Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Zdrada 6 miesięcy po ślubie - total destruction. [etam83]
[b]Zdrada małżeńska [/b]
Hajtneliśmy się w pazdzierniku 2016 roku. Wiedziałem, że małżeństwo to nie jest łatwy temat, ale nie spodziewałem się że aż tak. Pierwszy raz poczułem, że coś jest nie tak 16 kwietnia po powrocie z delegacji. Sandra była bardzo zimna... dalej miałem ogrom pracy związanej z domem, koordynowałem kilka tematów na raz... Sandry nie było... Jak była, to nieobecna.... Nie zostałem przywitany jak mąż po dwóch tygodniach... Zostałem przywitany jak obcy. Sandra nie wyrażała żadnych uczuć do mnie po powrocie... 21 kwietnia... podczas rozmowy...przy zapytaniu czy mnie kocha... nie odpowiada... Poinformowała mnie, że chodzi do psychologa ( co później okazało się kłamstwem, ale co tam )... Od razu wyczułem, że chodzi o 3 osobę ... Następnego dnia wróciła o 22:50 do domu. O 22:00 wysłała sms, że "Przeprasza za wszystko"... Nie wiedziałem za co przeprasza... wieczorem się do mnie przytuliła jak spałem na kanapie... 23.04 rano zainstalowałem keyloggera (program szpiegowski) na jej komputerze.... o godzinie 18:00 wszystko było już jasne.
Poniżej fragmenty wypowiedzi Sandry z jej kochankiem:
[sandra] "Przperszam juz cie nie mecze tymi opowiesciami chcalabym cie przytulic... "
[sandra] "kochany nie przepraszaj za nic mnie nie przeprszaj"
[sandra] "rozumiem nie smuc sie prosze ...chcoociaz sprobuj nic nie mysl...odpocznij sobie, sprobuj.... z mojej stony nic sie nie zmienialo...i tak myslami jestem przy tobie."
[sandra] "lubie jak sie usmiechasz a jeszcze bardziej lubie jak sie smiejszej w glos :) zwlaszcza jak powiem/zrobie cos glupiego np pytam sie czy podobaja ci sie cycki jedryszki jak dotykasz moje :P"
[sandra] "ja twoje oczy tez uwielbiam:) nawet jak sa smutne"
[sandra] "masaze robisz cudowne codziennie musialbys mnie masowac chociaz 5 min stopki i 5 min plecki:)"
Dość szybko połapałem historie lokalizacji google maps z jej telefonu, historię e-maili i wyszukiwań google. Dzięki temu mogłem się cofnąć w czasie. Wiedziałem ile to trwa i na czym stoję. Po poznaniu informacji powyżej... nie byłem w stanie w ogóle funkcjonować. W życiu bym się nie spodziewał, że osoba, którą kocham nad życie może tak się zachować...
[b]Zachowanie po zdradzie [/b]
W pierwszej sekundzie po poznaniu prawdy nie wierzyłem. Zapytałem jej o czy to prawda... potwierdziła. Nie jestem w stanie opisać jak wielki był to cios. Powiedziała, że mnie nie kocha i jest zakochana w innym. Wyprowadziłem się. Po ogarnięciu się wiedziałem jedno, zdrada nigdy nie jest winą jednej strony... muszę to naprawić. Po dwóch dniach zaproponowałem jej, że jestem gotów jej wybaczyć pod dwoma warunkami:
a) Że urwie kontakty z kochankiem,
b) Że pójdziemy razem na terapie małżeńską.
Ku mojemu szczęściu zgodziła się.... niestety nie na długo... Następnego dnia, powiedziała że potrzebuje więcej czasu, że dalej uczuciem darzy kochanka... i że musi się wyprowadzić....
Wypadłem z równowagi. Kwiaty doniczkowe fruwały po ścianach, poziom furii sięgnął zenitu. Użyłem wszystkich możliwych bluzgów jakie miałem w słowniku do niej... nie mogłem uwierzyć, że można być taką perfidną osobą...
Od tamtej pory mieszkała z nim.
2 dni później spotkaliśmy się raz jeszcze. Poinformowała mnie że to koniec, że chce być z innym. W akcie desperacji i rozpaczy, w walce o miłość i małżeństwo pojechałem po rozmowie do niego. Jej auto tam stało... dzwoniłem, błagałem, krzyczałem. Dostałem jeden sms "Uspokój się proszę i idź spać...".
Od tamtej pory coś we mnie pękło... uświadomiłem sobie, że Sandra jaką znałem już nie istnieje.
Dalej podpisaliśmy notarialnie rozdzielność majątkową. Sandra uważa, że ja byłem przyczyną rozpadu naszego małżeństwa, bo źle ją traktowałem. Nie czuje się winna. Mam złożony pozew rozwodowy, nie zamierzam orzekać o winie... bo wiem, że nic mi to nie da a będzie to trwało latami.
------------------------------
OK. Tekst wyżej napisałem kilka miesięcy temu z chęcią uporządkowania w głowie sobie pewnych tematów. Dzisiaj czekam dalej na sprawę rozwodową w lutym. Odbudowałem się w miarę emocjonalnie i finansowo, jednak są momenty gdy zapominam o tych złych chwilach, dalej czuję tęsknotę za dobrymi chwilami. Dalej podświadomie czuje, że sielanka może wrócić (wiadomo że nie). Moja żona piszę dzisiaj do mnie, że chce rozmawiać, tęskni i bardzo żałuje.
Bardzo żałuję, że nie trafiłem na tą stronę wcześniej. Prześledziłem kilka przypadków i uważam, że odwalacie tutaj kawał dobrej roboty. Znam też Waszą odpowiedź.... ale zadam jeszcze raz to pytanie... co byście zrobili na moim miejscu?
1. Najpierw był ślub, potem zdrada? Data ślubu nie pasuje
2. Inaczej się myśli po dłuższym czasie od zdrady i przynajmniej moja rada - brak podstaw do wybaczenia. Sama jej tęsknota to trochę mało i jest mało wiarygodna.
3. Zaraz po zdradzie rozum mówi jedno, emocje drugie. Każdy potrzebuje sam dojrzeć do świadomej decyzji.
Bardzo żałuję, że nie trafiłem na tą stronę wcześniej.
nie tylko ty. Ja też podejrzewałem problemy emocjonalne depresje i inne pierdoły a rozwiązanie było tuż obok.
