Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Sam człowiek nie wie od czego zaczac. No, ale moze tak.
Mineło już 3 tygodnie odkad dowiedzialem sie o zdradzie zony (3 lata małzenstwa). Przypadkiem zostawila wlaczony telefon juz z zaczeta trescia wiadomosci do nr nieznanego pochodzenia. Akurat byłem w pokoju z 2 letnim synkiem, cos mnie tknelo. Patrze a tam piekne serdeuszka, wyznania i ...wlasnie rozwalilo mi banie! Wlos sie zjerzyl, ale mysle trzezwo. Ciach! zrzuty na moj telefon i mam to. Ochlanac mysle, ona przyszla ja wyszedlem z domu nic nie mowiac. Spacer, co mam zrobic? mysle. Pol litra odrazu, czy wiecej, caly czas czytajac to co mam... Godzina spaceru, mysle ze wroce i dam rade. Wrocilem wkoncu. Zatkalo mnie. Nie wiedzialem jak mam na nia patrzec i co sie odezwac. Cos szczaila, ale wolalem z synem sie pobawic i przy nim nie roztracac tego. Do nocy niedlugo, wiec maly pojdzie spac a my sobie juz porozmawiamy. Wytrzymalem jakos ten czas. No i przyszedl.
Zaczynamy!
Pytam, a ona zdziwiona :) zmieszana dobrze, cisne i mowie ze mam dowody. Zaczyna odpuszczac. No i cala lawina spływa na mnie... Trwalo to do 2-3 w nocy, nikt nie dal isc juz do pracy, ani ja ani ona. Rano dziecko do zlobka tylko. Prawie caly dzien na walowanie i wychodzily nowe fakty. Czulem sie okropnie, zlosc i nienawisc, czulem sie jakby mnie pociag pier... ale moze on bylby czyms lepszym niz to co slyszalem od niej. Poprostu nie do uwierzenia, ze taka cicha, rozsadna, spokojna myszka zrobi mi cos takiego. Jednak była bardziej wyrafinowana, grala idealnie przed nami, rodzina. Tydzien bilem sie z myslami, nie pracowalem, nie dalem rady, malo jadlem, palilem wiecej, duzo wiecej. Nie moglem na nia patrzec (caly czas myslac jednak o synku). Wyjechałem. Myslalem ze tak bedzie lepiej. Dlugo to jednak nie potrwalo. Wrocilem do syna, nie do niej. Caly czas jednak myslalem co i jak oni tam robili, dlaczego???!!!
Przeciez znamy sie juz 13 lat. Jak moglem do tego dopuscic? Nic nie zauwazyc? Co zrobic wtedy na lepsze, cofnac czas... Zaczynalem znow sie obwiniac, znow demony wrocily, zarwane dnie, noce, zycie... Pieklo! Wypominalem jej to co chwile, ale to chyba ja coraz bardziej zle sie czulem z tym. Myslalem jak tylko go dorwac, przeciez wiedzial ze ona (moja zona) ma meza i male dziecko. Trwalo to dluzsza chwile. Dowiedzialem sie wkoncu, ze ma zone i dziecko. Wiedzialem juz kto. Nie pozostalem dluzny. Z jego zona rozgadalismy sie dobrze, a co oni z tym zrobia to mi to juz lata. Nie układalo sie im w tym czasie co u mnie i jedna oraz druga owieczka trafili na siebie idealnie.
A zaczelo sie tak!
Jesien 2020r.
Zona jescze na wychowawczym, dom dziecko (na jej barkach). Ja praca, choc juz roznie bywalo bo sezonowa (raz jest raz nie ma). Wkoncu delegacja. Wczesniej juz mielismy problemy z dogadaniem sie, tzw,ciche dni. Ona uparta, ja zaparty. Tak to jest, nikt nie chcial odpuscic. Dziwnym trafem napisal do niej, od slowka do slowka, czulosci itp. i sie zaczelo (widocznie czegos jej brakowalo poza tym, ze sie kochalismy, w tym i innym znaczeniu). Potem sie zaczeli spotykac, rowniez na seks! Ciezko to sie pisze, ale jade dalej. Najbardziej boli to, ze nawet nie pomyslala ze ma w domu male dziecko, przy ktorym wtedy ja bylem :( i ze uprawiala seks ze mna w tym czasie... Brrrrr... Ciagnelo sie to do lutego i nie wiem jak dlugo by to potrwalo, gdyby nie jej wpadka z telefonem. Wmawia mi ze to juz sie skonczylo w grudniu 2020, ze zakonczyla to wtedy tzn sie nie spotykala. Po Nowym Roku zmienilismy zamieszkanie (ja jeszcze nie wiedzac o tym, inaczej bym sie nie przeprowadzal nigdzie). Mowi, ze chciala uciec od tego przy tym. Moze i prawde probuje mi mowic. Tylko, ze ja nie mam juz takiego zaufania, a kazde jej jakies wyjscie to w glowie kosmos. Dziwny uraz mnie spotkal heh. Mieszkamy nadal razem, zaczalem dbac troche o siebie, dla syna :). Ona, ze kocha mnie. Ja? i tak i nie. Raz jest dobrze, a raz gorzej. Mysli jak wracaja to najgorsze, ale staram sie patrzec w przyszlosc. Nie wiem, czy wybacze jej to kiedykolwiek, czy bede w stanie to zrobic. Zaufanie? ... Mamy umówioną terapie dla nas. Czy to cos da? czy pomoze? Okaze sie... Narazie musze zyc, dla niego, dla tego malego bobasa :)
Nie... Na razie to Ty musisz znow zaczac (a moze w koncu zaczac) zyc przede wszystkim dla siebie.
