warto oskarżać kogoś, że się myli bo wtedy łatwo zostać prorokiem głoszącym prawdy objawione."
Tia.
A PRL była suwerennym, niezależnym od nikogo państwem.
:cacy:_jezyk:cacy:_jezyk
Tak Marcus49, tak...
Oj hakze pasuje do Ciebie powiedzenie: "zesram sie, a nie dam sie" 😁
Za chwile przejdziemy do teorii panstw i w tej dyskusji - a jakze - tez olazesz sie "spenczliasztom i łekszpiertem" 😁
De jure PRL byla suwerennym panstwem. De facto... No coz, nawet obecna RP de facto nie jest.
Wiesz czym kardynalnie sie roznimy?
Ja - w przeciwienstwie do Ciebie - nie pogardzam morderca, zlodziejem, zdrajca, a "jedynie" gardze ich postwpowaniem.
Ty w d... masz nie czyny ludzi tylko ich samych.
Skad inad wyrazasz w ten sposob zgode, by i Toba gardzono 😀
usunięty dubel; poczciwy
A PRL była suwerennym, niezależnym od nikogo państwem.
To zależy od oceniającego.
Ja uważam że w czasie II WŚ w Polsce panowała zbrodnicza ideologia nazistowska i mieliśmy masowe ludobójstwo. Po II WŚ w Polsce panowała kolejna zbrodnicza komunistyczna ideologia i mieliśmy masowe morderstwa Polaków, z tą różnicą że mordowali rdzenni Polacy lub malowani.
Ale jak posłuchasz co niektórych to za ludobójstwo oskarża się Polaków i za 1968 również.
I kto ma rację?
Radocha
Cytat
Po trzecie nie warto oskarżać kogoś, że się myli bo wtedy łatwo zostać prorokiem głoszącym prawdy objawione
Radocha
Po trzecie nie warto oskarżać kogoś, że się myli bo wtedy łatwo zostać prorokiem głoszącym prawdy objawione
Z tym to trochę bym polemizował.
Dobrze, że polemizujesz więc wyjaśnię tak jak mogę najprościej
Otóż nie przyjmuje krytyki na zasadzie nie bo nie tylko taką że jak ktoś ktokolwiek zarzuca mi że nie tak to ja bym chciał dowiedzieć się to jak
Tyle
Więc jak ktoś mi mówi że się mylę to przydało by się wyjaśnić dlaczego...
Więc jak ktoś mi mówi że się mylę to przydało by się wyjaśnić dlaczego
To jest nas dwóch sam wchodząc (zwłaszcza z pewną osobą) w dyskusję często z argument słyszałem jaki jestem nie ogarnięty, nie świadomy, że mi współczuje i podobne pierdoły ale merytoryki...zero.
Tak niektórzy mają i wolno im, to jeszcze wolny kraj.
No właśnie
Moja znajoma mawiała ,,no przecież ktoś musi być winny":brawo
Musi i już a powód zawsze się znajdzie....
Cytat
normalnyfacet dnia maj 12 2021 18:56:19
wchodząc (zwłaszcza z pewną osobą) w dyskusję często z argument słyszałem jaki jestem nie ogarnięty, nie świadomy, że mi współczuje i podobne pierdoły ale merytoryki...zero.
Ja wyobraź sobie ostatnio nie wchodzę w żadną dyskusję ,,zwłaszcza z pewną osobą"
Wiesz co słyszę?
Ano ze ,,jestem głuchy na poważne argumenty "
Obecna moja partnerka wielbicielka literatury polskiej nazwała ją ,,Lalka"
przeczytałem co tutaj bazgraliście i jak zwykle nic w temacie o co pytał autor.
Ja bardzo lubię "mądrości ludowe" i takie mi się tutaj nasunęły:
"tylko krowa nie zmienia poglądów"
"wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma"
"każdy sądzi po sobie"
Co do wątku to muszę się zgodzić z Radocha. Autor w ogóle nie widzi co się do niego pisze.
To w jaki sposób opisuje, że nie "zdradził" (czytaj nie wsadził) i jaki jest pod tym względem wyjątkowy zastanawia nad sensem jego pytań na tym forum.
Komentarz doklejony:
dodam dla jasności
"nie kochałem, nie doceniałem, traktowałem jak inkubator, bo lepszej opcji nie było... ale "łaskawie" nie wsadziłem innej. Jestem "czysty" a to zła kobieta była..."
edek dnia maj 13 2021 16:27:04
przeczytałem co tutaj bazgraliście i jak zwykle nic w temacie o co pytał autor.
Ja bardzo lubię "mądrości ludowe" i takie mi się tutaj nasunęły:
"tylko krowa nie zmienia poglądów"
Zanczy się przestaniesz wysyłać porno fotki? tzn zaczynasz twierdzić że wysyłanie porno fotek jest naganne? :brawo
Cytat
Co do wątku to muszę się zgodzić z Radocha. Autor w ogóle nie widzi co się do niego pisze.
Pierwszy męski tekst jaki czytam w Twoim wydaniu :cacy
Zanczy się przestaniesz wysyłać porno fotki? tzn zaczynasz twierdzić że wysyłanie porno fotek jest naganne?
za daleko wysunięte przypuszczenia.. w tej kwestii zmieniłem zdanie.
Wiele lat temu stwierdziłem, że to nie jest naganne a czasem zrozumiałe.
A wracając do wątku to właśnie jest przykład tego o czym pisałem wcześniej.. "zdrada" zawsze z czegoś wynika. W tym przypadku mężczyzna, który bez uczucia związał się z kobietą wykorzystując jej miłość do niego, dziwi się, że kobieta w końcu to dostrzegła i zmieniła obiekt uczuć. Wiem wiem.. zaraz będziecie pisać, że najpierw powinna się rozejść itp.. ale najpierw to facet nie powinien się z nią wiązać.
Poza tym wyobraźcie to sobie jakby żona powiedziała "chcę rozwodu", "nie mam kochanka", "nie mam nikogo na oku", "po prostu chce odejść", "chce na nowo życie ułożyć", "dzieci zostaną ze mną", "będziesz je widywał kiedy chcesz".
I jaki facet jej powie "ok, rozumiem", "nie ma problemu", "rób jak chcesz" ?
Edek przepraszam że jestem wcipski ale rozumiem że jak sam pisałaś tworzysz udany związek i nie widzisz nic nagannego w wysyłaniu porno fot to Twój partner też wysyła?
Oczywiście może nie czuć takiej potrzeby wszak może z całym szacunkiem i za przeproszeniem w przeciwieństwie do Ciebie nie mieć nic do pokazania
Wasze małpy wasz cyrk
Dziwi mnie tylko wasza zgodność
Rozumiem że co innego wysłać porno foty gdy partner to akceptuje i na klatę bierze kasliwe uwagi i pod swoim adresem i pod adresem autorki zdjęć
Wszak jak wcześniej pisałem dobrze jak jest dobrze ale przecie nikt nie zagwarantuje Ci poprawnego i dżentelmeńskiego zachowania adresata zdjęć
dlaczego uważasz że Twoje...bazgroły, są lepsze niż innych?
Bo edzia uważa się za lepszą, mądrzejszą, wyzwoloną z okowów drobnomieszczańskiej moralności. Wszak wysyłanie pornofotek jest takie postępowe, wyrafinowane intelektualnie
normalnyfacet dnia maj 14 2021 11:08:24
Nie uważasz że to aroganckie z Twojej strony?
I dlaczego uważasz że Twoje...bazgroły, są lepsze niż innych?
Jacy wyczuleni na słowa tutaj jesteście? w życiu też tacy ? to niezdrowe jest...
ale śpieszę wyjaśnić, moje bazgroły nie są lepsze od innych.
Dla mnie bazgroły to pisanie nie na temat, a tutaj czytałem o PRL, jaśnie oświeconej itp.
Cytat
Radocha dnia maj 14 2021 06:59:49
Edek przepraszam że jestem wcipski ale rozumiem że jak sam pisałaś tworzysz udany związek i nie widzisz nic nagannego w wysyłaniu porno fot to Twój partner też wysyła?
jak już to partnerka i jak chce to niech wysyła.
Masz jakiś fetysz z tymi fotkami, że tak się rajcujesz tematem ?