Wracając do tematu. Rozumiem że wiekowo jesteście jeszcze młodzi a zasadniczo chodzi o Ciebie. Twoja Sandra ma tu najmniejsze znaczenie. Dzieci rozumiem również nie macie, majątek wspólny ... nie wiem. Napisz może coś więcej łatwiej będzie coś doradzić.
Napisałeś:
Cytat
Odbudowałem się w miarę emocjonalnie i finansowo
i niech tak zostanie. Nie okazuj słabości bo tobie też nikt jej nie okazał, nie okazuj litości bo uzna to za słabość. Napiszę to co wielokrotnie pisałem innym: z słabymi się nie negocjuje, z silnymi się nie walczy. CO bym zrobił na Twoim miejscu? Jeżeli odpowiedź na poszczególne punktyzieci, młody wiek, majątek oscyluje w okolicach tego co założyłem - dał bym jej klapsa na pożegnanie. Danie szansy naprawdę nie jest proste. Jest tu wielu takich co dali. Pierwsze kilka lat koszmar. Warto? Gdyby moje dzieci nie były takimi maluchami jakimi były nie było by żadnej szansy. Odżałował bym nawet spłatę żony.
Napisałeś:
Cytat
Moja żona piszę dzisiaj do mnie, że chce rozmawiać, tęskni i bardzo żałuje.
A jak myślisz dlaczego. Bo znowu Cebie pokochała? Bo się pomyliła. Kiedyś jeden z naszych kolegów forumowych Lagos napisał o takich sytuacjach że to czysta kalkulacja.
Pozwól że odsłonię przed Tobą "rąbka" tajemnic. Myślałem czy delikatnie czy po męsku. To drugie to chyba lepsze rozwiązanie.
Zawsze powtarzam jedno to bzykać cudzą żonę drugie to tworzyć dom, rodzinę. To dwie różne sprawy. Czemu zatęskniła bo się zmieniłeś? Nie po prostu doopcinger w realu już nie jest księciem z bajki. Biały koń to jedynie licha szkapa, książę poci się jak my puszcza bąki pod kołdrą i w sumie przy nim byłeś ideałem.
Co bym zrobił na Twoim miejscu napisałem, zrobisz jak uważasz. Możecie być razem po rozwodzie. Ale czy warto? Życie przed Tobą chcesz "zajść w lata" bo może coś zrozumiała.
Jesteś tu od niedawna więc napiszę co zawszę mówię: szansę dajesz tu i teraz, nie zastanowię się, nie muszę pobyć sama. Chcesz być ze mna naprawiamy od razu (budujemy to bardziej właściwy zwrot), nie - droga wolna.
Pamiętaj wybaczenie na miękko prawie zawsze źle się skończy. Pomijam temat że u Ciebie kryzys nastąpił po 6 m-cach :szoook
Mam 33 lata, ona ma 30. Nie mamy na szczęście dzieci (nie zdążyłem). W momencie kiedy się dowiedziałem, właśnie się wprowadziliśmy do nowego, świeżowykończonego, wspólnego domu. Podział majątku już nastąpił, nie ma nic wspólnego. Szczerze mówiąc zacząłem od kwestii formalno-prawnych w momencie gdy się dowiedziałem, bo chyba tylko ja miałem świadomość czym to grozi. Straciłem kilkadziesiąt tysięcy, ale jestem goły i wesoły.
Dziękuję za wypowiedzi, pomagają bardzo. Sandra od samego początku mówiła, że się pogubiła, że przeprasza, że się zauroczyła. Początkowo była tak zafascynowana tym chłopakiem, że głównym zmartwieniem był rozwód kościelny i to, że chce z nim brać ślub.
Komentarz doklejony:
Mam też ogromny dylemat co mówić ludziom. Duża część dalej nie wie, szczególnie w pracy.
Szczerze mówiąc to nie znam szczegółów. Na pytanie z mojej strony czy jest z nim, powiedziała że jest w trakcie porządkowania swoich prywatnych spraw. Wiadomo, że sytuacja jest niedorzeczna, ale to moja żona.
Podejrzewam, że bzyka ją z doskoku i mojej małżonce przestaje odpowiadać pozycja...
Etam, potraktuj to doświadczenie jako wersję beta. Nie wiem jak szybko zdecydowaliście się na ślub, ale zdrada po pół roku nie rokuje... A obecna postawa Twojej żony potwierdza jej niedojrzałość...
panie kolego, sprawa zamknięta...nawet teraz nie jest z panem szczera... zawierając małżeństwo, niema spraw prywatnych... moja śp. ciocia powiedziała swojemu synowi po ślubie, pamiętaj, że teraz jak dostaniesz cukierka to teraz musisz go na pół podzielić... to jest istota małżeństwa... wspólnota umysłów, uczuć transparentność ducha, duszy... jeżeli tego niema to tylko układ... układ kopulatywny albo z tzw. dawaniem d**y w tle...
ok teraz jest inaczej, myśli pan o niej poważnie... pytanie brzmi na ile ona pana traktuje poważnie... moim zdniem jest pan dla niej za przeproszeniem, dupochronem... tyle, że nie chce się zwyczajnie przyznać do błędu...taki, drobny wypadek, niema o czym mówić... rzecz w tym, że to sprawa bardzo poważna...upodliła pana... czy sądzi pan, że mając to w pamięci bedzie pana szanować ? poradiła sobie łatwo idąc w tango z gościem...
czy zbadał pan dokładnie sprawę, co to za gość ? jskie były jego motywacje ? co ją zauroczyło ?
co robić ? jako katol... oczywiście, spotkać się wysłuchać co ma do powiedzenia... zbadać sprawę samemu... prawda, prawda i tylko prawda... jeżeli, będzie ściemniać...to niech pan da sobie spokój i poszuka innej kobiety...
co do pana dylematu... czy pan kpi czy o drogę pyta ? mówić prawdę nie wdając się w szczególy...proste jak konstrukcja cepa...powodzenia
Też miałem i mam takie odczucie teraz. Był to układ a nie małżeństwo. Nieprawdopodobne jest to jak duży kubeł zimnej wody musiałem dostać żeby to zauważyć. Pewnie podświadomie łudziłem się tym, ignorowałem sygnały i sądziłem, że nie będzie konsekwencji.
