Jak dla mnie nie da się wybaczyć takiego czegoś więc waszego związku już nie ma.
To miło że mąż pomagał przy dzieciach i nieźle mu odwdzięczyłas się.
Jak będzie z tobą to za 20 lat też będzie go to
poczciwy
02.10.2024 16:37:45
Tomek040184 zwróć uwagę gdzie piszesz komentarze bo chyba nie tutaj chciałeś je zostawić.
Tomek040184
02.10.2024 06:46:57
Życzę powodzenia na nowej drodze życia. Chociaż z reguły takim ludziom nie wierzę. Swoją drogą przecież kochanka też zdradzalaś i żyłaś wiele lat w kłamstwie.
Rozumiem że każdy szczęście po swojemu i
Tomek040184
20.09.2024 01:07:22
Dobra to ja dorzucę swoją cegiełkę do tematu. Waszego związku już nie ma. Szykuj papiery rozwodowe, pogadaj z adwokatem co i jak, zadbaj o siebie, hobby, rower, to co lubisz, cokolwiek, grzyby, spacer
poczciwy
08.09.2024 09:18:34
Korzystacie z przeglądarki komputera czy w telefonie?
Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.
1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. 5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.
żona od trzech miesięcy mówiła mi że czuje pustkę do mnie bo nie okazywałem jej miłości.I z tego powodu sięgnęła parę razy po narkotyki .Zaczęła się spotykać z narkomanem który się leczy i razem jeżdżą na terapie grupową żona przez cztery miesiące wychodziła uprawiać sport po czterech miesiącach pojechałem za nią i zobaczyłem że spędza czas razem z nim na rowerach po przyjeździe do domu stwierdziła że wyprowadza się z domu do pustego mieszkania koleżanki a dwójką dzieci będziemy się wymieniać.powiedziała że musi ode mnie odpocząć na trzy miesiące bo jest na załamaniu psychicznym i nie chce się jej żyć przypomnę że bierze tabletki na schizofrenię.
Ma schizofrenię czy coś innego równie ciekawego? To ciężki kawałek chleba dla bliskiej osoby takiego chorego. Ile lat już to trwa? Inne wybryki na jej koncie?
? Umiesz odpowiedzieć na pytania? Oprócz tego, że zaczęła ćpać co jej dolega? Co ma zdiagnozowane? Ile lat jesteście razem? W jakim wieku jesteście? Jakie przeboje Ci zafundowała przez cały okres związku?
Komentarz doklejony:
Jeśli chcesz uratować coś ze swojej rodziny i godności musisz być do bólu logiczny, umieć rozmawiać. Bez tego nie ma jak ci pomóc.
Chodzi do psychologa i on jej przepisał leki na schizofrenię.Powiedziała jak dalej będziemy razem ze mną to się chyba zabije mówi że od pół roku nie bierze narkotyków.Jesteśmy razem ze sobą od 18 lat z w tym 8 lat w związku małżeńskim i mamy dwoje dzieci córka 6 lat synek 19 miesięcy.Żona ma 33 lata a ja 36 lat.przez pierwsze 10 lat związku dwa razy mnie zostawiła ale po 1,5 miesiącu wracała.Po 8 latach małżeństwa powiedziała że męczy ją życie rodzinne i najlepiej się czuje jak ją nikt nie kontroluje i robi co chce i jeździ gdzie chce bo ja to najlepiej bym ją zamknął w klatce.
Wojtku, psycholog nie może przepisać żadnych leków. Takie uprawnienia ma tylko lekarz, np. psychiatra.
Od kiedy twoja żona jest pod opieką specjalisty? Czy sama zdecydowała się leczyć, czy to była wasza wspólna decyzja?
Już bardziej konkretnie. Mam nadzieję, że jeszcze parę osób pozostawi w Twojej historii swoje komentarze. Z mojej strony -to nie jest normalne. Sprawdza się, że komu bardziej zależy w związku ten bardziej dostaje w dupę. U was Ty i dzieci dostajecie baty. I to powinno się zmienić. Twoją szansą są wybryki Twojej żony, a głównie wypis z terapii na jaką uczęszcza. Prawdopodobnie będą to jakieś zaburzenia osobowości, choroba dwubiegunowa (Chad) lub coś równie paskudnego. Nie ratuj żony za wszelką cenę, ratuj siebie i dzieciaki. Dawałeś szansę już parę razy i nie masz żadnej poprawy. Tym razem puść ją wolno na szerokie wody. Niech zbiera żniwo swoich decyzji. Zasuwaj do adwokata zabezpieczyć swoje prawa do dzieci i co nie mniej ważne majątek. Zmuś ją do podpisania rozdzielności majątkowej zanim stracisz z nią kontakt. Nie gódź się na żadne dzielenie dziećmi. Jest nieodpowiedzialna, nie wiesz w jakie warunki chce iść, czy jest poczytalna. Tutaj dzieci są ważne, nie jej widzimisię. Puste mieszkanie przyjaciółki, czy kogo tam, włóż między bajki. Sama siedzieć nie będzie. Sam musisz być nieskazitelnie czysty i uczciwy, to podstawa.
Po tylu latach z nią masz dość poharataną psychikę. Zadbaj o siebie, bo jesteś współuzależniony. Skorzystaj z psychologa. Wiem co mówię, jestem mężem kobiety z zaburzeniem z pogranicza. Pamiętaj, dzieci, majątek, adwokat i psycholog. Nie odpuszczaj niczego i pozwól żonie wejść w jej bagno. Ona musi zacząć tonąć, by móc jej pomóc. Przyjdzie sama do Ciebie bez Twoich starań, wtedy pomyślisz co dalej i zrobisz wszystko już na swoich zasadach.
Jenko, to prawdopodobnie terapia grupowa, otwarta. Jest pełen zakres z psychiatrą włącznie. I jest romans, choć to pilnują terapeuci to plaga na grupowych. Wojtku, czy amant żony też chodzi na tę terapię?
