Hagi 10
Nie wie że rozmawiałam z jego eks kochankami, nie wie że wiem że kłamie. Trzymam dowody zabezpieczone do rozwodu. Ostatnia eks będzie zeznawać, natomiast ta "swobodna" sprzed dwóch
poczciwy
11.11.2024 13:36:22
Andzia na firefox działa.
Andzia76rr
11.11.2024 03:55:19
na jakiej przeglądarce działa Wam czat?
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witam. Podzielę się z wami moja historia. 2 tygodnie temu dowiedziałem się ze żona mnie zdradziła. Wpadła głupio bo ktoś ich widział i przyparta przeze mnie do muru przyznała się. Gość jest żonaty z dwójka dzieci ale jak twierdzi żona zaczęło się to wszytko od niewinnych rozmów, SMS itd. Koleś żalił się ze ma problemy w małżeństwie moja żona poczuła bratnia dusze i poszło. W sumie do momentu zdrady byliśmy tak mi się wydawało szczęśliwym małżeństwem 9 letnim i mamy superowego 5 letniego synka. W tamten dzień cały świat zawalił mi się na głowę. Na zdradę zareagowałem w miarę spokojnie. Przegadaliśmy cała noc o przyczynach czemu do tego doszło. Wcześniej z żona o żadnych problemach nie rozmawialiśmy. Ja cały czas myślałem ze jest Ok a tu zonk. Powiem wam ze kocham ja mocno i naszego synka wiec dla niego nawet wyobrażam i chyba dorosłem do faktu iż mógłbym to wybaczyć ale... żona powiedziała mi oczywiście ze żałuje, przepraszała. Powiedziała również typowi ze to był błąd i chce ratować małżeństwo i to zakończyła ( nie wiem czy w to wierze). Problem w tym ze żona nie wie do końca czy chce być ze mną czy nie bo przez lata coś tam w niej siedziało i chce spróbować to naprawić ale sama musi to poczuć. To chyba ja się powienienem zastanawiać a tutaj jeszcze taka historia. Żona twierdzi ze potrzebuje czasu ale coś nie widzę tego żeby udało się to poskładać. Będę informował co i jak. Ogólnie czuje się jak zbity pies
A przyszło Ci do głowy, że część z tych dziewięciu lat to była fikcja, udawanie dobrej miny do złej gry? Ona się postara i dalej ma być fikcja? Wolisz żonę czy kogoś kto udaje i zmusza się do roli żony?
Teraz mniej przyjemnie. Może być tak, że żona zostawiła sobie furtkę. Usprawiedliwienie dla siebie (taki mechanizm obronny) i albo zostawia sobie Ciebie jako wygodną opcję albo jesteś jak wróbel w garści. Wygoda, strach przed utratą paru detali. Zastanów się kim jesteś dla niej. Czy taka rola Ci odpowiada.
Może właśnie, aby dojść do tego kim dla żony jesteś powinieneś ją na jakiś czas zostawić?
Wszystko sobie przemyśleć i poukładać.
A i ona wtedy może siebie odnajdzie.
Jeśli przez takie długi czas nie rozmawia się o problemach i własnych potrzebach, to potem zbiera się tego konsekwencje, takie czy inne.
"Wydawało się" nie pomoże.
Aby po zdradzie móc ze sobą coś dalej budować, najpierw trzeba przerobić to co się stało, a i przy okazji to o czym przez te wszystkie lata nikt nie rozmawiał.
Witaj Hubert, Na początek przykro mi, że tu musiałeś dołączyć. Co do samej sytuacji ja mam trochę inne zdanie niż moi przedmówcy. Mianowicie pierwsze pytanie dlaczego Ci zdradzający nie dochodzą do takiego wniosku, że jest im źle, nie czują się kochane itd wcześniej i najzwyczajniej nie informują o tym swojej drugiej połówki i w konsekwencji albo próbują to poskładać albo się rozstają.
Dziwnym trafem zawsze po wszystkim okazuje się, że jednak człowiek był nieszczęśliwy, nie czuł się kochany itd. a sama zdrada czy też romans pozwoliły im odkryć samą siebie. Sranie w banie.
Dla mnie to zwykłe mydlenie oczu, próba usprawiedliwienia się przed samym sobą i odwrócenie kota ogonem, krótko mówiąc próba obciążenia partnera odpowiedzialnością za to co się wydarzyło żeby zagłuszyć w jakimś stopniu swoje wyrzuty sumienia.
Masz ten komfort, że żona przynajmniej w jakimś stopniu próbuje być z Tobą szczera, jaki to stopień szczerości to już inna sprawa. Na tę chwilę jednak nie wierzyłbym we wszystko co mówi tym bardziej, że jak twierdzisz ona sama nie wie czego chce. Wiesz po co jej ten czas? A no po to aby mogła się przekonać ile ten facet jest w stanie dla niej poświęcić, trochę brutalne, ale to moja ocena.
Pamiętaj chłopie kobiety nigdy nie odchodzą w próżnię!
Trzymaj się stary bo to dla Ciebie na pewno będzie ciężki czas
Już jest to ciężki czas. Jak dla mnie ona z nim nie ma żadnej przyszłości bo nie wydaje mi się ze gość nie zostawi dla niej swoją rodzine i dzieci no ale mogę się mylić. Powiedziała ze wyszło to stad ze on ma problemy ona ma problemy i jakoś poszło. Wiecie może gość mówi jej to co chciała usłyszeć zebu się z nią przespać. Podobno powiedziała mu ze to koniec i ona chce ratować swoje małżeństwo. Tez mam wrażenie ze z jej strony to taki mechanizm obronny po tym co się stało,ze się trochę pogubiła w tym wszystkim a może tez jest tak dlatego części minęło dopiero 1,5 tygodnia i faktycznie potrzeba czasu. Całkowicie zgłupiałem okazało się ze nie znam osoby z która tyle przeżyłem i kompletnie nie wiem w która stronę działać. Ja również pewnie w pewnym stopniu przyczyniłem się swoim zachowaniem to problemu ale to nie jest powód do zdrady. Siada się i rozmawia ze sobą ze jest coś nie tak ale u nas tego brakowało.
Hej Hubert, w zasadzie ja jeszcze swojej historii nie opisałem i jakoś od 1,5 miesiąca próbuje to zrobić, tylko jakoś tak hmm mi nie idzie... nie ważne. Ja jestem jakieś 4 miesiące po godzinie 0 i co mogę powiedzieć ci z własnego doświadczenia, bo widzę duże podobieństwo do mojej sytuacji, ba wręcz do sporej części sytuacji przeczytanych tu na forum... U mnie 4 miesiące przed godziną 0 była "mała" wpadka Ż która ujawniła zdradę emocjonalną, i jakieś tam pocałunki właśnie z takim samym panen "pokrzywdzonym" w swoim małżeństwie. Moja interwencja, rozmowa, oczywiście spokojna, ukierunkowana na próbę rozwiązania problemu, zaskutkowała tymi samymi hasłami i sloganami jak u Ciebie. Ba wręcz byłem świadkiem kończenia znajomość, Pan usłyszał, że Ż chce ratować rodzinę, żeby dał jej spokój itp itd. Jak się domyślasz uwierzyłem, próbowałem naprawiać (ogólnie jak chłopaki powyżej mogli by podsumować.. klasyka gatunku ). No i co mogę ci powiedzieć... to była fikcja, niestety. Dlatego jak czytam że Twoja zona jeszcze sama nie wie czego chce, to nie chce Cię martwić ale to nie będzie koniec. Myślę, że użytkownicy forum dadzą Ci dużo dobrych rad, ale miej świadomość i raczej szykuj się na wojnę... Ja jak popatrzę to po 1,5 tygodnia zachowywałem się podobnie, szukałem punktu zaczepienia,a to co działo się ze mną później to brrr wole nie myśleć zresztą nadal mam "sieczke" w głowie. Trzymaj się i pozdrawiam
Mianowicie pierwsze pytanie dlaczego Ci zdradzający nie dochodzą do takiego wniosku, że jest im źle, nie czują się kochane itd wcześniej i najzwyczajniej nie informują o tym swojej drugiej połówki i w konsekwencji albo próbują to poskładać albo się rozstają.
Wydaje mi się, że to jest wyidealizowane spojrzenie, w rzeczywistości tak się nie dzieje, a jeśli już to jest sporadyczne;
łatwiej jest uciec, szczególnie w ramiona jakiegoś równie nieszczęśliwego w małżeństwie osobnika
Ilu z nas doświadczyło takiego biegu spraw?
A ilu dowiedziało się o problemach w małżeństwie jak już zdrada wyszła na jaw?
Komentarz doklejony:
Hubert1982 ,
Cytat
Podobno powiedziała mu ze to koniec i ona chce ratować swoje małżeństwo.
Cytat
Powiedziała również typowi ze to był błąd i chce ratować małżeństwo i to zakończyła ( nie wiem czy w to wierze).
Cytat
Problem w tym ze żona nie wie do końca czy chce być ze mną czy nie bo przez lata coś tam w niej siedziało i chce spróbować to naprawić ale sama musi to poczuć.
Klasyka gatunku to pachnie na km. Kobieta w małżeństwie z dziećmi złapana na gorącym. Sytuacja ja zaskoczyła o kochanek nie składa deklaracji ( tylko lakoniczne w jej obecności ale bez konkretów). Wiec co ma zrobić musi czekać bo gdzie pójdzie. Mężowi kilka bzdurek i tekst o zastanowieniu się ( może dobry sex ale spokojnie nawet jak fizycznie był z Tobą to psychicznie niekoniecznie lub posucha bo musi myśleć - nie chce zdradzać kochanka to etyczne ).
Hubert trochę za miękko z Twojej strony tez - Ty po prostu chcesz wybaczyć chcesz by już było po sprawie. Przyznała się powiedziała ze przeprasza zrobiła teatr i na moje nie zamknęła znajomosci - zeszła do podziemia.
