Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
[b]Ja[/b]
12 lat temu popełniłem jeden z największych błędów swojego życia. Zdradziłem swoją żonę. Choć byliśmy bez ślubu, traktowałem ten związek jak małżeństwo. Przyczyna ? Pamietam jak dziś. Żona zaszła w ciążę, urodziła dziecko. Najpierw była na urlopie macierzyńskim, później wzięła wychowawczy bo do pracy wracać nie chciała. Żyliśmy z jednej pensji i było ciężko. Ja w gospodarowaniu pieniędzmi nie byłem też dobry. Raczej kiepski. Problemy finansowe wkurzały żonę, aż wreszcie powiedziała dość. Celibat aż wyprostujesz finanse, uregulujesz zaległości. Celibat trwał dwa lata. Nie raz usiłowałem nakłonić ja do sexu, nie raz się starałem. Nie udało się i coś pękło.
Nowa znajomość szybko zaowocowała przygodnym sexem. Po kilku dniach drugim zbliżeniem. Później zacząłem wycofywać się z tej znajomości. Powolutku i delikatnie. Do czasu, gdy nowa znajomość oznajmiła, że jest w ciąży. Choć nie bardzo w to wierzyłem, stosowaliśmy zabezpieczenia, pewności nie miałem. Ciąża wymusiła podtrzymywanie tej pechowej znajomości. Dziewczyna chciała kontynuować ja także na podłożu sexu twierdząc, że w ciąże już zaszła wiec to nie ma znaczenia. Uległem tylko raz, ten trzeci. Moje wątpliwości co do ciąży szybko były rozwiewanie. A to tester, a to badania od ginekologa, a to USG. Po pewnym czasie pojawiły się i roszczenia finansowe, bo przecież kobieta w ciąży ma większe potrzeby. Gdy bywałem oporny, moja rprzyjaciółkar1; odwiedziła mnie w domu. Wiedziała, że mam żonę i dziecko. Wiedziała na jakim osiedlu mieszkam, wiedziała, że mam psa dość niezbyt popularnej rasy. Choć owa wizytę udało mi się jakoś wytłumaczyć żonie, żona była podejrzliwa i rozdrażniona. Rozmowa z rprzyjaciółkąr1; odbyła się na klatce w cztery oczy. Podczas rozmowy powiedziała, że wie gdzie mieszkam i jak nie chcę sobie narobić gnoju, to żebym jej nie unikał i wziął odpowiedzialność za ciąże. Mijały kolejne miesiące, rprzyjaciółcer1; brzuszek rósł. Tak mi się wydawało. Dostawałem nowe zdjęcia USG, nowe dokumenty z badań. Zaczęła snuć plany co będzie dalej, jak dziecko będzie miało na imię itd. W końcu nie wytrzymałem. Po kolejnych zadaniach finansowych (na badania, na witaminki itp) załamałem się. Przyznałem się żonie do wszystkiego. Rozmowa była spokojna i długa. Kluczem było to, jaka jest moja decyzja. Powiedziałem bez namysłu, że chce zostać z nią. Bardzo to przeżyła. Jej nastroje wahały się jak wahadło w zegarze. Od złości do namiętności. Była wówczas nacudowniejszą kobietą w trakcie sexu by po kilku godzinach stać się największa zołzą. Ona cierpiała, ja także. Ona z mojej winy, ja ze swojej. Potulnie znosiłem jej humory i starałem się pomóc. Niestety problemem w zapomnieniu była wisząca ciąża. To właśnie moja żona była na tyle silna, by zaaranżować spotkanie z moją kochanką i jej rodzicami pewnymi tego, że będą mieć wnuka. To ona ustaliła zasady i dała mi jeszcze raz możliwość wyboru. Wyboru jasnego dla wszystkich. Ustaliliśmy wówczas, że nie będziemy się już spotykać i nawiążemy kontakt dopiero wówczas, gdyż rprzyjaciółkar1; urodzi. To niestety nie pomagało jej zapomnieć, mnie także. Czekaliśmy kilka, niezwykle długich miesięcy. rPrzyjaciółkar1; kilkakrotniusilowala nawiązywać kontakt, ale ja go unikałem, zreszta moja żona skutecznie broniła swojego terytorium. Nie było łatwo. Przy najdrobniejszych problemach, różnicy zdań problem sprawiał, ze byłem bez szans. Nawet nie pamietam ile razy chciała się z dzieckiem wyprowadzić i ile razy błagałem, by została.
Choć termin porodu minął, nie uzyskaliśmy wiadomości o dziecku. Żona chciała wyjaśnić sprawę do końca i wspólnie zadzwoniliśmy do rprzyjaciółkir1;. Okazało się, że ciąża była jednym wielkim kłamstwem zaserwowanym przez wariatkę nie tylko mojej, ale i własnej rodzinie. Żona zażyczyła sobie, abym wniósł oskarżenie cywilne związane z wyłudzeniem pieniędzy. Choć wiedziałem, że to nie ma sensu gdyż pieniądze jakie przekazywałem były oddawane bez potwierdzenia, złożyłem taka sprawę. Wiedziałem, że dla żony jest to ważne. Sprawę oczywiście przegrałem, ale chyba nie to było najważniejsze. Najważniejsze dla żony było to, że tamta kobieta nic dla mnie nie znaczyła. Później wzięliśmy już oficjalnie ślub cywilny. Ja z problemem borykałem się przez kolejne lata. Nie tylko żona wiedziała o zdradzie, ale nasze rodzinne problemy stały się problemami na większa skale. Teściowie dowiedzieli się dość szybko i choć nigdy nie powiedzieli mi złego słowa, ja do dziś czuje wstyd.
Życie po zdradzie jest okropne. Przy każdej sprzeczce argument zdrady mógł wypłynąć. Argument, na który odpowiedzi nie ma. Żona dość skrupulatnie kontrolowała co robię i starała się wiedzieć o wszystkim. Ile razy była pewna, że coś kombinuje choć nie kombinowałem. Ile razy kończyło się to awanturą. Ile razy płakałem z bezsilności. Nie pamiętam. Po wielu, wielu latach nasze życie wróciło do normy. Choć kontrole stały się sporadyczne, choć argument zdrady w naszych sprzączkach pojawiał się rzadko, zawsze musiałem liczyć się z tym, co niosła przeszłość. Nigdy nie uległem pokusie. Choć czasem wydawało się, że można spróbować, zawsze wiedziałem, że kolejnej szansy nie będzie, a ja kocham moja zołzę.
[b]Ona[/b]
Rzecz zabawna, bo jesteśmy trochę przeciwieństwem. Moja żona kocha góry. Ja chodzenie po górach traktuje jako dopust Boży. Ja kocham historie, miasta i komputery, dla mojej żony to smród antyków, duszna miejska dżungla i złomy nie warte uwagi. Znaleźliśmy jednak wspólne rzeczy. Razem zakochaliśmy się w pewnej, europejskiej stolicy do tego stopnia, że staramy się do niej jeździć przynajmniej raz na kwartał. Razem stwierdziliśmy, że jest to miejsce w którym się świetnie czujemy i moglibyśmy tam żyć. To miasto, które nas wzywa. I nawet gdybym o trzeciej w nocy powiedział, jedziemy, ona byłaby gotowa. Z miastem tym związane tez jest pewne wspomnienie piosenki. Piosenki w wykonaniu mało znanej w Polsce artystki. Artystki której oboje staliśmy się fanami do tego stopnia, że pojechaliśmy razem na koncert. Pierwszy raz w życiu razem na koncert.
Choć byłem już grzecznym chłopcem przyznam, że czasem zapominałem się w swoich zajęciach. Realizowałem swoje zainteresowania, podobnie jak moja żona swoje. Czasem żyliśmy obok siebie, a nie razem. Wspólne wakacje w zeszłym roku były przepojone sexem. Pojechaliśmy bez dziecka i mogliśmy eksperymentować, a ja dopiero wówczas poznałem, jak moja żona potrafi zaszaleć. Byłem zaskoczony.
Zimą moja żona przeszła pewna metamorfozę. Zmieniła styl. Zaczęła nosić pończochy i wyglądać naprawdę sexi choć czułem, że nie dla mnie. Moje pytania zbywała twierdzeniem, że nosi pończochy bo lubi. Dziwne bo nigdy nie nosiła wcześniej, a jedna para która jej kupiłem wiele lat wczesniej, chyba zgniła w szufladzie.
Choć wiedziała, że pończochy mnie kręcą, jakoś nigdy nie były dla mnie. Jednak nasze współżycie jakoś tam się układało. Raz lepiej, raz gorzej.
Żona zaczęła coraz częściej pisać przez telefon i ewidentne starała się, bym nie zwracał na to uwagi. Gdy byłem zaniepokojony, powiedziała mi, że ona ma prawo mieć znajomych przez internet i dość szczegółowo opisała z kim pisze i w jakim charakterze. Uznałem, że wszystko jest Ok. Nawet gdy chciała się z kimś umówić na kawę, zgodziłem się. Rodzina to nie wiezienie przecież. Jedna znajomość zgasła, gdy ktoś tam sugerował sex. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że żona kontroluje to co robi. Pisać nie przestawała ale często mówiła z kim i o czym. Nigdy nie pokazywała korespondencji, a ja nie oczekiwałem tego. W święta wielkanocne byliśmy u teściów. Gdy wracaliśmy ja kierowałem, a żona cały czas z kimś pisała. Zaczęło mnie to irytować. Kilka dni po powrocie, przez przypadek zalogowałem się na jej skrzynkę. To co znalazłem, zszokowało mnie. Korespondowała z kilkoma facetami a korespondencja była dość kwieciście ozdobiona tym, co z którym by robiła. Kilu facetom proponowała spotkanie w hotelu, lecz do spotkań prawdopodobnie nie doszło. W dniu w którym odczytałem korespondencje byłem wściekły, ale nic nie powiedziałem. Nie zdążyłem przejrzeć wszystkiego. Następnego dnia rano przeczytałem, że umówiła się z kimś w hotelu. Kompletnie nie wiedziałem co zrobić. Do spotkania raczej nie doszło, tak wynika z późniejszego rozwoju wydarzeń. Dla mnie to jednak było zbyt wiele. Wróciłem z pracy i zrobiłem awanturę. Awanturę by usłyszeć, że nie miałem prawa włamywać się na jej skrzynkę. Moje rzadania by odblokowała telefony i pokazała co w nich jest, zbyła agresją. Żona przestała pisać, mieliśmy ciche dni, ale życie wróciło do normy. Minęło kilka miesięcy i żona zaczęła znowu pisać. Przyznała się sama. Ze pisze z gościem, który mieszka w Niemczech. Że za granicą, wiec mogę czuć się bezpieczny. Rzeczywiscie to je pisanie było dużo mniejsze. Takie, prawie jawne choć nadal nie miałem dostępu. rNiemiecr1; przyjechał do Polsko i żona chciała z nim się umówić na kawę. Zgodziłem się. Pojechała, wróciła wszystko Ok. Miała się umówić jeszcze raz, za kilka dni jak będzie wracał przez Polskę, ale się nie umówili. Kontakt z Niemcem się urwał tuż po wakacjach, bo o coś się tam posprzeczali. Kilka tygodni później poznała kolejnego Polaka w Niemczech i zaczęła pisać. Podobnie jak z tamtym. Mnie jednak coś przestało pasować.
Udało mi się podglądnąć dwie cyfry kodu pin do telefonu. Resztę zdobyłem metoda prób i błędów. Długo to trwało. W pewien piątek miałem pożegnanie w pracy. Zmieniał się właściciel firmy i poprzedni chciał zorganizować kolację pożegnalna. Powiedziałem żonie a ta nawet się ucieszyła, bo akurat w piątek miała iść z pracy na piwo. Trochę mnie to zaskoczyło, bo nigdy na piwo nie chodzili ale pomyślałem, że przecież czasem takie spotkania koleżeńskie sa spontaniczne. Żona wróciła po 19-tej ja po 23-ej. Żona poinformowała mnie, że we wtorek maja kontrole i chcą kontrolerów zaprosić na obiad. Tuż przed jej wyjściem do pracy w poniedziałek szybko odblokowałem jej telefon. Piątkowy wypad na piwo, okazał się wypadek z kolegą z pracy, który nie uległ pokusie. Co jednak bolało, żona wysłała mu kilka swoich fotek, takich które razem robiliśmy. Nie były to fotki sexu. Nic z tych rzeczy. Powiedziałbym, akty na których wszystko co cenne, jest jakoś zasłoniete. Nie powiem, wkurzyłem się. Wkurzyłem się też nieco rozwiązłym językiem we wcześniejszej korespondencji. Np. rże szkoda ze nie idzie na wesele na które my szliśmy. Ubikacja byłaby kooedukacyjna a później mógłbyś pić z moim mężem.r1;.
Zszokowany tym co znalazłem, nie sprawdziłem reszty bo nie zdążyłem. Postanowiłem nie wszczynać awantury ale przygotować się do poważnej rozmowy i sprawdzić, co jeszcze kryje jej telefon. W poniedziałek wróciłem późno. Załatwiłem żonie nowy telefon bo prosiła mnie. Taniej. Zamiast po pracy wrócić na obiad, jeździłem z jednego końca miasta na drugi by odebrać wymarzony telefon, kupić futerał. Wróciłem wieczorem, głodny i zmęczony ale szczęśliwy, że sprawiłem jej radość. Na zajrzenie do telefonu nie było czasu. Przenosiła dane itd. We wtorek wysłała buziaczka SMS i napisała, że idzie na obiad z kontrolerami. Wróciła o 19:30. Razem przytuleni oglądaliśmy film. Także i w ten dzień do telefonu nie zdążyłem zaglądnąć. Zajrzałem następnego dnia rano. Kolega z pracy okazał się najmniejszym problemem. Probleme był ów drugi Niemiec. Wysłała do niego także rnaszer1; fotki swoich aktów, a on wysłał swoje zdjęcia z łazienki. Pisali o tym, co razem by robili. Jednak wtorkowe spotkanie z kontrolerami, okazało się spotkaniem z gościem. Spotkaniemw hotelu po który brakowało jej tylko tego, co jest po sexie. Załamałem się. Do pracy nie poszedłem, wziąłem urlop na rządanie. Musiałem przemyśleć.