Męczy ją życie rodzinne, potrzebuje wolności...Ona nie przestała brać...będzie trudno do niej dotrzeć,bez pomocy psychologa się nie uda. Próbuj, ale to rozmowa jak rzucanie grochem o ścianę. Ona ma w tej chwili tylko jedno w głowie - uciec - bo ten świat w którym aktualnie jest już ją nudzi. To działanie tabletek i pewnie innych substancji. Taka rozmowa to batalia, bo ona nie zrozumie Ciebie, a Ty jej. Dla niej liczy się tylko to co na nią czeka, czyli jak się jej wydaje, "lepsze życie"... i cała reszta jest w tej chwili obojętna.
Wojtek cierpisz,boli,myślisz o zonie,o tym co Ci znowu zrobiła.
Ale najważniejsze są dzieci .
Cytat
jest na załamaniu psychicznym i nie chce się jej żyć
Cytat
męczy ją życie rodzinne i najlepiej się czuje jak ją nikt nie kontroluje i robi co chce
Możesz to nagrywać? jak mogłaby opiekować się dzieciakami?
Masz kogoś do pomocy?
O chorobach narkomana z którym się zdaje nikt Ci nie powie,ale może lekarz prowadzący żonę z Tobą porozmawia/dla dobra dzieci/Musisz mieć jakiś papier w ręce by o nie walczyć.
Jesteś gotowy poprzestawiać swoje życie czy jesteś tu tylko po to by wróciła?
Apologises ma rację, ratuj siebie i dzieciaki. To potworne przez co trzeba przejść przy takiej osobie...musisz skupić się na tym co najważniejsze, mimo bólu i mnóstwa znaków zapytania bierz się w garść i ustawiaj sprawy tak ,żeby zabezpieczyć siebie i dzieci...
Komentarz doklejony:
a jeśli będziesz chciał ją zatrzymać na siłę to i tak nic z tego...ona za chwilę zrobi to samo...nie będzie nawet zastanawiać się jaką wyrządza Wam krzywdę...dopóki nie zrozumie ,że jest uzależniona i chora i nie podejmie stosownego leczenia, a i wtedy nie ma nawet gwarancji...
ŻONA też chodzi do psychiatry, zaczęła chodzić do specjalisty od kwietnia 2016r. ale zastrzegła żeby lekarze nic nikomu nie mówili o jej uzależnieniu i chorobie. Ostatnio mówiłem jej że chcę z nią pojechać tam do tego ośrodka od uzależnień ale powiedziała że nie chce bo to jej sprawa. Pół roku temu poszła o poradę do tego niebiorącego narkomana i on ją pokierował do tego samego ośrodka co sam tam chodzi. Do nikogo z rodziny nie poszła o poradę żeby jej pomóc tylko do niego. Zona mówi że sama zostawiła narkotyki bo zaczęła się bać że zabiorą jej dzieci.
Co z jej rodziną i Twoją? Z jakich domów pochodzicie? Alkohol, prochy, przemoc, choroby psychiczne lub przewlekłe?
Mam raczej pewność, że żona nie jest schizofreniczką. Co dokładnie bierze?
Coś mi się tu nie podoba. Może schizofrenia to "samodiagnoza" żony, która chce być wolna a Ty jako balast stoisz na drodze do wolności? A hasło schizofrenia jest zastępcze do "spierd...j"?
Też się się tak zastanawiałem że ona nadal bierze narkotyki bo jak przyjeżdżała z pracy to miała przeszklone oczy i uciekała mi wzrokiem jak patrzałem jej prosto w oczy. Jak rozmawiałem z nią w któryś dzień to szła do innego pomieszczenia i jak wyszła to nie da rady było z nią logicznie rozmawiać a później szła wymiotować. Cała rodzina jest przeciwko niej bo nie wyobrażają sobie od tak wyjść z domu i traktować dzieci jak przedmiot a ona mówi że najgorsze jest zostać w domu rodzinnym dla dzieci i męża którego się nie kocha. Mówi że ma teraz pełno kolegów z terapii i jak poczuje że chce się jej brać to musi do jednego z nich zadzwonić. Wszystkim z góry dziękuję za porady.
Komentarz doklejony:
Jej ojciec jest sam bo jego żona umarła 4 lata temu na raka jak miała 47 lat.
jej ojciec pracuje w kopalni.Moi rodzice są po rozwodzie od 27 lat ale żyją od początku w dobrych relacjach pracowali razem w elektrowni bo są od 3 lat na emeryturze i teraz pomagają mi wychowywać dzieci bo pracuję na zmiany w elektrowni. Wszyscy rodzice nie są uzależnieni od alkoholu czy innych używek a zwłaszcza przemocy oprócz jej mamy która lubiła alkohol. Mówiła że jest uzależniona od metaamfetaminy i marihuany.
Więc masz źródło wszystkich zachowań żony - jej pijana mamusia i związane z tym dzieciństwo. Takie rzeczy pozostawiają ślad na psychice. Dobry powód, by nie fundować podobnej przyszłości własnym dzieciom. Brzmi brutalnie? Niestety tak jest.
Z osobą uzależnioną nie da się funkcjonować. Ona nie zwraca uwagi na to co się dzieje dookoła. Żyje w jakimś iluzorycznym świecie, będzie dążyć do tego ,żeby znaleźć się tam gdzie chce, czyli w miejscu gdzie ukojenie dają jej narkotyki. To co się dzieje aktualnie w domu przestaje mieć znaczenie, jest nieobecna, tak jakby to wszystko nie dotyczyło jej, było gdzieś obok. Życzę Ci siły, ma kto ci pomóc, więc będzie łatwiej.
Witaj.
Mocne rzeczy bierze. Słuchaj apologises, dobrze pisze.
Po tym co opisujesz to Twa luba ma nawrót i to mocny. Ściemnia na kilometr. Niestety jest chora.
