Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witajcie. Jestem tu nowy. Co prawda od tego dnia minęły już 4 miesiące to ja dalej nie mogę sobie z tym poradzić chyba. Mam 32 lata, żona 35. Znamy się od 13 lat, we wrześniu będzie nasza 10 rocznica slubu. Zawsze wydawało mi się, że jesteśmy zgodną i dobraną parą. Ledwo rok wcześniej kupiliśmy dom pod miastem. Mamy dwoje małych chłopców - 9 i 6 lat. Pierwszy sygnał pojawił się kiedy przez przypadek zobaczyłem zdjęcie, które wysłała do T. - odważna fotka, w bieliźnie, poniżej pojawiła się niewybredna odpowiedź od niego. Rozmawialiśmy na ten temat, powiedziała, że to tylko takie pisanie, niesmak pozostał długo, ale zaczęło się układać i ba... układało się nawet lepiej niż przed tym zdarzeniem. Potem wyjechałem służbowo i po powrocie zauważyłem, że żona zachowuje się dziwnie. Ciągle siedziała w telefonie, wszędzie go ze sobą nosiła, wychodziła na dwór porozmawiać. Tłumaczyła, że rozmawia z przyjaciółką w potrzebie. Nie dawało mi to spokoju i pewnego dnia podrzuciłem do samochodu dyktafon. Nagrała się rozmowa jej i jej przyjaciółki, z planami wyjazdu (dla mnie była wersja, że niby one tylko we dwie, a tak na prawdę jedna ze swoim druga ze swoim kochankiem) na wycieczkę do innego miasta. Żona mówiła jej, że nie wie jak zarezerwować pokój dla niej i dla T. tak, żebym się nie zorientował, że potrzebują duże łóżko, że to ostra jazda na dwa fronty itp. Swoją drogą ten jej T. też ma żonę, czwórkę dzieci i wiem, że spał też właśnie z tą przyjaciółką...
Byłem załamany, trzęsłem się jak galareta gdy to słuchałem. Zrobiłem żonie awanturę (żeby nie było - ani razu jej nie uderzyłem, nie jestem z tego rodzaju ludzi), wyprowadziłem się do innego pokoju, nie mogłem spać bez leków nasennych. Przez tydzień nie byłem w stanie iść do pracy. Przez ten czas staraliśmy się wiele rozmawiać, ona twierdziła, że to nie zdrada, że się parę razy z nim tylko widziała na kawę, pogadać i wymienić książkami. Powiedziała, że lubi z nim rozmawiać bo ze mną nie ma o czym - tylko o dzieciach i sprawach codziennych, że czuje się jak w klatce. Innym razem powiedziała, że nie wierzy w monogamię, że nigdy monogamistką nie była, ale przez ten cały czas ze mną się starała, ale to wbrew jej naturze... Przez te parę miesięcy jakoś emocje opadły, żyjemy razem, z daleka jak zgodna rodzina - oboje pracujemy, ona zajmuje się domem i dziećmi, gotuje, dba o mnie, ja też dbam o nią i dzieci, czasem uprawiamy seks (ale niezbyt często bo albo zmęczona, albo nie ma ochoty, albo okres, albo źle się czuje, albo...), rzadko się chce przytulać, gdy pytam czy mnie kocha odpowiada, że nie lubi być naciskana i jak powie, to sama z siebie i to wtedy będzie prawdziwe. Słyszę "kocham Cię" coraz rzadziej, nawet wtedy, gdy sam jej to mówię odpowiada najczęściej "Wiem". Dodatkowo wiem, że nadal z kimś tam przynajmniej pisze, ale wszędzie widzę potencjalną zdradę - zmieniona pościel w dzień, w którym jest cały czas w domu a ja w pracy, wyjście na rolki, na dłuższe zakupy... popadłem trochę w paranoję może. Poza tym mówi mi, że skoro ona nie ma ochoty się przytulać (bo ponoć się w związku ze mną od tego odzwyczaiła) to mogę sobie znaleźć jakąś inną do przytulania i nie ma z tym problemu. Mówi też, że powinienem się może przespać z jakąś inną to mi się lepiej zrobi, a ona też nie będzie miała nic przeciwko (wie, że nie spałem nigdy z inną kobietą niż ona - i to prawda). Nawet raz mi powiedziała, że specjalnie naciskała bym na imprezie firmowej został na noc bo miała nadzieję, że się z kimś tam prześpię... Z drugiej strony zawsze była zadowolona z seksu, zawsze starałem się dostosować bo ona lubi tylko jedną pozycję i właściwie nie było mowy o innych.