Radocha dnia maj 14 2021 06:59:49
Edek przepraszam że jestem wcipski ale rozumiem że jak sam pisałaś tworzysz udany związek i nie widzisz nic nagannego w wysyłaniu porno fot to Twój partner też wysyła?
jak już to partnerka i jak chce to niech wysyła.
Masz jakiś fetysz z tymi fotkami, że tak się rajcujesz tematem ?
Edku no wybacz ale nie rozumiem
Porno foty Tobie służą = libido-
Przecie deklaruje że nie jestem uparty nie głoszę praw objawionych też twierdzę że tylko krowa nie zmienia zdania
Zastanawiam się nad wysłaniem swoich zdjęć :brawo
Wprawdzie nie narzekam wszak nie za mocno miałem możliwości by wyszaleć się w moim małżeństwie więc pewnie dlatego no ale jak ma mi coś posłużyć
Cholera no nie mam pojęcia komu bym te zdjęcia wysłał no ale może tamten wątek się rozwinie może Ty coś podpowiesz
Człowiek całe życie się uczy
Mam tylko nadziej że z tymi zdjęciami a libido to nie podpucha bo mój znajomy kiedyś naopowiadał zastępcy dyrektora jak to czosnek jest przydatny na potencję zaznaczył że ten czosnek ma byc polski bo chińsku nie działa
Tamten w biurze sie pochwalił z nowego afrodyzjaku i od tej pory ma ksywę czosnek.
Radocha, jakieś wypaczenie stosujesz tutaj. Ja tylko pisałem, że nie miał bym nic przeciwko.. jak żona chce to niech wysyła..mi nic do tego i nie traktuję tego jako zdradę. Napisałem tylko tyle i aż tyle.
Co do samego tematu fotek, to w sumie przez nie na to forum trafiłem. Zainteresował mnie temat w którym mężowie pokazują swoje żony innym mężczyznom bez ich (żon) wiedzy. Zastanawiałem się nad schematem kto w takim przypadku kogo zdradza, bo nagie foty żony, ale mąż pokazuje.. no i jak dla niego nagie foty to zdrada, to czy sam siebie zdradza fotami swojej żony, czy żonę zdradza bo pokazuje. Szukając w google informacji na ten temat trafiłem tutaj i przez to się ze mną męczycie
Edek pisałeś o zależności fotek i libido
Nie chce mi się cytować ale jak się będziesz upierał poszukam 😁
Co do mnie dam Ci spokój
To forum paru ludziom pomogło może i Tobie pomoże :cacy
Radocha dnia maj 15 2021 06:07:43
Edek pisałeś o zależności fotek i libido
Tak pisałem, bo w tamtym wątku o to mogło chodzić.
Kobiety czasem wysyłają swoje nagie zdjęcia (dla mnie nagie != porno), żeby podnieść swoje libido.
Choćby jej partner wychwalał ją pod każdym względem wg niej co by nie było on tak "musi" mówić... dla niej partner nie jest do końca szczery
Komentarz doklejony:
dla niej partner nie jest do końca obiektywny (miało być)
Choćby jej partner wychwalał ją pod każdym względem wg niej co by nie było on tak "musi" mówić... dla niej partner nie jest do końca szczery
Smiem twierdzic, ze Atencjuszki to na swoj sposob zmora naszych czasow...
Wychodzi ma to, ze zle, ze partner kocha, bo z tego "musi wynikac, iz jest nieobiektywny".
Dla mnie "bzdura na kolkach" no, ale kazdy sobie wierzy w co chce.
:topic Tyle razy chciałam wyrazić swoje zdanie i coś podpowiedzieć osobom szukającym na tym portalu rady i pocieszenia, ale zwyczajnie odrzuca mnie myśl,że te forumowe wszytkowiedzące osoby z forum zwyczajnie mnie zakrzyczą. Siedzą non stop i warują, żeby nikt inny nie wyszedł przed szereg, bo oni mają receptę na wszystkie nieudane związki i najlepsze rady. Wciąż piszą te same pierdoły i dodatkowo kłócą się o pozycję lidera racząc nas offtopami,które nie mają żadnego związku z tematami.
Idealne życie, idealne rady, normalnie guru wśród zdradzonych, a latają po portalach i piszą swoje nudne elaboraty. Jak takie mądrale,to czego tu jeszcze szukają? Może wierzą, że mają jakąś misję i ratują innym życie? NIE RATUJECIE,ZNIECHĘCACIE LUDZI DO PORTALU, BO PISZECIE PIERDOŁY I TOCZYCIE SWOJE WOJENKI,PSUJECIE WSZYSTKO,CO INNI ZBUDOWALI.
Oczywiście skoczą mi oburzeni do gardeł,ale serdecznie mam to GDZIEŚ!
Drogi Autorze wątku,przeszedłeś naprawdę długą drogę i dałeś radę. Zdrada jak drzazga w sercu, zostanie w nas na zawsze i nie wiemy kiedy bardziej ukłuje. Wykazałeś się klasą, że rozwód przebiegł bez cyrków,bo wiele zdradzonych osób nie potrafi ,albo nie ma możliwości przejść przez to bez wojny.
Boisz się samotności jak każdy człowiek, bo wszyscy chcemy kochać i być kochani, ale zdradzeni niosą w sercu nieufność i strach przed kolejną porażką i bólem. Ty już jesteś w miarę poskładany po tym,co się wydarzyło i wiesz też, że zbyt szybkie wejście w następny związek jest bardzo ryzykowne. Nic na siłę. Przyjdzie czas, że spotkasz osobę z którą zapragniesz zostać na zawsze.Serce Ci to powie. Pozdrawiam serdeczne.
Kleopatra,
Prawie sie z Toba zgadzam...
PRAWIE, bo skad ta bzdura, ze kazdy czlowiek boi sie samotnosci?
Owszem, pewnie WIEKSZOSC sie boi, ale to najczesciej Ci, ktorzy nawet 3-4 lat samotnosci w swoim zyciu nie doswiadczyli i lekaja sie niejako "na zapas".
Autorze!
Czas płynie tak jak płynie. Nawet jeżeli będziesz wiedział co prawdopodobnie wydarzy się za jakiś czas, jakie relacje zbudujesz z dziećmi w przyszłości, to nie przeskoczysz czasu. Możesz tylko zaakceptować, że czas płynie i każdego dnia reagować na to co cię w życiu spotyka. Dziś masz takie relację z młodszym dzieckiem, za kilka lat będą inne. Ty musisz reagować i dokonywać wyborów najlepszych jakich potrafisz dokonać będąc osadzonym w dzisiejszych warunkach początkowych. Jutro może będą inne. Za dwa lata jeszcze inne.Nie przeskoczysz tego. Ty chciałbyś już dziś być pewny, że wszystko będzie dobrze. Tak się nie da. Zdajesz się reagować bardzo przemyślanie. Rób tak dalej. I tyle. A czas wykorzystaj, bo go masz. To najcenniejszy dar. Nie próbuj go wyprzedzać, tylko wypełniaj najlepiej jak potrafisz.
Moze znajdziesz i znow sie okaze z jakiegos powodu, ze "to nie to", albo odwrotnie: znajdziejsz kobiete "nie z marzen", a jednak zwiazek z nia stanie sie wlasnie "tym". Nie warunkuj sie.
Nie ma jednej, scisle okreslonej, cezury czasu potrzebnego na ogarniecie sie po zdradzie. Jednym wystarcza kilka miesiecy, dla innych kilkadziesiat lat to za malo. Droga dla wszystkich zdradzonych jest podobna, wszelako czas potrzebny na jej przebycie jest dla kazdego inny.
Jedno mnie w Twojej historii intryguje...
Napisales, ze Twoje postrzeganie zony nie zmienilo sie w momencie jak zaczela "szukac". Mozesz to rozwinac?
A postrzeganie moje żony nie mogło się zmienić, bo jej zachowania były nacechowane egoizmem, którego ja prawie nie mam. Poza tym ja nigdy nie jestem o nikogo zazdrosny i nawet, gdy tuż przed zdradą otrzymywałem sygnały od bliskich osób, że ona mnie zdradzi - nic sobie z tego nie robiłem.
Dzieci w jakim sa wieku?