Jedynym sposobem by jej pomóc to puścić ją wolno, aż osiągnie dno. Jej dno.
Sam to przechodziłem i takich historii słyszałem wiele. Ten jej kolega z terapii może faktycznie chce jej pomóc a ona wpadła w ciąg i chce poćpać i pociupciać. Może być też opcja, że kolega widzi łatwy materiał do bzykania. Nie wiem.
To że nie bierze włóż między bajki.
Dobrze by było gdybyś do jej ośrodka poszedł jako wspołuzalezniony. Mam nadzieję ze wiesz co to słowo znaczy. Niech ich terapeuci powiażą fakty powinieneś otrzymać porządną pomoc. Masz na głowie swoją pracę i dzieci gdzie jedno jest maluteńkie. W momencie jak zacznie skakać załatw jej leczenie zamknięte. Musisz mieć twardą rękę. To dorosła kobieta która ma ponieść wszystkie konsekwencje. Ja przez lata picia mojego meza nie rozumiałam zasad twardej ręki ponoszenia konsekwencji współuzależnienia czy tego by upadł na dno by potem tam zostać albo się podnieść. Bo w głowie siedziała miłość litość by opiekować się w sumie wyszło to na jego komfort picia. To zrozumiałam lata później. Jak nie ruszysz z miejsca to oznacza ze ona ma komfort ćpania. Trzeba odciac od kasy a cenne rzeczy złoto schować u rodziny. Jak ją kochasz musisz nie mieć litości. To robisz nie dla dzieci a dla niej. Oczywiście robienie wszystkiego na siłę może przynieść odwrotny skutek. Ale jak raz zaczniesz się litowac to wykorzysta to.Żadnych kart przetargowych bo w taki sposob to świnię na targu mozesz kupić
Boli mnie to że wybrała towarzystwo leczących się narkomanów a wyszła z rodzinnego domu żeby odpocząć i za mną zatęsknić. Mówi żebym ja jej przywoził i odwoził dzieci bo jak ona przyjeżdża do mnie na podwórko to się cała trzęsie. Jak mieszkaliśmy razem i przyjeżdżała popołudniu z pracy i podchodziła do mnie to czułem jak mi się robią nogi z waty i w środku się cały trzęsłem nie wiem dlaczego takie emocje przywoziła. Nie wiem dlaczego zaczęła żuć gumę ostatnie dni jak była razem z nami nigdy jej nie żuła.
Leczenie uzależnień w Polsce jest bardzo podobne tak alkoholików jak i narkomanów. Podobna jest terapia grupowa i podobny system wspierania przez samych chorych. I tu się pojawiają schody. Do dwunastu kroków dorobiono krok trzynasty. Tzw sponsorzy wdają się w romanse z osobami, którym powinni pomóc.
Jest jedna poważna różnica między alkoholikami, a narkomanami. U alkoholików do 30% chorych ma jakieś zaburzenia, u narkomanów ponad 70. Widać to zwłaszcza na meetingach, nie potrafią na trzeźwo cieszyć się i doceniać prostych rzeczy, radości. Dodatkowo doliczyć trzeba działanie substancji psychoaktywnych. Prochy dużo poważniej zżerają układ nerwowy. Będziesz Wojtku miał ciężką przeprawę z żoną. Szukaj pomocy dla siebie, wiedzy, byś umiał reagować na jej manipulacje. Będzie szukać szansy na swoich zasadach w Twoim poczuciu winy, odpowiedzialności. A jest w tym dobra, jeśli parę lat potrafiła oszukiwać. Jest strona ,która może pomóc Tobie i dzieciom' www.uzależnienia.org.pl i www.narkomania.org.pl .
Komentarz doklejony:
Żona nie opuściła domu, by odetchnąć i zatęsknić. Nie kazał jej tego zrobić też żaden terapeuta. Odzywa się w takim myśleniu Twoje współuzależnienie. To jej stały numer. Pozwala sobie, by nikt jej nie pilnował, zagłusza resztę sumienia i przygotowuje miękkie lądowanie u Ciebie jak zaczną się kłopoty.
Jak się kończyły jej poprzednie powroty? Długi? Konflikty z prawem? Konsekwencje zdrowotne?
Jest jedna poważna różnica między alkoholikami, a narkomanami. U alkoholików do 30% chorych ma jakieś zaburzenia, u narkomanów ponad 70.
Nieprawda, każdy narkoman i każdy alkoholik ma nieprawidłową osobowość lub chorobę psychiczną. Minimum przed wdepnięciem w nałóg, to tzw. osobowość niedojrzała, charakteryzująca się:
- Niską odpornością na frustrację.
- Niską inteligencją emocjonalną.
- Daleko posuniętym egoizmem i egocentryzmem.
- Tzw. neofilią, czyli ciągłym poszukiwaniem nowości.
(Niektórzy psycholodzy dodają tu jeszcze inne cechy, ale te cztery akurat przewijają się wszędzie).
Oczywiście po rozwinięciu nałogu osobowość się poważnie zmienia na minus, czasem nawet na psychopatię wtórną (tzw. psychodegenerację alkoholową czy narkotykową).
Piszesz o cechach podatności na nałóg, te są oczywiście wspólne. Charakter tych uzależnień i działanie środka psychoaktywnego różni się znacznie. Skutki narkomanii są dużo poważniejsze, dużo szybciej wciągają, dużo trudniej się leczy, zostawiają poważniejsze ślady. Najnowszy wynalazek- dopalacze to już całkowita porażka. W niektórych przypadkach nawet po jednym czy dwóch załatwia się mózg na amen.
Zaburzenia typu syndrom dda będące "wynalazkiem" anonimowych alkoholików nie są klasyfikowane przez psychiatrię czy psychologię na równych zasadach jak borderline, narcyzm czy psychopatia. Oczywiście to złe podejście, bo czynią swoje spustoszenie.
