Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
No więc tak jak wczoraj mnie namówiła osoba na czacie opisze wam mój koszmar... mam tylko prośbę żeby później dodać tytuł bo ja nie umiem wymyśleć... od początku jestem po ślubie prawie 5 lat... w związku już prawie 12... poznałem ją na studiach i tam się zakochałem... to było coś czego jeszcze nie doświadczyłem... to nie była miłość nastolatka ale coś innego... coś bajecznego... uważam się za osobę wrażliwą co zawsze bylo dla mnie dużym problemem... a dla takich osób które wchłaniają wszystkie emocje z zewnątrz od innych ludzi takie uczucie potrafi dodać skrzydeł... dużo się naczytalem na temat wrażliwości... w książkach psychologicznych opisują tą cechę jako "gifted"... chodzi o to że człowiek bardzo się angażuje we wszystko co robi w życiu... u mnie tak było najpierw sport gdzie zaangażowaniem się na maksa... wszystkie szkoły... praca... i oczywiście związek.... napedzało mnie to... chcialem ją zaskakiwać... widzieć jej uśmiech... być przy niej w każdej sekundzie... kochać się z nią cały czas... chciałem zmniejszyć ją do wymiarów ludzika z klocków lego i włożyć do kieszeni zeby zawsze byla przy mnie... no zaangażowaniem się na maksa i uzalenilem od niej jak od narkotyku.... i tak mijały lata... oboje pracowaliśmy więc mielismy dużo przygód... wakacje... wyjazdy za granice... no najlepszy czas w moim życiu... choć już wtedy zauważyłem że ma ciekawą przypadłość... napady szału... później już po ślubie po wizycie u lekarza okazało się że to wszystko przez chorą tarczyce i wahania hormonów... ale wiedziałem że mam w sobie tyle cierpliwości że jestem w stanie oszlifowac ten diament... lubie opowiadać bajki... inną cechą osób wrażliwych jest ogromna wyobraźnia.. i zawsze się śmiałem że moja przyszła żona jest piękną księżniczką która ma na sobie klątwa i tylko chłopiec stajenny czyli ja ma odtrudke... jednak nie można tej odtrudki użyć calej na raz
.. trzeba dozowac w małych ilościach bardzo cierpliwie... i tak robiłem... i wiecie co udało mi się... wraz z tabletkami od pani endokrynolog nauczyłem ją tego ale trwało to długo i bylo parę kryzysów po drodze... w 2010 roku postanowilem pomyśleć o przyszłości i kupić mieszkanie... oczywiście już bylem zdecydowany na poważny związek więc decyzję o tym gdzie i jakie mieszkanie podjęliśmy razem... mój byl tylko kredyt... na szczescie teraz mogę napisać że tu miałem szczęście... i znowu cudny okres wszystko co udało nam się zarobić wydawalismy na nasze wspólne gniazdko... od pokoju do pokoju... sam robiłem cały remont bo zawsze uwazalem że nikt nie zrobi czegoś lepiej niż ty dla siebie... i kasę można zaoszczędzić... i znowu się udało... w 2013 roku pobralismy sie... uważam że takie przeżycia trochę traumatuczne jak ogarnięcie ślubu bardzo zbliża ludzi... ślub na 100 osób... no jest co ogarniać... ale jestem raczej zorganizowanym człowiekiem i udało nam się pochytac temat... no prawie bo widzicie już w dniu ślubu moja przyszła żona miała kolegę z pracy... niby tylko taka głupia zabawa we flitrowanie na mailu... ale dowiedziałem się na poprawinach... napisała do mnie żona od tego nowego kolegi... i co chłopiec stajenny miał wtedy zrobić... porozmawialem z nią i zadalem pytanie wtf... ona że to tylko glupia zabawa... i że ja jestem tym jedynym... no to spojrzałem w te jej oczy i uwierzyłem... choć wiedziałem że będzie ciężko jej zaufać na 100 procent... ale wierzyłem że mamy wspólny cel... wspólne marzenia i warto o to powalczyć... to też cecha wrazliwcow walczą do końca... i tu kolejny mój błąd mogłem to wtedy skończyć... jak wróciliśmy z podróży poślubnej zrobiła sobie zdjecia w samej bieliźnie... które mialy być tylko dla mnie... jako taki smakołyk... i wiecie co w sierpnia wysłała te zdjęcia do swojego kolegi... oczywiście wyczailem to i zrobilem awanturę... zdawałem pytania na które nie miala odpowiedzi... ale nie zdradziła mnie... tak powiedziała... i znów jej uwierzyłam... kazałem zerwać tamtą znajomość a gościa trochę przestraszyłem i uciekł... może nie jestem jakiś byk mam 170 cm wzrostu ale cała życie uprawiam sport i mam silną determinację i potrafię ją odpowiedno ukierunkować... gość się przerazil i odpuścił a żona obiecała że już nigdy więcej... w 2015 roku urodziła nam się córeczka... oczywiście oczko w głowie tatusia... jak to ja zaangażowałem się na całego... jak tylko się dowiedziałem że jest w ciąży... chodziłem z nią po wszystkich lekarzach... pilnowalem wszystkiego... owoców... kwasu foliowego i tabletek na tarczyce bo jak nie dopilnujesz to dziecko będzie mialo problemy z inteligencją... i znowu się udało... córeczka jest cudowniejsza niż moglem sobie wymarzyc... no teraz po 3 latach mogę stwierdzić że moje lustrzane odbicie... to dobrze bo wiem co jest z moją córka jak płacze chyba wyczuwam to instyktownie... no i teraz wisienka na torcie... rok 2017... przeczucie mi podpowiadało że coś jest nie tak.. kiedyś przeczytalem smsa jaki napisał jej kolega o tym jak go kręci jej widok.. to był czerwiec... oczywiście ona uważa że to nic poważnego że on piszę ale ona nie odpisuje... no więc chciałem pogadać z chloptasiem ale mnie powstrzymała... później byly wakacje... najlepszy czas w tym roku... pierwszy raz z córką na plaży... no ubaw jaki miała to coś czego nie da się opisać... w październiku żona na moje pytanie co jest grane odpowiedziała że już mnie nie kocha... oczywiście jak człowiek reaguję na takie słowa... ja zareagowalem tak że zacząłem się jeszcze batdziej starać... tlumaczylem sobie że za dużo emocji przelałem na moją mało kruszynke i muszę teraz zadbać o żonę... jeszcze wtedy nie wiedzialem że jest ktoś trzeci... uwierzcie mi starałem się jak nigdy wczesniej... codzienne coś wymyślalem... jak już napisalem mam wyobraźnie więc pomysłów mi nie brakowało... ale musiałem też wiedzieć gdzie popełniłem błąd więc wymyslilem że skoro ona jest moją najlepszą przyjaciółką to będę pisał do niej smsy takie osobiste dlugie i całkowicie się w nich otworzyłem... a oczekuję że moja najepsza przyjaciółka odpisze szczerze co jest nie tak... i jak to pokonać... napisałem że chyba jest ktoś trzeci... a ona że jak ją zna to nie zrobiła by takiej głupoty... oczywiście znowu uwierzyłem... a w lutym kiedy sprawa wyszła na światło dzienne okazało się że na te smsy odpisywali razem... i to tak żeby jak najbardziej mnie wkręcić... oczywiscie dalem sie nabrać ale dopiero wtedy jak moja żoną poszła na święta do spowiedzi razem ze mną... dobrze wie że wierze w takie rzeczy i to był świetny ruch z jej strony bo tym mnie załatwiła... znowu odpuściłem i jej zaufalem... i dalej by tak bylo gdyby nie żona jej nowego kolegi z pracy która namierzyla mnie przez moją siostrę... i poinformowała o wszystkim.. przesłała maile bo dorwala jego telefon... on ma dwoje dzieci... ona bez pracy... mieszkanie na kredyt... no dosłownie skończona menda... bo innych wyrazów nie mogę użyć... a najgorsze że moja żoną o tym wiedziała i pomimo to w to weszła... wiem że moralności jest czymś czego nie uczą w szkole... i nie można kogoś oceniać pod tym kątem ale wg mnie ta para nie powinna zdać tego przedmiotu... i ciagle powtarzać tą klasę... okazało się że trwa to o września... niby imprezy za zakoczenie projektu a tym czasem... 5 razy się od tego czasu mnie zdradziła... wszystko mam na mailu jak się bawili moim życiem... no więc co facet może zrobić w takiej sytuacji... zawsze uwazalem że jeżeli moja córka będzie potrzebowała przeszczepu nerki to bede sie zastanawial jedną nanosekunde... jak bedzie potrzebowała nowego serca to będę sie zastanawiał jedna sekundę tylko dlatego ze tyle czasu potrwa odpowiedz na pytanie czy mam jeszcze zapasowe serce... więc jestem w stanie oddać życie za dziecko więc co za różnica czy potrwa to dluzej czy krocej... poświęcę swoje szczęście i męskie ego zeby uratować rodzinę... zeby córka miala oboje rodziców... oczywiscie pod pewnymi warunkami... nowa praca... zero tajemnic... i ten gościu dostaję po mordzie... niestety ona tego nie chcę... ale gościu i tak dostał pewnie będę miał z tego problemy... ale poczulem się lepiej... znaczy na chwilę... jak zobaczylem jej reakcję na informacje że trochę mu krewka puściła to się przerazilem... nigdy nie stała za mną z taką determinacją jak teraz za nim... to byl ten moment gdy postanowilem że nie ma co tego ciągnąć dalej... ale jest duży problem bo ona dostanie córkę jezeli się z nią nie dogadam... zostawi mi dwa weekendy w miesiącu... i teraz kombinuję jak wywalczyć córka z rąk tej patologicznej pary.. co będzie miala za wzór do naśladowania... jak już dorosnie i zada mi pytanie tatusiu co zrobiłeś zeby mnie od tego uratować to muszę jej odpowiedzieć że wszystko... tak jak napisalem wcześniej będę walczył od ostatnich sił... tylko tu jest duża stawka i wiele rzeczy nie zależy ode mnie... no koszmar... resztę napisze później bo jeszcze jest tego dużo a teraz do pracy...
Piotrek dużo emocji w tym co piszesz bo jeszcze taki czas - świeże to wszystko.
Twoja żona jest w stanie euforii jaka jej daje kochanek i nowa relacja. Co z tego będzie - teraz maja wspólnego wroga co ich jednoczy i zbliża. Czym szybciej jednak wróci spokój tym szybciej pojawia się stagnacja i rozczarowanie nowa relacja.
Jak dla mnie to tu jeszcze możliwe są wszystko zwroty akcji.
Nie ma co ukrywać wyidealizowales kobietę - a czy będziecie razem czy nie ? Czas pokaże na razie chyba wychodzi na to ze poniekąd wpychasz ja w ramiona jego?....
nie napisałeś nic o tym jak zachowuje się żona po nakryciu romansu?
To ze go broni - ale to logiczne obecnie to on wywołuje emocje, uczucia - to jest stan zakochania w którym na 100% nie liczysz się Ty. Czy stan jest trwały ?
Co zrobił kochanek? Żyje ze swoją żona, wyprowadził się?
Wy mieszkacie razem czy już osobno?
Pobicie, zemsta - tak się karmi potwora w sobie. Niestety jak to przemyślisz to wyraz słabości, a nie siły. To nie dodaje ani grama w poczuciu bycia kochanym, nie zmienia sytuacji Waszej, Twojej, córki.
Córa i walka - wyraz zemsty ? Wszystko za nowe by prężyć muskuły już teraz. Czy zastanawiałeś się co będzie jak corka Ci powie za praw lat - tatusiu chciałeś się tak odegrać na mamie za zdradę, ze zatrułeś mi życie Wasza toksyczna relacja. Gdzie w tym byłam ja?
Wy - tzn. Ty i Twoja żona jak już za kilka miesięcy lub rok, dwa dojdziecie do tego co z Wami - musicie zastanowić się jak ograniczyć Wasze złe emocje by nie miały wpływu na Wasze dziecko. Bo to dziecko to nie chłop któremu dałeś w pysk ... jakoś nie gra to z wyrazem wielkiej wrażliwości - chyba ze to pokłosie szaleju jakiego się po drodze najadłeś. Pamiętasz ze Twoje dziecko potrzebuje mamy i taty - nawet oddzielnie? Ale rodziców dogadujacych się choć w małym stopniu.
Mama zapomniała ale i tatuś na razie w swoim gniewie jest jak jeździec bez głowy... tylko corka zostaje jak przedmiot do odegrania się za realne poczucie krzywdy i upokorzenia... ale gdzie tu dobro dziecka ?
Piotrek, a co żoną tego kochanka? Rozmawialeś z nią? Jakie ona ma plany?
Dwoje dzieci, ona bez pracy, mieszkanie na kredyt..
Życie to nie bajka, jak jeszcze przyjdzie amorantowi płacić alimenty na tę całą trójkę, to świat przestanie byc taki różowy. Myślę też, że jego żona bardziej chce aby przerwali ten romans niż planuje odejść od niego.
Teraz ważne, czego Ty chcesz naprawdę, a nie będziesz wiedział tego na pewno, aż nie uspokoisz emocji.
Zajmij się teraz tylko Twoimi sprawami, chociażby wizytą u dobrego adwokata, aby zabezpieczyć się maxymalnie. Zbieraj też dowody zdrady, moga się przydać. Ostudź gorącą głowę i uspokoj się.
W dole tej strony jest "Metoda 34 kroków", zastosuj. Choć nie ze wszystkimi punktami zgadzam się w 100%, to na początek jest dobra.
Dirty napisał wszystko co najważniejsze, poczytaj dokładnie.
Za świeżo dałeś po mordzie skoro już "musiałeś"...
To powinno się robić na zimno, bo w "wykonaniu wyroku" nie ma miejsca na emocje: jest wina, jest kara...
A z resztą do tego celu nie używa się samego siebie, bo należy być bez zarzutu "jak żona Cezara"
Od tego ma się przyjaciół, kumpli, krewnych...
I tego trzeba być pewnym, bo inaczej zagryzie Cię Twoje własne sumienie...
Piotrek84 - tak na pocieszenie, jeśli w ogóle można tak napisać: Miałem dokładnie to samo, romans, po moim wykryciu bronienie kochanka z zawziętością jakiej nigdy u niej nie widziałem. Wiesz co zrobiłem? Puściłem ją wolno, uwaliłem to jak tylko szybko mogłem, wyprowadzka po miesiącu, pozew po dwóch. Aktualnie jestem po 3 rozprawach a ona hmm od września wykonuje jakieś pozorne, krzywe ruchy, ale dopiero teraz zaczyna pękać co raz bardziej, przechodzi załamanie psychiczne, właśnie wczoraj mi się przyznała do tego co zrobiła, zalana łzami i jednocześnie skamlając o mój powrót ...Co będzie zobaczymy, na chwilę obecną nie wyobrażam sobie z nią życia.