Nie czuję się upodlony, działania które podjąłem od razu były w amoku z wielkiej miłości. Kompletnie nie kontrolowałem tego co robię. Nigdy bym tego nie powtórzył, a przynajmniej moje sumienie mi mówi, że zrobiłem wszystko co mogłem aby ratować to małżeństwo.
Sprawę zbadałem bardzo dokładnie. Popełniła wiele błędów pozostawiając dużo śladów.
Co do faceta to kojarzę człowieka. Z charakteru typ cwaniaka i figo fago. Średnio przystojny, słabo zamożny - BMW i motor w kredycie - może imponować. Z komunikacji, które przechwyciłem zrobił ją na miękko - czyli dawał jej emocje, których ja jej nie dałem podczas wykańczania domu. Czuje się winny, bo jakbym nie był tak pochłonięty budowaniem naszej przyszłości, lepszego domu z ogrodem dla naszych dzieci (którego ja nie miałem), to by to się inaczej potoczyło.
Dodam jeszcze, że na domiar złego pracuję w jednej firmie z żoną. A ona się puściła z kolesiem z pracy. Firma jest dość duża, jednak sprawa dodaje pikanterii. Pech chce, że jestem trochę wyżej od nich w strukturze, mimo że szukam powoli pracy aby odskoczyć od tego otoczenia, ciężko mi znaleźć porównywalną finansowo alternatywę.
W tym momencie spotykam się z inną kobietą (niecały miesiąc), jednak można się domyśleć jak to wygląda.
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Niezły mess, ciężko mi jest sobie wyobrazić jak z tego wszystkiego wyjść i żyć dalej, kiedy każdy na mojej drodze mi współczuje.
Mam też ogromny dylemat co mówić ludziom. Duża część dalej nie wie, szczególnie w pracy.
a po co ty chcesz ludziom cokolwiek tłumaczyć i mówić?
jeść Ci dają, rodzinę Twoja karmią?
Komentarz doklejony:
Cytat
Czuje się winny, bo jakbym nie był tak pochłonięty budowaniem naszej przyszłości, lepszego domu z ogrodem dla naszych dzieci (którego ja nie miałem), to by to się inaczej potoczyło.
Chyba zupełnie niepotrzebnie tak się czujesz. Nie w tym momencie, to w innym fragmencie życia wyszedłby z niej ten tkwiący w niej słaby punkt.
Cytat
W tym momencie spotykam się z inną kobietą (niecały miesiąc), jednak można się domyśleć jak to wygląda
Martwisz się o to jak to z boku dla obcych wygląda, a nie martwisz się o to, że jednej sprawy/związku jeszcze nie zakończyłeś, a w drugą wchodzisz?
Wziąłeś sobie więcej na głowę, to i mętlik w głowie większy.
Witaj,
W pracy i innym mów po prostu "rozwodzę się" i tyle. Bez szczegółów.
Małżonkę koni w d..ę. Nic z tego nie będzie.
Nową koleżankę pocieszajkę zostaw. Ona niczemu winna, nie kochasz jej. Skrzywdzisz ją i kolejna gotowa na to forum.
Jesteś młody. Daj sobie czas.
3maj się chłopie.
Pytasz co byśmy zrobili ale nie do końca rozumiem czy chodzi Ci o to co byśmy zrobili w tamtym czasie na Twoim miejscu, czy teraz, jak niewierna z podkulonym ogonem bada teren?
Każdy z nas popełniał błędy, Ty ich też się nie ustrzegłeś, ale to akurat nic dziwnego. Co do niewiernej, to na drzewo z nią, w lutym rozwód i zapomnij o jej istnieniu. Układaj sobie życie bez niej i z daleka od niej.
"czuje się winny, bo jakbym nie był tak pochłonięty budowaniem naszej przyszłości, lepszego domu z ogrodem dla naszych dzieci (którego ja nie miałem), to by to się inaczej potoczyło."
Bzdura, właśnie taka sytuacja jak opisałeś (budowa domu) i inne pokrewne (problemy zdrowotne, zawodowe, ząbkujące dziecko, kredyt itd) to najlepszy wskaźnik pomiaru siły i JAKOŚCI związku. Ludzie w związku powinni się wspierać. Banalne, ale często o tym zapominamy... Twoja żona poszła w życiu na skróty, zdecydowała, SAMA podjęła decyzję co do zdrady. Wyciągnij wnioski na przyszłość i zamknij ten rozdział!
panie kolego...pewnie pan słyszał, że mężczyzna powinien zbudować dom... budując go, pokazałeś pan, że jesteś dwustuprocentowym facetem... on dała się porwać ruchaczowi... ok jako katol powiem, to samo co wcześniej, porozmawiaj pan z nią ale wcześniej musi pan być co najmnie krok wcześniej... proszę ją wysłuchać z wyraznym zaznaczeniem, że tylko wysłucha...a decyzję podejmie pozniej... jeżeli będzie usiłowała sprawę zamieść pod dywan... czyli potraktuje pana jak pętaka, proszę potraktować ją jak mężczyzna... po prostu jasno oświadczyć jej, że będzie pan budował rodzinę ale bez niej...niech ona sobie szuka drugiego frajera... jeżeli wyzna panu wszystko, poprosi o przebaczenie, to pan może da jej szansę...ale wtedy przy najmniejszym smrodzie...poszła won...
powodzenia
Żona obwinia Ciebie za rozpad związku.Obecnie mówi że żałuje zdrady,Ty nie chcesz w sądzie udowadniać jej winy ale trzymasz dystans.
Może się zdarzyć że żona obarczy Ciebie winą,szczególnie że ktoś się Tobą zaopiekował.
Dziekuję za opinie. Zdecydowanie patrze do przodu, także moje pytania odnoszę do przyszłości a nie do teraźniejszości i przeszłości. Bardzo mi przykro, że nie ma happy endu.
Nox, ona mówi że żałuje, ale boje się że się wyłga wszystkiego w sądzie i sprawa będzie się ciągnęła w nieskończoność. Moje dowody są dobre, ale łatwe do zakwestionowania przez sąd bo opierają się tylko na moim śledztwie i dostępu do kont, do których dostępu już nie mam. Czy na prawdę w świetle tego powyżej moja żona może obarczyć mnie winą?