Bardzo iatotne w takiej sytuacji jest to, jak miedzy soba poustawiacie relacje rodzicielskie. Jesli nie bedzie Ci "robila pod gorke" w kwestii bycia ojcem, mozesz miec az przesyt ojcostwem 😁
Obawiasz sie, ze zona moze Ci utrudniac kontakty z dziecmi?
Podstawowe pytanie co w ciągu tych 20 miesięcy udało Ci się zrobić? Jaką pracę wykonałeś nad sobą? Czy osiągnąłeś jakiś postawiony sobie cel? Rozwinąłeś się w jakiejś dziedzinie życia?
W jaki sposób przepracowałeś to co się wydarzyło w Twoim życiu?
Odpowiedź na powyższe pytania da obraz tego, w którym miejscu aktualnie jesteś;
Przez dwadzieścia miesięcy wykonałem ogromną pracę nad sobą. Oprócz szalonej próby zrozumienia tematu zdrady i przeczytania wszystkich artykułów i książek na ten temat - skupiłem się nad samorozwojem. Poznałem stosunkowo dobrze siebie, ale pewnie jeszcze wiele lat minie zanim będę mógł powiedzieć, że naprawdę dobrze znam siebie, przerobiłem każdy mój związek i dzieciństwo bardzo dokłanie. Przeczytałem wiele książek o związkach, terapii i rozwoju. Od ośmiu miesięcy co tydzień uczęszczam na terapię - miałem to szczęście, że za czwartym razem odnalazłem wreszcie bratnią duszę. Jeszcze przede mną wiele problemów do rozwiązania, ale skupiam wszystkie moje siły, aby wyjść z każdego dostrzeżonego problemu.
Cały czas z dziećmi pracujemy nad rozwojem ich inteligencji emocjonalnej, a jeśli chodzi o cele - a więc to co jest najważniejsze, aby nie stracić sensu życia, to miałem ich wiele. Koronawirus utrudnił znacznie ich realizację, ale mimo wszystko jestem bardzo zadowolony z miejsca w którym jestem.
Moim marzeniem jest to, aby moje dzieci stworzyły szczęśliwe związki. Na obecną chwilę przyszłość na pewno nie wygląda róźowo, bo schematy się powtarza, ale przyszłość da się zmienić, ale najpierw zmiany trzeba zacząć od siebie. Jestem człowiekiem wysokowrażliwym, co ułatwia znajdowanie radości życia w każdym kolejnym dniu (wiele cudów działo się w ciągu ostatnich 20 miesięcy i za to dziękuje losowi, na który mamy ogromny wpływ poprzez to jak wyobrażamy sobie nasze życie).
Atrakcje fundowane przez Ciebie raczej tego nie "zabija" i dobrze. Budowanie wiezi z rodzicem nie polega z reszta na oferowaniu co raz to nowych przezyc tylko na wspolnym korzystaniu z "szarej codziennosci" nawet jesli ta codziennosc jest sporadyczna. Atrakcje to tylko przyslowiowa "wisienka na torcie codziennosci".
Z czasem - jesli bedziesz umial zbudowac z dzieckiem wiez - bez znaczenia beda atrakcje, a mocy nabierze sam fakt "bycia z ojcem".
Cytat
Oczywiście, że rozpad rodziny musiał się jakoś odbić na Tobie, zdaje się że bardziej niż na dzieciach. One rozumieją więcej niż nam się wydaje; brawo dla was, że nie zafundowaliście dzieciom zbyt dużych wrażeń przy rozwodzie, świadczy to o waszej dojrzałości. Jeśli wy tacy jesteście to i one mają od kogo czerpać; nie ma znaczenia czy jesteście razem czy nie. Nie wy pierwsi nie ostatni.
Myślę, że martwisz się na wyrost. Pozwól płynąć życiu takim jakim jest. Jesteś ojcem i tego nic nie zmieni, masz dobry kontakt z dziećmi, rozwijaj więź z nimi na ile możesz i żyj.
Na szczęście w takich momentach przypominam sobie co było powodem rozpadu naszej rodziny i szybko mi przechodzi;
Nie na wszystko mamy wpływ w życiu i trzeba z tym się liczyć; skupić się jednak trzeba na tym na co ten wpływ mamy; na Tobie spoczywa wielka odpowiedzialność za to jakie w czasie, w który spędzacie razem wpoisz wartości dzieciom i na tym się skup; czasem lepiej spędzać z dzieckiem 2h aktywnie i w pełni poświęcać im czas niż widzieć je codziennie i mijać się z nimi;
Jak myślisz, w którym modelu zbuduje się silniejszą więź?
To od Ciebie tylko zależy czy dzieci będą do Ciebie lgnąć czy uciekać; oczywiście pomijam tutaj kwestie manipulacji przez drugą stronę, które czasem się zdarzają; jednak z Twojego opisu wynika, że Twoja była raczej w tym względzie przynajmniej wydaje się być fair;
Rób swoje i nie oglądaj się na innych;
jeżeli chodzi o dzieci to pamiętaj o wytrwałości i konsekwencji w tym co robisz. Obecnie cała Twoja energia i uwaga (z tego co piszesz) jest im poświęcona. Teraz jednak jesteś sam, masz na to czas. Ważne jest, żebyś z umiarem fundował "atrakcje", bo za jakiś czas może poznasz inną kobietę, może nawet będziesz mieć kolejne dziecko. Wtedy zmienisz podejście do dzieci (z przyczyn obiektywnych), nie będziesz mógł robić tego co wcześniej, a one mogą się poczuć odtrącone, gorsze.
Kim on tak naprawdę jest?
Na co on liczył?
Po wielu latach kobieta która czuła że jest piątym kołem do wozu olała go i wreszcie zadbała o siebie czyli postanowiła poszukać faceta który będzie darzył ją uczuciem.
Dla mnie to nie zdrada tylko pokłosie zaangażowania autora w związek i wszystko co za tym stoi.
Związek z punktu widzenia kobiety był tak ,,zajebisty", że podziękowała nawet za owoc tegoż związku czyli dzieci.
Musi przyznać szanowni, że pomijając patologię zdarza się to niezwykle rzadko.
co do dzieci zależy że tak napiszę w kogo się wdały jak w ojca to spokojnie
Zostaną i będą się miały wspaniale jak w matkę to uciekną z domu jak tylko będą w stanie o siebie zadbać.
Czy jestem jasnowidzem, że źle życzę autorowi czy może jest to z mojej strony jakaś forma ataku czy coś tam jeszcze?
Nie ot czytając tą historię to jak bym widział związek kuzyna boczniaka mojej żony wypisz wymaluj
Na ślub boczniaka oddzielnie pojawili sie on i ona i oddzielnie ich dzieci
Oby tu w tym przypadku było inaczej może i o ile autor kogoś jest w stanie darzyć uczuciem to własnie swoje dzieci, fajnie jak by one to odbierały i wiedziały o tym a jeszcze lepiej jak by to czuły
Cytat
Teraz jednak jesteś sam, masz na to czas
Wydaje mi się że on lepiej funkcjonuje sam niz w związku tak ze spoko
wydaje mi się też że autor watka raczej przestróg nie słucha, ale nie upieram się
Czy w takim razie można zdradzać jeśli ktoś cieżko zachoruje, znajdzie się w więzieniu, albo zauroczy się w kimś innym - nie. Wtedy należy najpierw zakończyć związek w którym się jest bez względu na to co się w nim dzieje.
Radocha idąc Twoim tokiem rozumowania, to w każdym związku znajdziemy coś co pozwoli nam na zdradę.
Jeden post nie przedstawia na pewno całego biegu wydarzeń i tego kim tak naprawdę jesteśmy. Po rozpadzie związku winę należy szukać w sobie, ale już trudno odpowiadać za zdradę drugiej osoby. Zdrada zawsze ma swoje źródło, ale na pewno nie jest to fakt, że ktoś czuł się niekochany - to banał i właściwie jak pojawi się ktoś inny, kto nas zafascynuje, to łatwo jest uznać, że obecny partner powinien iść w odstawkę.