Po południu odbyłem rozmowę. Powiedziałem, ż mam dostęp, pokazałem zrzuty ekranów korespondencji. Dowody niepodważalne. Początkowo była oburzona, twierdząc, że znowu bawisz się w szpiega. Jednak gdy pokazałem korespondencje dotycząca wtorku, zamilkła. Zarządałem określenia się co dalej. Albo kończy z tymi znajomościami, ja mam dostęp do telefonów podobnie jak ona do mojego i budujemy wszystko od nowa. Albo może się spakować i wyprowadzić następnego dnia. Następnie wyszedłem z domu wiedząc, że jak zostanę to nie wytrzymam. Wsiadłem do auta i jechałem przed siebie. Ile jechałem, gdzie jechałem. Nie wiem. Dostałem SMS rPrzepraszamr1;. Może wam się wydać to śmieszne, ale to chyba drugie przepraszam jakie usłyszałem od żony. Po kilku godzinach zadzwoniła bym wracał.
[b]krajobraz po bitwie[/b]
Wróciłem bo ja kocham. Bo kiedyś ona mi wybaczyła i postanowiłem wybaczyć jej. Dać jej szanse. Wróciłem nie zdjąć sobie jeszcze sprawy jak wyglada krajobraz po bitwie.
Nie awanturowała się. Rozmawialiśmy spokojnie choć we łzach. Ja starałem się dowiedzieć jak najwiecej. Bez sensu. Wyciągałem informacje co i jak, chciałem wiedzieć wszystko, minuta po minucie. Jak to robili, gdzie skończył. Itd. Cześć informacji wyciągnąłem, cześć nie. Żona powiedziala rdośćr1;. Stwierdziła, że ona wie co czuje bo to przeżyła i takie detale nie pomagają. Skasowała konta randkowe, odblokowała telefon i tak jak dawniej, mamy możliwość wzajemnej lokalizacji. Przysłał mi następnego dnia SMS, czy jestem zły. Powiedziałem, że nie. To nie złość. TO dziwne uczucie. Odpowiedziała, że wie i pomoże mi jak tylko będziemy mogłam. Stwierdziła także, że ten sex nie był niczym ciekawym bo zrozumiała, że sex bez miłości jest inny. Mniej przyjemny.
Człowiekiem zdradzonym targające emocje. Od miłości po złość. Raz mam ochotę na szaleńczy sex za chwile nawet nie mam ochoty sie przytulić na kanapie. Bo może on skończył właśnie w tym miejscu. TO irracjonalne, ale tak jest. Budzę sieć w nocy i nie mogę zasnąć rozmyślając. Moja wyobraźnia dokłada szczegóły których nie poznałem. Z drugiej strony, gdybym je znał, analizowałby wszystko.
Kilka dni później usiłowałem ja pocałować. Zbliżyła się i pocałowałem ją, choć w głowie miałem myśl, że on to też robił. Ale by ja pocałować, musiałem powalczyć z własna psychiką. Rozmawialiśmy po wszystkim tak jak nigdy. Czasem na wesoło, czasem na smutno. Złe myśli dopadają w najmniej oczekiwanym momencie. Gdy żona widzi, że za dużo myśle, stara się mnie z tego wyrwać. Tylko raz się poddała gdy się rozpłakałem. Jak dziecko. Zamiast mówić, tylko mnie przytuliła.
Wróciliśmy też do wspólnego sexu. Dzikiego i namiętnego. Choć na początku miałem ogromne problemy. Chciałem, ale nie mogłem. Wiedziała, że to blokada. Powiedziała, źe to minie. Mimo wszystko chciałem, by jej było wtedy dobrze i cieszyłem się z tego, że udawało mi się ja doprowadzić do rozkoszy. Tylko po co myślałem, czy on też widział jak ona szczytuje ?
Postanowiłem się zmienić i podrywać żonę. To całkiem zabawne. Gdy jestem z nią, raczej nie myśle o tym co było. Myśli wracają. Czasem sobie z nimi radzę, czasem nie. Staram się spędzać z nią jak najwiecej czasu. Aby sobie poradzić ze sobą, poszedłem do psychologa. Ta rozmowa bardzo mi pomogła choć wiem, że na jednej się nie skończy.
Złe myśli zostają i wracają w najgłupszych momentach. Bo czy nie jest głupim momentem to, że gdy pojechałem z żona w góry bez narzekania, pojechałem bo chciałem. Że gdy sama z siebie pocałowała mnie na jakimś szczycie (rzadkość bo ona raczej jest powściągliwa w uczuciach) i gdy sieć odwróciła ja spojrzałem na jej tyłek i pomyślałem, że ma niezły tyłeczek, a chwile później pomyślałem, że niedawno obcy facet rlądowałr1; ją w ten tyłeczek.
Nie wiem co będzie. Staram się i mam nadzieje, że nam się uda. Zdrada może być klęską, ale może być tez katalizatorem do budowania czegoś nowego. Zobaczymy. Narazie walczę ze złymi myślami...
Sottas, Twoja żona zdradza Cię od lat. To nie jest jej pierwszy kochanek. Wszystko, co teraz widzisz/słyszysz, to jest jedynie teatrzyk. W tym momencie sprawdza (weryfikuje), czy jest wstanie Cię urobić i troszkę wyciszyć "temat". Napiszę brutalnie, jej się bardzo podoba (podnieca) wypinanie tyłka boczniakom. Zastanów się, czy jesteś wstanie zaakceptować fakt, że proceder niewierności trwał bardzo długo i że tego syfu/brudu/kłamstw jest od groma. Następnie Twoja żona musi szczerze odpowiedzieć przed samą sobą, czego pragnie bardziej (co jest ważniejsze) - rodzina czy "ogień" na mieście?
Moim zdaniem, ona (Twoja gwiazda) ciągle uważa, że nie został osiągnięty punkt graniczy, w którym musi się określić. Myśli, że obecny problem uda się rozmydlić - w końcu tyle lat, dawała radę Cię "oswajać".
Jeszcze jedno, ostatni "hotelowy" boczniak - zapewne - jeszcze nie podkulił ogonka i będzie próbował ponownie skontaktować z Twoją żoną w wiadomym celu, wtedy daj mu po "łapkach". Zacznij trochę bronić swojego rewiru, nie dla żony - dla siebie.
I pamiętaj, w takich sytuacjach życiowych (skrajnie kryzysowych/zdrada) musisz być mentalnie przygotowany, że to może być koniec Twojego małżeństwa, wtedy na przekór ("problemowi", masz większe szanse (o dziwo), aby naprawić związek. Powodzenia.
Nie wiem co to ten Watss coś tam,i wiedzieć nie muszę i do czego służy,ale od tak sobie tam nie jest.
Sottas,po takich lotach zaraz nie będziesz wiedział komu ryja obić
ale takie kontrolowanie,sprawdzanie i łażenie za dupą jest męczące wręcz paranoja.
Sottas,skupiasz się nie na tym co trzeba, od samego początku waszego małżeństwa twoja żona była jak harpia, to ona stawiała warunki,po drodze się wykoleiła coś w niej pękło,jakby chciała ci powiedzieć "poczuj to,zobacz jak to jest" i popłynęła,to ona ma problem z którym sobie nie radzi i jej to rybka co ty sobie tam myślisz.
Ja tylko zapytam czy po twojej zdradzie z wymyśloną ciążą po drodze,korzystaliście z terapii? czy twoja żona była na jakiejś terapii?
Franz: Nie zdradzała i nie oszukuję się w tym względzie. Przez kilka lat po moim wyskoku to ona mnie kontrolowała, jej nieufność zmalała gdy załatwiłem jej pracę. Pracowaliśmy razem w jednej firmie. Razem do pracy, razem z pracy, razem czas wolny. Owszem, jakby się bardzo uparła to może, ale powiedzmy, że na 99% jestem pewien że nie. Oczywiście mogę się mylić.
Przy okazji wczorajszej scysji, trochę sobie wytknęliśmy to i owo, może bez potrzeby ale z jednej i drugiej strony były jakieś "ale". Wkurzają mnie jej teksty, że ktoś coś robi dla niej bo jest romantyczny. Tak jakby nie wiedziała, że nie chodzi o romantyzm ale dupę. Zresztą rzuciłem hasło w przypływie emocji, że gość był mało romantyczny a raczej wyrachowany bo a hotel zapłacił 139 zł a jakby poszedł na miasto, to a taki sex musiałby wydać dużo więcej. Stwierdziła, że może to ona go przeleciała a nie on ją. Może to była jej decyzja. Może...
Komentarz doklejony: Zahira Niestety nie. Moja żona uważa, że psychiatra to taki cywilizowany wariat, a psycholog to niemal to samo. Choć ją namawiałem wiele razy, ona uznała, że jest najlepszym psychologiem dla samej siebie.
Dziś rano udałem, że nic się nie dzieje. Przynajmniej się starałem. Nie wiem czy zauważyła, choć zapytała co tak dziwnie patrzę. Wyłgałem się, że jestem zaspany. Poniekąd fakt. 1.5 godziny snu to trochę mało, a później przewalanie się z boku na bok. Pojechała do pracy jak zawsze, buziaczek na dowidzenia. 8:06 dojechała, przysłała SMS, 8:11 logowanie na drugim Whatsapp.
Tak sobie myślę czy nie rozegrać tego tak. Wrócić do domu, z uśmiechem i zagaić, że ja rozumiem, że to telefon służbowy ale myślę, że jakbym poprosił to by go odblokowała. Może powiedzieć "nie, bo..." wówczas stwierdzę, że skoro to jest dla niej ważniejsze to trudno jakoś to przeżyję i wchodzę w fazę "zimny lód". Będzie jej ciężko. Nie tylko w domu. Idą święta, musi pojechać do rodziny jak pojedzie sama, będą pytania i co ludzie powiedzą (mała, podkarpacka wieś). W dodatku ktoś musi wynieść opony z piwnicy, pojechać zrobić przegląd i wiele innych dupereli. Ja mogę mieć na to wyjebane kompletnie. Mogę jej pomóc "zimny jak lód".
Opcja druga, to mówi e by odblokowała a ja mówię sprawdzam. Jak w pokerze. I zapytam, po co Ci u licha drugi Whatsapp. Zgodnie z sugestią, nastawiam się, że przy takich układach to i tak wszystko się rozleci, ja zostanę z dzieckiem, mieszkaniem i samochodem, ona z samochodem.
Sottas oczywiście rozegranie w pokerze jest możliwe ale co jak blefujesz?
Co jak Ty nie jesteś gotowy odejść ?
Potem Szansa dla szansy ?
Co jak usuwa każda wiadomość z drugiego konta ?
Co jak coś znajdziesz i co jak nic nie znajdziesz?
przez kolejne 10 lat rozkminianie kim Ty jesteś dla niej. Czy mogło tam być ale ....
Ludwiku i sabo Nie idź ta droga..Przygotowujesz sobie piekło które będziesz przeżywał w głowie.
Kłótnia - Hm skruchy to tam raczej brakuje. Brakuje mi tam empatii do Ciebie, jest chec dopierdzielenia poniżenia nawet. To są słabe prognostyki - jak tak kocha to czego ona żałuje jak tamten był taki romantyczny.
i tak sobie będziesz rozgrywał, jak i rozgrywasz do tej pory, do usranej śmierci;
mówisz o problemie zdrady, a ona jest efektem wtórnym, bycia pantoflem;
Komentarz doklejony:
a swoją drogą, młoda, zdrowa kobieta i dwa lata bez seksu?
cierpiętnica-ascetka?
amor ok rozumiem tylko nie wiem jak teraz z tego wyjść twardo. Mogę to olać zupełnie, powiedzieć wiem o tym ale nie mam ochoty na szczegóły, mam to w dupie i teraz ty się martw.
Mogę tez olać zupełnie tem problem bo wydaje mi się, że podołam. Poprostu przemilczeć.
Oczywiście można tez postawić twarde warunki by tel służbowy przestał być tajemnica. Warunki z całymi konsekwencjami tego. Wóz albo przewóz. 1 lub 0. Generalnie jestem zmęczony ta sytuacja już. Mogę coś robić albo położyć lagę na wszystkim kompletnie.
odwróć pozycje siły i puść wolno, a sam skup się na pielęgnowaniu tego co dobre i istotne w Twoim życiu;
u mnie największa pobudka niewiernego nastąpiła, po jasnym twierdzeniu: "ale po co mi to mówisz?" " nie potrafisz być wierny, więc ja na Twoją wierność już nie liczę, ale też i sama nie muszę dawać więcej niż dostaje" (co nie znaczy, że masz od razu iść na bok, ale ona tego wiedzieć nie musi)
ustaliliście coś, ona łamie te ustalenia, stawiasz jasno sprawę; "złamałaś ustalenia, to i mnie one nie obowiązują"; niech teraz w jej gestii leży wyjaśnienie;
jeśli ma czyste sumienie i jej zależy, to to zrobi; jak nie, to sytuacje masz jasną (co nie znaczy, że musisz od razu podejmować jakieś drastyczne ruchy; daj pewnym rzeczom czas; i tak, gdzie się masz spieszyć, jak nie masz żadnej dobrej alternatywy? ; jak będziesz miał więcej takich kwiatków, to będziesz już wiedział, że masz sobie tyły zabezpieczyć i zrobisz to na spokojnie )
Komentarz doklejony:
kiedy zobaczysz, że jej nie zależy na rzetelnym wyjaśnieniu, ma gdzieś Twoje samopoczucie i troskę o Ciebie, to będziesz też wiedział, że masz baczniej się rozglądać
Mogę tez olać zupełnie tem problem bo wydaje mi się, że podołam. Poprostu przemilczeć.
