Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
Witajcie,
A więc stało się, małżeństwo 7 lat, znamy się 13 lat. Mamy sześcioletniego syna. Historia jakich tutaj wiele - najpierw wspólne dorabianie się, ślub, dziecko, normalnie jak wszyscy żyliśmy sobie na przeciętnym poziomie.
Żona zdradziła z kolegą z pracy. Poinformowałem rodzinę jej i swoją o tym. Najpierw było kajanie się i błaganie o wybaczenie, że to sie nie powinno stać, że z kochasiem koniec jednak po tym kiedy spotkała się z rodziną nastąpił odwrót o 180 stopni. Chce rozwodu z orzeczeniem o winie - niezgodność charakterów - po tym co zrobiła w sumie słuszne podejście ;) Obwiniła mnie o wszystko. Naopowiadała jakieś niestworzone historie z kłótni które zostały dawno wyjaśnione i w łóżku zakończone. Z tych kłótni powyciągała słowa z kontekstu i sprzedała swojej rodzinie dopowiadając jakieś brednie. Na początku błagałem, przepraszałem (wiem teraz jakie to głupie), schemat identyczny jak u większości z nas. Dzwoniłem do jej rodziców, tłumaczyłem, poniżałem się - dużo nie brakowało a wziąłbym winę na siebie.
Miałem dużo szczęścia że dość szybko trafiłem na forum bo chyba bym zwariował (czytam Was od około dwóch miesięcy). Zamieniła się w człowieka zupełnie mi obcego. Na moje błaganie o danie szansy rodzinie, skorzystanie z pomocy terapeuty szłyszałem że chce rozwodu i że mam się natychmiast wyprowadzić. Od tamtego czasu prowokacje, są momenty kiedy się uspokaja jednak kiedy wraca od rodzinki zaczynają się ataki, i tzw. grzebanie w bombie.
Jak każdy z Was widzę to co mogło być lepiej, zastanawiam się dlaczego tego nie widziałem, rozmawiam z psychologiem, tylko czy to jest powód żeby ściągać majty przed koleżką z pracy? W mojej ocenie - nie.
Podjąłem decyzję o rozwodzie z orzeczeniem o winie - mam twarde dowody, adwokat, pozew już jest w sądzie. Będę walczył również o opiekę nad synem. Zaczynam chyba sobie to wszystko układać w głowie.
Jest jedno ale... SZANSA. Szansa ze względu na odpowiedzialność za syna i nawet za nią. Nie za wszelką cenę tylko wtedy kiedy położy głowę na pniaku i będzie czekać - spadnie topór czy nie.
Każdy z Was chce ją dać tylko trzeba mieć komu. Na razie patrze na obcą kobietę która chce mnie ograbić ze wszystkiego. Najgorsze jest to czekanie i huśtawka nastrojów - raz masz chęć błagać na kolanach o litość a raz chcesz żeby przepadła bez śladu - na moje szczęście druga opcja już częściej zwycięża.
Miałem nie pisać bo nie jestem pewnien nie mnie podpatrzyła kiedy Was czytałem ale mam to gdzieś - to co teraz czytacie pisałem tydzień kilkakrotnie zmieniając.
Codzień rano wstaję i zastanawiam się czy dzisiaj przyjdzie refleksja do jej głowy na temat tego co zrobiła. Zastanawiam się jak może patrzeć w oczy naszemu synowi, jak mogła tak cynicznie okłamać rodzinę wciskając im ten stek bzdur na mój temat - podjęła nawet próbę wciskania tych samych głupot mojej matce - oczywiście bez skutku. Jej ojciec mam wrażenie nie do końca jej wierzy jednak jest jak jest i tego mi jest żal bo miałem wrażenie, że jest "chemia" między nami no ale dziecko jest dziecko ;)
Mam poczucie, że straciłem też nagle część rodziny. Mówiłem jej to ale możecie się domyślić jaka była reakcja.
Składając pozew czuję że wstałem z kolan. Na tą chwilę chcę go doprowadzić do finału (to będzie pożywka dla rozumu - zero tolerancji dla zdrady) jednak kiedy na nią patrzę chciałoby się żeby było jak dawniej.
Kiedy pytam dlaczego to zrobiła - mówi że coś w niej pękło, pytam co pękło mówi że wszystko, proszę żeby powiedziała w kliku słowach o jednej z tych rzeczy - mówi że nie powie, pytam dlaczego, odpowiada: bo nie.
Zapytałem ostatnio czy chce iść na terapię to odpowiedziała, że nie. Pytam dlaczego nie - odpowiedź: bo nie.
Ciągle nie potrafię uwierzyć w to co się stało.
Rodzice żony raczej z definicji będą bronić ją przed Tobą i konsekwencjami.
Nie wiem czy usłyszysz jakieś przyzwoite wyjaśnienie od żony. Jesteś przeszkodą na drodze do jej szczęścia. Nie ważne co sobie ubzdurała.
Jeśli faktycznie sobie na to nie zarobiłeś /bo mogłeś/, to wybrałeś sobie bardzo niedojrzałą i nieodpowiedzialną kobietę. Następnym razem wybierz taką, która wie czego chce od życia. Szkoda dzieciaka.
daj szanse sobie i....posprzątaj bałagan który zrobiła żona.
Cytat
jednak kiedy na nią patrzę chciałoby się żeby było jak dawniej.
a kto by nie chciał?
Ale dobrze piszesz dawanie szansy ma sens gdy winny zrozumiał czyn i o szansę prosi.W innym wypadku wciskanie,,szansy"to agonia związku rozciągnięta w czasie.
Twoja żona nie tylko zaszalała alei też strzeliła focha i obraziła się na,,rodzinę"którą stworzyła.
Buńczucznie nie będzie się tłumaczyć,rozmawiać,naprawiać,korzyć .Nikt mi nie będzie mówić że zrobiłam źle-wolno mi.
Sprite, zostałeś zmuszony do podjęcia odpowiednich kroków. Żadnych rad nie potrzebujesz tylko duchowego wsparcia na bardzo trudny czas, gdy się będziesz odkochiwał.
Nie zazdroszczę takiego stresu porównywalnego tylko z żałobą po kimś bliskim.
Na pocieszenie - takie sprawy dotykają miliony ludzi na całym świecie, więc i Ty dasz radę.
Yorik: widzę co powinno wyglądać inaczej, rozmawiam z psychologiem, na zdradę nie zasłużyłem tak jak nikt na nią nie zasługuje
impac1: owszem, mógłbym napisać że byliśmy normalną rodziną z planami, marzeniami, byliśmy dla siebie wsparciem w każdej sytuacji, na pierwszym miejscu zawsze ona i syn, dom, żadnych patologii, przemocy - zobaczyłem swoje błędy po tym co się stało tylko na tą chwilę jakie to ma znaczenie skoro moim problemem jest to, że ona obraziła się na cały świat, nie chce rozmawiać o niczym. Interesuje ją tylko rozwód.
Chciałbym do niej dotrzeć i po prostu porozmawiać. Nie chcę niszczyć rodziny dlatego że nie chce rozmawiać. Zawsze zachowywała się tak kiedy coś nie szło po jej myśli ale widzę też w tym swoją winę.
zobaczyłem swoje błędy po tym co się stało tylko na tą chwilę jakie to ma znaczenie skoro moim problemem jest to, że ona obraziła się na cały świat, nie chce rozmawiać o niczym. Interesuje ją tylko rozwód.
Już to pisałem Tobie na priva
Szansę daje się temu, kto o nią błaga.
A całą swoją postawą pokazuje, że są podstawy do jej dania.
Tutaj nie ma kompletnie nic z tych rzeczy..
Buta, arogancja, zero skruchy,szantaż i gra Twoim uczuciem
Ani przepraszam, ani pocaluj mnie w d**ę
Błędy popełniamy wszyscy. Nieomylni spoczywają na Powązkach w aleji zasłużonych..
Nie daj się temu rozkapryszonemu dziewczęciu wbić w poczucie winy! Jej wybór, jej decyzja. I niech to ona teraz spije piwo, którego naważyła..
Pełna konsekwencją tego co mówisz z tym co robisz..
Punkt wyjścia dla Ciebie :
Zacznij myśleć i robić tak jakby jej w Twoim życiu nie było.
Zdziwiony jesteś, że to jest inna osoba niż ta która została Twoją żona?
No to masz okazję przejrzeć wreszcie na oczy i zobaczyć jej prawdziwą twarz..
Cytat
Chciałbym do niej dotrzeć i po prostu porozmawiać.
O czym, a przede wszystkim po co?
Cytat
Nie chcę niszczyć rodziny dlatego że nie chce rozmawiać.
Wqrw mnie Sprite bierze jak coś takiego czytam!
Wbij sobie to do swojego łba :
Rodzinę rozwaliła i zniszczyła ona, nie Ty! I robi to nadal..
Cytat
Zawsze zachowywała się tak kiedy coś nie szło po jej myśli
Tak jak już napisałem :
Rozkapryszone, niedojrzałe emocjonalnie dziewczę..
Z umysłem nastolatki..
Zrób jej błyskawiczną lekcję dojrzewania!
Chciałbym do niej dotrzeć i po prostu porozmawiać. Nie chcę niszczyć rodziny dlatego że nie chce rozmawiać. Zawsze zachowywała się tak kiedy coś nie szło po jej myśli ale widzę też w tym swoją winę.
Jednak się łudzisz pomimo jej jednoznacznej postawy i twojego pozwu w sądzie. Chcesz od ludzi tutaj porady i cienia nadziei na uratowanie związku. Ale skoro twojej połowicy słowo "rozwód" nie rusza i ma twoje uczucia głęboko w poważaniu, to jaka jest szansa na happy end?
Ciężko mi uwierzyć w to co się dzieje. Ja nie wiem czy chcę ratować związek bo na razie nie ma partnera do rozmowy. Na tą chwilę chcę ratować siebie i syna. Ona o tym że złożyłem pozew jeszcze nie wie.
Happy end będzie z nią albo bez niej - wiem, że świat się nie skończył
Sprite ciężko jest ale z biegiem czasu jest coraz lepiej. Wstawaj z tych kolan i do roboty. Zajmij się sobą i synem, odizoluj się od niej jak to możliwe. Zabawa w robienie z Ciebie oprawcy może być planem rozwodowym, musi być wina. Możliwe że kochaś dalej jest w jej życiu a ona zakochana "odleciała" do innej rzeczywistości.
Jeżeli będziesz ją błagał to pokażesz jej swoją słabość a ona będzie na Ciebie patrzyła z większą pogardą. W tej chwili nie wierz jej w nic, bo to będą tylko steki kłamstw.
Dzięki ed65, dzięki pit
Czytam uważnie co napisaliście i faktycznie chyba czas zacząć szykować się do wojny. Rozwód tylko i wyłącznie z orzeczeniem o winie chociaż ciągle nie mogę w to uwierzyć bo jeszcze 3 miesiące temu nawet by mi to przez myśl nie przeszło, że będę składał pozew rozwodowy. Na szczęście moje relacje z synem pozwalają na to żeby nie zwariować.
Witaj
Generalnie wiem co czujesz bo byłem w tej samej sytuacji, ba nawet w identycznej z tą różnicą, że nie miałem dziecka.
Teraz czytaj po kolei:
- odkrywasz prawdę, że coś nie gra bo coś nie pasowało. Bo chodzi z telefonem przy dupie, bo wyciszone dźwięki, bo dziwne spotkania z koleżankami których wcześniej nie było, bo kolorowe ubranka, bo depilacja, bo kosmetyczka, bo fryzjer itd. długo by pisać generalnie klasyka.
- rzucasz się na nią z awanturą
- myślisz o Boże jaką ja mam cudowną żonę, odbiło jej, na pewno się pomyliła, zbłądziła, pewnie żałuje, ojejku na pewno nie chciała bidulka ale jakoś się wplątała,
- muszę z nią porozmawiać, muszę dać jej szansę, muszę to ratować, szkoda tyle lat, nie wierzę że się to dzieje, przecież ją bardzo kocham i ona mnie,
- dajesz jej szanse pomimo braku skruchy z jej strony, ale po chwili słyszysz że ona musi się zastanowić i takie tam, za jakiś czas widzisz że ona reygnuje i szansy nie chce
- Tobie jest głupio bo wyciągnąłeś rękę a ktoś na nią nasrał. Z drugiej strony nigdy w życiu nie będziesz pluł sobie w twarz że nie próbowałeś,
- Patrzysz jak twoja żona odjeżdża od realnego świata do kochanka bo widzi w nim księcia na białym koniu.
