Logowanie

Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Ostatnio Widziani

Shoutbox

Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

NowySzustek
29.03.2024 06:12:22
po dwóch latach

Zraniona378
21.03.2024 14:39:26
Myślę że łzy się nie kończą.

Szkodagadac
20.03.2024 09:56:50
Po ilu dniach się kończą łzy ?

Szkodagadac
19.03.2024 05:24:48
Ona śpi obok, ja nie mogę przestać płakać

Zraniona378
08.03.2024 16:58:28
Dlatego że takie bez uczuć jakby cioci składał życzenia imieninowe. Takie byle co

Metoda 34 kroków

Metoda 34 kroków dla kryzysu w małżeństwie na odzyskanie pewności siebie w oczach partnera.

1.Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj.
2.Nie dzwoń często.
3.Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku.
4.Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu.
5.Nie prowokuj rozmów o przyszłości.
6.Nie proś o pomoc członków rodziny-masz wsparcie teściów póki są po Twojej stronie.
7.Nie proś o wsparcie duchowe.
8.Nie kupuj prezentów.
9.Nie planuj wspólnych spotkań.
10.Nie szpieguj, to Cię zniszczy.
11.Nie mów 'kocham Cię'.
12.Zachowuj się tak, jakby w Twoim życiu było wszystko w porządku.
13.Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny.
14.Nie siedź, nie czekaj na żonę/męża , bądź aktywny, rób coś.
15.Będąc w kontakcie z nim/nią postaraj się mówić jak najmniej.
16.Jeżeli pytasz co robił/a w ciągu dnia, przestań pytać.
17.Musisz sprawić, że Twój partner zauważy w Tobie zmianę, że możesz żyć dalej z nim/nią lub bez niej/niego.
18.Nie bądź opryskliwy lub oziębły, po prostu zachowaj dystans.
19.Okazuj jedynie zadowolenie i szczęście.
20.Unikaj pytań dotyczących związku do chwili, gdy zechce sam/a z Tobą o tym rozmawiać.
21.Nie trać kontroli nad sobą.
22.Nie okazuj zbytniego entuzjazmu.
23.Nie rozmawiaj o uczuciach.
24.Bądź cierpliwy.
25.Nie słuchaj co naprawdę mówi do ciebie.
26.Naucz się wycofywać, gdy chcesz zacząć mówić.
27.Dbaj o siebie.
28.Bądź silny i pewny, mów cicho i spokojnie.
29.Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić,Twoje konsekwentne działania mówią więcej niż słowa.
30.Nie pokazuj zagubienia i rozpaczy.
31.Nie wierz w nic co usłyszysz i 50% tego co widzisz.
32.Rozmawiając nie koncentruj się na sobie.
33.Nie poddawaj się.
34.Nie schodź z raz obranej drogi.

zdrada - najlepsze co mnie spotkałoDrukuj

Zdradzona przez mężaTrafiłam tu późno po zdradzie ale postanowiłam opisać moja historie ponieważ jest uwienczona happy endem. Historia mojego małżeństwa, które kiedyś uważałam za udane i szczęśliwe. Po urodzeniu dziecka sporo przytyłam i tak juz zostalo. Nigdy nie miałam z tego powodu kompleksów, a wir pracy i obowiązkow sprawiał, ze nie w głowie mi byly makijaże, sukienki czy diety. Pomimo to nasze pozycie seksualne i malzenskie bylo udane. Do czasu az maz stal sie troche nieobecny, troche wycofany. Praktycznie nie byl zainteresowany mna fizycznie, chociaz nadal dobrze sie dogadywalismy w pozostalych kwestiach. Co raz poźniej wracal z pracy, co raz czesciej jezdzil w delegacje. W końcu przez pomyłke wysłał do mnie smsa, który miał byc do kochanki. Pamietam pierwsze dni po odkryciu zdrady, az wzielam wolne z pracy. Tak byłam skołowana, że prawie nie jadłam. Pierwszy raz w życiu poczułam się nieatrakcyjna, niezadbana, niekochana, zdradzona. Mąż za to opowiadał mi, że kochanka była brzydka, nieatrakcyjna i głupia, podobno nie umiala sie nawet wyslowic. Doświadczonych i mądrych pewne nawet to nie zdziwi, że tak właśnie mówił. Przespal sie z nia bo rzekomo czegoś brakowało mu w domu, czyt mojego ciepła i uwagi. I pewnie nie zdziwi Was, ze to ja okazywałam mu zainteresowanie, prosilam by nie jezdzil tak czesto w delegacje (do niej), by nie zostawał do pozna w pracy (z nia), byśmy spedzili troche czasu razem i nawet na seksualne sugestie nie reagowal. Ale najwidoczniej mial mnie za taką głupią, której wciśnie, że to ja go zaniedbałam i wepchnęłam w ramiona innej, w dodatku brzydkiej i głupiej. Od momentu zdrady calkiem przestalam mu wierzyc. Jego tłumaczenia, że mnie kocha ale zamiast ze mną to wolał sypiać z kobietą, która jest fatalna i brzydka, sprawiły, że już całkiem mu w nic nie wierzyłam. Pojechalam do jego pracy aby przekonac sie kim jest kochanka. Zobaczylam przeciwienstwo tego co mi opisywal. Ładna, zgrabna dziewczyna o miłej buzi. Widzac jej urode zaczelam rozumiec skad mial motywacje do tworzenia tych wszystkich delegacji. Akurat przy mnie zaczela z kims rozmawiac i sie okazalo, ze jest nawet elokwentna. Było mi aż słabo. Wybiegłam z jego firmy, była ładna pogoda i usiadlam na ławeczce w parku obok. Az mi sie wymiotowac chcialo. Cos we mnie peklo. Nigdy mu nie powiedzialam ze ją widzialam. Wrocilam do domu i nie odzywalam sie do niego przez nastepne tygodnie, nie umialam z nim rozmawiac. On mnie błagał o wybaczenie ale ja nie umialam wybaczyc. Mialam isc do psychologa. Ale zamiast tego poszlam na fitness. Zaczelam biegac. Zmienilam diete. Chudlam w oczach. Mialam okazje do zakupu nowych ubran, to byly sukienki, spodniczki, wszystko to czego dotad nie nosilam. Mezczyzni zaczeli sie za mna ogladac na ulicy. Czulam jak sie zmieniam. Maz nie rozumial co robie, zastanawiał sie czy kogos mam. A ja nie moglam na meza patrzec wiec wychodzilam z domu jak najczesciej, spotykalam sie z kolezankami, wynajdywalam sobie nowe zajecia. Cos we mnie umieralo i cos sie rodzilo. Nawet moj syn, ktory wtedy szedl na studia mówił, że widzi moja przemiane i ze jest super. Maz nalegał na wspólna terapie. Nie umiałam z nim rozmawiac, ani patrzec na niego. Nie wierzyłam w zadne słowo. Przeciez powiedzial mi, że jeździł do kobiety, która mu sie wcale nie podoba. Bo sadzil, ze to chce uslyszec. Bo sadzil, że ja w to uwierze! Obsmarował ją do mnie, nie wiedząc, że łatwo ją znajdę i zobaczę. Czulam, że terapia i każdy jego pomysł jest tylko gadaniem tego co chce usłyszeć, aby mnie udobruchać i odzyskać dawne wygodne życie. Czas mijał. W końcu poznałam kogoś nowego. I to był przełomowy moment na decyzje o rozwodzie, wyprowadzkę i wtedy poczulam sie naprawde szczesliwa. Możecie mi wierzyc lub nie ale nawet w młodosci nie bylam tak trakcyjna jak teraz. I mąz nigdy nie traktował mnie tak dobrze jak obecny partner. Jest mi tak dobrze jak nigdy. Nie bylabym w tym miejscu gdyby nie zdrada. A maz? Podobno rodzina i wspolni dawni przyjaciele pocieszaja go po moim odejściu. A moglo by odwortnie... byłam bliska użalania się nad sobą, jaka to ja biedna, zdradzona, skrzywdzona. Ale nie chcialam byc w tej roli. Nie chcialam chodzic nawet na terapie po jego zdradzie. Moja terapia bylo stworzenie nowej siebie i nowego życia dla siebie. Ciesze sie, że zostalam zdradzona. Zaluje, ze tak poźno dostałam zimny kubeł wody na łeb. Drodzy zdradzeni i drogie zdradzone, wszystko co nas spotyka może okazać się nową szansą. Każdy koniec jest początkiem. Pozdrawiam wszystkich.
3739
<
#100 | Deleted_User dnia 20.07.2016 13:44
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Są tu wszyscy, ci którzy uczciwie wybaczyli, ci co sądzą że wybaczyli, ci którzy wiedzą że wybaczyć nie umieją, ci którzy są przekonani ,że nigdy nie warto wybaczyć, wreszcie nawet ci którzy dostali wybaczenie ,a sami nie potrafią wybaczyć.
To bardzo indywidualna kwestia.
Wreszcie zobaczyłem to czego mi w tej historii brakowało. Uczucia zgadzają się z wydarzeniami, było zwątpienie, próby zanim nie zapadła decyzja o odejściu. Zdrada jest niełatwa, decyzja nie spadła z nieba. I jestem pod wrażeniem uczciwości i cierpliwości w tłumaczeniu.
3739
<
#101 | Deleted_User dnia 20.07.2016 14:56

Cytat

Haaka, fajną masz logikę. Mąż zdradza żonę, olewa jej próby zbliżenia się i naprawienia relacji, zdradzona żona w końcu odchodzi - współczujemy biednemu mężowi, który uwolnił się od podłej egoistki. smiley
To jest nie do ogarnięcia.

