Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
poczciwy
08.09.2024 09:18:34
Korzystacie z przeglądarki komputera czy w telefonie?
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Cześć, to mój pierwszy temat na tym forum. Trafiłem przez przypadek. Ale moje doświadczenia niewiele róźnią się od przeczytanych tu na forum.
Z żoną znamy się od 13 lat. Od 8 jesteśmy w małżeństwie. Byłem jej pierwszym prawdziwym chłopakiem i mężczyzną. Ja w tamtym czasie ok. 20 lat też dużego doświadczenia nie miałem w sprawach sercowych. Początki były bardzo miłe...dziewczyna delikatna, bardzo nieśmiała, religijna itp. Po czasie okazało się, że ma 2 twarz. Jeżeli coś chce to potrafi zrobić prawdziwe awantury. Ale i z tym się pogodziłem...miłość wygrała.
Od 3 lat mamy dziecko o które staraliśmy się wiele lat. Mamy wspólne mieszkanie na kredyt. Masze życie było spokojne i stabilne. Ja zajmowałem się sprawami finansowymi prawie cały czas a żona głównei domem i pracą. Byłem pewien, że nie brakowało nam szczęścia. Z racji tego, że jak to przy kredytach bywa trzeba dorabiać po pracy, miałem dodatkowe zlecenia i pracę w domu przy komputerze... 3 miesiące temu jak grom z jasnego nieba okazało się, przypadkiem, że żona piszę z kimś podczas gdy ja śpię. 150 sms w ciągu jednej nocy. Strasznie się zdenerwowałem i zadzwoniłem pod ten nr. odebrał kolega z pracy który od razu się przedstawił. Rozłączyłem się i napisałem by odp... od mojej żony. Żona była zła na mnei strasznie że to zrobiłem. Mówiła ciągle że to tylko kolega...z którym za nic nie chciała mnie poznać. Zacząłem śledztwo i odkryłem masę wiadomości o jej miłości do niego. Jest tego mnóstwo. W tym czasie ja zacząłem warjować. Sporo schudłem, nie spałem nie jadłem. zacząłem strasznie zabiegać o żonę. Ale półtora miesiąca a zmian nie było. Ciągłe siedzenie na telefonie..kolejne zmiany haseł. Kolejne przekonywania, że nic się nie dzieje. Z mojej strony po tym okresie włączyła się agresja w stosunku do tamtego faceta. Zacząłem mu pisać wiadomości które udało mi się odczytac po kryjomu i go oskarżać i straszyć. Nic to nie dało...za każdym razem gdy ja pisałem, dzwoniłem moja żona jechała jak wariatka go przepraszać. Myślałem, że wspólne wakacje coś zmienią, że te 2 tygodnie sprawią, że na nowo się do mnie zbliży. Zaplanowane mieliśmy je długo przed tym jak odkryłem co się dzieje. Więc nie chciałem zmieniać już planów. Na wyjeździe robiłem za nianię dla dziecka podczas gdy ona ciągle pisała z nim i rozmawiała.
Sytuacja doszła do tego, że ona nie czuje się zupełnie winna z powodu tego co się dzieje. Nigdy mnie nie przeprosiła i uważa że nie jestem lekarstwem na jej "problemy". Kocha tamtego. mi już w zasadzie tego nie mówi. Uważa jednak, że nie można nic zmienić i tak musi zostać bo dziecko najważniejsze. Tzn. Ja dalej wszystko mam opłacać, zajmowac się dzieckiem i mam jej nie przeszkadzać w spotkaniach...bo ta "przyjaźń" będzie trwała do końca życia. Bo on jest bratnią duszą. Dalej spotykają się po pracy i przed pracą. Ja już przestałem nawet to sprawdzać. Chyba wkradła się jakaś straszna obojętność po wszystkim co starałem się zrobić by ratować małżeństwo. Ona uważa że to ja mam się starać naprawić wszystko, bo ona sama się starac nei zamierza...Ale nigdy przez ten okres nawet nie spróbowała. Czuję się jak jej skarbonka i niania dla naszego dziecka. Ona strasznie w tym czasie zdziecinniała. Nie wiem, czy składać pozew. Do zdrady fizycznej raczej nie doszło. raz jakiś pocałunek w parku podobno. Ale pewności nie mam.. A na pewno może do czegoś dojść. Poradźcie co robić. Bo chyba za miękki jestem dla niej w dalszym ciągu. A moje groźby o rozwodzie przyjmowała ze spokojem. Tylko nie chce orzeczeń o jej winie bo mówi, że takie sprawy długo się ciągną i dużo kosztują. Zaskoczyła mnie takim postawieniem sprawy strasznie...
nic Ci nie poradzę, bo jestem tu nowy i świeżak w temacie, doradzą bardziej doświadczeni, wiem, że można na nich liczyć. Chciałbym Ci tylko napisać, że przeczytałem Twoją historię i całkowicie się w niej odnajduję - jakbym czytał swoją historię. Przeżywam to samo, co Ty.
Moje doświadczenie jest takie w podobnej sytuacji, że prawda jest znacznie straszniejsza niż to, co wiemy i sobie wyobrażamy. Oczywiście, to wcale nie oznacza, że tak musi być u Ciebie.
Trzymaj się. Jakbyś chciał pogadać, napisz na priv.
Witaj Anderson.
Niestety jesteś kolejnym facetem , którego żona zakochała się w koledze z pracy , stał się nową bratnią duszą skąd ja znam to określenie:rozpacz.
Cytat
żona piszę z kimś podczas gdy ja śpię. 150 sms w ciągu jednej nocy
Cytat
Ciągłe siedzenie na telefonie..kolejne zmiany haseł
To chłopie klasyka.I będziesz tak mieć cały czas jak długo będziesz na to pozwalać.Dlaczego nie postawisz jasnych granic? Naiwnie zakładasz ,że do zdrady fizycznej nie doszło podczas gdy
Cytat
Dalej spotykają się po pracy i przed pracą.
. Wierzysz w to , że dwoje dorosłych nakręconych na siebie ludzi nie uprawia sexu?
Czy tylko brak dowodów na sex jest dla Ciebie wyznacznikiem zdrady?
Cytat
Czuję się jak jej skarbonka i niania dla naszego dziecka.
To zmień to , przestań się przejmować nią czy jej jest dobrze , dobrze ma być , ale Tobie , bo za jakiś czas możesz nabawić się niezłej choroby ze stresu a przecież masz dziecko więc masz dla kogo żyć.
Cytat
Ona uważa że to ja mam się starać naprawić wszystko
to jest nie do naprawienia jeśli nie zmieni się zasadnicza sprawa
Cytat
mam jej nie przeszkadzać w spotkaniach...bo ta "przyjaźń" będzie trwała do końca życia.
Jeśli w związku jest osoba trzecia czytaj kochanek to żaden psycholog nie podejmuje się terapii rodzinnej.
Przeczytaj metodę 34 kroków masz na głównej stronie i mimo wszystko zadbaj o dowody zdrady bo nie wiesz co w przyszłości się wydarzy .
Komentarz doklejony:
Jedynie twarde postawienie sprawy z dowodami w ręku , może spowodować ,że w końcu twoja pani zejdzie na ziemię i będzie można nawiązać z nią normalny dialog , bo teraz jest na haju emocjonalnym.Musi poczuć ,że coś się kończy , że dotychczasowa stabilność wali się.
Za jakiś czas ochłoniesz , już ta sytuacja bardzo Cię męczy , może być tak , że już Ty nie będziesz chciał być z nią i puścisz ją wolno.
Żona nie utrzymuje ze mną ostatnio stosunków...jest to podejrzane. ale raczej widzę w tym jej sposób na rozwód w stylu "brak pożycia małżeńskiego" o którym mi mówiła... Dlaczego uważam że do niczego nie doszło? Bo była noc w którym ona została u niego a z przejętych wiadomości z jej tel wynikało, że miał jej za złe że do niczego nie doszło... jakby nie było jest jeszcze choć trochę religijna . 2 sprawa jest strasznie nieśmiała...w każdym razie była jak ją poznałem. Teraz już sam nie wiem jaka jest u siebie w pracy. Możliwe że gra tam zupełnie inaczej.
Tylko nie chce orzeczeń o jej winie bo mówi, że takie sprawy długo się ciągną i dużo kosztują.
Koncert życzeń to może sobie zamówić u swojego przyjaciela a nie u Ciebie. Bezczelność w czystym wydaniu.
Gromadź dowody i czym prędzej składaj pozew tylko i wyłącznie z orzeczeniem jej winy! a co będzie później to zobaczysz. Jeśli dalej będziesz tkwił w tym samym miejscu to uwierz, że ona nie będzie mieć skrupułów aby Cię przejechać walcem. Właściwie już to zrobiła a teraz tylko naprzemiennie włącza bieg pierwszy i wsteczny wkomponowując Cię tym samym w ziemię
34 kroki na już i zero kompromisów z Twojej strony.
Musisz przejąć inicjatywę. Jeśli w końcu coś trafi do tego jej pustego i napompowanego emocjami łba to możesz z nią prowadzić dialog. Na ten moment jednak nie masz do tego podstaw.
Nie chce zdradzać osoby którą kocha czyli kochanka . Emocjonalnie jest z nim więc nie kocha się z Tobą.
Cytat
miał jej za złe że do niczego nie doszło
mogło dotyczyć tylko tamtego dnia i spotkania , tego nie wiesz,zresztą to nieważne.
Emocjonalnie i tak jest z nim , Ciebie to wykańcza i to Ty szukasz rozwiązania problemu a nie ona.Żona nie ma takiej potrzeby aby coś z tym układem robić bo w sumie jest jej tak wygodnie albo kochanek do końca się nie określił.Kasę przynosisz ,dzieckiem się opiekujesz , grzecznie w domu siedzisz na kochanka przyzwalasz, na jej nocki u kochanka :rozpacz .
Wymuszony na obie "związek otwarty"?
Chcesz tego?
Próbowałeś może sprawdzić jej reakcje na wiadomość, że jakiejś naprawdę fajnej koleżance się podobasz?
Widać, że "Twoja" żona już odpłynęła więc zbieraj kwity i rozwód...
A tego gostka zostaw w spokoju i osobiście nic nie rób...
Musisz być jak żona Cezara - poza wszelkim podejrzeniem.
A jak będziesz chciał go "wychować"to pamiętaj; od tego ma się w razie czego własną rodzinę, przyjaciół, kolegów...
I nie mówię tu li tylko i wyłącznie o "przefasonowaniu mordki i żeber".
Czasami wystarcza zwykła "godzina wychowawcza"
"jakby nie było jest jeszcze choć trochę religijna"
oj, moja jest też strasznie religijna. Z ich radosnej twórczości wyglądało, że to sam Bóg ich sobie przeznaczył. Przeczytaj co sam napisałeś powyżej o zdziecinnieniu.
Ah "bratnia dusza". Też to słyszałem :-) Nawet "bratnie dusze" :-)
Tak - jesteś za miękki a ona zbyt zaangażowana.
To źle wróży.
Musisz w trybie pilnym odnaleźć swoje jaja i:
- zbierz i zabezpiecz dowody zdrady - posłuch, spyphone, śledzenie są różne opcję - na pewno się przyda,
- postawić ultimatum - ona kończy albo ponosi konsekwencje. Jakie? Wymyśl coś - rozwodu się widzę nie boi - odetnij od kasy, olej dzieciaka niech sama się z nim buja a jak jesteś w stanie to wywal za drzwi i zmień zamki (to działa!!), wyprowadź się i przestań płacić hipoteczny - nie wiem, zrób coś żeby "dupa jej się zaczęła palić" :-)
- jak kolega ma żonę - poinformować żonę - nie ma się co ceregielić i na co czekać.
Zmasowany atak na wszystkich frontach. Może nie poszła "na całość", może można to uratować.
Ale tak jak matrix piszę, jak kurz opadnie a ty się zdystansujesz to może sam osobiście będziesz miał ochotę zakończyć ten związek.
Anderson obudź się chłopie !!!
Zacytuje dexxa: Musisz w trybie pilnym odnaleźć swoje jaja
Jużzzżżż od tego momentu stosuje sie do 34 kroków. Pewnie jak każdy tutaj podczas zdrady żony myślał, że tylko się całowała z kochankiem i większość się myliła. Bierz zakładaj portki na swoje nogi i pokaż kto jest mężczyzną. Wiem, że trudne to jest, ale natura mężczyzny prędzej czy później tego będzie od Ciebie wymagać. To że jeszcze Twoja obecna żona jest adwokatem o dupe rozbić. W tym momencie jesteś Ty najważniejszy Twoje zdrowie i myśli w głowie.
Dziś pierwszy raz zapewniała mnie o miłości od kilku tygodni...Powiedziała, że wszystko z kolesiem ustaliła i mogą być tylko przyjaciółmi..Mieli poważne rozmowy i już między nami będzie ok.. Kontaktu nie zamierzają zmieniać. Chcą prowadzić wszystko na poziomie koleżeńskim. Potwierdzają to przechwycone prywatne wiadomości na komunikatorach. Zabawne, że ustala jak będzie wyglądał nasz związek z innym facetem. Widać nie chcą teraz robić kolejnego kroku...ale to nie zmienia sytuacji bo ona nadal się w nim podkochuje...w swoim pamiętniczku ma takie zapiski..podstawówka...
Przeczytaj chłopie to zdanie co napisałeś. Tak z 50 razy. I zastanów sie nad nim tak ze 100 razy.
Ustaliła z kochankiem ze jednak będzie tylko jej kolegą i kontaktu nie zamknie
Proponuję dodać punkt 35 do naszych kroków
35 codziennie rano patrzę w dół czy jajka kiełkuja czy trzeba sie dalej ogarniac
Cytat
Dziś pierwszy raz zapewniała mnie o miłości od kilku tygodni...Powiedziała, że wszystko z kolesiem ustaliła i mogą być tylko przyjaciółmi..Mieli poważne rozmowy i już między nami będzie ok.. Kontaktu nie zamierzają zmieniać. Chcą prowadzić wszystko na poziomie koleżeńskim.
Panie kolego. Dla mnie niepojęte jest, że Twoja żona ustala jakieś kontakty z jakimś kolegą, z pominięciem Ciebie. Dla mnie to jest niedopuszczalne i niezrozumiałe. Dla małżonków czy ludzi będących w związku liczy się (przynajmniej tak powinno być) tylko ta druga osoba, będąca w związku. Reszta osób jest już w kolejności drugiej, trzeciej itd. Mnie to wygląda na odejście emocjonalne żony do emocjonalnego złodzieja, tzw " bratniej duszy". Czy to zdrada emocjonalna? Nie wiem. Każdy człowiek w inny sposób postrzega zdradę i dla każdego różne są jej granice... Zasada jest prosta. Jak moja żona jest dla mnie najważniejsza, to reszcie osób wyznaczam jasne granice do której nawet nie mogą się zbliżyć. Z doświadczenia wiem, że przyjaźń "bratnioduszowa" damsko-męska to mit. Nie istnieje coś takiego. Prędzej czy później taka przyjaźń kończy się w łóżku. Kiedyś moja niedoszła żona też znalazła taką "bratnią duszę". I taki on był wspaniały i bezinteresowny i pomocny i rozumiejący i doceniający i wysłuchujący i wspierający. Nie to, co ja.... I nikt już tego nie widział, że ja w tym czasie kończyłem studia, pracowałem, pomagałem u nich na budowie i ze zmęczenia "leciałem na pysk". On był nowy, fascynujący i żebym nie wiem co robił i tak bym przegrał. I też nikt mi uczciwie tego nie powiedział, usiłując działać na dwa fronty i robiąc różne akcje w stylu wiecznego niezadowolenia, złości itd. A później się okazało, że taki do końca to on bezinteresowny nie był. A może żona zostawia sobie furtkę w postaci tej przyjacielskości? Żeby on był blisko pod ręką, bo jej na razie sumienie i religijność nie pozwalają na nawiązanie z nim związku... A może jest jej wygodnie z Tobą? To takie gdybanie, które jednak trzeba wziąć pod uwagę. A przede wszystkim to żona musi być wobec Ciebie szczera, bo teraz to chyba nie jest. Jak nie będzie szczera wobec Ciebie, to nie będzie między Wami nic prawdziwego. Weź wszystko powyższe pod uwagę...
Mieli poważne rozmowy i już między nami będzie ok.. Kontaktu nie zamierzają zmieniać. Chcą prowadzić wszystko na poziomie koleżeńskim. Potwierdzają to przechwycone prywatne wiadomości na komunikatorach.
No i teraz już widzisz dlaczego , żona skolegowala się z tym gościem .
Taki wartościowy przyjaciel , tak mu zależy na jej szczęściu , na tym żeby ona szanse na stworzenie dobrych relacji z Tobą , że nawet jest w stanie odwołać swoje poprzednie roszczenia do jej ośrodka miedzy nogami.
Wystarczą mu pogaduszki z Twoja żona , wspomaganie jej dobrym słowem , poradą w układaniu relacji z Tobą .:_jezyk
Bije Ciebie na głowę swoją mądrością , dobrocią itd.
Teraz może być tylko jeszcze bardziej wspaniały a przy tym niedostępny .:rozpacz
Ty z koleji... będziesz coraz większa przeszkoda. Roszczeniowiec bez wartości dodanej.
Gdyby ktoś miał wątpliwości , to jest to sarkazm z mojej strony.
Bo cóż lepszego mógł zrobić ten "przyjaciel" ?
Ustawić się z pozycji "Kocha, ale szanuje. Ubolewa nad niemożliwością oznajmieniu całemu światu , że jest miłością jego życia ale potrafi poświecić swoje pragnienia dla jej dobra. Mimo to zawsze będzie jej rycerzem któremu wystarczy możliwość rozmowy i ktory zawsze będzie służył pomocą "
Teraz to dopiero masz przerypane.
Moja rada - nie idz tą drogą.
Poza tym , nie wiesz czy nie jest to tylko przykrywka do głębszej konspiracji z jeszcze większa dawka adrenaliny.
Przykro mi to powiedzieć , ale nie masz za bardzo wpływu na zmianę decyzji przez żonę. Tym bardziej , że "haków " na nią tez nie masz. Jednie potwierdzenie jej niewinności w postaci żażalen gacha co do braku konsumpcji z powodu jej odmowy.
Masz wpływ na siebie i na swoje decyzje. Wiec skorzystaj z tego.
Co możesz poprawić , jaka decyzje podjąć , w czym rozmijacie się z żona a gdzie macie wspólne poglądy .
Skoro taka religijna , to może pociągniesz za ten sznurek , żeby ja przeciągnąć ?
Oszacuj ile możesz zyskać a ile stracić i zdecyduj czy Cię na to stać .
Powiedziała, że wszystko z kolesiem ustaliła i mogą być tylko przyjaciółmi..
to super, bardzo fajnie z ich strony; w sumie może i muszą jakoś tą relacje określić i nadać jej jakieś konkretne ramy; to co z tym zrobią ich broszka ich problem; ale...
to, że oni coś sobie ustalili nie zmienia faktu, że i Ty masz prawo jasno określić swoje granice; i wręcz obowiązek ustosunkować się do tego, co już się zadziało;
tak na już; jeśli rani Cię, to jej ostentacyjne pisanie z nim w Twojej obecności, to czemu tego nie tniesz, krótkim "nie rób tego w mojej obecności, bo to szczyt bezczelności", "mój dom, nie życzę sobie ostentacyjnego flirtowania pod moim okiem, i tyle "?
odcięcie od pieniędzy, jeśli kobieta jest finansowo całkowicie niezależna i w żaden większy sposób tego nie odczuje, da skutek chyba żaden;
wg definicji miłość ma trzy składowe; bliskość, zaangażowanie i namiętność;
sama bliskość bez zaangażowania i namiętności, jest właśnie zwykłym lubieniem; przyjaźnią; i relacje damsko-męskie, oparte na zwykłym rozumieniu i bliskości, raczej zagrożenia dla małżeństwa nie są;
ale w ich relacji z tego co piszesz bardzo widoczne jest spore zaangażowanie; a to już wykracza poza przyjaźń;
Komentarz doklejony:
uzgodnili przyjaźń, to fajnie, super, to teraz koniec z zaangażowaniem w pisanie z nim, w domu; przyjaźń to przyjaźń;
Anderson, jeszcze jedna dygresja :
- nie jest tak, że osoba która zaangażowała się w relacje z druga osoba , ma ochotę na kontynuowanie tej znajomosci, ale na poziomie koleżeństwa .
To sytuacja zero-jedynkowa :
- albo jesteś cała moja,
- albo zrywam z Tobą całkowicie kontakt, bo rani mnie status kolegi.
Jeżeli ktoś tak łatwo godzi się na degradacje do poziomu kolegi to znaczy, że nigdy nie zaangażował się na poważnie a jedynie grał swoją role żeby "coś" ugrać . Czyli manipulował nią żeby coś zyskać, bez przejmowania się druga osoba.
A wtedy nie zasługuje nawet na status kolegi.
Dzięki za wasze spostrzeżenia Nick, amor... Niestety czuję, że coś jest głęboko nie tak i to kolejna gra. Mam wrażenie że moje życie z żoną to pasmo gier. za każdym razem ustalane są nowe reguły i zasady a nagroda jest bardzo niejasna.
Przeszedłem etap bycia najlepsza wersją siebie...pracy nad sobą nad dzieckiem, domem..na propozycjach i wspólnych wyjściach by na powrót przyciągnąć ją do siebie...nic to nie dało. Chyba tylko jeszcze więcej swobody.
Później przyszedł czas na etap wściekłości gdy to nic nie dało a jeszcze bardziej pogłębiło ich relację, gdyż ona musiała go za wszystko przepraszać i wyszedłem na egoistę i jej pana a jemu zależy na tym by ją wyzwolić..by mogła sama o wszystkim decydować. o swoim szczęściu...Choć osobiście nigdy jej niczego nie zabraniałem..może to był mój błąd. Ale myślałem, że jest odpowiedzialna.