Historie znam z autopsji i jest tu na forum opisów tego etapu podobnych a dużo. Zaskakujące są podobieństwa - oni się gdzieś umawiają ( na poważnie psychika ludzka jest powtarzalna ).
Niestety choć nie ma w Twoim opisie tego wprost bo wydajesz się mocno racjonalny to jednak wstań z kolan w tej sytuacji. Poczytaj trochę historii, poczytaj 34 kroki to ten etap ( może nie musisz wszystkiego wprowadzać ale czytaj i wyciągaj wnioski). Na pewno nie wierz nic co słyszysz i polowe co widzisz.
Bezwarunkowe wybaczenia z Towjej strony - tak jakby chodziło o spóźnienie się na kolacje romantyczna przygotowana przez Ciebie, a tu niestety nie ona się brutalnie puściła i minimum emocjonalnie trwa tam ( stad te teksty o czasie ale i budowaniu).
Najlepsze jest to ze mi dzisiaj powiedziała ze dzięki temu ze wiem to jej ciężar spadł z serca i jakoś psychicznie odżyła i ze będzie dobrze-zasada34 kroków nie wierzyć w to co słyszę. Taa to co ja mam powiedzieć... ale powoli twardnieje
uwielbiam ludzi którz w to wierzą Ktoś ją widział na mieście, przyparta do muru i przyznała się. A co gdyby nikt jej nie widział? sadzisz ze by to zakonczyło? ze by ci wszystko powiedziała? Pewnie przez kolejne miesiace by sie bzykała z kolesiem no ale skoro wpadła to nakła zmiana ,,to był bład, tylko ciebie kocham, naprawimy to" Chłopie, serio jesteś tak naiwny? gdyby miała pewność że to się nie wyda to by sie z nim grzmociła kolejne tygodnie w najlepsze.
Czyli ona z nim złapała kontakt bo u niej tez w małzenstwie było źle, ale teraz jak juz sie dowiedziałes (przypadkiem) to juz bedzie dobrze zaprawdę dobry tekst. Najgorsze ze ty zakochany pewnie jej i tak uwierzysz i wybaczysz. A tamten gościo bzykał sie z twoją żoną i nie poniesie żadnych konsekwencji, prawda? Tylko czemu ludzie potem sie dziwią że zdrad jest coraz wiecej, skoro nie spotyka ich za to żadna kara
Hurricane,
Dokładnie, jest to idealizacja tego trzeciego, życie w jakimś wyimaginowanym świecie, bo on jest tylko na kilka godzin max tygodniowo, nie ma z nim problemów dnia codziennego, nie spowszedniał tak jak ślubny. Jednak gdy zaczyna się prawdziwe życie z tym trzecim to w większości przypadków nagle okazuje się, że jednak kochaś nie jest tak doskonały jak się wydawało, ba wydaje mi się, że częściej to jest ten moment kiedy zdradzający otwiera oczy, zdaje sobie sprawę z tego co zrobił i że popełnił błąd, zniszczył swoje życie a po drodze kilku innym osobom. Niestety zgliszcza jakie zostawił nie pozostawiają już drogi powrotu. Ot taki standard.
Hubert - odżyła? Nie słyszałem większej głupoty. No tak "będzie dobrze" ale tylko dla niej...Człowieku nie wybaczaj jej przynajmniej w tym momencie i nie na miękko bo obudzisz się za jakiś czas z ręką w nocniku jako wrak człowieka. Bądź spokojny, ale stanowczy, ona swoje zrobiła i musi mieć świadomość, że nic już nie zależy od niej a Ty pokaż jej, że wcale nie zamierzasz tak łatwo przejść do tego co się wydarzyło na porządku dziennym. Zdradzacz musi ponieść konsekwencje inaczej będzie to poniekąd przyzwolenie z Twojej strony na takie jej zachowania i działania a Ty stracisz całkowicie swoją godność.
To nie jest tak że Ona wie zę jej wybaczyłem i że będzie OK. Z mojej strony ma też jasną deklarację że nie wiem co przyniesie czas i czy ja w środku to sobie posklejam i czy bedę tego chciał. Z drugiej strony ustaliliśmy że czas pokazę jaką drogę objerzemy napewno ustalilismy że musi być lepiej niż dotychczas a co bedzie ani ona ani ja nie wiemy.
Nie jest tak że ja po 2 tygodniach to wszytsko wybaczyłem i skaczę koło niej zeby tylko nie odchodziła i ze mną była. Chce to będzie nie chce to nic na siłę ale również a w sumie przede wszystkim dla dobra małego dajemy sobie jakiś wentyl czasu na pozbieranie myśli i ewentualne deklaracje. Ona o tym wie że we mnie też po tym wszystkim coś tam pękło
Hubert, "ustaliliśmy"... "ustaliliśmy"... "dajemy"... a czy ona coś z tobą ustalała przed? Powiem Ci tak, jak nie chcesz kontynuacji, dla siebie w tym momencie musisz być Ty, a ona niestety musi zobaczyć, że Cię traci, że nic już od niej w tym momencie nie zależy jeśli chodzi o Twoja osobę. Wiem bo na wstępie ustalałem dla dobra "małych". A teraz obserwacja (przyczajony tygrys, ukryty smok ). Chłopie przede wszystkim dbaj o siebie. Niestety przyznam się bez bicia za popełnione błędy, ale dupa po asfalcie musi przejechać Pzdr!
Hubert, "ustaliliśmy, że musi być lepiej" będąc Twoją żoną,ja to zrozumiałbym w ten sposób, że nic się nie stało takiego przecież, jakoś przeżyjesz, nie rób z igły widły, uwierzyłeś mi - świetnie, teraz będzie już tylko sielanka, nie wracajmy do tego co było a może i będzie..... Dajesz możliwość żeby to ona rozdawała karty i jeszcze raz powtórzę brzmi to jak przyzwolenie na to żeby Cię nie szanowała, zdeptała. Opamiętaj się chłopie póki nie jest za późno. Weź się w garść! Pokaż jej, że to Ty jesteś panem własnego życia, że potrafisz sobie świetnie radzić bez niej, może wówczas coś do niej dotrze jak zauważy, że przez występek, którego się dopuściła to ona zaczyna Cię tracić a nie Ty ją. I uświadom jej, że cokolwiek się nie wydarzy już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Nigdy! Co oczywiście nie oznacza, że nie może być lepiej, ale w tej chwili to Ty powinieneś mieć karty w swojej ręce a ona powinna się dostosować.
Masz racje i tak właśnie zaczynam postepowac. Nie będę się nad sobą użalał a niech zobaczy sama ze to ja mam nad tym kontrole nie ona. Nie dam jej odczuć ze to mnie bardziej zależy a przynajmniej będę się starał żeby tak bylo. Niech da jej to do myślenia
Moja sugestia - Ja na Twoim miejsce wdrożyłbym 34 kroki i obserwowałbym co się dzieje. Jeśli zauważysz coś niepokojącego nie reaguj, kontynuuj raz obraną drogę ( będzie cholernie trudno - my to wszyscy wiemy) i niestety zbieraj dowody...to przykre ale taka jest rzeczywistość. Mając dowody jesteś zawsze krok przed nią, niekoniecznie musisz je kiedyś wykorzystać, ale w jakimś stopniu zabezpieczy to Twoje interesy w razie rozprawy, do której mam nadzieję nie dojdzie
3maj się stary i wytrwałości!
Hubert - pierwsze chwile po zdradzie, te właśnie ustalania, umawiania to jak pierwsze wrażenie przy pierwszym spotkaniu - ustalają kto jest kim i gdzie. Niestety nie przygotowałeś się do takich rozmów z niewierną i jest 1:0 dla niej, bo jak pisze Poczciwy - dla niej się upiekło. Już na starcie dostała ciastko i wprowadzenie większej kontroli, surowszego traktowania będzie odbierać jako napaść, atak - będzie Ci zarzucać nieogarnięcie emocjonalne i nie wytłumaczysz jej z czego to wynika (może nawet nie powinno się tłumaczyć zgodnie z 34 kroki). Widzisz potrzebę dania sobie czasu - dobrze dla Ciebie. Tego czasu jednak nie warto marnować, ale spożytkować go dla Siebie - ale nie na zastanawianie się nad przyczynami, gdzie popełniłeś błąd (a w rozmowach z niewierną ona pewnie będzie Ci takie hasełka podrzucać - mają to w naturze wszyscy niewierni - i odpowiedź nasza powinna być jedna - to ty się zastanów, gdzie popełniłaś błąd który do tego doprowadził?). Powinieneś myśleć o sobie i nie zaniedbywać dzieci. Jak się od niewiernej odsuniesz, to zobaczysz jej reakcję, a pewnie będzie ciekawa i zaniepokojona co się dzieje. Im bardziej będzie się niepokoić, tym może oznaczać to, że kochaś nie jest pewną dla niej opcją. To rzeczywiście są klasyczne zachowania. Dlatego zdradzeni powinni wyłamać się ze schematu i przestawić tory myślenia na ja, choć to trudne, bo przez lata myślenia kategoriami "my" i "dla niej" taka postawa wydaje się skrajnie egoistyczna. Ale nią nie jest i zrozumiesz to za jakiś czas. Niewierna pomyślała wyłącznie o sobie idąc w tango z kochankiem - Twoją reakcją obronną powinno być odsunięcie się, żeby nie wmanewrowała Ciebie w winę, albo nie omotała słówkami, a na boku robiła potajemnie swoje jeszcze bardziej bezczelnie.
I hasła
Cytat
Żona twierdzi ze potrzebuje czasu
oznaczają ewidentnie, że jej emocjonalność doznała zderzenia ze ścianą - ma dysonans poznawczy - całą sobą chce trwania romansu w dotychczasowej formie, żyje jeszcze romansem, i nie może uwierzyć że już po wszystkim, skończyła się bajka bo się wydało, wydało za szybko. Moja też miała ten objaw, nie mogła tego zrozumieć - jak to się stało, że się wydało? Bo przecież ten romans był taki "nierealny" - jakby świat dookoła nie istniał, więc jak go ten zwykły, szary świat odkrył?
