Ostrzeżenia - forum ogólne | [164] |
Anna29 | 06. Październik |
Julanna | 06. Październik |
yossarian | 06. Październik |
monik75 | 06. Październik |
TaDam | 06. Październik |
Julianaempat... | 00:24:41 |
Obito | 01:19:51 |
trzechZczech | 01:31:49 |
# poczciwy | 01:35:49 |
Kakua | 01:57:53 |
Cytat
Jeśli obie strony potrafią akceptować samych siebie, to jest duże prawdopodobieństwo że zaakceptują, swojego partnera, swojego kolegę, swoje dziecko. Akceptacja nie znaczy dostosowanie, akceptacja to zaprzestanie mocowania się z tym na co nie mamy wpływu, to wolność od zbytnich emocji które nie działają na nas korzystnie, to dystans do siebie.
Miłość to akceptacja wad partnera, odpowiedź możemy znaleźć w sobie, jeśli siebie nie kochamy nie akceptujemy swoich wad nie jesteśmy zdolni zaakceptować ich u innych. Ciągle się oceniamy a na zewnątrz zakładamy maski, szczęścia, zadowolenia.
Wszelkie zachowania narcystyczne to wrogość wobec siebie, to wymuszanie na innych akceptacji siebie, to doprowadza do uzależnienia siebie od innych, dlatego ja osobiście nie nazwę tego miłością, to rodzaj pasożytniczego nałogu.
Cytat
Przecież co innego zdefiniować problem, a co innego stawiać się nad drugą osobę, drugiego człowieka, który ten problem posiada.
To jest przecież właśnie narcystyczne, to stawianie się ponad.
Narcyzm przecież rozwija się, kiedy rodzice nie akceptują dziecka takim jakim jest i wymuszają na nim zakładanie masek. Gdzie dziecko stale próbuje zdobyć uwagę i akceptację rodzica i nigdy nie udaje mu się tego rodzica do końca zadowolić. Gdzie dla rodzica ważniejsze jest to jak coś wygląda z jego punktu widzenia, niż to jak dziecko odczuwa. Gdzie wszystko kręci się wokół rodzica. Gdzie egoistyczny rodzic jest niezdolny do empatii.Gdzie rodzić jest bardzo krytyczny i skory do obarczania i wywoływania poczucia winy i ferowania wyroków. Gdzie w relacjach nie ma prawdziwej intymności.
To i z automatu w dorosłym życiu osoba doświadczająca przemocy narcystycznej wykazuje takie same zachowania względem każdego drugiego człowieka:
- nie akceptuje innych takim jakimi są i wymusza tym samym zakładanie masek,
- nikt nie jest w stanie do końca tej osoby zadowolić,
- dla tej osoby zawsze ważniejszym jest jak coś wygląda z jej punku widzenia, niż jak druga osoba (np ta co zdradziła) odczuwa
- wszystko kręci się wokół nich,
- są niezdolni do empatii i zrozumienia drugiego człowieka, jeśli nie pasuje do ich układanki,
- są bardzo krytyczni i skorzy do obarczania i wywoływania poczucia winy i ferowania jednoznacznych wyroków,
- nie stać ich na prawdziwą intymność w kontakcie z drugim człowiekiem,
Już pomijając, że narcyzm to przecież zjawisko typu spectrum.
Druga rzecz. Przecież miłość nie jest stałą, to jest ciągły proces. Jest żywa. Wyborów miedzy dobrem i złem/wyborów miłości/ dokonujemy w życiu multum. Po kilkadziesiąt dziennie. W każdej myśli, czy uczynku, dobrym, czy złym, czy w każdym spotkaniu i kontakcie z drugim człowiekiem.
Od kiedy to miłość jest stałą i daną nam w pakiecie raz na zawsze i do tego z zewnątrz? Do miłości przecież się wzrasta przez całe życie.
Na jakiej podstawie twierdzisz, że osoby, które nie miały tego szczęścia w życiu, by dostać od rodziców i świata "dobrą wyprawkę" na całe ich dorosłe życie, są gorsze od innych? Zaburzone, to gorsze? Nie mające już szans na normalne życie? Bo sprawiają problemy, wynikłe z tego, że są wewnętrznie bardzo niepoukładani i niezdolni do kontaktowania się z własnymi uczuciami, bo w nich kiedy byli dziećmi, tą zdolność zabijano latami?