Co dziecku po ojcu, ktory zle siebie traktuje?
W glowie masz chaos emocjonalny - to normalne na rym etapie. Nie ppwienienes w tym stanie podejmowac zadnych wiazacych decyzji, bo jest ryzyko, ze podejmiesz je nie rozumem tylko emocjami.
Po prostu zajmij czyms glowe i cialo, chodz na terapie z nia lub sam jesli ona zrezygnuje i uwaznie obserwuj to co robi. Na wiazace decyzje przyjdzie czas. Na zaufanie i wybaczeniw tez jesli ona na to zapracuje.
Czego jej brakowało? Potrafiła sprecyzować?
Jak chce Cię przekonać, że to już koniec i że to była pomyłka?
Jak aktualnie się zachowuje w stosunku do Ciebie?
Czy ma jakiś plan naprawy?
Odseparuj się na jakiś czas emocjonalnie, ale i fizycznie co najmniej do czasu jak okaże Ci wyniki badań na choroby weneryczne;
Potrzebujesz czasu; dziś włączyły Ci się zapewne atawizmy i walka o samicę;
Czy miłość przetrwa to się okaże; z biegiem czasu Twoje uczucia będą się zmieniać; dlatego tak jak zauważył Romanos daj sobie czas;
Wyznala mi, ze popelnila blad. Placzu co nie miara... Pozatym, ze potrzebowala wiekszego zainteresowania, zrozumienia, czulosci oraz szczerej rozmowy. Tego jej brakowalo, podobno... Nie wyobraza sobie zycia beze mnie, ze kocha i przeprasza... Staram sie to pojac, ale boje sie ze to jej zadoscuczynienie ze wzg na zaistniala sytuacje, a za miesiac, czy dwa znow bedzie cos potrzebowac. Podchodze juz do tego z zimna glowa, ale przycisk walki jest wlaczony... Moze to glupie, ale jest to. Dziwne uczucie. Jak ja 20-latka. Czy to dobrze, czy nie to staram sie byc dobrym ojcem w tej chwili. Dzieki za wyrozumialosc.
majk dnia marzec 02 2021 20:18:33
Czy to dobrze, czy nie to staram sie byc dobrym ojcem w tej chwili. Dzieki za wyrozumialosc.
No cóż witaj w rogatym klubie
Tak jak napisali Ci moi szanowni poprzednicy zacznij dbać o dziecko i o siebie.
Na tą chwilę za gorąco by Ci udzielić innych rad
Ochłoń
Czy na tym etapie terapia cos da? Wydaje mi się że za wcześnie
Masz mało danych na temat choćby dlaczego z Tobą została ?
Kim jest boczniak wiesz?
Jak ma zamiar udowodnić Ci że z nim definitywny koniec
Jakie są jej propozycje na naprawę i odbudowę waszego związku
Ochłoń
Zona jescze na wychowawczym, dom dziecko (na jej barkach). Ja praca, choc juz roznie bywalo bo sezonowa (raz jest raz nie ma). Wkoncu delegacja. Wczesniej juz mielismy problemy z dogadaniem sie, tzw,ciche dni. Ona uparta, ja zaparty.
Żeby móc bardziej was zobaczyć napisz więcej o waszych relacjach.
Co zazwyczaj było przyczyną waszego niedogadywania i w rezultacie cichych dni?
Dlaczego praca sezonowa, nie szukałeś innej stałej? Długo to trwało?
Kto bardziej dbał o dom, rachunki, żywność itp., kto bardziej się starał? Wspieraliście się w tym?
Co robiłeś gdy nie pracowałeś?
Cytat
dom dziecko (na jej barkach)
Czy według Ciebie czuła się bezpieczna przy Tobie?