Narkomania czyni większe szkody, co nie umniejsza skutków alkoholizmu. I jedno i drugie jest groźne. Wojtek ma po prostu dużo mniejsze szanse z żoną ćpunką niż alkoholiczką, jej zaburzenia również będą poważniejsze. Same objawy głodu są silniejsze.
Dobrze, że wypowiadasz się w temacie. Brakuje ludzi z Twoim doświadczeniem Wolandzie.
apologises
Przyznam, że nie lubię terminu "narkomania", bo opisuje on różne i nie przystające do siebie zjawiska. Alkohol to też de facto narkotyk, tylko z przyczyn kulturowych nieco inaczej traktowany. W każdym razie czym innym jest marihuanizm, czym innym amfetaminizm i czym innym np. kokainizm czy heroinizm. Ten pierwszy powoduje skutki dalece mniej szkodliwe od alkoholizmu, bo właściwie tylko pewne otępienie i brak motywacji. Nie mówiąc już o tym, że niektóe narkotyki nie wywołują uzależnienia fizycznego (marihuana, haszysz, LSD, amfetamina).
Natomiast obojętnie jaki narkotyk - z alkoholem włącznie - nasila objawy schizofrenii i "znosi" pozytywne działanie leków. Mało tego, ponowne doprowadzenie schizofrenika do normy trochę trwa.
Alkohol jest narkotykiem, uzależnienie pozostanie uzależnieniem, leczenie jednego i drugiego odbywa się na podobnych zasadach. Rozmawiając z kolegami, wielu brało i piło , wybijają się różnice. Poczucie siły i spadek mocy przy amfie jest nieporównywalny z alkoholem. Skutki na zmianie wagi ciała również. Efekty halucynacji po alkoholu, a częścią prochów zupełnie na innych etapach rozwoju nałogu . Z rozmów z terapeutami wynikają podobne wnioski. Część zaburzeńców częściej też skacze po różnego typu środkach. Ciekawy temat i chyba bardziej na forum niż w historii Wojtka. Zwracam uwagę, że przy niepełnych danych o jego żonie prędzej przypisałbym zaburzenia z pogranicza (lub podobne) na bazie dda i mocniejsze niż gdyby jego żona piła. Leki na schizofrenię przepisuje się bardzo często przy połączeniu nałogu i zaburzenia osobowości. Takie połączenie nie wróży dobrze.
apologises
Niezależnie od szkodliwości nałogu, wniosek praktyczny jest jeden: od osób uzależnionych od środków zmieniających świadomość (a także hazardzistów, bo mają podobne zachowania) należy po prostu spie... w podskokach
Ano najlepiej, choć będąc alkoholikiem nie uznaję żadnego głaskania uzależnionych, widzę że ludzie wychodzą z nałogów. Stają się wartościowymi. Zgrozą jest współuzależnienie, jak u autora. Choć to wydaje się niesprawiedliwe, czeka chłopaka sporo pracy nad sobą i dziećmi.
Przy wcześniejszych odejściach zawsze wpadała w inne towarzystwo i znajdywała sobie chłopaka i mówiła mi że się rozchodzimy a za parę dni widzieli ją ludzie z nowym chłopakiem a następnie po ok. 1.5 miesiąca przychodziła pod mój dom i zaczynaliśmy wszystko od nowa. drugim razem był było tak samo tylko że w czasie rozłąki założyła sobie spirale bo mówiła że pani doktor doradziła jej tą wkładkę bo jest obciążona rakiem po matce. ale jak się zeszliśmy to ją zdjęła bo pani doktor ją naciągnęła na zabieg żeby zarobić na niej trochę pieniędzy. i od tamtej pory minęło 10 lat jak jej się znowu pogorszyło i odeszła bo mnie przestała kochać. Prawdopodobnie tak samo zrobiła jak z wcześniejszymi odejściami pomogło jej w tym zauroczenie w osobie która jej pomaga wyjść z nałogu narkotycznego. Zauważyłem jej obojętność do mojej osoby w styczniu 2016 r. a do rodziny w kwietniu. Fakt jest taki że ma bardzo ładny wygląd i faceci się w niej szybko zakochują. Najgorsze to jest to że jak poczułem że ją tracę w maju to dowiedziałem się jak ja ją bardzo kocham i do tej pory to uczucie we mnie jest i nie mogę się jego pozbyć chociaż przeczuwam że cudzołoży.
Niezły szał. O zachowaniu Twojej żony już się wypowiedziałem. Spirale i wkładki jako antidotum na raka? Ani ze mnie ginekolog, ani onkolog, ale niezły przekręt z jej strony. Kto za te fanaberie bulił? Czy żona pracuje? Kto utrzymuje dom, dzieci?
Dobrze Ci radzę zasuwaj do psychologa. Jesteś podatny na nią chorobliwie. Łykasz takie bajki jak ja swego czasu.
Komentarz doklejony:
I kochaj ją sobie ile chcesz, ale naucz się żyć bez jej manipulacji i wykorzystywania. To jest współuzależnienie, niszczy tak samo jak jej nałóg. Bez stawiania granic i konsekwencji padniesz.
Przy wcześniejszych odejściach zawsze wpadała w inne towarzystwo i znajdywała sobie chłopaka i mówiła mi że się rozchodzimy a za parę dni widzieli ją ludzie z nowym chłopakiem a następnie po ok. 1.5 miesiąca przychodziła pod mój dom i zaczynaliśmy wszystko od nowa.
Dlaczego Ty się godzisz na takie patologiczne sytuacje? Dlaczego uważasz, że nie zasługujesz na coś więcej od życia? Nie szkoda Ci chować dzieci w atmosferze takiego wynaturzenia?
Komentarz doklejony:
Cytat
Jak mieszkaliśmy razem i przyjeżdżała popołudniu z pracy i podchodziła do mnie to czułem jak mi się robią nogi z waty i w środku się cały trzęsłem nie wiem dlaczego takie emocje przywoziła.