Skoro tak się chciałaś do męża zbliżyć, to dlaczego wcześniej nie poszłaś do siłowni i nie zaczęłaś ubierać się jak kobieta? Wydaje mi się, że samo rozłożenie ud w sypialni po 23-ciej to za mało, żeby w mężu znowu zaiskrzyło. Zresztą, jeżeli on już zakosztował innej, która nie zmuszą się do bycia kobietą, to w zasadzie już miałaś pozamiatane i to tylko z własnej winy.
3739
<
#102 | Deleted_User dnia 20.07.2016 15:31
jak Ty szybko zapomniałeś co u Ciebie się działo. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Czy chuda czy gruba czy chudy czy gruby każdy będzie zdradzany i nie ma tu znaczenia siłownia. Moja koleżanka wylewała siódme poty właśnie na takiej siłowni, wypiękniała ciało nabrało jędrności stosowała diety (dla męża też) ,ale jej mąż w tym czasie pił piwo z sąsiadką czyli rósł mu brzuch i sąsiadce też rósł-urodziła bliźniaki. Ale to tylko z piwa Z przymrużeniem oka. I nie siedzisz u nikogo w łóżku by oceniać. Nie zapominaj że też jesteś oceniany.
3739
<
#103 | Deleted_User dnia 20.07.2016 16:02
Anegdota napisała:

Cytat

Jak Ty szybko zapomniałeś co u Ciebie się działo...
I nie siedzisz u nikogo w łóżku by oceniać. Nie zapominaj że też jesteś oceniany.

Nie zapomniałem, co się działo. A co do oceniania, to robią to wszyscy na tym forum, również Ty. Po to w końcu jest to miejsce, żeby trochę innych pooceniać. Rozumiem, że gdybym był u Rity w łóżku, to miałbym prawo do oceny. Hmh, ciekawe...
Ja nie potępiam tego, co zrobiła Rita ze swoim małżeństwem. Mnie chodzi o to, że całą winę za to zrzuca na swojego nieszczęsnego męża, co mnie bardzo irytuje. Niestety w życiu ZAWSZE są dwie strony medalu (a może nawet trzy i więcej ;-)
Chodzi mi o to, że Rita z pewną dumą tutaj się chwali, że szybko i bez mrugnięcia okiem wyrzuciła za burtę zdradzacza zapominając, że jej były facet nie bez powodu zaczął oglądać się za innymi paniami.
A co do siłowni i "robienia się na laskę", to Rita zaczęła z tym już po fakcie chyba w jednym celu - złapania nowego samca.
3739
<
#104 | Deleted_User dnia 20.07.2016 16:14
Hakaa Ciebie boli to dlatego że też usłyszałeś rożne rzeczy na swój temat : może to było nie wyrzucanie śmieci, za długo siedziałeś w pracy albo leżałeś na kanapie z pilotem w ręku zamiast rozmawiać i tulić żonę która potrzebowała czułości i seksu, inaczej by nie znalazła tego w sieci. Nie nam to oceniać Ty wiesz sam co było tego powodem. Rita dokładnie wie czemu i dlaczego. To jej sprawa. Każdy tu pisze ze swojego punktu widzenia. OK. Ja nie oceniam bo to nie moja działka. Na mnie wylano hektolitry pomyj. I ja ponoszę konsekwencje swoich czynów. Do tego trzeba pokory. Boję się jednej rzeczy że lada moment Rita zostanie zlinczowana dlatego że chciał dodać komuś otuchy że można żyć inaczej po zdradzie a nawet lepiej. Tu odezwały się Panie którym to pomogło i że nie jest ich obowiązkiem wybaczenie na siłę. W każdym siedzi poczucie krzywdy. I w zdradzonym w zdradzaczu. Ale po co przerzucać się winą kto bardziej zawinił?Naprawdę to pomoże ale na chwilę. Tu są potrzebne działania a Rita zadziałała. i wyszło jej to na dobre bo tytuł brzmi że to najlepsze co ją spotkało.

Komentarz doklejony:
Tak naprawdę tylko Rita wie ile czasu zajęło jej działanie i uporanie się z bólem. Może ten ból tkwi do dziś. Nie wiesz Hakaa po jakim czasie prób związek się zakończył. Wiedzielibyśmy więcej co kierowało misiem że zdradził gdyby sam napisał ale też byłby pogryziony przez ludzi z poczuciem krzywdy. I nie ma tłumaczeń dlaczego. Bo nikt tak naprawdę tego nie chce słuchać. Na kilkadziesiąt osób tylko jedna wyciągnęła do mnie rękę. Reszta prawie zagryzła
3739
<
#105 | Deleted_User dnia 20.07.2016 16:29
Anegdoto, i tak możemy bez końca stukać te literki.
Jeżeli o mnie chodzi, to nie siedziałem z pilotem w ręku, nie unikałem przytulania ani seksu.
Odnośnie Rity i jej historii. Może być pociechą dla kobiet, które tkwią w toksycznych związkach i nie mają możliwości albo charakteru, żeby z tego wyjść i zacząć ludzkie życie. Zgadzam się z Ramirezem, że Rita po prostu wyszła za mąż z braku lepszej alternatywy i po latach niestety to wyszło. Myślę, że wiele jest takich małżeństw "alternatywnych" i to głównie z winy kobiet, które wychodząc za maż miały w głowie tylko "lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu".
3739
<
#106 | Deleted_User dnia 20.07.2016 16:30
po co znów oceniasz i snujesz domysły? stukaj w literki jak ma ci ulżyć:kapitulacja
3739
<
#107 | Deleted_User dnia 20.07.2016 16:40
O co ci chodzi z tym ocenianiem?
Nie wystawiłem jej oceny niedostatecznej ani bardzo dobrej.
Tutaj wszyscy piszą, żeby pokazać swój punkt widzenia i ja to robię, podobnie jak Ty.
Teraz dokonam oceny Rity: piątka za szybkie wyjście ze związku, jedynka za wejście w związek bez miłości.
13035
<
#108 | rita6 dnia 20.07.2016 16:47

Cytat

Zgadzam się z Ramirezem, że Rita po prostu wyszła za mąż z braku lepszej alternatywy i po latach niestety to wyszło. Myślę, że wiele jest takich małżeństw "alternatywnych" i to głównie z winy kobiet, które wychodząc za maż miały w głowie tylko "lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu".


Hakaa, nie obraź się ale takie bzdury na mój temat wypisujesz, że aż ręce opadają.
Gdybym męża nie kochała to by mnie ta zdrada raczej nie zabolała bo by mi było obojętne co się na jego materacu dzieje.
Ludziom na takim portalu jak ten trzeba tłumaczyć, że zdrada boli?
Ja nie należę do osób, które chcą żyć w bólu. Dbam o swój komfort psychiczny co nie znaczy, że jestem podłą egoistką.
To mąż mnie zdradził i skrzywdził a nie ja jego.
I jeśli myślisz, że zdradził mnie bo nie wyglądałam jak kobieta (pewnie byłam mężczyzną, że zaczął szukać kobiety Z przymrużeniem oka ) to ciekawi mnie z jakich powodów Ty zostałeś zdradzony? Bo urodą nie grzeszysz? Odcień koloru włosów nie ten co partnerka lubi? Idąc tym tokiem myślenia...

Zastanawiam się czy mój mąż ten tak zgłupiał po tym jak go zostawiłam.
I tak jak napisała Atrakcja, czytając te brednie cieszę się, że temat zdrady porzuciłam razem z mężem. Inaczej pewnie też bym zgłupiała z bólu.
3739
<
#109 | Deleted_User dnia 20.07.2016 16:50
Chciałabym przeczytać zakończenie Twojej historii. I pokomentować. Czy Ty też bronisz swojej żony przed oceną innych? czy mówisz biedna misia nie miała powodu do zdrady bo byłem bez skazy? itd itd. Naprawdę nie oceniam tylko bronię choć Rita chyba sobie sama już da radę z tym, najwyżej przestanie czytać i zlikwiduje konto bo to jest bez sensu. Zaproszenie na piwo w Wa-wie dała Kataszka bo chciała pogadać realnie ale co jej napisano? że po co jej głaskanie, a ona potrzebuje realnej pomocy. I nikt się nie rozpisuje nie pomaga jej. Ale na tym poście trzeba sobie poużywać a co tam!:cacy
13035
<
#110 | rita6 dnia 20.07.2016 17:21
Kontynuując moją myśl (...)

Cytat

Ja nie należę do osób, które chcą żyć w bólu. Dbam o swój komfort psychiczny co nie znaczy, że jestem podłą egoistką.


wałkowanie zdrady z mężem byłoby dla mnie zatruwaniem sobie życia.
A ja wolę być sama i oddychać czystym powietrzem niż prać brudy po jego zdradach.
Dbanie o siebie i szanowanie siebie nie powinno być mylone z bezwględnym egoizmem.
Nie pytałam go o szczegóły zdrady, co z nią dokładnie robił, jak spał, jak wstawał, co czuł do niej bo nie zamierzałam siebie tym katować.
Wybrał inną, młodszą, ok może mu się po tylu latach zachciało czegoś nowego i nie zamierzam z tym walczyć bo mam swoją godność.

Nie uwierzyłam mu w opowieści "nie interesowała mnie, była do niczego" bo choć takie myślenie jest bardzo wygodne, tak samo jak wygodnie jest sobie wmówić, że to z naszej winy partner nas zdradził, to ja jeszcze na głowę nie upadłam by się tak oszukiwać.
Spojrzałam prawdzie w oczy, przyjęłam, że mąż szuka szczęścia na boku, że jest w takim wieku i miejscu, że interesują go młode laski a nie ja, że nasze małżeństwo to już nie ten sam związek co 10, 15 lat temu.

Zamiast oszukiwać się i przyjmować wygodne myślenie (a potem dawać upust frustracjom gdzie popadnie) zdecydowanie lepiej jest brać życie takim jakie jest. Ja widzę męża takim jakim jest, a nie jak mi wygodnie.
Zdradzał, może robić to dalej. Spodobał mu się ktoś poza mną. Wolał spędzać swój wolny czas z młodą laską niż naszą rodziną.

A ja z żadna kochanką nie będę o żadnego faceta walczyć. To nie mój poziom.
Naiwne ufanie komuś kto mi rogi dorobił to też nie ja.

Amor gdzieś tam napisała, że nie chciałaby męża po kochance, ja go po żadnej kochance również nie chce. Po prostu nie jestem tym typem osoby, od której się odchodzi i do której się wraca kiedy się chce.