Historie jak Twoja są popularnymi scenariuszami. Nie daj się zwieść - ona prawdopodobnie tak mocno weszła w romans emocjonalnie, że jej wyrwanie się z niego może być trudne, a nawet jeśli się wyrwie - to może nie widzieć powrotu do tego co zna, czyli małżeństwa. Bo te świeżo zakwitłe emocje, motyle nie dadzą jej już spokoju, będzie za nimi tęsknić, nawet jeśli nie za tym konkretnym kochankiem. Zdrada zmienia kobiety, otwiera je na emocjonalne doznania, za którymi chętniej gonią.
Właśnie zamierzam żyć według tych zasad. Wiem ze będzie to ciężki czas dla mnie ale będę bacznie obserwował sytuacje i będę w tym wszystkim sobą a głównie facetem dzięki wam za wsparcie jak coś będę informował
Hubert jeszcze kilka prostych rad bo mimo, że jest 1:0 trafiłeś tu na szybszym etapie niż ja kiedyś.
Ok może za miekko na początku i za bardzo jesteś racjonalny to daje poczucie nagrody jej za zdradę. Jednak mimo wszystko zgodnie z zasadą (tego jestem pewny) wiesz tylko garść informacji. Jak coś z tego ma być transparętność musi być pełna również wstecz (maile, sms, ukryte numery). Wykonanie od ręki bez czasu na zastanowienie się z jej strony. Oczywiście może być tak, że już wszystko pokasowała ale jeśli nie - to potrzebujesz przeciąć wrzoda pt. jaka jest prawda. Tam będzie na pewno więcej faktów niż wiesz. Oczywiście ryzyko czy to udźwigniesz i wkręcanych filmów na lata - bardzo duże (ostrzegam, a jednak dziś bym tak zrobił choć robiłem odwrotnie).
Jeśli ma być jutro Wasze (bo jednak chcesz bardziej niż ona) to przecież: ona musi wykazać zaangażowanie, musi zamknąć tamto na 100% teraz możliwe, że jest w podziemiu, musi stanąć w prawdzie a nie ściema bajera... i jak w kościele jest grzech jest pokuta, zadośćuczynienie.
Na razie nic z tego nie ma. Jest przeciwieństwo.
Uważaj również na zdradzenie się że jesteś na forum - na tym etapie będzie to słabość z Twojej strony i kolejna jej mała przewaga.
Moja także mówiła, że żałowała, że poszła do łóżka z innym. Jednak myślę, że tego nigdy się nie żałuje, a raczej miło wspomina.
To "żałuję" zdrajców jest tylko po to by zdradzony się odczepił.
Moja także mówiła, że żałowała, że poszła do łóżka z innym. Jednak myślę, że tego nigdy się nie żałuje, a raczej miło wspomina.
To "żałuję" zdrajców jest tylko po to by zdradzony się odczepił.
niekoniecznie to "żałuje" jest po to , aby ZDRADZONY się odczepił;
istnieje przecież w sumie, jeszcze trzecia możliwość
czego innego się żałuje, a co innego miło i dobrze się wspomina
Hubercie, przechodziłem coś podobnego. Moje rozwiązanie sytuacji było inne, ponieważ nie mam dzieci. Poza tym, moja niewierna nie przejawiała rzeczywistych objawów jakiegokolwiek żalu.
Odwiedziłeś kochanka i jego żonę? Jeżeli nie, to zrób to. Jeżeli nie chcesz informować jego żony, to chociaż zapewnij go o tym, że to zrobisz. Pobaw się z gnojkiem psychologicznie. Znęcaj się nad nim. Może to pomoże Ci stanąć na nogi.
Pamiętam jak pierwszy raz spotkałem się z kochankiem. Nawet nie wiesz ile przyjemności mi to sprawiło. Widziałem jego stres, który działał na mnie uspokajająco. Poza tym, jego żona jest wdzięczna za poinformowanie jej. Okazało się, że to nie pierwszy wyskok kochanka.
Dzisiaj jestem w trakcie orzekania o winie, chociaż coraz mniej mi na tym zależy. Głównie ze względu na to, że tak to się wlecze. Chciałbym już to za sobą. Niewierna straciła pracę. Kochanek jest wykopany z domu i także w trakcie rozwodu. Dostali zasłużoną karę. Ja układam nowe życie i jest mi dobrze.
Kurde powiem wam ze ciężko realizować zasadę 34 kroków tym bardziej ze żyjemy razem, rozmawiamy w miarę normalnie. Właśnie przy śniadaniu wyszedł temat ze żona mi powiedziała ze widzi ze zerkam przez ramie na jej telefon wiec powiedziałem jej żeby się nie dziwiła bo o ile bedzie dobrze to sporo czasu upłynie zanim to się zmieni o ile w ogóle. Teraz pewnie będzie się kryć 100 razy lepiej jeżeli jeszcze tego nie skończyła a ich spotkania są nieuniknione z racji pracy i więcej niż pewne ze wcześniej czy później będą rozmawiać. Narazie przydupas jest pewnie wystraszony. Zgodnie z zasada w to co mówi żona nie wierze i mam swoją teorie na to wszystko. Chyba nie dam rady tego przetrawić i uratować związku bo to będzie cały czad wracać
chcesz dowalić gościowi? powiedz jego zonie. Zobaczysz ile z tego ,,w moim małzenstwie jest źle" zostanie przy tobie bedzie na kolanach błagał żone jak to on ją kocha i chce z nią zostać. A twoja bedzie miała juz obsrane tyły bo jedna opcja pójdzie się walić
Co do pracy to sprawa jest trudna ale prosta - jak macie ratować ten związek to ktoś musi zmienić prace. Oczywiście są miliony racjonalnych powodów ze nie - ale zgodnie z tischnerowska zasada wszystko to rgowna prawdar1;.
Ironia losu ale jakbym pisał do siebie z przed siedmiu lat.😀 wtedy byłem racjonalny i przecież no musza jakoś mijać się w pracy ale oczekiwałem, ze moja zdradzaczka sama wpadnie na empatyczny pomysł ze się zwolni .... i się nie doczekałem guzik empatia nie zadziałał, a ja choć tez zerkałem na rtelefonr1; i milon myśli w głowie miałem i ta milion pierwsza.
Jak ratować to nie ma jeńców - inaczej jeszcze dzwigasz bardziej rzeczy, które już sa ciężkie. Żonka nawarzyla mleka teraz są konsekwencje ( bla bla wina - konsekwencje już pisałem ).
Ja to widzę ze tak ze z tej maki chleba nie będzie. Czuje ze moja gwiazda nie do końca zerwie z typem kontakt i pewnie będą dalej gadać. Teraz pewnie nie będą się spotykać bo się wystraszyli i teraz pewnie będą lepiej się kryć. Z tego co mi się wydaje on tak ja nakręcił tymi swoimi gadkami ze dotarło do niej ze od dłuższego czasu było jej ze mną zle. Mówi ze myślała ze tak musi być. Teraz mówi ze czas pokaże czy zrobi się w naszym związku lepiej. Bez sensu to wszystko. Myślałem ze będę twardy ale słabo mi to idzie. A po niej widać ze luzik
Hubert - ona ma luzik bo najważniejsze starcie wygrała 1:0 i teraz czuje komfort, że jej się upiecze. To że mówisz ze nie wiesz, ze 34 kroki Ci nie wychodzą, że sobie życie obok - to dla niej jak widać niewiele się zmieniło - ukradła Ci marzenia, ale zamiast napiętnowania, kary, pokuty i zadośćuczynienia dostała poklepanie po plecach "no nie martw się jakoś to będzie". To deprawuje zdradzaczy, rozzuchwala i daje im pewność, że wszystko im się należy - i upewnia w słuszności swoich racji, swoich decyzji. Zdradzający dają swoim miękkim zachowaniem przyzwolenie na zrzucenie ze zdradzaczy winy bez słów, ot tak po prostu oddają pola. A wiemy że zdradzacz to człowiek, który to wykorzysta bez zahamować do ostatka. Więc się nie dziw - nie zdobyłeś się na odwagę, żeby stanąć w obronie swojej godności, swojego honoru, swojego męskiego ja i w zasadzie w obronie rodziny, nie pokazałeś że nieodwracalnie przekroczyła dopuszczalne granice i nie ujdzie jej to na sucho, bo nie tylko niszczy Twoje życie, ale przede wszystkim Waszego dziecka. Niestety Ci co kochają - często ulegają swojemu sercu, zamiast w takiej sytuacji kierować się innymi drogowskazami (intuicja, rozum, analiza sytuacji oparta na porównaniach do innych przypadków, itp.). Spieszyć się nie musisz, dobrze się zastanów nad tym CZEGO TY CHCESZ, albo przynajmniej CZEGO NIE CHCESZ. I ogranicz projekcje w stylu: z tego nic nie będzie, gwiazda nie zerwie kontaktu - zaprząta Ci to niepotrzebnie głowę a są to tylko domysły. Takie projekcje mają tendencję do spełniania się.
Wiem. Masz całkowita racje tylko jak słyszę i czuje ze ona nie chce mu powiedzieć tego to mnie trafia szlag. Ja jej powiedziałem ze pierwszym krokiem do poprawy jest według mnie nie rozmawianie z typem w ogóle o niczym to ona nie rozumie albo nie chce i to mi nie daje spokoju. Powiedziala ze jak chce to mu to powie ale ja odpowiedziałem ze to ona powinna chcieć a nie ja wymagać.Wiem ze to mnie niszczy od środka ale nie umiem inaczej. Wyszedłem z domu ochłonąć by nie powiedzieć za duzo
Komentarz doklejony:
I tez masz racje ze jest 1:0 dla niej
dotarło do niej ze od dłuższego czasu było jej ze mną zle. Mówi ze myślała ze tak musi być. Teraz mówi ze czas pokaże czy zrobi się w naszym związku lepiej. Bez sensu to wszystko.