Dzieki Aster za pytanie. Oczywiscie napisze, bo co tu ukrywac. Nie bede tez robil z siebie idealu chodzacego, kazdy ma jakies wady. Zaczne tak...
Prowadzilem wlasna firme, wszystko na poczatku szlo super, dopoki doputy nie zaczelo to siadac (rynek, "pandemia". Zaczely sie problemy z plynnoscia finansowa, pieniadze raz byly, raz nie bylo. Nie powiem, ale zona pomagala mi jakos ciagnac ten wozek, ale ilez mozna. Napewno szczesliwa tym faktem nie byla. Gdy zlecenia byly to praktycznie noc mnie wyganiala i witala. Czasu dla niej nie mialem za duzo w tygodniu, wiec w domu miala troche zajecia... Cala ta sytuacja zawodowa mnie podlamala, firmy juz nie ma. Zalamalem sie tym, chodzilem struty, bo caly czas nie dawalo mi to spokoju, ze nie jestem w stanie zadbac odpowiednio o rodzine, unikalem domu (ale dbalem o niego w tym czasie), wychodzilem do znajomych. Zlosc wylewalem w alko oraz na nia, co moglo wplynac na nasze relacje. Zaczely sie niedopowiedzenia, unikanie rozmow, krytyka z obu stron. Uplynelo troche czasu, praca znalazla sie, ale daleko. Wyjazd w PL, tesknota za dzieckiem i za nia tez. Popracowalem dobry czas, ale przez to jakby sie oddalilismy, kilka slow na dzien, to wszystko. Nie wiem, czy ona to rozumiala, ze nie moglem sie odezwac zawsze, choc tlumaczylem jej, moze myslala, ze ja tam cos z kims innym, nie wiem. Pamietam, ze jak wrocilem to jakos szczesliwa nie byla z tego powodu, tylko odrazu awantura, glupie slowka. Nic nie przeczuwalem niestety. Winilem siebie za to. W weekend za to chcialem nadrobic zaleglosci domowe (tzw. obejscie). Uciekałem w prace. Weekend minal, a ja spowrotem w PL. Dłuzej jednak tak nie moglem na odleglosc, czulem sie tam sam. Zakonczylem to. Po powrocie dorywczo na miejscu, zona nie byla jakos zadowolona, ale nie brakowalo na nic. Bylem czesciej w domu. Myslalem, ze bedzie lepiej, ale nie moglismy sie emocjonalnie zblizyc. Chcialem bardzo, ale ona juz cos musiala krecic skoro, zale ciagle wylewala innemu, wszystkie niepowodzenia moje, nasze, praktycznie wszystko to co zle bylo w naszym zwiazku (wiem, bo widzialem te teksty). Przykro mi po tym wszystkim, bo zobaczylem cos czego ona mi nie dala do zrozumienia w 4 oczy. Kim ja bylem dla niej wtedy? Mezem? Czy tylko kochankiem w lozku, by zaspokoic jej potrzeby? hmm... Raz mnie tknelo, ze cos moze byc na rzeczy, ale nie sprawdzilem tego, nie zapytalem Na swieta jakby bylo troche lepiej u nas, spedzalismy wiecej czasu ze soba. Moze zdawala sobie sprawe, ze to co robila (spotkania z innym) ujrza kiedys swiatlo dzienne. Napewno pisala z nim dalej, do tego feralnego 7 lutego. Czy by przestala? Nie potrafila mi tego okreslic niestety, a mozliwe ze nawet mogli by jeszcze sie spotkac (moze nie raz...). Twierdzi, ze juz zakonczyla tamto, nawet daje mi specjalnie telefon do przegladniecia, ale to jest glupie troche. Bardzo chce by bylo tak jak dawniej, przed tym wszystkim, czyli czasem w ktorym cos zlego zaczelo sie dziac w naszym zwiazku. Staram sie w to wierzyc, bo jezeli pragniemy byc ze soba, nie tylko ze wzg na dziecko to razem musimy przez to przejsc. Jesli nie damy rady to juz to sobie powiedzielismy... Wyjscie zawsze jest... Czego kazde z nas nie chialoby, ale czasem tak trzeba. Pozatym rodzina, chce nas wspierac w tym wszystkim. Decyzja i tak pozostanie do nas. Pozdrawiam
unikalem domu (ale dbalem o niego w tym czasie), wychodzilem do znajomych. Zlosc wylewalem w alko oraz na nia,
wtedy od Ciebie odeszła emocjonalnie; nie stanąłeś na wysokości zadania i nie chodzi tutaj o to, że nie umiałeś zadbać o rodzinę tylko, że uciekałeś od tego problemu w alko i frustracje, zresztą wyładowywałeś je na niej między innymi. Czy żona próbowała dotrzeć w jakiś sposób do Ciebie w tamtym czasie?