Pewnie już część z tego widziałeś a drugą część zobaczysz za chwilę. Widzisz temat rzeka. Nie powiem Ci co masz robić bo decyzje są twoimi decyzjami ale coś Ci powiem. Powiem Ci co bym zrobił na twoim miejscu. Ja to zrobiłem po części. Gdybym teraz cofnął czas to bym delikatnie zmienił to co robiłem. Ze złych rzeczy to prosiłem o przemyślenie, błagałem że tyle lat, że rodzina, że przyszłość itd. Dziś gdybym się cofnął w czasie to bym się spakował i wyszedł bez poniżania się.
Nie wiem czy wszystkie kobiety zdradzające tak mają ale wydaje mi się że większość jest oburzona, zero skruchy, wszystko to twoja wina, wmawiają Ci winę, za chwilę jej rodzina Ci wmawia winę bo przecież to ich córka ( koszula bliższa ciału).
Człowieku proszę Cię, nie było skruchy i jest oburzenie to nie błagaj i nie rób z siebie błazna. Spakuj szmatę i niech idzie do kochanka skoro jest taki boski. Tylko się nie zdziw jak za pół roku Ci napisze po pijaku że tęskni itd. Mam też kolegę po akcji rogi. Żona też kozaczyła a teraz już z którymś kolesiem z kolei nie może ułożyć sobie życia.
Komentarz doklejony:
Mam też kolegę innego kolegę co miał żonę i dwójkę dzieci. Znalazł małolatkę i zostawił żonę z dziećmi. Z dziećmi się nie kontaktuje. Dziś po roku już jest sam małolatka wielka miłość poszła wpizdu a on siedzi i je psychotropy i robi się z niego wrak człowieka. Jest na tyle zatwardziały że nie przyzna się do błędu. Dzieci ma w wielkim poważaniu. Smutny los takiego człowieka zdradzacza.
Komentarz doklejony:
Generalnie do wszystkich z porożami. Z początku jest ciężko i może każdy cierpi na swój sposób inaczej. u części występuje utrata własnej wartości, utrata sensu życia, niechęć do pracy, załamanie psychiczne, żal, smutek, złość, to wszystko przeplatane miłością, taki totalny kibel w głowie który nie daje funkcjonować. Powiem Wam jedno początki są ciężkie bo to istne trzęsienie ziemi. Świat wywraca się nam do góry nogami, w jeden dzień wszystko się wali, ktoś psuje nasze nawyki, przyzwyczajenia, musimy zmienić styl życia, osoby z którymi przbywamy itd. Cofamy się o kilka lat do tyłu, wydawało się nam coś proste łatwe i szło do przodu a tu nagle kilka kroków w tył. Takie jest życie a w nim zdradzacze którzy psują rodziny wyciskają łzy, pieniądze, obdzierają człowieka z godności i oblewają uczuciem wielkiego oszustwa. Ale powiem Wam jedno u mnie mineło 13 miesięcy i da się żyć.
Najgorsze są pierwsze 3 miesiące totalny kibel wszystko do góry nogami, wstajesz o 4 rano zlany potem i sam nie wiesz po co i w jakim celu. Kolejne 3 już jest lepiej. Głowa wyprana z wizji i planów itd. Coś strasznego, nie wiesz jak żyć samemu przecież żyłeś z kimś, strach przed samotnością jak to teraz będzie, jak ja będę żył itd. Kolejne 6 miesięcy jest lepiej da się już uśmiechać i zaczynasz myśleć że w sumie jest ok, że dobrze że to wyszło i że wiesz że od takiej osoby nie masz na co liczyć w życiu, że w trudnych momentach taka osoba Cię wysadza ze swojego życia i nie patrzy na lata spędzone razem, na dzieci ani na nic innego. Taka osoba ma wszystko w głębokim poważaniu. Tak więc uważam nie warto wybaczać zdradzaczom bo z tego chleba mąki nie będzie. Może i da się posklejać ten dzbanek ale wody to Wy sobie już w nim nie ponosicie. Do wszystkich rogaczy, jeśli już odejdziecie zajmijcie się sobą, idźcie na siłownię, basen i inne tego typu rzeczy, tam wyładujcie emocje, zmieńcie siebie, zmieńcie swoją sylwetkę, idźcie na kurs językowy, podróżujcie zwiedzajcie Polskę i Świat bo podróże kształcą, róbcie coś dla siebie szukajcie nowych pasji ( np. fotografia lub coś innego). Wbrew pozorom Wasz poziom poczucia swojej wartości będzie wyższy niż przed akcją rogi. Zobaczycie ile jesteście warci tak na prawdę a nie tyle ile Wam powiedział zdradzacz odchodząc od Was. Rogacze mówię Wam da się żyć a czas można sobie tak zorganizować że ma się totalny niedoczas. Co do nowych związków to chyba indywidualna sprawa ale osobiście uważam że około roku to dobra żałoba żeby zacząć coś nowego i chyba własnie patrząc na klasyczną żałobę po śmierci kogoś bliskiego która trwa rok to coś w tym jest. Ten rok to dobry okres moim zdaniem na przemyślenia i ułożenie sobie tego w głowie, na naukę życia samemu ze sobą itd.
Kolegotomihigh ja tez dopisze historie zdradzaczy jak sie potoczyly losy.
Pierwszy zdradzacz pan K zwiazal sie z babka ktora miala meza tym samym zdradzil swoja zone. Rozwody z jedenej i drugiej strony. Zdradzacze sie zwiazali ze soba. Maja dziecko. Dostal lepsza prace. Przeprowadzili sie na zachod Polski. Mieszkanie, jak sie z nim widzialem mowil ze jest wszystko ok. Wydaje mi sie ze jest im dobrze. Rodzina go akceptuje tescie pomagaja. Wyszlo na plus.
Druga historia pani M zdradzajaca. Obecnie para sie rozeszla. Pani M podrozuje z nowym kochankiem. Robi kariere. Z szarej myszki zrobila sie kosmopolitka. Zdradzany jakos sobie radzi. Nie zawsze karma dziala. Pozdrawiam.
tomihigh - dzięki za wsparcie. Było dokładnie tak jak napisałeś. Nie wyjdę z domu bo mam sześcioletniego syna którego kocham nad życie zwyczajnie nie dam rady się spakować i wyjść. Qrewny też nie mogę wyrzucić bo jest współwłaścicielką i zaraz będzie policja. Ja jestem 2,5 miesiąca po i już nie budzę się zlany potem ale mam problem ze snem. Najgorzej jest rano kiedy się budzisz i pierwszą myślą jest to, że ktoś zniszczył Ci życie które znałeś, plany, marzenia... Na szczęście za chwilę wstaje mój syn i już jest eksplozja radości
Muszę przyznać że dzięki temu forum udaje mi się powoli wstać z kolan i nawet śmiać mi się teraz chce jakim byłem frajerem kiedy po zdradzie to ja ją błagałem żeby nam dała szansę.
Boli to, że stała się w moich oczach potworem, że mój syn ma taką matkę, właściwie od momentu kiedy zaangażowała się jej rodzinka mam poczucie że moja żona umarła a mi pozostało teraz zorganizować pogrzeb i poukładać wszystkie sprawy. Boli to że nie mogę z nią pogadać jak przed zdradą.
Dziękuję wszystkim za wsparcie (nie wiem czy nie zaczynam się uzależniać - historię użytkownika betrayed40 czytałem ze 20 razy).
ottohetman - karma działa ale czasem trzeba poczekać, zresztą c**j z nimi - poza tym oni zawsze już będą zdradzaczami
Sprite życie pisze różne scenariusze dla tych zdradzonych i zdradzaczy. Części zdradzaczom może i życie układa się jakoś dobrze ale zawsze będą zdradzaczami i zawsze gdy coś pójdzie nie tak będzie ta myśl w głowie "a mogłem/mogłabym być teraz gdzie indziej ale to zjebałem/ zjebałam". Nie ma ksieżniczek ani księci na białym koniu i jest szarość życia codziennego.
Amor - nigdy nie zdradziłem, staram się być dobrym człowiekiem a jeśli karma wróciła to musiało mi się długo zbierać.
Moja walka o dziecko nie polega na wyrywaniu sobie syna z rąk, oczernianiu matki czy temu podobne. Walcze o syna starając się aby jak najłagodniej przeszedł to co się stało, rozmawiam z psychologiem dziecięcym (oczywiście bez syna), walcze o jego w miarę normalne dzieciństwo. Walcze też o to żeby jego miejsce zamieszkania było przy mnie bo chcę mu zapewnić normalny, spokojny dom. Jego matka od dawna traktuje syna jakby tylko chciała podtrzymywać jego funkcje życiowe i nic więcej. Plan wychowawczy mam tak skonsruowany że matka może być z nim kiedy chce i gdzie chce. Z mojej strony nie ma absolutnie żadnej chęci rewanżyzmu w sferze dziecka. Dodam, że co kilka dni jestem prowokowany informacjami że ona zabierze mi dziecko.
tomihigh - próbuję się przekonywać że nie warto się zastanawiać nad losem zdradzaczy
Taka dobra rada do wszystkich zdradzonych..
Skupić się trzeba wyłącznie na sobie i dzieciach, o ile są..
Losem tych, którzy Was skrzywdzili nie warto się interesować i nawet nie takiej potrzeby..
Zyjcie swoim życiem, a nie życiem Waszych oprawców
Odpowiadacie wyłącznie za siebie i przed sobą.
Nie bierze się odpowiedzialności za wybór innych, na który nie macie kompletnie wpływu
Ich decyzje, ich wybory i niech to oni ponoszą tego konsekwencje..
I tyle..
Nie ma sensu sobie komplikować dalszego życia z kimś, kto pokazał nam gdzie ma nas i nasze uczucia..
A że można sobie życie ułożyć na nowo i żyć bez tego balastu i widoku zdradzacza, to mój przykład jest na to dowodem..
Tyle..
A może dla niektórych aż tyle?
Danie szansy to niepotrzebne obarczenie również siebie zbytecznym ciężarem, jeśli się nie uda..
Amor całkowicie się nie zgadza smiley Pisze: najpierw jest wola albo czynić dobro albo zło. Albo jest rykoszet albo sami stajemy się źli.
Mówisz o typowo buddyjskim podejściu, ale pojęcie karmy nie jest tworem buddyzmu. Wg np drawidów, to czyn powoduje odpowiedni skutek i nie ma najmniejszego znaczenia, czy motywacja prowadząca do niego była dobra, zła, czy neutralna.
Stąd mój ogólnik.