Teraz mi mówi, że jej na mnie bardzo zależy, że to wyższy poziom związku, który jest ponad wszystko. Mam wrażenie, że ona sugeruje mi życie w czymś w rodzaju otwartego związku, ale, że mamy być dla siebie zawsze na pierwszym miejscu. Ta tzw. "wolność" którą mi oferuje to wg mnie zasłona dymna dla niej - bo skoro ona to robi, to ja też mogę - a przynajmniej tak mi się wydaje, że o to chodzi, albo o to, że nadal czuje się zależna ode mnie i to taki jej plan na okres przejściowy (bo np. małe dzieci).
Faktem jest, że wcześniej przez jakiś czas nie poświęcałem jej należnie dużo uwagi - zajęty byłem pracą byśmy mogli kupić dla naszej rodziny wymarzony dom za miastem zamiast gnieździć się w małym i ciasnym mieszkaniu... rozumiem, że mogła się czuć z tym źle, ale czasu nie cofnę... jednakże robiłem to dla nas, dla niej.
Sam nie wiem czego chcę. Chcę na pewno być z nią, bo ją kocham, ona też mi mówi, że nie wyobraża sobie życia osobno, ale nie rozumiem tego wszystkiego co mi mówi, jaki jest tego cel. Czuję, że taki związek nie ma szans, a nawet jeśli, to ja będę w nim czuł się pokrzywdzony - jakoś nie specjalnie interesują mnie "przygody" z innymi kobietami. Masakra. :(
Witaj bry.Na początek dobrą radę Ci dam.Nie wierz nigdy kobiecie ,tej kobiecie.Robi Cię w bambuko a ty łykasz wszystkie jej tłumaczenia jak pelikan ryby.Lubi tylko jedną pozycję mówisz chyba z Tobą.Z gachem potrzebowała duże łóżko bo szykowała się ostra gra na dwa fronty.Przechodząc przez drzwi uważaj bo porysujesz futryny.Rogami.Sex rzadko ,z łaski na odp...rdol.Namawia Ciebie do znalezienia dupy na boku po to by rozwód był z twojej winy.I jeszcze pewnie Ty zarabiasz dużo więcej od niej .Ma przy Tobie wszystko o czym zamarzy,no może poza tą ostrą grą na dwa fronty.Zbieraj dowody .Totalna inwigilacja,dyktafony szpieg na kompa komórkę o ile jeszcze się uda lub detektyw o ile Cię stać.Dopóki nie masz twardych dowodów udawaj naiwnego misia.Później zobaczysz co z tym zrobisz.Nie bą dź frajerem walcz o honor o siebie.
Seks od początku samego był taki, tu nic się nie zmieniło. Poza tym co do reszty to tak mi też z tyłu głowy chodzi, że to pewnie taki plan. Najgorzej, że małe dzieci, dwa wspólne kredyty (mieszkanie, dom), brak rozdzielności majątkowej. Jak rozwód to zostanę z niczym i jeszcze pewnie z długami na swojej tylko głowie.
To nie działaj pochopnie, tylko wpierw na spokojnie zabezpiecz swoje sprawy finansowe. Sięgnij po porady prawne jak możesz to zrobić. I zacznij działać.
Wycisz się, niech myśli, że odpuściłeś temat, a skup się na zabezpieczeniu wpierw siebie i ewentualnych dowodów. Na przyjrzeniu się bliżej temu co się dzieje.
Otwarty związek wymaga ogromnego zaufania, nie możesz go mieć z kimś komu kompletnie nie możesz i nie powinieneś ufać. A już na pewno nie z kimś, kto nie ma kompletnie wyczucia, co do tego kiedy i czym może Cię zranić.
Już byłem u dwóch prawników - dzieci i tak najpewniej zostałyby z nią, wobec tego dom pewnie też, a mi zostałby kredyt na następne 30 lat i powrót do tego ciasnego mieszkania... słaba alternatywa.
Ona zarzeka się, że nie uprawiała z nim seksu, że to był tylko plan, który i tak nie wiadomo czy by wypalił. Do pierwszej części jeszcze jestem skłonny jej zaufać - nie miałaby kiedy, ale co do drugiej to na pewno by wypalił, gdybym tego nie odkrył. W sumie w tym wszystkim najgorsze dla mnie są te wszystkie kłamstwa jakimi mnie karmiła przez tyle czasu. I boję się, że karmi mnie nimi nadal. Wolałbym znać szczerą prawdę jakakolwiek by ona nie była. I jej to mówię, ona twierdzi, że mówi prawdę, a ja nie wierzę - takie zamknięte koło.