Gorszy bo czarny, gorszy bo cyklista, gorszy bo ..."ja lepszy"
Jesteś i to krok dalej,sama już wiesz jak to niszczy.
Cytat
Na jakiej podstawie twierdzisz, że osoby, które nie miały tego szczęścia w życiu, by dostać od rodziców i świata "dobrą wyprawkę" na całe ich dorosłe życie, są gorsze od innych? Zaburzone, to gorsze? Nie mające już szans na normalne życie? Bo sprawiają problemy, wynikłe z tego, że są wewnętrznie bardzo niepoukładani i niezdolni do kontaktowania się z własnymi uczuciami, bo w nich kiedy byli dziećmi, tą zdolność zabijano latami?
A gdzie ja założyłem że miłość jest stałą ?
Cytat
To jest w moim wypadku praktycznie niemożliwe, choć pewnie się zdarza i ja to akceptuję, bo nie jestem ideałem.
Kiedyś w naszej rozmowie na czacie założyłaś, mogę nawet powiedzieć że byłaś pewna że jestem zdrowym człowiekiem, ot właśnie dużo zakładamy a rzeczywistość jest całkowicie inna. To też właściwie "wyrok" który pasuje do układanki. Tak często robisz z ludźmi, piszesz prawdę ok. bo prawda jest lekarstwem, tylko jak to z lekami bywa można je przedawkować.
Jeśli tobie ktoś napisał prawdę to usuwałaś konto (teraz to zablokowali) pamiętaj że nie każdy zrobi to samo, zamiast konta może usunąć siebie z tego świata albo targnąć się na swoje zdrowie.
Najłatwiej podać komuś receptę, gorzej ze stosowaniem jej u siebie samego.
Cytat
cieszę się, że dotarło;
Cytat
przyjrzyj się głębiej temu co sugerujesz Pit i co próbujesz na mnie wrzucić;
polecam
poczciwy,
Cytat
zachowania i postawy narcystyczne każdy trochę ma, ale niektórzy uważają je za normalne;
Jak wielu z Nas w życiu codziennym, zjada Ciebie wewnętrznie "robak" braku odwagi do pewnych czynów. Niestety życie w strachu na każdym kroku i brak wcielania w życie swoich emocji, które właśnie niszcza Ciebie od środka, tak sie konczy. Konczy sie tym, że w zaciszu domowym wylewasz swoje smutki na forum i posiłkujesz sie radami forumowiczów, jak dziecko szukajace palca swojego Ojca. To forum jest stworzone po to aby Ci niejako pomóc ale nie jest to miejsce aby "podlewać" Twoje życiowe tchorzostwo.
Prawda jest taka, że skapitulowałes jako meżczyzna po całości. Odpusciłes żonie zdrade, odpusciłes temat jej zmiany pracy- bo finanse, najmniej winna osobe tj. kochanka- "wyklepałes" czy tez poklepałes. Morał jest taki, że winowajczyni pozostaje bez kary a ten, który obnażył osobowosc Twojej żony zostaje ukarany. Brawo.
Kochanek jest CO NAJMNIEJ taksa mo winny jak osoba zdradzajaca.
Jak zlodziej wkrada sie do czyjegos WSPOLNEGO domu. I nie ma znaczenia, ze jeden z wlascicieli zostawil "uchylone drzwi". Drugi wlasciciel, jesli zgody na przyjscie zlodzieja nie wyrazil, ma pelne prawo go zastrzelic.
Oprócz strzelby drut kolczasty i pastuch pod prądem, to może na ulice nie wyjdzie?
Nie. Ale z zona umawialismy sie "na wylacznosc". Kochanek bez mojej zgody wylacznosc zlamal. No ostatecznie jego pech...
To chyba już wiem czemu Ci się posypało, nie dopilnowałeś bezmyślnej maskotki, ale jak zawsze odpowiedzialność z niej zdjąłeś, z siebie też, bo inny obcy gość miał jej pilnować, nie podkradać, ale jaja
Normalnie współczuję :cacy
Wydaje Ci sie
Zawsze umawiam sie z piekarzem i jak cos nie wyjdzie to mam pretensje do piekarza, ze kupil zla make i do mlynarza, ze sprzedal zla make
Komentarz doklejony:
Romanos poprostu nie moze dopuscic do glowy sprawe taką ze jego zona dala kochankowi z wlasnej nie przymusowej WOLI. Malo tego pewnie bylo jej duzo lepiej niz z Romanosem. Woli wymyslac ze kochanek ją uwiodl. Moze narkotyki dosypal ba! Moze ja zahipnotyzowal albo czar na nia rzucil albo bidulka sie zapomniala.