Amor - nie ma godziny żebym sobie nie zadawał pytania - za co? Gdzie w tym wszystkim jest mój syn? Dlaczego on? Straszne uczucie kiedy patrzę mu w oczy...
co to za pitolenie z karmą ?? tu nie Indie... a propos w japonii dopiero od niedawna... hmmmm od dzisięciu, pietnastu lat tworzy się udogodnienia dla niepełnosprawnych... chodzi o karmę własnie, po prostu w poprzednim życiu tyle nabroili, ze urodzili się uposledzeni... stąd traktowanie niespecjalne niepełnosprawnych... generalnie prawo karmy utrwala zło... w skrajnym przypadku, jak ktoś coś zrobił wbrew karmie czyli zabił np. zwierzę żeby je zjeść to sam musi być zabity w tym stylu takie jest prawo karmy...czyli zło powiela się w nieskończoność... co stoi w jawnej sprzeczności z tezami głoszonymi przez pewnego Człowieka z Nazaretu...zresztą wyraznie przciwstawił się sprawie karmy właśnie wspominając w swojej nauce o katastrofie budowlanej w Siloe...
sama sugestia, że w/w poszkodowany zrobił coś i karma wróciła jest po prostu nie na miejscu... okazuje się, że nie zdradził... wiec co ? za mało hare kriszna ryczał, nucił czy mantrował ? a może psa/kota/szczura karmił mięsem co jest zbrodnią niebywała w środowisku hare kriszna... nie wszystkie psy dadzą się przestawić na kaszę, wiele po prostu pada... z psa/kota nie da się zrobić jakiegoś rodzaju krowy... dlatego ludzi, zlitujcie i nie pitolcie od rzecz o karmie... wystarczy przeczytać uważnie tutejsze teksty... wpatrzona jak w obrazek, był/a dla mnie bogiem (co prawda puszczającym bąki...własnie co karma ma do powiedzenia w sprawie puszczania bąków ? )był/a dla mnie wszystkim... etc.
to może prawem karmy trzeba wyjaśnić holocaust a wcześniej rzez Ormian przez turków... no to na zrazie...idę mantrować poezje śpiewane Kaczmarskiego i Cohena...
panie kolego Sprite, pyta pan za co ? za miłość do ojczyzny, za brak schabowego podczas proszonego obiadu z teściową... za brak zdoloności kredytowej... a jak potrąci pana nie daj boże auto na przejściu dla pieszych to też pan bedzie pytał za co ? pana syn jest tu i teraz...pana żoną ma to w głębokim poważaniu, że tak powiem... na wścik dupy nie wynaleziono lekarstwa... konkretnie na nimfomanię... dopiero kiedy proza życia okaże się gorsza od tego co miała z panem wtedy może coś dotrze, przyjdzie refleksja... ale pan może byc już daleko ze swoimi uczuciami i życiem... niech pan nie bierze przypadkiem winy żony w oczach swojego syna na siebie... to ona zburzyła pana i jego świat... żadne tłumaczenia tego nie zmienią... niema sumy zero...gdyby tak było, homo ledwie sapiens nie zszedłby z drzewa i nie byłoby problemu z fikcja zwaną globalnym ociepleniem ani problemu z hemoroidami czy wątpliwym dziennikarstwem tomasza lisa i jeszcze wieloma, wieloma innymi problemami... zaś hgw co najwyżej by wrzeszczała na gałęzi próbując wykolegować jakąś inną małpę z jej grajdołka...
sprite i sobie nie zadawaj nie znajdziesz odpowiedzi. Na początek B40 to ja którego wątek czytałeś. Kiedyś zbiorę się i podpiszę pod moją jishorią czego zawsze byłem zwolennikiem.
Pierwsze bardzo dobrze że zona nie wie o złożonym pozwie. Kolejne poczytaj chociażby z internetu na początek cytaty "Sztuka Wojny" bo mój przyjacielu w nieszczęściu - jesteś na wojnie chyba to rozumiesz.
Odnośnie pozwu też tak się poczułem powiedziałem - DOŚĆ. Jak by kamień z klaty.
Powtórzę za Edem (cieszę się że wróciłeś). O szansę nie błagasz, o miłość nie prosisz. Szansę dajesz - jak masz na to ochotę. Litość okazujesz podobnie ... na miłość trzeba zasłużyć. Tak wygląda danie szansy.
Z czym się nie zgodzę buta jest zawsze gdy nie mamy świadomości konsekwencji, podobnie z arogancją zdrajców.
Sam mam dwie córki gdyby ie one czy dał bym szansę? Odpowiem bardzo krótko - NIE. Bo i po co. Mając rodzinę bierzemy odpowiedzialność również za nią. To że ktoś sam zwolnił się z odpowiedzialności nie znaczy że zwalnia to też nas.
Co zrobisz Twoja sprawa, doradzę nie odsłaniaj kart. Nie licz na przychylność jej rodziny. Pamiętaj bombę odpalisz raz.
Dopóki nie przyjdzie strach nie przyjdzie refleksja. Poszukaj na forum metoda na kabanosa (mój patent).
I jak najmniej z nią rozmawiaj dla niej jesteś tylko przeszkoda w jej szczęściu. Jeżeli po odpaleniu bomby będziesz chciał z nią być - Twoja sprawa. Jeżeli nie nikt ciebie nie ukamienuje.
Jak chcesz napisz na PW.
Pamiętaj o szanse się nie błaga, o miłość się nie prosi. Szanse się daje lub lepiej zdrajca musi ją wyżebrać. Miłość to to co powinniśmy widzieć na każdym kroku po.
Tak wygląda danie szansy. Mi się udało, kilku innym również. Jaki pisałem masz pytania pisz na PW lub na forum.
Sprite fajny, spójny i logiczny facet z Ciebie -dasz radę. Wyjdziesz na prostą i jeszcze będziesz się śmiał z tego.
Chłopaki Ci dobrze radzą , dobrze prowadzą, wsłuchaj się w te porady, bo to jedne z najlepszych, wynikające z doświadczenia.
Wrzuć sobie jakiś sport, bieganie, cokolwiek, co zmusi Cie do wysiłku fizycznego i pomoże szybciej usunąć z organizmu, te wszystkie zalegające złogi powstałe w wyniku stresu. Zadbaj teraz bardziej o zdrowie, bo taki obciążający czas daje popalić organizmowi. Zatroszcz się teraz szczególnie "o Sprita". Tym bardziej własnie, że czeka Cie wojna, więc na byle czym nie pojedziesz daleko.
Poszukaj materiałów na temat redukcji stresu i skorzystaj z tej wiedzy.
Zaczyna się rok szkolny, organizowane są dla dzieci różne zajęcia. Znajdź może coś fajnego dla siebie i malucha. Niech to będzie nawet zakup karnetu i więcej czasu spędzonego wspólnie na basenie. Rzucam luźne myśli,a Ty wiesz co lubicie i co Wam sprawi przyjemność. Odreagujcie poza domem. Wyrywajcie się poza ten koszmar. Dbaj o siebie w tym czasie szczególnie. Zacznij się troszkę rozpieszczać i małego przy okazji. Sytuacja po zdradzie i stres z nią związany, bardzo odbija się wszystkim na zdrowiu, Tobie też się odbije, więc przynajmniej minimalizuj skutki. Zbieraj siły.
Komentarz doklejony:
Odpowiedzi na dręczące Cie pytania przyjdą z czasem, nie muszą się pojawić od razu. Daj sobie czas.
Cześć Bertrayed
Zostałem poproszony o pomoc, a w takich sytuacjach się po prostu nie odmawia..
Jedna uwaga B40, to nie Tobie się udało ale jej, że nie została wyautowana
Co do zostania dla dzieci. One kiedyś wyfruną i...?
No właśnie,..
Jeśli cokolwiek robimy to robimy nie względu na kogoś a wyłącznie ze względu na siebie. Bo jak tego kogoś zabraknie to zostajesz i bez niego, i bez siebie
A odpowiadam wyłącznie za siebie Bertrayed, bo tylko na siebie mamy wpływ i od siebie można to wyegzekwować..
Widzę, że na portalu trochę zmian nastąpiło. I co nie co wcięło..
A szkoda, bo ciekawe było wiele cennych uwag i wymian zdań tam zawartych.
Yorki ma nadal cięty język
Sorki Sprite za ten mój off top ale ze starymi znajomymi zawsze fajnie jest się spotkać..
Masz info na privie..
3maj się chłopaku, bo nikt nie zasłużył na to co nas spotkało.
Najważniejsze to solidnie odrobić tą bolesną lekcję, wyciągnąć wnioski dla siebie i śmiało walić do przodu już bez oglądania się za siebie..
Jakakolwiek będzie Twoja ostateczna decyzja, odrobina zdrowego egoizmu nigdy nie zaszkodzi..
Będę to do bólu powtarzać
Właśnie dostałeś od losu szansę aby zobaczyć jakie ono jest naprawdę i przewartościować swoje życie
Jak dalej ono się potoczy, wyłącznie już od Ciebie zależy..
Czy z nią, czy bez niej, jednego musisz być swiadom. Już nic nie będzie tak jak kiedyś i już nic nie będzie takie samo.
Amor - dziękuję za pochwałę i muszę przyznać, jestem pod dużym wrażeniem Twojego podejścia do własnej godności. Mam tak samo jak Ty. Jak już pisałem to forum wyciąga mnie z syfu w którym się znalazłem. Zaimplemnetowałem już sobie basen, rower, z synem basen, piłka, zapisujemy sie do szkoły tańca co weekend wypad poza miasto póki piękna pogoda.
Zgryzolowaty - nie mogłem się doczekać kiedy się odezwiesz w moim wątku. Świetnie mi się Ciebie czyta a i wyczuwam politycznie patrzymy w tym samym kierunku
B40 - już czytałeś, Twoja historia jest dla mnie natchnieniem do walki z niewierną i wieczorem pozwolę sobie odezwać się na PW
Ed65 - Ty wiesz co Twoje wsparcie spowodowało lawinę energii którą zaczynam wykorzystywać. Tak, zaczynam postrzegać to co się stało jako dar od losu na nowe życie bo wiem że już nic nie będzie takie samo i będę decydował o tym sam co dalej
Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna bo dzięki Waszemu wsparciu wstałem z kolan, walcze o godność, myślę o sobie no i w końcu się wyspałem
Tak, zaczynam postrzegać to co się stało jako dar od losu na nowe życie bo wiem że już nic nie będzie takie samo i będę decydował o tym sam co dalej
Ty się jeszcze tak nie ciesz tym darem od losu; bo gdy uświadomi sobie nieodwracalność rozstania, może wrócić z siłą wodospadu, zmyje Cię i będzie koniec marzeń i wolności;
Nie jeden by się wycofał z jakiegoś układu, tylko często dobrego pretekstu brakuje
Masz komfort, bo nie będzie na Ciebie
Yorik - powiem jej wtedy, że mi zabroniliście bo to co robi to szopka i nie wierzę w nic co mówi
Może ktoś posiada test na prawdomówność w takich sytuacjach?
Cytat
Nie jeden by się wycofał z jakiegoś układu, tylko często dobrego pretekstu brakuje smiley
Ed sorry mam ścisły umysł często używam skrótów myślowych.
Cytat
Jedna uwaga B40, to nie Tobie się udało ale jej, że nie została wyautowana smiley
Miałem na myśli uratowanie rodziny, przede wszystkim aby dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo. Mam kilku kumpli z rozbitych rodzin - żaden nie jest normalny. Są OK, jeden jest nawet przyjacielem ale poglądy na wychowanie, inwestowanie w dzieci zarówno to finansowe jak i emocjonalne mamy totalnie inne. On pochodzi z bogatego rozbitego domu ja jak nieraz pisałem chłopak z ulicy który był we właściwym miejscu o właściwym czasie.
Wiesz ten zwrot:
Cytat
Co do zostania dla dzieci. One kiedyś wyfruną i...?
No właśnie,..
To ulubiony zwrot małżonki gdy znajomi jej koleżanki mówili masz dzieci (wtedy małe 3 i 7), faceta który zajmuje się nimi gdy ciebie nie ma, przynosi walizkę kapuchy do domu zastanów się ze względu na dzieci i... właśnie ten zwrot o wyfrunięciu.
Wiadomo gdybym miał wszytko w d... , gdzieś w głębi duszy nie chciał ratować kopnął bym ją w 4 litery. Pierwsze co jest gdy dowiadujemy się o zdradzie - sieć. I statystyki. Zdrada prawie zawsze kończy się rozwodem. Tak było u mnie. Podejrzewam że podobnie jest u kolegi Sprite. Ja nie szukałem rad. Szukałem jak walczyć. Portale ze sprzętem, podsłuchy, keyllogery, spyphone, jaki adwokat w mojej okolicy jest najlepszy. Masz rację zrobiłem to również dla siebie bo ....
Postawa mojej żony mnie zaskoczyła. Nie było kurczowego trzymania doopcingera. Nie było szukania u niego wsparcia. Od początku 0 kontaktu.
Możemy mówić że odpowiadamy za siebie gdy dziecko ma naście lat ( z tego co pamiętam taki był wiek Twojej córki Edzie) a teraz postaw się w sytuacji takiej jak moja kilku innych kolegów.
Mam znajomego co to zawsze kieruje się honorem, zdrady się nie wybacza, itp itd. No i ten znajomy ma "synusia" jak o nim mówi. Synuś, synuś więc kiedyś pytam a ile synuś ma lat - 34 (w czasie rozwodu 28). Stary koń, co to żeruje na jeszcze starszych.