Przyznała, że się w tym zagalopowała trochę, że ten pomysł na wyjazd był głupi i postawiła sobie granice, że to ja jestem najważniejszy w jej życiu, że nie wysyła już gołych fotek nikomu, że tylko czasem coś tam z kimś pisze. Sama mnie namówiła, żebym sobie z kimś tam popisał, chwilę to trwało, ona o tym wiedziała, ale zrezygnowałem gdy dziewczyna się chciała spotkać. Uznałem, że to nie jest fajne, takie pisanie z kimś z netu to głupota i jej to powiedziałem. Powiedziała tylko, że nie miałaby nic przeciwko i nawet w jakiś sposób wiedziała kto to był. Nic sobie z tego kompletnie nie zrobiła, miałem nadzieję, że będzie zazdrosna, a tu nic. Poczułem się jakby było jej to zupełnie obojętne - czyli, że pewnie jej nie zależy na mnie jako osobie tylko na tym co ze mną ma. Gdy jej powiedziałem, że ja jestem zazdrosny to stwierdziła, że nie muszę i nie chce bym był o nią zazdrosny. Wiem, że to zagmatwane, ale sam jestem w tym zagubiony. Chciałem zawsze normalnego związku a mam teraz takie nie wiadomo co.
Mówisz o tym, co ona Ci mówi, skupiasz się na rozwikłaniu tego co jej chodzi po głowie, a tym samym tylko na niej.
A czego Ty na tą chwilę chcesz i potrzebujesz? Czy jesteś w stanie zaspokoić swoje potrzeby z tą osobą? Zastanawiałeś się nad tym?
Gdzie w tym wszystkim jesteś Ty?
Wszystko zależy od tego gdzie jest prawda i jaka ona jest. Jedyne czego jestem pewien to to, że nie chcę rozwodu - po pierwsze bo ją kocham, po drugie żal mi dzieci bo to one ucierpią najbardziej, po trzecie - mimo wszystko zawsze była dla mnie dobrą żoną i mamą dla dzieci, a po czwarte - nie chcę wrócić do punktu zero sprzed kilkunastu lat i jedyne co mi po niej zostanie to kredyty do śmierci. Dużo o tym myślałem i nawet przez myśl mi przeszło, chociaż cały czas kłóci się to z moim systemem wartości, że może nawet mógłbym spróbować wyluzować trochę w kwestii swojego konserwatywnego podejścia do związku (bo w sumie, co tak na prawdę mam więcej do stracenia?). Ale to o ile ona faktycznie mówi prawdę, a nie szykuje na mnie zasadzkę i o ile będzie potrafiła być ze mną szczera. Jeśli nie spróbuję to i tak pewnie będzie nadal robić co robiła za moimi plecami. Chciałbym mieć pewność, że mnie kocha, ale z tym problem jest taki, że każdy miłość rozumie na swój własny sposób i wszystko co się z nią wiąże. Ona twierdzi, że zawsze o mnie zadba, że jestem wyjątkową osobą w jej życiu, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, że tęskni gdy wyjeżdżam... ale jak jesteśmy razem to nie czuję już tego ciepła, wszystko sprowadza się do standardowych codziennych obowiązków. Ostatnio stwierdziła, że przyda nam się trochę "rozrywki" bo nasz związek stał się nudny. Odparłem pół żartem pół serio, że faktycznie z nią się nie da nudzić bo dostarcza niecodziennych wrażeń. Dla mnie nasz związek nigdy nie był nudny, ale w natłoku codziennych obowiązków, absorbującej pracy i dzieci, wdarła się po prostu rutyna, ale z mojego punktu widzenia nie była ona problemem - ot po prostu "teraz tak jest, za jakiś czas się to zmieni".
bry chłopie przykro to pisać, ale w 99% masz duże poroże już. Ona dawno już to z T. zrobiła. Traktuje Ciebie jak maślaka, tamten działa na nią emocjonalnie. Chłopie zacznij się zachowywać jak facet załóż spodnie na nogi. Przycisnij ją mocniej do ściany to się dowiesz więcej. Propozycja abyś zrobił skok w bok to tylko po to aby poczuła się lepiej i wytłumaczenie jej zdrady.
bry nie którzy nie chcą komentować ,ale ja jak na rasowego sk...na przystało nie o mieszkam, ostatnio słyszałem o zniewieściałych facetach , jesteś klasycznym tego przykładem. A badania naukowe dowodzą że żadna normalnie myśląca kobieta z bezjajeczym facetem nie będzie. Jeszcze dałeś się jej namówić na pisanie z innymi kobietami??? Sam sobie za zakładasz pętlę na szyję, nie zdajesz sobie sprawy że jeśli to ona złoży pozew to takie szczegóły będą miały znaczenie????