Ja powiem Ci tylko tak, jak ja uważałem, że podołam, wezmę na klatę i przemilczę problem/my to dostałem rogi. Efekt, napompowana problemami klata i... i rogi
Ty już masz rogi, Twoja żona ma.. no właśnie co ma żona? A tak na serio, to chyba właśnie czas rozwiązywać te problemy, a wynik przyjdzie sam, nie rozkminiaj bo i tak Cię może zaskoczyć, zresztą sam już to chyba wiesz. O świętach nie myśl, bo do tego czasu możesz mieć na głowie jeszcze więcej miejsca do wieszania świątecznych bombek
Sottas, a mnie się wydaje, po prostu, że zwyczajnie boisz się tego słowa "sprawdzam" bo jesteś przekonany, że coś tam znajdziesz a na to nie jesteś gotowy psychicznie, mentalnie.
Niestety, ale musisz przede wszystkim podejmując te działania być przygotowanym na najgorsze i tak jak dirty napisał wyżej, gdy Twoje podejrzenia okażą się brutalną prawdą musisz znaleźć na tyle sił aby podjąć tę ciężką, ale jedyną słuszną decyzję o jakichś radykalnych krokach, odwrotu już nie będzie.
Czy jesteś na to gotowy? Czy potrafisz wyobrazić sobie już teraz, że Was nie będzie? Od tego należy zacząć. Tak jak ze śmiercią kogoś bliskiego, nigdy nikt nie jest na nią gotowy i nikt do końca nie potrafi się z nią pogodzić, ale powolne oswajanie się ze stanem rzeczy choć trochę ułatwia.
Napiszę z autopsji. Przedwczesne ujawnianie podejrzeń, czy dowodów, sprowadza jedynie kochanków do głębszego podziemia. Jeżeli naciśniesz teraz na odblokowanie telefonu i nic tam nie znajdziesz, bo bedzie pokasowane zawczasu, tylko się sfrustrujesz a twoje podejrzenia i tak nie miną. Ona natomiast zacznie lepiej sie maskować. Proponowałbym odpuścić temat, aż Ż przestanie być ostrożna. Wiem, że cię to ugniata ale udawaj, że temat zamknięty. Zaatakujesz za jakiś czas, w najmniej spodziewanym przez nią momencie. Wtedy jest szansa, że wpadnie ze swoja korespondencją.
W sumie dziś miałem taki dzień, że postanowiłem zadziałać licząc się z tym co może się wydarzyć. Zmęczony jestem myśleniem i tym, że tracę apetyt i śpię coraz mniej.
Wróciłem do domu i uzbrojony w nadmierne pokłady opanowania rozpocząłem rozmowę. Udało mi się zachować zimny spokój do samego końca. Spytałem, czy zależy jej na odbudowaniu zaufania. Powiedziała ze tak. Wiec jak chcesz je budować instalując drugi komunikator. Po co ? Nie bardzo potrafiła wyjaśnić twierdząc, że potrzebowała coś sprawdzić. Zimno i logicznie jej wytłumaczyłem, że to nie jest jej potrzebne do spraw służbowych a wiec telefon nie używa do celów służbowych. Niestety, wymsknęło się jej, że nic nie pisała i chyba to prawda. Tak czy inaczej, musiałem zrezygnować ze sprawdzenia bo pewnie by tam nic nie było. Powiedziałem wiec, że to co robi jest sprzeczne z tym co ustaliliśmy i może sobie robić co chce. Mnie to wali i już. Co prawda usiłowała odgrywać teatrzyk - płacze i oskarżenia że ja ja niewolę, że ja szpieguje i takie tam duperele. Beztrosko odparłem, że kto jak kto, ale ona nie powinna być tym zdziwiona bo sam tak robiła. Tyle ze ja ja wówczas usiłowałem przekonać do siebie a oba obecnie robi wszystko, żeby mnie do siebie nie przekonać. Że mnie starczy czysta gra, a ona nie chce grać czysto i że zamiast dbać o to by wszystko było jasne, tworzy kolejne tajemnice. Stwierdziłem także, że zasadniczo ona ma wyjebane na wszystko bo było, minęło i to że ona nie była emocjonalnie związana to ja powinienem być szczęśliwy i skakać jak małpa. Ale to tak nie działa wiec jej wybór. Straszyła, że może lepiej żeby się wyprowadziła ale ja powiedziałem, że może robić co chce. Mnie już nie zależy. I z uśmiechem poszedłem robić to, czego nienawidzę - prasować. Postanowiłem tez bezwględnie wdrożyć 34 punkty. Trudno, albo wóz albo przewóz. Jestem usmiechniety i starym się trzymać dystans choć nie okazuje złości ani nic. Po prasowaniu zacząłem czytać książkę jakby nic się nie stało. Królewna po akcji rozpaczy (ujmującej za serce) teraz ma fazę focha. Nie gada i nic nie potrzebuje. Ciekawe jak długo. Jeśli chodzi o techniczne sprawy, nic się nie zmieniło. Telefonu prywatnego nie zablokowała ale insluzbowego jiebodblokowala. W zasadzie wali mnie to. Niech teraz ona się pomartwi bo co zrobić. Oby mi sił inkonsekwencji wystarczyło.
Komentarz doklejony:
Zapomniałem dodać, że podczas prasowania królewna przeglądnęła mój telefonii leżał w innym miejscu. Ciekawe czego szukała... ale niech sobie przegląda.
Sottas nóż ku.... M... a jednak ta droga. I co niby jajka Ci urosły to oczywisty blef z Twojej strony. Nic nie uzyskałeś prócz łez i lekkiej jazdy na jej psychice.
Nic nie wiesz i w dup... jesteś. Ja myślałem ze tylko ja taki głupi byłem ale widzę, ze ostrzeganie Cię nie przynosi efektu.
I powiedz co teraz ...
takie straszne to do przewidzenia
- Ty masz w dupie ja niby ale nie odchodzi i już patrzysz kiedy i jak będzie prosić. Za dzień dwa będzie seksik na przeproszenie Ty święto lasu bo taki sukces masz.
To jak to jest sukces - to dupa zwyczajna jest i to mega ciemna dupa.
Jak kochanek jest to właśnie schodza do podziemia, jak nie ma to i tak będziesz myślał i rozkminial ( może Ci to zająć pare ładnych lat).
Ona już wie, najważniejsze- Ty nie chcesz za nic w świecie odjeść!!!!!! - bo w końcu zasada jest jedna po żółtej kartce jest czerwona, a Ty jaka wyjęles Różowa? Czy grasz teraz w księcia i księżniczkę.
Mówiłem Ludwiku i Sabo - nie ta droga bo sam na niej byłem i to maskara jakaś co robisz. Nie oszukujesz jej ani nas sobie robisz chłopie krzywdę. Ty z tym będziesz się borykał - bo dokładnie nie wiesz nic i nic nie osiągnąłeś.
o czym Ty mówisz dirty?
on ma podjąć decyzję za nią i siłą tą decyzję wymusić?
ona odkryje nagle, że go kocha, bo ją od kochanka odetnie???
jak kochanek jest, a najprawdopodobniej jest, bo na to wygląda z jej reakcji, to ma się zarzynać psychicznie i poniżać zachowaniami ćwoka?
co ma mu niby dać poznanie szczegółów ile razy i gdzie ją gość obracał, czy obraca? na co mu to wiedzieć? pomoże mu to w czymś?
ma już jasną sprawę, bo już jasno widzi, że babka kombinuje, na kiego czorta mu bliższe szczegóły?
ona albo się ocknie, kiedy on odetnie się psychicznie, albo nie;
on ma czas na spokojne zabezpieczenie sobie tyłów;
co niby zyskałby na tym zatrzymaniu jej siłą?
albo na zrobieniu rozpierduchy z życia własnego i życia dzieci?
co ma mu dać stworzenie piekła i jazd z wyprowadzkami i ponownym wprowadzaniem się mamusi bądź tatusia?
Komentarz doklejony:
po jej zachowaniu, jeśli nie jest naiwaniakiem żyjącym nadziejami, już ma jasną sprawę
Amorku no właśnie ja o tym samym piszę tylko poruszam trochę inny aspekt.
Sottas nie odchodzi, a gra. Jak widzi, że kombinuje to jest czerwona kartka a tu jest niestety teatr - jestem stanowczy ale czekam na ... przeproszenie na przekonanie, że tak jest.
Dziś nasz kolega nic nie wie (przypuszcza), dalej się łudzi i nie odchodząc teraz (a przecież nic nie wie tylko przypuszcza, a to za mało jak człowiek ma marzenia do odejścia nie odchodzi tylko pręży muskuły ale to nie moment na ich prężenie).
Działanie jest pozorne i są z niego same straty dla Sottasa.
Sottas jest nawiniakiem (sorry Bracie) ale piszę Ci to inny nawiniak, który błądził jak i Ty podobnymi zagrywkami - więc cóż wiem jaka to ciemna dupa.
Sottas chcesz dojrzale, grzecznie - a ze zdradzaczami na tym etapie jednak trzeba jak na wojnie. W Twoim działaniu nie ma stanowczości - bo Ty chcesz by to się udało....
Stąd ta sytuacja nic nie zmienia tylko osłabia... Sottasa.
Sottas - własciwie chciałem teraz zacytowac wszystkie twoje słowa z ostatniego postu w których się pograzasz...ale uznałem ze to i tak bez sensu Ty wiesz lepiej. Ona cię kocha, ona cie nie zdradza, ona chce to naprawic, dlatego ma cie w dupie, ma zablokowany telefon a twój przeglada I tak wszystko co napiszemy ty i tak wiesz swoje, że kiedys sie ułozy, ze nic nie trzeba robic, ze ona nikogo nie ma haha ta ta na pewnooooo
Juz predzej bym powiedział ze sprawdza twoj telefon zeby cos znaleźć i wtedy w sadzie bedzie z twojej winy rozwod naiwniaku Jak chcesz wierzyc w bajki ktorem sam sobie wmawiasz, twoja sprawa. Nawet tutaj piszacy nikt w nie nie wierzy. Trwaj dalej w tym szczesliwym małzenstwie jak ci sie tak podoba, nic nie rób, siedź na tyłku nie ruszaj sie z miejsca, bedzie pieknie
Dirty teraz rozumiem.
I w kwestii, którą poruszyłeś, jestem tego samego zdania.
Cytat
Za dzień dwa będzie seksik na przeproszenie Ty święto lasu bo taki sukces masz.
dla kogoś kto seks ma reglamentowany na święto lasu, może to być faktycznym wyróżnieniem i chwytaniem Pana Boga za nogi;
i może w takich zachowaniach widzieć szczyt szczęścia i osiągnięć;
Sprawa pierwsza: ja już nie potrzebuje dowodów na zdradę bo je mam od dwóch tygodnie. Twarde, namacalne i umieszczone dla bezpieczeństwa w kilku miejscach.
Sprawa druga: gdyby drugi Wahtsapp był taki czysty, ona powinna bez gadania odblokować telefon i mi pokazać, że tam nic nie ma. Nie zrobiła tego, a wiec nie było to czyste. Tak przyjąłem, tym bardziej, że tłumaczenie o tym, że ma sprawdzać rcośr1; jest bzdurne i nawet ona to wie. Chodzę do burdelu nie po to by bzykać, ale coś sprawdzić.
Sprawa trzecia: nie widzę powodu dla którego ja mam się wyprowadzać z własnego mieszkania. I co mam niby zrobić ? Wynająć sobie mieszkanie, ja zostawić wolna, z mieszkaniem, dzieckiem i samochodem. A później jeszcze powie, że to ja jestem skurwiel bo uciekłem i porzuciłem rodzine. Takiego wała. Niech się sama wyniesie. Nich szuka lokum. Może ja ktoś przygarnie. Albo jak się będzie pierdolić z różnymi po hotelach, to będzie mogła w nich mieszkać.
Sprawa czwarta: pierwszy raz od czterech tygodni spałem jak dziecko. To już plus. Teraz to ja mam na wszystko wyjebane i tyle. To nie ja muszę coś udowadniać bo ja mam dowodu. Ja mogę złożyć tylko pozew o rozwód i to jest jedyna aktywność z mojej strony.
Sottas
Że się z nim komunikuje to sprawa oczywista. Kobieta zaangażowana emocjonalnie nie kończy romansu ot tak z dnia na dzień. Może się z nim nie bzykać, ale potrzebuje kontaktu, by cały czas podsycać ten ogień, by czuć się kobietą... pożądaną. Tym bardziej, że jaką ma alternatywę w domu? Gościa, który kiedyś ja zdradził, a teraz okazuje słabość kontrolując, szpiegujac i tocząc jakieś wojenki. Możesz ją ograniczyć w różnych aspektach, ale nie ograniczysz jej uczuć. Nie zabronisz jej tęsknić za tym wyidealizowanym obrazem kochanka.
Jedno co was łączy, że na ten moment oboje nie chcecie rozwijać spójności rodziny. Ona to wie, więc może zachowując pozory wzdychać do tego gościa, a za jakiś być może znowu się bzyknąć. Jedyne co może ja wyrwać z takiego stanu, to przekonanie, że Ty tej spójności zachować nie chcesz. W momencie zagrożenia jej postawa się zmieni. Może oczywiście zażądać deklaracji od kochanka, ale ten najpewniej z oczywistych względów spuści ja na drzewo, co tylko wzmocni jej determinację w ratowaniu waszego małżeństwa. Tak więc jeśli chcesz ją odzyskać musisz być gotowy na to że ja stracisz, bo to nie może być teatrzyk, tak trochę poudaję, żeby się wystarczyła. To musi być radykalna decyzja, odchodzę, a jeśli uda Ci się mnie przekonać zostanę i to warunkowo.