Jak wam się już nieco poprawiło to
Cytat
Uciekałem w prace
Zatraciliście się gdzieś po drodze oboje.
M
Cytat
yslalem, ze bedzie lepiej, ale nie moglismy sie emocjonalnie zblizyc. Chcialem bardzo, ale ona juz cos musiala krecic skoro, zale ciagle wylewala innemu, wszystkie niepowodzenia moje, nasze, praktycznie wszystko to co zle bylo w naszym zwiazku (wiem, bo widzialem te teksty)
wciąż uciekałeś zresztą ona też, więc jak mielibyście się zbliżyć do siebie? Znalazła sobie powiernika i poszło...
Cytat
Bardzo chce by bylo tak jak dawniej, przed tym wszystkim, czyli czasem w ktorym cos zlego zaczelo sie dziac w naszym zwiazku
nigdy już nie będzie tak samo, oboje nie wzięliście za ten związek, rodzinę odpowiedzialności; więcej... nie może być tak samo bo powtórzy się wam się sytuacja i nie chodzi li tylko o zdradę. Nie możecie uciekać od tych problemów, które tworzą się w małżeństwie, bo one będą; praca zawsze się znajdzie i pieniądze też; wy... możecie się zgubić i nie odnaleść już nigdy.
Wiele pracy przed wami, wiele... i oboje przez tę zdradę będziecie cierpieć bo ona odkryła tak naprawdę wasze ułomności. Dajcie sobie czas na zabliźnienie ran i zobaczycie co dale...
Dokładnie trzodę zawsze zdążysz zrobić
Spróbować nie zaszkodzi
Kobieta jak będzie chciała naprawić związek to na uszach stanie
Będziesz wiedział i czuł czy zależy jej na Was czy boczniak kopnął ją i Ty to opcja zapasowa
Mysle, ze ja to przeroslo, pogubila sie, trafila sie vsprzyjajaca sytuacja" wiec poszla w to bezrozumnie chcac - jakkolwiek to dziwnie i okrutnie zabrzmi - odpoczac od codziennosci.
No, jak sam piszesz tez jej mocno "do pieca dolozyles" co oczywiwscie zdrady w zadnym stopniu nie usprawiedliwia, ale mam nadzieje, ze czujesz sie wspolodpowiedzialny za kondycje Waszego malzenstwa.
Ona - przynajmniej tak to opisujesz - zdaje sie wiedziec co narobila i tak jak mowi Radocha: jeslinzalezy jej na Was to stanie na rzesach i zakladzcze uszami zeby to ratowac. W tej kwestii kobiety sa duzo bardziej zdeterminowane niz mezczyzni.
Od Ciebie teraz yez duzo zalezy. Bardzo wazne bys nie sabotowal jej staran, nie uterudnial jej naprawiania Waszej relacji. To moze byc trudne, bo w koncu Cie skrzywdzila i chec zemsty bedzie sie pojawiala, ale... czy na swoj sposob Ty jej tez nie skrzywdziles?
Szczerze polecam Ci dwa filmiki na YT w wykonaniu
Komentarz doklejony:
Szostaka: "Jak odbudowac zaufanie w zwiazku?" i "Jak poradzic sobie ze zdrada w zwiazku?".
Jesli nie jestes religijny, kwestie "teologiczne" mozesz pominac 😀
telefon do kontaktu z tamtym to teraz ona moze miec drugi, wiec te jej akcje obecnie to tylko aby zrobic z ciebie zazdrosnego glupka, nie daj sie manipulowac, moim zdaniem zacznij od przebadania siebie na wszelkie choroby weneryczne, skoro ona wspolzyla i z Toba i z tamtym, popros aby i ona sie przebadala i pokazala ci wyniki badan, skoro mieszkacie blisko rodziny to czy ona powiadomila juz waszych bliskich ze byl inny facet z ktorym sie spotykala jak ty pracowales na rodzine na wyjezdzie? Prz jej manipulacji za chwile sie okaze ze ona biedna pokrzywdzona, a ty krzywdziciel
Dzieki Aster. No widocznie pogubilismy sie, zdaje sobie z tego sprawe, szkoda ze nie wtedy co trzeba to do mnie dotarlo... W tamtym czasie bylo cos takiego, z tym, ze bylo to takie na sile tzn. bardziej w takim zlym tonie dane mi do zrozumienia, potrzebowala mnie, a mnie nie bylo. No, a ja chyba nie chcialem tego slyszec ;( kurde... Czas swiateczny byl dobrym czasem, spokoj i ogolnie, ale nie bylo to cos co moglo byc bliskie dla nas. Raczej dobrze sie razem czulismy. Troche takiej rutyny malzenskiej, maz zona dziecko i jest super hmm. Bardzo ja kochalem, byc moze kocham, ale nie dalem jej tego do zrozumienia. Ona mi tez. Takie dwoje upartych "kto pierwszy wyciagnie reke". Zawsze mnie pociagala, nie tylko fizycznie.. Jako dziewczyna, kobieta, narzeczona, zona. Jak patrze na nia to jest mi cholernie szkoda tego co sie wydarzylo. Moglo byc tak pieknie albo i juz nie. To tylko domysly w tej chwili. Walcze z tym jak moge, ale nie chce dokladac juz batow na siebie, bo jest tylko gorzej. Staram sie byc mocny. Bede ja obserwowal, jej zachowanie. Powtarza mi ze wylewna nigdy nie byla. Jest ciezko, ale glowa do gory. W cos musze wierzyc tak czy siak. Zdrowia
Komentarz doklejony:
Romanos obejrzalem dzieki. Dobrze gada. Ja Ci powiem, ze ta cegielke dorzucilem napewno, ale nie poszedlem w bok jak mi bylo zle. Zobaczymy, coz moge wiecej. Bede sie tez staral, ale ona musi wydaje mi sie ze bardziej w tej chwili. Przykre, ale zyjemy dalej.