Niewątpliwie trudno mówić o stabilności emocjonalnej mojej byłej żony, ale gdybym był bardziej świadomy, to zauważyłbym to już kilkanaście lat temu. Nie przypadkiem związek tak wyglądał i jakbyśmy naprawdę mieli szukać winnych, to trzeba by było udać się na cmentarz.
Poza tym tuż po wyjściu zdrady moja była żona zaszła w ciążę i obecnie ma już kolejne dziecko z dużo młodszym od niej mężczyzną. Życzę jej jak najlepiej, ale bez rozwiązania swoich kosmicznych problemów, to po prostu nie może się udać.
Niewątpliwie rozwód był konieczny, pomimo, że my wcale się nie kłóciliśmy i doskonale dogadywaliśmy. Jednak moje oczekiwania od zawsze były inne i tylko z powodu moich wewnętrznych problemów godziłem się na to co przyniesie los, nie stawiając granic, co ostatecznie doprowadziło do rozjazdu całego rozwiązku.
Bardzo dojrzale podchodzisz do tematu;
Rozumiem również Twoje rozgoryczenie w stosunku do osób, które mają troszkę inny pogląd na zdradę niż Ty; też swego czasu nie dopuszczałem do siebie takiej myśli;
Masz rację, że żaden powód do zdrady nie jest właściwym; nie w tym jednak rzecz aby przypisywać Ci jakąś odpowiedzialność za to ci się wydarzyło;
wydaje mi się, że po prostu warto przykucnąć nad swoim postępowaniem, które uwaga nie było powodem, ale w jakimś stopniu przyczyniło się do kryzysu w związku czego skutkiem była owa zdrada;
Wydajesz się być świadomym facetem więc zapewne zdajesz sobie sprawę, że tutaj chodzi tylko o Twoją przyszłość; przeszłość wato przepracować i zostawić z tyłu; swoją byłą w ogóle się nie interesuj; to już nie Twój problem; też łapałem się na tym, że na każdym kroku usiłowałem każdego łącznie z samym sobą przekonać do tego, że zaburzenie jakie wg mnie posiada moja była nie pozwoli jej w dłuższej perspektywie czasu ułożyć sobie życia i być szczęśliwą;
Po prostu ktoś kto nie potrafi być szczęśliwym sam ze sobą, nie może być szczęśliwy również z kimś; zdałem sobie jednak sprawę, że to już mnie nie dotyczy; nie warto rozkminiać; jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz i tego się trzymaj;
Podsumowując Tobie powinno teraz zależeć na tym aby nie powielić błędów z poprzedniej relacji i na tym się skup; cała reszta to nie Twój problem; pokora jednak w stosunku do tego co się stało i do swojego udziału w tym jest wskazana; wszak to również jest Twoja osobista porażka;
Najważniejsze jednak, że nie zdradziłem, a nie zrobiłem tego, bo byłem świadomy samego siebie i tego kiedy teoretycznie mogłoby do tego dojść.
Kluczowym dla mnie teraz sprawdzianem jest test z ojcostwa. Czy będę potrafił dać moim dzieciom, to co niezbędne, aby w dorosłości nie popełniały moich błędów? Wierzę, że tak i staram się z całych sił, aby do tego doszło.
Nie jest jednak łatwo poradzić sobie z faktem, że dzieci nie są z Tobą cały czas. Od samego początku wiedziałem, że z rozpadem związku, to na pewno sobie poradzę, nie martwiłem się także o moją przyszłą patnerkę. Obawiałem się tylko, że będę potrzebował wielu lat zanim pozbieram się i zrozumię, że dzieci nie są stale ze mną. Niestety moja terapeutka także nie podniosła mnie na duchu - powiedziała, że w moim przypadku, to może trwać bardzo długo. Kobieta, z którą byłem uznała, że ja nawet byłbym w stanie wrócić do żony, aby mieć dzieci przy sobie. Minęło już dwadzieścia miesięcy i nie było jeszcze tygodnia, abym nie płakał z tego powodu. Dlatego też szukam rozwiązania, które może po prostu nie istnieć.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że moje córki będą wybierać za partnerów mężczyzn według wzorca jaki ja im przekażę i dlatego tak ważna jest przyjaźń jaką muszę z nimi stworzyć opartą na prawdziwym i szczerym zaufaniu. Ważne jest też to, abym związał się z właściwą kobietą i pokazał im jak powinien wyglądać szczęśliwy związek. Na wszystko jednak musi przyjść odpowiedni moment.
Co do zdrady - smutne jest to, że prawie 70 procent osób mogłaby zdradzić partnera jeśli miałaby pewność, że on się o tym nie dowie. Poza tym szokuje, że aż 30% mężczyzn po 50 roku życia zdradza swoje partnerki. Moja była żona nie spodziewała się, że się zakocha (to miała być tylko zdrada i chęć przeżycia czegoś ekscytującego) - myślała, że uda jej się zakończyć ten romans i znów zakochać się we mnie. Sama nigdy by się do tego nie przyznała.
Najważniejsze jest to, że masz świadomość swoich ułomności, schematów i destrukcyjnych mechanizmów, które zostały Ci wgrane w dzieciństwie; to naprawdę bardzo wiele bo wiesz jaka odpowiedzialność ciąży na Tobie aby przekazać im inne wartości i priorytety aniżeli zostały Tobie przekazane; gorzej mają dzieci tych, którzy uparcie trwają w swojej postawie nieomylności, są tak mocno zabetonowani, że nie dostrzegają tych toksycznych mechanizmów;
Wszystko w Twoich rękach, ale też powinieneś zdać sobie sprawę, że nie na wszystko masz wpływ; dzieci z dobrych rodzin, którym niczego nie brakowało również zostają przestępcami; ktoś mógłby zadać pytanie dlaczego? czego im brakowało?
Ważnym jest abyś miał przekonanie, że zrobiłeś wszystko co było w Twojej mocy aby wychować dzieci na dobrych ludzi; tylko tyle i aż tyle;
Pogodz sie z tym, ze predzej czy pozniej zderzysz sie z rodzicielskim "murem niemoznosci. Jakbys sie nie staral i nie kombinowal dzieci NA SZCZESCIE pojda swoja droga. I w sumie dobrze, bo tylko w ten sposob beda mialy szanse uniknac powtorzenia bledow swoich rodzicow.
Czy rozwod zawsze jest lepszy dla dzieci niz zycie w toksycznej rodzinie? No niekoniecznie. Jest lepszy tylko wiwczas jesli rodzice potrafia mimo wszystko poukladac miedzy soba relacje rodzicielskie. Jesli nie potrafia to nie ma wiekszego znaczenia czy dzieci beda zyly w rodziniw toksycznej czy skalaly miedzy dwoma toksycznymi rodzicami. Jedno g...
Przeciez dla dziecka bez znaczenia bedzie to czy rodzice zra sie ze soba pod jednym adresem czy "zdalnie".
Cytat
Przeciez dla dziecka bez znaczenia bedzie to czy rodzice zra sie ze soba pod jednym adresem czy "zdalnie".
Tylko w międzyczasie mają możliwość oglądania ich oddzielnie - szczęśliwych i to stamtąd będą czerpać wzorce a nie z 15 minutowych spotkań biologicznych rodziców dwa razy w tygodniu.
ja wyznaje zasadę, że z toksycznymi ludźmi się nie dyskutuje; ich po prostu należy unikać; jeśli nie ma takiej możliwości to spotkania ograniczać do minimum - krotki, treściwy przekaz i dziękuję.
To, jakie stosunki rodziców po rozwodzie dziecko autora będzie oglądać w dużej mierze zależy od jego dojrzalej postawy w tych kontaktach i dostosowania do aktualnej sytuacji jednocześnie powstrzymując emocje.
Zgafzam sie w pelni z ostatnim zdaniem. Co do reszty - "polemikowalbym" 😁
Znaczy wiesz... Nie ma jednoznacznych, prostych przelozen. Kazda relacja "po" bedzie inna.
Cytat
Oczywiście, że mam pokorę do tego co się wydarzyło. Niewątpliwie nie potrafiłem tworzyć dobrego i udanego związku, co jest bezpośrednio związane z trudnym dzieciństwem, którego doświadczyłem.
Najważniejsze jednak, że nie zdradziłem,
Piszesz, że nie zdradziłeś ona tak
Tak samo możesz napisać że Ty nie paliłeś ona tak
Ty nie piłeś alkoholu ona tak.