Nie Romanos tak nie bylo. Z premedytacją szukala i znalazla ba to ona uwiodla kochanka. Rozlozyla nogi tez z wlasnej woli kochanek nie robil tego przy pomocy łoma he he. Tyle w temacie.
Nie musiał mieć większego i nie wiadomo co jeszcze .Był inny, nie oklepany i nie codzienny w dodatku taki słodziak,k... bratnia dusza:niemoc
Zgodnie z samczym instynktem przewodnika stada, wystarczy konkurencję odganiać, z bardziej namolnymi skrzyżować poroże na rykowisku i wygrany zgarnia najlepszą, najzdrowszą samicę. Jak zdrowa, traktowanie przedmiotowe rozpłodówki jest całkiem zrozumiałe; ale co roku trzeba się nieźle wysilić, bo zostaną takie które się już nie rozmnożą ;
Romanos, ale Ty chyba jesteś homo sapiens nie jeleń szlachetny; to samica wybiera i głęboko ma to, co Ty sobie tam uznasz za konkurencję.
Jak będzie z 5 chętnych, to Ty biedaku padniesz latając za wszystkimi z siekierą po mieście, no chyba, że twardziel jesteś i dasz radę być jednocześnie w kilku miejscach; bo gdy będziesz ganiał za jednym, drugi będzie na tej niby Twojej siedział
Każdy chyba na początku miał odruch walki lub odstraszania; strategicznie czasami się opłaca, ale wielu problemów wcale nie rozwiązuje. To zupełnie nie ten adres. Ja chciałem zachować godność i nie robić z siebie idioty, ale musiałem to ciąć, bo był amok. Jak widać inni nie muszą, a robią. A pierwsza myśl, to nie, że biedną mi ktoś uwiódł, choć oczywiście było, nie wiem jak się to stało tylko Kurde, a jednak ktoś się skusił, jak to możliwe a niby taka święta, niezainteresowana i nieporadna? szok Pewnie ją biedną zbjerował, urok rzucił, omotał, przecież nie była by w stanie, (ratując się z zemsty) za bardzo zwaliła odpowiedzialność na kochanka i mi coś nie grało; Tu na forum cała strona różnych opcji z argumentacją powstała (co możliwe, co nie możliwe), no i wyszło inaczej niż chciałem, bezradna i niekumata tak, oczywiście, nie myliłem się; ...ale przede mną, jak jej się to opłaca i to wykorzystuje Wniosek? odtrącona kobieta, która spodziewała by się innej postawy a zobaczy tchórza (gardzi), albo przez samo to, że przez niego ma kłopoty, kosztem prymitywnego jelenia (debila) męża, bardzo chętnie zemści się na kochanku i jego rodzinie choć trochę ratując reputację;
Romanos, przemyśl to trochę i nie zasilaj stada jeleni ;
Romanos działał według swoich założeń
Skoro dwie(?) osoby "skrzywdziły" Romanosa, dwie osoby zostały "odstrzelone".
"Akt łaski" został okazany tej osobie, która była bliższa Romanosowi
Tak jak napisałem wcześniej...
Jeśli złodziej wchodzi do wspólnego domu to nawet w sytuacji, gdy jeden ze współwłaścicieli zostawił celowo uchylone drzwi, złodziej pozostaje złodziejem...
A do złodzieja się strzela
I nie ma znaczenia co inny o tym sądzą
Dla mnie nie ma niewinnych złodziei
Komentarz doklejony:
No i jeszcze...
1. To nie do końca "off topic"
2. Romanos jest na tę chwilę sam i nie zamierza tworzyć, ani trwałych, ani przelotnych relacji z kobietami (mężczyznami również, żeby było jasne). Całe to rozważanie jest więc tymczasem czysto teoretyczne (a raczej "przygotowawcze". Co było - zostało już wyrównane. Zawsze jednak mogę służyć pomocą innym, jeśli nie chcą brudzić sobie rąk
Cytat
to założenie, krzywda za krzywdę?