Komentarz doklejony:
blebleble zgadzam sie z Toba. Jak sie wystraszyla, ze znam prawde to obawiala sie ze zabiore malego, wiec wyspowiadala sie swojej mamie. Ona murem stanie za nia, ale kobieta po przejsciach w zwiazku (separacja) i nie wtraca sie w to co nam sie przydarzylo. Raczej obserwuje. A to co mogla juz jej powiedziec to tego nie wiem. Nie chciala mi powiedziec. Moze w oczach tesciowej nie jestem takim zbrodniarzem
Nie wiesz tk naprawde dlaczego "nie poszedles w bok". Moze ze wzgledu na wlasne zasady, a moze tylko dlatego, ze nie miales vwystrczjco dobrej okazji" lub za bardzo sie bales.
I pewnie nigdy sie tego nie dowiesz...
Obserwuj i analizuj twraz jej poczynania i jak juz wspomnialem, nie sabotuj jesli uznasz, ze sa szczere.
Zadbaj tez o siebie. Zdrada psychicznie i fizycznie niszczy zdradzonego. Mozna sie z tego podniesc, ale dzialaniem, a nie czekaniem "ze minie".
Sport, hobby, samorozwoj i byc moze psychoterapia naprawde pomagaja. Wszystko to pomaga podniesc poczucie wartosci samego siebie.
Komentarz doklejony:
Dofam jeszcze bys nie ludzil sie, ze zapomnisz.
To sie nie uda (i bardzo dobrze). Zawsze juz bedzie czas "przed i po".
Ale jesli mocno nad soba popraxujesz to naprawde mozesz wiesc dobre, szczesliwe zycie POMIMO tego co Ciebie spotkalo.
widzisz na razie przerobiłeś błyskawicznie swoje wady i zalety
Odkryłeś co było z Tobą nie tak w waszym związku.
Zaobserwuj czy to samo zrobiła żona
Jeżeli tak to istniej duża szansa, że uda się wam stworzyć coś nowego coś fajnego
Nie obwiniaj siebie , to nie ty zdradziłeś .
Co było w związku przed i w czasie trwania zdrady to inna broszka .
Zazwyczaj gdy jedno z małżonków rzuca się w wir pracy , gdy jedno z małżonków staje się mało atrakcyjne no bo obwisły cycki że rozstępy że śmierdzi mlekiem że nie mówi kocham tak często jak by się chciało , taki przecież jest życie i wspólna na to decyzja .Jeżeli coś nie pasuje to się o tym mówi a nie rozkłada nogi .
Jeżeli chcesz wybaczyć , jeżeli jest to możliwe w ogóle możliwe , musisz wiedzieć co wybaczasz .Jeżeli chcesz ratować małżeństwo to . Może inaczej jeżeli żona chce ratować tto co jeszcze zostało to musi się o to bardzo postarać .To ona musi wyrazić skruchę i przedstawić plan naprawy.Ty na razie nic nie musisz .Skup się na sobie i dziecku .Tu po prawo są 34 kroki poczytaj .Nie przesadz z siłownią i bieganiem przy tym też można się zatracić.