Komentarz doklejony:
ps. dzisiaj jej powiedziałem, że nie widzę podstaw do dalszych rozmów i jeśli chce się spotkać to ok, ale jeśli tylko tego bardzo pragnie.
Jedyne na czym może ugrać to nowa kobieta w Twoim życiu. Nie ważne czy żona sama zdradziła, wyprowadziła itp. Sądy nie orzekają winy w procentach, znajdą ten jeden procent winy u Ciebie i jesteś współwinny rozpadu małżeństwa na równi z nią. Nie bez powodu uczulamy na nowe związki zanim w świetle prawa nie kończy się dotychczasowego. Parę osób z zetki już się przejechało na tym.
A jak sądzicie, warto jest brać prawnika na sprawę rozwodową ? Nie ukrywam, że nie chcę wydawać ekstra forsy jeśli wiem, że moja żona chce również nieorzekania o winie.
Branie prawnika do sądu nie ma sensu gdy jesteście zgodni co do orzekania o winie.
Jeśli każda ze stron chce się rozwieść za porozumieniem, to szkoda wydawać pieniądze.
Tylko czy ty etam masz pewność że Ci żona czegoś nie wywinie?
Ja z własnego doświadczenia Ci powiem, że to czego się w sądzie można dowiedzieć, to czego się można nasłuchać i to co się może stać to Ci się nawet nie śniło.
A piszę Ci to, bo lepiej nastawić się na najgorsze a potem miło zaskoczyć niż zdziwić się z ręką w nocniku.
I dalej, również z własnego doświadczenia - jakieś tam ustalenia co do rozwodu, podziału majątku, nie zapisane, ustalone dużo przed rozprawą możesz sobie wsadzić między bajki, bo to co ustalone, a to co się faktycznie podzieje to dwie różne sprawy.
Jak jeszcze na początku można liczyć na jakieś tam poczucie winy, wyrzuty sumienia, czy chęć zadośćuczynienia drugiej stronie wyrządzonych krzywd, to z biegiem czasu to się wszystko tak zmienia, że z kochającej osoby na sali sądowej rodzi się na Twoich oczach Twój największy wróg.
To akurat moja osobista bajka, ale wiele osób stąd, które się rozwodziły, szczególnie z orzeczeniem o winie, pewnie powie to samo.
Dziękuję za rady, pójdę zatem do prawnika.
Notarialnie wykonałem podział majątku oraz rozdzielność majątkową, także teoretycznie najgorsze za nami mam nadzieję.
Najbardziej rozjebany jestem emocjonalnie. Czuje się zajebiście winny z tego powodu, że ją odrzucam. Wiem, że to chore bo coś tam zacząłem na boku dla pocieszenia, ale trudno się z tym wszystkim pogodzić, mimo że minęło już 6 miesięcy od zdrady.
To co i jak będzie chciała ugrać może zależeć od wersji jaką sprzedała rodzinie. Jeżeli brzmi ona tak że jesteś wrednym, olewającym ją typem i o a w związku z tym wyprowadziła się z domu/do koleżanki/ Kiedy chce ci wybaczyć to ją zbywasz bo..... ją zdradzasz-może chcieć to udowodnić. Znalezienie koleżanek które potwierdzą tą wersje to pikuś.
Powiedziała rodzinie że ma kochanka czy obydwoje sznurujecie usta? Cy
Oczywiście ona ukrywa to po swojej stronie, po mojej wszyscy już wiedzą
największa głupota wciąganie osób trzecich, jako sojuszników dla swojej wersji wydarzeń
obecność adwokata nigdy nie zaszkodzi nawet jeśli to ma być rozwód za porozumieniem, niech jej adwokat dogada się z Twoim
tylko Ty wiesz na ile możesz zaufać drugiej stronie
Komentarz doklejony:
tylko może wpierw z nią o tym pogadaj o takim rozwiązaniu, zanim zaczniesz działać za jej plecami,
dostrzeże jakieś fałszywe ruchy po Twojej stronie, to jak będzie mądra pójdzie po całości
6 msc po zdradzie, nie możesz się z nią pogodzić i już jesteś w nowym związku? jednej sprawy nie zakończyłeś, drugą zaczynasz, szybki chłopak z Ciebie, to pewnie jakaś "wielka miłość",
niepotrzebnie nowej dziewczynie mieszasz w głowie, fajna rola jej przypadła- plasterka,
nosisz w sobie jakikolwiek szacunek dla drugiego czlowieka?
jeśli się nie dogadacie w sprawie rozwodu za porozumieniem, dla sądu już jesteście współwinni rozpadu
1. największa głupota wciąganie osób trzecich, jako sojuszników dla swojej wersji wydarzeń.
Dlaczego? Każdy przy rozstaniu buduje swoje obozy. To są takie emocje, że każdy potrzebuje wsparcia.
Cytat
tylko może wpierw z nią o tym pogadaj o takim rozwiązaniu, zanim zaczniesz działać za jej plecami,
dostrzeże jakieś fałszywe ruchy po Twojej stronie, to jak będzie mądra pójdzie po całości
Nie mam z nią żadnego kontaktu od początku lipca. Nie dzwonimy, nie rozmawiamy, nie dyskutujemy. Nie ma o czym z wiadomych względów.
Cytat
nosisz w sobie jakikolwiek szacunek dla drugiego czlowieka?
Dlaczego zakładasz, że jestem nieuczciwy w stosunku do tej nowej osoby? Ma świadomość, że jest to relacja wysokiego ryzyka.
Mam tracić najlepsze lata mojego życia na zakończenie sprawy z osobą, która nie jest nic warta ? Sorry, mam dość żałoby. Swoje wypłakałem.
Amor, z całym szacunkiem. Czy Ty kiedyś przeżyłeś takie rozstanie ? Wiesz jak wielkie emocje szargają człowiekiem ? Mam wrażenie, że nie. Nie emocjonuj się proszę, każdy chce jak najlepiej dla siebie, aby nie zaorać przy okazji całego otoczenia w okół.
etam,masz wystarczająco poukładane w łepetynie aż nad to ale coś mi się wydaje (może tylko wydaje ) że nie jesteś do końca szczery...
zdrada w pół roku od ślubu nie jest to normalne ale zdarzają sie i w dniu ślubu panna młoda testuje łazienkę ze świadkiem lub odwrotnie.
klin wybijasz klinem, bo to teraz tak wygląda i nie masz co sie o to obrażać.