Z jakiego powodu jej było z Tobą źle? Pewnie nie wie, skoro tylko czas ma pokazać czy będzie lepiej.
Kobieta ma tylko oczekiwania, uważa że wszystko jej się należy przez samo to, że istnieje. Nie widzi swojego udziału i wpływu na to, że było źle i ze naprawdę źle to ona sama zrobiła. Albo Ty będziesz wszystkiemu winny, albo samo tak wyszło. Ona uważa, ze nie ma w niczym rzadnego udziału, nie czuje się niczemu winna.
Samo się wszystko dzieje i samo miało być dobrze. Taka mimoza, jest jak jest bo tak musi być, co z nieba spadnie to bierze; Odpuść sobie albo zmuś ją do myślenia stawiając w sytuacjach gdzie sama musi podjąć trudne decyzje;
Komentarz doklejony:
Cytat
Ja jej powiedziałem ze pierwszym krokiem do poprawy jest według mnie nie rozmawianie z typem w ogóle o niczym to ona nie rozumie albo nie chce i to mi nie daje spokoju.
Spokoju?
Czy Ty nie widzisz, że to jest właśnie dokonanie wyboru. Wybiera jego!.
To dla Ciebie istotne czy ona to rozumie czy nie jak efekt ten sam?
Na co czekasz?
To co napisał Yorik jest celne w punkt ona wybiera za każdym razem jego ale tylko z wygody leku trwa niby przy Tobie - i tu okazuje się słabość serca Ty chcesz wiec łudzisz się, jesteś na kolanach, a sprawa jest naprawdę jasna zmiana pracy, zero kontaktu, transaprentnosc i może kiedyś coś z tego będzie - jak tego nie ma to powtórzę za Yorikiem ..
Na co czekasz?
To co masz w głowie to ciagle idealizacja kobiety która niby jest z Tobą. Ona jest tam i mentalnie tkwi w tamtej relacji, a i pewnie fizycznie psychicznie.
Hubert chłopie. Weź się w garść. Musisz wziąć sprawy w swoje ręce czym szybciej tym lepiej. Ona odplynęła od Ciebie emocjonalnie bardzo daleko i ten fakt musisz zaakceptować i nie próbuj sobie tego inaczej tłumaczyć bo tylko będziesz się oddalał od swojego celu. A ten cel w tej chwili jest tylko jeden mianowicie to Ty musisz się podnieść z kolan, zacząć jakoś normalnie funkcjonować, żyć. Na to co ona w tej chwili ma w głowie albo czego nie ma nie masz już kompletnie wpływu musisz to sobie uświadomić. Zrób coś dla siebie. Pokaż jej, że bez niej świat tez jest dla Ciebie bardzo kolorowy. To ona musi czuć zagrożenie i zdawać sobie sprawę że Wasza rodzina przestaje powoli istnieć, ale Ty nie masz zamiaru znosić tych upokorzeń. Musisz być konsekwentny i twardy. Wiem stary, że to cholernie ciężkie. Sześć miesięcy temu byłem w tym samym miejscu co Ty, ale podjąłem bardzo radykalne kroki, na tamten czas jedyne słuszne. Tez sobie nie wyobrazalem życia. A teraz jestem juz w zupelnie innym miejscu. Oczywiście nie wyleczylem się całkowicie i pewnie jeszcze długo nie wylecze, ale zacząłem żyć, żyć dla siebie.
Chłopaki ja to wszystko wiem. Gorzej z wykonaniem bo jestem rozjechany emocjonalne. Wiem ze muszę pokazać ze jestem panem własnego losu i świat bez niej istnieje tylko przez 12 lat razem a teraz nagle tak jakby osobno. Cholernie ciężko do wykonania
ja to wszystko wiem. Gorzej z wykonaniem bo jestem rozjechany emocjonalne. Wiem ze muszę pokazać ze jestem panem własnego losu i świat bez niej istnieje tylko przez 12 lat razem a teraz nagle tak jakby osobno
.
spędzaliście czas 24h/na dobę?nie miałeś swojego kawałka podłogi,kawałka swojego świata?Nie?
To go poszukaj.
Twoja żona czuje się z Tobą bezpiecznie.Piszesz że ustaliliście,zdecydowaliście ale....nie masz raczej nic do gadania więc ona czuje się bezpiecznie.Ty czekasz.
I stąd Twoje samopoczucie .Nie czujesz się panem sytuacji i ona o tym wie.
Hubert - moja sytuacja była podobna i powiem Ci co jest prawdą objawioną: jeśli chęć naprawy związku, zadośćuczynienia za zdradę nie wypływa z jej wewnętrznego przekonania, że źle zrobiła - jest już po niej i nic z tym nie da się zrobić. Kwestią czasu jest jak się rozejdziecie. I nic na to nie poradzisz. Zachowanie Twojej niewiernej sugeruje, że emocjonalnie jest już z kim innym - to raz - i nic co zrobisz tego nie zmieni bo jej ewentualny powrót będzie raczej motywowany lękiem o wygodę i stabilizacje nić ponownym rozpaleniem płomiennych - szczerych - uczuć do Ciebie. Dwa - jest prawdopodobnie na takim hype, że może nie dostrzega konsekwencji jakie to poniesie za sobą, jeśli się nie ocuci z niego szybko lub jeśli Ty odkryjesz przed sobą samym prawdę o swoich pragnieniach i potrzebach w tym momencie, które wcale nie muszą w centrum stawiać jej osoby. I to może dać Tobie pozytywny impuls do spojrzenia na swoją przyszłość w lepszych kolorach i bardziej optymistycznie.
Tak tylko łudzenie się teraz powoduje ze ona i tak odjeżdża. Jak zostanie to z kalkulacji bo kochanek się nie określił - a nawet jak z innych powodów pozostanie to jeszcze jest Ty i myśli i pytania. po kilka razy dziennie będziesz się pytał czemu została jak on się nie określił???? Kim dla niej jesteś kołem zapasowym. Ja rozumiem ideał rodzinny, obraz w głowie ukochanej kobiety - ale to tylko obraz a ta kobieta z która żyjesz - już jej nie ma !!! Jest inna ... czuje ze chcesz marzysz o wspólnym życiu ... ale tak na kolanach na miękko nie uda się. Bo to ze może zostaniecie ze sobą to sie może przydarzyć ale za jaka cenę? Za jakie pytania ? Jak będziesz się czuł? Teraz walczysz nie o nią !! Ale o siebie o godność. może prezentem odbitym rykoszetem będziecie nowi Wy ale czym szybciej pozbędziesz się tego złudzenia tym szybciej będziesz wstawał i odbudowywał się ... a co się wtedy może zdarzyć ? Może ktoś inny może ona - zawsze już tylko nowy lepszy związek ale musi być inny bardziej równy czy z nią czy z kims innym.
Powiem wam ze naprawdę wziąłem sobie do serca wasze rady. Od wczoraj jestem w stosunku do niej obojętny, sam nie podejmuje jakiegokolwiek tematu rozmowy. Lepiej późno niż wcale. Pomyślałem sobie o dziecku i ono daje mi sile. Nie chce żeby patrzyło na słabego ojca. A faktycznie jak ktoś wcześniej napisał to od niej powinno wyjść jakieś zadośćuczynienie za zdradę i chęć naprawy związku ale nic takiego nie zauważam wiec mam na to wyj...ane. Może jak spojrzy i dotrą do niej konsekwencje tego co zrobiła i co się z tym wiąże ale wtedy to ja będę miał karty w ręku. Postanowione
Tylko czy Ty o czymś zdecydowałeś teraz?
Wiem ze dusimy Cie tu - byś był stanowczy i dbał o siebie i o swoją godność jednak odpowiedz tylko czy wracasz na 34 kroki, czy zdecydowałeś się na co?
Na swoich własnych błędach uważaj na kusiciela w głowie, który pragnie być przeproszony, wybłagany (taka czarodziejska różdżka za jednym skinieniem ciach i już jest pięknie) i postanowienie dystansu, wyczekania jest iluzja, która oszukujemy siebie sami - bo chodzi o ta Różdżkę.
Dlatego pożegnanie w głowie marzenia, pt. Idealizacja własnego związku może coś zmienić ale te pokusy w głowie ... by szybko się skończyło, zmieniło jak w filmie.