Chciałem tylko powiedzieć przez to, że jej zachłyśnięcie się czymś nowym minie a wtedy przejrzy na oczy ile szkód narobiła, niestety wówczas może być za późno na posklejanie czegokolwiek. Na tę chwilę nie masz co liczyć na rozsądne i logiczne myślenie z jej strony.
A ta perfidia,bezczelność,kłamstwa, nieuczciwość, i stawianie wyżej w hierarchii jakiegoś frajera, którego niedawno poznała od męża i ojca swojego dziecka,cóż właśnie tochyba bardziej boli niż sam romans.
To jest moment na to abyś zajął się sobą i dzieckiem.
Ehh Piotrek, witaj w klubie, choć marne to pocieszenie... Czytam, czytam i powtórzę za poczciwym, miałem dokładnie tak samo, i tak jak pisze dirty, aktualnie emocje z Ciebie aż kipią a najważniejsze to nad nimi zapanować. Trudne to bardzo, ale towarzyszyć będą Ci od teraz bardzo długo. Będziesz chciał ratować, będziesz chciał wykopać, huśtawka przed Tobą. Najważniejsze to skup się teraz na odcięciu od "źródła bólu", nie dasz rady fizycznie to zrób to mentalnie. 34 kroki, pomagają, na prawdę. Zabezpiecz się, zabezpieczaj dowody, co z nimi zrobisz, to będzie później. Nie trzymaj na siłę, tak jak pisze poczciwy, teraz jesteś wrogiem, śmiem twierdzić że szybko przejdzie, ale nie błagaj, nie proś, nie zatrzymuj. Bądź dla dziecka taki jaki jesteś, i nie myśl co będzie, o ograniczeniach, bo tego nie wiesz jak to się potoczy, a tylko się wkręcasz niepotrzebnie. Mała ma kochającego ojca i nic tego nie zmieni, rozumiesz? Cóż wyidealizowałeś, chciałeś fajną rodzinkę, czy to grzech? Jak wielu z nas przekonałeś się, i sam to zrozumiesz, że nie tędy droga, albo po prostu trafiłeś na nieodpowiednia osobę. Jedni docenią Twoje działania, inni nie, jedni będą to chwalić inni się w tym dusić... ale ty nie jesteś inni, wiec skup się na sobie. No i niestety dla wrażliwców ciężko, ale nic na miękko. Z czasem du.a Ci stwardnieje, jak nam wszystkim ;-) Powodzenia i zostań z nami, bo forum pomaga, bardzo
Komentarz doklejony:
A tak na marginesie, hmm wypłacenie kochasiowi "strzała" jest w danym momencie satysfakcjonujące, ale po uspokojeniu emocji, fakt niepotrzebne. Zasada działania dla nowicjuszy będzie chyba taka...
Zdrada -> emocje -> "piąchopiryna" dla kochasia (jak to nazwał ed65)
Dla profesjonalistów...
Zdrada/Recydywa -> skrzynka wódki
Kto ma miękkie serce musi mieć twardą dupę. Takie motto powinien sobie wyryć każdy wrażliwy człowiek. Tylko, że niestety życie pokazuje, że ufamy i kochamy za bardzo, co jest powodem, że osoby nam najbliższe wykorzystują to po całości. A później mamy co mamy, czyli życie w iluzji która sami sobie wytworzyliśmy. Smutne.
Emocje będą się w Tobie kumulowały po całości, istna fala sinusoidalna, od złości, smutku, mega wkurwów, płaczu, krzyku, będzie wszystko, najgorszy śmietnik dzieje się w głowie. Będziesz miał cały wachlarz. Musisz dać radę, dla córy. Żonie nie pokazuj, że cierpisz, jest to najgorsze co możesz zrobić pokazać swoją słabość.
P.S. Gdy mu przywaliłeś, zeszło z Ciebie powietrze? Wiesz pytam, bo ja tego szona męża miałam ochotę za te kudły wyciągnąć, ale na co mi to. Napisałam jej kulturalnie kilka słów, żadnych bluźnierstw ani obelg, nic z tych rzeczy. Pokazałam jej klasę. Tylko że to zupełnie inny poziom intelektualny, więc nie wiem czy coś do niej dotarło. Ale tak w myślach dostała ode mnie po japce nie raz i nie dwa, zresztą on również.
Chłopie totalnie mnie załamałeś :_jezyk, zostałeś raz zdradzony, wybaczyłeś, powtórka zdrady, wybaczyłeś :niemoc to dostałeś serię zdrad :_jezyk, i Ty chcesz dalej coś ratować??? :szoook. Twoja żona to Ciebie i Twoje dziecko ma totalnie w du..e, tańczysz jak Ci zagra. Do tego żeby dziecko miało obojga rodziców to oboje tego muszą chcieć, a z Twojego opisu wynika że Ty chcesz a Twoja żonka się dobrze bawi. Ja bym wystawił jej walizeczki i niech zmyka do kochanka. Dziecko zostawiasz przy sobie.
Tak właśnie zrobiłem swojej już eks małżonce, puściłem ją wolno, jestem 3 lata po rozwodzie, od 5 lat sam wychowuję dziecko i daję radę.
Załamują mnie bez jajeczni faceci :rozpacz
No więc po kolei... więc żona tego gościa złoży pozew o rozwód... z tego co wiem to nie jego pierwszy skok w bok... najpierw mieli jedno dziecko.. on zdradził ale mu wyznaczyła... ratowali małżeństwo drugim dzieckiem... ale jeszcze raz zdradził i tak bez końca... teraz kolejny raz.. ona została z mieszkaniem na kredyt i dwojgiem dzieci.... bez pracy... no bo jak bardzo pomaga jej rodzina nawet od tego gościa ... no taki nowoczesny mąż i ojciec... a jeżeli chodzi o moje sprawy... to napewno złożę pozew o rozwód... nie wiem czy z orzeczeniem o winie bo chciałbym już zamknąć ten etap mojego życia a tak będzie szybciej... narazie korzystam z usług mediatorki ktora tworzy umowę wychowawczą w sprawie córki... oczywiście moje warunki jak i jej są totalnie odmienne... więc pani mediator będzie miala ciężkie zadanie... wszyscy prawnicy ktorych odwiedziłem mówią że ciężka sprawa wygrać opiekę nad córka... to dziewczynka w wieku 3 lata i z doświadczenia wie że matki wygrywają takie sprawy i muszę się z nią dogadać... a ona pomimo wszystkiego co zrobiła nie ma w sobie ani trochę pokory i chcę alimenty... mam plan jak to ugrać ale jest brutalny bo będę musiał ją błotem przed sądem odrzucić... ale jednak zawsze będzie matką mojej córki więc jakoś to musi działać nie możemy nienawidzić sie cały czas bo córka będzie to oglądać... a co z imprezami... komunia... itp. To musi jakoś wyglądać... więc mediator to najlepsze rozwiązanie... tylko czy ona troche zejdzie z oczekiwań... jak nie to będę musial iść do sądu... a to wiąże się z przepytywaniem mojej malej córeczki przez jakiś psychologów.... ona nie zrozumie co jest grane... więc wolę jej tego oszczędzić... a co do rozwiązania zawiedzionegofac... to mam prośbę lepiej nie komentuj jak masz pisać takie glupoty... słowa prawnika... jeżeli ją pan wyrzuci i zmieni zamki to wystarczy że pokaże dowód a jest u mnie zameldowana i może wezwać ślusarza zeby jej otworzył drzwi... może wezwać policję i spisać notatkę że uniemożliwiam jej kontakty z córką... z twoją eks sie udalo... może byla mniej cwana i miala trochę honoru... ja nie mam takiego szczęścia... moja larwa jak to zwykło się na tej stronie pisać... może kłamstwo... obłudę... manipulacje... i kurestwo wykładać na uniwerku... taka jest dobra...
Niestety ale raczej nie dostaniesz córki tylko ona- tak to u nas jest, zdrada nie jest powodem do odbioru jej córki ale w naszym przypadku już tak:niemoc .Rozumiem, że mieszkanie należy do Ciebie? Spytaj jej kiedy się wyprowadzi, na dłuższą metę nie możecie razem mieszkać bo to będzie Ciebie dobijało.
Pamiętaj że teraz musisz cały czas chodzić z włączonym dyktafonem nie wiadomo jak będzie się będzie zachowywać. Kup dyktafon i zainstaluj w mieszkaniu, pewnie będzie się kontaktować z gachem i być może ustalać plan działania( on się rozwodzi i być może planują razem zamieszkać a Ciebie oskubać z kasy) szykuj się do wojny zbieraj wszelkie dowody jej zdrady. Pomyśl o detektywie pewnie oni się spotykają w realu, jakieś fotki by się przydały. Musisz mieć rozwód z orzeczeniem bo inaczej pozwie Ciebie o alimenty na nią, nie wierz jej że tego nie zrobi, jak jej gach będzie płacił alimenty na swoje dzieci to z kasą u niego może być krucho.
Zrobiles juz mase bledow a nastepne zamierzasz wlasnie zrobic:
1.Kiedy zona robila co chciala, wysylala fotki w bieliznie, czatowala Ty jej wybaczyles hurtowo. Jest to najgorsza z mozliwych postaw. Stawiasz sie wtedy w roli "frajera" pozbawionego jaj. Kobieta traci do Ciebie resztki szacunku i wie od tej pory, ze jestes totalna "szmata".
2.Ty po takich akcjach stwierdzasz, ze powieniens dac zonie wszystko. Opisujesz jej cale swojej jestestwo, tak, ze moze czytac z Ciebie jak z ksiazki. Sprzedales jej, siebie, to niewybaczalny blad. Kazda relacja w zyciu jest istotna ale najwazniejsza zyciowa relacja to Twoja z Twoimi rodzicami. Tam masz prawo mowic o sobie wszystko a przy zonie, no coz zona to nie krew z Twojej krwi. Zawsze to bedzie mniej lub bardziej obca osoba. Jak obca, o tym sam sie przekonales. Prawda boli ale warto kiedys ja poznac.
3.Dopxxxxxxxx jakiemus facetowi. Jest takie powiedzenie "Jak suka nie da to pies nie wezmie". Czyzbys nie znal tego powiedzenia? Ten czlowiek wyswiadczyl Ci przysluge. Pokazal jak marnym materialem na zone, jest ta Twoja bladz. Masz czas jeszcze ulozyc sobie zycie dzieki temu leszczowi.
4.Myslisz teraz jak sie poukladac z zona w przyszlosci tak aby corka nie patrzyla na syf miedzy wami. Znasz takie pojecie jak honor? Z tego Twojego poniekad rzewnego opisu, wyglada, ze wlozyles go dawno miedzy te swoje bajki.
5.Piszesz jak baba, pomijam styl a'la gimnazjalistka, jakies kropeczki, brak interpunkcji, łamanie zasad jezka ojczystego. Nie szanujesz w ten sposob odbiorcy to jest- Nas. Myslisz, ze ta Twoja historia jest wyjatkowa? Caly ten straszliwy monolog mozna zamknac w jednym zdaniu.
Jak romantyczny ksiaze znalazł podla suke, ktora go wyrolowała jak chciała.
Jak bedziesz dalej tak sie zachowywal, nie wroze aby jakakolwiek kobieta obdarzyla Ciebie szacunkiem. Nie masz zasad, honoru, podstaw jezyka ojczystego i jaj. Nic. Dobra informacja to taka, ze mozesz to jeszcze wszystko naprawic. Wystarczy, ze przestaniesz wierzyc w "bajeczki" i sprobujesz chociaz nieco Nas uszanowac i zaczniesz pisac jak czlowiek.
Ogarnij sie naprawde, jak jestes rocznik 84 masz jeszcze czas zeby znalezc normalna kobiete.
Piotrek84 uważasz że napisałem głupoty?? To jakim cudem dostałem opiekę nad dzieckiem? Przecież sądy są za matkami . Masz jednak rację, jeśli nie umiesz wystawić walizek i zrobić to mądrze, to lepiej tego nie robić bo faktycznie skończy się tak jak prawnik powiedział, choć uważam że chyba prawnika zmienić trzeba.
Dogadywać się możesz ale na Twoich warunkach. Tylko że wybaczając jej pierwszą zdradę to sam się ujajałeś, bo nie masz podstaw do rozwiązania małżeństwa (mądry prawnik Ci to wytłumaczy).
Uważasz że dalej głupoty piszę???
Otrzeźwiej chłopie bo się miotasz, czas spojrzeć prawdzie w oczy i stanąć na nogi, bo na razie to nawet nie klęczysz przed żoną tylko się czołgasz u stóp może jakiś ochłap rzuci. Bardziej się martwisz jak będzie wszystko wyglądało przed ludźmi niż o własne dziecko. A na komunii Twojej córki to będzie mamusia i
"przyszywany tatuś" a Ty na końcu.
Wybacz szczerość Twoja córka pełnej rodziny już nie ma.
Mądrości życzę
Upadły twój komentarz jest trafiony w punkt. Zacznę od konca.
Punkt 5. Tu masz czytelniku rację, od dziś zero kropeczek. Będę pisał poprawnie. Właśnie Mi uświadomiłeś, że to ona mnie tym zaraziła. Nie chciałem w ten sposób uraźić czytelnika. Napisałem ten tekst, zanim przeczytalem Wasze historie. Tu też muszę się z Tobą zgodzić. Moja opowieść nie jest wyjątkowa. Tak tylko mi się wydawało, ale dotknęła mnie i jest dość świeża więc tu musisz mieć trochę marginesu. Jestem z Wami dopiero 2 dzień i to bardziej pomogło niż sobie wyobrażałem. Dlatego z brakiem szacunku nie trafiłeś.
Punkt 4
Honor. Tu mam mieszane uczucia. Co złego jest w tym, że myślę o przyszłości, jak beda wyglądały nasze relacje za parę lat. Córka to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Właśnie ktoś pozbawił ją i mnie przyszłości. Przyszłości którą miałem poniekąd zaplanowaną. Ale planować przyszłość muszę, nie mogę zostawić losu mojej córki w rękach tak nieodpowiedzialnych. Wydaje mi się, że wyjście z tej sytuacji wymaga trochę stłumienia męskiego ego i odłożenia honoru na półkę. Przynajmniej jakiejś jego czesci.