Jeśli atmosfera, którą stwarza partnerka-narkomanka, tak działa na Ciebie, to jak myślisz, Twoje dzieci są z tytanu?
Nie maja matki, to jedno, ale co usprawiedliwia Ciebie jako ojca? Ojciec jest od tego aby chronić, a gdzie jest ich ochrona? Ten kto powinien je chronić pogodził się z patologiczną sytuacją i poddaje się jej?
Jakbyś zniknął po komentarzu Amor.
Uświadomienie sobie swojej krótkowzroczności wobec własnych dzieci jest bolesne i niewygodne. Dużo pisałeś jak Ty się czujesz, co nawyrabiała Twoja żona, jak Ciebie skrzywdziła. O tym jak się zachowują wasze dzieci, co przeżywają, co mówią, jakie trudności zaczynają stwarzać nie ma nic.
Szarpiecie się oboje tak mocno, że nie dostrzegacie zbyt wiele co się dookoła dzieje. Normalne w takich sytuacjach, ale sytuacja normalna nie jest. Dostrzegasz jej powagę? Dostrzegasz skutki dla dzieci? Nie żyjecie już przecież dla siebie samych.
od początku pisaliśmy o dzieciach,też nie reagował.
Ona ma do dzieci prawo,jak przyjdzie naćpana i je zabierze -wolno jej/babcia jej nie zatrzyma/
Jedyna nadzieja w tym ze ma teraz inne zajęcia.
I to jest czas żeby spotkać się z prawnikiem,próbować porozmawiać z jej lekarzami,terapeuta.Powiedzieć im w jakim ona jest stanie,że bierze i jaka jest sytuacja.Przecież wiedzą jak dużym ona jest zagrożeniem dla dzieci.
Zagrożenie jest oczywiste i rzeczywiste. Jestem pewny, że skutki tego bagienka dzieciaki już od dawna odczuwają i przyjdzie im srogą cenę w przyszłości zapłacić. Pytaniem zostaje czy autor cokolwiek dostrzega?
Od czasu gdy żonie się pogorszyło też córka zaczęła się gorzej zachowywać zaczęła brzydko się odzywać do dziadków kolegów i koleżanek w ogóle się nie słucha robi co chce a jak się jej zachcianek nie spełni ton wymusza płacze.U synek też zauważyłem większe nerwy i wymuszanie prawdopodobnie uczy się od starszej siostry. Wysłałem pismo do poradni od narkotyków i psychiatry tam gdzie chodzi ale odpisali że nie podają informacji o swoich pacjentach zgodnie z ustawom o ochronie danych osobowych i tajemnicą lekarską. Od jakiegoś czasu zauważyłem że nie unosi się pychą tylko zaczyna myśleć trzeźwo przestała chodzić na terapię grupową dla narkomanów bo powiedziała że jej to nic nie pomaga, będzie chodzić indywidualnie do psychologa, psychiatry. Mówi mi że jest chora na nerwice lękową ma depresje poporodową po urodzeniu synka 19 miesięcy i chce się zabić ale nie zrobi tego bo ma małe dzieci do wychowania. chce iść ze mną na terapie rodzinną.
Wojtek a kto w prywatnych sprawach pisze oficjalne pisma?????
Oni muszą odpowiedzieć w tym samym oficjalnym tonie według procedur.
Jesteś partnerem osoby chorej.
Osobiście idziesz do poradni /jako osoba współuzależniona-o czy pisał Apologises/i prosisz o poradę co robić w takiej sytuacji.
Pytasz co robić bo martwisz się o dzieci,obawiasz się powierzyć je choremu,niestabilnemu człowiekowi uzależnionemu od narkotyków i opinii narkomana.Która na dodatek przerwała terapię.Mówisz co wiesz od niej,,że jej się żyć nie chce,chce się zabić" itd NAGRYWAJ TO.
Rozmawiaj z fachowcem.Bo tutaj padło już kilka diagnoz.Nie wiem kto je stawia,narkoman?To tylko jej słowa.
Powinieneś chodzić z nią do lekarzy,powinieneś mieć wgląd w dokumentacje/jej deklaracja na papierze/Może zostać skierowania na terapię w zamkniętym oddziale.W moim mieście w zwykłym szpitalu jest taki oddział dla uzależnionych.
Psycholog,psychologowi nierówny.
Dla dzieciaków szukasz poradni psychologicznej /może przy por uzależnień ?/
Nie sugeruj się tym że ciut się jej poprawiło bo to chodząca bomba zegarowa zagrażająca dzieciom.
Pisze się tutaj sporo o poradniach. Jestem po półrocznej prywatnej terapii, która pomogła mi stanąć na nogi i zacząć trzeźwo myśleć. Ale, ponieważ czuję, że to za mało, że właściwie ledwo zaczepiłam o czubek góry problemów, jakie w sobie noszę, ze współuzależnieniem włącznie, postanowiłam iść do poradni. Problemów z zapisaniem się żadnych, pierwsze spotkanie już po dwóch tygodniach, po kolejnych dwóch następne. I...wielkie rozczarowanie. Pani terapeutka okazała się być osobą niesamowicie pokręconą, w kolejnych zdaniach zaprzeczała temu, co powiedziała wcześniej, opowiadała bzdury o wychowywaniu dzieci, relacjach w rodzinie i jedyne, czym tak naprawdę była zainteresowana to alkoholizm. Do tego wykazała się tak kompletnym brakiem empatii, chwilami wręcz agresją, że w pewnym momencie po prostu przeprosiłam za zabieranie czasu i wyszłam. Po 45 minutach rozmowy z nią miałam mętlik większy niż przed terapią.