"mimo wszystko zawsze była dla mnie dobrą żoną i mamą dla dzieci"- jak sam stwierdziłeś że to już czas przeszły, znalazł się ktoś lepszy.
"że nie chcę rozwodu - po pierwsze bo ją kocham"- a ja mam zasadę miłość miłością ale po głowie sobie skakać nie dam.
Ty pewnie lubisz być poniewierany, dla mnie to totalna porażka :niemoc
Taki związek nie ma szans na przetrwanie jeśli jedna ze stron tegoo nie akceptuje, a dajesz jasno do zrozumienia, że jest to chory układ. Jak dla mnie to wolałabym odejść, ale wcześniej zabezpieczyć swoje finanse niż tkwić w tym burdelu. Ty ją kochasz, a ona robi z Tobą i z Twoimi uczuciami co jej się podoba.
Wydaje mi się, że tego nie zrobiła, a przynajmniej do czasu, gdy to wszystko wyszło na jaw... wnioskuję z nagrania. Poza tym mówi tam przyjaciółce też, że "A ty wiesz, że we wszystkich horoskopach jest, że to on znajdzie sobie laskę? I dobrze, może będzie szczęśliwszy, hahaha" - czyli ja to interpretuję tak, że ona faktycznie chce takiego związku, skoro powiedziała to co wyżej przyjaciółce jeszcze zanim to się wydało.
Wiesz bry a może w ramach tego wyluzowania Twoich konserwatywnych poglądów zafunduj jej gang bang z 3-4 Murzynami z Jamajki.Sam usiądź na kanapie i popatrz.Możesz nawet się przyłączyć o ile się dopchasz.Będzie ciasno.Czy Ty czytasz co piszesz.Szanujesz Siebie.Przy goleniu patrzysz w lustro a może właśnie zapuszczasz brodę.Nie na 99% ale na 100% masz rogi.Tylko jeszcze tego do Siebie nie dopuszczasz, jeszcze się łudzisz.
Crusoe - napisałem, że raz mi przeszło to przez myśl, a nie że ja tak chcę. Już od kilku miesięcy myślę nad różnymi scenariuszami.
(...)
Czyli co? Mam wywrócić dzieciom życie do góry nogami żeby zaraz miały innego tatusia, albo może kilku wymiennie? Każdy prawnik mi powiedział, że niezależnie od winy, dzieci zostaną z nią. Nie dość, że stracę już wszystko kompletnie to jeszcze zostanę weekendowym tatą, będę jej utrzymywał dom i tylko czekał, aż ktoś na moje miejsce się tam wprowadzi? Niby tak?
Ona chce otwartego zwiazku ,bo ma gacha czekajacego na nia ,ktory najpewniej chce sie pobawic bez odpowiedzialnosci , co jej pasuje. Gwarantuje ci ,ze jesli nagle sie okaze ,ze ty sie lepiej bawisz niz ona to sie jej szybko odwidzi takiego zwiazku. Zreszta tak sie bawic mozna jak nie ma dzieci . Co do tego ,ze zostaniesz z niczym ...to nie do konca prawda bo przynajmniej zachowasz godnosc i szacunek do siebie ,a tak bedziesz mogl mieszkac w wiekszym domu z puszczajaca sie zona i dziecmi ktore beda na ciebie patrzyly z politowaniem
Ale Twoja miłość może Tobie wywrócić życie do góry nogami.Kilka miesięcy nie śpisz ,myślisz ,analizujesz,miotasz się w emocjach.Jak straci do Ciebie resztki szacunku to zapewniam Cię przewróci życie do góry nogami dzieciom bez mrugnięcia okiem.Motyle ,hormony mają wielką moc .Kobiety głupieją od tego(my też).Co zrobiłeś przez te miesiące by wyjaśnić sytuację.Bo rozmowy z nią to strata czasu.Zdradzający przyzna się tylko do tego co już wiesz i możesz mu udowodnić.Chcesz tak żyć ?Twoja wola panie.Dom jest na nią?Napisz coś więcej.
Komentarz doklejony:
A może poinformowanie żony T.coś pomoże?
bry Ty się dziwisz że prawnicy tak powiedzieli??? Jak przy żonie robiłeś erotyczne rozmowy? Jakim trzeba być naiwniakiem??