Ktoś niedawno mi powiedział że gdy zostaje się zdradzonym zostaje się zwolnionym z przysięgi małżeńskiej i jest się już wolnym reszta to formalność.
Co chodzi o twoje lekarstwo na twoją zranioną duszę,oby okazała się być skutecznym lekiem nie takim że zużyjesz i wywalisz do kosza i mierzył wszystkie kobiety jedna miarą...
Masz poważniejsze plany wobec nowej kobiety?
Moralne prawo do szczęścia, bycia kochanym przez kogoś jest dość naturalne i chyba nikt go Tobie nie odbiera. Niestety w sądzie może być inaczej nazwane. Inna sprawa czy skutecznie wyleczyłeś się z jż . Emocje i uczucia lubią sprawiać niespodzianki. Wtedy łatwo poranić i siebie i bliskich wokół.
Channah76, wiem że się nie zdarza. Nie wiem co mam więcej powiedzieć.
Ja nie jestem bardzo wierzący, bardziej żona nalegała na ślub kościelny z pompą. Dla mnie relacja nie istnieje.
apologises, rozumiem, ale wezmę ryzyko. Niestety nie chcę dłużej czekać, tym bardziej że kobieta z którą się spotykam jest tego warta. Nie mam daleko idących planów, w moim przypadku raczej to a wykonalne. Cieszę się z każdego dnia nie planując dalej do przodu niż miesiąc. Ona z resztą ma podobnie.
A Pan "Amor" poczuł się urażony i sprowadził dyskusję do piaskownicy bawiąc się we wróżbitę. Panu już dziękujemy.
Płeć trudno określić, jak sam user nie wie za bardzo skąd się wzięło jego "pseudo"
Ja jednak nie przywiązywałabym cię tak od razu do pala skazańców. Rozumiem, że poczułeś się oszukany, wykorzystany, zdradzony i odarty z marzeń. Wiem bo sama się tak czułam
Jednak nie podoba mi się twoja postawa wobec nowej dziewczyny.
Ona wie o "rozterkach twojego serca"?
Czy przekonujesz ją że twoje małżeństwo: To pomyłka, zamknięta sprawa, do której nie warto wracać. Właściwie to kwestia tylko sprawy rozwodowej, w której przebiegu przeszkadza ta zła zołza, ŻONA!
Jednak gdy tylko się od niej uwolnisz, to .......!!!!
Zaczniesz żyć, oddychać, czerpać z życia pełnymi garściami i
wtedy cierpliwość i spolegliwość tej naiwnej dziewczyny zostaną nagrodzone
No? Więc jak jest? Możesz szczerze?
Myslaca, tak mówię, w to wierzę. Jednak mam chwile słabości kiedy moja ex wife mnie zaczepia elaboratami... tak jak ktoś wspomniał wcześniej należy wysłuchać... i nie da się nie być człowiekiem i podejść bez emocji.
Channah76, ech, nie jestem aż takim twardzielem inaczej mnie by tu nie było.
Amor, facet nie facet. Nie ważne. Nie pierwszy raz się pomyliłem
Tak i dzwonem w łeb dostać
od Szkockiej kraty lepsza nasza Polska krata... i jak humor poprawia
etam,może lepiej nie zaglądaj pod żadne kiecki jeszcze jakiś bober wyskoczy
Przypominam, że jesteśmy na portalu dla zdradzonych i jedna z zasad tu obowiązujących mówi, że czochranie obcych bobrów jest zabronione.
No bobry są akurat monogamiczne, są też pod ochroną, więc spotkać dziś porządnego wypasionego bobra z lśniącym futrem, to graniczy z cudem
Przyrodnicy wiedzą też, że przez to chorób przenoszonych drogą futerkową jest znacznie mniej
Tak, idę do przodu. Dziekuje. Mam nadzieję, że dobrze się to wszystko skończy.
Komentarz doklejony:
Dobra chłopaki i dziewczyny. Jestem chyba uzdrowiony
Moja żona zaproponowała spotkanie wczoraj, aby porozmawiać o nas. Spotkaliśmy się na mieście. Przez 3 godziny rozmawialiśmy o nas. Prosiła o informacje czy czy jest szansa na powrót. Powiedziałem jej, że nie jestem zainteresowany. Naciskała, mówiłem jej że aby rozpocząć jakiekolwiek rozmowy a) trzeba zakończyć to co się zaczęło(romans), żałować za winy, c) zbudować na nowo relacje d) dopiero rozmawiać o powrocie. Deklarowała, że utrzymuje dalej kontakty z kochankiem, ale tylko relacje przyjacielskie, bo on pomaga jej się z tym uporać. Relacja friend-fuck została zakończona. Próbowała mnie umoczyć w poczucie winy za rozpad, co odbiłem z wiadomych wzgledów. Powiedziałem, że jest to koniec, że musi za to zapłacić co zrobiła i życzyłem powodzenia
I struty wróciłem do domu, nie miałem sił żyć, myśleć, cokolwiek. Miałem ogromne poczucie winy. Miałem w głowie jej płacz, jej smutek, jej chęć dzielenia się ze mną swoim szczęściem. Czułem, że coś tracę, czułem że darze ją jeszcze uczuciem. Miałem wielki wyrzut do siebie, że podjąłem tę decyzję.
Obudziłem się o 3 w nocy. Miałem wielką potrzebę pojechania do mojego byłego domu, zobaczyć jak tam wygląda, niesiony sentymentem, smutkiem, żalem, poczuciem winy, poczuciem, że ona tam biedna sama teraz, odrzucona. Na podjeździe oprócz jej auta stało auto jej kochanka. Dawno nie czułem się tak dobrze, moje poczucie winy odeszło. Czekam grzecznie na rozwód
Z drugiej strony uświadomiłem sobie, że mój "plasterek" to chyba coś więcej niż tylko "plasterek".
2. Inaczej się myśli po dłuższym czasie od zdrady i przynajmniej moja rada - brak podstaw do wybaczenia. Sama jej tęsknota to trochę mało i jest mało wiarygodna.