Teraz nastał etap wycofania, zobojętnienia nawet bardziej..ale trzymanie się 34 kroków dla mnie jest cholernie ciężkie.. Po pierwsze strasznie ciężko mi odmawiać jej cokolwiek. Chyba to takie uzależnienie do którego mnie doprowadziła.
Poza tym każdy skrawek czegoś pozytywnego u niej od razu odbieram jako jej szczerą chęć do naprawy związku. Jedną ręką daje..a w drugiej chowa się telefon z włączoną konwersacją z innym...ciężkie życie rogacza.
Teraz nastał etap wycofania, zobojętnienia nawet bardziej...
dwa pierwsze etapy pokazały jej, że została nagrodzona Twoim zaangażowaniem; trzeci jest etapem, który może być jej w jakiejś danej sytuacji na rękę;
może czas na ten właściwy etap na odcięcie się emocjonalne ;
na postawienie jasnej granicy, dla kogoś kto wbił Ci nóż w plecy;
obrazowo;
ktoś wbija Ci nóż w serce, a Ty biegasz za nim i starasz się o niego? to jaki dajesz takiej osobie sygnał?;
ktoś wbija Ci nóż w serce, a Ty ograniczasz się do wściekłości i dalej z krwawiącą, bolącą raną, trwasz przy nim i krzyczysz, czy widzi co Ci zrobił? to jaki dajesz sygnał takie osobie?;
ktoś wbija Ci nóż w serce, a Ty obojętniejesz, ale jak kiwnie paluszkiem, to lecisz za nim? to jaki dajesz mu tym sygnał?
co byś zrobił, gdyby na ulicy ktoś Cie poważnie zranił?
bo chyba naturalnym byłaby ucieczka/odsunięcie się, poszukanie schronienia i opatrzenie/zaleczenie rany, a nie ryzykowanie tym, że zada Ci kolejną;
Komentarz doklejony:
akceptacja tego co się stało i uświadomienie sobie, że przeszłości nie da się zmienić, jest jednym z najtrudniejszych etapów;
coś się skończyło, zostało definitywnie zabite; nie reanimujesz trupa;
można jedynie po jakimś czasie zacząć budować coś od nowa, pod jednym warunkiem, że obie strony tego chcą i o to walczą; w przeciwnym razie zajedziesz się, walcząc za dwoje;
panie kolego...w momencie w którym powiedziało się "tak" niema żadnych ustaleń osobno...są wspólne ustalenia bo taka jest istota małżeństwa...albo małżęństwo nie istnieje...jest fikcją...zdaje się, że kolega się zawachał ona to zobaczyła ale nie zamierza zrezygnować z niego zaś pan jest rozwiązaniem awaryjnym... skooro się pan na to godzisz to już pan przegrałeś... w grze o życie w związku niema wyjść awaryjnych...sa tylko pozory a te pryskają przy każdej próbie... szkoda czasu i zdrowia, stawiasz pan sprawe jasno...albo ja albo on... niema wyjść awaryjnych...w ten sposób ucina pan niejasności i oczyszcza atmosferę która tak zostawiona zcznie pana dusić, stopniowo, dzień po dniu...aż którego dnia straci pann oddech ona też...nastąpi eksplozja która przyniesie o.plakane skutki... tu niema kompromisów anie drugiego miejsca
Dobrze czujesz ,że to kolejna gra , słowa usłyszałeś aby Cię wyciszyć i ...pozostawia sobie furkę do dalszej znajomości z nim na legalu , bo teraz jak złapiesz ją na pisaniu to może powiedzieć to tylko kolega .
Anderson twoje starania o wyjscia i urozmaicanie życia nic nie dadzą na ten amok w jakim ona jest. Dostajesz ochłapy od niej sam to widzisz tylko jeszcze się cieszysz z resztek słów i gestów , wspomnień tego co było.Przeczytaj jeszcze raz komentarze nicka i amor, chyba czas na to abyś odcinał się emocjonalnie , skupiał się na sobie dziecku ale nie na niej.
Mam wrażenie że moje życie z żoną to pasmo gier. za każdym razem ustalane są nowe reguły i zasady a nagroda jest bardzo niejasna.
Tu jest chyba główny problem.
Reguły grycpowinny być raz ustalone , niezmienne i konsekwentnie przestrzegane.
A nagroda - a jakże jasno określona i nieuchronna jak kara.
Jej decyzja, jej wybór ale i odpowiedzialność za wybór .
Nie czas na rozterki i uleganie nastrojom.
Jeżeli relacja z "kolega" jest ważniejsza niż z mężem .... cóż, jej wola, jej decyzja.
Ale i konsekwencja jej wyboru.
Konsekwencja, ale nie fochy.
Znasz stwierdzenie "Miłość potrzebuje stanowczości " ?
Nie fochów , emocji, złości ale zimna stanowczość .
Alkoholik który próbuje trzeźwieć stawiając sobie kolekcje alkoholi na widoku nie wyjdzie z alkoholizmu.
Jej relacja z kolega przekroczyła już poziom normalnej znajomosci koleżeńskiej a próba dalszej jej kontynuacji jest jak stawianie przed sobą trunków przez alkoholika, na dodatek z odkręcaniem butelek i wąchaniem oparów .
Albo chce odbudować małżeństwo , albo rozwijać relacje z "kolegą".
Wybiera kolegę - trudno, przebolejesz ale bez Ciebie.
Wybiera małżeństwo - to kolega znika raz na zawsze.
Gdyby to był prawdziwy kolega, to po pierwszym sygnale, że jego obecność miesza w Waszym małżeństwie , sam zdecydowałby zniknąć z jej otoczenia.
Skoro tego nie zrobił to znaczy, że nie jest kolegą ale ma aspiracje do innego statusu i ma co najmniej w nosie to czy jego obecność miesza miedzy Wami.
Zreszta, żona po jego nachalności i pretensjach że się z nim nie seksiła, sama powinna poczuć się tym faktem obrażona, wyśmiać go i zerwać z nim kontakt .
Ale nie potrafiła tego zrobić .
Nie daj się wciągać w nowe gierki, ustaw nienaruszalne granice i konsekwentnie wymagaj ich przestrzegania.
Żaden "czas" na zastanowienie się, czy na przygotowanie się do zerwania kontaktu.
Kwestia jest prosta - kto ważniejszy dla niej kolega czy Ty.
Odpowiedz , że i kolega i Ty jesteście dla niej ważni, oznacza , że jesteś w oficjalnym trojkącie . Jeżeli to akceptujesz to powodzenia, jeżeli nie to wymiksuję się z niego . Choćby dla wlasnego zdrowia psychicznego.
a ja bym to jednak poszerzyła, o to, że wiele zależy od głębokości tej ich relacji i tego na jakim ona jest etapie;
bo wielokrotnie przecież wymuszenie zakończenia, kończy się jedynie tym, że zdradzający schodzi do podziemia; szczególnie w przypadku kobiet; i nawet jeśli się już nie kontaktują, to pozostają w fazie platonicznej miłości; która przez wzgląd na wymuszenie jeszcze bardziej się intensyfikuje; wzrasta, staje się mistyczna, romantyczna, niespełniona, wiecznie żywa;
a wówczas partnerzy całkowicie tracą szansę na zbliżenie się; albo jest ono powierzchowne i zdradzony dusi się później w związku przez lata;
a to równie dobrze może się szybko wypalić samo, jak kochanek zawiedzie raz, drugi, trzeci...
Komentarz doklejony:
dlatego jestem zdania, że postawienie sprawy: nie mam jak zabronić Ci kontaktowania się, bo jak będziesz chciała będziesz to i tak robić, ale mam swoje uczucia i emocje, więc je uszanuj; nie rób tego na moich oczach;
może czasem dać więcej, niż wszelkie zakazy;
Albo chce odbudować małżeństwo , albo rozwijać relacje z "kolegą".
Po dzisiejszej rozmowie wiem, że kontaktu nie skończy. Temat uważa za zamknięty i nie ma tu co dalej rozmawiać. Ograniczenia wpływają tylko na to, że ona oddala się coraz bardziej..A może już jest tak daleko że nawet sobie tego nie wyobrażam, ale przynajmniej jestem informowany o tym..
Jej płacz mnie zawsze niszczy...dziś jak zacząłem rozmowę o tym by ustaliła co chce i z kim by zdecydowała. Ja nie akceptuje tamtego faceta, on chyba też stara się odsunąć..ale tylko tyle by zawsze był pod ręką . Jak to bratnia dusza...
Płacze jak rozmawiamy, że powinna być sama bo nie może się zdecydować a każdy z nas chce ją na wyłączność. Mówi, że dłużej tego nie wytrzyma i to za wiele dla niej... A jedyne czego chce to by przestać od niej czegoś oczekiwać.. że wszyscy czegoś od niej oczekują a ona chce sama podejmować decyzję i po prostu chce być szczęśliwa nawet jak będzie znaczyło, że zostanie sama. Z takimi nastawieniem, emocjami jak u niej nie wygram. Kilka waszych opinii by sprawę postawić jasno się nie sprawdza...wygląda na to, że walczy sama ze sobą. Może chodzi tylko o dom i dziecko i tylko to ją trzyma w tym momencie.
Z drugiej strony widzę, że chyba podobnie jest z tamtym facetem...Trzyma ją na dystans...może liczy, że w ten sposób ją przekona...złamie, a ona też ma dość jego fochów.
A może jest tak, że ona widzi, że jego zaangażowanie gaśnie dopóki nie podejmie drastycznych zmian u siebie w związku..I to ona zabiega ciągle by utrzymać z nim relacje, ale też nie daje od siebie nic. Taki pies ogrodnika.
Może po prostu jest strasznie samolubna i myśli o tym, że da się to tak poukładać by przy nim się bawić, śmiać i to wszystko, a ze mną prowadzić dom, rodzinę. I od obu wymaga rzeczy niemożliwych.(jestem najbliżej tej opcji i tylko takie wytłumaczenie wydaje mi się pasować do tego wszystkiego co się wokół dzieje)
Pewnie spadnie na mnie teraz fala krytyki...bym się ogarnął, postawił...Ale mi zależy na niej jeszcze. Nie jest mi obojętna...dowodów na fizyczną zdradę nie mam żadnych. Emocjonalna sięgnęła zenitu skoro jest gotowa zostawić mnie, dom i wszystko co budowaliśmy 13 lat i być sama.
Czasem / często; religijność w życiu człowieka nie jest przejawem wiary, a wyłącznie wyuczonych schematów, które stają się świetnym narzędziem do ucieczki od realności, od dojrzałości i dokonywania wyborow. Twoja żona żyjąca w uproszczonym świecie jest niedojrzała co może być wynikiem właśnie zbyt prostych wyidealizowanych reguł wg. Których niby żyła. Teraz trzeba dokonać wyboru. Właściwie sprawa jest jasna; dziewczyna ma romans i nie ma znaczenia czy sypia z kolega czy nie (choć raczej wątpię w świętość, w szczególności oazowych girls - to tacy sami ludzie, takie same kobiety może z odrobina większa idealizacja czytaj łatwiejsze to wyrwania).
Godzenie się na taki stan rzeczy? Co dzięki temu masz zyskać? Co chcesz zbudować ? Tak niszczysz siebie i dodatkowo pomagasz (swoją biernością ) niszczyć Was, a to role ma już ona, gdy dołączysz Ty do odgrywania narzuconej kwestii nie będzie co zbierać. To nie koncert życzeń ... jest taki kawał o wierzącym bardzo rolniku, który tak wierzył, ze postanowił nie siać pola na wiosnę, a chciał zebrać plony... modlił się od wczesnej wiosny gorliwie... inni orali, siali.. on się modlił.. w lato nadeszły żniwa - on nic tylko się modli... inni zbierają już plony... mamy już jesien - chłop dalej się modli.. w listopadzie nie wytrzymał Bóg .. rozgarnal chmury wyjrzał z nich i rzekł do chłopa: Chociaż zasiej ...
Skąd ja to znam. Kolejna manipulacja. Nie daj się w to wkręcić.
To tylko próba z jej strony zyskania czasu i otrzymania od Ciebie przyzwolenia na jej dalsze ekscesy, bo przecież ona jest taka biedna...
Cytat
Mówi, że dłużej tego nie wytrzyma i to za wiele dla niej... A jedyne czego chce to by przestać od niej czegoś oczekiwać.
To dlaczego nie zdejmiesz z niej tego ciężaru. Ułatw jej to. Niech robi co chce, to jej wybory, jej życie, ale Ty nie będziesz uczestniczył w tym kabarecie. Odsuń się od niej, ale jednocześnie niech ma świadomość, że za chwilę powrót do Ciebie może być już niemożliwy.
Jeśli nie zaczniesz stawiać wyraźnych granic - przepadniesz w otchłani.
Cytat
Pewnie spadnie na mnie teraz fala krytyki...bym się ogarnął, postawił...Ale mi zależy na niej jeszcze. Nie jest mi obojętna...
To naturalne, że nie jest Ci obojętna, ale chłopie ogarnij się!
Myślisz, że taką postawą jak aktualna spowodujesz, że ona zauważy w Tobie silnego, fascynującego, jedynego faceta? Nic bardziej błędnego. Sprawdzone, z autopsji.
Jeśli w końcu nie zaczniesz działać to przegrasz nie tylko małżeństwo, ale i siebie!
Anderson nie ma potrzeby żeby Ciebie tutaj zasypywać falą krytyki. Jesteś tak bardzo przegrany, że ostatnią rzeczą do ratowania czegokolwiek są resztki Twojej godności.
Cytat
Ja dalej wszystko mam opłacać, zajmować się dzieckiem i mam jej nie przeszkadzać w spotkaniach...bo ta "przyjaźń" będzie trwała do końca życia.
Nawet nie pełnisz roli męża. Jesteś już tylko pomagierem, który ma zapier.... na nią i zajmować się dzieckiem aby ona mogła cieszyć się wygodą życia i relacjami z kochankiem. Jeszcze nie jest idealnie bo coś tam przebąkujesz, że Ci się nie podoba. Ale to kwestia czasu gdyż jak widać ma sposoby na Ciebie i to bardzo proste. Wystarczy, że się popłacze a Ty wymiękasz. A gdzie tam jeszcze do szantażu dzieckiem... Wtedy będziesz odwoził ją na spotkania i dowoził im prezerwatywy w środku nocy jak im zabraknie, żeby nie sprawić przykrości najdroższej. :cacy
Krótka rada - uciekaj! Im szybciej uwolnisz się od tej chorej sytuacji tym prędzej wrócisz do normalnego i szczęśliwego życia.
Anderson
Tak jak wcześniej zauważyłeś jest dziecinna , dziecinnie chyba myśląc , że problem sam się rozwiąże. Brak jej empatii w sobie , nie potrafi stanąć choćby na chwilę po drugiej stronie lustra i spojrzeć jakiego bagna narobiła.
Cytat
A jedyne czego chce to by przestać od niej czegoś oczekiwać.. że wszyscy czegoś od niej oczekują a ona chce sama podejmować decyzję i po prostu chce być szczęśliwa nawet jak będzie znaczyło, że zostanie sama.
To niech je podejmie te decyzje , możesz jej w nich pomóc uświadamiając jej , że wiecznie czekać nie będziesz na nią.Nie ruszycie do przodu jak ona sobie nie uświadomi tego , że takie życie na dalszą metę nie ma sensu , sama żyje wzdychaniem do kolesia nie mając pełnego spełnionego związku a Ty tkwisz w zawieszeniu motając się obok.Stara się oddzielać prywatne sprawy od osobistych. Anderson co Ci szkodzi iść do adwokata choćby tylko o poradę prawną , jakie masz szansę z dowodami które zebrałeś na rozwód z orzeczeniem o jej winie , sam będziesz wiedzieć na czym stoisz a i ona może zobaczy ,że coś się dzieje i zejdzie na ziemię.
Tkwiłem w podobnym bagnie jak Ty , wymęczyło mnie to strasznie,wylądowałem w szpitalu to mnie obudziło , stwierdziłem że to nie ma sensu mam dziecko mam dla kogo żyć , ż stała mi się obojętna , rozmowy miałem z psychologiem jak przeprowadzić dziecko przez rozwód do tego z adwokatem i wtedy gdy ja już miałem wyjeb..e na związek to ona dopiero się obudziła,skończyła tamtą relację w momencie jak nasze małżeństwo było już trupem.Dlatego piszę Ci zamęczysz się żyjąc w trójkącie , chyba że stworzycie związek otwarty tyle ,że twoja żona może mieć mniej zrozumienia od Ciebie
Anderson, jeszcze wczoraj zeznawała , ze razem z kolega postawili na Wasze małżeństwo a kolega zgodził się być tylko kolega, a dzisiaj już się okazują ze kolega jednak żąda od niej decyzji żeby była "cała jego"
Szybko następują te zmiany.
Cóż biedna dziewczyna obaj oczekujecie od niej decyzji, naciskajcie na nią , nie dajecie jej obaj wytchnienia , a ona taka zarobiona :cacy
No to wyręczyć ją.
Podejmij swoją decyzje.
Ty masz prawo podejmować swoje decyzje.
Choćby się one komuś nie podobały , to Ty i tylko Ty możesz ocenić co jaka decyzja będzie dla Ciebie lepsza. I jednocześnie wziąć za nią odpowiedzialność , jeżeli będzie chybiona.
Brak decyzji, jest również decyzją.
Skoro żona nie podejmuje decyzji z jakiekolwiek powodu ( bynajmniej nie z powodu braku danych), to jest to decyzja. Ktora podlega ocenie, jak każda decyzja.
Ty jesteś osoba, która ma prawo ocenić decyzje żony i podjąć swoją decyzje.
Dygresje :
- w postępowaniu sądowym , zdrada emicjonalna jest traktowane jako uprawnione domniemanie zdrady fizycznej oraz a oraz zawinionym rozpadem więzi emocjonalnej która może prowadzić do rozpadu więzi fizycznej i materialnej.
- KKK daje prawo zdradzonemu małżonkowi do "zerwania pożycia małżeńskiego " na taki czas jaki będzie mu potrzebny na pojednanie się , nawet do końca życia.
- tekst ślubowania odnosi się nie tylko do wierności małżeńskiej ale również do miłości rozumianej nie jako zauroczenie, pożądanie ale tej zdefiniowanej w "hymnie miłości " autorstwa św. Pawła .
Witaj Anderson. Ja bym obstawial raczej, że pod tą zasłona biednej, niezrozumianej wręcz pokrzywdzonej kobiety od której wszyscy (patrz- Ty i "kolega" oczekują decyzji kryje się zwątpienie w intencje kolegi. Podejrzewam że gdyby tylko dostała zapewnienie że bierze ja z całym inwentarzem, Ty dostał byś kopa takiego, że byś się o księżyc rozbił. Świadomość tego boli bardzo, ale wydaje mi się że nie ma w tym przypadku lepszej terapii jak machnąc jej pozwem rozwodowym przed nosem. Po jej reakcji może się zorientujesz czy jeszcze cokolwiek dla niej znaczysz.
A nie czasami: "Brak decyzji jest najgorszą decyzją"
Syndrom strusia,chowania głowy w piasek niech inni za mnie decydują, unikania działania niż działanie, brak wykonania ruchu w określonym czasie może doprowadzić do przegranej.
Trochę odbije od tematu -ale jak czytam panów nie akceptują takich przyjaźni Damsko-Męskich dlaczego? zazdrość? jakaś tu chyba trza coś więcej jak tylko zaufanie ale i pewności że przyjaciel do majtek nie zagląda? to jak to w końcu jest z wami panowie,macie samych kolegów męskich przyjaciół?
Trochę odbije od tematu -ale jak czytam panów nie akceptują takich przyjaźni Damsko-Męskich dlaczego? zazdrość? jakaś smiley tu chyba trza coś więcej jak tylko zaufanie ale i pewności że przyjaciel do majtek nie zagląda? to jak to w końcu jest z wami panowie,macie samych kolegów męskich przyjaciół? smiley
Nie akceptują (co wiecej: uważają za niemożliwą), bo sami takiej nie doświadczyli...
Fakt - zjawisko rzadkie - wszelako z doświadczenia własnego wiem, że możliwe.
W moim życiu jest taka przyjaciółka. Od niemal 40 lat. Raz, jeden jedyny raz, rozmawialiśmy o tym czy by tej przyjaźni nie zamienić w "przyjaźń".
Oboje doszliśmy do wniosku, że nie warto
Ja bym obstawial raczej, że pod tą zasłona biednej, niezrozumianej wręcz pokrzywdzonej kobiety od której wszyscy (patrz- Ty i "kolega"smiley oczekują decyzji kryje się zwątpienie w intencje kolegi.
Luki81 chyba jesteś bardzo blisko. Kolega na 100% by ją wziął gdyby tylko powiedziała mi papa. Ale ona się boi że jak to zrobi to kolega trochę się pobawi. "Poznają swoje magiczne miejsca, gdzie mogą być wiecznie razem szczęśliwi". Okaże się że to jednak zwykły wynajęty pokój i niezbyt wygodne łóżko- za to rosnące wymagania. I mu się odwidzi bo w gruncie rzeczy jej nie zna..ani ona jego. A bajki przez komunikatory o tym co się robi i co się potrafi każdy pisać umie. Gorzej jak przychodzi spojrzeć realnie na danego człowieka i co chce w życiu osiągnąć.