Dziećmi to Twoja żona ma tam gdzie słońce nie dochodzi a Ciebie za idi.te.
A jak ona złoży pozew to i tak zostaniesz weekendowym tatusiem, ślepy jesteś czy co??? Chłopie weź się w garść, a jak masz zamiar zrobić po swojemu, to tu ludziom nie zawracaj głowy. Sory ale rozwalasz swoim postepowaniem.:kapitulacja
Wiesz te koncepcje trójkątów lub czworokątów na biało , czarno różowa na dwa albo trzy fronty to jedno.
Ale ... powiedz mi dlaczego Ty jesteś niewolnikiem ??
Bo kredyt będe mieć , albo dwa - to se z nią zostanę ... reallly ??
A jakbyś go nie spłacał to kto będzie miał ciepełko w doooszy ?
Ty czy pańcia ?
Ty tez , ale pańcia bardziej .
Nie zostaniesz z kredytem na 30 lat, jeżeli sam się nie zgłosisz na ochotnika.
Raczej mas szanse przejąć dom a pancia będzie musiała sobie poszukać innego lokum.
Bank , ten skubańcy bank będzie Twoim sprzymierzeńcem .
Bo bank lubi wypłacalnych .
Najlepiej dwóch wypłacalnych . Obu na jeden kredyt .
Pancia nie jest dobrym klientem dla banku, a Ty - tak.
Dlatego to pancia będzie miała ciepełko w doooszy w przypadku rozwodu a nie Ty.
Nie jesteś jej podnóżkiem , kibelkiem ani spluwaczkę, a pomyje to Ty możesz jej wylać na głowę .
Abstrahuje od takich wznosłych pobudek jak milosc a bardziej skłaniałbym się ku pragmatycznym wpływie toksycznego związku na przyszłość dzieci .
:_jezyk
Czyli co? Mam wywrócić dzieciom życie do góry nogami żeby zaraz miały innego tatusia, albo może kilku wymiennie?
To już się stało.I nie kolego! To nie Ty to zrobiłeś tylko Twoja żonka, która podjęła decyzję za Was wszystkich, tylko, że Ty nie dopuszczasz do siebie tej myśli, że ta decyzja już została podjęta i niestety nie jest ona na Twoją korzyść.
Teraz przyszedł w końcu czas na Twoje decyzje. Przypomnij sobie, że kiedyś miałeś jaja, odszukaj je i zacznij w końcu działać.
Nie wiesz jak? Poczytaj inne historie. Zachowaj resztki honoru, godności i spuść ją w końcu na drzewo. Daj jej ponieść konsekwencje swoich czynów.
Co będzie za jakiś czas zobaczysz, na dzień dzisiejszy zostało Ci ratować siebie. Im szybciej to zrozumiesz i przestaniesz przed tym rozpaczliwie bronić tym lepiej dla Ciebie.
Bry - każdy z nas miał jakiś większy lub mniejszy etap zaklinania rzeczywistości, różowych okularów.
Wielu liczyło na to, ze osoba z która żyli, żyją nie mogła by się tak zachować - a jednak się zachowywała.
Załóżmy co byś powiedział mężowi (gdybys był kobieta i miał dwójkę małych dzieci) jak by złapał Cię na gorącym umawianiu Się na seks?
- powiedziałbys, ze to kolejne spotkanie czy pierwsze?
- powiedziałbys, ze to świadomy wybór i planowałem bo chciałeś , czy coś Ci odbiło bo związek był nudny i właściwie to nie Twoja wina tylko jej
- gdybys chciał bez konsekwencji kontynuować romans ale nie chciał rezygnować z wygód to co byś zaproponował? Rozwod czy otwarty związek ?
Można tak iść dalej krok po kroku...
jesteś oszukiwany i bardzo łatwowierny... Twoja żona nie tylko Cie zdradza ale podwójnie upokarza - bo nie zamierza nic zmieniać tylko zalegalizować swój romans. Mam propozycje może Ty zaproś chłopa do domu i zrób kolacje, zapał świeczki...
chcesz to poukładać, obnaz prawdę - poznaj ja. Dalej jak zdejmiesz różowe okulary i zobaczysz z kims żyjesz będziesz mógł decydować co dalej. Czy ratujesz na swoich warunkach czy kończysz. Wersja z kredytami jak już Ci ktoś napisał - jak się na nią zgodzisz to będziesz utrzymywał żonkę i jej kochanków, choć poniekąd chyba już to robisz.