Gdy nie ma małych dzieci zawsze mówię nie ratuj nie ma sensu i potrzeby. Kredyty to tylko kasa. Dzieci to jednak odpowiedzialność. Czy to że zostaliśmy zdradzenie upoważnia nas do tego abyśmy zniszczyli ich dzieciństwo? Moim zdaniem nie.
I dla dobra dziecka, to który z rodziców pójdzie w tango ma najniejsze znaczenie. Efekt jest jeden to jego świat się rozpada (nieważne kto był wiarołomny - mama czy tata) to jego świat legnie w gruzach. Do tego dochodzi wiek inaczej reagują nastolatki inaczej małe dzieci.
Kolejna kwestia. Jesteśmy facetami. Ilu z nas dostaje opiekę? Tylko Ci którzy udowodnią chorobę psychiczną lub tacy których pani odpłynie. Normalnie NIE MA SZANS.
Z czym się zgodzę że robimy to dla siebie. Bo np. źle czułbym się gdyby jakaś łajza wychowywała moje dzieci. Mówię o tych małych jak syn autora. Starsze zrozumieją..., lub nie.
Ed nie bądź delikatny. Jak odrobina, musi stać się skrajnym egoistą. Takim jak oni byli dla nas. Nie raz pisaliśmy na portalu. Aby coś zbudować trzeba zniszczyć wszystko. I wybudować od nowa. Czy naszym zdrajcom się to podoba? W sumie najmniejsze znaczenie ma co im się podoba. Mogą się zgodzić na nasze warunki lub nie. Mogą odejść ale muszą mieć świadomość. Okażemy wam tyle łaski ile wy chcieliście okazać nam. Z słabym się nie negocjuje z silnym nie dyskutuje.
Sprite na PW odpowiem jak się ogarnę w domu.
PS
Ed wcięło historie bo mieliśmy awarię serwera. Naprawdę cieszę się że wróciłeś.
Powiem Ci Sprite, co pomyślałem od razu i to się nie zmienia.
Ci, którzy przeżyli nie jedno, powiedzą Ci, że samą zdradę można wybaczyć, z czasem staje się mało istotna. Różne są sytuacje w życiu, każdy ma swoje słabości.
Duży problem jest z tym co ona odsłania; U Ciebie odsłoniła dwie rzeczy:
Twoją kobietę, która nie dość, że ma wszystko gdzieś, to jeszcze na Ciebie innych nastawia kłamiąc jak z nut. Skąd w tej kobiecie tyle zawiści?
Druga rzecz to jej rodzina. Wpier..ją się tam gdzie nie powinni. Gdyby nie miała wsparcia i mącenia jej w głowie nie była by taka bezczelna. Musi tam ktoś być, kto bardzo Ciebie nie lubi lub nie jest zbyt rozgarnięty;
Zastanów się, czy to nie ta rodzinka rozwaliła Twój związek, wciąż ją ustawiając?
Tak więc, przeciwko sobie masz cały sztab; Przygotuj się, że nie będzie lekko;
Nawet jak rozegrasz to dobrze, walniesz w nią swoja cała stanowczością, aż jej majtki spadną, to mogą jej szybko je podciągnąć, bo zatruwają jej umysł;
Załużmy, że wytrzeźwieje, zostaniesz z nią, to będzie bardzo ciężko. Od kochasia ją odetniesz, a od rodziny, która namieszała w waszym życiu i dalej będzie mieszać ? Powinna stanąć przed wyborem, kogo wybiera, inaczej to nie ma sensu. To trudny wybór; wybierze rodzinkę; Nigdy nie zapomnisz jej obojętności, kłamstw, manipulanctwa czy nienawiści; Będąc przy niej będziesz się bał własnego cienia. W każdej chwili , jak nie do kochanka to poleci do rodzinki i znowu jej odbije; Tam musi być ktoś toksyczny;
13 lat się znacie, ale chyba czegoś ważnego nie zauważyłeś.
Jorik ma rację. Pomijam fakt czy ona Cię kocha czy może już nie bo rozkochała się w nowym typie ale otoczenie dużo miesza. Ja gdy odkryłem że żona ma kogoś i regularnie mnie zdradza to był szok. Powiem Ci że przecierałem oczy. Drugi raz je przecierałem jak ją wyciągnąłem od kochanka z domu i zobaczyłem jej oburzenie. Z początku jej rodzina mi współczuła i ją opierdalała ale z czasem zaczęło się to odkręcać bo żona napierdalała na mnie swojej rodzince. Teść zaczął na mnie najeżdżać że rozmawiam z nią jak handlowiec a nie jak mąż. Teściowa tłumaczyła że żona zerwała kontakty z kochankiem itd. Mydło i powidło. Ja się wyprowadziłem z tego domu w dniu zdrady. Wynająłem mieszkanie i dałem jej szansę. Powiedziałem że zaczynamy od zera ale w wynajętym mieszkaniu. Miała już przyjść i zrezygnowała dzień przed tłumacząc mi że tam jest jej dom itd. Ojciec jej tłumaczył że ma gdzie mieszkać itd. Efekt została z nimi w domu. Wszystko padło na ryj. Dziś w tym domu nie mieszka uciekła od nich do swojego kochanka. Widzisz rodzinka mieszała skutecznie żeby tylko córeczka została w domu. Efekt taki że mieszaniem nic nie zdziałali bo uciekła nawet od nich. Minął rok a ja niebawem będę miał sprawę rozwodową. Dziś wiem że dobrze wyszło jak wyszło. Poczytaj sobie moją historię
http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=4805
Za parę dni dopisze jej koniec bo ta historia się właśnie kończy. Czy to szczęśliwy koniec? może tak może nie. Zweryfikuje to życie
B40
Nie mylisz się i pamięć masz doskonałą
Ależ ja to wszystko doskonale rozumiem B40..
Niestety zdrajczynie zdają sobie z tego sprawę, przed jakimi dylematami i wyborami nas stawiają..
I w jakim położeniu się znajdujemy..
Co jest przez znakomitą ich większość (co widać bardzo wyraźnie na tym forum) do bólu wykorzystywane..
W obronie własnej dupy są gotowe na wszystko, do, co jest największym lajdactwem, gry własnymi dziećmi włącznie
Wiedzą, że tak czy siak, to my mamy jednak do stracenia to co jest dla nas, a przynajmniej dla większości z nas najcenniejsze
Jak się domyśliłeś od razu, o dzieciach piszę
Bo każda w zasadzie nasza decyzja dla nas jest zła. Nie dasz szansy - oberwą Ci, których powinno się najbardziej chronić.
Jeśli ją dasz, znów to my obrywamy. Bo trzeba się zmierzyć z demonami
A kosztuje to, jak sam doskonale wiesz, dużo.
Bardzo dużo..
Szczególnie chodzi mi o to, co ceny nie ma i tego nie da się kupić za żadne pieniądze.
O nasze zdrowie..
Wielokrotnie się zastanawiałem nad tym, czy ta cena jaką przychodzi zapłacić za danie zdrajcy szansy nie jest jednak za wysoka.
Mi to bardziej przypomina jakiś specyficzny układ w celu ochrony dzieci niż trwanie przy takiej zdrajczyni dla samego siebie..
Widzisz, ja mam z kolei takiego prawdziwego przyjaciela, który też jest z rozbitej rodziny ale jest świetnym poukladanym facetem.. Mimo, że dzieciństwa w zasadzie nie miał. Choć statystycznie zapewne to różowo juz tak nie wygląda..
Yorik - trafiłeś w sedno sprawy. Ma młodszą siostrzyczkę w której ma oparcie no i mamunie. Jej siostra jest "strasznie tępa" - to słowa mojej zdradzaczki. Ja się z tym niestety zgadzam - to jest taka typowa "Mariolka" ktora siedzi w domu i nie ma co robić.
Jej rodzina zawsze miała na nią duży wpływ i widziałem to. Nie raz o tym rozmawialiśmy jednak nic nie wskazywało na taki obrót spraw. Ciekawostką jest to że kiedy zdradzaczka zaczyna przybierać ludzką twarz, idzie do siostrzyczki a po powrocie zaczyna prowokować. Mam wrażenie że szuka poklasku u rodzinki po to żeby zasłonić zdradę. Jej rodzice to prości ludzie więc łykaja wszystko co im powie, siostra to typowy "ciasny łeb" - więc ona im nawija brednie i pada na podatny grunt. Nie mam pomysłu jak to rozegrać i przeciąć ten rodzinny układzik. Co do wciągania majtek - jej rodzice nie są tacy chętni do pomocy. Mieszkaja daleko od nas, nie stać ich na to żeby ją utrzymywać - niestety teraz zauważam że zwyczajnie zniżyła sie do poziomu siostry żeby miał jej kto bić brawo.
Tomihigh - dobrze pamiętam Twoją historię bo kiedy czytałem ją pierwszy raz skopiowałem sobie to co wymieniłeś w punktach co zobaczyłeś przez 6 tygodni w swojej żonie i trzymam to w telefonie. Jakbym widział siebie
Nie mam pomysłu jak to rozegrać i przeciąć ten rodzinny układzik
w sumie można prosto:
rzucić Mariolce, że ma piękny ten blondzik, puścić oko, strzelić klapsa w pośladek...
tylko, czy warto? ... później ten niesmak w ustach...
Niepotrzebnie kombinujesz, bo nie wiesz czego chcesz i co zależy wyłącznie od Ciebie. A od Ciebie zależy niewiele. Jak już zacząłeś się szarpać, to tylko o siebie i dzieciaka. Na ile zachowasz godności, szacunku do siebie, na tyle będziesz wygrany. Czy baba się ogarnie, czy da Ci normalnie żyć ? Możesz ją zmusić do tego i tyle. Wystarczy Ci takie rozwiązanie?
Pewno nie wystarczy, ale tylko tyle możesz. Zmusić do wypicia nawarzonego piwa. Pogodź się, że nie wszystko dalej zależy od Ciebie.
Amor - dobre ale jeśli już to w odpowiednim momencie i z mądrą partnerką
Apologises - masz rację, na tą chwilę nie wiem czy chcę to ratować czy nie. Ciągle się nad tym zastanawiam ale wiem że chcę zapewnić (na ile to możliwe) spokój synowi i sobie a ciągle jestem wystawiany na zaczepki i prowokacje. Fakt, na tą chwilę praktycznie nic ode mnie nie zależy bo nie wiem co za chwile zrobi zdadzaczka i jak na to zareaguję mimo wskazówek i porad koleżanek i kolegów z portalu.
Chciałbym osiągnąć taki stan umysłu żeby jej do niczego nie zmuszać bo wiem że nie tędy droga jednak ta myśl ciągle powraca...
Sprite,
Nic nie kombinuj. Pkt. 34 cały czas obowiązuje. Idź konsekwentnie drogą, którą obrałeś.
Pełna konsekwencja w tym co robisz z tym co mówisz.
Gdy nacisniesz przycisk detonatora, gdy zobaczy, że grunt zaczyna usuwać się jej spod nóg, gdy dotrze do niej, że traci wszystko - dom, rodzinę, fajnego faceta, który kiedyś dałby się za nią pokroić, zrozumie co tak naprawdę się stało, siostrunia szybko pójdzie w odstawke i stanie się jej wrogiem.
Póki co nie jest świadoma, nie wie to dziewczę co ją czeka
Tak jak Ci pisałem. Nigdy nie wolno lekceważyć przeciwnika. To że jej doradczyni-blondi Mariolka nie ma za wiele pod kopułą, nie oznacza, że nie może Ci narobić kłopotów i zaszkodzić w najmniej spodziewanym momencie..
Co do Twojej queen..
Przyjęła w jej rozumowaniu najbardziej optymalną wg niej linię obrony.
Obrona przez atak. Dlatego obrabia Ci tylek, starając się wybielic w oczach rodziców, rodziny.