Dziękuję za uwagę, nie wiem czy dalsze przpychanki mają sens.
3739
<
#111 | Deleted_User dnia 20.07.2016 18:06
Ja chciałabym obalić w tej dyskusji jeden mit Uśmiech

Cytat

Rita, poczytaj co piszą ludzie analizujący latami zdrady swoich partnerów, odnajdujący winę w sobie, kontynuujący związki ze zdradzaczami.


Cytat

Nie wyobrażam sobie zostania przy mężu. Moje najbliższe lata wyglądałyby właśnie tak jak piszesz:
analiza co i dlaczego, wałkowanie bolesnego tematu u psychologa, brak zaufania do osoby,z którą żyję, ciągłe nawracanie wspomnienia o tym co mnie spotkało i jeszcze fakt bycia upokorzoną zdradą.
Było ciężko odejść, strata męża bolała ale za nic w świecie nie chciałabym życia jak wyżej.


Po koleji Uśmiech Nadmierna zatruwająca życie analiza i wałkowanie tematu, nie zależy przecież od kwestii pozostania, czy odejścia, od partnera. Najlepszym tego przykładem są te osoby, które już dawno z byłym partnerem nie są, pozbyły się go skutecznie, a mimo to nadal, przez lata, wałkują. I zdecydowanie dłużej wałkują te osoby, które nie korzystają z pomocy specjalistów i dreptają wielokrotnie przez lata w miejscu Uśmiech

To samo z twierdzeniem iż zdrada upokarza zdradzonego Uśmiech No sorry Rita, ale jak np Twój pijany ojciec zwymiotuje przy gościach , to Ciebie to też upokorzy? Upokorzył się ten który się zdrady dopuścił. To musi być fatalne uczucie zostać zdrajcą i żyć z tą świadomością. Takie zachowanie, to upokorzenie dla osoby, która się go dopuściła. Pewną niedojrzałością jest branie na siebie odpowiedzialności za zachowania innych osób.

Zmartwię Was, ale życie osoby, która zrozumiała mechanizmy ,wybaczyła zdrajcy i dała mu szansę, wcale nie jest bure, ponure i okropione litrami łez, a wręcz przeciwnie Uśmiech Wreszcie człowiek zaczyna być wolny i to od wielu zbędnych rzeczy i nagromadzonego przez lata balastu.

Teraz dopiero wiem jakie ukryte słabości posiada mój partner i wiem na czym mogę się oprzeć, aby sobie poradzić w razie jakiejś niespodzianki. Wiem, czemu mogę, a czemu nie mogę zaufać. Co więcej zyskałam większe zaufanie do samej siebie, bo przy okazji tej całej sprawy skonfrontowałam się również z własnymi słabościami. I to na głębszej płaszczyźnie niż bym chciała.

W moim domu nigdy nie było jakiś większych kłótni,czy cichych dni i tak samo jest po zdradzie. Spokojnie i błogo. Zdrada pod tym względem niewiele zmieniła.

Wręcz czuję się bogatsza i szczęśliwsza, a nie przygnieciona,czy rozżalona i wiecznie analizująca. Zyskałam większe doświadczenie, większą wiedzę, lepiej poznałam mojego partnera. Wręcz zdecydowanie lepiej się rozumiemy, bo sięgamy teraz do sfer o których istnieniu nie mieliśmy wcześniej pojęcia. Mam nadzieję, że mój partner dojrzał do tego, aby następnym razem kiedy się zaangażuje, zwyczajnie stanąć na wysokości zadania i załatwić tą sprawę, tak jak powinno się je załatwiać. Jak nie stanie, to ja sobie już teraz z tym też poradzę. Czasem coś się zwyczajnie między ludźmi kończy, więc oczekuję, że w takim momencie mi to powie, zanim odwali kolejny numer. Wiem już, że jego szczerość zależy od mojej gotowości do zaakceptowania nawet tej najgorszej prawdy. I jego pewności, że jestem w stanie ją zaakceptować. I nad oswojenie tych lęków u siebie pracuję.
Nogi i tyłek mam takie same jak przed zdradą. Tak samo mrużę oczy, kiedy się uśmiecham. Tak samo się starzeję. Tak samo na wyjścia, robię się na bóstwo, jak i cioram przez pół dnia po domu w dresie. Ciągle mam w szufladzie, obok porozciąganej pidżamy seksowną bielizną i stosuję je wymiennie, bo taka jestem ja i jestem w tym zajebiście szczęśliwa. Lubie te skrajności w sobie. Nie muszę być boska 24/dobę tylko dlatego, że ktoś się upokorzył swoi zachowaniem.Mogę wrąbać litr lodów, jak trzeba będzie, to wypocę to na siłowni, albo oleję, jak będę miała taki kaprys. Luz, po prostu jestem, żyję, nie umarła po zdradzie Uśmiech Nie będę biegać wstrzykiwać silikonu w pośladki lub płacić grubych pieniędzy za wybielanie odbytu. Po prostu nie Uśmiech

Chcę powiedzieć tym moim przykładem tylko tyle, że nie w odrzuceniu partnera problem Uśmiech Chociaż niewątpliwie nie ma sensu kontynuować np tych związków w których zwyczajnie coś się skończył, wygasło lub ludzie przez zdradę odkryli, że nigdy tego wcześniej nie było.
3739
<
#112 | Deleted_User dnia 20.07.2016 18:18
Rita6 napisała:

Cytat

wałkowanie zdrady z mężem byłoby dla mnie zatruwaniem sobie życia.
A ja wolę być sama i oddychać czystym powietrzem niż prać brudy po jego zdradach.

I za to masz piątkę a nawet szóstkę :-) Tak powinien postąpić każdy zdradzony, ale z różnych względów nie każdy może. Z tego co opisujesz, wyłania się twój obraz kobiety silnej i niezależnej (również finansowo), więc było ci łatwo odejść od zdradzającego pantofla.

Rita6 napisała:

Cytat

...myślisz, że zdradził mnie bo nie wyglądałam jak kobieta (pewnie byłam mężczyzną, że zaczął szukać kobiety.

Tak właśnie myślę, co sama potwierdzasz niżej...

Cytat

Po urodzeniu dziecka sporo przytyłam i tak juz zostalo. Nigdy nie miałam z tego powodu kompleksów, a wir pracy i obowiązkow sprawiał, ze nie w głowie mi byly makijaże, sukienki czy diety.... Praktycznie nie byl zainteresowany mna fizycznie.


Ja nie krytykuję tego, ze wyszłaś z małżeństwa tak sprawnie. To mi nawet imponuje, że się nie szczypałaś. Mnie tylko chodzi o przyczyny zdrady twojego męża i że Ty trochę się do tego dołożyłaś.

Anegdoto, moje małżeństwo jest właśnie takie alternatywne, ale zobaczyłem to stanowczo za późno i nic z tym na chwilę obecną nie będę robił. Dlatego przemawiają do mnie teorie Ramireza, bo na własnej skórze się o tym przekonałem.
6755
<
#113 | Yorik dnia 20.07.2016 18:24
To ja tak krótko, bo tomy by można napisać:

Panowie, z którą kobietą chcieli byście iść przez życie, które zawsze ma mniejsze lub większe zakręty, które składa się ze szczegółów, które nie zawsze jest bajką? Której kobiecie warto było by się prawie w całości ofiarować - Ricie czy Amor ? Z przymrużeniem oka
Ja to już wiem od początku, której na pewno nie Z przymrużeniem oka
3739
<
#114 | Deleted_User dnia 20.07.2016 18:37
Yoriku, wiadomo, że Ty wybrałeś Amor :-)
3739
<
#115 | Deleted_User dnia 20.07.2016 18:45
Yorik złośliwcze, my z Ritą nie stoimy w konkursie
13035
<
#116 | rita6 dnia 20.07.2016 19:02

Cytat

To samo z twierdzeniem iż zdrada upokarza zdradzonego smiley No sorry Rita, ale jak np Twój pijany ojciec zwymiotuje przy gościach , to Ciebie to też upokorzy? Upokorzył się ten który się zdrady dopuścił.


Na to czy ktoś nas zdradzi nie mamy wpływu, ale na jakie traktowanie sobie pozwolimy mamy wpływ. Także nie upokarza mnie, że mąż zdradził, ale upokorzyłoby mnie gdybym dalej z nim była. Wtedy mogłabym mieć pretensje już tylko do siebie. Z przymrużeniem oka

Ja nie chcę się licytować, która opcja jest lepsza, w jakim związku. W moim związku opcja zostania by się nie sprawdziła. Nie byłabym szczęśliwą zdradzoną żoną, biegającą po terapiach.
Jestem szczęśliwa teraz. Uśmiech
I wydaje mi się, że mój mąż też bo przynajmniej nie musi się ukrywać ani zmyślać. Szeroki uśmiech
3739
<
#117 | Deleted_User dnia 20.07.2016 19:40

Cytat


Na to czy ktoś nas zdradzi nie mamy wpływu, ale na jakie traktowanie sobie pozwolimy mamy wpływ. Także nie upokarza mnie, że mąż zdradził, ale upokorzyłoby mnie gdybym dalej z nim była. Wtedy mogłabym mieć pretensje już tylko do siebie

Co do ogólnej myśli pełna zgoda, też jestem zdania, że trzeba postawić jasne granice. Nie wolno dać się krzwdzić w nieskończoność. W ogóle nie wolno się dać krzywdzić.
Życie jest jednak barwniejsze. Zdarzają się przecież przypadki , gdy partner ma np. głębszy problem. Boryka się np z seksoholizmem, albo tak był poniżany jako młody chłopiec/dziecko, że w wieku dojrzałym ucieka od realnych doświadczeń seksualnych w przeświadczeniu, że nie jest w stanie im sprostać i boryka się np z uzależnieniem od wirtualnego porno świata. Co w takim momencie? Skreślać definitywnie? Przecież w takich wypadkach, powtórki nawet w trakcie leczenia, są więcej niż pewne, a osoby te wymagają zwyczajnie pomocy.
To są bardzo skomplikowane sprawy i każda para powinna indywidualnie podejmować decyzję. Nie ma co ludzi naciągać, w jedną lub druga stronę. To oni muszą podjąć decyzję, bo tylko oni będą dźwigać jej konsekwencje. W moim odczuciu najlepiej po głębszym wsłuchaniu się, przyjrzeniu się problemowi i własnym uczuciom, oczekiwaniom.