Anderson ona jest teraz w amoku. Dla niej ważne jest to jest tu i teraz. Nie myśli co będzie później. Co do kolegi to wiadomo o co mu chodzi. Nie wykluczam że ma w stosunku do niej jakieś dalekosiezne plany, ale szczerze w to wątpię. Po prostu znalazła się taka co poleciała na czułe słówka. A on w myśl zasady " posłucham, posłucham i sobie poru......" po prostu skorzysta. Dziewczyna po prostu odplynela i z tego amoku można ją wyciągnąć tylko terapia wstrzasowa. Czyli np. pozew o rozwód, walizki za drzwi itp. Poczytaj inne posty i historie. Dużo jest pomysłów. Jeżeli on ją jednak odstawi na boczny tor sam z siebie to ona, zakochana, zauroczona- jak zwal, tak zwal szybko nie wróci. O ile w ogóle i czy tego wtedy będziesz jeszcze chciał. Zastanów się dobrze. Przeczytaj inne historie i jeszcze raz swoją. Zobaczysz jakie są podobne i ile jest zakończeń. W każdym razie to TY podejmij decyzję. Pozdrawiam
chyba nie czytał pan uważnie tego co napisałem... ale już koleżeństwo dało radę napisać wiele cennych uwag... moim zdaniem z pana, jeszcze, żony to niezłe ziółko opanowane ciężkim amokiem... jak na razie jedyne lekarstwo to maczuga...czyli pozew i walizki za drzwi... jak ją kochaś oleje...to doczeka się pan przeprosin, błagań etc. teraz będą tylko roszczenia do swobody dawania d***
Witaj Anderson
Samiec Beta "narzędzie" facet nie szanowany, nazywany nieprawdziwym facetem, by mieć seks musi płacić zobowiązaniami, wysoką pozycją społeczną, prezentami, staraniem się, Tylko kiedy zasłuży otrzymuje imitację miłości od "swojej kobiety"
Miły, sympatyczny, unikający ryzyka i agresji, za miłosne podboje swojej kobiety obwinia siebie a ona traktuje go jak friendzone. Często wpada w miłosne sidła kobiet socjopatycznych, narcystycznych, aktorek z perfekcyjną grą,niedojrzałych, księżniczek nie zważających na potrzeby i uczucia mężczyzny, etc.
No i ty rozumiesz,i gratuluje takiej wieloletniej przyjaźni, to poligon doświadczeń...
Poczciwy-Bo to chłop,a chłop nie ma racji
Anderson,
Jesteś zazdrosny i to tak bardzo że przesłania ci racjonalne myślenie, a wyobraźnia płata ci figle i ranicie siebie nawzajem.
Cytat
Może po prostu jest strasznie samolubna i myśli o tym, że da się to tak poukładać by przy nim się bawić, śmiać
A do domu wraca i widzi naburmuszonego męża który nie mówi tylko syczy i pluje jadem
Cytat
Emocjonalna sięgnęła zenitu skoro jest gotowa zostawić mnie, dom i wszystko co budowaliśmy 13 lat i być sama.
Ani z nim ani z tobą...kto by to wytrzymał.
Wierzę twojej żonie,postawiła granice i warunki które nie ma zamiaru przekroczyć i jasno ci zakomunikowała że nie zerwie z nim kontakt,a ty nie akceptujesz i nie dziwie się mi też było by trudno zaakceptować tym bardziej że ja to chodząca bomba emocjonalna i sprawdziłabym co to za przyjaciółka,a nie szalała i wkręcała sobie filmy...
Pytanko do pozostałych "Panów" jaki rozwód? dlaczego nakręcacie go do podjęcia decyzji o rozwodzie? na jakiej podstawie? to małżeństwo jest do ocalenia,przechodzi kryzys a wy najlepiej ciach i pozamiatane?
wlacze się bo Twoja historia to w duzej czesci moja historia. I Twoje postepowanie to moje postepowanie na tamtym etapie, które obecnie uwazam za wieeeelki blad.
Tez chcialem ratowac, tez zastanawialema się co robic, tez szukalem w sobie winy. Obiecywalem zmiane, jakiś wspolny wyjazd, przywolywalem wspomnienia z okresu kiedy było nam super. I o kant dooopy to wszystko.
Leciala do gacha jak cma do swiatla. Stala w lazience i się stroila a ja wiedzialem już co się swieci. Na jakieś moje teksty oczywiscie odpowiedzi ze jest wolna osoba, ma prawo o sobie decydowac i robic co chce, nie będę jej kontrolowac.
To było nie do opanowania. Byla w jakiejs rui, mega amoku i wystarczylo skinienie palcem kochanka a leciala jak na rozkaz. Ja czulem to wtedy calym soba ze jestem dla niej przeszkoda w osiagnieciu szczescia, czulem pogarde i obrzydzenie w stosunku do mojej osoby i chocbym się zesral zlotem na srodku pokoju to nic by to nie zmienilo. Nic. Miala tylko jeden cel w glowie i to był kochanek.
Pamietam te moja bezsilnosc, to jak się miotalem zastanawiajac się co tu zrobic by ja zadowolic, by się zmienila, by się opamietala. O jakze bledne było to myslenie. Niestety nie znalem jeszcze tego forum i popelnialem blad za bledem.
Otoz wiedz jedno. NIE ZMIENISZ DRUGIEJ OSOBY. Mozesz zmienic siebie i ta zmiana zmienic postrzeganie Ciebie przez druga osobe czego konsekwencja będzie zmiana jej postepowania. Ale musisz zaczac od siebie. Ja zostaw. Po to masz 34 kroki.
Rob swoje i idz po swoje. Gufno Cie to obchodzi co ona ustalila z kochankiem. No Boooszeee... ona ustalila z kochankiem jakie beda Wasze stosunki. CzyTy czujesz to co napisales?
Tak jak pisze zgryzolowaty to jest opcja zero jedynkowa r11; albo Ty, albo on a nie jakiś chory uklad ze wy w jakims trojkacie i Ty caly czas spisz jak na minie bo nie wiadomo co im odwali.
Cytat
wygląda na to, że walczy sama ze sobą. r30; a ona też ma dość jego fochów. r30; A może jest tak, że ona widzi, r30; Może po prostu jest strasznie samolubna i myśli o tym, że r30; Ale ona się boi że jak to zrobi to r30;
czytam Twoje wpisy i pytam si: A gdzie tu jestes TY? Co Cie to obchodzi co ona to czy tamto. Zadbaj o siebie chlopie, wszyscy Ci to tu pisza więc otrzasnij się w koncu.
Zacznij dzialac!!!! Chlopie!!!!
Pytanko do pozostałych "Panów" jaki rozwód? dlaczego nakręcacie go do podjęcia decyzji o rozwodzie? na jakiej podstawie? to małżeństwo jest do ocalenia,przechodzi kryzys a wy najlepiej ciach i pozamiatane?
Kiedyś Pit chyba napisał w mojej historii, że rozwód nie oznacza uśmiercenia dwóch osób i ja się pod tym podpisuje obiema rękami.
Na ten czas złożenie pozwu o rozwód lub separację to jedyne racjonalne rozwiązanie. Dodam, że złożenie pozwu nie jest równoznaczne z wzięciem rozwodu. W międzyczasie może wiele się wydarzyć.
Teraz to on musi ratować siebie a z tego co widać miota się chłopina strasznie.
Złożenie pozwu powinno dodatkowo pokazać prawdziwe intencje jego żony.
Jeśli to jej nie otrząśnie i się nie opamięta to sprawa będzie jasna, że od początku nie było czego ratować.
Czasem radykalne kroki są niezbędne aby zachować jakiekolwiek szanse na uratowanie małżeństwa , ale również swojej godności, szacunku do samego siebie.
Komentarz doklejony:
Miłość wymaga stanowczości, banalne, ale jakie prawdziwe i aktualne.
Zahira trochę niesprawiedliwe jest to co piszesz...jestem naburmuszony, zly i tak dalej. Ale koledze nie pisze sie ze sie go będzie kochac do konca zycia. I że w snach są razem itp. Co z tego ze ustali ze nie heda razem. Ze bedzie tylko kolega.. jezeli wewnetrznie ona juz jest z nim? Ja stosuje 34 kroki juz. Na razie jest obrazona na mnie... no bo ja nie okazuje jej uczuc...
Słusznie stosujesz 34 kroki i bądź konsekwentny w tym zakresie.
Obrażona? Śmiech na sali...Może jeszcze powinieneś jej współczuć i pocieszyć?
Biedna zagubiona owieczka, taka nieszczęśliwa a Ty nie potrafisz okazać choć odrobiny empatii w stosunku do niej. Wszak ona się nieszczęśliwie zakochała, jak możesz jej nie wspierać, nie rozumieć...
Cytat
Na razie jest obrazona na mnie... no bo ja nie okazuje jej uczuc...
Przecież to jawne robienie z Ciebie idioty, wręcz obrażanie Twojej inteligencji.
Nie pozwól się tak traktować!
Teraz kurewna powinna zrozumieć, że jest w czarnej d..pie na własne życzenie i nic już od niej nie zależy.
Jedyne co może to prosić Cię o wybaczenie i danie Wam kolejnej szansy.
Cześć Anderson, tylko konsekwencja w działaniu i twój upór może dać jakiś efekt, jak twoja żona zobaczy że ma w domu faceta a nie chłopczyka to może jest jakaś szansa że coś do niej trafi.
Pozwól sobie wyjść na miasto, nie mów jej do kogo, po prostu powiedz że jesteś umówiony ze znajomymi a jak spyta z jakimi to nie tłumacz się jej.
Niech ona zaopiekuje się dzieckiem w sobotni wieczór a ty odstrzel się i usmiechnięty wyjdź z domu, nawet gdybyś miał iść samotnie do kina.
Niech widzi że to nie przelewki że skoro ona robi ci takie świństwo to ty tez możesz pokazać pazurki.
Zacznij konsekwentnie stosowac zasadę 34 kroków i daj znać czy za jakiś czas jej stosunek do Ciebie się w jakiś sposób zmienił.
Może jak zobaczy że cie w jakis sposób traci to zacznie się starac robić jakieś ruchy aby nie niszczyć małżeństwa.
Jesli to nie pomoże to przynajmniej będziesz miał czyste sumienie, że zrobiłeś wszystko aby ratować wasz związek.
Czuję się jak jej skarbonka i niania dla naszego dziecka. Ona strasznie w tym czasie zdziecinniała. Nie wiem, czy składać pozew. Do zdrady fizycznej raczej nie doszło. raz jakiś pocałunek w parku podobno. Ale pewności nie mam.
Chłopie - ogarnij się! Świat jest na tyle nam wrogi, że utrwala fałszywe schematy: jak już się ożenisz, to masz być wierny i na zawsze. Tymczasem obowiązuje nadal darwinizm!
Gdybyś miał samochód, a jakiś dziad by go sobie brał spod domu, bo taką ma fantazję - to pisałbyś tu na tym forum, co masz ze złodziejem zrobić? Dlaczego taki złamas nie pożycza sobie auta sąsiada? Bo gdyby przyszedł i poprosił o kluczyki, to... uruchom wyobraźnię, a gdy jej nie masz, idź teraz do sąsiada po kluczyki do jego ulubionego auta, a potem napisz tu, co cię spotkało.
Podstawowy błąd jaki robisz, to taki, że nadajesz żonie boski i święty status partnera. BŁĄD!!! Taki status może mieć wyłącznie wierna kochająca żona. Wyobraź sobie, że masz psa. Pozwolisz, by twój pies cię gryzł, wychodził z domu kiedy ma ochotę, latał na suczki kiedy ma ochotę?!
W związku z tym, żona przestaje być partnerką wobec której należy jej się cokolwiek, czyli: prywatność, pieniądze, wczasy, wycieczki, ciuchy itd... KONIEC.
Albo zaczniesz ją traktować jako obiekt wyposażenia swojego życia i matkę twojego dziecka, albo... zwyczajnie nie zasługujesz na tę kobietę. KAŻDA kobieta musi mieć wyznaczone granice w których może poruszać się w związku. Ty masz te granice: wiesz że musisz zarabiać na rodzinę, jej chleb, na kredyt, nie chodzisz na baby, nie pijesz - a ona?
Ona nie wie, że przekroczyła granice w związku, bo:
a/ czuje się usprawiedliwiona po lekturze Harlekinów uznając, że niezbywalnym jest jej prawo do motyli w brzuchu, do uniesień i emocji, do braku nudy i do emocjonalnej "samorealizacji",
b/ nie wyznaczyłeś jej nieprzekraczalnych granic, więc... masz to co masz. Inny facet na twoim miejscu okazałby SIŁĘ, a nie uciekał do kąta z płaczem, że go skrzywdzono. Tu nie chodzi o to, byś ją pobił, ale w kanonie rycerskim jest możliwość przegonienia złodzieja z domu. Kobieta ma wyłącznie szacunek do sprawnego silnego mężczyzny - facet nieporadny, miękki budzi w kobietach atawistyczny wstręt - nie nadaje się na obrońcę jej i jej dzieci, takiego nigdy nie będzie kochać i szanować.
Jak można okazać siłę wobec niesprawiedliwego prawa, zakazującego kamienowania niewiernych? Poprzez determinację i upór - ty musisz wyznaczać granice. Baba pisze SMSy - zabierasz jej telefon i wrzucasz do kibla. Przez przypadek zalewasz herbatą. Rzuca się - nagrywasz to na dyktafon - przyda się w sądzie, tam też dowiesz się jakim byłeś draniem i despotą. Rzuca się bardziej - bronisz się.
Ustanawiasz zakaz posiadania przez nią telefonu - nie zasługuje na to, naruszając wszelkie zasady panujące w związku. Jeśli po czasie pozwolisz jej mieć telefon, to musi być to twój telefon, bo będziesz miał wtedy biling połączeń. Bez telefonu nie umówi się z "przyjacielem". Ze złodziejem żon rozmawiaj jak ze złodziejem samochodów. Obowiązuje darwinizm - zwyciężaj albo giń.
Komu ona będzie za chwilę chciała urodzić kolejne dziecko? Złodziejowi żon, czy tobie? Albo ustanowisz prawidłowe zasady związku i wyznaczysz granice, albo pisz pozew o rozwód i trzymaj się jak najdalej od kobiet - one takich facetów nie tolerują na dłuższą metę. Zbirów, bandytów, drani - kochają bez wzajemności, a facet na miękko, może być tylko bankomatem.
Na ten czas złożenie pozwu o rozwód lub separację to jedyne racjonalne rozwiązanie. Dodam, że złożenie pozwu nie jest równoznaczne z wzięciem rozwodu. W międzyczasie może wiele się wydarzyć.
Dobrze,tylko powiedz jak to uzasadni?
pomoże sie otrząsnąć nie w każdym przypadku to działa i usłyszy "Sam tego chciałeś" nie znamy temperamentu i charakteru tej kobiety tylko Anderson może wiedzieć czy ją to złamie czy wywoła jeszcze większą burzę...
Anderson,
Sprawiedliwe czy nie... nie o to mi chodzi, a o to żebyś kontrolował emocje "zazdrość nie buduje a rujnuje" i zaczął myśleć jak to rozwiązać i czy jest co rozwiązywać,bo twoja pani emocjonalnie odpłynęła i jest rozdarta.
Cytat
Ale koledze nie pisze sie ze sie go będzie kochac do konca zycia. I że w snach są razem itp. Co z tego ze ustali ze nie heda razem. Ze bedzie tylko kolega.. jezeli wewnetrznie ona juz jest z nim?
Nie pamiętam teraz czy wcześniej pisałeś jakiej treści są ich wiadomości...
No koleżeństwo różne bzdury sobie wypisuje,ale to już jest coś więcej niż tylko zwykła przyjaźń...
Czyżby gość miał żonę? ty coś o nim wiesz czy nic a nic? po za tym że to kolega z pracy?
poczciwy,
Cytat
Teraz kurewna powinna zrozumieć, że jest w czarnej d..pie
Anderson, 34 kroki maja jeden feler :
- mogą być traktowane jako foch, a tak w tej chwili traktuje Twoje zachowanie żona .
Potrzebny jest jasny przekaz - kocham Cię, ale nie pozwolę się krzywdzić przez Ciebie, dlatego odcinam się od tego co robisz, nie od Ciebie.
Wita.Anderson.Co wiesz pewnego o gachu żony.Wiesz jak się nazywa.Sam Ci się przedstawił.Kawaler,rozwodnik,żonaty?Jak żonaty może poinformujesz jego żonę o wyczynach męża.Pokażesz te SMS w których to nie ona ale Twoja żona i on to już do końca życia.Na pewno się ucieszy.Ten jej pamiętniczek też zabezpiecz,obfotografuj go.To może być niezły dowód.34 kroki jak najbardziej.To ona ma się starać nie Ty.Nie piszesz jak u was z ekonomią .Kto jest głównym dostarczycielem gotówki.Jeśli Ty to tu też możesz ją docisnąć.Niech wie że kurestwo to drogi sport.Zahira się pewnie oburzy ale nazywam rzeczy po imieniu.Jeśli masz dostęp do jej telefonu ,kompa spróbuj znaleźć jak najwięcej.Jeśli sama jeździ samochodem dyktafon.Podobnie w domu gdy wychodzisz.No i zmiana pracy jeżeli chce kontynuować związek z Tobą.Zajmij się sobą i dzieckiem.Ona jest dla Ciebie niezauważalna.Abyś ją znowu zauważył musi się postarać i popracować.Na miękko nic nie ugrasz ,niczego nie uratujesz,co najwyżej pogrążysz się w rozpaczy i czarnowidztwie.Musisz najpierw zawalczyć o siebie dopiero jeżeli ona da coś od siebie co zauważysz i docenisz, zawalcz o małżeństwo.I nie zapomnij o dziecku.Dbaj o nie najlepiej jak potrafisz.Aby być dobrym ojcem nie musisz być mężem tej pani.Pozdrawiam.
Anderson...
Do tego co napisał Crusoe (inni również) dodam, że nawet jeśli gach jest nieżonaty też można mu napsuć krwi ujawnieniem romansu. Jeśli takie zachowanie nie mieści sie w "rodzinnych standardach" to poinformowanie rodziny (rodziców, rodzeństwa, dzieci) również może mu zaszkodzić...
A jeśli chciałbyś żeby ktoś w Twoim imieniu i bez emocji porozmawiał z gachem to daj znać
Zaznaczam: porozmawiał, bez nawet sugerowania rozwiązań siłowych.
Zahira się pewnie oburzy ale nazywam rzeczy po imieniu.
Nie,a dlaczego mam sie oburzać? jak wam pozwala to sobie mówcie jak chcecie...jak ty powiesz do żony "szmato" poniosły emocje przeprosisz,ale jak ktoś powie? to matka twoich dzieci,przejdziesz obojętnie?
Zahira słonko.Przecież ja nie napisałem że,żona Andersona jest k...wą.Ja nazwałem po polsku to co ona robi.Masz może jakąś "ładną "nazwę określającą jej postępowania.Anderson jeżeli Cię uraziłem swoim wpisem to serdecznie przepraszam.To się nie powtórzy.Wpadło mi jeszcze do głowy że mógłbyś im w pracy co nieco namieszać ujawniając romans np.anonimowo.
Komentarz doklejony:
Zahira .Może za to słonko się na mnie też wściekniesz.Ale tak mi jakoś do Ciebie pasuje.
Zahi,
Jak bardzo Cie lubię i szanuję to tym razem w pewnych kwestiach się z Tobą nie zgodzę.
Cytat
Dobrze,tylko powiedz jak to uzasadni?
Nie musie nic uzasadniać. Jeśli nie ma dowodów na jej popłynięcie albo nie ma ochoty na udowadnianie jej czegokolwiek może złożyć pozew bez orzekania winy, przecież wiesz o tym.
Cytat
kurewna? To jest ciągle jego żona
Dlatego nazwałem ją pieszczotliwie kurewna a nie kurwa. Na królewnę też nie zasługuje. Jakiś pomysł?
Zahi moja najdroższa, czepiasz się szczegółów, które nie mają żadnego znaczenia w tym wszystkim.
Nie ja wysiadam,tu za dużo was facetów nie da rady
poczciwy,
Cytat
Nie musie nic uzasadniać. Jeśli nie ma dowodów na jej popłynięcie albo nie ma ochoty na udowadnianie jej czegokolwiek może złożyć pozew bez orzekania winy, przecież wiesz o tym.
Zgadza się dowody są nie potrzebne ale uzasadnić trzeba,co napisze żona pisze sms-y z kolegą z pracy? o erotycznej treści...separacja może przejdzie ale rozwód wątpię...
Zahi,
Zawsze może npisać, że już nie kocha żony i znalazł sobie kochankę
A tak serio nie musi się tłumaczyć. Jeśli nie ma dowodów pół roku wystarczy abstynencji i składa pozew
Wiesz co Anderson ,siedzę sobie w swej pustelni w Bieszczadach ,piję piwko ,złapałem dopiero teraz neta ,bo z tym tu naprawdę trudno ,czytam co piszesz a w tle słychać rykowisko jeleni i tak myślę , chłopie bądź czlowiekiem i podejmij wreszcie za siebie i żonę jedyną słuszną decyzję.Po prostu wyprowadz się z domu na czas jej pokreconego życia ,zostaw ją z tymi rozterkami samą ,a jak już wybierze któregoś z was ,po prostu ją olej ,bo życie które w tym momencie dla ciebie się dopiero zaczyna i będzie piękne ,dla niej w myśl ; kto ciągnie dwie sroki za ogon ....da kopa w kosmos ,który nawiasem mówiąc też jest piękny patrząc właśnie na rozgwiezdrzone po deszczu niebo.Agarnij się chłopie ,życie jest piękne.Pozdrawiam.
siedzę sobie w swej pustelni w Bieszczadach ,piję piwko ,złapałem dopiero teraz neta ,bo z tym tu naprawdę trudno ,czytam co piszesz a w tle słychać rykowisko jeleni i tak myślę ,
Gdyby ktoś nie wiedział, to rykowisko dopiero się zaczęło i potrwa jeszcze 4 do 5 tygodni, więc spokojnie można się jeszcze załapać
panie W55 nie wiem czy pan wie ale opuszczjąc dom naraża się na oskarżenie "poruzcenie rodziny" co daje qrewnie maczugę do ręki...teraz jest wojna, nie można ot tak sobie zrejterować z pola walki...
Czy z etapu zdrady emocjonalnej da się przejść na etap przyjaźni? Żona nie poczuwa się zupełnie do winy...zero przepraszania czy skruchy. Wróciła do domu w pewien sposób. Zaczęła się na nowo interesować domem i dzieckiem, zaczęła być miła dla mnie...w zasadzie jest tak jak dawniej. Jednak ukrywanie wiadomości i częste pisanie z kolega z pracy (nie tak intensywne jak wcześniej) pozostało. Wiem, że w pracy i po pracy często rozmawiają. Ona odprowadza jego lub na odwrót. Brak kontaktu fizycznego potwierdzony obserwacjami-zwykle spacery i rozmowy. Jestem rozbity i nie wiem zupełnie co o tej sytuacji myśleć. Czy może rzeczywiście tamta przyjaźń/związek przeszedł w stan "mistycznej" i nieosiągalnej miłości jak tu ktoś napisał wcześniej..Sam nie wiem. Rozmowa z żoną zawsze przebiega w ten sam sposób jak schodzi na temat tamtego faceta. Ze mnie się śmieje że detektyw jestem...w zasadzie to ją nawet to złości.