Bry albo Ty taki bezjajeczny albo to co piszesz to jakaś podpucha. Po 1 ten dom to wasz wspólny majątek tak jak i kredyt, przy rozwodzi ustalacie czy ona bierze dom i kredyt i Ciebie spłaca(dom jet chyba więcej wart niż wzięty kredyt?) albo Ty bierzesz dom i kredyt i ją spłacasz albo sprzedajecie dom i dzielicie się tym co pozostało po spłacie kredytu. Dlaczego Ty masz kredyt spłacać?
I tak jak pozostali uważam że ona i ten T już to zrobili, dlaczego? bo zanim wybierzesz się na wycieczkę z kimś to trzeba wpierw wypróbować towar czy warto.
Nie możesz tkwić w takim małżeństwie bo ono to zimny trup przynajmniej dla niej i ona to Tobie mówi stąd ten pomysł otwartego związku, ona ma zamiar się bzykać z innymi i nie zmienisz tego. Masz 32 lata ratuj siebie bo teraz podobno jesteś najważniejszy (hahahahah) ale za jakiś czas może się znaleźć samiec alfa no i wiesz co dalej? wyrzuci Ciebie z własnego życia i to z hukiem.
No i dałeś d..y z tym nagraniem bo jej o tym powiedziałeś, mogłeś się wstrzymać wziąć detektywa i miałbyś jakieś dowody a tak ona będzie się kryła a i tak się puści, dlaczego? bo tego chce i już.
Za nim coś postanowisz to się pytaj ktoś coś ci poradzi. :cacy
Ciekawe, czy mój teściu nie zostawił swoich genów w świecie, bo Twoja luba, bry, jest identyczna jak mój mąż. Może ich ze sobą spiknąć? Każdy jej pomysł wyszedł z ust i mojego faceta. Jakbym czytała o swoim związku. Nie próbuj jej zrozumieć, nie dasz rady, musiałbyś przejść lobotomię. Szkoda dzieciątek, bo tak, czy siak,wzoru normalnej rodziny nie będą miały, nawet gdybyś został. A jeżeli zostaniesz, pogwałcisz swoje normy, zrobisz sobie krzywdę i to się odbije wcześniej, czy później. Ona nie wyobraża sobie życie bez Ciebie, bo tak jest wygonie, ale nie dlatego, że czuje jakąś specjalną więź, bo jak można czuć to coś szczególnego do kogoś, kogo można okłamać, zdradzić i odstawić na bok, jak ma się ochotę na kogoś innego. Szkoda, że przed przypieczętowaniem związku małżeńskiego nie można zastosować takich papierków lakmusowych, na niebiesko i na czerwono .
Dlaczego zakladasz , ze dom zostanie przyznany zonie a Ty go bedziesz sam splacal? Dom ( jak i kredyt) to wspolnota malzenska i dzielone sa po polowie.
Hej
Ja jestem z tych co dali by szansę, bo zbyt wiele jest do stracenia gdy ma się dom i dzieci lecz miałabym ją na oku. Tak jak to zrobiłam ze swoim mężem. Jesteśmy razem 14lat. I patrze na to jak nadal smsuje i mam nadzieje, że w końcu kiedyś przestanie i że terapia na którą chodzimy nam coś da.
Pamiętaj ułożyć sobie życie jeszcze zdążymy jesteśmy młodzi ja troszeczkę starsza niż ty ale warto walczyć o małżeństwo, żeby nie mieć później żalu do siebie, że zbyt szybko odpuściliśmy i nie próbowaliśmy tego ratować.
Wycisz się, niech myśli, że odpuściłeś temat, a skup się na zabezpieczeniu wpierw siebie i ewentualnych dowodów. Na przyjrzeniu się bliżej temu co się dzieje.
Otwarty związek wymaga ogromnego zaufania, nie możesz go mieć z kimś komu kompletnie nie możesz i nie powinieneś ufać. A już na pewno nie z kimś, kto nie ma kompletnie wyczucia, co do tego kiedy i czym może Cię zranić.
Ona zarzeka się, że nie uprawiała z nim seksu, że to był tylko plan, który i tak nie wiadomo czy by wypalił. Do pierwszej części jeszcze jestem skłonny jej zaufać - nie miałaby kiedy, ale co do drugiej to na pewno by wypalił, gdybym tego nie odkrył. W sumie w tym wszystkim najgorsze dla mnie są te wszystkie kłamstwa jakimi mnie karmiła przez tyle czasu. I boję się, że karmi mnie nimi nadal. Wolałbym znać szczerą prawdę jakakolwiek by ona nie była. I jej to mówię, ona twierdzi, że mówi prawdę, a ja nie wierzę - takie zamknięte koło.