Dlatego ja tak mówię o tym wybaczaniu, bo wydaje i się najlepszą drogą: zrozumieć - wybaczyć - odejść (jeśli nie ma rokowania). Zrobić to dla siebie.
9937
<
#118 | Ramirez dnia 21.07.2016 00:24

Cytat

Na to, czy ktoś nas zdradzi nie mamy wpływu, ale na jakie traktowanie sobie pozwolimy mamy wpływ. Także nie upokarza mnie, że mąż zdradził, ale upokorzyłoby mnie, gdybym dalej z nim była.


Prawdziwa miłość jest bezwarunkowa - wiem coś o tym... choćby najgorsze świństwa się działy, coś czego w życiu byś nie zaakceptowała, nadal byłabyś pełna miłości, gdybyś prawdziwie kochała...

Nie wiem, co dalej napiszę, byłem na imieninach, właśnie wróciłem, jestem po lampce wina, więc sorry... - dla mnie to jak butelka wódki, rodzinne święto... moja głowa! :szoook

Primo, cała awantura nie ma sensu. Rozmawiałem dzisiaj ze zbanowaną na miesiąc Rekonstrukcją...

Okazuje się, że całe zamieszanie jest z dużym prawdopodobieństwem efektem innego postrzegania pojęć. Okazało się, że to co my faceci - czyli np. ja czy Yorik, może i inni, rozumiemy przez desygnat kocmołuch, ma dla dziewczyn zupełnie odmienny desygnat. Gdy facet to używa, oznacza tylko i wyłącznie kobietę, która zupełnie nie stara się o faceta, gdzie najgorszym przymiotnikiem jest kobieta nie dbająca o luksusowy wygląd. O tym przecież pisała Rita i nic innego tego obrazu nie zbudowało.

Dla wielu kobiet, określenie "kocmołuch" okazuje się, że ma pejoratywnie dużo większe znaczenie, wtedy kobieta stacza się do postaci: brudaska, siedząca przez miesiąc w kominie, bez wyglądu, zaniedbana, tłusta od sadzy, gorzej, jak niegdyś EX użyje takiego identycznego desygnatu jako argumentu po zdradzie i trzaśnięciu drzwiami, "bo przytyłaś", "bo jesteś kuchennym kocmołuchem, to czemu miałem nie zdradzić"... oj, boli!

Wtedy, męskie określenie braku starania się o uwagę męża - prosty zamiennik, rodzi święte oburzenie i awanturę - właśnie przez odmienne pojmowanie pojęć, oraz pewną chęć przerysowania sytuacji... bo staje się dość mocno odebrane osobiście, jako przypomniana niegdyś być może zniewaga, jakże bolesna...

Bo EX zlekceważył, kłamał, obrażał, wyzywał ostatnich - i wtedy tak samo był wygumkowany jak to zrobiła Rita - więc jej motywy są tożsame przez identyczną identyfikację.

Coś, co dla nas facetów nie ma większego znaczenia i zamienia kilka łatwych przymiotników w jedno - i jest prostym skrótem, dla kobiet może okazać się skrajną obelgą, najbliższą do krwawej brudaski. Przy takim pojmowaniu desygnatu - wywołało to święte oburzenie Rekonstrukcji, bunt na taki desygnat, awanturę i w rezultacie ban Rekonstrukcji na miesiąc... bo wyglądało jak wylanie wiadra nieczystości na Ritę, choć my faceci tak tego nie odebraliśmy wcale.

Po czyszczeniu tego wątku, wyszło w sumie jak i tutaj. każdy widzi dym, ale nie widzi już przyczyn, które go napędziły, pozostaje dość prosty wniosek:

"Czemu się sprzeczasz z Wydziałem Komunikacji!?". Fajne
https://www.youtube.com/watch?v=Jj1Lf...j1LfdSjbVY

:cacy
Yorik - ja wybrałbym... Amor, kochana... taką żonę bym chciał mieć, ma dokładnie taki sam jak i ja ogląd na całość... to żona - na całe życie... dla mnie skarb, bo jeśli nawet popełniłbym jakiś błąd, rozbił auto, zgubił psa czy cokolwiek - to nie zostałbym za to zgilotynowany. Wszystko co się wkoło dzieje, to pewne procesy, które prowadzą do rezultatów, czasem do katastrof. Naprawiamy, rozmawiamy, rozwijamy się poprzez zrozumienie... Sama zdrada, to czysty prymitywny banał - i za taki powinna być brana. Fizjologia onanisty na kimś innym, w poszukiwaniu świętego Graala bycia szczęśliwym, nie więcej...

Nikt nie rezygnuje łatwo z kogoś, kto ma jako człowiek mimo wszystko sporą wartość budowaną przez lata. Post Rity może budować mylne wrażenie, że jak pojawia się zdrada, to jedynym dobrym rozwiązaniem jest rozwód... Do mnie też rodzice mówili, "przecież musisz się rozwieść, przecież nie będziesz rogaczem, co ludzie będą mówić jak to wyjdzie?"!!! Prosty przekaz: ZDRADA = ROZWÓD, jest najgłupszym powszechnym, jaki wymyśliła ludzkość...

Człowiek w takich emocjach, zupełnie nie bierze pod uwagę innych alternatyw, nie szuka przyczyn i nawet nie bierze ich pod uwagę... jest tylko jedno podane na tacy najłatwiejsze rozwiązanie - amputacja i po bólu, byle się zagoiło...

Cytat

ja od początku wiedziałam, że zdrada oznacza koniec. Mój były mąż wyrządził mi krzywdę, zranił, zdradził, zdeptał zaufanie, przekreślił nasz wieloletni związek dla uciech łóżkowych i nowych podbojów - naprawdę nie ma się nad czym litować.
Gdybym męża nie kochała, to by mnie ta zdrada raczej nie zabolała, bo by mi było obojętne co się na jego materacu dzieje.
Ludziom na takim portalu jak ten trzeba tłumaczyć, że zdrada boli?
Ja nie należę do osób, które chcą żyć w bólu. Dbam o swój komfort psychiczny, co nie znaczy, że jestem podłą egoistką.
To mąż mnie zdradził i skrzywdził, a nie ja jego.
wałkowanie zdrady z mężem byłoby dla mnie zatruwaniem sobie życia.
A ja wolę być sama i oddychać czystym powietrzem, niż prać brudy po jego zdradach.
Dbanie o siebie i szanowanie siebie nie powinno być mylone z bezwzględnym egoizmem.
Nie pytałam go o szczegóły zdrady, co z nią dokładnie robił, jak spał, jak wstawał, co czuł do niej, bo nie zamierzałam siebie tym katować.
Wybrał inną, młodszą, ok


Łatwa wygodna ścieżka. Nie widzieć, nie dostrzegać przyczyn, które doprowadziły do zdrady. Tak - mógł mieć podły charakter, mógł kłamać, bić, katować, na koniec zdradził i ułatwił odejście. Mógł być też bardzo samotny w tym związku, więc uległ łatwej pokusie, wystarczy, że się spodobał, że stał się celem, trofeum, zdobyczą, że nagle przypomniał sobie, co to znaczy być dostrzeganym i adorowanym przez kobietę - i Rita podjęła za niego najlepszą możliwą decyzję - rozstali się.

On nie pozostał więc z problem poczucia własnej samotności w tym związku, a Rita postanowiła spróbować czegoś nowego. Myślę, że to dla niej i dla niego jest lepiej.
Ja trzymam kciuki, by się obojgu udało wyjść na prostą, a szczególnie mężowi... Bowiem albo Rita to twardzielka, która jeśli się ulituje, to tylko nad sobą, bo jak wybrała męża, to poprzez zgniły kompromis jako jedynego słabeusza w okolicy "w jej zasięgu" i się potem z nim męczyła przez cały związek do zdrady - albo Rita jest tak poraniona tym, a mąż furiat, cienias i idiota, że zdrada dostarczyła jej tylko pretekst do uwolnienia się z toksycznego związku - a jego wygumkowała, pokazując tu osobę bardziej skupioną na sobie i swoich odczuciach, niż na innych. Taka twarda postawa - jest całkiem realna, choć budzi w nas wątpliwości co do kwestii, na ile ktoś potrafi zaangażować się w związek - i czy nie będzie on zawsze jednostronnie egoistyczny, nastawiony tylko na branie.
11745
<
#119 | Yoka dnia 21.07.2016 11:45
Rita, ponad rok nie odzywałam się na tym portalu, pod Twoja historią muszę Uśmiech
Twój post tchnie optymizmem, nie daj sobie wmówić, że zrobiłaś źle odcinając się od tego małżeństwa. Jesteśmy podobne, z tym że ja po zdradzie dałam szansę exowi i do dzisiaj tego żałuję. Małżeństwo i tak się rozpadło po kilku miesiącach od jego powrotu, a ja sobie nie mogę wybaczyć, że próbowałam mimo że z jego strony nie było żadnych starań. Były tylko puste obietnice.
Jesteś bardzo silną, niezależną kobietą, dzisiaj też taka jestem. W okresie zdrady byłam mocno zagubiona, nie myślałam racjonalnie, działałam bardzo emocjonalnie.
Z mojego doświadczenia wiem, że trzeba się było odciąć definitywnie wtedy.