Cytat
Możesz mi napisać na co liczyłeś z takim ,,zaangażowaniem"
Czy nie widzisz jak wyglądała wasz związek?
Potrzebowałeś z całym szacunkiem i z za przeproszeniem samicę która da Ci dzieci i pomoże je wychować w sensie wikt i opierunek.
Proszę mnie źle nie zrozumieć życzę Ci jak najlepiej tak jak Twoim dzieciom ale jak napisze ze jesteś cacy i pozwolę wypłakać na moim ramieniu to jaka jest szansa, że staniesz obok siebie i wyciągniesz wnioski?
Sam też jakieś dwa lata temu uważałem że zdradzony ma zawsze rację i wiesz co na tym forum czarno na białym bardzo czytelnie i rzeczowo wytłumaczono mi że się myliłem
,,Sam też jakieś dwa lata temu uważałem że zdradzony ma zawsze rację i wiesz co na tym forum czarno na białym bardzo czytelnie i rzeczowo wytłumaczono mi że się myliłem."
Chyba bardzo, ale to bardzo błędnie skonstruowałeś to zdanie.
Bowiem CO ???
Targowiczanie mieli rację, bo Z SWOJEGO PUNKTU WIDZENIA mieli rację??
J. Radziwiłł miał rację zdradzając Jana Kazimierza?
Jest niezaprzeczalnym, iż wielu/wiele zdradzonych ,,ciężko pracuje", wręcz ,,haruje" nad tym aby swojego męża/żonę/partnera/partnęrkę doprowadzić do sytuacji kryzysowej. Jednak wtedy NAJPIERW SIĘ DEFINITYWNIE ROZSTAJEMY/ROZWODZIMY/ODCHODZIMY, a dopiero wtedy możemy robić co chcemy. Dotyczy to także sytuacji, gdy nie kochając męża/żonę/partnera/partnerkę ZAKOCHUJEMY SIĘ w kimś innym.
KAŻDE INNE działanie powodujące prowadzące do zdrady i tłumaczenie jej w ten sposób, jest jej RELATYWIZOWANIEM, JEST PRZERZUCANIEM ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA SUWERENNĄ,AUTONOMICZNĄ DECYZJĘ DOKONANIA ZDRADY podjętą przez KONKRETNĄ osobę, na inną osobę.
Komentarz doklejony:
Akurat tu mamy przykład takiej ciężkiej ,,pracy" od samego początku tego związku (bo przecież nie małżeństwa).
Cytat
Ok przyznaję że maturę z pisemnego polskiego zdałem dlatego, ze łaskawa profesor zadeklarował, ze jak napisze z sensem to błędy te stylistyczne też mi odpuści
Zgoda co do zdrady zawsze wcześniej można powiedzieć siema i trzasnąć drzwiami
Przedstawiasz - jak najbadziej oczywiscie wskazane - rozwiazanie idealne tylko, ze to jest myslenie zyczeniowe.
"Gdyz, albowiem, poniewaz", ani swit nie jest (na szczescie) idealny, ani tym bardziej ludzie (rowniez na szczescie).
Ponadto jesli Radocha (tydziez wielu innych zdradzonych) ma chec brac na siebie czesc odpowiedzialnosci za to co w ich zwiazkach nastopilo - maja takie prawo.
A'propos Targowiczan (offtop), tak zgodnie z owczesnie panujacym prawem to oni wystapili przeciw jego lamaniu albowiem Konstytutke 3 maja wprowadzino lamiac prawo.
Zdradzają najczęściej egoiści/narcyze, którzy myślą tylko o sobie i nie potrafią postawić się na miejscu drugiej osoby. Dlatego też potem z łatwością obwiniają o nią zdradzoną osobę, aby zrzucić z siebie winę.
Cytat
Możesz mi napisać na co liczyłeś z takim ,,zaangażowaniem"
Czy nie widzisz jak wyglądała wasz związek?
Potrzebowałeś z całym szacunkiem i z za przeproszeniem samicę która da Ci dzieci i pomoże je wychować w sensie wikt i opierunek.
Proszę mnie źle nie zrozumieć życzę Ci jak najlepiej tak jak Twoim dzieciom ale jak napisze ze jesteś cacy i pozwolę wypłakać na moim ramieniu to jaka jest szansa, że staniesz obok siebie i wyciągniesz wnioski?
Sam też jakieś dwa lata temu uważałem że zdradzony ma zawsze rację i wiesz co na tym forum czarno na białym bardzo czytelnie i rzeczowo wytłumaczono mi że się myliłem
Nie rozumiesz, że związek jest schematem, który odtwarzasz jak film. Wydaje Ci się, że nie popełnisz błędów, które widziałeś u swoich rodziców, we wcześniejszych związakch, a jednak nadal jest tak samo. Dlaczego ludzie potrafią się kilka razy rozwieźć? Bo nie zdają sobie sprawy z mechanizmów, które nimi rządzą.
Ty myślisz, że ja nie chciałem tworzyć wspaniałego związku. Tylko, że związek to dwie osoby, a jeśli jedna osoba jest zablokowana na rozmowę o uczuciach, to w przyszłości nic dobrego to nie wróźy.
Moja terapeutka powiedziała mi kiedyś takie zdanie: Nawet gdybym stawał na rzęsach nie uratowałbym tego związku, bo to nie był związek. To była relacja, w której to ja miałem zaspokajać wszystkie jej potrzeby, zapominając o swoich.
Poza tym z takimi obciążeniami z dzieciństwa jakie wnieśliśmy w dorosłość, to bez pomocy terapeuty nie miało prawo się to udać.
Ps. Po tak zwięzłej historii życia nie da się wysnuć żadnych wniosków, dlatego też nie warto przykładać do niej aż takiej wagi.
Co do targowiczan to rzeczywiście w w/g obowiązującego ówczesnego prawa to oni go bronili choć te prawo było przyczyna upadku Najjaśniejszej Rzeczpospolitej
Komentarz doklejony:
Widzisz Feris
Naprawdę rozumiem Cie gdyż ja wchodząc w związek z moja byłą bardzo szybko zostałem spionowany, bardzo szybko dowiedziałem się że jestem opcją zapasową ..
tyle tylko że ja widzisz odwrotnie do Ciebie myślałem, że mojego uczucia wystarczy za nas dwoje.
Stawałem nie tylko na uszach ale i na rzęsach i gucio
Moje działanie imponowało jeżeli nie wszystkim naszym wspólnym znajomym to większości o rodzinie nie wspomnę
Dopiero po 10 lat tego związku na pokaz na niby była zaskoczyła zresetowała się
Zobaczyła że nie przelewki (kupiłem domek i go wyremontowałem podobno zajebiście)
Niestety miłość życia byłej rozwiodła się i moje akcje poszybowały w dół
Dlatego rozumiem, że Ty to moje była z tą tylko różnica , ze nie jesteś zdrajcą
Cytat
Nie zaskoczyło mnie to zdanie, wcześniej napisałem edkowi że Ty nie słuchasz i nie wyciągasz wniosków
,,Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych" to dopiero by ,,zamach" na obowiązujące w koloniach brytyjskich prawo
Mylicie/utożsamiacie pojęcia: NARÓD/PAŃSTWO/ NIEPODLEGŁOŚĆ, SUWERENNOŚĆ, z prawem narzuconym wcześniej przez carat.
Po drugie w Rzeczpospolitej prawo nie pisał carat więc targowiczanie spiskując z caratem nie bronili prawa który carat nam narzucił tylko które obowiązywało.