Może oczywiście zażądać deklaracji od kochanka, ale ten najpewniej z oczywistych względów spuści ja na drzewo, co tylko wzmocni jej determinację w ratowaniu waszego małżeństwa.
zostanie w takim momencie ze strachu przed utratą stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa; łapać będzie na szybko cokolwiek;
jak podejmie decyzje po tym, jak kochanek się nie sprawdzi i kopnie ją w cztery, to w sumie nie ma już czego zbierać;
bo pozostanie, ale wewnątrz "skrzywdzona przez tych złych mężczyzn"; i w sumie z musu z tą sierotą;
Masz w zupełności rację. On jej nie przygarnie bo ma rodzinę, żonę dziecko i nie szukał partnerki ale dziurki. Kolejna zdobycz, kolejne trofeum dodane do gablotki. Tyle, że ona tego nie rozumie. Przynajmniej narazie. Dlatego masz rację w 100%.
Teraz potrzebuję konsekwencji w działaniu i jakiegoś sensownego planu. W sumie mogę się spakować i zadekować u rodziców na kilka dni, choć nie ciężko mi ich pakować w cały ten syf. Tyle, że nie wiem czy ona w to uwierzy. Bo doskonale wie, że ja jej mieszkania nie zostawię przecież. To nie logiczne by było.
To raczej trzeba by jej wystawić walizki i liczyć się z tym, że je weźmie i pójdzie. To chyba nie taki zły pomysł. Jak wyląduje na mieście, będzie jej ciężko. Skończą się luksusy bo mąż daje kasę i jest na wszystko. Z jej pensją może sobie wynająć mieszkanie i tak wegetować bo nawet z utrzymaniem swojego samochodu może mieć już problem.
Coś jeszcze muszę wymyślić by przejrzała na oczy, że słodkie mydlenie oczu już się skończyło, a ja mam dość. Zresztą, zgodnie z prawdą...
Amor
Nie "zostanie z musu z tą sierotą", tylko ma się starać, żeby ta " sierota" zechciał zostać, a to różnica. Jeśli o coś będzie musiała zawalczyć, bardziej to doceni, ale stan umysłu drugiej osoby nigdy do końca nie jesteśmy w stanie wpłynąć. Średnio rozgarnięta osoba powinna z całej sytuacji wyciągnąć wnioski, ale jeśli komuś brak inteligencji, to cóż na to począć. Pytanie, czy warto się męczyć z takim kimś.
Sottas, Ty chyba dalej niczego nie zrozumiałeś, mimo że wszyscy udzielający się w Twoim wątku wyłażą ze skóry....:rozpacz
Jest takie mądre chińsko - wietnamsko - tybetańskie przysłowie: (
Błogosławieni którzy potrafią śmiać się z własnej głupoty, albowiem będą mieć ubaw do końca życia.
Naucz się chociaż śmiać z siebie, będzie ci lżej znosić konsekwencje swoich pomysłów na to, jak przekonać żonę by cię jednak nie zdradzała.
amor Amor bardzo cenię niektóre Twoje przemyślenia i wiele na nich skorzystałem, ale idąc Twoją drogą musielibyśmy się rozstać i musiałbym podjąć taką decyzję. Skoro tak miałoby być, po co cały ten galimatias. Można było wystawić ją za drzwi pierwszego dnia i byłoby po problemie. Rzecz w tym, że ja nie chcę tego kończyć bo tak, tylko chciałbym spróbować to jakoś naprawić. Wiem, do naprawiania jest sporo i dotychczas nie miałem takiej szansy bo byłem przegrany, a żona uważała, że nie musi się starać, bo tak. Teraz sytuacja się zmieniła i ona też musi się trochę postarać, bo nasze szanse się wyrównały. Pytanie czy chce.
lago Właśnie na to liczę, że ona wykaże się rozsądkiem i zrozumie, że nie jestem tylko tym skurwielem, który się kiedyś puścił i którego trzeba jebać jak psa wściekłego. Jeśli tego nie zrozumie, to znaczy że nie warto się ną przejmować i tyle. Ja mam wówczas czyste sumienie, że próbowałem i straciłem tylko czas.
Królewna zadzwoniła kilkadziesiąt minut temu i zaczęła dość hardo, że musimy coś z tym zrobić itp. Ja spokojnie, że ja nic nie muszę już robić. Powiedziała, że Whatsapp był jej potrzebny do pracy. Rozjebało mnie to zupełnie i zapytałem, co za super tajne zadania realizuje na Whatsappie że musi go używać i nie może pokazać i żeby przestała pierdzielić głupoty. Powiedziała, że nic jej wczoraj nie udowodniłem i jakbym chciał, to ona by pokazała. Bazując na tym co tu wyczytałem, powiedziałem jej, że dowody to ja już mam i zbierać nie muszę. To w jej interesie leży, żeby mi udowodnić że się mylę w swoich podejrzeniach. I jakby była taka czysta, to sama by odblokowała telefon i pokazała mówiąc, patrz wariacie, jestem czysta. Skoro tego nie zrobiła to...
I co dalej ? Ano, że ona musi podjąć decyzję co dalej bo ja nic nie muszę i w jej interesie leży by czuła się z tą decyzją dobrze. Chce wolności ? Proszę bardzo. Chce zostać, proszę bardzo ale musi pokazać, że chce a nie robić teatrzyk.
I w sumie na tym skończyliśmy tą wielce ciekawą rozmowę.
Nie "zostanie z musu z tą sierotą", tylko ma się starać, żeby ta " sierota" zechciał zostać, a to różnica.
jesteśmy tego samego zdania
Cytat
Jeśli o coś będzie musiała zawalczyć, bardziej to doceni, ale stan umysłu drugiej osoby nigdy do końca nie jesteśmy w stanie wpłynąć. Średnio rozgarnięta osoba powinna z całej sytuacji wyciągnąć wnioski, ale jeśli komuś brak inteligencji, to cóż na to począć.
ta inteligencja może być spora, ale niestety ukierunkowana jedynie na utrzymanie stabilizacji;
można się w tym punkcie nieźle naciąć;
więc dla Sottasa dodam tylko, że istotnym jest o co zdradzający walczy po zdradzie, o spokój, stabilizację i wygodę, czy o to co najważniejsze: odzyskanie bliskości, zaangażowania i odbudowanie intymności i powrót do pasji życia;
jak będzie walczyć jedynie o zewnętrzności, to się sam w tym udusisz, albo zaczniesz boki robić, by to wytrzymać; bo potrzeba bycia kochanym i odczuwania czegoś autentycznego, jest po zdradzie silniejsza niż normalnie
Cytat
Pytanie, czy warto się męczyć z takim kimś.
na upartego, to też kwestia podsumowania zysków i strat;
jak nie ma innych perspektyw, ograniczony jest wieloma czynnikami i do odważnych nie należy, a wycofa się dostatecznie daleko, to mogą zasiedzieć się w całkiem wygodnym układzie;
jak zdradzająca jest mało atrakcyjna, bądź osiągnie pewien wiek, to nawet wierną zostanie; i na upartego będzie to mógł odtrąbić nawet, jako swój sukces
Sottas - tu nikt Cię nie chcę upokorzyć, a wszyscy ostrzec przed Twoją naiwnością i ślepą wiarą, że ona się opamięta.
Oczywiście, że wszystko możesz: możesz się spakować, spakować ją, zadzwonić po kochanka by ją zabrał - możesz... ale co robisz ? bo się zgubiłem ?
Teraz 34 kroki ?
Jesli złapałeś masz pewność to niestety warunki zwolnienia warunkowego są naruszone i Ty strzelasz focha w postaci mam wyj.... i 34 kroków. Nie widziałem Cię na oczy ale czytam widzę czego chcesz. Chcesz jej, chcesz rodziny.
Nawet jak się wyprowadzisz to będzie niestety krok na chwilę, na oczekiwanie przeproszenia. Niestety swojej racjonalności zostawiłeś furtkę by nie przeciąłeś hydrze głowy i Twoja żona wejdzie w tą furtkę. Ta furtka to brak 100% pewności a 99 % to dla Ciebie za mało.
Oczywiście stymulujemy Cię tu i napierdzielamy po główce bo wiadomo, żeś mocno zagubiony. Nie chodzi mi o to żeby Cie podpuszczać bądź męski i teraz pokaż bicepsa.
Rozegrałeś tą akcje do dupy i moim zdaniem zrobiłeś blef, którego nie utrzymasz Twoja żona ma taką siłę ale w Tobie jej nie widzę. Dlatego chciałem Cię powstrzymać.
Konsekwencje tego są później już na całe życie, jak zostajesz.... pytanie - kim jesteś kołem zapasowym? miękką poduszką ?
To się nie kończy bo ostatecznym odpaleniu kochanka... to się zaczyna trzeba poukładać wszystko na nowo. Trzeba pozwolić by rany się zagoiły, a po takich sytuacjach fundujesz sobie kolejne, które ropieją już na stałe bo głowy nie odetniesz.... a pytania pozostaną w Tobie.
Jak już nawet chciałeś po bożemu i sprawdzić po cichu to było trzeba zweryfikować ten telefon by złapać na rękę i nie zadawać sobie pytań do końca życia.
Amor bardzo cenię niektóre Twoje przemyślenia i wiele na nich skorzystałem, ale idąc Twoją drogą musielibyśmy się rozstać i musiałbym podjąć taką decyzję.
źle pojmujesz, czytaj tak długo, aż zrozumiesz;
tak jak podkreślił lagos, na jej stan umysłu nie jesteś w stanie do końca wpłynąć;
masz tylko wpływ na siebie;
ale musisz się liczyć z tym, że wszystko może pójść w różnych kierunkach;
obserwować i przyjmować to co przynosi Ci rzeczywistość, takim jakim jest, a nie jakim chciałbyś to, z powodu lęków, widzieć;
nie wszystko jest zależne od Ciebie; ale to Ty podejmujesz decyzję, gdzie są Twoje granice;
Cytat
a żona uważała, że nie musi się starać, bo tak
bo jak?
wszystko zwalasz na swoją zdradę, a to kompletnie nieporozumienie jest;
nie ma odbudowy po zdradzie, przy staraniu tylko z jednej strony!
zdrada jest wynikiem kryzysu w małżeństwie, za kryzys odpowiedzialność ponoszą obydwoje; jak nie usunie się przyczyny, to powtórkę masz murowaną, tak jak u Ciebie; i to już nie ma znaczenia, czy zdrada idzie z tej samej strony, czy z drugiej;
Powiedziała, że nic jej wczoraj nie udowodniłem i jakbym chciał, to ona by pokazała.
Większej bredni nie słyszałem. Właśnie tym zdaniem pokazała jak ma Cie głęboko w doopie. Chyba pomyliście role. To nie Ty masz jej nie udowadniać czegoś a wręcz odwrotnie - ona udowadniać Tobie. Póki sama tego nie zrozumie i nie dojdzie do takiego wniosku a z Twoich wpisów wynika, że to nie takie pewne, jesteś na straconej pozycji.
Moja też mi na samym początku pogroziła palcem dorzucając słowa "nie masz dowodów". To się trochę zdziwiła jak po miesiącu miałem już wszystko czego potrzebowałem i nawet więcej.
Jak byłem jeszcze w szoku po odkryciu kochanka, to też próbowała mi wmówić, że nie mówiła mi prawdy i potajemnie się spotyka z "kolegą" bo wie, że zdenerwowałbym się. Tak bardzo mnie kochała, że robiła to dla mnie rozumiesz, dbała o moje samopoczucie. Okłamywała mnie, ale to przecież było dla mojego dobra....
Długo tu mnie nie było..
Matko boska......
Pomyślałem, że zajrzę na zetke.i...
Trrafiłam od razu na takie dwie perełki. Jedna to Ula, której nadmiar dobrobytu spowodował swędzenie w kroczu...
Ja to zostawię sobie na jutro,,,
Druga to Ty Sottas,
Walcz, walcz i jeszcze raz walcz! Naprawiaj....
To przecie ta jedyna! Nie pozwól jej odejść! To, co było (jest) między wami, jest takie piękne. Żadna jej zdrada nie może tego zniszczyć!
Przeczytałem cały wątek, Sottas i naprawdę szczerze Ci współczuję.
Twoja relacja, delikatnie mówiąc, z niestabilną emocjonalnie manipulantką, to nie małżeństwo.
To kompletna ruina!
To, że pozwoliłeś żonie na takie traktowanie, oznacza, że masz jaja w fazie zaniku.
A to, co od momentu wykrycia zdrady wyczyniasz, to dziadostwo.. Myślisz, że ona nie widzi Twojego panicznego strachu przed jej stratą?
Jeśli nie pogardzisz moją radą, to rozważ następujące:
Lepiej zacznij myśleć, jak walczyć o, a właściwie uratować to, co zostało z twoich jaja, Sottas.. , Bo są w najwyraźniej w fazie zaniku
Miałem napisać coś bardzo stanowczego, coś co miało Ci dosadnie pokazać jaką jesteś PI.DĄ, ale poprzednicy już to zrobili, więc się odrobinę powstrzymam.
Swoją drogą, miałem się już wcześniej zalogować, ale nie miałem po prostu czasu..
A gdy napisałeś o miesiącu miodowym, to nie zdążyłem napisać :
Korzystaj ile się da, bo niedługo się bajka skończy,,
No i nie zdążyłem..
Jebutnelo...
napisałeś:
Cytat
r30;r30;. Problemy finansowe wkurzały żonę, aż wreszcie powiedziała dość. Celibat aż wyprostujesz finanse, uregulujesz zaległości. Celibat trwał dwa lata.