Podziwiam osoby które wybaczają zdradę i żyją z tą osobą, ja bym tego nie potrafiła.
Po przeczytaniu każdej wypowiedzi wyraźnie widać, że każdy ma swoją rację, żadna nie jest lepsza ani gorsza, każdy ma prawo przeżyć życie po swojemu, niepotrzebnie się kłócicie.
Sądzę, że Rita chciała dodać otuchy tym którzy są na początku tej ciężkiej drogi i pokazać, że po rozstaniu życie też może być piękne i można być szczęśliwym.
6755
<
#120 | Yorik dnia 21.07.2016 12:10
Yoka, no jak możesz takie rzeczy pisać, jednocześnie argumentacją sobie przecząc. Zupełnie nie jesteście do siebie podobne;
A Ramirez powinien częściej łykać- jasnowidz Uśmiech
11745
<
#121 | Yoka dnia 21.07.2016 12:37
Yorik 3 lata po zdradzie jestem podobna. Wtedy działałam w silnych emocjach, dałam byłemu szansę trochę wbrew sobie, oszukując samą siebie że jakoś to będzie a w głębi serca wiedząc, że nic z tego nie wyjdzie.
Jeśli chodzi o tok myślenia Rity w 100% go popieram.
Rita cieszę się, że jesteś szczęśliwa w swoim nowym związku, masz do tego prawo.
Masz rację, to mąż ciebie skrzywdził a nie odwrotnie i nie daj sobie wmówić, że było inaczej Z przymrużeniem oka
3739
<
#122 | Deleted_User dnia 21.07.2016 13:17

Cytat

ja wybrałbym... Amor

No właśnie Ramirez, chciałbyś mieć taką żonę jak Amor, a mój mąż posiadając ją, zapragnął całkowicie innych doświadczeń.
Ot, proza życia Smutek

Cytat

Amor, kochana... taką żonę bym chciał mieć, ma dokładnie taki sam jak i ja ogląd na całość... to żona - na całe życie... dla mnie skarb, bo jeśli nawet popełniłbym jakiś błąd, rozbił auto, zgubił psa czy cokolwiek - to nie zostałbym za to zgilotynowany

No właśnie. Nie wiesz kim jest kobieta znajdująca się pod awatarem "Amor". Nie wiesz jak śmieją się jej oczy, czy jak siada na sedesie. Co chciałbyś więc mieć? Nie wybierasz przecież tej obcej kobiety, której w życiu na oczy nie widziałeś, tylko bezwarunkową miłość o której ona mówi i do której stara się dorosnąć.

Bo każdy z nas takiej właśnie pragnie.

Tylko, że cały wic polega chyba na tym, że wpierw musimy tą miłość znaleźć w sobie. I pokochać bezwarunkowo najważniejsza osobę w naszym życiu - siebie!Uśmiech
I tego kocmołucha w nas i tą zrobioną laskę. Brzydala i piękność. Przegrywającego i zwycięzcę.

Miłość, którą odnajdujemy w sobie do samych siebie, z tymi wszystkimi wada i zaletami, z mocnymi stronami i słabościami, pozwala nam całkowicie zmienić widzenie i postrzeganie drugiej osoby.
Bo kocmołuch jest przecież piękny, w tym swoim zagubieniu, z tymi skrzącymi oczyma na umorusanej buzi.

Komentarz doklejony:
Szczere wybaczenie niedoskonałości innym, może nastąpić po wybaczeniu ich sobie. A zwyczajnie warto. Warto zrobić to dla siebie.
I tego Rita życzę Uśmiech abyś nie musiała zbiegać, abyś pokochała również tą Ritę z nadwagą, wtuloną w urodzonego niemowlaka, rozedrganą, czekającą naiwnie ze stygnącą kolacją, czy zmieniającą pieluchy. Głąbowi tez wybacz, bo być może matoł nie wiedział co czyni, nie dorósł, nie dojrzał. Zrób to dla siebie.
3739
<
#123 | Deleted_User dnia 21.07.2016 13:42
Wyobrażenia, piękne słowa i , o słodka naiwności, kolejka do castingu u Amor rośnie.
Przemyślana końcówka o wybaczeniu sobie. Za własne wyobrażenia.
3739
<
#124 | Deleted_User dnia 21.07.2016 13:59

Cytat

Wyobrażenia, piękne słowa i , o słodka naiwności, kolejka do castingu u Amor rośnie.

nie do Amor, bo Amor nikt z "kolejki" na oczy nie widział
3739
<
#125 | Deleted_User dnia 21.07.2016 14:05
A właśnie do Amor, bo łączą realną Amor z tą, którą chcą widzieć. Chcę widzieć w zdradzaczu zwykłą mendę? Mówisz i masz. Chcę zobaczyć szansę w kłamcy miłość życia? Mówię i mam. Od wyobrażeń strasznie tyłek boli.
3739
<
#126 | Deleted_User dnia 21.07.2016 14:23
A właśnie do Amor, bo łączą realną Amor z tą, którą chcą widzieć.
bezwarunkowa ogromna miłość, tego każdy z nas pragnie i chciałby doświadczyć
szczególnie Ci z nas którzy borykali się bólem zdrady

Jak Yorik stanie jeszcze z dwa razy w mojej obronie i osłoni sobą, też zacznę go pragnąć. Ba! nakręcę się nawet do motyli w brzuchu.

Cytat

Chcę widzieć

dokładnie, nasze postrzeganie jest ułomne, dlatego będę się upierać, że tym bardziej warto wybaczyć zdradzającym i sobie

Komentarz doklejony:
Miłego dnia Uśmiech
bo robotę przez ten portal i rozważania zawalam
12604
<
#127 | Atrakcja dnia 21.07.2016 14:55
Podsumowując wychodzi na to, że:
- dla męża Rity jest 100 usprawiedliwień, dla Rity żadnego.
- mąż Rity wcale nie kierował się egozimem zdradzając ją - on tylko uzupełniał "deficyty" gdzieś na zewnątrz. Przecież tak robi wartościowy, kochający partner kiedy w związku czegoś mu brakuje.
- za to Rita nieakceptując zdrady kierowała się egoizmem, a do tego bezwględnością. W ogóle żadnej winy na siebie nie wzięła za to, że mąż ją zdradził - no kto to widział takie rzeczy?!
- znalazła nowego partnera rok po zdradzie - wniosek: zostawiła męża tylko dla nowego partnera, bez niego dalej by była z mężem, przecież to jasne Szeroki uśmiech małpka skacząca z gałązki na gałązkę Szeroki uśmiech
- Rita dowiedziawszy się o zdradzie powinna w te pędy zacząć poszukiwania deficytów w sobie po czym uzupełniać je, w trosce o uchronienie męża przed dalszymi zdradami.
Kto to widział żeby być takim egoistą jak Rita i olać męża. A kto teraz jego deficyty wypełni? No i znowu biedak będzie musiał po jakieś kochanki sięgać... co za ciężkie życie. Szeroki uśmiech

Miłość jak tu ogłoszono jest bezwarunkowa i bezwględna - zakochasz się raz, będziesz kochać cały czas. Jak Ci na łeb nasra albo Cię zostawi to masz kochać dalej bo jak nie to znaczy, że nigdy nie kochałeś.
Mąż jest ułomny, a Rita wredna.
Jak można odmówić dożywotniej opieki osobie ułomnej? Jeszcze na dodatek mieć wobec ułomnego oczekiwania jakieś? No przecież nie można od inwalidy żądać by wstał z wózka i zaczął chodzić. Szeroki uśmiech

Na koniec: Rita nie wyglądała luksusowo.
Mąż ją wziął jak kota w worku więc potem miał prawo być rozczarowany jej wyglądem. Nic też jej nie wspominał aby wygląd swój zmieniła więc jasna sprawa, że wygląd Rity bardzo mu przeszkadzał.
No i pamiętajmy: Rita napisała jak zabiegała o męża, wspólne spędzanie czasu oraz łóżko - a więc logiczne, że z braku jej uwagi poszukał sobie atencji gdzieś indziej. Szeroki uśmiech

A propo konkursów: Rito, czy któryś z naszych forumowych kolegów jest wg Ciebie atrakcyjny mentalnie?
Tylko musisz obejść się bez zdjęć. Szeroki uśmiech
3739
<
#128 | Deleted_User dnia 21.07.2016 14:56
Ramirez, czy swojej ksywki nie wziąłeś przypadkiem z "Nieśmiertelnego"? :-)
Kultowy film do dzisiaj.
12604
<
#129 | Atrakcja dnia 21.07.2016 14:57
Pytanie poza tematem do Rity:
Co teraz czujesz do męża? Nienawiść? Obojętność?
Czy wybaczyłaś mu zdradę, będąc już na szczęśliwym etapie po?
3739
<
#130 | Deleted_User dnia 21.07.2016 16:46

Cytat

Amor? Jeszcze rok temu chciała sobie podciąć żyły!

tak miałam rok temu okres załamania

a dwa lata temu,kiedy mój mąż zdradził, tak bardzo nie radziłam sobie z bólem, że byłam gotowa zrobić cokolwiek, aby przestać go czuć, nawet zabić

Cytat

A teraz uchachana pseudoszczęściem życia ze zdrajcą!

i to jest dla Ciebie powód, żeby mnie teraz atakować i mieszać z błotem???

negujesz moje odczucia, w jaki celu?

Cytat

Dlaczego była wtedy w takim stanie?

z tego samego powodu, z jakiego jest w nim, po zdradzie, każda zdradzona osoba
a może dlatego, że była "rozwielitką" ? Uśmiech )))

Cytat

Bo się bała. Bała prawdy. Bo prawda oznaczałaby koniec. A ona zwyczajnie bała się końca

nie tylko, że się bałam, ale czułam jeszcze mnóstwo innych trudnych emocji i co z tego?
Ty byłaś jakiś gieroj po zdradzie? wielka twardzielka?

Cytat

Więc prawdę najlepiej było zamieść pod dywan i żyć iluzją.

Iluzją czego? Jaka jest twoja iluzja na ten temat?

Cytat

Słabi mogą i tak.

Tak. Bywam słaba. Jestem bardzo wrażliwa i krucha. I co z tego? Bywam też silna, bo gdybym nie była, dzisiaj byś mnie nie atakowała.

Cytat

Nawet mogą osiągnąć pewien rodzaj spokoju, ale skaza pozostanie na zawsze.

chyba jednak wolę moją skazę, niż Twoją, ja przynajmniej mam spokój

Cytat

To już zawsze będzie życie w cieniu zdrady. Dlatego Amor tak się miotasz

no trudno, abym udawała, że mnie to doświadczenie nie dotknęło Uśmiech )))

Cytat

Tak pierd...lisz, za przeproszeniem, że nie wiadomo jak czytać te Twoje wywody. Przerost formy nad treścią. Miętolisz, miętolisz i nijak to się kupy nie trzyma.

lepiej się czujesz kiedy mnie tak próbujesz upadlać? czy się w ty momencie różnisz od tych, którzy jednoznacznie klasyfikują Ritę?

a może powinnam przestać oddychać i się wypowiadać, bo nie wypowiadam się po Twojemu i pod Twoje dyktando? może tacy jak ja powinni przestać istnieć, bo Ty jesteś "silna"?