Przecież nie powie: puściłam się, bo się jej nudziło i swędziało między nogami
Na tyle głupia to nie jest.. a86;
To nie czas na myślenie. Najgorszy z możliwych momentów na jakiekolwiek rozważania o przyszłości, o uczuciach, o emocjach. Jak w reklamie "jest sprite, jest pragnienie" pora włączyć automat. Działanie opisał Ci Ed65. Tutaj nie ma jakichś szczególnych wyjątków. Akcje Twojej żony to też żaden wyjątek. To schemat jak każdy. Aż do bólu. Nie doszukuj się możliwych scenariuszy, bo ich wiele nie ma i wpływu na nie też szczególnego nie ma. W historii tomihigh masz opisane postępowanie zdradzaczy. Nie dopisuj . W jej jazdach nie ma Ciebie. Nie ma waszego dziecka. Jest tylko jej haj. Na haju nie ma myślenia, uczuć wyższych. Jest odlot. Nie tłumacz sobie tym odlotem niczego na jej korzyść. Może nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji, ale dobrze wie co robi i ma to w głębokim. .. Będziesz myślał, gdy ona straci grunt pod nogami i ból tyłka. Teraz schemat Eda, b40 .Cokolwiek się dzieje nie możesz poznać, że Cię rani. Cokolwiek się dzieje zajmuj umysł i ręce czym innym.
Co dalej? Nie ma dalej. Nie dała powodu by było dalej, więc póki co odpuść to całe dalej razem z mariolką, teściem, teściową i co tam się napatoczyło. Jesteś Ty i dzieciak.
Ed65, Apologises - dzięki za kopa bo się zdradzaczka ostro sadzi od wczoraj i zaczyna mnie znowu szantażować dzieciakiem. Na teraz faktycznie działa tylko schemat Eda i B40.
Wszelkie rozmowy na dyktafon, nie ma chyba ich tak wiele na dzisiaj. Każda próba gry dzieckiem to Twoje punkty. I każda odpowiedź na te gry taka sama - nie masz odebranych praw rodzicielskich, tylko sąd może zadecydować inaczej niż Ty chcesz. Nic więcej. Coś Ci nie pasuje to głośno i niewzruszenie. Bez oskarżeń i tłumaczeń.
Moja miała własne pomysły co do dzieci. Tylko ta postawa pomogła.
Apologises - myślę, że dobrze sobie radzę ze zbieraniem dowodów. Postawiłem już granicę i staram się przesuwać ją coraz dalej jednak przychodzi taki dzień jak dziś i jest mały krok do tyłu. Teraz kiedy jest wieczór granica wróciła na miejsce z rana. Zero tolerancji dla pogrywania. Postawa o której piszesz sprawdza się.
Jak pisze Apologises dyktafon to podstawa. Mów mało słuchaj, prowokuj skłaniaj do odpowiedzi, im więcej razy przyzna się do zdrady tym lepiej dla Ciebie. Pamiętaj wojny nie wygrywa silniejszy ale lepiej przygotowany. Im świadomość klęsk jest pełniejsza tym wigor zdrajcy upada.
Jak odpalisz bombę będziesz musiał iść za ciosem. To jak walka w wadze Super Ciężkiej. Nie ma remisów, nie ma walkowerów z reguły jest nokaut.
Wielokrotnie się zastanawiałem nad tym, czy ta cena jaką przychodzi zapłacić za danie zdrajcy szansy nie jest jednak za wysoka.
Nie ma decyzji złej czy dobrej jeśli masz wybór co dalej; Można tylko szacować mniejsze straty; A i tak wszystkich kosztów nie przewidzisz, bo są ukryte lub odroczone; przed wieloma rzeczami się nie ucieknie i nie schowa;
Ważne, aby od początku iść scieżką najmniejszych kosztów globalnych,
Cytat
Mi to bardziej przypomina jakiś specyficzny układ w celu ochrony dzieci niż trwanie przy takiej zdrajczyni dla samego siebie..
Nie gadaj, jak dobrze harcuje, sprząta, pierze i gotuje, to się opłaca
Kompleksowo często taniej;
Amor,
Cytat
w sumie można prosto:
rzucić Mariolce, że ma piękny ten blondzik, puścić oko, strzelić klapsa w pośladek...
tylko, czy warto? ... później ten niesmak w ustach...
Pomysł genialny w swej prostocie; tylko chyba korzyści nie do końca przewidywalne; ale po rozwodzie można by narobić trochę bałaganu, mieli by się czym zajmować przez kolejne lata
Amorko, jaki niesmak w ustach ? przeciez Sprite jest facetem
Nie musi się aż tak z Mariolką spoufalać
Amorko, jaki niesmak w ustach ? przeciez Sprite jest facetem smiley
Nie musi się aż tak z Mariolką spoufalaćsmiley
@Yorik, o Ty który zakopałeś w piwnicy miłość, czemu starasz się ją jeszcze do tego wszystkiego zdezawuować?
Musiałeś cholernie mocno kochać.
Parafrazując: pożądanie jest jak nastrój, potrzebne jedynie do przejażdżki na koniu. Walczysz o miłość kiedy zachodzi potrzeba, bez względu na nastrój, czy pożądanie.
Nie jest tożsame z miłością i koniec.
@Sprite masz prawo być momentami słaby, to bardzo trudna walka.
Tak przy okazji mi się nasunęło. Kojarzę wiele kobiet, które wielce ubolewają nad tym, że ojciec się nie interesuje dziećmi po rozwodzie. Czy w tym nie obowiązuje przypadkiem zasada przekorności? To taka luźna myśl, bo ja nie mam w tych kwestiach doświadczenia, ale czy nie warto w takim momencie, zamiast się szarpać, postępować jak w aikido? Wykorzystać siłę z uderzenia przeciwnika przeciwko niemu samemu.
Amor - w temacie syna nie ma z mojej strony czegoś takiego jak szarpanie się. Ograniczam się tylko do zapewnienia mu spokoju i gorącego uczucia tak jak to robiłem od zawsze. Jestem po rozmowach z psychologiem dziecięcym i staram się postępować zgodnie ze wskazówkami które dostałem tak aby mój syn przechodził przez to jak najłagodniej. Niestety zdrajczyni teraz chce to wykorzystać przeciwko mnie i mąci. No i wyczułaś mnie - wszystkie uderzenia przeciwnika zostaną wykorzystane przeciwko niemu jednak wszystko w swoim czasie
Co do Mariolki - wyobraźcie sobie że jeszcze przed ślubem próbowała się zakręcić koło mnie ale została sprowadzona do parteru. Zdrajczyni o tym nie wie jednak zostawiam to sobie na tzw odpalenie bomby
Jeśli macie jakieś skuteczne metody na odcięcie takich podpowiadaczy to piszcie. Pewnie już czytaliście że moja zdrajczyni już była na etapie "błagam wybacz mi" ale nagle przy podpowiadaczach jej się odwidziało. Myślę że wiele osób nas czytających ma podobny problem.
Co do Mariolki - wyobraźcie sobie że jeszcze przed ślubem próbowała się zakręcić koło
Cytat
Jeśli macie jakieś skuteczne metody na odcięcie takich podpowiadaczy to piszcie.
umów się ze szwagierką i dyktafonem na kawę/pod pretekstem dogadania się z żoną/ i podpuść ją delikatnie tekstem że była Ci przychylna czy coś z tego zostało..
Sprite nie wiem co powiedzieć, ale uśmiecham się bo skoro masz dobry humor to znaczy, że sprawy, pomimo tego jak bardzo trudne, idą w dobrym kierunku
To dobrze
Nie wiem czy usłyszysz jakieś przyzwoite wyjaśnienie od żony. Jesteś przeszkodą na drodze do jej szczęścia. Nie ważne co sobie ubzdurała.
Cytat
a kto by nie chciał?
Ale dobrze piszesz dawanie szansy ma sens gdy winny zrozumiał czyn i o szansę prosi.W innym wypadku wciskanie,,szansy"to agonia związku rozciągnięta w czasie.
Twoja żona nie tylko zaszalała alei też strzeliła focha i obraziła się na,,rodzinę"którą stworzyła.
Buńczucznie nie będzie się tłumaczyć,rozmawiać,naprawiać,korzyć .Nikt mi nie będzie mówić że zrobiłam źle-wolno mi.
Nie zazdroszczę takiego stresu porównywalnego tylko z żałobą po kimś bliskim.
Na pocieszenie - takie sprawy dotykają miliony ludzi na całym świecie, więc i Ty dasz radę.
Yorik: widzę co powinno wyglądać inaczej, rozmawiam z psychologiem, na zdradę nie zasłużyłem tak jak nikt na nią nie zasługuje
impac1: owszem, mógłbym napisać że byliśmy normalną rodziną z planami, marzeniami, byliśmy dla siebie wsparciem w każdej sytuacji, na pierwszym miejscu zawsze ona i syn, dom, żadnych patologii, przemocy - zobaczyłem swoje błędy po tym co się stało tylko na tą chwilę jakie to ma znaczenie skoro moim problemem jest to, że ona obraziła się na cały świat, nie chce rozmawiać o niczym. Interesuje ją tylko rozwód.
Chciałbym do niej dotrzeć i po prostu porozmawiać. Nie chcę niszczyć rodziny dlatego że nie chce rozmawiać. Zawsze zachowywała się tak kiedy coś nie szło po jej myśli ale widzę też w tym swoją winę.
Cytat
Już to pisałem Tobie na priva
Szansę daje się temu, kto o nią błaga.
A całą swoją postawą pokazuje, że są podstawy do jej dania.
Tutaj nie ma kompletnie nic z tych rzeczy..
Buta, arogancja, zero skruchy,szantaż i gra Twoim uczuciem
Ani przepraszam, ani pocaluj mnie w d**ę
Błędy popełniamy wszyscy. Nieomylni spoczywają na Powązkach w aleji zasłużonych..
Nie daj się temu rozkapryszonemu dziewczęciu wbić w poczucie winy! Jej wybór, jej decyzja. I niech to ona teraz spije piwo, którego naważyła..
Pełna konsekwencją tego co mówisz z tym co robisz..
Punkt wyjścia dla Ciebie :
Zacznij myśleć i robić tak jakby jej w Twoim życiu nie było.
Zdziwiony jesteś, że to jest inna osoba niż ta która została Twoją żona?
No to masz okazję przejrzeć wreszcie na oczy i zobaczyć jej prawdziwą twarz..
Cytat
O czym, a przede wszystkim po co?
Cytat
Wqrw mnie Sprite bierze jak coś takiego czytam!
Wbij sobie to do swojego łba :
Rodzinę rozwaliła i zniszczyła ona, nie Ty! I robi to nadal..
Cytat
Tak jak już napisałem :
Rozkapryszone, niedojrzałe emocjonalnie dziewczę..
Z umysłem nastolatki..
Zrób jej błyskawiczną lekcję dojrzewania!
3maj się
Cytat
Jednak się łudzisz pomimo jej jednoznacznej postawy i twojego pozwu w sądzie. Chcesz od ludzi tutaj porady i cienia nadziei na uratowanie związku. Ale skoro twojej połowicy słowo "rozwód" nie rusza i ma twoje uczucia głęboko w poważaniu, to jaka jest szansa na happy end?
Happy end będzie z nią albo bez niej - wiem, że świat się nie skończył
Jest ciężko...
Cytat
Ustalmy jedno :TO NIE TY MASZ RATOWAĆ. Jesteś w tej komfortowej sytuacji, że już nic nie musisz..
Cytat
I tego teraz się konsekwentnie trzeba trzymać..
Wiemy, że jest teraz Ci cholernie ciężko. Nikt jednak nam nie obiecywał Sprite, że będzie zawsze lekko, łatwo i przyjemnie
Cytat
Jak najbardziej prawdziwa konkluzja
Jednak tak jak już napisałem :szykuj się do tego, że jej w Twoim życiu nie ma
Jeżeli będziesz ją błagał to pokażesz jej swoją słabość a ona będzie na Ciebie patrzyła z większą pogardą. W tej chwili nie wierz jej w nic, bo to będą tylko steki kłamstw.
Czytam uważnie co napisaliście i faktycznie chyba czas zacząć szykować się do wojny. Rozwód tylko i wyłącznie z orzeczeniem o winie chociaż ciągle nie mogę w to uwierzyć bo jeszcze 3 miesiące temu nawet by mi to przez myśl nie przeszło, że będę składał pozew rozwodowy. Na szczęście moje relacje z synem pozwalają na to żeby nie zwariować.