Punkt 3
Tu też masz kolego rację. Wyświadczył mi przysługę. Tylko bawił się Moim życiem i to na całego. Za to jakaś nagrodę powinien dostać.
Punkt 2
3 : 1 dla Ciebie. Bardzo żałuję, że pisałem jej te smsy. Dałem przeciwnikowi wszystko co chcial dostać. Tylko nigdy nie spodziewał bym się, że ona tak to wykorzysta. Jakiś ułamek mojego zaufania ciągle miała. Błąd i to katastroficzny. Ale są plusy. Teraz wiem, że nie ma żadnych skrupułów. Więc jak będzie mi jej żal kiedyś w przyszłości, to mam to zakodowane w głowie.
Punkt 1
Dowiedziała się o pisaniu z jej kolegą w dzień po ślubie. Tu też musisz dać mi margines błędu. W takim czasie człowiek podjął ważną życiową decyzje. Był bardzo szczęśliwy, że zrobił kolejny krok do upragnionego celu. Czyli założenia rodziny, posadzenia drzewa i wybudowania domu. To było wtedy moje marzenie. Ale tu też muszę przyznać Ci rację, naiwny bylem.
Także wynik meczu 4:1.
Dzięki za prawdę, trochę bolała ale właśnie czegoś takiego potrzebowałem. Muszę przestać być sobą. Bo to doprowadziło mnie do tej sytacji.
Teraz proszę o plan naprawczy, tylko nie z dziwkami, alkoholem i tabletkami bo to nie mój styl.
Piotrek84 - plan naprawczy jest taki, że na tym etapie zaczynasz być tak przebiegły, wyrachowany i kalkulujący jak ona. To jest wojna! Tutaj nie ma miejsca na najmniejszy błąd ani jakieś kompromisy.
Zatrudniasz profesjonalnego i doświadczonego adwokata, który pomoże Cię przeprowadzić przez ten armagedon, dobrze byłoby również zdobyć jakieś dowody. Może detektyw? Jeśli Cię nie stać to warto pomyśleć o alternatywnym rozwiązaniu.
Do momentu złożenia przez Ciebie pozwu i jej odpowiedzi Ty musisz być krystaliczny. Zero imprez, alkoholu, unikaj jej jak ognia, rozmawiaj tylko o sprawach dziecka i w wolnym czasie zajmij się tylko i wyłącznie sobą. Znajdź sobie jakieś zajęcie.
Nie wybiegaj za daleko w przyszłość, piszesz o komunii. Chłopie do tego czasu to się jeszcze bardzo wiele może wydarzyć. Nie zaprzątaj sobie tym głowy na tym etapie.
Piotrek wrażasz metodę 34 kroków- masz ją wypisaną na stronie po prawej.
1.Od dzisiaj od teraz wszędzie gdzie możesz ją czyli jż spotkać chodzisz z włączonym dyktafonem. Pewnie spytasz po co ano znajdziesz tutaj opisane przypadki jak żony wszczynały awantury jak próbowały oskarża mężów o próbę gwałtu, taki mały dupochron ale czasem coś jej się wymknie a Tobie się to może przydać.
2.Zakup dyktafonu, jeśli ona ma samochód to nawet dwóch- jeden montujesz w domu drugi w aucie( gdzieś w domu leży drugi kluczyk)
3. Nie wyprowadzasz się z mieszkania( do kogo ono należy?)
4. Wynajmij detektywa
5.Kontakt z żoną dupcyngiela- współpraca nad zbiórka dowodów( szkoda że zamiast się z nią spotkać nawet podczas poprawin polazłeś do żony od razu przecież było pewne że będzie kłamać).
6. Od dzisiaj już nie bijesz gach, teraz dbasz o jego zdrowie bo to jest Twój ŚWIADEK.
7. Wszystkie dowody-wydruki,bilingi,zdjęcia wynosisz z domu w bezpieczne miejsce.
8. Jak możesz zakładasz odpowiednią aplikację na kompa, telefon.
9. Jak ma auto to GPS( oczywiście jeśli nie masz detektywa)
10.Dobry adwokat.
11. Nie ukrywaj co sie dzieje przed rodziną czy znajomymi-ona będzie Ciebie oczerniać nie pozwól na to. No i czasem niektórym otwierają sie usta- mogą coś wiedzieć mogli coś widzieć.
Pamiętaj to nie jest kobieta z którą chciałeś dzielić życie, tamta to tylko Twoje wyobrażenie. Ta kobieta okłamywała Ciebie przez całe lata, ten tak zwany kolega pojawił sie długo przed waszym ślubem lecz Ty miałeś cip. zarośnięte oczy.
Opisuj tutaj jej zachowania wobec Ciebie, a uwierz mi będzie sie zachowywać a właściwie szaleć żeby Ciebie zrobić winnym jej zdrady i zrobi wszystko żeby pościć Ciebie z torbami.
Wiem że to przykre ale zrób test na ojcostwo, chociażby z wyrachowania to będzie również jakiś dowód że zaufanie do żony padło i się nie podniesie a Ty będziesz miał pewność.
Komentarz doklejony:
To tak na szybkiego reszta w czasie prania.
Piotrek84
Przede wszystkim słuchaj rad. Nie są to zwykłe wypociny osób które chcą pomóc a rady poparte gorzkim doświadczeniem życiowym. Każdy z nas popełnił i będzie nadal popełniał błędy ale uczmy się na błędach innych. Podejmując decyzję masz prawo wyboru. Nikt z nas nie weźmie odpowiedzialności za to co zrobisz. To Twoje życie, Twój wybór i to Ty będziesz ponosił konsekwencje swoich czynów.
Jeśli chodzi o obawy stresowania dziecka podczas badań psychologicznych to tego się nie obawiaj. Tak małe dziecko bawi się, rysuje a to wszystko ogląda psycholog i wyciąga wnioski. Widzi też jak dziecko zachowuje się w stosunku do ojca czy matki. Piszesz, że nie masz szans na opiekę. Jesteś wspaniałym ojcem więc jest szansa. Tylko 3% ojców otrzymuje opiekę nad dziećmi ale szansa jest. Przykładem na to jest choćby zawiedzionyfac czy ja. Też dzieci zostały ze mną. Nie można poddawać się bez walki.
powodzenia
Piotras co do twojej wrazliwosci to ok wszystko fajnie: bylbys dobrym nadwornym paziem poetą w obcisłych gaciach ale w prawdziwym życiu wrazliwosc u mezczyzny jest uznawana za wade i słabość i tak tez sie stalo. Kochankowie dali Ci nauczke ze facet powinien byc przedewszystkim silny a nie wrazliwy mając niezły ubaw z Twoich wypocin które pisales w smsach do żony . Napewno bylo to smieszne. Bo bylo. Nie rob tak wiecej. Stęp swoją nadwrazliwosc, stań sie mężczyzną. Masz byc silny. Odkryj siebie na nowo. Stawiales innego czlowieka( żone) wyzej od siebie i jak niewolnik podlatywales i merdales ogonem zeby tylko jej dobrze zrobic. Stworzyles sobie Bożka ktoremu podporządkowales swoje jestestwo, teraz za to placisz. Malo tego latales po miescie zeby dac komus w gębe za to ze stukal twoją dz....ke. Zazdrość i emocje 16 latka. Żenada gosciu. Zacznij pracowac nad sobą. Prosiles sie o zdrade i ją otrzymales. Srednio ci wspolczuje malo tego uwazam ze sciagnales na siebie tą sytuacje i chyba byla ci potrzebna. Wiem to brutalne. Tyle.
Super ze jestes takim wrazliwym i uczuciowym facetem. Gdzies sie tak wychowales lub Cie wychowano ze tak masz. Chcesz dobra, rodziny, milosci. Ale to Twoje ciagle slodzenie zyciowe Twojej zonie chyba jej sie w koncu przejadlo. No bo ile czasu mozna wpie....lac same paczki chocby nie wiem jak byly dobre. Po jakims czasie nie bedziesz mogl na nie patrzec.
Nie wiem jeszcze ile w tym zwiazku bylo inicjatywy Twojej zony lecz wyglada ze organizatorem i animatorem wszystkiego byles Ty. Miales duza wyobraznie wiec wszystkim sie zajmowales. a gdzie jej inicjatywa, gdzie ona mogla powiedziec ze sie czyms zajela, miala pomysli wyszlo. Umknelo mi to, zamknales swoja ksiezniczke w zlotej klatce.
Byl tutaj kiedys Ramirez, ktory twierdzil, ze kobiety funkcjonuja na emocjach i bardzo czesto sie z tym zgadzalem. Zalukrowales swoja zone do bolu, a jak bylo cos nie halo to wrecz lukrowales jeszcze bardziej.
A z kobietami to tak chyba jest. Jak ma takiego lukrownika jak Ty, co sie stara i wszystko przynosi na tacy to szukaja jakiegos bandyty, hippisa i pijaka co chwyci za grzywe, przeciagnie po podlodze, zgwalci jak ostatnia szmate i jeszcze przywali na koniec mowiac ze to z milosci. Czujesz jaka adrenalina?
A jak z koleji ma za meza takiego bandziora to marzy wrecz o spokojnym facecie, poecie co bedzie czytac wiersze, przytuli i pojdzie z nia ogladac zachod slonca i sluchac szumu morza.
Mija oczywiscie kilka lat, panion taka stagnacja sie nudzi i szukaja przeciwienstw swoich facetow. I wymiana gotowa, i wszystko sie kreci.
To byly oczywiscie troche skrajne przyklady.
Twoja miala przeslodzonegomeza i poszla do jakiegos psychopaty co jnotorycznie zdradza zone, daje jej jazde emocjonalna, adrenaline zwiazana z ukrywaniem i caly ten haj. A Ty co robisz? Otwierasz sie jak najlepszy przyjaciel. Niestety w zyciu najbardziej skrzywdzic moga nas bliskie osoby i przyjaciele, bo oni wiedza o nas najwiecej. Podales sie jej na tacy a ona jeszcze z tym fagasem miala ubaw.
Moj prawnik mowil "Wiesz z kim sie zenisz, nie wiesz z kim sie rozwodzisz". I Ty tez nie wiesz.
Nie szarp sie, nie walcz. To wlasnie ja rozwali. Sprawdz metode 34 krokow (czyli w skrocie "mam cie larwo w dupie" i stosuj.
Najpiekniejszy okres dla kochankow to taki, w ktorym sie ukrywaja. Bo jak sie wyda to caly czar znika. Wszyscy wiedza i co mamy robic? Czy on sie rozwiedze? (a jak takich psycholi znam to na bank jej obiecywal odejscie od zony i slub z Twoja). Co ja mam zrobic? Do gry wkracza rzeczywistosc i codziennosc.
odpusc chlopie i pokaz jaja jak Ci wczesniej pisali. Niech zona zobaczy ze jej maz to nie cieple kluchy ale ze dla niej jest juz za pozno.
Niestety dla niej w tym momencie sie nie liczysz. Wcale! twoja opowiesc jest mi w jednym bliska bo ja tez fagasowi zony przywalilem. Tez sie kiedys bawilem w sport. I mimo ze jej fagas ma prawie 2 metry i wazy 130kg dostal plombe. "Ide na wojne. Najwyzej sie pozabijamy" - myslalem wtedy jak obrywal. A gosc?... schowal sie do samochodu, zamknal od srodka i odjechal. Czujesz? Zona wszystko widziala bo oberwal jak ja odwiozl z randki. I co mi powiedziala w domu? "On jest wychowany, nie tak jak ty. Gdyby chcial to by cie zmiazdzyl!". Ja odpowiedzialem "czekam caly czas" bo juz mi rece opadly. jestes teraz ten najgorszy chocbys sie zesral zlotem na srodku chodnika. To on jest tym jedynym, a Ty niszczysz ich krystaliczny zwiazek.
Nie wierz w 100% w to co slyszysz i w 50% w to co widzisz. Zona powie Ci tylko tyle ile trzeba na poczatku zadajac serie pytan poznawczych zeby zorientowac sie ile wiesz. I tylko to potwierdzi. Ewentualnie.
Ona szukala jazdy bez trzymanki i ja dostala. W waszym zwiazku mysle ze zaczela sie nudzic. Za fajnie bylo. Ale mlody jeszcze jestes iuwierz mi sa na swiecie kobiety, ktore marza o takim jak Ty po piekle jakie teraz przechodza lub przeszly.
Witam wszystkich czytelników.
Więc czytam wszystkie Wasze komentarze. Jedne podnoszą na duchu, inne dobijają odsłaniając całą prawdę i moje błędy i wady. Ale z kazdej z waszych wszystkich komentarzy da się wyciągnąć jakiś mały element, ktory do dodaniu innych malych elementów tworzy całość. Ta całość ma szansę powiedzenia w nowym kształtowaniu osobowości i postawieniu się po tym wszystkim do pozycji pionowej, choć pewnie trochę skrzywionej już na resztę życia. Napisaliście, że sam jestem sobie winien bo wybaczylem jej już wcześniej, przez to stracilem caly jej szacunek i uświadomiłem ją, że może robić wszystko bo znów jej wybacze. Macie rację. Prawda zabolała, ale pomogla podjąć decyzję, że czas to kończyć. Jednak dzięki temu, że wybaczylem mam najcudowniejsza mała istotę na świecie. Czyli nie mogę tego żałować. Mam jeszcze mieszane uczucia co do tej calej walki. Walczyć o córkę będę do ostatniej kropli krwi, czy chcę walczyć z nią i stosować te wszystkie metody: podsłuchy, knucie, kombinowanie. Czy w tej calej walce nie zatacę siebie. Nie jestem msciwy. Mam nadzieję, że kiedyś kogoś poznam, kogoś wartościowego i opowiem tej osobie o tym koszmarze. I chyba wolalbym powiedzieć temu komuś wyjątkowemu, że do końca mojego małżeństwa bylem ok, nie zniżyłem się do jej poziomu, niż usłyszeć od niej " ale ją załatwiłeś". Więc postanowilem na mojej liście, którą stworzylem po tych wydarzeniach i nazwałem "reset systemu", zamienić - po rozwodzie punkt "zemsta" na punkt "poznać kogoś wartościowego". Oczywiście ubiorę rękawice i wyjdę na ring ale nie będę atakował pierwszy, raczej będę kontrował. Plan mam, mogę ją załatwić na 100 różnych sposobów, to daje mi siłę i pewność siebie. Wole pozostać tym samym gościem, co prawda mniej naiwnym, bardziej pewnym swoich decyzji, ale ciągle wierzącym, że ludzie są raczej dobrzy tylko ja mialem pecha i trafiłem na kogoś takiego. Mam na to dowód, jestem z wami 4 dzień, nie znacie mnie, nigdy mnie nie widzieliście, a jak tylko wchodzę na czata, czuję że każdy kto pyta sie "jak sie trzymam" robi to ze szczerego serducha i z troską. Jesteście bo jasnej stronie mocy i ja też po tej stronie chcę zostać. Kiedyś słyszałem taką definicję przyjaźni: przyjaciel to taka osoba do ktorej zadzwonisz w środku nocy i powiesz "sluchaj jestem w więzieniu w Meksyku" a ona odpowie "nic się nie martw, zaraz tam będę". Może to tylko wrażenie, ale czuję że wśród was już 5 osób tak by odpowiedziało jakbym zadzwonił, choć nie widzieli mnie na oczy, a jeszcze z wami troche pobedę więc lista się powiększy. Oczywiście nie zrobię tego bo nie mam numerów, ale sam fakt tego mnie podbudowywuje. Powinni nominować tę stronę do pokojowej nagrody nobla, bo dużo daje dla takich chwilowych życiowych wraków jak ja obecie.