Zdecydowałem się wdrażać 34 kroki. Z tym kusicielem tez racja ale dzięki właśnie temu forum zmieniam się. Nie stanie się to pewnie od tak skoro całe życie żyłem inaczej i spadło to na mnie jak grom. Zdaje sobie sprawę ze tutaj nie jest jak w filmie i szybko nic się nie zmieni. Narazie postanowiłem działać według 34 kroków i przede wszystkim mieć karty w swoich rękach i zacząć punktować
Dirty bardzo dobrze pisze. Hubert podstawowy problem jaki u Ciebie widzę to fakt, że żona Cię zdradziła, Ty o tym wiesz, a ona nie poniosła żadnych konsekwencji z tym związanych. Ty dla ratowania siebie wprowadzasz 34 kroki (i super), a ona z braku konsekwencji będzie kontynuowała to cały czas. Pytanie tylko ile wytrwasz w takim klimacie? Szczególnie, że mieszkacie razem, jest małe dziecko, a to będzie wymuszało na Tobie czasem zachowania, których nie będziesz chciał, ale dla dobra dziecka... Z własnego doświadczenia powiem Ci, że jeśli oboje razem pracują to końca nie będzie. Gdy ja pierwszy raz nakryłem (wtedy poszła w emocje, jakieś pocałunki...), były właśnie rozmowy i na miękko. Oczywiście ich wspólna praca, której szkoda stracić itp itd. Deklaracje, udowadnianie i... i podziemie (przez następne 4 miesiące i w trakcie "konsumpcja" związku). Ale po tych 4 miesiącach jak intuicja (tak tak o dziwo faceci też mają intuicję ) kazała mi się sprawie przyjrzeć, i wyszło co wyszło, pomimo, że popełniłem mnóstwo błędów (za późno wczytałem się w to forum) moja Ż dostała w zamian takiego "kopa" ode mnie, taką huśtawkę emocjonalną, a gdy żona jego kochasia zabrała się za niego i okazało się, że jednak rycerz na białym koniu nie stoi pod balkonem jak deklarował, o tak wtedy nastąpiło brutalne przebudzenie. I właśnie u Ciebie takiego nie ma, i chyba w tym stanie nie będzie. Wydaje mi się, że jeśli chcesz z tego związku jeszcze coś wycisnąć, bo ratowanie na prawdę nie leży po Twojej stronie, to uzbrój się w cierpliwość i zbieraj dowody, mocne dowody, takie po których trzaśniesz drzwiami. Oczywiście 34 kroki to podstawa, ale tak jak pisze dirty, Twój idealny związek możesz już pochować, przeżyć żałobę i żyć dalej. Jeśli w nicku to rocznik to praktycznie jesteśmy rówieśnikami, mój staż 2 lata krótszy, 2 dzieciaków. U mnie niecałe 5 miesięcy po godzinie "0" , mimo że ból emocjonalny i fizyczny jaki człowiek przeszedł jest nie do opisania (oczywiście dla nie wtajemniczonych ) Gdy po czasie poprzestawia się pewne klapki w głowie, powiem Ci da się żyć, a użytkownicy forum zdecydowanie w tym pomagają! Jeśli zmienisz priorytety i żona w hierarchii wartości w tym momencie z piedestału spadnie na pozycję zaraz za kabanosem w lodówce, będzie Ci łatwiej. A już od niej zależy czy w przyszłości awansuje - oczywiście o ile będzie dalej chciał to ciągnąć. Tak czy inaczej trzymam za Ciebie kciuki! Pzdr!
Farmazon o możesz zdradzić jak zareagowałeś jak sie dowiedziałeś, co zrobiłes. Ja zareagowałem jak zareagowałem i czasu już nie cofnę niestety. Teraz już bym zrobił to inaczej ale człowiek uczy się na błędach
Komentarz doklejony:
Farmazon.A jeszcze jedno pytanie. Jak zachowywała się Twoja niewierna od razu i po 2 tygodniach od faktu zdrady nie błagała itp?
Nie przejmuj się, ja też sporo błędów popełniłem, ba nawet całe mnóstwo, ale tak jak piszesz nie ma co roztrząsać bo czasu nie cofniemy, a trzeba iść do przodu... U mnie o tyle z goła inna sytuacja, że tak jak wspominałem przed finałem 4 miesiące wcześniej przyłapałem Ż... tzn ogólnie słaba była w te klocki (tzn nawet jej powiedziałem kiedyś, że jak się chce zdradzać to trzeba umieć ) I właśnie po tym przyłapaniu były rozmowy itd itp, była tez moja deklaracja, że jak tylko się to powtórzy do nie będzie dyskusji tylko się pakuję i adijos... (i tu mam żal do siebie, że takiego adijos nie było po godzinie "0" tylko wychodziłam i wracałem, parę dni poza domem, ogólnie miotałem się strasznie). Nadmienię tylko, że już po pierwszym nakryciu powiadomiłem żonę delikwenta, ale hmm i ona dała sobie wytłumaczyć, a i ja nie brnąłem w to dalej. Kolejne 4 miesiące były w miarę spokojne, choć zasadzone w głowie raz ziarno mocno kiełkowało, ale "dla dobra" związku zostawało to w mojej głowie. Gdy już się dowiedziałem, że to trwa (podłączona kamerka w domu i nagrane rozmowa telefoniczna) jeszcze w ten sam dzień niespodziewanie zrobiłem wizytę "koledze" w pracy. Dostał strzała. Pojechałem do domu (tu nadmienię że kolega poinformował moją Ż, że jadę i tu mój kolejny błąd bo pokasowała wszystko...) ale wpadłem, zmieszałem z błotem i wyszedłem, w miedzy czasie telefon do żony kochasia. Powinieniem był już nie wracać, ale... dziecko miało lekarza wieczorem tak, że jak sam widzisz, warunki niesprzyjające. I tak jak Ci już pisałem przez pierwsze dni, wychodziłem, wracałem, bo dzieci, itd. O dziwo moja Ż po dwóch dniach się przebudziła (tak, że po dwóch dniach było już błaganko, ale z kochasiem miała jeszcze kontakt ze względu na pracę)... oczywiście w między czasie, dostała telefon od żony kochasia, a sam kochaś coś próbował, ale pod balkonem nie stał wg wcześniejszych deklaracji. Po tym jak Ż się przebudziła, przyznała się do wszystkiego, właśnie nawet do "konsumpcji" na co nie miałem dowodów, i szczerze w głębi duszy liczyłem, że tego nie było... oczywiście po tym psycha mi padła. No i co.. z tych nie miękkich rzeczy, było osobiste przyznanie się przed rodzicami, napisany pozew (nie złożony), zabrałem dzieci na 2 tyg, i huśtawka emocjonalna trwająca do dziś oczywiście o zmniejszającym się nasileniu Na dzień dzisiejszy jest, ciągłe trzymanie się 34 kroków (oczywiście nie tak radykalnie), są początki małżeńskiej terapii, jest wiedza, że nie da się tylko dla dzieci, no i co jakiś czas ogromny burdel w głowie Tak, że sytuacja rozwojowa
W zasadzie powinienem wstawić swój wątek, a nie zaśmiecać Twój, ale jakoś tak popuściło
Cześć Hubert.
Z tego co piszesz to twoja żona w najlepsze kontynuuje dalej romans,dlatego ma taki luzik,ona ma się dobrze żyje nową miłością to Ty jesteś przybity i skamlący o to aby było jak dawniej.Nigdy już tak nie będzie,nie tak jak dawniej.Wszyscy Ci tu dobrze radzą,musisz zacząć działać być twardy.Wszystko co ona powie bierz na pół
jak widzisz do prawdy sam się dokopujesz.Obserwuj ją nawet jak coś znajdziesz nic nie mów wytrzymaj i zbieraj,daj sobie jeszcze z tydz lub 2 tyg ale pokop wyciągaj jak najwięcej.To co znajdziesz da Ci obraz sytuacji i wtedy ocenisz co dalej chcesz zrobić.Pomyśl o dyktafonie do domu i gps do auta.Sam musisz być czysty,bez chlania i ugrywania zazdrości w postaci koleżanki(to by jej nawet pewnie pasowało)Jeśli za jakiś czas będziesz chciał coś z nią budować to kochanek do odstrzału,uruchom jego żonę.Z żoną jasne twarde zasady zero przyzwolenia na dalsze kontakty z nim.Nawet jak wróci do Ciebie to możesz mieć niestety Zombie w domu,ale to zombie im więcej poczuje,że jesteś facetem masz zasady może się udać odbudowa związku.
p.s też dałem szansę,nie jest łatwo, to budowanie związku na nowych zasadach
pozdrawiam
Nawet jak wróci do Ciebie to możesz mieć niestety Zombie w domu
tak z mojego doświadczenia, zombie karmimy my sami;
wtedy, kiedy to my bardziej walczymy o utrzymanie związku, niż ta osoba, która zdradziła i której to powinno zależeć na odbudowie tego co zniszczyła;
Hubert moja tez nie błagała choć deklarowała, ze już koniec, a ciagle wychodziły kolejne kontakty (pracowali razem). Wychodziły kolejne kłamstwa. Coz mi brakowało 34 kroków i wydawało mi się, moja żona i kochanek (moj serdeczny kolega) to Dorosli ludzie i można z nimi rozmawiać na otwartych kartach ustalić wersje i niech podejmują decyzje. Niby padła decyzja ale za każdym razem okazywało się ze ... to kłamstwo... byłem uzależniony od swojego wyobrażenia, marzenia rodziny obrazu - wszystko przed czym przestrzegam.
Ja popełniłem strasznie dużo błędów a na forum trafiłem Ok 6 miesięcy po wykryciu zdrady ale nie pisałem... czytałem i wiedziałem ze zrobiłem dużo błędów i jeszcze wiele popełniłem później.
Pytałeś jak się zachowywała żona - a u mnie klasyka super seks jak się pomyliła a na bilingu 10 minut później telefon do kochanka (wiadomo z kim ten seks był w głowie).
Dramatycznie było jak kochas się nie określił - bo jak to trzeba z odlotu wrócić. No i zostaje głowa myśli, filmy .. pytania dlatego ten moment jest ważny byś nie mógł być kołem zapasowym.
Gdy jest bardzo miękko to ona ma możliwość wyczekiwania na to co zrobi kochanek, jak się nie określa a większość przecież szuka seksu a nie od razu zony to kobieta szczególnie z dzieckiem wraca do męża - a Ty coz wypierasz ale jednak świadomość bycia kołem meczy.
Komentarz doklejony:
Ps. Dlatego każde z Was na nowo musi wybrać ale nie z braku laku, czy z leku i braku wyboru. Ona jeszcze musi się starać ... Ty musisz podjąć decyzje jeśli jakoś zadośuczyni ( pamiętaj ze takich działań obecnie nie ma wcale) czy chcesz z nią być, z ciężarem.
Hubert, masz super komentarze chłopaków. Czytaj po kilka razy, bo nie od razu wszystko dociera. Jesteś w sytuacji gdzie nic nie jest przesądzone, ale Twoje czekanie i miękkość działa na Twoją niekorzyść.
Może Ty akurat lubisz żyć w niepewności i złudzeniach, ale to się na ogół źle kończy, zostaniesz wrakiem człowieka. Musisz zrobić wóz albo przewóz i być w tym konsekwentny. Nie tylko dlatego, że kobiety nie szanują słabych facetów, ale dla samego siebie.