Bardzo dobrze robi się w związku w zasadzie tylko jak tamten odpuszcza na chwile, albo się obraża. Wtedy czuję, że mam żonę na dzień-dwa.
Rozmowa czy jakiekolwiek kontakt z tamtym facetem nic nie da...bo wiem, że wtedy poleci ze skargą do mojej żon i tylko ją to odsunie. Z żoną w zasadzie też nie..bo temat jest wyczerpany...chyba tak jak ja.
Bardzo dobrze robi się w związku w zasadzie tylko jak tamten odpuszcza na chwile, albo się obraża. Wtedy czuję, że mam żonę na dzień-dwa
I co wystarczy Ci jak na dzień/dwa w tygodniu będziesz miał żonę a resztę dni zajmie jej "przyjaciel".
Cytat
Ze mnie się śmieje że detektyw jestem...w zasadzie to ją nawet to złości.
Po prostu bawią się Tobą świetnie....choć raczej ona bawi się świetnie bo podejrzewam że jej "przyjacielowi" tak do końca nie pasuje...lecz czego to się nie zrobi dla pukanka.
Cytat
Rozmowa czy jakiekolwiek kontakt z tamtym facetem nic nie da...bo wiem, że wtedy poleci ze skargą do mojej żon i tylko ją to odsunie
A to jest facet czy ciota jakaś? Jeszcze w moim życiu nie spotkałem się z przypadkiem gdzie po męskiej rozmowie....czasem nawet "bardzo męskiej" ktoś się szedł skarżyć......ale jak widzę dzisiejszych chłopaków w rurkach i różowych koszulkach z wystylizowaną fryzurą i mejkapem to mnie już nic nie zdziwi.
Cytat
temat jest wyczerpany
I właśnie o to jest ta gra. Na wyczerpanie. Chcesz tak dalej żyć, czy coś postanowisz zrobić z tym?
Jestem rozbity i nie wiem zupełnie co o tej sytuacji myśleć.
ciągle nie potrafisz i nie odcinasz się emocjonalnie;
a tym samym ona nic nie straciła, czego brak by odczuła i o co chciałaby zawalczyć;
Cytat
Bardzo dobrze robi się w związku w zasadzie tylko jak tamten odpuszcza na chwile, albo się obraża.
on się nie boi jej puszczać, a Ty masz obawy aby to zrobić?
on jej takim puszczaniem i przyciąganiem daje emocje; skupia tym na sobie jej uwagę; daje jej poczucie, że może coś stracić, więc ona zabiega;
a Ty uparcie jednostajnie ciągniesz w jedną stronę;
Komentarz doklejony:
Cytat
Ze mnie się śmieje że detektyw jestem...w zasadzie to ją nawet to złości.
złość jest reakcją na naruszanie granic danej osoby;
jak już musisz sprawdzać, to nie informuj jej o tym, to są informacje tylko i wyłącznie dla Ciebie i ewentualnie dla sądu;
sam ją zamykasz takim naruszaniem jej granic;
zamykasz i ciągniesz; a gość daje jej emocje i ustawia się tak, by walczyła o nie;
i dziwisz się, że masz taki wynik swojego działania, jaki masz?
Anderson
Najwyraźniej cały czas oboje robią Cię w balona i się dobrze przy tym bawią.
Cytat
Brak kontaktu fizycznego potwierdzony obserwacjami-zwykle spacery i rozmowy
Obserwacje nie wystarczą, przecież cały czas za nimi nie chodzisz, a mogą na przykład wziąć sobie oboje wolne w pracy i co wtedy?
Dostałeś ode mnie kilka rad na PW, czy je wykorzystałeś?
Ja nic nie sugeruję, ale powinieneś jednak odbyć męską rozmowę z facetem, a jeśli nie Ty to chyba masz jakiś kolegów.
Musisz sam zdecydować, czy chcesz tak dalej żyć.
Anderson, Nie Nie Nie
chłopie...zrozum,
Nic z tego nie będzie jeśli tak jak wyżej napisali, nie odetniesz się od niej.
Ona musi coś stracić żeby coś docenić, zresztą jak każdy człowiek, taka natura.
Swoim zachowaniem dajesz jej poniekąd przyzwolenie na to co robi. Jest pewna swego, widzi Twoją nieporadność i korzysta z niej.
To powinna być krótka piłka - informacja nie akceptuję tego co robisz i nie mam zamiaru tak żyć, wobec tego ja się wypisuję z tego układu...od tej pory zajmujesz się tylko i wyłącznie sobą, bez zważania na jej zachowanie, słowa i gesty.
Dlaczego ona w tej chwili miałaby traktować Cię poważnie? Dlaczego miałaby to przerwać? Przecież to idealny układ za Twoim przyzwoleniem. Żyć nie umierać.
Tracisz czas. W taki sposób jak dotychczas nic nie ugrasz a wręcz przeciwnie.
Zacznij działać bo za chwilę nie dość, że nie będzie czego ratować to w dodatku sam wpadniesz w jakiś stan depresyjny.
Dzięki za rady. Kurcze wydaje się to tak oczywiste jak piszecie...nawet jak sam na chłodno myślę nad tym co się dzieje.
Czy to jest jakaś gra? oczywiście, że tak. Na dodatek nie ja biorę w niej udział...tzn. jestem bardziej jak pionek niż gracz.
Ale punkt 25-ty i 31 metody 34 kroków jest chyba najcięższym dla mnie. Jak człowiek całe swoje dorosłe życie nigdy się nie przejechał na partnerce...Zawsze w ciemno można było ufać w jej słowa, a tu taka zmiana, to ciężko się przestawić.
Komentarz doklejony:
Czy ktos z kolegów/koleżanek jest zorientowany jak odzyskać usunięte smsy? Zona skrupulatnie czyści kazdego dnia tel a chcialbym wykorzystać szansę na sprawdzenie ich zawartości poki znam hasło na tel. Android 7 na samsungu...
Cześć, po kolejnych perypetiach "kolega" żony z pracy się wycofał najprawdopodobniej ze swoich uczuć. Tzn. utrzymuje kontakt z żoną ale bardzo lakoniczny. Żonie chyba spadł ciężar z serca, bo w końcu nie będzie go raniła tym, że jest ze mną w domu... . Pogadali, popisali i chyba koniec wielkiej miłości. Żona natomiast wróciła do mnie. Nawet raz powiedziała między wierszami, że mnie przeprasza. hahaha. Chce by było jak dawniej. Usunęła zabezpieczenia z telefonu, hasła itp. Pisze ciągle że mnie kocha. zaczeła normalnei funkcjonować w otoczeniu (wczesniej odcięła się od wszystkich dosłownie..rodziny, znajomych). Próbuje poprawić relacje które straciła przez ostatnie 5 miesięcy ze znajomymi, przyjaciółmi. A ja jestem rozwalony wewnętrznie. Bo mam udawać że nic się nie stało jak ona? Bo mam jej wybaczyć od razu bo już jest ze mną? Ja już tylko starałem się znaleźć prawdziwe niezbite dowody na zdradę nie tylko emocjonalną.. (nie udało się).. a tu powrót. W sumie byłem już gotowy odejść i nie oglądać się. Teraz jestem totalnie skołowany.. Bo osoba jaką poznałem przez te 4 miesiące była straszna. Była samolubna, bez serca, okłamywała mnie ciągle i uważała za zero. Proszę poradźcie bo ja nawet nie wiem czy jest jeszcze szansa na odbudowanie relacji. Jedyna pozytywna rzecz to to, że zacząłem paczyć i stawiać na pierwszym miejscu siebie. Stałem się zadbanym człowiekiem, i chyba przygoda ze sportem się nie skończy teraz. Gdyby nie dziecko byłoby łatwiej. Pewnie zostawiłbym to wszystko dawno temu. Tym bardziej, że ona nie przerobiła tego tematu...nic nie wyniosła, zero skruchy... Jest większym dzieckiem niż kiedykolwiek myślałem.
Anderson - wymień proszę jakie ona poniosła konsekwencje swoich czynów? Co straciła? Co ma ją powstrzymać przed kolejnymi kłamstwami i romansami? Jakie podjąłeś działania w tym zakresie? Potrafisz to zrobić?
Wg mnie zapewniłeś jej miękkie lądowanie nie mówiąc już o szacunku do Ciebie.
W najlepszym przypadku istnieje duże prawdopodobieństwo, że za jakiś czas otrzymasz powtórkę z rozrywki bo przecież jej się upiekło...
Anderson, pamiętaj że Ty nic nie musisz, Ty ewentualnie możesz rozważyć za i przeciw.
Niestety ale trafił Ci się najgorszy "okaz", dlaczego tak piszę?
Bo ten typ osoby zdradzającej najbliższą osobę, teraz będzie próbował zamieść wszystko pod dywan.
Teksty, kochanie zbłądziłam, nie byłam sobą, tylko Ciebie naprawdę kocham i nie wiem jak mogłam być taka głupia, będą się pojawiały.
Niestety to tylko puste słowa, gdyż tak jak napisałeś, żona nie przerobiła tematu i teraz będzie udawać, że nic się nie stało.
Gdyby chociaż zaproponowała jakąś terapię albo inną formę wstania z kolan.
Przykro to pisać ale prawdopodobnie gdy tamten facet znów się skusi, to żona zrobi to samo i znów potraktuje Cię jak śmiecia.
Wasz związek po jej "nawróceniu" jest uzależniony od tego, czy tamtemu będzie się chciało Twoją żonę znów bzyknąć czy akurat nie.
Jak on ją rzucił to jeszcze gorzej, bo dla niej będzie teraz niespełnionym marzeniem i czymś czego pragnęła a niestety zostało jej to odebrane.
Nie podejmuj teraz żadnej decyzji, nie staraj się na siłę jej przymilać bo obniżysz w jej oczach swoją wartość.
Musisz teraz być bardzo ale to bardzo twardy, przypadkiem nie idź teraz z nią do łóżka a uwierz mi zaraz zacznie do Ciebie podchody.
Daj jej do zrozumienia, że nie możesz z nią teraz sypiać po tym co Ci zrobiła, spijcie w oddzielnych pokojach i nadal stosuj zasadę 34 kroków.
Tylko jak pokażesz jej, że jesteś nieugięty i ewentualny jej powrót na łono rodziny, jest możliwy ale na twoich zasadach, masz szansę na cień nadziei co do uratowania waszego małżeństwa.
Nie rezygnuj z tego o czym pisałeś, teraz TY jesteś najważniejszy, pół kroku za Tobą dziecko a gdzieś tam daleko, daleko jest żona.
Będzie Ci ciężko bo ją kochasz a zarazem nienawidzisz i sam nie wiesz co masz zrobić.
Odwiedzaj forum, czata i pisz koniecznie co u was i jak Ty reagujesz na jej zachowanie.
Trzymam kciuki za Ciebie i dziecko!
Anderson chłopie weź się w garść !!! Według mnie masz rogi jak stąd do Nowego Yorku, sam napisałeś - "...Nigdy mnie nie przeprosiła i uważa że nie jestem lekarstwem na jej "problemy". Kocha tamtego...." 150sms itp. Chłopie ogarnij się teraz ty jesteś najważniejszy nie możesz swojej żonie tego popuścić od tak bez żadnych konsekwencji. Podam Tobie mój przykład kiedy moja się kufiła z kochankiem i wysyłała tonami sms, siedziałem cicho i zbierałem dowodu. W koncu testosteron eksplodował we mnie. Kazałem jej spierda...ac. Wiesz jaki był koniec rozwód i Bogu dzieki, ale lepsze było to że te dowody, które zbierałem wypłyneły na wierzch. "Była" z pewnością siebie i uśmiechem codziennie chodziła do pracy nie wiedząc, że całe korpo wie o jej puszczalstwie plus firmy z nią wspołpracujące. Według mnie Twoja żona dostała kosza od kochasia, poruchał i podziękował - pewnie nie chciał się pakować w "przyszłą" rozwódkę z dzieckiem. Teraz z pod kulonym ogonem nie ma wyjscia musi byc z Tobą. Wez jej pokaz teraz tak jak ona np. przez 5 miesiecy inna Twoją twarz - twarz skur....na faceta. Przerzuć troszkę emocji na nią niech się pozastanawia troszkę. Ona zna Ciebie na wylot emocjonalnie zmieniając swoje zachowanie grunt się jej zacznie palić pod nogami. Spróbuj dzisiaj wyjdz o 20.00 czy 21.00 gdzies na 2h nie tłumaczac jej gdzie gdyby zapyta - np. pojeździj samochodem czy zrob sobie spacer. Zrób coś niestandardowego niż to co robisz zawsze.
Gratuluje Anderson.Jeszcze wczoraj byłeś dla niej nikim,śmieciem największym błędem w życiu a tu proszę awansowałeś na koło zapasowe,może jeszcze nie na pełnowymiarowe ale na taką dojazdówkę.I to pod warunkiem że kochaś naprawdę ją olał a nie zeszli do podziemia.Jesteś już szczęśliwy,uśmiech od ucha do ucha wrócił?Raczej nie.Księżna pani myśli że jedno rzucone mimochodem przepraszam załatwiło sprawę.G.prawda.Jeśli jej odpuścisz za tydzień ,miesiąc góra za kilka problem wróci.Pewnie takich bratnich dusz u niej w pracy wiele.34 kroki nadal.Dowody zabezpiecz i dooobrze schowaj.Teraz Ty możesz używać życia,sport jak najbardziej,biegaj rower ,siłka co tylko Ci pasuje.Wychodź z domu jak najczęściej,rób na co tylko masz ochotę.Niech teraz ona ma problem,gdzie jesteś ,z kim ,co robisz.To nie są jej sprawy.Z niczego się nie tłumacz.Teraz to ona musi zapracować na WAS.Bo WAS już dawno nie ma jesteś Ty i ona .Razem to tylko dziecko macie i mieszkacie.
Dlaczego człowiek jest taki słaby, znów moja żona swoją postawą i tekstami wyprowadziła mnie z równowagi. Znów człowiek stał się okrutnym sk...synem przy własnym dziecku. Kolejne wyzwiska skierowane w mojej strony wywołały gniew. trzasnąłem wszystkim drzwiami po drodze i wyszedłem. Ale w drodze usłysząłem od żony tylko że się mnie boi i że się nad nią znęcam...chociaż to ja całe życie słysze że jestem łosiem, debilem, zerem... słyszy się te wszystkie kłamstwa a i tak wraca do domu..by zaopiekować się dzieckiem...Znów za szybko..i znów jedyne co dostrzega to potwierdzenie tego, że w domu czeka żona która uściska, powie, że już nie będzie tak mówiła i wróci do swojej sympatii z tel. Czasami wydaje się że te 34 punktu stworzył ktoś okrutny..albo stworzył on moją żonę.
Dlaczego człowiek jest taki słaby, znów moja żona swoją postawą i tekstami wyprowadziła mnie z równowagi. Znów człowiek stał się okrutnym sk...synem przy własnym dziecku.
A po cóż Ty się obwiniasz za brak doskonałości w działaniu? Mało masz problemów na głowie?
To, że masz świadomość, obrałeś kierunek i starasz się, to już i tak jest w obecnej sytuacji ogrom.
Nie od razu Kraków zbudowano.
Przy tak silnych emocjach, jakie targają osobami po zdradzie, fakt, że puszczają Ci nerwy jest czymś normalnym. Najważniejsze jest, że masz świadomość i starasz się, by te emocje ogarnąć.
I to jest gigantyczna praca nad sobą, nawet jeśli po drodze czasem coś pójdzie nie tak.
Nie obwiniaj się, bo to jest bez sensu, niczemu nie służy i tylko Cię osłabia niepotrzebnie. Wiesz co chcesz zrobić i starasz się, pracujesz nad tym. Potknięcia są czymś normalnym. One za każdym razem też czegoś uczą.
Anderson Twoje małżeństwo nadal jest na poważnym zakręcie. Nic się nie skończyło i nie zmieniło. Żona nadal jest w letargu i mimo śladów w jej przeszłości pod tytułem: życie wewnętrzne masz etap 14 letniej dziewczynki, która poznała kogoś w kim się zadłużyła, zafascynowała, zakochała - przeżywa klasyczny dramat zjesc ciastko i mieć ciastko, jednak w stanie euforii nadal nie ma Ciebie. Problemem jest ostracyzm, konsekwencje, problemy ze zrozumieniem komunikatów kolegi (czyli poważnych propozycji - idealizacja na tym etapie króluje u niej).
Pewne sprawy są proste gdy człowiek kocha.. kocha dba o drugiego człowieka bardziej czasem niż o siebie, troszczy się, zajmuje - tych postaw wobec Ciebie nie ma. Czy wrócą ? Tego nikt nie wie jednak teraz musisz zdjąć różowe okulary, mało realna nadzieje, ze po pierwszym muśnięcie i świetnym seksie i kilku banalnych słowach żona wróciła z niebytu romansu. Nóg bardziej mylnego.
Czy uda jej się naprawić cokolowiek pokażą czas ale na dziś ona jeszcze nie naprawia. Na dziś gra na czas !!
Dlaczego tak myśle? Co byś zrobił na jej miejscu gdybys obudził się z letargu i odkrył, ze jednak małżeństwo i je chcesz budować :......
napisałeś sobie na kartce co ?
Czy to robi ?
A co byś zrobił gdybys nie wiedział czego chcesz, nie chciałbyś zatrzaskiwać furtki ... potrzebowałbys czasu... na weryfikacje nowej relacji (może zywczajnie druga strona się zastanawia / może chce ugryźć ciastko ale nie chce go mieć).
Masz już odpowiedzi ?
Scenariusze są dość proste i do przewidzenia okazuje się, ze to strasznie obrzydliwie przewidywalne ... już widzisz w którym miejscu jesteś, jestescie? ...
Co byś sobie poradził na tym etapie ? A co robisz obecnie - spójrz na to z dystansu jakbyś radził konus na forum, w życiu ..
Anderson, jak ja Cię kurna rozumiem.
Ten ból porażki , kiedy nie potrafisz zapanować nad emocjami, do tego przyplątuje się poczucie winy bo jak widać skoro nie panujesz nad emocjami to tez nie jesteś idealny , a potem ból porażki kiedy wracasz bo dziecko, bo coś tam się wytłumaczyła , uścisnęła , a Ty zastanawiasz się co jest normalnością a od kiedy zaczyna się dooopa nie facet , a zoncia rozpoczyna sobie rekompensowac doznane krzywdy na boku.
Pytanie, dlaczego żona tak się zachowuje, jest taka agresywna wobec Ciebie ?
Ona z pewnością szuka winnych w całym otoczeniu za wyjątkiem siebie.
A akurat powinna zacząć od siebie.
- osobowość neurotyczna ?
- jakieś Dorosłe Dziecko ( DDA, DDD, DDRR) ?
- podłoże hormonalne , tarczyca ?
Obawiam się , że dobrze to już było , a wybór sposobu na rozwiązanie jej problemów , będzie polegał na ucieczce od rzeczywistości, szukanie wrogów w najbliższym otoczeniu i zbawicieli których zna się pobieżnie i z nimi szuka wspólnego wroga - Ciebie.
Może terapia , ale raczej wspólna bo na indywidualnej zona dostanie kopa do wzmocnienia swojej niezależności od wszystkich i wszystkiego bez określania granic za którymi zaczyna się krzywdzić innych.
Żona dostrzega coraz więcej wad w tym facecie. Już powoli "dorośleje" pierwsze wspaniałe mylne wyobrażenia o doskonałości tej osoby pryskają. I jest tym załamana. Jest tak ślepa, że stara się bym ja doradzał jej o co tamtemu mogło chodzić...dlaczego tak a nie inaczej się zachowuje czy mówi. Ile razy zaczyna ja staram się odpowiadać, że to nie mój problem lecz jej i ja nie będę ich negocjatorem albo terapeutą. Mówię jej, że wymaga ode mnie za wiele i nie widzi w tym problemu. Moje uczucia są na dalszym planie..nawet nie na drugim obecnie. Bo przede mną stawia dziecko i własnych rodziców i ich "nieocenione rady". Problem z podstawami moralności. Bo uważa, że rodzina jest silna dopóki nikt z zewnątrz nie jest w stanie tego podważyć...tzn. dopóki udajemy dobrą rodzinę i za taką uchodzimy. A brudy muszą zostać między nami. Lub, że jest ze mną dla dobra dziecka. To ostatnie zdanie jest wyłowione z wielu zwtotów które napisała tamtemu "koledze". Na takich fundamentach to wszystko siada.
Komentarz doklejony:
Nick...nie wiem czy to nie przypadek...ale żona pół roku temu zachorowała jakoś tak niespodziewanie, później anemia itp. kilkadziesiąt badań które przeszła nic nie wykazały...ale wtedy zaczęły się te zmiany i zainteresowanie innym facetem. Niedawno usłyszałem od kilku osób, że trochę to wygląda jakby miała problemy z tarczycą. Nigdy nie wiązałem tego z problemami które tu opisywałem. Ale nie chcę też się łudzić, że wszystko co się dzieje to wina jakichś hormonów... Niemniej jednak będę musiał to sprawdzić.