Piotr, czy pytanie o to czy w walce zatracisz siebie jest zasadne (przynajmniej jako pierwsze)?
Pytanie najistotniejsze, czy nie zatracisz córki ?
W Twoim opisie nie ma mowy o tym, ze Twoja żona jest złą matką. Twoja żona zdradziła, zraniła Ciebie w tym sensie położyła na szali rodzinę ale czy to powód do walki?
Duża wrażliwość to zobowiązanie do troski o innych czy wyłącznie o siebie ?
Czy głównym zadaniem rodzica, nawet tego zdradzonego, skrzywdzonego i poniżonego powinno być dziecko i jego dobro ? Dobro to rzecz dyskusyjna ale to podstawowe, w sensie zapewnienia mu w miarę dobrego kontaktu z obojgiem rodziców. Walka o opieke nad dzieckiem, kompletnie to rujnuje, na starcie, na lata.
Witaj Piotr.
Dowody przydadzą Ci się ewentualnie dla sądu jeśli chcesz orzeczenia jej winy i nie chcesz płacić na żonę alimentów oraz pokażą Ci ewentualnie co jest prawdą a co fałszem i tyle.Zemstę odradzam,macie razem dziecko choćby z tego względu lepiej jest dogadać się i mieć z sobą w miarę normalne stosunki.Patrzę czasem na znajomych po rozwodzie jak są czasem manipulowani i wykorzystywani przez dzieci przez to że nie potrafią zająć wspólnego frontu co do ich wychowania,bardziej są skupieni na wzajemnym dokopywaniu sobie i szarpaniem o kasę i majątek.
Tak se czytam tych co radzą dogadywanie się, to nasuwają mi się pytania;
1 czy ktoś kiedyś dogadał się z oszustem?????
2 czy osoba która zdradziła to zrobiła to dla dobra dziecka???
3 jaki przykład zdradzający dał swojemu dziecku???
4 okłamywanie własnego dziecka jest w takiej sytuacji wskazane???(ponoć dla jego dobra)
Pewnie niektórzy zaraz napiszą że można tak robić, a ja takie bzdury piszę
Piotrek, trafił Ci się felerny towar...
Towar, bo ludzie miewają uczucia, towar nie.
Zachowanie Twojej żony jest podobne do opisywanych przez dzierlatki dylematów
- kogo wybrać ? Jeden daje mi przewidywalność a drugi szaleństwo o którym marzę...
Ten dylemat towarzyszy jest dłużej niż trwa Wasze małżeństwo .
Kiedy zniknie ?
Kiedy bezpieczeństwo będzie bardziej atrakcyjne niż szaleństwo - tak przed 60 tką.
Zanim upłynie tyle wody w Wiśle , szaleństwo będzie ważniejsze niż empatia - odpisywała na Twoje intymne maile do niej w uzgodnieniu z gachem (? Chyba ze złe zrozumiałem ), wazniejsze niż poczucie obowiązku wobec dziecka, niż lojalność , uczciwość itd.
Ona się do związku po prostu nie nadaje.
Jeszcze.
Jak pisałem , trzeba na nią poczekać do jej 60 urodzin.
Lepiej zadbaj o siebie i córkę.
Jej sytuacja, hm, jak ćma do ognia - facet : zdradzacz z dwójka dzieci, alimentami i kredytem hipotecznym na głowie - nie zapewni jej odpowiedniego komfortu życia .
Wiec to raczej typ przejściowy , wprawka przed docelowym.
Tak jak i Ty.
Najważniejsze - przestać być nałogowcem .
Rzuć nałóg , czyli uzależnienie - od innego człowieka .
Nie może nim być żona , ale również i córka .
Najpierw zadbaj o siebie, potem o corke .
Czując się lekko wywołany do tablicy Zawiedzionyfac pozwolę sobie odpowiedzieć
Cytat
1 czy ktoś kiedyś dogadał się z oszustem?????
1. Ja się dogadałem i na każdym etapie naszego związku i jego braku w kwestii dzieci mieliśmy wspólną dogadaną ścieżkę postępowania.
Poza tym, czy oszustwo determinuje już postawę na całe życie?
Czy bycie zdradzonym daje nam moralną czystość już na całe życie? Oznacza to, że jesteśmy aniołami, które nigdy nie kłamały i nie oszukiwały?
Czy oszust małżeński daje od razu łatkę złego rodzica?
Często zarówno w życiu jak i na forum jest pokusa wejścia, wyłącznie w postawę ofiary i zatrzymanie się na niej.
Cytat
2 czy osoba która zdradziła to zrobiła to dla dobra dziecka???
2. Jasne, że nie robiła dla dobra dziecka.
Czy osoba zdradzona, która rozpoczyna walkę o dziecko, kieruje się jego dobrem?
Cytat
3 jaki przykład zdradzający dał swojemu dziecku???
3. Daje zły przykład.
Tylko co to determinuje?
Podobnie jak wyżej, jaki przykład daje zdradzony rodzic traktujący instrumentalnie dziecko jako narzędzie w walce ze zdradzającym?
Gdzie tu jest dobro dziecka i jaki przykład dla niego?
Cytat
4 okłamywanie własnego dziecka jest w takiej sytuacji wskazane???(ponoć dla jego dobra)
4. Nie bardzo wiem na jaki temat okłamywanie dziecka.
Czy na temat, zdrady czy na temat intencji batalii sądowej oraz intencji wciągnięcia dziecka w wojnę, której skutki będzie odczuwało przez całe życie?
Nie mam wątpliwości, że kiedyś samo dziecko będzie potrafiło spojrzeć w miarę obiektywnie i ocenić sytuację, tylko już z perspektywy eksperymentu jakie na nim dokonano, oczywiście w ramach tzw. uczuć wyższych i zapewne podziękuje odpowiednio swym rodzicom.
Dopowiedzenie jeszcze do całości może i do kłamstwa.
Doskonale znam uczucie jakie towarzyszy nam po byciu zdradzonym (jak większość tu z obecnych) ale znam też uczucie jakie towarzyszy dziecko będącemu obiektem rozgrywki emocjonalnej, czy sądowej rozchodzących się rodziców.
Mamy taką przypadłość do pewnego czasu zrozumiałą, że gdy mówimy o osobie, która na zdradziła używamy wielu epitetów (często na forum, a i w realu spotkałem nie raz) lub budujemy wybujałe teorie psychologiczne, kim to zdradzony nie był. Na początku jest to zrozumiałe, emocje poczucie traumy jednak z czasem ta postawa nie rozwija zdradzonej osoby.
Dlaczego?
Bo daje mu łatwe poczucie bycia wyłącznie ofiarą. Zdejmuje z niego zarówno realną refleksję również nad sobą jaki i jego ciężar odpowiedzialności za swoje błędy. Ofiara nie musi niczego zmieniać, z niczym się zmagać w ocenie siebie i wyciąganiu wniosków; (czasem pozornie przyzna, że ona też to i tamto ale pojawia się po tym magiczne ale kasujące wszystko wypowiedziane przed). Ta realna ocena samego siebie jest potrzebna samemu zdradzonemu nawet, gdy już nie jest z osobą, która go zdradziła.
Gdy jednak taką postawą zaczynamy oplatać dzieci, reakcja otoczenia musi być szybsza, bo jak to w jakimś sensie zostało już ujęte powyżej: dostatecznie to dziecko dostało od życia przez błędy rodzica zdradzającego, by teraz w ciszy akceptować kolejne ciosy z pozycji rodzica, ofiary który dostał od życia moralny mandat na dokładanie kolejnych traum swojemu własnemu dziecku, zawsze w imię wyższych uczuć i jego dobra..
dirty do żadnej tablicy Cię nie wywoływałem jak coś,ale odpowiedziałeś.
Napisałeś że rozumiesz uczucia zdradzonego, wg Ciebie starania o piekę nad własnym dzieckiem zaszkodzą mu. Więc lepiej przyjąć rolę weekendowego tatusia lub mamusi (tak jak moja eks) i utwierdzać dziecko w przekonaniu że znalazło się w normalnej sytuacji. Bo się dogadałem a że dziecko zostanie później ofiarą lub zdradzającym to nic, jaki to jestem wspaniała/y zaoszczędziłam/em dziecku traumy.
Opieka Społeczna też odbiera dzieci rodzicom dla ich dobra z błahych powodów i jakoś dziwnie o traumie nic nie mówią
Małżeństwo = rodzina, więc rozwalenie dziecku rodziny dało już potężnego kopa dziecku, starania się o opiekę nad dzieckiem są okresem przejściowy, później następuje stabilizacja, dziecko rodziny już i tak nie ma. Chyba że ktoś uważa że jakieś "wujki" i "ciocie" są rodziną dziecka. To ja mogę tylko pogratulować :niemoc
Ja też się z eks dogadałem w sądzie, dostałem opiekę nad dzieckiem w zamian za nie orzekanie jej winy.
Opieka Społeczna też odbiera dzieci rodzicom dla ich dobra z błahych powodów i jakoś dziwnie o traumie nic nie mówią
Chyba się trochę pospieram z tobą
Opieka Społeczne,nie odbiera dzieci z błahych powodów,z boku ktoś tak pomyśli ale tak nie jest,rodzina może być pełna wystarczy że jedno z rodziców nie sprawdza się jako rodzic i szkodzi dziecku częstym powodem jest alkohol,przemoc fizyczna lub psychiczna,przeprowadzony jest wywiad środowiskowy rodzina otrzyma wsparcie asystenta rodziny i pomoc, jeśli to nie skutkuje dzieci zostają odebrane, wkracza kurator... i resocjalizacja jeśli dalej nic nie zadziała dzieci do domu już nie wrócą, idą do rodziny zastępczej... Nic nie dzieje się,i nikt nie robi nic bez powodu.
Słono płacą dzieci :niemoc
Doprecyzuje bo czuje się nie zrozumiany 😉.
Dogadanie się to forma dialogu, a nie walki. Walka to czyn zbrojny, który ma na celu doprowadzenia do sytuacji, ze moja mojsza jest bardziej mojsza niż twojsza. Ginie tu dobro dziecka. Skłóceni rodzice wykończeni po walce o dziecko (dobrze czytajmy WALCE o dziecko ? To o dziecko się walczy ?), nie są w stanie się porozumieć w innych kwestiach bo ta walka ( brak porozumienia) zniszczyła ich relacje na dobre.
Co do opieki społecznej - Hm cóż mogę powiedzieć .... pracowałem w branży pare lat; w tzw. Bidulu i współpracowałem z ponad 40 innymi domami dziecka i nie znam przypadku nie zasadnego trafienia dziecka do takiej placówki, a trochę tych dzieci znam i tych historii. Oczywiście znam dzieci, które mimo alkoholizmu, przemocy wolały być w rodzinnym domu.
Znam tez wielu rodziców, którzy w swoim skrzywdzeniu po zdradzie zrobili sobie z dzieci narzędzie do odreagowania, narzędzie zemsty, narzędzie to jednak rzecz, a dziecko jakby rzeczą nie powinno być.
Zdrada nie powoduje, ze osoba zdradzona ma większe i dozgonne moralne prawo choćby czy m.in., do stanowienia o dzieciach, a czasem odnoszę wrażenie, ze w zranieniu, a potem egoizmie takie prawo sobie ludzie po zdradzie przypisują.
Znam tez wielu rodziców, którzy w swoim skrzywdzeniu po zdradzie zrobili sobie z dzieci narzędzie do odreagowania, narzędzie zemsty, narzędzie to jednak rzecz, a dziecko jakby rzeczą nie powinno być.
To już jest niewydolność wychowawcza a dziecku grozi demoralizacja,takiemu rodzicowi też dziecko może zostać odebrane,bo dziecko schodzi na drugi plan,i jest zaniedbywane,a taki rodzic powie że dba o dziecko ma wszystko co potrzeba...nie prawda nie ma tego czego potrzebuje najbardziej poczucia bezpieczeństwa,więzi takie sygnały szybko wyłapują szkoły że z dzieckiem cos sie dzieje, bo rodzic zajęty wojowaniem...Temat szeroki jak rzeka
"Zdrada nie powoduje, ze osoba zdradzona ma większe i dozgonne moralne prawo choćby czy m.in., do stanowienia o dzieciach, a czasem odnoszę wrażenie, ze w zranieniu, a potem egoizmie takie prawo sobie ludzie po zdradzie przypisują".
Racja.
Tylko jak dyskutować o tym, co jest egoizmem po zdradzie, zwłaszcza w wychowaniu dzieci?
Czy ból jaki przeszedł zdradzony, łącznie z tym, że sam jest pod wpływem traumy którą wyniósł ze zwiazku, to już nie jest powód by uznal, iż z tą druga stroną dziecko nie jest w pełni bezpieczne?
Strona która zdradziła, często oprócz tego, że zawiodła jako małżonek, zawodziła też jako rodzic. Nie można zmierzyć niestety jego niedociągnięć w tym temacie, jego kłamstw które odbijały się na dziecku i częstego używania dziecka jako narzędzia w swoich matactwach.