Generalnie wiem co czujesz bo byłem w tej samej sytuacji, ba nawet w identycznej z tą różnicą, że nie miałem dziecka.
Teraz czytaj po kolei:
- odkrywasz prawdę, że coś nie gra bo coś nie pasowało. Bo chodzi z telefonem przy dupie, bo wyciszone dźwięki, bo dziwne spotkania z koleżankami których wcześniej nie było, bo kolorowe ubranka, bo depilacja, bo kosmetyczka, bo fryzjer itd. długo by pisać generalnie klasyka.
- rzucasz się na nią z awanturą
- myślisz o Boże jaką ja mam cudowną żonę, odbiło jej, na pewno się pomyliła, zbłądziła, pewnie żałuje, ojejku na pewno nie chciała bidulka ale jakoś się wplątała,
- muszę z nią porozmawiać, muszę dać jej szansę, muszę to ratować, szkoda tyle lat, nie wierzę że się to dzieje, przecież ją bardzo kocham i ona mnie,
- dajesz jej szanse pomimo braku skruchy z jej strony, ale po chwili słyszysz że ona musi się zastanowić i takie tam, za jakiś czas widzisz że ona reygnuje i szansy nie chce
- Tobie jest głupio bo wyciągnąłeś rękę a ktoś na nią nasrał. Z drugiej strony nigdy w życiu nie będziesz pluł sobie w twarz że nie próbowałeś,
- Patrzysz jak twoja żona odjeżdża od realnego świata do kochanka bo widzi w nim księcia na białym koniu.
Pewnie już część z tego widziałeś a drugą część zobaczysz za chwilę. Widzisz temat rzeka. Nie powiem Ci co masz robić bo decyzje są twoimi decyzjami ale coś Ci powiem. Powiem Ci co bym zrobił na twoim miejscu. Ja to zrobiłem po części. Gdybym teraz cofnął czas to bym delikatnie zmienił to co robiłem. Ze złych rzeczy to prosiłem o przemyślenie, błagałem że tyle lat, że rodzina, że przyszłość itd. Dziś gdybym się cofnął w czasie to bym się spakował i wyszedł bez poniżania się.
Nie wiem czy wszystkie kobiety zdradzające tak mają ale wydaje mi się że większość jest oburzona, zero skruchy, wszystko to twoja wina, wmawiają Ci winę, za chwilę jej rodzina Ci wmawia winę bo przecież to ich córka ( koszula bliższa ciału).
Człowieku proszę Cię, nie było skruchy i jest oburzenie to nie błagaj i nie rób z siebie błazna. Spakuj szmatę i niech idzie do kochanka skoro jest taki boski. Tylko się nie zdziw jak za pół roku Ci napisze po pijaku że tęskni itd. Mam też kolegę po akcji rogi. Żona też kozaczyła a teraz już z którymś kolesiem z kolei nie może ułożyć sobie życia.
Komentarz doklejony:
Mam też kolegę innego kolegę co miał żonę i dwójkę dzieci. Znalazł małolatkę i zostawił żonę z dziećmi. Z dziećmi się nie kontaktuje. Dziś po roku już jest sam małolatka wielka miłość poszła wpizdu a on siedzi i je psychotropy i robi się z niego wrak człowieka. Jest na tyle zatwardziały że nie przyzna się do błędu. Dzieci ma w wielkim poważaniu. Smutny los takiego człowieka zdradzacza.
Komentarz doklejony:
Generalnie do wszystkich z porożami. Z początku jest ciężko i może każdy cierpi na swój sposób inaczej. u części występuje utrata własnej wartości, utrata sensu życia, niechęć do pracy, załamanie psychiczne, żal, smutek, złość, to wszystko przeplatane miłością, taki totalny kibel w głowie który nie daje funkcjonować. Powiem Wam jedno początki są ciężkie bo to istne trzęsienie ziemi. Świat wywraca się nam do góry nogami, w jeden dzień wszystko się wali, ktoś psuje nasze nawyki, przyzwyczajenia, musimy zmienić styl życia, osoby z którymi przbywamy itd. Cofamy się o kilka lat do tyłu, wydawało się nam coś proste łatwe i szło do przodu a tu nagle kilka kroków w tył. Takie jest życie a w nim zdradzacze którzy psują rodziny wyciskają łzy, pieniądze, obdzierają człowieka z godności i oblewają uczuciem wielkiego oszustwa. Ale powiem Wam jedno u mnie mineło 13 miesięcy i da się żyć.
Najgorsze są pierwsze 3 miesiące totalny kibel wszystko do góry nogami, wstajesz o 4 rano zlany potem i sam nie wiesz po co i w jakim celu. Kolejne 3 już jest lepiej. Głowa wyprana z wizji i planów itd. Coś strasznego, nie wiesz jak żyć samemu przecież żyłeś z kimś, strach przed samotnością jak to teraz będzie, jak ja będę żył itd. Kolejne 6 miesięcy jest lepiej da się już uśmiechać i zaczynasz myśleć że w sumie jest ok, że dobrze że to wyszło i że wiesz że od takiej osoby nie masz na co liczyć w życiu, że w trudnych momentach taka osoba Cię wysadza ze swojego życia i nie patrzy na lata spędzone razem, na dzieci ani na nic innego. Taka osoba ma wszystko w głębokim poważaniu. Tak więc uważam nie warto wybaczać zdradzaczom bo z tego chleba mąki nie będzie. Może i da się posklejać ten dzbanek ale wody to Wy sobie już w nim nie ponosicie. Do wszystkich rogaczy, jeśli już odejdziecie zajmijcie się sobą, idźcie na siłownię, basen i inne tego typu rzeczy, tam wyładujcie emocje, zmieńcie siebie, zmieńcie swoją sylwetkę, idźcie na kurs językowy, podróżujcie zwiedzajcie Polskę i Świat bo podróże kształcą, róbcie coś dla siebie szukajcie nowych pasji ( np. fotografia lub coś innego). Wbrew pozorom Wasz poziom poczucia swojej wartości będzie wyższy niż przed akcją rogi. Zobaczycie ile jesteście warci tak na prawdę a nie tyle ile Wam powiedział zdradzacz odchodząc od Was. Rogacze mówię Wam da się żyć a czas można sobie tak zorganizować że ma się totalny niedoczas. Co do nowych związków to chyba indywidualna sprawa ale osobiście uważam że około roku to dobra żałoba żeby zacząć coś nowego i chyba własnie patrząc na klasyczną żałobę po śmierci kogoś bliskiego która trwa rok to coś w tym jest. Ten rok to dobry okres moim zdaniem na przemyślenia i ułożenie sobie tego w głowie, na naukę życia samemu ze sobą itd.
Pierwszy zdradzacz pan K zwiazal sie z babka ktora miala meza tym samym zdradzil swoja zone. Rozwody z jedenej i drugiej strony. Zdradzacze sie zwiazali ze soba. Maja dziecko. Dostal lepsza prace. Przeprowadzili sie na zachod Polski. Mieszkanie, jak sie z nim widzialem mowil ze jest wszystko ok. Wydaje mi sie ze jest im dobrze. Rodzina go akceptuje tescie pomagaja. Wyszlo na plus.
Druga historia pani M zdradzajaca. Obecnie para sie rozeszla. Pani M podrozuje z nowym kochankiem. Robi kariere. Z szarej myszki zrobila sie kosmopolitka. Zdradzany jakos sobie radzi. Nie zawsze karma dziala. Pozdrawiam.
Muszę przyznać że dzięki temu forum udaje mi się powoli wstać z kolan i nawet śmiać mi się teraz chce jakim byłem frajerem kiedy po zdradzie to ja ją błagałem żeby nam dała szansę.
Boli to, że stała się w moich oczach potworem, że mój syn ma taką matkę, właściwie od momentu kiedy zaangażowała się jej rodzinka mam poczucie że moja żona umarła a mi pozostało teraz zorganizować pogrzeb i poukładać wszystkie sprawy. Boli to że nie mogę z nią pogadać jak przed zdradą.
Dziękuję wszystkim za wsparcie (nie wiem czy nie zaczynam się uzależniać - historię użytkownika betrayed40 czytałem ze 20 razy).
ottohetman - karma działa ale czasem trzeba poczekać, zresztą c**j z nimi - poza tym oni zawsze już będą zdradzaczami
Cytat
więc się temu teraz przyjrzyj, to co Cię teraz spotyka, to jest to, co kiedyś musiałeś ofiarować komuś - po prostu do Ciebie wróciło
nie wciągaj w to dziecka - bo je skrzywdzisz
każde dziecko ma prawo do posiadania obojga rodziców i otrzymywania opieki z ich strony
Moja walka o dziecko nie polega na wyrywaniu sobie syna z rąk, oczernianiu matki czy temu podobne. Walcze o syna starając się aby jak najłagodniej przeszedł to co się stało, rozmawiam z psychologiem dziecięcym (oczywiście bez syna), walcze o jego w miarę normalne dzieciństwo. Walcze też o to żeby jego miejsce zamieszkania było przy mnie bo chcę mu zapewnić normalny, spokojny dom. Jego matka od dawna traktuje syna jakby tylko chciała podtrzymywać jego funkcje życiowe i nic więcej. Plan wychowawczy mam tak skonsruowany że matka może być z nim kiedy chce i gdzie chce. Z mojej strony nie ma absolutnie żadnej chęci rewanżyzmu w sferze dziecka. Dodam, że co kilka dni jestem prowokowany informacjami że ona zabierze mi dziecko.
tomihigh - próbuję się przekonywać że nie warto się zastanawiać nad losem zdradzaczy
Skupić się trzeba wyłącznie na sobie i dzieciach, o ile są..
Losem tych, którzy Was skrzywdzili nie warto się interesować i nawet nie takiej potrzeby..
Zyjcie swoim życiem, a nie życiem Waszych oprawców
Odpowiadacie wyłącznie za siebie i przed sobą.
Nie bierze się odpowiedzialności za wybór innych, na który nie macie kompletnie wpływu
Ich decyzje, ich wybory i niech to oni ponoszą tego konsekwencje..
I tyle..
Nie ma sensu sobie komplikować dalszego życia z kimś, kto pokazał nam gdzie ma nas i nasze uczucia..
A że można sobie życie ułożyć na nowo i żyć bez tego balastu i widoku zdradzacza, to mój przykład jest na to dowodem..
Tyle..
A może dla niektórych aż tyle?
Danie szansy to niepotrzebne obarczenie również siebie zbytecznym ciężarem, jeśli się nie uda..
Odniosłam się jedynie do tego, że jeśli prawo karmy istnieje, to zdrada która nas spotyka musiała być wcześniej naszym udziałem. "Coś" do nas wróciło.
Cytat
Amor Karma nie jest "procesem" który jest łatwy do zrozumienia. Jedno co można określić to to że uruchamia się za pomocą woli.
Cytat
Amor Karma nie jest "procesem" który jest łatwy do zrozumienia. Jedno co można określić to to że uruchamia się za pomocą woli.
nie zmienia to faktu, że w takim układzie "czymś" sobie na obecne cierpienie zasłużyliśmy, zgadza się?
Cytat
Mówisz o typowo buddyjskim podejściu, ale pojęcie karmy nie jest tworem buddyzmu. Wg np drawidów, to czyn powoduje odpowiedni skutek i nie ma najmniejszego znaczenia, czy motywacja prowadząca do niego była dobra, zła, czy neutralna.
Stąd mój ogólnik.