Żona dostrzega coraz więcej wad w tym facecie. Już powoli "dorośleje" pierwsze wspaniałe mylne wyobrażenia o doskonałości tej osoby pryskają. I jest tym załamana. Jest tak ślepa, że stara się bym ja doradzał jej o co tamtemu mogło chodzić...dlaczego tak a nie inaczej się zachowuje czy mówi
to nie jest żadne doroślenie, tylko próba wciągnięcia Cię w atawizmy;
próba rozmydlenia i przerzucenia sedna problemu z "jestem odpowiedzialna za to co zrobiłam" na "ścierających się samców walczących o samice";
w sumie jak on ją zostawia i Ty stawiasz jasne granice, została sama;
i bardzo dobrze, bo tylko wtedy ma szansę ponieść pełne konsekwencje;
jest z tobą dla dobra dziecka i bardzo dobrze, bo tylko w tej sprawie na tą chwilę będziesz z nią rozmawiał, a nie o jej prywatnych problemach z jej kochankiem; bo to nie jest Twój problem, tylko ich, niech oni się głowią nad tym, co z nim zrobią;
zostawi ją z tym samą, lepiej dla Ciebie; siadasz bierzesz cole i popcorn i oglądasz przedstawienie;
Komentarz doklejony:
Cytat
Ale nie chcę też się łudzić, że wszystko co się dzieje to wina jakichś hormonów... Niemniej jednak będę musiał to sprawdzić.
to nie łudź się, bo nawet jak to jest czynnik wpływający, to jednak jest jednym z wielu;
warto wyeliminować, ale nie warto nadawać mu większego znaczenia niż ten jaki ma, czyli jednego z wielu;
Amor - celnie w punkt... to nie rada tylko dalszy ciąg gry... jak kocha Ciebie co powinna zrobić - spróbuj odpowiedzieć sobie na zadane pytania - odpowiedzi powstrzymają odrobine złudzenia
Komentarz doklejony:
*Twoja żona nie szuka rady o to mi chodziło.
O ile zgadzam się , że powody zdrowotne jej zachowania są czynnikami wpływającymi ale nie jedynymi które wpłynęły na jej decyzje o zdradzie i samooczyszczenia z win za nią , to uważam też , że zerwanie romansu i powrót na łono rodziny (mentalny) nie rozwiąże problemu z którym ma do czynienia Anderson , jeżeli te czynniki zwrotne ( w tym zdrowia psychicznego) nie znikną .
Agresja i szukanie chętnych do walki ze wspólnym wrogiem, nie zniknie.
Dlatego, dobrze żeby sama doszła do wniosku ( a przynajmniej żeby sadziła ze sama na to wpadła), ze dla jej dobra powinna powinna zaopiekować się swoim zdrowiem.
Problem z określaniem granic, jest czesto to, że osoba która do tej pory hasała sobie bez przeszkód po czyichś poletkach , pojawienie się granicy traktuje jako ograniczenie jej wolności, ingerencje w jej prawa, przemoc.
Potrzeba dużo cierpliwości, czasu i konsekwencji żeby uświadomić sobie i drugiej osoby gdzie zaczyna się a gdzie kończy czyje poletko.
a myśmy się poznali kiedykolwiek? :niemoc
znamy się?
Cytat
O ile zgadzam się , że powody zdrowotne jej zachowania są czynnikami wpływającymi ale nie jedynymi które wpłynęły na jej decyzje o zdradzie i samooczyszczenia z win za nią , to uważam też , że zerwanie romansu i powrót na łono rodziny (mentalny) nie rozwiąże problemu z którym ma do czynienia Anderson , jeżeli te czynniki zwrotne ( w tym zdrowia psychicznego) nie znikną .
Agresja i szukanie chętnych do walki ze wspólnym wrogiem, nie zniknie.
zwróciłam jedynie uwagę na to, by jednemu z elementów nie nadawać większego znaczenia niż ma;
Cześć ponownie,
dorzucę parę słów do swojej sytuacji. Żona chyba się przebudziła ze snu i zobaczyła, że jej adorator to straszny dupek i dzieciak. Non stop jej wyrzuty robi o wszystko...ale to jemu mówiła jak ja ją wcześniej kontrolowałem (co jest totalnym kłamstwem, bo nie zabraniałem jej niczego). Facet dłużej nie wytrzymuje i chciałby przejść na kolejny level znajomości, ale żona już wie, że z tego nic nie będzie..a może się boi, że straci rodzinę/wygodne życie? i chce zostać tylko jego przyjacielem. Namawia go ciągle by spróbował, by odpuścił i by wszystko kończyło się tylko na rozmowach. On jednak uparcie odmawia i z pozyskanych informacji silnie stara się zmienić pracę by nie mieć z moją żoną kontaktu. Ja staram się trzymać 34 kroki, żona już lata za mną i mówi jak to mnie kocha, ale nie jest w stanie odciąć się od "kolegi". Zabiega i walczy o to by on był blisko bardziej niż o mnie..przerażające jest to, że ona na serio nie widzi, że mnie rani takim zachowaniem.
Anderson, przecież to proste. Kochanek spiernicza, ty ja chcesz kopnac w dupe...
Jej miłość yeraz do ciebie będzie rosnąć w tempie takim samym jak kochanek ja będzie olewał. Wyjedź Chopie na 2 tygodnie i ja olej.
Crusoe dobrze napisał. Czy ty czytasz co piszesz? Nie jest w stanie sie odciąć tocty ja odetnij od siebie albo będziesz w większej dupie niz jesteś teraz. Słuchasz ale nie słyszysz co ci ludzie piszą.
Przecież Anderson wyraźnie napisał, że się odciął.
Musi wyczyniać cyrki w domu, jak nieogarnięty emocjonalnie ostatni buc i wieśniak ?
Co ma mu dać na ten moment odwalanie maniany?
Komentarz doklejony:
co ma wnieść przyśpieszanie siłowe procesów, które muszą w niej wybrzmieć? wciśniecie ją w granie pod niego, udawanie i zakłamanie?
Amor też uważam, że to najgorszy z możliwych scenariuszy...Siedzę wygodnie (powiedzmy) i patrzę jak jej próby manipulacji mną i tamtym facetem powoli wymykają się jej z rąk. Jak traci grunt pod nogami. Jak druga gałązka się łamie. Nie zależy mi na zniszczeniu jej. Zależy mi na odbudowaniu czegokolwiek...ale najpierw cała tamta historia z kolegą musi się zakończyć. Jak dam teraz jej i jemu pretekst (jak wcześniej rzucając się raz do jej szyi raz do jego) by coś ich zbliżyło...np. moja złość skierowana w ich stronę to tylko ją odepchnę a jego zmotywuję do "pomocy" biednej dziewczynie. I znów będę walczył z rycerzem i jego księżniczką. Jak tamto się skończy sama przyjdzie do mnie i będzie mnie przepraszać...a wtedy dopiero zobaczy mur który zbudowała. tak przynajmniej mam nadzieję będzie...ale wygląda na to, że wszystko zmierza w tym kierunku.
Anderson, masz nerwy ze stali. Czasami warto pozamiatać sprawę, żeby się nie wykończyć, bo każde rozwiązanie będzie lepsze niż życie w ogromnym stresie;
Jeśli to rozsądek, cierpliwość i chłodna kalkulacja a nie bezradność to gratuluję bez względu na końcowy efekt. Do takiej postawy trzeba ogromnej siły.
Anderson, na początku tej strony, jest mój post w którym uspokajam i tłumaczenie się przed amor :cacy
Z tych trzech elementów trojskladnikowej teorii miłości , u żony wystąpił jeden na pewno - bliskość (intymność) w kierunku kochanka , w mniejszym stopniu zaangażowanie a namiętność może i jest ale niespełniona póki co.
Kochanek idzie na całość .
Gdyby jeszcze posłużyć się ta teoria miłości , w odniesieniu do dynamiki uczuć , to najpierw powinna wstąpić namiętność , potem bliskość a w końcu zaangażowanie .
Chociaż , w czasach wirtualnych romansów Sternberg musiałby pewnie nieco zmodyfikować swoją teorie.
Cóż , przyjdzie Ci obserwować jak żona, wodzona na pokuszenie, daje sobie radę z namiętnościami które nią targają .
Ulegnie czy nie ulegnie ?
Nie licz na jej rozsądek i trzeźwa ocenę charakteru kochanka.
Może nawet, im gorszy tym lepiej dla niego ?
Jeżeli żona jest w amoku, a wyglada ma to, że jest , to ocenia faceta na podstawie mnogości emocji które w niej wzbudza.
Mniejsza o jakość.
Nie snuj planów , o powrocie żony na kolanach, o tym co Ty zrobisz kiedy odzyskasz pozycje jedynego, bo może być zupełnie inaczej.
Masz swój plan B ?
Na wypadek skonsumowania ich namiętności ?
Na wypadek jej i kochanka pełnego zaangażowania ?
Piszesz o informacjach z pewnego źródła
, czy te informacje mogą być traktowane jaki twardy dowod ?
Rozwazales możliwość odpalenia pod żona jednorazowej bomby informacyjnej ( o masowej skali rażenia ?
Czasami taka bomba , wywołuje efekt tsunami fal emocji , które przykrywają poprzednie emocje ...
Kobieta atawistyczno-emocjonalna jest, a facet swoim rozumem prowadzić na sznurku ja ma - to taka dowolna interpretacja nauk amor.
Nick masz rację, ale u żony w tym całym szale zabrakło najprawdopodobniej namiętności. Ona taka jest..niestety bardzo bardzo dziecinna i bliskość fizyczna nigdy nie była jej mocną stroną. Wydaje mi się, że to jest powód dla którego tamten szaleje i chce to wszystko zakończyć. Bo nie dostaje tego 3 elementu. Pewne źródło o którym piszę to jej prywatne konwersacje z telefonu zabezpieczonego na 4 spusty...teraz nie daje się już jak wcześniej i nie zdradzam, że potrafię go odblokować. Dlatego co noc na spokojnie czytam jego żale o niespełnionej miłości i jej prośby o pozostanie przyjaciółmi...
Niestety biorę pod uwagę to, że możliwe, że jednak ostatecznie przyjdzie dzieńw którym złamie się i zostawi mnie i pójdzie na całość. Nie zastanawiałem się nad tym co wtedy nie mam planu B...muszę o tym pomyśleć.
Komentarz doklejony:
Żona zauważyła na pewno moją zmianę, widzi że zmieniłem się dla siebie...Może tak miało być, zmieniam pracę na dużo dużo lepszą. Wcześniej o tym nie myślałem zbyt przejęty tym by nic nie spieprzyć bo wiadomo...dom, kredyt, dziecko, samochód...Teraz po tym wszystkim nie boję się zmian i straty czegokolwiek. Widzę, że nie wszystko zależy ode mnie i czasami może się wszystko posypać i jakoś da się z tym żyć. Chyba zaakceptowałem ryzyko w wielu aspektach mojego życia.
Kobieta atawistyczno-emocjonalna jest, a facet swoim rozumem prowadzić na sznurku ja ma - to taka dowolna interpretacja nauk amor. smiley
2 za wypracowanie
partnerstwo ma sens, jak masz po drugiej stronie partnera/partnerkę; jak masz po drugiej stronie osobę, która Cie szanuje i którą z automatu i Ty szanować będziesz; bo znasz wartość relacji i relacja dużą wartość dla Ciebie posiada;
na sznurku to sobie prowadzisz, jak chcesz pewne rzeczy rozegrać pod siebie, tak by na sytuacji zaistniałej z powodu wpływu czynników zewnętrznych, na które nie masz wpływu, stracić jak najmniej;a po drugiej stronie masz debila, który nie panuje sam nad sobą i własnymi emocjami, nad tym co robi;
i każde rozdanie będzie inne, bo i sytuacja każda jest inna i tylko dana osoba może rozstrzygnąć co dla niej ważne;
po zdradzie, szczególnie emocjonalnej, warto wyjść ze złudzeń, że parę łączyła miłość; nie ma jej i koniec; i zdrada to pokazała;
można sobie tupać nóżkami i nie godzić się z tym; a można to tez zaakceptować, jako fakt oczywisty; i do tego faktu się ustawić;
jedni nic nie stracą na gwałtownym odejściu; inni stracić mogą bardzo wiele i rozwalić swoje życie i życie dzieci, czy wpakować się w poważne problemy finansowe i straty nie do odrobienia, pal licho dla nich, gorzej dla dzieci; a jeszcze inni, którzy przez lata tkwili w patologi mogą być wręcz uszczęśliwieni, że mają wreszcie chwilę spokoju i zwykły codzienny spokój zwać będą rajem; sytuacje są różne;
zdrada emocjonalna to koniec; po niej można tylko; jak miną podbite emocje, zdecydować o tym co dalej;
jak decydujesz w emocjach, czy inni w silnych emocjach decydują za Ciebie o Twoim życiu, to ani nie robisz tego świadomie, ani nie Ty rozdajesz karty; jesteś tylko pionkiem w grze; nie dziwne, że tak wielu czuje się przegranymi, jak byli tylko pionkami w czyimś rozdaniu;
po zdradzie nie ma żadnego powodu, by rozgrywać pewne rzeczy pod kogoś, bądź z uwzględnieniem partnerstwa, którego na dany moment nie ma; bo to jest utopijne;
jak jesteś dojrzały to bierzesz pod uwagę ogólne, jak najlepsze rozegranie sytuacji, dla wszystkich; z pełną akceptacją tych rzeczy, których zmienić nie możesz, bo nie masz wypływu, ewentualnie znikomy;
do miłości nikogo nie zmusisz; rozmowa z osobą w amoku, to jak rozmowa z pijakiem; a często sytuacje wymagają bardzo poważnych rozmów o przyszłości np dzieci, czy rodziny; możesz się naszarpać, wyrzucić emocje, doprowadzić do demolki w domu; a możesz też olać kompletnie stan pijanego i niech odeśpi; pogadasz z nim jak wytrzeźwieje;
lepiej ten czas wykorzystać na zabezpieczenie sobie tyłów, podjęcie własnych decyzji, ustawienie sobie dobre sytuacji; bo partnerstwa już nie ma;
jak ktoś się ocknie po przebudzeniu, przyjdzie do Ciebie skruszony i zrozumie co narobił, a Ty na dany moment nie będziesz miał ciekawszych alternatyw, to można się ewentualnie zastanowić na tym, czy z tą osobą chce się mieć jeszcze cokolwiek wspólnego i czy można jej zaufać na tyle by spróbować zbudować z nią cokolwiek jeszcze, ale już zupełnie innego; bo poprzednie było do niczego, skoro takie miało konsekwencje;
wszystko jednak zależy od postawy tej osoby, po tym jak się ocknie;
Ci którzy wymuszają zostanie drugiej strony i tak nie odzyskują tego co najważniejsze; partnerzy zostają, bo dzieci, bo zobowiązania, bo kochanek/kochanka się nie sprawdzili lub zwiali; ale to nie jest nawet ich wybór nas, tylko wybór lepszej opcji dla nich na daną chwilę; emocjonalnie pozostają w sferze tej niespełnionej nowej miłości; kopnięci przez kochanków w tyłek zostają jeszcze dodatkowo z pełnym rozgoryczeniem życiem;
na wymuszeniu przez strach przegrywasz;
kwestia oczywiście tego jeszcze, o co kto i kiedy walczy;
więc co ma mu dać na ta chwilę szarpanie się? jak ma jasną sytuację, kobieta jest w amoku, w ogóle go nie czuje, bo rani bezmyślnie;
ona się nie odkocha z dnia na dzień, to tak nie działa; przykryje te jej emocje jeszcze silniejszymi, to będą tylko przykryte, utajone; i tak będą się odzywać;
i pozostanie tylko ogromny żal do niego, że zniszczył "jej szczęście"; co miałby na tym zbudować?
Komentarz doklejony:
Cytat
Z tych trzech elementów trojskladnikowej teorii miłości , u żony wystąpił jeden na pewno - bliskość (intymność) w kierunku kochanka , w mniejszym stopniu zaangażowanie a namiętność może i jest ale niespełniona póki co.
to właśnie bliskość rodzi pożądanie/namiętność;
im większa bliskość , tym silniejsza namiętność i z automatu większe zaangażowanie;
to przecież za bliskością idzie silna potrzeba zbliżenia się jeszcze bardziej;
Cytat
Gdyby jeszcze posłużyć się ta teoria miłości , w odniesieniu do dynamiki uczuć , to najpierw powinna wstąpić namiętność , potem bliskość a w końcu zaangażowanie .
Chociaż , w czasach wirtualnych romansów Sternberg musiałby pewnie nieco zmodyfikować swoją teorie.
zdaje się, że to jest odniesienie do tego jak to wygląda klasycznie;
że w większości relacji w pierwszej kolejności decyduje popęd, silnie utożsamiany z namiętnością;
ale pożądanie siada przecież tam, gdzie nie ma autentycznej bliskości;
stąd tak łatwo w wirtualnych romansach o silne podbicie pożądania;
bo komunikatory mają to do siebie, że pisze się niech najczęściej krótkie zwroty, a w takich nie sposób wyczuć autentycznych, realnych emocji; wiec każda z osób nakłada sobie takie emocje, jakich potrzebuje na dana chwilę;
a że najbardziej ludzie potrzebują bliskości, bo samotność wiedzie je najczęściej na internetowe strony, to i takie nakładają emocje; i z automatu szybko podbijają pożądanie; na złudzeniach w sumie, bo wielokrotnie Ci ludzie nawet sie nie znają;
za zwrotem np uwielbiam Cie, mogą stać różne emocje, niewyczuwalne przez internet;
komunikat może brzmieć;
uwielbiam Cie
uwielbiam Cie :cacy
uwielbiam Cie :_jezyk
czy uwielbiam Cie
a osoba potrzebująca i szukająca bliskości odbierze go tylko w taki sposób w jaki na daną chwilę potrzebuje i chce aby on brzmiał;
stąd przecież wprowadzono ikonki emocji, bo takie rozmowy skrótami przez net rodziły wiele nieporozumień; i rodzą zresztą nadal;
Amor dziękuje za Twoje słowa. Szczególnie ostatnie do mnie trafia...Kilka razy już słyszałem o z jej ust. Wcześniej jak się "rzucałem"..że niszczę jej szczęście, że ją zapędzam do złotej klatki.
Anderson.Nie namawiam Ciebie do urządzenia w domu masakry piłą motorową z żoną w roli głównej.Namawiam do stanowczości i konsekwencji.Tylko tyle i aż tyle.Sytuacja chora .On jej nie chce ,ona go chce ale nie tak jak on chce ją.Do tego Ty ją kochasz.Kim ,czym jesteś dla niej?Czuje się w złotej klatce to ją z niej wypędź,przymusu pobytu za kratami nie ma.Stoisz na drodze do jej szczęścia,ustąp droga wolna ale wyciągnij konsekwencje.Szanuj sam siebie skoro ona nie potrafi Cię docenić.
Anderson od 3 miesięcy przeżywam to samo. Internetowy romans męża. Nie wiem dokladnie co tam było. Twierdzi że to tylko koleżanka. Urwał to jak tylko kiedyś zobaczylam sms.
Ale ja i tak sie motam. Wierzyć niewierzyc....
nic Ci nie poradzę, bo jestem tu nowy i świeżak w temacie, doradzą bardziej doświadczeni, wiem, że można na nich liczyć. Chciałbym Ci tylko napisać, że przeczytałem Twoją historię i całkowicie się w niej odnajduję - jakbym czytał swoją historię. Przeżywam to samo, co Ty.
Moje doświadczenie jest takie w podobnej sytuacji, że prawda jest znacznie straszniejsza niż to, co wiemy i sobie wyobrażamy. Oczywiście, to wcale nie oznacza, że tak musi być u Ciebie.
Trzymaj się. Jakbyś chciał pogadać, napisz na priv.
Niestety jesteś kolejnym facetem , którego żona zakochała się w koledze z pracy , stał się nową bratnią duszą skąd ja znam to określenie:rozpacz.
Cytat
Cytat
To chłopie klasyka.I będziesz tak mieć cały czas jak długo będziesz na to pozwalać.Dlaczego nie postawisz jasnych granic? Naiwnie zakładasz ,że do zdrady fizycznej nie doszło podczas gdy
Cytat
Czy tylko brak dowodów na sex jest dla Ciebie wyznacznikiem zdrady?
Cytat
To zmień to , przestań się przejmować nią czy jej jest dobrze , dobrze ma być , ale Tobie , bo za jakiś czas możesz nabawić się niezłej choroby ze stresu a przecież masz dziecko więc masz dla kogo żyć.
Cytat
Cytat
Jeśli w związku jest osoba trzecia czytaj kochanek to żaden psycholog nie podejmuje się terapii rodzinnej.
Przeczytaj metodę 34 kroków masz na głównej stronie i mimo wszystko zadbaj o dowody zdrady bo nie wiesz co w przyszłości się wydarzy .
Komentarz doklejony:
Jedynie twarde postawienie sprawy z dowodami w ręku , może spowodować ,że w końcu twoja pani zejdzie na ziemię i będzie można nawiązać z nią normalny dialog , bo teraz jest na haju emocjonalnym.Musi poczuć ,że coś się kończy , że dotychczasowa stabilność wali się.
Za jakiś czas ochłoniesz , już ta sytuacja bardzo Cię męczy , może być tak , że już Ty nie będziesz chciał być z nią i puścisz ją wolno.
Cytat
Koncert życzeń to może sobie zamówić u swojego przyjaciela a nie u Ciebie. Bezczelność w czystym wydaniu.
Gromadź dowody i czym prędzej składaj pozew tylko i wyłącznie z orzeczeniem jej winy! a co będzie później to zobaczysz. Jeśli dalej będziesz tkwił w tym samym miejscu to uwierz, że ona nie będzie mieć skrupułów aby Cię przejechać walcem. Właściwie już to zrobiła a teraz tylko naprzemiennie włącza bieg pierwszy i wsteczny wkomponowując Cię tym samym w ziemię
34 kroki na już i zero kompromisów z Twojej strony.
Musisz przejąć inicjatywę. Jeśli w końcu coś trafi do tego jej pustego i napompowanego emocjami łba to możesz z nią prowadzić dialog. Na ten moment jednak nie masz do tego podstaw.
Cytat
Nie chce zdradzać osoby którą kocha czyli kochanka . Emocjonalnie jest z nim więc nie kocha się z Tobą.