Cytat
ale to przecież niekoniecznie ma wiele wspólnego z odpowiedzialnością;
bo i ile kochanek faktycznie jest odpowiedzialny za to co robi i powinien brać pod uwagę, czy nie krzywdzi osób trzecich (i za to faktycznie jest odpowiedzialny), to nie kochanek umawiał się z Romanosem na wyłączność;
i o ile przecież jest odpowiedzialny za to, że swoim działaniem skrzywdził osobę trzecią, to nie on jest odpowiedzialny za to, jak rozwijały się uczucia między Romanosem i jego żoną; a to nie jego działanie sprawiło przecież ból, tylko zmiana tych uczuć u Twojej żony Romanos; nikt inny tylko ona była odpowiedzialna za dbanie i pielęgnowanie tych uczuć;
więc to raczej kwestia tego, czyja odpowiedzialność jest więc większa?
kogoś, kto bezmyślnie, przez brak swojej szerszej odpowiedzialności, skrzywdził osobę trzecią, czy osoby bezpośrednio odpowiedzialnej za łączące ją z partnerem uczucie, która złamała tą umowę na wyłączność?
Cytat
swoista sprawiedliwość
pozostaje mieć nadzieję, że bliższy był Ci ten mniej krzywdzący
Możemy to również nazwać: "należną zapłatą za wykonaną pracę"
Przecież to bez znaczenia jak nazwiemy. Nie definicje są ważne tylko takie lub inne działanie.
To nie jest sprawiedliwość
To nie ma i nie musi mieć nic wspólnego z poczuciem sprawiedliwości
Wystarczy mi świadomość, że skoro działania kochanka wpłynęły na moje życie to również moje działania wpłynęły na jego
Jeśli nie wziął pod uwagę możliwych konsekwencji swoich działań to co mam się przejmować...
ja nie kwestionuję wyrównania rachunku;
podobnie jak uważam, że relacja kochanek/kochanka - zdradzony/ zdradzona, jest tą która istnieje i też wymaga jasnego postawienia, pokazania siły; i wskazania kto jest kim;
ja podważam w takim rozdaniu, to rozmywanie odpowiedzialności zdradzającego;
bo dając jej poczucie, że on jest na równi z nią winny, zdejmujesz ją częściowo z osoby zdradzanej; minimalizujesz; a tak jak wskazał Ci Yorik; zdradzający bardzo chętnie korzystają z takiej naszej przysługi i tym samym nie biorą pełni odpowiedzialności, co więcej bardzo chętnie, obdzielają nią wszystkich dookoła, minimalizując tym samy (w swoich oczach) swój własny wkład;
i to jest szkodliwe; o tym Ci chłopaki piszą;
Problemem autora jest to że jego żona pracuje z kochankiem, podobno ich relacje są jedynie służbowe przynajmniej autor w to wierzy. Tylko co jeśli kochanek po oklepaniu mu maski postanowi się zemścić na oklepywaczu? i wie co ma zrobić żeby go(autora) zabolało?
To, że kochanek dostanie po mordzie "bardziej", nie oznacza, że zdradzająca dostanie "mniej" niżby to jej się w czyimś (czyim?) odczuciu należało...
Jak oboje zareagują to z mojego punktu widzenia nieistotne, bo nie reakcję nie mam wpływu.
Dla mnie istotne jest to czy działam zgodnie ze swoimi zasadami.
Jeśli tak, wówczas wszystko jest OK.
Komentarz doklejony:
normalnyfacet...
Trzeba tak "oklepać" (dosłownie i/lub w przenośni), żeby kochanek miał wątpliwości co do ewentualnej "zemsty za zemstę"...
Czasami wystarczy "niedopowiedzenie"... Zostawienie kochankowi miejsca w głowie na działanie jego wyobraźni
Zgadzam się w zupełności z Romanosem, i jego słowa trafiają do mnie najbardziej. Każdy może mieć swoją opinię, ale nie każdy zna sytuację tak jak ja. Możecie oskarżać mnie o tchórzostwo i nie wiadomo co jeszcze, jednak ja wiem swoje. Owszem, miałem okropnego doła gdy założyłem ten wątek, jednak teraz jest znacznie lepiej. Na pewne rzeczy spojrzałem zupełnie z innej strony, i wziąłem sobie do serca parę rad. Pewna osoba otworzyła mi oczy na wszystko i pokazała jak można żyć z tym co się stało i nie zwariować. Doszedłem do wniosku że będzie co będzie i ja nie mam na to już większego wpływu. Pojawił się jeden "złodziej" i w każdej chwili może pojawić się następny, i nie ważne kto zostawi uchylone drzwi.