3. Zaraz po zdradzie rozum mówi jedno, emocje drugie. Każdy potrzebuje sam dojrzeć do świadomej decyzji.
Cytat
Bardzo żałuję, że nie trafiłem na tą stronę wcześniej.
Wracając do tematu. Rozumiem że wiekowo jesteście jeszcze młodzi a zasadniczo chodzi o Ciebie. Twoja Sandra ma tu najmniejsze znaczenie. Dzieci rozumiem również nie macie, majątek wspólny ... nie wiem. Napisz może coś więcej łatwiej będzie coś doradzić.
Napisałeś:
Cytat
Odbudowałem się w miarę emocjonalnie i finansowo
Napisałeś:
Cytat
A jak myślisz dlaczego. Bo znowu Cebie pokochała? Bo się pomyliła. Kiedyś jeden z naszych kolegów forumowych Lagos napisał o takich sytuacjach że to czysta kalkulacja.
Pozwól że odsłonię przed Tobą "rąbka" tajemnic. Myślałem czy delikatnie czy po męsku. To drugie to chyba lepsze rozwiązanie.
Zawsze powtarzam jedno to bzykać cudzą żonę drugie to tworzyć dom, rodzinę. To dwie różne sprawy. Czemu zatęskniła bo się zmieniłeś? Nie po prostu doopcinger w realu już nie jest księciem z bajki. Biały koń to jedynie licha szkapa, książę poci się jak my puszcza bąki pod kołdrą i w sumie przy nim byłeś ideałem.
Co bym zrobił na Twoim miejscu napisałem, zrobisz jak uważasz. Możecie być razem po rozwodzie. Ale czy warto? Życie przed Tobą chcesz "zajść w lata" bo może coś zrozumiała.
Jesteś tu od niedawna więc napiszę co zawszę mówię: szansę dajesz tu i teraz, nie zastanowię się, nie muszę pobyć sama. Chcesz być ze mna naprawiamy od razu (budujemy to bardziej właściwy zwrot), nie - droga wolna.
Pamiętaj wybaczenie na miękko prawie zawsze źle się skończy. Pomijam temat że u Ciebie kryzys nastąpił po 6 m-cach :szoook
Mam 33 lata, ona ma 30. Nie mamy na szczęście dzieci (nie zdążyłem). W momencie kiedy się dowiedziałem, właśnie się wprowadziliśmy do nowego, świeżowykończonego, wspólnego domu. Podział majątku już nastąpił, nie ma nic wspólnego. Szczerze mówiąc zacząłem od kwestii formalno-prawnych w momencie gdy się dowiedziałem, bo chyba tylko ja miałem świadomość czym to grozi. Straciłem kilkadziesiąt tysięcy, ale jestem goły i wesoły.
Dziękuję za wypowiedzi, pomagają bardzo. Sandra od samego początku mówiła, że się pogubiła, że przeprasza, że się zauroczyła. Początkowo była tak zafascynowana tym chłopakiem, że głównym zmartwieniem był rozwód kościelny i to, że chce z nim brać ślub.
Komentarz doklejony:
Mam też ogromny dylemat co mówić ludziom. Duża część dalej nie wie, szczególnie w pracy.
Czy może gość kopnął S w śliczna pupę. Obstawiam to drugie.
Podejrzewam, że bzyka ją z doskoku i mojej małżonce przestaje odpowiadać pozycja...
ok teraz jest inaczej, myśli pan o niej poważnie... pytanie brzmi na ile ona pana traktuje poważnie... moim zdniem jest pan dla niej za przeproszeniem, dupochronem... tyle, że nie chce się zwyczajnie przyznać do błędu...taki, drobny wypadek, niema o czym mówić... rzecz w tym, że to sprawa bardzo poważna...upodliła pana... czy sądzi pan, że mając to w pamięci bedzie pana szanować ? poradiła sobie łatwo idąc w tango z gościem...
czy zbadał pan dokładnie sprawę, co to za gość ? jskie były jego motywacje ? co ją zauroczyło ?
co robić ? jako katol... oczywiście, spotkać się wysłuchać co ma do powiedzenia... zbadać sprawę samemu... prawda, prawda i tylko prawda... jeżeli, będzie ściemniać...to niech pan da sobie spokój i poszuka innej kobiety...
co do pana dylematu... czy pan kpi czy o drogę pyta ? mówić prawdę nie wdając się w szczególy...proste jak konstrukcja cepa...powodzenia
Nie czuję się upodlony, działania które podjąłem od razu były w amoku z wielkiej miłości. Kompletnie nie kontrolowałem tego co robię. Nigdy bym tego nie powtórzył, a przynajmniej moje sumienie mi mówi, że zrobiłem wszystko co mogłem aby ratować to małżeństwo.
Sprawę zbadałem bardzo dokładnie. Popełniła wiele błędów pozostawiając dużo śladów.
Co do faceta to kojarzę człowieka. Z charakteru typ cwaniaka i figo fago. Średnio przystojny, słabo zamożny - BMW i motor w kredycie - może imponować. Z komunikacji, które przechwyciłem zrobił ją na miękko - czyli dawał jej emocje, których ja jej nie dałem podczas wykańczania domu. Czuje się winny, bo jakbym nie był tak pochłonięty budowaniem naszej przyszłości, lepszego domu z ogrodem dla naszych dzieci (którego ja nie miałem), to by to się inaczej potoczyło.
Dodam jeszcze, że na domiar złego pracuję w jednej firmie z żoną. A ona się puściła z kolesiem z pracy. Firma jest dość duża, jednak sprawa dodaje pikanterii. Pech chce, że jestem trochę wyżej od nich w strukturze, mimo że szukam powoli pracy aby odskoczyć od tego otoczenia, ciężko mi znaleźć porównywalną finansowo alternatywę.
W tym momencie spotykam się z inną kobietą (niecały miesiąc), jednak można się domyśleć jak to wygląda.
Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Niezły mess, ciężko mi jest sobie wyobrazić jak z tego wszystkiego wyjść i żyć dalej, kiedy każdy na mojej drodze mi współczuje.
Cytat
a po co ty chcesz ludziom cokolwiek tłumaczyć i mówić?
jeść Ci dają, rodzinę Twoja karmią?
Komentarz doklejony:
Cytat
Chyba zupełnie niepotrzebnie tak się czujesz. Nie w tym momencie, to w innym fragmencie życia wyszedłby z niej ten tkwiący w niej słaby punkt.