Cytat
Emocjonalnie i tak jest z nim , Ciebie to wykańcza i to Ty szukasz rozwiązania problemu a nie ona.Żona nie ma takiej potrzeby aby coś z tym układem robić bo w sumie jest jej tak wygodnie albo kochanek do końca się nie określił.Kasę przynosisz ,dzieckiem się opiekujesz , grzecznie w domu siedzisz na kochanka przyzwalasz, na jej nocki u kochanka :rozpacz .
Chcesz tego?
Próbowałeś może sprawdzić jej reakcje na wiadomość, że jakiejś naprawdę fajnej koleżance się podobasz?
Widać, że "Twoja" żona już odpłynęła więc zbieraj kwity i rozwód...
A tego gostka zostaw w spokoju i osobiście nic nie rób...
Musisz być jak żona Cezara - poza wszelkim podejrzeniem.
A jak będziesz chciał go "wychować"to pamiętaj; od tego ma się w razie czego własną rodzinę, przyjaciół, kolegów...
I nie mówię tu li tylko i wyłącznie o "przefasonowaniu mordki i żeber".
Czasami wystarcza zwykła "godzina wychowawcza"
oj, moja jest też strasznie religijna. Z ich radosnej twórczości wyglądało, że to sam Bóg ich sobie przeznaczył. Przeczytaj co sam napisałeś powyżej o zdziecinnieniu.
Tak - jesteś za miękki a ona zbyt zaangażowana.
To źle wróży.
Musisz w trybie pilnym odnaleźć swoje jaja i:
- zbierz i zabezpiecz dowody zdrady - posłuch, spyphone, śledzenie są różne opcję - na pewno się przyda,
- postawić ultimatum - ona kończy albo ponosi konsekwencje. Jakie? Wymyśl coś - rozwodu się widzę nie boi - odetnij od kasy, olej dzieciaka niech sama się z nim buja a jak jesteś w stanie to wywal za drzwi i zmień zamki (to działa!!), wyprowadź się i przestań płacić hipoteczny - nie wiem, zrób coś żeby "dupa jej się zaczęła palić" :-)
- jak kolega ma żonę - poinformować żonę - nie ma się co ceregielić i na co czekać.
Zmasowany atak na wszystkich frontach. Może nie poszła "na całość", może można to uratować.
Ale tak jak matrix piszę, jak kurz opadnie a ty się zdystansujesz to może sam osobiście będziesz miał ochotę zakończyć ten związek.
Zacytuje dexxa: Musisz w trybie pilnym odnaleźć swoje jaja
Jużzzżżż od tego momentu stosuje sie do 34 kroków. Pewnie jak każdy tutaj podczas zdrady żony myślał, że tylko się całowała z kochankiem i większość się myliła. Bierz zakładaj portki na swoje nogi i pokaż kto jest mężczyzną. Wiem, że trudne to jest, ale natura mężczyzny prędzej czy później tego będzie od Ciebie wymagać. To że jeszcze Twoja obecna żona jest adwokatem o dupe rozbić. W tym momencie jesteś Ty najważniejszy Twoje zdrowie i myśli w głowie.
Ustaliła z kochankiem ze jednak będzie tylko jej kolegą i kontaktu nie zamknie
Proponuję dodać punkt 35 do naszych kroków
35 codziennie rano patrzę w dół czy jajka kiełkuja czy trzeba sie dalej ogarniac
Cytat
Cytat
No i teraz już widzisz dlaczego , żona skolegowala się z tym gościem .
Taki wartościowy przyjaciel , tak mu zależy na jej szczęściu , na tym żeby ona szanse na stworzenie dobrych relacji z Tobą , że nawet jest w stanie odwołać swoje poprzednie roszczenia do jej ośrodka miedzy nogami.
Wystarczą mu pogaduszki z Twoja żona , wspomaganie jej dobrym słowem , poradą w układaniu relacji z Tobą .:_jezyk
Bije Ciebie na głowę swoją mądrością , dobrocią itd.
Teraz może być tylko jeszcze bardziej wspaniały a przy tym niedostępny .:rozpacz
Ty z koleji... będziesz coraz większa przeszkoda. Roszczeniowiec bez wartości dodanej.
Gdyby ktoś miał wątpliwości , to jest to sarkazm z mojej strony.
Bo cóż lepszego mógł zrobić ten "przyjaciel" ?
Ustawić się z pozycji "Kocha, ale szanuje. Ubolewa nad niemożliwością oznajmieniu całemu światu , że jest miłością jego życia ale potrafi poświecić swoje pragnienia dla jej dobra. Mimo to zawsze będzie jej rycerzem któremu wystarczy możliwość rozmowy i ktory zawsze będzie służył pomocą "
Teraz to dopiero masz przerypane.
Moja rada - nie idz tą drogą.
Poza tym , nie wiesz czy nie jest to tylko przykrywka do głębszej konspiracji z jeszcze większa dawka adrenaliny.
Przykro mi to powiedzieć , ale nie masz za bardzo wpływu na zmianę decyzji przez żonę. Tym bardziej , że "haków " na nią tez nie masz. Jednie potwierdzenie jej niewinności w postaci żażalen gacha co do braku konsumpcji z powodu jej odmowy.
Masz wpływ na siebie i na swoje decyzje. Wiec skorzystaj z tego.
Co możesz poprawić , jaka decyzje podjąć , w czym rozmijacie się z żona a gdzie macie wspólne poglądy .
Skoro taka religijna , to może pociągniesz za ten sznurek , żeby ja przeciągnąć ?
Oszacuj ile możesz zyskać a ile stracić i zdecyduj czy Cię na to stać .
Cytat
to super, bardzo fajnie z ich strony; w sumie może i muszą jakoś tą relacje określić i nadać jej jakieś konkretne ramy; to co z tym zrobią ich broszka ich problem; ale...
to, że oni coś sobie ustalili nie zmienia faktu, że i Ty masz prawo jasno określić swoje granice; i wręcz obowiązek ustosunkować się do tego, co już się zadziało;
tak na już; jeśli rani Cię, to jej ostentacyjne pisanie z nim w Twojej obecności, to czemu tego nie tniesz, krótkim "nie rób tego w mojej obecności, bo to szczyt bezczelności", "mój dom, nie życzę sobie ostentacyjnego flirtowania pod moim okiem, i tyle "?
odcięcie od pieniędzy, jeśli kobieta jest finansowo całkowicie niezależna i w żaden większy sposób tego nie odczuje, da skutek chyba żaden;
wg definicji miłość ma trzy składowe; bliskość, zaangażowanie i namiętność;
sama bliskość bez zaangażowania i namiętności, jest właśnie zwykłym lubieniem; przyjaźnią; i relacje damsko-męskie, oparte na zwykłym rozumieniu i bliskości, raczej zagrożenia dla małżeństwa nie są;
ale w ich relacji z tego co piszesz bardzo widoczne jest spore zaangażowanie; a to już wykracza poza przyjaźń;
Komentarz doklejony:
uzgodnili przyjaźń, to fajnie, super, to teraz koniec z zaangażowaniem w pisanie z nim, w domu; przyjaźń to przyjaźń;
- nie jest tak, że osoba która zaangażowała się w relacje z druga osoba , ma ochotę na kontynuowanie tej znajomosci, ale na poziomie koleżeństwa .
To sytuacja zero-jedynkowa :
- albo jesteś cała moja,
- albo zrywam z Tobą całkowicie kontakt, bo rani mnie status kolegi.
Jeżeli ktoś tak łatwo godzi się na degradacje do poziomu kolegi to znaczy, że nigdy nie zaangażował się na poważnie a jedynie grał swoją role żeby "coś" ugrać . Czyli manipulował nią żeby coś zyskać, bez przejmowania się druga osoba.
A wtedy nie zasługuje nawet na status kolegi.
Przeszedłem etap bycia najlepsza wersją siebie...pracy nad sobą nad dzieckiem, domem..na propozycjach i wspólnych wyjściach by na powrót przyciągnąć ją do siebie...nic to nie dało. Chyba tylko jeszcze więcej swobody.
Później przyszedł czas na etap wściekłości gdy to nic nie dało a jeszcze bardziej pogłębiło ich relację, gdyż ona musiała go za wszystko przepraszać i wyszedłem na egoistę i jej pana a jemu zależy na tym by ją wyzwolić..by mogła sama o wszystkim decydować. o swoim szczęściu...Choć osobiście nigdy jej niczego nie zabraniałem..może to był mój błąd. Ale myślałem, że jest odpowiedzialna.
Teraz nastał etap wycofania, zobojętnienia nawet bardziej..ale trzymanie się 34 kroków dla mnie jest cholernie ciężkie.. Po pierwsze strasznie ciężko mi odmawiać jej cokolwiek. Chyba to takie uzależnienie do którego mnie doprowadziła.
Poza tym każdy skrawek czegoś pozytywnego u niej od razu odbieram jako jej szczerą chęć do naprawy związku. Jedną ręką daje..a w drugiej chowa się telefon z włączoną konwersacją z innym...ciężkie życie rogacza.
Cytat
Cytat
Cytat
dwa pierwsze etapy pokazały jej, że została nagrodzona Twoim zaangażowaniem; trzeci jest etapem, który może być jej w jakiejś danej sytuacji na rękę;
może czas na ten właściwy etap na odcięcie się emocjonalne ;
na postawienie jasnej granicy, dla kogoś kto wbił Ci nóż w plecy;
obrazowo;
ktoś wbija Ci nóż w serce, a Ty biegasz za nim i starasz się o niego? to jaki dajesz takiej osobie sygnał?;
ktoś wbija Ci nóż w serce, a Ty ograniczasz się do wściekłości i dalej z krwawiącą, bolącą raną, trwasz przy nim i krzyczysz, czy widzi co Ci zrobił? to jaki dajesz sygnał takie osobie?;
ktoś wbija Ci nóż w serce, a Ty obojętniejesz, ale jak kiwnie paluszkiem, to lecisz za nim? to jaki dajesz mu tym sygnał?
co byś zrobił, gdyby na ulicy ktoś Cie poważnie zranił?
bo chyba naturalnym byłaby ucieczka/odsunięcie się, poszukanie schronienia i opatrzenie/zaleczenie rany, a nie ryzykowanie tym, że zada Ci kolejną;
Komentarz doklejony:
akceptacja tego co się stało i uświadomienie sobie, że przeszłości nie da się zmienić, jest jednym z najtrudniejszych etapów;
coś się skończyło, zostało definitywnie zabite; nie reanimujesz trupa;
można jedynie po jakimś czasie zacząć budować coś od nowa, pod jednym warunkiem, że obie strony tego chcą i o to walczą; w przeciwnym razie zajedziesz się, walcząc za dwoje;
Anderson twoje starania o wyjscia i urozmaicanie życia nic nie dadzą na ten amok w jakim ona jest. Dostajesz ochłapy od niej sam to widzisz tylko jeszcze się cieszysz z resztek słów i gestów , wspomnień tego co było.Przeczytaj jeszcze raz komentarze nicka i amor, chyba czas na to abyś odcinał się emocjonalnie , skupiał się na sobie dziecku ale nie na niej.
Cytat
Tu jest chyba główny problem.
Reguły grycpowinny być raz ustalone , niezmienne i konsekwentnie przestrzegane.
A nagroda - a jakże jasno określona i nieuchronna jak kara.
Jej decyzja, jej wybór ale i odpowiedzialność za wybór .
Nie czas na rozterki i uleganie nastrojom.
Jeżeli relacja z "kolega" jest ważniejsza niż z mężem .... cóż, jej wola, jej decyzja.
Ale i konsekwencja jej wyboru.
Konsekwencja, ale nie fochy.
Znasz stwierdzenie "Miłość potrzebuje stanowczości " ?
Nie fochów , emocji, złości ale zimna stanowczość .
Alkoholik który próbuje trzeźwieć stawiając sobie kolekcje alkoholi na widoku nie wyjdzie z alkoholizmu.
Jej relacja z kolega przekroczyła już poziom normalnej znajomosci koleżeńskiej a próba dalszej jej kontynuacji jest jak stawianie przed sobą trunków przez alkoholika, na dodatek z odkręcaniem butelek i wąchaniem oparów .
Albo chce odbudować małżeństwo , albo rozwijać relacje z "kolegą".
Wybiera kolegę - trudno, przebolejesz ale bez Ciebie.
Wybiera małżeństwo - to kolega znika raz na zawsze.
Gdyby to był prawdziwy kolega, to po pierwszym sygnale, że jego obecność miesza w Waszym małżeństwie , sam zdecydowałby zniknąć z jej otoczenia.
Skoro tego nie zrobił to znaczy, że nie jest kolegą ale ma aspiracje do innego statusu i ma co najmniej w nosie to czy jego obecność miesza miedzy Wami.
Zreszta, żona po jego nachalności i pretensjach że się z nim nie seksiła, sama powinna poczuć się tym faktem obrażona, wyśmiać go i zerwać z nim kontakt .
Ale nie potrafiła tego zrobić .
Nie daj się wciągać w nowe gierki, ustaw nienaruszalne granice i konsekwentnie wymagaj ich przestrzegania.
Żaden "czas" na zastanowienie się, czy na przygotowanie się do zerwania kontaktu.
Kwestia jest prosta - kto ważniejszy dla niej kolega czy Ty.
Odpowiedz , że i kolega i Ty jesteście dla niej ważni, oznacza , że jesteś w oficjalnym trojkącie . Jeżeli to akceptujesz to powodzenia, jeżeli nie to wymiksuję się z niego . Choćby dla wlasnego zdrowia psychicznego.
bo wielokrotnie przecież wymuszenie zakończenia, kończy się jedynie tym, że zdradzający schodzi do podziemia; szczególnie w przypadku kobiet; i nawet jeśli się już nie kontaktują, to pozostają w fazie platonicznej miłości; która przez wzgląd na wymuszenie jeszcze bardziej się intensyfikuje; wzrasta, staje się mistyczna, romantyczna, niespełniona, wiecznie żywa;
a wówczas partnerzy całkowicie tracą szansę na zbliżenie się; albo jest ono powierzchowne i zdradzony dusi się później w związku przez lata;
a to równie dobrze może się szybko wypalić samo, jak kochanek zawiedzie raz, drugi, trzeci...
Komentarz doklejony:
dlatego jestem zdania, że postawienie sprawy: nie mam jak zabronić Ci kontaktowania się, bo jak będziesz chciała będziesz to i tak robić, ale mam swoje uczucia i emocje, więc je uszanuj; nie rób tego na moich oczach;
może czasem dać więcej, niż wszelkie zakazy;
Cytat
Po dzisiejszej rozmowie wiem, że kontaktu nie skończy. Temat uważa za zamknięty i nie ma tu co dalej rozmawiać. Ograniczenia wpływają tylko na to, że ona oddala się coraz bardziej..A może już jest tak daleko że nawet sobie tego nie wyobrażam, ale przynajmniej jestem informowany o tym..
Jej płacz mnie zawsze niszczy...dziś jak zacząłem rozmowę o tym by ustaliła co chce i z kim by zdecydowała. Ja nie akceptuje tamtego faceta, on chyba też stara się odsunąć..ale tylko tyle by zawsze był pod ręką . Jak to bratnia dusza...
Płacze jak rozmawiamy, że powinna być sama bo nie może się zdecydować a każdy z nas chce ją na wyłączność. Mówi, że dłużej tego nie wytrzyma i to za wiele dla niej... A jedyne czego chce to by przestać od niej czegoś oczekiwać.. że wszyscy czegoś od niej oczekują a ona chce sama podejmować decyzję i po prostu chce być szczęśliwa nawet jak będzie znaczyło, że zostanie sama. Z takimi nastawieniem, emocjami jak u niej nie wygram. Kilka waszych opinii by sprawę postawić jasno się nie sprawdza...wygląda na to, że walczy sama ze sobą. Może chodzi tylko o dom i dziecko i tylko to ją trzyma w tym momencie.
Z drugiej strony widzę, że chyba podobnie jest z tamtym facetem...Trzyma ją na dystans...może liczy, że w ten sposób ją przekona...złamie, a ona też ma dość jego fochów.
A może jest tak, że ona widzi, że jego zaangażowanie gaśnie dopóki nie podejmie drastycznych zmian u siebie w związku..I to ona zabiega ciągle by utrzymać z nim relacje, ale też nie daje od siebie nic. Taki pies ogrodnika.
Może po prostu jest strasznie samolubna i myśli o tym, że da się to tak poukładać by przy nim się bawić, śmiać i to wszystko, a ze mną prowadzić dom, rodzinę. I od obu wymaga rzeczy niemożliwych.(jestem najbliżej tej opcji i tylko takie wytłumaczenie wydaje mi się pasować do tego wszystkiego co się wokół dzieje)
Pewnie spadnie na mnie teraz fala krytyki...bym się ogarnął, postawił...Ale mi zależy na niej jeszcze. Nie jest mi obojętna...dowodów na fizyczną zdradę nie mam żadnych. Emocjonalna sięgnęła zenitu skoro jest gotowa zostawić mnie, dom i wszystko co budowaliśmy 13 lat i być sama.
Godzenie się na taki stan rzeczy? Co dzięki temu masz zyskać? Co chcesz zbudować ? Tak niszczysz siebie i dodatkowo pomagasz (swoją biernością ) niszczyć Was, a to role ma już ona, gdy dołączysz Ty do odgrywania narzuconej kwestii nie będzie co zbierać. To nie koncert życzeń ... jest taki kawał o wierzącym bardzo rolniku, który tak wierzył, ze postanowił nie siać pola na wiosnę, a chciał zebrać plony... modlił się od wczesnej wiosny gorliwie... inni orali, siali.. on się modlił.. w lato nadeszły żniwa - on nic tylko się modli... inni zbierają już plony... mamy już jesien - chłop dalej się modli.. w listopadzie nie wytrzymał Bóg .. rozgarnal chmury wyjrzał z nich i rzekł do chłopa: Chociaż zasiej ...
Cytat
Skąd ja to znam. Kolejna manipulacja. Nie daj się w to wkręcić.
To tylko próba z jej strony zyskania czasu i otrzymania od Ciebie przyzwolenia na jej dalsze ekscesy, bo przecież ona jest taka biedna...
Cytat
To dlaczego nie zdejmiesz z niej tego ciężaru. Ułatw jej to. Niech robi co chce, to jej wybory, jej życie, ale Ty nie będziesz uczestniczył w tym kabarecie. Odsuń się od niej, ale jednocześnie niech ma świadomość, że za chwilę powrót do Ciebie może być już niemożliwy.
Jeśli nie zaczniesz stawiać wyraźnych granic - przepadniesz w otchłani.
Cytat
To naturalne, że nie jest Ci obojętna, ale chłopie ogarnij się!
Myślisz, że taką postawą jak aktualna spowodujesz, że ona zauważy w Tobie silnego, fascynującego, jedynego faceta? Nic bardziej błędnego. Sprawdzone, z autopsji.
Jeśli w końcu nie zaczniesz działać to przegrasz nie tylko małżeństwo, ale i siebie!
Cytat
Nawet nie pełnisz roli męża. Jesteś już tylko pomagierem, który ma zapier.... na nią i zajmować się dzieckiem aby ona mogła cieszyć się wygodą życia i relacjami z kochankiem. Jeszcze nie jest idealnie bo coś tam przebąkujesz, że Ci się nie podoba. Ale to kwestia czasu gdyż jak widać ma sposoby na Ciebie i to bardzo proste. Wystarczy, że się popłacze a Ty wymiękasz. A gdzie tam jeszcze do szantażu dzieckiem... Wtedy będziesz odwoził ją na spotkania i dowoził im prezerwatywy w środku nocy jak im zabraknie, żeby nie sprawić przykrości najdroższej. :cacy
Krótka rada - uciekaj! Im szybciej uwolnisz się od tej chorej sytuacji tym prędzej wrócisz do normalnego i szczęśliwego życia.
Tak jak wcześniej zauważyłeś jest dziecinna , dziecinnie chyba myśląc , że problem sam się rozwiąże. Brak jej empatii w sobie , nie potrafi stanąć choćby na chwilę po drugiej stronie lustra i spojrzeć jakiego bagna narobiła.
Cytat
To niech je podejmie te decyzje , możesz jej w nich pomóc uświadamiając jej , że wiecznie czekać nie będziesz na nią.Nie ruszycie do przodu jak ona sobie nie uświadomi tego , że takie życie na dalszą metę nie ma sensu , sama żyje wzdychaniem do kolesia nie mając pełnego spełnionego związku a Ty tkwisz w zawieszeniu motając się obok.Stara się oddzielać prywatne sprawy od osobistych. Anderson co Ci szkodzi iść do adwokata choćby tylko o poradę prawną , jakie masz szansę z dowodami które zebrałeś na rozwód z orzeczeniem o jej winie , sam będziesz wiedzieć na czym stoisz a i ona może zobaczy ,że coś się dzieje i zejdzie na ziemię.
Tkwiłem w podobnym bagnie jak Ty , wymęczyło mnie to strasznie,wylądowałem w szpitalu to mnie obudziło , stwierdziłem że to nie ma sensu mam dziecko mam dla kogo żyć , ż stała mi się obojętna , rozmowy miałem z psychologiem jak przeprowadzić dziecko przez rozwód do tego z adwokatem i wtedy gdy ja już miałem wyjeb..e na związek to ona dopiero się obudziła,skończyła tamtą relację w momencie jak nasze małżeństwo było już trupem.Dlatego piszę Ci zamęczysz się żyjąc w trójkącie , chyba że stworzycie związek otwarty tyle ,że twoja żona może mieć mniej zrozumienia od Ciebie
Szybko następują te zmiany.
Cóż biedna dziewczyna obaj oczekujecie od niej decyzji, naciskajcie na nią , nie dajecie jej obaj wytchnienia , a ona taka zarobiona :cacy
No to wyręczyć ją.
Podejmij swoją decyzje.
Ty masz prawo podejmować swoje decyzje.
Choćby się one komuś nie podobały , to Ty i tylko Ty możesz ocenić co jaka decyzja będzie dla Ciebie lepsza. I jednocześnie wziąć za nią odpowiedzialność , jeżeli będzie chybiona.
Brak decyzji, jest również decyzją.
Skoro żona nie podejmuje decyzji z jakiekolwiek powodu ( bynajmniej nie z powodu braku danych), to jest to decyzja. Ktora podlega ocenie, jak każda decyzja.