Suma szczęścia jest równa zero
sama sugestia, że w/w poszkodowany zrobił coś i karma wróciła jest po prostu nie na miejscu... okazuje się, że nie zdradził... wiec co ? za mało hare kriszna ryczał, nucił czy mantrował ? a może psa/kota/szczura karmił mięsem co jest zbrodnią niebywała w środowisku hare kriszna... nie wszystkie psy dadzą się przestawić na kaszę, wiele po prostu pada... z psa/kota nie da się zrobić jakiegoś rodzaju krowy... dlatego ludzi, zlitujcie i nie pitolcie od rzecz o karmie... wystarczy przeczytać uważnie tutejsze teksty... wpatrzona jak w obrazek, był/a dla mnie bogiem (co prawda puszczającym bąki...własnie co karma ma do powiedzenia w sprawie puszczania bąków ? )był/a dla mnie wszystkim... etc.
to może prawem karmy trzeba wyjaśnić holocaust a wcześniej rzez Ormian przez turków... no to na zrazie...idę mantrować poezje śpiewane Kaczmarskiego i Cohena...
panie kolego Sprite, pyta pan za co ? za miłość do ojczyzny, za brak schabowego podczas proszonego obiadu z teściową... za brak zdoloności kredytowej... a jak potrąci pana nie daj boże auto na przejściu dla pieszych to też pan bedzie pytał za co ? pana syn jest tu i teraz...pana żoną ma to w głębokim poważaniu, że tak powiem... na wścik dupy nie wynaleziono lekarstwa... konkretnie na nimfomanię... dopiero kiedy proza życia okaże się gorsza od tego co miała z panem wtedy może coś dotrze, przyjdzie refleksja... ale pan może byc już daleko ze swoimi uczuciami i życiem... niech pan nie bierze przypadkiem winy żony w oczach swojego syna na siebie... to ona zburzyła pana i jego świat... żadne tłumaczenia tego nie zmienią... niema sumy zero...gdyby tak było, homo ledwie sapiens nie zszedłby z drzewa i nie byłoby problemu z fikcja zwaną globalnym ociepleniem ani problemu z hemoroidami czy wątpliwym dziennikarstwem tomasza lisa i jeszcze wieloma, wieloma innymi problemami... zaś hgw co najwyżej by wrzeszczała na gałęzi próbując wykolegować jakąś inną małpę z jej grajdołka...
Pierwsze bardzo dobrze że zona nie wie o złożonym pozwie. Kolejne poczytaj chociażby z internetu na początek cytaty "Sztuka Wojny" bo mój przyjacielu w nieszczęściu - jesteś na wojnie chyba to rozumiesz.
Odnośnie pozwu też tak się poczułem powiedziałem - DOŚĆ. Jak by kamień z klaty.
Powtórzę za Edem (cieszę się że wróciłeś). O szansę nie błagasz, o miłość nie prosisz. Szansę dajesz - jak masz na to ochotę. Litość okazujesz podobnie ... na miłość trzeba zasłużyć. Tak wygląda danie szansy.
Z czym się nie zgodzę buta jest zawsze gdy nie mamy świadomości konsekwencji, podobnie z arogancją zdrajców.
Sam mam dwie córki gdyby ie one czy dał bym szansę? Odpowiem bardzo krótko - NIE. Bo i po co. Mając rodzinę bierzemy odpowiedzialność również za nią. To że ktoś sam zwolnił się z odpowiedzialności nie znaczy że zwalnia to też nas.
Co zrobisz Twoja sprawa, doradzę nie odsłaniaj kart. Nie licz na przychylność jej rodziny. Pamiętaj bombę odpalisz raz.
Dopóki nie przyjdzie strach nie przyjdzie refleksja. Poszukaj na forum metoda na kabanosa (mój patent).
I jak najmniej z nią rozmawiaj dla niej jesteś tylko przeszkoda w jej szczęściu. Jeżeli po odpaleniu bomby będziesz chciał z nią być - Twoja sprawa. Jeżeli nie nikt ciebie nie ukamienuje.
Jak chcesz napisz na PW.
Pamiętaj o szanse się nie błaga, o miłość się nie prosi. Szanse się daje lub lepiej zdrajca musi ją wyżebrać. Miłość to to co powinniśmy widzieć na każdym kroku po.
Tak wygląda danie szansy. Mi się udało, kilku innym również. Jaki pisałem masz pytania pisz na PW lub na forum.
Chłopaki Ci dobrze radzą , dobrze prowadzą, wsłuchaj się w te porady, bo to jedne z najlepszych, wynikające z doświadczenia.
Wrzuć sobie jakiś sport, bieganie, cokolwiek, co zmusi Cie do wysiłku fizycznego i pomoże szybciej usunąć z organizmu, te wszystkie zalegające złogi powstałe w wyniku stresu. Zadbaj teraz bardziej o zdrowie, bo taki obciążający czas daje popalić organizmowi. Zatroszcz się teraz szczególnie "o Sprita". Tym bardziej własnie, że czeka Cie wojna, więc na byle czym nie pojedziesz daleko.
Poszukaj materiałów na temat redukcji stresu i skorzystaj z tej wiedzy.
Zaczyna się rok szkolny, organizowane są dla dzieci różne zajęcia. Znajdź może coś fajnego dla siebie i malucha. Niech to będzie nawet zakup karnetu i więcej czasu spędzonego wspólnie na basenie. Rzucam luźne myśli,a Ty wiesz co lubicie i co Wam sprawi przyjemność. Odreagujcie poza domem. Wyrywajcie się poza ten koszmar. Dbaj o siebie w tym czasie szczególnie. Zacznij się troszkę rozpieszczać i małego przy okazji. Sytuacja po zdradzie i stres z nią związany, bardzo odbija się wszystkim na zdrowiu, Tobie też się odbije, więc przynajmniej minimalizuj skutki. Zbieraj siły.
Komentarz doklejony:
Odpowiedzi na dręczące Cie pytania przyjdą z czasem, nie muszą się pojawić od razu. Daj sobie czas.
Zostałem poproszony o pomoc, a w takich sytuacjach się po prostu nie odmawia..
Jedna uwaga B40, to nie Tobie się udało ale jej, że nie została wyautowana
Co do zostania dla dzieci. One kiedyś wyfruną i...?
No właśnie,..
Jeśli cokolwiek robimy to robimy nie względu na kogoś a wyłącznie ze względu na siebie. Bo jak tego kogoś zabraknie to zostajesz i bez niego, i bez siebie
A odpowiadam wyłącznie za siebie Bertrayed, bo tylko na siebie mamy wpływ i od siebie można to wyegzekwować..
Widzę, że na portalu trochę zmian nastąpiło. I co nie co wcięło..
A szkoda, bo ciekawe było wiele cennych uwag i wymian zdań tam zawartych.
Yorki ma nadal cięty język
Sorki Sprite za ten mój off top ale ze starymi znajomymi zawsze fajnie jest się spotkać..
Masz info na privie..
3maj się chłopaku, bo nikt nie zasłużył na to co nas spotkało.
Najważniejsze to solidnie odrobić tą bolesną lekcję, wyciągnąć wnioski dla siebie i śmiało walić do przodu już bez oglądania się za siebie..
Jakakolwiek będzie Twoja ostateczna decyzja, odrobina zdrowego egoizmu nigdy nie zaszkodzi..
Będę to do bólu powtarzać
Właśnie dostałeś od losu szansę aby zobaczyć jakie ono jest naprawdę i przewartościować swoje życie
Jak dalej ono się potoczy, wyłącznie już od Ciebie zależy..
Czy z nią, czy bez niej, jednego musisz być swiadom. Już nic nie będzie tak jak kiedyś i już nic nie będzie takie samo.
Zgryzolowaty - nie mogłem się doczekać kiedy się odezwiesz w moim wątku. Świetnie mi się Ciebie czyta a i wyczuwam politycznie patrzymy w tym samym kierunku
B40 - już czytałeś, Twoja historia jest dla mnie natchnieniem do walki z niewierną i wieczorem pozwolę sobie odezwać się na PW
Ed65 - Ty wiesz co Twoje wsparcie spowodowało lawinę energii którą zaczynam wykorzystywać. Tak, zaczynam postrzegać to co się stało jako dar od losu na nowe życie bo wiem że już nic nie będzie takie samo i będę decydował o tym sam co dalej
Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna bo dzięki Waszemu wsparciu wstałem z kolan, walcze o godność, myślę o sobie no i w końcu się wyspałem
Cytat
Ty się jeszcze tak nie ciesz tym darem od losu; bo gdy uświadomi sobie nieodwracalność rozstania, może wrócić z siłą wodospadu, zmyje Cię i będzie koniec marzeń i wolności;
Nie jeden by się wycofał z jakiegoś układu, tylko często dobrego pretekstu brakuje
Masz komfort, bo nie będzie na Ciebie
Może ktoś posiada test na prawdomówność w takich sytuacjach?
Cytat
Wielu znam takich
Cytat
Jedna uwaga B40, to nie Tobie się udało ale jej, że nie została wyautowana smiley
Miałem na myśli uratowanie rodziny, przede wszystkim aby dzieci miały szczęśliwe dzieciństwo. Mam kilku kumpli z rozbitych rodzin - żaden nie jest normalny. Są OK, jeden jest nawet przyjacielem ale poglądy na wychowanie, inwestowanie w dzieci zarówno to finansowe jak i emocjonalne mamy totalnie inne. On pochodzi z bogatego rozbitego domu ja jak nieraz pisałem chłopak z ulicy który był we właściwym miejscu o właściwym czasie.
Wiesz ten zwrot:
Cytat
No właśnie,..
To ulubiony zwrot małżonki gdy znajomi jej koleżanki mówili masz dzieci (wtedy małe 3 i 7), faceta który zajmuje się nimi gdy ciebie nie ma, przynosi walizkę kapuchy do domu zastanów się ze względu na dzieci i... właśnie ten zwrot o wyfrunięciu.
Wiadomo gdybym miał wszytko w d... , gdzieś w głębi duszy nie chciał ratować kopnął bym ją w 4 litery. Pierwsze co jest gdy dowiadujemy się o zdradzie - sieć. I statystyki. Zdrada prawie zawsze kończy się rozwodem. Tak było u mnie. Podejrzewam że podobnie jest u kolegi Sprite. Ja nie szukałem rad. Szukałem jak walczyć. Portale ze sprzętem, podsłuchy, keyllogery, spyphone, jaki adwokat w mojej okolicy jest najlepszy. Masz rację zrobiłem to również dla siebie bo ....
Postawa mojej żony mnie zaskoczyła. Nie było kurczowego trzymania doopcingera. Nie było szukania u niego wsparcia. Od początku 0 kontaktu.
Możemy mówić że odpowiadamy za siebie gdy dziecko ma naście lat ( z tego co pamiętam taki był wiek Twojej córki Edzie) a teraz postaw się w sytuacji takiej jak moja kilku innych kolegów.
Mam znajomego co to zawsze kieruje się honorem, zdrady się nie wybacza, itp itd. No i ten znajomy ma "synusia" jak o nim mówi. Synuś, synuś więc kiedyś pytam a ile synuś ma lat - 34 (w czasie rozwodu 28). Stary koń, co to żeruje na jeszcze starszych.
Gdy nie ma małych dzieci zawsze mówię nie ratuj nie ma sensu i potrzeby. Kredyty to tylko kasa. Dzieci to jednak odpowiedzialność. Czy to że zostaliśmy zdradzenie upoważnia nas do tego abyśmy zniszczyli ich dzieciństwo? Moim zdaniem nie.
I dla dobra dziecka, to który z rodziców pójdzie w tango ma najniejsze znaczenie. Efekt jest jeden to jego świat się rozpada (nieważne kto był wiarołomny - mama czy tata) to jego świat legnie w gruzach. Do tego dochodzi wiek inaczej reagują nastolatki inaczej małe dzieci.
Kolejna kwestia. Jesteśmy facetami. Ilu z nas dostaje opiekę? Tylko Ci którzy udowodnią chorobę psychiczną lub tacy których pani odpłynie. Normalnie NIE MA SZANS.
Z czym się zgodzę że robimy to dla siebie. Bo np. źle czułbym się gdyby jakaś łajza wychowywała moje dzieci. Mówię o tych małych jak syn autora. Starsze zrozumieją..., lub nie.
Ed nie bądź delikatny. Jak odrobina, musi stać się skrajnym egoistą. Takim jak oni byli dla nas. Nie raz pisaliśmy na portalu. Aby coś zbudować trzeba zniszczyć wszystko. I wybudować od nowa. Czy naszym zdrajcom się to podoba? W sumie najmniejsze znaczenie ma co im się podoba. Mogą się zgodzić na nasze warunki lub nie. Mogą odejść ale muszą mieć świadomość. Okażemy wam tyle łaski ile wy chcieliście okazać nam. Z słabym się nie negocjuje z silnym nie dyskutuje.