Przyznała, że się w tym zagalopowała trochę, że ten pomysł na wyjazd był głupi i postawiła sobie granice, że to ja jestem najważniejszy w jej życiu, że nie wysyła już gołych fotek nikomu, że tylko czasem coś tam z kimś pisze. Sama mnie namówiła, żebym sobie z kimś tam popisał, chwilę to trwało, ona o tym wiedziała, ale zrezygnowałem gdy dziewczyna się chciała spotkać. Uznałem, że to nie jest fajne, takie pisanie z kimś z netu to głupota i jej to powiedziałem. Powiedziała tylko, że nie miałaby nic przeciwko i nawet w jakiś sposób wiedziała kto to był. Nic sobie z tego kompletnie nie zrobiła, miałem nadzieję, że będzie zazdrosna, a tu nic. Poczułem się jakby było jej to zupełnie obojętne - czyli, że pewnie jej nie zależy na mnie jako osobie tylko na tym co ze mną ma. Gdy jej powiedziałem, że ja jestem zazdrosny to stwierdziła, że nie muszę i nie chce bym był o nią zazdrosny. Wiem, że to zagmatwane, ale sam jestem w tym zagubiony. Chciałem zawsze normalnego związku a mam teraz takie nie wiadomo co.
A czego Ty na tą chwilę chcesz i potrzebujesz? Czy jesteś w stanie zaspokoić swoje potrzeby z tą osobą? Zastanawiałeś się nad tym?
Gdzie w tym wszystkim jesteś Ty?
Przypomniał mi się dowcip:
- Kochanie ostatnio rzadko uprawiamy seks...
-Chyba ty.
Dalej nie komentuję, bo nawet mi się nie chce, tylko taka uwaga - nikt z ciebie nie zrobi jelenia, to możesz tylko ty sam.
"mimo wszystko zawsze była dla mnie dobrą żoną i mamą dla dzieci"- jak sam stwierdziłeś że to już czas przeszły, znalazł się ktoś lepszy.
"że nie chcę rozwodu - po pierwsze bo ją kocham"- a ja mam zasadę miłość miłością ale po głowie sobie skakać nie dam.
Ty pewnie lubisz być poniewierany, dla mnie to totalna porażka :niemoc
(...)
Czyli co? Mam wywrócić dzieciom życie do góry nogami żeby zaraz miały innego tatusia, albo może kilku wymiennie? Każdy prawnik mi powiedział, że niezależnie od winy, dzieci zostaną z nią. Nie dość, że stracę już wszystko kompletnie to jeszcze zostanę weekendowym tatą, będę jej utrzymywał dom i tylko czekał, aż ktoś na moje miejsce się tam wprowadzi? Niby tak?
Wiesz, kiedy Niemcy i Francja zrobiły dobrze Hitlerowi w sprawie Czechosłowacji, Winston Churchill to skomentował jakoś tak:
Był wybór między hańbą a wojną, wybraliście hańbę, a wojnę i tak będziecie mieć.
Ty jesteś jak Anglia i France wówczas.
Komentarz doklejony:
A może poinformowanie żony T.coś pomoże?
Usunęłam dubel
hurricane
Dziećmi to Twoja żona ma tam gdzie słońce nie dochodzi a Ciebie za idi.te.
A jak ona złoży pozew to i tak zostaniesz weekendowym tatusiem, ślepy jesteś czy co??? Chłopie weź się w garść, a jak masz zamiar zrobić po swojemu, to tu ludziom nie zawracaj głowy. Sory ale rozwalasz swoim postepowaniem.:kapitulacja
( fajny nick) ,
Wiesz te koncepcje trójkątów lub czworokątów na biało , czarno różowa na dwa albo trzy fronty to jedno.
Ale ... powiedz mi dlaczego Ty jesteś niewolnikiem ??
Bo kredyt będe mieć , albo dwa - to se z nią zostanę ... reallly ??
A jakbyś go nie spłacał to kto będzie miał ciepełko w doooszy ?
Ty czy pańcia ?
Ty tez , ale pańcia bardziej .
Nie zostaniesz z kredytem na 30 lat, jeżeli sam się nie zgłosisz na ochotnika.
Raczej mas szanse przejąć dom a pancia będzie musiała sobie poszukać innego lokum.
Bank , ten skubańcy bank będzie Twoim sprzymierzeńcem .
Bo bank lubi wypłacalnych .
Najlepiej dwóch wypłacalnych . Obu na jeden kredyt .
Pancia nie jest dobrym klientem dla banku, a Ty - tak.