Seks za pieniądze drogi kolego to przecież prostytucja.
Nie obraź się,
Czy aby nie ożeniłeś się z prostytutką?
Dobra, teraz poważniej.
Popelniłes od samego początku tyle błędów , że można nimi obdzielic połowę wątków na zetce,,,
A podstawowy, że od samego początku widać u Ciebie jeden wielki chaos, odslanianie swoich najsłabszych miejsc(mówię o tym, że pokazujesz jej jak bardzo Ci na niej zależy)...
Brak konsekwencji,(zdejmujesz obraczke, potem dajesz się nabrać na zapłakaną sarenke i z powrotem ja szybko zakładasz),
A nie przyszło Ci do głowy, że te pokrzywdzone cudo coś wciągnęło w łazience do nosa i stąd te zaczerwienione oczęta
Robisz raban, że gwiazda może przywlec różne choróbska, a za moment sam lądujesz z nią w łóżku, pomimo, że nie zrobiła kompletu badań
Nienawidzisz gór, a teraz nagle palasz do nich miłością...
I najgorsze .
Pozwoliłeś jej na kontrolę siebie i sytuacji.. Spaliłeś wszystkie kanały możliwości jej śledzenia.
Pousuwałes posłusznie wszystkie programy szpiegujace, bo ona tak chciała..
Swoją drogą jak myślisz, od kogo to dziewczę się dowiedziało, skąd to wszystko wiesz, co Watsonie..?
Zakoduj to sobie na całe życie. O miłość się nie błaga kolego.
A moment wykrycia zdrady, to moment uzbrojenia się w siłę argumentów(zebranie jak najwięcej niepodważalnych dowodów), ich zabezpieczenie.
No właśnie, zabezpieczyłes dowody, czy kupując jej wymarzony telefon, pozwoliłes jej zatrzeć wszelkie ślady.?
Chcesz powiadomić żonę gacha? Ok, ale co jej pokażesz, skoro nic nie będziesz miał?
Następnie stawia się swoje warunki . A właściwiej - ultimatum I
Bez żadnych negocjacji. Zasada zero jedynkowa..
W międzyczasie składasz pozew,.przedtem zabezpieczając się od.strony finansowej... ..
Ona albo akceptuje warunki jakie jej stawiasz albo wylatuje
A czas do sprawy rozwodowej, to dla niej szansa na udowodnienie Tobie, że pozwolenie jej, aby została w Twoim życiu nie jest Twoją pomyłką
Żadnych tajemnic, haseł, lewych kart sim, lewych telefonów, wthats'upow i jemu podobnych,
Jasny, czytelny przekaż..
Nie będziesz bawił się w detektywa,,,,
Ale,,,,
Zlapiesz ją na jakimkolwiek kłamstwie, wylatuje z Twojego życia na zawsze..
Po zdradzie Sottas danie jej szansy to ma być Twój kaprys, a nie coś, co jej się należy bo Ty tam lat naście dałeś ciała..
Ona ma widzieć faceta, MĘŻCZYZNĘ, gotowego zarówno jej wybaczyć ale i n
gotowego natychmiast wykopać ją ze swojego życia bez szans na powrót..
Tylko od jej postawy, spełnienia Twoich warunków zależy, czy nie wyleci natychmiast,,
Dlaczego podkreśliłem słowo =mężczyzna=
Bo w jej oczach od dawna nim nie jesteś, A Twoje zachowaniem i postawą po tym co zrobiła tylko ją w tym utwierdzasz
Dziwi Ciebie jej postawa i zero skruchy? Bo nikogo z nas tutaj piszących nie.
Dlaczego? Poczytaj swoje posty i będziesz wiedział
Jak widzisz i sam tego doswiadczasz, kobieta nigdy nie zapomina doznanego upokorzenia..
Widzisz, to kobieta.. Nawet jak ma Ciebie i Twoją miłość do niej głęboko w dupie, to wcale nie oznacza, że nie chce mieć Ciebie i rozwoju sytuacji pod kontrolą..
Masz mocne nerwy, chcesz zobaczyć próbkę jej reakcji na utratę kontroli?
To zdejmij że swojego telefonu lokalizację i zablokuj jej do niego dostęp.. Zmień hasła na swoich kontach do których ona ma dostęp,.
Wierz mi, zupełnie już nie poznasz swojej jeszcze żony...
Obawiam się jednak, że na taką akcję to jesteś za miękki ..
Co Ty chłopaku ciągle o tym seksie..
I jej orgazmach..?
Zacznij myśleć Sottas czymś innym niż serducho i prącie.
Mówiąc wprost
ZACZNIJ WRESZCIE. MYŚLEĆ TYM CO MASZ MIĘDZY USZAMI, A NIE TYM CO MAJTA SIĘ CI MIĘDZY NOGAMI...
Zgadzam się z tym, co tutaj ktoś napisał
Masz bardziej okazałe poroże niż Ci się wydaje,
Jak myślisz, po co mężatka koresponduje z co najmniej kilkoma facetami? Tylko o tyłu wiesz
Odkryłeś tylko to co widać z powierzchni.. To tylko wierzchołek góry lodowej..
Jak kobieta chce zdradzić to nie ma takiej siły, która ją zdoła powstrzymać..
Wystarczy wyjście na zakupy..
Ucz się od ludzi, którzy już to mają za sobą... Nikt nie chce Ciebie upokorzyć.
Cytat
Rzecz w tym, że ja nie chcę tego kończyć bo tak, tylko chciałbym spróbować to jakoś naprawić.
No właśnie Sottas, to Ty chcesz i ona to widzi...
Pora odwrócić rolę... Z ofiary stan się drapieżnikiem.:cacy
Coś jeszcze muszę wymyślić by przejrzała na oczy, że słodkie mydlenie oczu już się skończyło,
a to dobre bo wiesz, my tu wszyscy się zastanawiamy, kiedy to TY przejrzysz na oczy skoro jestes tak naiwny ze sadzisz ze wystarczy jej wystawic walizki za drzwi a ona ci sie rzuci na szyje i bedzie juz cudownieeee. Wytresowała sobie ciebie nieźle, ile to juz trwa jej romans i z iloma? a tobie nawet przez mysl nie przyszło zadne drastyczne rozwiazanie. Niezłą ma smycz na ciebie, możesz sobie co najwyzej do niej lekko powarczec poszczekać a na koncu i tak bedziesz na jej skinienie biegł do nogi
mnie zastanawia ,co jest normalnego w tym ,ze zona pisze z poznanymi w internecie gachami i sie z nimi spotyka na kawe ..a ty to okceptujesz!
Cytat
Gdy byłem zaniepokojony, powiedziała mi, że ona ma prawo mieć znajomych przez internet i dość szczegółowo opisała z kim pisze i w jakim charakterze. Uznałem, że wszystko jest Ok. Nawet gdy chciała się z kimś umówić na kawę, zgodziłem się.
nie tylko dla ciebie. Zobacz na większość wpisów w ostatnich tygodniach. To zakrwawa na śmieszność co my mężczyźni robimy. W jednym z watków jest coś w stylu ,,dowiedziałem się, że moja żona pisała i całowała się z innym, ale porozmawialismy o tym i po dniu było juz ok " a potem walnęła go w trąbę parenaście razy No bez jaj. Całowałaś sie kochanie z innym? ok, wybaczam ci, pewnie miałaś spierzchniete usta i musiałaś je nawilzyc
No właśnie, bardzo duże, co to znaczy poznanymi w internecie?
Skoro tematyką czy hobby są randki, to przecież wszystko jest w miarę jasne;
Skoro tematyką czy hobby jest zdrada, to chyba tym bardziej
Nie słyszałem, żeby facet złapał jakąś na dziecko, nie przypominam sobie, aby któryś szantażował kobietę, że będą mieli dziecko stawiając ja przed faktem dokonanym i wyłudzał na tą okoliczność pieniądze. nie słyszałem, żeby facet za takie przekręty dostał jakiekolwiek odszkodowanie.
Moze tylko dlatego, ze nie moze zajsc w ciaze? Slyszalam ja facet stwierdzil ze nie moze byc z jedna bo druga jest w ciazy (choc nie byla), ale nigdy nie slyszalam, zeby kobieta powiedziala, ze nie moze byc z jednym facetem, bo drugi jest w ciazy... Ciekawe dlaczego?
Wielu rzeczy nie slyszales, moze dlatego, ze nie szukasz. Czytam twoje komentarze od dluzszego czasu. Masz duzy klopot z postrzeganiem kobiet. Generalizujesz a to zle.
Co do zwiazku opisanego powyzej. Zawsze mowie i nie przestane. Za zdrade odpowiedzialna jest strona zdradzajaca. Tylko i wylacznie. To ta strona podejmuje decyzje. Nie ma zadnego usprawiedliwienia zdrady. Jak jest zle w zwiazku to trzeba rozmawiac. Jak nie dociera to krzyczec. Jak nie pomaga to odejsc, ale nie zdradzac. Dwie strony spieprzyly sprawe dokumentnie. Jesli chcecie byc razem to czeka was ciezka praca. Nie mysl ze zone twoja zdrada boli mniej, bo ona tez zdradzila, czy jak Yorik to okreslil zemscila. Ciebie tez jej zdrada nie bedzie bolec mniej, bo kiedys ty to zrobiles. Bol zostaje. Z czasem jest rzadszy ale jak dopadnie to boli tak samo. Po dluzszym czasie szybciej sie go mozesz pozbyc, ale intensywnosc jest ta sama. Popracujcie nad tym kim dla siebie jestescie. Wspolna terapia moze pomoc. Trzymam za Was kciuki.
aksma dzięki. Jak narazie ja nabrałem pewnego dystansu do całej sytuacji, nie to że olewam nasz związek i żonę, ale nabrałem do tego dystansu. Zyskiem jest to, że mniej o tym myśle, a nawet jak zaczynam, to mówię sobie rolej tor1;.
Powiedziałem jej, że nie mam zamiaru podejmować za nią decyzji ani nie mogę jej do niczego zmuszać. To ona musi sama zdecydować, jak chce żyć a ja to zaakceptuje. Postawilem tylko warunek, że albo żyjemy razem, ze sobą albo oddzielnie. Nie ma niczego po środku, ja nie chce być tym drugim, albo nawet pierwszym bo jest ktoś drugi. Koniec i kropka. Powiedziałem, że wybaczam bo kiedyś ona mi wybaczyła, ale jej nie ufam tak jak kiedyś ona nie ufała mnie. I to ona musi się starać, by nie wzbudzać moich wątpliwości a jak je wzbudza, to ja oczekuje jakiegoś sensownego wyjaśnienia, a nie bzdur.
Choć wiele osób namawia mnie tu do bardziej radykalnych postępowań, choć ja mogę się mylić i za to zapłacić, biorę to na siebie bo to ja znam swoją żonę najlepiej chyba. To ja decyduje, ile dać jej szansy i co zrobić, by nie dać się skrzywdzić ponownie ale jednocześnie nie wpędzić się w kolejna depresje. Bo o odejściu trzeba byc przekonanym tak, by kiedyś moc powiedzieć, zrobiłem wszystko co mogłem. Ja narazie nie jestem. Nie zgadzam się, że wobec ludzi można stosować schematy. Można wyłapywać rozmaite uwagi i spostrzeżenia, zweryfikować pod swoim katem i katem partnera i wyciągnąć stosowne wnioski.
Jest trochę lepiej po tej rozmowie. Owszem, może być tak, że to wszystko ucichło, ze to tylko chwilowe. Ale mam nadzieje że nie, a jak tak, to będę mógł powiedzieć, że ja sieć starałem ale się nie udało. Na szczęście nie tylko ja się staram.
Więcej rozmawiamy, więcej poświęcamy sobie czasu i uwagi. To nie miesiące miodowy, bo ten prysł, ale chyba staramy się znaleźć wzajemnie i wzajemnie zainteresować sobą. Czas pokaże co z tego wyjdzie.
Wiem, że moja zdrada ciągłej pozostaje podobnie jak jej. To będzie takie nasze złe wspomnienie. Wiem też, że ona wcale nie wyszła z tego niepokaleczona. Choć udaje, że było minęło o to było głupie, widzę że chyba trochę żałuje tego, co się stało. Może o tym nie mówi, ale to widać albo można wyłapać. Nie wierz w więcej niż 25% tego co mówi i w mniej niż 50% tego co widzisz. Na tym opieram ocenę tego, jak ona postrzega to co się stało.
Chciałbym by poszła o porozmawiała o tym na wspólnej terapii. Może się uda namówić, a jak nie to trudno. Nie mogę nikogo do tego zmuszać. Najważniejsze byśmy się nauczyli spędzać razem czas i nim dzielić. Bo to tez szwankowało w naszym związku.
ty też jej zafundowałeś przed jej zdradą 2 letni celibaty tak jak ona tobie? nie? to o czym ty w ogóle mówisz. Gdybys tu wiekszosci ludziom powiedział że zdradziłeś żone to byś miał minusa, ale jakbys dodał ze to po tym 2 letnim celibacie który urzadziła ci żona, to chyba nikt by nie powiedział że cię rozumie. Porównujesz dwie abstrakcyjne sytuacje.
Sottas stojąc z boku dopinguje jako ten który trwa ze swoją zdradzaczka. Jednak ciagle uparcie boje się (to już nie tylko przestrzegam) ze tak bardzo chcesz by to sie udało, ze nie myślisz o konsekwencjach jutra. Nie opisujesz starania Twojej zony, a tylko wyłącznie swoje. Nie widzę jej zbiagania ale ciagle widzę Misia który chce tak bardzo, ze nie kalkuluje bo na matematyce nie bardzo się zna. Jednak zbyt tez dlugo funkcjonuje by nie wiedzieć ze to ma swoje konsekwencje w tzw. Jutrze. Czy tylko będziesz miał sile dźwigać pytanie kim dla niej jesteś?