Dzieki gunio11. No masz racje. Osobiscie pragne pomoc nam w tym "ratowaniu", ona teraz jest jakas dziwna. Jak wieczorem rozmawialismy to tlumaczyla mi, ze tamtego juz nie ma, ze ma prace, ze ma dziecko, dom (a teraz ma jak na wakacjach-zmiana 360 st. w stosunku do tamtego roku). Przejalem przypadkiem paleczke, hmm. Mam wrazenie, ze jakby sobie sprawy nie zdawala z tego co sie wydarzylo (byc moze taką juz jest skrytą, odkad pamietam ciezko bylo do niej dotrzec, ale caly czas probowalem i probuje...). Jakas taka chlodna sie zrobila. Ja jej powiedzialem, ze ta praca i dziecko to jest Twoja ucieczka w zapomnienie. Chyba ja to tknelo, bo nie wiedziala co powiedziec. Pozatym, ze jej pomoge w tym wszystkim, ale tu glowna role ona bedzie odgrywac (bo oscarowa juz zagrala). Ogolnie mnie juz to tak nie rani, jestem duzo silniejszy, z tym ze w glowie mam to caly czas (pewnie tak jeszcze bedzie dlugo). Powodzenia i milego
po zdradzie to teraz ona ma sie starac to ona ma ratowac, jak tego nie ma to nie ma szans
Komentarz doklejony:
jak ona sie nie stara, trzyma cie na dystans to ja sie obawiam ze ona jednak czeka na ruch tamtego, ze kiwnie palcem, a ona poleci w tej samej sekundzie
Rozumiem Cię, przechodzę aktualnie to samo, huśtawka nastroi, i pytanie: czy warto? Chyba tylko czas pokaże, i obyśmy nie żałowali czasu kiedy jednak trwamy przy takich osobach, trzymaj się!
Co dziecku po ojcu, ktory zle siebie traktuje?
W glowie masz chaos emocjonalny - to normalne na rym etapie. Nie ppwienienes w tym stanie podejmowac zadnych wiazacych decyzji, bo jest ryzyko, ze podejmiesz je nie rozumem tylko emocjami.
Po prostu zajmij czyms glowe i cialo, chodz na terapie z nia lub sam jesli ona zrezygnuje i uwaznie obserwuj to co robi. Na wiazace decyzje przyjdzie czas. Na zaufanie i wybaczeniw tez jesli ona na to zapracuje.
Jak chce Cię przekonać, że to już koniec i że to była pomyłka?
Jak aktualnie się zachowuje w stosunku do Ciebie?
Czy ma jakiś plan naprawy?
Odseparuj się na jakiś czas emocjonalnie, ale i fizycznie co najmniej do czasu jak okaże Ci wyniki badań na choroby weneryczne;
Potrzebujesz czasu; dziś włączyły Ci się zapewne atawizmy i walka o samicę;
Czy miłość przetrwa to się okaże; z biegiem czasu Twoje uczucia będą się zmieniać; dlatego tak jak zauważył Romanos daj sobie czas;
Cytat
Czy to dobrze, czy nie to staram sie byc dobrym ojcem w tej chwili. Dzieki za wyrozumialosc.
No cóż witaj w rogatym klubie
Tak jak napisali Ci moi szanowni poprzednicy zacznij dbać o dziecko i o siebie.
Na tą chwilę za gorąco by Ci udzielić innych rad
Ochłoń
Czy na tym etapie terapia cos da? Wydaje mi się że za wcześnie
Masz mało danych na temat choćby dlaczego z Tobą została ?
Kim jest boczniak wiesz?
Jak ma zamiar udowodnić Ci że z nim definitywny koniec
Jakie są jej propozycje na naprawę i odbudowę waszego związku
Ochłoń
Cytat
Żeby móc bardziej was zobaczyć napisz więcej o waszych relacjach.
Co zazwyczaj było przyczyną waszego niedogadywania i w rezultacie cichych dni?
Dlaczego praca sezonowa, nie szukałeś innej stałej? Długo to trwało?
Kto bardziej dbał o dom, rachunki, żywność itp., kto bardziej się starał? Wspieraliście się w tym?
Co robiłeś gdy nie pracowałeś?
Cytat
Czy według Ciebie czuła się bezpieczna przy Tobie?