Mam w związku z tym pytanie : czy możliwe jest, by to właśnie nieodpowiednio prowadzona terapia doprowadziła do tak dziwnych zachowań u osób leczących się? Przecież nieświadomy pacjent jest w rękach terapeuty, jak dziecko - przyjmuje wszystko bez wahania. Gdybym sama nie miała wcześniej kontaktu z naprawdę profesjonalnie pochodząca ciepłą, empatyczną, a jednocześnie niezwykle mądrą osobą, myślałabym, że zachowania pani z poradni są właściwe. A z pewnością nie były.
Jenko, psychologia i terapie to zarówno część medycyny, jak i ogromny biznes. Nie ma się co oszukiwać, że zajmują się tym sami przyzwoici, wyuczeni ludzie z powołania. Nie jest też żadną tajemnicą, że spora część z nich wybiera taki, a nie inny zawód z powodu własnych problemów. To są tylko ludzie. Sam do psychologów miałem spore szczęście, udało mi się ominąć tych bez pasji lub lekko zaburzonych. Trzeba próbować. Nie każdy rodzaj terapii bywa skuteczny w każdym przypadku.
Wojtku, do papierów żony nie musisz mieć teraz dostępu. W przypadku sprawy rozwodowej, o opiekę nad dziećmi lub uregulowanie kontaktów żona będzie zmuszona sama dostarczyć odpowiednie wypisy i zaświadczenia. Tym się na zapas nie martw. Coś się zaczyna dziać znów nie tak z "przyjacielem" żony, podobne źródło może mieć wylot z terapii grupowej. Terapeuci raczej połapali się, że tych dwoje ma coś wspólnego poza terapią i ich wywalili. Sypie im się i stąd propozycja żony o terapii małżeńskiej. Myślę, że możesz ten fakt wykorzystać. Postaw warunki, aby tam iść. Zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci, jej część w utrzymaniu dzieci itd .
Niezależnie od reszty wydarzeń zacznij wreszcie swoją terapię dla współuzależnionych. Idź też z dziećmi do poradni psychologicznej dla dzieci, choćby przychodni pedagogiczno-oświatowej.
Dziękuję wszystkim za porady.Podpuściłem ją mówiąc że rozmawiałem z nim długo przez telefon i powiedział mi że się z nią całował. Żona powiedziała mi że raz go pocałowała w usta na pożegnanie i spytała się czy jeszcze coś mówił odpowiedziałem że nie ale prosiła żebym nikomu z rodziny o tym nie mówił i powiedziała że zauroczyła się w nim na kilka dni. Teraz mówi że on szuka sobie dziewczyny i chce sobie ułożyć życie a moja żona szuka dodatkowych psychologów bo nie może dać sobie rady ze sobą. Dziećmi na razie wymieniamy się jak jakimiś zabawkami ale ona mówi że dzieci są dopiero teraz szczęśliwe, wszyscy z rodziny mówią jej że źle robi z dziećmi a ona odpowiada że ma swoje lata i nikt jej nie będzie mówił co ma robić bo ona sama wie co w jej sercu się dzieje.
Wojtek co w sercu się dzieje może wie,ale co w głowie to już gorzej.Nie traktuj jej jak osoby zdrowej.U niej nakładają się choroby.Schizofrenia,depresja do tego używki.Oddajesz jej dzieci jesteś pewien ze są z nią bezpieczne?Lekarz który ją prowadzi może to potwierdzić?Ją od środka roznosi,gna.
Żona szuka ,,dodatkowych psychologów"w kwietniu się troszkę leczyła,miesiąc temu troszkę,teraz szuka.To są tylko jej słowa.
Problem jest taki z moją żoną że nie chce ze mną mieszkać i nie chce rozwodu chce separacji ale nie przez sąd mówi że chce być z daleka ode mnie żeby z powrotem mnie pokochać tylko że ja z dnia na dzień mam coraz miej siły do życia i się boję że
zabraknie mi jej do wychowywania dzieci i zarabiania pieniędzy.
Czytam i nie moge zrozumiec co ty robisz. Co to za akcje ? Zona sobie znalazla chlopaka na kilka dni , dwa razy mnie zostawalila . Chce sobie odpoczac ode mnie !!!. Szuka psychologow ? Chyba wszystcy w okolica ja juz znaja. Najlepiej pojedz raz za nia do tego psychologa. Wez sie ogarnij chlopie i ratuj Siebie i dzieci zanim ona was zniszczy. Zachowujesz sie jak maly kundelek , ktory dostaje baty kazdego dnia ,a jak go pani poglaszcze to sie cieszy jak maly dzidzius. Na prawde , pzrestan myslec o niej i zacznij myslec o dzieciach. Najlepiej walczyc o pelna opieke bo to przynajmiej ja zmotywuje do faktycznych dzialan by wyjsc z uzaleznien. Nie wiem , ale czytam duzo historii na tej stronie i czasami odnosze wrazanie ,ze ludzie uwielbiaja byc katowani psychicznie.
Komentarz doklejony:
Jeśli chcesz uratować coś ze swojej rodziny i godności musisz być do bólu logiczny, umieć rozmawiać. Bez tego nie ma jak ci pomóc.
Od kiedy twoja żona jest pod opieką specjalisty? Czy sama zdecydowała się leczyć, czy to była wasza wspólna decyzja?
Po tylu latach z nią masz dość poharataną psychikę. Zadbaj o siebie, bo jesteś współuzależniony. Skorzystaj z psychologa. Wiem co mówię, jestem mężem kobiety z zaburzeniem z pogranicza. Pamiętaj, dzieci, majątek, adwokat i psycholog. Nie odpuszczaj niczego i pozwól żonie wejść w jej bagno. Ona musi zacząć tonąć, by móc jej pomóc. Przyjdzie sama do Ciebie bez Twoich starań, wtedy pomyślisz co dalej i zrobisz wszystko już na swoich zasadach.
Jenko, to prawdopodobnie terapia grupowa, otwarta. Jest pełen zakres z psychiatrą włącznie. I jest romans, choć to pilnują terapeuci to plaga na grupowych. Wojtku, czy amant żony też chodzi na tę terapię?