Nie potrafi dokonać wyboru lub udaje ?
Najlepszą opcją jest zdecydowane pójście swoją drogą, albo pójdzie za Tobą albo nie. Ustawiaj się, że nie, jak zacznie jej zależeć, zobaczysz jak bardzo, wtedy dopiero zdecydujesz czy warto; czasami warto czasami nie, na ogół warto wtedy schować urażoną dumę do kieszeni.
Zabijesz jej miłość, zaszkodzisz kochankowi, zniszczysz marzenia to Cię znienawidzi i zostanie z Tobą z braku innych lepszych opcji, nie dla Ciebie. Czasami warto tak ratować rodzinę, ale będziecie musieli z tym żyć. Po czasie możesz stwierdzić, że to nie był najlepszy pomysł zatrzymywać kogoś na siłę, bo oboje będziecie nieszczęśliwi.
Hubert - piszą do Ciebie naprawdę sensownie, opierając się na swoich doświadczeniach Użytkownicy. Naprawdę wartościowe nawet dla mnie, a jestem już na innym etapie życia. Nie ma co sobie zaprzątać głowę błędami - tylko obciążysz się dodatkowo poczuciem winy - a błędy popełnia każdy i nie ma takiego, co w emocjach nawet przy wsparciu i radach ich nie popełł, bo i każda sytuacja jest inna. Yorik na ciekawy wątek zwrócił uwagę, który rzadko jest przywoływany - wykrycie zdrady przez zdradzonego to również cios w zdradzacza i oni tak to odbierają - że ktoś im niszczy ich szczęście. Moja niewierna jak odjechała to wykrycie zdrady było dla niej szokiem i nie mogła przez długi czas przeboleć tego i otwarcie pytała mnie czy się zdradziła, bo przecież "miałem się nie dowiedzieć". To było dla niej ważniejsze niż ratowanie rodziny. Nie dość, że ze zdradzonymi partnerami zdradzacze czują się nieszczęśliwi to Ci unieszczęśliwiający ich partnerzy niszczą nowe, odnalezione szczęście w ramionach jakiejś pocieszycielki/-la czym wzbudzają jeszcze większą niechęć do zdradzonego partnera. I jak na tej niechęci budować coś nowego, szczerego, opartego na zaufaniu? Ta niechęć się tli w zdradzaczu, razem ze wstydem, że został przyłapany, ze zdradzony obnażył ich dwulicowość, ich miałkośc moralną i emocjonalną niestałość. To wymaga wielkiej siły, wytrwałości i rzeczywistej autorefleksji od zdradzacza oraz dojrzałości, żeby chciał naprawiać i autentycznie budować na nowo z nadzieją na sukces. Jednak zdradzacze najczęściej to ludzie przez zdradę zdeprawowani, słabi, już niecierpliwi, którym łatwiej jest uciec od swojego prawdziwego obrazu jaki widzą w oczach zdradzonego partnera niż przyznać się do niedoskonałości i umiejętności okrutnego krzywdzenia drugiego człowieka przy okazji gonienia za mrzonkami szczęścia. Dlatego tak niewielu się udaje w ostatecznym rozrachunku.
Szczególnie to było widać... po miesiącu czy półtorej, tekst w stylu "przecież już mija miesiąc, ja się staram a Ty nic..."
Cytat
To wymaga wielkiej siły, wytrwałości i rzeczywistej autorefleksji od zdradzacza oraz dojrzałości, żeby chciał naprawiać i autentycznie budować na nowo z nadzieją na sukces
A to wymaga też czasu, czasu który my zdecydujemy się dać zdradzaczowi by powyższe udowodnił. Chociaż na pewno w głowie nie jedna myśl będzie się kołatać z jakiego powodu to robi, ale tu właśnie czas zweryfikuje wszystko, dlatego nic na siłę. Hubert ze swojej strony otwórz te "drzwi", którymi próbujesz ją zatrzymać. Jeśli chce iść niech idzie, ale niech też widzi, że dla Ciebie to nie koniec świata a i może początek nowej drogi.
Pamiętaj, Ty na kolana już padłeś a teraz się z nich dumnie podnosisz. Dlatego tak ważne jest skupienie się teraz na sobie. Wiem, że cholernie to trudne szczególnie jak do tej pory miałeś całkiem inaczej poukładane priorytety, ale dasz rade!
Na pocieszenie powiem Ci, że jak zajmiesz się sobą, a Twoja zdradzaczka pewne "rzeczy" zrozumie, to Twoja przemiana zostanie zauważona. Gdy moja pani pewnego dnia powiedziała mi, że wie że mi ciężko ale w zajmuje się TYLKO sobą i mam wszystko w dupie, odpowiedziałem, nie, nie, nic nie mam w dupie i zajmuje się wszystkim tym co wcześniej, ale przestałem się zajmować Tobą Trzymaj się!
York, Rodzamoo bardzo trafne uwagi i macie sto procent racji.
Postanowilem dopisac ciag dalszy historii. Na chwile obecna minelo 5 miesiecy od zdrady i jakos w tym trwamy. Czy sie uda? Naprawde nie jestem w stanie tego stwierdzic. Mieszkamy razem i nawet jest jakos chyba lepiej niz przed zdrada bowiem wiecej czasu rozmawiamy, robimy wspolnie wiecej rzeczy. Ale czy to nie jest przykrycie problemu :niemoc. Ja kontunuje swoja terapie ale juz z mniejszym natezeniem. Zona po naszej wspolnej terapii dalej jej nie kontynuowala. Nie wiem czy do dobrze czy zle do tematu zdrady raczej nie wracamy chociaz u mnie temat powraca - rzadziej ale jednak powraca i podejrzewam ze bedzie powracal jeszcze dluuugo. A kwestia zaufania - coz na to potrzeba znacznie wiecej czasu ale wiem ze juz cale zycie bede mial w glowie jej numer. Czasami mam w glowie do niej gniew ( nienawisc to chyba za duze slowo) za to co nam zrobila. Jeszcze mam takie male spostrzezenie ze ona jeszcze w bani ma burdel jednak. Wiem ze to zycie z nia czy bez niej bedzie juz calkiem inne i czas pokaze czy oboje chcemy takiego zycia.
Jeszcze mam takie male spostrzezenie ze ona jeszcze w bani ma burdel jednak. Wiem ze to zycie z nia czy bez niej bedzie juz calkiem inne i czas pokaze czy oboje chcemy takiego zycia.
To dalczego zrezygnowala z terapii? To była jej świadoma decyzja, czy jakiś splot okoliczności?
Bo jesli decyzja, to zawsze mozna ją zmienić Próbowałeś ją zachęcić? Albo zwyczajnie uprzeć się, że w ramach pokuty, ma kontuować terapię?
Troszkę się obawiam, że nie wszystko idzie dobrym torem, skoro Ty sam zauważasz u niej splatanie emocjonalne. To znaczy najprawdopodobniej, że nie wszystko w sobie "przepracowała".
Cytat
Wiem ze to zycie z nia czy bez niej bedzie juz calkiem inne i czas pokaze czy oboje chcemy takiego zycia.
Dobrze, że nie zakładasz, że bez niej nie ma życia dla Ciebie. Starasz się, robisz co możesz... Ale wiele rzeczy już dziś widzisz inaczej, wyraźniej, bardziej ostro.
Pewnie wiele zdziałała terapia, ale nie przeceniajmy jej Dużo pracy nad sobą zrobiłeś sam. Teraz już zwyczajnie nie dasz się "zaskoczyc".
Życzę wam powodzenia w tym trudnym temacie "przejścia przez zdradę".
Komentarz doklejony:
Sorry za lieterówki:
Oczywiście mialo być;
W ramach pokuty ma kontynuować, a nie kontuować
Czyli u Ciebie w sumie bez zmian, ona pewnie dalej potrzebuje czasu i zastanowienia czy chce z Tobą być? Nie wiem chyba mi umknęło ale jak oni się poznali w pracy? W takim układzie czy dalej pracują ze sobą? Czy rozmawiałeś z nim lub jego żoną?
Coś mi się wydaje, że ona uważa siebie za pokrzywdzoną, pewnie chciała mieć ciastko i zjeść ciastko a teraz nie jest tak pięknie jak miało być. Wydaje mi sie że to Tobie bardziej zależy na tym małżeństwie niż jej, Twoje podejście nie wstrząsnęło nią i niestety może spróbować jeszcze raz.
Teraz mniej przyjemnie. Może być tak, że żona zostawiła sobie furtkę. Usprawiedliwienie dla siebie (taki mechanizm obronny) i albo zostawia sobie Ciebie jako wygodną opcję albo jesteś jak wróbel w garści. Wygoda, strach przed utratą paru detali. Zastanów się kim jesteś dla niej. Czy taka rola Ci odpowiada.
Wszystko sobie przemyśleć i poukładać.
A i ona wtedy może siebie odnajdzie.
Jeśli przez takie długi czas nie rozmawia się o problemach i własnych potrzebach, to potem zbiera się tego konsekwencje, takie czy inne.
"Wydawało się" nie pomoże.
Aby po zdradzie móc ze sobą coś dalej budować, najpierw trzeba przerobić to co się stało, a i przy okazji to o czym przez te wszystkie lata nikt nie rozmawiał.
Dziwnym trafem zawsze po wszystkim okazuje się, że jednak człowiek był nieszczęśliwy, nie czuł się kochany itd. a sama zdrada czy też romans pozwoliły im odkryć samą siebie. Sranie w banie.
Dla mnie to zwykłe mydlenie oczu, próba usprawiedliwienia się przed samym sobą i odwrócenie kota ogonem, krótko mówiąc próba obciążenia partnera odpowiedzialnością za to co się wydarzyło żeby zagłuszyć w jakimś stopniu swoje wyrzuty sumienia.