Cytat

Czarujesz, dziewczyno, rzeczywistość. I nadal się boisz. Bardzo.

Doszłam do granic bólu i cierpienia, miejsca gdzie nie ma już nic, a Ty bredzisz o strachu.
Puknij się mocno w czoło!

Komentarz doklejony:

Cytat

Miej świadomość, że ci portalowi faceci nie stają w obronie Ciebie, jako kobiety, tylko w obronie Twojego męża, a tym sam siebie samych. Zwyczajna, prostacka solidarność płci.

robią to samo co Ty Uśmiech Ty też nie bronisz Rekonstrukcji Uśmiech

i o tym pisałam wyżej, doczytałabyś, gdybyś tylko umiała czytać ze zrozumieniem, bez uprzedzeń
3739
<
#131 | Deleted_User dnia 21.07.2016 18:59
Jakoś tak się zrobiło nieprzyjemnie.
7375
<
#132 | B40 dnia 21.07.2016 20:01
Wyciąłem zaśmiecony wątek Rity całość "twórczości" przeniesiona do śmietnika.

Ze swojej strony przepraszam autorkę za zaistniałą sytuację. Mam nadzieję że dalsza dyskusja odbywać będzie się na argumenty, przedstawianie swoich poglądów a nie obrażanie tych którzy ośmielają się mieć inne zdanie - B40


Komentarz doklejony:
Haaka przepraszam Twój post akurat nie mial nic do zarzucenia wyciąłem z rozpędu


Hakaa dnia lipiec 21 2016 14:50:37
Atrakcja, ludzie komentujący historię Rity tylko przedstawiają swój punkt widzenia w oparciu o własne doświadczenia i swoją filozofię życia.
Twoje podsumowanie jest czarno-białe i ma za zadanie "bronić" Rity przed nami, wrednymi trolami tego forum :-)
Tak naprawdę każdy piszący tutaj chce się po prostu wygadać i pokazać, co on/ona o tym myśli.
Nie ma co się zżymać na mniej lub bardziej ostre posty, tylko raczej wychodzić z dyskusji mądrzejszym o spostrzeżenia innych ludzi.
Na przykład ja, dzięki takim wątkom jak Rity, poznaję lepiej samego siebie, jakie tak naprawdę mam poglądy i dlaczego akurat takie :-)
3739
<
#133 | Deleted_User dnia 21.07.2016 22:55
Taka z Ciebie Avenioous jak ze mnie Mahatma Ghandi, Może nie będziesz zaśmiecać wątków jak masz problem z postrzeganiem zapraszam do wątku - Do adminów, w niczym nie przypominasz Avenious nieboraku - znasz to określenie- to że zmieniamy nicki nie znaczy że nie ma pojęcia z kim rozmawiam - B40
3739
<
#134 | Deleted_User dnia 21.07.2016 23:06
Po raz drugi proszę Cię, abyś mnie nie wciągała w jakieś "Wasze", czy "Twoje" sprawy.
7375
<
#135 | B40 dnia 21.07.2016 23:10
No i Amor Ciebie również przepraszamy po prostu masz inne zdanie.
13035
<
#136 | rita6 dnia 21.07.2016 23:34
Rozumiem, że znacie się tu dość długo. Rozumiem, że zdrada wywołuje w człowieku silne emocje, sama pamiętam swoje. Nie rozumiec tylko trochę co sie dziś tutaj dzieje.
Tak naprawdę cały mój spokój obecny zawdzięczam odcięciu się od męża.
I tutaj chciałabym odpowiedzieć na pytanie Atrakcji, które porusza istotny aspekt tej sytuacji.
Wybaczyłam mężowi, co prawda nastąpiło to dużo później, ale dziś życzę byłemu mężowi dobrze i nie mam żalu. Sama zdrada była ciężkim doświadczeniem ale co Cię nie zabije to Cię wzmonci.
Gdyby nie stało się to co się stało to dziś nie byłoby tego co jest teraz.

Naprawdę jest mi przykro, że toczą się tu między Wami spory. Nie wiem o co chodzi bo nie jestem w temacie ale wszystkich nas łączy jedno, zostaliśmy zdradzeni. Każdy zrobił z tym co chciał. Jest sens się spierać?
5808
<
#137 | Nox dnia 21.07.2016 23:44
Rita nie tylko Tobie jest przykro. Żyj dziewczyno i ciesz się tym co masz.
7439
<
#138 | hurricane dnia 21.07.2016 23:45
Rita,
nie nie ma sensu, każdy z nas wybrał swoją drogę, czas pokaże czy słuszną i czy było warto,
niezależnie od wszystkiego można bronić swoich racji zachowując przy tym kulturę wypowiedzi i szacunek do tych, którzy mają inne zdanie.
12834
<
#139 | pszczola dnia 22.07.2016 15:06
Siemaneczko Szeroki uśmiech

Ktoś za mną tęsknił? Fajne Jestem na bardzo nudnym wyjeździe, zaglądam tutaj i widzę ten przewrotny nagłówek "zdrada - najlepsze co mnie spotkało".
To brzmi jak "trzęsienie Ziemi - moja ulubiona atrakcja wakacji w Chile".

Rita, nie ulega żadnej wątpliwości, że postąpiłaś słusznie.
Nie dlatego, że mąż Cię zdradził. Dlatego, że Ty nie byłabyś szczęśliwa jako "zdradzona żona, biegająca na terapie".
Ja bym akurat portafiła wybaczyć romansik na boku. Pomimo to, doskonale rozumiem Twój punkt widzenia.
Twoja wizja związku jest taka, w której jesteś jedyną kobietą w życiu swego partnera. Nie ma innych towarzyszek, nie ma romansów.
Świadomość, że mąż mając Ciebie był jednocześnie lub nawet bardziej zainteresowany inną, dotyka Twojego ego.
Do tego dochodzi Twoja świadomość, że mąż może zdradzić po raz kolejny. Nie wiem z jakich powodów zdradził teraz, ale te same wystarczą mu w przyszłości.
Tylko dwie rzeczy dałyby Ci szczęście w tym małżeństwie. Pierwsza to brak wiedzy o zaistniałej zdradzie.
Druga to wiara w to, że zdrada nigdy więcej się nie wydarzy.
Żadnej z tych rzeczy nie masz. Szeroki uśmiech
Dlatego Ty nie byłabyś szczęśliwa w tym związku.

Biegając z mężem po terapiach, uszczęśliwiałabyś tylko jego a nie siebie. Głupota.


W mojej opinni mąż nie zmienił uczuć do Ciebie. Chciał trochę poromansować ale dalej być z Tobą. Był nawet chętny uczęszczać na jałowe terapie abyś przy nim została. Tylko co z tego skoro Ciebie to nie zadowala?


Życie jest krótkie i powinno opływać w radość i szczęście. A więc dobrze zrobiłaś wybierając opcję lepszą dla siebie.
Nie rozumiem rezygnowania z własnego szczęścia w imię czegokolwiek, a już na pewno powodów takich jak kontynuacja wziązku za wszelką cenę.
Zmiany są potrzebne.
Twój suskces w tej sytuacji polega na osiągnięciu szczęścia własnego (nie cudzego np męża).
Wiesz ilu ludzi nie potrafi cieszyć się życiem? Zawsze znajdą sobie problemy i myślą, że ich niedola pochodzi z zewnątrz, bo stracili pracę, bo ktoś zachorował, bo ktoś zdradził, bo ktoś, bo coś.
A cała sztuka polega na zadbaniu o siebie, a nie oglądaniu się na wszelkie okoliczności i zdarzenia, na które wpływu nie mamy.
Gratuluję wyboru.

Pozdrowionka od Pszczoły
6755
<
#140 | Yorik dnia 22.07.2016 15:23
Pszczoła, czy żona Twojego kochanka także zrobiła jak Rita?
Lepiej powiedz czy się go w końcu definitywnie pozbyłaś, jako jego przełożona i czy jego żona nie robi ci nieprzyjemności, bo nie rozumie Twojego prawa do szczęścia ? Uśmiech Ty jej prawa do szczęścia jakoś nie rozumiałaśZ przymrużeniem oka
9937
<
#141 | Ramirez dnia 24.07.2016 15:17

Cytat

Życie jest krótkie i powinno opływać w radość i szczęście.


Może dlatego tak dobrze sprzedają się pigułki gwałtu! Fajne Szeroki uśmiech
2862
<
#142 | niezapominajka dnia 26.07.2016 14:07
Rita6 - dobra decyzja. Moim zdaniem. Choć sama zostałam z Mężem po zdradzie i nie żałuje tego, to by poukładać siebie, moje myśli, moje emocje - musiałam poświęcić kawałek mojego życia i być tu gdzie jestem. Z perspektywy czasu, drugi raz bym nie wybaczyła. Szkoda byłoby mi czasu - choć w gruncie rzeczy teraz ból i cierpienie nie byłoby takie same.

Twój Mąż pierwszy zdradził. Miałaś prawo zrobić ze swoim życiem co chciałaś. I zrobiłaś - gratulacje.
5808
<
#143 | Nox dnia 26.07.2016 21:22
Ramirez nie wiem czy ty za dużo czy ja za mało wina mamy w sobie ale pigułki gwałtu jako sposób na szczęście i radość?Co z Tobą?to chore.
9937
<
#144 | Ramirez dnia 27.07.2016 01:50

Cytat

ale pigułki gwałtu jako sposób na szczęście i radość? Co z Tobą?