Przykład choćby ze "Z" gdy żona zabierała dziecko na kilkudniowy wyjazd pod pretekstem wypoczynku, a w rzeczywistości dziecko spedzalo czas w towarzystwie kochanka matki, leżąc z nimi często w łożku. Było też swiadkiem kłamstw matki, gdy próbowala się tłumaczyć przez telefon męzowi, gdzie jest i co robi.
Nie można w czambuł potępaić każdego zdradzacza i odbierać mu praw do opieki nad dzieckiem, ale dyskusja o jego morale na pewno szybko może się nie skończyć.
Tym bardziej nie można odmówić zdradzonemu prawa do tego, aby czuł iż druga strona nie jest w pełni wydolna do własciwej opieki nad dzieckiem.
To po stronie "zdradzacza" leży przekonanie drugiej strony, że mimo swojego postępku jest on dobrym rodzicem. Pokojowego przekonania, a nie siłowego rozwiązywanie problemu na zasadzie; prawo jest po mojej stronie. Tylko taka postawa gwarantuje rzeczywiście zapewnienie dziecku bezpieczeństwa i poczucia, że mimo rozwodu ma oboje rodzicow, którzy ze sobą rozmawiają i porozumiewają się dla jego dobra.
Rzeczywiście, tamat rzeka.
Zahi długi jak rzeka i jak częsty, gdy po zdradzie i rozpadzie małżeństwa rodzice odgrywają się na partnerze właśnie grając dziećmi.
Oczywiście nie słyszałem jeszcze nigdy by ktoś przyznał, ze robi to ( wykorzystuje dzieci), w kwestii odreagowania na partnerze, często zdradzaczu, jednak coz kwestia stawania w prawdzie, ubrudzenia się (przyjęcia do swojej świadomości, ze kierują mna niezbyt czyste i wznosle intencje) jest wyzwaniem autorozwojowym na całe życie.
Nazwanie swoich intencji po imieniu wymusza zmianę, w każdej płaszczyźnie życia dlatego prosztsa droga, w życiu jest okłamywanie samego siebie... nie brudzenie, nie stawanie w prawdzie...
Ta historia jest Piotra - od początku Piotr odwołuje się do Twojej wrażliwości byś walkę zmienił na dialog. Ból i poczucie krzywdy - na rozsądek. Byś wybiegł dalej w swoich działaniach niż tylko na jutro i na za miesiąc. Oczywiście można powiedzieć czy ona wybiegła w przód ? Nie, nie wybiegła tylko co to zmienia dla Twojego dziecka, dla Ciebie? To nie daje żadnej moralnej przewagi nikomu... a dorośli mimo swoich idiotycznych wyborów życiowych, błędów - powinni wspólnie troszczyć się o dziecko/ dzieci nawet jeśli, a może wtedy szczególnie, gdy rodzina staje się rodzina rozbitą.
Zasada moja mojsza - to nie to miejsce i czas i nie te osoby.
Miłość do człowieka, dziecka w idealistycznym pojęciu to poświęcenie, to stan, w którym dobro kogoś jest ważniejsze niż moje... jeśli nie ma takiej miłości między dorosłymi to ta idealna powinna być właśnie kierunkowana do dzieci... chyba ze zwycięża w nas miłość do siebie ... a tu głównym pokarmem tej automilosci jest pielęgnowanie poczucie krzywdy.
Witam.
Czytam, wasze komentarze i niestety nie są czarno-białe. Jedni mówią "szykuj się, zabezpiecz kasę, schowaj dowody czyli go to war" inni prowadź dialog, rozmawiaj i najważniejsze spotkajcie się w połowie drogi z żoną. Szkoda, że wszyscy nie doradzacie jednej drogi. W czasie tej calej mojej gehenny już dużo od was się nauczyłem. Stoję teraz twardo na ziemi i wiem co mam robić. Już pół roku temu jak pojawił się intruz, mój wewnętrzny alarm wył jak szalony ale ja go nie sluchalem, bo podchodziłem racjonalne do sytuacji. Mowilem sobie " niemożliwe przecież ty nigdy byś tego nie zrobił, najbliższej osobie. Ona nie mogła zrobić takiej głupoty, przecież musiala wiedzieć, że kłamstwo zawsze wyjdzie". I tak wlasnie stlumilem jedyny system bezpieczeństwa jaki miałem. Już teraz wiem, że moralność jest sprawą indywidualną kazdego człowieka. Czymś co wynosi się z domu, środowiska, wiary i doświadczeń. Wiecie co ona do dziś mnie nie przeprosiła. Ja ciągle czekam na to jedno słowo, które otworzy jej drzwi do dialogu ze mną, da jej szansę, zebym miał nadzieję, że wychowa naszą córkę na dobrego człowieka. Obstawiam, że się nie doczekam. Więc postanowiłem uzależnić swoje kolejne ruchy od tego malutkiego gestu, ktory może wydawać się bez znaczenia dla wszystkich, po za mną. Nie wiem czy w waszych doświadczeniach i historiach takie słowo padło. Ale moim zdaniem to powinno pokazać ułamek troski, współczucia, sumienia i poprostu człowieczeństwa osoby zadradzajacej. Czyli w moim przypadku, kogoś kto będzie ukształtował malego czlowieczka, ktory jak gąbka wchłania wszystko co dobre czy złe. Ja mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wybacze jej to co zrobiła bo ciągle jestem naiwny. Ale wierzę, że kiedyś gdy spojrzy w lustro zada sobie pytanie " coś ty narobiła". Oczywiście to może być za parę lat. Ja już będę dawno po tym koszmarze, z moja prawdziwą pokrewną duszą, i będę ciągle wchodził na tą stronę, żeby zrobić to co wy zrobiliście dla mnie. :tak_trzymaj
Czytam, wasze komentarze i niestety nie są czarno-białe. Jedni mówią "szykuj się, zabezpiecz kasę, schowaj dowody czyli go to war" inni prowadź dialog, rozmawiaj i najważniejsze spotkajcie się w połowie drogi z żoną. Szkoda, że wszyscy nie doradzacie jednej drogi.
Śmiało możesz pogodzić jedno i drugie.
I to w sumie mieści się w 34 krokach. Jak mi to ostatnie ktoś to ładnie przypomniał, to czas na "szorstką, zimną miłość".
Dopóki nie ma z jej strony przepraszam i walki o naprawę, nie ma najmniejszego sensu dawać z siebie cokolwiek więcej, niż to co sam dostajesz. Odsunęła się , oferuje Ci chłód emocjonalny i obojętność, to dajesz to samo.
Nie zabiegasz. Nie dajesz więcej niż dostajesz. Niczego nie oczekujesz. Dbasz o siebie bardziej niż zwykle.
Piotrek i to, ze jest wiele dróg i wiele opinii to jest prawdziwa siła forum.
Grupy - nie specjalistów (takich tu nie ma) tylko ludzi po jakimś wspólnym traumatycznym przejściu. Jak ktoś twierdzi, ze ma wyłącznie dogmat na nieomylność i zna jedyna słuszna droge - to ja bym się tego obawiał. 😉
To właśnie poznając wiele punktów widzenia Ty wyciągasz wnioski i wybierasz droge, wybierasz kierunek.
Forum nie może być sekta jednej czy drugiej osoby ... jednego czy drugiego kierunku.. te różne opinie to jego dobrodziejstwo i zaleta ... to forma terapii grupowej nie indywidualnej u jednego znachora ...
Te różne spojrzenie daje do myślenia... wymaga refleksji. Znachor wskazuje jedyny kierunek, gdzie reszta jest w błędzie.
Spójrz tak na forum i ciesz się z tej różnorodności opinii i wyciągaj własne wnioski... polemizuj, dyskutuj choćby Cię to troszkę bolało ... a zazwyczaj tam gdzie pojawia się dyskomfort to jest ten obszar, który w naszym życiu wymaga jakiegoś przepracowania.
Piotrek chcesz pokoju szykuj się do wojny- na pewno znasz to przysłowie- ale to nie oznacza że masz robić rozpierduchę. Zbierasz dowody zdrady bo może będziesz je potrzebował. To zależy od Ciebie co chcesz osiągnąć
-chcesz żeby córka została z Tobą-będzie dym
-chcesz żeby rozwód był z orzeczeniem o winie, jeśli jż się nie zgodzi-będzie dym
-jeśli chcesz rozwodu bez orzekania-to czy będzie dym zależy od Ciebie
Cokolwiek postanowisz musisz wznieść się ponad poziom zdradzacza(trudne) i jej nie hejtować.
Cokolwiek postanowisz nigdy swoich złych emocji nie przekazujesz córce- pamiętaj to zawsze będzie jej matka i nie można zakładać, że córce przekaże swoją dwulicowość, tego nie wiemy i jak zwykle możemy mieć tylko nadzieję, że wychowamy odpowiedzialnego człowieka. 3 sie:tak_trzymaj
Piotr, doczytałam.
Nie wiem na jakim obecnie etapie jesteś, czy już zdecydowałeś już o rozwodzie, opiece. Z tego co piszesz bardzo zależy Ci na córce, na dobrym jej wychowaniu. Pamiętaj tylko, że dziecko potrzebuje też matki i dla jej rozwoju musisz zadbać o kontakt z matką, tak żeby był w miarę regularny i dobry. A ten kontakt będzie dobry,kiedy jednak zawalczysz o dobre stosunki między wami. A jak to zrobić? Myślę, że po prostu pozwól odejść tej kobiecie (byłej żonie), kiedyś ją kochałeś i chciałeś żeby była szczęśliwa, to dzisiaj w imię tego co było i dla dobra córki, po prostu powzwól jej znajezc własne szczęście gdzie chce. Ty swoje szczęście i spokój odzyskasz jak wszystko to sobie w głowie poukładasz i pogodzisz się z losem... niestety każdy z nas którzy "tego" doświadczyli, musiał schować dumę do kieszeni i zacząć żyć dla siebie.
Córka jest ważna, ale Ty też jesteś ważny. Pamietasz?-jak jest w samolocie, komu najpierw zakładasz maskę tlenową?
Dąż do tego żebyście z czasem mogli w miarę normalnie rozmawiać w sprawie córki, ustalać opiekę i nie odbieraj swojej córce matki.
To jest moja opinia na podstawie tego co przeczytałam.
Piotrek, to ta ku pokrzepieniu: Każdy w końcu poznaje osobę, która mu uświadamia, jak wiele jest wart i jak wiele czasu niepotrzebnie stracił, żeby udowodnić to innym. - Aleksandra Steć
Twoja żona jest w stanie euforii jaka jej daje kochanek i nowa relacja. Co z tego będzie - teraz maja wspólnego wroga co ich jednoczy i zbliża. Czym szybciej jednak wróci spokój tym szybciej pojawia się stagnacja i rozczarowanie nowa relacja.
Jak dla mnie to tu jeszcze możliwe są wszystko zwroty akcji.
Nie ma co ukrywać wyidealizowales kobietę - a czy będziecie razem czy nie ? Czas pokaże na razie chyba wychodzi na to ze poniekąd wpychasz ja w ramiona jego?....
nie napisałeś nic o tym jak zachowuje się żona po nakryciu romansu?
To ze go broni - ale to logiczne obecnie to on wywołuje emocje, uczucia - to jest stan zakochania w którym na 100% nie liczysz się Ty. Czy stan jest trwały ?
Co zrobił kochanek? Żyje ze swoją żona, wyprowadził się?
Wy mieszkacie razem czy już osobno?
Pobicie, zemsta - tak się karmi potwora w sobie. Niestety jak to przemyślisz to wyraz słabości, a nie siły. To nie dodaje ani grama w poczuciu bycia kochanym, nie zmienia sytuacji Waszej, Twojej, córki.
Córa i walka - wyraz zemsty ? Wszystko za nowe by prężyć muskuły już teraz. Czy zastanawiałeś się co będzie jak corka Ci powie za praw lat - tatusiu chciałeś się tak odegrać na mamie za zdradę, ze zatrułeś mi życie Wasza toksyczna relacja. Gdzie w tym byłam ja?
Wy - tzn. Ty i Twoja żona jak już za kilka miesięcy lub rok, dwa dojdziecie do tego co z Wami - musicie zastanowić się jak ograniczyć Wasze złe emocje by nie miały wpływu na Wasze dziecko. Bo to dziecko to nie chłop któremu dałeś w pysk ... jakoś nie gra to z wyrazem wielkiej wrażliwości - chyba ze to pokłosie szaleju jakiego się po drodze najadłeś. Pamiętasz ze Twoje dziecko potrzebuje mamy i taty - nawet oddzielnie? Ale rodziców dogadujacych się choć w małym stopniu.
Mama zapomniała ale i tatuś na razie w swoim gniewie jest jak jeździec bez głowy... tylko corka zostaje jak przedmiot do odegrania się za realne poczucie krzywdy i upokorzenia... ale gdzie tu dobro dziecka ?
Dwoje dzieci, ona bez pracy, mieszkanie na kredyt..
Życie to nie bajka, jak jeszcze przyjdzie amorantowi płacić alimenty na tę całą trójkę, to świat przestanie byc taki różowy. Myślę też, że jego żona bardziej chce aby przerwali ten romans niż planuje odejść od niego.
Teraz ważne, czego Ty chcesz naprawdę, a nie będziesz wiedział tego na pewno, aż nie uspokoisz emocji.
Zajmij się teraz tylko Twoimi sprawami, chociażby wizytą u dobrego adwokata, aby zabezpieczyć się maxymalnie. Zbieraj też dowody zdrady, moga się przydać. Ostudź gorącą głowę i uspokoj się.
W dole tej strony jest "Metoda 34 kroków", zastosuj. Choć nie ze wszystkimi punktami zgadzam się w 100%, to na początek jest dobra.
Dirty napisał wszystko co najważniejsze, poczytaj dokładnie.
To powinno się robić na zimno, bo w "wykonaniu wyroku" nie ma miejsca na emocje: jest wina, jest kara...
A z resztą do tego celu nie używa się samego siebie, bo należy być bez zarzutu "jak żona Cezara"
Od tego ma się przyjaciół, kumpli, krewnych...
I tego trzeba być pewnym, bo inaczej zagryzie Cię Twoje własne sumienie...
Chciałem tylko powiedzieć przez to, że jej zachłyśnięcie się czymś nowym minie a wtedy przejrzy na oczy ile szkód narobiła, niestety wówczas może być za późno na posklejanie czegokolwiek. Na tę chwilę nie masz co liczyć na rozsądne i logiczne myślenie z jej strony.
A ta perfidia,bezczelność,kłamstwa, nieuczciwość, i stawianie wyżej w hierarchii jakiegoś frajera, którego niedawno poznała od męża i ojca swojego dziecka,cóż właśnie tochyba bardziej boli niż sam romans.