Masz ten komfort, że żona przynajmniej w jakimś stopniu próbuje być z Tobą szczera, jaki to stopień szczerości to już inna sprawa. Na tę chwilę jednak nie wierzyłbym we wszystko co mówi tym bardziej, że jak twierdzisz ona sama nie wie czego chce. Wiesz po co jej ten czas? A no po to aby mogła się przekonać ile ten facet jest w stanie dla niej poświęcić, trochę brutalne, ale to moja ocena.
Pamiętaj chłopie kobiety nigdy nie odchodzą w próżnię!
Trzymaj się stary bo to dla Ciebie na pewno będzie ciężki czas
Cytat
Wydaje mi się, że to jest wyidealizowane spojrzenie, w rzeczywistości tak się nie dzieje, a jeśli już to jest sporadyczne;
łatwiej jest uciec, szczególnie w ramiona jakiegoś równie nieszczęśliwego w małżeństwie osobnika
Ilu z nas doświadczyło takiego biegu spraw?
A ilu dowiedziało się o problemach w małżeństwie jak już zdrada wyszła na jaw?
Komentarz doklejony:
Hubert1982 ,
Cytat
Cytat
Cytat
No to pytanie numer jeden - co żona chce ratować?
Hubert trochę za miękko z Twojej strony tez - Ty po prostu chcesz wybaczyć chcesz by już było po sprawie. Przyznała się powiedziała ze przeprasza zrobiła teatr i na moje nie zamknęła znajomosci - zeszła do podziemia.
Historie znam z autopsji i jest tu na forum opisów tego etapu podobnych a dużo. Zaskakujące są podobieństwa - oni się gdzieś umawiają ( na poważnie psychika ludzka jest powtarzalna ).
Niestety choć nie ma w Twoim opisie tego wprost bo wydajesz się mocno racjonalny to jednak wstań z kolan w tej sytuacji. Poczytaj trochę historii, poczytaj 34 kroki to ten etap ( może nie musisz wszystkiego wprowadzać ale czytaj i wyciągaj wnioski). Na pewno nie wierz nic co słyszysz i polowe co widzisz.
Bezwarunkowe wybaczenia z Towjej strony - tak jakby chodziło o spóźnienie się na kolacje romantyczna przygotowana przez Ciebie, a tu niestety nie ona się brutalnie puściła i minimum emocjonalnie trwa tam ( stad te teksty o czasie ale i budowaniu).
Cytat
No a jeśli jeszcze żadnych konsekwencji tego co zrobiła nie poniosła, to co się dziwić, nic tylko zdradzać i nie umierać
Czyli ona z nim złapała kontakt bo u niej tez w małzenstwie było źle, ale teraz jak juz sie dowiedziałes (przypadkiem) to juz bedzie dobrze zaprawdę dobry tekst. Najgorsze ze ty zakochany pewnie jej i tak uwierzysz i wybaczysz. A tamten gościo bzykał sie z twoją żoną i nie poniesie żadnych konsekwencji, prawda? Tylko czemu ludzie potem sie dziwią że zdrad jest coraz wiecej, skoro nie spotyka ich za to żadna kara
Dokładnie, jest to idealizacja tego trzeciego, życie w jakimś wyimaginowanym świecie, bo on jest tylko na kilka godzin max tygodniowo, nie ma z nim problemów dnia codziennego, nie spowszedniał tak jak ślubny. Jednak gdy zaczyna się prawdziwe życie z tym trzecim to w większości przypadków nagle okazuje się, że jednak kochaś nie jest tak doskonały jak się wydawało, ba wydaje mi się, że częściej to jest ten moment kiedy zdradzający otwiera oczy, zdaje sobie sprawę z tego co zrobił i że popełnił błąd, zniszczył swoje życie a po drodze kilku innym osobom. Niestety zgliszcza jakie zostawił nie pozostawiają już drogi powrotu. Ot taki standard.
Hubert - odżyła? Nie słyszałem większej głupoty. No tak "będzie dobrze" ale tylko dla niej...Człowieku nie wybaczaj jej przynajmniej w tym momencie i nie na miękko bo obudzisz się za jakiś czas z ręką w nocniku jako wrak człowieka. Bądź spokojny, ale stanowczy, ona swoje zrobiła i musi mieć świadomość, że nic już nie zależy od niej a Ty pokaż jej, że wcale nie zamierzasz tak łatwo przejść do tego co się wydarzyło na porządku dziennym. Zdradzacz musi ponieść konsekwencje inaczej będzie to poniekąd przyzwolenie z Twojej strony na takie jej zachowania i działania a Ty stracisz całkowicie swoją godność.
Nie jest tak że ja po 2 tygodniach to wszytsko wybaczyłem i skaczę koło niej zeby tylko nie odchodziła i ze mną była. Chce to będzie nie chce to nic na siłę ale również a w sumie przede wszystkim dla dobra małego dajemy sobie jakiś wentyl czasu na pozbieranie myśli i ewentualne deklaracje. Ona o tym wie że we mnie też po tym wszystkim coś tam pękło
3maj się stary i wytrwałości!
I hasła
Cytat
oznaczają ewidentnie, że jej emocjonalność doznała zderzenia ze ścianą - ma dysonans poznawczy - całą sobą chce trwania romansu w dotychczasowej formie, żyje jeszcze romansem, i nie może uwierzyć że już po wszystkim, skończyła się bajka bo się wydało, wydało za szybko. Moja też miała ten objaw, nie mogła tego zrozumieć - jak to się stało, że się wydało? Bo przecież ten romans był taki "nierealny" - jakby świat dookoła nie istniał, więc jak go ten zwykły, szary świat odkrył?
Historie jak Twoja są popularnymi scenariuszami. Nie daj się zwieść - ona prawdopodobnie tak mocno weszła w romans emocjonalnie, że jej wyrwanie się z niego może być trudne, a nawet jeśli się wyrwie - to może nie widzieć powrotu do tego co zna, czyli małżeństwa. Bo te świeżo zakwitłe emocje, motyle nie dadzą jej już spokoju, będzie za nimi tęsknić, nawet jeśli nie za tym konkretnym kochankiem. Zdrada zmienia kobiety, otwiera je na emocjonalne doznania, za którymi chętniej gonią.
Ok może za miekko na początku i za bardzo jesteś racjonalny to daje poczucie nagrody jej za zdradę. Jednak mimo wszystko zgodnie z zasadą (tego jestem pewny) wiesz tylko garść informacji. Jak coś z tego ma być transparętność musi być pełna również wstecz (maile, sms, ukryte numery). Wykonanie od ręki bez czasu na zastanowienie się z jej strony. Oczywiście może być tak, że już wszystko pokasowała ale jeśli nie - to potrzebujesz przeciąć wrzoda pt. jaka jest prawda. Tam będzie na pewno więcej faktów niż wiesz. Oczywiście ryzyko czy to udźwigniesz i wkręcanych filmów na lata - bardzo duże (ostrzegam, a jednak dziś bym tak zrobił choć robiłem odwrotnie).
Jeśli ma być jutro Wasze (bo jednak chcesz bardziej niż ona) to przecież: ona musi wykazać zaangażowanie, musi zamknąć tamto na 100% teraz możliwe, że jest w podziemiu, musi stanąć w prawdzie a nie ściema bajera... i jak w kościele jest grzech jest pokuta, zadośćuczynienie.
Na razie nic z tego nie ma. Jest przeciwieństwo.
Uważaj również na zdradzenie się że jesteś na forum - na tym etapie będzie to słabość z Twojej strony i kolejna jej mała przewaga.
To "żałuję" zdrajców jest tylko po to by zdradzony się odczepił.
Cytat
To "żałuję" zdrajców jest tylko po to by zdradzony się odczepił.
niekoniecznie to "żałuje" jest po to , aby ZDRADZONY się odczepił;
istnieje przecież w sumie, jeszcze trzecia możliwość
czego innego się żałuje, a co innego miło i dobrze się wspomina
Edit. Yorik.
Odwiedziłeś kochanka i jego żonę? Jeżeli nie, to zrób to. Jeżeli nie chcesz informować jego żony, to chociaż zapewnij go o tym, że to zrobisz. Pobaw się z gnojkiem psychologicznie. Znęcaj się nad nim. Może to pomoże Ci stanąć na nogi.
Pamiętam jak pierwszy raz spotkałem się z kochankiem. Nawet nie wiesz ile przyjemności mi to sprawiło. Widziałem jego stres, który działał na mnie uspokajająco. Poza tym, jego żona jest wdzięczna za poinformowanie jej. Okazało się, że to nie pierwszy wyskok kochanka.
Dzisiaj jestem w trakcie orzekania o winie, chociaż coraz mniej mi na tym zależy. Głównie ze względu na to, że tak to się wlecze. Chciałbym już to za sobą. Niewierna straciła pracę. Kochanek jest wykopany z domu i także w trakcie rozwodu. Dostali zasłużoną karę. Ja układam nowe życie i jest mi dobrze.
Ironia losu ale jakbym pisał do siebie z przed siedmiu lat.😀 wtedy byłem racjonalny i przecież no musza jakoś mijać się w pracy ale oczekiwałem, ze moja zdradzaczka sama wpadnie na empatyczny pomysł ze się zwolni .... i się nie doczekałem guzik empatia nie zadziałał, a ja choć tez zerkałem na rtelefonr1; i milon myśli w głowie miałem i ta milion pierwsza.
Jak ratować to nie ma jeńców - inaczej jeszcze dzwigasz bardziej rzeczy, które już sa ciężkie. Żonka nawarzyla mleka teraz są konsekwencje ( bla bla wina - konsekwencje już pisałem ).
Komentarz doklejony:
I tez masz racje ze jest 1:0 dla niej
Cytat
Z jakiego powodu jej było z Tobą źle? Pewnie nie wie, skoro tylko czas ma pokazać czy będzie lepiej.
Kobieta ma tylko oczekiwania, uważa że wszystko jej się należy przez samo to, że istnieje. Nie widzi swojego udziału i wpływu na to, że było źle i ze naprawdę źle to ona sama zrobiła. Albo Ty będziesz wszystkiemu winny, albo samo tak wyszło. Ona uważa, ze nie ma w niczym rzadnego udziału, nie czuje się niczemu winna.