Co ze mną? Szeroki uśmiech A z Wami?! :kapitulacja
Jeśli wyznacznikiem naszego postępowania ma być jak najwięcej szczęścia osiągane szybko, łatwo, bez wysiłku - bo życie jest za krótkie, to... jakże racjonalne wydają się wszelkie metody do tego prowadzące... czyli choćby taka pigułka, bo dlaczego nie?! Fajne

Pigułka na wszystko: na zdradę, na ciążę, na eutanazję, na...

Przecież tutaj nie dowiadujemy się o niczym innym, że tylko cwanie zastosowana pigułka gwałtu może dać nam prawdziwe szczęście, bo wszystko inne, ten nudny wysiłek nad związkiem, ta praca nad sobą i partnerem - są tylko o kant kolana do potłuczenia, czyli w sumie jakaś niepotrzebna męka.

Powiedziałyście tutaj, że nie warto, że to czyste frajerstwo żyć dalej razem i wybaczyć... ok. Sięgnijmy po identyczną miarkę. To my możemy sięgać również po takie same piguły gwałtu mając wyznaczone nam tutaj prawo do szczęścia bez wysiłku i byle szybko - a jak nie, to zawsze na podstawie jakiegoś pretekstu, możemy spuścić starzejącą się i tyjącą żonę po brzytwie, poszukać sobie nowej, młodszej, dzięki której będziemy mogli tu napisać tak samo: "ukośny rzut żoną - najlepsze co mnie spotkało". "Jestem uwolniony od tej kobiety z którą było trudno, teraz mam nową, jestem cały w skowronkach i w końcu mam seks jaki każdy lubi... było warto". Fajne

Bo taki jest temat tej całej opowieści o zdradzie, facet podpadł, zdradził, spuszczamy go po brzytwie, sięgamy po nowego i życie jest takie nowe i piękne... ale ja tego nie kupuję. :szoook

Źródłem szczęścia nie jest nigdy druga osoba - źródłem szczęścia jesteśmy tylko i wyłącznie my sami, więc jeśli nie potrafimy po zdradzie żyć i być szczęśliwi dzięki sobie i cieszyć się z tego co nas otacza, to rozstanie na siłę będzie prowadziło do wejścia w jakiś kolejny i kolejny miraż z ofertą dawania nam szczęścia, oraz do dramatu jaki się z czasem znowu narodzi: "zawsze trafiam na nędznych facetów, bo nie jestem z nimi szczęśliwa". Oraz do stawianego sobie pytania: "dlaczego znowu nie potrafię być szczęśliwa?"

Niestety - taka łatwa ścieżka konsumpcji daje tylko samą konsumpcję, nic więcej... Sięgacie więc po pigułkę gwałtu, by nic nie czuć, by mieć łatwy seks bez wysiłku - i nazywacie to nowym związkiem i prawidłową drogą do szczęśliwości. :_jezyk

A tak na prawdę, nie umiecie budować swoich związków... nie potraficie rozmawiać, nie chcecie - za to macie oczekiwania, żeby świat wszystko zrobił za Was...
12173
<
#145 | jagodalesna dnia 27.07.2016 02:05
Ale ten świat i relacje są instant, a chodzenie w życiu na skróty często bywa kuszące.
11510
<
#146 | weronika44 dnia 27.07.2016 11:53

Cytat

...taki...temat: facet podpadł, zdradził, spuszczamy go po brzytwie, sięgamy po nowego


a może: facet przestał nas kochać, pozwalamy mu iść swoją drogą, my także idziemy dalej...
12834
<
#147 | pszczola dnia 27.07.2016 12:28

Cytat

Może dlatego tak dobrze sprzedają się pigułki gwałtu!

No a jak. Jeden zarobi, drugi pobzyka, a trzeci i tak nic nie pamięta. Szeroki uśmiech
Hihi, cóż za radość z życia.

A tak może by do rzeczy...

Nigdzie nikt nie wspominał, że droga do szczęście wiedzie przez czyjąś krzywdę.
Może nie jestem osobą odpowiednią do wykładania morałów, ale któż nie zgodzi się z powyższym?
Zastanówmy się teraz czy Rita osiągnęła szczęście kosztem męża oraz jaki ma związek stosowanie pigułek gwałtu z odejściem od zdradzającego męża?

Podawanie owego proszku niczego nieświadomej osobie, a następnie wykorzystanie jej seksualne to celowe krzywdzenie i poniewieranie człowieka.
Odejśice od męża, który nas zdradza, aby z powodu jego zdrad nie cierpieć, to zadbanie o siebie bez krzywdzenia kogokolwiek.
Mąż wiedział czym ryzykuje wędrując na boki.

Z gwałcicielami pigułkowymi więcej ma wspólnego niż Rita jej mąż.
W obu przypadkach ktoś wykorzystuje czyjąś naiwność.
6755
<
#148 | Yorik dnia 27.07.2016 12:34
Weronika44,

Cytat

a może: facet przestał nas kochać, pozwalamy mu iść swoją drogą, my także idziemy dalej...

I właśnie o to chodzi! Dla przetasowania genów to bardzo korzystne, szansa jest;
Ktoś z odzysku się na pewno trafi;
Jak tylko poczujemy, że ktoś nie kocha, to nie ma sensu, od razu out;
Coś z tego życia nam się przecież należy Z przymrużeniem oka
11510
<
#149 | weronika44 dnia 27.07.2016 13:21
Yorik geny dawno przetasowane Uśmiech, a odzysk -jakie to ekologiczne!

Gdyby Rita żyła sama dalej i w celibacie, byłoby właściwiej?

No i jakie: "od razu", "jak tylko..." przecież to był proces, to trwało w czasie?
3739
<
#150 | Deleted_User dnia 27.07.2016 13:42
Właśnie cała haja o ten procesZ przymrużeniem oka. Żadna gotowa recepta, żadna szybka wymiana handlowa, żadne połknięcie pigułki czy innego znieczulacza. Przeżyte, pogodzone, odłożone na półkę "było" i zaczęte nowe. Rita obroniła się sama znakomicie bez żadnych urazów do kogokolwiek. A w bitwie nadal toczą boje niedobitki, już ciężko powiedzieć kto jest kto:rozpacz
11510
<
#151 | weronika44 dnia 27.07.2016 13:45
Nie ma obowiązku zatrzymywania w naszym życiu ludzi, którzy nie traktowali nas dobrze. Wymagacie od Rity megamiłości i superwomeństwa. Ma się wznieść na wyżyny doskonałości. Nie musi. Nie robi nic złego - dba teraz o siebie. Jak wcześniej jej były.
3739
<
#152 | Deleted_User dnia 27.07.2016 13:49
:sos Weroniko, niech się tłuką Ci, którzy muszą . Kto rozwiał swoje wątpliwości nie ma takiej potrzebyZ przymrużeniem oka
11510
<
#153 | weronika44 dnia 27.07.2016 13:54
hi hi Szeroki uśmiech love, peace Szeroki uśmiech
9937
<
#154 | Ramirez dnia 27.07.2016 15:31

Cytat

a może: facet przestał nas kochać, pozwalamy mu iść swoją drogą, my także idziemy dalej...


Dokładnie Weroniko - gdy taka pojawia się sytuacja, to nie mamy innego wyboru. Przecież nic na siłę. Ale dajmy innym prawo do popełnienia błędu. Nie traktujmy zdrady jako li tylko i wyłącznie występku przekreślającego z automatu całe małżeństwo. Choć wszystko zależy od okoliczności. Czasami mamy do czynienia ze swoistym cwaniactwem i premedytacją korzystania z okazji - a czasami... jakoś samo tak wyszło, słabość, ułomność, wypadek - i powiedzmy to otwarcie, dość często gamoniowata głupota. Jeśli zdrada pozbawia partnera "jakości" i jest takim swoistym kamyczkiem wyzwalającym lawinę niechęci - to również nie mamy większego wyboru, lecz był to wcześniejszy proces, który zakończył się zdradą. Lecz jeśli był to "wypadek", po którym przychodzi refleksja, że nie warto było... to nie traktujmy rozwodu jako koniecznej i bezwzględnej kary.
5808
<
#155 | Nox dnia 28.07.2016 20:29
Ramirez jeżeli ty sobie zaserwujesz ową pigułkę to jest ok.

Cytat

Źródłem szczęścia nie jest nigdy druga osoba - źródłem szczęścia jesteśmy tylko i wyłącznie my sami, więc jeśli nie potrafimy po zdradzie żyć i być szczęśliwi dzięki sobie
-
Rita jest szczęśliwa dzięki sobie, nie byłaby/pewnie/gdyby co rano patrzyła na człowieka który dla niej przestał być ważny.Daj jej prawo do szczęścia, do takiej a nie innej decyzji.
Twoje wywody mają udowodnić że gdyby taplała się kilka miesięcy/lat w bólu,żalu,braku zaufania,może obrzydzenia ,terapii to byłaby równie szczęśliwa jak bez tego nadbagażu?Dasz kolejnej zdradzonej osobie taką gwarancję?Mało jest takich co próbowały bo zdradzacz na kolanach błagał o szansę?
Jej mąż mógł rozmawiać,proponować terapię,rozwiązywać problemy,inicjować zmiany PRZED a nie po zdradzie.
9937
<
#156 | Ramirez dnia 29.07.2016 01:27

Cytat

Twoje wywody mają udowodnić, że gdyby taplała się kilka miesięcy/lat w bólu, żalu, braku zaufania, może obrzydzenia, terapii - to byłaby równie szczęśliwa, jak bez tego nadbagażu?


Nie, moje wywody wnoszą tylko jedno: rozwód nie jest jedynym remedium na zdradę. Daj sobie i partnerowi taką szansę, by pojawiła się pewność, że rozstanie będzie jedyną słuszną drogą. Radykalizacja: zdrada = rozwód, to często zbyt łatwa ścieżka rozwiązująca taką trudną sytuację. Czasami, (teraz tak uważam z perspektywy czasu) warto "potaplać się", samemu to sprawdzić - by zyskać pewność, że dalsze życie razem będzie tylko i wyłącznie zgniłym kompromisem pełnym uzasadnionego żalu i pretensji.

Osoba trafiająca tutaj, nie powinna otrzymywać takiej informacji jako jedynego słusznego przekazu: zdrada = rozwód (bo zgodnie z tym przekazem, nie będzie miała innej szansy na bycie w życiu szczęśliwą - choć to wydaje się być takie proste).