To jest moment na to abyś zajął się sobą i dzieckiem.
Komentarz doklejony:
A tak na marginesie, hmm wypłacenie kochasiowi "strzała" jest w danym momencie satysfakcjonujące, ale po uspokojeniu emocji, fakt niepotrzebne. Zasada działania dla nowicjuszy będzie chyba taka...
Zdrada -> emocje -> "piąchopiryna" dla kochasia (jak to nazwał ed65)
Dla profesjonalistów...
Zdrada/Recydywa -> skrzynka wódki
Emocje będą się w Tobie kumulowały po całości, istna fala sinusoidalna, od złości, smutku, mega wkurwów, płaczu, krzyku, będzie wszystko, najgorszy śmietnik dzieje się w głowie. Będziesz miał cały wachlarz. Musisz dać radę, dla córy. Żonie nie pokazuj, że cierpisz, jest to najgorsze co możesz zrobić pokazać swoją słabość.
P.S. Gdy mu przywaliłeś, zeszło z Ciebie powietrze? Wiesz pytam, bo ja tego szona męża miałam ochotę za te kudły wyciągnąć, ale na co mi to. Napisałam jej kulturalnie kilka słów, żadnych bluźnierstw ani obelg, nic z tych rzeczy. Pokazałam jej klasę. Tylko że to zupełnie inny poziom intelektualny, więc nie wiem czy coś do niej dotarło. Ale tak w myślach dostała ode mnie po japce nie raz i nie dwa, zresztą on również.
Trzymaj się :cacy
Jajca,Jajca urwało mi jajca.
Teraz czas przyszyć.
Ja ich szukałem 2 miesiace.
3mam kciuki.
Tak właśnie zrobiłem swojej już eks małżonce, puściłem ją wolno, jestem 3 lata po rozwodzie, od 5 lat sam wychowuję dziecko i daję radę.
Załamują mnie bez jajeczni faceci :rozpacz
Pamiętaj że teraz musisz cały czas chodzić z włączonym dyktafonem nie wiadomo jak będzie się będzie zachowywać. Kup dyktafon i zainstaluj w mieszkaniu, pewnie będzie się kontaktować z gachem i być może ustalać plan działania( on się rozwodzi i być może planują razem zamieszkać a Ciebie oskubać z kasy) szykuj się do wojny zbieraj wszelkie dowody jej zdrady. Pomyśl o detektywie pewnie oni się spotykają w realu, jakieś fotki by się przydały. Musisz mieć rozwód z orzeczeniem bo inaczej pozwie Ciebie o alimenty na nią, nie wierz jej że tego nie zrobi, jak jej gach będzie płacił alimenty na swoje dzieci to z kasą u niego może być krucho.
Zrobiles juz mase bledow a nastepne zamierzasz wlasnie zrobic:
1.Kiedy zona robila co chciala, wysylala fotki w bieliznie, czatowala Ty jej wybaczyles hurtowo. Jest to najgorsza z mozliwych postaw. Stawiasz sie wtedy w roli "frajera" pozbawionego jaj. Kobieta traci do Ciebie resztki szacunku i wie od tej pory, ze jestes totalna "szmata".
2.Ty po takich akcjach stwierdzasz, ze powieniens dac zonie wszystko. Opisujesz jej cale swojej jestestwo, tak, ze moze czytac z Ciebie jak z ksiazki. Sprzedales jej, siebie, to niewybaczalny blad. Kazda relacja w zyciu jest istotna ale najwazniejsza zyciowa relacja to Twoja z Twoimi rodzicami. Tam masz prawo mowic o sobie wszystko a przy zonie, no coz zona to nie krew z Twojej krwi. Zawsze to bedzie mniej lub bardziej obca osoba. Jak obca, o tym sam sie przekonales. Prawda boli ale warto kiedys ja poznac.
3.Dopxxxxxxxx jakiemus facetowi. Jest takie powiedzenie "Jak suka nie da to pies nie wezmie". Czyzbys nie znal tego powiedzenia? Ten czlowiek wyswiadczyl Ci przysluge. Pokazal jak marnym materialem na zone, jest ta Twoja bladz. Masz czas jeszcze ulozyc sobie zycie dzieki temu leszczowi.
4.Myslisz teraz jak sie poukladac z zona w przyszlosci tak aby corka nie patrzyla na syf miedzy wami. Znasz takie pojecie jak honor? Z tego Twojego poniekad rzewnego opisu, wyglada, ze wlozyles go dawno miedzy te swoje bajki.
5.Piszesz jak baba, pomijam styl a'la gimnazjalistka, jakies kropeczki, brak interpunkcji, łamanie zasad jezka ojczystego. Nie szanujesz w ten sposob odbiorcy to jest- Nas. Myslisz, ze ta Twoja historia jest wyjatkowa? Caly ten straszliwy monolog mozna zamknac w jednym zdaniu.
Jak romantyczny ksiaze znalazł podla suke, ktora go wyrolowała jak chciała.
Jak bedziesz dalej tak sie zachowywal, nie wroze aby jakakolwiek kobieta obdarzyla Ciebie szacunkiem. Nie masz zasad, honoru, podstaw jezyka ojczystego i jaj. Nic. Dobra informacja to taka, ze mozesz to jeszcze wszystko naprawic. Wystarczy, ze przestaniesz wierzyc w "bajeczki" i sprobujesz chociaz nieco Nas uszanowac i zaczniesz pisac jak czlowiek.
Ogarnij sie naprawde, jak jestes rocznik 84 masz jeszcze czas zeby znalezc normalna kobiete.
Pozdrawiam
cenzura przekleństw - Dirty
Dogadywać się możesz ale na Twoich warunkach. Tylko że wybaczając jej pierwszą zdradę to sam się ujajałeś, bo nie masz podstaw do rozwiązania małżeństwa (mądry prawnik Ci to wytłumaczy).
Uważasz że dalej głupoty piszę???
Otrzeźwiej chłopie bo się miotasz, czas spojrzeć prawdzie w oczy i stanąć na nogi, bo na razie to nawet nie klęczysz przed żoną tylko się czołgasz u stóp może jakiś ochłap rzuci. Bardziej się martwisz jak będzie wszystko wyglądało przed ludźmi niż o własne dziecko. A na komunii Twojej córki to będzie mamusia i
"przyszywany tatuś" a Ty na końcu.
Wybacz szczerość Twoja córka pełnej rodziny już nie ma.
Mądrości życzę
Punkt 5. Tu masz czytelniku rację, od dziś zero kropeczek. Będę pisał poprawnie. Właśnie Mi uświadomiłeś, że to ona mnie tym zaraziła. Nie chciałem w ten sposób uraźić czytelnika. Napisałem ten tekst, zanim przeczytalem Wasze historie. Tu też muszę się z Tobą zgodzić. Moja opowieść nie jest wyjątkowa. Tak tylko mi się wydawało, ale dotknęła mnie i jest dość świeża więc tu musisz mieć trochę marginesu. Jestem z Wami dopiero 2 dzień i to bardziej pomogło niż sobie wyobrażałem. Dlatego z brakiem szacunku nie trafiłeś.
Punkt 4
Honor. Tu mam mieszane uczucia. Co złego jest w tym, że myślę o przyszłości, jak beda wyglądały nasze relacje za parę lat. Córka to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Właśnie ktoś pozbawił ją i mnie przyszłości. Przyszłości którą miałem poniekąd zaplanowaną. Ale planować przyszłość muszę, nie mogę zostawić losu mojej córki w rękach tak nieodpowiedzialnych. Wydaje mi się, że wyjście z tej sytuacji wymaga trochę stłumienia męskiego ego i odłożenia honoru na półkę. Przynajmniej jakiejś jego czesci.
Punkt 3
Tu też masz kolego rację. Wyświadczył mi przysługę. Tylko bawił się Moim życiem i to na całego. Za to jakaś nagrodę powinien dostać.
Punkt 2
3 : 1 dla Ciebie. Bardzo żałuję, że pisałem jej te smsy. Dałem przeciwnikowi wszystko co chcial dostać. Tylko nigdy nie spodziewał bym się, że ona tak to wykorzysta. Jakiś ułamek mojego zaufania ciągle miała. Błąd i to katastroficzny. Ale są plusy. Teraz wiem, że nie ma żadnych skrupułów. Więc jak będzie mi jej żal kiedyś w przyszłości, to mam to zakodowane w głowie.
Punkt 1
Dowiedziała się o pisaniu z jej kolegą w dzień po ślubie. Tu też musisz dać mi margines błędu. W takim czasie człowiek podjął ważną życiową decyzje. Był bardzo szczęśliwy, że zrobił kolejny krok do upragnionego celu. Czyli założenia rodziny, posadzenia drzewa i wybudowania domu. To było wtedy moje marzenie. Ale tu też muszę przyznać Ci rację, naiwny bylem.
Także wynik meczu 4:1.
Dzięki za prawdę, trochę bolała ale właśnie czegoś takiego potrzebowałem. Muszę przestać być sobą. Bo to doprowadziło mnie do tej sytacji.
Teraz proszę o plan naprawczy, tylko nie z dziwkami, alkoholem i tabletkami bo to nie mój styl.
Zatrudniasz profesjonalnego i doświadczonego adwokata, który pomoże Cię przeprowadzić przez ten armagedon, dobrze byłoby również zdobyć jakieś dowody. Może detektyw? Jeśli Cię nie stać to warto pomyśleć o alternatywnym rozwiązaniu.
Do momentu złożenia przez Ciebie pozwu i jej odpowiedzi Ty musisz być krystaliczny. Zero imprez, alkoholu, unikaj jej jak ognia, rozmawiaj tylko o sprawach dziecka i w wolnym czasie zajmij się tylko i wyłącznie sobą. Znajdź sobie jakieś zajęcie.
Nie wybiegaj za daleko w przyszłość, piszesz o komunii. Chłopie do tego czasu to się jeszcze bardzo wiele może wydarzyć. Nie zaprzątaj sobie tym głowy na tym etapie.
1.Od dzisiaj od teraz wszędzie gdzie możesz ją czyli jż spotkać chodzisz z włączonym dyktafonem. Pewnie spytasz po co ano znajdziesz tutaj opisane przypadki jak żony wszczynały awantury jak próbowały oskarża mężów o próbę gwałtu, taki mały dupochron ale czasem coś jej się wymknie a Tobie się to może przydać.
2.Zakup dyktafonu, jeśli ona ma samochód to nawet dwóch- jeden montujesz w domu drugi w aucie( gdzieś w domu leży drugi kluczyk)
3. Nie wyprowadzasz się z mieszkania( do kogo ono należy?)
4. Wynajmij detektywa
5.Kontakt z żoną dupcyngiela- współpraca nad zbiórka dowodów( szkoda że zamiast się z nią spotkać nawet podczas poprawin polazłeś do żony od razu przecież było pewne że będzie kłamać).
6. Od dzisiaj już nie bijesz gach, teraz dbasz o jego zdrowie bo to jest Twój ŚWIADEK.
7. Wszystkie dowody-wydruki,bilingi,zdjęcia wynosisz z domu w bezpieczne miejsce.
8. Jak możesz zakładasz odpowiednią aplikację na kompa, telefon.
9. Jak ma auto to GPS( oczywiście jeśli nie masz detektywa)
10.Dobry adwokat.
11. Nie ukrywaj co sie dzieje przed rodziną czy znajomymi-ona będzie Ciebie oczerniać nie pozwól na to. No i czasem niektórym otwierają sie usta- mogą coś wiedzieć mogli coś widzieć.
Pamiętaj to nie jest kobieta z którą chciałeś dzielić życie, tamta to tylko Twoje wyobrażenie. Ta kobieta okłamywała Ciebie przez całe lata, ten tak zwany kolega pojawił sie długo przed waszym ślubem lecz Ty miałeś cip. zarośnięte oczy.
Opisuj tutaj jej zachowania wobec Ciebie, a uwierz mi będzie sie zachowywać a właściwie szaleć żeby Ciebie zrobić winnym jej zdrady i zrobi wszystko żeby pościć Ciebie z torbami.
Wiem że to przykre ale zrób test na ojcostwo, chociażby z wyrachowania to będzie również jakiś dowód że zaufanie do żony padło i się nie podniesie a Ty będziesz miał pewność.
Komentarz doklejony:
To tak na szybkiego reszta w czasie prania.
Przede wszystkim słuchaj rad. Nie są to zwykłe wypociny osób które chcą pomóc a rady poparte gorzkim doświadczeniem życiowym. Każdy z nas popełnił i będzie nadal popełniał błędy ale uczmy się na błędach innych. Podejmując decyzję masz prawo wyboru. Nikt z nas nie weźmie odpowiedzialności za to co zrobisz. To Twoje życie, Twój wybór i to Ty będziesz ponosił konsekwencje swoich czynów.
Jeśli chodzi o obawy stresowania dziecka podczas badań psychologicznych to tego się nie obawiaj. Tak małe dziecko bawi się, rysuje a to wszystko ogląda psycholog i wyciąga wnioski. Widzi też jak dziecko zachowuje się w stosunku do ojca czy matki. Piszesz, że nie masz szans na opiekę. Jesteś wspaniałym ojcem więc jest szansa. Tylko 3% ojców otrzymuje opiekę nad dziećmi ale szansa jest. Przykładem na to jest choćby zawiedzionyfac czy ja. Też dzieci zostały ze mną. Nie można poddawać się bez walki.
powodzenia
zaglaskales kota na smierc
Super ze jestes takim wrazliwym i uczuciowym facetem. Gdzies sie tak wychowales lub Cie wychowano ze tak masz. Chcesz dobra, rodziny, milosci. Ale to Twoje ciagle slodzenie zyciowe Twojej zonie chyba jej sie w koncu przejadlo. No bo ile czasu mozna wpie....lac same paczki chocby nie wiem jak byly dobre. Po jakims czasie nie bedziesz mogl na nie patrzec.
Nie wiem jeszcze ile w tym zwiazku bylo inicjatywy Twojej zony lecz wyglada ze organizatorem i animatorem wszystkiego byles Ty. Miales duza wyobraznie wiec wszystkim sie zajmowales. a gdzie jej inicjatywa, gdzie ona mogla powiedziec ze sie czyms zajela, miala pomysli wyszlo. Umknelo mi to, zamknales swoja ksiezniczke w zlotej klatce.