Dlatego to pancia będzie miała ciepełko w doooszy w przypadku rozwodu a nie Ty.
Nie jesteś jej podnóżkiem , kibelkiem ani spluwaczkę, a pomyje to Ty możesz jej wylać na głowę .
Abstrahuje od takich wznosłych pobudek jak milosc a bardziej skłaniałbym się ku pragmatycznym wpływie toksycznego związku na przyszłość dzieci .
:_jezyk
Cytat
To już się stało.I nie kolego! To nie Ty to zrobiłeś tylko Twoja żonka, która podjęła decyzję za Was wszystkich, tylko, że Ty nie dopuszczasz do siebie tej myśli, że ta decyzja już została podjęta i niestety nie jest ona na Twoją korzyść.
Teraz przyszedł w końcu czas na Twoje decyzje. Przypomnij sobie, że kiedyś miałeś jaja, odszukaj je i zacznij w końcu działać.
Nie wiesz jak? Poczytaj inne historie. Zachowaj resztki honoru, godności i spuść ją w końcu na drzewo. Daj jej ponieść konsekwencje swoich czynów.
Co będzie za jakiś czas zobaczysz, na dzień dzisiejszy zostało Ci ratować siebie. Im szybciej to zrozumiesz i przestaniesz przed tym rozpaczliwie bronić tym lepiej dla Ciebie.
Wielu liczyło na to, ze osoba z która żyli, żyją nie mogła by się tak zachować - a jednak się zachowywała.
Załóżmy co byś powiedział mężowi (gdybys był kobieta i miał dwójkę małych dzieci) jak by złapał Cię na gorącym umawianiu Się na seks?
- powiedziałbys, ze to kolejne spotkanie czy pierwsze?
- powiedziałbys, ze to świadomy wybór i planowałem bo chciałeś , czy coś Ci odbiło bo związek był nudny i właściwie to nie Twoja wina tylko jej
- gdybys chciał bez konsekwencji kontynuować romans ale nie chciał rezygnować z wygód to co byś zaproponował? Rozwod czy otwarty związek ?
Można tak iść dalej krok po kroku...
jesteś oszukiwany i bardzo łatwowierny... Twoja żona nie tylko Cie zdradza ale podwójnie upokarza - bo nie zamierza nic zmieniać tylko zalegalizować swój romans. Mam propozycje może Ty zaproś chłopa do domu i zrób kolacje, zapał świeczki...
chcesz to poukładać, obnaz prawdę - poznaj ja. Dalej jak zdejmiesz różowe okulary i zobaczysz z kims żyjesz będziesz mógł decydować co dalej. Czy ratujesz na swoich warunkach czy kończysz. Wersja z kredytami jak już Ci ktoś napisał - jak się na nią zgodzisz to będziesz utrzymywał żonkę i jej kochanków, choć poniekąd chyba już to robisz.
I tak jak pozostali uważam że ona i ten T już to zrobili, dlaczego? bo zanim wybierzesz się na wycieczkę z kimś to trzeba wpierw wypróbować towar czy warto.
Nie możesz tkwić w takim małżeństwie bo ono to zimny trup przynajmniej dla niej i ona to Tobie mówi stąd ten pomysł otwartego związku, ona ma zamiar się bzykać z innymi i nie zmienisz tego. Masz 32 lata ratuj siebie bo teraz podobno jesteś najważniejszy (hahahahah) ale za jakiś czas może się znaleźć samiec alfa no i wiesz co dalej? wyrzuci Ciebie z własnego życia i to z hukiem.
No i dałeś d..y z tym nagraniem bo jej o tym powiedziałeś, mogłeś się wstrzymać wziąć detektywa i miałbyś jakieś dowody a tak ona będzie się kryła a i tak się puści, dlaczego? bo tego chce i już.
Za nim coś postanowisz to się pytaj ktoś coś ci poradzi. :cacy
Ja jestem z tych co dali by szansę, bo zbyt wiele jest do stracenia gdy ma się dom i dzieci lecz miałabym ją na oku. Tak jak to zrobiłam ze swoim mężem. Jesteśmy razem 14lat. I patrze na to jak nadal smsuje i mam nadzieje, że w końcu kiedyś przestanie i że terapia na którą chodzimy nam coś da.
Pamiętaj ułożyć sobie życie jeszcze zdążymy jesteśmy młodzi ja troszeczkę starsza niż ty ale warto walczyć o małżeństwo, żeby nie mieć później żalu do siebie, że zbyt szybko odpuściliśmy i nie próbowaliśmy tego ratować.