Sprite na PW odpowiem jak się ogarnę w domu.
PS
Ed wcięło historie bo mieliśmy awarię serwera. Naprawdę cieszę się że wróciłeś.
Ci, którzy przeżyli nie jedno, powiedzą Ci, że samą zdradę można wybaczyć, z czasem staje się mało istotna. Różne są sytuacje w życiu, każdy ma swoje słabości.
Duży problem jest z tym co ona odsłania; U Ciebie odsłoniła dwie rzeczy:
Twoją kobietę, która nie dość, że ma wszystko gdzieś, to jeszcze na Ciebie innych nastawia kłamiąc jak z nut. Skąd w tej kobiecie tyle zawiści?
Druga rzecz to jej rodzina. Wpier..ją się tam gdzie nie powinni. Gdyby nie miała wsparcia i mącenia jej w głowie nie była by taka bezczelna. Musi tam ktoś być, kto bardzo Ciebie nie lubi lub nie jest zbyt rozgarnięty;
Zastanów się, czy to nie ta rodzinka rozwaliła Twój związek, wciąż ją ustawiając?
Tak więc, przeciwko sobie masz cały sztab; Przygotuj się, że nie będzie lekko;
Nawet jak rozegrasz to dobrze, walniesz w nią swoja cała stanowczością, aż jej majtki spadną, to mogą jej szybko je podciągnąć, bo zatruwają jej umysł;
Załużmy, że wytrzeźwieje, zostaniesz z nią, to będzie bardzo ciężko. Od kochasia ją odetniesz, a od rodziny, która namieszała w waszym życiu i dalej będzie mieszać ? Powinna stanąć przed wyborem, kogo wybiera, inaczej to nie ma sensu. To trudny wybór; wybierze rodzinkę; Nigdy nie zapomnisz jej obojętności, kłamstw, manipulanctwa czy nienawiści; Będąc przy niej będziesz się bał własnego cienia. W każdej chwili , jak nie do kochanka to poleci do rodzinki i znowu jej odbije; Tam musi być ktoś toksyczny;
13 lat się znacie, ale chyba czegoś ważnego nie zauważyłeś.
http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=4805
Za parę dni dopisze jej koniec bo ta historia się właśnie kończy. Czy to szczęśliwy koniec? może tak może nie. Zweryfikuje to życie
B40
Nie mylisz się i pamięć masz doskonałą
Ależ ja to wszystko doskonale rozumiem B40..
Niestety zdrajczynie zdają sobie z tego sprawę, przed jakimi dylematami i wyborami nas stawiają..
I w jakim położeniu się znajdujemy..
Co jest przez znakomitą ich większość (co widać bardzo wyraźnie na tym forum) do bólu wykorzystywane..
W obronie własnej dupy są gotowe na wszystko, do, co jest największym lajdactwem, gry własnymi dziećmi włącznie
Wiedzą, że tak czy siak, to my mamy jednak do stracenia to co jest dla nas, a przynajmniej dla większości z nas najcenniejsze
Jak się domyśliłeś od razu, o dzieciach piszę
Bo każda w zasadzie nasza decyzja dla nas jest zła. Nie dasz szansy - oberwą Ci, których powinno się najbardziej chronić.
Jeśli ją dasz, znów to my obrywamy. Bo trzeba się zmierzyć z demonami
A kosztuje to, jak sam doskonale wiesz, dużo.
Bardzo dużo..
Szczególnie chodzi mi o to, co ceny nie ma i tego nie da się kupić za żadne pieniądze.
O nasze zdrowie..
Wielokrotnie się zastanawiałem nad tym, czy ta cena jaką przychodzi zapłacić za danie zdrajcy szansy nie jest jednak za wysoka.
Mi to bardziej przypomina jakiś specyficzny układ w celu ochrony dzieci niż trwanie przy takiej zdrajczyni dla samego siebie..
Widzisz, ja mam z kolei takiego prawdziwego przyjaciela, który też jest z rozbitej rodziny ale jest świetnym poukladanym facetem.. Mimo, że dzieciństwa w zasadzie nie miał. Choć statystycznie zapewne to różowo juz tak nie wygląda..
Jej rodzina zawsze miała na nią duży wpływ i widziałem to. Nie raz o tym rozmawialiśmy jednak nic nie wskazywało na taki obrót spraw. Ciekawostką jest to że kiedy zdradzaczka zaczyna przybierać ludzką twarz, idzie do siostrzyczki a po powrocie zaczyna prowokować. Mam wrażenie że szuka poklasku u rodzinki po to żeby zasłonić zdradę. Jej rodzice to prości ludzie więc łykaja wszystko co im powie, siostra to typowy "ciasny łeb" - więc ona im nawija brednie i pada na podatny grunt. Nie mam pomysłu jak to rozegrać i przeciąć ten rodzinny układzik. Co do wciągania majtek - jej rodzice nie są tacy chętni do pomocy. Mieszkaja daleko od nas, nie stać ich na to żeby ją utrzymywać - niestety teraz zauważam że zwyczajnie zniżyła sie do poziomu siostry żeby miał jej kto bić brawo.
Tomihigh - dobrze pamiętam Twoją historię bo kiedy czytałem ją pierwszy raz skopiowałem sobie to co wymieniłeś w punktach co zobaczyłeś przez 6 tygodni w swojej żonie i trzymam to w telefonie. Jakbym widział siebie
Cytat
w sumie można prosto:
rzucić Mariolce, że ma piękny ten blondzik, puścić oko, strzelić klapsa w pośladek...
tylko, czy warto? ... później ten niesmak w ustach...
Pewno nie wystarczy, ale tylko tyle możesz. Zmusić do wypicia nawarzonego piwa. Pogodź się, że nie wszystko dalej zależy od Ciebie.
Apologises - masz rację, na tą chwilę nie wiem czy chcę to ratować czy nie. Ciągle się nad tym zastanawiam ale wiem że chcę zapewnić (na ile to możliwe) spokój synowi i sobie a ciągle jestem wystawiany na zaczepki i prowokacje. Fakt, na tą chwilę praktycznie nic ode mnie nie zależy bo nie wiem co za chwile zrobi zdadzaczka i jak na to zareaguję mimo wskazówek i porad koleżanek i kolegów z portalu.
Chciałbym osiągnąć taki stan umysłu żeby jej do niczego nie zmuszać bo wiem że nie tędy droga jednak ta myśl ciągle powraca...
Nic nie kombinuj. Pkt. 34 cały czas obowiązuje. Idź konsekwentnie drogą, którą obrałeś.
Pełna konsekwencja w tym co robisz z tym co mówisz.
Gdy nacisniesz przycisk detonatora, gdy zobaczy, że grunt zaczyna usuwać się jej spod nóg, gdy dotrze do niej, że traci wszystko - dom, rodzinę, fajnego faceta, który kiedyś dałby się za nią pokroić, zrozumie co tak naprawdę się stało, siostrunia szybko pójdzie w odstawke i stanie się jej wrogiem.
Póki co nie jest świadoma, nie wie to dziewczę co ją czeka
Tak jak Ci pisałem. Nigdy nie wolno lekceważyć przeciwnika. To że jej doradczyni-blondi Mariolka nie ma za wiele pod kopułą, nie oznacza, że nie może Ci narobić kłopotów i zaszkodzić w najmniej spodziewanym momencie..
Co do Twojej queen..
Przyjęła w jej rozumowaniu najbardziej optymalną wg niej linię obrony.
Obrona przez atak. Dlatego obrabia Ci tylek, starając się wybielic w oczach rodziców, rodziny.
Przecież nie powie: puściłam się, bo się jej nudziło i swędziało między nogami
Na tyle głupia to nie jest.. a86;
Co dalej? Nie ma dalej. Nie dała powodu by było dalej, więc póki co odpuść to całe dalej razem z mariolką, teściem, teściową i co tam się napatoczyło. Jesteś Ty i dzieciak.
Mocy przybywaj
Moja miała własne pomysły co do dzieci. Tylko ta postawa pomogła.
Jak odpalisz bombę będziesz musiał iść za ciosem. To jak walka w wadze Super Ciężkiej. Nie ma remisów, nie ma walkowerów z reguły jest nokaut.
Cytat
Nie ma decyzji złej czy dobrej jeśli masz wybór co dalej; Można tylko szacować mniejsze straty; A i tak wszystkich kosztów nie przewidzisz, bo są ukryte lub odroczone; przed wieloma rzeczami się nie ucieknie i nie schowa;
Ważne, aby od początku iść scieżką najmniejszych kosztów globalnych,
Cytat
Nie gadaj, jak dobrze harcuje, sprząta, pierze i gotuje, to się opłaca
Kompleksowo często taniej;
Amor,
Cytat
rzucić Mariolce, że ma piękny ten blondzik, puścić oko, strzelić klapsa w pośladek...
tylko, czy warto? ... później ten niesmak w ustach...
Pomysł genialny w swej prostocie; tylko chyba korzyści nie do końca przewidywalne; ale po rozwodzie można by narobić trochę bałaganu, mieli by się czym zajmować przez kolejne lata
Amorko, jaki niesmak w ustach ? przeciez Sprite jest facetem
Nie musi się aż tak z Mariolką spoufalać
Cytat
Nie musi się aż tak z Mariolką spoufalaćsmiley
@Yorik, o Ty który zakopałeś w piwnicy miłość, czemu starasz się ją jeszcze do tego wszystkiego zdezawuować?
Musiałeś cholernie mocno kochać.
Parafrazując: pożądanie jest jak nastrój, potrzebne jedynie do przejażdżki na koniu. Walczysz o miłość kiedy zachodzi potrzeba, bez względu na nastrój, czy pożądanie.
Nie jest tożsame z miłością i koniec.
@Sprite masz prawo być momentami słaby, to bardzo trudna walka.
Tak przy okazji mi się nasunęło. Kojarzę wiele kobiet, które wielce ubolewają nad tym, że ojciec się nie interesuje dziećmi po rozwodzie. Czy w tym nie obowiązuje przypadkiem zasada przekorności? To taka luźna myśl, bo ja nie mam w tych kwestiach doświadczenia, ale czy nie warto w takim momencie, zamiast się szarpać, postępować jak w aikido? Wykorzystać siłę z uderzenia przeciwnika przeciwko niemu samemu.
Co do Mariolki - wyobraźcie sobie że jeszcze przed ślubem próbowała się zakręcić koło mnie ale została sprowadzona do parteru. Zdrajczyni o tym nie wie jednak zostawiam to sobie na tzw odpalenie bomby
Jeśli macie jakieś skuteczne metody na odcięcie takich podpowiadaczy to piszcie. Pewnie już czytaliście że moja zdrajczyni już była na etapie "błagam wybacz mi" ale nagle przy podpowiadaczach jej się odwidziało. Myślę że wiele osób nas czytających ma podobny problem.
Cytat
Cytat
umów się ze szwagierką i dyktafonem na kawę/pod pretekstem dogadania się z żoną/ i podpuść ją delikatnie tekstem że była Ci przychylna czy coś z tego zostało..
Cytat
Dalej ją usprawiedliwiasz, to że bzykała się z kochasiem to też nie jej wina ?
pit - tak, wiem mój psycholog zareagował dokładnie tak samo jak Ty na te same słowa - walczę z tym i obiecuję poprawę
Cytat
O, Ty, która cierpi, bo nie wie co ze swoją zrobić;
Moja piwnica, moja miłość, nikomu nic do tego
Cytat
Cytat
Żaden koniec.
Jeśli przejażdżki są cudowne, to i uczucie do konia sie pojawi
przygryzam język i już mnie nie ma :kapitulacja
Cytat
No jak przydrepta ? przecież koń jest mój
@Yorik :
Cytat
https://www.youtube.com/watch?v=9uQn5...uQn51dW0Ww
To dobrze
Cytat
Teraz to i może nie jest odpowiedni moment, ale też nie zapomnij jej wybaczyć po drodze. Zrób to dla siebie
I trzymaj tak dalej :tak_trzymaj
Cytat
Najpierw trzeba wybaczyć sobie