Nikt też nie broni nikomu zostać "złodziejem", a już szczytem wszystkiego by było okraść "złodzieja" który was okradł.
Lanie było tylko sygnałem że się go nie boję, i jestem gotów na więcej, jednak mam pewne wątpliwości co do jego inteligencji. Wina leży według mnie po środku i nic mojego zdania nie zmieni. Jak się okazało, on zabiegał o jej względy przez pół roku, a ona nie wiedziała o co mu chodzi, ale nadszedł czas kiedy w wyniku, jak to ktoś określił "deficytów powstałych w związku" przystała na jego zaloty, pomimo iż wcześniej nie była w ogóle nimi zainteresowana. I właśnie tutaj też jest moja wina. Jednak nie zamierzam z tego powodu targać się na własne życie lub zdrowie.
Dopiero teraz przeczytałem Twój wpis.
Może tak
Kochanek został "zaproszony" przez żonę do naszego wspólnego (mojego i żony) stołu...
I zaczął się szarogęsić...
Zaczął rzucać sztućcami, zaczął zagarniać na wyłączność potrawy, zaczął wreszcie żreć z talerza żony...
Za jej zgodą...
Ale nie za zgodą nadal siedzącego przy stole męża tejże żony...
I mąż, korzystając ze swojego prawa, wykastrował kochanka, który miał udział w "uświnieniu" stołu, którego mąż był współwłaścicielem.
A żonę, która pomogła owemu kochankowi "uświnić" stół, od stołu dożywotnio odstawił...
Wolno mu było? Wolno...
Kochanek i żona byli winni? Byli...
Kochanek i żona ponieśli konsekwencje według uznania męża? Ponieśli...
I wszystko jest tak, jak w tej sytuacji być powinno.
Tu nie ma ani krztyny zemsty
Cytat
żadna nie potrafi
Cytat
oczywiście ... została zmanipulowana
Cytat
A ona jest tak dobra osoba, że nie mogła mu odmówić, więc zrobiła mu loda
Cytat
no tak, skoro nie miała przyjemności, to tak jakby nie zdradziła
Cytat
No to co w końcu jest całym jej życiem? Praca, czy mąż i syn?
Cytat
to jak zareagują jest wtórne, bo inaczej zareaguje flegmatyk, inaczej choleryk, czy melancholik ;
to kwestia tego, że ściągasz z niej część odpowiedzialności, rozmydlasz;
pokazujesz jej tym samym, że nie ma jasnych granic między nią, a Tobą;
biorąc pełną odpowiedzialność i konsekwencje musiałby sobie sama z tym radzić; biorąc kawałek na siebie, ten odcinek z niej ściągasz;
Komentarz doklejony:
na dodatek pokazujesz, że bronisz; ona może wiec narobić na środku drogi, a odruch obrony jej samej, przed jej głupotą, masz;
i żeby nie było, też tak miałam i też po pierwszej zdradzie popełniłam ten sam błąd; i widzę na własnym przykładzie, jak kolosalnie inna jest reakcja zdradzonego, gdy po drugiej zdradzie, gdzie się od tego odcięłam kompletnie;
Komentarz doklejony:
on musiał przyjąć całą odpowiedzialność na siebie
To naprawdę bez znaczenia jak zdrajczyni to odbierze.
Nie wiem jak odbierze - z pewnością zrobi to po swojemu.
Dla zdradzonego istotne jest to, co sam uważa.
A jeśli uważa, że ma prawo "odpłacić" obojgu, to niech to zrobi i tyle.
Ważne by robił to, co jest zgodne z jego zasadami.
Wówczas nawet "najgorszy postępek" wzmocni go, a nie zabije.
Nie ma i nigdy nie będzie jednego, wspólnego dla wszystkich "katalogu postępków jednoznacznie szkodzących każdemu kto ich użyje".