To pozbawia ją prawa wyboru, czy szukać sposobu by poradzić sobie z tym, choćby przez terapię, czy też samodzielnie podjąć decyzję o ostrym cięciu. I tylko o to w tym chodzi. Niech każda osoba będzie miała swój własny wybór, by nie narzucać jej jedynego słusznego gotowego rozwiązania jakim jest rozwód, jako jedyną szansę na szczęście. I niech nawet będę tym jedynym, który ma takie o tym zdanie...

Piszę to z perspektywy osoby, która 3 lata temu nie mając bladego pojęcia o tych mechanizmach jakie się pojawiają przy zdradzie, podjęła decyzję o "naprawie" bez odrobiny wiedzy jak, potem gdy miałem powtórkę, bo wybaczyłem na miękko bez konsekwencji i przeczołgania (bo kto by to wiedział, że warto walczyć o swoje i terapię szoku zaaplikować, by zmusić do decyzji i zdeklarowania się często rozkojarzonego gamonia), był już tylko jeden jedyny przekaz: "staryyy, przecież nie będziesz chodził z rogami, bo się w drzwiach nie zmieścisz... , tylko rozwód rozwiąże twój problem".

Wystawiłem więc EX za drzwi, a wraz z nią, ładny kawałek życia. Nie było nikogo, kto by powiedział: "sprawdź sam, czy jeszcze raz dasz radę coś z tym zrobić, a jak nie - to wtedy ostre cięcie". Do tego dochodzi przekaz przyśpieszający taką męską decyzję: "wszyscy wkoło pewnie wiedzą, że jesteś ciężki frajer i będą się z ciebie śmiać, rogaczu...", i żyjesz w dodatku w takim bólu, że amputacja EX wydaje się jedyną słuszną decyzją.

Czasami to kończy się źle, takie wyautowanie poza nawias życia bliskiej niegdyś osoby, by dalej już spadać samotnie w swej ciszy,... a czasami dobrze. Niech więc istnieje wybór, jakieś alternatywy - samodzielnie podejmowanej decyzji, bez narzucania tej "jedynej słusznej". Twoje decyzje mają być Twoimi decyzjami, a nie z podpowiedzi innych, a rozwód to tylko jedna z wielu opcji.
12173
<
#157 | jagodalesna dnia 29.07.2016 01:42
Ramirez, masz rację, tylko, że to co piszesz nijak się ma do tej konkretnej historii. Rita podjęła decyzję i to nie "wczoraj". Przyszła tutaj nie po radę. Przynajmniej ja nie mam wrażenia, że Rita odczuwa dysonans czy wątpliwości co do słuszności wybranej drogi. Pozwólmy ludziom żyć. :-)Z przymrużeniem oka
6755
<
#158 | Yorik dnia 29.07.2016 02:00
Nox,

Cytat

Jej mąż mógł rozmawiać,proponować terapię,rozwiązywać problemy,inicjować zmiany PRZED a nie po zdradzie.

Ona też to mogła, zanim doszło do zdrady. Odcięcie się od swoich błędów i niedoskonałości, bo coś zabolało, jest wygodne, ale bardzo niedojrzałe, czasami głupie;
Cóż, mało to dorosłych dzieci mamy ? Z przymrużeniem oka

Mam wrażenie od samego początku, że mało kto rozumie Ramireza; oponenci spłycają wszystko, jak tylko mogą. Czemu ? bo to są w stanie ogarnąć;
Ktoś, kto widzi świat zero jedynkowo, nigdy go nie zrozumie, to jest poprostu za trudne;
2862
<
#159 | niezapominajka dnia 29.07.2016 10:44
Ramirez - teraz Cię w pełni rozumiem, co chciałeś przekazać.
Ja miałam to szczęście, że na mojej drodze stanął Ktoś - kto powiedział, daj szansę. Rozmawiał, tłumaczył, był.
I ja byłam na tyle zdeterminowana, że pomimo bólu jaki mi sprawiła zdrada, nie zapomniałam o tym, że kocham.
I dlatego dziś jestem tu gdzie jestem z Mężem - szczęśliwa Uśmiech
11463
<
#160 | BETKAA dnia 29.07.2016 14:26
Nie wierzę w to co przeczytałam ....długoletnie szczęśliwe małżeństwo , jedna wpadka męża i nic z niego nie pozostało...Nie spotkałam na swojej drodze takiej kobiety jak ty ,która nie widzi żadnych wad u siebie ,która nie potrafi wybaczać i na pstryknięcie palca przestaje kochać ..
Błędy są dla ludzi prawie każdy je popełnia ale dobrze gdy są obok partnerzy którzy potrafią je wybaczać...i dają szansę...którą się wykorzysta lub nie ....
3739
<
#161 | Deleted_User dnia 29.07.2016 14:54
Nie jedna, a dobry kawałek czasu i nie na pstryknięcie palcami, a po próbach ,rozmowach. Jak w większości przypadków zresztą. :cacy
5808
<
#162 | Nox dnia 29.07.2016 16:56
Yorik ona też mogła rozmawiać zanim doszło do zdrady ale z jej pkt widzenia

Cytat

nasze pozycie seksualne i malzenskie bylo udane.

mąż nie zgłaszał zastrzeżeń ,więc o czym?
Kiedy mąż zmienił podejście był już w trakcie picia z innego dzbanuszka.
Rozmowa ,,przed"stała się nieaktualna.
Ramireza rozumiem,dziubek się uszczerbał w starym dzbanuszku, Rita zamiast go podkleić, wyciepła na hasiok.Jej wina /?/
Ramirez

Cytat

Osoba trafiająca tutaj, nie powinna otrzymywać takiej informacji jako jedynego słusznego przekazu: zdrada = rozwód

Osoba trafiająca na portal nie powinna dostawać żadnych słusznych przekazów a raczej propozycje do przemyśleń.
Sama często piszę by dać sobie czas,skupić się na swoich potrzebach szczególnie jeżeli kręciliśmy się wokół potrzeb partnera,rodziny.
Rita chciała dodać otuchy że po zdradzie można się pozbierać a wyszło na to ze się chwali nowym związkiem.
6755
<
#163 | Yorik dnia 29.07.2016 17:32
Nox,

Cytat

Rita chciała dodać otuchy że po zdradzie można się pozbierać a wyszło na to ze się chwali nowym związkiem.

Przecież tak to napisała, oczywiście, że się chwali;
Dopiero na wątpliwości coś od niechcenia prostowała, pytanie czy pod publikę, czy nie; Ale i tak, od początku widać dziwny brak pokory; tak jakby zero przemyśleń;
Przedstawiając wnioski, trzeba podać z czego wynikają, chyba, że spadają z powietrza, tylko z charakteru danej osoby; to budzi dużo wątpliwości;
nie są uniwersalne, nie są jedyną prawdą objawioną;
to też powinna wiedzieć; nie tylko ona; i tyle;
12173
<
#164 | jagodalesna dnia 29.07.2016 17:39
"od początku widać dziwny brak pokory"
No ten fragment mnie rozbawił. Czytając co niektóre posty to pokora aż się wylewa, taki jej nadmiar. Widzimy brak pokory u innych... a u siebie?Pokazuje język
11463
<
#165 | BETKAA dnia 31.07.2016 11:23
apologises....chyba nie piszemy o tej samej zdradzie która jak doczytałam była jedna ,rozmowy były do czasu zobaczenia rywalki a próby ratowania związku żadne.....związku który przez wiele lat był udany i szczęśliwy.....Nie musiała płakać ,użalać się nad sobą ,chodzić na terapię ..nawet wybaczyć zdradę ale po prostu tak najnormalniej w świecie dać człowiekowi szansę ,zobaczyć też swoje wady do których ciężko jest się przyznać a nie wychwalać swoje zalety...
Mąż zdradził ją raz i się go brzydziła ,zostawiła i rozwiodła ,weszła w nowy związek z facetem który pewnie miał wiele partnerek tylko dziwnym trafem jest sam....którego ile zna ,miesiąc ,rok i wychwala ...Smutek
Jeśli chodzi o pokorę to trzeba do niej po prostu dojrzeć Szeroki uśmiech
12604
<
#166 | Atrakcja dnia 31.07.2016 11:30

Cytat

,rozmowy były do czasu zobaczenia rywalki a próby ratowania związku żadne.....

Autorka w komentarzach pisała o tym, że dość długo próbowała ratować związek kiedy mąż się oddalał, z wiadomych przyczyn.
myśę, że nie ma co się unosić tylko dlatego, że historia Rity różni się od większości. Warto doczytać żeby wyciągnąć dobre wnioski ;-)
3739
<
#167 | Deleted_User dnia 31.07.2016 12:44
Betkaa, jak bardzo każdy chce w historii Rity zobaczyć jej przeżycia swoimi oczami widać po ilości postów, ich różnorodności itd. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że autorka swoje przeżyła, jej mąż kupę lat był przykładnym i spełniał jej oczekiwania. Dopiero później facetowi odbiło. Nie zdradzał latami jak to często bywa. Rita przeżyła swój okres pytań i szarpania. Jak długo to trwało? Tego nie ma i nie będę się domyślał. Fakt, że przełomem stała się konfrontacja mężowskich tłumaczeń. Jeden szarpie się latami, drugi krócej. Czy jest jakaś norma na ilość bólu, dawanych szans? Rita ma swoją "normę" .
Miała być historia o pozytywnym aspekcie zdrady, brakowało tak normalnych uczuć przy zdradzie. Wątpliwości. One były, choć z jakiegoś powodu autorka uciekała przed pisaniem o nich. Ja nie pytam już dlaczego. To już sprawa Rity.
13163
<
#168 | innu dnia 10.10.2016 15:25
Rita, odcinając się od tej całej dyskusji, która się tu rozpętała, chcę powiedzieć, że naprawdę miło przeczytać zakończenie twojej historii Uśmiech. Gratulacje, powodzenia dalej w życiu i dzięki za tą historię Uśmiech.

Dodaj komentarz

Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.

Oceny

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?