Sottas, Twoja żona zdradza Cię od lat. To nie jest jej pierwszy kochanek. Wszystko, co teraz widzisz/słyszysz, to jest jedynie teatrzyk. W tym momencie sprawdza (weryfikuje), czy jest wstanie Cię urobić i troszkę wyciszyć "temat". Napiszę brutalnie, jej się bardzo podoba (podnieca) wypinanie tyłka boczniakom. Zastanów się, czy jesteś wstanie zaakceptować fakt, że proceder niewierności trwał bardzo długo i że tego syfu/brudu/kłamstw jest od groma. Następnie Twoja żona musi szczerze odpowiedzieć przed samą sobą, czego pragnie bardziej (co jest ważniejsze) - rodzina czy "ogień" na mieście?
Moim zdaniem, ona (Twoja gwiazda) ciągle uważa, że nie został osiągnięty punkt graniczy, w którym musi się określić. Myśli, że obecny problem uda się rozmydlić - w końcu tyle lat, dawała radę Cię "oswajać".
Jeszcze jedno, ostatni "hotelowy" boczniak - zapewne - jeszcze nie podkulił ogonka i będzie próbował ponownie skontaktować z Twoją żoną w wiadomym celu, wtedy daj mu po "łapkach". Zacznij trochę bronić swojego rewiru, nie dla żony - dla siebie.
I pamiętaj, w takich sytuacjach życiowych (skrajnie kryzysowych/zdrada) musisz być mentalnie przygotowany, że to może być koniec Twojego małżeństwa, wtedy na przekór ("problemowi", masz większe szanse (o dziwo), aby naprawić związek. Powodzenia.
Sottas,po takich lotach zaraz nie będziesz wiedział komu ryja obić
ale takie kontrolowanie,sprawdzanie i łażenie za dupą jest męczące wręcz paranoja.
Sottas,skupiasz się nie na tym co trzeba, od samego początku waszego małżeństwa twoja żona była jak harpia, to ona stawiała warunki,po drodze się wykoleiła coś w niej pękło,jakby chciała ci powiedzieć "poczuj to,zobacz jak to jest" i popłynęła,to ona ma problem z którym sobie nie radzi i jej to rybka co ty sobie tam myślisz.
Ja tylko zapytam czy po twojej zdradzie z wymyśloną ciążą po drodze,korzystaliście z terapii? czy twoja żona była na jakiejś terapii?
Przy okazji wczorajszej scysji, trochę sobie wytknęliśmy to i owo, może bez potrzeby ale z jednej i drugiej strony były jakieś "ale". Wkurzają mnie jej teksty, że ktoś coś robi dla niej bo jest romantyczny. Tak jakby nie wiedziała, że nie chodzi o romantyzm ale dupę. Zresztą rzuciłem hasło w przypływie emocji, że gość był mało romantyczny a raczej wyrachowany bo a hotel zapłacił 139 zł a jakby poszedł na miasto, to a taki sex musiałby wydać dużo więcej. Stwierdziła, że może to ona go przeleciała a nie on ją. Może to była jej decyzja. Może...
Komentarz doklejony:
Zahira Niestety nie. Moja żona uważa, że psychiatra to taki cywilizowany wariat, a psycholog to niemal to samo. Choć ją namawiałem wiele razy, ona uznała, że jest najlepszym psychologiem dla samej siebie.
Dziś rano udałem, że nic się nie dzieje. Przynajmniej się starałem. Nie wiem czy zauważyła, choć zapytała co tak dziwnie patrzę. Wyłgałem się, że jestem zaspany. Poniekąd fakt. 1.5 godziny snu to trochę mało, a później przewalanie się z boku na bok. Pojechała do pracy jak zawsze, buziaczek na dowidzenia. 8:06 dojechała, przysłała SMS, 8:11 logowanie na drugim Whatsapp.
Tak sobie myślę czy nie rozegrać tego tak. Wrócić do domu, z uśmiechem i zagaić, że ja rozumiem, że to telefon służbowy ale myślę, że jakbym poprosił to by go odblokowała. Może powiedzieć "nie, bo..." wówczas stwierdzę, że skoro to jest dla niej ważniejsze to trudno jakoś to przeżyję i wchodzę w fazę "zimny lód". Będzie jej ciężko. Nie tylko w domu. Idą święta, musi pojechać do rodziny jak pojedzie sama, będą pytania i co ludzie powiedzą (mała, podkarpacka wieś). W dodatku ktoś musi wynieść opony z piwnicy, pojechać zrobić przegląd i wiele innych dupereli. Ja mogę mieć na to wyjebane kompletnie. Mogę jej pomóc "zimny jak lód".
Opcja druga, to mówi e by odblokowała a ja mówię sprawdzam. Jak w pokerze. I zapytam, po co Ci u licha drugi Whatsapp. Zgodnie z sugestią, nastawiam się, że przy takich układach to i tak wszystko się rozleci, ja zostanę z dzieckiem, mieszkaniem i samochodem, ona z samochodem.
Cytat
W końcu zaczynasz myśleć,chyba czas wyjść z pod pantofla co ?
Co jak Ty nie jesteś gotowy odejść ?
Potem Szansa dla szansy ?
Co jak usuwa każda wiadomość z drugiego konta ?
Co jak coś znajdziesz i co jak nic nie znajdziesz?
przez kolejne 10 lat rozkminianie kim Ty jesteś dla niej. Czy mogło tam być ale ....
Ludwiku i sabo Nie idź ta droga..Przygotowujesz sobie piekło które będziesz przeżywał w głowie.
Kłótnia - Hm skruchy to tam raczej brakuje. Brakuje mi tam empatii do Ciebie, jest chec dopierdzielenia poniżenia nawet. To są słabe prognostyki - jak tak kocha to czego ona żałuje jak tamten był taki romantyczny.
Cytat
i tak sobie będziesz rozgrywał, jak i rozgrywasz do tej pory, do usranej śmierci;
mówisz o problemie zdrady, a ona jest efektem wtórnym, bycia pantoflem;
Komentarz doklejony:
a swoją drogą, młoda, zdrowa kobieta i dwa lata bez seksu?
cierpiętnica-ascetka?
Mogę tez olać zupełnie tem problem bo wydaje mi się, że podołam. Poprostu przemilczeć.
Oczywiście można tez postawić twarde warunki by tel służbowy przestał być tajemnica. Warunki z całymi konsekwencjami tego. Wóz albo przewóz. 1 lub 0. Generalnie jestem zmęczony ta sytuacja już. Mogę coś robić albo położyć lagę na wszystkim kompletnie.
u mnie największa pobudka niewiernego nastąpiła, po jasnym twierdzeniu: "ale po co mi to mówisz?" " nie potrafisz być wierny, więc ja na Twoją wierność już nie liczę, ale też i sama nie muszę dawać więcej niż dostaje" (co nie znaczy, że masz od razu iść na bok, ale ona tego wiedzieć nie musi)
ustaliliście coś, ona łamie te ustalenia, stawiasz jasno sprawę; "złamałaś ustalenia, to i mnie one nie obowiązują"; niech teraz w jej gestii leży wyjaśnienie;
jeśli ma czyste sumienie i jej zależy, to to zrobi; jak nie, to sytuacje masz jasną (co nie znaczy, że musisz od razu podejmować jakieś drastyczne ruchy; daj pewnym rzeczom czas; i tak, gdzie się masz spieszyć, jak nie masz żadnej dobrej alternatywy? ; jak będziesz miał więcej takich kwiatków, to będziesz już wiedział, że masz sobie tyły zabezpieczyć i zrobisz to na spokojnie )
Komentarz doklejony:
kiedy zobaczysz, że jej nie zależy na rzetelnym wyjaśnieniu, ma gdzieś Twoje samopoczucie i troskę o Ciebie, to będziesz też wiedział, że masz baczniej się rozglądać
Cytat
Ja powiem Ci tylko tak, jak ja uważałem, że podołam, wezmę na klatę i przemilczę problem/my to dostałem rogi. Efekt, napompowana problemami klata i... i rogi
Ty już masz rogi, Twoja żona ma.. no właśnie co ma żona? A tak na serio, to chyba właśnie czas rozwiązywać te problemy, a wynik przyjdzie sam, nie rozkminiaj bo i tak Cię może zaskoczyć, zresztą sam już to chyba wiesz. O świętach nie myśl, bo do tego czasu możesz mieć na głowie jeszcze więcej miejsca do wieszania świątecznych bombek
Niestety, ale musisz przede wszystkim podejmując te działania być przygotowanym na najgorsze i tak jak dirty napisał wyżej, gdy Twoje podejrzenia okażą się brutalną prawdą musisz znaleźć na tyle sił aby podjąć tę ciężką, ale jedyną słuszną decyzję o jakichś radykalnych krokach, odwrotu już nie będzie.
Czy jesteś na to gotowy? Czy potrafisz wyobrazić sobie już teraz, że Was nie będzie? Od tego należy zacząć. Tak jak ze śmiercią kogoś bliskiego, nigdy nikt nie jest na nią gotowy i nikt do końca nie potrafi się z nią pogodzić, ale powolne oswajanie się ze stanem rzeczy choć trochę ułatwia.
Wróciłem do domu i uzbrojony w nadmierne pokłady opanowania rozpocząłem rozmowę. Udało mi się zachować zimny spokój do samego końca. Spytałem, czy zależy jej na odbudowaniu zaufania. Powiedziała ze tak. Wiec jak chcesz je budować instalując drugi komunikator. Po co ? Nie bardzo potrafiła wyjaśnić twierdząc, że potrzebowała coś sprawdzić. Zimno i logicznie jej wytłumaczyłem, że to nie jest jej potrzebne do spraw służbowych a wiec telefon nie używa do celów służbowych. Niestety, wymsknęło się jej, że nic nie pisała i chyba to prawda. Tak czy inaczej, musiałem zrezygnować ze sprawdzenia bo pewnie by tam nic nie było. Powiedziałem wiec, że to co robi jest sprzeczne z tym co ustaliliśmy i może sobie robić co chce. Mnie to wali i już. Co prawda usiłowała odgrywać teatrzyk - płacze i oskarżenia że ja ja niewolę, że ja szpieguje i takie tam duperele. Beztrosko odparłem, że kto jak kto, ale ona nie powinna być tym zdziwiona bo sam tak robiła. Tyle ze ja ja wówczas usiłowałem przekonać do siebie a oba obecnie robi wszystko, żeby mnie do siebie nie przekonać. Że mnie starczy czysta gra, a ona nie chce grać czysto i że zamiast dbać o to by wszystko było jasne, tworzy kolejne tajemnice. Stwierdziłem także, że zasadniczo ona ma wyjebane na wszystko bo było, minęło i to że ona nie była emocjonalnie związana to ja powinienem być szczęśliwy i skakać jak małpa. Ale to tak nie działa wiec jej wybór. Straszyła, że może lepiej żeby się wyprowadziła ale ja powiedziałem, że może robić co chce. Mnie już nie zależy. I z uśmiechem poszedłem robić to, czego nienawidzę - prasować. Postanowiłem tez bezwględnie wdrożyć 34 punkty. Trudno, albo wóz albo przewóz. Jestem usmiechniety i starym się trzymać dystans choć nie okazuje złości ani nic. Po prasowaniu zacząłem czytać książkę jakby nic się nie stało. Królewna po akcji rozpaczy (ujmującej za serce) teraz ma fazę focha. Nie gada i nic nie potrzebuje. Ciekawe jak długo. Jeśli chodzi o techniczne sprawy, nic się nie zmieniło. Telefonu prywatnego nie zablokowała ale insluzbowego jiebodblokowala. W zasadzie wali mnie to. Niech teraz ona się pomartwi bo co zrobić. Oby mi sił inkonsekwencji wystarczyło.
Komentarz doklejony:
Zapomniałem dodać, że podczas prasowania królewna przeglądnęła mój telefonii leżał w innym miejscu. Ciekawe czego szukała... ale niech sobie przegląda.
Nic nie wiesz i w dup... jesteś. Ja myślałem ze tylko ja taki głupi byłem ale widzę, ze ostrzeganie Cię nie przynosi efektu.
I powiedz co teraz ...
takie straszne to do przewidzenia
- Ty masz w dupie ja niby ale nie odchodzi i już patrzysz kiedy i jak będzie prosić. Za dzień dwa będzie seksik na przeproszenie Ty święto lasu bo taki sukces masz.
To jak to jest sukces - to dupa zwyczajna jest i to mega ciemna dupa.
Jak kochanek jest to właśnie schodza do podziemia, jak nie ma to i tak będziesz myślał i rozkminial ( może Ci to zająć pare ładnych lat).
Ona już wie, najważniejsze- Ty nie chcesz za nic w świecie odjeść!!!!!! - bo w końcu zasada jest jedna po żółtej kartce jest czerwona, a Ty jaka wyjęles Różowa? Czy grasz teraz w księcia i księżniczkę.
Mówiłem Ludwiku i Sabo - nie ta droga bo sam na niej byłem i to maskara jakaś co robisz. Nie oszukujesz jej ani nas sobie robisz chłopie krzywdę. Ty z tym będziesz się borykał - bo dokładnie nie wiesz nic i nic nie osiągnąłeś.
on ma podjąć decyzję za nią i siłą tą decyzję wymusić?
ona odkryje nagle, że go kocha, bo ją od kochanka odetnie???
jak kochanek jest, a najprawdopodobniej jest, bo na to wygląda z jej reakcji, to ma się zarzynać psychicznie i poniżać zachowaniami ćwoka?
co ma mu niby dać poznanie szczegółów ile razy i gdzie ją gość obracał, czy obraca? na co mu to wiedzieć? pomoże mu to w czymś?
ma już jasną sprawę, bo już jasno widzi, że babka kombinuje, na kiego czorta mu bliższe szczegóły?
ona albo się ocknie, kiedy on odetnie się psychicznie, albo nie;
on ma czas na spokojne zabezpieczenie sobie tyłów;
co niby zyskałby na tym zatrzymaniu jej siłą?
albo na zrobieniu rozpierduchy z życia własnego i życia dzieci?
co ma mu dać stworzenie piekła i jazd z wyprowadzkami i ponownym wprowadzaniem się mamusi bądź tatusia?