Jednego zabije to, co drugiego postawi na nogi.
I każdy niech ryzykuje
to mówimy faktycznie o dwóch różnych rzeczach;
Cytat
to kwestia intencji i podejścia do świata i rozumienia go;
tego co i na jakim poziomie rozgrywasz;
jeśli satysfakcję sprawić może samo odreagowanie, to faktycznie, masz rację, bez znaczenia pozostaje to, co z tym wszystkim dzieje się dalej;
Komentarz doklejony:
Cytat
co do zasad, to w związku z tym, że mając swoje lata nie raz widziałam jakie kur..stwa ludzie nimi zasłaniają, to mam uczulenie na sztywne;
dlatego materii zasad w kontekście tego tematu, wolę nie rozwijać;
Satysfakcję sprawił mi "powrót do siebie", a jeśli zemsta mogła mi w tym pomóc to dlaczego nie?
Trzymanie się zasad może pomóc w życiu, może zaszkodzić...
Uczynić nasz lepszymi lub gorszymi...
Wszelako trzymanie się zasady "należytej odpłaty za uczynioną krzywdę" nie jestvdla mnie kur.stwem.
Cytat
jak bardzo uparty musi być facet i jak bardzo zakochany (w jak ogromnym amoku), by walczyć przez tak długi czas o kobietę, która mu żadnych sygnałów nie daje;
popatrz jak pięknie zdejmujesz z niej odpowiedzialność; bo on, bo jego starania, bo kryzys, bo deficyty - tak, to wszystko mogło również współistnieć, ale to nie ściąga z niej odpowiedzialności za wybory, których dokonała;
po co Ty ją ściągasz? ja też tak ściągałam, bo mojego ego nie dawało sobie rady ze świadomością, że nikt inny tylko ja takiego gościa sobie wybrałam i ten wybór był moją odpowiedzialnością; to nic innego tylko moja niewiedza, bezradność i nieudolność nie pozwoliły mi wcześniej wychwycić wielu rzeczy; zdejmując ją z niego zdejmowałam ją z siebie;
Komentarz doklejony:
Romanos...
temat zasad , temat rzeka... nie wchodzę w niego;
jak dla mnie to Ty mówisz o zwykłych atawizmach;
ktoś ruszył Twoją samicę, to ruszyłeś do walki; samica urosła, walczą o nią;
Komentarz doklejony:
jak ściągasz z niej odpowiedzialność i jeszcze dodatkowo walczysz, to jaki możesz mieć finalny efekt?
Najpierw "zapłaciła" moja żona.
Fagas "zapłacił" już po rozwodzie.
Dlatego, że uważam, że "tak trzeba"...
Znasz casus Andrzeja Zauchy? Pewnie znasz
Mnie cieszy, że nie żyje; mam pewność, że dzięki temu nie wejdzie już "na wpół nieproszony" w czyjeś małżeństwo...
A jeśli jego przypadek choć jedną osobę skłonił do zatrzymania się, zastanowienia i powstrzymania od "spełnienia marzenia" to dobrze, że został "wyeliminowany"
Cytat
Najpierw "zapłaciła" moja żona.
Fagas "zapłacił" już po rozwodzie.
Dlatego, że uważam, że "tak trzeba"...
w sytuacji odbudowywania związku, czy rozwalania?
czy w jednej i drugiej?
Cytat
i jego "wyeliminowanie" coś zmieniło?
Cytat
to chyba dobrze, jak po zdradzie, możemy mieć jakieś swoje małe, czy większe radości z niej wynikłe
Zemsta jest tylko narzędziem, którego używasz jeśli jesteś przekonana, że przyniesie oczekiwany skutek.
Jeśli "wyeliminowanie" Zauchy powstrzymało choć jedną osobę przed zdradą to tak - coś zmieniło.
Radości ze zdrady nie mam. Mam za to radość z tej czy innej zemsty za zdradę.
Cytat
obawiam się, że takie przykłady niczego w ludzkiej naturze nie zmieniają, tym się różni nasze podejście
https://youtu.be/BBZkVEmxTkw
Obserwacja ludzi przekonała mnie, że każde doświadczenie może być zarówno impulsem do upadku jak i impulsem do dobrej zmiany (tfu, bez skojarzeń politycznych proszę )
Cytat