Ty jesteś osoba, która ma prawo ocenić decyzje żony i podjąć swoją decyzje.
Dygresje :
- w postępowaniu sądowym , zdrada emicjonalna jest traktowane jako uprawnione domniemanie zdrady fizycznej oraz a oraz zawinionym rozpadem więzi emocjonalnej która może prowadzić do rozpadu więzi fizycznej i materialnej.
- KKK daje prawo zdradzonemu małżonkowi do "zerwania pożycia małżeńskiego " na taki czas jaki będzie mu potrzebny na pojednanie się , nawet do końca życia.
- tekst ślubowania odnosi się nie tylko do wierności małżeńskiej ale również do miłości rozumianej nie jako zauroczenie, pożądanie ale tej zdefiniowanej w "hymnie miłości " autorstwa św. Pawła .
Cytat
A nie czasami: "Brak decyzji jest najgorszą decyzją"
Syndrom strusia,chowania głowy w piasek niech inni za mnie decydują, unikania działania niż działanie, brak wykonania ruchu w określonym czasie może doprowadzić do przegranej.
Trochę odbije od tematu -ale jak czytam panów nie akceptują takich przyjaźni Damsko-Męskich dlaczego? zazdrość? jakaś tu chyba trza coś więcej jak tylko zaufanie ale i pewności że przyjaciel do majtek nie zagląda? to jak to w końcu jest z wami panowie,macie samych kolegów męskich przyjaciół?
Cytat
Nie akceptują (co wiecej: uważają za niemożliwą), bo sami takiej nie doświadczyli...
Fakt - zjawisko rzadkie - wszelako z doświadczenia własnego wiem, że możliwe.
W moim życiu jest taka przyjaciółka. Od niemal 40 lat. Raz, jeden jedyny raz, rozmawialiśmy o tym czy by tej przyjaźni nie zamienić w "przyjaźń".
Oboje doszliśmy do wniosku, że nie warto
Cytat
Luki81 chyba jesteś bardzo blisko. Kolega na 100% by ją wziął gdyby tylko powiedziała mi papa. Ale ona się boi że jak to zrobi to kolega trochę się pobawi. "Poznają swoje magiczne miejsca, gdzie mogą być wiecznie razem szczęśliwi". Okaże się że to jednak zwykły wynajęty pokój i niezbyt wygodne łóżko- za to rosnące wymagania. I mu się odwidzi bo w gruncie rzeczy jej nie zna..ani ona jego. A bajki przez komunikatory o tym co się robi i co się potrafi każdy pisać umie. Gorzej jak przychodzi spojrzeć realnie na danego człowieka i co chce w życiu osiągnąć.
"Między mężczyzną a kobietą przyjaźń nie jest możliwa. Namiętność, wrogość, uwielbienie, miłość r11; tak, lecz nie przyjaźń."
Oscar Wilde
I ma chłop chyba rację.
Samiec Beta "narzędzie" facet nie szanowany, nazywany nieprawdziwym facetem, by mieć seks musi płacić zobowiązaniami, wysoką pozycją społeczną, prezentami, staraniem się, Tylko kiedy zasłuży otrzymuje imitację miłości od "swojej kobiety"
Miły, sympatyczny, unikający ryzyka i agresji, za miłosne podboje swojej kobiety obwinia siebie a ona traktuje go jak friendzone. Często wpada w miłosne sidła kobiet socjopatycznych, narcystycznych, aktorek z perfekcyjną grą,niedojrzałych, księżniczek nie zważających na potrzeby i uczucia mężczyzny, etc.
No i ty rozumiesz,i gratuluje takiej wieloletniej przyjaźni, to poligon doświadczeń...
Poczciwy-Bo to chłop,a chłop nie ma racji
Anderson,
Jesteś zazdrosny i to tak bardzo że przesłania ci racjonalne myślenie, a wyobraźnia płata ci figle i ranicie siebie nawzajem.
Cytat
A do domu wraca i widzi naburmuszonego męża który nie mówi tylko syczy i pluje jadem
Cytat
Ani z nim ani z tobą...kto by to wytrzymał.
Wierzę twojej żonie,postawiła granice i warunki które nie ma zamiaru przekroczyć i jasno ci zakomunikowała że nie zerwie z nim kontakt,a ty nie akceptujesz i nie dziwie się mi też było by trudno zaakceptować tym bardziej że ja to chodząca bomba emocjonalna i sprawdziłabym co to za przyjaciółka,a nie szalała i wkręcała sobie filmy...
Pytanko do pozostałych "Panów" jaki rozwód? dlaczego nakręcacie go do podjęcia decyzji o rozwodzie? na jakiej podstawie? to małżeństwo jest do ocalenia,przechodzi kryzys a wy najlepiej ciach i pozamiatane?
wlacze się bo Twoja historia to w duzej czesci moja historia. I Twoje postepowanie to moje postepowanie na tamtym etapie, które obecnie uwazam za wieeeelki blad.
Tez chcialem ratowac, tez zastanawialema się co robic, tez szukalem w sobie winy. Obiecywalem zmiane, jakiś wspolny wyjazd, przywolywalem wspomnienia z okresu kiedy było nam super. I o kant dooopy to wszystko.
Leciala do gacha jak cma do swiatla. Stala w lazience i się stroila a ja wiedzialem już co się swieci. Na jakieś moje teksty oczywiscie odpowiedzi ze jest wolna osoba, ma prawo o sobie decydowac i robic co chce, nie będę jej kontrolowac.
To było nie do opanowania. Byla w jakiejs rui, mega amoku i wystarczylo skinienie palcem kochanka a leciala jak na rozkaz. Ja czulem to wtedy calym soba ze jestem dla niej przeszkoda w osiagnieciu szczescia, czulem pogarde i obrzydzenie w stosunku do mojej osoby i chocbym się zesral zlotem na srodku pokoju to nic by to nie zmienilo. Nic. Miala tylko jeden cel w glowie i to był kochanek.
Pamietam te moja bezsilnosc, to jak się miotalem zastanawiajac się co tu zrobic by ja zadowolic, by się zmienila, by się opamietala. O jakze bledne było to myslenie. Niestety nie znalem jeszcze tego forum i popelnialem blad za bledem.
Otoz wiedz jedno. NIE ZMIENISZ DRUGIEJ OSOBY. Mozesz zmienic siebie i ta zmiana zmienic postrzeganie Ciebie przez druga osobe czego konsekwencja będzie zmiana jej postepowania. Ale musisz zaczac od siebie. Ja zostaw. Po to masz 34 kroki.
Rob swoje i idz po swoje. Gufno Cie to obchodzi co ona ustalila z kochankiem. No Boooszeee... ona ustalila z kochankiem jakie beda Wasze stosunki. CzyTy czujesz to co napisales?
Tak jak pisze zgryzolowaty to jest opcja zero jedynkowa r11; albo Ty, albo on a nie jakiś chory uklad ze wy w jakims trojkacie i Ty caly czas spisz jak na minie bo nie wiadomo co im odwali.
Cytat
czytam Twoje wpisy i pytam si: A gdzie tu jestes TY? Co Cie to obchodzi co ona to czy tamto. Zadbaj o siebie chlopie, wszyscy Ci to tu pisza więc otrzasnij się w koncu.
Zacznij dzialac!!!! Chlopie!!!!
3maj się
Cytat
Kiedyś Pit chyba napisał w mojej historii, że rozwód nie oznacza uśmiercenia dwóch osób i ja się pod tym podpisuje obiema rękami.
Na ten czas złożenie pozwu o rozwód lub separację to jedyne racjonalne rozwiązanie. Dodam, że złożenie pozwu nie jest równoznaczne z wzięciem rozwodu. W międzyczasie może wiele się wydarzyć.
Teraz to on musi ratować siebie a z tego co widać miota się chłopina strasznie.
Złożenie pozwu powinno dodatkowo pokazać prawdziwe intencje jego żony.
Jeśli to jej nie otrząśnie i się nie opamięta to sprawa będzie jasna, że od początku nie było czego ratować.
Czasem radykalne kroki są niezbędne aby zachować jakiekolwiek szanse na uratowanie małżeństwa , ale również swojej godności, szacunku do samego siebie.
Komentarz doklejony:
Miłość wymaga stanowczości, banalne, ale jakie prawdziwe i aktualne.
Obrażona? Śmiech na sali...Może jeszcze powinieneś jej współczuć i pocieszyć?
Biedna zagubiona owieczka, taka nieszczęśliwa a Ty nie potrafisz okazać choć odrobiny empatii w stosunku do niej. Wszak ona się nieszczęśliwie zakochała, jak możesz jej nie wspierać, nie rozumieć...
Cytat
Przecież to jawne robienie z Ciebie idioty, wręcz obrażanie Twojej inteligencji.
Nie pozwól się tak traktować!
Teraz kurewna powinna zrozumieć, że jest w czarnej d..pie na własne życzenie i nic już od niej nie zależy.
Jedyne co może to prosić Cię o wybaczenie i danie Wam kolejnej szansy.
Pozwól sobie wyjść na miasto, nie mów jej do kogo, po prostu powiedz że jesteś umówiony ze znajomymi a jak spyta z jakimi to nie tłumacz się jej.
Niech ona zaopiekuje się dzieckiem w sobotni wieczór a ty odstrzel się i usmiechnięty wyjdź z domu, nawet gdybyś miał iść samotnie do kina.
Niech widzi że to nie przelewki że skoro ona robi ci takie świństwo to ty tez możesz pokazać pazurki.
Zacznij konsekwentnie stosowac zasadę 34 kroków i daj znać czy za jakiś czas jej stosunek do Ciebie się w jakiś sposób zmienił.
Może jak zobaczy że cie w jakis sposób traci to zacznie się starac robić jakieś ruchy aby nie niszczyć małżeństwa.
Jesli to nie pomoże to przynajmniej będziesz miał czyste sumienie, że zrobiłeś wszystko aby ratować wasz związek.
Cytat
Chłopie - ogarnij się! Świat jest na tyle nam wrogi, że utrwala fałszywe schematy: jak już się ożenisz, to masz być wierny i na zawsze. Tymczasem obowiązuje nadal darwinizm!
Gdybyś miał samochód, a jakiś dziad by go sobie brał spod domu, bo taką ma fantazję - to pisałbyś tu na tym forum, co masz ze złodziejem zrobić? Dlaczego taki złamas nie pożycza sobie auta sąsiada? Bo gdyby przyszedł i poprosił o kluczyki, to... uruchom wyobraźnię, a gdy jej nie masz, idź teraz do sąsiada po kluczyki do jego ulubionego auta, a potem napisz tu, co cię spotkało.
Podstawowy błąd jaki robisz, to taki, że nadajesz żonie boski i święty status partnera. BŁĄD!!! Taki status może mieć wyłącznie wierna kochająca żona. Wyobraź sobie, że masz psa. Pozwolisz, by twój pies cię gryzł, wychodził z domu kiedy ma ochotę, latał na suczki kiedy ma ochotę?!
W związku z tym, żona przestaje być partnerką wobec której należy jej się cokolwiek, czyli: prywatność, pieniądze, wczasy, wycieczki, ciuchy itd... KONIEC.
Albo zaczniesz ją traktować jako obiekt wyposażenia swojego życia i matkę twojego dziecka, albo... zwyczajnie nie zasługujesz na tę kobietę. KAŻDA kobieta musi mieć wyznaczone granice w których może poruszać się w związku. Ty masz te granice: wiesz że musisz zarabiać na rodzinę, jej chleb, na kredyt, nie chodzisz na baby, nie pijesz - a ona?
Ona nie wie, że przekroczyła granice w związku, bo:
a/ czuje się usprawiedliwiona po lekturze Harlekinów uznając, że niezbywalnym jest jej prawo do motyli w brzuchu, do uniesień i emocji, do braku nudy i do emocjonalnej "samorealizacji",
b/ nie wyznaczyłeś jej nieprzekraczalnych granic, więc... masz to co masz. Inny facet na twoim miejscu okazałby SIŁĘ, a nie uciekał do kąta z płaczem, że go skrzywdzono. Tu nie chodzi o to, byś ją pobił, ale w kanonie rycerskim jest możliwość przegonienia złodzieja z domu. Kobieta ma wyłącznie szacunek do sprawnego silnego mężczyzny - facet nieporadny, miękki budzi w kobietach atawistyczny wstręt - nie nadaje się na obrońcę jej i jej dzieci, takiego nigdy nie będzie kochać i szanować.
Jak można okazać siłę wobec niesprawiedliwego prawa, zakazującego kamienowania niewiernych? Poprzez determinację i upór - ty musisz wyznaczać granice. Baba pisze SMSy - zabierasz jej telefon i wrzucasz do kibla. Przez przypadek zalewasz herbatą. Rzuca się - nagrywasz to na dyktafon - przyda się w sądzie, tam też dowiesz się jakim byłeś draniem i despotą. Rzuca się bardziej - bronisz się.
Ustanawiasz zakaz posiadania przez nią telefonu - nie zasługuje na to, naruszając wszelkie zasady panujące w związku. Jeśli po czasie pozwolisz jej mieć telefon, to musi być to twój telefon, bo będziesz miał wtedy biling połączeń. Bez telefonu nie umówi się z "przyjacielem". Ze złodziejem żon rozmawiaj jak ze złodziejem samochodów. Obowiązuje darwinizm - zwyciężaj albo giń.
Komu ona będzie za chwilę chciała urodzić kolejne dziecko? Złodziejowi żon, czy tobie? Albo ustanowisz prawidłowe zasady związku i wyznaczysz granice, albo pisz pozew o rozwód i trzymaj się jak najdalej od kobiet - one takich facetów nie tolerują na dłuższą metę. Zbirów, bandytów, drani - kochają bez wzajemności, a facet na miękko, może być tylko bankomatem.
Cytat
Dobrze,tylko powiedz jak to uzasadni?
pomoże sie otrząsnąć nie w każdym przypadku to działa i usłyszy "Sam tego chciałeś" nie znamy temperamentu i charakteru tej kobiety tylko Anderson może wiedzieć czy ją to złamie czy wywoła jeszcze większą burzę...
Anderson,
Sprawiedliwe czy nie... nie o to mi chodzi, a o to żebyś kontrolował emocje "zazdrość nie buduje a rujnuje" i zaczął myśleć jak to rozwiązać i czy jest co rozwiązywać,bo twoja pani emocjonalnie odpłynęła i jest rozdarta.
Cytat
Nie pamiętam teraz czy wcześniej pisałeś jakiej treści są ich wiadomości...
No koleżeństwo różne bzdury sobie wypisuje,ale to już jest coś więcej niż tylko zwykła przyjaźń...
Czyżby gość miał żonę? ty coś o nim wiesz czy nic a nic? po za tym że to kolega z pracy?
poczciwy,
Cytat
kurewna? To jest ciągle jego żona
- mogą być traktowane jako foch, a tak w tej chwili traktuje Twoje zachowanie żona .
Potrzebny jest jasny przekaz - kocham Cię, ale nie pozwolę się krzywdzić przez Ciebie, dlatego odcinam się od tego co robisz, nie od Ciebie.
Do tego co napisał Crusoe (inni również) dodam, że nawet jeśli gach jest nieżonaty też można mu napsuć krwi ujawnieniem romansu. Jeśli takie zachowanie nie mieści sie w "rodzinnych standardach" to poinformowanie rodziny (rodziców, rodzeństwa, dzieci) również może mu zaszkodzić...
A jeśli chciałbyś żeby ktoś w Twoim imieniu i bez emocji porozmawiał z gachem to daj znać
Zaznaczam: porozmawiał, bez nawet sugerowania rozwiązań siłowych.
Cytat
Nie,a dlaczego mam sie oburzać? jak wam pozwala to sobie mówcie jak chcecie...jak ty powiesz do żony "szmato" poniosły emocje przeprosisz,ale jak ktoś powie? to matka twoich dzieci,przejdziesz obojętnie?
Komentarz doklejony:
Zahira .Może za to słonko się na mnie też wściekniesz.Ale tak mi jakoś do Ciebie pasuje.
Cytat
Nie ma
Cytat
No na jedno i na drugie patrzeć nie można no dzięki
Jak bardzo Cie lubię i szanuję to tym razem w pewnych kwestiach się z Tobą nie zgodzę.
Cytat
Nie musie nic uzasadniać. Jeśli nie ma dowodów na jej popłynięcie albo nie ma ochoty na udowadnianie jej czegokolwiek może złożyć pozew bez orzekania winy, przecież wiesz o tym.
Cytat
Dlatego nazwałem ją pieszczotliwie kurewna a nie kurwa. Na królewnę też nie zasługuje. Jakiś pomysł?
Zahi moja najdroższa, czepiasz się szczegółów, które nie mają żadnego znaczenia w tym wszystkim.
poczciwy,
Cytat
Zgadza się dowody są nie potrzebne ale uzasadnić trzeba,co napisze żona pisze sms-y z kolegą z pracy? o erotycznej treści...separacja może przejdzie ale rozwód wątpię...
Zawsze może npisać, że już nie kocha żony i znalazł sobie kochankę
A tak serio nie musi się tłumaczyć. Jeśli nie ma dowodów pół roku wystarczy abstynencji i składa pozew
Cytat
Gdyby ktoś nie wiedział, to rykowisko dopiero się zaczęło i potrwa jeszcze 4 do 5 tygodni, więc spokojnie można się jeszcze załapać
Bardzo dobrze robi się w związku w zasadzie tylko jak tamten odpuszcza na chwile, albo się obraża. Wtedy czuję, że mam żonę na dzień-dwa.
Rozmowa czy jakiekolwiek kontakt z tamtym facetem nic nie da...bo wiem, że wtedy poleci ze skargą do mojej żon i tylko ją to odsunie. Z żoną w zasadzie też nie..bo temat jest wyczerpany...chyba tak jak ja.
Cytat
I co wystarczy Ci jak na dzień/dwa w tygodniu będziesz miał żonę a resztę dni zajmie jej "przyjaciel".
Cytat
Po prostu bawią się Tobą świetnie....choć raczej ona bawi się świetnie bo podejrzewam że jej "przyjacielowi" tak do końca nie pasuje...lecz czego to się nie zrobi dla pukanka.
Cytat
A to jest facet czy ciota jakaś? Jeszcze w moim życiu nie spotkałem się z przypadkiem gdzie po męskiej rozmowie....czasem nawet "bardzo męskiej" ktoś się szedł skarżyć......ale jak widzę dzisiejszych chłopaków w rurkach i różowych koszulkach z wystylizowaną fryzurą i mejkapem to mnie już nic nie zdziwi.
Cytat
I właśnie o to jest ta gra. Na wyczerpanie. Chcesz tak dalej żyć, czy coś postanowisz zrobić z tym?
Cytat
ciągle nie potrafisz i nie odcinasz się emocjonalnie;
a tym samym ona nic nie straciła, czego brak by odczuła i o co chciałaby zawalczyć;
Cytat
on się nie boi jej puszczać, a Ty masz obawy aby to zrobić?
on jej takim puszczaniem i przyciąganiem daje emocje; skupia tym na sobie jej uwagę; daje jej poczucie, że może coś stracić, więc ona zabiega;
a Ty uparcie jednostajnie ciągniesz w jedną stronę;
Komentarz doklejony:
Cytat
złość jest reakcją na naruszanie granic danej osoby;
jak już musisz sprawdzać, to nie informuj jej o tym, to są informacje tylko i wyłącznie dla Ciebie i ewentualnie dla sądu;
sam ją zamykasz takim naruszaniem jej granic;
zamykasz i ciągniesz; a gość daje jej emocje i ustawia się tak, by walczyła o nie;
i dziwisz się, że masz taki wynik swojego działania, jaki masz?
Najwyraźniej cały czas oboje robią Cię w balona i się dobrze przy tym bawią.
Cytat
Obserwacje nie wystarczą, przecież cały czas za nimi nie chodzisz, a mogą na przykład wziąć sobie oboje wolne w pracy i co wtedy?
Dostałeś ode mnie kilka rad na PW, czy je wykorzystałeś?
Ja nic nie sugeruję, ale powinieneś jednak odbyć męską rozmowę z facetem, a jeśli nie Ty to chyba masz jakiś kolegów.
Musisz sam zdecydować, czy chcesz tak dalej żyć.
chłopie...zrozum,
Nic z tego nie będzie jeśli tak jak wyżej napisali, nie odetniesz się od niej.
Ona musi coś stracić żeby coś docenić, zresztą jak każdy człowiek, taka natura.
Swoim zachowaniem dajesz jej poniekąd przyzwolenie na to co robi. Jest pewna swego, widzi Twoją nieporadność i korzysta z niej.
To powinna być krótka piłka - informacja nie akceptuję tego co robisz i nie mam zamiaru tak żyć, wobec tego ja się wypisuję z tego układu...od tej pory zajmujesz się tylko i wyłącznie sobą, bez zważania na jej zachowanie, słowa i gesty.
Dlaczego ona w tej chwili miałaby traktować Cię poważnie? Dlaczego miałaby to przerwać? Przecież to idealny układ za Twoim przyzwoleniem. Żyć nie umierać.
Tracisz czas. W taki sposób jak dotychczas nic nie ugrasz a wręcz przeciwnie.
Zacznij działać bo za chwilę nie dość, że nie będzie czego ratować to w dodatku sam wpadniesz w jakiś stan depresyjny.
Czy to jest jakaś gra? oczywiście, że tak. Na dodatek nie ja biorę w niej udział...tzn. jestem bardziej jak pionek niż gracz.
Ale punkt 25-ty i 31 metody 34 kroków jest chyba najcięższym dla mnie. Jak człowiek całe swoje dorosłe życie nigdy się nie przejechał na partnerce...Zawsze w ciemno można było ufać w jej słowa, a tu taka zmiana, to ciężko się przestawić.
Komentarz doklejony:
Czy ktos z kolegów/koleżanek jest zorientowany jak odzyskać usunięte smsy? Zona skrupulatnie czyści kazdego dnia tel a chcialbym wykorzystać szansę na sprawdzenie ich zawartości poki znam hasło na tel. Android 7 na samsungu...