Ale najważniejsze są dzieci .
Cytat
Cytat
Możesz to nagrywać? jak mogłaby opiekować się dzieciakami?
Masz kogoś do pomocy?
O chorobach narkomana z którym się zdaje nikt Ci nie powie,ale może lekarz prowadzący żonę z Tobą porozmawia/dla dobra dzieci/Musisz mieć jakiś papier w ręce by o nie walczyć.
Jesteś gotowy poprzestawiać swoje życie czy jesteś tu tylko po to by wróciła?
Komentarz doklejony:
a jeśli będziesz chciał ją zatrzymać na siłę to i tak nic z tego...ona za chwilę zrobi to samo...nie będzie nawet zastanawiać się jaką wyrządza Wam krzywdę...dopóki nie zrozumie ,że jest uzależniona i chora i nie podejmie stosownego leczenia, a i wtedy nie ma nawet gwarancji...
Mam raczej pewność, że żona nie jest schizofreniczką. Co dokładnie bierze?
Komentarz doklejony:
Jej ojciec jest sam bo jego żona umarła 4 lata temu na raka jak miała 47 lat.
jej ojciec pracuje w kopalni.Moi rodzice są po rozwodzie od 27 lat ale żyją od początku w dobrych relacjach pracowali razem w elektrowni bo są od 3 lat na emeryturze i teraz pomagają mi wychowywać dzieci bo pracuję na zmiany w elektrowni. Wszyscy rodzice nie są uzależnieni od alkoholu czy innych używek a zwłaszcza przemocy oprócz jej mamy która lubiła alkohol. Mówiła że jest uzależniona od metaamfetaminy i marihuany.
Mocne rzeczy bierze. Słuchaj apologises, dobrze pisze.
Po tym co opisujesz to Twa luba ma nawrót i to mocny. Ściemnia na kilometr. Niestety jest chora.
Jedynym sposobem by jej pomóc to puścić ją wolno, aż osiągnie dno. Jej dno.
Sam to przechodziłem i takich historii słyszałem wiele. Ten jej kolega z terapii może faktycznie chce jej pomóc a ona wpadła w ciąg i chce poćpać i pociupciać. Może być też opcja, że kolega widzi łatwy materiał do bzykania. Nie wiem.
To że nie bierze włóż między bajki.
Jest jedna poważna różnica między alkoholikami, a narkomanami. U alkoholików do 30% chorych ma jakieś zaburzenia, u narkomanów ponad 70. Widać to zwłaszcza na meetingach, nie potrafią na trzeźwo cieszyć się i doceniać prostych rzeczy, radości. Dodatkowo doliczyć trzeba działanie substancji psychoaktywnych. Prochy dużo poważniej zżerają układ nerwowy. Będziesz Wojtku miał ciężką przeprawę z żoną. Szukaj pomocy dla siebie, wiedzy, byś umiał reagować na jej manipulacje. Będzie szukać szansy na swoich zasadach w Twoim poczuciu winy, odpowiedzialności. A jest w tym dobra, jeśli parę lat potrafiła oszukiwać. Jest strona ,która może pomóc Tobie i dzieciom' www.uzależnienia.org.pl i www.narkomania.org.pl .
Komentarz doklejony:
Żona nie opuściła domu, by odetchnąć i zatęsknić. Nie kazał jej tego zrobić też żaden terapeuta. Odzywa się w takim myśleniu Twoje współuzależnienie. To jej stały numer. Pozwala sobie, by nikt jej nie pilnował, zagłusza resztę sumienia i przygotowuje miękkie lądowanie u Ciebie jak zaczną się kłopoty.
Jak się kończyły jej poprzednie powroty? Długi? Konflikty z prawem? Konsekwencje zdrowotne?
Cytat
Nieprawda, każdy narkoman i każdy alkoholik ma nieprawidłową osobowość lub chorobę psychiczną. Minimum przed wdepnięciem w nałóg, to tzw. osobowość niedojrzała, charakteryzująca się:
- Niską odpornością na frustrację.
- Niską inteligencją emocjonalną.
- Daleko posuniętym egoizmem i egocentryzmem.
- Tzw. neofilią, czyli ciągłym poszukiwaniem nowości.
(Niektórzy psycholodzy dodają tu jeszcze inne cechy, ale te cztery akurat przewijają się wszędzie).
Oczywiście po rozwinięciu nałogu osobowość się poważnie zmienia na minus, czasem nawet na psychopatię wtórną (tzw. psychodegenerację alkoholową czy narkotykową).
Zaburzenia typu syndrom dda będące "wynalazkiem" anonimowych alkoholików nie są klasyfikowane przez psychiatrię czy psychologię na równych zasadach jak borderline, narcyzm czy psychopatia. Oczywiście to złe podejście, bo czynią swoje spustoszenie.
Narkomania czyni większe szkody, co nie umniejsza skutków alkoholizmu. I jedno i drugie jest groźne. Wojtek ma po prostu dużo mniejsze szanse z żoną ćpunką niż alkoholiczką, jej zaburzenia również będą poważniejsze. Same objawy głodu są silniejsze.
Dobrze, że wypowiadasz się w temacie. Brakuje ludzi z Twoim doświadczeniem Wolandzie.
Przyznam, że nie lubię terminu "narkomania", bo opisuje on różne i nie przystające do siebie zjawiska. Alkohol to też de facto narkotyk, tylko z przyczyn kulturowych nieco inaczej traktowany. W każdym razie czym innym jest marihuanizm, czym innym amfetaminizm i czym innym np. kokainizm czy heroinizm. Ten pierwszy powoduje skutki dalece mniej szkodliwe od alkoholizmu, bo właściwie tylko pewne otępienie i brak motywacji. Nie mówiąc już o tym, że niektóe narkotyki nie wywołują uzależnienia fizycznego (marihuana, haszysz, LSD, amfetamina).