Prowadzilem wlasna firme, wszystko na poczatku szlo super, dopoki doputy nie zaczelo to siadac (rynek, "pandemia". Zaczely sie problemy z plynnoscia finansowa, pieniadze raz byly, raz nie bylo. Nie powiem, ale zona pomagala mi jakos ciagnac ten wozek, ale ilez mozna. Napewno szczesliwa tym faktem nie byla. Gdy zlecenia byly to praktycznie noc mnie wyganiala i witala. Czasu dla niej nie mialem za duzo w tygodniu, wiec w domu miala troche zajecia... Cala ta sytuacja zawodowa mnie podlamala, firmy juz nie ma. Zalamalem sie tym, chodzilem struty, bo caly czas nie dawalo mi to spokoju, ze nie jestem w stanie zadbac odpowiednio o rodzine, unikalem domu (ale dbalem o niego w tym czasie), wychodzilem do znajomych. Zlosc wylewalem w alko oraz na nia, co moglo wplynac na nasze relacje. Zaczely sie niedopowiedzenia, unikanie rozmow, krytyka z obu stron. Uplynelo troche czasu, praca znalazla sie, ale daleko. Wyjazd w PL, tesknota za dzieckiem i za nia tez. Popracowalem dobry czas, ale przez to jakby sie oddalilismy, kilka slow na dzien, to wszystko. Nie wiem, czy ona to rozumiala, ze nie moglem sie odezwac zawsze, choc tlumaczylem jej, moze myslala, ze ja tam cos z kims innym, nie wiem. Pamietam, ze jak wrocilem to jakos szczesliwa nie byla z tego powodu, tylko odrazu awantura, glupie slowka. Nic nie przeczuwalem niestety. Winilem siebie za to. W weekend za to chcialem nadrobic zaleglosci domowe (tzw. obejscie). Uciekałem w prace. Weekend minal, a ja spowrotem w PL. Dłuzej jednak tak nie moglem na odleglosc, czulem sie tam sam. Zakonczylem to. Po powrocie dorywczo na miejscu, zona nie byla jakos zadowolona, ale nie brakowalo na nic. Bylem czesciej w domu. Myslalem, ze bedzie lepiej, ale nie moglismy sie emocjonalnie zblizyc. Chcialem bardzo, ale ona juz cos musiala krecic skoro, zale ciagle wylewala innemu, wszystkie niepowodzenia moje, nasze, praktycznie wszystko to co zle bylo w naszym zwiazku (wiem, bo widzialem te teksty). Przykro mi po tym wszystkim, bo zobaczylem cos czego ona mi nie dala do zrozumienia w 4 oczy. Kim ja bylem dla niej wtedy? Mezem? Czy tylko kochankiem w lozku, by zaspokoic jej potrzeby? hmm... Raz mnie tknelo, ze cos moze byc na rzeczy, ale nie sprawdzilem tego, nie zapytalem Na swieta jakby bylo troche lepiej u nas, spedzalismy wiecej czasu ze soba. Moze zdawala sobie sprawe, ze to co robila (spotkania z innym) ujrza kiedys swiatlo dzienne. Napewno pisala z nim dalej, do tego feralnego 7 lutego. Czy by przestala? Nie potrafila mi tego okreslic niestety, a mozliwe ze nawet mogli by jeszcze sie spotkac (moze nie raz...). Twierdzi, ze juz zakonczyla tamto, nawet daje mi specjalnie telefon do przegladniecia, ale to jest glupie troche. Bardzo chce by bylo tak jak dawniej, przed tym wszystkim, czyli czasem w ktorym cos zlego zaczelo sie dziac w naszym zwiazku. Staram sie w to wierzyc, bo jezeli pragniemy byc ze soba, nie tylko ze wzg na dziecko to razem musimy przez to przejsc. Jesli nie damy rady to juz to sobie powiedzielismy... Wyjscie zawsze jest... Czego kazde z nas nie chialoby, ale czasem tak trzeba. Pozatym rodzina, chce nas wspierac w tym wszystkim. Decyzja i tak pozostanie do nas. Pozdrawiam
Cytat
wtedy od Ciebie odeszła emocjonalnie; nie stanąłeś na wysokości zadania i nie chodzi tutaj o to, że nie umiałeś zadbać o rodzinę tylko, że uciekałeś od tego problemu w alko i frustracje, zresztą wyładowywałeś je na niej między innymi. Czy żona próbowała dotrzeć w jakiś sposób do Ciebie w tamtym czasie?
Jak wam się już nieco poprawiło to
Cytat
Zatraciliście się gdzieś po drodze oboje.
M
Cytat
wciąż uciekałeś zresztą ona też, więc jak mielibyście się zbliżyć do siebie? Znalazła sobie powiernika i poszło...
Cytat
nigdy już nie będzie tak samo, oboje nie wzięliście za ten związek, rodzinę odpowiedzialności; więcej... nie może być tak samo bo powtórzy się wam się sytuacja i nie chodzi li tylko o zdradę. Nie możecie uciekać od tych problemów, które tworzą się w małżeństwie, bo one będą; praca zawsze się znajdzie i pieniądze też; wy... możecie się zgubić i nie odnaleść już nigdy.
Wiele pracy przed wami, wiele... i oboje przez tę zdradę będziecie cierpieć bo ona odkryła tak naprawdę wasze ułomności. Dajcie sobie czas na zabliźnienie ran i zobaczycie co dale...