Komentarz doklejony:
po jej zachowaniu, jeśli nie jest naiwaniakiem żyjącym nadziejami, już ma jasną sprawę
Sottas nie odchodzi, a gra. Jak widzi, że kombinuje to jest czerwona kartka a tu jest niestety teatr - jestem stanowczy ale czekam na ... przeproszenie na przekonanie, że tak jest.
Dziś nasz kolega nic nie wie (przypuszcza), dalej się łudzi i nie odchodząc teraz (a przecież nic nie wie tylko przypuszcza, a to za mało jak człowiek ma marzenia do odejścia nie odchodzi tylko pręży muskuły ale to nie moment na ich prężenie).
Działanie jest pozorne i są z niego same straty dla Sottasa.
Sottas jest nawiniakiem (sorry Bracie) ale piszę Ci to inny nawiniak, który błądził jak i Ty podobnymi zagrywkami - więc cóż wiem jaka to ciemna dupa.
Sottas chcesz dojrzale, grzecznie - a ze zdradzaczami na tym etapie jednak trzeba jak na wojnie. W Twoim działaniu nie ma stanowczości - bo Ty chcesz by to się udało....
Stąd ta sytuacja nic nie zmienia tylko osłabia... Sottasa.
Juz predzej bym powiedział ze sprawdza twoj telefon zeby cos znaleźć i wtedy w sadzie bedzie z twojej winy rozwod naiwniaku Jak chcesz wierzyc w bajki ktorem sam sobie wmawiasz, twoja sprawa. Nawet tutaj piszacy nikt w nie nie wierzy. Trwaj dalej w tym szczesliwym małzenstwie jak ci sie tak podoba, nic nie rób, siedź na tyłku nie ruszaj sie z miejsca, bedzie pieknie
Cytat
Hipnozę uprawia ta pani i każe wierzyć Ci w takie głupoty czy ty sam taki kreatywny jesteś ?
Z takim ujadaniem ratlerka mi się skojarzyło, można tylko spojrzeć z politowaniem nie traktując poważnie i dalej robić swoje
I w kwestii, którą poruszyłeś, jestem tego samego zdania.
Cytat
dla kogoś kto seks ma reglamentowany na święto lasu, może to być faktycznym wyróżnieniem i chwytaniem Pana Boga za nogi;
i może w takich zachowaniach widzieć szczyt szczęścia i osiągnięć;
Sprawa druga: gdyby drugi Wahtsapp był taki czysty, ona powinna bez gadania odblokować telefon i mi pokazać, że tam nic nie ma. Nie zrobiła tego, a wiec nie było to czyste. Tak przyjąłem, tym bardziej, że tłumaczenie o tym, że ma sprawdzać rcośr1; jest bzdurne i nawet ona to wie. Chodzę do burdelu nie po to by bzykać, ale coś sprawdzić.
Sprawa trzecia: nie widzę powodu dla którego ja mam się wyprowadzać z własnego mieszkania. I co mam niby zrobić ? Wynająć sobie mieszkanie, ja zostawić wolna, z mieszkaniem, dzieckiem i samochodem. A później jeszcze powie, że to ja jestem skurwiel bo uciekłem i porzuciłem rodzine. Takiego wała. Niech się sama wyniesie. Nich szuka lokum. Może ja ktoś przygarnie. Albo jak się będzie pierdolić z różnymi po hotelach, to będzie mogła w nich mieszkać.
Sprawa czwarta: pierwszy raz od czterech tygodni spałem jak dziecko. To już plus. Teraz to ja mam na wszystko wyjebane i tyle. To nie ja muszę coś udowadniać bo ja mam dowodu. Ja mogę złożyć tylko pozew o rozwód i to jest jedyna aktywność z mojej strony.
Że się z nim komunikuje to sprawa oczywista. Kobieta zaangażowana emocjonalnie nie kończy romansu ot tak z dnia na dzień. Może się z nim nie bzykać, ale potrzebuje kontaktu, by cały czas podsycać ten ogień, by czuć się kobietą... pożądaną. Tym bardziej, że jaką ma alternatywę w domu? Gościa, który kiedyś ja zdradził, a teraz okazuje słabość kontrolując, szpiegujac i tocząc jakieś wojenki. Możesz ją ograniczyć w różnych aspektach, ale nie ograniczysz jej uczuć. Nie zabronisz jej tęsknić za tym wyidealizowanym obrazem kochanka.
Jedno co was łączy, że na ten moment oboje nie chcecie rozwijać spójności rodziny. Ona to wie, więc może zachowując pozory wzdychać do tego gościa, a za jakiś być może znowu się bzyknąć. Jedyne co może ja wyrwać z takiego stanu, to przekonanie, że Ty tej spójności zachować nie chcesz. W momencie zagrożenia jej postawa się zmieni. Może oczywiście zażądać deklaracji od kochanka, ale ten najpewniej z oczywistych względów spuści ja na drzewo, co tylko wzmocni jej determinację w ratowaniu waszego małżeństwa. Tak więc jeśli chcesz ją odzyskać musisz być gotowy na to że ja stracisz, bo to nie może być teatrzyk, tak trochę poudaję, żeby się wystarczyła. To musi być radykalna decyzja, odchodzę, a jeśli uda Ci się mnie przekonać zostanę i to warunkowo.
Cytat
zostanie w takim momencie ze strachu przed utratą stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa; łapać będzie na szybko cokolwiek;
jak podejmie decyzje po tym, jak kochanek się nie sprawdzi i kopnie ją w cztery, to w sumie nie ma już czego zbierać;
bo pozostanie, ale wewnątrz "skrzywdzona przez tych złych mężczyzn"; i w sumie z musu z tą sierotą;
Masz w zupełności rację. On jej nie przygarnie bo ma rodzinę, żonę dziecko i nie szukał partnerki ale dziurki. Kolejna zdobycz, kolejne trofeum dodane do gablotki. Tyle, że ona tego nie rozumie. Przynajmniej narazie. Dlatego masz rację w 100%.
Teraz potrzebuję konsekwencji w działaniu i jakiegoś sensownego planu. W sumie mogę się spakować i zadekować u rodziców na kilka dni, choć nie ciężko mi ich pakować w cały ten syf. Tyle, że nie wiem czy ona w to uwierzy. Bo doskonale wie, że ja jej mieszkania nie zostawię przecież. To nie logiczne by było.
To raczej trzeba by jej wystawić walizki i liczyć się z tym, że je weźmie i pójdzie. To chyba nie taki zły pomysł. Jak wyląduje na mieście, będzie jej ciężko. Skończą się luksusy bo mąż daje kasę i jest na wszystko. Z jej pensją może sobie wynająć mieszkanie i tak wegetować bo nawet z utrzymaniem swojego samochodu może mieć już problem.
Coś jeszcze muszę wymyślić by przejrzała na oczy, że słodkie mydlenie oczu już się skończyło, a ja mam dość. Zresztą, zgodnie z prawdą...
Nie "zostanie z musu z tą sierotą", tylko ma się starać, żeby ta " sierota" zechciał zostać, a to różnica. Jeśli o coś będzie musiała zawalczyć, bardziej to doceni, ale stan umysłu drugiej osoby nigdy do końca nie jesteśmy w stanie wpłynąć. Średnio rozgarnięta osoba powinna z całej sytuacji wyciągnąć wnioski, ale jeśli komuś brak inteligencji, to cóż na to począć. Pytanie, czy warto się męczyć z takim kimś.
Jest takie mądre chińsko - wietnamsko - tybetańskie przysłowie: (
Błogosławieni którzy potrafią śmiać się z własnej głupoty, albowiem będą mieć ubaw do końca życia.
Naucz się chociaż śmiać z siebie, będzie ci lżej znosić konsekwencje swoich pomysłów na to, jak przekonać żonę by cię jednak nie zdradzała.
Serio!
lago Właśnie na to liczę, że ona wykaże się rozsądkiem i zrozumie, że nie jestem tylko tym skurwielem, który się kiedyś puścił i którego trzeba jebać jak psa wściekłego. Jeśli tego nie zrozumie, to znaczy że nie warto się ną przejmować i tyle. Ja mam wówczas czyste sumienie, że próbowałem i straciłem tylko czas.
Królewna zadzwoniła kilkadziesiąt minut temu i zaczęła dość hardo, że musimy coś z tym zrobić itp. Ja spokojnie, że ja nic nie muszę już robić. Powiedziała, że Whatsapp był jej potrzebny do pracy. Rozjebało mnie to zupełnie i zapytałem, co za super tajne zadania realizuje na Whatsappie że musi go używać i nie może pokazać i żeby przestała pierdzielić głupoty. Powiedziała, że nic jej wczoraj nie udowodniłem i jakbym chciał, to ona by pokazała. Bazując na tym co tu wyczytałem, powiedziałem jej, że dowody to ja już mam i zbierać nie muszę. To w jej interesie leży, żeby mi udowodnić że się mylę w swoich podejrzeniach. I jakby była taka czysta, to sama by odblokowała telefon i pokazała mówiąc, patrz wariacie, jestem czysta. Skoro tego nie zrobiła to...
I co dalej ? Ano, że ona musi podjąć decyzję co dalej bo ja nic nie muszę i w jej interesie leży by czuła się z tą decyzją dobrze. Chce wolności ? Proszę bardzo. Chce zostać, proszę bardzo ale musi pokazać, że chce a nie robić teatrzyk.
I w sumie na tym skończyliśmy tą wielce ciekawą rozmowę.
Cytat
jesteśmy tego samego zdania
Cytat
ta inteligencja może być spora, ale niestety ukierunkowana jedynie na utrzymanie stabilizacji;
można się w tym punkcie nieźle naciąć;
więc dla Sottasa dodam tylko, że istotnym jest o co zdradzający walczy po zdradzie, o spokój, stabilizację i wygodę, czy o to co najważniejsze: odzyskanie bliskości, zaangażowania i odbudowanie intymności i powrót do pasji życia;
jak będzie walczyć jedynie o zewnętrzności, to się sam w tym udusisz, albo zaczniesz boki robić, by to wytrzymać; bo potrzeba bycia kochanym i odczuwania czegoś autentycznego, jest po zdradzie silniejsza niż normalnie
Cytat
na upartego, to też kwestia podsumowania zysków i strat;
jak nie ma innych perspektyw, ograniczony jest wieloma czynnikami i do odważnych nie należy, a wycofa się dostatecznie daleko, to mogą zasiedzieć się w całkiem wygodnym układzie;
jak zdradzająca jest mało atrakcyjna, bądź osiągnie pewien wiek, to nawet wierną zostanie; i na upartego będzie to mógł odtrąbić nawet, jako swój sukces
Oczywiście, że wszystko możesz: możesz się spakować, spakować ją, zadzwonić po kochanka by ją zabrał - możesz... ale co robisz ? bo się zgubiłem ?
Teraz 34 kroki ?
Jesli złapałeś masz pewność to niestety warunki zwolnienia warunkowego są naruszone i Ty strzelasz focha w postaci mam wyj.... i 34 kroków. Nie widziałem Cię na oczy ale czytam widzę czego chcesz. Chcesz jej, chcesz rodziny.
Nawet jak się wyprowadzisz to będzie niestety krok na chwilę, na oczekiwanie przeproszenia. Niestety swojej racjonalności zostawiłeś furtkę by nie przeciąłeś hydrze głowy i Twoja żona wejdzie w tą furtkę. Ta furtka to brak 100% pewności a 99 % to dla Ciebie za mało.
Oczywiście stymulujemy Cię tu i napierdzielamy po główce bo wiadomo, żeś mocno zagubiony. Nie chodzi mi o to żeby Cie podpuszczać bądź męski i teraz pokaż bicepsa.
Rozegrałeś tą akcje do dupy i moim zdaniem zrobiłeś blef, którego nie utrzymasz Twoja żona ma taką siłę ale w Tobie jej nie widzę. Dlatego chciałem Cię powstrzymać.
Konsekwencje tego są później już na całe życie, jak zostajesz.... pytanie - kim jesteś kołem zapasowym? miękką poduszką ?
To się nie kończy bo ostatecznym odpaleniu kochanka... to się zaczyna trzeba poukładać wszystko na nowo. Trzeba pozwolić by rany się zagoiły, a po takich sytuacjach fundujesz sobie kolejne, które ropieją już na stałe bo głowy nie odetniesz.... a pytania pozostaną w Tobie.
Jak już nawet chciałeś po bożemu i sprawdzić po cichu to było trzeba zweryfikować ten telefon by złapać na rękę i nie zadawać sobie pytań do końca życia.
Cytat
źle pojmujesz, czytaj tak długo, aż zrozumiesz;
tak jak podkreślił lagos, na jej stan umysłu nie jesteś w stanie do końca wpłynąć;
masz tylko wpływ na siebie;
ale musisz się liczyć z tym, że wszystko może pójść w różnych kierunkach;
obserwować i przyjmować to co przynosi Ci rzeczywistość, takim jakim jest, a nie jakim chciałbyś to, z powodu lęków, widzieć;
nie wszystko jest zależne od Ciebie; ale to Ty podejmujesz decyzję, gdzie są Twoje granice;
Cytat
bo jak?
wszystko zwalasz na swoją zdradę, a to kompletnie nieporozumienie jest;
nie ma odbudowy po zdradzie, przy staraniu tylko z jednej strony!
zdrada jest wynikiem kryzysu w małżeństwie, za kryzys odpowiedzialność ponoszą obydwoje; jak nie usunie się przyczyny, to powtórkę masz murowaną, tak jak u Ciebie; i to już nie ma znaczenia, czy zdrada idzie z tej samej strony, czy z drugiej;
Cytat
Większej bredni nie słyszałem. Właśnie tym zdaniem pokazała jak ma Cie głęboko w doopie. Chyba pomyliście role. To nie Ty masz jej nie udowadniać czegoś a wręcz odwrotnie - ona udowadniać Tobie. Póki sama tego nie zrozumie i nie dojdzie do takiego wniosku a z Twoich wpisów wynika, że to nie takie pewne, jesteś na straconej pozycji.