Natomiast obojętnie jaki narkotyk - z alkoholem włącznie - nasila objawy schizofrenii i "znosi" pozytywne działanie leków. Mało tego, ponowne doprowadzenie schizofrenika do normy trochę trwa.
Niezależnie od szkodliwości nałogu, wniosek praktyczny jest jeden: od osób uzależnionych od środków zmieniających świadomość (a także hazardzistów, bo mają podobne zachowania) należy po prostu spie... w podskokach
Dobrze Ci radzę zasuwaj do psychologa. Jesteś podatny na nią chorobliwie. Łykasz takie bajki jak ja swego czasu.
Komentarz doklejony:
I kochaj ją sobie ile chcesz, ale naucz się żyć bez jej manipulacji i wykorzystywania. To jest współuzależnienie, niszczy tak samo jak jej nałóg. Bez stawiania granic i konsekwencji padniesz.
Cytat
Dlaczego Ty się godzisz na takie patologiczne sytuacje? Dlaczego uważasz, że nie zasługujesz na coś więcej od życia? Nie szkoda Ci chować dzieci w atmosferze takiego wynaturzenia?
Komentarz doklejony:
Cytat
Jeśli atmosfera, którą stwarza partnerka-narkomanka, tak działa na Ciebie, to jak myślisz, Twoje dzieci są z tytanu?
Nie maja matki, to jedno, ale co usprawiedliwia Ciebie jako ojca? Ojciec jest od tego aby chronić, a gdzie jest ich ochrona? Ten kto powinien je chronić pogodził się z patologiczną sytuacją i poddaje się jej?
Uświadomienie sobie swojej krótkowzroczności wobec własnych dzieci jest bolesne i niewygodne. Dużo pisałeś jak Ty się czujesz, co nawyrabiała Twoja żona, jak Ciebie skrzywdziła. O tym jak się zachowują wasze dzieci, co przeżywają, co mówią, jakie trudności zaczynają stwarzać nie ma nic.
Szarpiecie się oboje tak mocno, że nie dostrzegacie zbyt wiele co się dookoła dzieje. Normalne w takich sytuacjach, ale sytuacja normalna nie jest. Dostrzegasz jej powagę? Dostrzegasz skutki dla dzieci? Nie żyjecie już przecież dla siebie samych.
Ona ma do dzieci prawo,jak przyjdzie naćpana i je zabierze -wolno jej/babcia jej nie zatrzyma/
Jedyna nadzieja w tym ze ma teraz inne zajęcia.
I to jest czas żeby spotkać się z prawnikiem,próbować porozmawiać z jej lekarzami,terapeuta.Powiedzieć im w jakim ona jest stanie,że bierze i jaka jest sytuacja.Przecież wiedzą jak dużym ona jest zagrożeniem dla dzieci.
Oni muszą odpowiedzieć w tym samym oficjalnym tonie według procedur.
Jesteś partnerem osoby chorej.
Osobiście idziesz do poradni /jako osoba współuzależniona-o czy pisał Apologises/i prosisz o poradę co robić w takiej sytuacji.
Pytasz co robić bo martwisz się o dzieci,obawiasz się powierzyć je choremu,niestabilnemu człowiekowi uzależnionemu od narkotyków i opinii narkomana.Która na dodatek przerwała terapię.Mówisz co wiesz od niej,,że jej się żyć nie chce,chce się zabić" itd NAGRYWAJ TO.
Rozmawiaj z fachowcem.Bo tutaj padło już kilka diagnoz.Nie wiem kto je stawia,narkoman?To tylko jej słowa.
Powinieneś chodzić z nią do lekarzy,powinieneś mieć wgląd w dokumentacje/jej deklaracja na papierze/Może zostać skierowania na terapię w zamkniętym oddziale.W moim mieście w zwykłym szpitalu jest taki oddział dla uzależnionych.
Psycholog,psychologowi nierówny.
Dla dzieciaków szukasz poradni psychologicznej /może przy por uzależnień ?/
Nie sugeruj się tym że ciut się jej poprawiło bo to chodząca bomba zegarowa zagrażająca dzieciom.
Komentarz doklejony:
sobie też.
Mam w związku z tym pytanie : czy możliwe jest, by to właśnie nieodpowiednio prowadzona terapia doprowadziła do tak dziwnych zachowań u osób leczących się? Przecież nieświadomy pacjent jest w rękach terapeuty, jak dziecko - przyjmuje wszystko bez wahania. Gdybym sama nie miała wcześniej kontaktu z naprawdę profesjonalnie pochodząca ciepłą, empatyczną, a jednocześnie niezwykle mądrą osobą, myślałabym, że zachowania pani z poradni są właściwe. A z pewnością nie były.
Wojtku, do papierów żony nie musisz mieć teraz dostępu. W przypadku sprawy rozwodowej, o opiekę nad dziećmi lub uregulowanie kontaktów żona będzie zmuszona sama dostarczyć odpowiednie wypisy i zaświadczenia. Tym się na zapas nie martw. Coś się zaczyna dziać znów nie tak z "przyjacielem" żony, podobne źródło może mieć wylot z terapii grupowej. Terapeuci raczej połapali się, że tych dwoje ma coś wspólnego poza terapią i ich wywalili. Sypie im się i stąd propozycja żony o terapii małżeńskiej. Myślę, że możesz ten fakt wykorzystać. Postaw warunki, aby tam iść. Zwłaszcza jeśli chodzi o dzieci, jej część w utrzymaniu dzieci itd .
Niezależnie od reszty wydarzeń zacznij wreszcie swoją terapię dla współuzależnionych. Idź też z dziećmi do poradni psychologicznej dla dzieci, choćby przychodni pedagogiczno-oświatowej.
Żona szuka ,,dodatkowych psychologów"w kwietniu się troszkę leczyła,miesiąc temu troszkę,teraz szuka.To są tylko jej słowa.
zabraknie mi jej do wychowywania dzieci i zarabiania pieniędzy.