Po trzecie rozbiór był zaskoczeniem i dla nich = zachowały się ichnie listy
Po trzecie nie warto oskarżać kogoś, że się myli bo wtedy łatwo zostać prorokiem głoszącym prawdy objawione
Cytat
To bardzo duże uproszczenie, które jednak nijak ma się do rzeczywistości;
Taką prawdę zazwyczaj głoszą Ci, którzy zostali zdradzeni, nie potrafią pogodzić się ze stratą, mający bardzo niskie poczucie własnej wartości;
jasne, że każdy chciałby aby świat był idealny, nie było chorób a ludzie się nie krzywdzili wzajemnie, ale to nic innego jak myślenie życzeniowe jak już zauważył wyżej Romanos;
Bzdurą jest, że zdradzają tylko narcyzi; owszem im to zdecydowanie łatwiej przychodzi bo nie mają wykształconej prawidłowo empatii dzięki czemu nie odczuwają wyrzutów sumienia; nie potrafią budować prawdziwej międzyludzkiej więzi; to emocjonalne przedszkolaki i tylko dlatego jest im łatwiej;
Gdyby było jak piszesz to po ulicach chodziliby sami narcyzi itd biorąc pod uwagę statystyki ile osób przyznaje się do zdrady;
Marcus,
Dorosły chłop a takie głupoty pisze; przestań idealizować życie i ściągnij w końcu te różowe okulary chłopie bo czyta się Ciebie jak bajkę na dobranoc.
I żeby nie było świetne i słuszne wartości wskazujesz, ale jesteś przy tym tak oderwany od rzeczywistości, że aż infantylny.
Ponieważ w realnym świecie, ludzie :
- nie szanują matki i ojca,
- zabijają;
- kradną;
- cudzołożą;
- ,,krzywoprzysięgają";
etc., etc.,
Więc nazwijmy oczekiwanie aby tego nie robili (absolutyzm moralny (rygoryzm etyczny)) ,,GŁUPOTĄ" i promujmy, poprzez odwołanie się do metaetycznego relatywizmu moralnego dokładnie odwrotne wartości i poczynania.
Zakwestionujmy znaczenie norm i wartości moralnych. Uzależnijmy zależność wyznawanych norm i wartości od kontekstu gdzie występują, aby łatwiej było poddać je instrumentalizacji. Przyjmijmy, że wszystkie właściwie zasady moralne obowiązują nie w każdych okolicznościach, więc można je stosować wybiórczo.
TAKIEGO ŚWIATA CHCESZ ,, poczciwy" ?:wykrzyknik?:wykrzyknik
TAKIEGO ŚWIATA CHCEMY :cacy
Komentarz doklejony:
Daleko, bardzo daleko ,,zaprowadziło" Cię ,,poczciwy" to ,,budowanie samoświadomości" (czytaj: EGOIZMU) od tego 2017r, kiedy zawitałeś na tym portalu.
A przecież Twoja żona wg obecnych Twoich ,,zasad" NIE ZROBIŁA NIC SPRZECZNEGO Z SWOIMI, WYZNAWANYMI PRZEZ SIEBIE ,,wartościami", jej ,,prawem" do ,,samorealizowania się".
Nie mam w swoim zwyczaju kłócić się z kimś kto jest fanatykiem, bo tak właśnie się zachowujesz - fanatycznie. Więc zrobię to tylko jeden raz.W swoim pięknym i prawym świecie, który w swojej głowie zbudowałeś, co gorsza próbujesz też przekonać innych do tego, że taki właśnie jest, nie dostrzegasz, że może on być troszkę inny niż Ci się wydaje; a wszystko co inne wg Ciebie złe; to musi być strasznie męczące żyć w ciągłym napięciu i świecie, który nie spełnia Twoich wyimaginowanych oczekiwań;
Ponadto
Cytat
TAKIEGO ŚWIATA CHCESZ ,, poczciwy" ?smiley?smiley
TAKIEGO ŚWIATA CHCEMY smileysmiley
Uciekasz się do manipulacji. Wmawiasz ludziom, że czegoś chcą albo coś pochwalają tylko dlatego, że nie idealizują i dostrzegają też inne spojrzenia ludzi na otaczająca nas rzeczywistość; to się właśnie nazywa realizm i szacunek;
Cytat
owszem, właśnie tak jest jak piszesz; dlatego pożegnałem ją ze swojego życia bo nie wykazujemy tożsamych wartości i poglądów na życie; i to mnie różni z Tobą, że ja dałem jej budować życie wg jej norm i zasad jakie by nie były, a swój buduję w oparciu o swoje wartości; nie próbowałem usilnie wbijać komuś kto i tak nie jest w stanie tego zrozumieć swojego i jedynie słusznego punktu widzenia a Ty nieustannie to robisz; szanuję ludzi, którzy mają inne spojrzenie na świat co nie znaczy, że muszę się nimi otaczać; dostrzegasz różnicę? Współczuję Ci Marcus bo z takim podejściem to kolejna zdrada by Cię po prostu zabiła; tak jesteś zabetonowany. mam nadzieję jednak, że nie będziesz musiał się już z tym mierzyć;
SZANUJ dalej ZŁODZIEI, MORDERCÓW, CUDZOŁOŻNIKÓW, ZDRAJCÓW.
Wybacz,że nie przyłączę się do Ciebie I BĘDĘ ICH PIĘTNOWAŁ.
,, .. ja dałem jej budować życie wg jej norm i zasad jakie by nie były, .." ??
Poważnie?? A to nie ona Ciebie po 8-miu latach ,,OLAŁA"?? I ,,.. nie było ani skruchy, ani błagania, tylko zaprzeczanie do samego końca, typu chwycisz za rękę i odpowiedź to nie moja ręka."; ,, .. jest bezwzględna, podła niech świadczy fakt, że po ujawnieniu smsów nie było czegoś w stylu przepraszam, kocham Cię, to nic nie znaczy, tylko najważniejsze było żeby nie pokazywać tego jej rodzicom...masakra. Ona zawsze dbała o swój wizerunek .."
Komentarz doklejony:
To NIE TY PISAŁEŚ:
,, Zdrada to wybór! Tak postępują tylko tchórze, ludzie słabi, nie mający kręgosłupa moralnego i wartości, którymi kierowaliby się w życiu." ????
Zobacz gdzie ,,zaszedłeś" "budując" własny EGOIZM.
Bowiem konsekwencją takiej ,,budowy" musi być przyznanie innym prawa do własnego absolutnego egoizmu/egocentryzmu.
Muszę przyznać - w tym akurat jesteś konsekwentny.
Ale jeżeli chcesz być dalej konsekwentnym, TO NIE MASZ PRAWA DO JAKIEJKOLWIEK OCENY INNYCH I ICH POSTAW MORALNYCH.
A dalej to na tym portalu uskuteczniasz.
Cytat
,, Zdrada to wybór! Tak postępują tylko tchórze, ludzie słabi, nie mający kręgosłupa moralnego i wartości, którymi kierowaliby się w życiu." ????
Kończąc z Tobą dyskusję bo nie będę zaśmiecać czyjegos wątku: Owszem ja. I to nas różni Marcus, że ja 4 lata temu pisałem zupełnie inaczej bo byłem w innym miejscu a Ty 5 lat temu, dziś i za 10 lat będziesz pisał dalej to samo i to nas różni.
Co do twojego komentarza Poczciwy:
Cytat
To prawda - bardzo duże uproszczenie, ale od czegoś należy zawsze wyjść i jest to jakiś punkt zaczepienia. Co do naryzów, to sprawa jest oczywista. Jeśli chodzi o egoistów, to najpierw należałoby zdefiniować czym jest egozim, który wpływa na podjęcie decyzji o zdradzie. Im człowiek staje się większym egositą, tym łatwiej taką decyzję mu podjąć. Oczywiście nie jest wcale tak łatwo określić potencjalnego zdrajcę, choćby dlatego, że ludzie się zmieniają i ich moralność także (np. wojna znacznie zaburza moralność ). To temat bardzo skomplikowany.
Cytat
Dobrze, że napisałeś zazwyczaj
Cytat
Tak naprawdę to napisałem najczęściej.
W pierwszym dniu kiedy dowiedziałem się, że zostałem zdradzony - powiedziałem mojej byłej żonie ze spokojem, że wiem co się teraz wydarzy. Odejdzie do niego, bo są zakochani w sobie. Mimo wszystko dałem jej wybór - mogła podjąć dowolną decyzję. Po miesiącu nie wyobrażałem sobie, że jeszcze kiedykolwiek będziemy ze sobą i moim najbliższym przyjaciołom powiedziałem, aby chronili mnie przed takimi myślami. Co wydawać się może nieprawdopodobne, ale byłem wtedy naprawdę szczęśliwy, bo cały czas wierzyłem, że jestem zwycięzcą. Nawet gdy poznałem jego, nie wpłynęło to na mój nastrój. Poza tym w mojej głowie było przekonanie, że jeśli za rok/dwa poczuję, że ona była tą osobą, to po prostu wrócimy do siebie.