Cytat
Martwisz się o to jak to z boku dla obcych wygląda, a nie martwisz się o to, że jednej sprawy/związku jeszcze nie zakończyłeś, a w drugą wchodzisz?
Wziąłeś sobie więcej na głowę, to i mętlik w głowie większy.
W pracy i innym mów po prostu "rozwodzę się" i tyle. Bez szczegółów.
Małżonkę koni w d..ę. Nic z tego nie będzie.
Nową koleżankę pocieszajkę zostaw. Ona niczemu winna, nie kochasz jej. Skrzywdzisz ją i kolejna gotowa na to forum.
Jesteś młody. Daj sobie czas.
3maj się chłopie.
Każdy z nas popełniał błędy, Ty ich też się nie ustrzegłeś, ale to akurat nic dziwnego. Co do niewiernej, to na drzewo z nią, w lutym rozwód i zapomnij o jej istnieniu. Układaj sobie życie bez niej i z daleka od niej.
Bzdura, właśnie taka sytuacja jak opisałeś (budowa domu) i inne pokrewne (problemy zdrowotne, zawodowe, ząbkujące dziecko, kredyt itd) to najlepszy wskaźnik pomiaru siły i JAKOŚCI związku. Ludzie w związku powinni się wspierać. Banalne, ale często o tym zapominamy... Twoja żona poszła w życiu na skróty, zdecydowała, SAMA podjęła decyzję co do zdrady. Wyciągnij wnioski na przyszłość i zamknij ten rozdział!
powodzenia
Może się zdarzyć że żona obarczy Ciebie winą,szczególnie że ktoś się Tobą zaopiekował.
Nox, ona mówi że żałuje, ale boje się że się wyłga wszystkiego w sądzie i sprawa będzie się ciągnęła w nieskończoność. Moje dowody są dobre, ale łatwe do zakwestionowania przez sąd bo opierają się tylko na moim śledztwie i dostępu do kont, do których dostępu już nie mam. Czy na prawdę w świetle tego powyżej moja żona może obarczyć mnie winą?
Komentarz doklejony:
ps. dzisiaj jej powiedziałem, że nie widzę podstaw do dalszych rozmów i jeśli chce się spotkać to ok, ale jeśli tylko tego bardzo pragnie.
Jeśli każda ze stron chce się rozwieść za porozumieniem, to szkoda wydawać pieniądze.
Tylko czy ty etam masz pewność że Ci żona czegoś nie wywinie?
A piszę Ci to, bo lepiej nastawić się na najgorsze a potem miło zaskoczyć niż zdziwić się z ręką w nocniku.
I dalej, również z własnego doświadczenia - jakieś tam ustalenia co do rozwodu, podziału majątku, nie zapisane, ustalone dużo przed rozprawą możesz sobie wsadzić między bajki, bo to co ustalone, a to co się faktycznie podzieje to dwie różne sprawy.
Jak jeszcze na początku można liczyć na jakieś tam poczucie winy, wyrzuty sumienia, czy chęć zadośćuczynienia drugiej stronie wyrządzonych krzywd, to z biegiem czasu to się wszystko tak zmienia, że z kochającej osoby na sali sądowej rodzi się na Twoich oczach Twój największy wróg.
To akurat moja osobista bajka, ale wiele osób stąd, które się rozwodziły, szczególnie z orzeczeniem o winie, pewnie powie to samo.
Notarialnie wykonałem podział majątku oraz rozdzielność majątkową, także teoretycznie najgorsze za nami mam nadzieję.
Najbardziej rozjebany jestem emocjonalnie. Czuje się zajebiście winny z tego powodu, że ją odrzucam. Wiem, że to chore bo coś tam zacząłem na boku dla pocieszenia, ale trudno się z tym wszystkim pogodzić, mimo że minęło już 6 miesięcy od zdrady.
Powiedziała rodzinie że ma kochanka czy obydwoje sznurujecie usta? Cy
Cytat
największa głupota wciąganie osób trzecich, jako sojuszników dla swojej wersji wydarzeń
obecność adwokata nigdy nie zaszkodzi nawet jeśli to ma być rozwód za porozumieniem, niech jej adwokat dogada się z Twoim
tylko Ty wiesz na ile możesz zaufać drugiej stronie
Komentarz doklejony:
tylko może wpierw z nią o tym pogadaj o takim rozwiązaniu, zanim zaczniesz działać za jej plecami,
dostrzeże jakieś fałszywe ruchy po Twojej stronie, to jak będzie mądra pójdzie po całości
6 msc po zdradzie, nie możesz się z nią pogodzić i już jesteś w nowym związku? jednej sprawy nie zakończyłeś, drugą zaczynasz, szybki chłopak z Ciebie, to pewnie jakaś "wielka miłość",
niepotrzebnie nowej dziewczynie mieszasz w głowie, fajna rola jej przypadła- plasterka,
nosisz w sobie jakikolwiek szacunek dla drugiego czlowieka?
jeśli się nie dogadacie w sprawie rozwodu za porozumieniem, dla sądu już jesteście współwinni rozpadu
Cytat
Dlaczego? Każdy przy rozstaniu buduje swoje obozy. To są takie emocje, że każdy potrzebuje wsparcia.
Cytat
dostrzeże jakieś fałszywe ruchy po Twojej stronie, to jak będzie mądra pójdzie po całości
Nie mam z nią żadnego kontaktu od początku lipca. Nie dzwonimy, nie rozmawiamy, nie dyskutujemy. Nie ma o czym z wiadomych względów.
Cytat
Dlaczego zakładasz, że jestem nieuczciwy w stosunku do tej nowej osoby? Ma świadomość, że jest to relacja wysokiego ryzyka.
Mam tracić najlepsze lata mojego życia na zakończenie sprawy z osobą, która nie jest nic warta ? Sorry, mam dość żałoby. Swoje wypłakałem.
Amor, z całym szacunkiem. Czy Ty kiedyś przeżyłeś takie rozstanie ? Wiesz jak wielkie emocje szargają człowiekiem ? Mam wrażenie, że nie. Nie emocjonuj się proszę, każdy chce jak najlepiej dla siebie, aby nie zaorać przy okazji całego otoczenia w okół.
zdrada w pół roku od ślubu nie jest to normalne ale zdarzają sie i w dniu ślubu panna młoda testuje łazienkę ze świadkiem lub odwrotnie.
klin wybijasz klinem, bo to teraz tak wygląda i nie masz co sie o to obrażać.