Byl tutaj kiedys Ramirez, ktory twierdzil, ze kobiety funkcjonuja na emocjach i bardzo czesto sie z tym zgadzalem. Zalukrowales swoja zone do bolu, a jak bylo cos nie halo to wrecz lukrowales jeszcze bardziej.
A z kobietami to tak chyba jest. Jak ma takiego lukrownika jak Ty, co sie stara i wszystko przynosi na tacy to szukaja jakiegos bandyty, hippisa i pijaka co chwyci za grzywe, przeciagnie po podlodze, zgwalci jak ostatnia szmate i jeszcze przywali na koniec mowiac ze to z milosci. Czujesz jaka adrenalina?
A jak z koleji ma za meza takiego bandziora to marzy wrecz o spokojnym facecie, poecie co bedzie czytac wiersze, przytuli i pojdzie z nia ogladac zachod slonca i sluchac szumu morza.
Mija oczywiscie kilka lat, panion taka stagnacja sie nudzi i szukaja przeciwienstw swoich facetow. I wymiana gotowa, i wszystko sie kreci.
To byly oczywiscie troche skrajne przyklady.
Twoja miala przeslodzonegomeza i poszla do jakiegos psychopaty co jnotorycznie zdradza zone, daje jej jazde emocjonalna, adrenaline zwiazana z ukrywaniem i caly ten haj. A Ty co robisz? Otwierasz sie jak najlepszy przyjaciel. Niestety w zyciu najbardziej skrzywdzic moga nas bliskie osoby i przyjaciele, bo oni wiedza o nas najwiecej. Podales sie jej na tacy a ona jeszcze z tym fagasem miala ubaw.
Moj prawnik mowil "Wiesz z kim sie zenisz, nie wiesz z kim sie rozwodzisz". I Ty tez nie wiesz.
Nie szarp sie, nie walcz. To wlasnie ja rozwali. Sprawdz metode 34 krokow (czyli w skrocie "mam cie larwo w dupie" i stosuj.
Najpiekniejszy okres dla kochankow to taki, w ktorym sie ukrywaja. Bo jak sie wyda to caly czar znika. Wszyscy wiedza i co mamy robic? Czy on sie rozwiedze? (a jak takich psycholi znam to na bank jej obiecywal odejscie od zony i slub z Twoja). Co ja mam zrobic? Do gry wkracza rzeczywistosc i codziennosc.
odpusc chlopie i pokaz jaja jak Ci wczesniej pisali. Niech zona zobaczy ze jej maz to nie cieple kluchy ale ze dla niej jest juz za pozno.
Niestety dla niej w tym momencie sie nie liczysz. Wcale! twoja opowiesc jest mi w jednym bliska bo ja tez fagasowi zony przywalilem. Tez sie kiedys bawilem w sport. I mimo ze jej fagas ma prawie 2 metry i wazy 130kg dostal plombe. "Ide na wojne. Najwyzej sie pozabijamy" - myslalem wtedy jak obrywal. A gosc?... schowal sie do samochodu, zamknal od srodka i odjechal. Czujesz? Zona wszystko widziala bo oberwal jak ja odwiozl z randki. I co mi powiedziala w domu? "On jest wychowany, nie tak jak ty. Gdyby chcial to by cie zmiazdzyl!". Ja odpowiedzialem "czekam caly czas" bo juz mi rece opadly. jestes teraz ten najgorszy chocbys sie zesral zlotem na srodku chodnika. To on jest tym jedynym, a Ty niszczysz ich krystaliczny zwiazek.
Nie wierz w 100% w to co slyszysz i w 50% w to co widzisz. Zona powie Ci tylko tyle ile trzeba na poczatku zadajac serie pytan poznawczych zeby zorientowac sie ile wiesz. I tylko to potwierdzi. Ewentualnie.
Ona szukala jazdy bez trzymanki i ja dostala. W waszym zwiazku mysle ze zaczela sie nudzic. Za fajnie bylo. Ale mlody jeszcze jestes iuwierz mi sa na swiecie kobiety, ktore marza o takim jak Ty po piekle jakie teraz przechodza lub przeszly.
I tak sie to kreci.
3maj sie chlopie
Więc czytam wszystkie Wasze komentarze. Jedne podnoszą na duchu, inne dobijają odsłaniając całą prawdę i moje błędy i wady. Ale z kazdej z waszych wszystkich komentarzy da się wyciągnąć jakiś mały element, ktory do dodaniu innych malych elementów tworzy całość. Ta całość ma szansę powiedzenia w nowym kształtowaniu osobowości i postawieniu się po tym wszystkim do pozycji pionowej, choć pewnie trochę skrzywionej już na resztę życia. Napisaliście, że sam jestem sobie winien bo wybaczylem jej już wcześniej, przez to stracilem caly jej szacunek i uświadomiłem ją, że może robić wszystko bo znów jej wybacze. Macie rację. Prawda zabolała, ale pomogla podjąć decyzję, że czas to kończyć. Jednak dzięki temu, że wybaczylem mam najcudowniejsza mała istotę na świecie. Czyli nie mogę tego żałować. Mam jeszcze mieszane uczucia co do tej calej walki. Walczyć o córkę będę do ostatniej kropli krwi, czy chcę walczyć z nią i stosować te wszystkie metody: podsłuchy, knucie, kombinowanie. Czy w tej calej walce nie zatacę siebie. Nie jestem msciwy. Mam nadzieję, że kiedyś kogoś poznam, kogoś wartościowego i opowiem tej osobie o tym koszmarze. I chyba wolalbym powiedzieć temu komuś wyjątkowemu, że do końca mojego małżeństwa bylem ok, nie zniżyłem się do jej poziomu, niż usłyszeć od niej " ale ją załatwiłeś". Więc postanowilem na mojej liście, którą stworzylem po tych wydarzeniach i nazwałem "reset systemu", zamienić - po rozwodzie punkt "zemsta" na punkt "poznać kogoś wartościowego". Oczywiście ubiorę rękawice i wyjdę na ring ale nie będę atakował pierwszy, raczej będę kontrował. Plan mam, mogę ją załatwić na 100 różnych sposobów, to daje mi siłę i pewność siebie. Wole pozostać tym samym gościem, co prawda mniej naiwnym, bardziej pewnym swoich decyzji, ale ciągle wierzącym, że ludzie są raczej dobrzy tylko ja mialem pecha i trafiłem na kogoś takiego. Mam na to dowód, jestem z wami 4 dzień, nie znacie mnie, nigdy mnie nie widzieliście, a jak tylko wchodzę na czata, czuję że każdy kto pyta sie "jak sie trzymam" robi to ze szczerego serducha i z troską. Jesteście bo jasnej stronie mocy i ja też po tej stronie chcę zostać. Kiedyś słyszałem taką definicję przyjaźni: przyjaciel to taka osoba do ktorej zadzwonisz w środku nocy i powiesz "sluchaj jestem w więzieniu w Meksyku" a ona odpowie "nic się nie martw, zaraz tam będę". Może to tylko wrażenie, ale czuję że wśród was już 5 osób tak by odpowiedziało jakbym zadzwonił, choć nie widzieli mnie na oczy, a jeszcze z wami troche pobedę więc lista się powiększy. Oczywiście nie zrobię tego bo nie mam numerów, ale sam fakt tego mnie podbudowywuje. Powinni nominować tę stronę do pokojowej nagrody nobla, bo dużo daje dla takich chwilowych życiowych wraków jak ja obecie.
Pytanie najistotniejsze, czy nie zatracisz córki ?
W Twoim opisie nie ma mowy o tym, ze Twoja żona jest złą matką. Twoja żona zdradziła, zraniła Ciebie w tym sensie położyła na szali rodzinę ale czy to powód do walki?
Duża wrażliwość to zobowiązanie do troski o innych czy wyłącznie o siebie ?
Czy głównym zadaniem rodzica, nawet tego zdradzonego, skrzywdzonego i poniżonego powinno być dziecko i jego dobro ? Dobro to rzecz dyskusyjna ale to podstawowe, w sensie zapewnienia mu w miarę dobrego kontaktu z obojgiem rodziców. Walka o opieke nad dzieckiem, kompletnie to rujnuje, na starcie, na lata.
Dowody przydadzą Ci się ewentualnie dla sądu jeśli chcesz orzeczenia jej winy i nie chcesz płacić na żonę alimentów oraz pokażą Ci ewentualnie co jest prawdą a co fałszem i tyle.Zemstę odradzam,macie razem dziecko choćby z tego względu lepiej jest dogadać się i mieć z sobą w miarę normalne stosunki.Patrzę czasem na znajomych po rozwodzie jak są czasem manipulowani i wykorzystywani przez dzieci przez to że nie potrafią zająć wspólnego frontu co do ich wychowania,bardziej są skupieni na wzajemnym dokopywaniu sobie i szarpaniem o kasę i majątek.
1 czy ktoś kiedyś dogadał się z oszustem?????
2 czy osoba która zdradziła to zrobiła to dla dobra dziecka???
3 jaki przykład zdradzający dał swojemu dziecku???
4 okłamywanie własnego dziecka jest w takiej sytuacji wskazane???(ponoć dla jego dobra)
Pewnie niektórzy zaraz napiszą że można tak robić, a ja takie bzdury piszę
Cytat
1 czy ktoś kiedyś dogadał się z oszustem?????
na zetce są przypadki tych co zdradzali i oszukiwali, a jednak jakoś się ocknęli;
fakt, faktem, jest ich, delikatnie rzecz biorąc, niewielu
Towar, bo ludzie miewają uczucia, towar nie.
Zachowanie Twojej żony jest podobne do opisywanych przez dzierlatki dylematów
- kogo wybrać ? Jeden daje mi przewidywalność a drugi szaleństwo o którym marzę...
Ten dylemat towarzyszy jest dłużej niż trwa Wasze małżeństwo .
Kiedy zniknie ?
Kiedy bezpieczeństwo będzie bardziej atrakcyjne niż szaleństwo - tak przed 60 tką.
Zanim upłynie tyle wody w Wiśle , szaleństwo będzie ważniejsze niż empatia - odpisywała na Twoje intymne maile do niej w uzgodnieniu z gachem (? Chyba ze złe zrozumiałem ), wazniejsze niż poczucie obowiązku wobec dziecka, niż lojalność , uczciwość itd.
Ona się do związku po prostu nie nadaje.
Jeszcze.
Jak pisałem , trzeba na nią poczekać do jej 60 urodzin.
Lepiej zadbaj o siebie i córkę.
Jej sytuacja, hm, jak ćma do ognia - facet : zdradzacz z dwójka dzieci, alimentami i kredytem hipotecznym na głowie - nie zapewni jej odpowiedniego komfortu życia .
Wiec to raczej typ przejściowy , wprawka przed docelowym.
Tak jak i Ty.
Najważniejsze - przestać być nałogowcem .
Rzuć nałóg , czyli uzależnienie - od innego człowieka .
Nie może nim być żona , ale również i córka .
Najpierw zadbaj o siebie, potem o corke .
Cytat
1. Ja się dogadałem i na każdym etapie naszego związku i jego braku w kwestii dzieci mieliśmy wspólną dogadaną ścieżkę postępowania.
Poza tym, czy oszustwo determinuje już postawę na całe życie?
Czy bycie zdradzonym daje nam moralną czystość już na całe życie? Oznacza to, że jesteśmy aniołami, które nigdy nie kłamały i nie oszukiwały?
Czy oszust małżeński daje od razu łatkę złego rodzica?
Często zarówno w życiu jak i na forum jest pokusa wejścia, wyłącznie w postawę ofiary i zatrzymanie się na niej.
Cytat
2. Jasne, że nie robiła dla dobra dziecka.
Czy osoba zdradzona, która rozpoczyna walkę o dziecko, kieruje się jego dobrem?
Cytat
3. Daje zły przykład.
Tylko co to determinuje?
Podobnie jak wyżej, jaki przykład daje zdradzony rodzic traktujący instrumentalnie dziecko jako narzędzie w walce ze zdradzającym?
Gdzie tu jest dobro dziecka i jaki przykład dla niego?
Cytat
4. Nie bardzo wiem na jaki temat okłamywanie dziecka.
Czy na temat, zdrady czy na temat intencji batalii sądowej oraz intencji wciągnięcia dziecka w wojnę, której skutki będzie odczuwało przez całe życie?
Nie mam wątpliwości, że kiedyś samo dziecko będzie potrafiło spojrzeć w miarę obiektywnie i ocenić sytuację, tylko już z perspektywy eksperymentu jakie na nim dokonano, oczywiście w ramach tzw. uczuć wyższych i zapewne podziękuje odpowiednio swym rodzicom.
Dopowiedzenie jeszcze do całości może i do kłamstwa.
Doskonale znam uczucie jakie towarzyszy nam po byciu zdradzonym (jak większość tu z obecnych) ale znam też uczucie jakie towarzyszy dziecko będącemu obiektem rozgrywki emocjonalnej, czy sądowej rozchodzących się rodziców.
Mamy taką przypadłość do pewnego czasu zrozumiałą, że gdy mówimy o osobie, która na zdradziła używamy wielu epitetów (często na forum, a i w realu spotkałem nie raz) lub budujemy wybujałe teorie psychologiczne, kim to zdradzony nie był. Na początku jest to zrozumiałe, emocje poczucie traumy jednak z czasem ta postawa nie rozwija zdradzonej osoby.
Dlaczego?
Bo daje mu łatwe poczucie bycia wyłącznie ofiarą. Zdejmuje z niego zarówno realną refleksję również nad sobą jaki i jego ciężar odpowiedzialności za swoje błędy. Ofiara nie musi niczego zmieniać, z niczym się zmagać w ocenie siebie i wyciąganiu wniosków; (czasem pozornie przyzna, że ona też to i tamto ale pojawia się po tym magiczne ale kasujące wszystko wypowiedziane przed). Ta realna ocena samego siebie jest potrzebna samemu zdradzonemu nawet, gdy już nie jest z osobą, która go zdradziła.
Gdy jednak taką postawą zaczynamy oplatać dzieci, reakcja otoczenia musi być szybsza, bo jak to w jakimś sensie zostało już ujęte powyżej: dostatecznie to dziecko dostało od życia przez błędy rodzica zdradzającego, by teraz w ciszy akceptować kolejne ciosy z pozycji rodzica, ofiary który dostał od życia moralny mandat na dokładanie kolejnych traum swojemu własnemu dziecku, zawsze w imię wyższych uczuć i jego dobra..
Cytat
fakt, faktem, jest ich, delikatnie rzecz biorąc, niewielu smiley
Większym problemem niż oszukiwanie innych, jest oszukiwanie samego siebie.