Spróbować nie zaszkodzi
Kobieta jak będzie chciała naprawić związek to na uszach stanie
Będziesz wiedział i czuł czy zależy jej na Was czy boczniak kopnął ją i Ty to opcja zapasowa
No, jak sam piszesz tez jej mocno "do pieca dolozyles" co oczywiwscie zdrady w zadnym stopniu nie usprawiedliwia, ale mam nadzieje, ze czujesz sie wspolodpowiedzialny za kondycje Waszego malzenstwa.
Ona - przynajmniej tak to opisujesz - zdaje sie wiedziec co narobila i tak jak mowi Radocha: jeslinzalezy jej na Was to stanie na rzesach i zakladzcze uszami zeby to ratowac. W tej kwestii kobiety sa duzo bardziej zdeterminowane niz mezczyzni.
Od Ciebie teraz yez duzo zalezy. Bardzo wazne bys nie sabotowal jej staran, nie uterudnial jej naprawiania Waszej relacji. To moze byc trudne, bo w koncu Cie skrzywdzila i chec zemsty bedzie sie pojawiala, ale... czy na swoj sposob Ty jej tez nie skrzywdziles?
Szczerze polecam Ci dwa filmiki na YT w wykonaniu
Komentarz doklejony:
Szostaka: "Jak odbudowac zaufanie w zwiazku?" i "Jak poradzic sobie ze zdrada w zwiazku?".
Jesli nie jestes religijny, kwestie "teologiczne" mozesz pominac 😀
Komentarz doklejony:
Romanos obejrzalem dzieki. Dobrze gada. Ja Ci powiem, ze ta cegielke dorzucilem napewno, ale nie poszedlem w bok jak mi bylo zle. Zobaczymy, coz moge wiecej. Bede sie tez staral, ale ona musi wydaje mi sie ze bardziej w tej chwili. Przykre, ale zyjemy dalej.
Komentarz doklejony:
blebleble zgadzam sie z Toba. Jak sie wystraszyla, ze znam prawde to obawiala sie ze zabiore malego, wiec wyspowiadala sie swojej mamie. Ona murem stanie za nia, ale kobieta po przejsciach w zwiazku (separacja) i nie wtraca sie w to co nam sie przydarzylo. Raczej obserwuje. A to co mogla juz jej powiedziec to tego nie wiem. Nie chciala mi powiedziec. Moze w oczach tesciowej nie jestem takim zbrodniarzem
I pewnie nigdy sie tego nie dowiesz...
Obserwuj i analizuj twraz jej poczynania i jak juz wspomnialem, nie sabotuj jesli uznasz, ze sa szczere.
Zadbaj tez o siebie. Zdrada psychicznie i fizycznie niszczy zdradzonego. Mozna sie z tego podniesc, ale dzialaniem, a nie czekaniem "ze minie".
Sport, hobby, samorozwoj i byc moze psychoterapia naprawde pomagaja. Wszystko to pomaga podniesc poczucie wartosci samego siebie.
Komentarz doklejony:
Dofam jeszcze bys nie ludzil sie, ze zapomnisz.
To sie nie uda (i bardzo dobrze). Zawsze juz bedzie czas "przed i po".
Ale jesli mocno nad soba popraxujesz to naprawde mozesz wiesc dobre, szczesliwe zycie POMIMO tego co Ciebie spotkalo.
Odkryłeś co było z Tobą nie tak w waszym związku.
Zaobserwuj czy to samo zrobiła żona
Jeżeli tak to istniej duża szansa, że uda się wam stworzyć coś nowego coś fajnego
Co było w związku przed i w czasie trwania zdrady to inna broszka .
Zazwyczaj gdy jedno z małżonków rzuca się w wir pracy , gdy jedno z małżonków staje się mało atrakcyjne no bo obwisły cycki że rozstępy że śmierdzi mlekiem że nie mówi kocham tak często jak by się chciało , taki przecież jest życie i wspólna na to decyzja .Jeżeli coś nie pasuje to się o tym mówi a nie rozkłada nogi .
Jeżeli chcesz wybaczyć , jeżeli jest to możliwe w ogóle możliwe , musisz wiedzieć co wybaczasz .Jeżeli chcesz ratować małżeństwo to . Może inaczej jeżeli żona chce ratować tto co jeszcze zostało to musi się o to bardzo postarać .To ona musi wyrazić skruchę i przedstawić plan naprawy.Ty na razie nic nie musisz .Skup się na sobie i dziecku .Tu po prawo są 34 kroki poczytaj .Nie przesadz z siłownią i bieganiem przy tym też można się zatracić.
Komentarz doklejony:
jak ona sie nie stara, trzyma cie na dystans to ja sie obawiam ze ona jednak czeka na ruch tamtego, ze kiwnie palcem, a ona poleci w tej samej sekundzie