Czy to był dobry sposób myślenia - na pewno nie, ale szukałem w głowie rozwiązań szybszego wyjścia z traumy. Tylko, że tutaj nie ma dróg na skróty - niestety.
Przez cały jednak czas doceniałem to co się stało, bo cierpienie sprawia, że przeżywasz oświecenie, zmieniasz się. Nadaje ono sens twojemu życiu.
To co było trudne, to tłumienie gniewu w stosunku do byłej zony - ale było warto, bo spokój w czasie traumy sprawił, że naprawdę poczułem się zwycięzcą.
To moja żona złożyła wniosek rozwodowy z winą na siebe - rzadko się coś takiego zdarza. Mimo wszystko na rozprawie powiedziałem, że nieważne, kogo uznamy za winnego, bo winę nosi się w sercu, a to co ustalimy ma mniejsze znaczenie.
Cytat
Nikt tu z nikim nie walczy; wymiana poglądów i tyle;
Cytat
Dobrze, że napisałeś zazwyczaj
Nie był to wytyk personalnie skierowany w Ciebie a raczej ogólnik;
Cytat
I niech to będzie puentą.
Cytat
Po drugie w Rzeczpospolitej prawo nie pisał carat więc targowiczanie spiskując z caratem nie bronili prawa który carat nam narzucił tylko które obowiązywało.
Po trzecie rozbiór był zaskoczeniem i dla nich = zachowały się ichnie listy
Po trzecie nie warto oskarżać kogoś, że się myli bo wtedy łatwo zostać prorokiem głoszącym prawdy objawione
Radocha
Po pierwsze Rzeczpospolita w przeciwieństwie do USA nie była czyjąś kolonią
Po drugie w Rzeczpospolitej prawo nie pisał carat więc targowiczanie spiskując z caratem nie bronili prawa który carat nam narzucił tylko które obowiązywało.
Po trzecie rozbiór był zaskoczeniem i dla nich = zachowały się ichnie listy
Po trzecie nie warto oskarżać kogoś, że się myli bo wtedy łatwo zostać prorokiem głoszącym prawdy objawione."
Tia.
A PRL była suwerennym, niezależnym od nikogo państwem.
:cacy:_jezyk:cacy:_jezyk
Oj hakze pasuje do Ciebie powiedzenie: "zesram sie, a nie dam sie" 😁
Za chwile przejdziemy do teorii panstw i w tej dyskusji - a jakze - tez olazesz sie "spenczliasztom i łekszpiertem" 😁
De jure PRL byla suwerennym panstwem. De facto... No coz, nawet obecna RP de facto nie jest.
Wiesz czym kardynalnie sie roznimy?
Ja - w przeciwienstwie do Ciebie - nie pogardzam morderca, zlodziejem, zdrajca, a "jedynie" gardze ich postwpowaniem.
Ty w d... masz nie czyny ludzi tylko ich samych.
Skad inad wyrazasz w ten sposob zgode, by i Toba gardzono 😀
usunięty dubel; poczciwy
Cytat
To zależy od oceniającego.
Ja uważam że w czasie II WŚ w Polsce panowała zbrodnicza ideologia nazistowska i mieliśmy masowe ludobójstwo. Po II WŚ w Polsce panowała kolejna zbrodnicza komunistyczna ideologia i mieliśmy masowe morderstwa Polaków, z tą różnicą że mordowali rdzenni Polacy lub malowani.
Ale jak posłuchasz co niektórych to za ludobójstwo oskarża się Polaków i za 1968 również.
I kto ma rację?
Radocha
Cytat
Z tym to trochę bym polemizował.
Cytat
Po trzecie nie warto oskarżać kogoś, że się myli bo wtedy łatwo zostać prorokiem głoszącym prawdy objawione
Z tym to trochę bym polemizował.
Dobrze, że polemizujesz więc wyjaśnię tak jak mogę najprościej
Otóż nie przyjmuje krytyki na zasadzie nie bo nie tylko taką że jak ktoś ktokolwiek zarzuca mi że nie tak to ja bym chciał dowiedzieć się to jak
Tyle
Więc jak ktoś mi mówi że się mylę to przydało by się wyjaśnić dlaczego...
Cytat
To jest nas dwóch sam wchodząc (zwłaszcza z pewną osobą) w dyskusję często z argument słyszałem jaki jestem nie ogarnięty, nie świadomy, że mi współczuje i podobne pierdoły ale merytoryki...zero.
Tak niektórzy mają i wolno im, to jeszcze wolny kraj.
Moja znajoma mawiała ,,no przecież ktoś musi być winny":brawo
Musi i już a powód zawsze się znajdzie....
Cytat
wchodząc (zwłaszcza z pewną osobą) w dyskusję często z argument słyszałem jaki jestem nie ogarnięty, nie świadomy, że mi współczuje i podobne pierdoły ale merytoryki...zero.
Ja wyobraź sobie ostatnio nie wchodzę w żadną dyskusję ,,zwłaszcza z pewną osobą"
Wiesz co słyszę?
Ano ze ,,jestem głuchy na poważne argumenty "
Obecna moja partnerka wielbicielka literatury polskiej nazwała ją ,,Lalka"
Cytat
:cacy
Cytat
Ja wyobraź sobie ostatnio nie wchodzę w żadną dyskusję ,,zwłaszcza z pewną osobą"
I tego trzeba się trzymać, tak ku zdrowotności.
Ciężko rozmawiać z kim kto ma się za alfę i omegę.
Ja bardzo lubię "mądrości ludowe" i takie mi się tutaj nasunęły:
"tylko krowa nie zmienia poglądów"
"wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma"
"każdy sądzi po sobie"
Co do wątku to muszę się zgodzić z Radocha. Autor w ogóle nie widzi co się do niego pisze.
To w jaki sposób opisuje, że nie "zdradził" (czytaj nie wsadził) i jaki jest pod tym względem wyjątkowy zastanawia nad sensem jego pytań na tym forum.
Komentarz doklejony:
dodam dla jasności
"nie kochałem, nie doceniałem, traktowałem jak inkubator, bo lepszej opcji nie było... ale "łaskawie" nie wsadziłem innej. Jestem "czysty" a to zła kobieta była..."
Cytat
przeczytałem co tutaj bazgraliście i jak zwykle nic w temacie o co pytał autor.
Ja bardzo lubię "mądrości ludowe" i takie mi się tutaj nasunęły:
"tylko krowa nie zmienia poglądów"
Zanczy się przestaniesz wysyłać porno fotki? tzn zaczynasz twierdzić że wysyłanie porno fotek jest naganne? :brawo
Cytat
Pierwszy męski tekst jaki czytam w Twoim wydaniu :cacy
Cytat
To sugerujesz że poznał ja w bibliotece ?
Cytat
za daleko wysunięte przypuszczenia.. w tej kwestii zmieniłem zdanie.
Wiele lat temu stwierdziłem, że to nie jest naganne a czasem zrozumiałe.
A wracając do wątku to właśnie jest przykład tego o czym pisałem wcześniej.. "zdrada" zawsze z czegoś wynika. W tym przypadku mężczyzna, który bez uczucia związał się z kobietą wykorzystując jej miłość do niego, dziwi się, że kobieta w końcu to dostrzegła i zmieniła obiekt uczuć. Wiem wiem.. zaraz będziecie pisać, że najpierw powinna się rozejść itp.. ale najpierw to facet nie powinien się z nią wiązać.
Poza tym wyobraźcie to sobie jakby żona powiedziała "chcę rozwodu", "nie mam kochanka", "nie mam nikogo na oku", "po prostu chce odejść", "chce na nowo życie ułożyć", "dzieci zostaną ze mną", "będziesz je widywał kiedy chcesz".
I jaki facet jej powie "ok, rozumiem", "nie ma problemu", "rób jak chcesz" ?