Cytat
jeśli się oszukujesz, to tak
Cytat
A Tobie się to nie zdarza ?
Cytat
sprytnie zadane pytanie ;
Cytat
i w tej sytuacji nie może być inaczej :niemoc
Napisałeś że rozumiesz uczucia zdradzonego, wg Ciebie starania o piekę nad własnym dzieckiem zaszkodzą mu. Więc lepiej przyjąć rolę weekendowego tatusia lub mamusi (tak jak moja eks) i utwierdzać dziecko w przekonaniu że znalazło się w normalnej sytuacji. Bo się dogadałem a że dziecko zostanie później ofiarą lub zdradzającym to nic, jaki to jestem wspaniała/y zaoszczędziłam/em dziecku traumy.
Opieka Społeczna też odbiera dzieci rodzicom dla ich dobra z błahych powodów i jakoś dziwnie o traumie nic nie mówią
Małżeństwo = rodzina, więc rozwalenie dziecku rodziny dało już potężnego kopa dziecku, starania się o opiekę nad dzieckiem są okresem przejściowy, później następuje stabilizacja, dziecko rodziny już i tak nie ma. Chyba że ktoś uważa że jakieś "wujki" i "ciocie" są rodziną dziecka. To ja mogę tylko pogratulować :niemoc
Ja też się z eks dogadałem w sądzie, dostałem opiekę nad dzieckiem w zamian za nie orzekanie jej winy.
No cóż każdy jak se pościele tak się wyśpi.
Cytat
Chyba się trochę pospieram z tobą
Opieka Społeczne,nie odbiera dzieci z błahych powodów,z boku ktoś tak pomyśli ale tak nie jest,rodzina może być pełna wystarczy że jedno z rodziców nie sprawdza się jako rodzic i szkodzi dziecku częstym powodem jest alkohol,przemoc fizyczna lub psychiczna,przeprowadzony jest wywiad środowiskowy rodzina otrzyma wsparcie asystenta rodziny i pomoc, jeśli to nie skutkuje dzieci zostają odebrane, wkracza kurator... i resocjalizacja jeśli dalej nic nie zadziała dzieci do domu już nie wrócą, idą do rodziny zastępczej... Nic nie dzieje się,i nikt nie robi nic bez powodu.
Słono płacą dzieci :niemoc
Dogadanie się to forma dialogu, a nie walki. Walka to czyn zbrojny, który ma na celu doprowadzenia do sytuacji, ze moja mojsza jest bardziej mojsza niż twojsza. Ginie tu dobro dziecka. Skłóceni rodzice wykończeni po walce o dziecko (dobrze czytajmy WALCE o dziecko ? To o dziecko się walczy ?), nie są w stanie się porozumieć w innych kwestiach bo ta walka ( brak porozumienia) zniszczyła ich relacje na dobre.
Co do opieki społecznej - Hm cóż mogę powiedzieć .... pracowałem w branży pare lat; w tzw. Bidulu i współpracowałem z ponad 40 innymi domami dziecka i nie znam przypadku nie zasadnego trafienia dziecka do takiej placówki, a trochę tych dzieci znam i tych historii. Oczywiście znam dzieci, które mimo alkoholizmu, przemocy wolały być w rodzinnym domu.
Znam tez wielu rodziców, którzy w swoim skrzywdzeniu po zdradzie zrobili sobie z dzieci narzędzie do odreagowania, narzędzie zemsty, narzędzie to jednak rzecz, a dziecko jakby rzeczą nie powinno być.
Zdrada nie powoduje, ze osoba zdradzona ma większe i dozgonne moralne prawo choćby czy m.in., do stanowienia o dzieciach, a czasem odnoszę wrażenie, ze w zranieniu, a potem egoizmie takie prawo sobie ludzie po zdradzie przypisują.
Cytat
To już jest niewydolność wychowawcza a dziecku grozi demoralizacja,takiemu rodzicowi też dziecko może zostać odebrane,bo dziecko schodzi na drugi plan,i jest zaniedbywane,a taki rodzic powie że dba o dziecko ma wszystko co potrzeba...nie prawda nie ma tego czego potrzebuje najbardziej poczucia bezpieczeństwa,więzi takie sygnały szybko wyłapują szkoły że z dzieckiem cos sie dzieje, bo rodzic zajęty wojowaniem...Temat szeroki jak rzeka
Racja.
Tylko jak dyskutować o tym, co jest egoizmem po zdradzie, zwłaszcza w wychowaniu dzieci?
Czy ból jaki przeszedł zdradzony, łącznie z tym, że sam jest pod wpływem traumy którą wyniósł ze zwiazku, to już nie jest powód by uznal, iż z tą druga stroną dziecko nie jest w pełni bezpieczne?
Strona która zdradziła, często oprócz tego, że zawiodła jako małżonek, zawodziła też jako rodzic. Nie można zmierzyć niestety jego niedociągnięć w tym temacie, jego kłamstw które odbijały się na dziecku i częstego używania dziecka jako narzędzia w swoich matactwach.
Przykład choćby ze "Z" gdy żona zabierała dziecko na kilkudniowy wyjazd pod pretekstem wypoczynku, a w rzeczywistości dziecko spedzalo czas w towarzystwie kochanka matki, leżąc z nimi często w łożku. Było też swiadkiem kłamstw matki, gdy próbowala się tłumaczyć przez telefon męzowi, gdzie jest i co robi.
Nie można w czambuł potępaić każdego zdradzacza i odbierać mu praw do opieki nad dzieckiem, ale dyskusja o jego morale na pewno szybko może się nie skończyć.
Tym bardziej nie można odmówić zdradzonemu prawa do tego, aby czuł iż druga strona nie jest w pełni wydolna do własciwej opieki nad dzieckiem.
To po stronie "zdradzacza" leży przekonanie drugiej strony, że mimo swojego postępku jest on dobrym rodzicem. Pokojowego przekonania, a nie siłowego rozwiązywanie problemu na zasadzie; prawo jest po mojej stronie. Tylko taka postawa gwarantuje rzeczywiście zapewnienie dziecku bezpieczeństwa i poczucia, że mimo rozwodu ma oboje rodzicow, którzy ze sobą rozmawiają i porozumiewają się dla jego dobra.
Rzeczywiście, tamat rzeka.
Oczywiście nie słyszałem jeszcze nigdy by ktoś przyznał, ze robi to ( wykorzystuje dzieci), w kwestii odreagowania na partnerze, często zdradzaczu, jednak coz kwestia stawania w prawdzie, ubrudzenia się (przyjęcia do swojej świadomości, ze kierują mna niezbyt czyste i wznosle intencje) jest wyzwaniem autorozwojowym na całe życie.
Nazwanie swoich intencji po imieniu wymusza zmianę, w każdej płaszczyźnie życia dlatego prosztsa droga, w życiu jest okłamywanie samego siebie... nie brudzenie, nie stawanie w prawdzie...
Ta historia jest Piotra - od początku Piotr odwołuje się do Twojej wrażliwości byś walkę zmienił na dialog. Ból i poczucie krzywdy - na rozsądek. Byś wybiegł dalej w swoich działaniach niż tylko na jutro i na za miesiąc. Oczywiście można powiedzieć czy ona wybiegła w przód ? Nie, nie wybiegła tylko co to zmienia dla Twojego dziecka, dla Ciebie? To nie daje żadnej moralnej przewagi nikomu... a dorośli mimo swoich idiotycznych wyborów życiowych, błędów - powinni wspólnie troszczyć się o dziecko/ dzieci nawet jeśli, a może wtedy szczególnie, gdy rodzina staje się rodzina rozbitą.
Zasada moja mojsza - to nie to miejsce i czas i nie te osoby.
Miłość do człowieka, dziecka w idealistycznym pojęciu to poświęcenie, to stan, w którym dobro kogoś jest ważniejsze niż moje... jeśli nie ma takiej miłości między dorosłymi to ta idealna powinna być właśnie kierunkowana do dzieci... chyba ze zwycięża w nas miłość do siebie ... a tu głównym pokarmem tej automilosci jest pielęgnowanie poczucie krzywdy.
Czytam, wasze komentarze i niestety nie są czarno-białe. Jedni mówią "szykuj się, zabezpiecz kasę, schowaj dowody czyli go to war" inni prowadź dialog, rozmawiaj i najważniejsze spotkajcie się w połowie drogi z żoną. Szkoda, że wszyscy nie doradzacie jednej drogi. W czasie tej calej mojej gehenny już dużo od was się nauczyłem. Stoję teraz twardo na ziemi i wiem co mam robić. Już pół roku temu jak pojawił się intruz, mój wewnętrzny alarm wył jak szalony ale ja go nie sluchalem, bo podchodziłem racjonalne do sytuacji. Mowilem sobie " niemożliwe przecież ty nigdy byś tego nie zrobił, najbliższej osobie. Ona nie mogła zrobić takiej głupoty, przecież musiala wiedzieć, że kłamstwo zawsze wyjdzie". I tak wlasnie stlumilem jedyny system bezpieczeństwa jaki miałem. Już teraz wiem, że moralność jest sprawą indywidualną kazdego człowieka. Czymś co wynosi się z domu, środowiska, wiary i doświadczeń. Wiecie co ona do dziś mnie nie przeprosiła. Ja ciągle czekam na to jedno słowo, które otworzy jej drzwi do dialogu ze mną, da jej szansę, zebym miał nadzieję, że wychowa naszą córkę na dobrego człowieka. Obstawiam, że się nie doczekam. Więc postanowiłem uzależnić swoje kolejne ruchy od tego malutkiego gestu, ktory może wydawać się bez znaczenia dla wszystkich, po za mną. Nie wiem czy w waszych doświadczeniach i historiach takie słowo padło. Ale moim zdaniem to powinno pokazać ułamek troski, współczucia, sumienia i poprostu człowieczeństwa osoby zadradzajacej. Czyli w moim przypadku, kogoś kto będzie ukształtował malego czlowieczka, ktory jak gąbka wchłania wszystko co dobre czy złe. Ja mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że wybacze jej to co zrobiła bo ciągle jestem naiwny. Ale wierzę, że kiedyś gdy spojrzy w lustro zada sobie pytanie " coś ty narobiła". Oczywiście to może być za parę lat. Ja już będę dawno po tym koszmarze, z moja prawdziwą pokrewną duszą, i będę ciągle wchodził na tą stronę, żeby zrobić to co wy zrobiliście dla mnie. :tak_trzymaj
Cytat
Śmiało możesz pogodzić jedno i drugie.
I to w sumie mieści się w 34 krokach. Jak mi to ostatnie ktoś to ładnie przypomniał, to czas na "szorstką, zimną miłość".
Dopóki nie ma z jej strony przepraszam i walki o naprawę, nie ma najmniejszego sensu dawać z siebie cokolwiek więcej, niż to co sam dostajesz. Odsunęła się , oferuje Ci chłód emocjonalny i obojętność, to dajesz to samo.
Nie zabiegasz. Nie dajesz więcej niż dostajesz. Niczego nie oczekujesz. Dbasz o siebie bardziej niż zwykle.
Grupy - nie specjalistów (takich tu nie ma) tylko ludzi po jakimś wspólnym traumatycznym przejściu. Jak ktoś twierdzi, ze ma wyłącznie dogmat na nieomylność i zna jedyna słuszna droge - to ja bym się tego obawiał. 😉
To właśnie poznając wiele punktów widzenia Ty wyciągasz wnioski i wybierasz droge, wybierasz kierunek.
Forum nie może być sekta jednej czy drugiej osoby ... jednego czy drugiego kierunku.. te różne opinie to jego dobrodziejstwo i zaleta ... to forma terapii grupowej nie indywidualnej u jednego znachora ...
Te różne spojrzenie daje do myślenia... wymaga refleksji. Znachor wskazuje jedyny kierunek, gdzie reszta jest w błędzie.
Spójrz tak na forum i ciesz się z tej różnorodności opinii i wyciągaj własne wnioski... polemizuj, dyskutuj choćby Cię to troszkę bolało ... a zazwyczaj tam gdzie pojawia się dyskomfort to jest ten obszar, który w naszym życiu wymaga jakiegoś przepracowania.
-chcesz żeby córka została z Tobą-będzie dym
-chcesz żeby rozwód był z orzeczeniem o winie, jeśli jż się nie zgodzi-będzie dym
-jeśli chcesz rozwodu bez orzekania-to czy będzie dym zależy od Ciebie
Cokolwiek postanowisz musisz wznieść się ponad poziom zdradzacza(trudne) i jej nie hejtować.
Cokolwiek postanowisz nigdy swoich złych emocji nie przekazujesz córce- pamiętaj to zawsze będzie jej matka i nie można zakładać, że córce przekaże swoją dwulicowość, tego nie wiemy i jak zwykle możemy mieć tylko nadzieję, że wychowamy odpowiedzialnego człowieka. 3 sie:tak_trzymaj
Nie wiem na jakim obecnie etapie jesteś, czy już zdecydowałeś już o rozwodzie, opiece. Z tego co piszesz bardzo zależy Ci na córce, na dobrym jej wychowaniu. Pamiętaj tylko, że dziecko potrzebuje też matki i dla jej rozwoju musisz zadbać o kontakt z matką, tak żeby był w miarę regularny i dobry. A ten kontakt będzie dobry,kiedy jednak zawalczysz o dobre stosunki między wami. A jak to zrobić? Myślę, że po prostu pozwól odejść tej kobiecie (byłej żonie), kiedyś ją kochałeś i chciałeś żeby była szczęśliwa, to dzisiaj w imię tego co było i dla dobra córki, po prostu powzwól jej znajezc własne szczęście gdzie chce. Ty swoje szczęście i spokój odzyskasz jak wszystko to sobie w głowie poukładasz i pogodzisz się z losem... niestety każdy z nas którzy "tego" doświadczyli, musiał schować dumę do kieszeni i zacząć żyć dla siebie.
Córka jest ważna, ale Ty też jesteś ważny. Pamietasz?-jak jest w samolocie, komu najpierw zakładasz maskę tlenową?
Dąż do tego żebyście z czasem mogli w miarę normalnie rozmawiać w sprawie córki, ustalać opiekę i nie odbieraj swojej córce matki.
To jest moja opinia na podstawie tego co przeczytałam.
Każdy w końcu poznaje osobę, która mu uświadamia, jak wiele jest wart i jak wiele czasu niepotrzebnie stracił, żeby udowodnić to innym. - Aleksandra Steć