3maj się
Komentarz doklejony:
Patrzyć* miało być
Cytat
Przeczytaj jeszcze kilka razy co napisałeś i zastanów się sam co powinieneś zrobić.
Wg mnie zapewniłeś jej miękkie lądowanie nie mówiąc już o szacunku do Ciebie.
W najlepszym przypadku istnieje duże prawdopodobieństwo, że za jakiś czas otrzymasz powtórkę z rozrywki bo przecież jej się upiekło...
Niestety ale trafił Ci się najgorszy "okaz", dlaczego tak piszę?
Bo ten typ osoby zdradzającej najbliższą osobę, teraz będzie próbował zamieść wszystko pod dywan.
Teksty, kochanie zbłądziłam, nie byłam sobą, tylko Ciebie naprawdę kocham i nie wiem jak mogłam być taka głupia, będą się pojawiały.
Niestety to tylko puste słowa, gdyż tak jak napisałeś, żona nie przerobiła tematu i teraz będzie udawać, że nic się nie stało.
Gdyby chociaż zaproponowała jakąś terapię albo inną formę wstania z kolan.
Przykro to pisać ale prawdopodobnie gdy tamten facet znów się skusi, to żona zrobi to samo i znów potraktuje Cię jak śmiecia.
Wasz związek po jej "nawróceniu" jest uzależniony od tego, czy tamtemu będzie się chciało Twoją żonę znów bzyknąć czy akurat nie.
Jak on ją rzucił to jeszcze gorzej, bo dla niej będzie teraz niespełnionym marzeniem i czymś czego pragnęła a niestety zostało jej to odebrane.
Nie podejmuj teraz żadnej decyzji, nie staraj się na siłę jej przymilać bo obniżysz w jej oczach swoją wartość.
Musisz teraz być bardzo ale to bardzo twardy, przypadkiem nie idź teraz z nią do łóżka a uwierz mi zaraz zacznie do Ciebie podchody.
Daj jej do zrozumienia, że nie możesz z nią teraz sypiać po tym co Ci zrobiła, spijcie w oddzielnych pokojach i nadal stosuj zasadę 34 kroków.
Tylko jak pokażesz jej, że jesteś nieugięty i ewentualny jej powrót na łono rodziny, jest możliwy ale na twoich zasadach, masz szansę na cień nadziei co do uratowania waszego małżeństwa.
Nie rezygnuj z tego o czym pisałeś, teraz TY jesteś najważniejszy, pół kroku za Tobą dziecko a gdzieś tam daleko, daleko jest żona.
Będzie Ci ciężko bo ją kochasz a zarazem nienawidzisz i sam nie wiesz co masz zrobić.
Odwiedzaj forum, czata i pisz koniecznie co u was i jak Ty reagujesz na jej zachowanie.
Trzymam kciuki za Ciebie i dziecko!
Cytat
A po cóż Ty się obwiniasz za brak doskonałości w działaniu? Mało masz problemów na głowie?
To, że masz świadomość, obrałeś kierunek i starasz się, to już i tak jest w obecnej sytuacji ogrom.
Nie od razu Kraków zbudowano.
Przy tak silnych emocjach, jakie targają osobami po zdradzie, fakt, że puszczają Ci nerwy jest czymś normalnym. Najważniejsze jest, że masz świadomość i starasz się, by te emocje ogarnąć.
I to jest gigantyczna praca nad sobą, nawet jeśli po drodze czasem coś pójdzie nie tak.
Nie obwiniaj się, bo to jest bez sensu, niczemu nie służy i tylko Cię osłabia niepotrzebnie. Wiesz co chcesz zrobić i starasz się, pracujesz nad tym. Potknięcia są czymś normalnym. One za każdym razem też czegoś uczą.
Pewne sprawy są proste gdy człowiek kocha.. kocha dba o drugiego człowieka bardziej czasem niż o siebie, troszczy się, zajmuje - tych postaw wobec Ciebie nie ma. Czy wrócą ? Tego nikt nie wie jednak teraz musisz zdjąć różowe okulary, mało realna nadzieje, ze po pierwszym muśnięcie i świetnym seksie i kilku banalnych słowach żona wróciła z niebytu romansu. Nóg bardziej mylnego.
Czy uda jej się naprawić cokolowiek pokażą czas ale na dziś ona jeszcze nie naprawia. Na dziś gra na czas !!
Dlaczego tak myśle? Co byś zrobił na jej miejscu gdybys obudził się z letargu i odkrył, ze jednak małżeństwo i je chcesz budować :......
napisałeś sobie na kartce co ?
Czy to robi ?
A co byś zrobił gdybys nie wiedział czego chcesz, nie chciałbyś zatrzaskiwać furtki ... potrzebowałbys czasu... na weryfikacje nowej relacji (może zywczajnie druga strona się zastanawia / może chce ugryźć ciastko ale nie chce go mieć).
Masz już odpowiedzi ?
Scenariusze są dość proste i do przewidzenia okazuje się, ze to strasznie obrzydliwie przewidywalne ... już widzisz w którym miejscu jesteś, jestescie? ...
Co byś sobie poradził na tym etapie ? A co robisz obecnie - spójrz na to z dystansu jakbyś radził konus na forum, w życiu ..
Ten ból porażki , kiedy nie potrafisz zapanować nad emocjami, do tego przyplątuje się poczucie winy bo jak widać skoro nie panujesz nad emocjami to tez nie jesteś idealny , a potem ból porażki kiedy wracasz bo dziecko, bo coś tam się wytłumaczyła , uścisnęła , a Ty zastanawiasz się co jest normalnością a od kiedy zaczyna się dooopa nie facet , a zoncia rozpoczyna sobie rekompensowac doznane krzywdy na boku.
Pytanie, dlaczego żona tak się zachowuje, jest taka agresywna wobec Ciebie ?
Ona z pewnością szuka winnych w całym otoczeniu za wyjątkiem siebie.
A akurat powinna zacząć od siebie.
- osobowość neurotyczna ?
- jakieś Dorosłe Dziecko ( DDA, DDD, DDRR) ?
- podłoże hormonalne , tarczyca ?
Obawiam się , że dobrze to już było , a wybór sposobu na rozwiązanie jej problemów , będzie polegał na ucieczce od rzeczywistości, szukanie wrogów w najbliższym otoczeniu i zbawicieli których zna się pobieżnie i z nimi szuka wspólnego wroga - Ciebie.
Może terapia , ale raczej wspólna bo na indywidualnej zona dostanie kopa do wzmocnienia swojej niezależności od wszystkich i wszystkiego bez określania granic za którymi zaczyna się krzywdzić innych.
Komentarz doklejony:
Nick...nie wiem czy to nie przypadek...ale żona pół roku temu zachorowała jakoś tak niespodziewanie, później anemia itp. kilkadziesiąt badań które przeszła nic nie wykazały...ale wtedy zaczęły się te zmiany i zainteresowanie innym facetem. Niedawno usłyszałem od kilku osób, że trochę to wygląda jakby miała problemy z tarczycą. Nigdy nie wiązałem tego z problemami które tu opisywałem. Ale nie chcę też się łudzić, że wszystko co się dzieje to wina jakichś hormonów... Niemniej jednak będę musiał to sprawdzić.
Cytat
to nie jest żadne doroślenie, tylko próba wciągnięcia Cię w atawizmy;
próba rozmydlenia i przerzucenia sedna problemu z "jestem odpowiedzialna za to co zrobiłam" na "ścierających się samców walczących o samice";
w sumie jak on ją zostawia i Ty stawiasz jasne granice, została sama;
i bardzo dobrze, bo tylko wtedy ma szansę ponieść pełne konsekwencje;
jest z tobą dla dobra dziecka i bardzo dobrze, bo tylko w tej sprawie na tą chwilę będziesz z nią rozmawiał, a nie o jej prywatnych problemach z jej kochankiem; bo to nie jest Twój problem, tylko ich, niech oni się głowią nad tym, co z nim zrobią;
zostawi ją z tym samą, lepiej dla Ciebie; siadasz bierzesz cole i popcorn i oglądasz przedstawienie;
Komentarz doklejony:
Cytat
to nie łudź się, bo nawet jak to jest czynnik wpływający, to jednak jest jednym z wielu;
warto wyeliminować, ale nie warto nadawać mu większego znaczenia niż ten jaki ma, czyli jednego z wielu;
Komentarz doklejony:
*Twoja żona nie szuka rady o to mi chodziło.
O ile zgadzam się , że powody zdrowotne jej zachowania są czynnikami wpływającymi ale nie jedynymi które wpłynęły na jej decyzje o zdradzie i samooczyszczenia z win za nią , to uważam też , że zerwanie romansu i powrót na łono rodziny (mentalny) nie rozwiąże problemu z którym ma do czynienia Anderson , jeżeli te czynniki zwrotne ( w tym zdrowia psychicznego) nie znikną .
Agresja i szukanie chętnych do walki ze wspólnym wrogiem, nie zniknie.
Dlatego, dobrze żeby sama doszła do wniosku ( a przynajmniej żeby sadziła ze sama na to wpadła), ze dla jej dobra powinna powinna zaopiekować się swoim zdrowiem.
Problem z określaniem granic, jest czesto to, że osoba która do tej pory hasała sobie bez przeszkód po czyichś poletkach , pojawienie się granicy traktuje jako ograniczenie jej wolności, ingerencje w jej prawa, przemoc.
Potrzeba dużo cierpliwości, czasu i konsekwencji żeby uświadomić sobie i drugiej osoby gdzie zaczyna się a gdzie kończy czyje poletko.
Cytat
a myśmy się poznali kiedykolwiek? :niemoc
znamy się?
Cytat
Agresja i szukanie chętnych do walki ze wspólnym wrogiem, nie zniknie.
zwróciłam jedynie uwagę na to, by jednemu z elementów nie nadawać większego znaczenia niż ma;
Cytat
amor, nie poznaję Ciebie smiley
a myśmy się poznali kiedykolwiek? smiley
znamy się? smiley
No amor.... jak mogłaś zapomnieć ?:rozpacz
Przecież to ja się z Tobą kłóciłem w garażu i nie tylko.
A Ty nawet tego nie pamiętasz .
Kobiecy atawizm jest jednak nie do ogarnięcia rozumem prostego chłopa :niemoc
Cytat
Przecież to ja się z Tobą kłóciłem w garażu i nie tylko.
A Ty nawet tego nie pamiętasz .
to brzmi jak zaangażowanie ...
jak do tego dodasz jeszcze bliskość i namiętność, to zacznę się bać
Na namiętność i bliskość jeszcze za wcześnie .
A zaangażowanie tylko w słusznej sprawie.:niemoc
dorzucę parę słów do swojej sytuacji. Żona chyba się przebudziła ze snu i zobaczyła, że jej adorator to straszny dupek i dzieciak. Non stop jej wyrzuty robi o wszystko...ale to jemu mówiła jak ja ją wcześniej kontrolowałem (co jest totalnym kłamstwem, bo nie zabraniałem jej niczego). Facet dłużej nie wytrzymuje i chciałby przejść na kolejny level znajomości, ale żona już wie, że z tego nic nie będzie..a może się boi, że straci rodzinę/wygodne życie? i chce zostać tylko jego przyjacielem. Namawia go ciągle by spróbował, by odpuścił i by wszystko kończyło się tylko na rozmowach. On jednak uparcie odmawia i z pozyskanych informacji silnie stara się zmienić pracę by nie mieć z moją żoną kontaktu. Ja staram się trzymać 34 kroki, żona już lata za mną i mówi jak to mnie kocha, ale nie jest w stanie odciąć się od "kolegi". Zabiega i walczy o to by on był blisko bardziej niż o mnie..przerażające jest to, że ona na serio nie widzi, że mnie rani takim zachowaniem.
Jej miłość yeraz do ciebie będzie rosnąć w tempie takim samym jak kochanek ja będzie olewał. Wyjedź Chopie na 2 tygodnie i ja olej.
Crusoe dobrze napisał. Czy ty czytasz co piszesz? Nie jest w stanie sie odciąć tocty ja odetnij od siebie albo będziesz w większej dupie niz jesteś teraz. Słuchasz ale nie słyszysz co ci ludzie piszą.
Musi wyczyniać cyrki w domu, jak nieogarnięty emocjonalnie ostatni buc i wieśniak ?
Co ma mu dać na ten moment odwalanie maniany?
Komentarz doklejony:
co ma wnieść przyśpieszanie siłowe procesów, które muszą w niej wybrzmieć? wciśniecie ją w granie pod niego, udawanie i zakłamanie?
Jeśli to rozsądek, cierpliwość i chłodna kalkulacja a nie bezradność to gratuluję bez względu na końcowy efekt. Do takiej postawy trzeba ogromnej siły.
Z tych trzech elementów trojskladnikowej teorii miłości , u żony wystąpił jeden na pewno - bliskość (intymność) w kierunku kochanka , w mniejszym stopniu zaangażowanie a namiętność może i jest ale niespełniona póki co.
Kochanek idzie na całość .
Gdyby jeszcze posłużyć się ta teoria miłości , w odniesieniu do dynamiki uczuć , to najpierw powinna wstąpić namiętność , potem bliskość a w końcu zaangażowanie .
Chociaż , w czasach wirtualnych romansów Sternberg musiałby pewnie nieco zmodyfikować swoją teorie.
Cóż , przyjdzie Ci obserwować jak żona, wodzona na pokuszenie, daje sobie radę z namiętnościami które nią targają .
Ulegnie czy nie ulegnie ?
Nie licz na jej rozsądek i trzeźwa ocenę charakteru kochanka.
Może nawet, im gorszy tym lepiej dla niego ?
Jeżeli żona jest w amoku, a wyglada ma to, że jest , to ocenia faceta na podstawie mnogości emocji które w niej wzbudza.
Mniejsza o jakość.
Nie snuj planów , o powrocie żony na kolanach, o tym co Ty zrobisz kiedy odzyskasz pozycje jedynego, bo może być zupełnie inaczej.
Masz swój plan B ?
Na wypadek skonsumowania ich namiętności ?
Na wypadek jej i kochanka pełnego zaangażowania ?
Piszesz o informacjach z pewnego źródła
, czy te informacje mogą być traktowane jaki twardy dowod ?
Rozwazales możliwość odpalenia pod żona jednorazowej bomby informacyjnej ( o masowej skali rażenia ?
Czasami taka bomba , wywołuje efekt tsunami fal emocji , które przykrywają poprzednie emocje ...
Kobieta atawistyczno-emocjonalna jest, a facet swoim rozumem prowadzić na sznurku ja ma - to taka dowolna interpretacja nauk amor.
Niestety biorę pod uwagę to, że możliwe, że jednak ostatecznie przyjdzie dzieńw którym złamie się i zostawi mnie i pójdzie na całość. Nie zastanawiałem się nad tym co wtedy nie mam planu B...muszę o tym pomyśleć.
Komentarz doklejony:
Żona zauważyła na pewno moją zmianę, widzi że zmieniłem się dla siebie...Może tak miało być, zmieniam pracę na dużo dużo lepszą. Wcześniej o tym nie myślałem zbyt przejęty tym by nic nie spieprzyć bo wiadomo...dom, kredyt, dziecko, samochód...Teraz po tym wszystkim nie boję się zmian i straty czegokolwiek. Widzę, że nie wszystko zależy ode mnie i czasami może się wszystko posypać i jakoś da się z tym żyć. Chyba zaakceptowałem ryzyko w wielu aspektach mojego życia.
Cytat
2 za wypracowanie
partnerstwo ma sens, jak masz po drugiej stronie partnera/partnerkę; jak masz po drugiej stronie osobę, która Cie szanuje i którą z automatu i Ty szanować będziesz; bo znasz wartość relacji i relacja dużą wartość dla Ciebie posiada;
na sznurku to sobie prowadzisz, jak chcesz pewne rzeczy rozegrać pod siebie, tak by na sytuacji zaistniałej z powodu wpływu czynników zewnętrznych, na które nie masz wpływu, stracić jak najmniej;a po drugiej stronie masz debila, który nie panuje sam nad sobą i własnymi emocjami, nad tym co robi;
i każde rozdanie będzie inne, bo i sytuacja każda jest inna i tylko dana osoba może rozstrzygnąć co dla niej ważne;
po zdradzie, szczególnie emocjonalnej, warto wyjść ze złudzeń, że parę łączyła miłość; nie ma jej i koniec; i zdrada to pokazała;
można sobie tupać nóżkami i nie godzić się z tym; a można to tez zaakceptować, jako fakt oczywisty; i do tego faktu się ustawić;
jedni nic nie stracą na gwałtownym odejściu; inni stracić mogą bardzo wiele i rozwalić swoje życie i życie dzieci, czy wpakować się w poważne problemy finansowe i straty nie do odrobienia, pal licho dla nich, gorzej dla dzieci; a jeszcze inni, którzy przez lata tkwili w patologi mogą być wręcz uszczęśliwieni, że mają wreszcie chwilę spokoju i zwykły codzienny spokój zwać będą rajem; sytuacje są różne;
zdrada emocjonalna to koniec; po niej można tylko; jak miną podbite emocje, zdecydować o tym co dalej;
jak decydujesz w emocjach, czy inni w silnych emocjach decydują za Ciebie o Twoim życiu, to ani nie robisz tego świadomie, ani nie Ty rozdajesz karty; jesteś tylko pionkiem w grze; nie dziwne, że tak wielu czuje się przegranymi, jak byli tylko pionkami w czyimś rozdaniu;
po zdradzie nie ma żadnego powodu, by rozgrywać pewne rzeczy pod kogoś, bądź z uwzględnieniem partnerstwa, którego na dany moment nie ma; bo to jest utopijne;
jak jesteś dojrzały to bierzesz pod uwagę ogólne, jak najlepsze rozegranie sytuacji, dla wszystkich; z pełną akceptacją tych rzeczy, których zmienić nie możesz, bo nie masz wypływu, ewentualnie znikomy;
do miłości nikogo nie zmusisz; rozmowa z osobą w amoku, to jak rozmowa z pijakiem; a często sytuacje wymagają bardzo poważnych rozmów o przyszłości np dzieci, czy rodziny; możesz się naszarpać, wyrzucić emocje, doprowadzić do demolki w domu; a możesz też olać kompletnie stan pijanego i niech odeśpi; pogadasz z nim jak wytrzeźwieje;
lepiej ten czas wykorzystać na zabezpieczenie sobie tyłów, podjęcie własnych decyzji, ustawienie sobie dobre sytuacji; bo partnerstwa już nie ma;
jak ktoś się ocknie po przebudzeniu, przyjdzie do Ciebie skruszony i zrozumie co narobił, a Ty na dany moment nie będziesz miał ciekawszych alternatyw, to można się ewentualnie zastanowić na tym, czy z tą osobą chce się mieć jeszcze cokolwiek wspólnego i czy można jej zaufać na tyle by spróbować zbudować z nią cokolwiek jeszcze, ale już zupełnie innego; bo poprzednie było do niczego, skoro takie miało konsekwencje;
wszystko jednak zależy od postawy tej osoby, po tym jak się ocknie;
Ci którzy wymuszają zostanie drugiej strony i tak nie odzyskują tego co najważniejsze; partnerzy zostają, bo dzieci, bo zobowiązania, bo kochanek/kochanka się nie sprawdzili lub zwiali; ale to nie jest nawet ich wybór nas, tylko wybór lepszej opcji dla nich na daną chwilę; emocjonalnie pozostają w sferze tej niespełnionej nowej miłości; kopnięci przez kochanków w tyłek zostają jeszcze dodatkowo z pełnym rozgoryczeniem życiem;
na wymuszeniu przez strach przegrywasz;
kwestia oczywiście tego jeszcze, o co kto i kiedy walczy;
więc co ma mu dać na ta chwilę szarpanie się? jak ma jasną sytuację, kobieta jest w amoku, w ogóle go nie czuje, bo rani bezmyślnie;
ona się nie odkocha z dnia na dzień, to tak nie działa; przykryje te jej emocje jeszcze silniejszymi, to będą tylko przykryte, utajone; i tak będą się odzywać;
i pozostanie tylko ogromny żal do niego, że zniszczył "jej szczęście"; co miałby na tym zbudować?
Komentarz doklejony:
Cytat
to właśnie bliskość rodzi pożądanie/namiętność;
im większa bliskość , tym silniejsza namiętność i z automatu większe zaangażowanie;
to przecież za bliskością idzie silna potrzeba zbliżenia się jeszcze bardziej;
Cytat
Chociaż , w czasach wirtualnych romansów Sternberg musiałby pewnie nieco zmodyfikować swoją teorie.
zdaje się, że to jest odniesienie do tego jak to wygląda klasycznie;
że w większości relacji w pierwszej kolejności decyduje popęd, silnie utożsamiany z namiętnością;
ale pożądanie siada przecież tam, gdzie nie ma autentycznej bliskości;
stąd tak łatwo w wirtualnych romansach o silne podbicie pożądania;
bo komunikatory mają to do siebie, że pisze się niech najczęściej krótkie zwroty, a w takich nie sposób wyczuć autentycznych, realnych emocji; wiec każda z osób nakłada sobie takie emocje, jakich potrzebuje na dana chwilę;
a że najbardziej ludzie potrzebują bliskości, bo samotność wiedzie je najczęściej na internetowe strony, to i takie nakładają emocje; i z automatu szybko podbijają pożądanie; na złudzeniach w sumie, bo wielokrotnie Ci ludzie nawet sie nie znają;
za zwrotem np uwielbiam Cie, mogą stać różne emocje, niewyczuwalne przez internet;
komunikat może brzmieć;
uwielbiam Cie
uwielbiam Cie :cacy
uwielbiam Cie :_jezyk
czy uwielbiam Cie
a osoba potrzebująca i szukająca bliskości odbierze go tylko w taki sposób w jaki na daną chwilę potrzebuje i chce aby on brzmiał;
stąd przecież wprowadzono ikonki emocji, bo takie rozmowy skrótami przez net rodziły wiele nieporozumień; i rodzą zresztą nadal;
Ale ja i tak sie motam. Wierzyć niewierzyc....