Oczywiście może nie czuć takiej potrzeby wszak może z całym szacunkiem i za przeproszeniem w przeciwieństwie do Ciebie nie mieć nic do pokazania
Wasze małpy wasz cyrk
Dziwi mnie tylko wasza zgodność
Rozumiem że co innego wysłać porno foty gdy partner to akceptuje i na klatę bierze kasliwe uwagi i pod swoim adresem i pod adresem autorki zdjęć
Wszak jak wcześniej pisałem dobrze jak jest dobrze ale przecie nikt nie zagwarantuje Ci poprawnego i dżentelmeńskiego zachowania adresata zdjęć
Cytat
przeczytałem co tutaj bazgraliście...
Nie uważasz że to aroganckie z Twojej strony?
I dlaczego uważasz że Twoje...bazgroły, są lepsze niż innych?
Cytat
Bo edzia uważa się za lepszą, mądrzejszą, wyzwoloną z okowów drobnomieszczańskiej moralności. Wszak wysyłanie pornofotek jest takie postępowe, wyrafinowane intelektualnie
Cytat
edek dnia maj 13 2021 16:27:04
przeczytałem co tutaj bazgraliście...
Nie uważasz że to aroganckie z Twojej strony?
I dlaczego uważasz że Twoje...bazgroły, są lepsze niż innych?
moim skromnym zdaniem to było żartem
oczywiście tez mi sie wydaje ze edek zapomina ze na tym forum jest facetem i raczej w rękę całowany nie będzie
Cytat
Nie uważasz że to aroganckie z Twojej strony?
I dlaczego uważasz że Twoje...bazgroły, są lepsze niż innych?
Jacy wyczuleni na słowa tutaj jesteście? w życiu też tacy ? to niezdrowe jest...
ale śpieszę wyjaśnić, moje bazgroły nie są lepsze od innych.
Dla mnie bazgroły to pisanie nie na temat, a tutaj czytałem o PRL, jaśnie oświeconej itp.
Cytat
Edek przepraszam że jestem wcipski ale rozumiem że jak sam pisałaś tworzysz udany związek i nie widzisz nic nagannego w wysyłaniu porno fot to Twój partner też wysyła?
jak już to partnerka i jak chce to niech wysyła.
Masz jakiś fetysz z tymi fotkami, że tak się rajcujesz tematem ?
Cytat
Edek przepraszam że jestem wcipski ale rozumiem że jak sam pisałaś tworzysz udany związek i nie widzisz nic nagannego w wysyłaniu porno fot to Twój partner też wysyła?
jak już to partnerka i jak chce to niech wysyła.
Masz jakiś fetysz z tymi fotkami, że tak się rajcujesz tematem ?
Edku no wybacz ale nie rozumiem
Porno foty Tobie służą = libido-
Przecie deklaruje że nie jestem uparty nie głoszę praw objawionych też twierdzę że tylko krowa nie zmienia zdania
Zastanawiam się nad wysłaniem swoich zdjęć :brawo
Wprawdzie nie narzekam wszak nie za mocno miałem możliwości by wyszaleć się w moim małżeństwie więc pewnie dlatego no ale jak ma mi coś posłużyć
Cholera no nie mam pojęcia komu bym te zdjęcia wysłał no ale może tamten wątek się rozwinie może Ty coś podpowiesz
Człowiek całe życie się uczy
Mam tylko nadziej że z tymi zdjęciami a libido to nie podpucha bo mój znajomy kiedyś naopowiadał zastępcy dyrektora jak to czosnek jest przydatny na potencję zaznaczył że ten czosnek ma byc polski bo chińsku nie działa
Tamten w biurze sie pochwalił z nowego afrodyzjaku i od tej pory ma ksywę czosnek.
Co do samego tematu fotek, to w sumie przez nie na to forum trafiłem. Zainteresował mnie temat w którym mężowie pokazują swoje żony innym mężczyznom bez ich (żon) wiedzy. Zastanawiałem się nad schematem kto w takim przypadku kogo zdradza, bo nagie foty żony, ale mąż pokazuje.. no i jak dla niego nagie foty to zdrada, to czy sam siebie zdradza fotami swojej żony, czy żonę zdradza bo pokazuje. Szukając w google informacji na ten temat trafiłem tutaj i przez to się ze mną męczycie
Nie chce mi się cytować ale jak się będziesz upierał poszukam 😁
Co do mnie dam Ci spokój
To forum paru ludziom pomogło może i Tobie pomoże :cacy
Cytat
Edek pisałeś o zależności fotek i libido
Tak pisałem, bo w tamtym wątku o to mogło chodzić.
Kobiety czasem wysyłają swoje nagie zdjęcia (dla mnie nagie != porno), żeby podnieść swoje libido.
Choćby jej partner wychwalał ją pod każdym względem wg niej co by nie było on tak "musi" mówić... dla niej partner nie jest do końca szczery
Komentarz doklejony:
dla niej partner nie jest do końca obiektywny (miało być)
Cytat
Smiem twierdzic, ze Atencjuszki to na swoj sposob zmora naszych czasow...
Wychodzi ma to, ze zle, ze partner kocha, bo z tego "musi wynikac, iz jest nieobiektywny".
Dla mnie "bzdura na kolkach" no, ale kazdy sobie wierzy w co chce.
Idealne życie, idealne rady, normalnie guru wśród zdradzonych, a latają po portalach i piszą swoje nudne elaboraty. Jak takie mądrale,to czego tu jeszcze szukają? Może wierzą, że mają jakąś misję i ratują innym życie? NIE RATUJECIE,ZNIECHĘCACIE LUDZI DO PORTALU, BO PISZECIE PIERDOŁY I TOCZYCIE SWOJE WOJENKI,PSUJECIE WSZYSTKO,CO INNI ZBUDOWALI.
Oczywiście skoczą mi oburzeni do gardeł,ale serdecznie mam to GDZIEŚ!
Drogi Autorze wątku,przeszedłeś naprawdę długą drogę i dałeś radę. Zdrada jak drzazga w sercu, zostanie w nas na zawsze i nie wiemy kiedy bardziej ukłuje. Wykazałeś się klasą, że rozwód przebiegł bez cyrków,bo wiele zdradzonych osób nie potrafi ,albo nie ma możliwości przejść przez to bez wojny.
Boisz się samotności jak każdy człowiek, bo wszyscy chcemy kochać i być kochani, ale zdradzeni niosą w sercu nieufność i strach przed kolejną porażką i bólem. Ty już jesteś w miarę poskładany po tym,co się wydarzyło i wiesz też, że zbyt szybkie wejście w następny związek jest bardzo ryzykowne. Nic na siłę. Przyjdzie czas, że spotkasz osobę z którą zapragniesz zostać na zawsze.Serce Ci to powie. Pozdrawiam serdeczne.
Prawie sie z Toba zgadzam...
PRAWIE, bo skad ta bzdura, ze kazdy czlowiek boi sie samotnosci?
Owszem, pewnie WIEKSZOSC sie boi, ale to najczesciej Ci, ktorzy nawet 3-4 lat samotnosci w swoim zyciu nie doswiadczyli i lekaja sie niejako "na zapas".
Czas płynie tak jak płynie. Nawet jeżeli będziesz wiedział co prawdopodobnie wydarzy się za jakiś czas, jakie relacje zbudujesz z dziećmi w przyszłości, to nie przeskoczysz czasu. Możesz tylko zaakceptować, że czas płynie i każdego dnia reagować na to co cię w życiu spotyka. Dziś masz takie relację z młodszym dzieckiem, za kilka lat będą inne. Ty musisz reagować i dokonywać wyborów najlepszych jakich potrafisz dokonać będąc osadzonym w dzisiejszych warunkach początkowych. Jutro może będą inne. Za dwa lata jeszcze inne.Nie przeskoczysz tego. Ty chciałbyś już dziś być pewny, że wszystko będzie dobrze. Tak się nie da. Zdajesz się reagować bardzo przemyślanie. Rób tak dalej. I tyle. A czas wykorzystaj, bo go masz. To najcenniejszy dar. Nie próbuj go wyprzedzać, tylko wypełniaj najlepiej jak potrafisz.
Cytat
Nie każdy. U mnie jest wręcz odwrotnie. Gdyby nie moja Samotność ciężko byłoby mi żyć. Samotność nigdy Cię nie zdradzi.
Cytat
dołożę, że samotność bardzo jest pomocna w nauce akceptacji Siebie