Ktoś niedawno mi powiedział że gdy zostaje się zdradzonym zostaje się zwolnionym z przysięgi małżeńskiej i jest się już wolnym reszta to formalność.
Co chodzi o twoje lekarstwo na twoją zranioną duszę,oby okazała się być skutecznym lekiem nie takim że zużyjesz i wywalisz do kosza i mierzył wszystkie kobiety jedna miarą...
Moralne prawo do szczęścia, bycia kochanym przez kogoś jest dość naturalne i chyba nikt go Tobie nie odbiera. Niestety w sądzie może być inaczej nazwane. Inna sprawa czy skutecznie wyleczyłeś się z jż . Emocje i uczucia lubią sprawiać niespodzianki. Wtedy łatwo poranić i siebie i bliskich wokół.
Ja nie jestem bardzo wierzący, bardziej żona nalegała na ślub kościelny z pompą. Dla mnie relacja nie istnieje.
apologises, rozumiem, ale wezmę ryzyko. Niestety nie chcę dłużej czekać, tym bardziej że kobieta z którą się spotykam jest tego warta. Nie mam daleko idących planów, w moim przypadku raczej to a wykonalne. Cieszę się z każdego dnia nie planując dalej do przodu niż miesiąc. Ona z resztą ma podobnie.
A Pan "Amor" poczuł się urażony i sprowadził dyskusję do piaskownicy bawiąc się we wróżbitę. Panu już dziękujemy.
Cytat
Gratulacje za pewność siebie :brawo oby nie poszło tak pewnie jak odróżnienie płci usera :cacy
Ja jednak nie przywiązywałabym cię tak od razu do pala skazańców. Rozumiem, że poczułeś się oszukany, wykorzystany, zdradzony i odarty z marzeń. Wiem bo sama się tak czułam
Jednak nie podoba mi się twoja postawa wobec nowej dziewczyny.
Ona wie o "rozterkach twojego serca"?
Czy przekonujesz ją że twoje małżeństwo: To pomyłka, zamknięta sprawa, do której nie warto wracać. Właściwie to kwestia tylko sprawy rozwodowej, w której przebiegu przeszkadza ta zła zołza, ŻONA!
Jednak gdy tylko się od niej uwolnisz, to .......!!!!
Zaczniesz żyć, oddychać, czerpać z życia pełnymi garściami i
wtedy cierpliwość i spolegliwość tej naiwnej dziewczyny zostaną nagrodzone
No? Więc jak jest? Możesz szczerze?
pit, oj tam każdy może się pomylić
Channah76, ech, nie jestem aż takim twardzielem inaczej mnie by tu nie było.
Amor, facet nie facet. Nie ważne. Nie pierwszy raz się pomyliłem
Cytat
To prawda, zwolnionym tak, ale całkowitą wolność ogranicza właśnie ta formalność i nie zawsze musi być taka jak byśmy chcieli;
zacznij pod kiecki zaglądać żeby się nie mylić
Yorik, to zależy kto i jak do tego podchodzi,mimo że jestem blisko końca tych formalności to tej wolności jeszcze nie czuję...a jak ją poczuję to uuu
Cytat
od Szkockiej kraty lepsza nasza Polska krata... i jak humor poprawia
etam,może lepiej nie zaglądaj pod żadne kiecki jeszcze jakiś bober wyskoczy
etam wpadnie da nam bobry,boberki i te inne futrzaki
a tam zaraz wściekliznę
Cytat
No bobry są akurat monogamiczne, są też pod ochroną, więc spotkać dziś porządnego wypasionego bobra z lśniącym futrem, to graniczy z cudem
Przyrodnicy wiedzą też, że przez to chorób przenoszonych drogą futerkową jest znacznie mniej
"Zwierzyniec" :brawo
Cytat
Czochrać bobra
Łapać, pieścić miejsca intymne.
- Znasz ją?
- Tia, czochrałem jej bobra!
co to znaczy czochrać bobra? złapać za grzywę
miłośnicy futrzaków
Dziwnie się pisze "Etam" :niemoc
Komentarz doklejony:
Dobra chłopaki i dziewczyny. Jestem chyba uzdrowiony
Moja żona zaproponowała spotkanie wczoraj, aby porozmawiać o nas. Spotkaliśmy się na mieście. Przez 3 godziny rozmawialiśmy o nas. Prosiła o informacje czy czy jest szansa na powrót. Powiedziałem jej, że nie jestem zainteresowany. Naciskała, mówiłem jej że aby rozpocząć jakiekolwiek rozmowy a) trzeba zakończyć to co się zaczęło(romans), żałować za winy, c) zbudować na nowo relacje d) dopiero rozmawiać o powrocie. Deklarowała, że utrzymuje dalej kontakty z kochankiem, ale tylko relacje przyjacielskie, bo on pomaga jej się z tym uporać. Relacja friend-fuck została zakończona. Próbowała mnie umoczyć w poczucie winy za rozpad, co odbiłem z wiadomych wzgledów. Powiedziałem, że jest to koniec, że musi za to zapłacić co zrobiła i życzyłem powodzenia
I struty wróciłem do domu, nie miałem sił żyć, myśleć, cokolwiek. Miałem ogromne poczucie winy. Miałem w głowie jej płacz, jej smutek, jej chęć dzielenia się ze mną swoim szczęściem. Czułem, że coś tracę, czułem że darze ją jeszcze uczuciem. Miałem wielki wyrzut do siebie, że podjąłem tę decyzję.
Obudziłem się o 3 w nocy. Miałem wielką potrzebę pojechania do mojego byłego domu, zobaczyć jak tam wygląda, niesiony sentymentem, smutkiem, żalem, poczuciem winy, poczuciem, że ona tam biedna sama teraz, odrzucona. Na podjeździe oprócz jej auta stało auto jej kochanka. Dawno nie czułem się tak dobrze, moje poczucie winy odeszło. Czekam grzecznie na rozwód
Z drugiej strony uświadomiłem sobie, że mój "plasterek" to chyba coś więcej niż tylko "plasterek".