Samo się wszystko dzieje i samo miało być dobrze. Taka mimoza, jest jak jest bo tak musi być, co z nieba spadnie to bierze; Odpuść sobie albo zmuś ją do myślenia stawiając w sytuacjach gdzie sama musi podjąć trudne decyzje;
Komentarz doklejony:
Cytat
Spokoju?
Czy Ty nie widzisz, że to jest właśnie dokonanie wyboru. Wybiera jego!.
To dla Ciebie istotne czy ona to rozumie czy nie jak efekt ten sam?
Na co czekasz?
Na co czekasz?
To co masz w głowie to ciagle idealizacja kobiety która niby jest z Tobą. Ona jest tam i mentalnie tkwi w tamtej relacji, a i pewnie fizycznie psychicznie.
Cytat
spędzaliście czas 24h/na dobę?nie miałeś swojego kawałka podłogi,kawałka swojego świata?Nie?
To go poszukaj.
Twoja żona czuje się z Tobą bezpiecznie.Piszesz że ustaliliście,zdecydowaliście ale....nie masz raczej nic do gadania więc ona czuje się bezpiecznie.Ty czekasz.
I stąd Twoje samopoczucie .Nie czujesz się panem sytuacji i ona o tym wie.
Wiem ze dusimy Cie tu - byś był stanowczy i dbał o siebie i o swoją godność jednak odpowiedz tylko czy wracasz na 34 kroki, czy zdecydowałeś się na co?
Na swoich własnych błędach uważaj na kusiciela w głowie, który pragnie być przeproszony, wybłagany (taka czarodziejska różdżka za jednym skinieniem ciach i już jest pięknie) i postanowienie dystansu, wyczekania jest iluzja, która oszukujemy siebie sami - bo chodzi o ta Różdżkę.
Dlatego pożegnanie w głowie marzenia, pt. Idealizacja własnego związku może coś zmienić ale te pokusy w głowie ... by szybko się skończyło, zmieniło jak w filmie.
Komentarz doklejony:
Farmazon.A jeszcze jedno pytanie. Jak zachowywała się Twoja niewierna od razu i po 2 tygodniach od faktu zdrady nie błagała itp?
W zasadzie powinienem wstawić swój wątek, a nie zaśmiecać Twój, ale jakoś tak popuściło
P.S. Tak na marginesie moja zrezygnowała z pracy
Trzymaj się. Pzdr!
Z tego co piszesz to twoja żona w najlepsze kontynuuje dalej romans,dlatego ma taki luzik,ona ma się dobrze żyje nową miłością to Ty jesteś przybity i skamlący o to aby było jak dawniej.Nigdy już tak nie będzie,nie tak jak dawniej.Wszyscy Ci tu dobrze radzą,musisz zacząć działać być twardy.Wszystko co ona powie bierz na pół
jak widzisz do prawdy sam się dokopujesz.Obserwuj ją nawet jak coś znajdziesz nic nie mów wytrzymaj i zbieraj,daj sobie jeszcze z tydz lub 2 tyg ale pokop wyciągaj jak najwięcej.To co znajdziesz da Ci obraz sytuacji i wtedy ocenisz co dalej chcesz zrobić.Pomyśl o dyktafonie do domu i gps do auta.Sam musisz być czysty,bez chlania i ugrywania zazdrości w postaci koleżanki(to by jej nawet pewnie pasowało)Jeśli za jakiś czas będziesz chciał coś z nią budować to kochanek do odstrzału,uruchom jego żonę.Z żoną jasne twarde zasady zero przyzwolenia na dalsze kontakty z nim.Nawet jak wróci do Ciebie to możesz mieć niestety Zombie w domu,ale to zombie im więcej poczuje,że jesteś facetem masz zasady może się udać odbudowa związku.
p.s też dałem szansę,nie jest łatwo, to budowanie związku na nowych zasadach
pozdrawiam
Cytat
tak z mojego doświadczenia, zombie karmimy my sami;
wtedy, kiedy to my bardziej walczymy o utrzymanie związku, niż ta osoba, która zdradziła i której to powinno zależeć na odbudowie tego co zniszczyła;
Ja popełniłem strasznie dużo błędów a na forum trafiłem Ok 6 miesięcy po wykryciu zdrady ale nie pisałem... czytałem i wiedziałem ze zrobiłem dużo błędów i jeszcze wiele popełniłem później.
Pytałeś jak się zachowywała żona - a u mnie klasyka super seks jak się pomyliła a na bilingu 10 minut później telefon do kochanka (wiadomo z kim ten seks był w głowie).
Dramatycznie było jak kochas się nie określił - bo jak to trzeba z odlotu wrócić. No i zostaje głowa myśli, filmy .. pytania dlatego ten moment jest ważny byś nie mógł być kołem zapasowym.
Gdy jest bardzo miękko to ona ma możliwość wyczekiwania na to co zrobi kochanek, jak się nie określa a większość przecież szuka seksu a nie od razu zony to kobieta szczególnie z dzieckiem wraca do męża - a Ty coz wypierasz ale jednak świadomość bycia kołem meczy.
Komentarz doklejony:
Ps. Dlatego każde z Was na nowo musi wybrać ale nie z braku laku, czy z leku i braku wyboru. Ona jeszcze musi się starać ... Ty musisz podjąć decyzje jeśli jakoś zadośuczyni ( pamiętaj ze takich działań obecnie nie ma wcale) czy chcesz z nią być, z ciężarem.
Komentarz doklejony:
moja historia cały czas się pisze
Może Ty akurat lubisz żyć w niepewności i złudzeniach, ale to się na ogół źle kończy, zostaniesz wrakiem człowieka. Musisz zrobić wóz albo przewóz i być w tym konsekwentny. Nie tylko dlatego, że kobiety nie szanują słabych facetów, ale dla samego siebie.
Nie potrafi dokonać wyboru lub udaje ?
Najlepszą opcją jest zdecydowane pójście swoją drogą, albo pójdzie za Tobą albo nie. Ustawiaj się, że nie, jak zacznie jej zależeć, zobaczysz jak bardzo, wtedy dopiero zdecydujesz czy warto; czasami warto czasami nie, na ogół warto wtedy schować urażoną dumę do kieszeni.
Zabijesz jej miłość, zaszkodzisz kochankowi, zniszczysz marzenia to Cię znienawidzi i zostanie z Tobą z braku innych lepszych opcji, nie dla Ciebie. Czasami warto tak ratować rodzinę, ale będziecie musieli z tym żyć. Po czasie możesz stwierdzić, że to nie był najlepszy pomysł zatrzymywać kogoś na siłę, bo oboje będziecie nieszczęśliwi.
Cytat
Szczególnie to było widać... po miesiącu czy półtorej, tekst w stylu "przecież już mija miesiąc, ja się staram a Ty nic..."
Cytat
A to wymaga też czasu, czasu który my zdecydujemy się dać zdradzaczowi by powyższe udowodnił. Chociaż na pewno w głowie nie jedna myśl będzie się kołatać z jakiego powodu to robi, ale tu właśnie czas zweryfikuje wszystko, dlatego nic na siłę. Hubert ze swojej strony otwórz te "drzwi", którymi próbujesz ją zatrzymać. Jeśli chce iść niech idzie, ale niech też widzi, że dla Ciebie to nie koniec świata a i może początek nowej drogi.
Pamiętaj, Ty na kolana już padłeś a teraz się z nich dumnie podnosisz. Dlatego tak ważne jest skupienie się teraz na sobie. Wiem, że cholernie to trudne szczególnie jak do tej pory miałeś całkiem inaczej poukładane priorytety, ale dasz rade!
Na pocieszenie powiem Ci, że jak zajmiesz się sobą, a Twoja zdradzaczka pewne "rzeczy" zrozumie, to Twoja przemiana zostanie zauważona. Gdy moja pani pewnego dnia powiedziała mi, że wie że mi ciężko ale w zajmuje się TYLKO sobą i mam wszystko w dupie, odpowiedziałem, nie, nie, nic nie mam w dupie i zajmuje się wszystkim tym co wcześniej, ale przestałem się zajmować Tobą Trzymaj się!
York, Rodzamoo bardzo trafne uwagi i macie sto procent racji.
A tak poza tym:
Cytat
To dalczego zrezygnowala z terapii? To była jej świadoma decyzja, czy jakiś splot okoliczności?
Bo jesli decyzja, to zawsze mozna ją zmienić Próbowałeś ją zachęcić? Albo zwyczajnie uprzeć się, że w ramach pokuty, ma kontuować terapię?
Troszkę się obawiam, że nie wszystko idzie dobrym torem, skoro Ty sam zauważasz u niej splatanie emocjonalne. To znaczy najprawdopodobniej, że nie wszystko w sobie "przepracowała".
Cytat
Dobrze, że nie zakładasz, że bez niej nie ma życia dla Ciebie. Starasz się, robisz co możesz... Ale wiele rzeczy już dziś widzisz inaczej, wyraźniej, bardziej ostro.
Pewnie wiele zdziałała terapia, ale nie przeceniajmy jej Dużo pracy nad sobą zrobiłeś sam. Teraz już zwyczajnie nie dasz się "zaskoczyc".
Życzę wam powodzenia w tym trudnym temacie "przejścia przez zdradę".
Komentarz doklejony:
Sorry za lieterówki:
Oczywiście mialo być;
W ramach pokuty ma kontynuować, a nie kontuować
Coś mi się wydaje, że ona uważa siebie za pokrzywdzoną, pewnie chciała mieć ciastko i zjeść ciastko a teraz nie jest tak pięknie jak miało być. Wydaje mi sie że to Tobie bardziej zależy na tym małżeństwie niż jej, Twoje podejście nie wstrząsnęło nią i niestety może spróbować jeszcze raz.