Moja też mi na samym początku pogroziła palcem dorzucając słowa "nie masz dowodów". To się trochę zdziwiła jak po miesiącu miałem już wszystko czego potrzebowałem i nawet więcej.
Jak byłem jeszcze w szoku po odkryciu kochanka, to też próbowała mi wmówić, że nie mówiła mi prawdy i potajemnie się spotyka z "kolegą" bo wie, że zdenerwowałbym się. Tak bardzo mnie kochała, że robiła to dla mnie rozumiesz, dbała o moje samopoczucie. Okłamywała mnie, ale to przecież było dla mojego dobra....
Matko boska......
Pomyślałem, że zajrzę na zetke.i...
Trrafiłam od razu na takie dwie perełki. Jedna to Ula, której nadmiar dobrobytu spowodował swędzenie w kroczu...
Ja to zostawię sobie na jutro,,,
Druga to Ty Sottas,
Walcz, walcz i jeszcze raz walcz! Naprawiaj....
To przecie ta jedyna! Nie pozwól jej odejść! To, co było (jest) między wami, jest takie piękne. Żadna jej zdrada nie może tego zniszczyć!
Przeczytałem cały wątek, Sottas i naprawdę szczerze Ci współczuję.
Twoja relacja, delikatnie mówiąc, z niestabilną emocjonalnie manipulantką, to nie małżeństwo.
To kompletna ruina!
To, że pozwoliłeś żonie na takie traktowanie, oznacza, że masz jaja w fazie zaniku.
A to, co od momentu wykrycia zdrady wyczyniasz, to dziadostwo.. Myślisz, że ona nie widzi Twojego panicznego strachu przed jej stratą?
Jeśli nie pogardzisz moją radą, to rozważ następujące:
Lepiej zacznij myśleć, jak walczyć o, a właściwie uratować to, co zostało z twoich jaja, Sottas.. , Bo są w najwyraźniej w fazie zaniku
Miałem napisać coś bardzo stanowczego, coś co miało Ci dosadnie pokazać jaką jesteś PI.DĄ, ale poprzednicy już to zrobili, więc się odrobinę powstrzymam.
Swoją drogą, miałem się już wcześniej zalogować, ale nie miałem po prostu czasu..
A gdy napisałeś o miesiącu miodowym, to nie zdążyłem napisać :
Korzystaj ile się da, bo niedługo się bajka skończy,,
No i nie zdążyłem..
Jebutnelo...
napisałeś:
Cytat
Seks za pieniądze drogi kolego to przecież prostytucja.
Nie obraź się,
Czy aby nie ożeniłeś się z prostytutką?
Dobra, teraz poważniej.
Popelniłes od samego początku tyle błędów , że można nimi obdzielic połowę wątków na zetce,,,
A podstawowy, że od samego początku widać u Ciebie jeden wielki chaos, odslanianie swoich najsłabszych miejsc(mówię o tym, że pokazujesz jej jak bardzo Ci na niej zależy)...
Brak konsekwencji,(zdejmujesz obraczke, potem dajesz się nabrać na zapłakaną sarenke i z powrotem ja szybko zakładasz),
A nie przyszło Ci do głowy, że te pokrzywdzone cudo coś wciągnęło w łazience do nosa i stąd te zaczerwienione oczęta
Robisz raban, że gwiazda może przywlec różne choróbska, a za moment sam lądujesz z nią w łóżku, pomimo, że nie zrobiła kompletu badań
Nienawidzisz gór, a teraz nagle palasz do nich miłością...
I najgorsze .
Pozwoliłeś jej na kontrolę siebie i sytuacji.. Spaliłeś wszystkie kanały możliwości jej śledzenia.
Pousuwałes posłusznie wszystkie programy szpiegujace, bo ona tak chciała..
Swoją drogą jak myślisz, od kogo to dziewczę się dowiedziało, skąd to wszystko wiesz, co Watsonie..?
Zakoduj to sobie na całe życie. O miłość się nie błaga kolego.
A moment wykrycia zdrady, to moment uzbrojenia się w siłę argumentów(zebranie jak najwięcej niepodważalnych dowodów), ich zabezpieczenie.
No właśnie, zabezpieczyłes dowody, czy kupując jej wymarzony telefon, pozwoliłes jej zatrzeć wszelkie ślady.?
Chcesz powiadomić żonę gacha? Ok, ale co jej pokażesz, skoro nic nie będziesz miał?
Następnie stawia się swoje warunki . A właściwiej - ultimatum I
Bez żadnych negocjacji. Zasada zero jedynkowa..
W międzyczasie składasz pozew,.przedtem zabezpieczając się od.strony finansowej... ..
Ona albo akceptuje warunki jakie jej stawiasz albo wylatuje
A czas do sprawy rozwodowej, to dla niej szansa na udowodnienie Tobie, że pozwolenie jej, aby została w Twoim życiu nie jest Twoją pomyłką
Żadnych tajemnic, haseł, lewych kart sim, lewych telefonów, wthats'upow i jemu podobnych,
Jasny, czytelny przekaż..
Nie będziesz bawił się w detektywa,,,,
Ale,,,,
Zlapiesz ją na jakimkolwiek kłamstwie, wylatuje z Twojego życia na zawsze..
Po zdradzie Sottas danie jej szansy to ma być Twój kaprys, a nie coś, co jej się należy bo Ty tam lat naście dałeś ciała..
Ona ma widzieć faceta, MĘŻCZYZNĘ, gotowego zarówno jej wybaczyć ale i n
gotowego natychmiast wykopać ją ze swojego życia bez szans na powrót..
Tylko od jej postawy, spełnienia Twoich warunków zależy, czy nie wyleci natychmiast,,
Dlaczego podkreśliłem słowo =mężczyzna=
Bo w jej oczach od dawna nim nie jesteś, A Twoje zachowaniem i postawą po tym co zrobiła tylko ją w tym utwierdzasz
Dziwi Ciebie jej postawa i zero skruchy? Bo nikogo z nas tutaj piszących nie.
Dlaczego? Poczytaj swoje posty i będziesz wiedział
Jak widzisz i sam tego doswiadczasz, kobieta nigdy nie zapomina doznanego upokorzenia..
Widzisz, to kobieta.. Nawet jak ma Ciebie i Twoją miłość do niej głęboko w dupie, to wcale nie oznacza, że nie chce mieć Ciebie i rozwoju sytuacji pod kontrolą..
Masz mocne nerwy, chcesz zobaczyć próbkę jej reakcji na utratę kontroli?
To zdejmij że swojego telefonu lokalizację i zablokuj jej do niego dostęp.. Zmień hasła na swoich kontach do których ona ma dostęp,.
Wierz mi, zupełnie już nie poznasz swojej jeszcze żony...
Obawiam się jednak, że na taką akcję to jesteś za miękki ..
Co Ty chłopaku ciągle o tym seksie..
I jej orgazmach..?
Zacznij myśleć Sottas czymś innym niż serducho i prącie.
Mówiąc wprost
ZACZNIJ WRESZCIE. MYŚLEĆ TYM CO MASZ MIĘDZY USZAMI, A NIE TYM CO MAJTA SIĘ CI MIĘDZY NOGAMI...
Zgadzam się z tym, co tutaj ktoś napisał
Masz bardziej okazałe poroże niż Ci się wydaje,
Jak myślisz, po co mężatka koresponduje z co najmniej kilkoma facetami? Tylko o tyłu wiesz
Odkryłeś tylko to co widać z powierzchni.. To tylko wierzchołek góry lodowej..
Jak kobieta chce zdradzić to nie ma takiej siły, która ją zdoła powstrzymać..
Wystarczy wyjście na zakupy..
Ucz się od ludzi, którzy już to mają za sobą... Nikt nie chce Ciebie upokorzyć.
Cytat
No właśnie Sottas, to Ty chcesz i ona to widzi...
Pora odwrócić rolę... Z ofiary stan się drapieżnikiem.:cacy
Cytat
a to dobre bo wiesz, my tu wszyscy się zastanawiamy, kiedy to TY przejrzysz na oczy skoro jestes tak naiwny ze sadzisz ze wystarczy jej wystawic walizki za drzwi a ona ci sie rzuci na szyje i bedzie juz cudownieeee. Wytresowała sobie ciebie nieźle, ile to juz trwa jej romans i z iloma? a tobie nawet przez mysl nie przyszło zadne drastyczne rozwiazanie. Niezłą ma smycz na ciebie, możesz sobie co najwyzej do niej lekko powarczec poszczekać a na koncu i tak bedziesz na jej skinienie biegł do nogi
Cytat
Cytat
duże znaczenie ma chyba to, z jakich portali ktoś korzysta;
czy to są portale randkowe, czy fora tematyczne, fora dotyczące określonego hobby;
na zlocie nie tylko kawa może być do picia
Skoro tematyką czy hobby są randki, to przecież wszystko jest w miarę jasne;
Skoro tematyką czy hobby jest zdrada, to chyba tym bardziej
Cytat
Wielu rzeczy nie slyszales, moze dlatego, ze nie szukasz. Czytam twoje komentarze od dluzszego czasu. Masz duzy klopot z postrzeganiem kobiet. Generalizujesz a to zle.
Co do zwiazku opisanego powyzej. Zawsze mowie i nie przestane. Za zdrade odpowiedzialna jest strona zdradzajaca. Tylko i wylacznie. To ta strona podejmuje decyzje. Nie ma zadnego usprawiedliwienia zdrady. Jak jest zle w zwiazku to trzeba rozmawiac. Jak nie dociera to krzyczec. Jak nie pomaga to odejsc, ale nie zdradzac. Dwie strony spieprzyly sprawe dokumentnie. Jesli chcecie byc razem to czeka was ciezka praca. Nie mysl ze zone twoja zdrada boli mniej, bo ona tez zdradzila, czy jak Yorik to okreslil zemscila. Ciebie tez jej zdrada nie bedzie bolec mniej, bo kiedys ty to zrobiles. Bol zostaje. Z czasem jest rzadszy ale jak dopadnie to boli tak samo. Po dluzszym czasie szybciej sie go mozesz pozbyc, ale intensywnosc jest ta sama. Popracujcie nad tym kim dla siebie jestescie. Wspolna terapia moze pomoc. Trzymam za Was kciuki.
Powiedziałem jej, że nie mam zamiaru podejmować za nią decyzji ani nie mogę jej do niczego zmuszać. To ona musi sama zdecydować, jak chce żyć a ja to zaakceptuje. Postawilem tylko warunek, że albo żyjemy razem, ze sobą albo oddzielnie. Nie ma niczego po środku, ja nie chce być tym drugim, albo nawet pierwszym bo jest ktoś drugi. Koniec i kropka. Powiedziałem, że wybaczam bo kiedyś ona mi wybaczyła, ale jej nie ufam tak jak kiedyś ona nie ufała mnie. I to ona musi się starać, by nie wzbudzać moich wątpliwości a jak je wzbudza, to ja oczekuje jakiegoś sensownego wyjaśnienia, a nie bzdur.
Choć wiele osób namawia mnie tu do bardziej radykalnych postępowań, choć ja mogę się mylić i za to zapłacić, biorę to na siebie bo to ja znam swoją żonę najlepiej chyba. To ja decyduje, ile dać jej szansy i co zrobić, by nie dać się skrzywdzić ponownie ale jednocześnie nie wpędzić się w kolejna depresje. Bo o odejściu trzeba byc przekonanym tak, by kiedyś moc powiedzieć, zrobiłem wszystko co mogłem. Ja narazie nie jestem. Nie zgadzam się, że wobec ludzi można stosować schematy. Można wyłapywać rozmaite uwagi i spostrzeżenia, zweryfikować pod swoim katem i katem partnera i wyciągnąć stosowne wnioski.
Jest trochę lepiej po tej rozmowie. Owszem, może być tak, że to wszystko ucichło, ze to tylko chwilowe. Ale mam nadzieje że nie, a jak tak, to będę mógł powiedzieć, że ja sieć starałem ale się nie udało. Na szczęście nie tylko ja się staram.
Więcej rozmawiamy, więcej poświęcamy sobie czasu i uwagi. To nie miesiące miodowy, bo ten prysł, ale chyba staramy się znaleźć wzajemnie i wzajemnie zainteresować sobą. Czas pokaże co z tego wyjdzie.
Wiem, że moja zdrada ciągłej pozostaje podobnie jak jej. To będzie takie nasze złe wspomnienie. Wiem też, że ona wcale nie wyszła z tego niepokaleczona. Choć udaje, że było minęło o to było głupie, widzę że chyba trochę żałuje tego, co się stało. Może o tym nie mówi, ale to widać albo można wyłapać. Nie wierz w więcej niż 25% tego co mówi i w mniej niż 50% tego co widzisz. Na tym opieram ocenę tego, jak ona postrzega to co się stało.
Chciałbym by poszła o porozmawiała o tym na wspólnej terapii. Może się uda namówić, a jak nie to trudno. Nie mogę nikogo do tego zmuszać. Najważniejsze byśmy się nauczyli spędzać razem czas i nim dzielić. Bo to tez szwankowało w naszym związku.